Przegląd prasy

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 24

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Obawa o mediacje………………………………………….1
Skoki trybunalskie……………………………………..2
Wojnę o Trybunał może zakończyć prezydent……………………………………………….4
Samorządy prawnicze chcą nowych kompetencji…………………………………..5
E-zwolnienia to rewolucja dla biznesu……………….………………..4
Domownik adresata może odmówić przyjęcia korespondencji……………7
Przy rozliczaniu funduszy europejskich liczy się unijne, a nie polskie prawo…………………………………………………..8
Od profesjonalnego pełnomocnika oczekuje się więcej……………………………………….9
Czego się boją prawnicy……………….10
Kolizja norm etycznych i prawnych………………………………..11
Obawa o mediacje
Uczestniczyłem niedawno w konferencji poświęconej mediacji. Tytuł jej głosił, iż powinna być ona nowym obszarem działalności prawniczej. Nie był i nie jest on dla mnie zrozumiały. Powiedziałbym nawet, że brzmi naiwnie. Nie znaczy to, że nie rozumiem idei głoszącej, że mediacja powinna znacznie częściej, niż ma to miejsce dotychczas, służyć rozwiązywaniu sporów i prowadzić do odciążenia sądów od ich rozstrzygania. Rozumiem i popieram wszelkie sposoby propagowania mediacji – byle nie oparte jedynie na entuzjazmie kandydatów na mediatorów oraz sędziów chcących pozbyć się rozstrzygania znaczącej liczby spraw. Taki sposób propagowania mediacji uważam za jednostronnie interesowny i przez to ułomny.
Próbowałem taki mój pogląd uzasadnić uczestnikom konferencji. Nie było to specjalnie trudne. Asumpt dali oni sami. Oto jedna z dyskutantek – przedstawiająca się jako radca prawny, ale wypowiadająca się z pozycji mediatora – jako ważną przyczynę skromnych póki co statystyk kierowania spraw do mediacji wskazuje niechęć profesjonalnych pełnomocników stron sporów. Czynienie takiego zarzutu z natury rzeczy kreuje spór – a może nawet coś więcej – pomiędzy radcami prawnymi czy też adwokatami reprezentującymi strony a tymi, którzy swoją zawodową aktywność zdecydowali dodatkowo (czy też zasadniczo) realizować jako mediatorzy. Ten wydawałoby się teoretyczny – choć w istocie bardzo praktyczny – spór już sam w sobie wymaga debaty. Skoro bowiem rola mediatora ma być nowym obszarem działalności prawniczej i stawać się też kognicją dla pewnej jedynie części coraz liczniejszych szeregów adwokatów i radców prawnych, to preferowana i ekonomicznie interesująca musiałaby się stać dla prawników zdeklarowanych jedynie na udzielanie profesjonalnej pomocy prawnej.
Jakby nie manipulować stroną semantyczną czy też szukać różnic instytucjonalnych, mediacja jest sposobem ugodowego zniesienia sporu, a może nawet zapobiegnięcia zerwaniu wcześniej powstałej więzi pomiędzy jego stronami. Ugoda polega na ustępstwach.
Każda ze stron sporu musi swoje ustępstwo ocenić jako opłacalne, stosując własne kryteria tej oceny. Ma im w tym pomóc między innymi profesjonalizm mediatora, który zostanie za tę pomoc wynagrodzony. Po stronie kosztów rozstrzygnięcia, uznanego w ugodzie przez każdą ze stron za racjonalne, pojawić się winno jednak koniecznie również wynagrodzenie profesjonalnych prawników, którzy taką ścieżkę rozwiązania sporu najpierw rekomendowali, a następnie prowadzili z udziałem mediatora. To w sytuacji, gdy strona na etapie przedsądowym czy też wstępnej fazy postępowania
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona2
sądowego (choćby przewidzianego we wchodzącej w życie 1 stycznia 2016 r. ustawie posiedzenia informacyjnego) korzysta z pomocy prawnej radcy prawnego czy adwokata.
Sytuacja jest zupełnie inna, gdy takiej profesjonalnej pomocy nie ma, bo być nie musi. W pracach nad wspomnianą wyżej ustawą projektodawcy skwapliwie pomijali opinię samorządów prawniczych – głównie radców – aby wzmocnić profesjonalny charakter zachowań stron i rozważyć rozszerzenie – przynajmniej na sprawy gospodarcze – przymusu adwokacko-radcowskiego. Miałoby to zapobiegać – wszczynanym nierzadko z niewiedzy lub zacietrzewienia – sporom sądowym i sprzyjać rozwiązaniu ich na drodze pozasądowej, drogę sądową traktując jako ostateczność.
Nie wystarczy apelowanie o zrozumienie idei. Dostrzegalne muszą być jej strategiczne efekty – czytaj: korzyści. Muszą je również dostrzegać instytucje publiczne i podmioty zależne od Skarbu Państwa. O tym, iż jak dotąd w ogóle nie wdają się w rozważania o mediacji, mówią nie tylko sędziowie, ale i ministerialni nadzorcy tych podmiotów. Jeśli tak rozumują właścicielscy i polityczni nadzorcy, cóż może zdziałać zatrudniony czy też wynajęty przez nich pełnomocnik?
Nie wiem, czy wchodzące w życie z początkiem przyszłego roku rozwiązania, które mają wspierać pozasądowe metody rozwiązywania sporów, okażą się tak efektywne, jak zakładali ich inicjatorzy. W mojej opinii rezygnacja z obligatoryjności niektórych rozwiązań zakłada szybkie zmiany mentalnościowe. To zaś założenie nazbyt optymistyczne. W sytuacji, gdy nie pojawią się motywujące instrumenty ekonomiczniei założenie to może okazać się wręcz naiwne. Tego się obawiam.
Dariusz Sałajewski
prezes Krajowej Rady Radców Prawnych
Skoki trybunalskie MARIUSZ KRÓLIKOWSKI; http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=75562
Politycy PO i PiS sprowadzili poważną sprawę do poziomu groteski. Być może więc wizja sędziów Trybunału Konstytucyjnego, ścigających prezydenta po sejmowych korytarzach w celu złożenia ślubowania, przystaje do poziomu naszej polityki – pisze sędzia.
Jako sędzia sądu powszechnego nie mam specjalnych powodów, by orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego darzyć szczególną sympatią, zwłaszcza w okresie sprawowania prezesury przez prof. Andrzeja Rzeplińskiego. Z przykrością muszę stwierdzić, że orzecznictwo TK pod jego przewodnictwem systematycznie przesuwało granice niezależności władzy sądowniczej na korzyść władzy ustawodawczej i wykonawczej. Zatem wobec ostatnich wydarzeń dotyczących TK warto stanąć po stronie dobra i słuszności, możliwie bezstronnie ustosunkowując się do zamieszania związanego z tym organem.
Platformy krok dalej
Od lat dobór sędziów Trybunału Konstytucyjnego ma charakter polityczny, ponieważ zgodnie z konstytucją są oni powoływani przez Sejm. Co więcej, prawo do zgłaszania kandydatów mieli i mają wyłącznie posłowie. W rezultacie zawsze przyjmowane są kandydatury zgłaszane przez aktualną większość sejmową. Tak było w latach 2005–2007, gdy sędziów TK powoływała koalicja PiS–LPR–Samoobrona, oraz w latach 2007–2015, gdy byli oni powoływani przez koalicję PO–PSL. Wybór dokonany przez posłów określonej opcji politycznej nie oznacza, że dany sędzia musi być bezwzględnie posłuszny rekomendującej go partii. Niemniej politycy są głęboko zainteresowani obsadzeniem Trybunału przez „swoich” sędziów, którzy – przynajmniej pod względem światopoglądowym – będą bliscy programowi partii aktualnie rządzącej.
W roku 2015 doszło do specyficznej sytuacji. Kadencje trzech sędziów Trybunału (Marii GintowtJankowicz, Wojciecha Hermelińskiego i Marka Kotlinowskiego) upływały 6 listopada, czyli w okresie między kadencjami Sejmu, gdyż ostatnie posiedzenie poprzedniej kadencji odbyło się w dniach 8–9 października, a pierwsze posiedzenie nowego Sejmu zaczęło
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona3
się 13 listopada. Taka sytuacja mogła rodzić wątpliwości: której kadencji Sejm powinien dokonać wyboru na trzy zwalniane stanowiska? Zgodnie z praktyką, która zakładała wybór sędziów przed upływem kadencji ich poprzedników, wyboru powinien dokonać Sejm poprzedniej kadencji. Inna sytuacja doprowadziłaby do naruszenia zasady ciągłości składu Trybunału, gdyż nowy Sejm żadną miarą nie zdołałby wybrać trzech sędziów przed 6 listopada 2015 r. I – gdyby tak się stało – zapewne nie byłoby obecnego zamieszania. Niestety, posłowie Platformy Obywatelskiej postanowili pójść o krok dalej i obsadzić w poprzedniej kadencji także dwa kolejne stanowiska sędziowskie, które zostaną zwolnione w dniach 2 i 8 grudnia 2015 r. przez prof. Teresę Liszcz i prof. Zbigniewa Cieślaka.
Nie było to możliwe pod rządami dotychczasowej ustawy, zatem ówczesna sejmowa większość 25 czerwca 2015 r. uchwaliła nową ustawę o Trybunale, która (w art. 137) przewidywała specjalny tryb powoływania sędziów na stanowiska zwolnione w roku 2015, ustanawiając termin do zgłaszania kandydatów na dzień 30 sierpnia tego roku. Skutkowało to możliwością dokonania w poprzedniej kadencji wyboru także na dwa dodatkowe stanowiska sędziowskie zwalniane w grudniu 2015 roku.
Polityczny łup
Nowe regulacje wywołały zastrzeżenia natury konstytucyjnej, zwłaszcza w zakresie powołania dwóch dodatkowych sędziów, ale także w innych kwestiach, które wykraczają poza ramy niniejszego artykułu. Poseł Robert Kropiwnicki (PO) wszelkie zastrzeżenia skwitował jednak stwierdzeniem: „Proszę się nie bać, dla wszystkich wystarczy”. Trudno o bardziej wymowne podsumowanie podejścia do TK w ramach podziału politycznych łupów. Skok PO na Trybunał zakończył się pełnym powodzeniem. Nowa ustawa weszła w życie 30 sierpnia, a w dniu 8 października Sejm VII kadencji wybrał nie trzech, ale pięciu nowych sędziów Trybunału. Po wyborach dotychczasowa opozycja stała się partią rządzącą, a partia przez osiem lat sprawująca władzę zasiadła w ławach opozycji. Trudno się dziwić, że jedną z pierwszych inicjatyw nowej partii rządzącej było uregulowanie kwestii ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Niestety, sposób, w jaki politycy PiS to zrobili, nie tylko – wbrew ich deklaracjom – nie uporządkował sytuacji, ale wręcz dodatkowo ją skomplikował
.Przede wszystkim zwraca uwagę tryb uchwalenia tej ustawy. Nie tylko nie została ona poddana konsultacjom, ale niezwykła szybkość jej uchwalenia – całość procesu legislacyjnego trwała łącznie siedem dni – urąga zasadom prawidłowej legislacji, zwłaszcza w tak istotnej ustrojowo kwestii. Ważniejsza jest jednak treść nowej ustawy. Treść, która wzbudza równie wielkie wątpliwości konstytucyjne, jak poprzednia ustawa autorstwa PO, a w dodatku stwarza sytuację pata konstytucyjnego, z którego niezwykle trudno będzie wybrnąć. Przez pospieszną pracę nad projektem sami politycy PiS nie zauważyli, jakiej treści przepisy w istocie uchwalili. Treść ustawy bowiem – czytana literalnie – w istotny sposób rozmija się z deklarowanymi intencjami projektodawców.
Po pierwsze, nowa ustawa nie daje prezydentowi uprawnienia do odmowy przyjęcia ślubowania od sędziów wybranych w październiku. Przeciwnie – możliwości działania ze strony prezydenta zostają w nowym stanie prawnym istotnie ograniczone. Zgodnie z nowym brzmieniem art. 21 ust. 1 ustawy osoba wybrana na stanowisko sędziego składa ślubowanie wobec prezydenta RP w terminie 30 dni od wyboru. Oznacza to, że nowy sędzia ma obowiązek złożyć ślubowanie, a prezydent musi przyjąć to ślubowanie w terminie 30 dni. Tym samym prezydent nie będzie mógł stosować obstrukcji w postaci przewlekania momentu przyjęcia ślubowania – dotychczas taką możliwość miał i z niej korzystał.
Po drugie, brak złożenia ślubowania w terminie 30 dni nie oznacza wygaśnięcia mandatu wybranego sędziego. Nigdzie taki rygor nie jest zapisany, wobec czego termin ten należy rozumieć jedynie instrukcyjnie. Po trzecie, nowa ustawa nie przewiduje wygaśnięcia z mocy prawa mandatów pięciu sędziów wybranych w październiku 2015 roku. Przepis art. 137a nowej ustawy przewiduje jedynie specjalny termin do zgłaszania kandydatów na stanowiska opróżniane w roku 2015 (termin ten wynosi siedem dni od wejścia w życie ustawy, czyli upływa 11 grudnia 2015 roku, podczas gdy w innych przypadkach jest to 30 dni przed wygaśnięciem kadencji danego sędziego). Przepis ten – wbrew deklarowanej w mediach intencji projektodawców – nie stwarza uprawnienia do ponownego wyboru pięciu sędziów TK. Określa tylko termin zgłaszania kandydatur na zwalniane stanowiska. Problem polega na tym, że sędziowie na te stanowiska zostali już wybrani, wobec czego – o ile sami nie zrzekną się urzędu – przepis ten pozostanie martwy, bo w roku 2015 nie pozostanie żadne wolne stanowisko sędziowskie do obsadzenia w trybie nowej ustawy.
Co jednak najistotniejsze, nowelizacja ustawy o TK nie działa wstecz. Żaden przepis przejściowy tak nie stanowi i stanowić nie może. Tym samym nowa ustawa nie niweluje skuteczności wyboru sędziów TK dokonanego w październiku i nie otwiera drogi do powołania nowych sędziów, o ile dotychczasowi sędziowie sami nie zrzekną się urzędu. Dotyczy to
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona4
zarówno trzech sędziów, których wybór nie budzi wątpliwości konstytucyjnych, jak i dwóch sędziów „grudniowych”, których wybór takie wątpliwości może budzić. Pozostaje kwestia dalszego postępowania w tej sprawie. Zgodnie z literalną wykładnią nowej ustawy nic istotnego zmienić się nie powinno. Prezydent powinien niezwłocznie przyjąć ślubowanie od sędziów wybranych w październiku 2015 roku (bo termin 30 dni od wyboru już upłynął), w przeciwnym bowiem razie naraża się na zarzut niedopełnienia obowiązków. Wybór nowych sędziów nie będzie możliwy, bo żadne nowe stanowisko się nie zwolni. Kolejny sędzia TK zostanie wybrany na mocy nowej ustawy dopiero w kwietniu 2016 r., po wygaśnięciu kadencji prof. Mirosława Granata.
To wariant optymistyczny. Rządząca większość nie po to zmieniała ustawę, żeby nic się nie zmieniło. Może się zatem pojawić taka interpretacja nowej ustawy, która pozwoli wykorzystać przepis o skróconym terminie składania kandydatur do wyłonienia nowej grupy sędziów. Wówczas może powstać poważny problem konstytucyjny, gdyż liczba wybranych sędziów będzie większa niż dopuszczalny 15osobowy skład TK.
Ślubowanie listem
Sposobem wyjścia z pata mogłoby być złożenie rezygnacji z urzędu przez sędziów mających objąć swe urzędy w grudniu 2015 roku (czyli prof. Bronisława Sitka i prof. Jana Sokalę), ale to ich osobista decyzja. Innym pomysłem jest złożenie ślubowania przez wybranych sędziów w formie pisemnej i przesłanie roty ślubowania listem poleconym za zwrotnym poświadczeniem odbioru. Albo nawet wykorzystać do złożenia ślubowania przypadkowe spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą. Są to koncepcje nielicujące z powagą Trybunału. Jednakże to przecież politycy obu głównych partii sprowadzili poważną sprawę do poziomu groteski, więc być może wizja sędziów TK, ścigających prezydenta po sejmowych korytarzach w celu złożenia ślubowania, przystaje do poziomu naszej polityki.
Wojnę o Trybunał może zakończyć prezydent
Marek Domagalski; http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=75607
Jeśli nie będzie kompromisu co do wyboru pięciu sędziów Trybunału, spór może rozstrzygnąć Andrzej Duda.
Nie widać końca sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego. W poniedziałek do TK wpłynęły dwie skargi. PO zaskarżyła nowelizację ustawy TK z 19 listopada, która unieważni wybór pięciu sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Ustawa wejdzie w życie 5 grudnia. Podobny wniosek złożył też rzecznik praw obywatelskich. Tymczasem 3 grudnia Trybunał Konstytucyjny zbada wniosek PO, pierwotnie wniesiony przez PiS, czy ustawa autorstwa PO, która umożliwiła przyśpieszony wybór pięciu zamiast trzech sędziów, jest zgodny konstytucją. TK rozpozna ją w pełnym składzie, co wymaga obecności co najmniej dziewięciu sędziów, a od 2 grudnia, kiedy odejdzie sędzia Zbigniew Cieślak, będzie ich tam 11. Wystarczy więc niedyspozycja dwóch, trzech sędziów, by sprawa się odwlekła. Z kolei 8 grudnia, kiedy upłynie kadencja Teresy Liszcz, w TK będzie tylko dziesięciu sędziów.
Nowy wybór
Nawet jeśli rozprawa się odbędzie i TK uzna, że te przepisy są zgodne z konstytucją, to 5 grudnia br. one wygasną. Nowe zaś nakazują Sejmowi wybór nowej piątki sędziów od początku. Pojawiają się więc głosy, aby Trybunał dołączył nowe wnioski złożone w poniedziałek przez PO i RPO, ale jest raczej nieprawdopodobne, by dochował ustawowych terminów, np. na powiadomienie stron czy zebranie stanowisk. Ponadto mimo podobnej tematyki dotyczą dwóch sprzecznych ustaw. A prezes TK ma prawo do łączenia skarg, jeśli przedmiot kontroli jest jednakowy. TK zatem nie zdąży zbadać konstytucyjności nowelizacji przed jej wejściem w życie, czyli 5 grudnia. A wówczas Sejm będzie mógł rozpocząć procedurę wyboru nowych sędziów. Co na to prawnicy?
Zdaniem prof. Andrzeja Zolla, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego, dopóki nie będzie orzeczenia TK co do pierwszej ustawy i pierwszego wyboru piątki sędziów, wybór ten jest ważny. – Mimo że PO pierwsza nadużyła prawa, wybierając pięciu zamiast trzech sędziów, to brak ślubowania przed prezydentem wyboru nie unieważnia i nie można wybrać na te stanowiska kolejnych sędziów, gdyż konstytucja mówi, że może być ich tylko 15– tłumaczy profesor Zoll. Z kolei zdaniem prof. Genowefy Grabowskiej, konstytucjonalistki z Uniwersytetu Śląskiego, tylko wybór trójki sędziów, którzy mają objąć stanowiska po sędziach, których kadencje wygasły w czasie poprzedniej kadencji Sejmu, był ważny.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona5
Choć jej zdaniem i on jest ułomny, gdyż ślubowanie jest niezbędnym elementem, aby wybrana osoba została sędzią. W jej ocenie TK uzna natomiast wadliwość wyboru dwójki.
Czekają na kompromis
– Wiatr zasiała Platforma, ale jego skutki zbieramy wszyscy, najlepszy byłby jednak kompromis, rozwiązanie „dyplomatyczne” tego niepotrzebnego sporu – dodaje prof. Grabowska. Prof. Zoll też rozwiązanie widzi w kompromisie. Jego autorem może być prezydent, który przed 5 grudnia może przyjąć ślubowanie od trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Prezydent ma w tym sporze mocne atuty: to nie on go rozpoczął, ma najszerszą legitymację demokratyczną i art. 126 ust. 2 konstytucji, który stanowi, że „prezydent czuwa nad przestrzeganiem konstytucji”.
Samorządy prawnicze chcą nowych kompetencji
Katarzyna Borowska; http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=75609
Radcy prawni i adwokaci chcieliby sporządzać poświadczenia i protokoły w spółkach handlowych, notariusze zaś – nakazy zapłaty.
Przedstawiciele poszczególnych profesji prawniczych przy coraz trudniejszej sytuacji na rynku szukają możliwości poszerzenia swoich uprawnień. Adwokaci i radcy prawni chętnie zajmowaliby się tym, co dziś jest zastrzeżone dla notariuszy. A rejenci widzą możliwości zwiększenia swoich zadań w uzyskaniu części uprawnień, które dziś zastrzeżone są dla sądów.
Radcy o nowej ustawie
W warszawskiej izbie radców prawnych powstał nawet projekt zmian w ustawie o radcach prawnych. Wynika z niego, że mogliby sporządzać poświadczenia: własnoręczności podpisu, zgodności odpisu, wyciągu lub kopii z okazanym dokumentem, daty okazania dokumentu oraz pozostawania osoby przy życiu lub w określonym miejscu. Dziś są to uprawnienia zastrzeżone dla rejentów. – Takie zmiany przepisów postulujemy od lat – mówi Dariusz Sałajewski, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych. – W 2008 roku przedstawiliśmy ówczesnemu ministrowi projekt zmian w ustawie o radcach prawnych, który zawierał m.in. propozycje dotyczące szerszego katalogu uprawnień radców. Chcemy w tej kwestii przeprowadzić środowiskową konsultację i zająć się celowością i zakresem zmiany ustawy o radcach prawnych na krajowym zjeździe radców prawnych – mówi prezes Sałajewski.
Wśród możliwych dodatkowych uprawnień dla adwokatów i radców prawnych pojawia się też kwestia protokołów ze zgromadzeń spółek prawa handlowego. Dziś jest bowiem konieczność sporządzenia ich przez notariuszy. – Są to czynności, które mogłyby być wykonywane przez adwokatów – przekonuje Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Mówi też o pomyśle wprowadzenia obowiązkowego zastępstwa procesowego w sądach okręgowych. Ta zmiana nie byłaby związana z uprawnieniami innych profesji. Do utraty monopolu na wykonywanie niektórych czynności nie są entuzjastycznie nastawieni notariusze. Ich samorząd również podejmuje działania, by poszerzyć katalog posiadanych uprawnień – głównie o te, która są zastrzeżone dla sądów.
Testamenty i ewidencje
– Propozycje Krajowej Rady Notarialnej dotyczą m. in. wprowadzenia nowej instytucji „notarialnego nakazu zapłaty”, udziału notariuszy w czynnościach rejestrowych i ewidencyjnych oraz darowizny na wypadek śmierci jako alternatywy dla testamentu i postępowań działowych – wskazuje Mariusz Białecki, prezes Krajowej Rady Notarialnej. Podkreśla, że chodzi o wprowadzenie nowej instytucji. Rejenci nie byliby wyposażeni w jakiekolwiek kompetencje orzecznicze. Prawo stron ma być zabezpieczone nie tylko przez nieograniczoną możliwość zwrócenia się do sądu, ale i fakt, że taki notarialny nakaz zapłaty byłby zniweczony po wniesieniu do rejenta sprzeciwu.
Nowe kompetencje rejentów związane z ewidencjami polegałyby m.in. na dokonywaniu wpisu do księgi wieczystej lub rejestru sądowego za pośrednictwem systemu teleinformatycznego. Sami uczestnicy obrotu mieliby decydować, czy dokonywać wpisów jak do tej pory – za pomocą formularzy czy przy pomocy rejentów. Przedstawiciele poszczególnych samorządów będą przekonywać do swoich propozycji nowe władze. Jakie mają szanse? W programie Prawa i
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona6
Sprawiedliwości jest zapis, zgodnie z którym niektóre czynności rejestrowe i ewidencyjne, które w istocie nie należą do wymiaru sprawiedliwości, mają wykonywać notariusze.
E-zwolnienia to rewolucja dla biznesu
http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=75621
Od 1 stycznia 2016 r. lekarze będą mogli wystawiać elektroniczne zwolnienia lekarskie. Trafią one natychmiast do pracodawców, którzy założą profil na Platformie Usług Elektronicznych ZUS. Na pytania przedsiębiorców odpowiadały Monika Bugaj-Wojciechowska i Krystyna Padzik, ekspertki z ZUS.
Zatrudniamy poniżej pięciu osób. Czy mamy obowiązek podłączania się do nowego systemu ezwolnień? Jak będziemy otrzymywać informacje o wystawionych zwolnieniach lekarskich od początku przyszłego roku? Monika BugajWojciechowska, Krystyna Padzik: Obowiązek utworzenia profilu do końca 2015 roku ciąży na płatnikach zobowiązanych do przekazywania dokumentów ubezpieczeniowych w formie elektronicznej, czyli co do zasady rozliczających składki za więcej niż pięć osób. Jeśli pracodawca do końca tego roku nie założy profilu na PUE, to nie otrzyma elektronicznego zwolnienia lekarskiego. W takiej sytuacji lekarz po wystawieniu ezwolnienia będzie musiał je wydrukować i wręczyć pacjentowi, aby ten mógł dostarczyć je swojemu pracodawcy.
Jak przedsiębiorca-płatnik składek będzie zgłaszał w systemie elektronicznym potrzebę kontroli zwolnienia lekarskiego, z którego korzysta zatrudniony? W profilu na PUE, bezpośrednio pod danymi o elektronicznych zaświadczeniach lekarskich, zostanie udostępniona funkcja „Złóż wniosek o kontrolę zaświadczenia”. Skorzystanie z niej skutkuje uzupełnieniem odpowiednich danych (o zaświadczeniu lekarskim) w formularzu wniosku. Od 1 stycznia 2016 r. płatnik składek nadal będzie miał także możliwość złożenia do ZUS formularza OL2 (wniosku pracodawcy o kontrolę prawidłowości wystawienia zaświadczenia lekarskiego). Formularz jest dostępny na Platformie Usług Elektronicznych. Stosuje się go również do papierowych ZUS ZLA.
Czy jeśli pracownik dostanie od lekarza elektroniczne zwolnienie na czas opieki nad chorym dzieckiem, to nie będzie miał już obowiązku dostarczyć do pracodawcy oświadczenia na druku ZUS Z15 potwierdzającego, że jest uprawniony do wypłaty zasiłku? Wniosek ZUS Z15 jest dokumentem niezbędnym do ustalenia prawa do zasiłku opiekuńczego, bez względu na to, w jakiej formie zostanie wystawione zaświadczenie lekarskie stwierdzające konieczność sprawowania opieki nad dzieckiem. Wniosek zawiera bowiem informacje niezbędne do ustalenia prawa i wypłaty zasiłku, np. czy we wnioskowanym okresie inny członek rodziny mógł zapewnić opiekę, za jaki okres pobrał zasiłek opiekuńczy małżonek pracownika. Wniosku ZUS Z15 pracownik nie musi przedkładać płatnikowi składek wypłacającemu zasiłek opiekuńczy w przypadku kolejnych okresów sprawowania opieki nad tym samym dzieckiem lub członkiem rodziny.
Jakie są konsekwencje dla płatnika rozliczającego składki za więcej niż pięć osób, który nie założy profilu na PUE do 31 grudnia 2015 roku? Przepisy nie przewidują sankcji za niewypełnienie tego obowiązku. Gdy płatnik składek nie założy profilu na PUE, pozbawia się dostępu do danych o elektronicznych zwolnieniach lekarskich. Dlaczego nie można założyć profilu na PUE dla zakładu pracy? Zaufany profil na PUE może zostać założony wyłącznie przez osobę fizyczną. Z art. 30 § 3 kodeksu postępowania administracyjnego wynika, że strony niebędące osobami fizycznymi działają przez swych ustawowych lub statutowych przedstawicieli. Dotyczy to zresztą nie tylko przedsiębiorców, ale także państwowych (samorządowych) jednostek organizacyjnych nieposiadających osobowości prawnej oraz organizacji społecznych nieposiadających osobowości prawnej. Takie podmioty mogą działać przez swoich przedstawicieli ustawowych lub statutowych. Przedsiębiorcy, lub podmioty publiczne mogą także udzielić pełnomocnictwa osobie fizycznej, np. swojemu pracownikowi. W takim przypadku profil będzie miała tylko osoba fizyczna (pracownik), która równocześnie uzyska dostęp do roli płatnika składek.
Czy pracownik, który w imieniu firmy ma dostęp do jej profilu na PUE, może mieć ograniczony zakres informacji, np. tylko do danych na temat wystawionych zwolnień, bez informacji dotyczących wysokości składek na ubezpieczenia, jakie opłaca spółka, a także wniosków kierowanych do ZUS? Nie ma odrębnego modułu elektronicznych zwolnień. Osoba posiadająca dostęp do roli płatnika składek ma pełny dostęp do wszystkich informacji podanych na tym profilu.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona7
Jestem lekarzem i interesuje mnie, czy po zmianach możliwe będzie, by pielęgniarka wystawiała zwolnienie lekarskie. Taka praktyka nie będzie możliwa. Zaświadczenie lekarskie jest wystawiane w formie dokumentu elektronicznego uwierzytelnionego przez lekarza z wykorzystaniem jego kwalifikowanego certyfikatu lub profilu zaufanego ePUAP. Kwalifikowany certyfikat lub profil zaufany ePUAP nie mogą być udostępnione innym osobom.
Jak będzie funkcjonował nowy system elektronicznego wystawiania zwolnień lekarskich w razie wizyt domowych? Jeśli lekarz będzie miał możliwość zabrania ze sobą urządzenia mobilnego z dostępem do internetu, przy wystawianiu zwolnienia nie będzie miało znaczenia, czy dzieje się to w gabinecie czy mieszkaniu pacjenta. Jeśli zaś lekarz nie będzie mógł skorzystać z urządzenia mobilnego, w dniu badania przekaże pacjentowi zwolnienie wystawione na formularzu zaświadczenia lekarskiego wydrukowanym z systemu, opatrzonym jego podpisem i pieczątką. Lekarz zawsze może miał przy sobie kilka czystych formularzy, do wykorzystania w takich okolicznościach. Zwolnienie wystawione w takim trybie musi być zelektronizowane przez lekarza w ciągu trzech dni roboczych.
Podczas rejestracji profilu na PUE trzeba podać imię i nazwisko oraz numer PESEL osoby upoważnionej do dostępu do informacji na profilu ZUS, a nie dane pracodawcy. Co się dzieje w sytuacji, gdy księgowa, która zwykle będzie obsługiwać ten system, odejdzie z pracy? Czy pracodawca zostanie wtedy bez swojego profilu? Jak tego uniknąć? Zgodnie z art. 30 § 3 kodeksu postępowania administracyjnego przedsiębiorcy czy podmioty nieposiadające osobowości prawnej mogą działać przez swoich przedstawicieli ustawowych lub statutowych. Przedsiębiorcy lub podmioty publiczne mogą także udzielić pełnomocnictwa osobie fizycznej, np. swojemu pracownikowi. Aby uniknąć sytuacji braku dostępu do nowego systemu, przedsiębiorca może udzielić pełnomocnictwa więcej niż jednej osobie fizycznej.
Not. Mateusz Rzemek
Domownik adresata może odmówić przyjęcia korespondencji
Jeżeli adresat pisma odmawia jego przyjęcia, przyjmuje się domniemanie skutecznego jego doręczenia. Jednak domownik adresata może odmówić oddania pisma adresatowi bez takich konsekwencji.
Matka osoby, do której była kierowana decyzja, odmówiła przyjęcia jej, twierdząc, że nie chce mieszać się do spraw dziecka. Czy w takim przypadku organ może przyjąć domniemanie doręczenia decyzji adresatowi? Nie. Zgodnie z art. 39 kodeksu postępowania administracyjnego (dalej: k.p.a.) organ administracji doręcza pisma za pokwitowaniem przez operatora pocztowego, przez swoich pracowników bądź przez inne upoważnione osoby lub organy. W razie nieobecności adresata pismo można doręczyć za pokwitowaniem jego dorosłemu domownikowi, jeżeli osoba ta podjęła się oddania pisma adresatowi (art. 43 k.p.a.). W art. 47 k.p.a. przewidziano, że w sytuacji, gdy adresat odmawia przyjęcia pisma przesłanego mu przez operatora pocztowego lub inny organ albo w inny sposób, pismo zwraca się nadawcy z adnotacją o odmowie jego przyjęcia i datą odmowy. Pismo wraz z adnotacją należy włączyć do akt sprawy.
W takich przypadkach uznaje się, że pismo zostało doręczone w dniu odmowy jego przyjęcia przez adresata. Podkreśla się, że strona nie może traktować odmowy przyjmowania pism jako jeszcze jednego środka obrony własnych interesów. Musi liczyć się z tym, że nieuzasadniona odmowa przyjęcia pisma prowadzi do uznania doręczenia jako prawnie skutecznego (wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 21 listopada 2014 r., sygn. I OSK 1653/13). Inaczej jest, gdy odbioru pisma odmówił domownik adresata. Wówczas zastosowanie ma art. 43 k.p.a. Na jego podstawie dorosły domownik ma prawo odmówić przyjęcia pisma skierowanego do innej osoby, co nie może wywierać skutków po stronie adresata tego pisma (por. wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie z 10 kwietnia 2013 r., sygn. II SA/ Rz 134/13). Organ może powoływać się skutecznie na fikcję prawną doręczenia dokonanego w trybie art. 47 k.p.a. tylko wtedy, gdy adnotacja i data na przesyłce zawierającej pismo konkretyzują adresata jako podmiot, który odmówił przyjęcia pisma (wyrok WSA w Szczecinie z 27 marca 2013 r., sygn. I SA/Sz 634/12).
http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=75640
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona8
Przy rozliczaniu funduszy europejskich liczy się unijne, a nie polskie prawo
Najnowsza opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości UE potwierdza obawy o utratę dofinansowania, jeśli do kwietnia 2016 r. nie wdrożymy nowych dyrektyw zamówieniowych
Niezgodność polskich przepisów z europejskimi w żaden sposób nie tłumaczy zamawiającego.
Opinia dotyczy zorganizowanego w 2007 r. przez Wrocław przetargu na obwodnicę tego miasta. Zamówienie współfinansowano z funduszy europejskich. I właśnie rozliczenia tego dofinansowania wywołały spór. W specyfikacji wpisano bowiem wymóg, zgodnie z którym wykonawca składający ofertę musiał co najmniej 25 proc. inwestycji zrealizować samodzielnie, bez udziału podwykonawców. Klauzula ta była zgodna z ówczesnym brzmieniem art. 35 ust. 6 ustawy – Prawo zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 907). Dopiero jedna z kolejnych nowelizacji wykreśliła ten przepis, zastępując go art. 36a ustawy p.z.p. Zgodnie z nowym przepisem zamawiający może zastrzec obowiązek osobistego wykonania „kluczowych części zamówienia”.
Nowe brzmienie jest już zgodne z dyrektywą klasyczną (2004/18/WE). Problem polegał na tym, że zamawiający organizował przetarg, bazując na przepisie krajowym, który zgodny nie był. Kontrolerzy zakwestionowali wymóg wykonania co najmniej 25 proc. zamówienia przez wykonawcę i nałożyli korektę w wysokości 5 proc. dofinansowania. Wrocław zaskarżył tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a ten wystąpił z wnioskiem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wyrok poprzedziło wydanie opinii przez rzecznika generalnego: uznał on, że Wrocław naruszył przepisy unijne i obcięcie mu dofinansowania było uzasadnione.
Według rzecznik TSUE Eleanor Sharpston niezgodność z dyrektywą 2004/18/WE była oczywista. Co więcej, sięgnęła ona także nowej dyrektywy, której termin implementacji upłynie w kwietniu 2016 r. (2014/24/UE). W obydwu przyznano prawo do ograniczania podwykonawstwa, ale tylko do zadań uważanych za kluczowe. Tymczasem w tej sprawie zamawiający po prostu nakazał, by co najmniej 25 proc. inwestycji zrealizował wykonawca generalny.
Według rzecznika nie miało znaczenia, że zamawiający działał w zgodzie z polskimi regulacjami.
„Miasto Wrocław, jako organ władzy lokalnej, zalicza się do organów państwa, wobec których wystarczająco jasne, precyzyjne i bezwarunkowe przepisy dyrektywy mogą być bezpośrednio skuteczne. W każdym wypadku zgodnie z utrwalonym orzecznictwem, stosując prawo krajowe, a zwłaszcza przepisy uregulowania przyjętego specjalnie w celu wprowadzenia wymagań dyrektywy, sąd krajowy jest zobowiązany interpretować prawo krajowe w najszerszym możliwym zakresie w świetle brzmienia i celu danej dyrektywy, aby osiągnąć rezultat przez nią przewidziany” – napisała Sharpston w uzasadnieniu.
To zły sygnał dla zamówień współfinansowanych w ramach nowej perspektywy 2014–2020. Coraz mniejsze są bowiem szanse na to, że do kwietnia 2016 r. uda nam się wdrożyć nowe regulacje unijne. A jeśli ich nie będzie, zamawiający będą musieli się liczyć z korektami. Tyle że nie z tytułu naruszenia jednego przepisu, a całej dyrektywy. Konsekwencje finansowe poniesie ostatecznie budżet państwa, gdyż – jak zapewniało Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju – beneficjenci funduszy nie mogą być karani za działanie zgodne z polskim prawem.
W opiniowanej przez rzecznika generalnego sprawie WSA pytał również, czy korekta może być nakładana nawet, gdy wykryte nieprawidłowości nie skutkowały poniesieniem przez fundusze europejskie wymiernych strat. Także na to pytanie Eleanor Sharpston udzieliła pozytywnej odpowiedzi, uznając, że liczy się samo naruszenie unijnych regulacji. ©?
Sławomir Wikariak
ORZECZNICTWO
Opinia rzecznika generalnego TSUE z 17 listopada 2015 r., sprawa nr C-406/14.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona9
Od profesjonalnego pełnomocnika oczekuje się więcej
Sąd: pomylić skargę z zażaleniem – to prawnikowi nie przystoi
STAN FAKTYCZNY
Referendarz sądowy oddalił wniosek powoda o zwolnienie go od ponoszenia kosztów sądowych – zaliczki na biegłego. Powód reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika złożył zażalenie na to postanowienie. Sąd Rejonowy w Rzeszowie odrzucił je jednak. W uzasadnieniu wskazał, że art. 39822 par. 1 k.p.c. wyraźnie stanowi, że w takim wypadku jedynym dopuszczalnym środkiem zaskarżenia jest skarga. Sąd nie znalazł też podstaw, aby przyjąć, że doszło jedynie do mylnego oznaczenia pisma. Oba środki zaskarżenia (zażalenie i skarga na orzeczenie referendarza) oparte są bowiem na zupełnie odmiennych zasadach ustrojowych i podlegają różnym przepisom postępowania, a profesjonalny pełnomocnik powinien o tym wiedzieć.
Powód zaskarżył powyższe postanowienie. W jego ocenie doszło do naruszenia art. 1301 par. 11 k.p.c. Sąd powinien bowiem nadać pismu bieg, a w przypadku wątpliwości co do jego charakteru wezwać stronę do usunięcia wszelkich niejasności.
Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał, że zażalenie nie zasługuje na uwzględnienie (sygn. akt VI Gz 257/15).
UZASADNIENIE
Sąd okręgowy wskazał, że zgodnie z art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. mylne oznaczenie pisma procesowego lub inne oczywiste niedokładności nie stanowią przeszkody do nadania mu biegu i rozpoznania go w trybie właściwym. Jednakże pomimo, iż przepis ten nie różnicuje sytuacji stron w zależności od tego, czy w sprawie działa prawnik, czy też zainteresowany sam dokonuje wszelkich czynności, to orzecznictwo Sądu Najwyższego wskazuje na potrzebę odmiennego traktowania takich sytuacji. Od osób posiadających zarówno wykształcenie prawnicze, jak i praktykę w wykonywaniu zawodu adwokata czy radcy prawnego należy bowiem oczekiwać należytej staranności w podejmowaniu czynności przed sądem.
Inaczej natomiast kształtuje się sytuacja strony, która samodzielnie reprezentuje swoje interesy w toku postępowania. Często bowiem nie posiada nawet podstawowej wiedzy z dziedziny prawa i niekiedy mylnie formułuje pisma procesowe, w tym stosuje nazewnictwo środków odwoławczych nieadekwatne do rodzaju orzeczenia, które chce zaskarżyć.
Z tej przyczyny w ocenie SO art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. nie znajduje zastosowania w sytuacji, gdy środek zaskarżenia został wniesiony przez profesjonalnego pełnomocnika. Sąd rejonowy nie musiał zatem wzywać do wyjaśnienia zawartości pisma procesowego sporządzonego przez prawnika, była ona bowiem jednoznaczna. Poza tym fakt, iż odwołanie napisał radca prawny lub adwokat, nie pozwala na przypisanie mu treści, która nie została w nim wyrażona – wskazał sąd w uzasadnieniu.
W związku z powyższym wniesione w niniejszej sprawie przez profesjonalnego pełnomocnika powoda zażalenie nie mogło zostać uznane na podstawie art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. za skargę na orzeczenie referendarza sądowego. ©?
KOMENTARZE
dr Marcin Sala-Szczypiński radca prawny, wicedziekan Rady OIRP w Krakowie
Przedstawiony problem dotyczy niezwykle ważnej kwestii konsekwencji uchybień procesowych profesjonalnego pełnomocnika.
Z orzeczenia nie wynika, czy w przedmiotowym zażaleniu określono podstawy prawne, natomiast zapewne spełniało ono wymogi pisma procesowego przewidziane w art. 126 k.p.c. – kluczowe zatem były dwa elementy: określenie pisma jako „zażalenie” i skierowanie go do sądu okręgowego. Odwołując się do brzmienia właściwych przepisów k.p.c. a także utrwalonej linii orzecznictwa sąd stwierdził, iż wyłącza to możliwość uznania go za skargę i merytorycznego rozpoznania
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona10
w wypadku, gdy pismo złożone zostało przez profesjonalnego pełnomocnika. Orzecznictwo sądowe jest tu dla profesjonalnych pełnomocników bezwzględne. O ile bowiem w ocenie Sądu Najwyższego „niezasługującym na aprobatę, skrajnym formalizmem jest odrzucenie wniosku strony sporządzonego przez osobę niebędącą prawnikiem, którego sformułowanie nie zawiera żądania doręczenia orzeczenia, a ogranicza się do żądania doręczenia uzasadnienia (...)” (por. postanowienie SN z 7 lutego 2006 r., IV CZ 7/06), to już „brak jest dostatecznych podstaw do przypisywania czynnościom procesowym podejmowanym w formie pisemnej przez profesjonalnych pełnomocników innego znaczenia niż wynikające z ich jednoznacznej treści” (por. wyrok SN z 19 kwietnia 2012 r., IV CSK 384/11). Rozstrzygający sprawę sąd nawet nie rozważał możliwej tu potencjalnie wykładni funkcjonalnej, oparciem dla której byłoby założenie, iż celem art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. jest korygowanie nadmiernego formalizmu, a skutkiem dopuszczenie rozpoznania pisma, w przypadku gdy intencje autora są jednoznaczne – bez względu, czy uchybienia dopuścił się profesjonalny pełnomocnik czy inna osoba (takiego rozróżnienia przecież przepis wprost nie wprowadza). Można przyjąć, że w ocenie sądu intencje profesjonalnego pełnomocnika powinny być wyrażane precyzyjnie, a jego status zawodowy wyłącza korygującą ingerencję sądu (mimo iż ostatecznie skutki takiego działania dotyczą bezpośrednio reprezentowanej strony).
Taka utrwalona i jak widać cały czas utrwalana linia orzecznictwa powinna stanowić przestrogę dla profesjonalnych pełnomocników i uświadamiać konsekwencje działań oraz przypominać, iż w większości wypadków klient zdany jest wyłącznie na swego pełnomocnika.
Janusz Sulima sędzia Sądu Apelacyjnego w Białymstoku
Nie jestem zwolennikiem rygorystycznego formalizmu. Co do zasady, każde pismo procesowe, bez względu na to, od kogo pochodzi, powinno być rozpoznane zgodnie z jego treścią. Nazwa pisma nie powinna mieć decydującego znaczenia. Jeżeli są wątpliwości co do rzeczywistych intencji autora pisma, należy je poddać wykładni zgodnie z dyrektywami właściwymi dla tłumaczenia oświadczeń woli. W pewnych przypadkach może być konieczne wezwanie strony do ich wyjaśnienia. Zgodnie z art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. mylne oznaczenie pisma procesowego nie stanowi przeszkody do nadania mu biegu i rozpoznania go we właściwym trybie. Brak jest w tym przepisie zastrzeżenia, że nie dotyczy on profesjonalnych pełnomocników. Z drugiej strony, od osób wykonujących zawód adwokata lub radcy prawnego należy wymagać wysokiego poziomu świadczenia usług prawniczych. Są to przecież ludzie, którzy nie tylko legitymują się wyższym wykształceniem prawniczym. Powinni oni w taki sposób redagować pisma procesowe, aby bez trudu można im było nadać bieg i właściwie je rozpoznać. Po to w niektórych sytuacjach procesowych obowiązuje tak zwany przymus adwok acko-radcowski. Jeżeli ktoś nie jest w stanie temu sprostać, nie powinien wykonywać takiego zawodu. Nie może więc być tak, że fachowy pełnomocnik nie będzie ponosił żadnych konsekwencji swoich zaniedbań lub niewiedzy. Rodzi się jednak pytanie: czy te konsekwencje powinna również ponosić reprezentowana przez nich strona procesu? Jeżeli uznamy, że przepis art. 130 par. 1 zd. 2 k.p.c. nie ma zastosowania w sytuacji, gdy środek zaskarżenia został wniesiony przez profesjonalnego pełnomocnika, to w pewnych skrajnych przypadkach może się okazać, że lepiej w ogóle z usług takieg o pełnomocnika w procesie sądowym nie korzystać.
Komentarz Ryszarda Wilmanowicza, wicedziekana Rady OIRP w Toruniu, czytaj na Prawnik.pl
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 24 cdn

=================================================================================================
Czego się boją prawnicy
Badania dowodzą, że studenci prawa na ogół cieszą się względnie normalnym zdrowiem psychicznym. Później, już jako osoby aktywne zawodowo, zaczynają się borykać z problemami psychicznymi, uzależnieniami, depresją czy też odczuwać niezadowolenie z pracy - pisze radca prawny Maciej Bobrowicz.
Właściwie tytuł powinien brzmieć „Czego się boją prawnicy amerykańscy” lub bardziej elegancko „Czego się obawiają...”, bo przecież oczywiste jest, że prawnicy nie mogą się niczego bać (co innego obawy, te już można mieć). Ostatni numer
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona11
„ABA Journal” opisuje ciekawe badania emerytowanego profesora prawa Johna Landego poświęcone temu zagadnieniu. Czego zatem się boją (obawiają) nasi amerykańscy koledzy?
Lista nie jest krótka: od w pełni oczywistych lęków dotyczących ewentualnej utraty kontroli nad sprawą, wyrządzenia klientowi szkody czy zmiany znanych procedur przez zrozumiałą niechęć do przekazywania klientowi złych wiadomości czy też dyskomfort wywołany agresywnym zachowaniem sędziów aż do – zaskakujących – obaw związanych z wystąpieniami publicznymi czy też szczerym okazywaniem myśli i uczuć.
Profesor Lande użył w jednym ze swoich artykułów militarnej paraboli: prawnicy funkcjonują, podobnie jak żołnierze, w nieprzewidywalnym środowisku, w którym przeciwnicy podejmują bezwzględne i bezpardonowe działania. Postępowanie sądowe przypomina bitwę, pełną zasadzek, manewrów oskrzydlających i pól minowych czyhających na nieostrożnych. Prawnicy powinni mieć się na baczności nie tylko w związku z możliwością ataków drugiej strony – muszą również radzić sobie z nieprzewidywalnością orzeczeń sądowych oraz pokonywać trudności w uzgodnieniu z klientami, jak postępować dalej. Walczą więc na wielu frontach, oczekując zwycięstw.
Zarówno prawnicy, jak i żołnierze uczestniczą w grach o wysokie stawki, gdzie celem jest zwycięstwo, angażują się w bardzo skomplikowane konflikty wymagające opracowania strategii i taktyki.
Jedni i drudzy są postrzegani przez swoich zleceniodawców jako specjaliści, którzy zostali poddani skomplikowanemu szkoleniu.
Jest jednak zasadnicza różnica: żołnierze ćwiczą na poligonach, a prawnicy nie, taka jest bowiem specyfika naszego systemu kształcenia. Badania dowodzą, że studenci prawa na ogół cieszą się względnie normalnym zdrowiem psychicznym. Później, już jako osoby aktywne zawodowo, zaczynają się borykać z problemami psychicznymi, uzależnieniami, depresją czy też odczuwać niezadowolenie z pracy. Źródłem części tych problemów mogą być działanie pod presją czasu, duże obciążenie obowiązkami, interpersonalne konflikty, konkurencja z innymi prawnikami i kancelariami czy też naciski finansowe. Jednakże, co jest warte podkreślenia, obawy prawników obejmują głównie sytuacje, w których przedmiotem oceny są ich działania i kompetencje. Chodzi o lęk przed krytyką, odrzuceniem, porażką czy też utratą autorytetu.
Do tego „amerykańskiego pakietu obaw” prawników dodam jeszcze jedną, specyficznie polską obawę przed uczestnictwem w szkoleniach. Decyzja o szkoleniu wymaga poradzenia sobie ze strachem przed porażką oraz akceptacji nieuchronności popełniania błędów w procesie uczenia się. I nie myślę tu o wykładach na temat zmian w kodeksach postępowania cywilnego czy postepowania karnego. Chodzi mi o aktywny udział w warsztatach poświęconych np. umiejętności występowania publicznie, przekonywania, negocjowania, komunikacji z klientem.
Uczestnictwo w takich zajęciach jest dla niektórych „obawą” nie do pokonania.
Czy jest jednak jakieś inne wyjście? W odróżnieniu od żołnierzy prawnicy prowadzą wojny przez całe swoje zawodowe życie i płacą za to olbrzymią cenę. Często zbyt wielką.
Maciej Bobrowicz; http://www.prawnik.pl/opinie/artykuly/9 ... wnicy.html
Kolizja norm etycznych i prawnych
WYWIAD Gdy sądy zwalniają z tajemnicy adwokackiej
Adwokat Radosław Baszuk: Żyję w przekonaniu, że niemożliwe jest ukaranie adwokata aresztowaniem za odmowę ujawnienia tajemnicy zawodowej. Gdyby tak się stało, uznałbym za właściwą każdą, także najbardziej radykalną, formę protestu środowiskowego
Sądy lekceważą tajemnicę adwokacką?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona12
Nie chciałbym generalizować. Faktem jest natomiast, że w ostatnim czasie było kilka głośnych przypadków wydawania przez sądy postanowień zezwalających na przesłuchanie adwokatów w toczących się postępowaniach karnych jako świadków na okoliczności objęte tajemnicą adwokacką. Dostępne mi informacje wskazują na to, że postanowienia o zwolnieniu z tajemnicy adwokackiej zapadają coraz częściej.
I co pan na to?
To niepokojąca tendencja. Sięganie po informacje objęte tajemnicą adwokacką źle świadczy o kondycji i sprawności wymiaru sprawiedliwości. Na szczęście te zdarzenia wywołały pewien rezonans w przestrzeni publicznej. Z drugiej strony, będąca tego wynikiem dyskusja utrwala pewien zamęt pojęciowy.
Jaki zamęt pojęciowy?
Zacząć należy od tego, że posługiwanie się sformułowaniem „tajemnica obrończa” i przeciwstawianie jej, rzekomo słabszej, mniej chronionej „tajemnicy adwokackiej” wydaje się być na gruncie obowiązujących przepisów nieuprawnione. W moim przekonaniu taki podział jest błędnym uproszczeniem. Tajemnica adwokacka jest jedna. A jej zakres uregulowany został w ustawie – Prawo o adwokaturze.
Ale sami prawnicy używają pojęcia tajemnicy obrończej...
To, co pochopnie nazywane jest tajemnicą obrończą, to jedynie konsekwencje zawartego w kodeksie postępowania karnego bezwarunkowego zakazu dowodowego dotyczącego przesłuchania jako świadka obrońcy oraz adwokata lub radcy prawnego kontaktującego się z zatrzymanym, co do faktów, o których dowiedzieli się oni, udzielając porady prawnej lub prowadząc sprawę. Ten zakaz dowodowy nie nawiązuje do obowiązku zachowania tajemnicy. Wymienia jedynie grupę osób, w tym adwokatów, i określa, że nie można ich wykorzystywać jako źródła dowodowego w danym zakresie. Jednak ten zakaz nie ma swoich korzeni w obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej. Jest niezależnym od tajemnicy zawodowej instrumentem prawa dowodowego. Tajemnica zawodowa wiąże świadka i działa wobec wszystkich osób niewtajemniczonych. Zakazy dowodowe skierowane są do organu procesowego i ograniczają wykorzystanie określonych źródeł dowodowych w ramach procesu.
Są to instytucje niezależnie?
Tak, choć w pewnym zakresie pokrywające się. Zakazy dowodowe chronią obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej jedynie pośrednio. Chroniąc wykonywanie obrony, chronią tajemnicę jako jeden z elementów wykonywania funkcji obrońcy.
Tajemnica adwokacka jest ważniejsza?
Jest inną instytucją prawa. Zakres zakazu dowodowego z jednej strony jest szerszy niż zakres obowiązku dyskrecji. Nawet gdyby przyjąć, wobec czego jestem sceptyczny, że klient może zwolnić adwokata z obowiązku zachowania tajemnicy, nie uchyla to zakazu dowodowego wiążącego organ procesowy niezależnie od czyjejkolwiek woli. Bywa także tak, że zakres zakazu dowodowego wykracza poza granice obowiązku zachowania tajemnicy. Przewidziane w prawie o adwokaturze uchylenie obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej w wypadku informacji udostępnianych na podstawie i w zakresie określonym w przepisach ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu nie wpływa w jakikolwiek sposób na zakres zakazu dowodowego zawartego w k.p.k. Przesłuchanie na te okoliczności obrońcy jako świadka w procesie karnym w dalszym ciągu jest niedopuszczalne. Zauważyć także należy, że bezwarunkowy zakaz dowodowy dotyczy zeznań każdego obrońcy, niezależnie od tego, czy wykonuje zawód adwokata i radcy prawnego. Zgodnie z przeważającym w literaturze poglądem dotyczy także obrońców w innych postępowaniach, na przykład dyscyplinarnych, w których funkcję obrońcy mogą pełnić obrońcy niezawodowi, członkowie samorządu zawodowego. Z drugiej strony, wykładnia przepisu konstruującego bezwarunkowy zakaz dowodowy pozostawia poza jego zakresem adwokata świadczącego pomoc osobie zatrzymanej - ujętej na gorącym uczynku popełnienia wykroczenia lub bezpośrednio potem, choć adwokat taki zobowiązany jest przecież do zachowania tajemnicy zawodowej.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona13
I jedno, i drugie dla ochrony klienta?
Tak, choć z różnych powodów. Zakaz dowodowy ma swoje źródło w obronie jako zjawisku społecznym, w czynnościach, które, choć świadczone są najczęściej w ramach zawodu adwokata, stanowią tylko jeden z przejawów jego wykonywania. W tym wypadku przyczyny skonstruowania bezwarunkowego zakazu dowodowego należy doszukiwać się w ochronie szczególnego zaufania łączącego oskarżonego z obrońcą, niezbędnego do prawidłowego wykonywania obrony. Pogląd, jakoby z bezwarunkowego zakazu dowodowego wynikał obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej, jest jednak nieuprawniony. Zakazy dowodowe adresowane są nie do źródła dowodowego, ale do organu procesowego, który przeprowadza dowody. Nie ograniczają wskazanych w nich osób w swobodzie rozpowszechniania posiadanych przez nie informacji. Nie nakładają żadnego obowiązku dyskrecji na źródła dowodowe, do których się odnoszą. Przewidują jedynie zakaz procesowego wykorzystywania określonych źródeł dowodowych przez organ prowadzący postępowanie dowodowe.
Czy sądy liczą się z tym zakazem?
Tak, ponieważ zobowiązuje je do tego prawo nieprzewidujące możliwości obejścia zakazu. Ma on charakter bezwzględny, bezwarunkowy. Kiedy czytam wypowiedzi sędziów i prokuratorów, którzy podkreślają, z jaką atencją odnoszą się do tego, co nazywamy tajemnicą obrończą, nie dostrzegając jednocześnie większego problemu w sięganiu po instrumenty prawne pozwalające na przesłuchanie adwokatów niebędących obrońcami na okoliczności objęte tajemnicą zawodową, doświadczam dysonansu poznawczego. Obowiązujące prawo po prostu zakazuje organom procesowym przesłuchiwania obrońcy co do faktów, o których dowiedział się, udzielając porady prawnej lub prowadząc sprawę. Złamanie zakazu może stanowić przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami możliwymi do wyobrażenia tak w płaszczyźnie dyscyplinarnej, jak i, w pewnych sytuacjach, karnej. Prawdziwym testem refleksji na temat prawa do rzetelnego procesu sądowego, prawa do prywatności i prawidłowego sprawowania wymiaru sprawiedliwości jest stosunek do ochrony tajemnicy adwokackiej poza zakresem wyznaczonym przez bezwarunkowy zakaz dowodowy.
Jak wygląda ten stosunek do ochrony tajemnicy adwokackiej przed polskimi sądami karnymi?
Jestem przekonany, że wskazane wcześniej wartości są na tyle istotne, że przemawiają za zapewnieniem tajemnicy adwokackiej ochrony prawnej w pełnym zakresie, analogicznie jak ma to miejsce w procedurze cywilnej i administracyjnej, także w postępowaniu karnym. Tak jednak nie jest. Obowiązujący kodeks postępowania karnego przewiduje możliwość przesłuchania osoby obowiązanej do zachowania tajemnicy adwokackiej co do faktów objętych tą tajemnicą, jeśli sąd uzna to za niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność mająca podlegać dowodzeniu nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. Zakres regulowanego na poziomie prawnym obowiązku adwokata do zachowania tajemnicy zawodowej wyznaczany jest przez treść ustaw składających się na obowiązujący porządek prawny. To w gestii prawodawcy pozostaje kształtowanie zakresu obowiązku zachowania tajemnicy przez adwokata i odpowiadającego mu prawa odmowy zeznań lub udzielenia odpowiedzi na pytanie, przy czym swoboda ustawodawcy ograniczona jest w tej kwestii jedynie wartościami konstytucyjnymi. Na gruncie normatywnym, przyjmując za punkt odniesienia obowiązujące obecnie przepisy prawa, nie da się, posługując się podstawowymi regułami rozumowania prawniczego i przyjętymi sposobami wykładni, obronić tezy, jakoby art. 6 ustawy – Prawo o adwokaturze stanowił przepis o charakterze lex specialis w relacji do przepisów k.p.k. Być może wątpliwości w tej kwestii mogły zachodzić na tle dawnego k.p.k., który mówił ogólnie o tajemnicy związanej z wykonywaniem zawodu. Po wejściu w życie k.p.k. z 1997 r., w szczególności po nadaniu obowiązującej treści artykułowi 180 par. 2 k.p.k., wydają się one nieuprawnione.
Ale problemy z tajemnicą adwokacką to nie tylko przepisy?
Tak, problemu tajemnicy zawodowej w wykonywaniu zawodu adwokata nie wyczerpuje wyłącznie kontekst normatywny. Obowiązek zachowania tajemnicy jest istotnym, zapewne jednym z najważniejszych, filarem etyki zawodowej. Tu zaś obowiązek zachowania tajemnicy adwokackiej ma charakter bezwzględny. Wywodzona bezpośrednio z treści art. 6 ustawy – Prawo o adwokaturze zasada wskazana w Zbiorze zasad etyki adwokackiej i godności zawodu,
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona14
podobnie jak stanowisko władz adwokatury oraz orzecznictwo dyscyplinarne, nie pozostawiają w tym zakresie wątpliwości. Kodeks postępowania karnego widzi to jednak inaczej – w sytuacji, gdy wobec adwokata zapada prawomocne postanowienie o przesłuchaniu albo zezwoleniu na przesłuchanie, aktualizuje się wobec niego prawny obowiązek złożenia zeznań.
I?
Nieuchronnie oznacza to konflikt pomiędzy obowiązkiem zachowania zgodnego z prawem, złożenia zeznań na okoliczności objęte tajemnicą a obowiązkiem etycznym nakazującym zachowanie milczenia. Dalej będzie jeszcze trudniej. Choć zasady etyczne w adwokaturze mają przede wszystkim wymiar deontologiczny, to ich punkt odniesienia stanowią konsekwencje zachowań regulowane przez normy prawne. Odpowiedzialność dyscyplinarna adwokata ma charakter odpowiedzialności prawnej, przewiduje obowiązek ponoszenia przewidzianych przez prawo konsekwencji określonego zachowania, przy czym konsekwencje te przybierają postać sankcji o niejednokrotnie dotkliwym charakterze. W tym znaczeniu obowiązek etyczny ma także charakter prawny.
Jak ma się wtedy zachować adwokat?
Mamy do czynienia z dylematem wynikającym z różnych reżimów i odmiennych podstaw odpowiedzialności prawnej. Adwokat, wobec którego wydane zostało prawomocne postanowienie o przesłuchaniu lub zezwoleniu na przesłuchanie na okoliczności objęte tajemnicą adwokacką staje przed wyborem złożenia zeznań lub konsekwentnego milczenia. W pierwszym wypadku podejmie zachowanie zgodne z nałożonym przez ustawę obowiązkiem prawnym. Jednocześnie jednak naruszy deontologiczną zasadę bezwzględnego charakteru tajemnicy adwokackiej. Adwokat, który w takiej sytuacji podejmie decyzję o nieskładaniu zeznań na okoliczności objęte tajemnicą, da swoim zachowaniem wyraz przywiązania do zasad etycznych, postąpi jednak sprzecznie z prawem. Zachowanie takie podlegać może sankcjonowaniu karą pieniężną, a nawet trzydziestodniowym aresztem. Pamiętajmy jednocześnie, że adwokat ponosi odpowiedzialność dyscyplinarną tak za postępowanie sprzeczne z prawem jak i sprzeczne z zasadami etyki. Obie przesłanki odpowiedzialności mają charakter odrębny i niezależny. Dogmatycznie podchodząc do tego problemu należałoby przyjąć, że odpowiedzialność dyscyplinarną ponieść może zarówno adwokat, który po niekorzystnym dla niego postanowieniu sądu złoży zeznania, jak i ten, który w analogicznej sytuacji wybierze milczenie. Byłby to jednak wniosek absurdalny.
Był pan kiedyś w takiej sytuacji?
W tak skomplikowanej na szczęście nie. Od wielu lat prowadzę niemal wyłącznie sprawy karne, w zdecydowanej większości jako obrońca. Chroni mnie zatem zakaz dowodowy, o którym mówiliśmy wcześniej. Na początku, gdy moja praktyka zawodowa miała szerszy charakter, miały miejsce dwie sytuacje, w których prokurator – działo się to pod rządami k.p.k. z 1969 r., zwalniał mnie z obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej. W każdym z tych wypadków dalsza odmowa złożenia zeznań nie wiązała się z jakimikolwiek negatywnymi konsekwencjami dla mnie. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że spotkała się ze zrozumieniem i aprobatą.
Problem nie istnieje od wczoraj. Co na to wszystko adwokatura?
Adwokatura na wiele lat „obraziła się” najpierw na pamiętną uchwałę Sądu Najwyższego z 1994 r. a potem na art. 180 par. 2 k.p.k. z 1997 r. Nieskutecznie próbowała przełożyć deontologiczną zasadę bezwzględnego charakteru tajemnicy adwokackiej na rozwiązania, które przyjęły postać obowiązującego prawa. Wyglądało to tak, że albo wyniośle ignorowaliśmy fakt możliwości zwolnienia od obowiązku zachowania tajemnicy albo próbowaliśmy przeforsować karkołomną w moim przekonaniu koncepcję, jakoby relację art. 6 prawa o adwokaturze do przepisu k.p.k. na korzyść tego pierwszego rozstrzygała reguła kolizyjna lex specialis derogat legi generali. Ograniczyliśmy się do uchwał, apeli, oświadczeń, nie zauważając, jak przepis ten obrastając orzecznictwem sądowym i wypowiedziami doktryny zakorzenia się w obowiązującym porządku prawnym. Nie wierzę w skuteczność choćby najbardziej stanowczych uchwał, jeśli nie znajdują one wsparcia w konkretnych, konsekwentnie realizowanych działaniach. Dzisiaj jednak działania takie powinny być poprzedzone udzieleniem odpowiedzi na podstawowe pytanie, czy możliwe jest doprowadzenie w bliskiej
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona15
perspektywie do zmiany obowiązującego stanu prawnego poprzez nadanie tajemnicy adwokackiej w postępowaniu karnym charakteru bezwzględnego?
No i?
Jestem sceptyczny. Po przeszło 20 latach od pamiętnej uchwały Sądu Najwyższego i 16 latach obowiązywania k.p.k. z 1997 r., po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2004 r., ale też uwzględniając dominujące koncepcje polityczne i stan opinii publicznej, nie widzę możliwości przeforsowania obecnie skutecznej inicjatywy ustawowej w tej sprawie.
To jak można walczyć z tą sytuacją?
Należy skoncentrować się na planie ograniczenia negatywnych skutków dopuszczonego prawem zwalniania adwokatów od obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej, a także stworzenia gwarancji bezpieczeństwa dla tych adwokatów, którzy będąc prawomocnie zwolnieni z obowiązku zachowania tajemnicy, zdecydują się na odmowę złożenia zeznań.
To jak ograniczyć negatywne skutki zwalniania adwokatów od obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej?
Można to osiągnąć poprzez próbę kształtowania w pożądanym zakresie orzecznictwa sądowego. Paradoksalnie, pewną szansę w tym zakresie stwarza niejasność, blankietowość przesłanek upoważniających do zwolnienia z tajemnicy. Niezbędność dla dobra wymiaru sprawiedliwości, jaką przy podejmowaniu decyzji o zwolnieniu powinien kierować się sąd, razi nadmierną ogólnikowością. Niemniej użyte w dyspozycji przepisu sformułowanie „tylko wtedy, gdy” wskazuje na zasadność ograniczenia przypadków zwalniania z tajemnicy wyłącznie do sytuacji wyjątkowych. Uważam za możliwą i prawidłową interpretację powyższej klauzuli w kierunku ograniczenia możliwości zwolnienia z tajemnicy wyłącznie do spraw o zbrodnie i poważne występki, a nawet ograniczenia jej wyłącznie do przestępstw wymienionych w art. 240 kodeksu karnego. Warunek niemożności ustalenia okoliczności na podstawie innego dowodu powinien być na etapie postępowania przygotowawczego oceniany wyłącznie ex post, na podstawie wyników postępowania, w którym przeprowadzono wszystkie dostępne dowody i wykorzystano wszelkie możliwości dotarcia do dowodów bez konieczności ingerowania w tajemnicę zawodową, nie zaś w dowolnym, wygodnym dla prokuratora czasie.
Co jeszcze powinna zrobić teraz adwokatura?
Należy zabiegać o wsparcie i wspólne stanowisko naturalnych sojuszników adwokatury w przeciwdziałaniu zjawisku zwalniania od obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej. Sojuszników takich widzę w samorządach innych zawodów zaufania publicznego, których członkowie zobowiązani są do zachowania tajemnicy zawodowej, oraz w organizacjach pozarządowych działających w obszarze ochrony praw i wolności obywatelskich. W przestrzeni publicznej trzeba przypominać nieustannie oczywistą prawdę, że tajemnica nie jest przywilejem adwokata, ale niezbywalnym prawem człowieka zwracającego się o pomoc prawną, że jej zachowanie nie tylko nie zakłóca, ale wręcz zapewnia prawidłowe sprawowanie wymiaru sprawiedliwości. Adwokaci poddani procedurze zwolnienia z tajemnicy muszą wiedzieć, że stoi za nimi efektywna struktura samorządowa, która jest w stanie zapewnić im wsparcie nie tylko w trakcie takiego postępowania, ale także po jego niekorzystnym dla adwokata zakończeniu. W tej sprawie ustawowe powołanie adwokatury do współdziałania w ochronie praw i wolności obywatelskich, zadanie samorządu zawodowego reprezentowania adwokatury i ochrony jej praw oraz dbałości o przestrzeganie zasad etyki zawodowej nabierają szczególnego znaczenia. Powinniśmy skutecznie monitorować skalę zjawiska zwalniania z tajemnicy zawodowej. Faktycznie nie znamy jej. Do opinii publicznej docierają jedynie przypadki nagłośnione, wyjątkowe z uwagi na charakter sprawy lub osoby w niej występujące. Nie wiemy także, czy i jak często sięga się po przewidziane w k.p.k. kary porządkowe.
Jak można monitorować skalę tego zjawiska?
Rady izb adwokackich powinny domagać się od prezesów sądów na ich terenie periodycznych informacji o liczbie postępowań dotyczących zwolnienia z tajemnicy oraz o każdorazowym wszczęciu takiego postępowania wobec adwokata – członka izby. Jeżeli informacji takich nie uda się uzyskać w ramach niesformalizowanej współpracy, należy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 listopada 2015
Strona16
sięgnąć po instrumenty prawne przewidziane w ustawie o dostępie do informacji publicznej i konsekwentnie je egzekwować.
Co robić w konkretnych przypadkach?
Rady powinny każdorazowo zapewniać adwokatom pomoc prawną pełnomocników specjalizujących się w procedurze karnej i zagadnieniu tajemnicy zawodowej. Rolą samorządu zawodowego jest także zapewnienie gwarancji bezpieczeństwa tym adwokatom, którzy będąc prawomocnie zwolnieni z obowiązku zachowania tajemnicy, zdecydują się na odmowę złożenia zeznań. W wypadku nałożenia na adwokata kary pieniężnej jej kwota powinna być mu niezwłocznie refundowana ze środków będących w dyspozycji rad adwokackich.
Oni mogą trafić do aresztu!
Wciąż jeszcze żyję w przekonaniu, że niemożliwe, niewyobrażalne jest, by w moim kraju doszło do sytuacji ukarania adwokata za odmowę ujawnienia tajemnicy zawodowej karą porządkową aresztowania. Gdyby tak się stało, uznałbym za adekwatną i właściwą, każdą formę protestu środowiskowego, także najbardziej radykalną.
Co z postępowaniami dyscyplinarnymi?
Powinniśmy wypracować i konsekwentnie stosować w praktyce czytelny sposób rozwiązania wskazanego wyżej dylematu kolizji dóbr prawnych w postępowaniu dyscyplinarnym. Właściwym wydawałoby się w tym wypadku przyjęcie, iż nie podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej za postępowanie sprzeczne z prawem adwokat, który mimo wydania przez sąd prawomocnego postanowienia o przesłuchaniu lub zezwoleniu na przesłuchanie, powołując się na zakaz etyczny, odmawia złożenia zeznań na okoliczności objęte tajemnicą zawodową przy świadomości i gotowości poniesienia przewidzianych prawem konsekwencji, w tym wypadku kar porządkowych. Zachowanie takie mieści się w konstrukcji wyłączającego bezprawność dyscyplinarną kontratypu akceptowanego nieposłuszeństwa adwokata wobec obowiązku prawnego pozostającego w oczywistej sprzeczności z wartością deontologiczną ustaloną, krzewioną i przestrzeganą przez adwokaturę w wykonaniu jej ustawowych zadań.
Dobrze brzmi, ale czy jest szansa, że cokolwiek się zmieni?
Wszystkie te działania podejmowane łącznie, w sposób skoordynowany i konsekwentny mogą przynieść w perspektywie czasowej skutek w postaci zmniejszenia liczby postępowań w przedmiocie zwolnienia z tajemnicy oraz faktyczną bezskuteczność prób przesłuchiwania adwokatów na okoliczności objęte tajemnicą zawodową. To zaś otworzyć może w przyszłości drogę do debaty o zmianie obowiązującego prawa i nadaniu tajemnicy adwokackiej charakteru bezwzględnego także w wymiarze normatywnym. Innej drogi nie widzę.
Rozmawiała Ewa Maria Radlińska
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... wnych.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 26

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona1
Spis treści
PiS odwołuje nowych sędziów TK………………………………………….1
Płytka skarga nie przejdzie w Sądzie Najwyższym……………………………………..2
Trybunał o krok od paraliżu……………………………………………….3
Biegli sądowi zbyt często mylą się w opiniach…………………………………..3
Kara za niestaranność dla radcy prawnego……………….………………..4
Biegli sądowi zbyt często mylą się w opiniach…………….5
Sędzia nie jest sługą żadnej z partii……………6
Porozumienie skonfliktowanych stron zamiast długoletniego sporu…………………………………………………..7
Garnitur doradcy nie wpływa na przychody……………………………………….8
Bogdan Święczkowski Podsekretarzem Stanu……………….9
PiS odwołuje nowych sędziów TK
http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... ow-tk.html
Kolejna odsłona politycznej batalii o Trybunał Konstytucyjny. W środę w nocy Sejm przyjął uchwały unieważniające wybór pięciu sędziów TK. Na dowód tego, że zostali oni wyłonieni niezgodnie z ustawą zasadniczą PiS przedstawił opinie dwóch konstytucjonalistów.
Poseł Stanisław Piotrowicz, który uzasadniał wniosek złożony przez PiS, podkreślił, że jedynie sam Sejm może naprawić błędy, jakie popełnili parlamentarzyści poprzedniej kadencji, wybierając pięciu sędziów TK. A uchwały anulujące „wadliwie” podjęte decyzje są tego wyrazem. - Toczy się batalia o to, aby przywrócić konstytucyjny ład – zadeklarował Piotrowicz.
W ocenie polityka procedowanie w sprawie wyboru pięciu sędziów TK naruszyło normy konstytucyjne, ustawowe i regulaminowe, dlatego uchwały z 8 października w tej sprawie „nie mają mocy prawnej”. Piotrowicz zaznaczył jednocześnie, że unieważnienie rozstrzygnięć podjętych przez Sejm poprzedniej kadencji nie pozostaje z sprzeczności z działaniami Trybunału Konstytucyjnego, który 3 grudnia rozstrzygnie, czy wybór nowych sędziów był zgodny z ustawą zasadnicza. – PiS z powagą przyjmie wyrok trybunału – dodał Piotrowicz. W ten sposób odpierał zarzuty, że PiS chce do tego czasu obsadzić TK rekomendowanymi przez siebie sędziami.
Poseł, uzasadniając wniosek o unieważnienie wyboru sędziów, powołał się na opinie dwóch konstytucjonalistów – prof. Bogusława Banaszaka oraz prof. Jarosława Szymanka. Po pierwsze, obaj uznali, że przepisy ustawy z 25 czerwca 2015 r. w zakresie procedury obsady składu trybunału budzą poważne zastrzeżenia konstytucyjne. W ich ocenie przepisy regulujące wybór sędziów trybunału naruszają zasady techniki prawodawczej oraz prawidłowej legislacji (art. 2 konstytucji) oraz łamią zasadę autonomii parlamentu (art. 112 konstytucji).
Co więcej, zdaniem konstytucjonalistów złożenie ślubowania przed prezydentem jest bezwzględnym warunkiem objęcia urzędu sędziego TK. „Procedura obsadzania stanowiska sędziego TK nie jest zakończona przed złożeniem ślubowania przed Prezydentem i uznać powinno się, że procedura ta podlega zasadzie dyskontynuacji. Tym samym po zakończeniu kadencji Sejmu Prezydent nie odbiera ślubowania od osób wybranych na stanowisko sędziego TK.” – czytamy w opinii prof. Banaszaka.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona2
Piotrowicz odniósł się także do bardzo krytycznych ocen działań PiS wypowiadanych przez urzędującego prezesa TK oraz jego byłych prezesów. Prof. Andrzejowi Rzeplińskiemu zarzucił, że w swoich wypowiedziach medialnych dokonał „bezprecedensowego w demokratycznym państwie prawa ataku na Sejm”, sugerując to, jaki wyrok wyda trybunał oraz nie pozostawiając złudzeń, że jest on apolityczny. Piotrowicz negatywnie ocenił też fakt, że sędziowie TK aktywnie uczestniczyli w pracach nad projektem nowej ustawy o trybunale, a więc de facto są jej współautorami. – Jak mogą więc oceniać, czy jest ona zgodna z konstytucją? – pytał retorycznie.
Poseł zaatakował także dwóch byłych prezesów TK prof. Andrzeja Zolla i prof. Marka Safjana, którzy zgodnie tłumaczyli w mediach, że prezydent nie ma żadnych podstaw, aby wstrzymywać zaprzysiężenie wybranych sędziów trybunału – Ośmielają się poniżać demokratycznie wybrany Sejm, porównując działanie parlamentu do zamachu stanu, a państwo polskie do dyktatur – oburzał się Piotrowicz. W reakcji na jego wystąpienie prof. Rzepliński oraz posłowie PO opuścili salę obrad.
Jak powiedział w rozmowie z PAP konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego dr Ryszard Balicki, nie ma żadnej podstawy prawnej do podejmowania uchwały, która miałaby anulować wybór dokonany zgodnie z obowiązują ustawą. "Projekt uchwały przedstawiony przez klub PiS to karkołomna konstrukcja. Sędziowie TK zostali wybrani na podstawie legalnie obowiązującej ustawy i dopóki ustawa ta nie zostanie w części bądź w całości uchylona, nie zostanie stwierdzona jej niekonstytucyjność, to cały czas obowiązuje nas domniemanie konstytucyjności tego aktu prawnego." - podkreślił dr Balicki.

Płytka skarga nie przejdzie w Sądzie Najwyższym
http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... zszym.html
Wnosząc skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku trzeba „wykazać”, a więc nie „wskazać”, „przytoczyć” czy „uwiarygodnić”, że wzruszenie zaskarżonego orzeczenia w drodze innych środków prawnych nie było i nie jest możliwe.
Kobieta wniosła skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku sądu okręgowego. Sąd Najwyższy odrzucił jednak jej skargę. Wyjaśnił, że skarga taka powinna zawierać: oznaczenie wyroku, od którego jest wniesiona, ze wskazaniem, czy jest on zaskarżony w całości lub w części; przytoczenie jej podstaw oraz ich uzasadnienie; wskazanie przepisu, z którym zaskarżony wyrok jest niezgodny; uprawdopodobnienie wyrządzenia szkody, spowodowanej przez wydanie wyroku, którego skarga dotyczy; wykazanie, że wzruszenie zaskarżonego wyroku w drodze innych środków prawnych nie było i nie jest możliwe, a ponadto – gdy skargę wniesiono stosując art. 4241 par. 2 kodeksu postępowania cywilnego – że występuje wyjątkowy wypadek uzasadniający wniesienie skargi; a także wniosek o stwierdzenie niezgodności wyroku z prawem.
Zgodnie z przywołanym przepisem, w wyjątkowych wypadkach, gdy niezgodność z prawem wynika z naruszenia podstawowych zasad porządku prawnego lub konstytucyjnych wolności albo praw człowieka i obywatela, można żądać stwierdzenia niezgodności z prawem prawomocnego wyroku sądu I lub II instancji kończącego postępowanie w sprawie, jeżeli strona nie skorzystała z przysługujących jej środków prawnych, chyba że jest możliwa zmiana lub uchylenie wyroku w drodze innych przysługujących stronie środków prawnych. Co ważne, judykatura wskazuje, że wszystkie wymogi skargi muszą być spełnione, aby pismo strony można było uznać za skargę. Brak więc któregokolwiek z elementów skargi jest brakiem istotnym, nie usuwalnym w postępowaniu naprawczym i powoduje jej odrzucenie. Tak właśnie się stało w tej sprawie. Sąd bowiem wytknął, że przedstawiona skarga wymogom nie odpowiada, a jej wady mają charakter nieusuwalny. Pierwszy z tych wymogów dotyczy obowiązku przytoczenia podstaw skargi, co polega na określeniu, czy skarżący zarzuca naruszenie prawa materialnego, czy uchybienie przepisom proceduralnym, przy czym konieczne jest przytoczenie konkretnych przepisów naruszonych przez sąd. Obowiązek ten jest wyraźnie wyodrębniony w przepisie, co oznacza, że nie może być utożsamiany ze wskazaniem przepisów, z którymi orzeczenie jest niezgodne.
Skarżącą obciąża też obowiązek przedstawienia analizy prawnej przepisów dotyczących środków zaskarżenia, których zastosowanie jest niedopuszczalne lub z innych przyczyn na pewno nie mogłoby odnieść skutku. Skarżąca musi „wykazać”, a więc nie „wskazać”, „przytoczyć” czy „uwiarygodnić”, że wzruszenie zaskarżonego orzeczenia w drodze innych środków prawnych nie było i nie jest możliwe. Takie wykazanie polega na ujawnieniu i przedstawieniu tej okoliczności w sposób
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona3
wyczerpujący i nie budzący wątpliwości oraz na dowiedzeniu jej istnienia i przekonującym uzasadnieniu. Skarżąca zaś uzasadniając to, że w jej sprawie wzruszenie zaskarżonego wyroku w drodze innych środków prawnych nie było i nie jest możliwe wykazała niedopuszczalność skargi kasacyjnej, ale nie przeprowadziła analizy prawnej możliwości skorzystania z innych środków prawnych, poza ogólnikowym zasygnalizowaniem niedopuszczalności skargi o wznowienie postępowania. Odnosząc się zaś do uprawdopodobnienia wyrządzenia szkody i mając na uwadze to, że składnikami szkody wskazywanej przez skarżącą są m. in. koszty procesu, należy zauważyć, że koszty te, którymi strona została obciążona, nawet gdyby zostały już uiszczone przed wniesieniem skargi, nie stanowią szkody w rozumieniu art. 424 [5] § 1 pkt 4 k.p.c., czyli przepisu określającego co skarga powinna zawierać.
Postanowienie Sądu Najwyższego z 29 października 2015 r., sygn. akt V CNP 26/15
Trybunał o krok od paraliżu
PRAWO | Rozprawa dotycząca wyboru nowych sędziów może zostać zablokowana, bo PiS zarzuca trzem członkom TK brak bezstronności.
Marek Domagalski [ http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76509
PiS oczekuje od trzech sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy brali udział w pracach nad ustawą o TK autorstwa PO, że wyłączą się z orzekania w tej sprawie. Jeśli tak się stanie, nie będzie pełnego składu Trybunału, a to zablokuje rozprawę zaplanowaną na 3 grudnia. – Chcemy dać im szansę zachowania się jak należy. Jeśli sami tego nie uczynią, nie wykluczamy wniosku o ich wyłączenie – mówi Stanisław Piotrowicz, poseł PiS, przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości.
Dwóch sędziów TK, prezes Andrzej Rzepliński i wiceprezes Stanisław Biernat, uczestniczyło w prawie wszystkich z 20 posiedzeń Komisji Sprawiedliwości i podkomisji do prac nad projektem ustawy, powołanych w poprzedniej kadencji Sejmu. W pracach często brał też udział sędzia Piotr Tuleja. Wielokrotnie zabierali głos. Prezes Rzepliński oponował np. przeciw zwiększeniu roli prezydenta przy wyborze prezesa TK. Prezesi Rzepliński i Biernat nie sprzeciwiali się jednak poprawce, która doprowadziła do „skoku na Trybunał”, zgłoszonej pod koniec prac przez Roberta Kropiwnickiego, posła PO. Dotyczyła ona wyboru dwójki sędziów, których powinien wybrać Sejm kolejnej kadencji. Oponował jedynie Wojciech Szarama z PiS. Widać to na sejmowym nagraniu z posiedzenia.
Tymczasem rozprawa zaplanowana w TK na 3 grudnia – do zbadania przepisu, który umożliwił poprzedniemu Sejmowi wybór pięciu zamiast trzech sędziów – ma się odbyć w pełnym składzie (czyli co najmniej dziewięciu sędziów). 2 grudnia z TK odejdzie sędzia Zbigniew Cieślak, zostanie więc 11 sędziów. Wyłączenie trzech zaangażowanych w prace nad ustawą PO spowoduje, że orzekać będzie mogło tylko ośmiu. A to oznacza, że rozprawa może się nie odbyć. Z kolei 8 grudnia ubędzie jeszcze jeden sędzia – odchodzi Teresa Liszcz. – Gdyby o mnie chodziło, tobym się wyłączyła. Inaczej postawiłabym się w niezręcznej sytuacji, że muszę oceniać ustawę, którą jako ekspert akceptowałam – mówi prof. Genowefa Grabowska, konstytucjonalista. Inne zdanie ma prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału. – Nie doprowadzajmy do absurdu – fakt, że sędziowie TK zabierali głos podczas prac nad ustawą, nie oznacza, że decydowali o jej treści.
W środę spór się zaostrzył. Klub PiS złożył projekty uchwał o stwierdzeniu braku mocy prawnej wyboru sędziów TK. Głosowania nad nimi nie zakończyły się jednak do czasu zamknięcia tego wydania „Rz”.
Biegli sądowi zbyt często mylą się w opiniach
Agata Łukaszewicz http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76441
RAPORT | Dzięki specjalnej stronie każdy mógłby sprawdzić kompetencje eksperta, z którego usług chce skorzystać. To jedna z wielu propozycji prawników.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona4
Od wielu lat biegli sądowi czekają na nową ustawę regulującą profesję, którą wykonują. Bez skutku. Mnożą się natomiast raporty obnażające wady profesji i jej słabe strony. Z ostatniego, opublikowanego właśnie przez Fundację Forensic Watch, na temat oceny kompetencji biegłych sądowych wynika, że największym problemem są dziś błędy merytoryczne, a przez nie słaba jakość opinii. Fundacja zebrała rekomendacje na temat tego, co zrobić, żeby było lepiej. Planuje też przygotować matrycę kompetencji biegłego sądowego. Będzie to podstawa do opracowania nowoczesnego i ogólnodostępnego narzędzia do oceny kompetencji i monitorowania jakości ich działań. Coś na kształt strony, na której po wpisaniu danych biegłego można będzie poznać, jakie ma kwalifikacje.
Bez eksperta ani rusz
Dlaczego fundacja przyjrzała się właśnie biegłym? – Problem z opiniami i ekspertami je wystawiającymi rzutuje na cały wymiar sprawiedliwości – tłumaczy Paweł Rybicki, współautor opracowania. Przywołuje skargi wpływające do rzecznika praw obywatelskich. Wynika z nich jednoznacznie, że przewlekłość w wielu przypadkach spowodowana jest długotrwałym oczekiwaniem na sporządzenie opinii przez ekspertów. Badanie, na podstawie którego powstał raport, trwało rok (od września 2014 r. do sierpnia 2015 r.). Pytania zadawano przedstawicielom wszystkich zawodów prawniczych i naukowcom. Merytoryczne błędy w opiniach, za długi czas ich przygotowywania, nie najlepsze kwalifikacje biegłych czy niejasność opisów metodyki badawczej są powodem opieszałości wymiaru sprawiedliwości – wynika z raportu. Najwięcej trudności przysparzają eksperci w sprawach gospodarczych. Brakuje ich na listach prezesów sądów.
Czas działać
Prawnicy postulują wprowadzenie ogólnokrajowej listy biegłych, by umożliwić przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości z całego kraju dostęp do danych osób gotowych pełnić funkcję biegłego. Kolejna propozycja to ustalenie listy dyscyplin i specjalności biegłych. Dziś panuje na nich chaos terminologiczny. Prawnicy postulują też wprowadzenie systemu wartościowania kompetencji biegłych. Powinien on przede wszystkim dawać możliwość sprawdzenia poziomu kompetencji kandydata na biegłego. Im większa liczba spełnionych kryteriów, tym wyższa jego ocena. Kolejny pomysł to wprowadzenie mechanizmu stałej oceny pracy biegłych. Powinny powstać rozwiązania umożliwiające gromadzenie i udostępnianie informacji o ocenie poszczególnych biegłych. Wystawialiby je zleceniodawcy. Chodzi o tzw. monitoring pacy eksperta. W rekomendacjach raportu znalazła się też propozycja wprowadzenia elementów systemu oceny zgodności. Sprowadza się do dobrowolnego poddawania się biegłych ocenie i potwierdzaniu kompetencji przez zlecających opinię. Nie zabrakło też propozycji finansowych, czyli wprowadzenia zasad wynagradzania biegłych dostosowanych do sytuacji rynkowej. I na koniec – wprowadzenie czytelnego i jednolitego modelu odpowiedzialności.
Co na to zainteresowani?
– Chciałbym rozmawiać o konkretnych propozycjach, które mają szansę na finał – mówi Marek Dołęga ze Stowarzyszenia Biegłych ds. Wypadkach Drogowych. Przypomina, że biegli od ośmiu lat czekają na nową ustawę i mimo wielu projektów się nie doczekali. Cieszy go, że losem biegłych interesują się fundacje. – Politycy nie doceniają wagi czynności, jakich się podejmujemy. Może głos prawników uzmysłowi władzy, że bez naprawy zawodu nie da się naprawić wymiaru sprawiedliwości – podkreśla.
Kara za niestaranność dla radcy prawnego
Bork; http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76446
ORZECZENIE Klient skarżył się, że prawnik go unikał i nie złożył na czas apelacji.
Radca prawny nie złożył w terminie wniosku o uzasadnienie do orzeczenia, nie złożył w terminie apelacji, nie informował klienta o przebiegu sprawy. Przez sądy dyscyplinarne samorządu radcowskiego został ukarany karą pieniężną (5 tys. zł) oraz zakazem sprawowania patronatu przez dwa lata. Obrońca radcy prawnego złożył jednak kasację do Sądu Najwyższego od rozstrzygnięcia Wyższego Sądu Dyscyplinarnego.
Pokrzywdzony, czyli klient radcy prawnego, który pojawił się na rozprawie w Sądzie Najwyższym, skarżył się, że w związku ze sprawą, w której nie złożono apelacji, stracił ponad 200 tysięcy złotych. Mówił też, że radca go unikał, dopiero po dwóch latach udostępnił mu teczkę z dokumentami sprawy. W kasacji znajdowały się zarzuty naruszenia prawa
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona5
materialnego. Sąd Najwyższy jednak ich nie uwzględnił. Sędziowie orzekający podkreślali, że dawno nie spotkali się z tak niedbale przygotowaną kasacją. Ocenili też, że kara jest odpowiednia do zawinienia – stopnia niedbałości, jakiej dopuścił się radca.
Biegli sądowi zbyt często mylą się w opiniach
Agata Łukaszewicz http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76441
RAPORT | Dzięki specjalnej stronie każdy mógłby sprawdzić kompetencje eksperta, z którego usług chce skorzystać. To jedna z wielu propozycji prawników.
Od wielu lat biegli sądowi czekają na nową ustawę regulującą profesję, którą wykonują. Bez skutku. Mnożą się natomiast raporty obnażające wady profesji i jej słabe strony. Z ostatniego, opublikowanego właśnie przez Fundację Forensic Watch, na temat oceny kompetencji biegłych sądowych wynika, że największym problemem są dziś błędy merytoryczne, a przez nie słaba jakość opinii. Fundacja zebrała rekomendacje na temat tego, co zrobić, żeby było lepiej. Planuje też przygotować matrycę kompetencji biegłego sądowego. Będzie to podstawa do opracowania nowoczesnego i ogólnodostępnego narzędzia do oceny kompetencji i monitorowania jakości ich działań. Coś na kształt strony, na której po wpisaniu danych biegłego można będzie poznać, jakie ma kwalifikacje.
Bez eksperta ani rusz
Dlaczego fundacja przyjrzała się właśnie biegłym? – Problem z opiniami i ekspertami je wystawiającymi rzutuje na cały wymiar sprawiedliwości – tłumaczy Paweł Rybicki, współautor opracowania. Przywołuje skargi wpływające do rzecznika praw obywatelskich. Wynika z nich jednoznacznie, że przewlekłość w wielu przypadkach spowodowana jest długotrwałym oczekiwaniem na sporządzenie opinii przez ekspertów. Badanie, na podstawie którego powstał raport, trwało rok (od września 2014 r. do sierpnia 2015 r.). Pytania zadawano przedstawicielom wszystkich zawodów prawniczych i naukowcom. Merytoryczne błędy w opiniach, za długi czas ich przygotowywania, nie najlepsze kwalifikacje biegłych czy niejasność opisów metodyki badawczej są powodem opieszałości wymiaru sprawiedliwości – wynika z raportu. Najwięcej trudności przysparzają eksperci w sprawach gospodarczych. Brakuje ich na listach prezesów sądów.
Czas działać
Prawnicy postulują wprowadzenie ogólnokrajowej listy biegłych, by umożliwić przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości z całego kraju dostęp do danych osób gotowych pełnić funkcję biegłego. Kolejna propozycja to ustalenie listy dyscyplin i specjalności biegłych. Dziś panuje na nich chaos terminologiczny. Prawnicy postulują też wprowadzenie systemu wartościowania kompetencji biegłych. Powinien on przede wszystkim dawać możliwość sprawdzenia poziomu kompetencji kandydata na biegłego. Im większa liczba spełnionych kryteriów, tym wyższa jego ocena. Kolejny pomysł to wprowadzenie mechanizmu stałej oceny pracy biegłych. Powinny powstać rozwiązania umożliwiające gromadzenie i udostępnianie informacji o ocenie poszczególnych biegłych. Wystawialiby je zleceniodawcy. Chodzi o tzw. monitoring pacy eksperta. W rekomendacjach raportu znalazła się też propozycja wprowadzenia elementów systemu oceny zgodności. Sprowadza się do dobrowolnego poddawania się biegłych ocenie i potwierdzaniu kompetencji przez zlecających opinię. Nie zabrakło też propozycji finansowych, czyli wprowadzenia zasad wynagradzania biegłych dostosowanych do sytuacji rynkowej. I na koniec – wprowadzenie czytelnego i jednolitego modelu odpowiedzialności.
Co na to zainteresowani?
– Chciałbym rozmawiać o konkretnych propozycjach, które mają szansę na finał – mówi Marek Dołęga ze Stowarzyszenia Biegłych ds. Wypadkach Drogowych. Przypomina, że biegli od ośmiu lat czekają na nową ustawę i mimo wielu projektów się nie doczekali. Cieszy go, że losem biegłych interesują się fundacje. – Politycy nie doceniają wagi czynności, jakich się podejmujemy. Może głos prawników uzmysłowi władzy, że bez naprawy zawodu nie da się naprawić wymiaru sprawiedliwości – podkreśla.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona6
Sędzia nie jest sługą żadnej z partii
Wzorcem stosowanym przez Trybunał Konstytucyjny przy kontroli aktów normatywnych nie jest program tej czy innej partii politycznej, ale normy konstytucyjne – pisze prawnik
JERZY STĘPIEŃ http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76460
Wokół kwestii związanych z funkcjonowaniem Trybunału Konstytucyjnego narosło ostatnio wiele nieporozumień. Dobrze byłoby, żeby chociaż prawnicy nie powtarzali przy tej okazji bzdur mieszających w głowach osób mniej wprowadzonych w specyfikę sądownictwa konstytucyjnego. Bywało bowiem, że nawet adwokaci mylili Trybunał Konstytucyjny z Trybunałem Stanu. Swego czasu pewien adwokat gratulował mi nawet wyboru do Trybunału Stanu, chociaż nigdy do niego nawet nie kandydowałem. Od czasu do czasu czytam, że Trybunał jest trzecią izbą parlamentu. Warto więc przypomnieć rzeczy podstawowe, szczególnie w kontekście toczącej się wokół Trybunału swoistej wojny nerwów.
Logika i wnioski
Po pierwsze, twierdzenie, że Sejm poprzedniej kadencji wybrał pięciu sędziów, jest półprawdą. Owszem wybrał pięciu sędziów, ale pełnię prawdy oddaje zdanie, że 8 października 2015 r. Sejm podjął pięć oddzielnych uchwał o wyborze indywidualnie wskazanych pięciu sędziów, określając precyzyjnie terminy rozpoczęcia przez nich kadencji. W przypadku trzech sędziów początek kadencji przypadał na 7 listopada br., kadencje dwóch pozostałych rozpoczynają się kolejno 3 i 9 grudnia. Z tego wynika, że trzech pierwszych sędziów rozpoczęło już swoje dziewięcioletnie kadencje, a kadencje dwóch pozostałych jeszcze się nie zaczęły i nie zaczną się przed 3 i 9 grudnia. Po drugie, wybrani sędziowie są już sędziami i chroni ich immunitet sędziowski mimo niezaprzysiężenia, podobnie jak w przypadku posłów, którzy choć już wybrani, jeszcze nie złożyli przyrzeczenia poselskiego. Wybrani sędziowie nie mogą podjąć obowiązków, ponieważ nie złożyli ślubowania, a nie złożyli go, ponieważ prezydent jest aktualnie w Chinach i po powrocie tworzy do tego odpowiednie warunki. Dlaczego zatem uporczywie mówi się o „piątce” wybranych sędziów? Chyba po to, by zatrzeć istotną różnicę pomiędzy tymi trzema, którzy już rozpoczęli swoje kadencje, a dwoma pozostałymi, którzy na rozpoczęcie kadencji jeszcze czekają. Oni (Platforma Obywatelska z PSL) wybrali swoją piątkę, to my na złość babci wybierzemy swoich pięciu, bo to my mamy teraz większość – mówią dziś wprost przedstawiciele parlamentarnej większości. Nie wolno rozróżniać, jeśli ustawa czegoś nie rozróżnia (zasada lege non distinguente) – to wie każdy student po pierwszym roku prawa. Akurat w tym przypadku ustawa wyraźnie te dwa, można by powiedzieć, podzbiory sędziów rozróżnia, więc trzeba je rozróżnić i wyciągnąć z tego logiczne wnioski.
Poglądy zostają w domu
Po trzecie, w kółko powtarza się też przy tej okazji, nawet w dobrej wierze, że skoro sędziów TK wybiera Sejm, a zatem większość parlamentarna ukształtowana w momencie wyboru, to tym samym sędziowie są przedstawicielami gremiów politycznych i pełnią w sądzie konstytucyjnym rolę przedstawicieli partii, które je desygnowały i w ramach większości wybrały. Dodaje się przy tym, że sędziowie mają swoje poglądy polityczne, skoro każdy średnio rozgarnięty obywatel je ma, i tym samym te poglądy zbieżne z poglądami partii w parlamencie determinują wszelkie ich zachowania jako sędziów. Rzeczywistość nie jest jednak tak prosta jak rozumowanie oparte na obserwacji konstrukcji cepa. Gdyby tak było, to niemożliwe byłoby osiąganie konsensu w orzeczeniach tak często, jak to jest w praktyce. A dzieje się tak, ponieważ dla sędziów wzorcem kontroli aktów normatywnych nie jest program takiej czy innej partii, ale normy konstytucyjne, obrośnięte wieloletnią, a nawet wielowiekową tradycją interpretacyjną. Jeśli przeanalizować wszystkie dotąd wydane wyroki polskiego Trybunału Konstytucyjnego, to okaże się, że sporów o najważniejsze wartości różniące świat polityki (np. ochrona życia, lustracja) jest tyle co kot napłakał. Może 90 proc. spraw kończących się wyrokami (chodzi tu o rząd 100 spraw rocznie) za wzorzec kontroli będzie miało zasadę państwa prawa sformułowaną w art. 2 konstytucji, na którą składają się między innymi takie oczywiste dla europejskiego porządku prawnego zasady jak: niedziałania prawa wstecz, prawidłowej (dawniej przyzwoitej) legislacji, ochrony praw słusznie nabytych, ochrony interesów w toku, zachowania odpowiedniego vacatio legis (okres pomiędzy ogłoszeniem a wejściem w życie aktu normatywnego), pewności prawa i bezpieczeństwa prawnego, wyłączności ustawy w materii praw i wolności obywatelskich oraz prawa daninowego, zakaz pogarszania sytuacji podatnika w roku podatkowym. Dość często Trybunał będzie odwoływał się do zasady proporcjonalności przy ograniczaniu praw i wolności (art. 31 ust. 3) oraz adekwatności środków niezbędnych do osiągnięcia założonego celu (art. 2). Dyżurnym wzorcem kontroli jest zasada równości (art. 32)
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona7
czy prawo do sądu (art. 45). Oczywiście, nie są to wszystkie wzorce, które przywołuje sąd konstytucyjny. Można je jeszcze długo wymieniać, ale konia z rzędem temu, który potrafiłby wskazać, że któraś z tych zasad czy norm konstytucyjnych stoi w sprzeczności z jakimkolwiek programem jakiejkolwiek partii politycznej.
Dyktatury już minęły
Dla sędziów konstytucyjnych wzorcami kontroli nie są programy partii, które rekomendowały kandydatów na sędziów, jeśli te partie jeszcze w chwili orzekania danego sędziego w ogóle istniały, ale właśnie te – przykładowo wymienione wcześniej – normy konstytucyjne, których żaden jako tako wykształcony prawnik nie będzie kwestionował. Wypracowane zostały w długim procesie budowania europejskiej kultury prawnej i przepuszczone przez filtr orzecznictwa w naszym wypadku już blisko trzydziestoletniej praktyki. I żadna partia polityczna, przynajmniej do chwili obecnej, nie zadeklarowała, że będzie walczyła o wyeliminowanie z systemu prawa konstytucyjnego którejś z wymienionych zasad czy norm. Na tym właśnie polega istota pracy sądów konstytucyjnych. W Stanach Zjednoczonych zrozumiano to już w na początku XIX w. i dlatego nie było tam nigdy dyktatury. Europa Zachodnia pojęła to w pełni dopiero po II wojnie światowej, po doświadczeniach z licznymi tu dyktaturami z lat międzywojennych i bezpośrednio powojennych. Dotarło to w końcu do państwa naszego środkowo i wschodnioeuropejskiego kręgu, ale z trudem się przyjmuje, jak widać to na przykładzie Rosji, Białorusi, Ukrainy, Węgier, Czech, a ostatnio także i u nas niektórzy zaczynają zerkać pod tym względem na wschód. Gratulacje!!! Byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego już kilka tygodni temu ostrzegali przed skutkami manipulowania przy wyborze kolejnych sędziów, nazywając to wręcz zamachem na Trybunał. Od wydania tego oświadczenia sytuacja uległa pogorszeniu. Niektórzy publicyści zarzucili nam przedwczesność reakcji. Niestety, pacjent nie zawsze wie, że już jakiś czas temu zaatakowała go choroba. Na razie nic go nie boli i sił mu nie ubywa, ale gdyby poszedł w odpowiednim momencie do lekarza, to usłyszałby od specjalisty, że choroba ma już swoje ognisko i niepokojąco się rozwija. Zanim pacjent odnotuje pierwsze jej objawy, specjalista będzie mógł na podstawie przeprowadzonych badań i obserwacji postawić diagnozę, zdefiniować chorobę i zlecić lekarstwo. Nasze państwo, odzyskane po 1989 r., nigdy nie było w pełni zdrowe, ale teraz pojawiły się już pierwsze objawy kolejnej choroby. Specjaliści, a nikt nie zaprzeczy, że nasze konsylium jest w pełni profesjonalne, są w stanie wskazać, skąd wzięły się te objawy i czego dowodzą. Zaproponowaliśmy nawet skuteczną terapię, ale, jak wiadomo, zawsze znajdą się pacjenci, którzy będą lekceważyli głos specjalistów i pójdą do znachora. Chcą dalej indywidualnie cierpieć, niech cierpią – państwo nie jest jednak pojedynczym, indywidualnym pacjentem, który może sobie pozwolić na terapię jakiegoś konowała.
Porozumienie skonfliktowanych stron zamiast długoletniego sporu
Łukasz Kuczkowski http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76477
Za ponad miesiąc, 1 stycznia 2016 r., wejdzie w życie ustawa z 10 września 2015 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw w związku ze wspieraniem polubownych metod rozwiązywania sporów (DzU z 2015 r., poz. 1595, dalej: nowelizacja). Istotnie zmienia ona instytucję mediacji. Nowelizacja ma zachęcić skonfliktowane strony do zakończenia sporów w drodze ugody, i to we wszelkich sprawach cywilnych, również tych z zakresu prawa pracy.
Obowiązkowa próba przed pozwem
Zanim strony pójdą do sądu pracy, powinny sprawdzić, czy istnieją podstawy do zakończenia sporu poza nim. Co ważne, taką analizę należy przeprowadzić jeszcze przed skierowaniem sprawy do sądu. W samym pozwie powód musi bowiem podać informację o tym, czy strony podjęły próbę mediacji lub innego pozasądowego sposobu rozwiązania konfliktu. Jeżeli tak się nie stało, będzie musiał wyjaśnić, dlaczego nie poczyniono takich wysiłków. Oczywiście nie w każdej sytuacji pojawi się obiektywna możliwość zawarcia ugody. Co więcej, nie zawsze będzie to wskazane. Przykładowo wtedy, gdy pracownik wytoczy powództwo przeciwko podmiotowi, który nie jest jego pracodawcą, lub gdy jego roszczenie się przedawniło. W takich przypadkach trudno oczekiwać od pracodawcy, aby zgadzał się na zawarcie ugody. Zdarza się też, że powstałe spory wynikają z nieporozumień, które w prosty i szybki sposób można wyjaśnić bez udziału sądu, korzystając z pomocy niezależnego i bezstronnego mediatora. W praktyce, zanim powód złoży pozew do sądu pracy, powinien wystąpić do pozwanego z propozycją zawarcia ugody. Dla celów dowodowych lepiej zrobić to na piśmie. Przy czym taką formą nie jest stosowane dotychczas wezwanie do zapłaty. Trudno je bowiem uznać za ugodowy sposób
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona8
rozwiązania sporu. Szczególnie jeżeli opiewa na pełną kwotę roszczenia i zawiera zapowiedź skierowania sprawy do sądu po bezskutecznym upływie terminu zapłaty. Skoro inicjatorem ewentualnego postępowania sądowego jest przyszły powód, to on powinien wystąpić z próbą ugodowego załatwienia sporu. Ponieważ zazwyczaj z pozwami występują pracownicy, oni mają podejmować takie inicjatywy.
Tuż przed wyrokiem
Jeżeli próba polubownego zakończenia sporu przed wniesieniem pozwu nie powiedzie się albo w ogóle do niej nie dojdzie, o mediacji może zdecydować sąd. Obecnie wolno mu skierować strony do mediacji jedynie do zamknięcia pierwszej rozprawy. Według nowych przepisów będzie można to zrobić na każdym etapie postępowania. Nawet bezpośrednio przed wydaniem wyroku. To słuszna zmiana. Zdarza się, że zarówno na etapie przedsądo wym, jak i we wczesnym stadium postępowania strony nie widzą możliwości zawarcia ugody. Często zmienia się to później, np. w wyniku przeprowadzonego postępowania dowodowego strony są bardziej skłonne do porozumienia >patrz ramka.
Trzy miesiące albo dłużej
W postanowieniu sąd określa, ile będzie trwała mediacja. Nowe przepisy znacznie wydłużają jej okres z miesiąca do trzech miesięcy. Na wniosek stron lub z powodu innych ważnych okoliczności ten termin wolno przeciągnąć. Jednocześnie czasu trwania mediacji nie wlicza się do okresu postępowania sądowego. Jeżeli okres mediacji minął i ugoda nie została zawarta, sąd wyznacza rozprawę i postępowanie sądowe toczy się dalej. Podobnie postępuje, gdy jedna ze stron przed upływem terminu wyznaczonego na ugodę podniesie, że nie godzi się na dalszą mediację.
Jak zmobilizować opornych
Przy zmianie przepisów sądowi zagwarantowano też narzędzia mające nakłonić strony do mediacji. Przede wszystkim może wezwać strony do udziału w spotkaniu informacyjnym mającym wyjaśnić możliwości i korzyści związane z mediacją. Takie spotkanie poprowadzi odpowiednio przeszkolony sędzia, referendarz sądowy, urzędnik sądowy, asystent sędziego lub stały mediator. Ponadto po wniesieniu pozwu, ale jeszcze przed wyznaczeniem rozprawy, sąd ma prawo wezwać strony, aby stawiły się na posiedzenie niejawne. Podczas niego ocenia się, czy okoliczności wniesionej sprawy umożliwiają polubowne rozwiązanie. Na tym posiedzeniu sąd będzie mógł wysłuchać strony i zdecydować o dalszych krokach. Jeżeli przeciwnicy zgodzą się ugodowo zakończyć spór, sąd skieruje ich do mediacji, korzystając ze swoich uprawnień. Niewykluczone, że w trakcie postępowania sądowego do mediacji dojdzie także na zgodny wniosek stron (patrz ramka). W takim wypadku sąd nie kieruje sprawy do mediacji, lecz jedynie – po inicjatywie zainteresowanych – zawiesza postępowanie.
Garnitur doradcy nie wpływa na przychody
Orzeczenie
Nawet ten, kto występuje w eleganckiej garderobie przed organami podatkowymi, sądami i na spotkaniach z klientami, nie może zaliczyć wydatku na jej zakup do kosztów podatkowych – orzekł NSA.
Sprawa dotyczyła doradcy podatkowego, który świadczy w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, występuje na rozprawach przed sądami administracyjnymi i Krajową Izbą Odwoławczą, spotyka się z pracownikami urzędów i izb skarbowych, przeprowadza audyty podatkowe w siedzibie klientów, a także uczestniczy w spotkaniach z nimi. Doradca wyjaśnił, że standardy wymagają, aby podczas wykonywania usług był ubrany w garnitur. Uważał, że ma prawo zaliczyć wydatek na jego zakup do kosztów podatkowych.
Dyrektor Izby Skarbowej w Warszawie uznał, że uzyskiwanie przychodów w ramach działalności nie zależy od rodzaju noszonej odzieży. Schludny wygląd jest niezbędny do wykonywania również wielu innych zawodów. Stanowisko to podzieliły WSA w Warszawie i NSA. Oba sądy uznały, że zakup garniturów jest wydatkiem na cele osobiste.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 listopada 2015
Strona9
Sędzia NSA Anna Maria Świderska dodała, że nie można rozdzielić sposobu korzystania z garnituru na cele służbowe i prywatne. Przyznała, że w orzecznictwie NSA pojawiały się wątpliwości co do takich wydatków, ale dotyczyły one przedsiębiorców, którzy kupowali ubrania swoim pracownikom. – Zwykle była to jednak odzież oznaczona logo firmy lub odzież specjalistyczna. Garnituru nie można zaliczyć do żadnej z tych kategorii – stwierdziła sędzia Świderska. Dodała, że doradca nie był w stanie wykazać, że gdyby poszedł na spotkanie z klientem w stroju mniej formalnym, to nie uzyskałby przychodu.
Łukasz Zalewski https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... chody.html
Bogdan Święczkowski Podsekretarzem Stanu
Prezes Rady Ministrów Beata Szydło na wniosek Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry powołała 24 listopada 2015 r. Bogdana Święczkowskiego na stanowisko Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Bogdan Święczkowski (ur. 22 maja 1970 r. w Sosnowcu) – prokurator Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Ukończył studia podyplomowe z zakresu prawa europejskiego. Były radny Sejmiku Województwa Śląskiego.
Wykładowca akademicki, jeden z założycieli i działacz Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „AD VOCEM”.
Autor wielu publikacji dotyczącej m.in. wymiaru sprawiedliwości, przestępczości zorganizowanej i służb specjalnych.
Żonaty, jedna córka.
Bogdan Święczkowski zrzekł się wynagrodzenia zasadniczego Podsekretarza Stanu.
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
http://ms.gov.pl/pl/informacje/news,776 ... stanu.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 27

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Wyścig sejmowej większości z Trybunałem………………………………………….1
Sądy nie chcą kar z bransoletą……………………………………..2
Wyścig sejmowej większości z Trybunałem
Marek Domagalski http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76918
USTRÓJ | Nocne uchwały Sejmu o utracie mocy prawnej wyboru pięciu sędziów to element w sporze o status sądu konstytucjonalnego.
Wynik tego sporu może istotnie zmienić układ sił na szczytach władzy, zwycięstwo nowego Sejmu, czyli przeforsowanie nowych sędziów, utemperowałoby ekspansywność Trybunału. A takie stawiano mu nieraz zarzuty, że może kontrolować ustawy, a sam nie podlega kontroli.
Piątka anulowanych
W środę wieczorem Sejm, głosami PiS i klubu Kukiz’15, uchwalił uchwały „pozbawiające mocy prawnej” sędziów wybranych 8 października, od których prezydent nie odebrał ślubowania. To rzeczywiście niespotykana uchwała i pewnie większość prawników uważa, że niezgodna z prawem. Nie ma jednak wyraźnego przepisu uniemożliwiającego jej podjęcie, przeciwnie – są głosy prawników, że te uchwały niczego nowego nie wniosą do sporu. Nie ma też organu, który mógłby wiążąco dla innych władz stwierdzić nielegalność tych uchwał. Kompetencji takich nie ma Trybunał, gdyż bada on tylko akty normatywne, w szczególności ustawy. Zdarzyły się jednak w historii Trybunału przypadki przekroczenia tej granicy. Najgłośniejszy dotyczył uchwały lustracyjnej Sejmu z 28 maja 1992 r., nakazującej ministrowi spraw wewnętrznych (Antoniemu Macierewiczowi) ujawnienie nazwisk tajnych współpracowników UB i SB z lat PRL na najwyższych szczeblach władzy, w tym zasiadających w Sejmie. TK uznał uchwałę za niekonstytucyjną. Wskazał, że stanowiła ona generalną normę, ponieważ odnosiła się do nieokreślonego z imienia i nazwiska kręgu osób. Piątkowe uchwały dotyczą jednak pojedynczych wskazanych z nazwiska sędziów.
Szybka ścieżka
Tymczasem w czwartek szef Klubu PiS Ryszard Terlecki zapowiedział, że Sejm ma zająć się wyborem pięciu sędziów TK już na kolejnym posiedzeniu Sejmu 2–3 grudnia. A kandydatów będzie można zgłaszać do 1 grudnia. Terlecki uważa, że PiS poprawia wadliwy system. PiS skorzystał z nowego przepisu wprowadzonego do regulaminu Sejmu, który upoważnia marszałka Sejmu do zarządzenia wyboru sędziów TK przypadku unieważnienia wadliwego wyboru (według większości sejmowej) sędziów. Taki przypadek nie jest opisany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Dopiero nowela autorstwa PiS stanowi, że uprawnione instytucje: prezydium Sejmu lub co najmniej 50 posłów, będą miały siedem dni na zgłaszanie swoich kandydatów od wejścia w życie ustawy. Ma to nastąpić dopiero od grudnia. Widać jednak, że Sejm chce wyboru dokonać szybciej.
Co dalej?
Trybunał wyznaczył dwie sprawy w tym sporze, pierwszą 3 grudnia, drugą 9. Nie wiadomo jednak dzisiaj, czy wystarczy sędziów do zachowania kworum, gdyż PiS domaga się, żeby trzej sędziowie, w tym prezes Andrzej Rzepliński, którzy pracowali nad spornymi przepisami, wyłączyli się ze sprawy.
Sądy nie chcą kar z bransoletą
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
Agata Łukaszewicz http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=76926
PROJEKT | Tylko 37 proc. miejsc w systemie dozoru elektronicznego jest wykorzystywanych. Pozostałe są puste, ale płacić trzeba.
Od 1 lipca 2015 r. elektroniczne bransolety, czyli system dozoru elektronicznego, są stosowane do kary ograniczenia wolności, a nie kary więzienia. Wraz ze zmianą sądy niemal przestały ten system orzekać. Dowód: w ciągu ostatnich trzech miesięcy zrobiły to w sumie dziewięć razy (kara ograniczenia wolności lub środek zabezpieczający kontrolowany w ramach SDE). – To zdecydowanie za mało – uważa Ministerstwo Sprawiedliwości i zamierza to zmienić.
Zmiana goni zmianę
– Udział kary z elektroniczną bransoletą wśród wszystkich kar wynosi od 2 do 30 proc. w zależności od okręgu – podaje Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, i występuje do ministra, aby szybko przygotował nowelę. Z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że wykonywanych jest dziś ok. 112 tys. kar ograniczenia wolności. Na 31 października 2015 r. elektronicznym systemem objętych jest 3712 osób na 10 tys. dostępnych miejsc, a to zaledwie 37 proc. wykorzystania. W przyszłym roku w elektronicznym systemie miejsc ma być 12,5 tys., a pełną zdolność osiągnie w 2017 r. – wtedy miejsc ma być 15 tys. Statystyki pokazują, że drastycznie spada liczba instalacji systemu: z 1137 w maju 2015 r. do 637 w październiku. Dlaczego sądy nie przekonały się do kary ograniczenia wolności w SDE? – Nie chodzi o to, że się nie przekonały – uważa Barbara Wilamowska, koordynator ministra sprawiedliwości. I dodaje, że było mało czasu, w życie wchodziła duża reforma procedury karnej. Prokuratorzy w pierwszej kolejności wypchnęli więc do sądów wszystkie sprawy na ukończeniu, żeby załapać się na stare zasady, tj. sprzed 1 lipca 2015 r. Poza tym po 1 lipca skupili się bardziej na nowej roli niż na proponowaniu nowych rodzajów kar.
Pośpiech gubi
– Choć raz chcielibyśmy wierzyć, że jak wprowadza się do sądów zmiany, to nikt nie każe już po miesiącu tłumaczyć się z ich efektów. Sądy to nie fabryka, w której po wprowadzeniu nowej linii produkcyjnej od razu rośnie produkcja – podkreśla sędzia Patryk Zamojski. Dodaje przy tym, że oczekiwanie szybkich efektów zgubiło już niejeden dobry pomysł. Jak resort chce zmienić przepisy o SDE? Wszystko wskazuje na to, że elektroniczna bransoleta powróci do wykonywania krótkoterminowych kar więzienia. Tym bardziej że wtedy ten system się sprawdził. Dzięki SDE w latach 2009–2015 zwolniło się w sumie 23 tys. 145 miejsc w więzieniach i aresztach. – Można to uznać za sukces w skali europejskiej – dodaje Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości. – Efektywność wykonywania tej formy kary sięga 94 proc. – chwali wiceminister. Jak wygląda kara ograniczenia wolności w SDE? Skazany co do zasady pozostaje na wolności, a co za tym idzie, poza okresami wyraźnie wskazanymi w harmonogramie nie może podlegać kontroli z wykorzystaniem urządzeń technicznych (np. musi przebywać w mieszkaniu codziennie od 15.30 do 23.00; w pozostałym czasie może robić, co chce). Kiedy dokładnie ma być kontrolowany – to ustali sąd w specjalnie przygotowanym dla konkretnego skazanego elastycznym harmonogramie. Z reguły sąd bierze pod uwagę obowiązki domowe skazanego (opieka nad dziećmi, zajęcia domowe, zakupy itd.) oraz godziny i charakter pracy.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 30

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Cztery godziny antyfilozofii prawa………………………………………….1
Więźniowie skazani na wykluczenie……………………………………..3
Adwokat poprowadzi przed urzędem patentowym sprawę o znaki……………………………………………….4
Zamówienia publiczne: Brak uzasadnienia niweczy tajemnicę firmy…………………………………..5
Kontradyktoryjność odwołana……………….……………….7
Cztery godziny antyfilozofii prawa
Marek Safian http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=77092
Bywały w historii Europy sytuacje, gdy tajemnicza wola narodu czy wola ludu pracującego, zastępując prawo, prowadziła do tworzenia najbardziej zdeformowanych i nieludzkich systemów totalitarnych – pisze były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Parafraza tytułu artykułu prof. Jerzego Zajadły sprzed kilku lat nadaje się znakomicie na opisanie tego, co się wydarzyło w nocy ze środy na czwartek w polskim parlamencie. Padły w toku debaty mocne słowa o przewadze woli narodu nad prawem stanowionym, o zwierzchniej władzy Sejmu, a także o niezbędności przywrócenia stanu zgodności z konstytucją poprzez uchwały unieważniające wybór sędziów do Trybunału Konstytucyjnego (poseł sprawozdawca nazwał to uczonym terminem „konwalidacja”). Przy okazji padły słowa na temat szkodliwości orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i jego destrukcyjnej roli historycznej hamującej procesy transformacji, a także z ust lidera partii rządzącej także o braku demokratycznej legitymacji sądu konstytucyjnego, którą jest w istocie niepotrzebną przybudówką parlamentu („trzecią izbą”), pozostający poza kontrolą i dysponującą nieograniczoną władzą. Wypowiedziano wiele ocen świadczących o całkowitym braku zrozumienia, czym jest natura państwa prawa, jakie są jego fundamentalne zasady, na czym polegają konstytucyjne ograniczenia demokracji parlamentarnej, jaką rolę odgrywa w państwie demokratycznym sąd konstytucyjny.
Żadna władza nie jest absolutna
Odwoływanie się do zasady wyższości woli (dobra) narodu nad prawem jest równoznaczne z zakwestionowaniem istoty państwa prawa, i stwierdzenia tego nie uchylą owacyjne oklaski na stojąco części posłów kierowane do osoby, która sformułowała takie credo. Wskazuje ono bowiem, że wprowadzamy zasadę, że „wola narodu” jest uosabiana zawsze przez aktualną większość parlamentarną, a więc większość polityczną, która nie jest związana żadnym prawem, łącznie z konstytucją. Oznaczałoby to ogromną efektywność w sprawowaniu władzy, a jednocześnie ogromne zagrożenie dla jednostki i jej podstawowych praw, ponieważ straciłaby ona jakiekolwiek gwarancje ochronne i nie miałaby żadnego wpływu na ustalenie, czym jest tajemnicza wola narodu. Cofalibyśmy się w ten sposób o 800 lat w historii europejskiej cywilizacji, warto bowiem przypomnieć, że w tym roku obchodzimy 800 lecie Magna Charta Libertatum (1215), której postanowienia przewidujące ograniczenie władzy króla przez prawo są traktowane jako początek historii państwa prawa. Bywały ekscesy w historii Europy, zwłaszcza w XX wieku, kiedy to tajemnicza wola narodu czy wola ludu pracującego miała jako jedyna wyrażać dobro wspólne, dobro ogółu lub dobro wspólnoty narodowej. Owa wola, zastępując prawo i sytuując się ponad prawem, prowadziła w takich sytuacjach do tworzenia najbardziej zdeformowanych i nieludzkich systemów totalitarnych.
Stanowcza teza o zwierzchniej władzy Sejmu to kolejny element „finezyjnej konstrukcji” antyfilozofii prawa stworzonej w czasie nocnej debaty. Słusznie zauważono, że jest to teza wynikająca z peerelowskiej konstytucji, kwestionująca zasadę równowagi i podziału władz, która, sformułowana przez Monteskiusza, została uznana za jeden z najważniejszych elementów składających się na ideę państwa prawa. Jest to zasada zakładająca nie tyle istnienie różnych władz w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona2
państwie, ile wyraźny podział kompetencji pomiędzy poszczególnymi władzami, a także ich wzajemne hamowanie się i równoważenie. Z istoty tej zasady wynika, że żadna władza nie jest absolutna i nie może przejmować kompetencji, które do niej nie należą. Parlament jako władza ustawodawcza nie może wydawać wyroków i rozstrzygnięć w indywidualnych sprawach, sądy nie mogą zastępować ustawodawcy, a władza wykonawcza nie może tworzyć ustaw i wykonywać funkcji należących do sądu, np. poprzez ingerencję w toczący się i niezakończony proces sądowy, nawet gdyby chodziło o procedurę ułaskawienia. Podział władz w państwie zakłada także względną niezależność tych władz od siebie, w takim sensie, że wpływanie jednej władzy na funkcjonowanie drugiej jest ściśle zakreślone prawem, normami konstytucyjnymi, a ingerencje, które poza te granice wykraczają, są niedopuszczalne. Jest to więc także wyraźny nakaz poszanowania przez władzę ustawodawczą i wykonawczą niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej, co wyraża się jednoznacznie w zasadzie nieusuwalności sędziów.
Złamanie trójpodziału
Stwierdzenie to pozwala przejść do trzeciego elementu składającego się na „obraz państwa prawa” ukształtowany w niedawnej nocnej debacie, a mianowicie do kwestii uchwał pozbawiających mocy prawnej wcześniejsze uchwały o wyborze sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Opinia publiczna nie powinna sobie dać wmówić, że rzecz jest niesłychanie zagmatwana, niejasna, kontrowersyjna i niemożliwa do zrozumienia. Jest to nieprawda, bo sytuacja prawna jest absolutnie jasna – Sejm wybrał sędziów 8 października na podstawie normy konstytucyjnej i ważnej, niezakwestionowanej ustawy sejmowej.
Od dnia, w którym zakończyła się kadencja trzech sędziów, tj. od dnia 6 listopada, osoby powołane przez Sejm są sędziami Trybunału Konstytucyjnego (art. 194 konstytucji mówi o wyborze sędziów Trybunału przez Sejm, a nie o wyborze „kandydatów na sędziów Trybunału”!). Operowanie rozróżnieniem pomiędzy sędzią a osobą wybraną na stanowisko sędziego nie ma w tym kontekście żadnego sensu i musi prowadzić do wyników sprzecznych z brzmieniem samej normy konstytucyjnej. Wygaśnięcie mandatu sędziego TK nastąpić może jedynie w ściśle określonych i wyczerpująco wskazanych sytuacjach i poza nimi nie może to nastąpić poprzez decyzję innego organu państwa, bez względu na to, czy jest to Sejm RP czy prezydent. Głosowanie w Sejmie i przyjęcie uchwał nie jest podstawą do stwierdzenia niekonstytucyjności wyboru sędziów, ani też ustawy, na podstawie której zostali oni powołani. Nie jest to ani skomplikowane, ani zagmatwane – bo reguły niezawisłości i niezależności sędziowskiej opierają się na klarownych i niebudzących wątpliwości zasadach. Dlaczego przyjęcie innego rozumowania wydaje się tak bardzo niebezpieczne dla państwa prawa? Odpowiedź jest także oczywista – dopuszczenie do takiego precedensu, jakim byłoby odwołanie de facto przez Sejm urzędujących sędziów, stwarza na przyszłość realne zagrożenie, że sędziowie tracą swoją niezależność i pozostają przez cały czas w orbicie oddziaływania władzy politycznej, która może monitorować, oceniać i karać. Zasady podziału władz w państwie zostałyby definitywnie złamane, ze wszystkimi tego skutkami dla funkcjonowania całego systemu państwa prawnego. Oceny tej nie mógłby zmienić żaden kompromis, nawet taki, który polegałby na powołaniu w miejsce odwołanych sędziów – tych samych sędziów, którzy zostali wcześniej odwołani: istotne jest bowiem, że nawet taki manewr zakładałby skuteczność pozbawienia uchwał Sejmu mandatu sędziowskiego. I z takim rozwiązaniem nie można by się w żadnym wypadku zgodzić na gruncie zasad państwa prawnego. W tej debacie pojawia się też oczywiście argument, że do całego zamieszania przyczyniła się poprzednio rządząca formacja polityczna i na nią spada ostateczna odpowiedzialność za to, co się stało, a więc za wybór sędziów w „nadmiarze” . Jeżeli wobec dwójki sędziów został popełniony błąd konstytucyjny, czego wykluczyć nie można, mechanizmy dobrze funkcjonującej demokracji przewidują jasne i precyzyjnie określone procedury: skierowanie spraw do TK i ustalenie niekonstytucyjności przyjętego rozwiązania (chodziłoby tu ewentualnie o normę przejściową ustawy z 25 czerwca 2015 r.). Twierdzenie, że większość poprzedniej kadencji naruszyła konstytucję tamtą ustawą i wobec tego jedyną odpowiedzią ma być kolejne „kompensacyjne naruszenie” konstytucji przez nową formację sprawującą władzę, opiera się na tragicznym nieporozumieniu albo na złej woli. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy parlament przyjął ustawę niezgodną z konstytucją, nigdy dotąd nie doszło jednak do tego, by odwoływaniem się do niekonstytucyjności przyjętej ustawy (dodajmy jeszcze niestwierdzonej, lecz jedynie hipotetycznej niekonstytucyjności) usprawiedliwiać kolejne zachowania naruszające konstytucję. To działanie prowadziłoby bezpośrednio do zniszczenia dorobku naszej demokratycznej drogi, którą przemierzaliśmy przez ostatnie 25 lat.
Zasady i wartości
Na koniec tego krótkiego wywodu słów kilka o roli sądu konstytucyjnego. Idea sądownictwa konstytucyjnego sformułowana na początku XX wieku przez wybitnego austriackiego filozofa prawa Hansa Kelsena zakłada z samej swej
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona3
istoty ograniczenie władzy parlamentu – poprzez system kontroli aktów ustawodawczych oparty bezpośrednio na normie konstytucyjnej. Idea ta rozwinęła się w pełni w doktrynie i praktyce niemieckiej po doświadczeniach pierwszej połowy XX wieku, wynaturzeniach i zbrodniach totalitaryzmu. Znalazła mocne oparcie w filozofii Gustava Radbrucha, który mocno podkreślał, że ponad prawem ustawowym przyjmowanym przez ustawodawcę istnieją pewne zasady, a przede wszystkim prawa podstawowe jednostek, które muszą być zawsze respektowane, co oznacza, że nawet demokratycznie legitymizowana władza nie może tych praw i wartości naruszać. Prawa i wolności konstytucyjne są ponad wolą większości parlamentarnej, także ponad wolą znajdującą swe oparcie w większości absolutnej.
Jedyną instytucją w państwie prawnym, która może zapewnić skuteczne przestrzeganie przez parlament ograniczeń wynikających z konstytucji, jest niezależny sąd konstytucyjny. Twierdzenie, że ma on ograniczoną legitymację demokratyczną albo że powinien podlegać jakiejś kontroli zewnętrznej, opiera się na zasadniczym niezrozumieniu (albo raczej chęci niezrozumienia) tego, czym jest odrębność trzeciej władzy (władzy sądowniczej). Polska demokracja i polska droga transformacji, wychodzenia z systemu komunistycznego byłyby bez porównania trudniejsze i wolniejsze, a może nawet niemożliwe, gdyby na straży tych procesów nie stał niezależny sąd konstytucyjny. Warto o tym przypominać, ponieważ jesteśmy w punkcie, w którym podejmowane dzisiaj decyzje o dalszych losach Trybunału Konstytucyjnego mogą na długie lata zaważyć o jakości polskiej demokracji i naszym miejscu w Europie.
Więźniowie skazani na wykluczenie
RAPORT Wychodzącym z zakładów karnych trudno wrócić do społeczeństwa. NIK punktuje niewielką pomoc, jaką dostają od państwa, i absurdy więziennej resocjalizacji.
Grażyna Zawadka http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=77079
W Polsce brak kompleksowego systemu readaptacji, który wspierałby skazanych i tym, którzy odbyli karę, umożliwiał powrót do społeczeństwa – twierdzi Najwyższa Izba Kontroli w raporcie, który poznała „Rzeczpospolita”. Po wyjściu na wolność więzień musi radzić sobie sam. Co drugi w ankiecie dla NIK przyznał, że miał poczucie bezradności, bo nie wiedział, do kogo się zwrócić w sprawie podstawowych problemów życiowych. Jeśli ktoś pomaga, to głównie organizacje pozarządowe, ale im z kolei brakuje pieniędzy. – W społeczeństwie nie ma zrozumienia, że trzeba pomóc byłym więźniom. A jest to w naszym wspólnym interesie, bo jeśli wrócą za kraty, dalej będą na naszym garnuszku – mówi Marek Łagodziński, prezes Fundacji Sławek, która pomaga skazanym. W więzieniach przebywa ok. 70 tys. osób. NIK zbadał, jak wygląda readaptacja skazanych na długie kary, bo głównie oni są narażeni na wykluczenie. Wnioski są krytyczne.
Chociaż wiele instytucji wspiera skazanych, to każda robi to na własną rękę. – Działalność Służby Więziennej, kuratorskiej, ośrodków pomocy społecznej i urzędów pracy nie jest skoordynowana – mówi Dominika Tarczyńska, rzeczniczka NIK. W więzieniach za mało jest wychowawców i psychologów. Na psychologa w Areszcie Śledczym w Czerwonym Borze przypadało np. 369 osób. Norma mówi o najwyżej 200. Programy resocjalizacyjne często niewiele dają. Z 90, jakie na zlecenie Izby zbadali eksperci, aż 44 proc. miało niewielką skuteczność lub nie miało jej wcale. W Areszcie Śledczym w Białymstoku tylko jeden program sprzyjał przygotowaniu więźniów do wolności, reszta miała zająć im czas. 96 ze 101 byłych skazanych, którzy wypowiedzieli się w ankiecie Fundacji Sławek dla NIK, na programach resocjalizacyjnych nie zostawiło suchej nitki. „Nie miały żadnego przełożenia na życie na wolności” – pisali. Ponad połowa z nich twierdzi np., że umiejętności zdobyte za kratami nie pomogły im znaleźć pracy i uniknąć zagrożeń. W połowie więzień swojej funkcji nie spełniały też indywidualne programy oddziaływania, które powinny służyć eliminowaniu przyczyn przestępstwa, za jakie skazany siedzi. Zdarzały się absurdy. W Areszcie Śledczym w Radomiu skazany m.in. za udział w gangu i przemoc wobec ciężarnej kobiety w ramach takiego programu przeczytał książkę o chuligaństwie stadionowym (bójkach i ustawkach). Wychowawca zatwierdził recenzję lektury. NIK twierdzi, że skazany za przemoc nie powinien tego czytać. Dyrektor aresztu uznał, że „w każdej książce jest przesłanie, z którego można wysnuć wnioski”.
NIK chwali terapię dla uzależnionych od alkoholu i narkotyków. Było dla nich na oddziałach terapeutycznych 3,4 tys. miejsc. Ale to za mało – pierwsi czekali na terapię 14 miesięcy, drudzy – rok. Dr Paweł Moczydłowski, kryminolog, były szef więziennictwa, podsumowuje: – Powinno się wcześniej reagować na patologie, a więzienia traktować jako ostateczność. Na Zachodzie dawno to zrozumieli. Wychodząc na wolność, więzień dostaje na bilet, czasami kurtkę i buty,
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona4
ale żadnych środków na start. – Mają je tylko ci, którzy pracują, ale praca jest dla ok. 30 proc. skazanych – mówi Łagodziński. Połowa badanych więzień nie nawiązała kontaktu z pośredniakami. Z ankiet wynika, że 50 proc. osób, które podjęły pracę, znalazło ją samodzielnie. Co czwartej pomogły organizacje pozarządowe i religijne. „Urząd pracy znalazł pracę tylko jednej badanej osobie” – wytyka NIK.
Skuteczniejsze są organizacje pozarządowe: rozdają żywność, ubrania, doradzają; państwo powinno wspierać je finansowo. – Kiedy prowadzimy skazanego przez kilkanaście lat w więzieniu, to po wyjściu jest on w zupełnie innej sytuacji – mówi Łagodziński.
Adwokat poprowadzi przed urzędem patentowym sprawę o znaki
Renata Krupa-Dąbrowska http://www4.rp.pl/Praca-emerytury-renty ... znaki.html
Adwokat poprowadzi przed urzędem patentowym sprawę o znaki, a tłumaczem zostanie się z licencjatem.
Szykuje się kolejne otwarcie zawodów. W poniedziałek wchodzi w życie trzecia i zarazem ostatnia transza deregulacji. Dotyczy 101 profesji. Wśród nich znalazły się zawody finansowe, takie jak makler giełdy papierów wartościowych oraz doradca inwestycyjny oraz rzecznik patentowy. Łatwiej będzie zostać tłumaczem przysięgłym, rzeczoznawcą przeciwpożarowym. Uwolnione mają być także zawody techniczne związane z górnictwem, geologią.
Tłumacz z licencjatem
Tłumaczem przysięgłym będzie mogła zostać osoba z licencjatem, która zda egzamin przed Państwową Komisją Egzaminacyjną, powoływaną przez ministra sprawiedliwości. Do tej pory, aby przystąpić do egzaminu, trzeba było mieć tytuł magistra. Środowisku tłumaczy zmiana się nie podoba.
243 zawody zostały zderegulowane przepisami w ciągu ostatnich dwóch lat
– Im dana osoba ma wyższe wykształcenie, tym jej kwalifikacje jako tłumacza są lepsze – uważa Artur Dariusz Kubacki ze Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich. Dlatego zmianę oceniam bardzo źle. Już w tej chwili tylko ok. 35 procent zdaje egzamin na tłumacza przysięgłego. Myślę, że teraz ten odsetek zmaleje – dodaje.
Z tym że osoby, które zdawały egzamin twierdzą, że jest trudny. Pisemny trwa cztery godziny i polega na tłumaczeniu czterech tekstów. Potem trzeba zdać jeszcze ustny.
Makler tuż po studiach
Zmiany dotyczące zawodu maklera papierów wartościowych oraz doradcy inwestycyjnego są znacznie mniejsze od tych, które planowano.
– W zawodzie maklera będą mogły pracować także osoby, które skończą studia wyższe o programie zaakceptowanym przez Komisję Nadzoru Finansowego – mówi Grzegorz Łętocha ze Związku Maklerów i Doradców. Do tej pory, aby zostać maklerem, trzeba było zdać egzamin przed KNF. Teraz będą dwie ścieżki dostępu.
Natomiast gdy chodzi o zawód doradcy inwestycyjnego, to licencję będą mogły uzyskać także osoby, które mają certyfikaty międzynarodowe, takie jak CFA. Wcześniej muszą jednak zdać egzamin uzupełniający przed KNF. Do tej pory nie było to możliwe.
Tylko inżynier rzeczoznawcą
Większa grupa osób będzie mogła wykonywać zawód inżyniera pożarnictwa.
– W jednostkach ochrony przeciwpożarowej będą mogły pracować także osoby, które ukończyły dowolne studia inżynierskie oraz przeszły odpowiednie szkolenie w szkołach straży pożarnej – mówi Jacek Borowski, dyrektor Biura Szkolenia Komendy Głównej Państwowej Straż Pożarnej.
101 profesji dotyczy trzecia transza deregulacji. Jest to ostatnia tego typu zmiana. Więcej na razie się nie planuje
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona5
Do tej pory zawód ten mogły wykonywać tylko osoby posiadające tytuł inżynier pożarnictwa lub w zakresie inżynierii bezpieczeństwa o specjalności bezpieczeństwo pożarowe. Kolejna zmiana dotyczy szkoleń inspektorów ochrony przeciwpożarowej. Przepisy przewidują, że przed upływem pięciu lat od zdobycia swoich uprawnień muszą je odnowić. Od poniedziałku do odnowienia tych uprawnień wystarczy ukończenie szkolenia aktualizującego. Będą one znacznie krótsze niż szkolenie, które nadawało uprawnienia po raz pierwszy.
Otwarty zostanie zawód rzeczoznawcy ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych.
Od poniedziałku kandydaci do tego zawodu powinni mieć ukończone wyższe studia techniczne, a następnie zdać egzamin przed komisją powołaną przez komendanta głównego PSP. Do tej pory trzeba było ukończyć jakiekolwiek wyższe studia, także te o charakterze humanistycznym. Niezbędna była także pięcioletnia praktyka zawodowa w wykonywaniu czynności z zakresu ochrony przeciwpożarowej lub jako projektanta.
– Zmiana idzie w dobrym kierunku. Niektórym osobom o wykształceniu humanistycznym brakowało często, np. przy sprawdzaniu projektów budowlanych, wiedzy technicznej – mówi Paweł Janik, dyrektor Biura Rozpoznawania Zagrożeń KG PSP.
W jego ocenie nowe przepisy otwierają dostęp do zawodu rzeczoznawcy wielu młodym ludziom.
Adwokat przed Urzędem Patentowym
Nowe przepisy dopuszczają adwokatów i radców do występowania przed Urzędem Patentowym w sprawach związanych z rejestracją znaków towarowych.
Budzi to sprzeciw rzeczników patentowych. Ich zdaniem dopuszczenie adwokatów i radców do spraw związanych ze znakami towarowymi oznacza obniżenie poziomu usług w tym zakresie.
Przepisy dotyczące własności przemysłowej regulujące tematykę znaków są traktowane po macoszemu zarówno na studiach, jak i późnej, na aplikacjach prawniczych.
Zdaniem rzeczników właściwą wiedzę można zdobyć dopiero na aplikacji rzecznikowskiej. Dlatego na zmianach stracą przede wszystkim przedsiębiorcy, którzy dbają o markę firmy czy produktu. ?Otwarcie zawodu rzecznika podoba się natomiast przedstawicielom korporacji adwokatów oraz radców.
– Jesteśmy właściwie przygotowani do prowadzenia spraw z zakresu znaków towarowych – zapewnia adwokat Rafał Dębowski. – Obecne ograniczenia są sztuczne i niepotrzebne. Często sprawy dotyczące znaku towarowego obejmują także inne dziedziny prawa, np. prawa autorskie. I nie widzę powodu, dla którego wybitny znawca tej dziedziny miałby zakaz występowania przed urzędem patentowym. Przede wszystkim jednak skorzystają na tym klienci, będą mieli bowiem większy wybór specjalistów.
Na liście rzeczników patentowych opublikowanej na stronie Polskiej Izby Rzeczników Patentowych figuruje 1212 osób.
podstawa prawna:
- ustawa z 5 sierpnia 2015 r. o zmianie ustaw regulujących warunki dostępu do wykonywania niektórych zawodów (?DzU z 30 września 2015 r., poz. 1505)
Zamówienia publiczne: Brak uzasadnienia niweczy tajemnicę firmy
Katarzyna Borowska http://www4.rp.pl/Firma/311309981-Zamow ... firmy.html
Nowe przepisy o zamówieniach publicznych sprawiły, że częściej ujawniane są tajemnice przedsiębiorstw.
Po ogłoszeniu wyników przetargu publicznego, firmy które go przegrały chcą się dowiedzieć dlaczego to nie ich oferta została wybrana i w czym ich konkurent był lepszy. Wiedza taka jest im potrzebna by przygotować skuteczne odwołanie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona6
do Krajowej Izby Odwoławczej. Informację o ofertach firm startujących w przetargu ujawniają zamawiający ( podmioty publiczne).
Ostatnio częstym tematem odwołań od wyników postępowań o udzielenie zamówienia jest tajemnica przedsiębiorstwa. Może ona dotyczyć, bardzo istotna dla konkurentów, informacji np. o: szczegółach zastosowanej technologii, partnerach czy doświadczeniu w danej branży. Aby tak ważne informacje nie trafiły do konkurencji nie wystarczy tylko ich zastrzec. Takie zastrzeżenie trzeba jeszcze odpowiednio uzasadnić. Przepisy wymagają tego od ponad roku. Część przedsiębiorców nie zauważyła jednak tej zmiany.
- Jeśli nie ma takiego uzasadnienia niektórzy zamawiający z automatu ujawniają wszystko - mówi Grzegorz Mazurek, adwokat, były wiceprezes Krajowej Izby Odwoławczej. - Prawidłowość takiego postępowania potwierdza Krajowa Izba Odwoławcza. Spotkałem wielu przedsiębiorców, którzy popełnili taki błąd. Uczą się na nim dotkliwie - w następnym przetargu już pamiętają o uzasadnieniu - mówi mec. Mazurek.
Bez automatyzmu
Z taką sprawą spotkał się m.in. Michał Adamski z firmy z branży IT - ADT Group.
- Złożyliśmy tylko zastrzeżenie, że wskazane przez nas informacje stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa. Jednak rzeczywiście bez uzasadnienia. Wszystkie nasze zastrzeżone dane zostały ujawnione - łącznie ze specyfikacją techniczną naszego rozwiązania - mówi Adamski.
- Oprócz zastrzeżenia informacji, które wykonawca chce chronić jako tajemnicę swego przedsiębiorstwa, konieczne jest wykazanie zamawiającemu przyczyn tego zastrzeżenia. Jeśli wykonawca wyłącznie zastrzega informacje i nie podaje żadnego uzasadnienia, działanie zamawiającego polegające na odtajnieniu całej oferty jest jak najbardziej prawidłowe - mówi Magdalena Grabarczyk, wiceprezes KIO.
Podkreśla, że w związku z tajemnicą przedsiębiorstwa Izba najczęściej rozpoznaje sprawy, w których spór dotyczy oceny uzasadnienia podanego przez wykonawcę. Każdy taki przypadek rozpatrywany jest indywidualnie.
- Skutki nowych przepisów oceniam jednak pozytywnie. Obowiązek wykonawcy wykazania zastrzeżenia tajemnicy, powoduje, że zamawiający nie uznają jej automatycznie, lecz oczekują rzetelnego uzasadnienia, co ma pozytywne znaczenie dla transparentności całej procedury udzielenia zamówienia - mówi wiceprezes Grabarczyk.
Ciekawi konkurenci
Samą tajemnicą przedsiębiorstwa która m.in posiada wartość gospodarcza ( techniczna, technologiczna, organizacyjna) KIO zajmuje się często. W 2014 roku tego zagadnienia dotyczyło aż ok. 200 na ok. 2800 spraw.
Z jednej strony przedsiębiorcy starają się tu dowiedzieć jak najwięcej o ofercie konkurenta, by móc ewentualnie zakwestionować jego zwycięstwo w przetargu. Z drugiej - swojej własnej tajemnicy bronią.
- Ja czasem jestem po jednej, czasem po drugiej stronie. Generalnie jednak jestem zwolennikiem większej jawności w postępowaniach - mówi Adamski. Rafał Bałdys, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, podkreśla, że kwestia jawności postępowania będzie jeszcze bardziej ważkim tematem gdy wdrożone zostaną dyrektywy unijne.
- Większy nacisk na kryteria pozacenowe spowoduje, że konkurenci będą się starali coraz bardziej wnikliwie dotrzeć do pełnej informacji o ofercie konkurenta - wskazuje Bałdys.
Opinia
Wojciech Trojanowski, członek zarządu STRABAG sp .z o.o
Jawność jest w naszej ocenie jedną z naczelnych zasad prawa zamówień publicznych zapewniającą przejrzystość prowadzonego przez zamawiających postępowania i odpowiada na potrzebę zachowania czystych zasad
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona7
konkurencyjności. Jest to forma wzajemnej kontroli uczestników i przeciwdziałania potencjalnym nieprawidłowościom. Należy zwrócić uwagę, że zamówienia publiczne obejmują postępowania prowadzone przez np. GDDKiA, PLK, ale też wiele instytucji i podmiotów o zdecydowanie mniejszym doświadczeniu. Jawność spełnia zatem potrzebę zachowania dobrych praktyk. Wreszcie koresponduje z konstytucyjną zasadą dostępu do informacji publicznej.
Kontradyktoryjność odwołana
Ministerstwo Sprawiedliwości przystąpiło do odwracania skutków reformy procedury karnej. Znamy już kierunek zmian i los kluczowego przepisu, decydującego o modelu całego postępowania.
Za sprawą zmian w art. 167 kodeksu postępowania karnego wrócimy do stanu sprzed 1 lipca. To sąd, a nie obrońca lub prokurator, będzie znów ustalał prawdę materialną w procesie. MS zaproponuje „powrót do poprzedniego modelu postępowania karnego z pewnymi modyfikacjami mającymi na celu jego usprawnienie i przyspieszenie spraw”.
Powrót inkwizycyjności
Od 1 lipca rola sędziego na sali rozpraw została drastycznie ograniczona. Może on – zgodnie z jeszcze obowiązującym brzmieniem art. 167 – przeprowadzić dowód z urzędu tylko w wyjątkowych wypadkach, uzasadnionych szczególnymi okolicznościami. Inicjatywa dowodowa została bowiem przerzucona na strony. Wielu uważało, że w takiej sytuacji fikcją jest utrzymanie w procesie zasady prawdy materialnej – a więc konieczności ustalenia tego, jak było naprawdę, a nie tylko wersji opartej na „mocniejszych” dowodach (prawda formalna).
– Stoję na stanowisku, że prawda materialna lepsza jest do osiągnięcia w klasyczny modelu postępowania karnego. Sąd nie może być biernym arbitrem, który siedzi z założonymi rękami. Prawda materialna jest bowiem podstawową zasadą procesu karnego. Powołany do dążenia do niej jest zarówno prokurator, jak i sąd – uważa dr Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Dla niego nowy model procesu, w którym sędzia ma hamować swoją aktywność na sali rozpraw, stanowi pewną autokastrację państwa.
– Sąd być może jest wówczas bardziej bezstronny, ale czy bardziej sprawiedliwy? Śmiem wątpić. Stanisław Jerzy Lec powiedział „I bezstronni nie są bezstronni. Są za sprawiedliwością”. Założenie, że kontradyktoryjny dialektyczny spór zapewnia bezstronność sądu nie daje pewności, że gwarantuje sprawiedliwość – dodaje wiceminister.
Dlatego też w jego ocenie, gdy na sprawę przychodzi nieprzygotowany adwokat czy prokurator, jest obowiązkiem sędziego przyjęcie roli jednej bądź drugiej strony.
– Może to, co mówię, jest mało popularne, ale taka powinna być rola sądu. Ma dążyć do prawdy materialnej – akcentuje dr Marcin Warchoł.
Odwrócenie nowelizacji
Przeciwko wejściu w życie reformy k.p.k. protestowało środowisko prokuratorskie: od szeregowych oskarżycieli po Prokuraturę Generalną i Krajową Radę Prokuratury. Głównie z powodu nieprzygotowania oskarżycieli do nowej roli.
– Artykuł 167 k.p.k. ma kluczowe znaczenie dla całego modelu postępowania. W mojej ocenie to sąd powinien dążyć do prawdy materialnej w procesie. I jeśli w takim kierunku zmierza odwrócenie zmian, to mogę się tylko z tego cieszyć – mówi Małgorzata Bednarek, prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów „Ad Vocem”.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona8
Przerzucenie tego obowiązku na strony było – jej zdaniem – błędem. Tym większym, że prokuratura nie została przygotowana do takiej rewolucji. Od 1 lipca miała stać się aktywnym uczestnikiem procesu, ale nikt nie zadbał o to, aby jej to umożliwić. Nie zdjęto bowiem z prokuratorów innych obowiązków.
– Problemem jest też to, że oskarżyciela postawiono w dwuznacznej i nielogicznej roli: bo nie tylko miał przedstawiać dowody wskazujące na winę oskarżonego, ale też dowody przeciwne. Trudno w tej sytuacji mówić o pełnej równości stron – dodaje prokurator Bednarek.
Na dowód, że skutki nowelizacji są opłakane, kierownictwo resortu sprawiedliwości przytacza dane o siedmiokrotnym spadku liczby aktów oskarżenia w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Zdaniem poprzedniego kierownictwa resortu takie decyzje są przedwczesne.
– O ewentualnych zmianach w reformie powinniśmy mówić, kiedy będziemy mieć kompleksowe analizy dotyczące skutków tej reformy – mówi Borys Budka, były minister sprawiedliwości.
A pierwsza miarodajna ocena może być jego zdaniem przeprowadzona na początku przyszłego roku, po pół roku obowiązywania zmian.
– Jestem wielkim przeciwnikiem nagłych działań w sferze procedur i postępowań. Przeszliśmy w lipcu rewolucję i przechodzenie kolejnej w tej chwili może nie służyć wymiarowi sprawiedliwości – przekonuje Borys Budka, dodając, że propozycje zmian powinny się opierać na doświadczeniach praktyków – sędziów, prokuratorów czy policjantów, a nie na pomysłach polityków.
– Zdaję sobie sprawę, że przedstawiciele PiS krytykowali reformę k.p.k., jeszcze zanim weszła w życie. Jeśli więc te kroki są realizacją z góry założonego planu, to obawiam się, że żadne argumenty merytoryczne się nie ostaną – stwierdza jednak były szef resortu i przypomina z przekąsem, że w rządzie, który odwraca reformę, wicepremierem jest Jarosław Gowin, który jako minister sprawiedliwości odpowiadał za jej przygotowanie.
Jak te plany odbiera współautor reformy – były wiceminister prof. Michał Królikowski?
– To efekt powrotu przewagi interesu prokuratury w ministerstwie – mówi.
Jak tłumaczy, hasło polityczne odwracania reformy k.p.k. może być zrealizowane na różne sposoby. Można przywrócić pewne rozwiązania odwracając zmiany najbardziej krytykowane, nie zaburzając jednak całego modelu zmierzającego do redukcji trwania postępowania. Albo można to zrobić w sposób radykalny.
– Ostatnie zmiany kadrowe w kierownictwie resortu pozwalają mniemać, że zmiany mogą być znacznie głębsze – przypuszcza Królikowski.
Tłumaczy, że gdy wprowadzał reformę k.p.k., prokuratura była jedynie podmiotem, który uczestniczył w konsultacjach. Można było jej zdanie uwzględnić albo nie.
– Teraz ministerstwo będzie tożsame z prokuraturą, a więc prokuratura będzie odgrywała rolę decyzyjną. Będzie bronić swego interesu kosztem interesu innych uczestników i przeciążonych sądów – mówi prof. Królikowski
Szatkowanie reformy
Ale – zgodnie z zapowiedzią wiceministra Warchoła – nie cała reforma trafi do kosza.
– Bardzo dobrze ukształtowane zostało postępowanie odwoławcze. Sądy drugiej instancji zostały bowiem zmuszone do efektywniejszej pracy, a nie tylko uchylania wyroków pod byle pretekstem. Kolejna dobra zmiana to wprowadzenie zasady, że obecność oskarżonego na rozprawie jest jego prawem, a nie obowiązkiem. Państwo nie powinno stawać na głowie, by go szukać i doprowadzać na salę rozpraw, blokując w ten sposób proces – mówi dr Warchoł.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
30 listopada 2015
Strona9
Jednak takie szatkowanie konstrukcji procesu może się nie udać. Zdaniem prof. Królikowskiego jeśli sąd znów będzie odpowiedzialny za dochodzenie do prawdy i przeprowadzanie dowodów, to nie będzie można mówić o reformatoryjności orzekania w II instancji. Zasadnicze pytanie brzmi bowiem: czy błąd w ustaleniach faktycznych może być przedmiotem kontroli instancyjnej?
Jak mówi Królikowski, na zapowiedzi zmian reaguje ze smutkiem.
– Są pierwsze dobre symptomy reformy, zarówno w prokuraturach, jak i sądach, wizja katastrofy po prostu się nie ziściła. Gwałtowna zmiana nie jest w tym momencie zasadna – dodaje.
Autor:Ewa Ivanova; Anna Krzyżanowska http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... olana.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 12 02

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 grudnia 2015
Strona1
Spis treści
Sędziowie będą informowani o rozpatrywaniu zagadnienia w trybunałach………………………………………….1
Rekordowy napływ postępowań egzekucyjnych……………………………………..2
Pomoc prawna grozi windykacją rządu……………………………………………….2
Odpływ adwokatów do konkurencji…………………………………..3
Sędziowie będą informowani o rozpatrywaniu zagadnienia w trybunałach
Katarzyna Borowska http://www.rp.pl/Sedziowie-i-sady/31202 ... alach.html
Wiedząc o rozpatrywaniu zagadnienia przez Trybunał Konstytucyjny czy Sprawiedliwości UE, sędziowie będą mogli podjąć decyzję np. o zawieszeniu postępowania.
Dziś sędziowie nie mają informacji o pytaniach skierowanych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Trybunału Konstytucyjnego. Dlatego czasem wydają wyrok, a potem okazuje się, że przepis jest np. niezgody z konstytucją. Już wkrótce może się to jednak zmienić.
– W Ministerstwie Sprawiedliwości już trwają prace nad wdrożeniem systemu monitorowania pytań prejudycjalnych kierowanych przez polskie sądy do TSUE oraz pytań prawnych do Trybunału Konstytucyjnego – mówi Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.
System ma ruszyć już z początkiem roku.
Krzysztof Józefowicz, prezes Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, dobrze ocenia pomysł.
– Dziś oczywiście sędzia może przeglądać strony internetowe i sprawdzać, czy nie pojawiło się coś nowego. Jest to jednak bardzo czasochłonne. Zebranie tych danych w jednym miejscu i przekazanie sędziom może im bardzo ułatwić pracę – ocenia sędzia.
A spraw w TK i TSUE jest sporo. Na przykład sędzia Aleksandra Rutkowska z Sądu Rejonowego we Wrocławiu zwróciła się z pytaniem prejudycjalnym do TSUE w sprawie urlopu nauczyciela. Chodzi o to, czy nauczyciel, który korzystał z urlopu dla poratowania zdrowia przewidzianego w Karcie nauczyciela, nabywa też prawo do urlopu wypoczynkowego przewidzianego w przepisach ogólnych prawa pracy w roku, w którym wykorzystał prawo do urlopu dla poratowania zdrowia.
– Jeśli sędzia wie o tym, że takie pytanie zostało zadane, może mieć to na uwadze, zajmując się podobną sprawą – mówi sędzia Rutkowska.
Ta wiedza może być ważna, bo w takiej sytuacji sędzia może wstrzymać się z rozstrzygnięciem i np. zawiesić postępowanie. 8 września 2016 r. wejdzie w życie nowelizacja kodeksu postępowania cywilnego i sędzia będzie mógł zawiesić postępowanie, „jeżeli rozstrzygnięcie sprawy zależy od wyniku postępowania toczącego się przed TK albo TSUE".
– Już dziś niektóre sądy zawieszają postępowania w takiej sytuacji, co wymaga wyinterpretowania tej możliwości z innych przepisów k.p.c. Po 8 września sytuacja będzie klarowna – podkreśla wiceminister Piebiak.
Podkreśla, że w razie orzeczenia Trybunału o niezgodności konkretnego przepisu z konstytucją strony mogą złożyć skargę o wznowienie postępowania.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 grudnia 2015
Strona2
– Konieczność wznawiania postępowań powoduje koszty i niezadowolenie stron procesu. Jeśli sędziowie będą wiedzieli o wniesieniu takiego pytania, będą mogli podejmować decyzje o zawieszeniu postępowania. Oczywiście w każdej sprawie to sędzia podejmie autonomiczną decyzję. Chcemy jednak, by miał pełną wiedzę o tym, że dane przepisy mogą być uznane za niezgodne z konstytucją lub prawem unijnym – mówi minister Piebiak.
Rekordowy napływ postępowań egzekucyjnych
W tym roku do kancelarii komorniczych wpłynie rekordowa liczba 7 mln spraw – szacuje Krajowa Rada Komornicza. To o ponad 25 proc. więcej niż rok wcześniej.
– Do tej pory liczba spraw rosła z roku na rok o mniej więcej 10 proc. W naszej ocenie tak istotny skok w 2015 r. jest spowodowany zmianami w prawie polegającymi na wprowadzeniu ograniczeń w przyjmowaniu spraw z wyboru – tłumaczy Rafał Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej.
Chodzi o wprowadzenie w ustawie o komornikach sądowych i egzekucji (Dz.U. z 2015 r. poz. 624) limitów spraw przyjmowanych z wyboru i powiązanie ich ze skutecznością prowadzonych egzekucji. Zmiany rozłożono na raty. Część z nich weszła w życie miesiąc temu, a część zacznie funkcjonować 1 stycznia 2016 r. I tak komornik będzie musiał odmówić wszczęcia egzekucji długów spoza swojego rewiru, nie tylko gdy zaległość prowadzonych przez niego spraw przekracza sześć miesięcy, lecz także wtedy, gdy wpływ wszystkich spraw przekroczy 5 tys., a skuteczność w roku poprzednim nie przekroczyła 35 proc. To oznacza, że jeszcze do końca roku kancelarie, których skuteczność jest wyższa, mogą przyjmować sprawy bez ograniczeń. Te zostaną wprowadzone od nowego roku. Wówczas kancelarie komornicze będą musiały odmawiać przyjęcia sprawy spoza rewiru, jeśli wpływ wszystkich spraw przekroczy 10 tys.
Jak tłumaczy Rafał Fronczek, perspektywa wejścia w życie nowych regulacji spowodowała ponowne skierowanie do egzekucji starych tytułów wykonawczych, których wcześniej nie udało się wyegzekwować.
– Duży wzrost liczby spraw nie jest więc spowodowany jakąś nagłą falą nowych dłużników, lecz dużym udziałem tzw. reegzekucji – wyjaśnia szef KRK.
Ograniczenia w możliwości przyjmowania spraw z wyboru wprowadzono, by przeciwdziałać zjawisku hurtowni komorniczych. Do 11 największych kancelarii trafiało ponad 20 proc. wszystkich spraw. W parze z ich dużą liczbą nie szła natomiast skuteczność, która w takich kancelariach była najniższa (ok. 12 proc.). W średnich kancelariach wynosiła ona ok. 30 proc.
Do tej pory liczba spraw kierowanych do egzekucji komorniczych rosła systematycznie z roku na rok (z wyjątkiem 2013 r., kiedy nastąpił nieznaczny spadek w stosunku do 2012 r.). Jeszcze w 2010 r. było ich 3,2 mln, w ubiegłym roku 5,6 mln, by w tym roku sięgnąć 7 mln. Temu zjawisku towarzyszy też wzrost liczby samych komorników. Jeszcze w 2008 r. było ich 661, a dziś działa ich ponad dwa razy więcej. ©?
Piotr Szymaniak https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... jnych.html
Pomoc prawna grozi windykacją rządu
Zaledwie 100–150 zł ma wystarczyć samorządom na miesięczne utrzymanie jednego punktu pomocy prawnej. Zaczną one działać już od stycznia. Zdaniem powiatów to zdecydowanie za mało
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 grudnia 2015
Strona3
Stworzenie ogólnopolskiej sieci punktów, w których będzie świadczona nieodpłatna pomoc prawna, była jednym ze sztandarowych projektów rządu Ewy Kopacz. Ich organizacją zajmują się powiaty i miasta na prawach powiatu. Rządowa dotacja na ten cel jest jednak za niska.
To za mało
Władze Wrocławia wyliczyły, że co miesiąc na utrzymanie jednego punktu pomocy prawnej otrzymają z budżetu państwa zaledwie 110,30 zł. Nieco więcej pieniędzy – 154 zł – dostaną Warszawa (gdzie powstanie 35 punktów), Kraków (30), Lublin (14) czy Bydgoszcz (14). Za te pieniądze – jak podkreśla Związek Powiatów Polskich – samorządy w każdym lokalu muszą udostępnić telefon i internet. Do tego dochodzą opłaty za prąd, wodę czy koszt materiałów biurowych i pracowniczych.
– Kwota dotacji jest niewystarczająca – stwierdza Piotr Bukowski, wicedyrektor wydziału organizacji i nadzoru w krakowskim urzędzie miasta.
Dlaczego tak mało pieniędzy przeznaczono na bieżącą działalność punktów? Bożena Janicka z urzędu miasta w Kielcach tłumaczy, że aż 97 proc. kwoty dotacji budżetowej na darmową pomoc prawną musi zostać przeznaczone na wynagrodzenia dla prawników.
Samorządowcy tymczasem podkreślają, że najczęściej nie są w stanie organizować punktów w starostwach. Znajdują się one z reguły w wynajmowanych budynkach. W efekcie w konkursach dla organizacji pozarządowych chętnych do prowadzenia punktów pomocy prawnej lepiej będą punktowane te, które już dysponują własnym lokalem.
– Skoro mają mieć dwuletnie doświadczenie w tym zakresie, to oznacza, że gdzieś ta pomoc prawna musiała już być świadczona – stwierdza jeden z samorządowców.
Ponadto wszystko wskazuje na to, że punkty nie powstaną w gminach, które nie będą zainteresowane udostępnieniem na ten cel pomieszczeń w urzędzie.
Drogie usługi
Część wydatków powiaty będą musiały ponieść już w tym roku.
– Musimy przystosować lokale zgodnie z wytycznymi Ministerstwa Sprawiedliwości. Tak więc oprócz wyposażenia punktów w meble i sieci, konieczne są remonty oraz np. postawienie ścianek działowych oddzielających strefę oczekujących na poradę od osób przyjmowanych – zwraca uwagę Marta Stachowiak, doradca prezydenta Bydgoszczy.
Niestety, rząd tych dodatkowych wydatków nie przewidział, a to oznacza, że samorząd będzie musiał wysupłać dodatkowe środki z własnej kieszeni.
Resort sprawiedliwości twierdzi, że przepisy nie nakładają na samorządy obowiązku ponoszenia nadzwyczajnych kosztów na potrzeby utworzenia punktu darmowej pomocy prawnej. – Spełnienie wymagań ustawowych może nastąpić poprzez udostępnienie pokoju w urzędzie gminy czy starostwa powiatowego na określony czas funkcjonowania punktu. Rozwiązania te mają nie generować zbędnych i nadmiernych kosztów – wskazuje rzeczniczka resortu Patrycja Loose.
Podkreśla, że należy zadbać o dobre warunki lokalowe nie tylko dla przyszłych petentów, lecz także pracowników. Przy czym dodaje, że samorządy powinni wspomóc prawnicy, którzy będą udzielać porad.
– Punkty nieodpłatnej pomocy prawnej będą prowadzone przez doświadczone podmioty profesjonalne. Można oczekiwać, że będą one dysonowały niezbędnym zapleczem nie tylko intelektualnym, lecz także rzeczowym, pozwalającym należycie wykonać przyjęte na siebie zadania związane z udzielaniem nieodpłatnej pomocy prawnej, za które będą otrzymywać wynagrodzenie – stwierdza Patrycja Loose.
Będą walczyć
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 grudnia 2015
Strona4
Samorządy nie zamierzają dokładać do systemu z własnych budżetów.
– Będziemy występować o zwrot poniesionych kosztów – zapowiada Agnieszka Kłąb ze stołecznego ratusza.
Podobne deklaracje usłyszeliśmy od urzędników z Krakowa. Z kolei Łódź liczy na wsparcie ze strony wojewodów.
– Po 1 stycznia wojewodowie będą mogli złożyć wniosek do ministra finansów o zwiększenie wydatków z rezerwy celowej, a następnie przekazać te środki jednostkom samorządu terytorialnego – informuje Grzegorz Gawlik z tamtejszego urzędu miejskiego.
Wszystko wskazuje na to, że dodatkowych pieniędzy w przyszłym roku nie będzie.
– W 2016 r. wysokość kwoty bazowej na jeden punkt pomocy prawnej została określona w ustawie budżetowej i wynosi 5150 zł. W związku z tym nie ma możliwości zwiększenia tej kwoty dotacji – stwierdza rzeczniczka Ministerstwa Finansów Wiesława Dróżdż.
Jak podkreśla resort sprawiedliwości, zmiany związane z funkcjonowaniem punktów pomocy prawnej – być może także ich finansowania – będą mogły nastąpić najwcześniej pod koniec 2017 r.
– Minister sprawiedliwości jest obowiązany dokonać oceny wykonywania zadań z zakresu nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej za dany rok w terminie do 30 czerwca roku następnego, a o jej wynikach poinformować Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego – zaznacza Patrycja Loose z MS.
Jak dodaje, ocena ta będzie mogła stanowić podstawę wszczęcia prac legislacyjnych zmierzających do nowelizacji obowiązujących rozwiązań. ©?
1524 tyle ma być punktów darmowej pomocy. Przez 5 dni w tygodniu co najmniej 4 godziny dziennie ma tam dyżurować prawnik (adwokat, radca prawnych lub doradca podatkowy)
Tomasz Żółciak https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... rzadu.html
Odpływ adwokatów do konkurencji
23 radców prawnych w ciągu dwóch ostatnich lat postanowiło przejść do stołecznej palestry. Ruch w drugą stronę jest kilkakrotnie większy/
Od listopada 2014 do listopada 2015 r. szeregi Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie wzmocniły się o 74 adwokatów. 24 z nich założyło niebieski żabot między październikiem a listopadem. Jaki jest powód migracji pomiędzy korporacjami? – My potrafimy naszym członkom wiele zaoferować – odpowiada radca prawny Włodzimierz Chróścik, dziekan OIRP w Warszawie.
Zrozumiała tendencja
– Rosnąca liczba adwokatów, którzy w ostatnich miesiącach postanowili wpisać się na listę radców prawnych w Warszawie, nie stanowi dla mnie zaskoczenia– komentuje szef stołecznych radców.
W jego ocenie jest to naturalny proces w obecnej sytuacji obu zawodów i samorządów. Od 1 lipca, kiedy weszła w życie nowelizacja kodeksu postępowania karnego i radcy prawni zyskali uprawnienia obrończe, odpadła bowiem ostatnia z różnic, jaka dzieliła obie korporacje.
– Po faktycznym zrównaniu kompetencji adwokackich i radcowskich profesjonalni pełnomocnicy mogą swobodnie dokonywać wyboru zawodu, kierując się jedynie tym, co dany zawód i samorząd może im zaoferować w praktyce – wskazuje dziekan Chróścik.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 grudnia 2015
Strona5
Jak podkreśla, poza kwestiami zrównania kompetencji, na decyzje o wpisie na listę radców wpływają zapewne również większe możliwości praktykowania zawodu, m.in. możliwość pracy na etacie.
– Również duża aktywność stołecznego samorządu radcowskiego – chociażby w zakresie promocji zawodu lub udostępniania naszym członkom nowoczesnych narzędzi wspierających ich rozwój zawodowy sprawia, że w naszych szeregach witamy coraz więcej adwokatów. Mam nadzieję, że w przyszłości będą zadowoleni z dokonanego wyboru – podkreśla Włodzimierz Chróścik.
Prostsza droga
Poproszony o komentarz dziekan warszawskich adwokatów nie zamierza bić na alarm.
– Myślę, że przy tak wielkiej liczbie adwokatów i radców trudno mówić o zdecydowanej tendencji. Nie można jednak ukrywać, że radcowie mają, mówiąc kolokwialnie, nieco łatwiej. W szczególności, jeśli chodzi o możliwość zatrudnienia na etacie przy jednoczesnym utrzymaniu kancelarii – podkreśla adwokat Paweł Rybiński, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie.
– Bardziej liberalne są również np. zasady reklamowania swojej działalności – wskazuje.
W jego ocenie ruch 74 adwokatów, którzy w ostatnim roku postanowili zasilić szeregi radców, nie przesądza jeszcze o atrakcyjności konkurencyjnego samorządu.
– Ale, jak już powiedziałem, ludzie mają naturalną tendencję, aby ułatwiać sobie życie – puentuje mec. Rybiński.
Tym bardziej że praca na etacie daje nie tylko większą stabilizację, ale i wiąże się z brakiem konieczności opłacania składek ZUS. W przypadku prowadzenia indywidualnej kancelarii nie są one małe: wynoszą minimum 1100 zł miesięcznie.
Dlatego zdaniem adwokata Romana Kusza, wicedziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach, to raczej młodzi adwokaci (po tym np. jak kończy się im preferencyjny okres ZUS) podejmują decyzję o zmianie żabotu.
– Należy też wziąć pod uwagę, że Warszawa jest specyficzna: to skupisko administracji publicznej, urzędów, ministerstw. Dla młodych ludzi stosunek pracy jest idealnym rozwiązaniem. W terenie natomiast trudno znaleźć etat radcy prawnemu – zauważa mecenas Kusz.
Dodaje, że w Katowicach analogicznego ruchu nie widać.
– Według mojej wiedzy po 1 lipca z mojej izby do radców nie odszedł nikt – zaznacza.
Podobnie jest w Wielkopolsce.
– U nas dotąd tendencja była odwrotna, tj. więcej radców wpisywało się na listę adwokatów. Nie wiem, jaki będzie efekt zmian w procedurze karnej, na razie jednak zmiany tendencji nie widać – przekonuje profesor Maciej Gutowski, dziekan poznańskiej ORA.
Profesor przyznaje jednak, że obawiał się odejścia członków swojego samorządu.
– Dlatego podjęliśmy pewne ruchy, aby temu zapobiec: obniżyliśmy składkę, podciągnęliśmy szkolenia, staramy się dbać o sprawy adwokatów i wzmacniać nasz wizerunek w przestrzeni publicznej – wylicza prof. Maciej Gutowski.
Autor:Anna Krzyżanowska http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... encji.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 12 03

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona1
Spis treści
Trybunał zmienił zdanie
Rząd wraca do klauzuli obejścia prawa
Prawnik od mody, muzyki, start-upów
Sędzia nie orzeka pod naciskiem politycznym
Zgodny zamiar i cel umowy przed wykładnią literalną
PiS przejmuje Trybunał Konstytucyjny. Prezydent już odebrał ślubowanie od czterech z pięciu nowo wybr. sędziów TK
Prawnicy stają w obronie Trybunału
Minister Ziobro chce dyscyplinarki dla prezesa TK
Nawet jeśli nie mamy racji, to mamy legitymację
Trybunał zmienił zdanie
PROCEDURY | Sejmu nie obowiązuje wydany przez TK zakaz wyboru sędziów.
MAREK DOMAGALSKI http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=78305
W poniedziałek Trybunał Konstytucyjny wystąpił do Sejmu, by powstrzymał się od „wszelkich działań zmierzających do wyboru” nowych pięciu sędziów TK – do czasu wydania ostatecznego orzeczenia w sprawie konstytucyjności ustawy o Trybunale wyszedł ponad swoje kompetencje. Nie ma bowiem przepisu dającego mu takie uprawnienie, co zresztą sam Trybunał podkreślił w kilku orzeczeniach. Wskazywał w nich, że takie postanowienia są niedopuszczalne. Podobnego orzeczenia do poniedziałkowego nigdy jednak nie wydał.
W uzasadnieniu tego postanowienia wskazał, że po wyborze kolejnych pięciu sędziów przez Sejm wyrok Trybunału bez względu na treść pozbawiony byłby efektywności, a tempo podejmowanych przez Sejm czynności może uniemożliwić Trybunałowi wykonywanie jego kompetencji. Stąd postanowienie ma zapobiec kryzysowi Trybunału.
TK wskazał też, że w dotychczasowym orzecznictwie dopuszczał zabezpieczenie w sprawach inicjowanych skargami konstytucyjnymi, a jako podstawę prawną wskazał przepisy procedury cywilnej. Wyjaśnił, że mogą być one posiłkowo stosowane w kwestiach nieuregulowanych w ustawie o TK. Rzecz w tym, że ta kwestia jest akurat uregulowana.
Art. 68 ustawy o TK mówi, że Trybunał może wydać postanowienie tymczasowe o zawieszeniu lub wstrzymaniu wykonania orzeczenia „w sprawie, której skarga dotyczy, jeżeli wykonanie wyroku, decyzji lub innego rozstrzygnięcia mogłoby spowodować skutki nieodwracalne dla skarżącego albo gdy przemawia za tym ważny interes skarżącego lub ważny interes publiczny”.
Sprawa, którą się zajmie w czwartek TK, nie jest jednak ze skargi konstytucyjnej (nie ma sygnatury „SK”) – to są sprawy poszkodowanych, którzy wyczerpali drogę prawną, zwykle sądową, i skarżą przepis, na którego podstawie zapadł niesprawiedliwy wyrok, np. egzekucyjny na podstawie bankowego tytułu egzekucyjnego. I wstrzymanie wykonania takiego wyroku ma sens.
Sprawa dotycząca ustawy o TK jest jednak prowadzona w innym trybie i dotyczy wniosku o stwierdzenie zgodności ustawy z konstytucją (ma sygnaturę „K”, a dokładnie K 34/15). A w takich zabezpieczenie jest niemożliwe, o czym doskonale wie sam TK. W postanowieniu z 22 lutego 2006 r. Trybunał w 15osobowym składzie, pod przewodnictwem prof. Marka Safjana, odmówił podobnego zabezpieczenia w sprawie o zmiany ustawowe dotyczące radiofonii. Wskazał,
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona2
że „szczególny charakter postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym powoduje, że przepisy kodeksu postępowania cywilnego o postępowaniu zabezpieczającym są nieadekwatne” (sygn. K 4/06).
Z kolei w postanowieniu z 11 kwietnia 2007 r. (sygn. K 2/07) TK w składzie 12 sędziów stwierdził, powołując się na swoje wcześniejsze orzeczenia, że ustawodawca przewiduje wprawdzie możliwość wydania przez TK postanowienia tymczasowego obejmującego zawieszenie lub wstrzymanie wykonania orzeczenia, ale jedynie w związku ze skargą konstytucyjną.
Zabezpieczać wnioski może np. niemiecki Trybunał Konstytucyjny, o ile jest to pilnie konieczne do uniknięcia poważnych szkód lub z innego powodu ważnego dla dobra powszechnego. Polski Trybunał takiej kompetencji nie ma.
Trybunał Konstytucyjny przypominał na koniec, że jako organ władzy publicznej ma obowiązek, zgodnie z zasadą legalizmu (art. 7 konstytucji), działać na podstawie i w granicach prawa. Działanie na podstawie prawa oznacza dla Trybunału możność podejmowania tylko takich rozstrzygnięć i działań władczych, które są mu przez prawo wyraźnie dozwolone lub nakazane. Wszystko inne jest bowiem bezwzględnie zakazane.
Rząd wraca do klauzuli obejścia prawa
PROCEDURY | Nowe przepisy mają ukrócić sztuczne transakcje, dające korzyści podatkowe, na których traci budżet
Przemysław Wojtasik http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=78372
Zamierzamy wprowadzić do ordynacji podatkowej klauzulę obejścia prawa podatkowego – zapowiedział na łamach „Rzeczpospolitej” minister finansów Paweł Szałamacha. Czyli przepis pozwalający fiskusowi podważyć transakcje, które dają firmom podatkowe oszczędności. Okazuje się jednak, że przedsiębiorcy wcale się go nie boją. – Klauzula jest potrzebna w polskim systemie, bo nowoczesna gospodarka daje duże możliwości unikania opodatkowania – mówi Andrzej Nikończyk, doradca podatkowy, przewodniczący Rady Podatkowej Lewiatana. Popiera go Mariusz Korzeb, doradca podatkowy, ekspert Pracodawców RP. – Chodzi o zapobieganie sztucznym transakcjom, przeprowadzanym wyłącznie po to, aby uzyskać korzyść podatkową. Przykładowo, jeśli w ciągu miesiąca firma A wnosi majątek do B, a firma B od razu aportuje go do C, to można się domyślać, że pośrednik został wprowadzony tylko po to, aby wykreować korzyści podatkowe – tłumaczy.
Legalne, ale sztuczne
Za klauzulą jest też Komisja Kodyfikacyjna Prawa Podatkowego przygotowująca projekt nowej ordynacji podatkowej. Z opracowanych przez nią założeń wynika, że będzie miała zastosowanie do legalnych, ale sztucznych i niemających uzasadnienia czynności. Skutek – pozbawienie firmy osiągniętych korzyści podatkowych. Mówiąc prościej, jeśli fiskus uzna, że transakcja nie ma uzasadnienia ekonomicznego, rozliczy podatek tak, jakby do niej nie doszło.
Przepis musi być precyzyjny
Jakie działania mogą się znaleźć na celowniku skarbówki? Z uzasadnienia do projektu definicji klauzuli, którą próbował przeforsować poprzedni rząd, wynika, że fiskus zainteresowany jest np. zakładaniem spółek w rajach podatkowych i wnoszeniem do nich praw do znaków towarowych czy know-how, a także tworzeniem holdingów, zakładów, zagranicznych fundacji. Tamta próba wprowadzenia klauzuli zakończyła się fiaskiem. – Proponowane przepisy były nieprecyzyjne i mogły zostać łatwo wykorzystane przeciwko przedsiębiorcom – mówi Mariusz Korzeb. –Nowe regulacje powinny być tak sformułowane, aby urzędnicy nie mieli możliwości kwestionowania racjonalnych gospodarczo działań firm, np. restrukturyzacji, która ma na celu usprawnienie działalności. Andrzej Nikończyk dodaje, że klauzulę obejścia prawa podatkowego ma większość państw UE. – Nie ma przeszkód, aby rząd wprowadził ją już w 2016 r., niezależnie od prac Komisji Kodyfikacyjnej – mówi.
Prawnik od mody, muzyki, start-upów
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona3
ZAWODY PRAWNICZE Szukanie nieodkrytych jeszcze potrzeb prawnych staje się domeną m.in. wkraczających na rynek młodych prawników.
Bork; http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=78380
W coraz trudniejszej sytuacji na rynku prawnicy szukają nowych sposobów dotarcia do klientów. Są bardzo kreatywni – specjalizacje takie jak prawo mody czy prawo muzyki pozwalają na oferowanie bardzo specjalistycznych usług kierowanych do wąskiego grona odbiorców. Anna Żmijewska, doktorantka Polskiej Akademii Nauk, która zajmuje się m.in. prawem autorskim, właśnie organizuje szkolenie „Moda w sieci prawa”. Adresuje je nie tylko do projektantów i producentów odzieży, ale i tych, którzy np. planują sprzedaż mody w internecie. – Zawsze interesowałam się modą, a szukając dla siebie miejsca na rynku prawnym, pomyślałam właśnie o tej branży – mówi Żmijewska. – Chodziłam od projektanta do projektanta, by dowiedzieć się, jakie mają problemy prawne. Często są to trudności związane m.in. z prowadzeniem działalności gospodarczej. Wyjaśniam im np. różne kwestie prawne związane z prowadzeniem sprzedaży za pośrednictwem internetu – mówi Żmijewska. Prawem mody zajmuje się już od dawna także radca prawny Agnieszka Orłowska. Przez lata pracowała m.in. dla firm odzieżowych, dziś prowadzi własną kancelarię. Podkreśla, że zaspokaja potrzeby, które już wcześniej były widoczne na rynku. Młode osoby, które zajmują się modą, często czują się zagubione w gąszczu przepisów. Potrzebują przewodnika.
Także do wąskiej grupy potencjalnych klientów kieruje swoją ofertę Aleksandra Sewerynik, która zajmuje się prawem muzyki. – Jestem prawnikiem, ale równolegle skończyłam wydział dyrygentury chóralnej na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. W mojej pracy staram się integrować dwie dziedziny – mówi Sewerynik. Podkreśla, że wiedza muzyczna pozwala jej lepiej zrozumieć muzyków i zagadnienia prawne związane z tą dziedziną sztuki. – Aby dobrze reprezentować ich interesy, trzeba znać specyfikę utworu muzycznego, pomaga to chociażby w sprawach dotyczących plagiatu – mówi Sewerynik. Włodzimierz Chróścik, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, przyznaje, że coraz więcej młodych ludzi szuka nisz na rynku prawnym, wielu wykazuje się kreatywnością. – Dobrym pomysłem jest np. rozpoczynanie współpracy z początkującymi w działalności. Tworzące się firmy często potrzebują pomocy prawnej, dobrze sprawdzają się w tym właśnie młodzi prawnicy, którzy także rozpoczynają swoją karierę – mówi dziekan Chróścik. Podkreśla, że wiele takich projektów organizują np. samorządy terytorialne. – Sam niedawno uczestniczyłem w projekcie, który finansuje miasto stołeczne Warszawa. Kilku młodych prawników z naszej izby zaangażowało się w tę inicjatywę i pomagają dziś start- -upom – mówi dziekan Chróścik. Nisz i nowych sposobów dotarcia do klientów poszukują także większe kancelarie, z dłuższą tradycją. Proponują swoim klientom np. przygotowanie planu sukcesji. Kancelarie zajmujące się obsługą firm w swojej ofercie mają coraz częściej pomoc prawną dla osób fizycznych. Dzięki temu pomogą np. rozwiązywać problemy prawne prezesom firm, które obsługują.
Fiskus nie musi podpowiadać, jak zaoszczędzić na podatku
ORZECZENIA Przedmiotem interpretacji nie może być zdarzenie przyszłe, które wynika z innych, opisanych kaskadowo we wniosku podatnika
Aleksandra Tarka http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=78390
Naczelny Sąd Administracyjny przyznał rację fiskusowi, który odmówił wydania interpretacji indywidualnych. W sprawie chodziło o cztery wnioski o wykładnię przepisów o podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC). Podatnicy tłumaczyli, że planują utworzenie nowej spółki celowej. Ta początkowo będzie spółką jawną, a potem zostanie przekształcona w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością. Wspólnikiem spółki celowej będzie m.in. spółka komandytowa. Wspólnikami spółki komandytowej są osoby fizyczne oraz osoba prawna. Posiada ona majątek w postaci środków trwałych, w tym nieruchomości stanowiącej lokal mieszkalny. Wniesie ją jako wkład niepieniężny do spółki celowej. W dalszym etapie planowane jest umorzenie udziałów spółki komandytowej w celowej (mającej już wówczas formę spółki z o.o.). Umorzenie nastąpi nieodpłatnie. Podatnicy zapytali, czy nieodpłatne umorzenie udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością w trybie art. 199 k.s.h. spółek celowych należących do spółki komandytowej będzie się wiązało z powstaniem u spółki z o.o. obowiązku w PCC. Fiskus odmówił odpowiedzi opartej na tak przedstawionym stanie faktycznym. Zauważył, że wnioskodawcami są osoby fizyczne. Tymczasem opisane we wniosku zdarzenie przyszłe i konsekwencje podatkowe z niego płynące dotyczą spółki z o.o. Również pytanie dotyczy skutków podatkowych w wyniku realizacji zdarzenia przyszłego. W ocenie urzędników wydanie indywidualnej interpretacji przepisów prawa
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona4
podatkowego w spornej sprawie nie jest możliwe, gdyż wniosek w całości dotyczy sytuacji prawnopodatkowej innego podmiotu niż wnioskodawcy. Ci bowiem jako przyszli wspólnicy spółki jawnej pytają o konsekwencje podatkowe następcy spółki jawnej. Wnioskodawcy zaskarżyli odmowę, a Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uwzględnił ich skargi. Jego zdaniem fiskus bezpodstawnie odmówił skarżącym statusu zainteresowanego. Rację fiskusowi przyznał dopiero sąd kasacyjny. Uznał, że w tak opisanym stanie faktycznym urzędnicy mieli prawo odmówić interpretacji. Zdaniem NSA przedmiotem interpretacji może być zdarzenie przyszłe bezpośrednio poprzedzające złożenie wniosku. Nie może to być zdarzenie, które jest konsekwencją wielu wcześniejszych zdarzeń przyszłych. Inaczej mówiąc, zdarzenie przyszłe, o które pyta podatnik, nie może być konsekwencją innych kaskadowo opisanych we wniosku zdarzeń przyszłych. Jak zauważył sędzia NSA Jacek Brolik, w spornych sprawach w istocie nie chodziło o wydanie interpretacji, ale o udzielenie skomplikowanej porady prawnej czy sposobu na optymalizację podatkową. Wyroki są prawomocne.
Sędzia nie orzeka pod naciskiem politycznym
Prawo i Sprawiedliwość zarzuca sędziom Trybunału Konstytucyjnego brak bezstronności. A to właśnie politycy tej partii złamali wszelkie gwarancje niezawisłości sędziowskiej – pisze sędzia.
ANETA ŁAZARSKA http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=78398
W toczącej się ostatnio dyskusji na temat bezstronności sędziów Trybunału Konstytucyjnego w zasadzie już przesądzono, że prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński oraz sędziowie Stanisław Biernat i Piotr Tuleja nie są bezstronni. Przyczyną podważającą zaufanie do tych sędziów ma być fakt, że uczestniczyli w posiedzeniach Komisji Sprawiedliwości i podkomisji dotyczących ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Trudno się zgodzić z tym, że sam udział w debacie parlamentarnej w procesie legislacyjnym, związany z konsultacją projektu ustawy dotyczącej Trybunału Konstytucyjnego, podważa zaufanie do bezstronności sędziów. Konsultacje środowiskowe są nieodłączną częścią działania wszystkich instytucji, nie wyłączając sądów. Co więcej, z zaleceń Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa wynika wręcz nakaz konsultacji aktów dotyczących ustroju i procedury sądów z sędziami. Rozstrzygnięcie powstałych wątpliwości co do wyłączenia sędziów TK w podobnej sytuacji było już przedmiotem wielu wypowiedzi Trybunału Konstytucyjnego. TK stwierdził, że „funkcją przepisów o wyłączeniu sędziego nie jest tworzenie warunków do takiego ich nadużywania, które prowadzić by miało do uzależnienia Trybunału od uczestników postępowania w zakresie kształtowania wygodnych dla nich składów orzekających. Stanowiłoby to zagrożenie dla konstytucyjnej pozycji Trybunału, a zwłaszcza dla niezawisłości jego sędziów. Nie można uznać, że każdy uprzednio wyrażony w wyroku czy publikacji naukowej pogląd prawny czy opinia wyrażona na temat zagadnienia związanego z przedmiotem rozstrzygnięcia uzasadnia wyłączenie sędziego. Jest to stanowisko, w swym założeniu, błędne i niebezpieczne, ponieważ przez swój automatyzm i formalizm może prowadzić do eliminacji ludzi dysponujących konieczną wiedzą i doświadczeniem życiowym dla sprawowania funkcji sędziego. Taka praktyka mogłaby – w perspektywie – prowadzić do paraliżu Trybunału lub do wymuszania zmian w jego składach orzekających”. W istocie taki jest cel zgłaszanych obecnie przez przedstawicieli PIS zarzutów dotyczących braku bezstronności sędziów TK.
Jak się pozbyć prezesa
Podnoszenie obecnie argumentu o braku bezstronności ma stworzyć atmosferę psychicznego oddziaływania na sędziów, aby sami złożyli takie wnioski o wyłączenie. PiS wręcz oczekuje, że sędziowie sami się wyłączą od orzekania. Stworzona została zatem atmosfera rodząca społeczne podejrzenia o brak bezstronności sędziów, aby w ten sposób wpłynąć de facto na wyznaczenie konkretnego składu sędziowskiego. Przy czym wyznaczenie składu orzekającego to materia należąca do rdzennego obszaru niezawisłości sędziowskiej. Jakiekolwiek próby zewnętrznego oddziaływania na dobór sędziów do orzekania są niedopuszczalne. To zaś, co w ostatnim czasie się wydarzyło w Sejmie w zakresie uchwał unieważniających wybór sędziów TK, to kolejne niedopuszczalne ingerowanie w niezawisłość wewnętrzną sędziów TK, zwłaszcza jego prezesa Andrzeja Rzeplińskiego. Podnosi się, że możliwy jest kompromis w TK, ale ceną ma być głowa prezesa Trybunału. Takie działania to korodowanie niezawisłości wewnętrznej sędziów TK i jego prezesa. To niedopuszczalna zewnętrzna próba oddziaływania na niezawisłość sędziów, to nieznana w historii próba usunięcia urzędującego prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Podjęcie przez Sejm uchwał unieważniających wybór sędziów jest pozbawione mocy prawnej. Wybór sędziów TK i związaną z tym procedurę określa ustawa i konstytucja. W odniesieniu do sądów konstytucja zastrzegła w art. 176 ust. 2, że ustrój przed sądami określają ustawy. Skoro zaś ustawa nie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona5
przewiduje możliwości uchylenia uchwał, to Sejm postąpił niezgodnie z prawem. Podjęcie tych uchwał przez Sejm ma jednak służyć wywarciu społecznej presji na sędziów TK.
Presja i naciski
Niezawisłość wewnętrzna polega na rzeczywistym przekonaniu sędziego, że może on w pełni niezawiśle rozstrzygać powierzone mu sprawy, kierując się jedynie ustawą i głosem sumienia. Innymi słowy, sędziowie muszą być przekonani, że są niezawiśli. Bardzo ważne jest samo przeświadczenie sędziów o własnej niezawisłości. W świetle ostatnich wydarzeń sędziowie Trybunału Konstytucyjnego zostali postawieni w niezwykle trudnej sytuacji. Nie z racji tego, że uczestniczyli w procesie legislacyjnym, lecz z tego powodu, że mogą się obawiać o swój status. Sędzia zaś, który musi obawiać się o swój status, nie będzie niezawisły. Dlatego tak istotną rolę w zapewnieniu niezawisłości odgrywają gwarancje ustrojowe odnoszące się do statusu sędziego. Takie gwarancje powinno zapewnić sędziom TK demokratyczne państwo prawne. W sprawie zaś Trybunału Konstytucyjnego wszelkie gwarancje sędziowskiej niezawisłości zostały przez samych polityków złamane. Tylko sędzia przekonany o tym, że za orzeczenia wydane zgodnie z sumieniem i ustawą nie spotka go żadna, choćby najmniejsza szykana, będzie w stanie oddać się niezawisłemu wyrokowaniu i tak właśnie będzie orzekać. Sędziowie powinni orzekać w ciszy swoich gabinetów, z daleka od wszelkich politycznych nacisków i wywieranej na nich presji. Ostatnie wydarzenia wskazują, zdaje się, że polityczna i medialna nagonka na sędziów Trybunału Konstytucyjnego przekroczyła poziom masy krytycznej. Kiedy zawodzą wszelkie gwarancje niezawisłości sędziowskiej, zostaje jeszcze siła moralna. Jak pisał w równie trudnych czasach w okresie międzywojennym T. Pietrykowski, „od sędziego oczekuje się siły moralnej. Kto chce sądzić drugich, musi imponować swą siłą moralną. Jedynie ludzie o wybitnych cechach indywidualnych, umiejący kierować się własnym zdaniem, zdolni do znoszenia ofiar i znoszenia prześladowań z tytułu swych przekonań – słowem ludzie o silnych charakterach, o nieugiętej woli, zasługują na tytuł sędziego”. Trybunał Konstytucyjny i jego sędziowie są jednak jedynie legitymowani do orzekania w sprawie ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Umożliwia im to znana od wieków angloamerykańska zasada „Rule of Necessity”, czyli reguła konieczności, albowiem nie ma innego niezawisłego organu, który mógłby w tej sprawie orzekać.
Zgodny zamiar i cel umowy przed wykładnią literalną
INTERPRETACJA | Przy oświadczeniach składanych innej osobie pierwszeństwo przyznaje się temu ich znaczeniu, które rzeczywiście nadawały mu obie strony w chwili jego złożenia.
Dr Joanna Ostojska http://czytajto.rp.pl/webplayer/share_a ... e_id=78427
Tą samą zasadą należy się kierować, analizując umowy zawarte między partnerami społecznymi. Potwierdził to Sąd Najwyższy w wyroku z 8 września 2015 r. (I PK 270/14). Uznał, że wykładnia umowy społecznej zawartej między związkami zawodowymi a pracodawcą będzie przebiegać odmiennie, gdy tę umowę uznamy za źródło prawa pracy w rozumieniu art. 9 § 1 k.p., a inaczej, gdy odmówimy jej tego przymiotu, traktując jako zwykłą umowę zobowiązującą.
O co chodziło
W tej sprawie powód był zatrudniony w pozwanej spółce początkowo na umowę o pracę na czas określony, a następnie na czas nieokreślony na cały etat. W 2000 r. pracodawca zawarł z działającymi u niego związkami zawodowymi umowę społeczną, która przewidywała m.in. gwarancję zatrudnienia. Objęto nią wszystkich pracowników firmy, „którzy w dniu jej wejścia w życie byli zatrudnieni na podstawie umowy o pracę w pełnym wymiarze oraz pracowników, których praca w niepełnym wymiarze była jedynym źródłem dochodu”. Przez cały okres zatrudnienia w spółce powód pobierał emeryturę. W 2012 r. wypowiedziano mu umowę, uzasadniając to zmianami organizacyjnymi i restrukturyzacją zatrudnienia. Przed sądem pracownik domagał się odszkodowania, powołując się na umowę społeczną i wskazując, że na podstawie podanej klauzuli był objęty gwarancją zatrudnienia. Rozpoznający sprawę w I instancji sąd okręgowy stwierdził, że powód nie należy do osób, którym umowa zawarta między związkami a pracodawcą przyznała gwarancję zatrudnienia.
Co uznały sądy
Argumentację tę odrzucił sąd apelacyjny. Wskazał, że tę umowę społeczną należy interpretować zgodnie z zasadami określonymi w art. 65 kodeksu cywilnego, a zatem przy wykorzystaniu dyrektyw wykładni oświadczenia woli. Zdaniem
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona6
SA, interpretując umowę według tego przepisu, już wykładnia językowa pozwalała przyjąć, że trwałość etatu zapewniono w firmie dwóm grupom pracowników: zatrudnionym w dniu wejścia w życie umowy w pełnym wymiarze czasu pracy, których praca w niepełnym wymiarze była jedynym źródłem dochodu. W konsekwencji sąd apelacyjny przyjął, że u powoda, jako pracownika zatrudnionego na cały etat, nie został zastrzeżony żaden warunek, którego spełnienie miałoby decydować o objęciu go gwarancją zatrudnienia, jak u zaangażowanych na część etatu. Rozpoznając skargę kasacyjną pracodawcy, Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi II instancji. W uzasadnieniu stwierdził, że porozumienia zbiorowe, w tym tzw. umowy społeczne mogą być albo źródłami prawa pracy w rozumieniu art. 9 § 1 k.p., albo stanowić zwykłe umowy zobowiązujące. O ich charakterze decyduje ustalenie dokonywane przez sąd, czy porozumienie jest oparte na ustawie i czy określa ono prawa i obowiązki stron stosunku pracy, a nie wola stron. SN zaznaczył przy tym, że charakter porozumienia ma znaczenie podstawowe. Decyduje bowiem o tym, czy przy interpretacji jego postanowień będzie się stosować reguły obowiązujące przy wykładni prawa (jeśli umowę społeczną uznamy za źródło prawa pracy w rozumieniu art. 9 § 1 k.p.), czy dyrektywy wykładni oświadczeń woli stron czynności prawnej z kodeksu cywilnego (jeśli tę umowę uznamy za zwykły stosunek obligacyjny). Jeśli bowiem umowa społeczna zostanie potraktowana jako źródło prawa pracy, to przy odkodowaniu jej postanowień należy sięgnąć do wykładni językowej, jak uczynił to sąd apelacyjny w tej sprawie, oraz także do wykładni systemowej i funkcjonalnej, które są przyjętymi metodami wykładni aktów normatywnych. Ponadto Sąd Najwyższy zaznaczył, że nawet gdyby przyjąć, iż komentowana umowa społeczna jest zwykłym stosunkiem zobowiązującym, nie trzeba sięgać do obiektywnej, językowej wykładni złożonych w niej oświadczeń. Zgodnie bowiem z dorobkiem orzeczniczym na gruncie art. 65 k.c. przy oświadczeniach składanych innej osobie pierwszeństwo przyznaje się temu znaczeniu oświadczenia, które rzeczywiście nadawały mu obie strony w chwili jego złożenia.
PiS przejmuje Trybunał Konstytucyjny. Prezydent już odebrał ślubowanie od czterech z pięciu nowo wybranych sędziów TK
Po kilkugodzinnej awanturze w Sejmie i emocjonalnych wystąpieniach opozycji PiS ostatecznie osiągnął swój cel i doprowadził do wyboru swoich kandydatów na nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. PO, Nowoczesna, Kukiz'15 i PSL głosowały przeciwko. Prezydent Andrzej Duda dziś rano odebrał ślubowanie od czterech z pięciu wybranych sędziów.
PiS zignorował apel trybunału o powstrzymanie się od wyboru sędziów TK do czasu wydania orzeczenia w sprawie konstytucyjności przepisów ustawy o TK i przepchnął kandydatury Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego, Piotra Pszczółkowskiego oraz Julii Przyłębskiej. Od czterech pierwszych prezydent Andrzej Duda już odebrał ślubowanie.
Przed głosowaniem posłowie PO bezskutecznie wnioskowali o odroczenie posiedzenia Sejmu oraz odesłanie wniosku w sprawie wyboru sędziów do komisji sprawiedliwości i praw człowieka. – Dlaczego pan łamie prawo, nie respektuje postanowienia Trybunału Konstytucyjnego? – zwrócił się do marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego były minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk, który wystąpił z wnioskiem formalnym o odroczenie obrad izby. W trakcie przerwy opozycja zaczęła skandować hasła "konstytucja, konstytucja" i "precz z komuną".
Po jej zakończeniu posłanka PO Henryka Krzywonos-Strycharska, trzymając w rękach egzemplarz konstytucji, krzyczała w stronę posłów PiS, że "jest jej wstyd za taki Sejm". – Byliśmy poniewierani za kawałki tej konstytucji. Wstydzę się, że muszę stać przed wami i przypominać chwile stanu wojennego. Niszczymy to, co sami zbudowaliśmy - wołała.
– Zaprowadzamy ład konstytucyjny w państwie. Mamy przyzwolenia Polaków. Przez osiem lat nie realizowano ich interesów, dlatego odebrali władzę PO i PSL. Kiedy tak państwo, jak hipokryci, stajecie w obronie TK, rosną notowania PiS. Nie odstąpimy od naszego programu – odpowiadał opozycji Stanisław Piotrowicz z PiS.
Tymczasem przed Sejmem zebrał się tłum kilkuset osób protestujących przeciwko zamachowi na TK pod hasłem "Ręce precz od trybunału". Swoją demonstrację zorganizowała też kilkudziesięcioosobowa grupa aktywistów klubu "Gazety
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona7
Polskiej" oraz stowarzyszenia Solidarni 2010 wspierających działania PiS. Doszło do przepychanek między zwolennikami i przeciwnikami zmian w TK, w których musiała interweniować policja.
http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... ow-tk.html
Prawnicy stają w obronie Trybunału
Porozumienie samorządów zawodowych i stowarzyszeń prawniczych sprzeciwia się działaniom władzy ustawodawczej i wykonawczej, które podważają pozycję ustrojową Trybunału Konstytucyjnego.
Członkowie Porozumienia krytykują decyzję prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącą wstrzymania się od przyjęcia ślubowania od sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych przez Sejm 8 października 2015 r. "Uważamy, że niezależnie od oceny przepisów, na podstawie których Sejm poprzedniej kadencji wybrał sędziów Trybunału, nie można zwlekać z ich stosowaniem ani tym bardziej go odmawiać. Każda ustawa korzysta przecież z domniemania konstytucyjności, a jedynym organem umocowanym do jego obalenia jest Trybunał Konstytucyjny." - czytamy w ich stanowisku.
Zwracają też uwagę, że uchylanie wyboru sędziego w drodze jakiegokolwiek aktu prawnego działającego z mocą wsteczną jest niedopuszczalne.
Negatywnie oceniają również tryb uchwalenia nowelizacji ustawy o TK z 19 listopada 2015 r.oraz niektóre rozwiązania wprowadzone przez tę ustawę.
"Wyrażamy pogląd, że procedowanie jakichkolwiek projektów ustaw powinno odbywać się z należytą rozwagą, a ustawodawca ma obowiązek zasięgać opinii uprawnionych do tego organów oraz uwzględniać konsultacje społeczne i opinie ekspertów. Tym bardziej dotyczy to projektów ustaw dotyczących podstaw ustroju państwa, a do takich należą zmiany w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym. Dokonanie nowelizacji w czasie dwóch dni w tym przypadku musi zostać uznane za postępowanie obarczone poważną wadą."
W nowelizacji ustawy o TK z 19 listopada 2015 r. punktują z kolei przepisy, które wygaszają kadencję prezesa i wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego, a także nowy tryb wyboru na te funkcje. W ich ocenie przyjęte regulacje zwiększą wpływ władzy wykonawczej na funkcjonowanie Trybunału, a to w ocenie członków Porozumienia, jest nie do pogodzenia z niezależnością i odrębnością władzy sądowniczej. Za błędne uważają również obniżenie szczególnych ograniczeń wiekowych wobec sędziów, a także skrócenie terminu zgłaszania kandydatów na sędziego Trybunału.
W konkluzjach czytamy, że "sytuacja, w której Sejmy dwóch kolejnych kadencji prowadzą swoistą walkę na ustawy i uchwały o to, kto wybierze sędziów Trybunału Konstytucyjnego, niewątpliwie wywoła w społeczeństwie przekonanie, że Trybunał jest organem politycznym, jego sędziowie są wybierani według politycznych kryteriów, a zatem orzeczenia Trybunału także będą motywowane politycznie. Będzie to zaś oznaczało upadek prawnego i moralnego autorytetu Trybunału Konstytucyjnego, niezbędnego do wykonywania jego niezwykle odpowiedzialnej roli ustrojowej."
PS http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... unalu.html
Walec dwuwładzy udało się zatrzymać. Raz
Nie cichnie gorąca dyskusja na temat niezależności władzy sądowniczej, zwłaszcza w kontekście obsady stanowisk sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Padają zarzuty naruszenia zasad demokratycznego państwa prawnego czy zamachu na niezależność władzy sądowniczej. Nie odnosząc się do bieżącej polityki, warto jednak przypomnieć niedawną historię zmian ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych, która w istotny sposób uderzała w niezależność władzy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona8
sądowniczej. Mimo to została przeforsowana przez rządzącą wówczas dwuwładzę wbrew wszelkim apelom i ostrzeżeniom - pisze Mariusz Królikowski, sędzia SO w Płocku.
Warto ją przytoczyć, zwłaszcza że wówczas ta zmiana ustawowa nie budziła przesadnego zainteresowania mediów i opinii publicznej.
14 października 2015 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z Konstytucją RP nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, zwanej – od nazwiska ówczesnego ministra wnoszącego ten projekt – Lex Biernacki (Kp 1/15). Trybunał stwierdził, że przyznanie ministrowi sprawiedliwości prawa żądania akt każdej sprawy prowadzonej przez każdy sąd oraz wglądu w te akta jest niezgodne z konstytucją. Forsowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości ustawa została zaskarżona w trybie prewencyjnym przez prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Warto zaznaczyć, że był to jedyny od niemal ośmiu lat przypadek, gdy Trybunał Konstytucyjny uwzględnił w istotnej części skargę dotyczącą rządowego projektu zmian ustroju sądów.
Skąd jednak tytułowa „dwuwładza”? Istotnie, konstytucja takiej formuły nie przewiduje, zakładając w teorii rozdzielność władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Jednak praktyka legislacyjna podczas prac nad tą nowelizacją wyraźnie pokazuje, że rozdzielność władzy ustawodawczej i wykonawczej w praktyce nie występuje, zaś równorzędną pozycję władzy sądowniczej można włożyć między bajki. Mało tego – władza ustawodawcza nie pełni wcale funkcji kontrolnej wobec władzy wykonawczej, lecz w praktyce tej władzy podlega. Dotyczy to niestety także pełnego podporządkowania procesu legislacyjnego władzy wykonawczej. Dlatego – choć może to zgorszyć niektórych konstytucjonalistów – w pełni uzasadnione jest posługiwanie się stwierdzeniem o dwuwładzy lub władzy wykonawczo-ustawodawczej.
Jak to wyglądało w pracach nad omawianą nowelizacją? Przede wszystkim dla posłów rządzącej wówczas Platformy Obywatelskiej projekt rządowy okazał się świętością. Zarówno w Sejmie, jak i w Senacie nie było mowy o wprowadzeniu do niego żadnej zmiany bez zgody obecnego na posiedzeniu komisji przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości.
Zupełnie inaczej posłowie i senatorowie traktowali natomiast tzw. wrzutki legislacyjne, których istotą było zgłaszanie nowelizacji opracowanych przez ministerialnych urzędników formalnie jako poprawek poselskich. W rezultacie ominięto cały wielomiesięczny proces konsultacji, a dane rozwiązanie trafiło do projektu ustawy – dotyczącego pierwotnie zupełnie innych kwestii – już na etapie prac podkomisji, z pominięciem wszystkich wcześniejszych kroków.
Wrzutki legislacyjne pojawiły się w toku prac nad tą ustawą kilkakrotnie. Pierwsza dotyczyła pozbawienia sędziów sądów rejonowych zwrotu kosztów przejazdu do siedziby sądu. Druga – przyznania podsekretarzom stanu uprawnień władczych wobec sądów i sędziów, które dotychczas – zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z 28 stycznia 2014 r. (BSA-I-4110-4/13) – przysługiwały wyłącznie ministrowi konstytucyjnemu. Szczęśliwie ówczesny minister Cezary Grabarczyk zaapelował o odrzucenie tej drugiej wrzutki i – jak się nietrudno domyślić – posłowie skwapliwie przychylili się do tej prośby. Trzecia wrzutka dotyczyła umożliwienia ministrowi dostępu do akt sądowych i systemów informatycznych sądów. I to ona stała się podstawą późniejszej skargi konstytucyjnej.
We wszystkich przypadkach nawet nie próbowano ukrywać, że jest to w istocie projekt rządowy. Poseł Robert Kropiwnicki (PO), który poprawki zgłaszał, nie był zbytnio zorientowany co do ich treści, a uzasadnianiem zmian zajmował się obecny na posiedzeniu ówczesny wiceminister Wojciech Hajduk.
Oczywiście, parlamentarzyści działali zgodnie z wytycznymi wiceministra i projekt – przy niewielkim zainteresowaniu, bo w dyskusji przy pustej sali wzięło udział tylko sześciu posłów – został miażdżącą większością głosów przyjęty w Sejmie. Pewna komplikacja pojawiła się na etapie prac w Senacie, bowiem zastrzeżenia zgłosił generalny inspektor ochrony danych osobowych, z którym dotąd treści wrzutki nie konsultowano. Senatorowie PO stanęli jednak na wysokości stawianego im przez rząd zadania i wszystkie zastrzeżenia zlekceważyli.
Szczęśliwie dla demokratycznego państwa prawnego na tym sprawa się nie zakończyła. Trzy główne stowarzyszenia sędziowskie: „Iustitia”, „Themis” i Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych złożyły do prezydenta Komorowskiego wspólny
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona9
apel o zawetowanie ustawy bądź skierowanie jej do prewencyjnej kontroli przez Trybunał Konstytucyjny. Podobny wniosek wynikał z listów protestacyjnych podpisywanych przez sędziów z całej Polski. Istotną rolę odegrała także Krajowa Rada Sądownictwa, która zgłosiła zastrzeżenia do projektu i wniosła o jego skierowanie do TK. Protestowały także organizacje broniące praw człowieka, m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Zastrzeżenia podtrzymał też GIODO.
Strona rządowa walczyła jednak do końca. Ministerstwo Sprawiedliwości publikowało fałszujące rzeczywistość komunikaty, które były na bieżąco dementowane przez Stowarzyszenie „Iustitia”. Należący do KRS senatorowie opublikowali nawet – nieznane polskiemu prawu – zdania odrębne od krytycznej uchwały KRS, notabene ogłaszane na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości. Stało się to kolejnym przejawem istnienia w praktyce jednolitej władzy wykonawczo-ustawodawczej.
Ostatecznie prezydent Komorowski – ku zdumieniu polityków ze swojej macierzystej partii i ministerialnych urzędników – zdecydował o skierowaniu sprawy do Trybunału Konstytucyjnego. Jak wiemy, z pozytywnym skutkiem. I choć trybunał zakwestionował ostatecznie tylko jeden z sześciu krytykowanych przez środowisko sędziowskie przepisów (i ograniczył stosowanie drugiego), to jest to pierwszy od wielu lat przypadek, gdy głos naszego środowiska został wzięty pod uwagę. Dotychczas bowiem walec dwuwładzy miażdżył wszelki opór: rządowe pomysły dotyczące sądownictwa były – co do zasady – uchwalane bez zastrzeżeń i akceptowane przez Trybunał Konstytucyjny.
I tu nasuwa się refleksja o „plemiennym” charakterze naszej polityki. Bo jak nazwać sytuację, gdy jakiekolwiek racjonalne argumenty, które padają podczas prac legislacyjnych, trafiają w próżnię, a rola posła z partii rządzącej ogranicza się jedynie do posłusznego wykonywania instrukcji ministerialnych urzędników? Zbudowaliśmy przez 25 lat model władzy aroganckiej, niechętnie słuchającej głosu fachowców. Warto na to zwracać uwagę politykom każdej partii rządzącej. Zwłaszcza że – jak niestety widać – zmiana władzy wcale nie prowadzi do poprawy stylu stanowienia prawa.
Sędzia Mariusz Królikowski http://www.prawnik.pl/opinie/artykuly/9 ... c-raz.html
Minister Ziobro chce dyscyplinarki dla prezesa TK
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że zdecydował się skierować do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego.
W jego ocenie, wypowiedzi prof. Rzeplińskiego ujawniły jego stronniczość w sprawie nowelizacji ustawy o TK, która ma być badana przez Trybunał 3 i 9 grudnia.
Zdaniem ministra sprawiedliwości prof. Rzepliński sam powinien zrzec się nie tylko funkcji prezesa, ale też urzędu sędziego.
PS/źródło: PAP http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... sa-tk.html
Nawet jeśli nie mamy racji, to mamy legitymację
dr Michał Synoradzki Podział na radców prawnych sensu stricto, czyli wykonujących zawód jako pracownicy, oraz tych, wykonujących zawód jako wolny, zakończyłby nikomu niepotrzebny spór między środowiskami
Naczelna Rada Adwokacka nie ma legitymacji, by zaskarżyć zmianę przepisów dopuszczających radców do obron karnych. Tak niedawno uznał Trybunał. Był pan zaskoczony tą decyzją?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona10
Tak. Tym bardziej że wiele naszych argumentów zostało uznanych za oczywiście bezzasadne i to bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Nie jest to nowe podejście trybunału do naszego samorządu. Wiele wniosków o zbadanie zgodności przepisów z konstytucją wystosowanych przez NRA w przeszłości było traktowanych jako niepozostające w zakresie jej działania. Ale w przypadku noweli kodeksu postępowania karnego doczekaliśmy wniosku, który dotyczy wyłącznej kompetencji samorządu adwokackiego. Zmiana kodeksu, ingerując w regulację obron w sprawach o przestępstwa i przestępstwa skarbowe, dotyka materii, która dotąd zarezerwowana była wyłącznie dla adwokatów. Nie przesądzając więc, czy samo przekazanie radcom prawa do obrony w tych sprawach jest zgodne z ustawą zasadniczą, sam punkt ingerencji niewątpliwie dotyczył spraw bezpośrednio związanych z naszym samorządem. Innymi słowy: nawet jeśli w tej sprawie nie mamy racji, to mamy legitymację.
Skoro zdaniem TK NRA nie miała legitymacji w tym zakresie, to kto miał?
Dobre pytanie. Zgodnie z przepisami wniosek musi dotyczyć spraw związanych bezpośrednio z zakresem działania wnioskodawcy. W naszej ocenie taki związek oczywiście zachodził. Przecież teza, że obrona w sprawach karnych jest związana jedynie pośrednio z interesem adwokatury, byłaby całkowicie pozbawiona uzasadnienia. Natomiast na pewno legitymację w tej sprawie mieli radcowie. Zmiany dotyczyły bowiem ich ustawy. Wiadomo jednak, że samorząd radcowski nie był zainteresowany skarżeniem regulacji przyznających im nowe kompetencje.
Po 1 lipca uprawnienia radców de facto przewyższają uprawnienia adwokatów. Radcowie będąc na etatach nie mogą być jedynie obrońcami w sprawach karnych. Myśli pan, że ich samorząd będzie dążył do zlikwidowania tego ograniczenia?
Odpowiem tak. Artykuł 24 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia mówi, że obrońcą w sprawach o wykroczenia może być adwokat albo radca prawny. Przepis ten był ustanowiony w 2001 r. Jednak radcowie mogli udzielać pomocy prawnej osobom fizycznym tylko, gdy nie pozostawali w stosunku pracy. Ustawodawca o tym fakcie zapomniał i doprowadził do sytuacji, że obecnie w sprawach o wykroczenia radca może jednocześnie pozostawać na etacie i być obrońcą. Mimo że była doskonała okazja dla dokonania korekty w tej mierze – prace nad dużą nowelą procedury karnej – zmian zaniechano. I szczerze mówiąc moim zdaniem nie poruszono tej kwestii, by mieć precedens na przyszłość; by mieć się właśnie do czego odwołać, postulując zniesienie ostatniego ograniczenia przy reprezentacji w obronach o przestępstwa i przestępstwa skarbowe. To bardzo przebiegła taktyka. Samorząd radcowski planuje długoterminowo.
Uznanie przez trybunał zakwestionowanych przez NRA przepisów za niekonstytucyjne mogłoby temu zapobiec?
Zdecydowanie. Orzeczenie to mogłoby uczynić jednak jeszcze inną ważną rzecz – zdefiniować pojęcie zawodu wolnego i odpowiedzieć, dlaczego jego przedstawiciele powinni korzystać ze specjalnej ochrony. Jako że adwokatura złożyła już zażalenie na postanowienie TK, trybunał wciąż ma unikalną szansę, by dać adwokatom płaszczyznę do dogadania się z radcami.
W jaki sposób?
Wniosek do trybunału służy interesom nie tyle adwokatury, ile wolnego zawodu prawniczego w Polsce. Stwierdzenie przez trybunał, że konstytucyjna zasada równości traktowania nie pozwala radcom prawnym łączyć prerogatyw zawodu wolnego z zawodem zależnym uzewnętrzni w wyraźny sposób tę grupę radców, którzy chcą swój zawód wykonywać jako wolny. Grupę tę będzie łączyć z adwokaturą naturalna wspólnota interesów, można bowiem powiedzieć, że poza różnicą nazwy zawodu i kolorem wypustki togi nic ich nie będzie różnić. Jestem przeświadczony, że z tym środowiskiem radców adwokatura mogła będzie wówczas bez obaw rozmawiać w duchu ścisłej współpracy oraz z myślą o zjednoczeniu. Podział na radców prawnych sensu stricto, czyli wykonujących zawód jako pracownicy oraz radców, wykonujących swój zawód jako wolny, zakończyłby nikomu niepotrzebny, długi spór między środowiskami prawniczymi. I pozwoliłby wzmocnić całe środowisko prawnicze w interesie ogólnospołecznym.
To znaczy?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
3 grudnia 2015
Strona11
Bezspornie, w okresie ostatniego dwudziestolecia rola prawników w kształtowaniu ustroju państwa ustawicznie malała. I to nie tylko poprzez osłabiający oba środowiska spór radcowsko-adwokacki. Malała rola sądownictwa, a rosła władzy ustawodawczej oraz jej apetyt na ingerowanie w kwestie orzecznicze. Klasa polityczna w Polsce już dawno zrozumiała, że osłabiając środowiska prawnicze, eliminuje niezależne od władzy ustawodawczej instytucje ochrony praw obywatelskich. Kumulację tego zjawiska obserwujemy w ostatnich dniach: mam tu na myśli sprawę wątpliwego prawnie ułaskawienia nieprawomocnie skazanego dygnitarza czy też próby dekonstrukcji Trybunału Konstytucyjnego.
dr Michał Synoradzki, adwokat, współautor wniosku NRA do TK, rozm. Anna Krzyżanowska
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... macje.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 12 04

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Posiedzenie KRRP w grudniu………………………………………….1
Sędziowie stawiają się Sejmowi……………………………………..1
Dwóch sędziów wybrano niezgodnie z konstytucją. PO przeprasza, a PiS wie swoje…………………….3
PO skarży do TK uchwały ws. wyboru pięciu sędziów Trybunału…………………………………..4
Posiedzenie KRRP w grudniu
Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Dariusz Sałajewski zwołał na 11-12 grudnia posiedzenie Krajowej Rady Radców Prawnych.
Szef samorządu radcowskiego zwrócił się w czwartek do członków KRRP z propozycją, aby podczas posiedzenia, Rada przedyskutowała aktualną sytuację w kraju i zdecydowała czy zajmie w tej kwestii stanowisko.
Prezes KRRP chce, aby ten punkt był rozpatrywany przez Radę w pierwszej kolejności - poinformował rzecznik prasowy KRRP.
Dariusz Sałajewski zapowiedział, że przedstawi zgromadzonym działania podjęte do tej pory na szczeblu władz i struktur krajowych samorządu, mające związek z tą sytuacją.
PS/źródło: KRRP
Sędziowie stawiają się Sejmowi
PRAWO | Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepis pozwalający na wybór przez poprzedni Sejm trzech sędziów jest zgodny z konstytucją, a dwóch – nie.
Nie tylko meritum, ale i przebieg rozprawy w TK był wyjątkowy
Procedura wyboru trójki sędziów powinna więc być kontynuowana, a niezwłoczne odebranie od nich ślubowania jest obowiązkiem prezydenta – wskazał Trybunał Konstytucyjny. Ograniczeniem dla prezydenta nie są uchwały obecnego Sejmu o braku mocy prawnej październikowego wyboru sędziów TK. Jest to jedynie polityczne stanowisko Sejmu, które nie wiąże prawnie prezydenta.
Trójka PO, dwójka PiS
Nadal zatem w grze są wybrani do TK przez poprzedni Sejm zamiast trójki sędziów, których kadencja upłynęła 6 listopada 2015 r.: Roman Hauser, Krzysztof Ślebzak i Andrzej Jakubecki (wszyscy kandydaci PO). Z gry o stanowiska w TK wypadli natomiast Bronisław Sitek (kandydat PSL), wybrany na miejsce sędziego, którego kadencja upłynęła 2 grudnia 2015 r., oraz Andrzej Sokala, kandydat SLD, wybrany na miejsce sędzi, której kadencja upłynie 8 grudnia. W ocenie Trybunału ci dwaj sędziowie zostali wybrani „przez organ nieuprawniony”, gdyż wyboru sędziego TK powinien dokonać Sejm, za którego kadencji zostaje opróżnione stanowisko sędziego Trybunału.
Inaczej Sejm mógłby wybierać sędziów na zapas – wskazał Trybunał w uzasadnieniu orzeczenia. Wygląda więc na to, że wybór dwóch nowych sędziów przez PiS na stanowiska zwolnione w grudniu nie powinien być kwestionowany. Chodzi o
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
Julię Przyłębską (od której prezydent ma odebrać ślubowanie po upływie kadencji sędzi Teresy Liszcz) oraz Piotra Pszczółkowskiego, już zaprzysiężonego.
Prawa obu stron
Więcej kłopotów prawnych może być z obsadzeniem stanowisk opróżnionych 6 listopada 2015 r., na które poprzedni Sejm wybrał trzech sędziów, a obecny kolejną trójkę. Wskazówki udzielił jednak sędzia Marek Zubik, mówiąc w uzasadnieniu, że ograniczenie składu Trybunału do 15 sędziów, o czym mówi konstytucja, dotyczy tylko ich urzędniczego statusu, że może być coś w rodzaju listy sędziów Trybunału czekających na objęcie obowiązków. Jak jednak liczyć kolejność, nie powiedział. – Nie ulega wątpliwości, że wybór sędziego należy do wyłącznej kompetencji Sejmu – stwierdził Trybunał. Przyznał, że nie należy do jego kompetencji badanie uchwał Sejmu, ale dotyczących rozstrzygnięć o charakterze indywidualnym, w tym co do wyboru sędziego TK. Zasada ta nie dotyczy jednak „wygaszenia” wyboru i apelu do prezydenta, aby nie przyjmował ślubowania. Uchwały te były związane z badanym przez Trybunał art. 137 o jednorazowym wyborze pięciu sędziów na styku kadencji, co wywołało ten spór.
Jednocześnie, jak powiedział sędzia Leon Kieres, wprowadzenie do Regulaminu Sejmu szczególnego terminu na wybór piątki sędziów przez PiS wykraczało poza autonomię regulaminową Sejmu. Procedura wyboru sędziego TK nie jest kwestią wyłącznie Sejmu, gdyż może ona wpływać na pozycję i status Trybunału. Sama rozprawa w Trybunale należała do zupełnie wyjątkowych. Trwała zaledwie ok. trzech godzin i brało w niej udział tylko pięciu sędziów, bo do pełnego składu zabrakło dziewięciu sędziów, choć od rana było czterech nowych zaprzysiężonych przez prezydenta Andrzeja Dudę. Ten pięcioosobowy skład TK nie uwzględnił na początku rozprawy wniosku przedstawiciela Sejmu posła Marka Asta (PiS), by poszerzyć skład orzekający. – Konstytucja nakłada na Trybunał powinność rozpoznania sprawy, a mniejszy skład nie ma wpływu na moc orzeczenia – uzasadniła odmowę przewodnicząca orzekającej piątki sędzia Sławomira Wronkowska-Jaśkiewicz.
Formalnie sędzia ma rację, ustawa dopuszcza badanie ustawy przez pięciu sędziów, ale pierwotnie prezes Andrzej Rzepliński, który ze sprawy się wyłączył, gdyż brał udział w pracach nad sporną ustawą, wyznaczył do jej badania pełny skład. Precedensów było jednak więcej. Mówił o nich na koniec rozprawy Marek Ast: – Sejm nie zdążył uzgodnić stanowiska, nie mogę się więc w jego imieniu wypowiadać, a twórcy ustawy – posłowie PO – ustawili się w roli skarżących, Trybunał nie powinien być zaś wykorzystywany do politycznych gier.
Dwóch sędziów wybrano niezgodnie z konstytucją. PO przeprasza, a PiS wie swoje
Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepisy umożliwiające Sejmowi poprzedniej kadencji wybór trzech nowych sędziów TK w miejsce tych, których kadencja upłynęła 6 listopada, są zgodne z ustawą zasadniczą. Pozostałą dwójkę wybrano natomiast z naruszeniem konstytucji.
TK stwierdził, że Sejm VII kadencji nie miał konstytucyjnych podstaw do uzupełnienia składu trybunału w związku z wygaśnięciem (odpowiednio 2 i 8 grudnia) kadencji dwóch sędziów TK. Było to już bowiem zadanie dla Sejmu VIII kadencji. - Sędziego TK nie można wybierać "z góry" - powiedział na rozprawie sędzia sprawozdawca Leon Kieres. Przychylił się tym samym do argumentów przedstawiciela prokuratora generalnego Roberta Hernanda, który dowodził, że art. 137 jako przepis przejściowy, wprowadzający 30-dniowy termin (od dnia wejścia w życie ustawy) na zgłoszenie kandydatów na sędziów TK w miejsce tych, których kadencja wygasa w 2015 r., łamie zasadę indywidualnego wyboru sędziego trybunału.
- Nie można bowiem pominąć, że wybór sędziego TK na indywidualną, dziewięcioletnią kadencję stanowi jedną z konstytucyjnych gwarancji trybunału oraz gwarancji statusu jego sędziów - podkreślił Kieres. Zaznaczył też, że zasady zgłaszania kandydatów na sędziów TK to kwestia wykraczająca poza wyłączność regulaminu Sejmu. Procedura ich wyboru "nie jest bowiem wyłącznie wewnętrzną kwestią organizacji prac izby i nie jest to kwestia wyłącznie rozdziału kompetencji pomiędzy organy wewnętrzne izby".
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
Jeśli zaś chodzi chodzi o uchwały "unieważniające" wybór sędziów przez Sejm poprzedniej kadencji, to trybunał stwierdził, iż należy uznać je za akty wewnętrzne wyrażające pewne stanowisko polityczne, które prawnie nie wiąże prezydenta do działania.
TK nie pozostawił jednocześnie wątpliwości, że "wybór sędziów TK należy do wyłącznej kompetencji Sejmu. - Wciągnięcie w tą procedurę jakiegokolwiek innego organu jest niezgodne z ustawą zasadniczą - uznano.
W odniesieniu do problemu zaprzysiężenia sędziów wybranych przez Sejm TK orzekł, że art. 21 ust. 1 ustawy o TK rozumiany inaczej niż jako przewidujący obowiązek do niezwłocznego odebrania ślubowania sędziów wybranych przez Sejm, jest niekonstytucyjny. W uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Zubik podkreślił, że prezydent ma konstytucyjny obowiązek niezwłocznego zaprzysiężenia wybranych sędziów i jakakolwiek inna wykładnia tego przepisu jest niedopuszczalna.
Prezydent w świetle ustawy zasadniczej nie uczestniczy w żaden sposób w obsadzaniu stanowisk sędziów TK, a przepisy ustawy nie przyznają mu jakichkolwiek kompetencji kreacyjnych. Nie ma on zatem podstaw, aby uniemożliwiać rozpoczęcie sprawowania funkcji urzędowej sędziemu TK wybranemu przez Sejm na podstawie art. 194 ust. 1 konstytucji. Porównywanie roli głowy państwa przy obsadzaniu stanowisk sędziów TK do nominacji sędziów sądów powszechnych jest przy tym całkowicie chybione. - Fakt, że konstytucja nie określa terminu zaprzysiężenia, należy rozumieć w ten sposób, że prezydent ma ten obowiązek zrealizować niezwłocznie. Takie rozumienie jest podstawą europejskiej kultury prawnej - stwierdził sędzia Zubik, dodając, że ewentualne wątpliwości co do konstytucyjności przepisów, na podstawie których doszło do wyboru sędziów, mogą być oceniane wyłącznie przez sam trybunał.
Z kolei sędzia Leon Kieres zaznaczył, że "zwłoka w przyjęciu ślubowania od wybranych przez Sejm sędziów nie może opierać się na zarzucie wadliwości podstawy prawnej wyboru". To bowiem Trybunał Konstytucyjny, a nie parlament, ma monopol na dokonywanie oceny zgodności z ustawą zasadniczą norm ustawowych. Wprawdzie art. 137 miał charakter przejściowy, ale, jak zauważył sędzia Kieres, wynikająca z niego procedura nie została zakończona, gdyż nie nastąpiło zaprzysiężenie sędziów przez prezydenta. Dlatego nie mają mocy prawnej wszystkie czynności podjęte przez Sejm w odniesieniu do wyboru nowych sędziów.
Tym samym Trybunał Konstytucyjny zakwestionował większość zarzutów wobec ustawy z 25 czerwca stawianych przez prezydenta i przedstawicieli partii rządzącej. Przedstawicielka głowy państwa Anna Surówka-Pasek próbowała przekonywać na rozprawie, że przepisy ustawowe naruszyły kilka fundamentalnych zasad, w tym zasadę ciszy legislacyjnej, rozumianej szeroko (do tej pory miała ona zastosowanie przede wszystkim w odniesieniu do ordynacji wyborczej), także w odniesieniu do organów władzy sądowniczej. Zaznaczyła też, iż zasada ta jest jednym z elementów zasady przyzwoitej legislacji. - Kolejny zarzut to naruszenie autonomii regulaminowej Sejmu. Sejm samodzielnie kształtuje procedury dotyczące obsadzania organów władzy publicznej. Tymczasem regulamin i ustawa różnie regulują kwestie związane ze zgłaszaniem kandydatów na sędziów TK. Sejm miał pełne prawo do zgłaszania swoich kandydatów. Przepisy ustawy powinny być zharmonizowane z regulacjami wynikającymi z regulaminu Sejmu. Jest to tym bardziej uzasadniony zarzut, że Sejm VII kadencji nie dokonał stosownej zmiany w regulaminie - dowodziła Surówka-Pasek. W jej ocenie doszło do sytuacji, w której dwa różne rodzaje aktów normatywnych - ustawa o TK i regulamin Sejmu - regulują tę samą kwestię w różny sposób.
Taki rok argumentacji oburzył przedstawiciela wnioskodawców posła PO Borysa Budkę. - Prezydent Duda prezentuje niebezpieczny tok rozumowania.Regulamin Sejmu jest aktem wewnętrznym, przyjmowanym uchwałą. Nie jest aktem powszechnie obowiązującym, dlatego nie może być sprzeczny z ustawą. Regulamin określa takie kwestie jak m.in. organizacja wewnętrzna Sejmu i tryb powoływania organów wewnętrznych. Art. 112 konstytucji nie przyznaje szczególnej roli regulaminowi w hierarchii źródeł prawa. Gdyby przyjąć tok rozumowania prezydenta, to można byłoby dokonywać wszelkich zmian, nawet niezgodnych z ustawami, powołując się na autonomię regulaminową Sejmu. Można byłoby np. odwołać RPO. Jeżeli głowa państwa zdaje się nie dostrzegać hierarchii źródeł prawa określonych w konstytucji i stawia regulamin ponad normami ustawowymi, to jest to wyjątkowo niebezpieczne dla demokratycznego państwa prawnego - powiedział na rozprawie Budka.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Polemizując z przedstawicielką głowy państwa, zaznaczył również, że nie przyjmując ślubowania nowych sędziów, prezydent Duda złamał konstytucję. - W tym zaniechaniu doszło do naruszenia podziału władzy - dodał Budka. Jego zdaniem prezydent zanegował uchwały Sejmu z 8 października o wyborze pięciu sędziów TK i wszedł w jego kompetencje, choć mógł skierować wniosek do trybunału w sprawie ich wyboru.
Po zakończeniu rozprawy Budka przeprosił za "błąd popełniony w poprzedniej kadencji i zbyt szybki wybór dwóch sędziów". Zaznaczył też, że nie wyobraża sobie, by prezydent nie uszanował wyroku TK i nie przyjął ślubowania trzech wybranych sędziów. - Wierzę również, że większość parlamentarna uszanuje to, że należy powtórzyć procedurę wyboru dwóch sędziów zgodnie z ustawą, która obowiązuje i będziemy mogli spokojnie porozmawiać o kandydatach i spokojnie podejść do tego, aby nigdy w przyszłości nie powtórzył się podobny kryzys konstytucyjny – powiedział dziennikarzom po rozprawie.
Za "satysfakcjonujący" i zgodny z jego stanowiskiem uznał wyrok TK rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Zaznaczył jednocześnie, że sytuacja kryzysowa nie została jeszcze zażegnana. - Można się teraz spodziewać różnych scenariuszy, ale wydaje mi się, że autorytet Trybunału Konstytucyjnego i powszechna moc obowiązująca jego wyroków wynikająca z konstytucji, zostaną uszanowane - przyznał dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku.
Nieprzejednany pozostał przedstawiciel PiS Marek Ast, który po rozprawie nadal utrzymywał, że "przy wyborze pięciu sędziów w październiku nastąpiło naruszenie procedur". - Niezwłoczność jest pojęciem prawnym i dosyć pojemnym. I w tym wypadku trudno jest ocenić co trybunał miał na myśli. Na pewno nie chodzi o niekonstytucyjność postępowania prezydenta w tej sprawie - tłumaczył. Jego zdaniem trybunał w ogóle nie odniósł się do procedury wyboru nowych sędziów przez Sejm.
Wieczorem marszałek Sejmu Marek Kuchciński wydał oświadczenie w sprawie wyroku TK, w którym twierdził, że ma on głównie "walor historyczny, albowiem odnosi się do sytuacji prawnej, która jednak w ostatnich dniach uległa zasadniczej zmianie". Jego zdaniem wybór przez PiS pięciu nowych sędziów trybunału był oparty na zasadzie autonomii regulaminowej Sejmu, będącej "jedną z podstawowych zasad ustrojowych Rzeczypospolitej Polskiej". Dodał też, że wyrok TK potwierdził, iż ustawa o trybunale była obarczona "wadami konstytucyjnymi".
EŚ/PS http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... swoje.html
PO skarży do TK uchwały ws. wyboru pięciu sędziów Trybunału
PO zaskarżyła środowe uchwały Sejmu ws. wyboru sędziów. Przed planowaną na 9 grudnia rozprawą ze składu wyłączyli się prezes i wiceprezes TK. Kancelaria Prezydenta oświadczyła, że do czwartkowego orzeczenia TK odniesie się po jego publikacji.
Fot. Flickr/Fot. Maciej Śmiarowski/KPRM/Źródło - Kancelaria Premiera's photostream/Lic. CC by
Po czwartkowym wyroku ws. nowelizacji ustawy uchwalonej w poprzedniej kadencji Sejmu i orędziu prezydenta w tej sprawie nadal trwa impas wokół Trybunału. Liderzy PO konsultują z prawnikami wniosek o Trybunał Stanu dla prezydenta - po orzeczeniu TK 9 grudnia ws. nowelizacji ustawy uchwalonej w obecnej kadencji przedstawią plan dalszych działań w tej sprawie.
Ze składu orzekającego w tej sprawie wyłączyli się prezes Andrzej Rzepliński i wiceprezes Stanisław Biernat.
Posłowie PO zaskarżyli do TK środowe uchwały Sejmu o wyborze pięciu nowych sędziów. Politycy PO zaapelowali do prezydenta, by jeszcze w piątek przyjął ślubowanie od trzech sędziów wybranych w poprzedniej kadencji, których wybór Trybunał uznał za konstytucyjny.
8 października Sejm poprzedniej kadencji wybrał pięciu nowych sędziów TK. Trzej zostali wybrani w miejsce sędziów, których kadencja wygasała 6 listopada (w trakcie kadencji poprzedniego Sejmu), a dwaj - w miejsce sędziów, których kadencja wygasa 2 i 8 grudnia (w trakcie kadencji obecnego Sejmu).
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
W czwartek TK orzekł, że poprzedni Sejm w październiku wybrał dwóch sędziów Trybunału niezgodnie z konstytucją, a trzech - zgodnie. Trybunał orzekł też, że obowiązkiem prezydenta jest niezwłoczne odebranie ślubowania od sędziego TK wybranego przez Sejm.
Kancelaria Prezydenta zapowiedziała, że do tego orzeczenia TK odniesie się, gdy uzyska ono moc prawną - po jego publikacji. Kancelaria poinformowała też, że 9 grudnia prezydent odbierze ślubowanie od Julii Przyłębskiej, wybranej przez Sejm obecnej kadencji, w miejsce kończącego kadencję 8 grudnia sędziego TK.
Prezydent nie odebrał ślubowania od piątki sędziów TK wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji. W środę sejmowa większość wybrała pięciu sędziów: Henryka Ciocha, Lecha Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego, Piotra Pszczółkowskiego i Julię Przyłębską. Prezydent odebrał przysięgę od czterech z nich.
Prezydencki minister Andrzej Dera pytany w piątek, dlaczego w czwartkowym wystąpieniu telewizyjnym prezydent nie odniósł się do orzeczenia Trybunału, powiedział, że prezydent ma prawo mówić to, co chce i wydał orędzie w formie, jaką uznał za stosowną. "Do tej pory nikt nie cenzurował ani nikt nie określał, co ma prezydent w swoim orędziu powiedzieć" - mówił Dera.
Pytany o ewentualny wniosek o TS dla prezydenta odparł, że nie obawia się tego. "Obawy mogą mieć tylko osoby, które naruszają prawo, które łamią konstytucję. Prezydent nie naruszył konstytucji i nie złamał prawa" - oświadczył Dera.
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru zaapelował do prezydenta, by ten natychmiast zaprzysiągł trzech sędziów TK, których legalność wyboru potwierdził w czwartek TK. Jeśli prezydent tego nie zrobi, narazi się na Trybunał Stanu - oświadczył. Zaapelował też do sędziów, którzy zostali ostatnio zaprzysiężeni, by złożyli dymisję i zaznaczył, że takie dymisje zdarzały się już w przeszłości.
Również szef SLD Leszek Miller ocenił, że prezydent - by nie narazić się na odpowiedzialność konstytucyjną - powinien zaprzysiąc wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji sędziów TK.
Konfederacja Lewiatan po czwartkowym wyroku zaapelowała o szybką publikację wyroku, a do prezydenta i parlamentu "o odpowiedzialność i poszanowanie prawa". "Orzeczenia TK mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne" - przypomniał Lewiatan.
Z członkostwa w prezydenckiej Narodowej Radzie Rozwoju, w związku z przyjęciem przez prezydenta ślubowania od czwórki sędziów, zrezygnował Piotr Buras, specjalista od stosunków polsko-niemieckich, szef warszawskiego biura European Council of Foreign Relations.
Sekretarz generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland z zadowoleniem przyjął czwartkową decyzję polskiego Trybunału Konstytucyjnego i wezwał do jej pełnego wdrożenia we wszystkich aspektach. Ocenił, że wyjaśnia ona prawną i konstytucyjną sytuację.
W sobotę wchodzi w życie nowelizacja ustawy o TK uchwalona w listopadzie głosami PiS i Kukiz'15 (posłowie PO, Nowoczesnej i PSL opuścili salę). Wprowadza ona zasadę, że kadencja sędziego TK rozpoczyna się w dniu złożenia ślubowania wobec prezydenta RP, co następuje w 30 dni od dnia wyboru. W nowelizacji przyjęto także, że trzy miesiące od wejścia zmian w życie wygaszone będą kadencje Andrzeja Rzeplińskiego i Stanisława Biernata - jako prezesa i wiceprezesa TK. Tę nowelę zaskarżyli do TK: PO, Rzecznik Praw Obywatelskich i Krajowa Rada Sądownictwa. Trybunał ma rozpoznać wnioski 9 grudnia.
(PAP) http://www.kancelaria.lex.pl/czytaj/-/a ... -trybunalu
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 12 07 cz. 1

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona1
Spis treści
KRRP przygotuje opinię dla TK
Co czwarty Polak uznał, iż napotkał w życiu problem mający związek z prawem
Kiedy umarło państwo prawa
Kluczowe starcie o Trybunał
W sporze o pięciu sędziów liczy się nie tylko prawo
W przyszłym roku zmienią się zasady udzielania pełnomocnictwa
Węzeł gordyjski w trybunale
NSA kontra prawa obywateli
Filar adwokatury: prawnicza tajemnica zawodowa – jest zagrożona
Antydemokratyczne zapędy władzy
KRRP przygotuje opinię dla TK
Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Dariusz Sałajewski zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z propozycją przedstawienia opinii amicus curiae w sprawie nowelizacji ustawy o TK, która ma być rozpoznawana 9 grudnia.
W uzasadnieniu propozycji prezes Sałajewski wskazał, że funkcjonowanie samorządu radców prawnych ma swoje źródło w konstytucji, dlatego Krajowa Rada Radców Prawnych w sposób szczególny skupia swoje zainteresowanie na ustawie zasadniczej. Uważnie śledzi również działania mające wpływ na ustrój i funkcjonowanie TK, który jest gwarantem nienaruszalności konstytucji.
Dodał, że obecna sytuacja wokół Trybunału budzi zaniepokojenie, stwarza bowiem możliwość naruszenia zasady niezawisłości sędziów TK.
W odpowiedzi na propozycję Trybunał zwrócił się z prośbą o przedstawienie opinii w przedmiotowej sprawie.
PS/źródło: KRRP http://www.prawnik.pl/wiadomosci/radcow ... la-tk.html
RZECZPOSPOLITA - środa 2 Grudnia 2015
Co czwarty Polak uznał, iż napotkał w życiu problem mający związek z prawem
Dariusz Sałajewski http://www.rp.pl/Rzecz-o-prawie/3120599 ... rawem.html
Z przeprowadzonych na zlecenie Krajowej Rady Radców Prawnych badań socjologicznych wynika, że jedynie co czwarty Polak uznał, iż napotkał w życiu problem mający związek z prawem. W tej grupie aż ponad połowa, iż tego rodzaju problem miała tylko raz.
Obrońcy z urzędu - kiedy zabraknie prawników z list
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona2
Podobne dane w krajach europejskich wskazują wielkości co najmniej dwukrotnie większe, a np. w Niemczech nawet trzykrotnie. Badania, o których wspominam, przeprowadzono na bardzo reprezentatywnej próbie 3500 respondentów. Pytań było blisko setka – w sprawach dotyczących sytuacji rodzinnej, zdrowia i poziomu życia, pracy i działalności gospodarczej, a także kontaktów z urzędami czy usługodawcami.
Z danych przytoczonych na wstępie można by opacznie wnioskować, że w naszym kraju poczucie bezpieczeństwa prawnego kształtuje się na dobrym poziomie i rzadko potrzeba pomocy prawnika. Byłby to jednak wniosek nietrafiony. Raport z badań sporządzony przez eksperta Polskiego Towarzystwa Socjologicznego świadczy o czymś zupełnie innym. Rzadka rozpoznawalność problemów związanych z prawem to, niestety, przejaw postawy ignorancyjnej, przynoszącej często ujemne skutki. Wymierne szkody materialne, ale i poczucie krzywdy.
Od dziesięciu lat rośnie polski wskaźnik nasycenia profesjonalnymi prawnikami. Na jednego prawnika przypada w Polsce już tylko 700 osób. W 2012 r. było to 950 osób, a w 2005 r. 1500. Za nami w tym rankingu są obecnie takie kraje jak Holandia, Francja, Dania czy Austria.
Konfrontowanie wyników omawianych badań i wspomnianego rankingu pozwala wnioskować, że dostęp do korzystania z pomocy prawnej nie pozostaje w ścisłej koincydencji z podażą tej usługi. Twierdzenia o takim związku legły u podstaw wdrażanych w ostatnich latach – w odniesieniu do zawodów prawniczych – rozwiązań deregulacyjnych. Większa podaż usług pomocy prawnej miała wpłynąć na obniżenie cen tych usług, których wysokość była ponoć główną barierą ich dostępności. Inaczej postrzegają to badani, nie wskazując ceny jako szczególnie znaczącej bariery zniechęcającej do korzystania z pomocy prawnika. To kwestie mentalnościowe sprawiają, że dominują w społeczeństwie postawy „mądrości po szkodzie", a nie przed nią. Dotyczy to, niestety, również przedsiębiorców.
W interesie publicznym jest niewątpliwie rosnący poziom kultury prawnej społeczeństwa, ograniczający sytuacje, w których obywatel czuje się bezradny, a w konsekwencji własnej niewiedzy skrzywdzony. Głównie na instytucjach państwa ciąży zadanie swoistego rodzaju injekcji świadomości prawnej wśród obywateli. Z początkiem przyszłego roku wchodzi w życie ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej i edukacji prawnej. Media poświęcają sporo miejsca działaniom zmierzającym do jej rychłego wdrażania. Publikacje i wypowiedzi koncentrują się niemal wyłącznie na funkcjonowaniu punktów świadczenia tej pomocy i skromności środków przeznaczonych na ich wyposażenie. O ostatnich dwóch słowach tytułu ustawy na razie bardzo cicho. Chcę przerwać tę ciszę. Wyniki badań przeprowadzonych na zlecenie radcowskiego samorządu wskazują, że edukacja prawna to konieczne wyjście naprzeciw politycznemu, ale przede wszystkim społecznemu, zapotrzebowaniu.
Autor jest prezesem Krajowej Rady Radców Prawnych
RZECZPOSPOLITA - środa 2 Grudnia 2015
Kiedy umarło państwo prawa
ANTONI BOJAŃCZYK
Od kiedy to legalnie wybrany Sejm, uchwalając ustawę w trybie przewidzianym przez konstytucję, jest uzurpatorem? – pyta prawnik
Profesor Andrzej Zoll ogłosił na czołówce „Gazety Wyborczej” („Za chwilę będziemy żyli w systemie totalitarnym”, 21–22 listopada) koniec państwa prawa. Werdykt kategoryczny: w Polsce państwo prawa skończyło się 20 listopada, z chwilą podpisania przez prezydenta nowelizacji ustawy o TK. Tyle tylko, że wskazana przez profesora data ma niewiele wspólnego z prawdą, a większość zaprezentowanych przez niego argumentów bazuje na co najmniej wybiórczej analizie ustawy zasadniczej i dobieraniu zasad interpretacyjnych pod z góry upatrzoną tezę.
Profesor ostrzega
Zmiana ustawy o Trybunale Konstytucyjnym stała się pretekstem do rozpętania hałaśliwej nagonki prowadzonej pod sztandarami obrony zagrożonych fundamentów państwa prawa. Doniosły w tym chórze jest głos najbardziej rozpoznawalnego przedstawiciela prawniczego establishmentu minionego ćwierćwiecza, profesora Andrzeja Zolla. W
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona3
wywiadzie, którego udzielił „GW”, zabrakło nie tylko racjonalnych argumentów prawniczych, ale i bezstronności w ocenie prawa. Nowelizacja ustawy o TK dała prof. Zollowi asumpt do diagnoz o dramatycznej wymowie. Zmiany w ustawie o TK oznaczają, że „wracamy do PRL” (w innym wywiadzie udzielonym „GW” prof. Zoll nazywa skargę grupy posłów PiS na przepis ustawy o TK „orbanizacją Trybunału”). Ale niedługo będzie jeszcze gorzej: zdaniem Zolla „będziemy żyli w systemie totalitarnym”. Tezy te są wręcz karykaturalne, a ich uzasadnienie prawne nader wątłe. A ostrzeżenia przed totalitaryzmem w kontekście zamieszania wokół TK w ustach prof. Zolla brzmią jak slogany pozbawione znaczenia.
Zacznijmy od poglądu, że zmiana ustawy o TK to „uzurpacja Sejmu”. Ostatni raz, gdy zaglądałem do słownika, „uzurpacja” oznaczała bezprawne zagarnięcie władzy. Od kiedy to legalnie wybrany Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, uchwalając w trybie przewidzianym przez konstytucję ustawę, jest „uzurpatorem”? Niekwestionowaną przez nikogo i podstawową kompetencją legalnie ukonstytuowanego parlamentu jest działalność prawotwórcza. Elementarz konstytucyjny. I żadna ustawa nie została spod tej kompetencji wyłączona, choćby była bliska sercu byłych prezesów TK i choćby dokonywane w niej zmiany bardzo się nie podobały takiemu autorytetowi jak prof. Zoll. Nader wątpliwy jest argument o rzekomej niezmienności poprzedniej ustawy o TK i jej skutków ustrojowych. „Sejm – mówi prof. Zoll – nie może uchylić skutków tamtej ustawy, nie może uchylić wyboru tamtych pięciu sędziów, bo ten wybór został już dokonany”.
To pogląd równie zaskakujący i równie nieuzasadniony jak demagogiczna teza o rzekomej „uzurpacji” polegającej na uchwaleniu ustawy przez legalnie ukonstytuowany parlament. Twierdzenie, że ustawy jednego Sejmu (poprzedniego) mają atrybut „trwałości” ustrojowej i nie mogą być zmieniane przez Sejm następnej kadencji to nieporozumienie. Od tego jest Sejm, żeby zmieniać prawo, szczególnie gdy ma do czynienia z ustawą ewidentnie niekonstytucyjną. Rozumiem, że prof. Zoll z jakichś względów za odpowiadające i zgodne z konstytucją uważa wyłącznie ustawy poprzedniego parlamentu (i prawa do tego rodzaju lekko ekscentrycznego stanowiska nie sposób mu odmówić), a neguje ten przymiot nowego parlamentu. Szczegóły trybu wyboru sędziów TK określa ustawa i to także ustawą (przy respektowaniu określonych w konstytucji wymogów „bazowych” wyboru sędziów) można zmienić zasady i tryb wyboru sędziów. Nie jest tak, że wyboru kandydatów na sędziów TK dokonanego przez poprzedni Sejm nie można uchylić, bo „wybór ten został już dokonany”. Kadencja sędziego rozpoczyna się z chwilą złożenia ślubowania przez osobę wybraną przez Sejm na stanowisko sędziego. Wybrani na podstawie zmienionej ustawy kandydaci nie złożyli jeszcze ślubowania i w związku z tym ani nie objęli swych urzędów, ani nie rozpoczęła się ich kadencja. I tu dochodzimy to sedna sprawy.
Świadomie i zuchwale
Profesor Zoll nader starannie i zręcznie unika najważniejszego zagadnienia. Wikłając się w karkołomne i mało klarowne wywody mające uzasadnić rzekomą „uzurpację” obecnego Sejmu, polegającą na uchwaleniu nowelizacji ustawy o TK, były jego prezes stara się uchylić od merytorycznej oceny uchwalonej przez poprzedni Sejm 25 czerwca 2015 r. ustawy o TK. A to przecież właśnie wrzucona do projektu w ostatnim momencie poprawka uprawniająca Sejm do wyboru nie tylko sędziów, których kadencje zakończyły się w listopadzie (jeszcze za kadencji poprzedniego Sejmu), ale także dwójki sędziów, których kadencja kończy się w grudniu, stała się jedyną i bezpośrednią przyczyną obecnej nowelizacji ustawy o TK, tak zajadle krytykowanej dziś przez wszystkie oficjalne prawnicze autorytety minionego dwudziestopięciolecia. Ten manewr legislacyjny ekipy PO–PSL nie tylko umożliwił jej obsadzenie (i to w ostatnich dniach władzy, praktycznie bez dania opinii publicznej jakiejkolwiek szansy na zapoznanie się z sylwetkami kandydatów na wakujące urzędy sędziego) jednej trzeciej składu osobowego TK, ale był jaskrawie sprzeczny z od dawna utrwalonym i respektowanym przez wszystkich aktorów sceny państwowej zwyczajem konstytucyjnym, w myśl którego o obsadzie personalnej TK decyduje Sejm „wygasającej kadencji”, tj. ten, za którego kadencji wygasa też kadencja sędziego TK.
Poprzedni Sejm nie tylko świadomie, ale wręcz zuchwale wdeptał ten obyczaj konstytucyjny w błoto, dokonując bezprecedensowego w historii państwa agresywnego zamachu na Trybunał. Ale w maju zabrakło w debacie publicznej silnego głosu naszego dyżurnego autorytetu prawniczego. I jego ponurych ostrzeżeń o dokonującym się podeptaniu konstytucji i wiszącej nad nami groźbie „życia w systemie totalitarnym” i „powrocie do PRL”. Wtedy akurat prof. Zoll jakoś nie zechciał pojawić się na krajowej czołówce „GW” żeby zawołać: Non possumus! Wyrokowanie, że „państwo prawa w Polsce skończyło się 20 listopada”, nie tylko więc jest nieporozumieniem, ale też brzmi niewiarygodnie w ustach byłego prezesa Trybunału. Umarło bowiem 25 czerwca 2015 r., z chwilą uchwalenia ustawy o TK umożliwiającej zawłaszczenie wyboru sędziów TK, których mógł wybrać tylko Sejm obecnej kadencji. Ten smutny zgon dokonał się niestety przy zupełnym milczeniu tradycyjnie uznawanych autorytetów prawniczych i bez solennej oprawy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona4
odpowiednego wywiadu komentarza na czołówce „GW”. Trzeba więc dokonać korekty karty zgonu państwa prawa wystawionej przez prof. Zolla i wpisać do niej prawidłową datę śmierci zmarłego.
Nowelizacja ustawy o TK jest naprawą drastycznego naruszenia porządku konstytucyjnego przez poprzedni Sejm. Żadnego znaczenia nie ma także to, że jak twierdzi prof. Zoll, „nadal nie ma orzeczenia TK w tej sprawie”. Znamienne zresztą, że gdy to PiS zaskarżył ustawę o TK, prof. Zoll przestrzegał, że sprawa jest niezwykle poważna, że idzie tu o „grubą akcję”, której celem jest „sparaliżowanie Trybunału Konstytucyjnego”, i nie jest to wcale jakaś „zwykła skarga”, tylko „działanie w złej wierze”. Jak widać, skarga PiS to skarga „zła” i orbanowska „gruba akcja”, skarga PO zaś to inicjatywa dobra i mająca na widoku obronę państwa prawa. Nie jest wcale konieczne wyczekiwanie przez Sejm na wypowiedź TK, jak twierdzi prof. Zoll. Tym bardziej zaś nie ma takiej potrzeby, gdy niekonstytucyjność ustawy jest wręcz oczywista. A tak jest niewątpliwie w przypadku art. 137 ustawy o TK.
Trzeba znaleźć jakieś wyjście
Nie oznacza to jednak, że nowelizacja przeprowadzona przez Sejm jest wolna od wad. Mając zarówno pełne prawo do wyboru sędziów „grudniowych”, jak i obowiązek naprawy skutków rażącego naruszenia powszechnie respektowanego zwyczaju konstytucyjnego, obecny parlament źle postąpił, obejmując nowelizacją ustawy trzech sędziów „listopadowych”. Chcąc naprawić to, co zrobił Sejm poprzedniej kadencji, Sejm dziś w części powtarza to, co zrobiono wcześniej. Nie można więc nie mieć wątpliwości co do konstytucyjności ustawy nowelizującej ustawę o TK w zakresie sędziów „listopadowych”. Z tej sytuacji trzeba jakoś wyjść. Bardzo rozsądna, prosta i godna poparcia jest propozycja zgłoszona przez M. Jurka, który wysunął pomysł ponownego wyboru tych samych osób, które były wcześniej wybrane na wakujące stanowiska sędziów „listopadowych”, a których kadencja jeszcze się nie rozpoczęła. W pozostałym zakresie nowelizacja ustawy o TK miała jednak na celu słuszne przywrócenie stanu zgodnego z konstytucją. Określanie jej przez prof. Zolla jako „zagrożenia dla Polski” jest więc grubym błędem, ignorującym fakt, że nowelizacja ma na celu przywrócenie zgodności stanu prawnego z konstytucją.
RZECZPOSPOLITA - Poniedziałek 7 Grudnia 2015
Kluczowe starcie o Trybunał
ANALIZA | Jeśli w tym tygodniu wojna o TK nie zostanie rozstrzygnięta, to dojdzie do trwałego paraliżu tej instytucji.
http://www.rp.pl/Analizy/312069900-Kluc ... bunal.html
W czwartek Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że wybór awansem dwóch sędziów przez PO jest niezgodny z ustawą zasadniczą
Wchodzimy w decydującą fazę konfliktu o kontrolę nad Trybunałem Konstytucyjnym. W tym tygodniu dojdzie do dwóch wydarzeń, które będą decydujące dla dalszych losów tej wojny. Po pierwsze, rząd musi opublikować w Dzienniku Ustaw czwartkowe orzeczenie Trybunału w sprawie legalności wyboru sędziów TK dokonanego przez Platformę na początku października. Trybunał uznał, że przy wyborze dwóch sędziów PO złamała konstytucję, ale trzech sędziów zostało wybranych zgodnie z prawem. I wezwał prezydenta do ich zaprzysiężenia.
Spór o Dziennik Ustaw
Dopiero w momencie publikacji w Dzienniku Ustaw decyzja Trybunału wchodzi w życie. Czy to kwestia wyłącznie techniczna? Data publikacji także może się stać polem do konfliktu. Były prezes Trybunału Jerzy Stępień zarzuca Jarosławowi Kaczyńskiemu, że w 2007 r. jako premier opóźniał publikację wyroku TK dewastującego ustawę lustracyjną autorstwa PiS. Dopiero po publikacji orzeczenia odniesie się do niego prezydent – tak wynika z zapowiedzi współpracowników Andrzeja Dudy. Prezydent co prawda w czwartkowy wieczór wygłosił telewizyjne orędzie do narodu, ale nie odniósł się w nim bezpośrednio do orzeczenia TK, które zapadło kilka godzin wcześniej. To na prezydencie ciąży największa prawna odpowiedzialność. Jeśli zlekceważy orzeczenie i odmówi „niezwłocznego” przyjęcia ślubowania od trzech sędziów – narazi się na zarzut łamania konstytucji. Na razie będzie to jedynie zarzut polityczny, jako że o naruszeniu prawa przez prezydenta przesądza Trybunał Stanu. Co prawda Platforma dysponuje odpowiednią liczbą
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona5
parlamentarzystów (140), żeby rozpocząć procedurę przed TS, ale nie ma odpowiedniej większości (2/3 głosów posłów i senatorów razem wziętych), by procedurę zakończyć. Największa odpowiedzialność polityczna ciąży natomiast na Jarosławie Kaczyńskim. Lider PiS także dotąd nie skomentował czwartkowego orzeczenia. Mówią za to inni politycy PiS. A z tego, co mówią, wyłania się partyjna linia. Jacek Sasin: – To jest opinia sędziów Trybunału, a nie coś, co przeważa. Ryszard Terlecki, szef Klubu PiS: – Trybunał nie może odnosić się do wyborów, których dokonuje parlament. Marek Kuchciński, marszałek Sejmu: – To jest decyzja dotycząca historii.
Co zrobi PiS
Żaden z nich nie ma wpływu na to, jak PiS ostatecznie potraktuje decyzje Trybunału. Taki wpływ ma tylko i wyłącznie Kaczyński, a on nie związuje sobie rąk żadnymi deklaracjami i czeka na rozwój wypadków. Jeśli w tym tygodniu przemówi takim językiem, jak Kuchciński, Terlecki lub Sasin, oznaczać to będzie, że po raz pierwszy w III RP rządzące ugrupowanie nie uznaje orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. Wówczas znajdziemy się w sytuacji, gdy mamy dwa konkurencyjne składy Trybunału i poważny kryzys konstytucyjny, z którego na gruncie polskiego prawa wyjść nie sposób. Konflikt o Trybunał już i tak budzi coraz większe emocje. W sobotę na demonstrację zorganizowaną w Poznaniu przez posłów Nowoczesnej przyszło ok. 300 osób. Z kolei Komitet Obrony Demokracji – organizacja stworzona w opozycji do działań PiS po objęciu władzy – organizuje 12 grudnia manifestację przed Trybunałem Konstytucyjnym „w obronie demokracji”. Pojednawczy gest wykonał prezes TK prof. Andrzej Rzepliński, sędzia najostrzej krytykowany przez PiS, które wypomina mu związki z Platformą. Rzepliński przyznał miejsca pracy sędziom wybranym przez PiS. Ale nie mają oni statusu sędziów, tylko „pracowników Trybunału”. I do czasu wyjaśnienia wątpliwości prawnych nie będą brali udziału w wydawaniu orzeczeń.
Decyzja sędziów
W tym tygodniu dojdzie do jeszcze jednego wydarzenia, które może wpłynąć na sytuację. Otóż w środę Trybunał zbierze się, by ocenić konstytucyjność ustawy o TK autorstwa PiS. To ustawa uchwalona pospiesznie przez PiS tuż po wygranych wyborach. Pierwotnie partia liczyła, że właśnie na podstawie tej ustawy unieważni wybór pięciu sędziów z nadania PO. Plan spalił na panewce, bo jeszcze przed wejściem w życie ustawy PiS Trybunał uznał, że trójka sędziów z nadania Platformy została wybrana zgodnie z konstytucją. Zresztą, spodziewając się takiego orzeczenia, PiS osierociło własny projekt i wybrało własnych sędziów na podstawie regulaminu Sejmu. Czy zatem środowe orzeczenie ma jakiekolwiek znaczenie? Tak, bo Trybunał wypowie się, czy ustawą lub uchwałą można unieważnić wybór na sędziego. Od tego orzeczenia TK będzie zależeć, jakie dalsze działania podejmie PiS. W partii coraz głośniej mówi się o napisaniu nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym – wspomniał o tym w orędziu prezydent. Taką ustawę proponują też ugrupowanie Pawła Kukiza oraz PSL. Ludowcy czekają z projektem na środowe orzeczenie. Po uznaniu przez TK, że Platforma złamała konstytucję, wybierając w październiku pięciu zamiast trzech sędziów Trybunału, liderzy PO przeprosili. Z obozu władzy pojednawcze gesty nie dochodzą. Oczywiście to pochodna sytuacji politycznej. Jeśli prezydent zdecyduje się na zaprzysiężenie owej trójki sędziów, to PO będzie w tej wojnie o Trybunał wygrana. Czemu? Trybunał Konstytucyjny liczy 15 sędziów. Jeżeli PO wprowadzi teraz do niego trzech swych sędziów, to aż do końca obecnej kadencji Sejmu PiS nie zdobędzie kontroli nad TK – sędziów wskazanych przez Kaczyńskiego będzie do 2019 r. maksymalnie sześciu. Jeśli jednak Kaczyński wprowadzi teraz do Trybunału pięciu swych sędziów, w przyszłym roku wskaże kolejnych dwóch, a w 2017 r. jeszcze jednego. To da mu większość. Cała rozgrywka ma właśnie taki cel.
W sporze o pięciu sędziów liczy się nie tylko prawo
MAREK DOMAGALSKI http://www.rp.pl/Opinie/312069899-W-spo ... prawo.html
W sobotę weszła w życie nowela autorstwa PiS skracająca kadencję prezesa Andrzeja Rzeplińskiego. To tylko kolejny wątek sporu o status Trybunału, którego końca nie widać
Najbliższe starcie już 9 grudnia, kiedy Trybunał będzie badał nowelę zaskarżoną m.in. przez posłów PO i rzecznika praw obywatelskich. Nowych sędziów prezes Rzepliński nie dopuszcza jednak do orzekania, więc w najbliższą środę zabraknie sędziów do pełnego składu i orzekać będzie pewnie pięciu. Nowela umożliwia ponowny wybór pięciu sędziów Trybunału w miejsce piątki wybranej przez poprzedni Sejm. Obecny Sejm wybrał już w ich miejsce nowych sędziów, powołując się nie na tę nowelę, ale na regulamin Sejmu. Od czterech sędziów z „piątki PiS” prezydent Andrzej Duda odebrał już
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona6
ślubowanie. Zatem ta superprocedura wyborcza jest już, jak niektórzy mówią, historyczna. Tym bardziej że Trybunał orzekł, że trzech z „piątki PO” wybrano prawidłowo, a prezydent ma „niezwłocznie” odebrać od nich ślubowanie. Ale ten najwyraźniej nie zamierza. Nowej piątki sędziów PiS prezes Rzepliński nie dopuszcza jednak do orzekania. Powiedział publicznie, że w tej chwili mają oni „status pracowników Trybunału”, choć ustawa nie zna takiego (to kolejny precedens Trybunału w tym sporze). Sam prezes i wiceprezes wyłączyli się z najbliższej sprawy. Zostaje ośmiu sędziów, i do pełnego składu zabraknie jednego, więc zapewne prezes skorzysta z kolejnego precedensu, zastosowanego przy poprzedniej sprawie, i uzna, że sprawę zakwalifikowaną pierwotnie, ze względu na rangę, dla całego składu odda do rozpatrzenia pięciu sędziom. Na odroczenie rozprawy bym nie liczył, gdyż pośpiech TK zdradzała już poprzednia rozprawa. Środowy wyrok zatem, nawet jeśli będzie niekorzystny dla PiS, poza dodatkową dawką argumentacji prawnej, zapewne przez część prawników kwestionowanej, niczego fundamentalnie nowego nie wniesie do sporu. Wybierając nowych sędziów, PiS nie korzystał ze swojej noweli, zresztą wtedy jeszcze nie obowiązywała, ale powołał regulamin Sejmu. Z kolei prezydent przyjął ślubowanie, dysponując uchwałami o unieważnieniu pierwszego wyboru i o wyborze nowych sędziów, zanim zapadł wyrok TK.
Co zatem dalej z orzeczeniem Trybunału? Wiele wskazuje, że ostatnie rozstrzygnięcie podzieli los dziesiątków innych wyroków TK i tysięcy wyroków polskich sądów, niewykonanych bądź wykonanych tylko w części. Nie jest to sytuacja idealna, ale tak bywa w życiu, także publicznym. Jak wskazuje prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, spór zaszedł tak daleko, że albo rozwiąże go kompromis, albo siła faktów. A parlament, prezydent i rząd mają zapewne jeszcze pod ręką jakieś atuty. Dość powiedzieć, że w niedzielę 6 grudnia, wyrok TK nie był jeszcze opublikowany, i nie ma tu jakiegoś ekscesu, niektóre wyroki czekały dłużej. Nie ma pośpiechu. Nowym wątkiem w sporze, który będzie 9 grudnia badał TK, jest wprowadzenie kadencyjności prezesów Trybunału, którzy do tej pory pełnili obowiązki tak długo, jak byli sędziami. Trudno powiedzieć, jak się do tego odniesie TK. Zarzuty dotyczą całej noweli, Sejm uchwalił ją w szybkim tempie. Skrócenie kadencji prezesa Rzeplińskiego, któremu na tej posadzie zostało już około roku, może się nie udać. Inna rzecz, że parlament może zaraz, tyle że w nieco wolniejszym tempie, uchwalić nową ustawę, która prezesa zdejmie z urzędu nie po trzech miesiącach, jak obecna, ale np. po tygodniu. I Trybunał raczej nie zdąży jej zbadać. To przykład, że inne władze też mają atuty.
W przyszłym roku zmienią się zasady udzielania pełnomocnictwa
Dr Joanna Zawiejska – Rataj, Artur Podsiadły
http://www.rp.pl/Postepowanie-podatkowe ... restricted
NOWE PRAWO | Złożenie dokumentu pełnomocnictwa do akt jednej z kilku spraw nie wywołuje obecnie skutków w innych postępowaniach, nawet gdy są prowadzone przez ten sam organ. Nowelizacja wprowadza postulowaną od dawna zmianę w tym zakresie.
Już niedługo wejdzie w życie ustawa z 10 września 2015 r. o zmianie ustawy – Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw. Kwestia rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika została omówiona w tygodniku z 23 listopada, natomiast o nowelizacji zasad wydawania interpretacji podatkowych pisaliśmy w tygodniku z 30 listopada. Nowelizacja ta wprowadza także zmiany w przepisach regulujących działanie w sprawach podatkowych przez pełnomocnika, o czym jest mowa w niniejszym artykule.
Ze względu na wątpliwości
W ustawie zmieniającej ordynację podatkową uchylono dotychczasową regulację w zakresie pełnomocnictw, tj. art. 136 i art. 137 ordynacji podatkowej. W miejsce uchylonych przepisów w dziale IV znowelizowanej ustawy dotyczącym postępowania podatkowego wyodrębniono rozdział 3a zatytułowany „Pełnomocnictwo”. Zawiera on 15 nowych przepisów, z których część wchodzi w życie już 1 stycznia 2016 r. Tak znaczne rozbudowanie norm ordynacji podatkowej w zakresie pełnomocnictw zgodnie z uzasadnieniem do projektu nowelizacji spowodowane jest tym, że lakoniczność dotychczasowych przepisów powoduje liczne wątpliwości, a w konsekwencji spory nierzadko kończące się przed sądami administracyjnymi.
Powtórzenie postanowień
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona7
Wprowadzony do ordynacji podatkowej art. 138a co do zasady powtarza postanowienia uchylonego art. 137. W związku z nowelizacją ordynacji podatkowej (dalej: o.p.) niektóre zasady nie ulegną zmianie. Są to: zasada, iż strona może działać przez pełnomocnika, chyba że charakter czynności wymaga jej osobistego działania, zasady uwierzytelniania pełnomocnictw oraz ich odpisów sporządzonych w formie dokumentu elektronicznego, zasady uwierzytelniania pełnomocnictw przez adwokatów, radców prawnych i doradców podatkowych. Podobnie nie ulegnie zmianie reguła, według której pełnomocnikiem strony może być każda osoba fizyczna mająca pełną zdolność do czynności prawnych. PRZYKŁAD Osoba prawna (np. spółka doradztwa podatkowego) nie może zostać ustanowiona pełnomocnikiem strony postępowania podatkowego. Nowelizacja nie wprowadziła dla pełnomocników w sprawach podatkowych wymogów posiadania jakichkolwiek kwalifikacji bądź wykonywania określonego zawodu. Natomiast w kwestiach mniejszej wagi (które jednak nie zostały zdefiniowane w ordynacji podatkowej) wynikających w toku postępowania organ podatkowy nadal będzie mógł nie żądać pełnomocnictwa, jeżeli pełnomocnikiem będzie małżonek strony i nie ma wątpliwości co do istnienia i zakresu jego upoważnienia do występowania w imieniu strony. Natomiast zgodnie z art. 138b § 2 o.p., jeśli w sprawach dotyczących importu towarów przed organami celnymi występuje agent celny, to uznaje się go za pełnomocnika strony w postępowaniu w sprawach dotyczących podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowego z tytułu importu tych towarów. Istotnym novum jest natomiast podział pełnomocnictw na ogólne, szczególne i do doręczeń.
Nowa instytucja
W obecnym stanie prawnym zgodnie z art. 137 § 3 o.p. pełnomocnik strony umocowany jest do podejmowania czynności w imieniu mocodawcy dopiero od momentu złożenia pełnomocnictwa (oryginału bądź właściwie poświadczonego za zgodność z oryginałem odpisu) do akt konkretnej sprawy. Jednocześnie zgodnie z orzecznictwem sądów administracyjnych złożenie dokumentu pełnomocnictwa do akt jednej z kilku spraw prowadzonych przez ten sam organ podatkowy nie zwalnia pełnomocnika z obowiązku załączenia oryginału lub poświadczonej urzędowo kopii takiego dokumentu do akt pozostałych spraw, nawet gdy będzie to pełnomocnictwo ogólne (o możliwie szerokim zakresie reprezentacji). Regulacja ta była wielokrotnie krytykowana, a w samym uzasadnieniu do projektu nowelizacji określono ją jako uciążliwą. Ustawa zmieniająca ordynację podatkową, wprowadzając postulowaną od dawna instytucję pełnomocnictwa ogólnego, niweluje opisane niedogodności. Na tę zmianę przyjdzie jednak jeszcze poczekać, gdyż przepisy ustawy zmieniającej regulujące funkcjonowanie pełnomocnictw ogólnych wchodzą w życie dopiero 1 lipca 2016 r. Pełnomocnictwo ogólne będzie upoważniać do działania we wszystkich sprawach podatkowych i innych należących do właściwości organów podatkowych lub organów kontroli skarbowej (za pełnomocnika ogólnego uznawany będzie również kurator wyznaczony przez sąd na wniosek organu podatkowego). W uzasadnieniu do projektu ustawy nowelizującej słusznie wskazuje się, że pełnomocnictwo ogólne nie będzie stano wić umocowania do podpisywania deklaracji w imieniu mocodawcy, jako że kwestia ta regulowana jest przez przepis szczególny (art. 80a o.p.). Zgodnie z wprowadzonym do ordynacji art. 146a pełnomocnik ogólny będzie mieć obowiązek zawiadamiania o każdorazowej zmianie wskazanego w pełnomocnictwie adresu do doręczeń oraz adresu elektronicznego. W przypadku niedopełnienia tego obowiązku pismo uważane będzie za doręczone pod dotychczas wskazany adres.
Centralny rejestr
Na potrzeby ewidencjonowania danych o udzielonych pełnomocnictwach ogólnych utworzony zostanie Centralny Rejestr Pełnomocnictw Ogólnych. Będą w nim zamieszczane wszelkie informacje o udzieleniu, zmianie, odwołaniu lub wypowiedzeniu tego pełnomocnictwa. Centralny Rejestr będzie prowadzony przez ministra właściwego do spraw finansów publicznych, jednak minister będzie mógł w drodze rozporządzenia delegować to zadanie organowi podległemu. Prace nad rozporządzeniem nie zostały jeszcze zainicjowane.
W formie elektronicznej
Minister właściwy do spraw finansów publicznych upoważniony jest również do określenia w drodze rozporządzenia sposobu pełnomocnictwa ogólnego w formie dokumentu elektronicznego. W projekcie rozporządzenia ministra finansów z 13 listopada 2015 r. w sprawie sposobu przesyłania w formie dokumentu elektronicznego pełnomocnictwa ogólnego, pełnomocnictwa szczególnego oraz pełnomocnictwa do doręczeń, w § 1 ust. 1, minister finansów postanowił, że pełnomocnictwo ogólne, w formie dokumentu elektronicznego, będzie przesyłane przez portal podatkowy. Zgłoszenia udzielenia, zmiany, odwołania bądź wypowiedzenia pełnomocnictwa będzie można dokonać wyłącznie w formie dokumentu elektronicznego. Czynność ta będzie wywierać skutek od dnia wpływu do Centralnego Rejestru.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona8
Pełnomocnictwo ogólne będzie można zgłaszać również za pośrednictwem Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej (jednocześnie zostanie ono importowane do Centralnego Rejestru), przy czym szczegółowy sposób takiego zgłaszania zostanie określony w drodze rozporządzenia ministra właściwego do spraw finansów publicznych w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw informatyzacji oraz ministrem gospodarki.
Pisemnie tylko wyjątkowo
Wzór wymienionych dokumentów również zostanie określony w drodze rozporządzenia ministra właściwego do spraw finansów publicznych. Prace nad rozporządzeniami nie zostały jeszcze zainicjowane. Ustawodawca przewidział tym samym, że w wyjątkowych przypadkach, tj. w razie wystąpienia problemów technicznych uniemożliwiających złożenie pełnomocnictwa ogólnego w formie dokumentu elektronicznego, pełnomocnictwo to będzie składane w formie pisemnej również na wzorze ustalonym w drodze wyżej wymienionego rozporządzenia. Adwokat może zgłosić sam Pełnomocnictwo ogólne oraz zawiadomienie o jego zmianie odwołaniu lub wypowiedzeniu co do zasady będzie zgłaszać podmiot udzielający pełnomocnictwa, jednak adwokat, radca prawny oraz doradca podatkowy będzie mógł sam zgłosić udzielenie mu pełnomocnictwa ogólnego oraz zawiadamiać o jego zmianie, odwołaniu lub wypowiedzeniu, wskazując datę zwolnienia z obowiązku reprezentacji. W przypadku natomiast gdy pełnomocnictwa ogólnego udziela osoba, która nie może się na nim podpisać, zgłoszeń dokonywać będzie osoba sprawująca opiekę nad tą osobą, a w przypadku zgłoszenia pełnomocnictwa ustnie do protokołu – organ podatkowy. Pełnomocnictwo ogólne będzie mogło zostać zgłoszone zarówno w trakcie, jak i przed wszczęciem postępowania w sprawie. Wydruk dołączony do akt sądowych Ustawa zmieniająca stanowi, że dostęp do Centralnego Rejestru będą miały organy podatkowe oraz organy kontroli skarbowej. Natomiast w razie potrzeby, na przykład przy przekazywaniu akt do sądu administracyjnego, właściwy organ podatkowy dołączy do akt sprawy wydruk pełnomocnictwa ogólnego oraz zawiadomienia o zmianie zakresu, odwołaniu lub wypowiedzeniu pełnomocnictwa. Zgodność wydruku z dokumentem elektronicznym będzie potwierdzana w formie adnotacji pracownika urzędu obsługującego ten organ podatkowy lub funkcjonariusza celnego, który zrobił wydruk. Podobnie organ będzie postępować z innymi rodzajami pełnomocnictw doręczonymi mu za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej.
Bez opłaty skarbowej
Jak wskazuje uzasadnienie projektu ordynacji podatkowej, planuje się, że pełnomocnictwo ogólne ze względu na szczególny charakter i zasady jego ustanawiania nie będzie podlegało opłacie skarbowej. Dlatego, zgodnie z art. 14 nowelizacji do załącznika do ustawy z 16 listopada 2006 r. o opłacie skarbowej (tekst jedn. DzU z 2015 r., poz. 783 ze zm.) w kolumnie 4 wyszczególniającej zwolnienia z opłaty skarbowej, od 1 lipca 2016 r. będzie dodany punkt 6 stanowiący, że złożenie dokumentu stwierdzającego udzielenie pełnomocnictwa oraz jego odpisu, wypisu lub kopii jest zwolnione z opłaty skarbowej, jeżeli dotyczy pełnomocnictwa ogólnego w rozumieniu ustawy – Ordynacja podatkowa.
Możliwe upoważnienie do działania w konkretnej sprawie
UPRAWNIENIA Pełnomocnictwo szczególne udzielone na piśmie oraz zawiadomienie o jego zmianie, odwołaniu lub wypowiedzeniu będzie składane według wzoru określonego w stosownym rozporządzeniu ministra finansów.
Co do zasady instytucja pełnomocnictwa szczególnego będzie funkcjonować tak jak dotychczas. Pełnomocnictwo szczególne, którego można udzielić na piśmie, w formie dokumentu elektronicznego lub zgłosić ustnie do protokołu, będzie upoważniać do działania we wskazanej w nim sprawie podatkowej lub innej wskazanej sprawie należącej do właściwości organu podatkowego lub organu kontroli skarbowej. Pełnomocnictwo szczególne udzielone na piśmie oraz zawiadomienie o jego zmianie, odwołaniu lub wypowiedzeniu tak jak dotychczas składane będzie do akt konkretnej sprawy. Będzie wywierało skutek od dnia zawiadomienia o tym organu prowadzącego wskazaną w nim sprawę.
Przez e-skrzynkę podawczą
Sposób przesyłania pełnomocnictwa szczególnego w formie dokumentu elektronicznego zostanie określony w drodze rozporządzenia ministra finansów. W projekcie rozporządzenia ministra finansów z 13 listopada 2015 r. w sprawie sposobu przesyłania w formie dokumentu elektronicznego pełnomocnictwa ogólnego, pełnomocnictwa szczególnego oraz pełnomocnictwa do doręczeń, w § 1 ust. 2, minister finansów postanowił, że pełnomocnictwo szczególne, w formie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona9
dokumentu elektronicznego, będzie przesyłane przez elektroniczną skrzynkę podawczą organu podatkowego lub organu kontroli skarbowej właściwego w sprawie, której to pełnomocnictwo dotyczy.
Wzór dokumentu
Istotnym novum jest to, że pełnomocnictwo szczególne udzielone na piśmie oraz zawiadomienie o jego zmianie, odwołaniu lub wypowiedzeniu składane będzie według wzoru określonego w stosownym rozporządzeniu ministra właściwego do spraw finansów publicznych. Prace nad tym rozporządzeniem zostały zainicjowane, a przedmiotowy wzór stanowi projektowany załącznik nr 1 do rozporządzenia ministra finansów z 5 listopada 2015 r. w sprawie wzoru pełnomocnictwa szczególnego, pełnomocnictwa do doręczeń oraz wzoru zawiadomienia o zmianie, odwołaniu lub wypowiedzeniu tych pełnomocnictw. Pełnomocnik będzie miał również prawo okazać oryginał lub notarialnie poświadczony odpis pełnomocnictwa szczególnego oraz zawiadomienie o jego zmianie, odwołaniu lub wypowiedzeniu w celu sporządzenia przez organ podatkowy jego urzędowego odpisu i dołączenia go do akt sprawy.
Węzeł gordyjski w trybunale
Nie przyjmując ślubowania od trzech sędziów, prezydent Duda może narazić się na zarzut złamania prawa. Jednak faktycznych konsekwencji tego faktu nie poniesie – wynika z opinii znanych prawników
W tym tygodniu Trybunał Konstytucyjny wyda orzeczenie w sprawie nowelizacji ustawy o TK, którą uchwalił Sejm nowej kadencji. Zaś w Dzienniku Ustaw ukaże się orzeczenie trybunału z zeszłego tygodnia dotyczące nowelizacji dokonanej przez poprzedni parlament i wówczas ma się do niego odnieść prezydent Andrzej Duda. – W momencie gdy orzeczenie ukaże się drukiem i nabierze mocy prawnej, pan prezydent wraz z grupą prawników z kancelarii przyjrzy się i podejmie decyzję w sprawie trzech sędziów, którzy zostali wybrani w poprzedniej kadencji – zapewnia Marek Magierowski z Kancelarii Prezydenta.
Na razie w sprawie wyboru sędziów mamy pat. – To bardzo zagmatwana sytuacja, nie wiadomo, jak się potoczy – uważa konstytucjonalista prof. Marek Chmaj. Z kolei dr Ryszard Piotrowski mówi, że mamy do czynienia z kryzysem konstytucyjnym. – Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, w jakim zakresie oceny prawne przełożą się na praktykę – podkreśla.
Największe rozbieżności dotyczą tego, kto jest sędzią TK. – Nie wiemy, bo czterech zaprzysiężonych sędziów zapewne zostało wybranych z wadą prawną, ale to będzie rozstrzygnięte ostatecznie 9 grudnia. Trzech zostało wybranych zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, ale prezydent nie odebrał od nich ślubowania – podkreśla Marek Chmaj. W efekcie mamy obecnie 10 wybranych sędziów, pięciu przez poprzedni i pięciu przez obecny Sejm.
– Jeśli chodzi o sędziów wybranych ostatnio, to zostali powołani w momencie, gdy te stanowiska były obsadzone, choć – jak się okazało po orzeczeniu TK – dwa z nich wadliwie – podkreśla konsekwencje ostatniego orzeczenia dr Piotrowski. Wniosek: mamy trzech wybranych sędziów przez poprzedni Sejm i dwa wakaty, które powinny zostać uzupełnione przez obecny Sejm.
Tyle że zdaniem prof. Michała Królikowskiego, byłego wiceministra sprawiedliwości, nawet jeśli trybunał zakwestionuje podstawy prawne, to nie może zakwestionować samego wyboru. – Czymś innym jest akt normatywny, którego zgodność z konstytucją bada trybunał, a czymś innym akt stosowania prawa. TK może zakwestionować podstawę prawną, jaka doprowadziła do pewnych faktów, ale nie może stwierdzić, że te fakty nie miały miejsca. Nie może stwierdzić, że nie doszło do wyboru – zauważa prawnik. Co z kolei oznacza, że mamy dziesięciu sędziów, z których czterech zostało zaprzysiężonych przez prezydenta.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona10
Taka interpretacji wskazuje, że bez względu na orzeczenie z 9 grudnia nie będzie zmiany decyzji w sprawie tego, kto zasiada w trybunale. – Sędziowie, od których prezydent odebrał przysięgę, są uznawani przez niego za sędziów TK – mówi Marek Magierowski.
A co Duda zrobi z sędziami wybranymi przez poprzedni Sejm? – Postępowanie nie uległo zamknięciu. Brakuje odebrania ślubowania, co jak mówi TK, jest ustawowym obowiązkiem prezydenta. Ślubowanie powinno być złożone niezwłocznie – podkreśla dr Piotrowski. Tyle że trybunał nie może wymusić tego na Dudzie. – Moim zdaniem prezydent zakończy spór w ten sposób, że powoła jeszcze jednego sędziego, a od reszty nie odbierze ślubowania. W przypadku organów naczelnych, jak Sejm czy prezydent, to one wykonując obowiązki, decydują o wiążącym sposobie interpretacji przepisów, czyli o tym, jak te przepisy działają w praktyce – podkreśla Królikowski.
A więc nawet jeśli trybunał zakwestionuje wybór sędziów w tej kadencji, może to nie mieć żadnych praktycznych konsekwencji. Choć prawnicy zgadzają się, że wówczas prezydent może narazić się na zarzut złamania prawa. – Zdaniem TK zaniechanie przyjęcia ślubowania narusza ustawę, a jeśli tak, to narusza i konstytucję. Zwłaszcza że prezydent nie dysponuje żadną konstytucyjną pozycją w procesie powoływania sędziów trybunału. Jego rola wynika jedynie z ustawy, która musi być rozumiana i stosowana w zgodzie z konstytucją – zauważa dr Piotrowski. Zgadza się z tym prof. Królikowski. – Po wyroku TK można powiedzieć, że prezydent nie zrealizował konstytucyjnego obowiązku, który polegał na przyjęciu ślubowania – podkreśla.
Ale już zdaniem prof. Chmaja z takim stwierdzeniem należy jeszcze poczekać. – Wyrok TK będzie opublikowany w Dzienniku Ustaw i zgodnie z wyrokiem prezydent niezwłocznie ma odebrać ślubowanie od trzech sędziów. Jeśli tego nie zrobi, będzie to naruszeniem ustawy i deliktem konstytucyjnym – podkreśla.
Tyle że praktyczne konsekwencje tego faktu będą niewielkie. – Trybunał Konstytucyjny nie określa konsekwencji naruszania ustawy zasadniczej, są one zawarte w konstytucji. Trybunał nie jest upoważniony do tego, by formułować tego rodzaju stwierdzenia. A tym bardziej ja – podkreśla dr Piotrowski.
Taki fakt może stwierdzić tylko Trybunał Stanu. O postawieniu przed nim prezydenta decyduje Zgromadzenie Narodowe, czyli posłowie i senatorowie. Sam wniosek w tej sprawie musi podpisać 140 członków zgromadzenia, co jest nierealne w tej kadencji, gdy PiS posiada większość. Mało prawdopodobne byłoby również w przyszłości. ©?
Grzegorz Osiecki https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... unale.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 12 07 cz.2


NSA kontra prawa obywateli
Pod pozorem walki z pieniactwem sąd może doprowadzić do ograniczenia nie tylko prawa do informacji, lecz także kluczowego prawa do sądu
Sprawa jest bulwersująca. Pozornie chodzi w niej tylko o 42 gr, czyli koszty naliczone przez wójta w sprawie o dostęp do informacji publicznej. W istocie gra toczy się o znacznie więcej. Stawką jest jedno z najistotniejszych konstytucyjnych praw: do sądu. Ale także prawo do informacji publicznej. Naczelny Sąd Administracyjny sformułował bowiem kontrowersyjne zagadnienie prawne (I OSK 1992/14). Skierował je do składu siedmiu sędziów. Pyta – w uproszeniu – o to, czy mamy do czynienia z nadużyciem prawa do sądu w razie wniesienia skargi w sprawie oczywiście i rażąco błahej. I czy sąd ma w takiej sytuacji prawo skargę odrzucić.
Intencje sędziów wydają się szlachetne. Chodzi o walkę z pieniactwem. Problem polega na tym, że odpowiedź pozytywna na postawione przez NSA pytanie oznaczałaby wprowadzanie tylnymi drzwiami do orzecznictwa koncepcji nadużycia prawa do sądu – którą będzie można wykorzystać za każdym razem, gdy to wygodne. Nie tylko zresztą w sprawach dostępu do informacji publicznej, lecz także w innych postępowaniach.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona11
– Zaczynam odczuwać bezradność, bo widzę, że niektórzy sędziowie NSA wchodzą w rolę ustawodawcy, a do tego działają na niekorzyść praw i wolności obywatelskich – zauważa Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Tłumaczy, że już dziś prawo do informacji publicznej wskutek aktywności orzeczniczej niektórych sędziów staje się w Polsce iluzoryczne, a niedługo również prawo do jego sądowej ochrony może nabrać podobnego charakteru.
Przepisy i koncepcje
O co chodziło w sprawie rozpatrywanej przez NSA?
Obywatelka zwróciła się do wójta Ustki o udostępnienie zezwolenia na usunięcie drzew. Wójt poinformował, że wyda kopie dokumentów, ale za ich udostępnienie zostanie naliczona opłata – 0,42 zł. Kobieta wniosła opłatę, dokumenty dostała, ale zaskarżyła postanowienie dotyczące kosztów do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, potem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, następnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Na skutek rozstrzygnięcia NSA (sygn. akt I OSK 2139/13) sprawa wróciła ponownie do I instancji. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku oddalił skargę kobiety. Uznał, że ustalone koszty nie utrudniły jej dostępu do informacji. Obywatelka ponownie zaskarżyła rozstrzygnięcie sądowe II instancji. NSA stracił cierpliwość. Dostrzegł w sprawie głębszy problem i zdecydował się na przedstawienie zagadnienia prawnego składowi 7 sędziów. Zapytał, czy można odrzucić skargę z powodu innych przyczyn niż wymienione w ustawie – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (Dz.U. z 2012 r. poz. 270 ze zm.). A taką inną przyczynę mogą stanowić choćby przepisy konstytucji – art. 2 (zasada państwa prawnego) i art. 45 ust. 1 (prawo do sądu) (zob. infografika) .
Według NSA nadużyciem prawa jest wykorzystywanie instytucji prawnej wbrew jej celowi i funkcji. Celem postępowania przed sądem administracyjnym jest rozstrzygnięcie sporu między stronami co do legalności działania lub bezczynności organu. Tymczasem w tej sprawie nie ma tak naprawdę takiego problemu. Dokumenty wydano, koszty uiszczono. I nie były one barierą w dostępie do informacji. Spór dotyczy 42 gr, a to kwota niewspółmierna do kosztów uruchomianego postępowania sądowego, za które zapłaci podatnik (np. 516 zł kosztowała w tej sprawie sama pomoc z urzędu)
Niebezpieczna furtka
Sprawozdawcą w składzie NSA, który zdecydował się na sformułowanie zagadnienia prawnego, była sędzia Irena Kamińska. Znana nie tylko ze swej stanowczej obrony niezależności sądów, lecz także z lansowania w orzecznictwie kontrowersyjnej koncepcji dokumentu wewnętrznego pozwalającej urzędnikom ograniczać prawo do informacji. Sędzia Kamińska jest też zwolenniczką poglądu o naużywaniu prawa do informacji przez obywateli. Przeciwnicy zarzucają jej, że wiele z jej poglądów prawnych to autorskie idee, które nijak mają się do prawa.
– Teraz dochodzi do tego próba stworzenia poprzez uchwałę NSA łatwego mechanizmu odrzucania spraw, które zdaniem sądu wydają się być błahe. Przy czym nie wiadomo, jakie miałoby być kryterium owej błahości – podnosi Szymon Osowski.
Przypomina, że bez prawa do sądu nie ma demokracji.
- Sąd nie może oceniać, czy dana sprawa związana z realizacją wolności i praw człowieka ma charakter błahy. Bo to sprowadzenie dyskusji do poziomu absurdu – dodaje.
Obawia się, że sprawa opłaty stanowi tylko pretekst. Samo jej wyliczenie przez wójta było – w jego ocenie – niezgodne z prawem.
– NSA zamiast napiętnować wójta, ponieważ przekroczył uprawnienia, wydając takie zarządzenie, zajmuje się kwestionowaniem prawa do sądu – wskazuje prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Jego zdaniem wystarczyło sięgnąć do przepisów o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona12
– Oceniam negatywnie zawarte tam rozwiązania, np. dotyczące opłat, ale to jest normatywna podstawa do prowadzenia takiego postępowania. Jednak zamiast tego sięgnięto po pytanie prawne do składu 7 sędziów dotykające jednego z najważniejszych konstytucyjnych praw – zauważa Osowski.
Jak mówi, problemu by nie było, gdyby ów wójt – jak niektóre inne samorządy – publikował na stronach internetowych urzędu wykazy związane z wnioskami o wycinkę drzew i wydane decyzje w takich sprawach.
Ewa Ivanova https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... ateli.html
Filar adwokatury: prawnicza tajemnica zawodowa – jest zagrożona
Korporacje
Cel nie może uświęcać środków. Przypadki prób zwalniania – i to bez należytego uzasadnienia – adwokatów i radców z tajemnicy zawodowej są jednak przykładami, że tej zasady nie wzięli sobie do serca ani prokuratorzy, ani sędziowie. Takie głosy coraz głośniej artykułowane są w gronie przedstawicieli prawniczych samorządów zawodowych.
Już jutro o powyższym problemie dyskutować będą uczestnicy konferencji „Tajemnica adwokacka i radcowska – gwarancja praworządności państwa – rozwiązania de lege lata i postulaty de lege ferenda” organizowanej przez władze stołecznych adwokatów i radców prawnych. Wśród panelistów znajdzie się m.in. prof. Lech Paprzycki, przewodniczący Izby Karnej Sądu Najwyższego, czy dr Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.
Moment organizacji wydarzenia nie jest przypadkowy.
– W ostatnim czasie coraz częściej dochodzi do prób nieuzasadnionego zwalniania radców i adwokatów z tajemnicy zawodowej. Szczególnie dziwi, że sądy zbyt pochopnie podejmują takie decyzje w błahych sprawach, w których np. wartość przedmiotu sporu wynosi nie milion, ale kilka tysięcy złotych – zauważa radca prawny Włodzimierz Chróścik, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie.
W reakcji na takie przypadki warszawska OIRP zaczęła monitorować sytuację.
– Poprosiliśmy, aby członkowie naszego samorządu zgłaszali nam wszelkie próby bezpodstawnego zwalniania z tajemnicy zawodowej. Dzięki temu będziemy mogli reagować na bieżąco – wskazuje dziekan Chróścik.
Na pomoc swoich władz, jak deklaruje adwokat Grzegorz Majewski, prezes Sądu Dyscyplinarnego przy warszawskiej ORA, liczyć mogą również stołeczni adwokaci.
– Obecnie, niestety, mamy do czynienia z bardzo złym trendem, który narusza fundamenty funkcjonowania adwokatury. Adwokatura od ponad 100 lat jest oparta na czterech filarach: niezależnym i niezawisłym samorządzie, immunitecie, sądownictwie dyscyplinarnym i, co najważniejsze, właśnie tajemnicy adwokackiej – wylicza mecenas Majewski.
Przypomina, że prawo o adwokaturze wyraźnie stanowi, że tajemnica adwokacka jest nienaruszalna i niewzruszalna.
– Co za tym idzie, nawet zwolniony z tajemnicy adwokat musi milczeć. W innym przypadku naruszy zasady etyki adwokackiej i godności zawodu oraz dopuści się deliktu dyscyplinarnego – podkreśla mec. Majewski.
Jak mówi, w izbie adwokackiej w Warszawie prowadzone są postępowania dyscyplinarne związane ze świadomym naruszeniem tajemnicy zawodowej przez przedstawicieli palestry. Chodzi np. o sytuacje, gdy adwokaci – bez postanowienia sądu – samodzielnie zdecydowali się wyjawić kwestie objęte tajemnicą.
Natomiast zaobserwowany wzrost liczby prokuratorskich wniosków o zwolnienie z tajemnicy wynika, w ocenie ekspertów, po prostu z wygody. To droga na skróty.
Jak jednak zaznacza mec. Majewski, nie wszystko można upraszać.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona13
– Zwalniając z tajemnicy zawodowej, sąd zawsze powinien rozważyć, czy w konkretnej sprawie tej samej wiedzy nie można posiąść na podstawie innych dowodów. Te warunki nie zostały spełnione w sprawach, z którymi się zetknąłem – wtóruje dziekan Chróścik.
Obaj prawnicy radzą, by w przypadku, gdy na zwolnienie z tajemnicy wyrazi zgodę sąd pierwszej instancji, składać zażalenia na jego postanowienie.
– Praktyka wskazuje, że takie zażalenia są zazwyczaj skuteczne. Sądy drugiej instancji na szczęście podchodzą bardzo poważnie do tajemnicy zawodowej prawników – zaznacza mec. Majewski.
Anna Krzyżanowska https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... ozona.html
Antydemokratyczne zapędy władzy
Sędzia Rafał Puchalski: Problem z Trybunałem Konstytucyjnym, to w chwili obecnej już dyskusja o przyszłości demokracji w Polsce oraz walka o podstawowe wartości konstytucyjne.
Ewa Maria Radlińska: Czy sędziowie nie obawiają się zamachu władzy wykonawczej na sądowniczą?
Rafał Puchalski, sędzia: Odpowiedź na tak postawione pytanie, obserwując zapowiedzi niektórych polityków, jest oczywista i jednoznaczna. Obecna władza pragnie zwiększenia swoich wpływów na sądownictwo. Natomiast wcale mnie nie zaskakuje ta tendencja, ponieważ każda opcja polityczna, niezwłocznie po uzyskaniu steru rządów rozpoczyna „reformowanie wymiaru sprawiedliwości”. Paradoksalnie, w mojej opinii, najbardziej szanującymi konstytucyjny podział władz i najmniej ingerującymi w niezależność sądów, były rządy o lewicowych korzeniach, a partie polityczne walczące o demokrację całkowicie zapomniały o swoich ideałach. Ostatnie lata, to permanentna próba sił i szukanie możliwości uzyskania wpływu na sądy. W tym celu politycy wykorzystują sferę nadzoru administracyjnego, próbując zacierać cienką granicę między sferą judykacyjną, a administracyjną. Przykładem może być forsowana przez uprzednią koalicję rządzącą zmiana ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, która prawdopodobnie nie została podpisana przez obecnego prezydenta.
EMR: Jak więc dziś rysuje się przyszłość sądownictwa?
RP: Nie będę prawdopodobnie odosobniony w swojej poważnej obawie o przyszłość sądownictwa. Z jednej strony mamy deklaracje ministra sprawiedliwości o planach znaczącego zwiększenia niezależności sędziów, np. względem prezesów, co jest niewątpliwie słusznym kierunkiem, albowiem prezes sądu zawsze w pewien sposób będzie podporządkowany władzy wykonawczej. Z drugiej strony zapowiedzi programowe oraz wypowiedzi części polityków, którzy kwestionują zasadę niezawisłości sędziowskiej. Publiczne, lekceważące wypowiedzi odnośnie do mocy prawnej wyroków, określające je jako opinie, do których nie trzeba się stosować, wskazywanie na konieczność wprowadzanie możliwości odwoływania sędziów, to tylko przykłady wskazujące na antydemokratyczne zapędy.
EMR: No i co z tym zrobią sędziowie?
RP: Trudno jest dzisiaj ocenić w jakim kierunku pójdą rozwiązania systemowe. Jako środowisko będziemy obserwować i niezwłocznie podejmować wszelkie dostępne działania w obronie niezależności sądów. Jestem przekonany, że sędziowie zdają sobie doskonale sprawę z tego, że są strażnikami obywatela przed zakusami władz i jeżeli dojdzie do prób ograniczenia ich niezawisłości, czy zamachu na niezależność sądów, będą umieli się temu przeciwstawić. Moje dotychczasowe doświadczenie wskazuje, że jako środowisko jesteśmy szczególnie uwrażliwieni na potrzebę troski o trójpodział władz.
EMR: A jak pan, jako karnista postrzega połączenie funkcji ministra sprawiedliwości z prokuratorem generalnym? To z kolei podporządkowanie sobie prokuratury przez władzę wykonawczą.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
7 grudnia 2015
Strona14
RP: Rozdzielenie obu tych funkcji było jednym z filarów reform poprzedniej ekipy rządzącej, a jej uzasadnieniem było uniezależnienie prokuratury od władzy wykonawczej. Co ciekawe pod koniec rządów PO-PSL, jej przedstawiciele niemalże publicznie stwierdzali, że rozdział był błędny, ponieważ… nie mają wpływu na prokuraturę. Te słowa, to dowód, że wszyscy politycy korzystają z każdej możliwości uzyskania wpływu na dziedziny, które z założenia powinny pozostawać poza zasięgiem polityki. Rozumiem uzasadnienie zapowiedzi połączenia, czyli odpowiedzialność rządu za politykę karną. Osobiście uważam jednak, że mądrym posunięciem byłoby wprowadzenie nowelizacji w prokuraturze, dostosowanie jej funkcjonowania do warunków obecnie istniejących. Oczywiście rząd powinien mieć wpływ na kierunki działań prokuratury i tutaj powinny zostać podjęte prace legislacyjne. Samo połączenie funkcji prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, to wracanie do rozwiązań systemowych z niechlubnych okresów historii naszego kraju i stwarzanie zagrożeń w postaci upolitycznienia prokuratury. Prokurator generalny to funkcja gwarantująca ściganie za popełnianie przestępstw również członków ekip rządzących i chociażby z tego względu, żeby uniknąć podejrzeń o stronniczość, nie powinno się łączyć tej funkcji z ministrem sprawiedliwości.
EMR: 3 grudnia br. Trybunał Konstytucyjny orzekał w sprawie przepisów ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, w tym zajmował się kontrowersyjną kwestią wyboru sędziów konstytucyjnych. A przed TK protestowano. Uczestniczy pan w tym?
RP: Nie uczestniczyłem w protestach przed TK. Uważam, że tego rodzaju artykułowanie swoich poglądów nie powinno się odbywać w ten sposób. Trybunał rozstrzygał tego dnia sprawę, a pikietowanie w czasie rozprawy nie sprzyja procedowaniu. Natomiast sama rozprawa była fascynująca z uwagi na precedensowy jej charakter.
EMR: A jak pan widzi możliwość rozwiązania problemu jaki obecna władza ma z trybunałem?
RP: Problem z Trybunałem Konstytucyjnym, to w chwili obecnej już dyskusja o przyszłości demokracji w Polsce oraz walka o podstawowe wartości konstytucyjne. Nie należę do osób bezkrytycznych względem niektórych członków tego ciała, a nawet wstyd mi za nich. Natomiast sam organ, jako instytucja stanowiąca swoistego rodzaju zabezpieczenie przed łamaniem przez władzę ustawodawczą wartości konstytucyjnych, musi być broniona przez każdego obywatela tego kraju. Tylko Trybunał Konstytucyjny jest uprawniony do oceny zgodności ustaw z najwyższym aktem prawnym, jakim jest konstytucja i nie wyobrażam sobie funkcjonowania państwa bez takiego ciała. Jest oczywiście możliwe przekazanie jego kompetencji do Sądu Najwyższego, ale oczyma wyobraźni już widzę zmiany ustawodawcze podporządkowujące sąd politykom.
EMR: Politycy od lat prowadzą takie działania w stosunku do TK.
RP: Publiczne wypowiedzi polityków oraz podejmowane przez Sejm obu kadencji uchwały, nowelizacje ustaw dowodzą, że Trybunał Konstytucyjny stał się przez polityków pojmowany jako swoistego rodzaju „łup”. Niezależnie od strony sceny politycznej jedynym problemem dla polityków jest to, ilu członków TK pochodzi z czyjegoś poparcia. Jest to dla mnie szokujące i smutne. To argument za zmianą sposobu wyboru sędziów TK. Członkowie TK absolutnie nie powinni być wskazywani przez partie polityczne. Wydaje się, że obecne rozwiązania jedynie zachęcają polityków do kolejnych prób zawłaszczania instytucji państwowych.
Największym zagrożeniem, dla mnie osobiście nie jest oskarżanie o upolitycznienie trybunału, ale obniżenie jego wiarygodności oraz szacunku do jego orzeczeń. Tak oceniam wypowiedzi, że wyrok Trybunału to jedynie opinie, czy brak deklaracji niezwłocznego wykonania jego orzeczeń. Takie postępowanie jest niedopuszczalne w państwie prawa i mam nadzieję, że dojdzie do refleksji w tym zakresie.
Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... ladzy.html
ODPOWIEDZ