Przegląd prasy

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 05

Spis treści
Bez zapłaty za uniknięcie procesu 1
Osobliwy sekret sukcesu na sali sądowej 2


Bez zapłaty za uniknięcie procesu
Gazeta Prawna, 5 stycznia 2015
Palestra
Czy adwokat powinien otrzymać zapłatę za to, że przekonał klienta o niecelowości składania powództwa? W opinii Sądu Okręgowego w Opolu – nie. Zdaniem SO nie ma bowiem przepisu, który zezwalałby na zasądzenie na rzecz prawnika kosztów udzielonej przedsądowej pomocy prawnej, skoro do rozpoznania sprawy w sądzie nie doszło. Takie stanowisko zajął sąd w sprawie adwokata Tomasza Kreisa. Prawnik został wyznaczony jeszcze przed wszczęciem postępowania jako pełnomocnik z urzędu – do napisania pozwu i reprezentowania strony.
– Po zapoznaniu się z dokumentacją sprawy, spotkaniu z klientką i udzieleniu jej stosownych informacji, ta zdecydowała się nie występować z powództwem. Złożyła mi stosowne oświadczenie. W związku jednak z tym, że udzieliłem pomocy prawnej z urzędu, wystąpiłem do sądu o wynagrodzenie – opowiada mecenas Kreis.
W odpowiedzi sąd przekonuje jednak, że możliwość zasądzenia wynagrodzenia nie wynika ani z art. 29 prawa o adwokaturze (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 635 ze zm.), zgodnie z którym koszty nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu ponosi Skarb Państwa, ani z rozporządzenia wykonawczego do tego aktu (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 461). „Ponieważ wnioskodawczyni nie zdecydowała się na wniesienie sprawy (...), sąd nie mógł ustalić wynagrodzenia pełnomocnika na podstawie przepisów regulujących wysokość kosztów zastępstwa przed sądem, gdyż nie było sprawy, w której pełnomocnik reprezentowałby (stronę – red.)” – argumentowała sędzia Magdalena Domińczyk-Trzciańska.
Ta decyzja nie uszła uwadze prawników. Na jednym z internetowych for wskazali, że gdyby mecenas Kreis zdecydował się na fortel, sąd wynagrodzenie zasądzić by musiał. „Jedyne, co mógł Pan Mecenas zrobić, to złożyć pozew do sądu, następnie odebrać oświadczenie klientki i na podstawie oświadczenia klientki cofnąć pozew i wystąpić o koszty. Wówczas koszty się należą” – wskazywała jedna z prawniczek.
– Teoretycznie mogłem tak zrobić, ale byłoby to działanie pozorne, budzące wątpliwości etyczne i generujące dodatkowe koszty. Nie chciałem również narażać klienta z urzędu na stresujące kruczki prawne. Zresztą moim zdaniem sąd postąpił niezgodnie z przepisami i powinien przyznać mi koszty zgodnie z odpowiednim przepisem regulującym daną kategorię spraw. Właśnie złożyłem zażalenie na to postanowienie – mówi mec. Kreis.
Jak dodaje w zażaleniu, wnosi również alternatywnie, aby sąd zasądził na jego rzecz wynagrodzenie na podstawie par. 5 rozporządzenia w sprawie opłat za czynności adwokackie. Zgodnie z nim wysokość stawek minimalnych w sprawach nieokreślonych w rozporządzeniu ustala się, przyjmując za podstawę stawkę w sprawach o najbardziej zbliżonym rodzaju.
– To, że w moim przypadku doszło do spełnienia przesłanki z art. 29 p.o.a., jest ewidentne. Skoro można wyznaczyć adwokata z urzędu przed wszczęciem procesu, to Skarb Państwa nie może uchylać się od zapłaty wynagrodzenia, jeśli z przyczyn obiektywnych nie dojdzie do wytoczenia powództwa, a adwokat świadczył pomoc prawną – przekonuje mec. Kreis.
Nie regulują tego jednak wprost przepisy. Z pomocą może jednak przyjść orzecznictwo Sądu Najwyższego. I tak, dla przykładu, SN w postanowieniu z 2005 r. (sygn. akt I KZP 15/05) wskazał, że za podjęcie czynności, za które adwokatowi należy się wynagrodzenie od Skarbu Państwa, powinny być uznane „już pierwsze przejawy aktywności intelektualnej (np. zapoznanie się z aktami czy choćby tylko odbycie rozmowy z osobą, którą adwokat ma reprezentować). Nie wystarczą natomiast kroki o czysto technicznym charakterze, np. założenie teczki akt lub tzw. zarejestrowanie sprawy, gdyż te nie są bezpośrednio związane z udzieleniem pomocy prawnej”.
Anna Krzyżanowska
anna.krzyzanowska@infor.pl

Osobliwy sekret sukcesu na sali sądowej
Mimo że spór sądowy kojarzy się często z agresywną konfrontacją oraz władczym, stanowczym tonem przeciwników procesowych, prawnicy o niskich, grzmiących głosach w rzeczywistości mają mniejszą szansę na wygranie sprawy – pokazują najnowsze badania amerykańskich lingwistów.
Prof. Alan Yu, eksperymentalny fonolog z Uniwersytetu Chicagowskiego, oraz profesor Daniel Chen, teoretyk prawa z Politechniki Federalnej w Zurychu, postanowili wraz ze swoim zespołem badawczym sprawdzić, jak barwa głosu i sposób mówienia adwokatów przekładają się na rezultaty procesów sądowych. Z archiwum amerykańskiego Sądu Najwyższego wybrali w tym celu nagrania 40 prawników (mężczyzn), wypowiadających standardową frazę otwierającą wystąpienie przed sądem, która brzmi: „May it please the court”. Wyłuszczenie dokładnego znaczenia tego górnolotnego, choć w praktyce obowiązkowego zwrotu przysparza trudności nawet samym Amerykanom. Nie jest to bowiem ani stwierdzenie, pytanie skierowane do sądu, ani pytanie retoryczne. Wypowiedzenie takiej frazy stanowi raczej tradycyjne, grzecznościowe wprowadzenie do argumentacji, mające wyrażać szacunek do sędziego orzekającego.
Prof. Yu i prof. Chen następnie puścili wybrane próbki głosów 200-osobowej grupie wolontariuszy, których zadaniem było ocenić je ze względu na stopień, w jakim prawnicy wypowiadający się na taśmach wydawali im się męscy, atrakcyjni, pewni siebie, inteligentni, godni zaufania, wykształceni oraz jakie mają szanse na wygranie sprawy. Uzyskane wyniki zostały w dalszej kolejności skorelowane z wiekiem i doświadczeniem zawodowym 60 nagranych adwokatów. Na podstawie analizy statystycznej zebranych danych naukowcy stwierdzili, że tylko jedna z siedmiu wymienionych cech pozwala przewidzieć, jaki będzie rezultat procesu, a jest nią właśnie „męskość” głosu. Jednak wbrew utartym przeświadczeniom, to prawnicy o niskich, grubych głosy, czyli takich, które typowo uznaje się za bardziej męskie, mieli mniejsze szanse na wygranie sprawy.
Oczywiście nie oznacza to, że głos jest jedynym czysto subiektywnym, pozamerytorycznym czynnikiem, który może wpłynąć na to, jakie będzie rozstrzygnięcie sprawy. Wręcz przeciwnie, dwa lata temu prof. Jonathan Levav i jego zespół ze szkoły biznesu Uniwersytetu Columbia dowiedli, że z rana bądź po lunchu sędziowie są bardziej skłonni wydać wyrok korzystny dla obrony.

Źródło: Prawnik.pl
Artykuł z dnia: 2015-01-05
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 07

Spis treści
Niezamożni mają prawo do najlepszej pomocy prawnej 1
Darmowe wsparcie prawne wymaga dopracowania 3
Profesjonalizm i reputacja 4
Egzaminy prawnicze 2015 bez testu i pytań z etyki 5
Kancelarie liczą na zlecenia, ale za mniejsze pieniądze 6

Niezamożni mają prawo do najlepszej pomocy prawnej
Na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowano projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej. To ważny dokument nie dlatego, że stanowi realizację obietnicy premiera wyrażonej w exposé. To przełomowy projekt, który stanowi wypełnienie istotnej luki w zakresie ochrony praw najuboższych obywateli; to projekt, który wreszcie, po wielu latach oczekiwania, daje najuboższym rodakom możliwość uzyskania zinstytucjonalizowanej przedsądowej pomocy prawnej.
Poddawana właśnie konsultacjom społecznym ustawa rozróżnia nieodpłatną pomoc prawną od informacji prawnej. Tę pierwszą co do zasady otrzymają osoby niezamożne, uprawnione do pomocy socjalnej. Ta druga dedykowana będzie wszystkim obywatelom. Nieodpłatna przedsądowa pomoc prawna, na której tu się skupię, świadczona ma być przez adwokatów i radców prawnych. To niewątpliwie zaleta projektu, jego silna strona. Projektodawca słusznie zrównał sytuację niezamożnych obywateli z tymi, którym wiedzie się lepiej. Bo osoby niezamożne, tak samo jak bogate, mają prawo do przedsądowej pomocy prawnej świadczonej przez najlepszych profesjonalistów, których wiedza i doświadczenie zweryfikowane zostały państwowym egzaminem.
Stworzenie systemu przedsądowej pomocy prawnej z urzędu wymaga zdecydowanych decyzji. Trzeba odważnie powiedzieć: cała pula środków powinna zostać skierowana tylko na ten cel. Nie ma potrzeby wydatkowania jakichkolwiek środków na administrację czy infrastrukturę. Nie ma potrzeby tworzenia i utrzymywania kosztownego zaplecza lokalowego czy technicznego; kupowania biurek, krzeseł, komputerów, drukarek, tonerów, papieru, drogich książek i programów prawniczych, czy też zatrudniania urzędników wspomagających i kontrolujących działanie systemu. Śmiało można powiedzieć – tego typu wydatki byłyby marnowaniem publicznych pieniędzy. Spyta ktoś, jak to możliwe? Otóż w naszym kraju od dziesięcioleci działa doskonale wyposażona i zorganizowana sieć przedsądowej pomocy prawnej. Tworzy ją kilkadziesiąt tysięcy adwokatów, radców prawnych oraz ich aplikantów. Sieć jest tak gęsta, że dostępna nie tylko w każdym powiecie, ale pewnie w każdej gminie. Adwokaci i radcowie prawni posiadają wszystko, co potrzebne do świadczenia przedsądowej pomocy prawnej na najwyższym poziomie, gwarantującym zachowanie nie tylko wysokich standardów merytorycznych, ale również zapewniającym ochronę poufnych informacji klienta. Jesteśmy obowiązkowo ubezpieczeni od odpowiedzialności cywilnej za szkodę wyrządzoną przez źle udzieloną poradę. Mamy to wszystko, czym jeszcze nie dysponują powiaty. Włączenie przedsądowej pomocy prawnej z urzędu do tej właśnie struktury pozwoli, bez ponoszenia wielomilionowych wydatków, z dnia na dzień uruchomić wsparcie, na które czeka wiele tysięcy najsłabszych egzystencjonalnie rodaków.
Jest więc oczywiste, że najtaniej dla budżetu państwa oraz dla budżetu powiatów (nie zapominajmy, że to one miałyby finansować zorganizowanie i utrzymanie zaplecza infrastrukturalnego) byłoby, gdyby po prostu połączyć system przedsądowej pomocy prawnej dla najuboższych z systemem tej samej pomocy dostępnym od dziesięcioleci dla pozostałych Polaków. Ale nie tylko o koszty tu chodzi. Dzięki dekoncentracji usług i odejściu od pomysłu tworzenia powiatowych biur przedsądowej pomocy prawnej najubożsi będą mogli zwracać się do wybranych przez siebie profesjonalistów, mając za kryterium wyboru zaufanie do prawnika, a nie rejonizację. Prawo wyboru prawnika w oparciu o zaufanie klienta do osoby, która ma rozwiązać jego problem prawny, to podstawa działania całego systemu pomocy prawnej. Prawo to powinien mieć również klient ubogi. Bo przecież przedsądowa pomoc świadczona z urzędu dotyczyć będzie spraw poufnych, zazwyczaj kłopotliwych i trudnych dla klienta, z różnorakich dziedzin prawa, w tym także z zakresu prawa karnego. Któż inny niż osoba, do której klient ma zaufanie, posiadająca nie tylko wiedzę teoretyczną, ale również praktyczne doświadczenie stosowane codziennie na salach sądowych, objęta tajemnicą zawodową, podlegająca odpowiedzialności dyscyplinarnej, posiadająca wysokie ubezpieczenie OC, może być jego powiernikiem i doradcą?
W zdekoncentrowanym i opartym o samorządy prawnicze modelu przedsądowej pomocy prawnej dla najuboższych to rynek i sami klienci, a nie kosztowna kadra administracyjna, weryfikować będą jakość usług. Najlepsi prawnicy będą mieli najwięcej klientów opłacanych z urzędu. Zadziała zwykły konkurencyjny mechanizm rynkowy, i to bez szkody dla jakości usług – wszak oba samorządy zawodowe posiadają stosowne instrumenty kontroli i zapewnienia wysokiego standardu. Tego typu model paradoksalnie odciążyć może wydatki państwa na sądową pomoc prawną z urzędu. W powiatowym biurze pomocy prawnej klient uzyska pomoc w zakresie gwarantowanym ustawą. Na etapie procesowym znów musi szukać nowego prawnika z urzędu. Tymczasem w systemie zdekoncentrowanym adwokat nie tylko udzieli przedsądowej pomocy z urzędu, ale często będzie mógł podjąć się prowadzenia sprawy, w której koszty poniesione zostaną z dołu, po zakończeniu procesu. Symbolicznie opłacana przedsądowa pomoc prawna z urzędu (bo o takich stawkach mówi projekt ustawy) pozwoli więc zmniejszyć zapotrzebowanie na sądową pomoc prawną z urzędu, co będzie miało pozytywny skutek dla finansów państwa. Wygranie sprawy nie tylko polepszy sytuację majątkową osoby ubogiej, ale pozwoli opłacić rachunek za zastępstwo procesowe z wyboru.
Wprowadzenie systemu przedsądowej pomocy prawnej to dobra okazja do uporządkowania wsparcia dla najuboższych, świadczonego przez różnego rodzaju pozarządowe organizacje społeczne. Proponowana ustawa nie stanowi jednak tamy dla tego typu działalności pro publico bono. I słusznie: nie ma powodu, by ten, kto chce korzystać z pomocy prawnej świadczonej przez wolontariuszy dobroczynnie, nie mógł o taką pomoc się ubiegać. Gdyby jednak tego typu organizacje korzystać miały z grantów lub dotacji pochodzących z funduszy unijnych, wówczas zwykła uczciwość względem osób niezamożnych nakazuje zapewnienie im nie gorszego standardu usług niż w systemie przedsądowej pomocy prawnej finansowanym z budżetu państwa. Najlepszym rozwiązaniem byłoby więc zobowiązanie organizacji społecznych, by porad opłacanych dotacjami i grantami udzielali adwokaci lub radcowie prawni, a nie początkujący studenci prawa lub osoby, które miały zbyt małą wiedzę, by zdać państwowy egzamin na aplikację. Wówczas unikniemy sytuacji, gdy osoba udzielająca przedsądowej pomocy opłacanej publicznymi środkami nie ma żadnego doświadczenia procesowego i nie wie, jak na udzieloną przez nią poradę prawną zapatrywać się będą sądy. Bo taka porada jest nic niewarta, wręcz może być dla klienta szkodliwa.
Dobrze, że ta spóźniona o lata reforma wreszcie ujrzała światło dzienne. Dobrze to świadczy o politykach, że nie zabrakło im odwagi i determinacji w realizacji ważnego społecznie celu. Należy mieć przy tym nadzieję, że żadna grupa nacisku żyjąca z grantów i dotacji dla własnych partykularnych celów nie zburzy tego, co od lat należy się naszym najbiedniejszym rodakom.
Rafał Dębowski

Darmowe wsparcie prawne wymaga dopracowania
Renata Krupa-Dąbrowska 06-01-2015, ostatnia aktualizacja 06-01-2015 17:55

źródło: Fotorzepa
autor: Magda Starowieyska
W systemie bezpłatnego poradnictwa prawnego, nad którym pracuje resort sprawiedliwości, brakuje kryteriów oceny jakości udzielonej pomocy.
Trwają konsultacje społeczne dotyczące projektu ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawej. Autorem tej propozycji jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Swoje uwagi nadesłały już organizacje pozarządowe i niektóre instytucje. Wiele jest bardzo krytycznych.
Zdaniem Fundacji Uniwersyteckich Poradni Prawnych projekt nic nie mówi o kontroli jakości świadczonej w przyszłości pomocy prawnej. Tymczasem będą na nią wydatkowane środki publiczne. Projekt powinien więc zawierać mechanizmy sprawdzania poziomu usług prawnych oraz sankcje za udzielenie kiepskiej jakości porady. Według fundacji taką karą może być skreślenie z listy podmiotów świadczących pomoc prawną.
Fundacja uważa także, że niejasne są kryteria wyboru świadczeniodawców nieodpłatnej pomocy prawnej. Zgodnie z art. 9 ust. 1 ministerialnej propozycji dziekan okręgowej rady adwokackiej i okręgowej izby radców prawnych wskazują imiennie adwokatów i radców świadczących takie usługi. Przepis nie zawiera żadnych innych kryteriów wyboru. Według fundacji projekt powinien zawierać regulacje opisujące konkurs, do którego mógłby stanąć każdy – nie tylko radca czy adwokat, ale także poszczególne kancelarie, kliniki prawa oraz organizacje pozarządowe.
Z kolei pełnomocnik rządu ds. równego traktowania ma zastrzeżenia do zakresu podmiotowego projektu, konkretnie do art. 3 ust. 1 pkt 1. Przewiduje on, że bezpłatna pomoc prawna będzie przysługiwała osobie fizycznej, której w roku poprzedzającym zwrócenie się o nią zostało przyznane świadczenie z pomocy społecznej. Oznacza to – zdaniem pełnomocnika – że wsparcia takiego nie dostanie osoba, która takiego świadczenia nie pobierała, co jest krzywdzące.
Pełnomocnikowi nie podoba się także zakaz udzielania pomocy osobie fizycznej prowadzącej działalność gospodarczą. Od tej zasady – jego zdaniem – powinny być wyjątki.
Swoje uwagi do projektu przekazała też platforma współpracy organizacji poradniczych. Według niej wejście w życie projektu w proponowanym kształcie może radykalnie ograniczyć poradnictwo prawne i obywatelskie świadczone przez instytucje pomocy społecznej oraz akademickie poradnie prawe. Nie przewiduje bowiem ich udziału w państwowym systemie bezpłatnej pomocy prawnej.
Przypomnijmy, że to kolejna próba Ministerstwa Sprawiedliwości stworzenia bezpłatnego poradnictwa prawnego. Do tej pory wszystkie kończyły się fiaskiem ze względu na brak środków. Tym razem – zdaniem Ministerstwa Sprawiedliwości – ma być inaczej.
Rzeczpospolita

Profesjonalizm i reputacja
Arkadiusz Koper
Rzeczpospolita

To, co było rzadką patologią, staje się jednak w społecznym odbiorze normą. Wiadomo: „ kolesie wszystko przykryją". A ja nie mogę dać głowy za każdy z sądów dyscyplinarnych i za każdy z tysięcy wyroków, które rocznie w nich zapadają. Jak jednak wieczni malkontenci wytłumaczą, że z końcem grudnia 2014 r. weszły w życie nowe przepisy o sądownictwie dyscyplinarnym radców prawnych i adwokatów, które wyraźnie zaostrzają to postępowanie? Dodam, że za zmianami stanowczo opowiadały się nasze samorządy. Trudno uwierzyć, iż profesjonalni prawnicy nie potrafią czytać ustaw i wbrew sobie optowali za rozwiązaniami dużo bardziej rygorystycznymi niż dotychczasowe.
Cóż, czasy, w których można było przymykać oko na występki prawników, odeszły w niepamięć. Nawet jeśli przyjąć powszechną, acz nieuzasadnioną tezę, że środowisko jest hermetyczne i ludzie się po prostu znają, to taka argumentacja nie ma dziś najmniejszego sensu, głównie wobec prozaicznego faktu kilkukrotnego zwiększenia liczby radców prawnych i adwokatów. Oba te zawody uprawiają dziesiątki tysięcy osób. Przy tym sami zabiegaliśmy, by znowelizować stosowne regulacje, by sądy dyscyplinarne mogły pełnić swą funkcję sprawniej, a obwinieni mieli mniej możliwości unikania ostatecznego werdyktu.
Od tego bowiem zależy nasza reputacja na rynku. Klient musi mieć pewność, że wybór profesjonalnego prawnika to dobra, a przede wszystkim bezpieczna decyzja. Inaczej pójdzie - jak to kiedyś określił mój dziekan w jednym z felietonów - do prawniczego znachora. W ten sposób dbamy zarówno o jakość rynku usług, jak i pokazujemy klientowi, że współpraca z radcą prawnym to , dobry wybór w każdej sprawie". Nie bez przyczyny te ostatnie słowa to hasło kampanii promującej zawód radcy prawnego, którą prowadzi warszawska izba. Dlatego również tak jednoznacznie opowiadaliśmy się za wprowadzeniem jeszcze bardziej restrykcyjnych zmian w postępowaniach dyscyplinarnych. Dobry wybór to wybór profesjonalisty, który nie tylko w zgodzie z najlepszymi kanonami prawniczej sztuki poprowadzi sprawę, ale również będzie gwarantem etycznego postępowania w każdym jej aspekcie. To właśnie odróżnia nas od znachorów i dlatego o takie prawo warto było się bić.

Egzaminy prawnicze 2015 bez testu i pytań z etyki
Agata Łukaszewicz 06-01-2015, ostatnia aktualizacja 07-01-2015 08:37

źródło: Fotorzepa
autor: Jerzy Dudek
Zdający mogą zabrać ze sobą na salę poza kodeksami i tekstami aktów prawnych również komentarze i orzecznictwo.
Od 11 do 13 marca będą trwały zawodowe egzaminy prawnicze: adwokacki i radcowski. Termin po uzgodnieniu z szefami korporacji wyznaczył minister sprawiedliwości. Na pierwszy ogień pójdzie prawo karne. W drugim dniu aplikantów czeka egzamin z prawa cywilnego, a na trzeci dzień zaplanowano prawo gospodarcze i administracyjne.
W tym roku po raz kolejny nie ma testu, który rozpoczynał egzaminacyjny maraton. Aplikantów ominie też (wyjątkowo) egzamin z etyki zawodu. Przystąpią do niego dopiero przyszłoroczni aplikanci.
Komputer lub papier
Od 2011 r. można pisać prace egzaminacyjne ręcznie lub przy użyciu komputera. Z tej drugiej możliwości korzysta ok. 98 proc. zdających. Najpóźniej na miesiąc przed egzaminem przewodniczący komisji poda, jakie wymagania musi spełnić sprzęt komputerowy. W tym roku pojawiła się oferta wypożyczenia laptopa specjalnie na egzamin.
Wchodząc na salę egzaminacyjną, aplikanci mogą wziąć ze sobą teksty aktów prawnych, kodeksów, komentarze do nich i orzecznictwo. Ministerstwo Sprawiedliwości przygotuje też wyposażoną w edytor tekstu aplikację egzaminacyjną, która ma blokować dostęp do zasobów komputera i uniemożliwić łączność z urządzeniami zewnętrznymi. Aplikację na pendrive zdający otrzymają odrębnie na każdy dzień egzaminu.
Jednakowe dla wszystkich zadania egzaminacyjne przygotowywane są przez zespoły powołane przez resort sprawiedliwości. W skład zespołów wchodzą przedstawiciele ministra sprawiedliwości oraz delegowani odpowiednio przez Naczelną Radę Adwokacką i Krajową Radę Radców Prawnych.
W minionych latach (wszystko wskazuje na to, że tak będzie i w tym roku), egzaminy rozpoczynały się o godz. 10.00 i trwały po sześć godzin w pierwszym i drugim dniu oraz osiem w trzecim.
Wniosek do komisji
Egzamin adwokacki przeprowadzą komisje w Białymstoku, Gdańsku, Katowicach, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Toruniu, Warszawie i Wrocławiu. Radcowski z kolei zostanie przeprowadzony przez komisje mieszczące się w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Kielcach, Koszalinie, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Olsztynie, Opolu, Poznaniu, Rzeszowie, Szczecinie, Toruniu, Wałbrzychu, Warszawie, Wrocławiu i Zielonej Górze.
Wniosek o dopuszczenie do egzaminu aplikanci składają do komisji na terenie okręgowej rady radcowskiej/adwokackiej, w której odbyli aplikację. Osoby uprawnione do przystąpienia do egzaminu bez odbycia aplikacji zapisują się na niego w komisji na obszarze rady właściwej ze względu na ich miejsce zamieszkania. Jeśli mieszkają poza granicami Polski – zapisują się w wybranej przez siebie komisji.
Za egzamin trzeba zapłacić 1,4 tys zł.
Zanim wejdziesz do sali
Wnioski o przeprowadzenie egzaminu wraz z wymaganymi dokumentami osoby bez aplikacji powinny złożyć do 25 stycznia 2015 r., a kandydaci, którzy odbyli aplikację, do 18 lutego.
Do wniosku o dopuszczenie do egzaminu należy dołączyć konkretne dokumenty:
– osoby, które odbyły aplikację adwokacką, zaświadczenie o tym i oryginał dowodu uiszczenia opłaty za egzamin,
– osoby spoza aplikacji muszą mieć więcej dokumentów, w grę wchodzi m.in. kwestionariusz osobowy, życiorys, dokument zaświadczający uzyskanie odpowiedniego stopnia naukowego czy odbycie praktyki w zawodzie prawniczym.
Rzeczpospolita

Kancelarie liczą na zlecenia, ale za mniejsze pieniądze
Katarzyna Borowska 06-01-2015, ostatnia aktualizacja 07-01-2015 07:51

źródło: Fotorzepa
autor: Jerzy Dudek
Rośnie zapotrzebowanie na usługi typu compliance. Prawnicy liczą na to, że będą mieli pracę przy energii odnawialnej i nowych technologiach.
Podsumowując ubiegły rok, prawnicy mówią o ożywieniu. Prognozują też, że ten trend się utrzyma, i mają nadzieję, że nie zabraknie dla nich pracy. Muszą się jednak dostosowywać do oczekiwań klientów, by wygrać w walce konkurencyjnej.
Stabilnie w firmach
– Kancelarie funkcjonują od lat na rynku klienta – zwraca uwagę Tomasz Dąbrowski, partner zarządzający Dentons w Europie (największa kancelaria w Polsce według rankingu „Rzeczpospolitej"). – Ta sytuacja się nie zmieni, na pewno nie w najbliższych latach. Oczekiwania i potrzeby klientów jeszcze bardziej będą kształtować rynek usług prawniczych, a także same firmy prawnicze, z korzyścią dla nich samych – dodaje mec. Dąbrowski.
Z kolei na to, że swoją dominującą rolę w relacjach z zewnętrznymi prawnikami umocniły działy prawne firm, zwraca uwagę Waldemar Koper, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw.
– Widać to choćby po coraz bogatszej palecie opcji wynagrodzeniowych, nastawionych mniej na zakup czasu, a coraz bardziej na wycenę otrzymywanej wartości. Oceniam tę tendencję jako bardzo korzystną dla przedsiębiorców. Widoczne się staje, że działy prawne przejmują coraz więcej zadań, do tej pory wykonywanych przez obsługę zewnętrzną – dodaje mec. Koper.
Z raportu przygotowanego w 2014 r. przez PSPP wynika, że w działach prawnych nie planuje się zwolnień, lecz nawet wzrost zatrudnienia (1/4 badanych).
Wysokie wymagania klientów wymuszają zmiany w kancelariach.
– Wartościowanie przez klientów różnego rodzaju usług prawniczych pogłębi i przyspieszy ich podział na standaryzowane i wymagające indywidualnego podejścia – mówi mec. Dąbrowski.
Compliance i regulacje
W jakich branżach jest praca?
– Dużo działo się w energetyce odnawialnej – mówi Maciej Jamka, partner zarządzający w K&L Gates. – Miłym zaskoczeniem był boom w praktyce compliance dotyczącej konkurencji. Przyszły rok zapowiada się jeszcze lepiej. Głównie dla tych, którzy właściwie ustawili swoje praktyki. Rozpędzająca się gospodarka przyniesie dużo pracy – prognozuje mec. Jamka.
Jak podkreśla mec. Dąbrowski, badania pokazują, że dla klientów najważniejsze staje się strategiczne doradztwo w regulacjach, globalnej ekspansji i compliance.
– Właśnie w tych obszarach klienci oczekują od doradców indywidualnego podejścia, wiedzy specjalistycznej oraz głębokiego zrozumienia sektora i biznesu klienta. Z tego powodu trudno wyróżnić sektory, które będą dawać pracę prawnikom. Podobnie jak w 2014 r. nadal bardzo aktywne będą spółki z sektora usług finansowych, energetyki, surowców naturalnych, mediów i nowych technologii – dodaje mec. Dąbrowski.
Rudolf Ostrihansky, partner zarządzający w SK&S (druga w rankingu „Rz"), mówi, że w 2014 r. było sporo pracy przy transakcjach. Na rynku odbiło się ograniczenie roli OFE. Zaktywizowały się jednak fundusze private equity.
– Sądzę, że ożywienie obserwowane na rynku w 2014 r. się utrzyma. Kancelarie będą powiększały swoje zespoły – zwłaszcza te średnie, 20–40 -osobowe, zakładane przez młodych, dynamicznych prawników – mówi mec. Ostrihansky. ∑
Opinia dla „Rz"
Joanna Sztandur, ekspert doradzający kancelariom i departamentom prawnym m.in. w dziedzinie HR
Rok 2014 to rok zmian personalnych w kancelariach. Wyraźnie dało się zauważyć tendencje dużych firm prawnych do pozbywania się nierentownych praktyk, wprowadzania zmian w systemach wynagrodzeń, a także tworzenia kancelarii butikowych przez znanych, wąsko wyspecjalizowanych ekspertów. W następnych latach będzie coraz więcej tzw. butików, co za tym idzie – większa konkurencja. Być może zmniejszy się liczba dużych kancelarii oferujących pełne spektrum usług prawnych. Przetrwają te, które szybko dostosują się do zmieniających się warunków rynkowych i wprowadzą innowacyjne podejście do zarządzania: wiedzą, ludźmi, relacjami z klientami. W przyszłym roku może się rozpocząć proces konsolidacji dużych kancelarii, który może przyjąć różne formy, np. przejmowanie konkurencyjnych firm w całości albo tylko wybranych praktyk. Rynek usług prawnych to nadal rynek klienta, który wprawdzie zleca sporo pracy prawnikom, ale jednocześnie rygorystycznie narzuca modele rozliczeń. Stawki godzinowe są coraz rzadziej stosowane, coraz częściej zaś – ryczałt, kwota maksymalna czy wynagrodzenie za projekt. Taki jest światowy trend.
Rzeczpospolita
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 09

Spis treści
Kandydat na aplikanta musi mieć nieskazitelny charakter 1
Mediacja sądowa ma być ożywiona 2
Sprawdzian z pisania apelacji w sprawie karnej 3
Pozwoliłabym rodzicom niepełnosprawnych dzieci na podejmowanie pracy zarobkowej 8
Nie ma z góry przegranych spraw 10
Prawnik w dobrym humorze 16
Dowody pośrednie wystarczająco rzetelne 18


Kandydat na aplikanta musi mieć nieskazitelny charakter
Danuta Frey 09-01-2015, ostatnia aktualizacja 09-01-2015 08:37

źródło: Fotorzepa
autor: Jerzy Dudek
Na listę aplikantów radcowskich może zostać wpisana osoba, która spełnia takie same przesłanki jak do wpisu 
na listę radców prawnych.
Nie ma powodów do stosowania wobec kandydatów na aplikantów łagodniejszych kryteriów. Tak sędzia Zofia Borowicz uzasadniała wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygnatura akt: II GSK 2074/13) oddalający skargę kasacyjną Pawła Z. (dane zmienione).
Po zdanym egzaminie został on w 2011 r. wpisany na listę aplikantów radcowskich w Poznaniu. Wpisowi sprzeciwił się minister sprawiedliwości.
Z informacji z Krajowego Rejestru Sądowego wynikało, że Paweł Z., prowadzący pojazd pod wpływem alkoholu, naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego i spowodował wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia. Prawomocnym wyrokiem Sądu Rejonowego został za to skazany w 2009 r. na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na pięć lat, trzy lata zakazu prowadzenia pojazdów i na karę grzywny.
Paweł Z. poskarżył się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Zarzucił, że nie wzięto pod uwagę, iż przyczyną wypadku nie było prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, lecz – jak stwierdził sąd w uzasadnieniu wyroku – brak oznakowania drogi.
– Minister sprawiedliwości nie ma podstaw prawnych do badania okoliczności czynu. Ale nawet taki jednorazowy czyn popełniony w stanie nietrzeźwości wskazuje, że kandydat na aplikację nie daje rękojmi należytego wykonywania zawodu. Nie zakończył się też wtedy pięcioletni okres zawieszenia wykonania kary – mówi radca prawny Piotr Wójcik, reprezentujący ministra.
WSA uwzględnił jednak skargę Pawła Z., uchylił decyzję ministra i zalecił zbadanie okoliczności wypadku.
W wyniku skargi kasacyjnej ministra sprawiedliwości NSA uchylił z kolei ten wyrok i przekazał sprawę do WSA do ponownego rozpoznania. Prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości nie jest okolicznością wymagającą wyjaśnienia – stwierdził.
Gdy WSA oddalił tym razem skargę Pawła Z., podzielając stanowisko ministra, mężczyzna zaskarżył wyrok do NSA. Jego zdaniem przesłanki rękojmi i nieskazitelnego charakteru, wskazane w art. 24 ust. 1 pkt 5 ustawy radcach prawnych, dotyczą wyłącznie osób starających się o wpis na listę radców prawnych, a nie o wpis na listę aplikantów. W stosunku do aplikantów trzeba stosować łagodniejsze rygory.
Taka wykładnia art. 24 ust. 1 pkt jest mylna – orzekł NSA. Przesłanki wymienione w tym przepisie należy stosować do wpisu na listę zarówno radców prawnych, jak i aplikantów. Już samo prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym stanowi podstawę do stwierdzenia niespełnienia przesłanek z tego przepisu. Wynikało to w tej sprawie nie tyle z faktu przestępstwa nieumyślnego, jakim był wypadek drogowy, ile z okoliczności, w jakich do niego doszło, czyli podczas prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Skarżący nie mógł więc być uznany za osobę o nieskazitelnym charakterze, dającą rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu radcy prawnego – uznał NSA.
Rzeczpospolita

Mediacja sądowa ma być ożywiona
Marek Domagalski 08-01-2015, ostatnia aktualizacja 08-01-2015 08:47

źródło: www.sxc.hu
Ulgi w opłatach i zmiany procedury mają uatrakcyjnić polubowne rozwiązywanie sporów, zwłaszcza w sprawach gospodarczych.
Zmiany przewidują założenia projektu ustawy o wspieraniu polubownych metod rozwiązywania sporów autorstwa Ministerstwa Gospodarki we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości, które przyjął w środę rząd. Nowa ustawa miałaby wejść w życie 1 stycznia 2016 r.
Dziesięcioletnie doświadczenia z mediacją są, niestety, mizerne. Dość powiedzieć, że w 2013 r. do sądów wpłynęło ponad 15 mln spraw, a do mediacji zarówno cywilnej, jak i karnej zaledwie 11,6 tys., a więc 0,08 proc., mimo że ta forma rozwiązywania sporów od lat jest intensywnie propagowana. Tymczasem w niektórych krajach (głównie anglosaskich) na tej ścieżce rozwiązuje się 40–60 proc. sporów.
Projekt zakłada pewne udrożnienie arbitrażu, mianowicie skrócenie tzw. postępowania postarbitrażowego, w którym sądy państwowe kontrolują werdykty sądu polubownego. Teraz zabiera to dużo czasu i osłabia główny walor arbitrażu, tj. jego szybkość.
Wróćmy do mediacji, jakie zabiegi mają ją usprawnić?
Już w pozwie trzeba będzie poinformować, czy strony korzystały z jakiejś formy mediacji, a sędzia na każdym etapie procesu będzie do niej nakłaniał. Będzie też mógł wezwać strony na specjalne wstępne posiedzenie celem pouczenia o walorach mediacji. Są też zachęty finansowe: wydatki na mediację mają być zaliczane na poczet kosztów sądowych, a opłata sądowa zwracana w razie ugody we wstępnym etapie procesu.
Pewne kontrowersje budził pomysł, by mediator prezentował stronom gotową ugodę, ale jak powiedział „Rzeczpospolitej" Mariusz Haładyj, wiceminister gospodarki, będzie po to rozwiązanie sięgał, jeśli same strony nie dojdą do porozumienia. Oczywiście to do nich ma zawsze należeć zawarcie ugody.
Mec. Maciej Bobrowicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Mediacji Gospodarczej, uważa, że na niepowodzenie mediacji w Polsce składa się brak nawyków, by korzystać w ogóle z polubownych form rozwiązywania sporów. Jest to efektem braku odpowiedniego kształcenia w szkołach i na studiach. Przedsiębiorcy zaś – dla których ta forma jest najatrakcyjniejsza – nie myślą inaczej niż wszyscy. Brak też zachęt dla sędziów. Przeciwnie, czas na mediację przedłuża postępowanie, wpływa na statystyki i oceny sędziów.
Ta ostatnia „przeszkoda" została jednak z projektu usunięta, i czas na mediację nie będzie obciążał sędziego.
Zdaniem Bartłomieja Przymusińskiego, sędziego gospodarczego z Poznania, zamiast wstępnych spotkań na pouczenie o zaletach mediacji, co zabiera czas, zwłaszcza gdy strony sporu są z odległych miejsc Polski, należałoby uregulować kwestię zawierania ugód (prowadzenia mediacji) na odległość, do czego już nieraz dochodzi.
Etap legislacyjny: prace nad projektem ustawy
Rzeczpospolita


Sprawdzian z pisania apelacji w sprawie karnej
Agata Łukaszewicz 08-01-2015, ostatnia aktualizacja 08-01-2015 19:00

źródło: Fotorzepa
autor: Krzysztof Skłodowski
Podczas egzaminu kandydatom na radców i adwokatów spore problemy sprawia formułowanie zarzutów i wniosków apelacyjnych.
Od 11 do 13 marca odbędzie się egzamin zawodowy dla przyszłych adwokatów i radców prawnych. Pierwszy dzień egzaminu potrwa sześć godzin. Zdający będą pisać pracę z prawa karnego. Polega ona na przygotowaniu pisma procesowego, najczęściej apelacji. Zdającym spore problemy sprawia formułowanie zarzutów i wniosków apelacyjnych. Chcąc pomóc w przygotowaniu do egzaminu, publikujemy przykładowe zadania i rozwiązania właśnie z tej dziedziny prawa.
Wyrok za brak opieki nad matką
1
Stan faktyczny: oskarżona Anna M. została uznana za winną tego, że w okresie 
od 1 września 2010 r. 
do 27 sierpnia 2011 r. uporczywie uchylała się od ciążącego na niej obowiązku opieki nad matką, Karoliną Z., orzeczonego wyrokiem Sądu Rejonowego Wydział Rodzinny i Nieletnich 
z 6 grudnia 2009 r., a dotyczącego zapewnienia potrzebnej pielęgnacji i całodobowej opieki domowej przez okres dwóch pierwszych tygodni każdego miesiąca, narażając Karolinę Z. na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Na podstawie art. 209 § 1 kodeksu karnego sąd wymierzył oskarżonej dziesięć miesięcy ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnej dozorowanej pracy w wymiarze 30 godzin w stosunku miesięcznym.
Informacje dodatkowe
Pokrzywdzona mieszka we własnym domu razem z synem, w tym samym domu, ale w osobnej części, mieszka oskarżona z synem. Pokrzywdzona otrzymuje emeryturę 2050 zł.
Zadanie
Czy obrońca oskarżonej powinien zaskarżyć wyrok, a jeżeli tak, to jakie powinien postawić zarzuty i wnioski?
Odpowiedź
Obrońca oskarżonej powinien zaskarżyć wyrok w całości na jej korzyść i powinien na podstawie art. 427 § 1 i 2 kodeksu postępowania karnego i art. 438 pkt 1 k.p.k. zarzucić wyrokowi obrazę prawa materialnego, tj. art. 209 § 1 k.k., poprzez jego błędne zastosowanie przy prawidłowo dokonanych ustaleniach faktycznych, z których nie wynika, aby pokrzywdzona została narażona na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, a zatem nie zostały zrealizowane wszystkie znamiona określone w tym przepisie. Należy stwierdzić, że przestępstwo z art. 209 § 1 k.k. jest przestępstwem materialnym i aby mogło dojść do skazania za tego rodzaju czyn, z ustaleń sądu musi wynikać, że uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego spowodowało skutek w postaci narażenia osoby uprawnionej do alimentacji (pokrzywdzonego) na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych.
Skoro z ustaleń sądu wynika, że pokrzywdzona otrzymuje emeryturę w wysokości 2050 zł, to jest oczywiste, że tego rodzaju skutek nie nastąpił. Obrońca oskarżonej powinien wnosić o zmianę zaskarżonego wyroku i jej uniewinnienie od popełnienia zarzucanego czynu. W sytuacji, gdy nie zostały zrealizowane wszystkie znamiona określone w art. 209 § 1 k.k., sąd okręgowy powinien merytorycznie rozstrzygnąć sprawę w instancji odwoławczej.
Niszczył mienie 
i nie przyszedł do sądu
2
Stan faktyczny: oskarżony Marek K. za czyny popełnione 11 marca 2007 r. wspólnie i w porozumieniu z innymi ustalonymi osobami został skazany za dwa przestępstwa – zniszczenia mienia (art. 288 § 1 k.k. w zw. z art. 12 k.k.) i groźbę karalną (art. 190 § 1 k.k.). Rozprawa w sprawie prowadzona była w trybie zwykłym na jednym terminie. Pierwsze wezwanie dla oskarżonego wysłano na adres wskazany przez oskarżonego, ale go nie odebrał. Stosownie do art. 132 § 2 k.p.k. wezwanie powtórzono, ale pismo wróciło z adnotacją „adresat nieznany". Sąd uznał wezwanie na rozprawę za doręczone, a niestawiennictwo oskarżonego za nieusprawiedliwione, i na podstawie art. 377 § 3 k.p.k. prowadził postępowanie. Sąd wymierzył dwie kary jednostkowe, a na zasadzie pełnej absorpcji karę łączną dwóch lat pozbawienia wolności.
Zadanie
Zaproponuj zarzut i wniosek.
Odpowiedź
W obecnie obowiązującym stanie prawnym obrońca oskarżonego powinien dostrzec, że sąd rejonowy nie mógł prowadzić rozprawy pod nieobecność oskarżonego, gdy nie zachodziły okoliczności określone w art. 377 § 3 k.p.k., a mianowicie oskarżony nie był zawiadomiony osobiście o terminie rozprawy. Z treści art. 374 § 1 k.p.k. wynika, że obecność oskarżonego na rozprawie głównej jest obowiązkowa, jeżeli ustawa nie stanowi inaczej. Sąd rejonowy mógłby zatem prowadzić postępowanie na podstawie art. 377 § 3 k.p.k., ale tylko gdyby dysponował informacją, że oskarżony został osobiście zawiadomiony o terminie rozprawy. Zawarty w art. 377 § 3 k.p.k. zwrot „osobiście" wyklucza inne formy zawiadomienia o terminie rozprawy, czyli np. uznanie za doręczone zawiadomienia w trybie określonym w art. 132 § 2 k.p.k. lub też w art. 139 § 1 k.p.k. Obrońca oskarżonego powinien zatem zaskarżyć wyrok w całości i zarzucić obrazę przepisów postępowania karnego, tj. art. 6, art. 374 § 1 oraz art. 377 § 3 k.p.k., przez prowadzenie rozprawy pod nieobecność oskarżonego, w sytuacji gdy oskarżony nie został zawiadomiony osobiście o terminie rozprawy w postępowaniu zwyczajnym, co naruszyło jego prawo do obrony i stanowiło bezwzględną przyczynę odwoławczą określoną w art. 439 § 1 pkt 11 k.p.k. Obrońca oskarżonego, stawiając taki zarzut, powinien wnosić o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania sądowi rejonowemu.
Pozbawiony 
praw publicznych 
za zabójstwo
3
Stan faktyczny: wyrokiem z 8 maja 2012 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał oskarżonego Damiana Wójcika za winnego zabójstwa Nikodema Jurasika. Sąd na podstawie art. 148 § 1 k.k. skazał oskarżonego na karę 15 lat pozbawienia wolności za popełnienie przestępstwa oraz orzekł wobec niego na podstawie art. 40 § 2 k.k. środek karny w postaci pozbawienia praw publicznych na okres siedmiu lat. Oskarżony złożył wyjaśnienia w postępowaniu przygotowawczym, przyznając się do dokonania zabójstwa. W czasie postępowania sądowego odmówił jednak wyjaśnień, twierdząc jedynie, że całego zdarzenia nie pamięta, ponieważ był pod wpływem alkoholu. Wobec tego sąd okręgowy postanowił odczytać protokół jego wyjaśnień złożonych uprzednio w postępowaniu przygotowawczym, na co oskarżony nie wyraził zgody.
Zadanie
Będąc obrońcą oskarżonego Damiana Wójcika, przygotuj apelację, ograniczając się do wskazania zakresu zaskarżenia wyroku, zarzutu bądź zarzutów oraz wniosku apelacji, albo – w przypadku uznania, że brak jest podstaw do jej sporządzenia – opinię prawną o braku podstaw do sporządzenia apelacji.
Odpowiedź
Działając w imieniu oskarżonego Damiana Wójcika na podstawie pełnomocnictwa znajdującego się w aktach sprawy, na podstawie art. 425 § 1, 2 i 3 k.p.k. oraz art. 444 k.p.k. zaskarżam na korzyść oskarżonego wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 8 maja 2012 r. opatrzony sygnaturą III K 856/11, otrzymany przez obrońcę oskarżonego wraz z uzasadnieniem z 8 czerwca 2012 r., w części dotyczącej kary i środków karnych.
Sądowi Rejonowemu na podstawie art. 427 § 1 i 2 oraz art. 438 pkt 1 k.p.k. zarzucam obrazę przepisów prawa materialnego, tj. art. 44 § 2 k.k., przez jego zastosowanie w sytuacji, gdy przestępstwo popełnione przez oskarżonego nie jest przestępstwem popełnionym w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.
W oparciu o powyższy zarzut na zasadzie art. 427 § 1 i art. 437 § 1 i 2 k.p.k. wnoszę o zmianę wyroku przez wymierzenie oskarżonemu kary bez zastosowania wobec niego środka karnego w postaci pozbawienia praw publicznych.
Wyjaśnienie
Do uzasadnienia postawionego zarzutu naruszenia prawa materialnego wystarczające będzie przywołanie treści wyroku Sądu Najwyższego z 27 grudnia 2011 r. (sygn. V KKN 289/00), w myśl którego w przypadku zbrodni zabójstwa możliwość orzeczenia środka karnego w postaci pozbawienia praw publicznych jest ściśle powiązana z typem tego przestępstwa. Jak czytamy w uzasadnieniu wskazanego wyroku, Sądu Najwyższy dochodzi tu do specyficznego rodzaju dwóch układów wykluczania: a) między typem podstawowym zabójstwa (art. 148 § 1 k.k.) a typami zmodyfikowanymi (art. 148 § 24 k.k.) oraz b) układu wykluczania pomiędzy typem podstawowym zbrodni zabójstwa a możliwością orzeczenia przez sąd środka karnego z art. 40 k.k., który może być zastosowany tylko wtedy, gdy przestępstwo zostało popełnione w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie (art. 40 § 2). Artykuł 148 § 2 pkt 3 k.k. przewiduje bowiem typ kwalifikowany zbrodni zabójstwa, tj. zabójstwo w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Tylko w razie przypisania sprawcy popełnienia zbrodni zabójstwa w typie kwalifikowanym otwiera się przed sądem możliwość sięgnięcia po środek karny z art. 40 k.k. Przypisanie sprawcy popełnienia zabójstwa w innym typie kwalifikowanym (np. z art. 148 § 2 pkt 1, 2 lub 4 k.k. czy też w typie podstawowym – art. 148 § 1 k.k.) wyklucza możliwość orzeczenia wobec sprawcy środka karnego w postaci pozbawienia praw publicznych, albowiem zbrodnia ta nie została popełniona w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Z taką właśnie sytuacją mamy do czynienia na gruncie niniejszej sprawy.
Kodeks karny nie zawiera ustawowego określenia sformułowania „motywacja zasługująca na szczególne potępienie"; ocena więc, czy przypisane sprawcy przestępstwo zostało popełnione z takiej właśnie motywacji, należy do sfery swobodnej oceny sędziowskiej dokonywanej na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego. Co do zasady przyjęcie, że sprawca dopuścił się przestępstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, nie jest uzależnione od kwalifikacji prawnej przypisanego mu czynu. Tak scharakteryzowane ogólne zasady dotyczące możliwości orzeczenia środka karnego w postaci pozbawienia praw publicznych nie odnoszą się jednak do przypadku popełnienia kwalifikowanej postaci zabójstwa określonej w art. 148 § 2 k.k. (wyrok Sądu Najwyższego z 2 grudnia 1999 r., sygn. V KKN 477/99, Legalis).
Stan faktyczny wyroku nie pozwolił na postawienie jakichkolwiek innych zarzutów, zatem wyrok zaskarżono jedynie co do kary i w takim też zakresie sformułowany jest wniosek apelacji.
W poniedziałek kolejne kazusy, 
także z prawa karnego
do nauki.....
Sposoby weryfikacji wiedzy
- Na egzaminie zdający mają możliwość wyboru formy pisemnej między tradycyjnym rozwiązywaniem zadań na papierze 
a pisaniem na komputerze.
- Aplikacja egzaminacyjna przekazywana jest tuż przed egzaminem na nośnikach pendrive i wyposażona jest w edytor tekstu.
- Program jednocześnie uniemożliwia dostęp do zasobów komputera zdającego oraz łączność z urządzeniami 
zewnętrznymi.
- Kazusy, do których rozwiązania zachęcamy tegorocznych kandydatów do zawodu, pochodzą z publikacji:
>> Z. Kapiński, Apelacje karne. Zagadnienia praktyczne, akta i kazusy, wydanie 2. Warszawa 2015 – kazus 1, 2, oraz
>> K. Gorzelnik, Egzaminy Prawnicze Ministerstwa Sprawiedliwości, tom 3, wydanie 2, Warszawa 2015 – kazus 3.
- Inne publikacje przydatne podczas przygotowań do egzaminu: >> Egzaminy Prawnicze Ministerstwa Sprawiedliwości, tom 1, 3 i 4, wydanie 5, Warszawa 2015, >> S. Jaworski, Apelacje cywilne i karne. 69 wzorów pism, wydanie 3, Warszawa 2014, >> Kodeks karny i kodeks postępowania karnego. Orzecznictwo Aplikanta, wydanie 2, Warszawa 2015.
źródło: CH Beck
Rzeczpospolita

Pozwoliłabym rodzicom niepełnosprawnych dzieci na podejmowanie pracy zarobkowej
Gazeta Prawna, 09-01-2015

OPINIE Gdybym mogła zmienić jeden przepis...

Sylwia Zarzycka radca prawny, prezes zarządu Fundacji Między Niebem a Ziemią
Gdybym mogła, to z pewnością zmieniłabym treść art. 17 ust. 1 ustawy z 28 listopada 2003 r. o świadczeniach rodzinnych (Dz.U. z 2013 r., poz. 1456), który przyznaje świadczenie pielęgnacyjne rodzicom i opiekunom niepełnosprawnych dzieci w sytuacji, gdy podejmują oni stałą i długotrwałą opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem, uczestnicząc w procesie jego leczenia, rehabilitacji i edukacji. Warunkiem przyznania tego świadczenia jest jednak rezygnacja z zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej.
W ostatnim roku wiele się w tej kwestii zmieniło na skutek protestów rodziców niepełnosprawnych dzieci. Przede wszystkim zwiększona została wysokość świadczenia pielęgnacyjnego docelowo do 1300 zł netto miesięcznie (od 2016 r., w tym roku jest to 1200 zł). Taka zmiana to już wiele, bo dotychczas rodzice niepełnosprawnych dzieci otrzymywali zaledwie 420 zł miesięcznie, ale wciąż mało w sytuacji, gdy w rodzinie jest ciężko chore dziecko.
Moim zdaniem w kontekście powyższego przepisu problem leży nie tylko w wysokości świadczenia, ale przede wszystkim w całkowitym ograniczeniu możliwości zarobkowania przez rodziców. Od 4 lat prowadzę Fundację Między Niebem a Ziemią, której celem statutowym jest pomoc niepełnosprawnym i nieuleczalnie chorym dzieciom i ich rodzinom. Problemy, z którymi borykają się te osoby, są niewyobrażalne dla ludzi, którzy nigdy nie zetknęli się z takim dramatem.
Gdy na świat przychodzi bardzo ciężko chore dziecko, które nie mówi, nie chodzi, nie siedzi, nie utrzymuje samodzielnie głowy, nie jest zdolne do samodzielnej egzystencji, lub gdy dziecko zdrowe nagle staje się całkowicie niepełnosprawne – sytuacja życiowa rodziców zmienia się diametralnie.
Przy takim dziecku trzeba zrobić wszystko i być w pełnej gotowości 24 godziny na dobę. Jeśli rodzina jest pełna, zazwyczaj jeden z rodziców całkowicie rezygnuje z pracy. Gdy mamy do czynienia z samotną matką, ojcem lub opiekunem – sytuacja staje się tragiczna. Taka osoba zmuszona jest samodzielnie podjąć trud opieki nad chorym dzieckiem. Najczęściej rezygnuje z pracy zarobkowej i z dotychczasowego trybu życia. W naszej fundacji rodzice bardzo różnie radzą sobie z tą sytuacją:
– w przypadku pełnych rodzin zazwyczaj jeden z rodziców rezygnuje z pracy i poświęca się opiece nad niepełnosprawnym dzieckiem, a drugi pracuje;
– w przypadku gdy dzieckiem opiekuje się samotna mama (a takich jest 70 proc. w naszej fundacji), albo rezygnuje ona całkowicie z pracy i korzysta z pomocy państwa, albo stara się pracować i wtedy na pomoc państwa liczyć nie może, ponieważ świadczenie pielęgnacyjne przysługuje jedynie w przypadku rezygnacji z zatrudnienia lub jakiejkolwiek pracy zarobkowej.
Niepracujący rodzic niepełnosprawnego dziecka jeszcze do niedawna, przypomnę, otrzymywał 420 zł miesięcznie (plus dodatki z tytułu niepełnosprawności), w tym roku może liczyć na 1200 zł. Za taką kwotę – w szczególności mając chore dziecko – nie da się godnie żyć. Być może da się skromnie przeżyć od pierwszego do pierwszego, ale co z leczeniem i rehabilitacją dziecka?
Jeden turnus rehabilitacyjny kosztuje 5,8 tys. zł (dzieci, które mają szanse chodzić, potrzebują kilku turnusów w roku), wózki rehabilitacyjne to średni koszt rzędu 22 tys. zł (najdroższy, jaki w naszej fundacji kupiliśmy, kosztował 84 tys. zł), na lekarstwa średnio miesięcznie wydaje się 500 zł, miesięczna rehabilitacja niepełnosprawnego dziecka to koszt 1 tys. zł netto, pionizator – 8 tys. zł.
Są w naszej fundacji samotne mamy, które próbują pracować i świadomie rezygnują ze świadczenia pielęgnacyjnego. W czasie gdy pracują, ich dziećmi zajmują się zatrudnione przez nie opiekunki. Na opłacenie niań często przeznaczone zostaje całe bądź większość wynagrodzenia. Po co więc pracują, skoro mogłyby otrzymywać 1200 zł od państwa i same zajmować się swoimi dziećmi?
Praca (lub jakakolwiek aktywność poza domem) w sytuacji ciężkiej choroby dziecka niejednokrotnie utrzymuje rodziców w dobrej kondycji psychicznej. W naszej fundacji w najtrudniejszej kondycji nie tylko finansowej, ale i psychicznej są samotne mamy, które nie pracują i na długie lata pozostają w domu, opiekując się swoimi ciężko chorymi dziećmi. Po pewnym czasie same potrzebują terapii.
Dlatego tak ważne jest, aby państwo nie ograniczało im możliwości zarobkowania. Kiedyś zaproponowałam jednej z naszych mam pracę na zlecenie w naszej fundacji. Wykonywać miała zdalnie kilka prostych czynności – prowadzić bloga i pisać teksty na stronę internetową. Ta praca była dla niej bardzo ważna, ale już następnego dnia powiedziała, że nie może jej przyjąć, bo dowiedziała się, że straci świadczenie pielęgnacyjne, gdy zacznie w jakikolwiek sposób zarobkować. Kuriozalna sytuacja.
Gdybym więc mogła zmienić treść art. 17 ust. 1, to brzmiałby on w taki sposób, że świadczenie pielęgnacyjne przysługiwałoby rodzicom i opiekunom zajmującymi się niepełnosprawnymi dziećmi bez względu na to, czy musieli zrezygnować z zatrudnienia, czy też wykonują pracę.
Rodzic ciężko chorego dziecka zazwyczaj nie jest w stanie pracować na etacie, ale może podejmować prace dorywcze – na podstawie umowy-zlecenia czy umowy o dzieło oraz w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Dzięki temu, gdy niepełnosprawnego dziecka zabraknie, jest w stanie wykonywać dalej pracę i nie czuje się bezwartościowy. W najtrudniejszej sytuacji zostają bowiem rodzice, którzy rezygnują całkowicie z pracy zarobkowej, a ich chore dziecko po kilkunastu bądź kilkudziesięciu latach odchodzi.
Sylwia Zarzycka
radca prawny, prezes zarządu Fundacji Między Niebem a Ziemią

Nie ma z góry przegranych spraw
Gazeta Prawna, 09-01-2015

Radca prawny Piotr Staroń: To bardzo ważne, aby patrzeć na sprawę jak sąd, czyli z perspektywy osoby, która dostaje akta do czytania
Warto być uprzejmym i dobrym dla przeciwnika procesowego?
Tak.
Ale czy to nie jest najlepsza droga do przegrania procesu?
Z mojego doświadczenia (które odnosi się do spraw gospodarczych, ewentualnie cywilnych, ponieważ nie zajmuję się sprawami karnymi) wynika, że bycie fair i eleganckie obchodzenie się z przeciwnikiem na sali sądowej może przynieść tylko korzyści.
Przetłumaczył pan książkę Iaina Morleya „Adwokat diabła. Krótki traktat o tym, jak być naprawdę dobrym w sądzie”. Postępuj z honorem, nie obchodź się ostro z kolegami – to rady brytyjskiego prawnika, autora książki. Ale czy proces nie przypomina bardziej ringu bokserskiego niż miejsca na wymianę uprzejmości?
Sam wielokrotnie zastanawiałem się nad tym, jak zachowywać się w procesie i czy np. nie jest lepiej działać z zaskoczenia. Morley pisze, żeby tak nie robić. Radzi wręcz, aby uprzedzać pełnomocnika drugiej strony o swoich działaniach i okazywać mu szacunek. I coś w tym jest. Im dłużej praktykuję, tym bardziej dochodzę do przekonania, że takie podejście jest słuszne. Jako aplikant czy następnie początkujący radca prawny miałem inne wyobrażenie: uważałem często, że każdy mój ruch muszę ukrywać przed prawnikiem drugiej strony i zaskakiwać go czy nawet być niesympatycznym dla przeciwnika procesowego. Sam też spotkałem się parę razy z tym, że prawnik drugiej strony ostro mnie potraktował. Zauważyłem jednak, że ci, którzy podchodzą do przeciwnika łagodnie, spokojnie i uprzejmie, lepiej sobie radzą ze sprawą. Ale to, jak się prawnik zachowuje, w dużej mierze zdeterminowane jest osobowością danego radcy czy adwokata.
A w jakich postępowaniach zasady uprzejmości są najbardziej widoczne?
Wielokrotnie miałem okazję uczestniczyć w międzynarodowych postępowaniach arbitrażowych, w których występowali zagraniczni prawnicy. I to właśnie w tych sprawach uderzające jest to, że prawnicy obu stron są wobec siebie uprzejmi i odnoszą się do siebie z szacunkiem i ze zrozumieniem. Oczywiście uprzejmych prawników można także spotkać w każdym innym procesie. Wykonywanie tego zawodu jest działalnością, w której nasza osobowość i charakter dobrze się ujawniają. I tak, metodą prób i błędów dochodzę do przekonania, że działanie w sposób, który sugeruje Morley, w ostatecznym rozrachunku daje lepszy efekt.
No to jak skutecznie znokautować przeciwnika w uprzejmy sposób?
Chodzi o to, żeby nie robić osobistych aluzji, nie uśmiechać się ironicznie, gdy przemawia przeciwnik, nie robić głupich min, nawet gdy z przekonaniem mówi rzeczy, z którymi się nie zgadzamy i które budzą nasz wewnętrzny sprzeciw. Zachowanie dystansu do sprawy polega na tym, że nie angażujemy się w emocjonalne walki z pełnomocnikiem drugiej strony.
Ja rozumiem dystans do drugiej strony inaczej.
Ja kiedyś też rozumiałem to inaczej, że mam traktować daną sprawę tak, jakby to nie była moja własna sprawa i nie chodziło w niej o moje pieniądze. Teraz, po latach pracy w zawodzie radcy prawnego, uważam, że każdą sprawę powinienem traktować tak, jakby chodziło w niej o moje pieniądze. I z takim zaangażowaniem podchodzę do sprawy i walczę w sądzie w sprawie klienta tak, jakbym walczył o przedmiot sporu dla siebie. Wtedy podejmuję wszystkie potrzebne działania, by czegoś nie utracić czy coś zyskać. Dystans do sprawy polega zaś na tym, że nie powinienem się wdawać w emocjonalne rozgrywki z kolegą w todze po drugiej stronie, świadkiem, sędzią. Z nikim na sali sądowej. Lepiej być merytorycznym i uprzejmym.
Czy takich zachowań nie powinno się uczyć aplikantów radcowskich i adwokackich?
Takie postawy powinny przechodzić z mistrza na ucznia. W adwokaturze jest silniejszy związek z patronem, radcy prawni uczą się postępowania w sądzie trochę metodą prób i błędów. Tu związek z patronem często jest bardzo luźny i nauka polega często na obserwowaniu innych prawników. Młodzi ludzie nie dostają na tacy informacji, jak postępować na sali sądowej. Pamiętam swoje początki: nie wiedziałem choćby tego, jak kontaktować się ze świadkiem przed rozprawą. I miałem wiele pytań: rozmawiać ze świadkiem poza salą rozpraw czy nie, a jeśli tak, to w jaki sposób prowadzić tę rozmowę, żebym na niego nie wpływał, nie ingerował w treść jego zeznań.
Kontakty ze świadkami to kontrowersyjny temat w świecie prawników. Miał pan problemy na tym polu?
Będąc aplikantem, prowadziłem pewną sprawę gospodarczą i przed rozprawą zamieniłem kilka słów ze świadkiem przed salą rozpraw. W obecności pełnomocnika drugiej strony pokazałem mu dokumenty, o które chciałem go zapytać na rozprawie. Podczas rozprawy pełnomocnik drugiej strony zapytał świadka, skąd ma wiedzę na temat tych dokumentów, a świadek powiedział, że wie o nich, ponieważ mecenas (czyli ja) mu je pokazał. Pełnomocnik drugiej strony złożył wtedy zastrzeżenia do protokołu i zagroził mi postępowaniem dyscyplinarnym.
I jaka nauka stąd wynika?
Nie mogę przecież nie kontaktować się ze świadkiem, który ma zeznawać dla mojego klienta i chce w dodatku ze mną rozmawiać. Prowadziłem kolejne sprawy i przez wiele lat miałem ten sam dylemat: czy rozmawiać ze świadkiem. Odpowiedź jest prosta: oczywiście, że rozmawiać. I oczywiście, że nie manipulować. Jednak od rozmowy do manipulacji droga jest daleka. Nie widzę zatem nic złego w pokazaniu świadkowi przed rozprawą dokumentów, o które chcę go przepytać w sądzie. Uważam nawet, że działając w interesie klienta, należy tak zrobić. Prawnik powinien przed przesłuchaniem świadka przepytać go i dowiedzieć się, co świadek wie. Dziś nie wyobrażam sobie, żebym nie rozmawiał ze świadkiem. Ostatnio miałem proces arbitrażowy, w którym rozmawiałem ze świadkiem przed rozprawą właśnie w taki sposób. Na rozprawie zdarzyło mi się jednak to, co na początku mojej drogi zawodowej, i świadek w pewnym momencie, odpowiadając na pytanie, powiedział do mnie: „Panie mecenasie, co my tam jeszcze mówiliśmy? Niech mi pan przypomni, to ja jeszcze o tym powiem”.
To jaki wypracował pan pomysł na świadków?
Wydaje mi się, że dobrym rozwiązaniem jest spotykanie się ze świadkiem w obecności jeszcze jednego prawnika z kancelarii. Wtedy osoba trzecia jest świadkiem tego, jak przebiegła taka rozmowa. Gdybym jednak nie spotykał się ze świadkiem i nie zapytał go o to, co wie, to miałbym obawy, że przegram proces, ponieważ świadkowie przyjdą i powiedzą sądowi o okolicznościach, o których nie mam pojęcia i nie jestem przygotowany w tym zakresie. Na rozprawie jest niewiele czasu. Trzeba szybko reagować i zadawać przemyślane pytania. W sprawach karnych ten aspekt wygląda inaczej, ponieważ adwokat ma do dyspozycji zeznania świadków złożone w postępowaniu przygotowawczym. W sprawach gospodarczych często bywa tak, że jest firma, a więc organizacja składająca się z wielu ludzi, i sam klient o wielu sprawach nie wie. Aby mieć możliwie pełny obraz, muszę zbierać informacje z wielu źródeł. Gdybym więc nie przepytał świadków, to wszedłbym do sądu i nie wiedział zbyt wiele o sprawie mojego klienta. Co ciekawe, w arbitrażu panują zupełnie inne reguły gry, i to nawet w postępowaniach prowadzonych w Polsce. Jest przyjęte, że składa się pisemne zeznania świadków. Prawnicy przepytują świadka i redagują treść jego wypowiedzi.
A jak zadawać pytania, aby usłyszeć odpowiedź taką, jakiej się oczekuje?
Do tego też trzeba być przygotowanym. Chociażby sporządzając z wyprzedzeniem listę pytań do świadka. Wielu prawników nie ma tego w nawyku. Poza tym lubimy być spontaniczni. Sam kiedyś nie robiłem takich list. Wynikało to głównie z tego, że na wszystko brakowało mi czasu. Teraz wiem, że ważniejsze od obszernego pozwu jest dobre przygotowanie się do sprawy i działanie na rozprawie. Dlatego regularnie robię listę pytań. Zapisuję pytania, zastanawiam się, co świadek odpowie, myślę o tym, co chciałbym, żeby odpowiedział. I jakie pytanie zadać, gdy odpowie inaczej, niż oczekiwałem. Przygotowując listę pytań, przechodzę zatem myślowo przez cały proces przesłuchiwania świadka, a potem idę z tą listą do sądu.
I realizuje pan plan?
Przyznam, że niewiele pytań z tej listy zadaję. Ale z tymi listami jest trochę tak jak z planami wojennymi. Podobno generał Dwight Eisenhower mówił, że plany wojenne są bezużyteczne, ale planowanie jest nieodzowne.
Z podobnymi dylematami polscy prawnicy stykają się codziennie. Nie kontaktuj się ze świadkiem, nie wchodź do gabinetu sędziego ustalić termin rozprawy. Jak więc mają uprawiać ten zawód w stylu opisanym przez brytyjskiego prawnika?
W polskiej rzeczywistości procesowej duży nacisk kładzie się na formalizm. Moim zdaniem jest jednak miejsce na to, by wykorzystywać metody pracy opisane przez Morleya, ponieważ w jego radach nie ma niczego specyficznego dla systemu brytyjskiego. Może poza tym, że na gruncie prawa brytyjskiego funkcjonują pisemne zeznania świadków, a na sali poza stronami i sędzią jest jeszcze ława przysięgłych. Nieważne jest jednak to, czy na sali jest ława przysięgłych, czy jedynie sąd. Chodzi bowiem o to, że zawsze trzeba kogoś przekonać do swoich argumentów. Zadawanie pytań świadkom, obchodzenie się z przeciwnikiem czy relacje z sądem i odnoszenie się do sędziego, mówienie na sali rozpraw, przygotowywanie się do sprawy – to wszystko ma zastosowanie w realiach polskich. W jakimś zakresie jest zawarte w zbiorach zasad etyki zawodowej. Znajomość tych zasad to punkt wyjściowy wykonywania tego zawodu. To jak z egzaminem na prawo jazdy. Musimy znać przepisy ruchu drogowego i potrafić obsługiwać samochód, ale poza tym musimy nauczyć się prowadzić. I o tym jest ta książka.
Tylko czy bycie dobrym nie opłaca się jedynie wtedy, gdy wiadomo, że ma się w garści wygraną sprawę?
Nigdy tego nie wiem.
Ale nie zdaje się panu czasem, że jest pan w gorszej czy lepszej sytuacji niż druga strona?
Nigdy nie miałem takiej sytuacji. Kiedy byłem aplikantem, ludzie często mnie pytali, jak to jest, kiedy reprezentujesz klienta i masz przegraną sprawę.
I co pan odpowiadał?
Że nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją, ponieważ nigdy tak nie jest. Naprawdę. Chyba że przychodzi klient i mówi: drugiej stronie należy się to, czego się domaga. Ale takie sytuacje zero-jedynkowe nie zdarzają się w życiu, a co za tym idzie – w procesie. Zawsze klient ma swoje racje. Można taką sytuację porównać do choinki bożonarodzeniowej, na której wiszą czerwone i niebieskie bombki i wiele innych ozdób różnego koloru i kształtu. Zadanie sędziego i adwokata polega zatem na tym, aby odpowiedzieć na pytanie: czy ta choinka jest bardziej czerwona, czy niebieska? I trudno z góry to przesądzić. Miałem sprawy, które klienci uważali za przegrane i które udało mi się wygrać. To nauczyło mnie, że nie ma przegranych spraw. Czytając orzeczenia, można często dostrzec, że mamy problem, który da się jednym zdaniem określić tak, jak wskazuje na to teza wydanego już wyroku. Jednak stan faktyczny nigdy nie jest identyczny. Nie ma dwóch identycznych spraw. Jeżeli więc prawnik zajmie się stanem faktycznym, to nigdy nie ma przegranej sprawy. Choć de facto na końcu może się okazać, że przegrał. Im dłużej wykonuję ten zawód, tym lepiej widzę, że sprawy są nieprzewidywalne, i tu jest pole do popisu dla pełnomocnika. Morley napisał, że jeżeli ktoś ci mówi, że sprawy prowadzą się same i nic nie możesz zdziałać, to są dwie możliwości: albo się nie zna, albo mówi tak, żeby nie ujawnić, jak duży wpływ wywiera na sprawę. Nie widziałem sprawy, w której nic nie dałoby się zrobić.
W przetłumaczonej przez pana książce jest też wskazówka, żeby patrzeć na sprawę tak, jak patrzy na nią sędzia. Ale jak widzieć to, co sędzia widzi?
Trzeba to ćwiczyć. Trzeba starać się wejść w inną perspektywę. I to nie tylko sądu, ale nawet drugiej strony. Trzeba również zmusić się do spojrzenia na prowadzoną przez siebie sprawę z niekorzystnej strony. Zadawać sobie wiele pytań: co byś zrobił, gdybyś był na miejscu drugiej strony? I odpowiadać na tak postawione pytania. I wracać myślami na swoje miejsce, i zadawać sobie kolejne pytania: to co byś teraz zrobił? Podobnie jest z wchodzeniem w perspektywę sądu. To bardzo ważne, aby patrzeć na sprawę jak sąd. Sąd nie zna bowiem sprawy od początku, ponieważ nie ma czegoś takiego jak początek sprawy. Trzeba więc umieć spojrzeć na sprawę z perspektywy osoby, która dostanie akta do czytania. Jeżeli przedstawia się fakty, argumenty, przepisy, to sąd nie widzi tego, co prawnik czuje. I tu wracamy do przeczucia o przegranej. Nie ma czegoś takiego jak przeświadczenie o przegranej i nikt poza prawnikiem nie ma takiego przeczucia. Bo takich emocji nie ma w aktach sprawy.
Mówi się, że sąd wie, jaki wyda wyrok, zanim to zrobi...
To prawda, ale nie wie tego dużo wcześniej. Czeka, słucha, analizuje dowody.
Czyli mowa końcowa nie ma wielkiego znaczenia?
W sprawach gospodarczych nie ma takich płomiennych mów jak w procesach karnych. Sam też nie przygotowuję takich przemówień. Inna jest specyfika procesów gospodarczych i inne są emocje na sali rozpraw. Ze swojego doświadczenie wiem jednak, że kilka razy udało mi się wpłynąć na decyzję sądu właśnie mową końcową.
A skąd pan to wie?
Ponieważ sąd wdał się ze mną w dyskusję, prezentując zdanie przeciwne do mojego poglądu. W trakcie mojego przemówienia sąd zapytał, czy nie widzę sprzeczności w tym, co mówię.
I co dalej?
Nie było sprzeczności. Tylko ja nie podałem sądowi w pismach swojej argumentacji w wystarczająco klarowny sposób. W sprawach gospodarczych mowy końcowe mają zatem głównie takie znaczenie, by powiedzieć prostymi słowami to, co zostało zawarte w piśmie. I co może być niezauważalne dla sądu. W tamtym przypadku byłem przekonany, że przegram proces, ale sąd uchylił wyrok. Dlatego też ważne jest chodzenie osobiście na ostatnią rozprawę.
A co pan robi, jak sędzia nie jest zainteresowany pana sprawą?
Tego przeskoczyć się już nie da. Wtedy czekam na drugą instancję.
Sporo mówimy o młodych prawnikach, a w książce, do której się odwołujemy, jest zastrzeżenie, że jest ona polecana prawnikom z doświadczeniem. To komu bardziej jest potrzebna?
Komuś, kto był już w sądzie. Nie odniesie z niej korzyści osoba, która nie była jeszcze na sali rozpraw. To jak czytanie o tym, jak malować obrazy, przez osobę, która nie miała w ręku pędzla do malowania. Doświadczenie dobrze wpływa na przyswojenie rad Morleya.
Czy książka Morleya jest wyjątkową pozycją na gruncie brytyjskiej literatury prawniczej?
Jest jedną z wielu książek na temat zachowywania się w sądzie i uprawiania tego zawodu. Napisana jest jednak w dość niespotykany sposób. To, co jest w niej wyjątkowe, to to, że czytając ją, odnosi się wrażenie, jakby autor mówił do czytelnika. To nie jest suchy akademicki tekst. I to jest jej siła.
Wróćmy jeszcze do jednego z przykazań zawartych w książce: nie kłam w sądzie. Ale czy od razu trzeba wszystko mówić jak na spowiedzi?
W naszym systemie prawnym jesteśmy postawieni w wyjątkowo niezręcznej sytuacji, ponieważ postępowanie oparte jest na zasadzie sporności, natomiast mamy obowiązek ujawniać tylko to, co jest korzystne dla naszego klienta. No i tu pojawia się problem, w którym momencie to, czego nie ujawnimy, nie okaże się próbą oszustwa sądowego. W Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych jest inaczej. Zachodni prawnicy mają obowiązek ujawniania wszystkich dowodów w sprawie.
Zataił pan kiedyś jakiś dowód przed sądem?
Raz mi się zdarzyło natrafić na dokument, który mógł istotnie wpłynąć na ocenę mojego roszczenia. Trafiłem na niego po tym, jak zacząłem prowadzić sprawę. Byłem wtedy na konferencji ICC i konsultowałem się w tej sprawie z kolegami, także zagranicznymi adwokatami. Nie wiedziałem, co mam zrobić z tym pismem. Teoretycznie nie mam obowiązku biec z nim do sądu, ale zastanawiałem się, co się stanie, gdy sąd wyda wyrok, a w posiadanie dokumentu wejdzie druga strona i podniesie, że miałem takie informacje wynikające z tego dokumentu, a ich nie ujawniłem.
I co pan zrobił?
Koledzy prawnicy doradzili mi, abym ujawnił w sądzie dokument. Nie wpłynął on zasadniczo na ocenę roszczenia mojego klienta, ale wcześniej nie było wiadomo, jakie będą skutki takiego działania. Uznałem jednak, że dużo gorsze byłoby ukrywanie pisma i ewentualne odpieranie ataku, gdyby pismo wyszło od drugiej strony.
No to jaka jest ostatnia rada dla prawników czytających tę rozmowę?
Może taka, żeby pisać i mówić w sądzie jak najprościej. Prosto znaczy skutecznie. W filmie „Filadelfia” pada takie zdanie: „Opowiedz mi to w taki sposób, żeby zrozumiała to moja 13-letnia córka”. I zawsze kiedy rozmawiam z klientem czy świadkiem, a także gdy piszę pismo do sądu, staram się tak właśnie to robić. Prosty argument to większe prawdopodobieństwo, że będzie skuteczny.
Przyznam, że niewiele pytań z przygotowanej wcześniej listy zadaję świadkom. Ale z tymi listami jest trochę tak jak z planami wojennymi. Podobno generał Dwight Eisenhower mówił, że plany wojenne są bezużyteczne, ale planowanie jest nieodzowne
W filmie „Filadelfia” pada takie zdanie: „Opowiedz mi to w taki sposób, żeby zrozumiała to moja 13-letnia córka”. I zawsze kiedy rozmawiam z klientem czy świadkiem, a także gdy piszę pismo do sądu, staram się tak właśnie to robić. Prosty argument to większe prawdopodobieństwo, że będzie skuteczny
Piotr Staroń radca prawny, partner zarządzający w kancelarii Staroń & Partners Sp. k.
Rozmawiała Ewa Maria Radlińska

Prawnik w dobrym humorze
Gazeta Prawna, 09-01-2015

Oryginał i indywidualista z doświadczeniem sapera i zawodnika siatkówki. Profesora Bogumiła Brzezińskiego, który stanął niedawno na czele Rady Konsultacyjnej Prawa Podatkowego, nie da się nie lubić
Na studia prawnicze trafił przypadkowo. O ile bowiem w Technikum Ekonomicznym w Elblągu, do którego uczęszczał, lekcje z prawoznawstwa ciekawie prowadził prof. Michalski, to nauczanie matematyki mocno kulało, a to nie rokowało najlepiej przed egzaminami wstępnymi na ekonomię. Dlatego próbował się dokształcać we własnym zakresie, co wiązało się jednak z koniecznością wcześniejszego odbycia służby wojskowej.
I tak na dwa lata został saperem w Unieściu. – Oprócz trywialnego wysadzania różnych obiektów w powietrze nauczyłem się też paru pożytecznych rzeczy, np. układania bruku w różnych formatach – wspomina z uśmiechem prof. Bogumił Brzeziński. I chwali się, że najlepiej wychodziły mu kocie łby.
Zniechęcony brakiem widocznych postępów w matematyce za namową kolegi zdecydował się ostatecznie podejść do egzaminów wstępnych na prawo na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dostał się, chociaż na jedno miejsce przypadało wówczas siedmiu kandydatów. Po ukończeniu studiów przyjął ofertę pracy na stanowisku asystenta w Zakładzie Prawa Finansowego UMK. A niedługo potem odbył aplikację sądową i zdał najpierw egzamin sędziowski, a następnie radcowski. Ostatecznie zdecydował się jednak poświęcić karierze naukowej i szedł typową ścieżką akademicką: doktorat, habilitacja, profesura.
Na swoją specjalność wybrał prawo podatkowe. Kulisy tej decyzji po latach opisuje tak: – W stanie wojennym na uczelni panowało dosyć ogólne przygnębienie, pogłębiane pogłoskami o planowanym rozwiązaniu Wydziału Prawa UMK. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza było wówczas bardzo realne, tym bardziej że był on już raz zlikwidowany w latach 50. Trzeba było znaleźć na taką sytuację jakąś odtrutkę psychiczną. Początkowo była to lektura „Przygód dobrego wojaka Szwejka”. A kiedy ta powieść już się trochę przejadła, doszliśmy z jednym z kolegów do wniosku, że równie zabawne (chociaż niekoniecznie śmieszne) jest prawo podatkowe. I skoncentrowaliśmy się na naukowej analizie orzecznictwa sądowego w sprawach podatkowych. Tym właśnie zajmowałem się przez ostatnie 30 lat.
Jednocześnie podkreśla, że decyzji o wyborze tej ścieżki kariery nigdy nie żałował, zwłaszcza że, jak mówi, trafił do wyjątkowego – także w kategoriach stosunków międzyludzkich – zespołu naukowego, jakim był Zakład Prawa Finansowego UMK w Toruniu. Z uniwersytetem związany jest zresztą do dziś, obecnie pełni funkcję kierownika Katedry Prawa Finansów Publicznych oraz kierownika Ośrodka Studiów Fiskalnych.
Działalność naukowa prof. Brzezińskiego to jednak nie tylko UMK. Wykładał m.in. na Uniwersytecie Łódzkim, którego władze przyznały mu w 2010 r. tytuł doktora honoris causa UŁ. A obecnie kieruje również Zakładem Prawa Finansowego Uniwersytetu Jagiellońskiego. – Prof. Bogumił Brzeziński jest wybitnym znawcą prawa podatkowego. Na jego dorobek naukowy składa się kilkaset publikacji cenionych zarówno przez przedstawicieli nauki, jak i praktyki. Jego prace odgrywają znaczącą rolę w kształtowaniu polskiej myśli podatkowoprawnej. Odwoływanie się do jego poglądów znajdziemy w wielu wyrokach sądów administracyjnych – mówi prof. Włodzimierz Nykiel, rektor Uniwersytetu Łódzkiego. A prof. Andrzej Gomułowicz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który z prof. Brzezińskim zna się od lat, dodaje: – Jest indywidualnością o wyraźnie zarysowanej osobowości. Ma poczucie własnej wartości i godności, ale nie ma w nim cienia zadufania, pychy czy też wyniosłości. Pisze wnikliwie, bywa, że i ostro, jest przy tym doskonałym polemistą.
Chociaż pracy na uczelni prof. Brzeziński poświęcił całe życie zawodowe, to nie tylko na niej się koncentrował. Jako uznany autorytet w dziedzinie prawa finansowego i podatkowego pełnił również rozmaite funkcje doradcze i opiniodawcze. Jego uwagi nie zawsze spotykały się jednak z atencją, której prawdopodobnie życzyłby sobie jako autor. Na przykład dla Senatu jednej z poprzednich kadencji opiniował ok. 10 projektów ustaw, sugerując zasadność wprowadzenia w sumie ponad 150 poprawek, jednak ostatecznie izba nie uwzględniła żadnej z nich. Cała sytuacja może służyć za odpowiedź na dosyć często zadawane pytanie: dlaczego mimo istnienia w naturze profesorów prawa podatkowego jakość ustaw podatkowych jest tak niska? Trzeba przy tym przyznać, że wiele z zalecanych przez niego poprawek Ministerstwo Finansów uwzględniło przy kolejnych nowelizacjach ustaw.
Karierę eksperta sejmowego przerwał po tym, jak były już dyrektor Biura Analiz Sejmowych poprosił go o przeredagowanie treści gotowej ekspertyzy tylko dlatego, bo była zbyt... dowcipna. Profesor Brzeziński opinię skorygował, ale postanowił z ponurakami więcej się nie zadawać.
Uczestniczył również w pracach zespołu problemowego Rady Legislacyjnej IV kadencji, działającej przy prezesie Rady Ministrów, ale mówi, że było to tak dawno, że jedyne, co pamięta, to dobra atmosfera towarzysząca obradom i poczucie, że bierze udział w czymś pożytecznym.
Z charakterystycznym dla siebie humorem marginalizuje także swoją rolę w Zespole Prawa Karnego Skarbowego, działającego w ramach Komisji ds. Reformy Prawa Karnego. – Moim zadaniem było jedynie pilnowanie, czy w projektowanych przepisach nie pomylono aby obowiązku podatkowego z zobowiązaniem podatkowym, a podatnika z płatnikiem – przekonuje prof. Brzeziński. I dodaje: – Najzabawniejsze było jednak to, że po kilku latach prac komisji przyszła pani z Ministerstwa Finansów i treść najważniejszych przepisów po prostu podyktowała.
Działalność zespołu unaoczniła mu jednak pilną potrzebę powołania Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Podatkowego, bez której, jak sam twierdzi, szansa na pozytywne zmiany w dziedzinie prawa podatkowego byłaby znikoma. Pod koniec ubiegłego roku taki organ został ustanowiony, a jego zaplecze ma stanowić Rada Konsultacyjna Prawa Podatkowego. Do jej zadań należeć będzie przede wszystkim ocena pomysłów dotyczących zmian prawa podatkowego. Ma też doradzać szefowi resortu finansów i przedstawiać własne propozycje reform, które uzna za potrzebne.
A tym nowo utworzonym zespołem 25 ekspertów pokieruje właśnie prof. Bogumił Brzeziński. Chociaż on sam z oceną swojej roli woli się wstrzymać do końca prac gremium, to biorąc pod uwagę jego wiedzę i doświadczenie, można już teraz uznać, że trudno byłoby o trafniejszą nominację. – Profesor Bogumił Brzeziński problemy prawa podatkowego widzi nie w oderwaniu od siebie, ale w związku przyczynowym ze zjawiskami społecznymi, gospodarczymi i ustrojowymi – podkreśla prof. Gomułowicz. I dodaje: – Ma oryginalną wizję ochrony praw podatnika i ciągle dodaje do niej nowe elementy, wzbogacając to co już na ten temat napisał. Cały czas poszukuje. To nie jest typ człowieka, który odcina kupony od sławy. Nie zatrzymuje się w miejscu.
Sam prof. Brzeziński pytany o zainteresowania pozazawodowe z żalem opowiada, że niedawno pożegnał się z siatkówką, w którą grał zawodniczo, a potem rekreacyjnie równo 50 lat. Teraz niezbędnej porcji ruchu dostarcza mu jazda na rowerze. Lubi muzykę, bez względu na gatunek. Interesuje się także historią i architekturą Pomorza Nadwiślańskiego i terenów przyległych, chociaż coraz częściej ogranicza się jedynie do kupowania książek na ten temat.
Karierę eksperta sejmowego przerwał po tym, jak były już dyrektor Biura Analiz Sejmowych poprosił go o przeredagowanie treści gotowej ekspertyzy tylko dlatego, że była zbyt... dowcipna. Z ponurakami nie chciał się zadawać

Bogumił Brzeziński
Paulina Szewioła

Dowody pośrednie wystarczająco rzetelne
Gazeta Prawna, 9 stycznia 2015
prosto ze Strasburga
Europejski Trybunał Praw Człowieka, na kanwie sprawy Horncastle i inni przeciwko Wielkiej Brytanii (skarga nr 4184/10), wypowiedział się na temat dowodów pośrednich wykorzystywanych w postępowaniu karnym. Odwołując się do wcześniejszej sprawy rozstrzygniętej przez Wielką Izbę (Al-Khawaja i Tahery przeciwko Wielkiej Brytanii), strasburscy sędziowie uznali, że wydawanie przez sądy krajowe orzeczeń skazujących wyłącznie na podstawie oświadczenia nieobecnego świadka, nie jest sprzeczne z art. 6 par. 3 lit. d konwencji (prawo do rzetelnego postępowania oraz prawo do przesłuchania świadków oskarżenia i obrony na tych samych warunkach).
Dwóch skarżących, panowie: Horncastle i Blackmore, zostało skazanych przez brytyjskie sądy za spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała. Ich ofiara złożyła pisemne oświadczenie w trakcie postępowania policyjnego, jednak zmarła przed rozpoczęciem procesu na niezwiązaną z przestępstwem chorobę. Kolejnych dwóch skarżących, panowie: Marquis i Graham, zostali skazani za porwanie kobiety z jej domu. Podczas porwania grozili wyrządzeniem jej krzywdy. Ofiara oraz jej mąż złożyli pisemne oświadczenie dla policji, nie zdecydowali się jednak na złożenie zeznań podczas procesu z obawy o własne bezpieczeństwo.
Horncastle, Blackmore, Marquis i Graham wnieśli bezskuteczne apelacje i skargi do Sądu Najwyższego. Występując ostatecznie do Strasburga, wskazali na nierzetelność postępowania krajowego, ze względu na oparcie wyroku skazującego wyłącznie na dowodach pisemnych. Trybunał w rozstrzygnięciu z 16 grudnia 2014 r. przypomniał, iż pozostawia krajowym legislatorom i sądom swobodę regulowania kwestii dopuszczania dowodów w postępowaniu karnym. Podkreślił, że już w wyroku w sprawie Al-Khawaja wskazał na dwie okoliczności, które muszą być spełnione, by uznać postępowanie wyłącznie oparte na zeznaniach pisemnych za rzetelne. Pierwszą z nich jest wystarczające uzasadnienie niestawienia się osobistego przez świadka. Drugą z kolei jest istnienie mocnych proceduralnych zabezpieczeń, które prowadzą do skrupulatnej oceny dowodów przez sąd.
Co do pierwszych dwóch skarżących ETPC uznał, że zeznania ofiary nie były jedyną podstawą skazania. Obaj oskarżeni przyznali się bowiem do tego, iż w dniu ataku przebywali w domu ofiary. Niemniej jednak, gdyby nawet uznać, że dowód w postaci pisemnego oświadczenia był decydujący w sprawie, to istniały wystarczające gwarancje procesowe dotyczące wykorzystania dowodów ze słyszenia. Skarżącym przysługiwała proceduralna możliwość kwestionowania przyjęcia dowodu pośredniego. Dodatkowo w trakcie postępowania sędzia prowadzący w sposób zrównoważony i uzasadniony dobierał dowody, co umożliwiło ławie przysięgłych rzetelne rozstrzygnięcie o sprawie. Tym samym w tym przypadku nie doszło do naruszenia konwencji.
Co do kolejnych dwóch skarżących trybunał zauważył, iż sędzia krajowy wyczerpująco uzasadnił fakt przyjęcia wyłącznie pisemnego zeznania ofiary. Wskazał bowiem, iż była ona zastraszona przez sprawców do tego stopnia, iż wolała sama narazić się na areszt (w związku z niestawieniem się na wezwanie sądu), niż zeznawać na sali sądowej. Jak wytłumaczył sędzia krajowy, była „przerażona i w poczuciu prawdziwego zagrożenia”. Strasburscy sędziowie podkreślili, że jednoczesna odmowa przyjęcia pisemnych zeznań męża świadczy o dokładności i rzetelności prowadzonego postępowania w kraju.
Trybunał, za sądami krajowymi, uznał, iż dowód z zeznań kobiety nie był jedyny i decydujący. W postępowaniu uwzględniono bowiem dowody z nagrania sprzed jej domu, billingi rozmów telefonicznych wykonywanych przez porywaczy do jej męża, jak również to, że skarżący zameldowali się w noc porwania w hotelu, podjeżdżając skradzionym samochodem ofiary. Trybunał uznał więc, że wyrok nie został oparty wyłącznie na pisemnych zeznaniach poszkodowanej. Nie było zatem powodu, by badać istnienie gwarancji proceduralnych zabezpieczeń. W tym zakresie również nie dopatrzono się naruszenia konwencji.
Wyrok w sprawie Horncastle i inni przeciwko Wielkiej Brytanii warto zapamiętać w związku z wchodzącymi w życie w lipcu tego roku zmianami procedury karnej, w świetle której sąd stanie się arbitrem bez inicjatywy dowodowej (ta będzie w rękach stron). Zmiana ta już teraz budzi wątpliwości co do równowagi postępowania.
Niedawny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Horncastle i inni przeciwko Wielkiej Brytanii warto zapamiętać w związku z wchodzącymi w życie w lipcu tego roku zmianami procedury karnej w Polsce

Dominika Bychawska-Siniarska
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

Dla aplikantów info

REGULAMIN KONKURSU
„Turniej negocjacyjny dla aplikantów radcowskich”



§ 1 . POSTANOWIENIA OGÓLNE


1. Konkurs nosi nazwę „Turniej negocjacyjny dla aplikantów radcowskich” („Turniej”).

2. Niniejszy regulamin, określa terminy, warunki i zasady, na jakich odbywa się Turniej, w szczególności określa warunki uczestnictwa w Turnieju, prawa i obowiązki Organizatora oraz prawa i obowiązki Uczestników Turnieju („Regulamin”).

3. Organizatorem Turnieju jest Krajowa Rada Radców Prawnych, z siedzibą w Warszawie, przy Al. Ujazdowskich 41, zwana dalej „Organizatorem”.

4. Turniej odbywa się na terenie Rzeczypospolitej .

5. Pełna treść niniejszego Regulaminu znajduje się na stronie internetowej www.turniej.kirp.pl – przez cały czas trwania Turnieju.



§ 2. ZASADY PRZYSTĄPIENIA DO TURNIEJU

1. W Turnieju biorą udział trzyosobowe Zespoły złożone z Uczestników, będących aplikantami radcowskimi z tej samej okręgowej izby radców prawnych. Każdy Uczestnik może należeć tylko do jednego Zespołu.

2. Każdy Zespół wskazuje jednego z Uczestników jako kapitana Zespołu („Kapitan”).

3. Zespół może przystąpić do Turnieju pod określoną przez siebie nazwą.

4. Uczestnikiem Turnieju może być każda osoba fizyczna, spełniająca łącznie następujące warunki („Uczestnik”):
a) jest osobą pełnoletnią, posiadającą pełną zdolność do czynności prawnych,
b) jest aplikantem radcowskim,
c) zamieszkuje na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej,
d) ukończyła szkolenie e-learningowe z zakresu negocjacji „Negocjacje dla prawników - praktyczny przewodnik dla radców prawnych” dostępne na stronie Organizatora www.elearning.kirp.pl.

5. W Turnieju nie mogą brać udziału:
a) pracownicy Organizatora oraz współpracownicy (tj. podmioty współdziałające na podstawie umów cywilnoprawnych), oraz inne osoby związane z organizacją Turnieju,
b) osoby najbliższe wobec osób wymienionych w lit. a) powyżej, przez które rozumie się małżonków, wstępnych, zstępnych, rodzeństwo, powinowatych do drugiego stopnia, osoby pozostające w stosunku przysposobienia.


6. Aby wziąć udział w Turnieju należy w okresie od dnia 1 lutego 2015r. do dnia 21 lutego 2015r. wypełnić prawidłowo formularz rejestracyjny zamieszczony na stronie www.turniej.kirp.pl zwany dalej „Formularzem Rejestracyjnym”
7. Warunkiem rejestracji Formularza Rejestracyjnego jest:

a) podanie danych wymaganych do rejestracji Zespołu, w tym imienia i nazwiska każdego Uczestnika - członka Zespołu, okręgowej izby radców prawnych na której listę są wpisani, adresu e-mail i numeru telefonu komórkowego kapitana Zespołu,
b) potwierdzenie zapoznania się, akceptacja i zobowiązanie się każdego Uczestnika należącego do Zespołu do przestrzegania Regulaminu oraz złożenie oświadczeń i wyrażenie zgód, o których mowa w par. 2 pkt 4 Regulaminu.

8. Wysłanie prawidłowo wypełnionego Formularza Rejestracyjnego traktowane jest jako
zgłoszenie udziału w Turnieju.

9. Udział w Turnieju biorą tylko Zespoły, które przesłały Formularze Rejestracyjne spełniające wymagania przewidziane w Regulaminie oraz pozytywnie przeszły weryfikację zgłoszonych danych.

10. Organizator ma prawo do moderacji wszystkich Formularzy Rejestracyjnych.

11. Do 25 lutego 2015 po otrzymaniu Formularza Rejestracyjnego, Organizator dokona weryfikacji prawidłowości zgłoszenia oraz zgodności treści Formularza Rejestracyjnego z wymogami Regulaminu. Formularze Rejestracyjne nie spełniające wymogów Regulaminu, w tym zawierające treści niezgodne z Regulaminem, są nieważne i nie biorą udziału w Turnieju. O powyższym fakcie Organizator poinformuje Kapitana Zespołu.

12. Naruszenie postanowień Regulaminu będzie stanowić podstawę do wykluczenia z udziału w Turnieju Uczestnika oraz Zespołu, do którego należy.

13. Korespondencja pomiędzy Organizatorem a Zespołem odbywa się za pośrednictwem drogi elektronicznej z wykorzystaniem adresu e-mail kapitana Zespołu. Dopuszcza się również porozumiewanie za pośrednictwem telefonu, z wykorzystaniem numeru telefonu komórkowego Kapitana Zespołu.


§ 3. PRZEBIEG TURNIEJU

1. Udział w Turnieju jest dobrowolny.

2. Turniej składa się z dwóch etapów.

3. Terminy Turnieju:

a) rejestracja: od dnia 1 lutego 2015r. do dnia 21 lutego 2015r.
b) weryfikacja zgłoszeń: 1 lutego 2015r. do dnia 25 lutego 2015r.
c) przejście szkolenia elearningowego: do 2 marca 2015r. pod adresem www.elearning.kirp.pl
d) I etap: 7 marca 2015 r.
e) II etap: 18 kwietnia 2015r.

4. Udział w Turnieju uzależniony jest od ukończenia odrębnie przez każdego Uczestnika (członka Zespołu) szkolenia e-learningowego z zakresu negocjacji „Negocjacje dla prawników - praktyczny przewodnik dla radców prawnych”, dostępnego na stronie Organizatora www.elearning.kirp.pl oraz przesłanie wygenerowanego na stronie www.elearning.kirp.pl w zakładce „moje konto” zaświadczenia o odbyciu szkolenia i załadownie go na stronie www.turniej.kirp.pl.

5. Organizator zapewnia dostęp i możliwość pobrania materiałów Turnieju za pośrednictwem strony internetowej Turnieju.

6. Zasady etapów Turnieju:

1) I etap
a) polega na rozwiązaniu quizu online we wskazanym przez Organizatora terminie i czasie;
b) 3 najlepsze Zespoły przechodzą do II etapu (finału) Turnieju,
c) w przypadku uzyskania przez dwie drużyny takiej samej liczby punktów, dopuszcza się możliwość przeprowadzenia dogrywki w formie kolejnego quizu;

2) II etap
a) polega na rozegraniu gry negocjacyjnej w Warszawie, w miejscu wskazanym na stronie Turnieju na co najmniej 14 dni przed rozpoczęciem II etapu,
b) podczas II etapu wyłonieni zostaną zwycięzcy:
- Najlepszy Zespół – na podstawie liczby punktów uzyskanych podczas rozgrywki Gry,
- Najlepszy Negocjator – przez Jury na podstawie formularza oceny oraz kryteriów,
c) Organizator nie pokrywa kosztu dojazdu oraz noclegu Zespołów podczas II etapu Turnieju.

7. Wyniki kolejnych etapów są jawne i publikowane na stronie internetowej Turnieju.




§ 4. ZASADY WYŁANIANIA ZWYCIĘZCÓW

1. W celu zapewnienia prawidłowej organizacji i przebiegu Turnieju oraz jego bezstronności i przejrzystości, osobą rozstrzygającą kwestie sporne związane ze stosowaniem niniejszego Regulaminu oraz przebiegiem Turnieju jest Dyrektor Centrum Mediacji Gospodarczej przy Krajowej Radzie Radców Prawnych.
2. Do II etapu zostaną zakwalifikowane 3 zespoły, które uzyskają najlepszy wynik – największą liczbę punktów oraz uzyskają najlepszy czas.
3. Spośród wszystkich Zespołów zakwalifikowanych do Turnieju Laureatem zostanie Zespół, który w II etapie Turnieju uzyska najlepszy wynik - największą liczbę punktów („Najlepszy Zespół”).

4. Spośród Uczestników II etapu Turnieju, Jury, powołane przez Organizatora, dokona wyboru najlepszego Negocjatora („Najlepszy Negocjator”), kierując się oceną jego zachowań podczas negocjacji.

5. W skład Jury wchodzą członkowie Rady Centrum Mediacji Gospodarczej przy KRRP.

6. Na każdego członka Jury przypada jeden głos, przy czym decyzje Jury zapadają zwykłą większością głosów w głosowaniu tajnym.

7. Z posiedzenia Jury, podczas którego wyłoniony zostanie Najlepszy Negocjator, sporządzony zostanie pisemny protokół, który zostanie podpisany przez wszystkich członków Jury. Protokół jest tajny.

8. Decyzje podjęte przez Przewodniczącego Rady Centrum Mediacji Gospodarczej przy Krajowej Radzie Radców Prawnych oraz Jury są ostateczne oraz wiążące dla Uczestników i Zespołów oraz nie podlegają zaskarżeniu.


§ 5. NAGRODY

1. Nagrodą dla Najlepszego Zespołu Turnieju jest Puchar Prezesa KRRP oraz nagrody rzeczowe.

2. Nagrodą dla Najlepszego Negocjatora Turnieju jest Puchar.

3. Pełen wykaz nagród będzie opublikowany przed finałem Turnieju



§ 6. OGŁOSZENIE WYNIKÓW I WYDAWANIE NAGRÓD

1. Lista Laureatów – Najlepszego Zespołu, Najlepszego Negocjatora i Uczestników II etapu – zostanie opublikowana na stronie internetowej, za pośrednictwem której prowadzony jest Turniej, tj. www.turniej.kirp.pl w ciągu 3 dni roboczych.

2. Nagrody rzeczowe zostaną wręczone w dniu II etapu.

3. Laureatowi nie przysługuje prawo do przeniesienia roszczenia o wydanie Nagrody na osobę trzecią.


§ 7. DANE OSOBOWE

1. Dane osobowe Uczestników Turnieju będą przetwarzane zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (Dz. U. z 2002r. Nr 101, poz. 926 ze zm.), w związku z Turniejem, na potrzeby przeprowadzenia Turnieju oraz wręczenia nagród.

2. Administratorem danych osobowych jest Organizator, tj. Krajowa Rada Radców Prawnych, z siedzibą w Warszawie, przy Al. Ujazdowskich 41.

3. Uczestnik Turnieju ma prawo wglądu do swoich danych osobowych, a także żądania ich poprawiania lub usunięcia.

4. Uczestnicy i/lub Zespół Turnieju wyrażają zgodę na opublikowanie ich danych osobowych na stronie internetowej Organizatora w postaci: imienia i nazwiska, nazwy Zespołu, przynależności do okręgowej izby radców prawnych, uzyskanych wyników w poszczególnych etapach Turnieju. W przypadku wygranej w Turnieju Uczestnik i/lub Zespół zgadza się na publikację przez Organizatora i środki masowego przekazu: imienia i nazwiska, oraz rodzaju przyznanej mu nagrody, a także wyraża zgodę na bezpłatne i nieograniczone w czasie wykorzystanie jego wizerunku w przekazach medialnych związanych z Turniejem.

5. Organizator przewiduje powierzenie przetwarzania danych osobowych podmiotowi współpracującemu przy organizacji Turnieju i jego przebiegu.

6. Udostępnienie danych osobowych jest dobrowolne, jednakże jest niezbędne w celu wzięcia udziału w Turnieju, w tym do otrzymania Nagrody.

7. Uczestnik Turnieju, poprzez zaakceptowanie oświadczenia zawartego w Formularzu Rejestracyjnym oraz przystąpienie do udziału w Turnieju wyraża zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Oświadczenia o wyrażeniu zgody mają następującą formę:

„Zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych (Dz. U. 2002 Nr 101, poz. 926 ze zm.), wyrażam zgodę na przechowywanie, przetwarzanie i wykorzystywanie moich danych osobowych zawartych w formularzu zgłoszeniowym w zakresie niezbędnym do organizacji i przeprowadzenia Turnieju Negocjacyjnego dla Aplikantów Radcowskich oraz w ustawowych i promocyjnych działaniach Krajowej Rady Radców Prawnych.”

8. Uczestnik, poprzez zaakceptowanie oświadczenia zawartego w Formularzu Rejestracyjnym oraz przystąpienie do udziału w Turnieju potwierdza zapoznanie się z treścią Regulaminu i akceptację postanowień Regulaminu, zgodnie z formułą:

„Oświadczam, że zapoznałam/łem się z Regulaminem Turnieju Negocjacyjnego dla Aplikantów Radcowskich organizowanego przez Krajową Radę Radców Prawnych, akceptuję jego treść bez zastrzeżeń i zobowiązuję się do przestrzegania wszystkich jego postanowień.”

9. Organizator jest jednocześnie administratorem usług świadczonych drogą elektroniczną, co nie wyłącza możliwości powierzenia wykonywania administrowania innemu podmiotowi w imieniu i na rzecz Organizatora. Niniejszy Regulamin stanowi jednoczenie regulamin świadczenia usług drogą elektroniczną w rozumieniu art. 8 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. Nr 144, poz. 1204, ze zm.).

10. Dla współpracy z systemem teleinformatycznym, którym posługuje się Organizator – uczestnik musi dysponować sprzętem i systemem spełniającym następujące wymagania techniczne: komputer z internetową przeglądarką WWW obsługującą Google Chrome, FireFox (dowolny), Internet Explorer 8,9; minimum procesor 400 Mhz; minimum łącze 512kb; windows xp; Linux.

11. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za niemożliwość połączenia internetowego ze stroną Turnieju lub zerwanie takiego połączenia w trakcie trwania Turnieju. Nie dopuszcza się możliwości zgłaszania reklamacji czy odwołań w takim przypadku.


§ 8. PRAWA AUTORSKIE

1. Przystąpienie Uczestnika do Turnieju jest równoznaczne ze złożeniem przez niego oświadczenia, że przysługują mu wszelkie i nieograniczone prawa autorskie do Treści zawartych w Formularzu Rejestracyjnym. W przypadku wystąpienia osób trzecich z jakimikolwiek roszczeniami związanymi z udziałem Uczestnika w Turnieju, Uczestnik zobowiązuje się zwolnić Organizatora z wszelkich powstałych w ten sposób zobowiązań i zaspokoić we własnym zakresie roszczenia osób trzecich.

2. Organizator zastrzega sobie prawo do niezakwalifikowania do Turnieju Formularzy Rejestracyjnych, co do których będzie miał uzasadnione wątpliwości, czy prawa do tych treści przysługują zgłaszającemu się do udziału w Turnieju.


§ 9. ODPOWIEDZIALNOŚĆ ORGANIZATORA


1. Odpowiedzialność Organizatora i partnerów/sponsorów Turnieju wobec Zespołów, w tym Uczestników, w żadnym przypadku nie przekroczy wartości i liczby Nagród określonych w Regulaminie.

2. Odpowiedzialność Organizatora ogranicza się do wydania Nagrody zgodnie z warunkami Regulaminu.

3. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za doręczenie, prawidłowość i terminowość doręczenia przez Pocztę Polską lub kuriera – listów, telegramów i innych przesyłek wysyłanych w imieniu Organizatora lub przez/do Organizatora w związku z niniejszym Turniejem.

4. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za nieprawidłowości związane z opóźnieniem lub niedoręczeniem Nagrody, wynikające z błędnego podania przez Laureatów adresu oraz innych danych, niezbędnych do wydania Nagrody, w tym także za zmianę miejsca zamieszkania i/lub adresu do korespondencji podanego przez Laureata (Zespół i/lub Uczestnika) lub zmianę innych danych – uniemożliwiającą przesłanie Zespołowi i/lub Uczestnikowi Nagrody. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za niemożność odbioru lub nieodebranie Nagrody przez Zespół i/lub Uczestnika z jakiejkolwiek przyczyny, z wyjątkiem zawinionej przez Organizatora lub osoby, za które Organizator odpowiada. W takich przypadkach nagrodzony Zespół i/lub Uczestnik traci prawo do Nagrody.

5. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za wady Nagród wynikłe z winy producenta lub powstałe podczas transportu ze strony Poczty Polskiej lub firmy kurierskiej.

6. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za Treści zawarte w Formularzach Rejestracyjnych.

7. Organizator nie ponosi odpowiedzialności za funkcjonowanie sieci Internet, za pośrednictwem której Uczestnicy/Zespoły przesyłają Formularze Rejestracyjne, jak również za pośrednictwem której Organizator kontaktuje się z Zespołem (Kapitanem). Organizator nie ponosi odpowiedzialności za Formularze Rejestracyjne zagubione lub utracone w sieci Internet, treści przesłane w Formularzach Rejestracyjnych, indywidualne ustawienia komputerów oraz sposób ich konfiguracji, a także ustawienia lub przerwy w świadczeniu usług występujące u dostawców dostępu do sieci Internet.


§ 10. POSTANOWIENIA KOŃCOWE

1. Regulamin jest jedynym dokumentem określającym zasady udziału w Turnieju.

2. W wypadku braku kontaktu z Laureatami Turnieju, trudności organizacyjnych lub innych ważnych dla Organizatora przyczyn, Organizator może wprowadzić stosowne zmiany do Regulaminu.

3. W kwestiach nie uregulowanych Regulaminem stosuje się przepisy kodeksu cywilnego.

4. Materiały reklamowo-promocyjne mają jedynie charakter informacyjny. Wiążącą moc prawną mają wyłącznie postanowienia niniejszego Regulaminu.

5. Biorąc udział w Turnieju Uczestnik potwierdza, że wyraża zgodę na zasady Turnieju określone w Regulaminie.

6. Organizator zastrzega sobie prawo do przerwania lub odwołania Turnieju bez podania przyczyn.


Warszawa, dnia 4 stycznia 2015 r.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 14



Pomoc pro bono – bez prawniczych gett
Włodzimierz Chróścik 13-01-2015, ostatnia aktualizacja 13-01-2015 16:02

Włodzimierz Chróścik - dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie
źródło: materiały prasowe
Niezbędnik:
· Rzecz o Prawie - tygodnik prawniczych opinii
Prace nad systemem pomocy prawnej pro bono w Ministerstwie Sprawiedliwości zaczynają nabierać tempa. Choć nie tak dawno pisałem na łamach „Rzeczy o Prawie" o tym problemie, czuję się zmuszony poruszyć go po raz kolejny.
Dlaczego? Otóż z kwestii społecznej, i to bardzo wrażliwej natury, zaczyna wyrastać problem polityczny. Głos profesjonalistów niknie w obliczu ofensywy polityków, którzy chyba się zorientowali, że tego typu inicjatywa to dobry temat na wypromowanie się przed nadchodzącymi wyborami. Cieszy przy tym powściągliwość Ministerstwa Sprawiedliwości, które do tej pory nie wdaje się w te przepychanki.
Przedstawiciele profesjonalnych zawodów prawniczych od wielu lat apelowali do decydentów, by wreszcie opracowano i wdrożono w naszym kraju sprawny państwowy system pomocy prawej pro bono dla najuboższych Polaków. I wreszcie zaczynamy debatować nad założeniami do stosownej ustawy. To dobrze. Trzymam kciuki, aby ta – chyba już szósta – próba realizacji tego ambitnego i potrzebnego celu została uwieńczona sukcesem.
Zwrócę przy tym uwagę, że oczekiwania wobec ustawy są tak ogromne i tak zróżnicowane, że nie uda się zapewne pogodzić wszystkich stron debaty. W mojej ocenie należy prowadzić merytoryczną, pozbawioną emocji dyskusję. Nie warto przenosić jej na polityczne salony i wpisywać tego szczytnego celu na sztandary walki wyborczej. Profesjonalni prawnicy powinni służyć radą i doświadczeniem w tym zakresie. Nie powinniśmy zaś angażować się w spór stricte polityczny. Priorytetem dla naszych środowisk powinno być dbanie, by pomoc prawna pro bono była profesjonalna – czyli w żadnym przypadku nieodbiegająca standardem od tej, którą można uzyskać, płacąc za poradę. To gwarantuje tylko udział radców prawnych i adwokatów. Pojawia się niekiedy stanowisko sprowadzające myślenie o stosowaniu prawa do prostej kalki: skoro za darmo, to niech tym osobom doradzają osoby bez kwalifikacji. I tu autorzy takich twierdzeń zbliżają się do niezwykle niebezpiecznego sądu, który wskazuje, że można jakoby rozdzielić pomoc prawną dla obywateli na tę „lepszą" za pieniądze i tę „byle jaką", czyli pro bono. W ten sposób – mam nadzieję, że nieświadomie – podważają fundament demokratycznego państwa prawa, którym jest równość obywateli wobec prawa. Dlatego właśnie należy tego typu działania oprzeć na prawnikach wykonujących jeden z prawniczych zawodów zaufania publicznego. Stanowi to dobrą gwarancję odrzucenia schematycznego i pozbawionego wyczucia myślenia o sprawach naprawdę ważnych. Inne postępowanie oznaczałoby prawną dyskryminację milionów Polaków, i to ze względu na ich sytuację materialną. Nie wolno nam dopuścić do tworzenia prawniczych gett – to mój apel do wszystkich, którzy będą w przyszłości dyskutowali nad tym problemem.
Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie
Rzeczpospolita
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 19

Spis treści
1. Polska ma doskonałą pozycję na czele CCBE…………………………………………….1
2. Przepisy o radcach prawnych w roli obrońcy trafią do Trybunału Konstytucyjnego…………………………………………………………………………………….2
3. Polska ma wiele do powiedzenia w CCBE………………………………………4

Polska ma doskonałą pozycję na czele CCBE
CCBE to największa i najważniejsza europejska organizacja prawnicza, ma ponad milion członków. Zrzesza samorządy prawnicze głównie z 45 krajów kontynentu, głównie państw członkowskich Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego. CCBE reprezentuje organizacje członkowskie wobec instytucji europejskich.
"Organizacje z krajów członkowskich UE mają status pełnoprawnych członków CCBE. Członkami obserwatorami są samorządy prawnicze z krajów spoza UE, ale wchodzących w skład Rady Europy. Warunkiem bycia członkiem obserwatorem jest przynależność do Rady Europy, więc niestety adwokaci białoruscy nie mogą należeć do naszej organizacji, bo Białoruś nie należy do RE" - mówi mec. Ślązak w wywiadzie dla PAP.
Według niej najważniejszym celem CCBE jest prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości we wszystkich krajach członkowskich, ale działania organizacji sięgają też poza granice krajów członkowskich. "Zajmujemy się też ochroną i propagowaniem ochrony praw człowieka we wszystkich obszarach. Radcowie prawni i adwokaci są częścią wymiaru sprawiedliwości i właśnie dlatego przestrzeganie przez nich zasad etyki zawodowej i zdobywanie przez nich najwyższych kwalifikacji jest wspomaganiem prawidłowego funkcjonowania systemu sprawiedliwości" - podkreśliła.
Polska jest jednym z największych krajów członkowskich w CCBE - przypomniała mec. Ślązak. "W związku z tym nasz kraj dysponuje w organizacji odpowiednią ilością głosów, adekwatną do liczby adwokatów i radców prawnych w Polsce. Nasza pozycja jest więc bardzo znacząca, czego dowodem jest to, że przed trzema laty zostałam wybrana na stanowisko trzeciego wiceprezydenta CCBE i potem stopniowo przechodziłam wyżej" - powiedziała przewodnicząca CCBE.
Jej zdaniem Polska jest bardzo dobrym przykładem aktywnego członkostwa w organizacji. "Mamy swoich przedstawicieli w wielu komisjach - w tym tak ważnych jak te zajmujące się deontologią (podstawy profesjonalno-etyczne zawodów prawniczych - PAP), szkoleniami, jesteśmy w komisji do spraw związanych ze zwalczaniem prania brudnych pieniędzy i w innych. Mamy też stałe polskie przedstawicielstwo przy trybunałach w Strasburgu i Luksemburgu. Ma to ogromne znaczenie, bo aktywne uczestnictwo w pracach organizacji pozwala przenosić na nasz polski grunt to, co się tam wypracowuje, a z drugiej strony - mamy wpływ na to, nad czym pracuje CCBE" - mówiła.
Mec. Ślązak podkreśla, że najważniejsza praca CCBE odbywa się w komisjach merytorycznych, a dopiero potem sprawy trafiają na sesję plenarne, gdzie podejmuje się już ostateczne decyzje, ale na bazie materiałów przygotowanych przez poszczególne komisje. "Dzięki temu, że w ostatnich latach udało nam się wprowadzić wielu naszych reprezentantów do komisji merytorycznych, to nasz wpływ na tworzenie decyzji, na przygotowanie stanowisk jest w tej organizacji bardzo poważny" - oceniła.
CCBE utrzymuje bezpośrednie kontakty z instytucjami Unii Europejskiej. Jak zauważyła mec. Ślązak, dziś prawo tworzone jest właśnie na unijnym poziomie, a potem wdrażają je państwa członkowskie. Mec. Ślązak dodała, że unijne instytucje liczą się z opinią CCBE i jest wiele przypadków, gdy po konsultacji z prawnikami, projekty są odpowiednio zmieniane.
"Dlatego istotna jest obecność w Brukseli naszej organizacji i prowadzenie lobbingu - w najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa - za jak najlepszymi rozwiązaniami prawnymi. Projekty unijnych dyrektyw nie zawsze odpowiadają prawu pierwotnemu i dotykają podstawowych praw obywateli, bądź naruszają tajemnicę zawodową czy inne podstawowe wartości zawodu prawnika. Wówczas CCBE sygnalizuje to, proponuje zmiany, których celem jest, żeby europejskie prawo gwarantowało przestrzeganie tych wszystkich wartości" - wyjaśniła.
Jej organizacja działa też w obszarze prawa karnego, by stworzyć gwarancje dla obywateli, gdy chodzi o rzeczywiste przestrzeganie domniemania niewinności, aby obywatelom mogła być dostarczana pomoc prawna - w tym pomoc bezpłatna, albo gdy chodzi o pomoc prawnika dla osoby przebywającej za granicą swego kraju.
Nowa przewodnicząca CCBE deklaruje, że chce działać na rzecz zasypania odczuwalnego w tej organizacji podziału na kraje "starej" i "nowej" Unii. Delegacje krajów +starej Unii+ są bardzo rozbudowane, liczą nawet ponad 10 osób i te delegacje mogą być bardziej aktywne i pracować w wielu komisjach merytorycznych CCBE - a zakres naszych prac jest bardzo szeroki. A nowe kraje członkowskie - mam na myśli te, które weszły do Unii po 2004 r., a także delegacje samorządów z państw obserwatorów, tak aktywnie działać nie mogą, bo ich delegacje są mniejsze, m.in. także ze względów finansowych" - wyjaśniła.
Mec. Ślązak powiedziała, że zabiega, aby mniejsze delegacje mogły korzystać z pomocy organizacji większych i bardziej doświadczonych. "Chodzi mi o to, aby mniejsi zawsze mieli wsparcie u starszych i większych, aby mogli korzystać jak najwięcej z ich doświadczeń i aby mieli do kogo się dowiedzieć o tym, co robi CCBE i jakie stanowisko prezentuje w każdej sprawie" - mówiła. (PAP)
Źródło: PAP
www.gazetaprawna.pl

Przepisy o radcach prawnych w roli obrońcy trafią do Trybunału Konstytucyjnego
Radca prawny to nie obrońca w rozumieniu konstytucji – twierdzi Naczelna Rada Adwokacka. Postanawia więc walczyć w TK o niedopuszczenie do obron karnych przedstawicieli konkurencyjnego samorządu
Zgodnie z art. 42 ust. 2 konstytucji każdy, przeciw komu prowadzone jest postępowanie karne, ma prawo do obrony we wszystkich stadiach postępowania. Może w szczególności wybrać obrońcę lub na zasadach określonych w ustawie korzystać z obrońcy z urzędu.
W ocenie Naczelnej Rady Adwokackiej między innymi właśnie ten przepis pozwoli Trybunałowi Konstytucyjnemu uznać wchodzące w życie 1 lipca 2015 r. art. 82 kodeksu postępowania karnego oraz art. 4, 6 oraz 8 ustawy o radcach prawnych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 637) za niezgodne z ustawą zasadniczą. Na ich mocy już wkrótce każdy radca prawny niepozostający w stosunku pracy będzie uprawniony do prowadzenia obron karnych.
Brak równowagi
– W piątek Naczelna Rada Adwokacka podjęła jednomyślną uchwałę o złożeniu wniosku o zbadanie zgodności powyższych przepisów z konstytucją – informuje adwokat Roman Kusz, wicedziekan Okręgowej Izby Adwokackiej w Katowicach.
W ocenie członków palestry przepisy nowego k.p.k. stoją w oczywistej sprzeczności z wieloma normami zawartymi w ustawie zasadniczej.
– NRA uważa, że opisywane regulacje naruszą m.in. art. 32 konstytucji, zakładający symetryczność uprawnień i obowiązków adresatów norm prawnych. Jeśli bowiem wejdzie w życie art. 8 ust. 6 ustawy o radcach prawnych, będziemy mieli do czynienia z takim oto zjawiskiem, że w obrocie występować będą dwie grupy zawodowe: adwokaci i radcy prawni. A jedna z nich będzie mogła zdecydowanie więcej niż druga – wskazuje adwokat dr Michał Synoradzki, członek Naczelnej Rady Adwokackiej współodpowiedzialny za przygotowanie projektu wniosku do TK.
– Radcy prawni bowiem, choć de facto będą posiadać te same uprawnienia co adwokaci, będą mogli wykonywać swój zawód w formie umowy o pracę. A adwokaci nie – wyjaśnia mecenas Synoradzki.
Jak zaznacza, taki stan doprowadzi również do dyskryminacji adwokatów, a więc naruszy art. 2 konstytucji mówiący o zasadzie sprawiedliwości społecznej.
We wniosku do trybunału NRA ma zamiar wykazać również, że art. 82 k.p.k. („obrońcą może być jedynie osoba uprawniona do obrony według przepisów o ustroju adwokatury lub ustawy o radcach prawnych”) w sposób nieuprawniony przesądzi o tym, iż słowo „obrońca”, występujące w art. 42 ust. 2 ustawy zasadniczej RP rozumieć należy jako „adwokat lub radca prawny”. A zatem w sposób nieznany ustrojowi w dacie uchwalenia ustawy zasadniczej.
– Zgromadzenie Narodowe, uchwalając konstytucję w 1997 roku, nie mogło sobie nawet wyobrazić, że funkcję obrońcy wykonywać będzie mógł ktokolwiek inny niż adwokat – akcentuje mecenas Synoradzki.
Odpływający członkowie
Adwokaci podnoszą również, że nowelizacja k.p.k. doprowadzi do naruszenia art. 65 ustawy zasadniczej, który mówi o wolności wyboru i wykonywania zawodu.
– Wygenerowanie przez ustawodawcę zjawiska takiego jak nierównoprawne traktowanie dwóch zawodów musi w naturalny sposób spowodować, że tak adepci rozpoczynający karierę prawniczą, jak i członkowie naszego samorządu będą stopniowo przechodzić do radców prawnych. Wszystko dlatego, że ustawodawca obdarzył ich większymi uprawnieniami – uważa przewodniczący zespołu powołanego do sformułowania wniosku do TK.
– Wolność wykonywania zawodu będzie więc w sposób faktyczny ograniczona. Młody prawnik zapewne bowiem wybierze zawód, w którym będzie mógł mieć kancelarię i poza tym np. dwa etaty. W nie najlepszej sytuacji rynkowej, z jaką mamy obecnie do czynienia, adwokatura będzie z wolna topniała, a grupa radców prawnych rosła – prognozuje ekspert.
Nie wiadomo jeszcze, kiedy wniosek NRA trafi do trybunału. Jak wskazuje adwokat Roman Kusz, choć projekt został już opracowany, ma zostać przedstawiony jeszcze do zaopiniowania jednemu z konstytucjonalistów spoza NRA. To zaś oznacza, że trybunał zapewne nie zdąży rozpatrzyć wniosku przed wejściem w życie kwestionowanych przepisów.
Jak natomiast zaznacza adwokat Jerzy Marcin Majewski (również brał udział w sporządzaniu dokumentu), warto by było, aby we wniosku znalazły się także sformułowania dotyczące kompetencji samorządu radcowskiego w zakresie jego nowych obowiązków.
– Nie jest kwestią istotną, że radcy prawni nie są przygotowani do sprawowania obron, ponieważ w tej chwili mają w programie aplikacji prawo karne i mogą się tego nauczyć. Istotne jest to, że samorząd radcowski nie jest przygotowany do sprawowania pieczy nad etyką obrończą – akcentuje mecenas Majewski.
I przypomina, że zgodnie z art. 1 prawa o adwokaturze (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 635 ze zm.) adwokatura polska powołana została do współdziałania w ochronie praw obywatelskich. Analogicznego przepisu nie ma w ustawie o radcach prawnych.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Autor:Anna Krzyżanowska

Polska ma wiele do powiedzenia w CCBE

Maria Ślązak - Radca Prawny
źródło: archiwum prywatne
Polska ma wiele do powiedzenia w Radzie Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE), jest dobrym przykładem dla krajów "nowej Unii" - uważa mec. Maria Ślązak, nowo wybrana przewodnicząca CCBE, która od stycznia zaczyna urzędowanie w Brukseli.
CCBE to największa i najważniejsza europejska organizacja prawnicza, ma ponad milion członków. Zrzesza samorządy prawnicze głównie z 45 krajów kontynentu, głównie państw członkowskich Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego. CCBE reprezentuje organizacje członkowskie wobec instytucji europejskich.
"Organizacje z krajów członkowskich UE mają status pełnoprawnych członków CCBE. Członkami obserwatorami są samorządy prawnicze z krajów spoza UE, ale wchodzących w skład Rady Europy. Warunkiem bycia członkiem obserwatorem jest przynależność do Rady Europy, więc niestety adwokaci białoruscy nie mogą należeć do naszej organizacji, bo Białoruś nie należy do RE" - mówi mec. Ślązak w wywiadzie dla PAP.
Według niej najważniejszym celem CCBE jest prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości we wszystkich krajach członkowskich, ale działania organizacji sięgają też poza granice krajów członkowskich. "Zajmujemy się też ochroną i propagowaniem ochrony praw człowieka we wszystkich obszarach. Radcowie prawni i adwokaci są częścią wymiaru sprawiedliwości i właśnie dlatego przestrzeganie przez nich zasad etyki zawodowej i zdobywanie przez nich najwyższych kwalifikacji jest wspomaganiem prawidłowego funkcjonowania systemu sprawiedliwości" - podkreśliła.
Polska jest jednym z największych krajów członkowskich w CCBE - przypomniała mec. Ślązak. "W związku z tym nasz kraj dysponuje w organizacji odpowiednią ilością głosów, adekwatną do liczby adwokatów i radców prawnych w Polsce. Nasza pozycja jest więc bardzo znacząca, czego dowodem jest to, że przed trzema laty zostałam wybrana na stanowisko trzeciego wiceprezydenta CCBE i potem stopniowo przechodziłam wyżej" - powiedziała przewodnicząca CCBE.
Jej zdaniem Polska jest bardzo dobrym przykładem aktywnego członkostwa w organizacji. "Mamy swoich przedstawicieli w wielu komisjach - w tym tak ważnych jak te zajmujące się deontologią (podstawy profesjonalno-etyczne zawodów prawniczych - PAP), szkoleniami, jesteśmy w komisji do spraw związanych ze zwalczaniem prania brudnych pieniędzy i w innych. Mamy też stałe polskie przedstawicielstwo przy trybunałach w Strasburgu i Luksemburgu. Ma to ogromne znaczenie, bo aktywne uczestnictwo w pracach organizacji pozwala przenosić na nasz polski grunt to, co się tam wypracowuje, a z drugiej strony - mamy wpływ na to, nad czym pracuje CCBE" - mówiła.
Mec. Ślązak podkreśla, że najważniejsza praca CCBE odbywa się w komisjach merytorycznych, a dopiero potem sprawy trafiają na sesję plenarne, gdzie podejmuje się już ostateczne decyzje, ale na bazie materiałów przygotowanych przez poszczególne komisje. "Dzięki temu, że w ostatnich latach udało nam się wprowadzić wielu naszych reprezentantów do komisji merytorycznych, to nasz wpływ na tworzenie decyzji, na przygotowanie stanowisk jest w tej organizacji bardzo poważny" - oceniła.
CCBE utrzymuje bezpośrednie kontakty z instytucjami Unii Europejskiej. Jak zauważyła mec. Ślązak, dziś prawo tworzone jest właśnie na unijnym poziomie, a potem wdrażają je państwa członkowskie. Mec. Ślązak dodała, że unijne instytucje liczą się z opinią CCBE i jest wiele przypadków, gdy po konsultacji z prawnikami, projekty są odpowiednio zmieniane.
"Dlatego istotna jest obecność w Brukseli naszej organizacji i prowadzenie lobbingu - w najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa - za jak najlepszymi rozwiązaniami prawnymi. Projekty unijnych dyrektyw nie zawsze odpowiadają prawu pierwotnemu i dotykają podstawowych praw obywateli, bądź naruszają tajemnicę zawodową czy inne podstawowe wartości zawodu prawnika. Wówczas CCBE sygnalizuje to, proponuje zmiany, których celem jest, żeby europejskie prawo gwarantowało przestrzeganie tych wszystkich wartości" - wyjaśniła.
Jej organizacja działa też w obszarze prawa karnego, by stworzyć gwarancje dla obywateli, gdy chodzi o rzeczywiste przestrzeganie domniemania niewinności, aby obywatelom mogła być dostarczana pomoc prawna - w tym pomoc bezpłatna, albo gdy chodzi o pomoc prawnika dla osoby przebywającej za granicą swego kraju.
Nowa przewodnicząca CCBE deklaruje, że chce działać na rzecz zasypania odczuwalnego w tej organizacji podziału na kraje "starej" i "nowej" Unii. Delegacje krajów +starej Unii+ są bardzo rozbudowane, liczą nawet ponad 10 osób i te delegacje mogą być bardziej aktywne i pracować w wielu komisjach merytorycznych CCBE - a zakres naszych prac jest bardzo szeroki. A nowe kraje członkowskie - mam na myśli te, które weszły do Unii po 2004 r., a także delegacje samorządów z państw obserwatorów, tak aktywnie działać nie mogą, bo ich delegacje są mniejsze, m.in. także ze względów finansowych" - wyjaśniła.
Mec. Ślązak powiedziała, że zabiega, aby mniejsze delegacje mogły korzystać z pomocy organizacji większych i bardziej doświadczonych. "Chodzi mi o to, aby mniejsi zawsze mieli wsparcie u starszych i większych, aby mogli korzystać jak najwięcej z ich doświadczeń i aby mieli do kogo się dowiedzieć o tym, co robi CCBE i jakie stanowisko prezentuje w każdej sprawie" - mówiła.

www.prawo.rp.pl
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 20

Spis treści:

1. Uniewinniony aplikant nie może ukończyć aplikacji………………………1
2. Skany z dyscyplinarkami adwokatów to informacja publiczna………….2


Uniewinniony aplikant nie może ukończyć aplikacji

źródło: Fotorzepa
autor:
Prawomocny wyrok uniewinniający, który zapadł po dziewięciu latach od wszczęcia śledztwa, nie przywrócił możliwości zostania prokuratorem.
– Choć sąd w jakiś sposób solidaryzuje się ze skarżącym, przepisy nie dawały mu wielu szans – powiedział sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego Jan P. Tarno, uzasadniając oddalenie skargi kasacyjnej.
– Przepisy trzeba uzupełnić o zdarzenia. Inaczej poczucie sprawiedliwości jest zachwiane – mówi Adam S. (dane zmienione). Opowiada, że w 2001 r. prokurator apelacyjny w Warszawie zezwolił mu na odbywanie pozaetatowej aplikacji prokuratorskiej. Po dwóch latach zezwolenie cofnięto. Prokuratura Rejonowa w Warszawie wszczęła bowiem śledztwo w sprawie przyjmowania korzyści majątkowych przez pracowników spółdzielni mieszkaniowej, w której pracował Adam S.
Moment decyzji
Lata leciały, sprawa karna trwała, a odwołania i skargi do sądu administracyjnego nie skutkowały. W 2009 r. minister sprawiedliwości-prokurator generalny uchylił ze względów formalnych decyzję z 2003 r. Następnie prokurator apelacyjny w Warszawie cofnął Adamowi S. zezwolenie na odbywanie pozaetatowej aplikacji prokuratorskiej ze skutkiem na 1 sierpnia 2003 r. wobec rażącego naruszenia obowiązków aplikanta. Minister utrzymał decyzję w mocy.
– Liczy się stan faktyczny i prawny z momentu wydania decyzji – mówi radca prawny Barbara Gohling, reprezentująca w NSA prokuratora generalnego. – Naruszony został prymat nieskazitelności charakteru, określony w ustawie o prokuraturze. Nie ma podstaw, by brać pod uwagę okoliczności, które nastąpiły potem.
Sprawa trafiła po raz kolejny do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Ten stwierdził, że już sam fakt toczącego się postępowania karnego pozbawił skarżącego przymiotu nieskazitelnego charakteru. Była to wystarczająca przesłanka cofnięcia zezwolenia na aplikację.
W skardze kasacyjnej na ten wyrok Adam S. zarzucił, że sąd błędnie przyjął, iż sam fakt toczenia się jeszcze postępowania karnego w dniu wydania decyzji z 2009 r. jest tożsamy z naruszeniem obowiązków aplikanta. – Chociaż zostałem prawomocnie uniewinniony, dla sądu wciąż nie jestem nieskazitelnego charakteru – mówił podczas rozprawy w NSA.
Wystarczający powód
NSA (sygn. akt I OSK 1678/13) nie dopatrzył się jednak nieprawidłowości w wyroku WSA ani przesłanek wznowienia postępowania. Nie zgodził się z tezą, że Adam S. powinien bezpośrednio uczestniczyć w postępowaniu administracyjnym, a sąd – zbadać akta sprawy karnej. Jak również z tym, że WSA powinien uwzględnić istotne okoliczności faktyczne, czyli wyroki uniewinniające, które zapadły po wydaniu zaskarżonej decyzji. Sąd bierze bowiem pod uwagę stan prawny i faktyczny z dnia wydania decyzji. A w tym dniu były przesłanki cofnięcia zgody na aplikację.
Opinia dla „Rz"
Roman Nowosielski, adwokat, Kancelaria Nowosielski, Gotkowicz i Partnerzy
Ta sprawa to przykład działania prawa twardego, ale jednak prawa. Aplikant prokuratury ma dostęp do materiałów śledztw. Jeżeli zachodzi jakakolwiek uzasadniona wątpliwość, toczy się postępowanie karne, jest zarzut i akt oskarżenia, to zanim zapadnie wyrok, nikt nie wie, czy ten zarzut jest trafny. Organy prokuratury nie mogły więc inaczej postąpić. Nie mogły badać sprawy karnej, gdyż wówczas zastępowałyby sąd. Obecnie wiemy, że stała się krzywda. Uniewinniony aplikant nie ma dokąd wrócić, gdyż trzeba by wówczas uruchomić dla niego specjalną aplikację. Mógłby się zwrócić do Krajowej Rady Prokuratury o zgodę ma odbywanie obecnej aplikacji prokuratorskiej, ale rządzi się ona innymi prawami. Ma on natomiast, moim zdaniem, podstawy do wystąpienia o odszkodowanie.
Rzeczpospolita

Skany z dyscyplinarkami adwokatów to informacja publiczna

źródło: Fotorzepa
autor: Marian Zubrzycki
Informacja w postaci skanów wszystkich orzeczeń dyscyplinarnych za rok 2012 i 2013 jest informacją publiczną w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Pewien mężczyzna zwrócił się do Okręgowej Rady Adwokackiej w P. o udostępnienie mu drogą elektroniczną skanów wszystkich orzeczeń wydanych w ramach postępowań dyscyplinarnych za lata 2012 i 2013. W związku z tym, iż nie otrzymał odpowiedzi, złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, w której domagał się do zobowiązania Sądu Dyscyplinarnego Okręgowej Rady Adwokackiej w P. do wykonania jego wniosku.
Prezes Sądu Dyscyplinarnego ORA wniósł o odrzucenie skargi, wskazując, że obowiązujące w postępowaniu dyscyplinarnym adwokatów zasady wynikające z art. 93 i 88a a także art. 95n ustawy – Prawo o adwokaturze w związku z odpowiednimi przepisami kodeksu postępowania karnego wyraźnie określają zakres podmiotów uprawnionych do uzyskiwania odpisów orzeczeń z uzasadnieniem. Powołane przepisy są konsekwencją zasady wyrażonej w § 19 Zbioru Zasad Etyki Adwokackiej i Godności Zawodu oraz art. 6 Prawa o adwokaturze, wzmocnionej rygorem zawartym w art. 5 pkt 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej w zakresie ochrony tajemnicy adwokackiej. Zdaniem Prezesa Sądu mężczyzna nie był, więc osobą uprawnioną, by otrzymać żądane informacje.
WSA w Warszawie (sygn. akt II SAB/Wa 570/14) ocenił jednak wniosek inaczej. Zdaniem sądu żądana informacja w postaci skanów wszystkich orzeczeń dyscyplinarnych za rok 2012 i 2013 jest informacją publiczną w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Jak zauważono w uzasadnieniu, rozstrzygnięcia sądów dyscyplinarnych samorządów zawodowych nie odnoszą się do spraw organizacyjnych ani porządkowych, lecz do spraw publicznych, gdyż służą realizacji zadań publicznych, które cechuje powszechność i użyteczność dla ogółu, a także sprzyjanie osiąganiu celów określonych w Konstytucji i ustawie, a w szczególności udzielania pomocy prawnej, współdziałania w ochronie praw i wolności obywatelskich oraz w kształtowaniu i stosowaniu prawa.
Sąd przypomniał, iż adwokat podczas i w związku z wykonywaniem obowiązków zawodowych, korzysta z ochrony prawnej, podobnie jak sędzia i prokurator, bowiem jest funkcjonariuszem publicznym (art. 7 ust. 1 ustawy – Prawo o adwokaturze). Dlatego też adwokat, jako osoba wykonująca zawód zaufania publicznego i korzystająca w związku z jego wykonywaniem z ochrony przysługującej funkcjonariuszom publicznym, realizuje funkcje i zadania publiczne.
- Odpowiedzialność dyscyplinarna adwokatów jest formą odpowiedzialności karnej, a skoro tak, to sprawowanie władzy dyscyplinarnej przez organ samorządu zawodowego jest formą wykonywania władzy publicznej i w konsekwencji żądane przez skarżącego informacje stanowią (...) informację publiczną – podsumował WSA w Warszawie.
rp.pl
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 21

Spis treści:
1. Skuteczniejsza mediacja w sprawach karnych……………………………………………………………….1
2. Rewers i awers to powszechnienie znane nazwy dwóch stron medalu. Zwykle różnią się znacząco. Podobnie jest z publiczną praktyką prawniczych zawodów zaufania publicznego…………………….….1

Skuteczniejsza mediacja w sprawach karnych
Prezes sądu będzie mógł skreślić z wykazu mediatora, który nienależycie wykonuje swoje obowiązki – przewiduje projekt rozporządzenia w sprawie postępowania mediacyjnego w sprawach karnych. Regulacja określa tryb, sposób i warunki prowadzenia mediacji.
Zgodnie z art. 23a kodeksu postępowania karnego pokrzywdzony i oskarżony w sprawie karnej mogą rozwiązać swój konflikt w drodze mediacji. Skierować na nią może sąd, a w postępowaniu przygotowawczym także prokurator, na wniosek stron lub z własnej inicjatywy.
W sprawach z oskarżenia publicznego ugoda zawiera zgodne deklaracje stron co do sposobu zakończenia postępowania. Nie ma mocy prawnej, treść ugody mediacyjnej sąd bierze jednak pod uwagę przy rozstrzygnięciu sprawy. Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie postępowania mediacyjnego w sprawach karnych (Dz.U. z 2003 r. nr 108, poz. 1020) mediację może przeprowadzić jedynie instytucja lub osoba godna zaufania wymieniona w wykazie prowadzonym przez prezesa sądu. Osoba taka m.in. musi posiadać pełnię praw cywilnych i obywatelskich, odpowiednie umiejętności czy wiedzę itp. Projekt rozszerza natomiast informacje, jakie mają znaleźć się w wykazie. Oprócz danych osobowych i daty urodzenia osoby lub adresu siedziby organizacji mają być w niej podane także numer telefonu lub e-mail mediatora.
Rozporządzenie wejdzie w życie 1 lipca 2015 r. wraz z reformą k.p.k.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Autor:Joanna Kowalska

Rewers i awers to powszechnie znane nazwy dwóch stron medalu. Zwykle różnią się znacząco. Podobnie jest z publiczną praktyką prawniczych zawodów zaufania publicznego.
Kiedy czytam coraz częstsze sentencje orzeczeń, wyroków sądów administracyjnych dotyczące obowiązków i powinności samorządów zrzeszających profesjonalnych prawników, widzę wyraźną skłonność do wywodzenia ich z natury służby publicznej radcy prawnego lub adwokata czy też teorii oraz praktyki zawodu zaufania publicznego.
To dobrze, że sądy zauważają, iż bierzemy na barki szczególne powinności. To dobrze, że opierają orzecznictwo na naszej przynależności do elitarnego, bo przecież określonego w Konstytucji RP grona zawodów zaufania publicznego. Taką postawę nazwijmy rewersem medalu, czyli tą jego stroną, która jest w założeniu uzupełnieniem awersu. Dobrze by jednak było, gdyby wszystkie instytucje dostrzegły również awers – czyli jego podstawową, ważniejszą stronę. I nie chodzi mi o to, że orzeczenia sądów administracyjnych są małej wagi, lecz o to, że stanowią one, istotny co prawda, ale wyrywek naszej praktyki. Umówmy się zatem, że awersem jest cała reszta. Mamy bowiem prawo spodziewać się nie tylko egzekwowania od nas obowiązków wypływających z bycia radcami prawnym, członkami samorządu zawodu zaufania publicznego, ale również uznania naszych praw.
Na rewersie medalu można by umieścić wizerunek radcy prawnego, od którego mityczny władca tylko wymaga i ewentualnie go karze. Na awersie zaś chętnie widziałbym władcę , który nagradza i pomaga. Warto uzmysłowić sobie, że wykonywanie zawodu prawniczego to nie tylko obowiązki. To żelazna służba na rzecz społeczeństwa i konstytucji. Mam jednak nieodparte wrażenie, że gdzieś zgubiła się nam druga strona medalu. Niedopuszczalne jest, by władca nie dostrzegał, że stawki minimalne prawników za czynności z urzędu są już nie tyle niskie, ile praktycznie żadne. Trudno pogodzić się z faktem, że przez ostatnie dziesięć lat zderegulowano nasz rynek w stopniu rzadko spotykanym w Europie, w zamian nie dając nic...
Dyskusje o choćby częściowym rozszerzeniu przymusu adwokackiego odbijają się od muru kompletnego niezrozumienia. Jakie niby mamy prawo domagać się czegoś dla siebie, skoro jest tak dobrze? – słyszę. Otóż mamy prawo i obowiązek postulować zmiany leżące w interesie radców prawnych. Kto ma to za nas zrobić? Mityczny władca, który widzi tylko rewers, pomijając awers medalu? W mojej ocenie mamy niezbywalne obowiązki wobec obywateli i kraju – mamy także swoje prawa i aspiracje, które nie wykraczają przy tym poza zdrowy rozsądek. Dziś medal obrazujący dolę profesjonalnych prawników byłby białym krukiem na rynku. Każdy kolekcjoner chciałby zapewne taki posiadać. Ma tylko jedną stronę. Druga jest jeszcze nawet nieoszlifowana.
Autor jest wicedziekanem Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie
Rzeczpospolita
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 01 23

Jędrzej Klatka: Człowiek, który oddycha prawem
Lubi pracować na swoim i po swojemu. Dla relaksu czyta specjalistyczne książki, świetnie wykłada i potrafi się dobrze sprzedać. I już dawno nie jest tylko synem swojego ojca. Teraz Jędrzej Klatka będzie przewodniczył polskiej delegacji CCBE
Szacuje się, że 80 proc. przepisów dotyczących prawników powstaje w Brukseli. W imieniu adwokatów i radców prawnych projekty rozporządzeń i dyrektyw monitoruje Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (Council of Bars and Law Societies of Europe). CCBE reprezentuje ponad milion prawników. Zgodnie z przyjętą przez samorząd adwokacki i radcowski zasadą rotacji, w tym roku na stanowisku przewodniczącego polskiej delegacji adwokat Dominikę Stępińską-Duch zastąpił radca – Jędrzej Klatka.
Jest synem Zenona Klatki, znanego katowickiego prawnika. Dom rodzinny był tak przesiąknięty prawem, że już w podstawówce mały Jędrek opracowuje regulamin porządku domowego. – Natomiast pierwsza umowa, jaką napisałem, regulowała zasady prowadzenia wojny między indiańskimi plemionami Apaczów i Komanczów – wspomina po latach Jędrzej Klatka. Zanim zabawa przerodziła się w zawód, w klasie maturalnej rozważał jeszcze pójście na anglistykę, ale ojciec zasugerował, że stać go na coś więcej.
– Choć kiedy zdecydował się zdawać na prawo, zdałem sobie sprawę, że ówczesne podręczniki do historii były na fatalnym poziomie. Przez pół roku pomagałem mu, pisząc opracowania, dzięki którym mógł nadrobić zaległości. I na tym moje zasługi się kończą. Resztę zawdzięcza sobie – wspomina Klatka senior. – Pamiętam też, że gdy rok po uzyskaniu przez niego dyplomu radcowskiego powiedziałem, że przecież jeszcze nic nie umie, bardzo się obraził. Muszę powiedzieć, że w dalszej karierze udowodnił mi, że jednak tak nie jest. Teraz już od wielu lat to on zarządza kancelarią, i robi to w bardzo nowoczesny sposób – podkreśla ojciec.
Choć Zenon Klatka zawsze wysoko podnosił poprzeczkę, dla syna pozostaje największym prawniczym autorytetem. – Podziwiam go za jego intelekt, wiedzę i doświadczenie, a zwłaszcza umiejętność definiowania od razu, na czym polega istota problemu i organizowania pracy dużych zespołów ludzi. To od niego nauczyłem się też, jak prowadzić wykłady, żeby były interesujące – przyznaje Jędrzej Klatka.
Dziś sam świetnie wykłada, co sprawia mu autentyczną przyjemność. – Lubię patrzeć na miny aplikantów, kiedy na wykładzie z prawa ochrony środowiska wyjaśniam im, że przeżyli 1,5 godziny nie oddychając powietrzem (bo powietrze wewnątrz budynków nie jest powietrzem w rozumieniu prawa ochrony środowiska). Ustawodawca coś ustalił i kropka. Pozamiatane. To się nazywa moc sprawcza. To właśnie lubię w prawie, że niezgodnie z regułami biologii w rozumieniu ustawy nawet rak jest rybą – przytacza radca.
Pytany o największe sukcesy, obok rozwoju kancelarii i rosnącej liczby zadowolonych klientów wskazuje swoich wychowanków. – Jako patron nauczyłem prawniczego warsztatu już pięciu radców prawnych, co oznacza, że parę osób ma stabilne źródło utrzymania. Może dla innych to codzienność, ale dla mnie ta właśnie ta codzienność jest sukcesem w trudnych dla prawników czasach, a nie jeden czy drugi wygrany proces o duże pieniądze czy wynegocjowany dla klienta kontrakt o wartości iluś tam milionów euro – zdradza.
Odbywał staże w dużych kancelariach i choć miał propozycje zatrudnienia w korporacji, odrzucił je, bo, jak sam mówi, lubi pracować na swoim i po swojemu. Zwłaszcza że funkcjonowanie w kancelarii rodzinnej pozwala bardzo szybko i elastycznie dostosować się do zmieniających się potrzeb klientów. – A jak coś nie wyjdzie, to także wiadomo, do kogo mieć pretensje: po prostu do samego siebie. Niewątpliwie minusem małej kancelarii jest, że takich podmiotów są tysiące, więc kluczową kwestią jest, jak dotrzeć z informacją o swoim istnieniu do potencjalnego klienta. Na szczęście mam pewne pomysły, choć ich tutaj nie zdradzę – zapewnia prawnik, który specjalizuje się nie tylko w prawie ochrony środowiska (do czego jeszcze na studiach przekonywał go późniejszy wiceminister środowiska Bernard Błaszczyk), ale także w zagadnieniach związanych z publicznym transportem zbiorowym.
W 2012 r. otrzymał złotą odznakę „Zasłużony dla samorządu Radców Prawnych”. Ryszard Ostrowski, dziekan OIRP w Katowicach zwraca uwagę na jego niesłabnące zaangażowanie w sprawy samorządowe. – W naszej izbie jest nie tylko wykładowcą, ale też zajmuje się kwestiami etyki radcy prawnego i zasad wykonywania zawodu – mówi mec. Ostrowski.
Dziś w CCBE czekają go inne wyzwania. Jako przewodniczący wyznaczył sobie dwa cele – krajowy i międzynarodowy. Pierwszy polega na propagowaniu wiedzy na temat CCBE w Polsce. – Wiele koleżanek i kolegów nie ma o tym pojęcia, a niektórzy może sądzą, że na ich koszt spędzam w Brukseli czas na bankietach. Natomiast w samym CCBE będę dążył do tego, aby wpływ na podejmowane decyzje w mniejszym stopniu zależał od bogactwa takiej czy innej adwokatury – deklaruje Jędrzej Klatka.
Ustawodawca coś ustalił i kropka. Pozamiatane. To się nazywa moc sprawcza. To właśnie lubię w prawie, że niezgodnie z regułami biologii w rozumieniu ustawy nawet rak jest rybą
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Autor: Piotr Szymaniak
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 02

Spis treści:
1. Prawnicy sądzą się u siebie
2. RPO i TK bez pomocy kancelarii prawnych
3. SN przy składaniu wniosku do trybunału poprosił o pomoc prywatną kancelarię


Prawnicy sądzą się u siebie

źródło: www.sxc.hu
W razie sporu o transgraniczną usługę prawniczą proces należy prowadzić tam, gdzie jest kancelaria.
To sedno wyroku Sądu Najwyższego, który dokonał wykładni przepisów unijnych o jurysdykcji i uznawaniu orzeczeń sądowych (I CSK 668/13).
Spór wynikł w sprawie z powództwa warszawskiej kancelarii Clifford Chance, Janicka, Krużewski, Namiotkiewicz i wspólnicy przeciwko czeskiej firmie deweloperskiej z Pragi o zapłatę reszty wynagrodzenia za świadczone usługi prawnicze – doradztwa przy zaciąganiu kredytu w austriackim banku. Rzecz w tym, że w toczonym w Warszawie procesie Czesi zarzucili, że sprawa powinna być prowadzona w ich kraju. I na tym wątku skupił się proces, docierając aż do Sądu Najwyższego.
Podstawę prawną sporu stanowiło rozporządzenie Bruksela I (w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych). Zgodnie z nim pozew należy złożyć w sądzie właściwym dla miejsca wykonywania usługi. Należało więc przesądzić, z którym krajem usługa warszawskich prawników ma silniejszy związek.
Tam, gdzie pracuje
Sąd okręgowy oddalił zastrzeżenia Czechów, natomiast w ocenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie miejscem wykonania umowy o usługi prawnicze nie jest miejsce ich przygotowania, lecz to, do którego dostarczono efekt albo w którym klient z niego skorzystał. A więc Czechy.
Pełnomocnik Czechów mec. Aleksandra Falińska broniła tego rozstrzygnięcia przed Sądem Najwyższym, mówiąc, że jedyny związek tej sprawy z Polską to fakt, że kancelaria ma tu siedzibę, ale spotkania i przekazanie usługi nastąpiły w Czechach. Z kolei pełnomocnik kancelarii adwokat Paweł Pogorzelski argumentował, że lwia część pracy prawnika przypada na kancelarię i dom, zresztą nie zawsze efekt pracy prawnika jest wykorzystany. Jak wtedy ustalać miejsce wykonania usługi?
Sąd Najwyższy przychylił się do tej argumentacji i przesądził, że sprawa ma się toczyć w Warszawie.
– Świadczenie usług prawniczych polega głównie na pracy koncepcyjnej: prawnik może występować przed sądem kwadrans, a przygotowywać się kilka godzin – wskazał sędzia SN Krzysztof Pietrzykowski. – Niewątpliwie w tej sprawie związek usługi jest silniejszy z Polską niż Czechami.
Przezorne kancelarie
– Prowadzenie sprawy przed sądem w Polsce jest uzasadnione zarówno stosowaniem prawa polskiego do umowy-zlecenia usług, jak i logistyką procesową (dojazd stron i świadków, język procesu, tłumaczenie części dokumentów) – wskazuje Rafał Sarbiński, adwokat specjalizujący się w sporach gospodarczych. – Znaczenia tych czynników nie równoważy nawet posiadanie przez kancelarię biura w kraju usługobiorcy. Kancelaria świadcząca usługi na rzecz przedsiębiorcy za granicą może zawrzeć tzw. umowę procesową, tj. zastrzec na piśmie wyłączną właściwość polskich sądów albo wprowadzić zapis na sąd polubowny w Polsce.
Tak postępuje Kancelaria Sołtysiński Kawecki
Rzeczpospolita

RPO i TK bez pomocy kancelarii prawnych
Wynajmowanie prywatnej kancelarii do spraw prowadzonych przed Trybunałem Konstytucyjnym pozostaje wyjątkiem.
Wczoraj napisaliśmy, że pierwsza prezes Sądu Najwyższego ograniczyła wniosek do TK w sprawie ustawy o dostępie do informacji publicznej (K 58/13). Tyle że zmiana wniosku oraz jego ujednolicona wersja została złożona na papierze firmowym kancelarii prof. Marka Chmaja, znanego konstytucjonalisty i radcy prawnego. To on bowiem ma reprezentować przed trybunałem pierwszą prezes SN. To rodzi wątpliwości, czy instytucje publiczne powinny posiłkować się zewnętrznym wsparciem kancelarii przy realizacji ustawowych zadań. Zawłaszcza że organy mają własny aparat do obsługi prawnej (w SN zajmuje się tym radca prawny).
Okazuje się, że z pomocy kancelarii prawniczych nie korzysta ani rzecznik praw obywatelskich, ani Trybunał Konstytucyjny.
– Biuro RPO nie korzystało z pomocy prawnej świadczonej przez kancelarie prawne. Zatrudniony jest u nas na umowę o pracę radca prawny, w wymiarze 1/2 etatu – deklarują przedstawiciele rzecznika.
Podobnie jest w samym trybunale.
– Biuro Trybunału Konstytucyjnego w zakresie obsługi prawnej lub w innych okolicznościach nie korzystało – jak dotąd – z usług kancelarii prawniczych lub prawników angażowanych na podstawie jakichkolwiek umów – informuje Grażyna Leśniak z zespołu prasy i informacji biura TK.
Od kilkunastu lat biuro trybunału zatrudnia radcę prawnego w niepełnym wymiarze czasu pracy.
psav linki wyróżnione
– W razie potrzeby radca prawny reprezentuje prezesa TK oraz biuro trybunału przed sądami powszechnymi i administracyjnymi (spór z nierzetelnym kontrahentem z tytułu niewykonanej umowy oraz sprawy z zakresu problematyki dostępu do informacji publicznej). Nie korzystaliśmy z porad i opinii prawnych lub reprezentacji przed sądami, zlecanych/powierzanych podmiotom (prawnikom, kancelariom prawniczym) zewnętrznym – podkreśla Leśniak.
Nieco inaczej jest w Prokuraturze Generalnej. PG korzysta z wsparcia kancelarii prawnych, ale w bardzo ograniczonym zakresie: nie przy wykonywaniu ustawowych zadań prokuratury, lecz np. przy zadaniach z obszaru zamówień publicznych, spraw pracowniczych czy majątkowych. Przy tym PG bez żadnego problemu udostępniła nam wszystkie umowy zawarte z kancelariami.
– Do podstawowych zadań Prokuratury Generalnej należy zapewnienie udziału prokuratora w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym, Sądem Najwyższym i Naczelnym Sądem Administracyjnym (art. 17 ustawy o prokuraturze) – podkreśla Maciej Kujawski z PG.
Tłumaczy, że reprezentowanie tego organu przed TK nie jest możliwe, natomiast nie można wykluczyć udziału pełnomocnika procesowego w sprawach przed SN lub NSA, ale tylko tych dotyczących majątku i finansów czy pracowników PG.
– Prawnicy z kancelarii prawnych nie opiniowali żadnych dokumentów, które powstają w PG w związku z wykonywaniem ustawowych obowiązków prokuratury. Nie opiniują więc kasacji, wniosków i stanowisk do TK, postanowień wydawanych przez PG. Nie wydają opinii na temat projektów aktów prawnych przesyłanych do PG. Inaczej mówiąc, nie zastępują i nie wyręczają prokuratorów w zakresie ich obowiązków ustawowych – akcentuje Kujawski.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Autor:Ewa Ivanova

SN przy składaniu wniosku do trybunału poprosił o pomoc prywatną kancelarię
Po co dawać organom kompetencje, skoro są one delegowane na zewnątrz – pytają prawnicy, komentując nową wersję konstytucyjnego wniosku pierwszego prezesa Sądu Najwyższego, sporządzoną w prywatnej kancelarii radcowskiej
Profesor Małgorzata Gersdorf, pierwsza prezes Sądu Najwyższego, zmodyfikowała złożony przed ponad rokiem wniosek do TK. Uczyniła to na papierze firmowym warszawskiej kancelarii. Chodzi o niezgodność z konstytucją ustawy o dostępie do informacji publicznej. Pod ujednoliconą wersją wniosku podpisał się prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista i radca prawny. I to on ma reprezentować przed trybunałem pierwszą prezes SN. Sytuacja precedensowa: pod wnioskami do TK z ramienia Sądu Najwyższego podpisywał się zawsze jego pierwszy prezes (ewentualnie zastępujący go prezes SN).
Czy instytucje publiczne, realizując swe ustawowe kompetencje, mogą posiłkować się zewnętrznym wsparciem prywatnych kancelarii? Organy publiczne mają własny aparat do obsługi prawnej. Kontrowersji mogłoby być mniej, gdyby treść umowy z kancelarią została ujawniona. Lecz mimo zgody prof. Chmaja SN udostępnić jej nie chce (w tej sprawie do WSA skargę złożyła już Sieć Obywatelska Watchdog Polska). SN zdradza tylko, że zapłaci kancelarii 10 tys. zł netto.
– W umyśle prawnika rodzą się wątpliwości. Występowanie z wnioskiem do TK reguluje art. 191 konstytucji. Przesądza, że to pierwszy prezes SN ma taką kompetencję. Można mieć wątpliwość dotyczącą występowania w tej sprawie pełnomocnika procesowego – uważa Piotr Waglowski, prawnik, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet. Dla niego jednak kwestie formalnoprawne nie są najważniejsze. Chodzi o odpowiedź na pytanie: czy wszystko wolno outsourcować? – Jeśli się zgadzamy, aby zewnętrzne kancelarie obsługiwały organy władzy publicznej, to po co są te organy – dziwi się.
Jak ustalił DGP, z pomocy zewnętrznych kancelarii nie korzysta ani rzecznik praw obywatelskich, ani TK. Prokuratura Generalna sięga po takie wsparcie w ograniczonym zakresie i nigdy w sprawach konstytucyjnych.
– Czy można sobie wyobrazić, że spółka audytorska na kontrakcie będzie realizowała zadania Najwyższej Izby Kontroli, rzecznika praw obywatelskich albo generalnego inspektora ochrony danych osobowych? Może profesjonaliści z rynku zrobiliby to lepiej niż osoby pełniące funkcje polityczne – komentuje prawnik Piotr Waglowski.
Kontrowersji w korzystaniu z usług kancelarii prawniczej w postępowaniu przed TK nie widzi sam Sąd Najwyższy (sygn. K58/13).
– Żaden przepis prawa nie sprzeciwia się takim działaniom – przekonuje dr hab. Dariusz Świecki, rzecznik prasowy SN.
Właściwa osoba
Podobnego zdania jest też pełnomocnik pierwszej prezes w sprawie przed TK.
– Może to rzeczywiście dość niecodzienna sytuacja – mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista, radca prawny z kancelarii Chmaj i Wspólnicy.
– Ale przecież gdy wnioski do TK składali marszałkowie Sejmu lub Senatu czy prezydent, to nie występowali osobiście. Zawsze ktoś ich reprezentuje. Zawsze jest to pracownik kancelarii albo pełnomocnik. Skoro robi tak prezydent, to dlaczego nie miałaby tak robić także pierwszy prezes SN – pyta.
Tłumaczy, że trudno oczekiwać, aby za każdym razem pierwszy prezes występował osobiście przed TK, bo ma przecież wiele innych obowiązków na głowie. Czy są jednak takie sprawy, które powinny być zastrzeżone do wyłącznej kompetencji organów państwa i nie mogą być przekazywane na zewnątrz?
– Pierwszy prezes SN odziedziczył wniosek do TK po swym poprzedniku i miał co do niego pewne uwagi. Chciał, aby wniosek profesjonalnie zmodyfikować i uzupełnić oraz aby godnie reprezentować pierwszego prezesa przed TK. Zwrócił się więc do fachowca – wskazuje prof. Chmaj.
Przypomina, że jest konstytucjonalistą, pisał wiele wniosków do TK i wielokrotnie przed nim występował. Zajmuje się też informacją publiczną, m.in. napisał komentarz do ustawy o dostępie do informacji publicznej.
– Jeśli outsourcing robi profesjonalista, w zakresie ważnej sprawy publicznej, to nie widzę żadnego problemu czy kontrowersji. Gorzej gdyby zajmowała się tym osoba do tego nieprzygotowana. Jestem skromnym człowiekiem, ale szczerze: w tym zakresie jestem właściwą osobą – podkreśla konstytucjonalista.
Zgodnie z art. 12 ustawy o Sądzie Najwyższym (Dz.U. z 2002 r. nr 240, poz. 2052 ze zm.) przed Trybunałem Konstytucyjnym Sąd Najwyższy może reprezentować jego pierwszy prezes lub „wyznaczona przez niego osoba”. Może to więc także być pełnomocnik.
Nieczytelne prawo
Przepisy nie są jednak jasne.
– Postępowanie przed TK to nie jest zwykły proces – wskazuje Piotr Waglowski.
Tłumaczy, że art. 29 ustawy o TK (Dz.U. z 1997 r. nr 102, poz. 643 ze zm.) wskazuje, że uczestnik postępowania działa przed trybunałem osobiście lub przez umocowanego przedstawiciela.
– Przedstawicielstwo może opierać się na ustawie (przedstawicielstwo ustawowe) lub na oświadczeniu reprezentowanego (pełnomocnictwo). Jeżeli ustawa reguluje zasady przedstawicielstwa, to nie można wówczas delegować uprawnień na pełnomocnika – przekonuje Waglowski.
Ale część prawników wskazuje, że pierwszy prezes SN może występować przez pełnomocnika, skoro art. 20 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym odsyła w zakresie nieuregulowanym do ogólnych zasad z kodeksu postępowania cywilnego.
– Według mnie jest to dopuszczalne tylko wtedy, gdy inny przepis ustawy nie reguluje tego w szczególny sposób. Tymczasem art. 11 par. 1 ustawy o SN stanowi, że pierwszy prezes kieruje pracami i reprezentuje Sąd Najwyższy oraz wykonuje czynności określone ustawą, regulaminem i innymi aktami normatywnymi. Przepis ten przesądza, kto reprezentuje SN w zakresie czynności określonych ustawą – podkreśla Piotr Waglowski.
Wątpliwości ma też Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
– Moim zdaniem stosowanie k.p.c. do postępowania przed TK nie wyklucza stosowania art. 12 ustawy o SN. Jeżeli miałby to być pełnomocnik, to by było napisane „pełnomocnik”. A jeżeli napisane jest „osoba wskazana”, to wydaje mi się, że chodzi o osoby ze struktury SN – wskazuje Osowski. I przekonuje, że obowiązki i uprawnienia podmiotów publicznych powinny być co do zasady wykonywane przez ich aparat.
Konstytucjonaliści są bardziej dosadni, ale komentując sprawę, zastrzegają anonimowość. – Gdzie jak gdzie, ale w SN nie brakuje chyba prawników, którzy mogliby się tym zająć. Tym bardziej, że przecież do niedawna SN rozstrzygał merytorycznie sprawy dostępu do informacji publicznej. Zastanawiam się, czy pierwszy prezes nie widzi pewnej dwuznaczności tej sytuacji? Czy nie obawia się ewentualnego konfliktu interesów? Jestem ciekawy, czy kancelaria prof. Chmaja występuje też przed SN, reprezentując strony – wskazuje jeden z konstytucjonalistów.
Inny dodaje, że instytucja taka jak SN, o niepodważonej roli systemowej dla wymiaru sprawiedliwości, powinna zatrudniać najlepszych fachowców. A zlecanie na zewnątrz reprezentacji procesowej uderza w jej autorytet.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Autor:Ewa Ivanova
ODPOWIEDZ