jakie stawki dla klientów

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

jakie stawki dla klientów

Post autor: Busz »

Ciekawy artykuł i zamieszczam raz jeszcze aby nie uciekł w dyskusji

Stawki nieco do odstawki
Autor: ANNA KRZYŻANOWSKA
Źródło: DZIENNIK GAZETA PRAWNA
Data: 2013-07-17
Strona: D4


Stawki nieco do


Mimo że sposobów na wycenienie pracy prawnika jest cały wachlarz, kancelarie przyzwyczaiły się do rozliczania honorarium za godzinę. Kryzys gospodarczy i klienci powoli jednak te przyzwyczajenia zmieniają

ZBIGNIEW KRUGER adwokat w poznańskiej kancelarii

Kruger Ł Partnerzy

Adwokaci

Piękny apartament młodego, zdolnego prawnika, pracującego w jednej z dużych międzynarodowych kancelarii. Dzwoni dzwonek do drzwi. Właściciel mieszkania otwiera, a w progu stoi wysoka szczupła postać, ubrana w czarną pelerynę z kapturem. Trzyma w ręce kosę. „Może jakiś protest rolników" myśli prawnik i grzecznie pyta: - W czym mogę pomóc?

- Jestem Śmierć, przyszłam po ciebie.

- Ależ dlaczego, jestem zdrowy, zdolny, u progu kariery?

- Przyszedł twój czas.

- Jak to, przecież mam dopiero 35 lat?

- No, według twoich timesheetów masz już 300.

Ten stary dowcip jest jednym z pierwszych skojarzeń z kwestią stawek godzinowych. Dziś biznes stara się odchodzić od tego sposobu rozliczeń, jednak wskazywany kryzys jest raczej pretekstem niż rzeczywistą przyczyną. Problemem przy rozliczaniu godzinowym jest to, że klient nie wie, jaki będzie ostateczny koszt usług prawniczych. Dlatego woli zapłacić nawet więcej, ale w sytuacji gdy jednocześnie może z wyprzedzeniem zaplanować budżet, co jest zrozumiałe. Lepszym rozwiązaniem jest zatem stosowanie wynagrodzeń za konkretne projekty lub ich części. Unikamy wówczas wielu nieporozumień. Pamiętam słynną historię z lat 90., kiedy to na fakturze wystawionej przez jedną z dużych angielskich kancelarii znalazło się 6 godzin poświęconych na analizę... kodeksu cywilnego. Osobiście nawet gdy stosuję stawki godzinowe, nigdy nie uwzględniam w fakturowanym czasie pracy chwil wykorzystanych na zapoznanie się z przepisami.

Ale stawki godzinowe to nie tylko problem dla klientów, dla prawników także. Wypełnianie tych timesheetów z dowcipu o śmierci pochłania coraz więcej czasu, który prawnik mógłby wykorzystać na pracę merytoryczną.

Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że całkowite zrezygnowanie ze stawek godzinowych jest niemożliwe. Często na początku współpracy z klientem, gdy nie znamy rozmiaru zlecenia, jego wartości, gdy nie możemy nawet oszacować, jak bardzo będzie pracochłonne, stawka godzinowa jest jedynym rozwiązaniem. Obserwuję zresztą także odwrotną tendencję. Z powodu kryzysu niektórzy klienci rezygnują z wynagrodzeń ryczałtowych i proponują przejście na rozliczenia godzinowe. Jednak w razie pojawienia się pracochłonnych zadań, ostateczna faktura godzinowa bywa dla nich dużo bardziej bolesna. Nie można mieć ciasteczka i zjeść ciasteczko.

ANDRZEJ MICHAŁOW adwokat z kancelarii Michałowski Stefański

Na początek opowiem historię. Pewien adwokat z Warszawy był pełnomocnikiem w postępowaniu w Krakowie. Wynagrodzenie pobierał według stawki godzinowej za czas pracy poświęcony na zajmowanie się sprawą klienta. Stawka nie odbiegała od stosowanych w Krakowie. Tego adwokat pilnował, bo klient bardzo chciał widzieć warszawską kancelarię w krakowskim procesie, nie zamierzał jednak płacić więcej, niż gdyby angażował gwiazdy miejscowych sporów. Czas poświęcony na prowadzenie sprawy adwokat zaczynał liczyć od wyjścia z domu, a kończył z chwilą powrotu. W sumie wychodziło około dziesięciu godzin, z czego osiem godzin było wykorzystanych na podróż ekspresem Warszawa - Kraków i z powrotem. Mimo więc krakowskiej wysokości stawki pełnomocnik osiągał zupełnie warszawskie przychody. A pozostawały jeszcze pewne możliwości ich zwiększenia. Jednak podpowiedzi, aby jeździł pociągiem osobowym, co pozwoliłoby rozciągnąć 4 godziny w jedną stronę do 7 godzin - godnie zbywał, tłumacząc, że to nie uchodzi. Kiedy nastał czas remontów trakcji kolejowej i pociąg jeździł do Krakowa o prawie godzinę dłużej, klient nie zdzierżył i wypowiedział pełnomocnictwo. Przypadek warszawskiego adwokata w Krakowie nie był szczególny. Nagminne bywało wliczanie do płatnego czasu poświęcanego dla klientów, czasu przeznaczonego na wystawienie temu klientowi rachunku za usługi. Klienci szybko rozprawili się z takimi prawnikami. Nie wyrzucili jednak do kosza stawek godzinowych w ogóle. Stawki były bowiem archetypem nowoczesności, profesjonalizmu, europejskości. Pojawiły się wraz z zachodnimi kancelariami. Jeżeli nie były powiązane z kreatywnym wypełnianiem zestawień wykonanych czynności, były traktowane jako najbardziej właściwe odzwierciedlenie wartości pracy prawników. Znacznie bardziej sprawiedliwe niż ryczałty, które często były brane z sufitu. Lepiej też odzwierciedlały potrzeby rynku niż wynagrodzenia nawiązujące do opłat za czynności adwokackie w sprawach z urzędu. Nawet gromy ciskane przez strażników środowiskowych tradycji, że tacy prawnicy na godziny są jak pokoje na godziny, nie powstrzymały ani prawników, ani tym bardziej klientów, przed masowym stosowaniem stawek w rozliczeniach. Ostatnio stawki godzinowe stały się niemodne. Podobno klienci dotknięci kryzysem oczekują bardziej przewidywalnej metody określania kosztów. Mają nadzieję obniżyć w ten sposób rachunki. Chcą też czegoś nowego. Stawki zaśniedziały, mają przecież w Polsce już dwudziestopięcioletnią historię. Oczekiwania klientów nie zawsze muszą stanowić dla prawników wyrocznię. Ale muszą być traktowane przynajmniej jak wezwanie do poszukiwań satysfakcjonujących rozwiązań. Wydaje się też, że rozliczenia według stawek godzinowych powoli przestają być użyteczne dla samych prawników. Anegdoty o multiplikowaniu godzin w zestawieniach czynności bardzo ładnie brzmią, ale z profesjonalną rzeczywistością mają niewiele stycznych. Każdy, kto zarządza kancelarią, wie, jak wiele godzin umieszczonych w wewnętrznych zestawieniach czynności wykreśla się z zestawień kierowanych do klientów, bo przewiduje się ich opór do zapłacenia za zbyt czasochłonne czynności albo za nadmiernie dokładnych prawników, którzy potrzebują więcej czasu niż ich mniej refleksyjni koledzy. A przecież sami prawnicy w zestawieniach wewnętrznych także często zapisują mniej godzin niż naprawdę pracowali, bo zdają sobie sprawę z mechanizmu redukcji. Podobno 85-90 proc. sprzedaży czasu pracy rejestrowanego dla klientów jest szczytem możliwości najlepszych prawników na najlepszych rynkach. W Polsce wskaźnik ten, poza topowymi kancelariami, dobija może do 50 proc. Reszta przepada w partnerskich skreśleniach, rabatach, ograniczeniach wysokości całego budżetu przeznaczonego na zlecenie. Od lat powołuje się na te dane Ryszard Sowiński na blogu o marketingu prawniczym.

Stosowanie stawek godzinowych zakłada, że prawnicy sprzedają klientom swój czas. Wiedza jest w pakiecie. Ale klienci nie kupują czasu prawników. Kupują usługę, której efekt jest niepewny, niemierzalny, czasem nie do ustalenia.

Usługi prawnika zawsze różnią się od siebie, nawet jeżeli wykonuje je ta sama osoba. Ta sama usługa świadczona przez innego prawnika będzie już czymś zupełnie innym. Klient kupuje wrażenie, że swoje sprawy dobrze ulokował, że zostaną one profesjonalnie załatwione, bo najczęściej trudno mu ocenić pracę prawnika. Nie ma wiedzy, czasem też doświadczenia, aby to zrobić. Klient ocenia więc prawnika po pozorach. Po tym jak wygląda, czy budzi respekt, zaufanie, czy jest pewny swoich racji, tłumaczy, co robi, słucha cierpliwie, odpowiada na telefony itd. „Dużo panu nie pomogę, ale mogę zapewnić dobre towarzystwo na czas trwania procesu": tak miał oświadczyć pewien adwokat do swojego klienta w anegdocie o sensie prowadzenia spraw beznadziejnych. Aby przeciwdziałać tej odrobienie cynizmu, która wyziera z adwokackiego oświadczenia, praktyka sięgnęła po success fee. Zasady etyki obowiązujące adwokatów i radców prawnych zabraniają umawiania się na honorarium zależnego wyłącznie od wyniku sprawy, a dopuszczają jedynie, by było to zastrzeżenie dodatkowe. To europejska tradycja. W amerykańskich zasadach subsydiarność tej części wynagrodzenia nie jest wymagana. Życie wielokrotnie pokazało, że Amerykanie mają dużą łatwość i Przy rozliczeniu jP godzinowym klient nie wie, jaki będzie ostateczny koszt usługi prawnej. Dlatego woli zapłacić nawet więcej, ale w sytuacji gdy jednocześnie może z wyprzedzeniem zaplanować budżet w rozpoznawaniu powszechnych oczekiwań. Polski Sąd Najwyższy w wyroku z 25 maja 2011 r. uznał ustalenie wynagrodzenia adwokata w pełni zależnego od wyniku sprawy za zgodne z prawem i zasadami współżycia społecznego (sygn. akt IICSK 528/10). Adwokat nie został też ukarany dyscyplinarnie. To otwiera pole do dyskusji. Zwolennicy success fee przekonują, że takie reguły współpracy służą i klientom i prawnikom. Klientom pozwalają na skorzystanie z usług prawników, na których w innym wypadku nie mogliby sobie pozwolić. Prawnikom zapewniają szansę na wyższe przychody. Przeciwnicy podnoszą, że wynagrodzenie na procent oznacza ścisłe powiązanie interesu klienta z własnym interesem prawnika i może wywoływać pokusę sięgania po nieczyste chwyty. Mam wrażenie, że tej fali nie odstawki uda się przeciwdziałać. Wydaje mi się nawet, że praktyka pójdzie dalej. Na trudnym rynku pomocy prawnej już nie tylko wysokość stawek za godzinę, pakiety dodatkowe, indywidualne dedykacje, procent od wygranej, daszek w budżecie przeznaczonym na zlecenie, będą elementami walki konkurencyjnej pomiędzy prawnikami. Silniejsi zaproponują - już proponują - ponoszenie przez prawnika za klienta wszystkich kosztów postępowania, w zamian za podwyższone wynagrodzenie procentowe płatne na końcu. Taki komfort już od jakiegoś czasu oferuje się klientom w sprawach gruntów warszawskich. Takie oferty pojawią się w wielu innych sytuacjach. Stawki godzinowe jawią się w tym kontekście jako narzędzie oswojone. Nie muszą odejść do lamusa. Jeżeli tylko zestawienia czynności będą rzetelne, a wysokość stawek będzie adekwatna, stawki godzinowe mogą mieć jeszcze długą przyszłość. Zwłaszcza w stałych obsługach.

„Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak jak jest, wszystko musi się zmienić" - przekonywał literacki książę Fabrizzio de Salina. Kiedy zatem wszystko, co dotyczy usług sprzedawanych przez prawników, się zmieni, zobaczymy, że stawki pozostały.

0>

SEBASTIAN

PIETRZYK wspólnik kancelarii Pietrzyk Orzechowski Wojtowicz s.k.a oim zdaniem stawki godzinowe wciąż w pewnych sytuacjach są najkorzystniejszym rozwiązaniem. Prawnikom z pewnością ułatwiają sprzedaż wszystkich przepracowanych godzin. Z kolei klienci mogą być zainteresowani taką formą rozliczeń w przypadku drobnych problemów lub gdy korzystają z pomocy prawnika incydentalnie. Takie rozwiązanie sprawdza się też w bardzo skomplikowanych sprawach, gdy obydwaj partnerzy biznesowi, klient i prawnik, nie są w stanie nawet w przybliżony sposób przewidzieć wszystkich prac do wykonania i ich zakresu (choć wówczas najczęściej strony uzgadniają model mieszany, np. ryczałt plus stawki). Trend odchodzenia przez klientów od rozliczeń godzinowych faktycznie jednak można zaobserwować. Na pewno spora w tym zasługa zawyżania przepracowanego czasu (potocznie mówi się o nadmuchanych godzinach) przez niektóre kancelarie lub wręcz jego podwajania pod hasłem double checking, a także niekończących się konferencji czy konsultacji telefonicznych kolejnych prawników, którzy przejmowali sprawę w ramach tej samej kancelarii. Ponadto klienci zrozumieli, że prawnicy stanowią dla nich kolejną pozycję w bieżących kosztach firmy, a produkt, który dostarczają, najczęściej da się z góry wycenić, dzieląc się wspólnie ryzykiem. Widocznym zjawiskiem jest również oferowanie przez kancelarie jednej, efektywnej i uśrednionej stawki godzinowej, bez względu na pozycję prawnika w kancelarii lub jego doświadczenie. Klient, oczekuje przecież, że otrzyma finalny produkt dopasowany do swoich potrzeb i najwyższej jakości, bez względu na to, w jaki sposób kancelaria wewnętrznie zarządza procesem jego przygotowania. Oczywiście wymaga to wcześniejszego rozpoznania tych potrzeb, bo prawnik powinien doskonale orientować się w branży i sektorze, w której jego klient prowadzi działalność, powinien być jego partnerem biznesowym i wspólnie z nim podejmować decyzje. Mogę skwitować, że do lamusa przechodzą nie tyle rozliczenia godzinowe, co prawnicy, którzy oczekują zapłaty gigantycznych faktur za porady bez wskazywania konkretnego rozwiązania biznesowego, jak również tacy, którzy koncentrują się głównie na zastrzeżeniach prawnych zamiast formułowaniu jasnych wskazówek.

W mojej ocenie w przyszłości dominować będą alternatywne modele rozliczeń prawników z klientami (przewiduje je ponad 80 proc. umów zawartych przez nasza kancelarię), przede wszystkim ryczałt, abonament (w tym tzw. cap) oraz premia za sukces (success fee), przy czym w każdym przypadku każda z tych form powinna przybierać dodatkowe szczegółowe rozwiązania dopasowane do konkretnych potrzeb klienta.

Ryczałt

W przypadku tego rozwiązania klient poznaje szacunki przyszłych kosztów, które będzie ponosił w związku ze świadczeniem usług prawnych, co w dłuższej perspektywie pozwala prawidłowo ustalić budżet. Oczywiście ryczałt podlega w zasadzie nieograniczonym modyfikacjom. Przykładowo, im więcej jest pracy w danym okresie rozliczeniowym, tym wysokość stawki do obliczenia ryczałtu ulega zmniejszeniu. W kancelarii stosujemy wiele modeli ryczałtowych, w tym również rozwiązanie polegające na ryczałtowym wynagrodzeniu w przypadku świadczenia usług, które wiążą się z koniecznością wyjazdu poza województwo mazowieckie - w tym przypadku z kwoty ryczałtu pokrywamy koszty dojazdu, noclegu czy przejazdów taksówką, jak również koszty świadczenia usługi. Rozwiązanie to pozwala uniknąć problemów z rozliczaniem chociażby standardów podróży (I czy II klasa, hotel 3 czy 5 gwiazdkowy) - jest to wyłącznie po stronie kancelarii.

Abonament

Obecnie najchętniej wybierana przez naszych klientów forma. W tym przypadku różnica w stosunku do typowego ryczałtu polega na tym, że limit godzin (przykładowo 50) w danym miesiącu jest bilansowany w dłuższej perspektywie czasowej - kwartalnej, a nawet półrocznej. Klient w takiej sytuacji ma ten komfort, że nawet jeśli w jednym miesiącu zaangażowanie kancelarii przekroczy ustalony wcześniej limit, nie zostanie obciążony dodatkowym wynagrodzeniem, o ile w perspektywie kwartalnej lub półrocznej, zmieścimy się w bilansie ustalonych godzin. Kolejnym przykładem stosowanego przez nas abonamentu, jest taki który umożliwia klientowi bieżące telefoniczne lub drogą elektroniczną konsultowanie się w drobnych sprawach, niewymagających pogłębionych analiz czy ustalania skomplikowanych struktur transakcji. W tym przypadku jesteśmy bardzo elastyczni dlatego, że nigdy nie ustalamy limitu godzin udzielonych w ten sposób porad czy konsultacji. Zauważyliśmy bardzo duże zaintereso1 Anegdoty il: o multiplikowaniu godzin w zestawieniach czynności dla klientów ładnie brzmią, ale z profesjonalną rzeczywistością mają niewiele wspólnego wanie i zadowolenie klientów z tego modelu współpracy.

Cap

Rozliczenie, w którym z góry ustalony zostaje limit wynagrodzenia (tzw. cap). Jeśli zlecenie i zaangażowanie prawnika przekroczy ustalony cap, to jest wyłącznie jego ryzyko, natomiast w przypadku mniejszej liczby godzin poświęconych na prace, klient jest obciążony wyłącznie tymi kosztami, czyli poniżej ustalonego limitu.

Premia za sukces (success fee)

Budząca największe emocje formuła współpracy, w której prawnik otrzymuje wynagrodzenie za realne efekty swojej pracy, przy czym perspektywa uzyskania premii zazwyczaj jest mocno przesunięta w czasie. Pomijając szczególne obostrzenia korporacyjne obowiązujące adwokatów czy radców prawnych, w największym stopniu przerzuca na prawnika ciężar uzyskania korzystnego rozwiązania dla klienta. Obecnie klienci są zainteresowani takim rodzajem rozliczenia nie tylko w przypadku sporów sądowych, lecz także w przypadku powodzenia określonej transakcji lub sukcesu prowadzonych negocjacji finansowych. Sadzę, że ten model będzie coraz bardziej popularny.

Zebrała i opracowała Anna Krzyżanowska

JACEK KOSUNI radca prawny, zastępca dyrektora Biura Prawnego PKN Orlen

Stawki godzinowe jako model wynagrodzenia za pracę prawników bardzo mocno zakorzeniły się w kancelariach prawnych. Jak wcześniej radzono sobie z tą kwestią?

Stawki godzinowe to stosunkowo nowy wynalazek. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu na rynku usług prawnych występowały zwykle taryfy ustalane albo przez państwo, albo przez samorządy prawnicze. Uzależniały one cenę usługi od różnych czynników: rodzaju udzielonej pomocy, kategorii sądu, przed którym stawał prawnik, wartości przedmiotu sporu, renomy pełnomocnika, a także oczywiście czasu poświęconego na wykonanie usługi. Stawki godzinowe upowszechniły się dopiero w latach 60. i 70. XX wieku. Zmianę modelu wynagrodzenia wymogli klienci, którym dotychczasowy sposób ustalania wartości usługi wydawał się mało przejrzysty. Pojawiały się zarzuty, że prawnicy biorą sumy z sufitu, a stawki godzinowe, uzależniające wynagrodzenie od poświęconego sprawie czasu, sprawiały wrażenie bardziej transparentnych. Przez wiele ostatnich lat stawki godzinowe to podstawowy model rozliczeń między kancelariami prawniczymi a ich klientami.

Tym samym głosy, że skazane są na odejście do lamusa, możemy włożyć między bajki?

Nie do końca. W tej chwili stawki są przedmiotem krytyki; toczą się na ten temat dyskusje w środowisku prawniczym. Rozmawia się o tym, jak racjonalnie wycenić wartość pracy prawnika. Na tę krytykę stawek godzinowych złożyły się trzy czynniki. Pierwszy to spowolnienie gospodarcze, które występuje od kilku lat w Polsce i na świecie. Drugi to coraz większa konkurencja na rynku usług prawnych, a co za tym idzie coraz silniejsza pozycja klientów wobec kancelarii. W Polsce szerokie otwarcie dostępu do zawodów prawniczych spowodowało, że jest coraz więcej adwokatów i radców prawnych, a zatem coraz większa jest konkurencja między nimi. Doszło też do upowszechnienia kompetencji. Wiele lat temu, kiedy rozkwitała gospodarka wolnorynkowa w Polsce, niektórych skomplikowanych transakcji czy umów handlowych mogło się podjąć zaledwie kilka firm prawniczych. Teraz wielu prawników, którzy zaczynali w wielkich międzynarodowych kancelariach, założyło własne kancelarie, a usługi, które kiedyś były zupełnie unikalne, stały się powszechniejsze. Trzeci czynnik to większa świadomość klienta, czyli tego, który kupuje usługi. Wiele lat temu firmy kupowały usługi prawne trochę tak, jak się kupuje talizmany na bazarze - do końca nie rozumiejąc, na czym ta usługa ma polegać, nie do końca potrafiąc ocenić jej wartość. Klient nie znał się na towarze, który kupował. Teraz ma już dużo większą świadomość i w konsekwencji stawia coraz wyższe wymagania.

jakie?

Po pierwsze chce, aby koszt był uzależniony od wartości usługi, co szalenie trudno zmierzyć. Przecież ta sama Dokończenie na str. 6

Dokończenie ze str. 5 ilość poświęconego czasu pracy może zaowocować czymś, co jest dla klienta bardzo cenne, jak np. nowy model umowy dystrybucyjnej, albo analizą prawną, której wartość dla klienta będzie mała albo prawie żadna.

Klient coraz częściej oczekuje również od prawnika podzielenia się ryzykiem. Mówi: „Wiem, że wy, kancelarie, chcecie dużo zarabiać i bardzo wysoko wyceniacie swoje usługi, ale zarabiajcie wtedy, kiedy i ja zarabiam". Zasada, że kasyno zawsze wygrywa, powoli odchodzi do lamusa.

W jaki więc sposób wycenić pracę prawnika?

Zaleta stawek godzinowych i to, że się tak rozpowszechniły, wynikają z ich prostoty. Dzięki temu modelowi nie trzeba za każdym razem negocjować i ustalać wynagrodzenia. Wszystkie inne, alternatywne modele są bardziej kłopotliwe w stosowaniu, nie są uniwersalne, więc trzeba je wykorzystywać z namysłem. Te oparte na ryczałcie czy stałej opłacie sprawdzą się przy transakcjach przewidywalnych, jak fuzje i przejęcia, negocjacje nieskomplikowanych umów - tam, gdzie z góry da się przewidzieć, według jakiego scenariusza dany proces się potoczy. Z kolei przy dużych procesach sądowych, czy arbitrażowych rozwiązania te już się nie sprawdzą, bo są to sprawy mało przewidywalne, jeśli chodzi chociażby o czas ich trwania.

Na tym jednak wachlarz modeli wynagradzania się nie kończy...

To prawda. W Polsce coraz popularniejszy staje się model wynagradzania za sukces (success fee). Dość często jednak opacznie rozumiany jako wynagrodzenie, które w całości jest uzależnione od sukcesu. Tymczasem model opierający się na zasadzie „kancelaria dostaje pieniądze tylko wtedy, gdy wygrywa", to model tzw. wynagrodzenia warunkowego, czyli contingent fee, i spotkać się z nim można głównie w Stanach Zjednoczonych. Typowe success fee polega zaś na ustaleniu niższej stawki godzinowej (np. obniżonej o 50 proc), w przypadku zaś, gdy kancelaria wygrywa sprawę, otrzymuje za poświęcony czas wielokrotność stawki podstawowej (np. dwukrotność lub trzykrotność). Jest to bardzo rozsądne rozwiązanie, pozwala bowiem w każdym przypadku pokryć koszt prowadzenia sprawy ponoszony przez kancelarię (która zatem nie poniesie straty), a z drugiej strony motywuje ją do wygrania sprawy (kancelaria zyska tylko, jeśli wygra).

Wracając jednak do wynagrodzenia warunkowego, to jest ono w Polsce zabronione przez kodeksy etyczne. Czy słusznie?

Wydaje się, że tak. Ten model budzi wątpliwości związane z niezależnością prawnika, który powinien przecież zachować dystans do prowadzonej sprawy, aby móc dokonywać właściwych ocen i szacunków ryzyka. W momencie gdy jest zbyt mocno zainteresowany wygraniem sprawy, bo np. na jej zakończenie czekał 10 lat i przez ten okres nie otrzymał od klienta żadnego wynagrodzenia, czyli inwestował w prowadzenie sporu, przestaje być niezależny.

Jaka zatem jest przyszłość stawek godzinowych?

Klienci coraz częściej żądają, aby rozliczenia z kancelariami odbywały się na podstawie schematów, które bardziej niż stawki godzinowe uzależniają wysokość wynagrodzenia od wartości, jaką wykonana usługa ma dla biznesu klienta, zatem alternatywne modele wynagradzania, rozważnie planowane i stosowane, zyskują i wciąż będą zyskiwać na popularności. Jednocześnie stawki godzinowe, jako rozwiązanie proste w stosowaniu i uniwersalne, jeszcze długo będą dominować na rynku.

Rozmawiała Anna Krzyżanowska
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: jakie stawki dla klientów

Post autor: Busz »

Zapłacisz radcy, o ile wygra sprawę


Sukces w sądzie to zysk dla prawnika, jeśli przegra nie dostanie nic. Scenariusz rodem z amerykańskich filmów prawniczych może być niedługo sposobem na zarabianie przez radców prawnych

Ewa Maria Radlińska ewa.radlinska@infor.pl

Zakaz umawiania się przez radców prawnych z ich klientami wyłącznie na wynagrodzenie procentowe od wywalczonej przed sądem kwoty może zostać już wkrótce wykreślony z Kodeksu Etyki Radcy Prawnego. W dniach 7-9 listopada br. odbędzie się Krajowy Zjazd Radców Praw-,nych, podczas którego ma zostać uchwalony nowy kodeks etyki. Dziś taki model rozliczania się z klientami jest zakazany zarówno dla radców, jak i adwokatów. Co więcej, barierę taką ustanowiła również międzynarodowa organizacja reprezentująca prawników europejskich - Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE), której członkami są oba samorządy. Adwokat Jerzy Naumann, były prezes Wyższego Sądu Dyscyplinar-j nego Adwokatury, uważa, że jest to jak najbardziej uzasadnione.

- Przyjęcie przez adwokata sprawy za wynagrodzeniem płatnym wyłącznie procentem od wygranej wyzwala wszystkie patologie, jakie można sobie wyobrazić - podkreśla.

Wiceprezes Krajowej Izby Radców Prawnych (KIRP) Dariusz Sałajewski, tłumaczy, że Kodeks Etyki Prawników Europejskich nie ma jednak wprost zastosowania.

- Model ustanowiony przez i CCBE jest formułą zalecaną, ale nie jest obowiązującym prawem - wskazuje.

Procent dla radców

Według sondażu przeprowadzonego wśród radców prawnych większość z nich jest gotowych zaryzykować, że jeśli przegrają w sądzie, nic nie zarobią.

- Nie mam nic przeciwko tzw. umowom sukcesu, jeżeli obie strony się na to godzą. Sprawy dotyczące pozyskiwania klientów czy umawiania się z nimi na wynagrodzenie powinny być poza kontrolą samorządu - uważa radca prawny Agata Rewerska.

Ostateczny projekt przedłożony zjazdowi zawiera zarówno wariant znoszący całkowicie obecny zakaz umawiania się na procent od wygranej, jak i podtrzymujący aktualne rozwiązanie. Zgodnie z tym ostatnim (art 29 ust. 3 kodeksu etyki radcy prawnego) radcy nie wolno zawierać z klientem umowy, na mocy której klient zobowiązuje się zapłacić honorarium za jej prowadzenie wyłącznie proporgonalnie do wyniku (pactum de quota litis). Dopuszczalna jest natomiast umowa, która przewiduje dodatkowe honorarium za pomyślny wynik sprawy.

Propozycja znosząca ograniczenie zakłada jednak, że zakaz ma zostać utrzymany, jeżeli sprawa dotyczy obrony w sprawach karnych, karno--skarbowych, o wykroczenia, rodzinnych, opiekuńczych, nieletnich, pracowniczych oraz szkód niemajątkowych, a także skargi konstytucyjnej.

Część prawników (zarówno radców, jak i adwokatów), którzy są zwolennikami zniesienia ograniczeń, wskazuje, że przepis wymaga interwencji, bo i tak jest de facto martwy.

- Tak, biorę procent od wygranej. Jak nie zgodzę się na taką umowę, to stracę klienta, który pójdzie do innej kancelarii, która na takie rozwiązanie się zgodzi - mówi młody radca, który prosi o zachowanie anonimowości. W końcu,

Pomieszanie interesów adwokata z interesami klienta działa na niekorzyść tego drugiego zakaz wciąż w kodeksie tkwi, a to oznacza, że za jego złamanie grozi postępowanie dyscyplinarne.

- W naszej izbie jednak żaden radca nie został do tej pory ukarany za popełnienie takiego deliktu dyscyplinarnego - mówi dr Tomasz Niedziński, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie.

Jak zarabiają prawnicy

Zasady wynagradzania radców prawnych

Przy ustalaniu wysokości honorarium należy się kierować: koniecznym nakładem pracy miejscem świadczenia usługi stopniem trudności i złożoności sprawy bądź zadania

: wymaganą specjalistyczną wiedzą

: znaczeniem sprawy dla klienta, którego ona dotyczy

Wyniki sondażu wśród radców prawnych

Radcy powinni mieć możliwość prowadzenia spraw wyłącznie za procent od wygranej

Honoraria za sukces powinny być zakazane. Można za to umówić się z klientem na dodatkowe honorarium za pomyślny wynik sprawy

Źródło: e-kirp.pl

Zakazane powinno być umawianie się wyłącznie na procent od wygranej, chyba że sprawa dotyczy szkody majątkowej. Można za to umówić się z klientem na dodatkowe honorarium za pomyślny wynik sprawy

Zasady wynagradzania adwokatów ; trzeba poinformować klienta o wysokości honorarium lub o sposobie jego wyliczenia, np. na podstawie czasu pracy

I dodaje, że popiera pomysł zezwalający radcom na umawianie się z klientem na procent od wygranej.

- Powinna być jednak określona maksymalna wysokość procentu, na jaki strony będą mogły się umówić - zaznacza.

Miliony do podziału

W amerykańskich realiach, gdzie adwokaci często walczą o wielomilionowe odszkodowania dla klientów, 20- czy 30-proc. udział w wygranej oznacza pokaźne wynagrodzenie. Dlatego też wręczając wizytówkę poszkodowanemu, w pierwszych słowach informują o zasadach wypłaty honorarium: „no win, no fee". W Polsce przyznawane przez sądy stawki są znacznie niższe, choć z roku na rok rosną. W tym miesiącu zapadł w warszawskim sądzie apelacyjnym wyrok zasądzający rekordowe odszkodowanie: Dorota S., która na skutek wypadku samochodowego została sparaliżowana, ma dostać 2,5 mln zł odszkodowania od ubezpieczyciela.

Odszkodowanie dla niej wywalczyła CDPM Crupa Doradcza Prawno-Medycz-na, która umowy na zasadzie success fee stosuje z powodzeniem.

Radca prawny Łukasz Chruściel z kancelarii Raczkowski i Wspólnicy, zwraca uwagę, że zmiana zasad może poszerzyć dostępność usług prawnych dla osób biedniejszych, które nie są w stanie na początkowym etapie wyłożyć pieniędzy na proces. Jednocześnie dla prawników oznacza, że trzeba będzie zainwestować w sprawę, która może trwać latami.

- Amerykański system procentowego rozliczania się prawnika z klientem jest jednak wart uwagi. Zwłaszcza jeśli zostanie wprowadzony przez radców - mówi adwokat Piotr Schramm, partner w Kancelarii CESSEL.

Wyjaśnia, że propozycja nie określałaby stawki minimalnej ani ograniczeń w dokonywaniu uzgodnień stawki procentowej. Pozwalałaby więc na tak wysokie honoraria w wygranej sprawie, że klient nie zgodziłby się na nie, gdyby były opłatą stałą, niezależną od wyniku procesu.

Sprawa ma jednak także drugi wymiar.

- Jeśli taki system wprowadzą radcy, adwokaci, nie mając takiej możliwości, mogą napotkać na trudność konkurowania na rynku - zauważa mec. Schramm.

Procent nie dla adwokata

Adwokaci takich zmian obecnie nie przewidują.

- Adwokat stałby się zakładnikiem nie tyle interesu klienta, ile własnego. Nikt przecież nie chce, i nie powinien, pracować za darmo. Pomieszanie przez adwokata interesów własnych z interesami klienta zawsze działa na niekorzyść klienta - wskazuje mec. Jerzy Naumann.

I wyjaśnia, że podobnie destrukcyjnych skutków można się doszukać w szeregu innych zajęć: korepetytor, który swoje wynagrodzenie całkowicie uzależnia od powodzenia ucznia w egzaminach, czy lekarz, który godzi się na honorarium wyłącznie, gdy pacjent cudem wyzdrowieje.

- Pactum jest niczym innym jak deprecjacją pracy adwokackiej i sprowadzeniem jej do poziomu albo załatwiactwa, albo gry losowej. I dlatego jest w Europie powszechnie odrzucane jako niedopuszczalne - tłumaczy mec. Naumann.

Zdaniem adwokata Karola Orzechowskiego z kancelarii Pietrzyk Orzechowski Wojtowicz, warto jednak podjąć dyskusję nad zmianami w tym zakresie również w pa-lestrze.

- Zdarza się, że pobierane konieczne wynagrodzenie jest nieproporcjonalnie małe i ustalane wyłącznie po to, aby spełnić warunki określone w zbiorze zasad etycznych. Zasadnicze wynagrodzenie pochodzi zaś z pozytywnego rozstrzygnięcia sporu. Tego typu praktyka powoli ogarnia cały rynek, w tym również adwokatów - podnosi.

Arkadiusz Radwan, prezes Instytutu Allerhanda, który zajmuje się m.in. analizą roli instytucji prawnych w funkcjonowaniu rynku, tłumaczy, że jeśli klientem jest duża firma, to rzeczywiście nie ma potrzeby chronienia jej przez regulacje dotyczące wynagradzania prawników.

- Z klientami indywidualnymi sprawa nie jest jednak taka prosta. Niekiedy nie jest on w stanie wyłożyć środków na proces albo nie jest w stanie zaakceptować ryzyka porażki, która będzie go kosztować również wynagrodzenie pełnomocnika. Ale istnieje też ryzyko odwrotne: wykorzystania nieporadności i nie-doświadczenia klienta przez pełnomocnika. W praktyce zdarzają się jednak jeszcze inne sytuacje: klient umawiający się na success fee nie wyjawi swojemu pełnomocnikowi wszystkich okoliczności istotnych dla sprawy. Pełnomocnik, zgadzając się na pracę za wynagrodzeniem stosunkowym, dokonuje pewnej kalkulacji, która bazuje na danych, które potem okazują się niepełne - zauważa.

- Trudno przewidzieć, które rozwiązanie zostanie przyjęte. W środowisku radców pojawiają się głosy, że obecna regulacja nie wytrzymuje wymogów współczesności - wskazuje mec. Sałajewski.

Dodaje, że wariant pozwalający na zawieranie umów sukcesu i wykluczający z tej możliwości tylko pewne rodzaje czynności prawnych jest bardziej życiowy.

- Do rynku trzeba się dostosowywać. Nie powinniśmy być w tej kwestii za bardzo dogmatyczni - podkreśla.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: jakie stawki dla klientów

Post autor: Busz »

Stawki za sprawy z wyboru do regulacji
DZIENNIK GAZETA PRAWNA, 2014-07-23, ANNA KRZYŻANOWSKA, str.: B9


Stawki za sprawy z wyboru do regulacji


Adwokaci i radcowie prawni chcą zmian w zasadach wynagradzania. Chodzi m.in o urynkowienie dotychczas obowiązujących taks

Anna Krzyżanowska anna.krzyzanowska@infor.pl

Rozporządzenia w sprawie taksy adwokackiej i radcowskiej powinny zostać zmienione. Takie stanowisko od lat prezentują przedstawiciele samorządów prawniczych. Wczoraj Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej zaakceptowała wypracowane wraz z Krajową Radą Radców Prawnych propozycje zmian w tej mierze. Teraz zostaną one przekazane Ministerstwu Sprawiedliwości

Sprawy z wyboru

Przypomnijmy, że dziś wysokość stawek adwokackich, jak i radcowskich regulują obowiązujące od 2002 r, dotychczas nienowelizowane, niemalże bliźniacze rozporządzenia w sprawie opłat za dokonywane przez nich czynności Nie ma jednak przepisów, które normowałyby wysokość wynagrodzeń za prowadzenie spraw z wyboru. Zdaniem NRA i KRJRP to błąd.

- W naszej ocenie kwestię wynagrodzeń za sprawy prowadzone z urzędu, jakiż wyboru powinny regulować dwa oddzielne rozporządzenia. Nie ma żadnych argumentów, aby wskazywać, że sytuacja budżetu państwa leży u podstaw braku możliwości uporządkowania stawek za prowadzenie spraw z wyboru. Tutaj bowiem państwo nie ponosi kosztów zastępstwa. To powinno zostać zrobione w pierwszej kolejności - uważa radca prawny Dariusz Sałajewski, prezes Krajowej Izby Radców Prawnych

Brak przepisów dotyczących wysokości stawek za sprawy z wyboru odbija się na finansach stron procesu. W wielu bowiem przypadkach podmiot wygrywający spór nie uzyskuje zwrotu kosztów rzeczywiście poniesionych na swojego pełnomocnika. Sądy, zasądzając koszty, kierują się bowiem wartościami minimalnymi zawartymi w rozporządzeniach Mimo tego, że chociażby w par. 2 rozporządzenia w sprawie opłat za czynności radców prawnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 490) zapisane zostało, iż zasądzając opłatę za czynności radcy z tytułu zastępstwa prawnego, sąd bierze pod uwagę niezbędny nakład pracy pełnomocnika, a także charakter sprawy i wkład pracy w przyczynienie się do jej wyjaśnienia i rozstrzygnięcia.

- Około 90 proc. rozstrzygnięć o kosztach w pierwszych instancjach zapada na poziomie stawek minimalnych. W przypadku ich zaskarżenia natomiast jedynie 18 proc. jest reformowana. Ukształtowała się zatem praktyka, która skutkuje tym, że zasądzanie kosztów jest absolutnie oderwane od nakładu pracy profesjonalnego pełnomocnika - argumentuje Dariusz Sałajewski - W przypadku np. zazwyczaj długotrwałych spraw o uznanie wypowiedzenia umowy o pracę za bezskuteczną, minimalne wynagrodzenie dla radcy zgodnie z rozporządzeniem wynosi 60 zł. Kwota ta w żaden sposób nie przystaje do rzeczywistego poziomu ponoszonych kosztów, nawet gdyby sędzia zdecydował się na zasądzenie jej krotności A to oznacza, że w przypadku wygranej strona nie uzyska od swojego przeciwnika zwrotu realnych kosztów, które poniosła - wtóruje radca prawny Arkadiusz Bereza, wiceprezes KRRP.

Urynkowienie stawek

Jakie zatem pomysły na poprawę tej sytuacji mają samorządy prawnicze?

- Nasza wspólna propozycja zakłada uśrednienie stawek za prowadzenie spraw z wyboru i doprowadzenie ich do poziomów rynkowych Dotyczyć ma to większości kategorii spraw. Zdajemy sobie natomiast sprawę, że w przypadku urzędówek wynagrodzenia pełnomocników winny być trochę niższe. Mimo to oczekujemy jednak, że nastąpi ich wzrost - mówi adwokat Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.

I zastrzega, że na razie do resortu sprawiedliwości trafią propozycje w sprawie opłat za sprawy z wyboru. Samorządy jednak pracują już nad pomysłami dotyczącymi taks za urzędówki oraz dla pełnomocników na żądanie, którzy zaczną funkcjonować wraz z wejściem w życie dużej noweli procedury karnej już w lipcu przyszłego roku (Dz.U. z 2013 r. poz. 1247).

- W wypracowanych już propozycjach zakłada się również wprowadzenie mechanizmów oceny nakładu pracy prawnika przez sąd. Postulujemy, by wysokość opłaty była m.in. uzależniona od liczby rozpraw, w jakich uczestniczył (poprzez wzrost procentywy stawki), objętości akt, rodzaju postępowania czy liczby przesłuchiwanych świadków - opisuje mecenas Bereza.

W opinii mec. Berezy resort powinien znowelizować również np. stawki za prowadzenie spraw rozwodowych. Dziś wynoszą one 360 złotych Do rozporządzenia powinny natomiast zostać dodane dodatkowe czynności (np. zawezwanie do próby ugodowej), za które również powinna płacić strona przegrywająca, o ile do sporu doszło. Ta propozycja także znalazła się w przygotowanym przez samorządy projekcie.

- Dążymy do zlikwidowania obecnego stanu prawnego, który rodzi różne patologie. W projekcie znajdują się jednak nie tylko propozycje podwyższenia stawek, ale także utrzymania niektórych na dotychczasowym poziomie. Chodzi o sprawy, które nie są sprawami złożonymi, jak np. rejestracja spółki - wyjaśnia mecenas Bereza.

Adwokaci i radcy za wyższymi kosztami procesu
RZECZPOSPOLITA, 2014-07-23, . BORK, str.: C1


Adwokaci i radcy za wyższymi kosztami procesu


ZAWODY PRAWNICZE Samorządy proponują, by przegrany więcej płacił za pełnomocnika strony przeciwnej.

Do ministra sprawiedliwości ma wkrótce trafić projekt opracowany wspólnie przez adwokatów i radców prawnych. Przedstawiciele obu samorządów proponują podwyższenie stawek, ale na razie tylko tych, na podstawie których będzie wyliczany zwrot kosztów zastępstwa procesowego w przypadku pełnomocników z wyboru. Dziś są one wyliczane na podstawie tych samych stawek co wynagrodzenie dla pełnomocnika z urzędu. Oba samorządy proponują rozdzielenie tych kwestii. Adwokaci i radcy pracujący we wspólnym zespole uznali bowiem, że łatwiej będzie najpierw postulować zmianę tych stawek, według których strona przegrana musi zwrócić zwycięzcy koszty zastępstwa procesowego.

Wczoraj pomysł przedstawienia wspólnego projektu zaakceptowało prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej.

- Proponujemy wprowadzenie mechanizmów urynkowienia stawek, według których liczony jest zwrot kosztów zastępstwa procesowego dla strony, która wygrała - mówi

Rafał Dębowski, sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.

Jakie to mechanizmy? W projekcie jest mowa m.in. o tym, by sąd brał pod uwagę m.in. nakład pracy profesjonalnego pełnomocnika, ilość rozpraw, czy zawiłość samej sprawy.

- Dziś niestety częstą praktyką jest zasądzanie stawki mnimalnej, mimo że rozporządzenie pozwala na ustalenie opłaty jako jej sześciokrotności - mówi Arkadiusz Bere-za, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych. Dodaje, że stawki nie były waloryzowane od dwunastu lat. Dlatego w projekcie proponują waloryzację, a w niektórych przypadkach dodatkowe urealnienie stawek.

- W niektórych sprawach z prawa pracy i ubezpieczeń społecznych stawka minimalna wynosi 60 zł i taki zwrot kosztów zastępstwa procesowego może dostać strona, która wygrała. W większości proponujemy podwyższenie stawki o ok. 70 proc. W niektórych pozostawiamy ją bez zmian -mówi wiceprezes Bereza.

W niektórych przypadkach prawnicy pracujący nad projektem uznali, że stawka jest rażąco niska. Tak jak np. przy skardze konstytucyjnej, przy której dziś to 240 zł. Proponują więc podniesienie jej do 1,2 tys. zł. - Sprawy, które trafiają przed Trybunał Konstytucyjny, nie są proste - zwraca uwagę wiceprezes Bereza. Dodaje, że w samorządzie radcowskim przeprowadzono wiele analiz ekonomicznych, zanim zaproponowano nowe stawki.

Mec. Dębowski podkreśla, że samorządy nie zapominają o stawkach dla pełnomocników z urzędu.

- Te na pewno będzie trudniej zmienić, dlatego że pewne środki musiałby wygospodarować Skarb Państwa. Nadal jednak będziemy pracować nad tą kwestią - mówi mec. Dębowski.
gerta27
Posty: 5
Rejestracja: 24 lis 2014, 12:11

Re: jakie stawki dla klientów

Post autor: gerta27 »

A jak to jest z kosztami załatwienia zwrotu podatku np. z holandii?siostra właśnie chciała sobie to załatwić z http://www.fenixtax.pl/, ale nie wiemy czy to sprawdzona firma?
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: jakie stawki dla klientów

Post autor: Busz »

Widzisz tego nikt nie wie. Najlepiej poczytać o opiniach oraz ewentualnie przejrzeć umowę - jeżeli oczywiście takową zawierają? :idea:
ODPOWIEDZ