Przegląd prasy

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 29
29 września 15.pdf
(958.99 KiB) Pobrany 75 razy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 września 2015
Strona1
Spis treści
Wstępne wyniki egzaminów na aplikacje prawnicze w 2015 r.………………………………………….1
Egzamin na aplikacje prawnicze 2015 - testy i odpowiedzi……………………………………..2
Radczyni prawna zastępcą RPO……………………………………………….3
Kuszące komornicze infozlecenia na e-licytacje i e-zajęcia. Kto zarobi na zmianie prawa...…………………………………..4 Wstępne wyniki egzaminów na aplikacje prawnicze w 2015 r. W sobotę 26 września 2015 r. po raz dziesiąty przeprowadzone zostałypaństwowe egzaminy wstępne na aplikacje: adwokacką, radcowską, notarialną. Ponadto, po raz ósmy odbył się państwowy egzamin konkursowy na aplikację komorniczą. Do egzaminów przed 68 komisjami egzaminacyjnymi przystąpiło łącznie ok. 8940 osób, spośród których na aplikację adwokacką – ok. 2 950 osób, na aplikację radcowską – ok. 4 650 osób, na aplikację notarialną – ok. 740 osób, a naaplikację komorniczą – ok. 600 osób. W dniu egzaminu, pomiędzy godz. 9.00 a 10.00 w 24 miastach w Polsce,bezpośrednio na sale egzaminacyjne, zostały doręczone przesyłki zawierające testy. Egzaminy na aplikacje prawnicze rozpoczęły się w całym kraju o godz. 11.00. Kandydaci na aplikantów w czasie 150 minut rozwiązywali test jednokrotnego wyboru, liczący 150 pytań, zawierający po trzy propozycje odpowiedzi. Do uzyskania pozytywnego wyniku egzaminu konieczne było udzielenie poprawnych odpowiedzi co najmniej na 100 pytań. Od roku 2009 kandydaci na aplikantów adwokackich i radcowskich rozwiązują taki sam test. Test dla kandydatów na aplikantów notarialnych oraz test dla kandydatów na aplikantów komorniczych są odmienne i uwzględniają specyfikę danego zawodu (testy te nie obejmują prawa karnego, zawierają zaś zagadnienia m.in. z zakresu prawa finansowego). W przypadku egzaminu konkursowego na aplikację komorniczą, od roku 2013 ujednolicono zasady przeprowadzania tego egzaminu z pozostałymi egzaminami na aplikacje samorządowe. Egzaminy przebiegły prawidłowo, bez żadnych zakłóceń. Na podstawie telefonicznych informacji od przewodniczących komisji egzaminacyjnych odnotowano następujące wstępne wyniki: - egzamin wstępny na aplikację adwokacką zdało ok. 37,5%, tj. ok. 1 100 osób (dla porównania, w roku 2014 zdawalność wyniosła 53,6%, w roku 2013 – 53,1%, w roku 2012 – 54,8%, w roku 2011 – 52%, zaś w roku 2010 – 33,3%), - egzamin wstępny na aplikację radcowską zdało ok. 34,3%, tj. ok. 1 590 osób (w roku 2014 zdawalność wyniosła 48,6%, w roku 2013 – 46,5%, w roku 2012 – 50,5%, w roku 2011 – 45,4%, zaś w roku 2010 – 25%), - egzamin wstępny na aplikację notarialną zdało ok. 39,5%, tj. ok. 290 osób (w roku 2014 zdawalność wyniosła 44,1%, w roku 2013 – 35,8%, w roku 2012 – 27,5%, w roku 2011 – 15,4%, zaś w roku 2010 – 21,2%), - egzamin konkursowy na aplikację komorniczą zdało ok. 64,4%, tj. ok. 390 osób (w roku 2014 zdawalność wyniosła 33,6%, w roku 2013 – 74,3%, w roku 2012 – 80,8%, w roku 2011 – 83,9% zaś w roku 2010 – 78,6%). Wyniki tegorocznego egzaminu na aplikację adwokacką i radcowską są nieco niższe niż w latach ubiegłych, a wyższe aniżeli w roku 2010 r. W przypadku aplikacji notarialnej poziom zdawalności jest zbliżony do roku ubiegłego. Natomiast zdawalność egzaminu konkursowego na aplikację komorniczą w roku bieżącym jest zdecydowanie wyższa niż w roku ubiegłym, ale porównywalna do wyników we wcześniejszych latach.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 września 2015
Strona2 Jak wynika z relacji przewodniczących komisji, duża liczba zdających oddawała testy przed zakończeniem egzaminu. W przypadku części komisji, wszyscy zdający oddali testy przed upływem 150 minut, zatem egzamin zakończył się przed czasem, wynikającym z przepisów prawa. W niektórych komisjach zdający oddawali prace już po 45 minutach od rozpoczęcia rozwiązywania testu. W przypadku egzaminu na aplikację adwokacką i radcowską – na co zwrócili uwagę przewodniczący komisji – kandydaci najwięcej błędnych odpowiedzi udzielali m.in. na pytania z zakresu prawa gospodarczego i handlowego oraz z prawa materialnego administracyjnego. Warto w tym miejscu przypomnieć, że informacje o szczegółowym zakresie egzaminów kandydaci posiadali już od 27 lutego 2015 r., tj. od ogłoszenia wykazu tytułów aktów prawnych obowiązujących na egzaminy na poszczególne aplikacje. Szczegółowa analiza tegorocznych wyników egzaminów na aplikacje zostanie przygotowana i podana do publicznej wiadomości na początku 2016 r. Ze wstępnych informacji uzyskanych telefonicznie od przewodniczących komisji egzaminacyjnych wynika, że: – na aplikację adwokacką najwyższą zdawalność odnotowano w komisji egzaminacyjnej w Łodzi i Krakowie – ok. 51%, najniższą zaś w komisji egzaminacyjnej w Zielonej Górze – ok. 14%, – na aplikację radcowską najwyższą zdawalność odnotowano w komisji egzaminacyjnej nr 2 w Krakowie – ok. 49%, najniższą zaś w komisji egzaminacyjnej w Koszalinie i Zielonej Górze – ok. 22%, – na aplikację notarialną najwyższą zdawalność odnotowano w komisji egzaminacyjnej w Poznaniu – ok. 50%,najniższą zaś w komisji egzaminacyjnej we Wrocławiu – ok. 34%, – na aplikację komorniczą najwyższą zdawalność odnotowano w komisji egzaminacyjnej w Poznaniu – ok. 68%, najniższą zaś w komisji egzaminacyjnej w Warszawie – ok. 59%. Osoby, które otrzymały z egzaminu wynik pozytywny będą uprawnione - w okresie 2 lat od dnia doręczenia uchwały o wyniku egzaminu - do złożenia wniosku o wpis na listę aplikantów i rozpoczęcia aplikacji. Od 1 stycznia 2016 roku 3 370 osób będzie mogło rozpocząć aplikacje prawnicze.
Egzamin na aplikacje prawnicze 2015 - testy i odpowiedzi
J.K.,
Minister Sprawiedliwości podaje do publicznej wiadomości testy wraz z wykazami prawidłowych odpowiedzi, w oparciu o które przeprowadzone zostały w dniu 26 września 2015 r. egzaminy wstępne na aplikacje adwokacką, radcowską i notarialną oraz egzamin konkursowy na aplikację komorniczą.
Pytania testowe na egzamin wstępny dla kandydatów na aplikantów adwokackich i radcowskich przygotował zespół w składzie:
- przewodniczący zespołu – sędzia Henryk Komisarski;
- przedstawiciele Ministra Sprawiedliwości – sędziowie: Jolanta Grzegorczyk, Hanna Kamioska, Małgorzata Manowska i Jan Szachułowicz;
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 września 2015
Strona3
- adwokaci delegowani przez Naczelną Radę Adwokacką – Sławomir Krześ i Jerzy Zięba;
- radcowie prawni delegowani przez Krajową Radę Radców Prawnych – Joanna Lemaoska i Magdalena Śniegula.
Pytania testowe na egzamin wstępny dla kandydatów na aplikantów notarialnych przygotował zespół w składzie:
- przewodniczący zespołu – sędzia Ryszard Pęk;
- przedstawiciele Ministra Sprawiedliwości – sędziowie: Krzysztof Józefowicz i Wojciech Łukowski;
- notariusze delegowani przez Krajową Radę Notarialną – Krzysztof Czaplicki i Jerzy Olszewski.
Test na egzamin konkursowy na aplikację komorniczą przygotował zespół w składzie:
- przewodniczący zespołu – sędzia Sylwester Marciniak;
- przedstawiciele Ministra Sprawiedliwości – sędziowie: Andrzej Adamczuk i Dariusz Iskra;
- komornicy delegowani przez Krajową Radę Komorniczą – Rafał Łyszczek i Jan Zybura.
Zestawy pytao i odpowiedzi można pobrad pod adresem:
http://www4.rp.pl/Aplikacjeegzaminy/309 ... iedzi.html
Radczyni prawna zastępcą RPO
Sylwia Spurek została powołana na stanowisko zastępcy rzecznika praw obywatelskich ds. równego traktowania.
Sylwia Spurek jest doktorem nauk prawnych, radcą prawnym oraz współzałożycielką Fundacji Klinika Rządzenia.
W latach 2002-2005 pracowała jako prawnik w sekretariacie pełnomocnika rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, gdzie uczestniczyła w pracach nad rządowym projektem pierwszej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie.
Do 2014 r. radca prezesa Rady Ministrów w departamencie prawnym Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, a następnie wiceszefowa Biura Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 września 2015
Strona4
W latach 2008-2015 była członkiem zespołu do spraw Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a w latach 2010-2012 przedstawicielem szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Komitecie Ochrony Praw.
Członek Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego oraz Polskiego Towarzystwa Legislacyjnego. Autorka kilkudziesięciu publikacji dotyczących problemu przemocy w rodzinie, a także kwestii równego traktowania i dyskryminacji. Specjalizuje się również w kwestiach procesu stanowienia prawa, lobbingu i rzecznictwa interesów oraz dostępu do informacji publicznej.
PS/źródło: RPO http://www.prawnik.pl/wiadomosci/radcow ... a-rpo.html
Kuszące komornicze infozlecenia na e-licytacje i e-zajęcia. Kto zarobi na zmianie prawa...
Małgorzata Kolioska-Dąbrowska 2015; http://wyborcza.biz/Prawo/1,128894,1892 ... jecia.html
Znowelizowane przepisy egzekucyjne pozwolą zarobid na informatyzacji licytacji zajętych ruchomości i zajęd rachunków bankowych dwóm prywatnym firmom: Krajowej Izbie Rozliczeniowej, spółce powołanej przez banki, i Currendzie, której właścicielem jest Krajowa Rada Komornicza.
Wydłuża się lista firm, które skorzystają na uchwalonej przed miesiącem rządowej nowelizacji prawa regulującego egzekucję komorniczą. Nowe przepisy wejdą w życie dopiero za rok, ale już teraz wiadomo, że staną się żyłą złota dla wielu firm. Przykładowo z licytacji internetowej nakazującej wcześniej odebranie dłużnikowi zajętych ruchomości będą czerpad profity firmy zajmujące się transportem, magazynowaniem i dozorem tych ruchomości na zlecenie komorników.
Ustawodawca założył, że informatyzacja całego procesu e-licytacji ruchomości i e-zajęd rachunków bankowych nie będzie finansowana przez paostwo. Zrobią to prywatne firmy, które zainwestują, a później będą czerpad zyski z obsługi systemu.
Komornicy zapłacą swojej spółce
Zgodnie z nowymi przepisami wykonawcę, który zbuduje system e-licytacji, wskaże Krajowa Rada Komornicza (samorząd komorników). Ale Rada nie zamierza ogłaszad przetargu, bo ma już kandydata - własną spółkę Currenda.
Jak to możliwe? KRK jako jedyna w Polsce korporacja zawodowa może prowadzid działalnośd gospodarczą. 15 lat temu powołała spółkę Currenda, która wydaje zbiory przepisów, czasopisma, opracowania naukowe o postępowaniu egzekucyjnym. Ale naprawdę duże pieniądze zaczęła robid na komputeryzacji i informatyzacji sądów. W latach 2009--11 otrzymała od Ministerstwa Sprawiedliwości z wolnej ręki kontrakty informatyczne na 33,5 mln zł.
- Currenda to w pewien sposób uprzywilejowana spółka - powiedział nam Rafał Fronczek, prezes KRK. - Po pierwsze, ma doświadczenie i wiedzę. Tworzyła już dla nas systemy informatyczne. Po drugie, zysk tej spółki może wrócid do właściciela, czyli KRK - wyjaśnia Fronczek. Spółka w ubiegłym roku miała ponad 800 tys. zł zysku.
Decyzja KRK w sprawie zlecenia informatycznego dla Currendy ma zapaśd pod koniec roku.
Koszt budowy i eksploatacji e-licytacji to wyzwanie dla tej spółki, czyli faktycznie KRK. Już teraz szuka pieniędzy. - Sprawdzamy możliwości sfinansowania tej inwestycji w ramach programu "Polska cyfrowa" *program mający na celu cyfryzację Polski w latach 2014-20 ze środków unijnych+ - mówi prezes Fronczek. Nie wiadomo jeszcze, ile system będzie kosztowad. Jeśli nie uda się zdobyd unijnych pieniędzy, to KRK sfinansuje go ze składek komorniczych. Ale już dziś komornicy nie są tym zachwyceni, tak samo jak wtedy, gdy narzucono im opłatę za archiwizację akt.
- Niekoniecznie będą chcieli, ale będą musieli. Currenda musi zarabiad - mówi dr Jarosław Świeczkowski, komornik z Wejherowa i Rumi.
A ile na obsłudze systemu zarobi spółka należąca do KRK? Tego też nie wiadomo. W tym przypadku pewne na razie jest to, że dłużnik nie będzie ponosił kosztów (np. dostępu do systemu), bo taki warunek KRK postawił resort sprawiedliwości. Dlaczego? Uznał, że dzięki e-licytacji ruchomości będą szybciej sprzedawane i komornicy swoje zarobią.
Banki zarobią na dłużniku
Zgodnie z ustawą wykonawcę zlecenia informatycznego na e-zajęcia kont wskażą banki. Tu wiadomo, że będzie to Krajowa Izba Rozliczeniowa, należąca do banków spółka zajmująca się rozliczeniami międzybankowymi. KIR nie ujawnia, ile zainwestuje w budowę
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 września 2015
Strona5
systemu ani ile ma zamiar na tym zarabiad. W tym wypadku pewne jest tylko to, że opłaty (to może byd abonament opłacany przez komornika lub opłata za wejście do systemu informatycznego) "zrefunduje" dłużnik i że KIR samodzielnie ustali ich wysokośd.
- Nie rozumiem, dlaczego w nowej ustawie nie ma delegacji dla ministra sprawiedliwości, aby ustalił takie opłaty w drodze rozporządzenia. Prywatna firma będzie je mogła kształtowad, jak chce. Trzeba pamiętad, że płacid będzie dłużnik - podkreśla Jarosław Świeczkowski.
Opłata za e-zajęcie będzie kolejnym kosztem egzekucyjnym zrzuconym na dłużnika. Jeśli na wniosek wierzyciela jego majątek będzie sprzedawany przez internet, to obligatoryjnie zostaną mu odebrane zajęte ruchomości. W związku z tym będzie płacid za ich transport, przechowywanie oraz nadzorowanie i oczywiście jeszcze za zablokowanie rachunku bankowego.
Nie wiadomo, jaka będzie skala e-zajęd i e-licytacji. W zeszłym roku komornicy prowadzili ponad 5 mln egzekucji.
Tekst pochodzi z serwisu Wyborcza.biz
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 05

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona1
Spis treści
Longchamps de Bérier: co gwarantuje prawnikom dobre miejsce na rynku………………………………………….1
Sąd: Numer księgi wieczystej nie jest informacją publiczną……………………………………..2
Posłowie PiS proponują minimalną stawkę godzinową w umowach zlecenia……………………………………………….3
Możliwe fałszerstwa przy nadaniu klauzuli wykonalności wyrokowi sądu polubownego…………………………………..3
Longchamps de Bérier: co gwarantuje prawnikom dobre miejsce na rynku
Franciszek Longchamps de Bérier, http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/310049 ... rynku.html
Coś się musi skończyć, żeby się nowe zaczęło. Za nami wrzesień i egzaminy na aplikacje prawnicze. Zamknęły się protokoły uniwersyteckich systemów obsługi studentów. Odbywają się ostatnie egzaminy magisterskie. Skończyły się rozmowy z kandydatami na prawnicze studia doktoranckie. Na emeryturę przechodzą ci, którzy w mijającym roku akademickim osiągnęli wiek właściwy dla zasłużonego odpoczynku. „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym", jak śpiewa brat biskupa. Wkrótce zakończy się kadencja Sejmu, trwa jeszcze gorączka legislacyjna. Zasada dyskontynuacji prac przetnie wszystkie inicjatywy, każąc nowemu parlamentowi działać na własny rachunek. To, co przed nami, może będzie nowe, ale konsekwencje dotychczasowych działań pozostają. I są do rozliczenia nie tylko przez Boga i historię...
O nowym otwarciu przyzwyczailiśmy się myśleć w ostatnich dniach grudnia i w styczniu. Nie najlepszy to wszelako moment na zamykanie i otwieranie, gdyż Boże Narodzenie zdążyło przynieść już wiele nowego. Sporo osób wyjeżdża na krótkie zimowe ferie. Wciąż jednak za Rzymianami zmieniamy datę roczną 1 stycznia, uparcie trwając przy dziedzictwie starożytnych. Dla nich dzień ten miał kolosalne znaczenie. Urzędnicy obejmowali stanowiska – wszystkie bez mała były roczne w republikańskim Rzymie. Na drugą kadencję nikt liczyć nie mógł, bo system jej nie przewidywał. Dziedzictwo rzymskie przypomina, że początek roku to w ogóle kwestia umowna. Kwiryci mieli niegdyś nowy rok 1 marca, o czym świadczy nieregularnie krótszy luty oraz łacińskie nazwy miesięcy. Przetrwały nawet w nieromańskich językach: siódmy z imienia September to przecież dziewiąty, październik nie jest ósmy, „dziewiąty" to miesiąc jedenasty, a ostatni w roku wciąż jest nazywany dziesiątym.
Życie jako rzeczywiste otwarcie prawniczego roku wskazuje jesień. Po rozleniwiających i, co tu dużo mówić, rozbijających trochę letnich urlopach przychodzi ożywiona praca. Świeże i wypoczęte umysły szukają nowych inspiracji i rzucają się w wir tego, co oby szczęście, ale i dobro, i sprawiedliwość przynosiło. Od nowa bierzemy się do kształcenia prawników. Coś zatem zamknęliśmy, ale w konkretnym celu: żeby coś innego mogło się zacząć. Mamy nadzieję, że lepszego. Brzmi więc na koniec akademickich inauguracji antyczna formuła: quod bonum, felix, faustum, fortunatumque sit – „co oby było dobre, miłe, pomyślne i szczęśliwe". Zawołanie wyraża radość z nowego i nadzieję na lepsze, życzenia najserdeczniejsze i najszczersze. Boć chce się mieć jeszcze przynajmniej jedną szansę następnego poranka, rozpoczęcia z czystym kontem. Formułę przejęliśmy z ust rzymskich urzędników przedstawiających relacje z przedłożeniem ewentualnej uchwały. QBFFFS to preambuła konsularnych przedłożeń senatowi. Standardowo wyrażała nadzieję na powodzenie ludu rzymskiego kwirytów i ich rzeczypospolitej. Konsulowie nią rozpoczynali przedłożenie. Gdy z końcem roku zdawali własny urząd, zwykli kończyć słowami: feci quod potui, meliora faciant potentes – „uczyniłem, co potrafiłem; ci, co są w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona2
stanie, niech zrobią lepsze rzeczy". Rozstawali się bez żalu, skoro taka kolej rzeczy. Wiedzieli rok temu, że przyjdzie ten moment. Odchodząc, z nadzieją życzyli nowym konsulom powodzenia wobec wyzwań i szans, jakie niesie przyszłość.
Życzymy i my wszystkiego co najlepsze studentom i doktorantom, absolwentom i aplikantom. Ich wysiłek w nowym roku byłby bez sensu, gdyby nie konkretny cel starań. Na progu nowego roku prawniczego pytanie o ten cel stawiają sobie także ich nauczyciele. Kształcimy ogromne zastępy prawników. Zaraz staniemy ponownie w wielkich i pełnych salach wykładowych przed studentami pierwszego roku. Czy warto im się starać o formację prawniczą? Czy znajdą pracę w zawodzie? Jestem przekonany, że trzy cechy lub okoliczności zagwarantują każdemu dobre miejsce na rynku. Nie zaliczyłbym do nich inteligencji ani znajomości. Przydają się, ale trudno o nie zadbać, jak nie sposób postarać się o to, aby mieć szczęście. Trzeba natomiast dać mu szansę. I ku temu prowadzą te trzy: solidne przygotowanie merytoryczne, pracowitość i lojalność. Rzymianie by się ich nie powstydzili. Pierwsze zależy głównie od warunków, jakie tworzą nasze uniwersytety. Drugiej winniśmy pomagać roztropnymi wymaganiami i nieustępliwością. Trzecią muszą wypracować sami. QBFFFS. Wszystkie trzy miłe – posłużą dobru i pomyślności.
Autor jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego na Wydziale Prawa i Administracji UJ, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji UW
Sąd: Numer księgi wieczystej nie jest informacją publiczną
Renata Krupa-Dąbrowska, http://www4.rp.pl/Nieruchomosci/3100499 ... iczna.html
Numer księgi wieczystej budynku komunalnego nie jest informacją publiczną. Władze Warszawy mają prawo odmówić jego podania.
Naczelny Sąd Administracyjny orzekł na niekorzyść Adama Z., mieszkańca Warszawy. Wystąpił on do Urzędu Dzielnicy Praga-Południe o podanie na podstawie ustawy o dostępie do informacji publicznej wielu informacji o wielorodzinnym budynku należącym do miasta, w tym numeru jego księgi wieczystej. Przy czym nie chodziło mu o numery ksiąg wieczystych poszczególnych lokali, tylko księgi wieczystej budynku, tzw. matkę.
Urzędnicy przekazali mu większość żądanych danych, ale odmówili podania numeru księgi wieczystej. Odesłali go do ewidencji gruntów i budynków, gdzie można odpłatnie uzyskać wypis, w którym jest numer księgi wieczystej.
Adam Z. postanowił więc wystąpić do wojewódzkiego sądu administracyjnego ze skargą na bezczynność. Jego zdaniem urząd posiada informacje, a nie chce ich udostępnić.
Ochrona prywatności jest równie ważna jak dostęp do informacji
WSA, choć nie dopatrzył się rażącej bezczynności, przyznał rację Adamowi Z. i nakazał udostępnienie numeru księgi wieczystej budynku. Skoro bowiem chodzi o nieruchomość będącą własnością miasta, to numer księgi wieczystej jest informacją publiczną, którą urząd musi przekazać. Taki budynek jest bowiem majątkiem publicznym, a sposób dysponowania nim jest informacją publiczną, zwłaszcza gdy władze miasta zbywają ten majątek, tzn. sprzedają lokale komunalne najemcom.
Od wyroku WSA odwołały się władze dzielnicy.
Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wyrok WSA i oddalił skargę. Nie przemówiły do niego argumenty Adama Z. podnoszone podczas rozprawy, a mianowicie, że w księdze wieczystej matce nie podaje się numerów ksiąg poszczególnych lokali. Ponadto władze gmin, decydując się na sprzedaż lokali w budynkach komunalnych, wywieszają ich
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona3
wykazy łącznie z numerami ksiąg lokalowych na tablicach w swoich siedzibach i nikt się nie przejmuje wtedy ochroną prywatności.
Sąd kasacyjny przyznał, że prawo do informacji publicznej należy do podstawowych praw obywatelskich. Niemniej podlega ono ograniczeniom. Jednocześnie bowiem każdy ma prawo do życia prywatnego i jego ochrony. To jest również, podobnie jak dostęp do informacji publicznej, ważna wartość konstytucyjna. Dlatego też trzeba wyważyć w obu wypadkach za i przeciw.
W tym wypadku ważniejszą wartością będzie jednak ochrona prywatności osób, których dane osobowe widnieją w księgach wieczystych.
sygnatura akt I OSK 1375/15
Posłowie PiS proponują minimalną stawkę godzinową w umowach zlecenia
2 października do Sejmu wpłynął projekt nowelizacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Przewiduje on, że w ramach umowy zlecenia minimalne wynagrodzenie wynosi 12 zł brutto za godzinę faktycznie wykonanego zlecenia.
Ustawa miałby wejść w życie 1 stycznia 2016 r., a nowe regulacje znaleźć zastosowanie do wypłat z tytułu umów zleceń, w których określono stawkę godzinową, a które będą dokonywane od dnia wejścia w życie ustawy.
W Polsce na umowach zlecenia pracuje obecnie około 900 tys. osób. Umowy takie stanowią zatem znaczącą część wszystkich form zatrudnienia w naszym kraju. Stosuje się je w dużej mierze w celu obejścia przepisów prawa pracy i obniżenia kosztów zatrudnienia pracowników – napisano w uzasadnieniu projektu. Proponowane zmiany mają służyć określeniu poziomu wynagrodzeń wypłacanych w ramach umów zlecenia, zawierających stawkę godzinową, na poziomie odpowiadającym co najmniej minimalnemu wynagrodzeniu.
Projekt został skierowany do zaopiniowania przez Biuro Legislacyjne Kancelarii Sejmu.
Możliwe fałszerstwa przy nadaniu klauzuli wykonalności wyrokowi sądu polubownego
Nadanie klauzuli wykonalności wyrokowi sądu polubownego nie zmusza sądu do sprawdzenia jego autentyczności. Dlatego mogą się zdarzyć przypadki złożenia w tym trybie dokumentu podrobionego - uważają niektórzy prawnicy.
Jak infromuje "Dziennik Gazeta Prawna" przy zaletach sądownictwa polubownego zdarzają się też zachowaia patologiczne.
- W obecnym stanie prawnym postępowanie klauzulowe ogranicza się najczęściej do przybicia bezrefleksyjnie pieczątki przez sąd. To zaś w przypadku, gdy dany sąd polubowny działa nieuczciwie – a tak czasem niestety się dzieje – może prowadzić do narażenia interesów rzekomego dłużnika, który dopiero na etapie egzekucji, a więc od komornika, dowiaduje się o swoich niby-nieuregulowanych zobowiązaniach – opowiada adwokat Monika Strus-Wołos. O takiej sytuacji opowiadał podczas Ogólnopolskiego Zjazdu Katedr i Zakładów Postępowania Cywilnego profesor Feliks Zedler. Sprawa dotyczyła mało znanego sądu polubownego, który – jak się okazało – nie należał do najrzetelniejszych. Mimo to sądy powszechne nadawały jego wyrokom klauzule wykonalności. – Dopiero poznański sąd nabrał podejrzeń. Gdy zaczął badać sprawę, okazało się, że wyrok sądu polubownego zapadł, mimo że jednej ze stron nie zapewniono udziału w postępowaniu – opisuje Monika Strus-Wołos.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 06

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona1
Spis treści
Nowy proces karny: Akty oskarżenia wracają do poprawki………………………………………….1
Sąd Najwyższy: rodzice rozwodnicy nie mogą grać dziećmi w sądzie……………………………………..2
Błędy medyczne: pacjentów nie stać na procesy w sądzie……………………………………………….3
Legierski doniósł do prokuratury na Mazurka ws autoryzacji…………………………………..4
Kto zastąpi Andrzeja Seremeta? Czterech na pierwszy ogień……………….……………………………………………………..5
Fast Negotiation…………………………………………………………..7
OECD: gdzie biznes, tam podatki……………7
Elektroniczne Biuro Podawcze – internet w codziennych kontaktach z sądem………………….10
Nowy proces karny: Akty oskarżenia wracają do poprawki
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Prokuratorzy/31005981 ... rawki.html
Sądy zamiast zająć się sprawą, odsyłają akty do prokuratury, bo mają braki formalne. Część zarzutów dziwi śledczych.
Jasna teza, wyselekcjonowany materiał i zweryfikowany stan majątkowy oskarżonego – tak po 1 lipca ma wyglądać akt oskarżenia. Do sądów trafiły już pierwsze sporządzone na nowych zasadach. Niewiele z nich zostaje jednak w sądach. W apelacji wrocławskiej do poprawienia odesłano 12 aktów, w krakowskiej 18, w warszawskiej 15, w gdańskiej 16. Powód to braki formalne. Prokurator generalny obiecuje wydać zalecenia, które ułatwią pisanie aktów oskarżenia.
Piszą jak chcą
- Znamy problem i monitorujemy to, co dzieje się na linii prokuratura – sąd po 1 lipca – mówi prokurator Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej. Dodaje, że PG zwróciła się do wszystkich prokuratur w kraju, by informowały o powodach zwrotów. – Jeśli będą problemy, będziemy wspomagać prokuratorów – zapowiada.
– Zwroty formalne zdarzają się w kilku sytuacjach – mówi prokurator Jacek Skała. –Pierwszy z nich to nieprawidłowe określenie tez dowodowych przez prokuratora lub policję. Kodeks zawiera jedynie wymóg ogólny określania tez, więc sposób ich formułowania należy do uznania organu procesowego – prokuratora – tłumaczy Skała. Jego zdaniem zwroty takie są bezpodstawne, bo to wkroczenie w autonomię oskarżyciela publicznego jako strony postępowania.
Sędziowie obrażeni
- Sędziowie, z którymi rozmawiałem, twierdzili wręcz, że formułowanie tez np. w sprawie o kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości czy o groźby karalne jest dla nich obraźliwe. Doskonale wiedzą bowiem, na jaką okoliczność prokurator chce np. przesłuchania świadka, zatrzymującego pojazd policjanta czy przedstawienia protokołu użycia alcotestu – podaje. Drugi z powodów zwrotów to niewłaściwa, w ocenie sądu, selekcja materiału. Jeśli materiał jest źle podzielony, to zwrot w świetle k.p.k. jest uzasadniony. Selekcja materiałów to jeden z największych absurdów reformy procedury – twierdzą prokuratorzy. I przekonują, że oni tak jak policjanci zamiast prowadzić sprawy, dzielą akta na teczki, a sądy zamiast sądzić, sprawdzają, czy dobrze wszystko do teczek zostało powkładane szukając pretekstu do zwrotu, a zarazem pozbycia się sprawy.
Trzeci powód to brak informacji o stanie majątkowym oskarżonego.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona2
– Taka informacja jest obligatoryjną podstawą zwrotu – przypomina prokurator Piotr Kosmaty z Prokuratory Apelacyjnej w Krakowie. I dodaje, że prokuratorzy w rejonie miewają problem ze zdobyciem aktualnej informacji. Prokurator Anna Zimoląg z PA we Wrocławiu podaje jeszcze jeden powód: niewłaściwe zrozumienie terminu wpływu aktu oskarżenia.
Do końca czerwca prokuratorzy robili co mogli, by wysłać akty oskarżenia na starych zasadach. Część wysłano pocztą z datą stempla pocztowego z ostatnich dni czerwca. Do sądów wpłynęły już po 1 lipca. A sądy odsyłają je teraz prokuraturze celem uzupełnia wedle nowej procedury, bo sugerują się datą wpływu, a nie wysłania. Prawo bowiem nie precyzuje, o którą dokładnie datę chodzi: nadania czy wpływu.
Akt oskarżenia na nowych zasadach
Co mówi kodeks postępowania karnego
W treści aktu oskarżenia oprócz informacji o ewentualnym zastosowaniu środka zapobiegawczego należy:
- uwzględnić informację o zastosowaniu zabezpieczenia majątkowego;
- zawrzeć wykaz dowodów, o których przeprowadzenie na rozprawie oskarżyciel wnosi;
- do każdego dowodu przedstawić określone tezy dowodowe, czyli jakie okoliczności mają być za jego pomocą udowodnione;
- w miarę potrzeby wskazać sposób i kolejność przeprowadzania dowodów, odrębne listy osób, które mają być wezwane, dokumentów, do odczytania lub jedynie ujawnienia i dowodów rzeczowych, które mają podlegać oględzinom przez sąd.
Sąd Najwyższy: rodzice rozwodnicy nie mogą grać dziećmi w sądzie
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Rodzina/310059826-Sad ... adzie.html
Zakaz reprezentacji pokrzywdzonych dzieci przez rodzica obowiązuje nie tylko, gdy drugi rodzic jest oskarżony, ale także gdy jest podejrzany.
Sąd Najwyższy odpowiedział na pytania jednego z sądów rejonowych. Rzecz dotyczy dwójki dzieci, która po rozwodzie rodziców pozostała przy matce. Ojciec jednak miał prawo współdecydować o sprawach istotnych w życiu dzieci, ustalać terminy spotkań z nimi oraz sposób kontaktowania się. Pół roku po rozwodzie matka dzieci zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa „polegającego na nadużyciach seksualnych w stosunku do małoletnich dzieci". Miesiąc później wszczęto dochodzenie, ale po kilku miesiącach je umorzono wobec braku danych uzasadniających podejrzenie popełnienia takiego czynu. Matka zażaliła się na decyzję prokuratury.
Sąd rejonowy, który miał się zażaleniem zająć, nabrał wątpliwości, czy matka dzieci może je reprezentować w sprawie przeciwko ojcu i wnosić zaskarżenia w postępowaniu, w którym podejrzanym jest ojciec dzieci. W uzasadnieniu wątpliwości przywołał orzecznictwo SN. Wynika z niego, że rodzic działając jako przedstawiciel ustawowy, nie może wykonywać praw tego małoletniego jako pokrzywdzonego w postępowaniu karnym, w którym oskarżonym jest drugie z rodziców.
Głos zabrała też Prokuratura Generalna. Po pierwsze, wytknęła sądowi, że nie podjął próby samodzielnego rozstrzygnięcia wątpliwości. Przypomniała też najnowszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego. TK uznał, że przepisy prawa rodzinnego nie pozwalają różnicować zasad reprezentacji dziecka w zależności od statusu prawnego jednego z rodziców w świetle prawa karnego. Uzasadniając wyrok, TK wskazał, że w chwili wszczęcia postępowania nie sposób ustalić, które z rodziców krzywdzi dziecko, a które działa w jego interesie. Tak więc jedynym możliwym rozwiązaniem jest obowiązkowe wyznaczenie kuratora do reprezentowania praw dziecka. SN nie miał żadnych wątpliwości.
– W sprawie, w której jedno z rodziców jest osobą podejrzaną o popełnienie przestępstwa na szkodę małoletnich dzieci, drugi rodzic nie jest uprawniony do działania jako ich przedstawiciel. Może bowiem zarówno zaniedbywać czynności niezbędne do ochrony interesów pokrzywdzonych, jak i wykorzystywać pozycję ich ustawowego przedstawiciela na
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona3
użytek konfliktu między rodzicami – stwierdził. I przesądził, że zakaz reprezentacji małoletnich dotyczy także sytuacji, gdy drugi rodzic jest nie tylko oskarżonym, ale i podejrzanym.
Błędy medyczne: pacjentów nie stać na procesy w sądzie
Jolanta Pietrkiewicz, http://www4.rp.pl/Zdrowie/310059808-Ble ... adzie.html
Pacjenci rezygnują z dochodzenia w sądzie odszkodowań od szpitali i lekarzy. Nie stać ich na opłacenie pozwu, a na zwolnienie nie mają co liczyć.
Pacjenci rezygnują z dochodzenia w sądzie odszkodowań od szpitali i lekarzy. Nie stać ich na opłacenie pozwu, a na zwolnienie nie mają co liczyć.
Jeszcze do niedawna pacjent, który wytaczał proces o błąd medyczny, mógł uzyskać zwolnienie od kosztów sądowych – w całości lub w części (jeśli spełniał ustawowe warunki). To się zmieniło. Sądy coraz częściej nie chcą uwzględniać takich wniosków, choć Sąd Najwyższy jednoznacznie uznał, że mają taki obowiązek (V CZ 37/07).
Chcą, by każdy płacił
Powód? Sądy uznają, że zwolnienie od kosztów sądowych, gdy ich realna wysokość nie jest znana i brakuje podstaw do przewidywania, że takie powstaną, uprawnia jedynie do częściowego uwzględnienia wniosku. Zakładają też, że nie ma co zwalniać od razu od ponoszenia wszelkich kosztów, bo jeśli jakieś powstaną, to można złożyć wniosek o zwolnienie od nich na każdym etapie postępowania.
Tymczasem proces o błąd medyczny to dla pacjenta, który nie uzyskał zwolnienia od kosztów, bardzo poważny wydatek. Nie wszystkich na to stać. Pacjent musi uiścić opłatę od pozwu, zwykle 5 proc. wartości dochodzonego odszkodowania lub zadośćuczynienia. Jeśli więc zdecyduje się dochodzić 200 tys. zł od szpitala, musi zapłacić 10 tys. zł. A to niejedyny wydatek.
Powszechnym i wysokim kosztem jest opłacenie opinii biegłego. Może wynosić od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Czasem jedna opinia nie wystarczy i konieczne są kolejne. Za nie też trzeba zapłacić.
Efekt zmienionej praktyki sądów jest taki, że pacjenci mogą liczyć jedynie na częściowe zwolnienie. Do tego wnioski w tej sprawie muszą składać przed każdą czynnością skutkującą obowiązkiem poniesienia konkretnych kosztów. Konieczność składania co chwila wniosku o zwolnienie od kosztów powoduje, że postępowanie – i tak ciągnące się miesiącami – trwa jeszcze dłużej.
– Faktycznie uzyskanie zwolnienia od kosztów w całości na etapie wnoszenia pozwu jest praktycznie niemożliwe, bo ich wysokość będzie znana dopiero po jego zakończeniu. Takie podejście sądów często skutkuje rezygnacją z dochodzenia przez poszkodowanych pacjentów roszczeń na drodze sądowej – podsumowuje adwokat Mateusz Knecht.
Zwolnienia od kosztów sądowych może się domagać osoba, która złoży oświadczenie o stanie rodzinnym, majątku, dochodach i źródłach utrzymania, z którego będzie wynikało, że nie jest w stanie ich ponieść bez uszczerbku utrzymania koniecznego dla siebie i rodziny. Na podstawie oświadczenia sąd ustala, czy złożony wniosek zasługuje na uwzględnienie w całości, w części, czy też jest bezzasadny. Częściowe zwolnienie od kosztów oznacza, że pacjent będzie obowiązany uiścić opłaty oraz ponieść wydatki w takiej wysokości, jaka nie jest objęta zwolnieniem sądu.
Wolą się procesować
Przypomnijmy, że od 2012 r. pacjenci, którzy czują się poszkodowani przez służbę zdrowia, mogą się starać o odszkodowania także przed wojewódzkimi komisjami badającymi błędy medyczne.
Komisje te mają potwierdzić, czy doszło do błędu. Stający przed nimi pacjent może jednak liczyć maksymalnie na 100 tys. zł odszkodowania. Kwota ta nie zachęca do stawania przed komisją, a zamyka drogę do dochodzenia praw w sądzie. Dlatego nadal wielu pacjentów woli długi proces sądowy od szybkiej ścieżki przed komisją. W sądzie mogą uzyskać więcej. Mają także otwartą furtkę do wznowienia sprawy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona4
Opinia dla „Rz"
Jolanta Budzowska, radca prawny w kancelarii Budzowska, Fiutowski i Partnerzy. Radcowie Prawni
Proces stanowi poważne ryzyko finansowe, nawet po wygranej, ponieważ sądy często zdają się nie dostrzegać istnienia art. 100 zd. 2 k.p.c. W sprawach tzw. medycznych do niedawna obowiązywał pogląd, że trudno przewidzieć, jaką sumę zadośćuczynienia sąd uzna za odpowiednią, nie jest więc zasadne ponoszenie przez stronę powodową finansowych konsekwencji faktu, że oceni ją inaczej niż sąd w wyroku. Niestety coraz częściej dochodzi do proporcjonalnego obciążenia kosztami. W tej sytuacji szczególnej wagi nabiera także zakres zwolnienia strony od kosztów sądowych na początku postępowania i zmiana restrykcyjnej wobec poszkodowanych praktyki sądów, sprzecznej z zasadą słuszności.
Legierski doniósł do prokuratury na Mazurka ws autoryzacji
Marek Domagalski, http://www4.rp.pl/Prawo-prasowe/3100598 ... zacji.html
Autoryzacja prasowa od lat budzi spory. Temat odżył za sprawą zawiadomienia, jakie złożył w prokuraturze Krystian Legierski na Roberta Mazurka.
Poszło o opublikowany w magazynie „Rzeczpospolitej" „Plus Minus" wywiad przeprowadzony przez Roberta Mazurka z Legierskim, znanym z działalności na rzecz legalizacji związków partnerskich, pt. „Krystian Legierski: Platforma jest homofobiczna".
– Wystąpiłem na drogę karną, bo Mazurek popełnił przestępstwo i na moją propozycję ugodowego załatwienia sprawy przez publikację przeprosin nie przystał – mówi „Rzeczpospolitej" Legierski. – Mazurek przysłał mi tekst do autoryzacji w środku nocy, rano odesłałem z poprawkami, ale następnego dnia przeczytałem inną wersję z inną wymową. Zrobił ze mnie entuzjastę prezydenta Dudy i PiS. Owszem, byłem krytyczny wobec PO i Bronisława Komorowskiego i chciałem ich odsunięcia od władzy, ale żeby zrobić ze mnie entuzjastę PIS!
Mazurek odpiera zarzuty Legierskiego.
– Nie wiem, co dla Legierskiego jest środkiem nocy, skoro rozmawialiśmy w południe, ale co tam. Z całą resztą jego zarzutów jest podobnie – ponieważ jego zmiany były w gruncie rzeczy wyłącznie redakcyjne, a część z nich psuła potoczystość i tempo wywodu. To właśnie o tych detalach rozmawialiśmy. Doszliśmy do porozumienia, Legierski był z efektu zadowolony i dopiero po atakach na niego zmienił zdanie.
Zgodnie z art. 14 ust. 2 prawa prasowego dziennikarz nie może odmówić osobie „udzielającej informacji" autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi. Naruszenie tego obowiązku stanowić może przestępstwo zagrożone grzywną albo ograniczeniem wolności (art. 49).
Przepisy te są jednak od lat krytykowane. Są bowiem „oryginalnym" narzędziem wymyślonym w PRL, w praktyce służącym nieraz do nawet radykalnej zmiany pierwotnej wypowiedzi. Z drugiej strony ograniczają ingerencję redakcji. Sprzeciw od lat budzi też ochrona rygorów prasowych prawem karnym, i to nie tylko środowiska dziennikarskiego.
Adwokaci zajmujący się sprawami prasowymi są podzieleni w ocenie przepisów o autoryzacji.
– Autoryzacja i przepisy traktujące uchybienie jej jak przestępstwo to nonsens, który należy usunąć – uważa adwokat Dariusz Pluta. – Wszelkie kwestie sporne w relacji dziennikarz–rozmówca, poza przypadkami zniewagi, powinny być rozpatrywane wyłącznie w procesie cywilnym. Jedyny przepis karny, który można uznać za dopuszczalny, to art. 216 kodeksu karnego penalizujący zniewagę. Wszystkie inne, w tym art. 212 kodeksu karnego, są spadkiem po PRL. Z mojej praktyki wynika, że po to narzędzie sięga ten, kto raczej pragnie odwetu i wywołania tzw. efektu mrożącego na prasie – podkreśla.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona5
Inaczej na autoryzację patrzy adwokat Jerzy Naumann:
– Autoryzacja jest potrzebna po to, aby utrzymać w ryzach dziennikarzy nieprzestrzegających prawa prasowego, dobrych obyczajów i zasad etyki dziennikarskiej. Ponieważ z naruszaniem tych zasad mamy do czynienia na masową skalę, autoryzacja powinna być utrzymana do czasu zasadniczej zmiany standardów codziennej pracy dziennikarskiej – tłumaczy. Z drugiej strony mecenas Naumann zauważa, że autoryzacja jest najczęściej opacznie rozumiana. – Jej nadużyciem jest dążenie do istotnej zmiany udzielonych prasie wypowiedzi, zwłaszcza sensu i wymowy, a także próba szachowania autoryzacją w celu zapobieżenia publikacji – dodaje.
– Na pewno autoryzacja nie może stanowić „drugiej szansy" dla rozmówcy – mówi z kolei adwokat Krzysztof Czyżewski. – Nie można jej traktować jako okazji do namysłu i rozwagi, jeśli dane wypowiedzi były radykalne. Nie może ona służyć ułagodzeniu wypowiedzi, bo się rozmówcy „głupio zrobiło". Sankcje karne nie są najszczęśliwsze, dopóki jednak droga cywilna lub dyscyplinarna nie ułatwią dochodzenia racji przeciwko dziennikarzowi, który wypaczył sens lub treść wypowiedzi, dopóty środki karne będą angażowane.
Kto zastąpi Andrzeja Seremeta? Czterech na pierwszy ogień
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/prokur ... ogien.html
Tylko cztery osoby startują w konkursie na następcę Andrzeja Seremeta, organizowanym przez Krajową Radę Sądownictwa. Ich publiczne wysłuchania odbędą się 6 października. Rywalem wskazanego przez KRS prokuratora będzie kandydat wyłoniony przez Krajową Radę Prokuratury.
Robert Hernand zastępca prokuratora generalnego
Spotkać go można na rozprawach przed Trybunałem Konstytucyjnym, gdy wytyka rządowi i ustawodawcy potknięcia i błędy. W prokuratorskiej centrali odpowiada za aktywność prokuratury m.in. w sprawach konstytucyjnych, a więc za recenzowanie i czyszczenie systemu prawnego z przepisów, które kłócą się z zasadami konstytucji, łamią prawa i wolności obywatelskie. Działalność tego pionu PG jest wysoko ceniona – zarówno jeśli chodzi o wnioski składane przez PG, jak i stanowiska w toczących się sprawach. Dotychczas PG wniósł 31 wniosków do TK, a Hernand reprezentował PG w najgłośniejszych sprawach. Podpisał się m.in. pod skargą do trybunału kwestionującą legalność stosowania przez policję i służby specjalne technik operacyjnych, w tym podsłuchów, żądania przez ministra sprawiedliwości akt spraw sadowych czy uprawnień NIK do zbierania danych wrażliwych. Nadzoruje w PG także pion zajmujący się postępowaniami sądowymi. Skuteczność kasacji w sprawach karnych wnoszonych przez szefa prokuratury wynosi ok. 90 proc. To jedyna osoba ze ścisłego kierownictwa obecnej prokuratury, która zdecydowała się wystartować w konkursie na prokuratora generalnego. Zastępcą Andrzeja Seremeta został w wyniku umowy z prezydentem Lechem Kaczyńskim, który zastępców powoływał. Kojarzony jest ze środowiskiem ziobrystów. Był współzałożycielem Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „Ad Vocem”.
Studia prawnicze skończył na Uniwersytecie Śląskim. Po aplikacji prokuratorskiej zaczął pracę w bytomskiej prokuraturze. Potem został jej szefem. Następnie w Katowicach zajmował się przestępczością zorganizowaną, narkotykową i kontrolą działań operacyjnych organów służb. Pełnił też m.in. funkcje prokuratora okręgowego w Gliwicach oraz szefa apelacji w Katowicach i we Wrocławiu.
Jego list motywacyjny jest najbardziej konkretny. Chce, aby każdy prokurator przechodził przez różne komórki organizacyjne w prokuraturach, na różnych szczeblach, aż po samą Prokuraturę Generalną. Tylko tak można bowiem zdobyć doświadczenie.
Kładzie nacisk na niezależność prokuratorów. Chce, aby zrezygnowano z przepisu w regulaminie, który pozwala szefowi odebrać sprawę prokuratorowi i przekazać innemu. Gdy przełożony nie zgadza się ze sposobem prowadzenia śledztwa przez podwładnego, powinien mieć prawo wydać polecenie na piśmie, a w razie odmowy – przejąć sprawę do prowadzenia.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona6
Proponuje jawność dyscyplinarek prokuratorów oraz to, aby w drugiej instancji takie sprawy trafiały nie do sądów koleżeńskich, a sądów powszechnych.
Dariusz Korneluk prokurator apelacyjny w Warszawie
Praktyk. W dalszym ciągu nie traci kontaktu z prowadzonymi sprawami. Mimo że ma wiele innych obowiązków, występuje w sądzie, choć jako „funkcyjny” nie musi. – Nie chcę tracić kontaktu z prokuratorską rzeczywistością – tłumaczy. Z regulaminowej furtki, która umożliwia prokuratorom różnych szczebli omijanie sądowych sal z daleka, nie pozwolił też skorzystać żadnemu ze swoich podwładnych.
Zwolennik procesu kontradyktoryjnego. Zamiast skupiać się – wzorem wielu innych prokuratorów – na narzekaniu i publicznym punktowaniu niedociągnięć reformy, wolał podległą sobie jednostkę jak najlepiej przygotować na wejście nowych przepisów. Stąd m.in. pomysł przeprowadzenia szkolenia dla ponad tysiąca policjantów i funkcjonariuszy innych służb.
Pracami Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie kieruje od pięciu lat, co samo w sobie jest sporym osiągnięciem (to tu pojawiają się zarówno te najtrudniejsze, jak i te najbardziej wrażliwe, politycznie zabarwione sprawy). Wcześniej, także przez pięć lat, szefował Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga, którą w zasadzie zorganizował od początku (powstała w 2005 r.) W tym czasie doprowadził do przewietrzenia szaf i zakończenia najdłużej ciągnących się śledztw.
Jego droga zawodowa, rozpoczęta tuż po studiach prawniczych na Uniwersytecie Jagiellońskim, wiodła również przez kilka prokuratur rejonowych. On sam uważa, że przejście wszystkich szczebli w prokuraturze i znajomość realiów tej instytucji jest jednym z jego mocniejszych atutów. Natomiast przełożeni nieraz wskazywali na jego wyjątkowe predyspozycje śledcze, zdolności organizacyjne, profesjonalizm i umiejętność współpracy z podwładnymi.
Na sercu leży mu wizerunek prokuratury i jego odczarowanie w odbiorze społecznym, dlatego rozumie rolę rzeczników prasowych. – Nie ukrywajmy, wpadki się zdarzały i będą się zdarzać, ważne, by były równoważone przez pozytywny przekaz, który dziś gdzieś ginie – mówi. Sam specjalnego parcia „na szkło” nie ma, choć mediów się nie boi.
Nie należy do żadnej z prokuratorskich organizacji, ze wszystkimi ma jednak niezłe relacje. Generalnie uchodzi za osobę, która z każdym potrafi się porozumieć, zachowując przy tym niezależność. W swojej karierze odbierał nominacje zarówno z rąk SLD-owskiego ministra Grzegorza Kurczuka, jak i związanego z PiS Zbigniewa Ziobry, a w 2007 r. zachował stanowisko, gdy następca Ziobry, prof. Zbigniew Ćwiąkalski, dokonywał przeglądu kadr, nie oszczędzając prokuratorów dyspozycyjnych wobec poprzedniej ekipy.
Krzysztof Wójcik zastępca dyrektora departamentu organizacji pracy i wizytacji w Prokuraturze Generalnej
Formalnie prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, od 1 lutego 2014 r. ponownie na delegacji w centrali (w przeszłości był też delegowany do wykonywania czynności w Ministerstwie Sprawiedliwości). Bierze udział w wizytacjach i lustracjach, badając sprawy z pionu przestępczości zorganizowanej. W zakresie obowiązków przede wszystkim zajmuje się interpretacją przepisów, analizami, a także kwestiami organizacyjnymi (przez co złośliwi nazywają go „specjalistą od sekretariatów”).
Zdecydowanie nie zgadza się z krytycznymi opiniami na temat tego, iż prokuraturą rządzą dziś „słupki”. Jego zdaniem tak jak we wszystkich podmiotach gromadzenie danych statystycznych i innych istotnych informacji oraz ich umiejętne wykorzystanie przy użyciu narzędzi informatycznych (ale tylko w połączeniu z badaniem materiałów źródłowych), może usprawnić funkcjonowanie zarówno całej instytucji, jak i poszczególnych jednostek. Jest współautorem wniosku do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju o przyznanie funduszy na pilotażowy projekt z zakresu analizy śledczej. Wizytacjami i informatyzacją zajmował się również w PA w Krakowie.
Jest zdania, że rola prokuratury jako strażnika praworządności została odsunięta na dalszy plan, o czym świadczy choćby zamienne używanie przez media i opinię publiczną określeń „prokurator” i „śledczy”. – Ja nie czuję się śledczym, bo proces wykrywczy jest domeną policji i innych służb. Jestem, i to już blisko 25 lat, prokuratorem, który prowadził wiele śledztw – podkreśla dobitnie.
Do swoich największych sukcesów zalicza przyczynienie się do odnalezienia i odzyskania części cennych inkunabułów i starodruków skradzionych na początku tego wieku z Biblioteki Jagiellońskiej, kierowanie zespołem do spraw mafii krakowskiej, a także
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona7
opracowanie poleceń prokuratora generalnego z października 2014 r. dotyczących spraw o przestępstwa z nienawiści popełniane z wykorzystaniem internetu.
Od pięciu lat jest wykładowcą w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, gdzie przekazuje słuchaczom wiedzę m.in. na temat kodeksu karnego, procedury karnej, korupcji gospodarczej oraz analizy kryminalnej i śledczej.
Krzysztof Karsznicki prokurator Prokuratury Generalnej
Jest doktorem nauk prawnych. Obecnie pracuje w Biurze Spraw Konstytucyjnych PG – czyli podlega prokuratorowi Hernandowi.
W prokuraturze jest od 1989 r. Prowadził, nadzorował postępowania i występował przed sądami. Zaczynał od asesury w Prokuraturze Rejonowej w Skierniewicach. Potem awansował do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi. W PG oprócz reprezentacji przed TK zajmuje się tematyką zwalczania handlu ludźmi, mową nienawiści i obrotem prawnym z zagranicą. Ma na koncie publikacje z zakresu tematyki antydyskryminacyjnej i problemów międzykulturowości.
W 2011 r. ustąpił ze stanowiska szefa pionu ds. obrotu międzynarodowego w PG po tym, jak polska prokuratura udzieliła pomocy prawnej białoruskim organom ścigania, w wyniku czego aresztowany został tamtejszy opozycjonista Aleś Bialacki. Strona polska przekazała Białorusi dane o przepływach na koncie Bialackiego, gdzie zbierane były pieniądze na działalność opozycyjną. Karsznicki nie odpowiadał za błędy i był wówczas za granicą. Sam jednak biorąc także na siebie odpowiedzialność, złożył rezygnację.
Rekomendację jego kandydatury na PG przedstawili szef biura spraw konstytucyjnych oraz prof. Eleonora Zielińskia i prof. Ewa Bieńkowska. U prof. Zielińskiej doktoryzował się w 2009 r. w zakresie ścigania handlu ludźmi.
W swym liście motywacyjnym krytykuje obciążenia statystyczne. To, wedle jego opinii, zmieniło PG w niewydolny urząd statystyczny i spowodowało, że realizacja zadań o podstawowym znaczeniu może być zagrożona. Jego zdaniem zmiany w prokuraturze można osiągnąć nie tylko przez zmiany prawa, ale też „dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu kapitału ludzkiego, społecznego i aksjologicznego”. Podkreśla, że tak można odbudować zaufanie do prokuratury. Deklaruje wolę współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Fast Negotiation
American Bar Association w swoim raporcie dotyczącym edukacji prawników uznał umiejętność negocjowania za jedną z pięciu kluczowych kompetencji prawnika.
Fast food to szybko przygotowane i serwowane na poczekaniu tanie pożywienie. Jego regularne spożywanie prowadzi do otyłości i chorób. Slow food oznacza przyjemność z jedzenia, smacznego i najwyższej jakości.
Co to ma wspólnego z negocjacjami? Negocjujemy również na dwa sposoby: „fast” i „slow”. W pierwszym przypadku emocje kontrolują nas, w drugim my kontrolujemy emocje. Niestety większość, bo 70 proc. negocjatorów siada do stołu z nawykiem gry fast. Nie zastanawiamy się nawet nad tym, po prostu wiemy, że „mamy rację”. Nasze nastawienie przesądza w zasadzie o wyniku negocjacji. Bowiem gdy uważamy, że druga strona konfliktu jest wrogiem, w naszym mózgu „wyłącza się” empatia i kreatywne myślenie.
Neuropsycholog amerykański David Rock stwierdza, że kiedy myślimy, iż zostaliśmy oszukani, uaktywnia się przednia część wyspy – część mózgu odpowiedzialna za odczuwanie wstrętu i obrzydzenia. Uczucie, że zostaliśmy oszukani, pobudza bardzo mocno układ limbiczny „zarządzający emocjami”. Maleją wówczas zasoby umożliwiające sprawne funkcjonowanie kory przedczołowej odpowiedzialnej za podejmowanie decyzji i rozwiązywanie problemów. Racjonalne podejmowanie decyzji staje się niemożliwe. Jeśli zaś uważamy, że jesteśmy traktowani uczciwie, podnosi się poziom dopaminy, serotoniny i oksytocyny, przez co chętniej nawiązujemy relacje, jesteśmy otwarci na współpracę.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona8
Negocjacje fast koncentrują się wokół udowadniania swojej racji drugiej stronie. Kiedy jesteśmy pewni, że ją mamy, musi to oznaczać, że druga strona jej nie ma. Taka jest logika i paradoks tej sytuacji.
Mamy wybór – jemy albo fast, albo slow. Konsekwencje są jasne: przyjemność z jedzenia lub perspektywa utraty zdrowia. W przypadku negocjacji raczej nie mówimy o świadomym wyborze. „Tryb domyślny” to fast. Negocjacji slow musimy się nauczyć. Slow to spokojna analiza interesów stron, zimna kalkulacja, jak je zaspokoić, rzeczowa rozmowa na temat problemu i rozwiązań. Mamy alternatywę: przyjemność porozumienia czy zgaga po walce.
Niestety negocjacje w zasadzie nie istnieją na uczelniach prawniczych. Podzieliliśmy nasz świat na prawo materialne i procesowe. Nie ma nic więcej. Jeśli już się pojawią negocjacje, to tylko w wersji fast. To, że chodzi o jedną z pięciu kluczowych kompetencji prawników, zdaje się nikogo nie obchodzić.
Maciej Bobrowicz
PS. Aplikacje prawnicze niewiele mogą tu zmienić – rola prawnika została już określona, a jej przedefiniowanie jest już prawie niemożliwe.
Artykuł z dnia: 2015-10-02; http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/8 ... ation.html
OECD: gdzie biznes, tam podatki
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... datki.html
Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju przedstawiła wczoraj długo oczekiwane pomysły na ujednolicenie przepisów podatkowych na całym świecie. Celem jest walka z ukrywaniem dochodów
OECD zakończyła w ten sposób prace nad projektem BEPS (Base Erosion and Profit Shifting), w którym uczestniczyły nie tylko wszystkie należące do niej kraje, ale i członkowie G20. Wszystko to ma zapobiegać stratom na całym świecie prawie 10 proc. potencjalnych wpływów z CIT (do 240 mld dol. rocznie). Kraje, które uczestniczyły w pracach, zobowiązały się, że będą stopniowo wdrażać rekomendacje OECD.
BEPS to zidentyfikowane przez OECD luki i niezgodności w przepisach poszczególnych państw. Wykorzystują je głównie międzynarodowe korporacje, które w ten sposób zarówno „ukrywają” dochody przed fiskusem, jak i „przerzucają” je do rajów podatkowych.
Gospodarka internetowa
Za jedno z ważniejszych zagrożeń dla budżetów OECD uznała obecne przepisy dotyczące tzw. ekonomii cyfrowej. W ten sposób fiskusowi uciekają nie tylko podatki dochodowe, ale i VAT. Pomóc ma rozszerzenie na cały świat reguł podobnych do europejskiego systemu VAT-MOSS. Dzięki temu podatek byłby płacony w kraju konsumenta.
Organizacja sugeruje także (nie zobowiązuje) wprowadzenie podatku dochodowego u źródła od sprzedaży cyfrowych dóbr i usług.
Kolejna sugestia dotyczy wprowadzenia kryterium istotnej obecności przedsiębiorcy w danym państwie. Obecnie wiele rządów nie nakłada podatków na zagraniczne przedsiębiorstwa sprzedające towary i usługi konsumentom z danego kraju bez fizycznej obecności na jego terytorium, a więc np. za pośrednictwem sieci. Po zmianach taki kraj mógłby uznać, że zagraniczna firma prowadzi na jego terenie działalność gospodarczą podlegającą opodatkowaniu. Spełnione musiałyby być pewne warunki, w tym ustalenie, że sprzedaż towarów bądź usług wymaga bliskich związków z danym państwem (np. przedsiębiorca prowadzi stronę internetową w miejscowym języku i oferuje dostawę kurierską) albo firma korzysta z instytucji finansowych w tym państwie.
OECD przyznaje, że gospodarka cyfrowa sprawia najwięcej trudności podatkowych i dlatego organizacja zamierza kontynuować swoje prace, a w ciągu 5 lat przedstawić raport o skutkach projektu BEPS w tym zakresie.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona9
Ceny transferowe
Drugim obszarem sugerowanych zmian miałyby być ceny transferowe. Chodzi m.in. o to, aby zyski związane z przeniesieniem lub wykorzystaniem dóbr niematerialnych były przypisane w odpowiedniej proporcji do tych podmiotów, które takie dobra wykreowały. – Ta uwaga może być ważna dla Polski – mówi Paulina Gromadzka, lider praktyki cen transferowych w Kancelarii Ożóg Tomczykowski. Często bowiem polskim spółkom przypisywano niewielkie zyski, podczas gdy może się okazać że były one znacząco niedoszacowane.
Ujednolicone miałyby być zasady sporządzania dokumentacji cen transferowych. W Polsce prace w tym zakresie są już na finiszu w parlamencie.
Według założeń OECD (i polskich) zmieniona dokumentacja będzie się składać z trzech dokumentów. Pierwszy – lokalny dotyczyłby tylko podmiotów, których przychody lub koszty przekroczą 2 mln euro rocznie. Musiałyby one przedstawiać szczegółowe informacje dotyczące transakcji z podmiotami powiązanymi. Drugi dokument (grupowy) dotyczyłby podatników, których przychody lub koszty przekroczą 20 mln euro. Miałyby być w nim przedstawiane informacje ważne dla całej grupy, np. przyjęta w niej polityka cen transakcyjnych. W Polsce oba obowiązki dokumentacyjne mają wejść w życie od 2017 r.
Ostatnia część (raportowanie według kraju) ma dotyczyć tylko największych podmiotów powiązanych, osiągających ponad 750 mln euro przychodu rocznie, na poziomie skonsolidowanym dla całej grupy. Ten ostatni obowiązek ma wejść w życie już od 2016 r. (także w Polsce – jak zakłada projekt).
Zmiany w umowach
Do lamusa ma odejść co najmniej kilku przepisów Modelowej Konwencji OECD w sprawie podatków od dochodu i majątku. Przede wszystkim ograniczona byłaby lista wyjątków wykluczających powstanie w danym państwie zakładu, a tym samym pobieranie przez ten kraj podatku dochodowego. Obecnie dzieje się tak najczęściej, gdy firma ogranicza się w drugim państwie do prowadzenia jedynie czynności przygotowawczych i pomocniczych. Wiele podmiotów wykorzystuje jednak te przepisy i sztucznie dzieli swoją działalność na podstawową i pomocniczą. Tak robią np. przedsiębiorcy zawierający umowy za pośrednictwem np. sklepu internetowego i ograniczający swoją fizyczną obecność w drugim kraju jedynie do wynajmowania magazynu. To pozwala im uniknąć podatku w tym państwie. Obecne wyjątki wykorzystują też firmy zawierające umowę z agentem, który w zamian za prowizję sprzedaje w ich imieniu towary. Nie mając w drugim kraju stałej placówki, nie płacą tam podatku od dochodu ze sprzedaży. Nie uiszcza go również agent, bo rozlicza się on z fiskusem tylko z prowizji.
OECD chce to zmienić. Proponuje również wprowadzić regułę antyfragmentacyjną, która nie pozwalałaby sztucznie dzielić działalności na poszczególne operacje jako noszące charakter przygotowawczy i pomocniczy.
Kolejna zmiana ma dotyczyć przede wszystkim grup międzynarodowych. Dziś wiele z nich wykorzystuje swoje spółki zależne do świadczenia w danym kraju np. usług marketingowych przez internet. To pozwala im zawierać umowy biznesowe z największymi podmiotami z tego kraju, czerpać z nich zyski, ale jednocześnie nie rozliczać tu podatków (bo spółka matka w grupie nie ma stałej placówki). Ma to być zmienione – wszystkie macierzyste firmy działające w międzynarodowych koncernach musiałyby się rozliczać tam, gdzie osiągną zyski.
Przeciw oszustwom
OECD chce także nowych reguł antyabuzywnych w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania. Mają one zapobiec zjawisku „treaty shopping”, czyli wykorzystywania umów niezgodnie z ich duchem. Chodzi np. o sytuację, gdy osoba niebędąca rezydentem kraju-sygnatariusza umowy zakłada w nim spółkę z siedzibą pod adresem skrzynki pocztowej, tylko po to, by korzystać z preferencji wynikających z tejże umowy.
Organizacja rekomenduje je ograniczyć, jeżeli nie zostaną spełnione określone warunki (chodzi o odpowiedni związek między spółką a krajem jej rezydencji). Oprócz tego do Konwencji OECD ma zostać wprowadzona ogólna reguła antyabuzywna mająca zapobiec każdej innej sytuacji, w której z korzyści umownych chciałaby skorzystać osoba do nich nieuprawniona.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona10
Wymiana informacji
OECD zamierza też zwiększyć efektywność procedury wzajemnego porozumiewania się między państwami. Chodzi o sytuacje, w których mogłoby dojść do opodatkowania tego samego dochodu dwukrotnie, czyli niezgodnie z przepisami międzynarodowej umowy. Procedura jest dodatkowym środkiem, obok innych odwoławczych. Powinna być ona zakończona – zgodnie z Modelową Konwencją OECD – w ciągu dwóch lat od przedstawienia sprawy zagranicznemu fiskusowi przez państwo, w którym został złożony wniosek. Dziś jednak w większości umów zawartych przez Polskę nie ma tego terminu, więc w praktyce może to trwać znacznie dłużej.
Organizacja chce, aby kraje wypracowały pewien minimalny standard odnośnie do tej procedury, tak aby stała się ona łatwo dostępna i szybka.
Polska – wskazana jako jedno z państw, które najczęściej wykorzystują tę procedurę - zobowiązała się już 7 czerwca 2015 r. do wdrożenia tych zmian. OECD chce to sprawdzić za rok.
Instrumenty hybrydowe
OECD przyjrzała się także wykorzystaniu instrumentów hybrydowych w celu unikania opodatkowania. Przykładem była do niedawna w Polsce dywidenda kumulatywna wypłacana z tytułu przymusowo umarzalnych akcji uprzywilejowanych (ang. MRPS) przez zależne spółki z Luksemburga. Zgodnie z tamtejszym prawem wypłata takiej dywidendy była traktowana podobnie jak odsetki od pożyczki. Te zaś luksemburska spółka zaliczała do kosztów podatkowych. Z kolei polska spółka dominująca traktowała otrzymane sumy jako dywidendy, które zgodnie z art. 20 ust. 3 ustawy o CIT były zwolnione z podatku. Ministerstwo Finansów dostrzegło problem i doprowadziło do odpowiedniej nowelizacji (art. 20 ust. 16 ustawy o CIT). OECD chce zapobiec każdej podobnej sytuacji i dlatego rekomenduje, aby państwa nie pozwalały na preferencje podatkowe w takim zakresie, w jakim nie została pobrana danina w drugim kraju. Joanna Pasymowska, menedżer w BDO, zwraca uwagę, że niektóre kraje (np. Wielka Brytania i Niemcy) już zapowiedziały wprowadzenie tych rekomendacji do prawa krajowego.
Inne zmiany
Kolejne zmiany zalecane przez OECD mają dotyczyć odliczania od dochodu odsetek od długu. Byłoby to możliwe tylko w sytuacji, gdy dochód pochodziłby z rzeczywistej działalności gospodarczej. Problem zauważyła już też Komisja Europejska, która w ubiegłym tygodniu przedstawiła swój plan działania na rzecz osiągnięcia Wspólnego Rynku Kapitałowego.
OECD chce także zmian w przepisach o zagranicznych spółkach kontrolowanych (CFC). Takie regulacje obowiązują w Polsce od 2015 r. Chodzi np. o to, aby w państwach, w których siedzibę ma spółka dominująca, była odliczana danina zapłacona przez CFC za granicą.
Co dalej?
OECD przyznaje, że nowelizacja umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Rodziłaby zbyt dużo kosztów i problemów. Dlatego, by temu zapobiec, kraje podpisałyby nową międzynarodową konwencję, co byłoby równoznaczne z zaakceptowaniem rekomendacji BEPS. Prace nad nową konwencją trwają od maja 2015 r. i mają się zakończyć z upływem przyszłego roku.
OECD poinformowało też, że będzie monitorować wdrażanie rekomendacji przez poszczególne kraje. ©?
Nie wszystkie kraje gotowe na implementację zaleceń OECD
Joanna Pasymowska menedżer w dziale doradztwa podatkowego BDO
Do obszarów, które mogą mieć realny wpływ na działalność przedsiębiorstw międzynarodowych, należą rekomendacje dotyczące: instrumentów hybrydowych, dokumentacji cen transferowych oraz zapobiegania nadużyciom w zakresie umów o unikaniu podwójnego opodatkowania. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby został osiągnięty planowany cel projektu BEPS, jakim jest pełne ujednolicenie prawa podatkowego w skali międzynarodowej. Nie wszystkie kraje są gotowe na implementację zaleceń OECD. Niektóre z nich wolą zaczekać, inne będą implementowały je
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona11
stopniowo, jeszcze inne pójdą znacznie dalej niż OECD. W konsekwencji przepisy podatkowe w poszczególnych krajach mogą się okazać jeszcze bardziej skomplikowane i zróżnicowane. ©?
Nie wystarczy sama zmiana przepisów
Łukasz Blak doradca podatkowy w Certus LTA
Raport OECD przedstawia tylko ogólne wytyczne, których wdrożenie zajmie wiele lat, co zresztą przyznaje sama organizacja, wskazując np., że w zakresie gospodarki elektronicznej ostateczne rozwiązania zostaną wypracowane do 2020 r. Nie jest to pierwsza próba ograniczenia erozji bazy podatkowej po stronie OECD. Poprzednie spotkały się z kontrakcją podatników i tym razem będzie zapewne podobnie. W mojej opinii tylko uproszczenie i zmniejszenie podatków może doprowadzić do trwałej zmiany zachowań podatników, bo w praktyce każde ograniczenia – w tym te rekomendowane przez OECD – da się obejść.
W zakresie gospodarki elektronicznej OECD proponuje kilka rozwiązań alternatywnych, które dopiero będzie dopracowywać. Tak więc ich szybka implementacja do polskiego porządku prawnego będzie wymagała decyzji, jakie wybrać rozwiązania i czy nie będą one sprzeczne z rozwiązaniami innych krajów oraz UE (w zakresie VAT). Aby zaś wprowadzone rozwiązania mogły być skuteczne, konieczne będzie dodatkowo odpowiednie przeszkolenie urzędników, którzy w tej chwili w przeważającej większości nie radzą sobie z kontrolą podmiotów zajmujących się transgraniczną gospodarką elektroniczną (np. działających w Polsce internetowych kasyn i bukmacherów).
Podobne wyzwania stoją przed kwestiami dotyczącymi zakładu. Chociaż tu zmiany skonkretyzowano, to jednak ich wprowadzenia będzie wymagać zmian do umów o unikaniu podwójnego opodatkowania, co będzie procesem wieloletnim. A nawet jeżeli odpowiednie uregulowania zostaną wprowadzone, to i tak obecnie skuteczność organów podatkowych w wykrywaniu zakładów jest niska. Istnieje więc ryzyko, że nowe uregulowania i tak nie będą egzekwowane w praktyce.
Mariusz Szulc
Elektroniczne Biuro Podawcze – internet w codziennych kontaktach z sądem
Reforma procedury cywilnej to możliwość składania pozwów i pism procesowych do sądu przez internet (poprzez elektroniczne biuro podawcze) we wszystkich sprawach cywilnych, gospodarczych, rodzinnych i w postępowaniach egzekucyjnych, które są prowadzone przez komornika. Wystarczy założenie konta w specjalnym systemie i złożenie oświadczenia o wyborze drogi elektronicznej do kontaktów z sądem. Od tej pory cała korespondencja obywatela z sądem będzie się odbywała elektronicznie.
Tą drogą wniesiemy nie tylko pozew, czy pismo procesowe ale także i załączniki do nich. W e-aktach znajdą się także wyroki oraz postanowienia sądu, czy zarządzenia przewodniczącego. Rezygnacja z elektronicznej komunikacji z sądem, będzie możliwa na każdym etapie postępowania.
Drogą elektroniczną będzie też można wnosić więcej pism procesowych. Również w klasycznych postępowaniach cywilnych możliwe będą doręczenia elektroniczne, dzięki portalowi i aplikacji o nazwie "elektroniczne biuro podawcze", w terminie 3 lat od wejścia w życie przepisów.
Ustawa wprowadza również następujące zmiany:
 możliwość rozpoznania sprawy na posiedzeniu niejawnym, bez wyznaczania rozprawy,
 zrównanie oświadczenia woli złożonego w formie elektronicznej z oświadczeniem woli złożonym w formie pisemnej,
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
6 października 2015
Strona12
 obowiązek elektronicznego przesyłania korespondencji między komornikami sądowymi, organami podatkowymi i administracyjnymi organami egzekucyjnymi,
 powierzenie referendarzom wszystkich czynności w postępowaniu upominawczym i poszerzenie ich kompetencji w postępowaniu egzekucyjnym,
 poza tym zgodnie z nowelizacją dokumentem ma być nośnik informacji umożliwiający zapoznanie się z jej treścią (w tym np. e-mail czy sms).
Zmiany w kodeksach: cywilnym oraz postępowania cywilnego mają umożliwić także dalszą informatyzację procedur, m.in. przez rozszerzenie możliwości składania dowodów nie tylko w formie dokumentów zawierających tekst, ale też dokumentów elektronicznych rozumianych jako zapis obrazu lub dźwięku.
Ustawa została podpisana przez Prezydenta RP 31 lipca br. Wejdzie w życie zasadniczo po upływie 12 miesięcy od dnia jej ogłoszenia.
10 września 2015 r. w gmachu Ministerstwa Sprawiedliwości odbyła się konferencja naukowa na temat Elektronicznego Biura Podawczego. O tym nowym rozwiązaniu dyskutowali przedstawiciele nauki i praktyki. Udział w niej wziął Minister Sprawiedliwości Borys Budka.
Więcej informacji na temat Konferencji tutaj (kliknij, aby otworzyć).
Konferencja "Elektroniczne biuro podawcze" – zapis video tutaj (kliknij, aby otworzyć).
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 07

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 października 2015
Strona1
Spis treści
Klęska Facebooka przed trybunałem luksemburskim………………………………………….1
Sąd broni doradcy podatkowego i interesów jego klienta……………………………………..2
Jak zachęcić prawników do mediacji?……………………………………………….3
Od 13 października marsze i demonstracje na nowych zasadach…………………………………..4
Rafał Dębowski o zainteresowaniu adwokatów sprawami z urzędu……………….……………………………………………………..5
RPO zapowiada interwencje ws. przewlekłości stosowania tymczasowego aresztowania……………6
Dla dziekanów:Fiskus nie chce już PIT od kubka i długopisu …………………….7
Klęska Facebooka przed trybunałem luksemburskim
Decyzja Komisji Europejskiej z 2001 r., w której uznano, że w ramach programu "bezpieczna przystań" (Safe Harbour) Stany Zjednoczone zapewniają adekwatny poziom ochrony transferowanych do nich danych, jest nieważny - orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Generalny inspektor danych osobowych czy inni właściwy organ nadzorczy ma zatem prawo przeprowadzać kontrole i zakazywać krajowym firmom przekazywania informacji na temat ich europejskich klientów do USA.
"Istnienie decyzji Komisji stwierdzającej, że państwo trzecie zapewnia odpowiedni stopień ochrony przekazywanych danych osobowych, nie może zniweczyć,ani nawet ograniczyć,uprawnień, jakie przysługują krajowym organom nadzorczym na mocy Karty praw podstawowych Unii Europejskiej i dyrektywy" - stwierdził TSUE.
Trybunał podkreślił, że program "bezpieczna przystań" ma zastosowanie tylko do amerykańskich przedsiębiorstw, które do niego przystąpiły. Nie podlegają mu natomiast instytucje publiczne. Co więcej, firmy amerykańskie są zobowiązane do odstąpienia od przestrzegania zasad systemu ochrony danych osobowych w przypadku, gdy stoją one w sprzeczności z wymogami bezpieczeństwa narodowego oraz interesu publicznego Stanów Zjednoczonych. Afera Edwarda Snowdena pokazała zaś, że amerykańskie służby mogą uzyskać dostęp do informacji przekazywanych z państw członkowskich UE do USA, przetwarzać je niezgodnie z celem ich przekazywania oraz wykraczać poza to, co jest niezbędne i proporcjonalne dla zapewnienia bezpieczeństwa narodowego. Osoby, których dane te dotyczą, nie mają natomiast żadnych administracyjnych ani sądowych środków prawnych pozwalających im na uzyskanie do nich dostępu bądź ich usunięcie.
Zdaniem trybunału regulacja, która dopuszcza, aby organy publiczne miały nieograniczony dostęp do treści emaili, narusza prawo do poszanowania życia prywatnego. Brak możliwości skorzystania ze środków prawnych pozwalających obywatelom UE na uzyskanie dostępu, korektę lub usunięcie informacji na ich temat, jest zaś sprzeczne z prawem do skutecznej ochrony sądowej.
W konsekwencji wyroku TSUE irlandzki GIODO będzie musiał zbadać z wymaganą starannością skargę 26-letniego austriackiego prawnika i aktywisty Maxa Schremsa, który zapoczątkował precedensowe postępowanie dotyczące legalności wykorzystywania przez Facebooka prywatnych danych Europejczyków. W czerwcu 2013 r. po ujawnieniu afery PRISM złożył on do irlandzkiego komisarza ochrony danych kolejną skargę przeciwko Facebookowi, w której dowodził, że komercyjny transfer danych osobowych z europejskich firm do Stanów Zjednoczonych jest niezgodny z unijnymi przepisami ze względu na zbyt niski standard ochrony prywatności w USA. Po wyroku TSUE irlandzki GIODO będzie zobowiązany przeprowadzić odpowiednie dochodzenie i wydać decyzję, czy zawiesić z tego powodu przekazywanie danych europejskich użytkowników Facebooka do USA.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 października 2015
Strona2
EŚ; http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... rskim.html
Sąd broni doradcy podatkowego i interesów jego klienta
Łukasz Zalewski; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... ienta.html
Z tajemnicy zawodowej można zwolnić tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a wiedzy, którą ma pełnomocnik, nie można zdobyć w inny sposób.
Takie wnioski płyną z postanowienia Sądu Okręgowego w Płocku z 19 sierpnia 2015 r. (sygn. akt V Kz 295/15) w sprawie doradcy podatkowego Ryszarda Małkiewicza. Sąd uchylił tym samym wcześniejsze postanowienie sądu rejonowego, które otwierało drogę do przesłuchania Małkiewicza jako świadka w sprawie karnej jego klienta.
– Postanowienie sądu okręgowego potwierdza, że doradcy podatkowi podlegają ochronie, podobnie jak przedstawiciele innych zawodów prawniczych. To jasny sygnał dla klientów korzystających z naszych usług, że mogą obdarzyć doradcę pełnym zaufaniem – komentuje prof. Jadwiga Glumińska-Pawlic, przewodnicząca Krajowej Rady Doradców Podatkowych.
Obrona rozliczeń klienta
W marcu 2012 r. do Małkiewicza zgłosił się klient, prosząc o analizę dokumentacji kosztowej jego firmy oraz opinię, czy prawidłowo zaliczył wydatki do kosztów uzyskania przychodów. Doradca wykonał usługę, wydał także opinie dotyczące rozliczeń VAT w latach 2010 i 2011. Na tej podstawie podatnik skorygował deklaracje VAT-7 za ten okres.
Po pewnym czasie dyrektor urzędu kontroli skarbowej przeprowadził postępowanie kontrolne zarówno w zakresie rozliczeń VAT, jak i nierzetelności ksiąg, a następnie wszczął postępowanie karne skarbowe. Na świadka wezwał Ryszarda Małkiewicza. Doradca odmówił jednak składania wyjaśnień, zasłaniając się tajemnicą zawodową.
Uchylił ją sąd rejonowy prowadzący postępowanie w sprawie karnej skarbowej. Doradca nie zgodził się z tym postanowieniem i złożył na nie zażalenie. Zarzucił sądowi brak udowodnienia, że zeznania są konieczne do wyjaśnienia sprawy korekt VAT. Powoływał się przy tym na poufność jako pierwszorzędne i fundamentalne prawo, a zarazem obowiązek doradcy podatkowego. – Sens funkcjonowania odrębnego zawodu doradcy podatkowego polega przede wszystkim na tym, że klient nie może mieć żadnych obaw przed powierzeniem doradcy informacji dotyczących swoich interesów – tłumaczył.
Wygrana doradcy podatkowego
Sąd Okręgowy w Płocku w pełni się z nim zgodził. Uznał, że nie ma podstaw do uchylenia tajemnicy doradcy podatkowego i nie zezwolił na przesłuchanie go jako świadka.
Sąd wskazał, że zgodnie z art. 180 par. 2 kodeksu postępowania karnego zwolnienie z obowiązku zachowania tajemnicy doradcy podatkowego i w konsekwencji przesłuchanie go co do faktów nią objętych jest możliwe tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a dana okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. Tymczasem ze zgromadzonego w tej sprawie materiału dowodowego nie wynikało, na jaką okoliczność doradca – jako świadek – miałby zostać przesłuchany – zauważył sąd. Jego zdaniem taką okolicznością nie mogły być korekty deklaracji VAT-7, bo Ryszard Małkiewicz został pełnomocnikiem podatnika dwa lata po zdarzeniach, których dotyczy akt oskarżenia. – Doradca nie miał więc żadnego wpływu na to, jakie czynności były wykonywane przez jego klienta w 2010 r. Nie można więc
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 października 2015
Strona3
wykazać, że przesłuchanie pełnomocnika mogłoby się okazać pomocne dla postępowania karnego podatnika – stwierdził sąd.
Dodał, że jeśli organy chciałyby wyjaśnić, o czym rozmawiał doradca z klientem przed złożeniem korekt, to mogą to uczynić na podstawie zeznań podatnika, któremu postawiono zarzuty karne. Tym bardziej że zeznania te potwierdził inny świadek.
Brak zrozumienia w sądzie
W tym roku zapadł również niekorzystny dla doradców wyrok Sądu Okręgowego w Bydgoszczy (sygn. akt IV Ka 52/15). Dotyczył on doradcy podatkowego, który kwestionował legalność kontroli skarbowej i przez kilka miesięcy odmawiał jakiejkolwiek współpracy. Mimo wielu wezwań z urzędu kontroli skarbowej nie przedłożył jakichkolwiek dokumentów księgowych kontrolowanej firmy i ignorował korespondencję z urzędu. Tak oceniły jego postępowanie sądy – najpierw rejonowy, a później okręgowy. Z tego powodu ten ostatni skazał doradcę za naruszenie art. 83 par. 1 kodeksu karnego skarbowego (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 186 ze zm.), czyli utrudnianie czynności sprawdzających, kontroli podatkowej i skarbowej i wymierzył mu grzywnę w wysokości 1600 zł.
Profesor Adam Mariański z Katedry Materialnego Prawa Podatkowego Uniwersytetu Łódzkiego oraz partner zarządzający w Kancelariach Mariański Group, zwraca jednak uwagę, że w tej sprawie urząd kontroli skarbowej wezwał doradcę do złożenia dokumentów księgowych w postępowaniu kontrolnym. Tymczasem właściwym trybem do ich żądania byłaby kontrola podatkowa – uważa ekspert. – Doradca słusznie więc odmówił, ale sądy uznały, że to on utrudniał kontrolę – komentuje prof. Mariański. Jego zdaniem, wyrok sądu okręgowego stanowi istotne naruszenie zasad dotyczących obowiązku zachowania tajemnicy doradcy podatkowego. – Doradca nie może wydać dokumentacji bez zgody klienta, jeśli żądanie jest niezgodne z prawem – stwierdza.
Z rozstrzygnięciem tym nie zgodziła się również Krajowa Rada Doradców Podatkowych. Zwróciła się także do rzecznika praw obywatelskich o złożenie kasacji od wyroku. Na razie czeka na rozpatrzenie jej wniosku.
Zwolnienie z tajemnicy powinno być wyjątkiem
Dopiero od kilku lat doradcę może zwolnić z tajemnicy sąd, a nie – jak było wcześniej –prokurator. Dlatego – jak mówi prof. Mariański – w takich sprawach mamy niewielką praktykę orzeczniczą. Dużo bogatsze jest orzecznictwo sądów w sprawie zwolnienia z tajemnicy zawodowej adwokatów i radców prawnych, którzy korzystają z takiej samej ochrony, jak obecnie doradcy. – Z orzecznictwa wynika, że zwolnienie z tajemnicy jest możliwe w wyjątkowych przypadkach, gdy spełnione są wprost przesłanki wynikające z kodeksu postępowania karnego. W praktyce w danej sprawie musi zostać przeprowadzone całe postępowanie dowodowe – wskazuje ekspert. Dopiero jeśli w jego wyniku nie uda się ustalić wszystkich istotnych okoliczności danej sprawy, można zwolnić radcę lub adwokata z tajemnicy zawodowej. Zdaniem profesora, takie same zasady powinny być stosowane również do doradców podatkowych.
Jak zachęcić prawników do mediacji?
O tym będą rozmawiać uczestnicy debaty, która odbędzie się 12 października w siedzibie KRRP.
1 stycznia 2016 r. w życie wchodzą nowe przepisy zmieniające funkcjonowanie mediacji cywilnej.
W dniu 12 października br. Centrum Mediacji Gospodarczej przy Krajowej Radzie Radców Prawnych organizuje debatę „Mediacja i co dalej?” w ramach Międzynarodowego Tygodnia Mediacji.
Udział w niej wezmą prezesi renomowanych centrów mediacji gospodarczych w Polsce, którzy będą zastanawiać się nad skutkami nowych rozwiązań i szukać odpowiedzi na pytanie, jak zachęcić prawników do stosowania mediacji.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 października 2015
Strona4
Debata rozpocznie się o godz. 12 i będzie ją można oglądać na żywo na stronie www.cmg.kirp.pl.
ESZA; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/radcow ... iacji.html
Od 13 października marsze i demonstracje na nowych zasadach
Zgromadzenia publiczne spontaniczne lub ze zgłoszeniem
Definicja zgromadzenia bez liczby uczestników, objęcie manifestacji spontanicznych ochroną państwa oraz zmiana sądu właściwego do rozstrzygania odwołań od decyzji o zakazie zgrupowania – to najważniejsze zmiany, jakie zaczną obowiązywać od 13 października 2015 r. Wprowadza je ustawa z 14 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach (Dz.U. z 2015 r. poz. 1485; dalej: u.p.z.). Regulacja ta po 25 latach obowiązywania zastąpi przepisy z 5 lipca 1990 r.
Nie upływ czasu wymusił jednak ustanowienie nowego prawa. Decydujący wpływ miał wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 18 września 2014 r. (sygn. akt K 44/12, OTK-A 2014/8/92), który uznał, że część przepisów starej ustawy jest niezgodna z konstytucją. Ustawa z 1990 r. w zakresie zakwestionowanym przez trybunał straciła moc 3 października 2015 r. Ten fakt był powodem przyjęcia bardzo szybkiej ścieżki legislacyjnej przy uchwalaniu nowego prawa. Zasadniczo nowe prawo jest pozytywnie oceniane. Nie oznacza to, że nie ma głosów krytycznych. Wątpliwości dotyczą głównie przyjętej definicji zgromadzenia. Uważa się, że w sposób niedopuszczalny na gruncie konstytucyjnym zawęża ona tematykę zgrupowania tylko do spraw publicznych. Negatywnie oceniane jest również rozwiązanie dotyczące terminu zgłoszenia zgromadzenia. W myśl art. 7 ust. 1 nowej ustawy organizator powinien zawiadomić o manifestacji najpóźniej na sześć dni przed jej planowaną datą. Tu wskazuje się na stanowisko trybunału, który stwierdził (w uzasadnieniu wyroku 18 września 2014 r.), że wydłużenie okresu notyfikacji do minimum trzech dni roboczych stanowi nadmierne ograniczenie wolności zgromadzeń.
Dużą zaletą nowej regulacji jest zdefiniowanie zgromadzeń spontanicznych. Na temat tego rodzaju formy zgrupowania wielokrotnie wypowiadał się Trybunał Konstytucyjny. Dotychczas nie była ona jednak unormowana. Sytuacja taka rodziła ryzyko dla uczestników spontanicznej demonstracji, że tego rodzaju zgrupowanie może zostać uznane za nielegalne.
Istotną zmianą jest odmienne uregulowanie sądowej weryfikacji decyzji organu gminy o zakazie zgromadzenia. Organizatorowi przyznano prawo do wniesienia odwołania od decyzji organu gminy o zakazie zgromadzenia do sądu powszechnego (sądu okręgowego), który rozpatrywać je będzie niezwłocznie w postępowaniu nieprocesowym. Nastąpić to będzie musiało nie później niż w terminie 24 godzin od wniesienia odwołania. Od postanowienia sądu okręgowego przysługiwać będzie zażalenie do sądu apelacyjnego. Ten rozpatrywał je będzie w terminie 24 godzin. Postanowienie sądu apelacyjnego kończyć będzie drogę sądową, ponieważ ustawa przewiduje, że skarga kasacyjna nie przysługuje.
OPINIA EKSPERTA
Katarzyna Batko-Tołuć dyrektor programowa, Sieć Obywatelska Watchdog Polska
Cieszy uregulowanie zgromadzeń spontanicznych. Podoba mi się też jawność tego, co się dzieje z zawiadomieniem. Dzięki temu, że jest umieszczane w Biuletynie Informacji Publicznej, od początku mamy wiedzieć, że wpłynęło i jak przebiega procedura. Dziwi, że decyzję o zakazie zgromadzenia udostępnia się w BIP tylko przez trzy miesiące od dnia jej wydania. Nie każdy odwoła się do sądu, nie każda procedura sądowa skończy się szybko. Ktoś może się zdecydować na skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Długo nie będziemy wiedzieli, kto miał rację. Tym, co w ustawie razi najbardziej, jest coś, co nazywam prawem do wygody administracji. Podobne postulaty słychać i przy innych kwestiach, np. prawie do informacji. Niepotrzebnie namnożono stos oczekiwań administracyjnych, których wprowadzenie już w 2012 roku
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 października 2015
Strona5
odradzała nam Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, np. maksymalnie trzydziestodniowe wyprzedzenie w zawiadamianiu o zgromadzeniu. Podobnie krytykowany był wymóg załączenia zdjęcia organizatora do zgłoszenia czy konieczność posiadania podpisu i pieczęci gminy jako elementów wyróżniających, które ma obowiązek mieć przewodniczący podczas trwania zgromadzenia.
Z innej strony na korzyść ustawy działa, że nie straszy karami dla organizatorów. Ale niestety w dyskusji na temat ustawy słychać było, że chodzi nie tylko o organizację pracy, lecz także o zakładanie z góry, że obywatelom ufać nie można.
Leszek Jaworski; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... adach.html
Rafał Dębowski o zainteresowaniu adwokatów sprawami z urzędu
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Adwokaci/310069815-Po ... dowek.html
To, że w mniejszych miejscowościach jest większe zainteresowanie sprawami z urzędu, wskazuje moim zdaniem na to, że w nich Polaków często nie stać na adwokatów z wyboru - mówi Rafał Dębowski , sekretarz Naczelnej Rady Adwokackiej.
Jak wygląda zainteresowanie adwokatów sprawami z urzędu?
Rafał Dębowski: Sprawdzaliśmy to w odniesieniu do obron karnych. Wygląda na to, że jest bardzo różne, w zależności od miejscowości. W dużych ośrodkach miejskich, szczególnie w Warszawie, zainteresowanie jest mniejsze. W całej izbie na listę A, czyli adwokatów zainteresowanych obronami z urzędu, zgłosiły się 774 osoby. Na listę B, czyli tych, którzy nie są chętni do tych spraw – 2722 osoby.
Czy chętnych jest wystarczająco dużo, by ci z listy B nie musieli zajmować się sprawami z urzędu?
Odpowiedź na to pytanie pozostaje w gestii prezesów sądów. Wydaje się, że liczba adwokatów na liście A w Warszawie jest wystarczająca. Tym bardziej że sprawami karnymi od 1 lipca mogą zajmować się jako obrońcy także radcy prawni i oni także powinni być wyznaczani do spraw z urzędu.
Jak sytuacja wygląda w innych miejscowościach?
W tych mniejszych jest odwrotnie niż w Warszawie. W Białymstoku jest 336 adwokatów na liście A i 21 na liście B, w izbie kieleckiej 297 na liście A i 30 na liście B, w Olsztynie 216 na liście A i zaledwie 4 na liście B.
W większych ośrodkach innych niż Warszawa liczba osób na liście A i B rozkłada się mniej więcej po równo. W Poznaniu jest 468 osób na liście A i 592 na B, w Katowicach 660 na liście A i 512 na B.
O czym świadczą te liczby?
To pokazuje rzeczywiste zapotrzebowanie na usługi prawne w Polsce. To, że w mniejszych miejscowościach jest większe zainteresowanie sprawami z urzędu, wskazuje moim zdaniem na to, że w nich Polaków często nie stać na adwokatów z wyboru. Sprawy, w których kiedyś klient wybierał adwokata, dziś w większości trafiają do niego właśnie z urzędu. W Warszawie jest inaczej. Tutaj bowiem skupia się życie gospodarcze, jest po prostu więcej pracy.
Państwa samorząd dużo mówi o tym, że stawki za urzędówki są zbyt niskie. Mimo to jest wielu adwokatów, którzy podejmują się tego typu spraw.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 października 2015
Strona6
To jednak wcale nie oznacza, że stawki za sprawy z urzędu są adekwatne do wkładu pracy i wystarczające. Konkurencja na rynku jest na tyle duża, że adwokaci są w stanie świadczyć usługi nawet za bardzo niskie stawki. Wolą pracować za bardzo małe wynagrodzenie niż nie robić nic. Jest to efekt m.in. bardzo szerokiego dostępu do zawodów prawniczych. Rynek nie jest w stanie wchłonąć tylu prawników.
Wkrótce zostaną uruchomione punkty bezpłatnych porad prawnych. Sytuacja może się zmienić.
Obawiam się jednak, że nie poprawi to sytuacji adwokatów. Zgodnie z założeniami ustawodawcy do bezpłatnej pomocy prawnej będzie uprawnionych 20 mln Polaków, czyli nie tylko ci najbiedniejsi. Może to spowodować, że z płatnych porad adwokackich będzie korzystało jeszcze mniej osób.
RPO zapowiada interwencje ws. przewlekłości stosowania tymczasowego aresztowania
Rzecznik praw obywatelskich dr Adam Bodnar spotkał się 5 października br. z Maciejem Dobrowolskim i jego obrońcą Michałem Korolczukiem, a także z organizatorem kampanii "Uwolnić Maćka" Marcinem Rudowskim. RPO zapowiedział podjęcie działań w tej konkretnej sprawie i generalnie ws. nadużywania aresztów w Polsce.
Jak informuje biuro RPO, spotkanie dotyczyło planowanych działań Rzecznika w kontekście problematyki nadużywania stosowania oraz przewlekłości tymczasowego aresztowania. Uzgodniono, że w najbliższym czasie zostaną podjęte przez Rzecznika następujące czynności: 1) Zapytanie Sądu Okręgowego o stan spraw osób tymczasowo aresztowanych, których areszty trwają powyżej 3 lat (podejmowane i planowane działania dowodowe sądu wobec nich); 2) Rozpoczęcie prac na wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w kontekście wprowadzenia maksymalnych terminów tymczasowego aresztowania; 3) Pismo do Krajowej Rady Sądownictwa dotyczące zasady domniemania niewinności w kontekście orzekania przez sądy o przedłużaniu tymczasowego aresztowania; 4) Wystąpienie do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o wprowadzenie rozwiązań umożliwiających dochodzenie odszkodowania z tytułu niewątpliwie niesłusznego bądź niezgodnego z prawem tymczasowego aresztowania jeszcze przed wydaniem prawomocnego wyroku; 5) Wystąpienie do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o wykaz wszystkich spraw, w których tymczasowe aresztowanie trwa dłużej niż 2 lata; 6) Wystąpienie do Ministra Sprawiedliwości z prośbą o wprowadzenie rozwiązań prawnych obligujących sąd do indywidualnego stosowania i przedłużania aresztu wobec każdego oskarżonego z uwzględnieniem indywidualnego charakteru sprawy (por. ETPC: Sprawy: Wemhoff przeciwko Niemcom, Stögmüller przeciwko Austrii, Contrada przeciwko Włochom, Kudła przeciwko Polsce, Celejewski przeciwko Polsce); 7) Wystąpienie do Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości z prośbą o przeprowadzenie badań aktowych dotyczących efektywności kontroli zażaleniowej na stosowanie i przedłużanie tymczasowego aresztowania; 8) Wystąpienie do Ministra Sprawiedliwości oraz Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury dotyczące przeprowadzenia szkoleń z zakresu przesłanek stosowania tymczasowego aresztowania w kontekście orzecznictwa Europejskiego trybunału Praw Człowieka. Dla dziekanów:
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 października 2015
Strona7
Fiskus nie chce już PIT od kubka i długopisu Pracownik, który dostał od firmy gratisowy upominek, nie musi się już obawiać skarbówki.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 09

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona1
Spis treści
Sejm wybrał pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego………………………………………….1
List Prezesa KRRP – poparcie kandydatury……………………………………..2
Sędziowie rzadko piszą zdania odrębne w wyrokach……………………………………………….2
Uczelnia odprowadza składki za wykładowców za dodatkową pracę na studiach podyplomowych…………………………………..4
Deregulacja notariatu: Łatwiejszy dostęp do usług prawniczych……………….……………………………………………………..5
Podsłuchy w niełasce……………5
Pędzi prawnik do klienta…………………….6
Zawód sędziego: Wrażliwość równie ważna co wiedza…………………..8
Nowe władze trybunału w Luksemburgu………………………………………………….13
Podglądanie Temidy…………………………………13
Prywatne urządzenia IT w sieci kancelarii…………………………………………………………17
Sejm wybrał pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego
PAP , kapt, http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3100 ... jnego.html
Sejm wybrał w czwartek pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego: Romana Hausera, Krzysztofa Ślebzaka, Andrzeja Jakubeckiego, Bronisława Sitka i Andrzeja Sokalę. Aby objąć urząd, muszą jeszcze złożyć ślubowanie przed prezydentem Andrzejem Dudą.
W czwartkowym głosowaniu Hauser otrzymał 274 głosy, Ślebzak - 268, Jakubecki - 272, Sitek - 244, a Sokala - 264 głosy. Wszyscy uzyskali poparcie bezwzględnej większości posłów, która w tych głosowaniach wynosiła od 207 do 211 głosów - w zależności od tego, ilu posłów wzięło udział w głosowaniu.
Przeciw wszystkim kandydatom głosował cały klub PiS, który ten wybór nazywa "psuciem państwa". "PO przygotowując się na porażkę, posuwa się do kroku, który łamie zasady demokratycznego państwa prawa. Dzisiejszy wybór sędziów TK jest wydarzeniem bez precedensu po 1989 roku. Trybunał Konstytucyjny, który ma stać na straży konstytucji, który się cieszy ogromnym zaufaniem Polaków, zostaje wykorzystany do politycznych, partyjnych interesów PO i PSL" - mówiła kilka godzin przed głosowaniem Beata Szydło. Według niej PO wykorzystuje zmiany w ustawie o TK, które, jak oceniła, są niekonstytucyjne i budzą zastrzeżenia ekspertów i przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości.
Nowa ustawa o TK przyśpieszyła procedurę wyboru nowych sędziów z powodu zmiany kadencji - chodziło o to, aby jeszcze w obecnej wybrać następców odchodzących sędziów: Marii Gintowt-Jankowicz, Wojciecha Hermelińskiego, Marka Kotlinowskiego (ich 9-letnie kadencje dobiegają końca 6 listopada), Zbigniewa Cieślaka (koniec kadencji 2 grudnia) i Teresy Liszcz (zakończy kadencję 8 grudnia). To jedna trzecia 15-osobowego składu TK. Chodziło o zapobieżenie sytuacji, w której nowy parlament mógłby nie zdążyć z wyborem nowych sędziów i kadencje straciłyby ciągłość.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona2
Termin zgłaszania kandydatów na pięciu nowych sędziów Trybunału minął 30 września. Kluby parlamentarne PO, PSL i SLD zgłosiły do prezydium Sejmu, które przedstawiło Izbie, kandydatury pięciu prawników: prof. Romana Hausera (obecnego prezesa NSA i przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa - będzie następcą sędzi Gintowt-Jankowicz), prof. Andrzeja Jakubeckiego (cywilisty, z UMCS w Lublinie - zastąpi Kotlinowskiego) i dr hab. Krzysztofa Ślebzaka (szefa biura studiów i analiz w Sądzie Najwyższym - zastąpi Hermelińskiego). PSL zgłosiło Bronisława Sitka - prezesa Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa (zastąpi sędziego Cieślaka), a SLD - prof. Andrzeja Sokalę z PAN, specjalistę z dziedziny prawa rzymskiego na UMK, b. sędziego Trybunału Stanu (zostanie następcą sędzi Liszcz).
Formalnego powołania nowych sędziów TK dokonuje prezydent, wręczając im nominację i odbierając ślubowanie. Tego też dnia zaczyna się 9-letnia kadencja sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
List Prezesa KRRP ze strony internetowj KIRP:
http://kirp.pl/poparcie-dla-kandydatury ... ubeckiego/
Sędziowie rzadko piszą zdania odrębne w wyrokach
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3100 ... okach.html
Nawet jeśli sędziowie mają różne zdania co do wyroku, rzadko piszą zdania odrębne, zwłaszcza w rejonach. Powód? Niechęć do pisania uzasadnień.
Każdego roku do polskich sądów trafia ok. 15 mln spraw. Część z nich nie wymaga procesu. Tam, gdzie jest on konieczny, w ponad 90 proc. spraw wyrok zapada jednomyślnie. Jak wynika z najnowszych badań Fundacji ArsTem, instytucja zdania odrębnego zanika. Pierwsze pojedyncze pojawiają się dopiero w sądach okręgowych, nieco więcej jest ich w apelacji. W 2014 r w apelacji warszawskiej odnotowano 16 zdań odrębnych, w krakowskiej – 12, w poznańskiej – osiem. Dlaczego?
Za dużo pracy
Doktor Mariusz Kosiński z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu uważa, że coraz mniej aktywni są ławnicy. Dodaje jednak, że coraz częściej odpuszczają też sędziowie, bo każde takie zdanie trzeba uzasadnić, a sędziowie mają już dosyć pisania uzasadnień.
Tymczasem takie zdanie pomogłoby napisać apelacje.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona3
– Instytucja zdania odrębnego traci na popularności z czysto prozaicznych powodów – uważa prof. Zbigniew Ćwiąkalski. Sędziowie bowiem są zbyt obciążeni pracą.
Nie dziwi go też mała aktywność ławników, którzy nie są przygotowani do napisania zdania odrębnego.
– Zazwyczaj odgrywają na sali rolę fasadową i traktują zasiadanie w składzie orzekającym jako dodatkowe źródło dochodów – mówi prof. Ćwiąkalski.
Jego zdaniem taką tezę potwierdza to, że liczba zdań odrębnych rośnie w sądach apelacyjnych.
– Tam w składzie zasiada trzech sędziów zawodowych. A to oznacza wyższy poziom merytoryczny – twierdzi prof. Ćwiąkalski.
Sąd Apelacyjny w Krakowie rozpoznaje sprawę Marka K. oskarżonego o brutalne zabicie swojej 16-letniej dziewczyny, która była w ciąży. Po raz drugi uchyla wyrok 25 lat więzienia. Wyrok zapada większością głosów, jeden z sędziów zgłasza zdanie odrębne. Z kolei SA w Katowicach uchyla wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo taksówkarza. Jeden z sędziów zgłasza zdanie odrębne.
Radomski sędzia Michał Wójcik przyznaje, że ławnicy bywają rzeczywiście mniej aktywni. Ale tłumaczy, że jest to też wynik działania ustawodawcy, który konsekwentnie ogranicza ich udział w rozpoznawaniu spraw cywilnych, także karnych.
W kadencji 2004–2007 ławników w sądach powszechnych mieliśmy ponad 41 tys., a w kadencji 2012–2015 połowę mniej – 22 tys. Jak łatwo zauważyć, w ciągu ostatnich kilku lat liczba ławników w Polsce zmalała o 50 proc.
Zanim zapadnie wyrok
Wydanie wyroku poprzedza narada sędziów i głosowanie, które jest objęte tajemnicą. Nikt nigdy i w żadnych okolicznościach nie może być z niej zwolniony. Do przebiegu narady nie można wracać nawet po latach, kiedy skazani są już dawno na wolności.
Największe emocje towarzyszą naradom w procesach prowadzonych przez skład wieloosobowy, np. w sprawach o zabójstwa o wyroku decyduje aż pięć osób: dwóch sędziów i trzech ławników. Mniejsze są w tych, w których orzeka jeden sędzia.
Podczas narady nikt nie może być obecny na sali (w pokoju sędziów) z wyjątkiem protokolanta, którego również przewodniczący może wyprosić, uznając jego obecność za zbędną. Reguła tajności dotyczy orzekania przez sąd w każdym składzie, również jednoosobowym.
Przed laty warszawscy sędziowie opowiadali historię pewnego procesu prowadzonego przez skład pięcioosobowy – dwóch sędziów i trzech ławników. Ci ostatni chcieli przegłosować sędziów zawodowych, ale zmienili zdanie po kilkugodzinnym wykładzie na temat domniemania niewinności i zasad wymiaru kary.
Kiedy nie ma zgody
Co mówią przepisy
-Przy składaniu podpisu członek składu orzekającego ma prawo zaznaczyć na orzeczeniu swoje zdanie odrębne, podając, w jakiej części i w jakim kierunku kwestionuje zapadłe orzeczenie.
- Zdanie odrębne może dotyczyć również samego uzasadnienia orzeczenia; wówczas zaznacza się je przy podpisywaniu uzasadnienia.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona4
- Jeżeli ustawa nie wymaga sporządzenia uzasadnienia wraz z wydaniem orzeczenia, w razie zgłoszenia zdania odrębnego uzasadnienie należy sporządzić z urzędu w terminie siedmiu dni od wydania orzeczenia, a składający zdanie odrębne dołącza w ciągu następnych siedmiu dni jego uzasadnienie. Obowiązek ten nie dotyczy ławnika.
Uczelnia odprowadza składki za wykładowców za dodatkową pracę na studiach podyplomowych
Katarzyna Wójcik, http://www4.rp.pl/ZUS/310099997-Uczelni ... owych.html
Uczelnia musi odprowadzać składki od umów wykładowców zatrudnionych na uczelni, którzy dodatkowo wykładają na studiach podyplomowych.
Uniwersytet Warmińsko-Mazurski chciał uniknąć płacenia składek za wykładowców dorabiających na studiach podyplomowych. Z jednym z nich zawarł 35 umów o przeniesienie praw autorskich do utworu dydaktycznego.
– Wykład to nie tylko czynność. Trzeba się do niego przygotować. To też materiał, który trzeba stworzyć. To praca intelektualna – argumentował Jan Piszczek, radca prawny reprezentujący uczelnię. I dodał, że zawarte z wykładowcą umowy nie były ani umowami o dzieło, ani umowami o świadczenie usług.
– Strona próbuje wykreować nowy typ umowy. Jednak utwór, do którego wykładowca miał przenieść prawa, i tak wykonano w ramach stosunku pracy – podkreślał z kolei pełnomocnik Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Sąd Najwyższy przyznał mu rację. Od każdego z 35 kontraktów uniwersytet powinien odprowadzić składki. Sędziowie powołali się na art. 8 ust. 2a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Zgodnie z nim za pracownika uważa się także osobę wykonującą pracę na podstawie umowy agencyjnej, umowy-zlecenia lub innej umowy o świadczenie usług, jeżeli umowę taką zawarł z pracodawcą, z którym pozostaje w stosunku pracy, lub jeżeli w ramach takiej umowy wykonuje pracę na rzecz pracodawcy, z którym pozostaje w stosunku pracy.
– Nie ma więc znaczenia charakter umowy, bo wykładowca był pracownikiem uczelni. W takiej sytuacji pracodawca powinien odprowadzać od jego wynagrodzenia składki – uzasadniła Jolanta Frańczak, sędzia sprawozdawca. Nieważne było też to, że wykładowca nie pracował na podstawie umowy o pracę, lecz mianowania. I dodała, że wykłady nie były wygłaszane incydentalnie, lecz cyklicznie.
Sędzia przypomniała też wcześniejsze orzecznictwo Sądu Najwyższego (wyrok z 12 sierpnia 2015 r., sygn. I UK 389/14). W rozpatrywanej w sierpniu sprawie chodziło o dwa wykłady, które nie miały charakteru cyklicznego. Wygłaszała je sędzia sądu rejonowego w 2010 r. na zamówienie Regionalnego Centrum Polityki Społecznej w Łodzi. Pierwszy wykład dotyczył zjawiska uzależnienia od przestępstw, drugi ochrony wizerunku dziecka. Gdy ZUS przeprowadził kontrolę w Centrum, uznał, że te dwie umowy o dzieło należy przekwalifikować na umowy-zlecenia i opłacić od nich składki.
Sąd Najwyższy oddalił wówczas skargę kasacyjną Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Sędziowie uznali, że istotne są tu okoliczności, w których doszło do podpisania umów na wykłady. Płatnik składek nie był instytucją szkoleniową, a kolejne umowy dotyczyły tylko dwóch indywidualnych wykładów. Gdyby tych wykładów było więcej, decyzja sędziów mogłaby być inna.
– Kluczowe w rozpatrywanej przez Sąd Najwyższy sprawie było to, że wykładowcę z uczelnią łączył stosunek pracy. Bez względu zatem na charakter kolejnych umów trzeba od nich odprowadzać składki – komentuje prof. Jakub Stelina, dziekan Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego. I dodaje, że w przypadku pracownika trzeba odprowadzać składki nawet od incydentalnych wykładów. Inaczej jest w przypadku umowy obejmującej także przeniesienie praw autorskich z kimś obcym, nie ze swoim pracownikiem.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona5
ZUS od kilku lat prowadzi wzmożone kontrole na uczelniach. Wiele z nich stara się bowiem unikać oskładkowania umów wykładowców.
sygnatura akt: I UK 450/14
Deregulacja notariatu: Łatwiejszy dostęp do usług prawniczych
Katarzyna Nowosielska, http://www4.rp.pl/Notariusze/310089879- ... czych.html
Ceny usług notarialnych są tańsze, a kancelarie rejentów są dłużej otwarte.
Dzięki deregulacji i likwidacji asesury u notariuszy obywatelom polepszył się dostęp do usług rejentów. Taksy notarialne są niższe a kancelarie otwarte nawet w sobotę. Tak wynika z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości przedstawionej w czwartek na Sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. związanych z ograniczeniem deregulacji. Z danych wynika, że w ostatnich latach przybyło 500 notariuszy.
Ponadto deregulacja sprawiła, że na rynku pojawiło się więcej adwokatów i radców prawnych. A zdaniem przedstawicieli resortu rynek prawniczy i tak nie jest jeszcze przesycony. Dlaczego tak uważają? Bo ceny usług rosną, ale nie w taki tempie, w jakim następuje wzrost inflacji.
Z kolei dzięki otwarciu dostępu do zawodu przewodnika turystycznego na rynku jest duże zróżnicowane. Deregulacja zniosła bowiem obowiązek posiadania licencji. Resort sprawiedliwości zaznaczył, że ci przewodnicy, którzy mieli licencje, nadal mają stałych klientów. Są też przewodnicy bez licencji, np. w Krakowie, którzy za przysłowiową złotówkę oprowadzają wycieczki. Tymczasem w „Rzeczpospolitej" z 8 sierpnia 2015 r. pisaliśmy, że przez deregulację przewodnicy tracą zlecenia. Po polskich miastach oprowadzają piloci wycieczek z zagranicy, którzy często dezinformują turystów.
Podsłuchy w niełasce
Coraz więcej sądów kwestionuje składane przez policję wnioski o zarządzenie kontroli operacyjnej. Jeden z nich zwrócił się z pytaniem do Sądu Najwyższego.
Spór dotyczy tego, kto jest uprawniony do podpisywania takich wniosków. Część sądów uważa bowiem, że jest to wyłączna kompetencja komendanta głównego policji. Tymczasem praktyka jest taka, że tego typu dokumenty podpisują również jego zastępcy. I właśnie te wnioski nie są uwzględniane. Niektóre sądy uważają bowiem, że pochodzą one od nieuprawnionego podmiotu. Ponadto sądy odwoławcze uchylają wyroki, jeżeli zostały wydane w oparciu o dowody uzyskane podczas kontroli operacyjnej, o którą wnioskował zastępca komendanta głównego. Wątpliwości są na tyle poważne, że jeden z sądów apelacyjnych zdecydował się zwrócić z tym problemem do Sądu Najwyższego.
Funkcja gwarancyjna
Kontrowersje wywołuje art. 19 ust. 1 ustawy o Policji (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 355 ze zm.). Zgodnie z nim sąd okręgowy może, na pisemny wniosek komendanta głównego policji, po uzyskaniu zgody prokuratora generalnego, zarządzić kontrolę operacyjną. W opinii sądu, który zdecydował się zadać pytanie prawne do SN, kompetencja ta nie może zostać scedowana na żaden inny podmiot. Jego zdaniem ustawodawca celowo nie wymienił w tym przepisie zastępców komendanta głównego. Szef policji bowiem, jako pierwsze ogniwo w procesie zarządzania kontroli operacyjnej, ma być gwarantem, że ten instrument inwigilacji obywateli będzie wykorzystywany rzeczywiście tylko w uzasadnionych przypadkach i tylko wówczas, gdy inne środki stosowane w walce z przestępczością okazały się niewystarczające.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona6
Na poparcie tej tezy sąd pytający przytacza m.in. stanowisko Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który w wyroku (sygn. akt II Aka 97/14) stwierdza: „ścisłe przestrzeganie gwarancyjnych reguł wyznaczonych przez ustawodawcę w przepisie art. 19 ust. 1 ustawy o Policji (...) wyklucza możliwość stosowania rozszerzającej wykładni zakresu uprawnionych do występowania z wnioskiem o zarządzenie kontroli (...)”.
Sąd pytający dochodzi więc do konkluzji, że niedopuszczalne jest w takim razie procesowe wykorzystywanie wyników kontroli operacyjnej, jeżeli wnioskował o nią nie komendant główny, ale jego zastępca.
Zdrowy rozsądek
Z drugiej jednak strony autor pytania prawnego do SN sygnalizuje, że ma świadomość, iż możliwa jest odmienna ocena tego problemu. Zwraca bowiem uwagę m.in. na to, że kompetencje komendanta głównego w zakresie akceptacji wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej nie są przecież wykonywane przez jakąkolwiek osobę (funkcjonariusza policji), ale przez osobę, która spełnia kryteria niezbędne do pełnienia funkcji zastępcy komendanta głównego policji. Posiada więc odpowiednio wysokie kwalifikacje.
Daleki od kwestionowania wyników kontroli operacyjnej tylko z powodu, że wnioskował o nią nie komendant główny, ale jego zastępca, jest także Andrzej Michałowski, adwokat z kancelarii Michałowski Stefański.
– Oczywiście w razie stosowania środków operacyjnych ingerencja w życie obywateli jest drastyczna i nie tylko jako adwokat uważam, że wymaga najwyższej odpowiedzialności. Jednak właśnie jako adwokat nie mogę odrzucić argumentu, że taką odpowiedzialność gwarantują nie tylko decyzje jednej namaszczonej osoby, ale także takie same decyzje podjęte przez wąskie grono kilku osób spełniających takie same kryteria jak komendant główny i cieszące się jego zaufaniem w innych, co najmniej tak samo ważnych sprawach – zauważa mec. Michałowski.
Ponadto podkreśla, że to cel jest twórcą prawa. A celem w tym przypadku było zagwarantowanie przedsądowej, odpowiedniej selekcji wniosków.
– Zarówno jeden nadinspektor jako komendant główny policji, jak i inni nadinspektorzy gwarantują taką samą odpowiedzialność. Gdyby miało być inaczej i godnym zaufania byłby tylko komendant główny, hierarchiczna policja nie miałaby sensu – uważa.
Dlatego zdaniem mec. Michałowskiego domaganie się wyłącznie podpisu jedynego komendanta jest sprzeczne z celem ustawy o Policji.
– Lokuje się niebezpiecznie blisko PRL-owskiego zwyczaju, zgodnie z którym każdy, w każdej sytuacji, chciał rozmawiać wyłącznie z kierownikiem, a kontakt z jego zastępcą traktował jak zniewagę. Niezależnie od tego, czy to miało sens, czy nie – kwituje.
Autor:Małgorzata Kryszkiewicz; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... lasce.html
Pędzi prawnik do klienta
Prowadzenie pojazdu nie jest esencją działalności radcy prawnego i nie wiąże się bezpośrednio z pracą pełnomocnika procesowego.
STAN FAKTYCZNY
Sprawa dotyczyła radcy prawnego, który prowadząc auto, przekroczył dopuszczalną prędkość o 36 km/h. Pech chciał, że zdarzenie zarejestrował fotoradar. W związku z popełnionym wykroczeniem kierowca został wezwany do siedziby straży miejskiej. Stawił się, ale mandatu w wysokości 800 zł przyjąć nie chciał. W jego ocenie kwota była nieadekwatna do skali
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona7
wykroczenia. Wcześniej wysłał jeszcze pismo, w którym tłumaczył funkcjonariuszom, że jechał tak szybko, bowiem miał umówione spotkanie w urzędzie marszałkowskim, gdzie był zatrudniony jako prawnik. Powołał się przy tym na art. 12 ust. 1 ustawy o radcach prawnych, zgodnie z którym radca prawny podczas i w związku z wykonywaniem czynności zawodowych korzysta z ochrony prawnej przysługującej sędziemu i prokuratorowi. Dodał też, że zgodnie z treścią art. 41 k.w. w stosunku do sprawcy czynu można poprzestać na pouczeniu, zwróceniu mu uwagi czy ostrzeżeniu, i wniósł o zastosowanie jednego z tych środków w stosunku do niego. Argumentował, że jako radca prawny funkcjonuje w sferze organów ochrony prawnej, zna obowiązujące przepisy prawa o ruchu drogowym i w związku z tym do uświadomienia mu zasad bezpiecznej jazdy wystarczające będzie zastosowanie środków przewidzianych w art. 41 k.w.
Sprawa trafiła ostateczne do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie (sygn. XI W 3376/14). Obwiniony nie stawił się jednak na rozprawie, dlatego przeprowadzona została w trybie zaocznym.
UZASADNIENIE
Sąd dał wiarę wyjaśnieniom i oświadczeniom mężczyzny jedynie w zakresie, w jakim przyznał, iż prowadził pojazd w miejscu i czasie oznaczonym we wniosku o ukaranie. Pozostałą aktywność obwinionego sąd zinterpretował jako próbę uzyskania dla siebie jak najkorzystniejszego rozstrzygnięcia końcowego. Dlatego nie uwzględnił jego argumentów. W ocenie sądu prawnik błędnie powołuje się na ochronę z art. 12 ust. 1, bowiem ten rodzaj immunitetu chroni radców prawnych wyłącznie podczas i w związku z wykonywaniem czynności zawodowych, czyli na przykład podczas reprezentowania klienta na sali sądowej. Przemieszczanie się pomiędzy miejscami aktywności zawodowej do nich nie należy. Sąd podkreślił, że prowadzenie pojazdu nie jest esencją działalności radcy prawnego i nie wiąże się bezpośrednio z pracą pełnomocnika procesowego. Dodał też, że możliwe jest wykonywanie tego zawodu bez użycia samochodu.
Ponadto w ocenie sądu za daleko idące jest stwierdzenie radcy prawnego, że jego czyn jest społecznie szkodliwy jedynie w niewielkim stopniu. Przekraczanie dopuszczalnej znakami prędkości godzi w istotne dobro, jakim jest bezpieczeństwo w komunikacji. Zasady ruchu drogowego zostały wprowadzone po to, aby zredukować niebezpieczeństwo wypadku, w którym może dojść do realnego zagrożenia ludzkiego życia i zdrowia. Ich przestrzeganie jest więc wyjątkowo istotne, szczególnie w wielkich aglomeracjach miejskich. Dlatego w ocenie sądu czyn obwinionego jest społecznie szkodliwy i stanowi wykroczenie z art. 92a k.w.
Odnosząc się z kolei do wysokości kary, uznał, że kwota 800 złotych jest adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości, stopnia winy obwinionego oraz osiąganych przez niego zarobków. Skala naruszonych reguł ostrożności była znaczna, biorąc pod uwagę liczbę wypadków drogowych, do których dochodzi na polskich drogach każdego roku i których przyczyną jest niedostosowanie prędkości pojazdu do ograniczeń wynikających z zasad ruchu drogowego oraz warunków panujących na drodze. Co więcej, obwiniony jest prawnikiem i wykonuje zawód zaufania publicznego, dlatego powinien w szczególności znać przepisy prawa powszechnie obowiązującego i przestrzegać wynikających z nich norm. Swoim zachowaniem jednak wprost wykazał, że zasady te lekceważy. W ocenie sądu zastosowana sankcja spełni swoje cele prewencyjne. A ze względu na możliwości zarobkowe mężczyzny, zwłaszcza wykonywany zawód, nie spowoduje też nadmiernego uszczerbku w jego majątku.
KOMENTARZ
dr Marcin Sala-Szczypiński, wicedziekan rady OIRP w Krakowie
Przedstawione orzeczenie porusza bardzo istotną kwestię, równie skomplikowaną jurydycznie, co doniosłą społecznie, ze względu na swą złożoność zasługującą choćby na rudymentarne omówienie w zakresie, na jaki pozwalają rozmiary niniejszego tekstu. Nie chodzi o niekwestionowany stan faktyczny ani przypisanie odpowiedzialności za popełnione wykroczenie. Nie mam też na myśli zasługującego skądinąd na komentarz wpływu faktu wykonywania zawodu zaufania publicznego na wymiar kary. Rzecz w czym innym – w marginalnie poruszonej kwestii zakresu immunitetu radcowskiego.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona8
W ocenie sądu obwiniony błędnie powołał się na ochronę określoną w art. 12 ust. 1 ustawy o radcach prawnych (radca prawny podczas i w związku z wykonywaniem czynności zawodowych korzysta z ochrony prawnej przysługującej sędziemu i prokuratorowi), ponieważ ten rodzaj immunitetu chroni radców prawnych wyłącznie podczas i w związku z wykonywaniem czynności zawodowych, czyli na przykład podczas reprezentowania klienta na sali sądowej, natomiast przemieszczania się pomiędzy miejscami aktywności zawodowej nie można uznać za działalność „podczas i w związku z wykonywaniem czynności zawodowych”. W mojej ocenie w zaistniałym stanie faktycznym immunitet radcowski w ogóle nie mógł znaleźć zastosowania. Kreowana przez art. 12 u.r.p. ochrona, zgodnie z powszechnym poglądem, oznacza jedynie, że radca prawny zrównany został z sędzią i prokuratorem jako funkcjonariuszami publicznymi w zakresie tych przepisów kodeksu karnego, które przewidują ich szczególną ochronę jako pokrzywdzonego. Nie oznacza to jednak zrównania w zakresie immunitetu, który został uregulowany odrębnie w art. 11 u.r.p. Immunitetu radcowskiego nie należy odnosić do odpowiedzialności za wykroczenia, za które sędzia i prokurator odpowiadają wyłącznie dyscyplinarnie, a odesłanie do ochrony przysługującej sędziemu i prokuratorowi odnosi się jedynie do szczególnego statusu sędziego i prokuratora w przypadku popełnienia przestępstwa na ich szkodę.
Immunitet radcowski sensu stricto oznacza wyłączenie odpowiedzialności karnej radcy prawnego za nadużycie wolności słowa i pisma przy wykonywaniu czynności zawodowych stanowiące ściganą z oskarżenia prywatnego zniewagę lub zniesławienie wskazanych w tym przepisie osób. W takim przypadku wobec radcy prawnego mogą być stosowane jedynie kary o charakterze dyscyplinarnym. Immunitet radcowski to immunitet materialny częściowy (powoduje wyłączenie odpowiedzialności karnej za czyn wskazany w art. 11 ust. 2 ustawy – określony, wąski zakres przestępstw), ma charakter bezwzględny (nie istnieje procedura umożliwiająca jego uchylenie). Jest to immunitet trwały, chroniący radcę prawnego także po zaprzestaniu wykonywania zawodu. Immunitet radcowski statuuje wyłączenie odpowiedzialności karnej radcy prawnego tylko za czyny opisane w art. 212 i 216 kodeksu karnego (zniesławienie i zniewaga), natomiast nie ma zastosowania w przypadku, gdy radca prawny dopuści się innego czynu zabronionego. Jakiekolwiek rozważania sądu o związku prowadzenia pojazdu z wykonywaniem zawodu były tu więc bezprzedmiotowe – z drugiej jednak strony daleki jestem od krytyki, skłonny bowiem jestem przyjąć, iż presupozycję rozważań sądu stanowiło przekonanie o potrzebie ochrony immunitetem radcy prawnego jako wykonującego szczególny zawód zaufania publicznego. Może warto otworzyć dyskusję o poszerzeniu zakresu immunitetu radcowskiego?
Autor:Paulina Szewioła http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... ienta.html
Zawód sędziego: Wrażliwość równie ważna co wiedza
Uważam, że sędzią powinny targać dylematy. Ten, który nie ma wątpliwości, jest sędzią bardzo niebezpiecznym. Dlatego na studiach prawniczych należy wykładać przedmioty z dziedzin pokrewnych, w tym na pewno z psychologii - mówi Józef Musioł, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku.
Anna Krzyżanowska: Biret, łańcuch z godłem to tylko atrapy sędziego, sędzią się jest albo nie. Tak napisał pan w jednej z książek. Jakie zatem cechy powinien mieć prawdziwy sędzia?
Józef Musioł: Muszę powiedzieć, że po tylu latach pracy w wymiarze sprawiedliwości człowiek wie coraz mniej. To, co na początku drogi wydawało się oczywiste, wcale takie nie jest. Stąd odpowiedź na to pytanie do najłatwiejszych nie należy. Nie odpowiem więc na nie od razu. A zacznę tak: młody sędzia myśli, że usiądzie za stołem, ubrany w togę, łańcuch i będzie szybko rozstrzygał sprawę po sprawie. Wyrokowanie wydaje mu się łatwe. Ale głębsza refleksja przychodzi w miarę zdobywania doświadczenia i to niezależnie od tego, czy ktoś wcześniej trzy razy Sorbonę bądź Harward skończył, czy nie.
W miarę wchodzenia w ten zawód wyłaniają się coraz większe dylematy. Sędzia wnika w danego człowieka, szuka motywacji, potem nawet szuka w danej sprawie odniesienia do samego siebie. Zadaje sobie pytanie: „A ja jak bym się
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona9
zachował?”. Są oczywiście sprawy łatwe, ale jednak za większością – mówię tu oczywiście o sprawach karnych – jest jakiś początek kształtowania się osobowości człowieka, który zdobył się np. na zabójstwo. Sędzia bada, kiedy nastąpiło jego rozejście z pewnymi zasadami, które wyniósł z domu, bądź ich nie wyniósł, bo zabrakło w nim wzorca. Odpowiadając więc na pytanie, jaki powinien być sędzia, powiem tak: rzetelnie wykształcony oraz prawidłowo, już w czasie studiów, uformowany, i to nie tylko przez profesorów, ale równocześnie wychowawców będących autorytetami. Ja miałem szczęście, bo takich miałem na Uniwersytecie Jagiellońskim. Mimo ciężkich lat stalinizmu wpoili mi trwały szacunek do pewnych uniwersalnych wartości. Byłem dzieckiem wojny i nawet w jakimś sensie ofiarą gwałtu na prawie, jaki w okresie stalinizmu w Polsce występował. Przez to łatwiej wchłaniałem przesłania tych moich mentorów. Myślę, że sędzia powinien być również ogromnie wrażliwy. Nawet najlepszy prawnik bez uwrażliwionego sumienia nie powinien być sędzią.
AK: Wrażliwość? Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
JM: Wielu się nie spodziewa. Ludzie myślą, że sędzia powinien szybko i sprawnie ciąć mieczem sprawiedliwości. W ten zawód, w mojej ocenie, wkomponowany jest obowiązek ogromnej wrażliwości i poczucia odpowiedzialności. Choć sędzia w pewnym momencie musi w sposób zdecydowany podejmować decyzje, to uważam, że powinny nim targać dylematy. Sędzia, który nie ma wątpliwości, jest sędzią bardzo niebezpiecznym. Dlatego na studiach prawniczych powinny być też wykładane przedmioty z dziedzin pokrewnych, w tym na pewno z psychologii. Horyzonty sędziego, ale i przecież prokuratora, adwokata czy radcy prawnego muszą być szerokie. Mnie o tyle było łatwiej, że równolegle w klasie maturalnej liceum ogólnokształcącego ukończyłem jeszcze studium pedagogiczne, gdzie, choć szczątkowo, z psychologią miałem do czynienia. Zresztą przez to wpadłem w pułapkę: tuż po maturze wraz z dyplomem nauczyciela wręczono mi nakaz pracy i przez blisko dwa lata byłem nauczycielem.
Sędzia nie powinien mieć też cech negatywnych: nie może być mściwy, arogancki, ponury, dobrze, jeżeli ma poczucie humoru. Po prostu musi być wszechstronnie wykształcony, aby mógł sprostać współczesnym wyzwaniom cywilizacyjnym. Oczywiście w każdym człowieku jest tyle samo dobra, ile zła, istotne jest, co bierze górę, co się samemu wybiera. A więc sędzia musi umieć wybierać. Ociosywanie sędziowskich cech powinno natomiast następować szczególnie w okresie aplikacji. Sędzia musi być także odporny psychicznie.
AK: A pana udało się kiedyś wyprowadzić z równowagi? Albo inaczej: zdarzały się przypadki, kiedy powaga sądu została naruszona?
JM: I to nie raz. Życie jest nieprawdopodobne. Czasem sytuacji, które działy się na salach rozpraw, nie wykreowałby nawet znakomity literat. Weźmy chociaż jedną dużą sprawę kryminalną, w której byłem sprawozdawcą. Sąd Wojewódzki w Katowicach (a więc odpowiednik obecnego okręgowego – red.), wielki proces, z kilkoma oskarżonymi. Sala pęka w szwach, wprowadzeni zostali oskarżeni o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia, a więc o przestępstwo, które w tamtych czasach zagrożone było nawet karą śmierci. Pytam się potężnie zbudowanego oskarżonego o datę urodzenia, ten odpowiada: „Nie pamiętam”. Lekko zszokowany pytam raz jeszcze, on nadal, że nie pamięta. Na to ja – już z pewnym poirytowaniem w głosie – pytam raz jeszcze, jak może nie pamiętać daty urodzenia, na sali zaś cisza jak makiem zasiał. I co następnie słyszę od rosłego chłopa? „Skąd mam ja wiedzieć, kiedym się urodził, skoro malutki wtedy byłem”. Na to cała sala w śmiech, którego wcale tak łatwo nie można było opanować.
Inną sytuację miałem, prowadząc sprawę cywilną o podział majątku. Chcąc ustalić, jakie są zarobki stron, pytam się, ile zarabia pozwany mężczyzna, dyrektor jednego z zakładów na Śląsku. Ten zaś na to: „Na pewno lepiej od pana sędziego, bo ile to też pan sędzia może zarobić?”. Odpowiedziałem krótko, by pozwany znalazł sobie inny punk odniesienia. W tej sprawie zresztą pojawił się też inny wątek, karny. Szanowny dyrektor zeznał bowiem, że dom rodzinny powinien należeć do niego, bo cały cement na jego budowę to on własnoręcznie systematycznie przewoził w workach w bagażniku swego służbowego auta osobowego z budowy, którą nadzorował. Niestety, sprawa kradzieży się przedawniła, więc niewiele mogliśmy już zrobić. Różne były więc na salach rozpraw przypadki.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona10
AK: A głos się zdarzało panu podnieść?
JM: Nigdy nie krzyczałem. Dziś się jednak czasami zdarza, że sędzia daje się wyprowadzić z równowagi. Kultura prowadzenia rozpraw to wciąż aktualny problem. Ja zawsze też starałem się mówić do stron prostym językiem. Rzadko np. używałem słowa „oskarżony”. Często zwracałem się, gdy tego nie wymagała sytuacja procesowa: proszę pana/pani, czy zrozumiał pan/pani akt oskarżenia, czy przyznaje się pan/pani do winy, jakie chce złożyć pan/pani wyjaśnienia? Raz zresztą w sprawie karnej o zabójstwo – od sześciokrotnie przesłuchiwanego wcześniej w śledztwie mężczyzny, który dotąd nie przyznawał się do winy – usłyszałem: „Tak, zabiłem”. Gdy zapytałem, dlaczego teraz się przyznaje, skoro podczas trwającego rok śledztwa nieustannie zaprzeczał, powiedział: „Bo dopiero sąd zwrócił się do mnie przez »pan«, jak do człowieka i normalnie do mnie mówił”. Oczywiście od razu nie dałem wiary temu przyznaniu się do winy. Złożone jednak później wyjaśnienia sprawiły, że cała ta układanka z niekompletnego aktu oskarżenia zaczęła do siebie pasować, wszystko ułożyło się w logiczną całość. To, że ów człowiek dopuścił się zabójstwa, przestało budzić jakiekolwiek wątpliwości.
AK: Niektóre z takich historii umieszcza pan w swych książkach.
JM: To prawda. Od samego początku pracy sędziowskiej czyniłem zapiski – często nawet na wokandzie – z charakterystycznych spraw, które prowadziłem. Polecam to każdemu sędziemu. To właśnie te notatki wykorzystałem w jednej, czterokrotnie już wznawianej satyryczno-humorystycznej książce, takim polskim Szwejku osadzonym w sądowym klimacie, bo na wojsku, szczerze powiem, to się w ogólne nie znam.
AK: W książkach przedstawia pan jednak nie tylko komiczne sytuacje z sal rozpraw, ale może przede wszystkim dylematy, przed którymi stają sędziowie. Ot choćby np. problem odbioru wyroku przez opinię publiczną. Czy sędziowie powinni obawiać się krytyki?
JM: Oczywiście, że nie. Sędzia musi być odważny i odporny na krytykę, musi widzieć dalej i głębiej. Dlatego zawsze im mówię, że podpisując się pod wyrokiem, powinni mieć przekonanie, że podjęli słuszną decyzję, że za 10, 20 lat nie będą się wstydzić swego podpisu pod wydanym orzeczeniem, że będą potrafili je obronić. Bardzo boję się, że sędziowie mogą się czegokolwiek bać, bo wtedy nie będzie już sędziów niezawisłych. Druga sprawa zaś w tym, że opinia publiczna nie powinna kreować wyroków sądów.
AK: A kreuje?
JM: Orzeczenia sądowe mogą, a bywa, że powinny być poddane pod osąd publiczny, to jest dla mnie oczywiste. A czy opinia je kreuje? Na pewno próbuje. Zdaję sobie sprawę, że nie wyeliminujemy wpływania mediów na sędziów, szczególnie w państwie wolnym, demokratycznym. Dlatego też trzeba ich na te zewnętrzne naciski uodparniać. Nie może być jednak tak, że sędzia jest publicznie linczowany za wydany wyrok albo organizuje się akcje wpływające na treść rozstrzygnięcia. To powinno być wręcz ścigane bez względu na źródło takiego nacisku, szczególnie jeżeli pochodzi od jakiejkolwiek władzy: czy to władzy ustawodawczej, czy wykonawczej, bo to jest podcinanie korzeni państwa prawa. Powyższe sytuacje mają jednak miejsce, bo nasz poziom kultury prawnej jest jeszcze niski. Takie incydenty mogą prowadzić do tego, że sędzia nieposiadający mocnego, ukształtowanego kręgosłupa moralnego pójdzie za głównym nurtem. Pomyśli bowiem: po co mam się narażać, mieszkam w małej miejscowości, nie chcę, żeby mnie linczowano za wydany wyrok. Musimy pamiętać, że niezawisłość nie jest wyłącznie dobrem sądu, ale dobrem państwa. Bez niezawisłych sądów demokratyczne państwo nie istnieje. To jest wielka wartość. Dla sędziego nie jest to tylko prawo, ale konstytucyjny obowiązek.
AK: Sędziowie bardzo często nie chcą rozmawiać o wydanych wyrokach. Dlaczego?
JM: Od tego powinien być mądry rzecznik prasowy. Pewną niezręcznością dla sędziego jest mówienie o rozstrzygniętej przez niego sprawie. Od tego jest uzasadnienie, to w nim powinniśmy przekonywać strony oraz opinię publiczną
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona11
o powodach podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Sam w swojej karierze tylko kilka razy rozmawiałem z dziennikarzem o rozstrzygnięciach. Raz, gdy sąd pod moim przewodnictwem skazał na karę 25 lat pozbawienia wolności mężczyznę, który znajdując się pod wpływem alkoholu zamordował swojego teścia. Gdy ogłaszałem ten wyrok, słyszałem szum oburzenia na sali. Kilka dni po zakończeniu rozprawy zadzwonił do mnie dziennikarz i poprosił o rozmowę. Widząc, jakie są nastroje, zgodziłem się. Gdy się spotkaliśmy, pierwszą rzeczą, o jaką mnie zapytał, było, czy sąd powinien liczyć się z opinią publiczną i dlaczego nie wziąłem pod uwagę zdania społeczności, w której mieszkał skazany. Ta zaś uważa, że wyrok jest zbyt surowy, gdyż oskarżony zabił, bo był pijany, a nieżyjący teść był złą osobą, przesadnie oszczędną. Odpowiedziałem, że to nie opinia publiczna powinna kreować wyroki i mówić, jakie wartości są najważniejsze, ale sąd. To na nim spoczywa obowiązek wskazywania granicy między dobrem a złem. Mądre orzeczenia powinny wychowywać i wskazywać, jakie są najważniejsze wartości. A w mojej ocenie najważniejszą wartością jest życie ludzkie.
AK: Mimo tego pana podpis widnieje pod wyrokiem kary śmierci.
JM: To prawda, podpisałem się pod nim, mimo że jestem największym przeciwnikiem kary śmierci. Stało się to tylko raz. Rozpoznawaliśmy w Sądzie Najwyższym rewizję prokuratora od wyroku 25 lat i zostałem przegłosowany przez kolegów. Zasady są zaś takie, że sędzia przegłosowany musi także podpisać wyrok i jedynie co może – ale nie musi zrobić – to napisać zdanie odrębne, votum separatum. Złożyłem więc zaraz pod sentencją wyroku te trzy litery „cvs”, a potem potężne uzasadnienie, dlaczego ten młody człowiek nie powinien być skazany na karę śmierci. Ta sprawa mimo upływu lat wciąż mnie męczy i wraca, bo Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski i wyrok śmierci został wykonany.
AK: Co więc powinien zrobić sędzia, który uznaje dane prawo czy przepis za zły?
JM: Sędzia, orzekając, związany jest własnym sumieniem, musi jednak stosować prawo, które obowiązuje – w myśl starej zasady dura lex, sed lex. Nie może stwierdzić: „Nie wydaję wyroku, bo nie zgadzam się z daną normą”. Możemy oczywiście powiedzieć, że sędziowie powinni mieć większy luz przy orzekaniu. Ja się jednak z tym nie zgadzam. To jest bardzo niebezpieczne. W trakcie rewolucji październikowej kazano się kierować nie prawem, a tzw. rewolucyjnym sumieniem, a i w czasie wielkiej rewolucji francuskiej z powodu tak ogólnych założeń tysiące ludzi posłano pod gilotynę.
AK: A gdzie pan widzi aktualne zagrożenia dla polskiego sądownictwa?
JM: Jak dotąd największą szkodę sądownictwu wyrządza władza wykonawcza, w tym, o zgrozo, Ministrowo Sprawiedliwości, które np. raz znosi tzw. małe sady rejonowe, by następnie je przywracać, wywracając i dezorganizując pracę nie tylko sądów, ale i generując milionowe koszty. Również działalność legislacyjna to istny koszmar, owe nowele do noweli to żenujący brak kompetencji i odpowiedzialności za stabilność pracy sądów i narażanie ich na krytykę ze strony społeczeństwa, słusznie jednak oburzonego niestabilnym stanem prawa. Mało tego, często też politycy niszczą i jawnie podrywają niezbędny autorytet wymiaru sprawiedliwości dla celów politycznych. Brak im wyobraźni, jaką szkodę wyrządzają państwu prawa, jak je niszczą. Podrywając autorytet sądów wręcz zachęcamy, aby obywatel, np. w sprawach cywilnych, przekazywał wyegzekwowanie swojej należności przedstawicielowi świata przestępczego. W tym momencie chciałoby się wręcz krzyczeć o opamiętanie niektórych polityków, a niekiedy i przedstawicieli mediów. Ale tu zaraz usłyszeć możemy, że o autorytet muszą dbać sami sędziowie, sądy. Całkowicie się zgadzam, ale tym sędziom musimy stworzyć warunki do prawidłowego wypełniania konstytucyjnych obowiązków, to zaś należy do władz ustawodawczej i wykonawczej. Na sprawnie działający wymiar sprawiedliwości składają się: dobre i mądre prawo, stworzenie optymalnych warunków sądownictwu oraz dobrze przygotowani i mądrzy sędziowie. Jeżeli sędzia popełnił błąd, są instytucje takie jak apelacja czy w ostateczności środki kasacyjne do Sądu Najwyższego. Mamy więc cały arsenał nadzwyczajnych narzędzi pozwalających skorygować błędne orzeczenie. Zapyta pani redaktor, czy dochodzi do błędnych i niesprawiedliwych orzeczeń. Odpowiadam: niestety tak, dochodziło, dochodzi i będzie dochodzić, i to nawet w najlepiej zorganizowanych państwach prawa, bo tak złożona jest ludzka materia. Chodzi o to, żeby te błędy ograniczyć do minimum.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona12
AK: Sędzia orzeka od 1959 r., pewnie zdarzały się po drodze dylematy przy orzekaniu?
JM: Ja już miałem komfort, bo najgorszy okres skończył się w 1956 r. wraz z nadejściem odwilży. Największe problemy moralne miałem zaś wtedy, gdy ustawodawca stworzył tzw. progi, nazwane przeze mnie niemoralnymi. Chodziło o wysoko zakreślone minimalne kary za niektóre z przestępstw. Na przykład w przypadku, gdy szkoda z tytułu zagarnięcia mienia społecznego wynosiła powyżej 100 tys. zł, sędzia, czy chciał, czy nie, musiał orzec łącznie: karę co najmniej 8 lat pozbawienia wolności, konfiskatę mienia, grzywnę oraz odszkodowanie w wysokości zabranego mienia. Mało tego, przepis ten należało stosować w równym stopniu do wszystkich współwinnych, niezależnie od tego, jakiej wartości mienie każdy z nich ukradł. A zatem temu, któremu przypadło 10 tys. z ukradzionych 150 tys. również groziło co najmniej 8 lat. To było przerażające. Sędziowie orzekali w ogromnym zakleszczeniu. Nieraz wracałem do domu zdruzgotany wydanym rozstrzygnięciem. Dlatego też w normalnym, dobrze działającym państwie muszą być sprzężone: mądre prawo z mądrymi sędziami.
AK: No właśnie, czasami zawodzą sami sędziowie. W jednej z książek opisuje pan typ sędziego tzw. murarza. Kim on jest?
JM: To sędzia, który po przeczytaniu aktu oskarżenia – a więc już na samym początku – buduje sobie opinię na temat danej sprawy i przyszłego rozstrzygnięcia. Podczas rozprawy dokonuje zaś takich czynności, by jedynie podmurować swoje zdanie. Poznałem takiego sędziego, będąc już w sądzie wojewódzkim. W czasie rozprawy tak formułował zeznania świadka czy wyjaśnienia oskarżonego i dyktował do protokołu – pod swoją tezę oczywiście – że ciężko można było znaleźć zarzut rewizyjny. Sąd drugiej instancji nie przeprowadza natomiast już dowodów, np. z przesłuchania świadków. Gdy to odkryłem, byłem zdruzgotany i urządziłem karczemną awanturę.
AK: Jak ma się więc sędzia uchronić przed samym sobą, żeby za wcześnie nie wydać wyroku?
JM: Trzeba się wewnętrznie przed tym bronić. Idąc na salę narad, sędzia jeszcze nie powinien wiedzieć, jaki wyda wyrok. Ja tę umiejętność ćwiczyłem przez lata. Któregoś dnia uznałem, że już tak potrafię się wewnętrznie wyjałowić, wyizolować – przed zbyt wczesnym wydaniem wyroku – że mógłbym sądzić swego brata. Przeraziło mnie to.
AK: Doświadczenie w zawodzie sędziego jest niezwykle ważne. Czy zatem postulat, aby był on ukoronowaniem kariery prawniczej, nie jest słuszny?
JM: Myślę, że w naszych warunkach ten model by się nie sprawdził, i to z bardzo prozaicznych powodów. Uposażenie sędziów wciąż nie jest konkurencyjne w stosunku do innych zawodów prawniczych. Zasada jest jednak bardzo dobra, choć powinna istnieć możliwość wyjątków od niej.
AK: Na koniec nie wypada mi nie zapytać pana, jako doświadczonego karnisty, o ocenę obowiązującego od 1 lipca nowego modelu procedury karnej. To dobry krok ustawodawcy? Pytam, bo niektórzy sędziowie wprost deklarują, że sądzą i będą sądzić na starych zasadach.
JM: Prowadzenie zasady kontradyktoryjności do naszego procesu karnego jest interesującym novum, choć nie ukrywam, że nie wiem, czy nasze organy postępowania przygotowawczego są do tego należycie przyszykowane. Myślę, że najtrudniejsze zadanie stoi przed prokuraturą. Nowa procedura z pewnością jest wygodna dla sędziów, którzy dotąd zmuszeni byli nieraz wyręczać prokuratora ledwo podnoszącego się z fotela na sali rozpraw. Zaangażowanie sędziego w poszukiwanie dowodów w sprawie, którą przyszło mu rozstrzygać, było też czymś sprzecznym z istotą naszego zawodu, choć tego sobie nie uzmysławialiśmy.
Z drugiej strony zasadne jest tutaj pytanie, czy przypisana nam teraz rola niezaangażowanego składu sądzącego nie odbije się ujemnie na dochodzeniu do prawdy? Jest wprawdzie „szczelina”, w którą sędzia może wchodzić w sytuacji szczególnej i samodzielnie przeprowadzać dowody, ale czy wtedy nie pojawi się pretekst do zarzutu apelacyjnego
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona13
stronniczości sędziego? Ignorowanie nowej regulacji przez sędziego, który „będzie sądził jak dotąd”, jest jednak niedopuszczalne, bo sędzia jest związany ustawą. A tak na marginesie dodam, że powinna zostać wreszcie przywrócona instytucja sędziego śledczego, którą zniesiono po II wojnie światowej, a która w moim odczuciu byłaby rozwiązaniem optymalnym. Również w kontekście wprowadzonej kontradyktoryjności do naszego procesu karnego.
Rozmawiała Anna Krzyżanowska; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/sedzio ... iedza.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 09 cdn

Nowe władze trybunału w Luksemburgu
Sędzia Koen Lenaerts został wybrany na prezesa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nowym wiceprezesem będzie zaś sędzia Antonio Tizzano.
Ich kadencja rozpoczęła się 8 października 2015 r. i będzie trwała do 6 października 2018 r.
Koen Lenaerts, który zastąpił odchodzącego sędziego Vassiliosa Skourisa, po raz pracował w trybunale w latach 19841985 jako referendarz sądowy. Pod koniec lat 80. był członkiem brukselskiej palestry, a od 1989 r. zaczął pokonywać kolejne szczeble kariery w trybunale luksemburskim - najpierw zastał wybrany sędzią Sądu I Instancji, w 2003 r. - sędzią TSUE. Od października 2012 r. był jego wiceprezesem. Ma doktorat z prawa obroniony na Uniwersytecie Katolickim w Leuven.
Na stanowisku wiceprezesa zastąpi do sędzia Antonio Tizzano - sędzia trybunału od 2006 r., a wcześniej rzecznik generalny tej instytucji. Zanim związał się z TSUE pracował jako adwokat przy włoskim sądzie kasacyjnym oraz radca prawny stałego przedstawicielstwa Republiki Włoskiej przy Wspólnotach Europejskich. Jest profesorem prawa na Uniwersytecie La Sapienza w Rzymie i autorem licznych publikacji naukowych, w tym komentarzy do traktatów europejskich.
EŚ; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/sedzio ... burgu.html
Podglądanie Temidy
OPINIE Okiem obywatela; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... emidy.html
Sądy coraz bardziej oswajają się z monitoringiem. Spada liczba przypadków, kiedy sąd ma zastrzeżenia do obecności obserwatora na rozprawie, choć takie sytuacje nadal się zdarzają
Program obywatelskiego monitorowania pracy sądów prowadzony przez toruńską Fundację Court Watch Polska ma już pięć lat. Z tej okazji pod koniec września odbyła się w Warszawie konferencja „Sądy w społeczeństwie aktywnych obywateli”, podczas której oceniono zmiany zaobserwowane w sądach w ciągu ostatniego pięciolecia, a także po raz pierwszy wręczono nagrodę dla Obywatelskiego Sędziego Roku. Jest to okazja do refleksji na temat roli organizacji obywatelskich w przyczynianiu się do lepszego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Czy mogą temu służyć badania oraz nagradzanie wyróżniających się sędziów?
Fotografie
Od pięciu lat przeszkoleni woluntariusze chodzą do polskich sądów w ramach projektu Fundacji Court Watch Polska. Spędzają tam część lub cały dzień na robieniu notatek i wypełnianiu specjalnych ankiet. Uważnie przyglądają się warunkom pracy sądu i oceniają jego „przyjazność” (służy temu formularz obserwacji infrastruktury sądu), ale przede wszystkim spędzają czas w losowo wybranych salach rozpraw (formularz obserwacji rozprawy/posiedzenia).
Skala projektu jest godna podziwu. W ciągu pięciu lat obserwatorzy przyjrzeli się ponad 27 tys. rozpraw oraz wypełnili ponad 2,8 tys. ankiet dotyczących infrastruktury sądów. Pracę tę początkowo wykonywało kilkadziesiąt osób, zaś obecnie rokrocznie obserwację prowadzi kilkuset woluntariuszy. Od lipca 2014 r. do lipca 2015 r. 571 osób przeprowadziło w sumie ponad 5 tys. obserwacji w 175
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona14
sądach (czyli więcej niż połowie polskich sądów). Te liczby naprawdę robią wrażenie. Prawdopodobnie jest to obecnie największy tego rodzaju projekt na świecie.
Co badają ankieterzy? Przyglądają się pracy sądu nie z punktu widzenia prawnika, lecz zwykłego obywatela (w odróżnieniu od obserwacji specjalistycznej, gdzie monitoruje się cały proces sądowy i dokonuje jego szczegółowej, kompetentnej analizy). Woluntariuszami są często studenci, którzy przeszli jednorazowe, kilkugodzinne szkolenie. W ramach obserwacji infrastruktury sądu zwracają m.in. uwagę na to, czy tablice informacyjne w sądach są czytelne i zawierają wszystkie potrzebne informacje; czy pracownicy sądu mają identyfikatory i czy oferują pomoc; czy w sądzie działa biuro obsługi interesantów; czy budynek sądu ma udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami; czy sąd jest w pełni dostępny dla publiczności, czy też odwiedzające go osoby napotykają na bariery (np. ze strony ochrony). Sprawdzają też dostępność i czytelność wokandy oraz zasięgają informacji w sekretariatach, sprawdzając, jak zostaną przy tym potraktowani.
Obserwacja rozpraw dotyczy też elementów, które może dostrzec i ocenić laik. Woluntariusze sprawdzają m.in. sposób wywołania sprawy oraz to, czy rozprawy rozpoczynają się o czasie, zaś w przypadku opóźnień odnotowują, czy sąd podaje ich przyczynę i czy przeprasza. Oceniają jawność rozpraw i przyczyny wyłączenia jawności, kulturę prowadzenia rozprawy przez sędziego, traktowanie stron, sposób sporządzania protokołu, czytelność przekazania ustnych motywów uzasadnienia orzeczenia.
Dobór badanych zagadnień pokazuje, że praca woluntariuszy w dużej mierze sprowadza się do monitoringu kultury obsługi obywateli w sądach i kultury samego sądzenia. Badane są nie tylko wybrane fakty, ale i wrażenia woluntariuszy, którzy mogą subiektywnie ocenić np., czy sędzia komunikuje się ze stronami postępowania w sposób hermetyczny, czy zrozumiały. Wnioski z badań są przedstawiane w corocznych raportach (tegoroczny jest podsumowaniem ostatniego roku badań oraz całej pięciolatki). Stanowią one ciekawą informację zwrotną dla sędziów i wydaje się, że wszelkie instytucje związane z wymiarem sprawiedliwości powinny szczegółowo studiować te raporty, by wiedzieć, jak są oceniane i co można poprawić. I rzeczywiście chyba tak w pewnej mierze jest, ponieważ analiza trendów na podstawie 5 lat obserwacji pokazuje, że wiele zmienia się na lepsze.
Weźmy kilka przykładów opracowanych na podstawie sytuacji w wybranych sądach, w których każdego roku zrealizowano najwięcej obserwacji (wszystkie dane pochodzą z dostępnego w internecie raportu Obywatelski Monitoring Sądów 2014/2015, Fundacja Court Watch Polska). Jednym z kontrowersyjnych problemów, na który od początku zwracali uwagę autorzy projektu, była obecność prokuratora w sali rozpraw poza czasem rozprawy i odmienne traktowanie przez sąd prokuratora oraz drugiej strony procesu. Takie podejście może wywoływać u obywatela poczucie braku bezstronności sądu. W ciągu pięciu lat liczba przypadków obecności prokuratorów na sali poza czasem rozprawy w sprawach karnych zmalała z 28 proc. do 8 proc., co jest bardzo wyraźną zmianą.
Dość szczegółowo badane są godziny rozpoczęcia rozpraw i ewentualne opóźnienia. Coraz więcej posiedzeń zaczyna się punktualnie (wzrost z 50 proc. do 58 proc. spraw w ciągu pięciu lat, ale są sądy, gdzie ten wzrost wyniósł nawet 20 punktów procentowych) i coraz częściej przyczyny opóźnienia są stronom wyjaśniane. Jest tu wciąż spore pole do poprawy, biorąc pod uwagę, że obecnie sąd wyjaśnia lub przeprasza w przypadku co piątego opóźnienia (pięć lat temu – co dziesiątego). Widać też, że sądy coraz bardziej oswajają się z monitoringiem. Spada liczba przypadków, kiedy sąd ma zastrzeżenia co do obecności obserwatora na rozprawie, choć takie sytuacje nadal się zdarzają.
Ciekawe są dane na temat zachowania sędziów oraz oceny sposobu traktowania przez nich uczestników rozpraw. Z jednej strony ankieta bada wrażenia obserwatorów dotyczące równego traktowania stron przez sąd. Informacje zebrane przez woluntariuszy pokazują, że w przypadku 99 proc. rozpraw nie ma z tym problemu (pięć lat temu było to 97,8 proc.). Ankieterzy oceniają też, czy sędziom zdarza się zachowywać niekulturalnie bądź agresywnie, w tym cytują kontrowersyjne – ich zdaniem – wypowiedzi. Choć odsetek obserwacji, w których woluntariusz uznał, że sędzia zachował się w taki sposób, jest niski (i najniższy od pięciu lat), bo wynosi 2,5 proc., to musimy jednak pamiętać, że przy skali monitoringu jest to ciągle ponad 100 przypadków.
Jakie wnioski ogólne płyną z badań? Na ich wyniki można spojrzeć dwojako. Od strony pozytywnej, pokazując, że w przytłaczającej liczbie spraw obserwatorzy mają dobre lub bardzo dobre wrażenia dotyczące przebiegu rozprawy i kultury pracy sądu. To ważna wiadomość dla wymiaru sprawiedliwości, gdyż regularnie jest on adresatem krytyki i ataków, które najczęściej wynikają z generalizowania pojedynczych kontrowersyjnych przypadków. Ale na wyniki badań można też spojrzeć inaczej, w sposób charakterystyczny dla watchdogów – organizacji, które patrzą władzy na ręce i skupiają się na jej niedostatkach. Z ich perspektywy ponad setka zachowań ocenionych jako niekulturalne to wciąż dużo i dlatego warto pracować nad zmianą.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona15
Ciekawy jest sposób prezentacji danych z badań. Poza danymi statystycznymi ich autorzy cytują wypowiedzi obserwatorów, w których podkreślają zarówno pozytywne, jak i negatywne przykłady z przeprowadzonych obserwacji (patrz ramka). W przypadku wrażeń negatywnych podawana jest nazwa sądu, wydział i data obserwacji. Natomiast w przypadku wrażeń pozytywnych, jako pewnego rodzaju pochwały, podawane jest także nazwisko sędziego. Przyjęto zatem formułę promowania postaw pozytywnych bez napiętnowania za złe zachowanie konkretnych osób. Podanie w takim przypadku nazwy sądu i wydziału powinno jednak wywołać refleksję w lokalnym środowisku. Tak się zresztą czasem dzieje – w niektórych sądach organizowane są spotkania na temat wniosków z raportu, jego egzemplarze są przekazywane wszystkim sędziom, a niektóre sądy zapraszają autorów badań na spotkania dotyczące obserwacji.
Nagrody
Na promowaniu pozytywnych przykładów oraz dobrych praktyk, do których warto się odwoływać, tak samo zależy organizatorom konkursów dla sędziów. Jest już ich w Polsce kilka, a właśnie doszedł kolejny. Od wielu lat konkurs o tytuł Europejskiego Sędziego Roku organizuje Polska Sekcja Międzynarodowej Komisji Prawników. Bardzo szacowne jury (w tym sędziowie Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego) ocenia zgłoszone do konkursu wyroki i ich pisemne uzasadnienia z punktu widzenia standardów praw człowieka, zastosowania argumentacji konstytucyjnej i tej wynikającej z prawa międzynarodowego – kiedyś głównie europejskiej konwencji praw człowieka, dzisiaj także prawa Unii Europejskiej. Nagrodzone uzasadnienia to często prawdziwe perełki (będą niedługo drukowane w kwartalniku KRS).
Swój konkurs mają też sędziowie rodzinni, organizowany od trzech lat przez Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce. W konkursie „Praca sędziego rodzinnego – rzemiosło czy powołanie?” sędziowie przedstawili naprawdę ciekawe eseje (są dostępne w intrenecie: http://www.sssrwp.pl).
Jeszcze inny konkurs organizuje pełnomocnik MSZ ds. postępowań przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. W jego ramach wybierane jest najlepsze orzeczenie szeroko odwołujące się do standardów strasburskich, co roku dotyczące innego obszaru, np. wolności słowa. Jednak trzecia edycja konkursu (w 2015 r.) nie została rozstrzygnięta, ponieważ w zakresie ogłoszonej problematyki konkursu: zakazu tortur i nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania w świetle art. 3 konwencji, nie wpłynęło żadne zgłoszenie. Ten konkurs budzi zresztą u niektórych wątpliwości związane z tym, że sędziów nagradza władza wykonawcza. Jednak moim zdaniem idea konkursu jest szczytna, a przez odpowiedni dobór członków jury można zapewnić potrzebną niezależność.
W tym roku doszedł z kolei konkurs o tytuł Obywatelskiego Sędziego Roku, organizowany przez Fundację Court Watch Polska. Z monitorowania pracy sądów wzięła się bowiem potrzeba wskazywania wzorców i dobrych praktyk, edukujących i ułatwiających do nich dostęp obywatelom. W dobrym, zróżnicowanym składzie kapituły zasiadają sędziowie, przedstawiciele organizacji obywatelskich oraz mediów. W pierwszej edycji konkursu tytuł Obywatelskiego Sędziego Roku zdobył prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód Jarosław Gwizdak. Nagrodzono go „za gotowość do spojrzenia na pracę sędziego i funkcjonowanie sądu z perspektywy zwykłego obywatela.
Sędzia Gwizdak osobiście przeprowadził audyt dostępności budynku sądu dla osób niepełnosprawnych, przesiadając się w tym celu na wózek inwalidzki. Zaimponował kapitule szeregiem partnerstw, dzięki którym sąd jest miejscem bardziej znanym, dostępnym i przyjaznym mieszkańcom Katowic. Na szczególną uwagę zwraca pierwszy w polskim sądzie punkt mediacyjny („Kopalnia zgody”)”.
Kapituła przyznała także dwa wyróżnienia. Sędziowie Krystian Markiewicz i Marta Szczocarz-Krysiak wyróżnieni zostali „za koordynację projektu powstania i dystrybucji na lekcjach szkolnych prowadzonych przez sędziów Apteczki Prawnej – Lex bez Łez”. Z kolei sędziego Artura Ozimka, do niedawna rzecznika prasowego SO w Lublinie, wyróżniono „za aktywne podejście do obowiązków rzecznika sądu, stałą dostępność dla dziennikarzy oraz podejmowanie inicjatyw nastawionych na budowanie świadomości prawnej obywateli”.
Sam uważam, że konkursy są bardzo dobrą metodą doceniania, ale i motywowania do pracy. W środowisku sędziowskim spotyka się głosy nieżyczliwe konkursom, bo zdaniem niektórych sędzia powinien pracować, a nie „gwiazdorzyć”, zaś najwyższy poziom orzekania to obowiązek wszystkich, nie tylko tych startujących w konkursach itp. Ale ci sami sędziowie bardzo źle reagują na krytykę pracy wymiaru sprawiedliwości i sędziów, uważając ją często za przesadzoną czy wręcz niedopuszczalną. Konkursy mogą to choć w części równoważyć. Są one moim zdaniem elementem dialogu, jaki z sądami prowadzi społeczeństwo. Tak jak badania i obserwacje konkursy służą przekazaniu informacji zwrotnej, tym razem pozytywnej.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona16
Zawód sędziego izoluje, sędzia to nie „brat łata”, dlatego warto tam, gdzie to możliwe, przybliżać ludziom sądy i sędziów. Obywatelskiego Sędziego Roku 2015 charakteryzuje coś, co określam instynktem gospodarza. Patrzy on na swój sąd z perspektywy klienta, obywatela i zastanawia się, co jako gospodarz tego miejsca może zmienić i ulepszyć, żeby ułatwić do niego dostęp obywatelom. Takich sędziów i prezesów jest więcej, a wprowadzane przez nich dobre praktyki warte są upubliczniania i promowania. Konkurs może się temu przysłużyć. ©?
Garść cytatów z obserwacji
Wrażenia pozytywne:
● W sekretariacie kazano najpierw poprosić o zgodę kierownika, pani kierownik jednak była bardzo miła i sama udzieliła odpowiedzi. Wyszukała najbardziej interesujące rozprawy. (SO Warszawa)
● Sędzia naprawdę w sposób wyczerpujący i zrozumiały wyjaśnił swój wyrok. We wcześniejszych sprawach nigdy się z tym nie spotkałam. Możliwe, że to było spowodowane młodym wiekiem oskarżonego. Mówił tak, jakby tłumaczył to np. dla swojego syna. Widać było, iż chce, by przemyślał swe postępowanie oraz je zmienił – by stał się lepszym człowiekiem. (SR Białystok)
● Sędzia bardzo rzetelnie prowadził rozprawę. Pozwalał świadkom, którzy byli w podeszłym wieku, na zeznawanie na siedząco. Mówił bardzo głośno i wyraźnie. Nawet jeśli świadek miał problem ze zrozumieniem pytania, powtarzał je, bywało, że formułował je inaczej tak, aby świadek nie miał żadnych problemów z udzielaniem odpowiedzi. (SO Warszawa)
Wrażenia negatywne:
● Ochroniarz zapytał mnie, w jakiej sprawie przyszłam, i chciał okazania wezwania. Wpuścił mnie, jak powiedziałam, że jestem z fundacji Court Watch w roli obserwatora. Zapisał sobie moje dane w zeszycie. (SO Toruń)
● E-wokanda informuje o czasie, rodzaju i miejscu rozprawy, jednak nie informuje dokładnie, gdzie to miejsce się znajduje – w celu dotarcia na rozprawę trzeba błądzić po sądzie, przechodzić z piętra na piętro, przechodzić kolejne kontrole. W dodatku na e-wokandzie obok czasu i miejsca rozprawy znajdują się uwagi dotyczące danej rozprawy w postaci skrótów, które nie są wytłumaczone ani zrozumiałe. (SO Kraków)
● Powiedziałem, że jest to informacja publiczna i powinienem taką otrzymać. Pracownik poprosił, żebym poczekał. Przyszedł kolejny pracownik sekretariatu i stwierdził, że nie może udostępnić wykazu spraw, jakie będą na wokandzie na następny dzień. Powołał się przy tym na ustawę o ochronie danych osobowych. (SR Kłodzko)
● Gdy z kolei ja wstałem i pokazałem (z daleka, z ławy przeznaczonej dla publiczności) mój formularz i wyjaśniłem, że to jest kartka papieru, na której sporządzamy raport, usłyszałem znowu o tym, że nagrywanie dźwięku i obrazu jest nielegalne, a nasze jedyne prawo jako publiczności to siedzenie, oglądanie i słuchanie, bez notowania. (SR Chorzów)
● Sędzia zwrócił uwagę oskarżycielom o to, że podali zły adres zamieszkania i nie dał im dojść do słowa, gdy chcieli wyjaśnić nieporozumienie. Zachowanie było bardzo niekulturalne. Sędzia po prostu zignorował próbę wyjaśnienia. (SO Kraków)
Źródło: Obywatelski Monitoring Sądów 2014/2015, pod red. B. Pilitowskiego, F.A. Gołębiowskiego, Fundacja Court Watch Polska 2015
W przytłaczającej liczbie spraw obserwatorzy mają dobre lub bardzo dobre wrażenia dotyczące przebiegu rozprawy i kultury pracy sądu. To ważna wiadomość dla wymiaru sprawiedliwości, gdyż regularnie jest on adresatem krytyki i ataków, które najczęściej wynikają z generalizowania pojedynczych kontrowersyjnych przypadków
W środowisku sędziowskim spotyka się głosy nieżyczliwe konkursom, bo zdaniem niektórych sędzia powinien pracować, a nie „gwiazdorzyć”. Sam uważam, że konkursy są bardzo dobrą metodą doceniania, ale i motywowania do pracy
RAFAŁ GUZ/PAP
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona17
W pierwszej edycji konkursu tytuł Obywatelskiego Sędziego Roku zdobył prezes Sądu Rejonowego Katowice-Zachód Jarosław Gwizdak. Sędzia osobiście przeprowadził audyt dostępności budynku sądu dla osób niepełnosprawnych, przesiadając się w tym celu na wózek inwalidzki
Łukasz Bojarski - prezes INPRIS – Instytutu Prawa i Społeczeństwa, były członek Krajowej Rady Sądownictwa powołany przez prezydenta RP (IX 2010 – IX 2015)
Prywatne urządzenia IT w sieci kancelarii
FELIETON NA KONIEC Skazani na nowe technologie
Mamy czasy, w których odseparowanie życia prywatnego od zawodowego wydaje się być praktycznie niewykonalne. Szczególnie dotyczy to środowiska prawniczego. Na porządku dziennym jest wykonywanie obowiązków służbowych w czasie wolnym, ale także naturalne jest realizowanie niektórych zadań prywatnych w godzinach pracy kancelarii, chociażby takich jak umówienie wizyty u lekarza. Wzajemne przenikanie się tych sfer uwidacznia się także w sposobie korzystania z posiadanych przez nas urządzeń IT. Smartfony, laptopy czy nośniki pamięci często podróżują z nami pomiędzy domem a biurem i chcielibyśmy, żeby funkcjonowały równie dobrze w obydwu środowiskach.
Trend wykorzystywania urządzeń prywatnych do celów służbowych został rozpoznany już wiele lat temu i został określony angielskim mianem BYOD (Bring Your Own Device), a jego podstawą jest oczywiście konieczność zapewnienia odpowiedniej ochrony danych. O ile bowiem poprawnie skonfigurowany firmowy sprzęt IT wymusza stosowanie odpowiednio skomplikowanych haseł, posiada aktywną ochronę antywirusową i uniemożliwia zwykłemu użytkownikowi zmianę ustawień dotyczących bezpieczeństwa, to w przypadku sprzętu prywatnego jest z reguły całkowicie na odwrót.
Jak poradzić sobie zatem z takim ryzykiem w kancelariach? Te większe mają do dyspozycji coraz szerszą gamę komercyjnych rozwiązań pozwalających m.in. na dostosowanie ustawień urządzeń prywatnych do polityki bezpieczeństwa kancelarii, zdalnej konfiguracji bezpiecznego dostępu do serwera pocztowego oraz zdalnego zablokowania urządzenia lub usunięcia z niego danych wrażliwych w przypadku jego kradzieży. Te mniejsze kancelarie, nieposiadające rozwiniętej architektury IT, powinny przestrzegać przynajmniej kilku ważnych zasad.
Najważniejsza z nich to wydzielenie sieci przeznaczonej specjalnie dla gości lub urządzeń prywatnych pracowników. Taka sieć powinna umożliwiać jedynie dostęp do internetu i być odpowiednio odseparowana od sieci kancelaryjnej tak, aby nie można było z niej uzyskać połączenia do jakiegokolwiek urządzenia pracującego w sieci wewnętrznej. Jak pokazuje praktyka audytowa, często ten warunek nie jest niestety spełniony i może stanowić realne zagrożenie dla kancelarii. Należy budować przy tym świadomość pracowników, aby swoje prywatne urządzenia podłączali jedynie do sieci dla gości i nie umożliwiali gościom dostępu do sieci wewnętrznej.
Jeżeli mimo wszystko istnieje potrzeba przenoszenia wrażliwych danych na prywatne urządzenia lub nośniki danych, to należy najpierw poddać te urządzenia kontroli antywirusowej. Powinny one zapewniać także szyfrowanie nośników danych, a jeśli nie jest to możliwe, to musimy sami zadbać o wcześniejsze spakowanie danych w pliku archiwum zabezpieczonym odpowiednio złożonym hasłem. Jeżeli zaś rzeczywiście niezbędne jest nawiązanie połączenia z domu do sieci wewnętrznej kancelarii, to powinno się to odbywać wyłącznie za pomocą bezpiecznego połączenia VPN. Bardzo istotne jest wtedy, aby hasło dostępowe nie było zapisane na stałe w aplikacji klienckiej VPN na naszym laptopie.
Uzupełnieniem tych podstawowych zasad powinno być stałe budowanie świadomości pracowników kancelarii na temat możliwych zagrożeń oraz ryzyka związanego z utratą lub ujawnieniem danych. Bo chociaż nie daje to żadnej gwarancji, to jednak podnosi prawdopodobieństwo, że urządzenia prywatne w kancelarii będą wykorzystywane świadomie i w sposób rozsądny.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
9 października 2015
Strona18
O ile poprawnie skonfigurowany firmowy sprzęt IT wymusza stosowanie odpowiednio skomplikowanych haseł, ma aktywną ochronę antywirusową i uniemożliwia zwykłemu użytkownikowi zmianę ustawień dotyczących bezpieczeństwa, to w przypadku sprzętu prywatnego jest z reguły całkowicie na odwrót
Adam Wódz; dyrektor działu bezpieczeństwa w Cybercom Poland
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... arii.htmlf
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

Centrum Prasowe KIRP

2015 10 09

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona1
debata
Odciążyć sądy, dowartościować pełnomocników
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... nikow.html
Elektronizacja procesu sądowego, zwiększenie roli mediacji, a także wprowadzenie nieodpłatnej pomocy prawnej. Trzy ważne zmiany prawa mają pomóc środowisku prawniczemu oraz klientom radców i adwokatów w bataliach sądowych. Czy faktycznie cel zostanie osiągnięty? O tych kwestiach rozmawiali uczestnicy drugiej już z cyklu debat organizowanych wspólnie przez Krajową Izbę Radców Prawnych i redakcję DGP
Dariusz Sałajewski prezes Krajowej Rady Radców Prawnych
Tytuł dzisiejszej debaty jest nieco prowokacyjny: „Odciążyć sądy, wzmocnić pełnomocnika”. Sugeruje bowiem, że istnieje rzekomo pewne iunctim między wzmocnieniem pozycji pełnomocnika a szansą na odciążenie sądów, a w konsekwencji także na usprawnienie ich pracy oraz skrócenie czasu rozpatrywania spraw. W ostatnim czasie Sejm uchwalił trzy ustawy, które mogą mieć istotny związek z tematem debaty. Chodzi o wielką zmianę kodeksu cywilnego i kodeksu postępowania cywilnego, zwaną roboczo wielką elektronizacją procedury, ustawę wpierającą pozasądowe sposoby rozstrzygania sporów oraz ustawę o nieodpłatnej pomocy prawnej i edukacji prawnej. Dwie wymienione regulacje wejdą w życie 1 stycznia 2016 r., natomiast wielka elektronizacja procedury została wakacjonowana na okres niemal roczny. Jest to sygnał, że po stronie sądownictwa i samorządów prawniczych pozostają do wykonania jeszcze pewne zadania, które pozwolą na pełne wdrożenie ustaw.
Pytania zadawali:
Joanna Zyzik OIRP Białystok
Wojciech Chłopek OIRP Kielce
Magdalena Taff OIRP Koszalin
Marek Pawłowski dziekan Rady OIRP Lublin
Ewa Urbanowicz-Jakubiak OIRP Lublin
Paweł Wójcik OIRP Lublin
Janusz Mazurek OIRP Poznań
Jerzy Owczarek OIRP Warszawa
Joanna Zyzik
30 czerwca powstał Wschodni Sąd Arbitrażowy przy Izbie Przemysłowo-Handlowej w Białymstoku. Analizując przepisy ustawowe, zaczęłam się zastanawiać, czy nie wpłyną one na przedłużenie postępowania sądowego. Sąd jest przecież np. zawsze zobowiązany sprawdzić, czy strony nadają się do mediacji, i zorganizować spotkanie mediacyjne. Czy w państwa ocenie mediacja faktycznie przyczyni się do odciążenia sądów?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona2
Joanna Sauter-Kunach Nowe przepisy zostały skonstruowane tak, aby zniwelować podstawowe bariery w stosowaniu mediacji. W Polsce to przede wszystkim brak świadomości, że spory można rozwiązywać w sposób polubowny. Dlatego część rozwiązań ustawowych została pomyślana w taki sposób, aby strony jak najszerzej informować o możliwości przeprowadzenia mediacji. W ostatecznej wersji ustawy zrezygnowaliśmy ze zobowiązania sądu, aby zawsze kierował sprawy na posiedzenie informacyjne czy niejawne poświęcone mediacji. Zamiast tego wzmocnione zostały obowiązki sądu w zakresie selekcjonowania spraw pod kątem tego, czy nadają się do mediacji. Z naszych symulacji wynikało, że w ogólnym rozrachunku nie ma groźby, że postępowania się wydłużą. Czas na posiedzenie informacyjne to okres, kiedy strony i tak oczekują na wyznaczenie pierwszej rozprawy. Z powodzeniem można go wykorzystać na przeprowadzenie sesji informacyjnej. Uważam, że gdy już strony zdecydują się na mediację, to zdecydowanie zmniejszy się obciążenie sądów, a postępowania ulegną skróceniu.
Waldemar Żurek Najważniejsza zmiana dotyczy tego, że sąd może kierować sprawę do mediacji na każdym etapie postępowania. A uważam wręcz, że powinno być to obligatoryjne, tak jak w Szwajcarii. Z mojej perspektywy głównym problemem jest to, że strony często nie wiedzą, jakie korzyści płyną z takiego sposobu załatwienia sporu. Wprawdzie ustawa przewiduje, że postępowania informacyjne dotyczące polubownych metod rozstrzygania sporów może prowadzić sędzia, urzędnik sądowy, asystent lub stały mediator, ale sam uważam, że powinni się tym zajmować jedynie ci ostatni. Przyczyniłoby się to bowiem do odciążenia sądów, które mogłyby się skupić na sprawach niedających się załatwić na drodze mediacji. Musimy bacznie obserwować, jak nowe przepisy będą funkcjonować w praktyce i czy zadziała presja dotycząca kosztów związana z tym, że jeżeli strona bez uzasadnienia nie stawi się na spotkanie informacyjne lub posiedzenie niejawne, sąd będzie mógł obciążyć ją kosztami nakazanego stawiennictwa poniesionymi przez stronę przeciwną. Jest to pewna miękka forma przymusu. Co też istotne, ustawa stanowi, że czas trwania mediacji nie wlicza się do czasu trwania postępowania sądowego. Jest to pewien sygnał dla sędziów, że jeśli skierują sprawę do mediacji, to nie będzie się tego liczyć do statystyki. To bardzo istotne w kontekście wywieranej na nich presji na szybkość postępowania oraz rozliczanie ich z czasu trwania chociażby tzw. spraw starych.
Mirosław Sokólski Wymiar sprawiedliwości stanął przed ścianą, bo dobijamy do 15 mln spraw do rozpoznania przy niezmiennym stanie kadrowym, nie licząc zwiększającej się liczby referendarzy sądowych. Wciąż szukamy nowych rozwiązań proceduralnych i organizacyjnych, które pozwolą na poprawę funkcjonowania sądów. Ale prawdziwą nadzieję, moim zdaniem, daje właśnie mediacja. Ustawa idzie w dobrym kierunku i zgadzam się z panem sędzią, że zasadne byłoby, gdyby w każdej sprawie proces poprzedzony był mediacją. Takim znakiem przemian jest już to, że w art. 187 par. 1 pkt 3 ustawy przewidziano wymóg, aby w pozwie znalazła się informacja, czy strony podjęły próby mediacji, a jeśli nie, to dlaczego. Mam nadzieję, że z czasem będziemy iść w stronę wprowadzenia obligatoryjności mediacji. Przypominam, że kiedyś w sprawach rozwodowych odbywały się posiedzenia pojednawcze, od których można było tylko w wyjątkowych okolicznościach odstąpić. Przynosiło to znaczące rezultaty. Myślę, że szczególnie w sprawach rodzinnych i gospodarczych mediacja mogłaby przynieść sukces. Kluczowa jest właśnie mediacja przedsądowa, bo jeśli sprawa już trafia do sądu, główną rolę zaczynają odgrywać emocje. Jeśli strony wychodzą zaś pogodzone po skutecznie przeprowadzonej mediacji, daje to korzyści społeczne.
Magdalena Taff
Proces mediacji jest bardzo ważny. Czy w związku z tym ministerstwo przewiduje wprowadzenie instrumentów i zachęt wspierających dla sędziów np. w formie szkoleń. Czy resort będzie weryfikował to, jak narzędzia mediacyjne będą wdrażane przez sędziów?
Joanna Sauter-Kunach Wdrożenie zmian musi być skorelowane ze szkoleniami dla sędziów. Działania w tym kierunku będą prowadzone. Jednym z wyzwań będzie też współpraca sędziów i mediatorów. Trzeba dążyć do tego, aby zniwelować barierę nieufności. Dobrze byłoby, żeby wszystkie strony przekonały się, że nie konkurują ze sobą w procesie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona3
mediacji, tylko mogą się wzajemnie wspierać. Wraz z wdrożeniem ustawy podejmujemy działania związane z projektem współfinansowanym z funduszu norweskiego, który ma duży moduł edukacyjny. Obejmuje on szkolenia oraz kampanię informacyjną dotyczącą mediacji. Bardzo ważne jest też zaangażowanie innych resortów, środowisk mediacyjnych i organizacji pozarządowych. W październiku organizowany będzie tydzień mediacji, w ramach którego organizacje pozarządowe w terenie będą prowadzić różnego rodzaju działania wspierane i koordynowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości.
Waldemar Żurek Warto jeszcze wspomnieć o listach stałych mediatorów, czyli osób, które przeszły pewien filtr i zagwarantują nam określone standardy. Mamy już instytucjonalne wsparcie sędziego w zakresie mediacji. Artykuł 16 nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych przewiduje bowiem, że w sądzie okręgowym działa koordynator do spraw mediacji.
Karol Jaszkowski To, że mediacja leży w polu zainteresowań ministra sprawiedliwości, potwierdza fakt, że w tym roku postanowił on wykorzystać jeden ze swoich instrumentów nadzorczych, jakim jest wpisanie informacji o liczbie spraw kierowanych do mediacji do kierunków nadzoru przekazywanych prezesom sądów apelacyjnych na 2015 r.
Paweł Wójcik
Uważam, że przyjęty niedawno model mediacji jest optymalny. Przestrzegałbym przed wprowadzaniem obligatoryjności. Są sprawy, gdzie z góry wiadomo, że z pewnością nie zakończą się w mediacji. Wzmocnieniu pozycji i zaufania do pełnomocnika służy umożliwienie mu, aby sam oceniał i doradzał klientowi, czy sprawę warto skierować na alternatywną drogę rozwiązywania sporu. Dobrym kierunkiem byłoby kierowanie spraw spornych do sądów, a pozostałych, takich jak chociażby o podział majątku wspólnego małżonków – do mediacji. Z moich rozmów z sędziami wynika, że tego rodzaju sprawy często trafią do sądu tylko ze względu na koszty. W sądzie kosztuje to bowiem 300 zł. Czy jest jakiś na to pomysł?
Joanna Sauter-Kunach Wydaje mi się, że przyjęty przez nas model jest zrównoważony i uwzględnia oczekiwania różnych grup społecznych. Cieszy mnie deklaracja ze strony radców prawnych, że nie wszystkie sprawy powinny trafiać do sądów, że w interesie klienta często leży to, aby jego sprawa została rozwiązana polubownie. Chciałabym zaapelować do środowiska radcowskiego o dyskusję nad wprowadzeniem do kodeksu etyki zapisu o tym, że radca prawny ma udzielać informacji o możliwości polubownego zakończenia sprawy. Sprawy nieprocesowe, działowe, często są bardzo trudne. Jeśli zachodzi spór, otwiera się ogromne pole do popisu dla mediatora. Ze sprawami niespornymi, gdzie jest zgodny wniosek stron, ludzie kierują się do sądów, bo być może opłata sądowa jest zbyt niska. Nie leżało jednak w zakresie naszych prac skorelowanie sprawy upowszechniania mediacji z podniesieniem opłat sądowych. Nie myśleliśmy o tym, żeby utrudniać dostęp do rozwiązywania sporów.
Jerzy Owczarek
Czy nie obawiacie się państwo, że w kwestii mediacji osiągnięty zostanie jedynie efekt marketingowy. Że sędziowie, m.in. pod wpływem działań nadzorczych resortu sprawiedliwości, zaczną kierować do mediacji sprawy przeterminowane tylko po to, aby na kilka miesięcy jakąś trudną sprawę odłożyć?
Waldemar Żurek Mamy bardzo precyzyjne repertoria i wiemy, kiedy sprawa do sędziego wpłynęła, kiedy się przeterminowała i kiedy została skierowana do mediacji. Uciekanie się do mediacji w celu uniknięcia skargi na przewlekłość jest niemożliwe. Jeśli sędzia skierował przewleczoną sprawę do mediacji, poniesie za to odpowiedzialność. Jeśli sąd, do którego wpłynie skarga na przewlekłość, oceni, że dany sędzia skierował sprawę do mediacji w sposób nieuzasadniony, to zostanie uruchomione postępowanie dyscyplinarne.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona4
Joanna Przybylska Należy pamiętać, że strona ma możliwość odmowy udziału w mediacji i dysponuje określonym kodeksowo terminem siedmiodniowym. Nie ma zatem możliwości, aby sędzia skierował strony do prowadzenia postępowania mediacyjnego, jeśli nie wykazują one takiej woli. Obawy, że sędzia będzie nadużywał tej możliwości, są więc nieuzasadnione.
Wojciech Chłopek
Czy oprócz przyjętych już uregulowań systemowych ministerstwo przewiduje również inne rozwiązania, które miałyby na celu zwiększenie świadomości prawnej społeczeństwa?
Karol Dałek Ministerstwo od wielu lat podejmuje wiele różnych działań związanych z edukacją prawną polskiego społeczeństwa. Ministrowie sprawiedliwości zawierają specjalne porozumienia zmierzające do wprowadzenia różnych programów edukacyjnych dla młodzieży. Docenienie roli edukacji prawnej w naszym społeczeństwie jest trudne, gdyż braki w tym zakresie się olbrzymie. Wynikają one z wieloletnich zaniedbań, ale także pewnego rodzaju podejścia społeczeństwa do sposobu rozwiązywania problemów. Na to nakładają się prawdopodobnie zaniechania wielu instytucji. Jedną z odpowiedzi na ten stan rzeczy jest ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej i edukacji prawnej. Ma ona też na celu ułatwienie instytucjom podejmowania działań edukacyjnych w ramach realizowanych przez nie celów. Nowe przepisy określają pewne ramy prawne i finansowe do prowadzenia programów i akcji edukacyjnych, a także rozszerzają zakres uprawnionych podmiotów.
Waldemar Żurek Moim zdaniem brakuje instytucjonalnej edukacji prawnej, która powinna istnieć jako przedmiot w szkołach średnich. Oczywiście realizowane są pewne inicjatywy, np. w sądzie w Krakowie organizujemy specjalne lekcje dla młodzieży. Był nawet projekt unijny, w ramach którego przedszkolaki ze swoimi rodzicami przychodziły do sądu. Są to jednak inicjatywy akcyjne, oddolne, stanowiące tylko zalążek.
Karol Dałek Dzięki środkom z funduszu norweskiego powstał podręcznik dla gimnazjalistów i uczniów szkół podstawowych. Ministerstwo uruchomiło też stronę www.darmowapomocprawna.ms.gov.pl, gdzie można znaleźć podstawowe informacje o wdrażaniu ustawy i odpowiedzi na pytania pojawiające się w związku z nieodpłatną pomocą prawną.
Robert Typa Staramy się też edukować obywateli poprzez portal e-Justice. Statystyki odwiedzin tej strony przedstawiane przez Komisję Europejską, w których cały czas jesteśmy liderami, potwierdzają to, jak bardzo nasze społeczeństwo potrzebuje tego rodzaju informacji. Z tego względu staramy się też rozwijać różne narzędzia informatyczne. W niektórych krajach pojawiły się już nawet gry dla dzieci na telefony komórkowe związane z wymiarem sprawiedliwości. Być może jest to kierunek, w który powinniśmy się zwrócić.
Marek Pawłowski
Ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej i edukacji prawnej angażuje zarówno samych radców prawnych, jak i samorząd radcowski. W ostatnich latach doszło do tego, że wielu jego członków nie może się odnaleźć na rynku usług prawniczych. Czy są podejmowane jakieś inicjatywy zmierzające do tego, aby liczba przedstawicieli środowiska radcowskiego została „zagospodarowana” zgodnie z ich kwalifikacjami?
Iwona Kujawa Całkowicie nie zgadzam się z sugestią, że jednym z celów ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej jest „zagospodarowanie” nadwyżki radców prawnych. Jej przepisy w pierwszej kolejności mają zaspokajać potrzeby ludzi, których nie stać na zapłacenie za profesjonalną pomoc prawną. To, że pewna część tych usług będzie wykonywana przez radców prawnych i w efekcie „zagospodarowani” zostaną ci, którzy nie mogą odnaleźć się na rynku, jest pewnym skutkiem ubocznym, a nie celem. Przypomnę też, że do niedawna w raportach CEPEJ Polska była na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o liczbę adwokatów i radców prawnych w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców. Innymi słowy, byliśmy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona5
państwem, w którym istniał ogromny deficyt profesjonalnych prawników. Sytuacja się zmieniła. Dla przypomnienia, ustawa, która zmieniała zasady dostępu do zawodu adwokata i radcy prawnego oraz notariusza, nie była przedłużeniem rządowym, lecz poselskim. Po drugie, była ona skutkiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2004 r., który uznał, że samorządy prawnicze nie mają uprawnienia do tego, aby bez właściwych regulacji ustawowych limitować dostęp do zawodu. I ustawa była reakcją m.in. właśnie na ten wyrok. W porównaniu do sytuacji sprzed ok. 15 lat liczba adwokatów i radców prawnych obecnie jest dwa razy większa. Zawody te nie pozwalają już w krótkim czasie znaleźć się w elicie finansowej. Prawda jest też jednak inna. Wiele osób traktuje odbycie aplikacji i zdanie egzaminu radcowskiego czy adwokackiego jako element rozwoju zawodowego. Wiemy, że 70 proc. osób zdających egzamin zawodowy wpisuje się na listy prowadzone przez samorząd radcowski. Reszta tego nie robi, gdyż w tym czasie wykonuje inny zawód lub pracuje w administracji publicznej, gdzie uzyskanie statusu radcy prawnego powoduje podniesienie prestiżu i kompetencji. Ich miejsce zatrudnienia się natomiast nie zmienia. W samym Ministerstwie Sprawiedliwości jest wiele takich osób. Co więcej, adwokat i radca prawny wykonują zawód zaufania publicznego, ale prowadzą także działalność gospodarczą. Myślę, że w ostatnim czasie rząd zrobił wiele, aby mieli oni coraz więcej pracy. Około 100 mln zł rocznie pojawi się na rynku w związku z wprowadzaniem nieodpłatnej pomocy prawnej. Oczywiście część tych pieniędzy trafi do organizacji pozarządowych, ale co najmniej połowa, a realnie nawet więcej, przeznaczona jest dla adwokatów i radców prawnych. Kolejna sprawa to zmiana procesu karnego i wywalczona przez radców prawnych możliwość występowania w roli obrońcy. To jest przecież ogromne zwiększenie dla nich pola aktywności. Pewnie ci z większą praktyką, wyspecjalizowani w sprawach cywilnych i gospodarczych, nie będą tym zainteresowani, ale młodzi radcowie zapewne włączą się w prowadzenie obron karnych. Na ten cel w tym roku przewidziane jest kolejne ok. 100 mln. Co więcej, część stawek za usługi prawnicze zostanie wkrótce znacząco podwyższona. Rozumiem, że dbacie państwo o interesy swojej grupy zawodowej, ale myślę, że trzeba jeszcze pamiętać o tej drugiej stronie społeczeństwa. Nie uważam, żeby radcowie mieli ostatnio podstawy do narzekania.
Ewa Urbanowicz-Jakubiak
W 2010 r. wszedł w życie protokół elektroniczny nagrywania rozprawy. W lipcu ubiegłego roku przepisy w tym zakresie ponownie zostały zmienione i wprowadzono możliwość rozszerzenia protokołu pisemnego np. o dowody. Chciałabym zapytać, czy ministerstwo prowadziło jakieś badania lub statystyki potwierdzające, że protokół elektroniczny rzeczywiście przyczynia się do odciążenia i usprawnienia sądów. Ze strony pełnomocników opinie są bowiem bardzo różne, z przewagą tych negatywnych. W jakim kierunku elektronizacja procesu cywilnego będzie postępowała?
Jerzy Karbowski Z sygnałów, jakie do nas docierają, wynika, że oceny rzeczywiście są różne. Planujemy rozwijać protokół elektroniczny. Z tego, co wiem, ma on także zostać rozszerzony na innego rodzaju sprawy niż tylko cywilne. Natomiast my, jako departament, nie prowadziliśmy badań, o które pani pyta.
Joanna Przybylska Monitorujemy i analizujemy kwestię wdrożenia protokołu elektronicznego. Potwierdzam, że oceny są różne, ale nie sposób przecenić jego pozytywnych aspektów, jakim jest np. transparentność postępowania, która odgrywa bardzo istotne znaczenie, gdy mamy do czynienia z osobami o pieniackim nastawieniu. Protokół elektroniczny daje gwarancję, że postępowania toczą się spokojnie. Zniknął też zarzut, że protokół nie oddaje przebiegu posiedzenia. Dodatkowo zmiany wprowadzone ustawą z 10 lipca 2015 r. obejmują tak rewolucyjne rozwiązania, jak elektroniczne biuro podawcze, ale także drobne korekty dotyczące treści skróconego protokołu elektronicznego, takie jak obowiązek wprowadzenia do niego wyników postępowania dowodowego. W Ministerstwie Sprawiedliwości jestem od stycznia tego roku i sama pracowałam na protokole elektronicznym w Sądzie Okręgowym w Płocku. Uważam, że wprowadzenie do skróconego protokołu elektronicznego wyników postępowania dowodowego jest nieocenione zarówno dla pełnomocników, jak i dla sędziów. Dzięki temu przy sporządzaniu uzasadnienia znacznie mniej czasu musiałam poświęcić na przypominanie sobie zgromadzonego materiału.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona6
Waldemar Żurek Od początku byłem zwolennikiem protokołu elektronicznego, nie łudząc się, że oznacza to przyspieszenie postępowań. Wydaje mi się, że dla pełnomocników stron bardzo ważne jest, aby protokół nie był tworzony przez sędziego, ale oddawał rzeczywisty przebieg rozprawy. W przeszłości często zdarzało się, że pełnomocnik wnosił o sprostowanie, twierdził, że na rozprawie świadek zeznał zupełnie coś innego, niż sędzia podyktował. Dzięki protokołowi elektronicznemu będziemy mogli unikać takich sytuacji. Gdyby zdarzały się przypadki niedopuszczalne, to bardzo łatwo będzie je zweryfikować i zdyscyplinować środowisko sędziowskie. Ułatwi nam to też monitorowanie przypadków patologii w sądach, bo przecież wizytator będzie mógł odsłuchać, czy dany sędzia rozpoczyna punktualnie rozprawę, czy odnosi się właściwie do stron itd.
Mirosław Sokólski Pozostaje jeszcze kwestia tego, na ile chcemy, orzekając w pierwszej instancji, uszczęśliwić siebie przy pisaniu uzasadnień, a na ile – sąd odwoławczy. Innymi słowy, w jakim zakresie sporządzać tzw. adnotacje. W swojej praktyce wykonywałem dość obszerne, co umożliwiało mi potem bez odsłuchiwania nagrania sporządzenie uzasadnienia. Dzięki nim sędziowie odwoławczy nie muszą tracić czasu na wgłębianie się w wielogodzinne nagrania. Protokół elektroniczny jest bardzo ważny, choć moim zdaniem nie powoduje on radykalnego przyspieszenia postępowania. Wokandy są już tak wypełnione, że dołożenie kolejnych spraw nie byłoby możliwe, niezależnie od tego, czy nagrywamy, czy nie. Co też warto podkreślić, bez nagrywania nie byłoby możliwe prowadzenie portalu informacyjnego, z którego korzystają dziś tysiące osób, rezygnując tym samym z osobistego zwracania się do sekretariatów.
Janusz Mazurek
Wprawdzie samo zjawisko informatyzacji oceniam pozytywnie, ale w przepisach noweli, która wejdzie w życie za rok, dostrzegam dwie kwestie mogące zniechęcać pełnomocników do korzystania z systemu teleinformatycznego. Pierwsza dotyczy błędu w działaniu systemu po stronie sądu, który z kolei obciąża pełnomocnika obowiązkiem złożenia wniosku o przywrócenie terminu. Może to być traktowane jako próba przerzucenia odpowiedzialności za należyte funkcjonowanie systemu na radców lub adwokatów. Załóżmy, że wytaczając powództwo, nie wiemy, że po stronie sądu zaszedł błąd. Dopiero po jakimś czasie udaje mi się dowiedzieć, że nie dotarło ono do sądu, a w międzyczasie roszczenie się przedawniło. Jest to sytuacja, która może wywoływać spore perturbacje, stąd też przepis ten postrzegam jako groźny. Druga sprawa dotyczy wprowadzenia nowej czynności przewodniczącego w postaci zawiadomienia wnoszącego pismo o bezskuteczności czynności, kiedy to pełnomocnik składa pismo do sądu podlegające opłacie, natomiast w ocenie sądu ta opłata nie wpłynie. Może więc dojść do sporu między sądem a pełnomocnikiem o to, czy opłata wpłynęła. Na podstawie lektury przepisów mam wrażenie, że ta nowa czynność nie została objęta zażaleniem. Czy zanim praktyka sądowa nie wypracuje pewnego rozwiązania, planowane jest zmodyfikowanie art. 394 bądź zrównanie sytuacji osoby korzystającej z systemu teleinformatycznego z sytuacją osoby korzystającej z tradycyjnej formy poprzez wprowadzenie zwykłego zarządzenia o zwrocie pisma?
Joanna Przybylska Biorąc pod uwagę ogromną dynamikę przepływu informacji, pełnomocnik w bardzo krótkim czasie zyska informację zwrotną, że coś poszło nie tak z jego pozwem. Myślę, że dużego ryzyka tu nie ma. Rozwiązanie to wprowadzono, gdyż uznano, że trzeba prawnie uregulować potencjalne problemy w działaniu systemu. Nie wiem, jak to wygląda od strony technicznej. Nie mam też informacji na temat ewentualnych zmian ustawowych.
Jerzy Karbowski System został zbudowany w taki sposób, że nie będzie możliwe przeprocedowanie złożenia dokumentu bez dokonania wcześniejszej opłaty. Jeżeli zatem jakikolwiek dokument będzie wymagał wniesienia opłaty sądowej, to trzeba będzie ją dokonać poprzez system e-płatności. Nie będzie natomiast ścieżki negatywnej, gdzie dokument zostanie odrzucony przez niewniesienie opłaty.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona7
Robert Typa z-ca dyr., departament informatyzacji i rejestrów sądowych MS
Mirosław Sokólski prezes Sądu Okręgowego w Siedlcach
Karol Jaszkowski naczelnik, departament sądów, organizacji i analiz wymiaru sprawiedliwości MS
Iwona Kujawa dyrektor departamentu zawodów prawniczych i dostępu do pomocy prawnej MS
Joanna Przybylska wizytator, sędzia, departament sądów, organizacji i analiz wymiaru sprawiedliwości MS
Joanna Sauter-Kunach sędzia, departament współpracy międzynarodowej i praw człowieka MS
Karol Dałek z-ca dyr. departamentu zawodów prawniczych i dostępu do pomocy prawnej MS
Waldemar Żurek rzecznik prasowy KRS, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie
Jerzy Karbowski dyrektor, departament informatyzacji i rejestrów sądowych MS
Debatę prowadzili Dominika Sikora-Malicka, zastępca redaktor naczelnej DGP, oraz
Jerzy Masoń, dziennikarz dwumiesięcznika „Radca Prawny”,
debatę spisała Emilia Świętochowska
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 12

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona1
Spis treści
Wymiar sprawiedliwości znów czeka reforma………………………………………….1
Wymiar sprawiedliwości coraz bardziej niewydolny……………………………………………….2
Na opinię biegłego lekarza trzeba czekać nawet 2 lata…………………………………..5
Sejm i Senat w procesie ustawodawczym……………….……………………………………………………..7
Fiskus drogi i nieskuteczny……………9
Radcy prawni chcą podwyżek…………………….10
Zwrot kosztów zastępstwa procesowego jest zawsze opodatkowany…………………..10
Trybunał kręci na siebie bat………………………………………………….11
Interpretacji indywidualnych będzie mniej. Zdominują je ogólne…………………………………13
Wymiar sprawiedliwości znów czeka reforma
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3101 ... forma.html
Każda partia chce poprawiać wymiar sprawiedliwości. W swoich programach prześcigają się w pomysłach.
Do polskich sądów w 2014 r. wpłynęło blisko 16 mln spraw. W 2015 r. nie będzie ich mniej. Sądy nie radzą sobie z szybkim wyrokowaniem. Z roku na rok jest gorzej, co potwierdzają statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości. W 2013 r. sprawy w sądzie okręgowym trwały średnio 7,2 miesiąca, a w 2014 r. już 7,8 miesiąca. Podobnie w sądach rejonowych: w 2013 r. sprawa trwała 3,9 miesiąca, a rok później – 4,5.
Wprowadzane reformy nie przyniosły przyspieszenia. Nic więc dziwnego, że wszystkie partie, które liczą się w walce o miejsca w parlamencie, mają pomysły, jak poprawić te nie najlepsze wyniki.
Sędzia jak korona
Partie zgadzają się w jednym: sędzia musi być nie tylko wykształcony, ale i doświadczony. Proponują więc, by kandydat na sędziego był starszy. PiS chce, by miał co najmniej 35 lat i minimum pięcioletnie doświadczenie w innym zawodzie prawniczym, a Nowoczesna mówi o wieku 40 lat i i pięcioletnim doświadczeniu.
Po wyborach zmiany czekają też urząd ministra sprawiedliwości. PiS chce, by zajmował się nie tylko sprawami administracyjnymi sądownictwa, ale i wizytacją sądów, badaniem skarg na ich działalność oraz wnoszeniem apelacji nadzwyczajnej od każdego prawomocnego orzeczenia w sprawach tzw. beznadziejnych. Z tym jednak partia może mieć problem. Przekonała się o tym już PO, która od lat próbuje wzmocnić nadzór ministra nad sądami. Ostatnia taka próba skończyła się w Trybunale Konstytucyjnym. W najbliższą środę przesądzi on, na ile minister może sobie pozwolić w kontaktach z sędziami i obywatelami.
Największym problemem sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości jest – zdaniem Nowoczesnej – erozja zaufania obywateli do systemu sądownictwa oraz powolne działanie sądów. Stawia więc na większy udział ławników jako przedstawicieli społecznych w orzekaniu i szkolenia sędziów głównie w sprawach gospodarczych. Opowiada się też za
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona2
udziałem organizacji społecznych w postępowaniach sądowych, czyli stałą współpracą sądu z jedną lub kilkoma organizacjami.
Nie wszyscy chcą nowych rozwiązań. Niektórzy, jak PO i PSL, stawiają na kontynuację reform rozpoczętych kilka lat temu. Chodzi o dalsze upraszczanie procedur, odciążanie sędziów od spraw niezwiązanych z orzekaniem, np. zwolnieniem z kosztów sądowych. PO chce też uderzyć w majątki przestępców. Zamierza utworzyć centralną bazę rachunków bankowych, by łatwiej kontrolować to, co przestępcy zarobili, łamiąc prawo. W programie wyborczym PO zapowiada też walkę z wyłudzaniem podatku przez zorganizowane grupy przestępcze oraz handlem narkotykami i dopalaczami.
Walka o prokuraturę
PiS, kiedy dojdzie do władzy, zamierza połączyć na nowo funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Problem w tym, że kończy się właśnie procedura wyłaniania kandydatów na ten urząd. Krajowa Rada Sądownictwa już wybrała Krzysztofa Karsznickiego na swojego kandydata. W najbliższy wtorek wyboru dokona Krajowa Rada Prokuratury. Z dwóch kandydatów następcę Andrzeja Seremeta wybierze prezydent Andrzej Duda. Musi to zrobić na trzy miesiące przed upływem kadencji Andrzeja Seremeta, a ta kończy się 31 marca 2016 r.
Małgorzata Wassermann, która podobno ma objąć urząd ministra sprawiedliwości w nowym rządzie, zapowiada, że nad specjalną ustawą, która połączy funkcje, prace rozpoczną się natychmiast po wyborach.
– Konieczne jest, by prokurator czy minister sprawiedliwości nie tylko miał swój budżet czy inicjatywę ustawodawczą. Ma odpowiadać za wyniki pracy, ale też mieć realne przełożenie na to, co robią podlegli mu prokuratorzy – uzasadnia pomysł.
Czy to możliwe?
– Skoro można było funkcje rozdzielić, można je też połączyć – mówi dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista. I dodaje, że trzeba zachować pewne zasady.
– Nie można skrócić kadencji nowo wybranego prokuratora generalnego tylko dlatego, że politykom czy ustawodawcy nie odpowiada osoba wybranego. To przecież funkcja kadencyjna. Jeśli więc mówimy o połączeniu funkcji, to z pełną świadomością, że powstaje nowy urząd – minister sprawiedliwości, który jest równocześnie prokuratorem generalnym. W chwili połączenia obydwa urzędy muszą istnieć. A procedura przejmowania kompetencji prokuratura generalnego przez ministra sprawiedliwości musi zostać precyzyjnie określona w ustawie łączącej funkcje – uważa. I podkreśla, że wedle orzecznictwa TK kadencyjność organu powoduje, iż upływ kadencji jest naturalnym sposobem ustania członkostwa. Inne sposoby mają charakter wyjątkowy i wymagają podstawy ustawowej.
Połączenie funkcji nie przerwałoby ciągłości działania prokuratury, lecz zmianę jej usytuowania ustrojowego.
Wymiar sprawiedliwości coraz bardziej niewydolny
Bartłomiej Glapiński, http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/310119 ... dolny.html
Społeczeństwo liczy na poważne zmiany w traktowaniu obywateli, sposobie i jakości sprawowania władzy. Tego samego oczekują sędziowie i pozostałe grupy zawodowe zatrudnione w sądach – uważa prawnik.
Polski wymiar sprawiedliwości staje się z roku na rok bardziej niewydolny. Kolejne „reformy" ciągle zmieniających się ministrów sprawiedliwości przynoszą skutki odwrotne do zamierzonych, a sądy nie są w stanie poradzić sobie z ciągle rosnącym wpływem spraw. Zresztą także politycy z różnych stron sceny politycznej, niemający z reguły pojęcia o rzeczywistych problemach sądownictwa oraz świadomości, ile pracy wykonują sędziowie, referendarze, asystenci i
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona3
urzędnicy sądowi, powtarzają jak mantrę, że problemy sądownictwa wynikają ze złej organizacji pracy, nieróbstwa i niedostatecznego nadzoru wynikającego jakoby z braku instrumentów jego sprawowania. Tymczasem nikt nie dostrzega, że w ostatnich latach sądy przypominają do złudzenia wielkie korporacje, do których przychodzi się rano i wychodzi wieczorem, a jeszcze pracę zabiera do domu. I nie jest to wynik złej organizacji, lecz przede wszystkim braku kadr w stosunku do liczby rozpoznawanych spraw i wprowadzania wątpliwych eksperymentów (np. rezygnacja z protokołów na rzecz nagrywania rozpraw, likwidacja sądów i ich reaktywacja czy zmiana operatora pocztowego). Struktura organizacyjno-awansowa przypomina przy tym ustrój feudalny, a prawo, które nie dość, że słabej jakości, to w obszarach, które specjalnych modyfikacji nie wymagają, podlega ciągłym, często pochopnym zmianom. Za to w kwestiach wymagających pilnej interwencji prawodawcy nie jest dostosowywane do zmieniających się warunków.
Po pierwsze, nie mamy armat
O tym, że w Polsce jest wystarczająco dużo sędziów, porównując ich liczbę z danymi innych krajów europejskich, mówi się od około dziesięciu lat. Z poglądem tym można polemizować, zważywszy na zbyt szeroką kognicję sądów powszechnych oraz – dużo większą niż w innych krajach – ilość spraw. To z jednej strony wynik niezamożności Polaków, a co za tym idzie – nieregulowania zobowiązań, z drugiej zaś niższej świadomości i kultury prawnej, w tym braku woli do mediacyjnego i ugodowego załatwiania sporów.
Liczbę sędziów ostatecznie można by uznać za wystarczającą, gdyby sędziowie w swojej pracy zostali rzeczywiście odciążeni przez referendarzy sądowych i asystentów, a jednocześnie gdyby mogli liczyć na sprawnie funkcjonujący sekretariat. I z tym jest dziś największy problem. Kolejnymi nowelizacjami Sejm poszerzył kompetencje referendarzy w procesie cywilnym, zwłaszcza w postępowaniu upominawczym oraz egzekucyjnym, oraz powierzył im pewne kompetencje w procesie karnym. Autorzy nowelizacji szumnie podkreślali, że poszerzenie kompetencji referendarzy pozwoli odciążyć sędziów od czasochłonnych, żmudnych czynności w ramach tzw. pracy w referacie, pozwalając im skupić się na przygotowaniu i prowadzeniu rozpraw oraz wydawaniu wyroków. Wszystko byłoby pięknie, gdyby za formalnym poszerzeniem uprawnień procesowych referendarzy poszło odpowiednie zwiększenie ich liczby tak, aby miał kto wykonywać te nowe kompetencje. Cóż z tego, że referendarze już mogą, czy wkrótce będą mogli wykonywać określone czynności dotychczas zastrzeżone dla sędziów, skoro ich liczba jest tak mała, a aktualne obciążenie pracą tak duże, iż nie ma możliwości faktycznego zwiększenia ich obowiązków. Już dziś bowiem z reguły nie wykonują wszystkich, do których mają kompetencje.
Braki kadrowe dotyczą także grupy asystentów sędziego, których wciąż jest za mało w stosunku do potrzeb, ciągle rosnących wraz z liczbą spraw w sądach, oraz sekretarzy sądowych (urzędników). Co gorsza, zamrożone od lat zarobki asystentów i urzędników powodują coraz większą rotację na tych stanowiskach, odchodzenie z sądów ludzi doświadczonych, na których miejsce zatrudniane są osoby z reguły na początku mniej wydajne, które trzeba przyuczać do pracy, a że dopiero zdobywają doświadczenie, nierzadko popełniają błędy mogące skutkować przedłużaniem się procesów. Zamrożenie pensji i odebranie premii wywołują frustrację, obniżają zaangażowanie w pracę i wydajność.
Bez pieniędzy nic nie ruszy
Wniosek jest więc oczywisty: bez dodatkowych pieniędzy na zatrudnienie nowych referendarzy, asystentów i urzędników oraz podniesienie wynagrodzeń ostatnich dwóch grup, wymiar sprawiedliwości w Polsce przy aktualnym obciążeniu nie ma szans na jakąkolwiek poprawę funkcjonowania, a procesy szans na skrócenie ich trwania. Wszelkie zapowiedzi polityków w tym względzie, niepoparte konkretnymi działaniami w obszarze finansowo-kadrowym, są zwyczajnie niepoważne. I nie ma co liczyć na to, że skrócenie procedury nominacyjnej oraz przywrócenie instytucji asesora sądowego, jak również planowane dla asystentów i urzędników podwyżki rzędu nieco ponad 100 zł per capita, przyniosą odczuwalną poprawę sytuacji.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona4
Oczywiście na postulaty władza wykonawcza ma od lat jedną odpowiedź: „nie ma pieniędzy". Czy aby na pewno? Tak się składa, że państwo polskie stać było ostatnio na piękne gesty, na które nie było stać nawet „socjalistycznej ojczyzny", w postaci przyznania prawa do darmowego obrońcy w sprawach karnych dla każdego oskarżonego, i to bez względu na jego sytuację majątkową (roczny koszt około 200 mln zł), oraz organizacji punktów bezpłatnych porad prawnych (roczny koszt blisko 100 mln zł). Czy wydatki na takie cele, o charakterze czysto socjalnym, są ważniejsze od wydatków na normalnie i sprawnie funkcjonujące sądownictwo, jedno z fundamentalnych zadań państwa, a zarazem na realizację konstytucyjnego prawa do sądu, w tym prawa do rozpoznania sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki? Owe 300 mln złotych rocznie, mogło istotnie poprawić kondycję kadrową sądownictwa, ale najwyraźniej ktoś uznał, że od sprawnego sądownictwa ważniejsze jest medialne poradnictwo prawne oraz kontradyktoryjny proces karny, dzięki któremu niejeden przestępca uniknie kary na koszt podatników, rzecz jasna.
Co z tego, że pomysł słuszny
Kolejnym problemem sądownictwa jest armia sędziów oderwanych od tego, do czego zostali powołani, czyli od orzekania. I nie chodzi tu o liczbę tzw. sędziów funkcyjnych w samych sądach, ale przede wszystkim o delegowanych do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości. Znakomitą większość można by śmiało zastąpić np. radcami prawnymi, których przecież obecnie nie brakuje, a nawet rejestrują się jako bezrobotni. Dlaczego np. pisma procesowe do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w imieniu ministra sprawiedliwości ma pisać sędzia, zamiast zajmować się orzekaniem, a nie radca prawny, merytorycznie nawet bardziej przygotowany do tej roli?
Przypomnieć wypada temat chybionej polityki informatyczno-technologicznej, w aspekcie wyposażania sal rozpraw w urządzenia do nagrywania rozpraw, co oznacza zresztą kolejne wydatki. Nagrywanie rozpraw daje szanse na pewne skrócenie samych posiedzeń sądowych, wydłuży jednak na tyle istotnie czas przygotowania uzasadnień wydanych orzeczeń, że w ostatecznym rozrachunku o żadnej oszczędności czasu sędziego mowy być nie może. W docelowym modelu sądownictwa uzasadnienia niemal wszystkich wyroków mają przygotowywać w sądach asystenci, sędziowie zaś tylko je sprawdzać i podpisywać. Można sobie wyobrazić, o ile wydłuży się czas pisania uzasadnienia wyroku, jeżeli asystent, który przecież nigdy nie był na rozprawie, będzie musiał najpierw odsłuchać nagrania wszystkich rozpraw, zamiast rzucić okiem do pisemnych protokołów. Zabrakło wyobraźni autorom jakże słusznego, wszak nowoczesnego pomysłu z nagrywaniem rozpraw. Dla jego realizacji należałoby co najmniej podwoić liczbę asystentów w sądach.
Ustawodawcy czasu nie liczą
Wreszcie zwrócić należy uwagę na prawodawczą nieudolność państwa. Dla przykładu, ponad trzy lata sędziowie i referendarze musieli nadawać milionom orzeczeń klauzule wykonalności w drodze odrębnego postanowienia wraz z uzasadnieniem tylko i wyłącznie dlatego, że władzy wykonawczej i ustawodawczej kompletnie się nie spieszyło, aby przywrócić uproszczoną procedurę klauzulową po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 listopada 2010 r. (sygn. P 28/08).
Ustawą przyjętą przez Sejm 25 września 2015 r. zmieniono przepisy o właściwości sądów w sprawach o roszczenia z OC przeciwko zakładom ubezpieczeń, aby odciążyć warszawskie sądy od spraw dotyczących głównie najmu pojazdów zastępczych i rozproszyć te sprawy po innych sądach. Postanowiono więc tylko rozdzielić problem, zamiast go po prostu zlikwidować lub istotnie zmniejszyć. A można to było uczynić w prosty sposób, np. nakładając w ustawie na zakłady ubezpieczeń przy braku sporu co do sprawcy szkody obowiązek dostarczenia poszkodowanemu pojazdu zastępczego w określonym czasie na czas tzw. likwidacji szkody. Zapobiegłoby to wynajmowaniu pojazdów na wolnym rynku, a przez to sporom o koszty najmu.
Z kolei wprowadzony 1 lipca 2015 r. rozporządzeniem ministra sprawiedliwości nowy regulamin urzędowania sądów powszechnych zabrania w § 89 i 90 urzędnikom sądowym informowania przez telefon stron (ich pełnomocników) o treści zapadłych wyroków (wszak nie ma pewności, czy ten, kto dzwoni do sądu jest tym, za kogo się przedstawia). Konia
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona5
z rzędem temu, kto wyjaśni, co ma do udzielenia telefonicznej informacji o treści wyroku ochrona danych osobowych, skoro wyrok, o którego treść chodzi, został publicznie ogłoszony na sali rozpraw, na którą każdy obywatel miał prawo wejść i go wysłuchać, a nawet posłuchać jego ustnych motywów, nie będąc wcale stroną procesu.
Wskutek ustanowionego zakazu informowania telefonicznego o treści wyroku, jeśli dany pełnomocnik nie posiada elektronicznego dostępu do systemu sądowego, a nie ma czasu bądź możliwości osobiście udać się do sądu, aby zapoznać się z treścią wyroku, na którego ogłoszeniu nie był obecny (np. pochodzi z odległej miejscowości), zmuszony jest wystąpić do sądu o przesłanie wyroku z uzasadnieniem, nawet jeśli był zgodny z jego żądaniem (o czym wszak nie wie, bo nie może na ten temat uzyskać telefonicznej informacji). Efekt jest taki, że od lipca zwiększa się ilość pisanych przez asystentów i sędziów uzasadnień w sprawach, w których wniosek o uzasadnienie złożyła wyłącznie strona wygrywającą, która nawet nie ma interesu w zaskarżeniu wyroku. A zatem uzasadnień specjalnie nikomu do niczego niepotrzebnych. Ale czy kogoś w Ministerstwie Sprawiedliwości to interesuje? Przecież jeśli sędzia nie będzie się wyrabiał z pisaniem uzasadnień, to najłatwiej wszcząć wobec niego postępowanie dyscyplinarne...
Miejmy nadzieję
Ostatnie wybory prezydenckie, wedle socjologów i politologów, pokazały jasno, że polskie społeczeństwo oczekuje poważnych zmian w traktowaniu obywateli, sposobie i jakości sprawowania władzy. Tego samego oczekują sędziowie i pozostałe grupy zawodowe zatrudnione w sądach, jak również przedsiębiorcy i zwykli obywatele, którzy z usług wymiaru sprawiedliwości korzystają. Należy mieć nadzieję, że politycy w tym kraju wreszcie zrozumieją, że najwyższy czas skończyć z udawaniem, że w temacie „sądownictwo" coś się robi, ale wsłuchają się w głosy praktyków. A nowy minister sprawiedliwości, bez względu na to, z jakiej opcji politycznej będzie pochodzić, zadba o środki finansowe na potrzeby kadrowe sądownictwa, swoje projekty legislacyjne i organizacyjne będzie realizował w ścisłej współpracy ze środowiskiem sędziowskim, pozostanie otwarty na jego pomysły i uwagi. Miejmy też ufność, że podejmie działania na rzecz przywrócenia mas zurzędniczałych w ministerstwie sędziów do zadań, dla których zostali powołani. Rok 2016 przyniesie sądownictwu kolejne, może nawet największe od lat zwiększenie obciążenia, a to z racji uchwalonej właśnie przez Sejm likwidacji bankowych tytułów egzekucyjnych oraz prostej konsekwencji tego faktu w postaci zalania sądów pozwami banków – w liczbie kilkuset tysięcy rocznie – o zapłatę należności z umów bankowych. Rozpoznanie tych spraw w procesie będzie niewątpliwie dużo bardziej czasochłonne aniżeli nadawanie klauzul wykonalności na BTE. Mieć trzeba na względzie, że wielu dłużników, choćby tylko w celu wydłużenia procesu, nie pogodzi się z nakazem zapłaty, aby doprowadzić do skierowania sprawy na rozprawę, podnosząc wiele zarzutów i zgłaszając wnioski dowodowe, nad którymi sąd będzie musiał się pochylić. To już zatem ostatni dzwonek na podjęcie działań ratunkowych dla sądownictwa (ale nie eksperymentów), zanim dojdzie do jego paraliżu.
Autor jest sędzią Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto w Poznaniu (sędzia gospodarczy)
Na opinię biegłego lekarza trzeba czekać nawet 2 lata
PAP , J.K., http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3101 ... -lata.html
Wiele sądów, np. w Szczecinie, nawet dwa lata czeka na opinię biegłego z zakresu nauk medycznych. Procesy przedłużają się, bo lekarze nie garną się do współpracy z sądami. Tłumaczą, że pracy jest dużo, a stawki są niskie. Resort sprawiedliwości zlecił analizę problemu.
Brakuje specjalistów z wielu dziedzin medycyny, chociaż różnie to wygląda w poszczególnych miastach. Z brakiem biegłych ortopedów borykają się np. sądy w Zielonej Górze, Rzeszowie, Przemyślu, Poznaniu; ekspertów z dziedziny onkologii brakuje m.in. w Radomiu, Bielsku-Białej i Krośnie; na brak okulistów narzekają np. sądy w Płocku czy w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona6
Rzeszowie. Sąd w Krakowie szuka ekspertów z zakresu alergologii i geriatrii. W łódzkim sądzie okręgowym brakuje biegłych w zakresie dermatologii i wenerologii oraz neonatologii.
W związku z brakiem biegłych przedłużają się procesy sądowe. Jak powiedział PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie Michał Tomala, w niektórych sprawach na opinię biegłego sądowego trzeba czekać rok lub nawet dwa.
Problemach sądów zna ministerstwo sprawiedliwości. Rzeczniczka resortu Patrycja Loose, powiedziała PAP, że jedną z głównych przyczyn przewlekłości postępowań w niektórych kategoriach spraw wymienianych przez sądy apelacyjne w informacjach rocznych jest właśnie deficyt specjalistów z zakresu nauk medycznych.
„Często długo szukamy, dosłownie szukamy, lekarzy konkretnych specjalizacji, którzy podjęliby się sporządzenia opinii. A chodzi o to, by była ona rzetelna, wykonana w terminie i przez profesjonalistę" – mówi PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Płocku Iwona Wiśniewska-Bartoszewska.
Sędziowie przyznają, że wykonanie ekspertyzy biegłego to praca analityczna, która wymaga fachowej wiedzy, ale także czasu. „Ze swojej praktyki mogę powiedzieć, ze lekarze podnoszą, iż czynności dla sądu są zbyt mocno absorbujące a wynagrodzenia niskie" – podkreśla rzeczniczka Sądu Okręgowego w Zielonej Górze Diana Książek-Pęciak.
Sami lekarze potwierdzają te opinie. „Na brak zainteresowania pracą biegłych wpływa przede wszystkim wysokość stawek za wydane orzeczenia" – mówi PAP neurolog ze Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego UM w Poznaniu, Jolanta Ewa Jowsa, która przez dziesięć lat pełniła rolę biegłego. Jej zdaniem proponowane biegłym wynagrodzenie jest niewspółmierne do ilości poświęconego czasu i wykonywanej pracy.
„Praca biegłego to tomy akt sądowych i bardzo odpowiedzialne zajęcie, za które wynagrodzenie nie jest adekwatne. Poza sporządzeniem opinii biegły zobowiązany jest także do udziału w wyznaczonych rozprawach sądowych, które odbywają się często w zupełnie innych miastach" – podkreśla Jowsa.
Warunki wynagrodzenia biegłych regulują przepisy Kodeksu postępowania karnego, ustawy o kosztach sądowych, a także stosowne rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości.
Jak podaje ministerstwo sprawiedliwości, podstawowa stawka wynagrodzenia biegłego za godzinę pracy wynosi – w zależności od stopnia złożoności problemu będącego przedmiotem opinii oraz warunków, w jakich opracowano opinię – od 22,61 zł do 31,97 zł. W przypadku biegłych posiadających stopień doktora ok. 45 zł, doktora habilitowanego – 54,41 zł, profesora - 69,42 zł – za godzinę.
W razie złożonego charakteru problemu będącego przedmiotem opinii stawka może być podwyższona do 50 proc. Biegłym przysługuje ponadto zwrot kosztów dojazdów do miejsca wykonania czynności.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Radomiu Joanna Kaczmarek-Kęsik podaje PAP dwa przykłady wynagrodzeń, jakie tamtejszy sąd wypłacił biegłym za sporządzenie opinii związanych z odszkodowaniem dla ofiar wypadków. Biegły z zakresu ortopedii otrzymał 650 zł, natomiast biegły neurochirurg – 1126 zł.
Rzeczniczka ministerstwa sprawiedliwości przyznaje, że wynagrodzenia specjalistów sporządzających opinie na potrzeby wymiaru sprawiedliwości są rzeczywiście nieadekwatne w stosunku do honorariów oferowanych lekarzom na rynku usług medycznych. Wynika to jednak – według Loose - z ograniczonych możliwości finansowych Skarbu Państwa. „Zmiana wysokości wynagrodzeń biegłych sądowych wiąże się bowiem ze wzrostem wydatków budżetowych ponoszonych na pokrycie kosztów sporządzanych ekspertyz" – tłumaczy rzeczniczka.
Z drugiej strony, zdaniem Loose, deficyt biegłych sądowych z zakresu medycyny spowodowany jest niedostateczną ogólną liczbą lekarzy specjalistów w Polsce. Podobnego zdania jest naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona7
Naczelnej Izbie Lekarskiej Grzegorz Wrona. W jego ocenie liczba lekarzy w stosunku do potrzeb społecznych jest zdecydowanie za mała.
„Należy zauważyć, do ilu obowiązków zaangażowani zostali lekarze: lekarze biegli, sądowi, orzecznicy ZUS-u, komisji niepełnosprawności, a gdzie szpitale, gdzie przychodnie, gdzie gabinety specjalistyczne?" – zaznacza Wrona. Jak dodał miejsce medyków jest przede wszystkim przy pacjencie. Rzecznik podkreśla, że lekarze nie chcą się poświęcić wyłącznie opiniowaniu, bo mają świadomość, że bez stałego kontaktu z pacjentami w pewnym momencie „wypadną" z bieżącej wiedzy, a jednocześnie z medycznego rynku.
Odnosząc się do wysokości sądowych wynagrodzeń dla biegłych, Wrona przyznaje, że nie są one wysokie. „W momencie, kiedy lekarze wypracowali większe stawki w przychodniach, szpitalach, to przychody wynikające z roli biegłego są nieadekwatne w stosunku do wynagrodzenia lekarza w placówkach medycznych" – wyjaśnia Wrona. Jednocześnie zaznacza, że na lekarzu wydającym opinie w sprawach sądowych spoczywa bardzo duża odpowiedzialność.
Wrona podkreśla, że nie tylko sądy powszechne cierpią na brak biegłych. Także on sam – jako naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej - ma trudności z namówieniem autorytetów medycznych do sporządzania opinii na rzecz samorządu zawodowego lekarzy.
Sądy np. w Zielonej Górze czy na Podkarpaciu, starają się radzić z problemem, m.in. poprzez wzywanie biegłych z list innych sądów okręgowych lub też - w postępowaniu karnym - poprzez powoływanie jako biegłych lekarzy specjalistów spoza listy. Czasami zdarza się, że w sądzie w jednym mieście brakuje biegłych danej specjalizacji, w drugim jest ich wystarczająca ilość; np. psychiatrów nie brakuje obecnie w Radomiu i w Szczecinie, a na brak biegłych z tego zakresu narzekają np. sądy w Krośnie, Rzeszowie i Poznaniu.
Próbując ratować sytuację, prezesi sądów, np. w Krakowie, Radomiu, Przemyślu czy w Szczecinie, kierują prośby o pomoc do samorządów lekarskich oraz zamieszczają apele i ogłoszenia na swoich stronach internetowych. Chętnych nadal jednak brakuje.
Na prośbę resortu sprawiedliwości, Instytut Wymiaru Sprawiedliwości, prowadzi obecnie badania dotyczące funkcjonowania biegłych sądowych. Obejmują one – według rzeczniczki resortu - również dokładną analizę kosztów ponoszonych przez wymiar sprawiedliwości w związku z przeprowadzaniem dowodu z opinii biegłego.
„Wyniki badań stanowić będą materiał, który pozwoli – przy uwzględnieniu możliwości budżetu państwa – na opracowanie propozycji nowych rozwiązań, zmieniających obecnie obowiązujące stawki wynagrodzeń lub zasad ich ustalania" – podkreśla Loose.
Sejm i Senat w procesie ustawodawczym
Mariusz Królikowski, http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/310119 ... wczym.html
Czy celowe jest utrzymywanie Sejmu i Senatu w procesie ustawodawczym i czy zdecydowanie prostsze nie byłoby wydawanie przez Radę Ministrów dekretów z mocą ustawy? Przecież i tak treść przepisów zależy w głównej mierze od woli przedstawicieli rządu – pyta ironicznie sędzia.
Teoretycznie odpowiedź na tytułowe pytanie wydaje się oczywista już dla średnio uzdolnionego gimnazjalisty. Konstytucja RP w art. 10 jasno stanowi, że w naszym kraju obowiązuje zasada trójpodziału władzy, a władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat. I na tym można by zakończyć wszelkie rozważania na ten temat, gdyby nie fakt, że praktyka stanowienia prawa nieco od tego teoretycznego modelu odbiega.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona8
Obserwacje, które w ostatnim okresie miałem okazję poczynić podczas prac legislacyjnych nad kilkoma projektami istotnymi dla wymiaru sprawiedliwości, prowadzą do wniosku, że o ile formalnie rzeczywiście władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, o tyle rzeczywisty wpływ posłów i senatorów na treść stanowionych przepisów jest niewielki lub zgoła żaden. Pora powiedzieć sobie otwarcie, że żyjemy w świecie pewnej fikcji. Co więcej, otwarte lekceważenie zasad demokracji przedstawicielskiej i ignorowanie konsultacji społecznych odbija się na jakości stanowionego prawa.
Kto decyduje, a kto naciska guzik
Przede wszystkim rzuca się w oczy znacząca przewaga przedstawicieli władzy wykonawczej w toku procesu stanowienia prawa. Większość projektów ustaw dotyczących wymiaru sprawiedliwości to projekty rządowe, których treść została przygotowana przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości.
Oczywiście samo prawo rządu do inicjatywy ustawodawczej jest zgodne z konstytucją (art. 118 ust. 1) i zasady trójpodziału władzy nie narusza. Posłowie teoretycznie sprawują swój mandat w sposób wolny i nie są związani stanowiskiem władzy wykonawczej. Niestety, to tylko teoria. W praktyce bowiem posłowie i senatorowie partii wchodzących w danym momencie w skład koalicji rządzącej są niemal całkowicie zależni od przedstawicieli rządu, zarówno w czasie obrad podkomisji i komisji, jak i na posiedzeniach plenarnych. Na podstawie przebiegu głosowań można wręcz podejrzewać, że poseł koalicji może się opowiedzieć za korektą rządowego projektu dotyczącego wymiaru sprawiedliwości tylko wówczas, gdy otrzyma na to pisemną zgodę z MS.
Takie podejście do procesu stanowienia prawa było wyraźnie widoczne podczas prac w Sejmie i Senacie nad kilkoma ustawami, w tym nad zmianą u.s.p. zwaną Lex Biernacki. Koalicyjni posłowie i senatorowie w kwestiach istotnych głosowali tak, jak wskazywał przedstawiciel MS, i nie było praktycznie żadnej możliwości, aby były uwzględnione nawet najbardziej racjonalne uwagi krytyczne. W rezultacie uchwalone zostało prawo dokładnie w takim kształcie, jak życzył sobie rząd. Oczywiście istnieje jeszcze instytucja poselskich projektów i poselskich poprawek. W praktyce jednak obie są wykorzystywane do zwiększania roli władzy wykonawczej w procesie stanowienia prawa. W istocie bowiem wiele projektów czy poprawek sygnowanych formalnie jako „poselskie" jest w istocie przygotowywanych i popieranych przez przedstawicieli rządu.
Słynna już stała się instytucja wrzutek legislacyjnych, gdzie rządowe koncepcje są wprowadzane formalnie jako poselskie poprawki. Do annałów humoru przeszła historia przewodniczącego jednej z komisji, który zgłosił poprawkę formalnie poselską, ale nie znał nawet dokładnie jej treści i musiał się dopytywać o szczegóły obecnego na posiedzeniu wiceministra.
Warto zaznaczyć, że przepisy przewidują dla projektów ustaw wychodzących z Rady Ministrów konsultacje społeczne, by m.in. organizacje społeczne mogły przedstawić swój punkt widzenia itp. Politycy znaleźli sposób, żeby ten długi i mozolny proces konsultacji ominąć. Dzięki wrzutkom legislacyjnym, formalnie zgłaszanym jako poselskie, proces ustawodawczy istotnie ulega uproszczeniu, jednakże ze szkodą dla jakości prawa, nie mówiąc już o takim drobiazgu jak udział społeczeństwa w procesie stanowienia prawa.
Średni szczebel dobrze pilnuje
Oczywiście pojęcie „władza wykonawcza" jest dość szerokie i warto pokusić się o zbadanie, kto konkretnie z przedstawicieli tej władzy ma decydujący wpływ na treść przepisów. Formalnie prawo inicjatywy ustawodawczej należy do Rady Ministrów, jednakże jasne jest, że w istocie projekty powstają w odpowiednich resortach. Dla sądownictwa jest to resort sprawiedliwości. Wewnętrzne funkcjonowanie resortu jest oczywiście kwestią mniej znaną niż przebieg procesu legislacyjnego w parlamencie, niemniej można podjąć próbę bliższej analizy. Z pewnością niewielki wpływ na szczegółowe rozwiązania legislacyjne ma sam minister sprawiedliwości. Po pierwsze, politycy na fotelu ministerialnym zmieniają się dość często, a po drugie, rola ministra sprowadza się zwykle do kwestii bardzo ogólnych, bez wnikania w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona9
szczegółowe rozwiązania. Do rzadkości należy sytuacja, w której minister osobiście zajmował się jakąś szczegółową kwestią, np. w czasie ostatnich zmian u.s.p. ówczesny minister Cezary Grabarczyk osobiście interweniował tylko raz, cofając rekomendację dla kontrowersyjnej poprawki oczywiście zgłoszonej w trybie wrzutki legislacyjnej jako poselska. W pozostałych kwestiach rząd był reprezentowany przez podsekretarza stanu Wojciecha Hajduka. Bez wątpienia projekty przygotowują urzędnicy niższych szczebli, w tym delegowani sędziowie. Urzędnicy ci mają oczywiście spore możliwości proponowania szczegółowych rozwiązań, jednakże ich moc decyzyjna jest zależna w całości od przełożonych, czyli dyrektorów departamentów, podsekretarzy i sekretarzy stanu.
I to właśnie, jak się wydaje, ministerialni urzędnicy średniego szczebla, czyli wiceministrowie, ewentualnie dyrektorzy departamentów, mają w istocie największy wpływ na treść stanowionego prawa. Taki model daleki jest od przejrzystości. Z jednej strony podejmują oni decyzje o większości treści projektów, czy to zgłaszanych jako rządowe, czy też formalnie jako poselskie. Z drugiej strony uczestniczą aktywnie w pracach komisji i podkomisji sejmowych i senackich, bacząc, by treść uchwalanych przepisów była zgodna z ich oczekiwaniami.
Trzeba zatem śmiało stwierdzić, że Sejm i Senat w procesie stanowienia prawa mają w istocie niewielki wpływ na jego treść. Decydujące znaczenie w ustalaniu treści przepisów mają przedstawiciele władzy wykonawczej, a konkretnie urzędnicy ministerialni średniego szczebla.
Można w tej sytuacji postawić ironiczne pytanie, czy celowe jest utrzymywanie w istocie fasadowej roli Sejmu i Senatu w procesie ustawodawczym i czy zdecydowanie prostszym i tańszym rozwiązaniem nie byłoby wydawanie przez Radę Ministrów dekretów z mocą ustawy, skoro i tak treść przepisów zależy w głównej mierze od woli przedstawicieli rządu?
Autor jest wiceprezesem SSP Iustitia, sędzią Sądu Okręgowego w Płocku
Fiskus drogi i nieskuteczny
Anna Cieślak-Wróblewska, http://www4.rp.pl/Budzet-i-Podatki/3101 ... eczny.html
Polska ma najkosztowniejszą administrację skarbową w Europie, która nie radzi sobie z oszustwami.
Na działanie aparatu skarbowego wydajemy w Polsce aż 1,6 proc. tego, co zbiera on z podatków. To najgorszy wynik w Unii Europejskiej – podaje Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w najnowszych raporcie „Tax Administration 2015".
Dla porównania, w Niemczech to 1,35 proc., w Czechach – 1,13 proc., a w Wielkiej Brytanii – zaledwie 0,73 proc. Wśród 56 krajów, które bada OECD, wyższy wskaźnik kosztu poboru podatków jest tylko w Japonii (1,74 proc. przychodów) oraz w Arabii Saudyjskiej (1,62 proc.).
– Efektywność naszych służb skarbowych jest bardzo niska, a co gorsza, na przestrzeni lat wcale się nie poprawia – komentuje Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte Business Consulting.
Dane OECD z najnowszego raportu kończą się na 2013 r., ale analiza „Rzeczpospolitej" pokazuje, że do dziś niewiele się zmieniło. W 2016 r. z podatków państwo ma zebrać ok. 335,6 mld zł. Z tego na funkcjonowanie administracji skarbowej ma wydać ok. 6,3 mld zł, czyli 1,88 proc. (OECD stosuje bardziej skomplikowaną metodologię, stąd różnice w wysokości wskaźnika). W poprzednich latach było to trochę mniej lub trochę więcej, ale generalnie wskaźnik ten utrzymuje się na stałym poziomie.
Dlaczego pobór podatków jest u nas tak drogi? Z jednej strony dochodzi do ogromnych wycieków z budżetu z powodu oszustw i nadużyć podatkowych, z którymi urzędnicy skarbowi walczą nieskutecznie.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona10
Wycieki są spore: luka w VAT wynosi ok. 53 mld zł (wg firmy PwC), a w CIT – ponad 40 mld zł (dane Komisji Europejskiej). Gdyby lukę w VAT udało się zmniejszyć chociaż o połowę, to koszty fiskusa w stosunku do dochodów spadłyby poniżej 0,9 proc.!
Z drugiej zaś strony sama skarbówka też nie działa najlepiej. Pomimo upowszechniania elektronicznych rozliczeń podatkowych wciąż zbyt wielu urzędników zajmuje się mechanicznym przepisywaniem danych z papierowych deklaracji do baz danych. W samym Ministerstwie Finansów sprawami międzynarodowego opodatkowania (a więc krytykowanym powszechnie transferem zysków firm za granicę) zajmuje się merytorycznie zaledwie kilka osób.
– W wielu drobnych sprawach urzędy przeprowadzają bizantyjskie, długotrwałe postępowania. Można by je uprościć, a to zaoszczędziłoby czas urzędników, którzy mogliby się zająć kwestiami o naprawdę dużym wymiarze finansowym – zauważa prof. Leonard Etel, który pracuje z zespołem ekspertów nad nową ordynacją podatkową. Jego zdaniem jedną z przyczyn niskiej efektywności fiskusa są nadmiernie sformalizowane procedury podatkowe.
– Dziś kontrolerzy, nawet jeśli się znają na podatkach, to mają braki w wiedzy o międzynarodowej inżynierii finansowej – dodaje prof. Dominik Gajewski z SGH.
Skarbówka stara się poprawić organizację. W kwietniu połączono organizacyjnie urzędy skarbowe z izbami skarbowymi, co zaowocowało likwidacją dublujących się stanowisk w kadrach, księgowości wewnętrznej czy różnych innych komórkach pomocniczych. Wprawdzie zatrudnienie w izbach i urzędach skarbowych nieznacznie zmalało (o ok. 300 osób na 42 tys. pracowników), ale wielu pracowników przesunięto do komórek merytorycznych.
Radcy prawni chcą podwyżek
Prezes KRRP interweniuje u ministra sprawiedliwości w sprawie projektów rozporządzeń regulujących opłaty za czynności radców prawnych oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielanej z urzędu.
Dariusz Sałajewski zwrócił się do Borysa Budki o ponowne rozważenie niektórych nieuwzględnionych w tych projektach uwag i propozycji samorządu.
Chodzi głównie o zwiększenie zasądzanych na rzecz radców prawnych opłat, w przypadku rozpraw wielodniowych w sprawach cywilnych. Takie rozwiązanie przewidują projekty jeśli chodzi np. o postępowania karne.
Kwestia ta była już poruszana w opinii KRRP wystosowanej w ramach konsultacji społecznych.
PS/źródło: KIRP; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/radcow ... wyzek.html
Zwrot kosztów zastępstwa procesowego jest zawsze opodatkowany
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... owany.html
Pełnomocnik, który otrzymuje pieniądze bezpośrednio od przeciwnika procesowego w wyniku prowadzonej przeciwko niemu egzekucji, również powinien odprowadzić podatek. Tak stwierdził dyrektor katowickiej izby.
Chodziło o radcę prawnego, podatnika VAT, prowadzącego własną kancelarię. We wniosku o interpretację opisał on sytuację, gdy przeciwnik procesowy nie chce zapłacić zasądzonej kwoty i jest ona egzekwowana przez komornika. Ten ściąga m.in. odpowiednią kwotę tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego i przekazuje ją następnie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona11
bezpośrednio na rachunek pełnomocnika. Zdaniem radcy w takim przypadku nie ma mowy o świadczeniu usług w rozumieniu art. 8 ust. 1 ustawy o VAT. Z usługą mamy bowiem do czynienia, jeśli między stronami istnieje stosunek prawny, w ramach którego dochodzi do wzajemnych świadczeń, przy czym jedna z nich (usługodawca) otrzymuje wynagrodzenie za usługi dla drugiej (usługobiorcy). Potwierdził to Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 6 grudnia 2011 r. (sygn. akt I FSK 1591/10), na który powołał się podatnik.
Zdaniem radcy kryteria te nie są spełnione, gdy dostaje on zwrot kosztów bezpośrednio od przeciwnika procesowego, z którym nie łączy go żaden stosunek prawny. Wskazał, że tylko czynności wykonywane na rzecz klienta stanowią usługę wymagającą udokumentowania fakturą.
Dlatego otrzymana od przeciwnika procesowego kwota nie podlega VAT, na co wskazują liczne interpretacje, m.in. dyrektora Izby Skarbowej w Poznaniu z 27 grudnia 2012 r. (nr ILPP2/443-1020/12-2/SJ), dyrektora IS w Bydgoszczy z 10 września 2009 r. (nr ITPP2/443-535/09/AK) oraz dyrektora IS w Warszawie z 12 marca 2010 r. (nr IPPP1/443-12/10-4/MP).
Nie zgodził się z tym dyrektor katowickiej izby. Wyjaśnił, że zwrot kosztów zastępstwa procesowego związany jest bezpośrednio ze stosunkiem zlecenia łączącym pełnomocnika z jego klientem. Kwoty orzeczone przez sąd stanowią dodatkowy składnik wynagrodzenia (jeżeli takie w ogóle zostało ustalone) określonego w umowie o zastępstwo procesowe. Inaczej mówiąc, nie byłoby zwrotu kosztów, gdyby nie umowa łącząca pełnomocnika z klientem. Dlatego zdaniem dyrektora zasądzona i wyegzekwowana kwota podlega opodatkowaniu 23-proc. stawką VAT.
Interpretacja dyrektora IS w Katowicach z 24 września 2015 r., nr IBPP2/4512-630/15/KO
Koszty zastępstwa procesowego
Strona przegrywająca sprawę zobowiązana jest zwrócić przeciwnikowi na jego żądanie koszty niezbędne do celowego dochodzenia praw i celowej obrony, do której zalicza się też wynagrodzenie profesjonalnego pełnomocnika, czyli koszty zastępstwa procesowego. Wynika to z art. 98 par. 1 i par. 3 w zw. z art. 99 ustawy z 17 lipca 1964 r. Kodeks postępowania cywilnego (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 101 ze zm.).
Agnieszka Pokojska
Trybunał kręci na siebie bat
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... e-bat.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 12 cdn

EWA ŁĘTOWSKA Jeśli jest fałsz w danym rozstrzygnięciu, to się to czuje. I to jest w tej chwili to, co niestety zagraża prestiżowi TK
Twierdzi pani, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie obrazy uczuć religijnych został nie do końca dobrze zrozumiany. Dlaczego?
Dominuje przekaz, jakoby TK uznał za konstytucyjną penalizację obrazy uczuć religijnych w ogólności. A on tylko stwierdził, że konstytucyjna jest penalizacja przy sankcji grzywny. Jeżeli penalizacja w zakresie grzywny jest dozwolona – zresztą podzielam ten pogląd – to nadal nic jeszcze nie powiedziano o konstytucyjności pozostałych rodzajów kar: ograniczeniu wolności i pozbawieniu wolności do lat dwóch, jakie przewiduje art. 196 k.k. Tymczasem ludzie rozumują albo a contrario (uznając, że wobec tego pozostałe sankcje z tego przepisu są niekonstytucyjne) lub przez podobieństwo: czyli skoro kara grzywny jest tu konstytucyjna, to te pozostałe kary także. Oba wnioski są zaś fałszywe, a winne temu jest upodobanie trybunalu do wyroków pytyjskich. Mogliby to wszystko jaśniej wykładać. Podobne przekłamania towarzyszą zresztą drugiej rozpatrywanej w ubiegłym tygodniu sprawie.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona12
Chodzi o klauzulę sumienia?
Tak. Wyrok TK w tej sprawie tak naprawdę niewiele zmienia w sferze czysto normatywnej. Zmienia wiele w sferze symbolicznej i zwłaszcza w rozkładzie ryzyka manipulacji klauzulą. To jednak wymagałoby znacznie szerszej, oddzielnej wypowiedzi krytycznej. Natomiast fałszywy jest przekaz, jakoby dr Chazan miał rację (taki poszedł za sprawą mediów w świat). Bo chociaż TK uznał za niekonstytucyjne ograniczenie klauzuli obowiązkiem wskazywania przez lekarza placówki, gdzie można dokonać zabiegu, przed którym lekarza powstrzymuje klauzula, to przecież nie dotyczy administracji zakładu, gdzie ten lekarz pracuje. Jeśli lekarz może odmówić wykonania zabiegu, to nie znaczy, że dyrektor danej placówki nie ma obowiązku zorganizowania pracy, tak by ktoś, kto ma pełne prawo do uzyskania danego świadczenia, mógł je uzyskać. Albo dyrekcja musi wskazać inny zakład.
Czy te przekłamania to tylko wina mediów?
Dawniej w trybunale były konferencje prasowe, na których dziennikarze mieli możliwość zadawania pytań i wiele się wyjaśniało. W tej chwili tego nie ma. Oczywiście zwykły Kowalski nie jest chętny do czytania prawniczych mądrości typu, że coś akurat w tym zakresie jest zgodne z ustawą zasadniczą, a w innym już nie. Ale to wszystko jest rozpaczliwe, ponieważ TK sam kręci na siebie bat, zezwalając na robienie mu czarnego PR. Trybunał będzie miał diabelny kłopot na przyszłość z osłabieniem własnej legitymizacji. Sędziowie TK nie myślą argumentacyjnie o tym, co robią. Przykładowo w wyroku dotyczącym lekarzy powiedzieli mniej więcej coś takiego – skoro ta klauzula sumienia w obecnej wersji i tak działała słabo, to w związku z tym mała szkoda, krótki żal, jak się ją utrąci w tym zakresie, w którym ona i tak nie jest wykonywana. Idąc tym tokiem rozumowania, to połowę naszego ustawodawstwa trzeba by tak utrącić. Ciekawam jak to zaowocuje w przyszłości. I czy w tym względzie TK będzie konsekwentny. No i bardzo jestem ciekawa, jakie będą skutki tezy o pierwotnej (wynikającej z konstytucji, a nie ustawy) tezy o genezie klauzuli sumienia. Tu dopiero jest konstrukcyjna i aksjologiczna pułapka zastawiona i na ludzi, i na trybunał.Poza tym TK rekonstruuje zakres zaskarżenia, ułatwiając sobie życie i orzekanie, a media tego nie widzą.
W jaki sposób?
Wróćmy do sprawy dotyczącej obrazy uczuć religijnych. W skardze było wyraźne wskazanie problemu efektu mrożącego, jaki może wywoływać wizja dwóch lat pozbawienia wolności. A TK się w ogóle do tego nie odniósł. To może znaczyć kilka rzeczy, np. że nie uważają tego za godne zainteresowania, ale przecież to jest nieprawda. Poza tym to wąziutkie ograniczenie orzekania do tej sankcji, którą in concreto w sprawie Dody orzeczono. W samym orzecznictwie TK nie ma jednolitości, czy przy skardze konstytucyjnej „prawna podstawa orzekania” to ten kawałek przepisu, który wyrokujący sąd wykorzystał w wyroku będącym genezą skargi konstytucyjnej, czy cały przepis będący podstawą orzekania. Teraz trzeba więc czekać, aż kogo skażą na karę pozbawienia wolności, aby dalej po plasterku badać konstytucyjność art. 196 k.k.
Czy TK, ograniczając zakres, w jakim się wypowiedział, uciekł od konieczności stwierdzenia niekonstytucyjności?
Tak, i to jest problem. Jeżeli w trybunale nie daje się ustalić wspólnej linii, bo są za duże tarcia ideowe czy intelektualne, to wspólny mianownik osiąga się na najniższym możliwym poziomie. Pytanie, czy ta skórka jest warta wyprawki. Mnie się ten wyrok w sprawie art. 196 k.k. nie podoba, ale nie uważam, żeby on był jurydycznie nie do przyjęcia. Natomiast jest on szkodliwy dla prestiżu samego sądownictwa konstytucyjnego. Jest krótkowzroczny. Społecznie nie odgrywa tej roli, którą powinna odgrywać kontrola konstytucyjności. Przez kunktatorstwo, niedopowiedzenia, brak jasno sformułowanego stanowiska w kwestii zasad stosowanych przez TK przy porządku dokonywanej analizy i kawałkowania skargi.
Czyli po wyroku TK wątpliwość jak były tak są
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona13
Tak – przecież nawet w DGP po wyroku napisano, że penalizacja obrazy uczuć religijnych – jako taka – jest konstytucyjna. Poza tym jeśli TK nawet kontroluje część przepisu, to nie tłumaczy, dlaczego ogranicza się do tej akurat części i w jaki sposób wypreparowano ją ze skargi. Wtedy nie wiadomo, czy w stosunku do pozostałej części jego stosunek jest krytyczny czy aprobujący. Jest coś takiego, jak intuicja prawnicza i wierzę, że ludzie ją mają. Jeśli jest fałsz w danym rozstrzygnięciu, to się to czuje. I to jest w tej chwili to, co niestety zagraża prestiżowi TK. Nie przez to, że on źle orzeka, lecz za mało wyjaśnia.
W przypadku art. 196 k.k. trybunał dał do zrozumienia, że gdyby rozpatrywał cały przepis, to być może by się on nie utrzymał.
Gdyby przyjrzeć się orzecznictwu, to okazuje się, że trybunał nie zawsze postępował w ten sposób. Czasami mówił, tak: przepis jest całością. To, że akurat w tym przypadku sytuacyjnie należało orzekać na podstawie przepisu o grzywnie, to nie zmienia tego, że cała regulacja jest skonstruowana wadliwie, bo przedstawia alternatywę trzech sankcji. W związku z tym cały przepis trzeba inaczej skonstruować. Co więcej, TK wyjaśniał w uzasadnieniu, że choć skarga konstytucyjna wymaga oparcia na prawnej podstawie rozstrzygnięcia, to otwiera drogę do kontroli konstytucyjności całego przepisu, który jest zaskarżony in toto. I były takie rozstrzygnięcia, zwłaszcza we wcześniejszym okresie funkcjonowania Trybunału. Ta sytuacja wydaje się bliższa funkcji TK jako kontrolera konstytucyjności systemu prawa. Kłopot w tym, że raz rozpatrując skargę, orzeka wąsko, a raz szeroko. I orzecznictwo jest od Sasa do Lasa – jak akurat pasuje, jak się ułoży układ głosów. Takie orzecznictwo jest po pierwsze niespójne, po drugie jest nieprecyzyjne, a po trzecie za kilka lat trzeba będzie znowu rozpoznawać ten sam przepis.
Np. wtedy gdy już kogoś już skażą na te dwa lata.
Tego rodzaju stanowisko jest niezgodne z ideą kontroli konstytucyjności, z funkcją TK.
Czy ten sam problem występuje, gdy TK ma rozpoznać przepis zakwestionowany w drodze pytania prawnego?
Tak, np. gdy TK widzi, że sąd pytający robi błąd, ponieważ tego przepisu nie może w prowadzonej przez siebie sprawie zastosować. Mieliśmy kiedyś do rozpoznania sprawę, w której z uwagi na przepisy intertemporalne widać było, że sąd pytający idzie w niewłaściwym kierunku. Jeżeli TK jest związany przedmiotem zapytania, to ja optowałabym za tym, by w takim wypadku powiedzieć, że skoro sąd pyta o ten konkretny przepis, to należało go rozpoznać oraz wskazać, że w związku z przepisami intertemporalnymi w danej sprawie i tak tego przepisu nie można zastosować. To wtedy jest jasno powiedziane. Ekscesywne rozumienie skargowości i rozpatrywania w ramach podniesionych zarzutów (to co innego niż przedmiot zaskarżenia!), to doskonałe narzędzie dla – używam tego słowa bez wydźwięku pejoratywnego – manipulacji TK. Bo może być też tak, że podstawa rozstrzygnięcia w skardze jest prawidłowo wskazana, ale nieporadnie sformułowano zarzuty konstytucyjne. Co wtedy? Oddalić „z zarzutu” i powiedzieć, że wszystko jest konstytucyjne? Zjawiska te są na porządku dziennym. To żonglerka pojęciowo-zakresowa. A media nie mają dość krytycyzmu i wiedzy, by umieć to przedstawić w czytelny sposób. Dążenie do orzekania jak najwęziej, to ogólnosądowa choroba w Polsce. Czasem myślę, że pragmatycznym ideałem dla sądów jest poumarzać co się da, a nawet gdy z trudem się to da. ©?
Prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku
Interpretacji indywidualnych będzie mniej. Zdominują je ogólne
Rozmowa z Hanną Filipczyk, doradcą podatkowym w Enodo Advisors
Sejm uchwalił 10 września nowelizację ordynacji podatkowej. Większość jej przepisów wejdzie w życie 1 stycznia 2016 r. Czy ta – kolejna już w tym roku – nowelizacja jest ważna dla podatników?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona14
Z pewnością. O jej rozległości, a przez to i wadze, świadczy już objętość ustawy nowelizującej – liczy aż 91 stron! Wiele zmian ma wprawdzie charakter techniczny, doprecyzowujący, usprawniający, wiele eliminuje wątpliwości interpretacyjne, inne są jednak poważnymi zmianami merytorycznymi.
Na co w takim razie powinni zwrócić uwagę podatnicy?
Przede wszystkim na zmiany dotyczące interpretacji, które są powszechnie wykorzystywanym instrumentem zarządzania ryzykiem podatkowym. Warto odnotować zwłaszcza dwie zmiany. Pierwsza to taka, że nowelizacja przyznaje interpretacji ogólnej prymat nad indywidualnymi. W przypadku gdy na dany temat została wydana interpretacja ogólna, nie będą wydawane interpretacje indywidualne. Zamiast tego organ rozpatrujący wniosek podatnika będzie stwierdzał, że do opisanego stanu faktycznego ma zastosowanie interpretacja ogólna i dlatego wniosek o wydanie interpretacji indywidualnej jest bezprzedmiotowy. Jeśli natomiast w przeszłości zostały wydane interpretacje indywidualne niezgodne z właśnie wydawaną interpretacją ogólną, stwierdzać się będzie ich wygaśnięcie.
Dlaczego to takie ważne?
Otóż interpretacje ogólne (tak jak dotychczas) nie będą podlegały zaskarżeniu. Dlatego przez wydanie takiej interpretacji minister finansów może zablokować możliwość poddania prezentowanego przez siebie poglądu prawnego merytorycznej kontroli sądowej. Na ten sam temat nie będą już bowiem wydawane interpretacje indywidualne, które można byłoby zaskarżyć do sądu administracyjnego. Wtedy stanowisko ministra będzie ostatnim słowem. Możemy się spodziewać znaczącego wzrostu liczby interpretacji ogólnych, a w konsekwencji – spadku liczby indywidualnych i dotyczących ich sporów sądowych.
A druga zmiana? Może ta będzie korzystniejsza...
Tak, druga zmiana jest dla podatników korzystna. Wprowadzane przepisy dają możliwość wystąpienia ze wspólnym wnioskiem dwóm lub więcej zainteresowanym podmiotom uczestniczącym w tej samej transakcji. Mogą to być np. dokonujący dostawy i nabywca w sprawach VAT albo podatnik i płatnik w sprawach dotyczących podatków dochodowych. Dla podmiotów takich zostanie wydana jedna i ta sama interpretacja indywidualna. To zapewni, że zainteresowani nie spotkają się z przykrą niespodzianką w postaci rozbieżnych stanowisk organów.
Nowelizacja wprowadza też zmiany w zakresie udostępniania organom dokumentów w formie elektronicznej...
Ustawa wprowadza obowiązek udostępniania organom ksiąg podatkowych i dowodów księgowych elektronicznie w postaci odpowiadającej zadanej ujednoliconej strukturze logicznej, tzw. Jednolitego Pliku Kontrolnego. Podatnik będzie generował i przesyłał organom dane ze swoich ksiąg w postaci takiego zestandaryzowanego pliku. Obowiązek ten powstanie w postępowaniu podatkowym, kontroli podatkowej, czynnościach sprawdzających, w tym prowadzonych u kontrahenta podatnika. Duzi przedsiębiorcy powinni przygotować do tej zmiany swoje systemy finansowo-księgowe do 1 lipca 2016 r. Mali i średni przedsiębiorcy w okresie do połowy 2018 r. będą mogli przekazywać dane w postaci elektronicznej odpowiadającej tej strukturze logicznej, ale nie będą do tego zobowiązani.
Czy może się to wiązać z dodatkowymi kosztami zmiany systemów finansowo-księgowych?
Tak, to będzie cena, jaką podatnicy będą musieli ponieść za ułatwienia i oszczędność czasu podczas prowadzonych przez organ czynności.
Jakie jeszcze zmiany podatnicy na pewno zauważą?
Taką zmianą jest uwolnienie podatników od obowiązku dołączania do deklaracji korygujących uzasadnienia dokonywanej korekty. Uważam jednak, że w większości przypadków i tak warto to uczynić, aby pismem tym od razu
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona15
wyjaśnić urzędnikowi, co i dlaczego korygujemy. Cenne jest to, że podatnicy będą zawiadamiani przez organ o bezskuteczności korekty, np. złożonej w trakcie kontroli podatkowej.
Nowelizacja jest nader bogata w treść. Ustawodawca interweniuje m.in. w regulację dotyczącą właściwości organów, uprzednich porozumień cenowych, nadpłaty, następstwa prawnego, odpowiedzialności osób trzecich, hipoteki i zastawu skarbowego, doręczeń, wezwań, postępowania dowodowego, kontroli podatkowej, kar porządkowych itd. Z tej obfitości warto wybrać jedną jeszcze zmianę. Dla wszystkich może mieć znaczenie, że najbliższa rodzina bez ograniczeń kwotowych, a pozostali – do 1000 zł będą mogli zapłacić podatek za inną osobę.
Na razie sporo było nowości korzystnych dla podatników, ale czy nowelizacja wprowadza też zmiany niekorzystne?
Zdecydowana większość zmian nie daje się jednoznacznie zakwalifikować ani jako pozytywne, ani negatywne. Są one neutralne, często racjonalizują regulacje lub odzwierciedlają orzecznictwo sądowe. Są jednak także zmiany negatywne.
Na czarnej liście trzeba umieścić np. wprowadzenie sankcyjnej stawki odsetek za zwłokę, odpowiadającej 150 proc. stawki podstawowej. Zastrzeżenia budzi automatyzm jej stosowania – jest to sankcja ślepa. Będzie mieć zastosowanie do ujawnionych przez organ zaległości podatkowych w VAT lub podatku akcyzowym zawsze wtedy, gdy spełnione są dwa warunki: kwota zaniżenia zobowiązania podatkowego przekracza 25 proc. kwoty należnej i jest wyższa od progu wyznaczonego za pomocą ustawowego algorytmu, obecnie na poziomie 8750 zł. Uzasadnienie projektu wskazuje na potrzebę zwalczania oszustw podatkowych. Czy jednak każde takie zaniżenie zobowiązania wiąże się z oszustwem? Nie sądzę. Mechaniczne stosowanie tej sankcji może budzić poczucie niesprawiedliwości, a przez to w dłuższej perspektywie wywierać negatywny wpływ na dyscyplinę podatkową, wbrew intencji pomysłodawców.
A czy dla równowagi jakaś stawka maleje?
Tak, obniżona zostaje stawka odsetek stosowana w razie korygowania przez podatnika deklaracji dobrowolnie i z własnej inicjatywy – do 50 proc. stawki podstawowej (z dotychczasowych 75 proc.). Jednak ma ona znaleźć zastosowanie tylko w razie korekty dokonywanej nie później niż w ciągu 6 miesięcy od upływu terminu do złożenia deklaracji. Dlaczego – czy podatnicy korygujący deklarację później nie zasługują na preferencję, jeżeli po prostu popełnili błąd?
Ogólnie pomysł różnicowania stawki odsetek za zwłokę w zależności od przyczyn powstania i charakteru zaległości zasługuje na pełną aprobatę. Niestety, środki jego realizacji są dość toporne.
Czy doradcy podatkowi, w tym działający w charakterze pełnomocników, będą zadowoleni ze zmian?
Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że nowelizacja jest w wielu obszarach ważna przede wszystkim dla doradców. Dotyczy to zwłaszcza pełnomocnictw. Zostaje wprowadzona m.in. instytucja pełnomocnictwa ogólnego do reprezentowania podatnika we wszystkich sprawach podatkowych. Pełnomocnictwo ogólne będzie zgłaszane do elektronicznego Centralnego Rejestru Pełnomocnictw Ogólnych. Zniesie to konieczność dołączania do akt każdego z postępowań z osobna dokumentu pełnomocnictwa lub jego odpisu, co da podatnikom wymierne oszczędności i ułatwi działanie. Zmiana ta wejdzie w życie 1 lipca 2016 r.
Przy okazji warto wspomnieć także o postępującej informatyzacji kontaktów między podatnikami i ich pełnomocnikami a urzędnikami. Doręczenia pism profesjonalnym pełnomocnikom będą np. obowiązkowo dokonywane w formie elektronicznej, strona będzie mogła sporządzać kopie akt sprawy przy wykorzystaniu przenośnych urządzeń itd. To unowocześnia nasze procedury.
Czy jest coś, co nie znalazło się w nowelizacji, a powinno?
Przede wszystkim nowelizacja prawie nic nie zmienia w regulacji przedawnienia. Drobne zmiany, jakich dokonuje, mogą spowodować raczej wydłużenie jego terminu. Tymczasem, jak wiemy, przedawnienie zobowiązań podatkowych staje się
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona16
nierzadko w praktyce instytucją teoretyczną. Rząd chce czekać ze zmianą tego stanu rzeczy do czasu uchwalenia nowej ordynacji podatkowej, nad której projektem pracuje Komisja Kodyfikacyjna Ogólnego Prawa Podatkowego.
A co z klauzulą ogólną przeciwko unikaniu opodatkowania?
Właśnie, to kolejny wielki nieobecny nowelizacji. Klauzula została wyłączona z projektu i odłożona ad acta pod wpływem krytyki ze strony m.in. Rady Legislacyjnej, ale i – prawdopodobnie – złej prasy, z jaką spotkała się w roku wyborczym. Jako obywatele możemy oczekiwać od rządu i parlamentu odwagi, a nie postawy asekuranckiej i kunktatorskiej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że unikanie opodatkowania jest poważnym problemem naszych finansów i etyki życia gospodarczego.
Hanna Filipczyk doradca podatkowy w Enodo Advisors
Rusza Tydzień Mediacji (12-17 października 2015 r.)
W dniach od 12 do 17 października 2015 r. po raz kolejny w całej Polsce będziemy obchodzić Tydzień Mediacji. Jest to inicjatywa Ministerstwa Sprawiedliwości organizowana w związku z Międzynarodowym Dniem Mediacji, który od 2005 r. obchodzony jest na świecie w każdy trzeci czwartek października. W Polsce, już po raz trzeci, obchody będą rozszerzone na cały Tydzień.
Przez najbliższy tydzień, od 12 (poniedziałek) do 17 października (sobota), na terenie całego kraju odbędą się spotkania, konferencje oraz seminaria poświęcone zagadnieniu mediacji. Jednym z celów tych działań jest możliwość spotkania z mediatorem i uzyskania informacji, co zrobić, żeby skorzystać z mediacji, jak przebiega postępowanie mediacyjne i jakie przynosi korzyści. Dyżury mediatorów organizowane są w sądach, prokuraturach, komisariatach policji, siedzibach organizacji pozarządowych czy placówkach oświatowych.
Tegoroczne obchody, wzorem lat ubiegłych, przebiegają pod hasłem „Masz prawo do mediacji” i opierają się głównie na propagowaniu inicjatyw lokalnych, włączaniu lokalnych środowisk do działań prowadzonych przez prezesów sądów, koordynatorów ds. mediacji i sędziów (w postaci konferencji, prelekcji, symulacji mediacji, pikników rodzinnych, debat, seminariów, dyżurów mediatorów etc.). Takie formy promocji mediacji mają szansę dotrzeć do jak najszerszego grona osób.
Do włączania się we wspólne działania na rzecz promocji mediacji co roku zapraszane są jednostki organizacyjne wymiaru sprawiedliwości (sądy powszechne, Prokuratura Generalna, Komenda Główna Policji, Centralny Zarząd Służby Więziennej) oraz inne podmioty przestrzeni wymiaru sprawiedliwości (Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, Krajowe Stowarzyszenie Kuratorów Sądowych), przedstawiciele samorządów prawniczych (Naczelna Rada Adwokacka, Krajowa Rada Radców Prawnych, Stowarzyszenie Notariuszy Rzeczypospolitej Polskiej, Krajowa Rada Komornicza) oraz środowiska organizacji zrzeszających mediatorów.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 października 2015
Strona17
Warto przypomnieć, że Prezydent RP podpisał ustawę z dnia 10 września 2015 r. o zmianie niektórych ustaw w związku ze wspieraniem polubownych metod rozwiązywania sporów (ustawa wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 2016 r.). Bezpośrednim celem zmian jest wzrost liczby mediacji w sprawach cywilnych (skutkujący usprawnieniem postępowania sądowego – odciążeniem sądów oraz obniżeniem kosztów postępowania sądowego – dla obywateli i Państwa), a oczekiwanym rezultatem – wzrost liczby mediacji również w pozostałych rodzajach spraw (karnych, nieletnich).
Wśród podstawowych zmian należy wspomnieć o:
1. wprowadzeniu obowiązku informowania w pozwie czy strony podjęły próbę polubownego rozwiązania sporu przed skierowaniem sprawy do sądu;
2. wzmocnieniu obowiązku informowania o mediacji oraz nakłaniania do mediacji przez sąd;
3. możliwości wyznaczenia spotkania informacyjnego lub posiedzenia niejawnego a także kierowania do mediacji na każdym etapie sprawy i więcej niż raz w toku postępowania;
4. listach stałych mediatorów prowadzonych przez prezesów sądów okręgowych - stali mediatorzy będą musieli spełniać określone w ustawie warunki (np. niekaralność, odpowiednia wiedza i umiejętności);
5. umocowaniu funkcji koordynatora ds. mediacji w sądach okręgowych;
6. zaliczeniu kosztów mediacji prowadzonej na skutek skierowania przez sąd do kosztów sądowych (możliwość zwolnienia od kosztów mediacji);
7. innych zachętach finansowych (zwrot całości opłaty sądowej w przypadku zawarcia ugody przed rozpoczęciem rozprawy, wniosek o zatwierdzenie ugody pozasądowej mediacyjnej będzie wolny od opłaty sądowej, zachęta podatkowa - w przypadku zawarcia ugody możliwość rozliczenia faktury korygującej w zakresie podatku dochodowego w bieżącym okresie rozliczeniowym).
Nowa ustawa podkreśla pierwszeństwo stron przy wyborze mediatora, pozwala na szybkie przekazywanie danych kontaktowych mediatorowi oraz umożliwia elastyczne podejście do czasu trwania mediacji (do 3 miesięcy). Według nowych regulacji, jeżeli nie dojdzie do wszczęcia mediacji przedsądowej z powodów niezależnych od wierzyciela (np. druga strona nie wyrazi zgody na mediację), wierzyciel zachowa pozytywne skutki związane z przerwaniem biegu przedawnienia roszczenia, jeżeli wniesie pozew w terminie 3 miesięcy.
Obok intensywnych prac legislacyjnych w obszarze mediacji, Ministerstwo Sprawiedliwości od 2014 r. wdraża Projekt predefiniowany nr 6 „Propagowanie alternatywnych metod rozwiązywania sporów” realizowany w ramach Programu Operacyjnego „Budowanie potencjału instytucjonalnego i współpraca w obszarze wymiaru sprawiedliwości / Poprawa skuteczności wymiaru sprawiedliwości” i współfinansowany ze środków krajowych oraz środków Norweskiego Mechanizmu Finansowego 2009-2014. Działania projektowe skupiły się na 3 obszarach: badaniu-diagnozie aktualnego stanu stosowania mediacji; szkoleniach sędziów, prokuratorów, mediatorów i funkcjonariuszy Policji w zakresie mediacji; ogólnopolskiej kampanii informacyjnej o tematyce mediacyjnej. Raport z badania-diagnozy stanu mediacji został odebrany we wrześniu tego roku i dostarcza rekomendacji przyszłych działań mających na celu wzrost liczby mediacji. Szkolenia będą prowadzone na przełomie 2015 i 2016 r., a w lutym i marcu 2016 r. ruszy kampania informacyjna.
Szczegółowe informacje na temat poszczególnych działań zamieszczone zostały na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości - www.ms.gov.pl oraz na stronach internetowych sądów i pozostałych partnerów przedsięwzięcia.
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 13

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
13 października 2015
Strona1
Spis treści
Kancelarie prawne: wyższe obroty, nieco mniejsze zyski………………………………………….1
Minister finansów zmienia korzystne dla firm interpretacje podatkowe……………………………………..3
Adwokaci bronią tajemnicy adwokackiej……………………………………………….3
Upadłość konsumencka, czyli skuteczne wyjście z długów…………………………………..4
Min. Budka: Kaczyński ma projekcje. Rząd PO nie wtrąca się do tego, co robi prokuratura i sąd…………………..5
Kancelarie prawne: wyższe obroty, nieco mniejsze zyski
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/3 ... zyski.html
Większa konkurencja i zmieniająca się sytuacja na rynku wymuszają szukanie nowych strategii.
Większość największych kancelarii zwiększyła swoje dochody rok do roku (2014 do 2013). Mniej firm prawniczych odnotowuje jednak wzrost zysków. Spośród dziesięciu największych (według tegorocznego rankingu kancelarii prawnych „Rzeczpospolitej") rok do roku wzrost przychodów odnotowało siedem, zysków – tylko cztery. Tak wynika ze sprawozdań finansowych złożonych przez kancelarie prawne do Krajowego Rejestru Sądowego.
Prawnicy podkreślają, że rynek jest coraz bardziej wymagający. Trzeba więcej pracować, by uzyskać poziom obrotów zbliżony do tego z lat poprzednich. To, co się działo w ostatnim czasie na rynku, większość ocenia jednak optymistycznie.
Ruch w transakcjach
– Ubiegły rok był dla przytłaczającej większości kancelarii i w Polsce, i na świecie bardzo dobry – uważa Krzysztof Zakrzewski, partner zarządzający Domański Zakrzewski Palinka, który uczestniczył w ubiegłym tygodniu w zjeździe IBA (Międzynarodowego Stowarzyszenia Prawników) w Wiedniu. – Wielu przedstawicieli wiodących niezależnych firm w Europie (np. z Włoch, Skandynawii czy Niemiec) mówi mi nawet o najlepszym roku w historii firmy. Rok 2015 zapowiada się również dobrze, choć część firm mówi o słabszym początku roku. Podkreśla się ożywienie na rynku transakcyjnym (M&A) – dodaje mecenas Zakrzewski.
Prawnicy w Polsce już od jakiegoś czasu zwracali uwagę, że mniej się dzieje na giełdzie, co przekłada się na ilość ich pracy.
– W ostatnim czasie było mniej debiutów giełdowych, a rynek transakcji M&A i inwestycji bezpośrednich się skurczył. Ciężar gry przesunął się w kierunku rynku publicznego napędzanego przez fundusze unijne. Było sporo inwestycji infrastrukturalnych, polskie firmy zaś coraz śmielej zaczęły inwestować za granicą – mówi Marek Rosiński, partner zarządzający Baker & McKenzie.
Coraz częściej pojawiają się jednak głosy, że na rynku fuzji i przejęć dzieje się lepiej.
– Pod względem przychodów ubiegły rok należał do udanych, przede wszystkim za sprawą realizowanych przez nas projektów w obszarze fuzji i przejęć oraz sporów, w tym infrastrukturalnych – mówi Rudolf Ostrihansky, partner
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
13 października 2015
Strona2
zarządzający w kancelarii Sołtysiński, Kawecki & Szlęzak. Zwraca też uwagę na dynamicznie rozwijającą się w ostatnich latach praktykę prawa karnego gospodarczego (tzw. przestępstw białych kołnierzyków).
– To te praktyki okazały się dla nas najbardziej dochodowe. Należy przy tym zaznaczyć, że również w innych obszarach naszego doradztwa zanotowaliśmy stabilny wzrost przychodów. Jeśli natomiast chodzi o wskazaną w KRS wysokość zysków naszej kancelarii, to jest ona nieco myląca. Kwota ta, ze względu na dużą liczbę wspólników, w znacznym stopniu zawiera wynagrodzenia naszych prawników – podkreśla Ostrihansky.
Z danych KRS wynika bowiem, że zyski tej kancelarii rok do roku wzrosły z 47 do 53 mln zł.
Także Tomasz Ludwik Krawczyk, wspólnik kancelarii Drzewiecki Tomaszek, zwraca uwagę, że praktyki, w których obsługiwano relatywnie więcej projektów niż rok wcześniej, to nieruchomości oraz fuzje i przejęcia.
– Na niezmienionym, wysokim poziomie pozostawała natomiast liczba obsługiwanych przez naszą kancelarię postępowań sądowych i arbitrażowych oraz obsługa prawna w zakresie własności intelektualnej i przemysłowej.
Zwiększenie przychodów kancelarii Drzewiecki Tomaszek w 2014 r. w stosunku do 2013 r. jest raczej efektem organicznego rozwoju naszej firmy, a nie zmian na rynku czy jednorazowych wydarzeń – podkreśla mecenas Krawczyk.
Młodzi konkurencyjni
Na rynek firm prawnicznych wpływ ma także zwiększenie liczby adwokatów i radców prawnych.
– Od paru lat obserwujemy zmiany na rynku usług prawniczych – zwraca uwagę mec. Rosiński. – Stały wzrost liczby radców prawnych i adwokatów, zwiększył konkurencyjność oraz wpłynął na obniżania stawek – mówi Rosiński.
Najbardziej zaostrzoną konkurencję odczuwają jednak te mniejsze kancelarie.
– Większe kancelarie, takie jak nasza, mniej odczuwają tę zaostrzającą się konkurencję. Z niepokojem obserwuję jednak młodszych kolegów, którzy starają się przeżyć na rynku – mówi Grzegorz Długi, wspólnik kancelarii ADP Popiołek (największej kancelarii na Śląsku według rankingu „Rz").
Nadzieja w 2015 r.
Partner zarządzający Baker & McKenzie przyznaje, że jego kancelaria zanotowała niewielki spadek przychodów w roku kalendarzowym 2014 w porównaniu z 2013 r.
– Za to wyniki mierzone według naszego roku finansowego, który się skończył 30 czerwca 2015 r., były istotnie lepsze niż w poprzednim roku finansowym – wyjaśnia mecenas Rosiński. Dodaje, że w kancelarii pracowano ostatnio nad strategią na najbliższe pięć lat, by dostosować się do zmian rynkowych. – Obserwujemy ostatnio ożywienie na rynku i planujemy wzrost przychodów w roku finansowym, który się właśnie rozpoczął – mówi mecenas Rosiński.
O tym, że 2015 r. może być lepszy niż poprzednie, mówi także Andrew Kozlowski, partner zarządzający w warszawskim biurze kancelarii CMS Cameron McKenna.
– Jest więcej pracy przy fuzjach i przejęciach, nieruchomościach i energetyce. Obserwujemy większy ruch w sporach i arbitrażu – mówi mecenas Kozlowski.
Pozytywnie patrzy także w przyszłość mecenas Zakrzewski. – Generalnie oczekiwania co do rezultatów 2015 r. w Polsce są dobre. Dużo dzieje się na rynku transakcyjnym, idą do przodu projekty energetyczne, wiele firm uruchomiło projekty inwestycyjne. Nie widać spowolnienia spowodowanego nadchodzącymi wyborami – mówi partner zarządzający DZP.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
13 października 2015
Strona3
Zwraca uwagę, że są natomiast obawy o rok 2016. Związane są m.in. z częścią obietnic przedwyborczych (np. wprowadzenie opodatkowania aktywów bankowych czy opodatkowania transakcji na rynku finansowym) oraz z tym, że po ewentualnej zmianie osób na kluczowych dla gospodarki stanowiskach (m.in. w spółkach Skarbu Państwa) możliwe jest spowolnienie w związku z koniecznością wdrożenia się w nowe obowiązki. Jego zdaniem nie jest wykluczone, że w najbliższym czasie może się zmienić sytuacja międzynarodowych kancelarii działających w Warszawie.
– Są nawet pogłoski, że jedna, dwie międzynarodowe kancelarie bliskie są likwidacji swoich praktyk w Polsce – mówi mecenas Zakrzewski. Jego zdaniem może to wynikać z wewnętrznych konfliktów w tych firmach.
Minister finansów zmienia korzystne dla firm interpretacje podatkowe
Przemysław Wojtasik, http://www4.rp.pl/Prawo/310139967-Minis ... tkowe.html
Zwycięstwo w sądzie nic nie znaczy. Wyższy podatek i tak się należy, jeśli tak uzna minister finansów.
Fiskus może zmienić na swoją korzyść każdą interpretację, nawet zakwestionowaną przez sąd. Przekonała się o tym firma, która już ponad sześć lat walczy o korzystną wykładnię przepisów. Wygrała w sądach obu instancji, ale minister finansów wie swoje i interpretacja jest ciągle negatywna.
Spór dotyczy VAT na roboty budowlane przy dostawie sprzętu medycznego. Spółka twierdzi, że na całość zamówienia przysługuje preferencyjna stawka. Izba skarbowa miała inne zdanie. Spółka najpierw wygrała w wojewódzkim sądzie administracyjnym, a potem w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.
– I na tym spór powinien się zakończyć. Wyrok sądu wiąże bowiem w danej sprawie. Oznacza to, że urzędnicy muszą się do niego zastosować – mówi Hanna Filipczyk, doradca podatkowy w kancelarii Enodo Advisors.
I faktycznie, izba skarbowa, kierując się sądowym rozstrzygnięciem, wydała korzystną dla spółki interpretację. Wtedy jednak do akcji wkroczył minister finansów. Zmienił interpretację na negatywną dla firmy.
Sprawa wróciła więc do punktu wyjścia. Spółka ponownie wniosła skargę do sądu. Wojewódzki sąd administracyjny przyznał jej rację. Naczelny Sąd Administracyjny tym razem stanął po stronie fiskusa. Jego zdaniem minister finansów miał bowiem prawo zmienić interpretację.
– Logika tego rozstrzygnięcia poraża. Wychodzi bowiem na to, że minister finansów może zmienić na swoją korzyść każdą interpretację, o którą przegrał spór w sądzie. I wszystko jest w porządku, bo przecież najpierw izba skarbowa zastosowała się do wyroku – mówi Paweł Fałkowski, doradca podatkowy w kancelarii FL Tax.
Eksperci nie mają wątpliwości: po to są przepisy o sądowej kontroli interpretacji, by nie dochodziło do takich sytuacji. – Zmiana interpretacji niezgodna z prawomocnym orzeczeniem niweczy cel tych przepisów. Stają się one bez- użyteczne – uważa Paweł Fałkowski.
– Minister finansów nie może ignorować wyroków – dodaje Hanna Filipczyk.
Interpretacje indywidualne miały pomóc podatnikom w rozwiązywaniu zawiłości prawa. Powodują jednak wiele nowych, zaciekłych sporów. W 2014 r. izby skarbowe wydały prawie 38 tys. indywidualnych interpretacji. 2818 zostało zaskarżonych do WSA. Podatnicy wnieśli prawie 500 kasacji do NSA.
Adwokaci bronią tajemnicy adwokackiej
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Adwokaci/310139993-Ad ... ckiej.html
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
13 października 2015
Strona4
Palestra sprzeciwia się zwolnieniu z tajemnicy mec. Jacka Kondrackiego.
„Tajemnica adwokacka i ściśle z nią związana tajemnica obrończa stanowią istotę wykonywania zawodu adwokata jako zawodu zaufania publicznego. Tajemnica adwokacka posiada charakter gwarancyjny dla dobra interesu publicznego i jest ściśle związana z konstytucyjnie chronionym prawem do obrony" – podkreśla Naczelna Rada Adwokacka. Podjęła uchwałę, w której wyraża stanowczy sprzeciw wobec zwolnienia adw. Jacka Kondrackiego z tajemnicy adwokackiej w sprawie tzw. afery taśmowej.
Uchwała jest reakcją na decyzję warszawskiego sądu, który na wniosek Prokuratury Okręgowej w Łodzi zwolnił z tajemnicy adwokackiej mec. Kondrackiego oraz radcę prawnego Pawła Tańskiego i Piotra Piaszczyka. Sprawa dotyczy przeszukania dokonanego przez ABW w czerwcu 2014 r. w redakcji tygodnika „Wprost".
Upadłość konsumencka, czyli skuteczne wyjście z długów
Od 31 grudnia 2014 r. przeprowadzenie upadłości konsumenckiej jest prostsze i szybsze. Postępowania upadłościowe w sprawach osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej pozwala dłużnikom, którzy popadli w stan niewypłacalności bez swojej winy, rozpocząć życie na nowo z „czystą kartą”.
Dzięki liberalizacji przepisów z instytucji upadłości konsumenckiej mogą skorzystać osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej, które mają kłopoty finansowe. Upadłość konsumencka umożliwia oddłużenie niewypłacalnego konsumenta oraz, o ile to będzie możliwe, odzyskanie należności przez jego wierzycieli. Nie mogą z niej skorzystać tylko te osoby, których niewypłacalność jest skutkiem działań umyślnych lub rażącego niedbalstwa.
Obniżone zostały także koszty postępowania, a w przypadku dłużnika którego majątek nie wystarczy nawet na ich pokrycie, pieniądze tymczasowo zagwarantuje Skarb Państwa. Od początku obowiązywania nowego prawa, czyli od 31 grudnia 2014 r., do 30 czerwca 2015 r. sądy rozpoznały już 1235 wniosków, z których 699 zakończyło się ogłoszeniem upadłości konsumenckiej i wdrożeniem procedury oddłużeniowej.
Ministerstwo Sprawiedliwości wydało i opublikowało poradnik dotyczący upadłości konsumenckiejhttps://ms.gov.pl/pl/dzialalnosc/broszury-i-publikacje/upadlosc-konsumencka/.
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
Min. Budka: Kaczyński ma projekcje. Rząd PO nie wtrąca się do tego, co robi prokuratura i sąd
Sebastian Klauziński 2015-10-13, http://wyborcza.pl/1,75478,19014688,min ... ie-do.html
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
13 października 2015
Strona5
- Rozumiem, że można mieć tzw. zjawisko projekcji. Można sobie przypominać czasy własnych rządów, kiedy minister sprawiedliwości był jednocześnie sędzią i prokuratorem. Pamiętam te czasy, te konferencje prasowe - tak minister sprawiedliwości Borys Budka odpowiedział w Radiu ZET na zarzuty Jarosława Kaczyńskiego w sprawie aresztowanych rolników.
- Za rządów PO tak nie jest - podkreślił minister. Chodzi o sprawę rolników ze Szczecina. Prokuratura okręgowa postawiła 11 rolnikom i jednemu urzędnikowi Agencji Nieruchomości Rolnych zarzuty utrudniania i zakłócania przetargów na sprzedaż państwowej ziemi. Prokuratura twierdzi, że przetargi były ustawiane. W obronie rolników wystąpili PiS oraz metropolita szczecińsko-kamieński, związany z Radiem Maryja biskup Andrzej Dzięga. - Swoje pytania Jarosław Kaczyński powinien kierować do prokuratury i sądu. Kierowanie ich do rządu jest niewłaściwe. Rozumiem, że Kaczyński nadal żyje w starym systemie - mówił minister sprawiedliwości. Budka ocenił, że Kaczyński i jego partia nie rozumieją podstawowych konstytucyjnych wartości i koncepcji trójpodziału władzy. Minister skomentował także pomysł Beaty Szydło na powołanie międzynarodowej komisji, która miałaby zbadać przyczyny katastrofy smoleńskiej. - Nie jestem specjalistą od badania wypadków lotniczych. Nie wiem, według jakiej konwencji to by miało być. W Polsce badają to kompetentne instytucje - mówił polityk PO. Krytycznie ocenił długość postępowania prokuratorskiego w tej sprawie. - W mojej ocenie to trwa zbyt długo, natomiast nie mam narzędzi, żeby móc na to wpłynąć. Nie rozumiem, dlaczego trwa to tak długo, to powinien być dla organów ścigania priorytet. Też żałuję, że ta sprawa tak długo się ciągnie, bo im dłużej trwa, tym większe możliwości dla osób, które budują teorie spiskowe - mówił Budka w Radiu ZET.
ODPOWIEDZ