Przegląd prasy

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 14

Spis treści
Letnia Spartakiada Prawników ………………………………………….1
Prokurator generalny Andrzej Seremet skarży procedurę karną……………………………………..2
Podręcznik dla młodzieży: miał pomóc w edukacji, a wywołał konflikt……………………………………………….2
Dojazd do pracy to też praca…………………………………..3
NIEBIESKI PARASOL……………….……………………………………………………..4
XVI Ogólnopolska Spartakiada Prawników za nami……………4
Niechęć do mediacji uderzy strony po kieszeni…………………….5
Żart, czyli kpina z prawa autorskiego…………………..11


Letnia Spartakiada Prawników - największa impreza integracyjna świata prawniczego
Agata Łukaszewicz, 14.09.2015, http://www4.rp.pl/Po-godzinach/30914996 ... czego.html

W sobotę 12 września została uroczyście zakończona XXVI Ogólnopolska Letnia Spartakiada Prawników.
Tegorocznym organizatorem imprezy była Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie.
Trwająca od 9 do 13 września spartakiada była największą imprezą integracyjną świata prawniczego w 2015 r. Wzięło w niej udział blisko 600 osób z całego kraju, m.in. 176 radców prawnych, 117 adwokatów, 76 sędziów, 36 aplikantów radcowskich, 32 aplikantów adwokackich, 28 prokuratorów. Najmłodszy uczestnik spartakiady miał 24 lata, a najstarszy 76 lat.
Rozegrano 62 konkurencje sportowe, m.in. mecze piłki nożnej, siatkowej i koszykówki, ale też konkurencje, których próżno szukać na mistrzostwach świata, np. rzut kaloszem. Po raz pierwszy zorganizowano także miasteczko spartakiadowe. Ogłoszono także organizatora przyszłorocznej spartakiady. Będzie w Szczecinie.
Podczas balu sportowca odbyła się także aukcja charytatywna na rzecz podopiecznych Fundacji Między Niebem a Ziemią oraz Fundacji Prokuratorów i Pracowników Prokuratury im. Ireny Babińskiej. Patronem medialnym spartakiady była „Rzeczpospolita".


Prokurator generalny Andrzej Seremet skarży procedurę karną
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Prokuratorzy/30914997 ... karna.html
Nie można płacić odszkodowania podejrzanemu, który pojednał się z pokrzywdzonym – uważa Seremet.
Trybunał Konstytucyjny przyjął właśnie wniosek Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, w sprawie zbadania zgodności z konstytucją dwóch przepisów nowej procedury karnej. Pierwszy dotyczy obowiązku sporządzania przez policję uproszczonych protokołów; drugi obowiązku wypłaty przez państwo odszkodowania, kiedy podejrzany unika odpowiedzialności, bo zapłacił pokrzywdzonemu odszkodowanie i się z nim pojednał.
– ?Te dwie sprawy uznałem na dziś za najważniejsze dla sprawnego funkcjonowania prokuratury i państwa – tłumaczy „Rz" Andrzej Seremet.
Będzie dłużej
Pierwszy z zaskarżonych przepisów sprowadza się do obowiązku dokumentowania przesłuchań świadków w śledztwie powierzonym przez prokuraturę policji. Policja ma sporządzać protokół uproszczony albo notatkę urzędową.
– Rozwiązanie to może spowodować, że zamiast krócej, postępowanie potrwa dłużej – uważa prokurator generalny. I podaje przykład śledztwa, w którym policja uzna świadków za nieważnych i sporządzi uproszczony protokół z ich przesłuchania, a prokurator uzna za istotnych i zechce przesłuchać np. pięciu z nich. Będzie musiał przesłuchanie powtórzyć.
– To przepis, który wprowadzono, by skomplikować postępowanie – uważa prokurator Jacek Skała. I przekonuje, że stary przepis był dużo bardziej racjonalny i ekonomiczny. – Pełne przesłuchanie prowadziła policja. Dopiero kiedy prokurator uznawał, że to nie wystarczy, „dopytywało się" świadka – wyjaśnia.
Kupowanie sprawiedliwości
Drugi przepis przewiduje obowiązek wypłaty odszkodowania przez Skarb Państwa oskarżonemu, który został uniewinniony lub postępowanie umorzono (ale stosowano wobec niego np. dozór policyjny), bo pojednał się z pokrzywdzonym i naprawił szkodę. – Taki oskarżony może łatwo zrekompensować sobie sumę, którą wypłaca pokrzywdzonemu – uważa Andrzej Seremet. I dodaje, że to sprzeczne nie tylko z zasadą sprawiedliwości społecznej, ale i z zasadą ochrony budżetu państwa. Rację przyznają mu prokuratorzy. – To premiowanie ludzi, których stać na to, żeby się wykupić i zapłacić pokrzywdzonemu – twierdzi prokurator Mateusz Wolny. – Biedny nie może więc liczyć na umorzenie – uważa.
Obydwa zakwestionowane przez Andrzeja Seremeta przepisy były kwestionowane przez prokuraturę, zanim procedura weszła w życie. Znalazły się nawet w zastrzeżeniach Prokuratury Generalnej wysłanych do ministra sprawiedliwości.
Podręcznik dla młodzieży: miał pomóc w edukacji, a wywołał konflikt
Agata Łukaszewicz, 12.09.2015, http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/309129 ... flikt.html
Po adwokackim proteście w sprawie podręcznika dla młodzieży zapanowała nagła cisza. Czy jest to tylko cisza przed burzą czy szykowanie kolejnego ataku, czas pokaże.
Kilka tygodni temu Ministerstwo Sprawiedliwości pochwaliło się podręcznikiem dla młodzieży szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Publikacja miała pomóc zrozumieć zalety korzystania z pomocy profesjonalnych pełnomocników. Podręcznik jeszcze nie dotarł do wszystkich zainteresowanych, a już Naczelna Rada Adwokacka wysłała protest z żądaniem, by minister go wycofał. O co poszło? O nierozróżnienie dwóch zawodów prawniczych: radcy prawnego i adwokata, oraz zbyt częste porównania adwokata do radcy prawnego. Prezes adwokatury nie szczędził ostrych słów ministerstwu, które publikację przygotowało i wypuściło. Andrzej Zwara zarzucał mu arogancję przejawiającą się w braku konsultacji z adwokatami, biurokrację i promowanie zawodu radcy. Borys Budka długo nie czekał z odpowiedzią. Sprawdził i okazało się, że redaktorem merytorycznym podręcznika był... adwokat.
O co tak naprawdę toczy się bój, bo na pewno nie o kilka porównań, choć adwokaci tak właśnie twierdzą. Mówią, że to burza w szklance wody, ale zbyt długo milczeli w drobnych sprawach, więc teraz nie zamierzają. Głosu radców na razie nie słychać. A to właśnie oni mieli się prawo czuć obrażeni protestem adwokatów.
Cicha walka między dwiema korporacjami trwa od dawna. Poszło głównie o dopuszczenie radców prawnych do obrony w sprawach karnych. W obecnej sytuacji na rynku nie może to cieszyć adwokatów, którzy do tej pory mieli monopol na takie sprawy. Potem minister sprawiedliwości zastanawiał się, jak ułożyć listę tych, którzy w obronach będą występować. Adwokaci chcieli dwóch list, minister zdecydował o jednej, wspólnej dla obu korporacji. Wygląda więc na to, że ostatnio to radcowie mają większą siłę przebicia. I choć trudno się dziwić adwokatom, że ich to denerwuje, nie można się nie zgodzić, że w sprawie podręcznika zareagowali zbyt impulsywnie.

Dojazd do pracy to też praca
EŚ; http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... praca.html
Pracownicy, którzy nie wykonują pracy w jednym miejscu i muszą często podróżować, aby wykonać swoje obowiązki służbowe, mogą spodziewać się podwyżek lub zmniejszenia godzin pracy. Trybunał Sprawiedliwości UE uznał bowiem, że czas dojazdu do pracy z miejsca zamieszkania i z powrotem może być wliczony do czasu pracy w rozumieniu prawa unijnego.
Sprawę zainicjowali hiszpańscy pracownicy techniczni firmy Tyco, specjalizujący się w instalacji i obsłudze systemów alarmowych domach i zakładach przemysłowych. W 2011 r. przedsiębiorstwo zamknęło swoje biura regionalne, a wszyscy jego pracownicy zaczęli podlegać centrali znajdującej się w Madrycie.
Pracownicy techniczni Tyco często przemieszczają się po kraju i zdarza się, że muszą pokonywać nawet 100 km, aby dotrzeć do miejsca wykonywania zlecenia. Biorąc pod uwagę odległość i korki, może to im zająć trzy godziny. Co więcej, pracownicy muszą też raz lub kilka razy w tygodniu pojawiać się w centrach logistyczno-transportowych najbliżej swojego miejsca zamieszkania, aby odebrać potrzebny sprzęt i części zamienne. Ich pracodawca nie uznawał czasu spędzonego w podróży za czas pracy, ale za okres odpoczynku.
Tymczasem przed likwidacją biur regionalnych Tyco liczyło czas pracy inaczej: począwszy od przybycia pracownika do lokalnego biura po auto służbowe, wykaz klientów oraz punktów wykonywania zlecenia, aż po wieczorny powrót do biura, gdzie pracownik zwracał firmowy samochód. Teraz wszystkie informacje na temat zleceń i logistyki pracownik otrzymuje dzień wcześniej za pośrednictwem specjalnej aplikacji na smartfon, a także odnotowuje w niej dane dotyczące wykonanych czynności.
Związek zawodowy pracowników technicznych Tyco wniósł sprawę do sądu, który stwierdził, że dyrektywa 2003/88 dotycząca niektórych aspektów organizacji czasu pracy traktuje pojęcia czasu pracy i okresu odpoczynku jako przeciwstawnie i nie przewiduje sytuacji pośrednich. Natomiast prawo hiszpańskie zakłada, że pracownik ma swobodę w wyborze miejsca zamieszkania, stąd sam pracownik decyduje o odległości, jaką będzie pokonywał do pracy. Sąd zauważył także, że pracownicy techniczni Tyco, otrzymując na kilka godzin przed początkiem pracy informacje o zleceniach i siedzibach klientów, nie mogą prowadzić uregulowanego życia prywatnego ani dostosować miejsca zamieszczania do miejsca pracy, skoro codziennie się ono zmienia.
Hiszpański sąd postanowił więc zwrócić się do TSUE z pytaniem, czy w świetle przepisu dyrektywy 2003/88 definiującego pojęcia "czasu pracy" i "okresu odpoczynku" (art. 2) pracownik, który musi codziennie dojeżdżać do klienta i wracać do domu od innego klienta (zgodnie z harmonogramem narzuconym mu przez pracodawcę), może domagać się, aby czas spędzony w podróży został mu wliczony do czasu pracy?
Trybunał luksemburski przypomniał, że wspomniana dyrektywa definiuje pojęcie "czasu pracy" jako jako każdy okres, podczas którego pracownik pracuje, pozostaje do dyspozycji pracodawcy i wypełnia swoje zadania i obowiązki zgodnie z przepisami lub praktyką krajową. Jest to przeciwieństwo okresu odpoczynku. Dyrektywa nic nie mówi o stanach pośrednich i nie przewiduje żadnych odstępstw.
Trybunał podkreślił, że przed likwidacją biur regionalnych czas spędzony na dojazdach był wliczany przez Tyco do czasu pracy. Teraz jednak pracodawca przekonywał, że obowiązkiem pracowników technicznych jest świadczenie usług w zakresie instalacji i obsługi systemów alarmowych. A jadąc do klienta, nie wykonują tego obowiązku.
Zdaniem trybunału argument Tyco jest nie do obrony, gdyż przejazdy pracowników technicznych są nierozerwalnym elementem świadczonych przez nich usług. Jeśli przejazdy służbowe nie zostaną uwzględnione w czasie pracy, poważnie utrudniałoby to zapewnienie bezpieczeństwa i zdrowia pracowników. Pracodawca nie może traktować jako miejsca pracy wyłącznie miejsca wykonywania zlecenia.
Tyco próbowało tłumaczyć, że firma ustala jedynie wykaz i kolejność klientów poszczególnym pracownikom, ale nie wyznacza im trasy dojazdów. Mogą oni sami decydować o tym, jak dotrzeć do miejsc wykonywania zleceń, a więc też organizować sobie czas według własnego uznania. Argument ten nie przekonał jednak trybunału, który przyznał, że pracownikom technicznym pozostawiono pewną swobodę, jakiej nie mają np. osoby pracujące w centrali w Madrycie, ale nie ma to wpływu na charakter prawny ciążącego zobowiązania pracowników do wypełniania poleceń swojego pracodawcy. Nie mogą oni bowiem w czasie przeznaczonym na dojazdy zajmować się własnymi sprawami, bo wciąż pozostają do dyspozycji firmy.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 10 września w sprawie Federación de Servicios Privados del sindicato Comisiones obreras (sygn. C 266/14)
NIEBIESKI PARASOL
Wszyscy chętni mogą skorzystać z bezpłatnych porad prawnych w dniach 14-19 września 2015 r.
To już druga odsłona tegorocznego „Niebieskiego Parasola”, pierwsza odbyła się w kwietniu (podzielenie akcji na dwa etapy to inicjatywa wdrożona w 2015 r.). Listy miejsc, w których dyżurować będą radcowie i aplikanci radcowscy z danego regionu, zamieszczone są na stronach internetowych poszczególnych izb.
ESZA;Artykuł z dnia: 2015-09-14,
XVI Ogólnopolska Spartakiada Prawników za nami
W imprezie, zorganizowanej przez OIRP w Warszawie, wzięło udział blisko 600 osób z całego kraju.
Trwająca od 9 do 13 września Spartakiada była największą imprezą integracyjną świata prawniczego w 2015 r. Rozegrano 62 konkurencje sportowe, m.in. mecze piłki nożnej, siatkowej i koszykówki, nie zabrakło też rzutu kaloszem, streetballa, brydża czy przeciągania liny. W szranki stanęło m.in. 176 radców prawnych, 117 adwokatów, 76 sędziów, 36 aplikantów radcowskich, 32 aplikantów adwokackich i 28 prokuratorów.
Najmłodszy uczestnik Spartakiady miał 24 lata, a najstarszy 76 lat.
Wyniki rozegranych konkurencji znajdują się TUTAJ.
Podczas tradycyjnego już Balu Sportowca odbyła się aukcja charytatywna na rzecz podopiecznych Fundacji Między Niebem a Ziemią oraz Fundacji Prokuratorów i Pracowników Prokuratury im. Ireny Babińskiej. W ten sposób zebrano 30 tys. zł.
Podczas Spartakiady ogłoszono także organizatora przyszłorocznej edycji wydarzenia - XXVII Ogólnopolska Letnia Spartakiada Prawników odbędzie się w Szczecinie.
ESZA;Artykuł z dnia: 2015-09-14, http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... -nami.html
Niechęć do mediacji uderzy strony po kieszeni
Sejm przyjął poprawki Senatu do ustawy, która ma promować rozwiązywanie sporów biznesowych w drodze mediacji. Akt czeka teraz na podpis prezydenta.
Nowe regulacje wprowadzają zachęty finansowe dla stron, które chciałyby zakończyć konflikt polubownie i jednocześnie przewidują kary za nieuzasadnione uchylanie się od mediacji.
Ustawa autorstwa resortów gospodarki i sprawiedliwości ma obniżyć koszty sporów sądowych i odciążyć sądy.
Nowe przepisy zmierzają przede wszystkim do jak najwcześniejszego uświadomienia stron o możliwości ugodowego rozwiązania konfliktu. W tym celu wprowadzono obowiązek informowania w pozwie o podjęciu próby polubownego rozwiązania sporu przed skierowaniem sprawy do sądu. W przypadku, gdy nie podjęto takich starań, powód zobowiązany będzie do wyjaśnienia przyczyn.
Ustawa wprowadza też system zachęt finansowych, np. wniosek o zatwierdzenie ugody pozasądowej zawartej przed mediatorem zostanie zwolniony od opłaty sądowej. Jeżeli natomiast do zawarcia ugody dojdzie przed rozpoczęciem rozprawy, sąd zwróci stronom całość uiszczonej opłaty sądowej.
Co więcej koszty mediacji prowadzonej na skutek skierowania przez sąd zostaną zaliczone do kosztów sądowych, dzięki czemu osoby niezamożne będą mogły zostać zwolnione od ich ponoszenia.
Z kolei niechęć do mediacji może słono kosztować. Ustawa przewiduje m.in., że niezależnie od wyniku sprawy w wypadku nieuzasadnionej odmowy poddania się mediacji przez stronę, sąd może nałożyć na nią obowiązek zwrotu kosztów.
Nowe rozwiązania mają także uporządkować kwestie proceduralne. Strony uzyskają pierwszeństwo przy wyborze mediatora, który będzie mógł zapoznać się z aktami sprawy zaraz po przystąpieniu stron do mediacji, a ich dane kontaktowe sąd przekaże mediatorowi w jak najkrótszym czasie. Mediacja będzie mogła zostać wyznaczona na okres do 3 miesięcy.
PS/źródło: MS.Artykuł z dnia: 2015-09-11, http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... szeni.html

Żart, czyli kpina z prawa autorskiego
Przez wieki zabawne historie krążyły z ust do ust i daremne było szukanie ich autora. W dobie internetu wskazanie twórcy dowcipu, który trafił do sieci, jest nadal trudne, aczkolwiek wykonalne
Zagadnienia prawnej natury form komicznych są rozpatrywane najczęściej pod kątem oceny naruszenia wizerunku i godności osoby parodiowanej, przekroczenia granicy norm etycznych lub obrazy uczuć religijnych w przypadku satyry. Mogłoby się wydawać, że problematyka publikowania form humorystycznych sprowadza się do jego dopuszczalności z punktu widzenia prawa prasowego i ochrony podstawowych dóbr osobistych. Jednak coraz częściej zaczyna się mówić o prawach autorskich twórców żartów – czy słusznie i czy jest to uzasadnione w każdym przypadku?
Humor na poważnie
Należy odróżnić satyrę od zwykłego humoru jako formy komizmu. Satyra jest najczęściej literackim lub graficznym (karykatura) rodzajem ośmieszająco-piętnującym określoną osobę czy zjawisko społeczne, przy czym założeniem podstawowym jest, aby odbiorca bez problemu domyślił się, kto lub co jest podmiotem satyry. Dopuszczalność stosowania satyry jako odsłony wolności wypowiedzi została wyrażona w art. 41 w zw. z art. 1 prawa prasowego (Dz.U. z 1984 r. nr 5, poz. 24 ze zm.). Za utwór w rozumieniu prawa autorskiego (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm. – pr. aut.) będzie można uznać ośmieszającą polityka fraszkę lub jego rysunkową karykaturę. Jednak czy przedmiotem ochrony autorskoprawnej będzie także zwykły słowny dowcip opublikowany w czasopiśmie humorystycznym? Należałoby dokonać oceny poziomu oryginalności takiego żartu, co pozostaje kwestią dyskusyjną. Inaczej zostałby oceniony krótki dowcip przedstawiający scenę rodzajową, którą można opisać na wiele różnych sposobów z zachowaniem efektu zabawności, a inaczej żart zbudowany z odpowiednio dobranych, charakterystycznych słów (np. żart dźwiękonaśladowczy), którego zmiana oryginalnej konstrukcji spowoduje utratę śmieszności.
Jeżeli budowa dowcipu jest prosta, to można go łatwo zmodyfikować poprzez wprowadzenie innych postaci, miejsca itp. i z zachowaniem tej samej puenty opublikować bez obaw o naruszenie praw autorskich. Przez wieki zabawne historie krążyły z ust do ust i daremne było szukanie ich autora. Przy założeniu, że dowcip taki stanowił utwór w rozumieniu prawa autorskiego, należałoby go traktować jako dzieło osierocone. W dobie internetu wskazanie twórcy żartu, który trafił do sieci, jest nadal trudne, aczkolwiek wykonalne.
Copyright trolling
Kilka tygodni temu bezprecedensową sprawą okazało się zamieszczenie na Twitterze przez Olgę Lexell żartu słownego, do którego rościła prawa autorskie. Dowcip został powielony na innych kontach, których właściciele nie wskazali autora tekstu, w związku z czym autorka pierwotnego wpisu zgłosiła administracji serwisu Twitter naruszenie jej własności intelektualnej. Żądaniom stało się zadość i serwis konsekwentnie usuwa posty z zamieszczanym przez innych użytkowników problematycznym żartem. Pojawiły się w sieci głosy oburzenia, wskazujące, że zakres ochrony praw autorskich w tym przypadku popadł w absurdalną skrajność. Olga Lexell wystosowała oświadczenie, w którym broniła swojego stanowiska, argumentując je kwestiami zarobkowymi: autorka deklaruje swój fach jako pisarz-komik, zaś na Twitterze sprawdza popularność żartów, zanim wykorzysta je w twórczości literackiej.
Autorka nie otrzymywała wynagrodzenia z tytułu żartów umieszczanych na koncie w serwisie Twitter. Rozpowszechnianego przez jego użytkowników żartu nie sposób również wycenić w charakterze utraconych korzyści, więc nie ma możliwości wskazywania na naruszenie autorskich praw majątkowych. Podnoszenie naruszeń autorskich praw osobistych również pozostaje kwestią wątpliwą, co obrazuje także polskie ustawodawstwo. Czy stosując rozszerzającą wykładnię art. 1 ust. 2 pr. aut., opowiedziany dowcip należałoby traktować jako przedmiot prawa autorskiego w postaci utworu wyrażonego słowem? Mając na uwadze, że utwór jest przedmiotem prawa autorskiego od chwili ustalenia, chociażby miał postać nieukończoną, można teoretycznie zakładać, że dowcip podlegałby ochronie od momentu jego opowiedzenia innym osobom. Jednakże omawiana twórczość Olgi Lexell nie była rozbudowaną humoreską czy fraszką, ale zaledwie jednozdaniowym, prostym żartem złożonym z kilkunastu słów. Aby uzyskać ochronę jako przedmiot prawa autorskiego, dowcip taki musiałby spełnić przesłanki oryginalności i indywidualności, a wobec omawianego jednozdaniowca mamy do czynienia z granicznym poziomem twórczości, gdzie należałoby ustalić wartość progową umożliwiającą rozróżnienie wytworów intelektualnych zdatnych od niezdatnych do ochrony.
Jak zauważył SA w Krakowie (I ACa 477/97), „w każdym przypadku budzącym wątpliwości, tj. wtedy, gdy indywidualność badanego wytworu intelektualnego nie jest intuicyjnie oczywista, zachodzi konieczność odwołania się do ocen wartościujących. W ocenach tych należy kierować się dyrektywą nakazującą uwzględniać aksjologiczne uzasadnienie norm prawa autorskiego, jak i właściwości wytworów intelektualnych poddanych ocenom wartościującym”. W postępowaniu Olgi Lexell doszukiwać się można znamion copyright trollingu, czyli złośliwego nadużywania prawa autorskiego poprzez jego stosowanie w sposób graniczący z nadinterpretacją przepisów.
Kabarety i memy
Bardziej klarownie wydaje się prezentować ochrona prawnoautorska komików. Komediant występujący w kabarecie nie tylko przygotowuje repertuar żartów, lecz także odpowiednio dobiera do skeczu kostium, komponuje piosenki, opracowuje układ taneczny, a w przypadku braku reżysera także scenografię. Każdy z tych dodatkowych elementów może stanowić utwór w rozumieniu prawa autorskiego. Pomimo minimalistycznych założeń show i częstego improwizowania stand-upowy komik także może liczyć na ochronę prawną swojego popisu. Zarówno występ kabaretowy, jak i stand-up przy zastosowaniu wykładni rozszerzającej art. 85 ust. 2 prawa autorskiego stanowi artystyczne wykonanie, a zatem komikowi przysługiwać mogą wyłączne prawa do ochrony dóbr osobistych związanych z występem, jak również prawo do korzystania i rozporządzania prawami do artystycznego wykonania. Należy zaznaczyć, że zawarcie przez artystę wykonawcę z producentem utworu audiowizualnego umowy o współudział w realizacji utworu przenosi na producenta prawa do rozporządzania i korzystania z wykonania, o ile umowa nie stanowi inaczej (art. 87 pr. aut.).
W przypadku żartów obrazkowych sytuacja prawna ich twórców jest z reguły pewna, gdyż grafika jest jednym z podstawowych form utworu wymienionych w przytoczonym art. 1 ust. 2 pr. aut. Rozpowszechnianie takiej twórczości bez zgody twórcy będzie z reguły naruszało jego prawa autorskie, jednak nie w każdym przypadku (dozwolony użytek publiczny). Przykładowo: dopuszczalne będzie przytoczenie uprzednio opublikowanej rysunkowej satyry politycznej w celu analizy krytycznej, nauczania lub jej wyjaśnienia, jak również użycie takiego rysunku w podręcznikach dydaktycznych – choć w ostatniej kwestii twórcy przysługiwać będzie prawo do wynagrodzenia (art. 29 ust. 1–2 pr. aut.).
Aktualnym problemem są memy internetowe – charakteryzujące się prostym wykonaniem, najczęściej ogólnodostępne w sieci zdjęcia lub ilustracje opatrzone krótkim, zabawnym frazesem. W zdecydowanej większości przypadków cechuje je anonimowość twórcy, co w połączeniu z szybkim rozprzestrzenianiem się mema w sieci oraz wielością jego przeróbek uniemożliwia w praktyce wskazanie autora oryginału. Nierzadko wykorzystują to internetowe portale humorystyczne, oznaczając memy swoimi komputerowymi znakami wodnymi, a czasem zasłaniając oznaczenie konkurenta własnym. Czy możemy mówić w takich przypadkach o naruszeniu prawa do integralności lub autorstwa utworu? Utworu, który de facto niejednokrotnie stanowi dzieło zależne, jako że często jego fundamentem są rysunki lub zdjęcia odnalezione w wyszukiwarkach internetowych? Mając na względzie precedens, gdy autorka dowcipu uzyskała od serwisu Twitter żądaną ochronę autorskoprawną, można spodziewać się kolejnych postaw roszczeniowych wśród użytkowników internetu. Przy ocenie takich przypadków należy wykazać się szczególną ostrożnością, gdyż nietrudno obrócić żart w jawną kpinę z prawa autorskiego.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 15


PRZEGLĄD PRASY jako załącznik
Załączniki
15 września 15.pdf
(1.21 MiB) Pobrany 47 razy
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 16

w załączeniu plik bo jak wklejam to się rozjeżdża:



PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
1
Spis treści
Budka o uproszczeniach w procedurach i bezpłatnej pomocy prawnej
.................................................1
Współpraca radców i adwokatów według Chróscika
............................................2
C
zęsto zawieszają kolegów, kiedy już naprawdę muszą
.......................................................
3
Palestra nie chce rewolucji
.........................................3
Prokuratu
ra po 20 latach oddała zabrane komputery
.................................................................................4
Sędziowie będą oceniad sądy
...............4
Kto chce zniszczyd komisję kodyfikacyjną prawa karnego
.........................
6
Video
-
m
ateriał własny Centrum Prasowego KRRP
.......................11
Budka o uproszczeniach
w procedurach i bezpłatnej pomocy prawnej
PAP
, jaga,
15.09.2015
;
http://www4.rp.pl/Prawnicy/309159923
-
Budka
-
o
-
uproszczeniach
-
w
-
procedurach
-
i
-
bezplatnej
-
pomocy
-
prawnej.html
O uproszczeniach w procedurach i bezpłatnej pomocy prawnej rozmawiał we wtorek ze studentami prawa i
prawnikami w Białymstoku minister sprawiedliwości Borys Budka. Przed południem w stolicy Podlasia zbiera się rząd
premier Ewy Kopacz.
Borys Budka, podczas
porannego spotkania przy kawie, mówiąc o zmianach w polskim wymiarze sprawiedliwości zwrócił
uwagę na program wspierania mediacji gospodarczych; w Białymstoku działa jeden z sądów arbitrażowych, utworzonych
w ramach pilotażowego projektu. Spory przedsiębio
rców mają byd tam rozwiązywane w drodze mediacji, szybciej i taniej
niż w sądzie powszechnym.
"Czas trwania postępowao sądowych to jeden z mankamentów wymiaru sprawiedliwości"
-
przyznał minister. Mówiąc o
wprowadzaniu "różnych mechanizmów pozwalających us
prawnid albo wyeliminowad biurokrację sądową" Budka podał
przykład pism sądowych, które obecnie nie muszą byd już opatrzone firmową pieczęcią i podpisem.
Mówiąc o systemach tzw. centralnego wydruku przedstawił wyliczenia, że przeciętnie w sądzie ok. dwóch
minut zajmuje
zapakowanie jednej przesyłki. I dodał, że w okręgu sądowym gliwickim i łomżyoskim testowane są systemy centralnego
wydruku. Po kliknięciu w komputerze, przesyłka trafia od razu do zaadresowanej koperty i automatycznie jest
przekazywana do wys
yłki.
Przypomniał też przepisy o elektronicznym biurze podawczym w procedurze cywilnej, by strony (zwłaszcza zawodowi
pełnomocnicy) i sąd mogły komunikowad się tą drogą, np. wysyład i odbierad pisma procesowe. "Te przepisy naprawdę
uproszczą kontakt z sąde
m i pozwolą oszczędzid czas"
-
dodał minister Budka.
Poinformował, że ok. 100 mln zł będzie w budżecie paostwa na realizację bezpłatnej przedsądowej pomocy prawnej
-
przepisy o takiej pomocy wchodzą w życie 1 stycznia 2016 roku. Np. w Białymstoku ma byd dwanaście takich punktów.
Prawnicy
-
praktycy uczestniczą
cy w spotkaniu mówili, że zapotrzebowanie na taką pomoc jest i ciągle rośnie.
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
2
Budka wyraził przekonanie, że to rozwiązanie pomoże też wzbudzid większą świadomośd, żeby ludzie korzystali nie tylko
z bezpłatnych usług prawników. Powołał się na badania, iż w
Niemczech z takich usług korzysta ponad 80 proc.
społeczeostwa, w Polsce
-
kilkanaście procent.
Według przepisów, taka pomoc będzie miała charakter przedsądowy i będzie udzielana osobom najuboższym, młodym i
seniorom, kombatantom i weteranom, posiadaczom K
arty Dużej Rodziny oraz ofiarom klęsk żywiołowych. Minister
Budka mówił, że to rozwiązanie ważne zwłaszcza poza dużymi miastami, bo tam można np. skorzystad z poradni
studenckich.
Współpraca radców i adwokatów według Chróscika
Włodzimierz Chróścik,
15.09.2015
;
http://www4.rp.pl/Rzecz
-
o
-
prawie/309159886
-
Wspolpraca
-
radcow
-
i
-
adwokatow
-
wedlug
-
Chroscika.html
Nic tak nie cieszy autora jak odzew na jego felieton.
W odpowiedzi na mój sierpniowy tekst w „
Rzeczy o Prawie
" „
Churchill pochwaliłby szatana
" pojawiły się aż dwie
publikacje: mec.
Rafała Dębowskiego
, sekretarza Naczelnej Rady Adwokackiej, i prof.
Macieja Gutowskiego
, dziekana
Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu. Obu panom serdecznie za te
wypowiedzi dziękuję.
To, co różniło te artykuły, to fakt, że ten autorstwa mecenasa Dębowskiego koncentrował się na odpowiedzi na pytanie,
dlaczego adwokatura nie może współpracowad z samorządem radców prawnych. Dziekan Gutowski poruszył,
wydawałoby się,
zbliżoną kwestię, jednak o innej wymowie, tj. dlaczego i jak adwokatura powinna współpracowad z
samorządem radców prawnych.
Te dwie opinie bardzo dobrze obrazują złożonośd zjawiska, o którym mówimy od dłuższego czasu. Współdziałanie
środowisk zawodowych je
st potrzebne. Wręcz niezbędne, właśnie po to, żebyśmy dobrze wypełniali misję nałożoną na
nas przez ogół radców prawnych i adwokatów. Niewielu z nich już obchodzi, czy adwokatura jest starsza niż KRRP, czy
też radcowie są liczniejsi i rzekomo bardziej wpły
wowi.
To mity, którymi trwale obrosły nasze dotychczasowe relacje. Mit, jak wiadomo, ma charakter trwały. Może byd
nośnikiem wielu cennych informacji. Jego rola edukacyjna i opiniotwórcza była jednak bardziej doniosła w pierwotnych
grupach plemiennych. Tym
bardziej że cały czas jest mowa o kilkudziesięciotysięcznej grupie doskonale wykształconych
osób, jakimi bez wątpienia są zarówno adwokaci, jak i radcy prawni.
Na pewno od wspólnych akcji o charakterze wizerunkowym można by zacząd praktyczną współpracę. O
drzucając
wzajemne animozje, razem możemy naprawdę wiele zdziaład na rzecz naszych członków. Podobnie jest z ważnymi dla
nas inicjatywami legislacyjnymi. Postawię odważną tezę, że ostatnie wydarzenia związane z odmiennym sposobem
negocjacji obu samorządów
z Ministerstwem Sprawiedliwości w sprawie wysokości opłat za czynności radców prawnych
i adwokatów mogą byd dobrym prognostykiem na przyszłośd. To doskonały przykład, jak nie należy postępowad. To
również dowód na to, że ambicje (nieważne której ze stron)
wciąż przeważają nad pragmatycznym interesem naszych
środowisk zawodowych.
Może byd już tylko lepiej. Nie ma wątpliwości, że nasza współpraca będzie korzystniejsza dla radców prawnych i
adwokatów niż dalsze kultywowanie mitu o złych adwokatach i niedobrych
radcach prawnych. Jeżeli wystarczy nam
chęci i odwagi, to o wszystkim możemy swobodnie rozmawiad. Bez uprzedzeo i atawizmów. W większości spraw
jesteśmy w stanie osiągnąd porozumienie. Trzeba tylko chcied. Nie patrzmy na naszą współpracę przez pryzmat his
torii,
ale przyszłości. I o tym właśnie przypomina artykuł prof. Gutowskiego. Do kwestii wizerunkowych i legislacyjnych
możemy przecież dołączyd wspólne szkolenia na poziomach okręgowych izb, integrację zawodową, współpracę przy
wsparciu merytorycznym radc
ów prawnych oraz adwokatów, wymianę doświadczeo na polu etyki i sądownictwa
dyscyplinarnego czy też tworzenie wspólnych portali informacyjnych. To będzie już wiele.
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
3
I na koniec dwa pytania: kto na tym skorzysta? Ogół adwokatów i radców prawnych. Kto może s
tracid? Garstka osób,
które tkwią w minionych czasach, karmiąc się mitami przeszłości.
Palestra nie chce rewolucji
Trzech na pięciu adwokatów chce mied możliwośd zatrudnienia na umowę o pracę lub wykonywania zawodu w spółce prawa
handlowego. Prawie tyle samo opowiada się też za złagodzeniem zakazu reklamy

wynika z ankiety „Strategia dla adwokatury”
przeprowadzonej pr
zez wszystkie rady adwokackie.
W badaniu internetowym wzięło w sumie udział 8 622 adwokatów i aplikantów adwokackich (najwięcej z rady warszawskiej i
poznaoskiej), najczęściej pracujących w indywidualnych kancelariach prawnych (80 proc.). Wśród respondentó
w dominowały osoby
młode stażem, nie mające więcej niż trzy lata doświadczenia zawodowego (ok. 22 proc.). Najmniejszy odzew na internetową ankie

był ze strony grupy adwokatów z najdłuższym stażem zawodowym

od 15 do 25 lat (387).
Wśród respondentów najm
niejsze podziały wzbudziły pytania o prowadzenie przez samorząd akcji wizerunkowej oraz udział palestry
w działalności publicznej. Aż 94 proc. ankietowanych nie ma wątpliwości, że adwokatura powinna promowad swój zawód i usługi,
a
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
4
96 proc. oczekuje od orga
nów samorządowych zintensyfikowania aktywności w pracach legislacyjnych oraz zwiększenia liczby
inicjatyw prawodawczych.
Dużym poparciem środowiska cieszy się także postulat dopuszczenia do zatrudniania adwokatów na podstawie umowy o pracę oraz
wykonywania
zawodu w spółkach prawa handlowego (oba rozwiązania popiera 70 proc. respondentów). Niewiele mniej adwokatów
(68 proc.) opowiada się za złagodzeniem zakazu reklamy w kodeksie etyki.
Około jedna trzecia ankietowanych sprzeciwia się natomiast połączeniu pal
estry z samorządem radcowskim. Najczęściej motywują
to różnicami prawnoustrojowymi samorządów, odmiennością tradycji i historii oraz różnicami w zasadach etycznych. Tylko niespe
łna
8 proc. jest zdania, że aplikacja radcowska gorzej przygotowuje do wykonywa
nia zawodu prawnika niż aplikacja adwokacka.
Autorzy ankiety zapytali adwokatów też o to, na co przede wszystkim powinny byd przeznaczane środki samorządowe. Najczęściej
prawnicy wskazywali kolejno doskonalenie zawodowe, działalnośd legislacyjną, szkolenie
aplikantów, akcje wizerunkowe oraz nadzór
nad wykonywaniem zawodu.
Największy podział wśród adwokatów wywołała kwestia przeciwdziałania odpływowi członków palestry do samorządu
radcowskiego: 46 proc. z nich uważa, że władze korporacji powinny podejmowad j
akieś działania, aby zapobiegad takim przypadkom,
natomiast 47 proc. woli, aby nie robiono w tej sprawie nic.
Jak poinformował na swojej stronie internetowej adw. Jerzy Majewski, w tym tygodniu wyniki badania zostaną zaprezentowane na
posiedzeniu plenarnym
Naczelnej Rady Adwokackiej przez dziekana rady poznaoskiej prof. Macieja Gutowskiego.
EŚ/adwokatmajewski.pl
;
Artykuł z dnia:
2015
-
09
-
15
;
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/adwoka ... 1,palestra
-
nie
-
chce
-
rewolucji.html
Prokuratura po 20 latach oddała zabrane komputery
Piotr Zaleski właściciel gdańskiej sieci kantorów „Conti” odzyskał po 20 latach komputery zabezpieczone
przez prokuraturę.
Sprzęt zabrany został w związku z oskarżeniem jego firmy o uczestnictwo w procederze prania brudnych pieniędzy. Właściciel
„Conti” Piotr Zaleski został zatrzymany 15 września 1995 r. i spędził w więzieniu 157 dni. Zarzuty prokuratorskie zostały
jednak odda
lone zarówno przez sąd okręgowy, apelacyjny jak też ostatecznie Sąd Najwyższy w 2006 r. W wydawanych
wyrokach krytykowały prokuraturę m.in. za to, że nawet „nie uprawdopodobniła swoich zarzutów”.
Zabrane przy okazji tej sprawy komputery zostały oddane prze
dsiębiorcy we wrześniu 2015 r. Oddany przez prokuraturę sprzęt
nie ma dziś żadnej wartości

komentuje Piotr Zaleski. Cieszę się jednak bo jest to choćby symboliczne przyznanie się do tego,
że popełniono w tej sprawie szereg błędów. Mam też nadzieję, że z
mojej historii zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski

podkreśla Piotr Zaleski.
Artykuł z dnia:
2015
-
09
-
11
,
Autor:
Mariusz Szulc
;
http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly ... rokuratura
-
po
-
20
-
latach
-
oddala
-
zabrane
-
komputery.html
Sędziowie będą oceniad sądy
Ministerstwo Sprawiedliwości znów poszukuje sędziów do pracy. Tym razem mieliby oni oceniad, czy Polsce udaje się
przestrzegad praw człowieka
Sędziowie mają byd delegowani do departamentu współpracy międzynarodowej i praw człowieka MS. Ich zadaniem
miałoby byd przygotowywanie opinii w sprawach z zakresu prawa cywilnego bądź karnego dotyczących postępowao
przed Europejskim Trybunałem Praw Człowie
ka. Tak więc sędziowie, w imieniu resortu, mają de facto oceniad, czy
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
5
polskie sądy działają prawidłowo i czy paostwo polskie przestrzega praw człowieka. Eksperci mają wątpliwości, czy taka
praktyka da się pogodzid z konstytucyjną zasadą trójpodziału władz.
Kontrowersyjne delegacje
Delegacje sędziów do MS nie pierwszy raz wywołują kontrowersje. Od lat bowiem mówi się, że pracuje ich w resorcie
zbyt wielu, że się tam marnują, że delegacje trwają zbyt długo, a cierpi na tym wymiar sprawiedliwości. Pojawiają si
ę też
pytania o zakres czynności wykonywanych w resorcie przez sędziów.

To budzi pewne wątpliwości

przyznaje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu Humanistyczno
-
Społecznego SWPS.
Podkreśla, że nie można byd jednocześnie sędzią i adwokate
m. Profesor przypomina, że sędziego obowiązuje zasada
niezawisłości. A to oznacza, że czynności, których nie da się z nią pogodzid, sędzia po prostu nie powinien wykonywad.
Zasada ta, tak jak nie przestaje mied zastosowania do sędziów w stanie spoczynku, t
ak i zachowuje swoją aktualnośd
wobec sędziów delegowanych do resortu. Tymczasem sędzia w MS jest podporządkowany hierarchicznie nie tylko
ministrowi sprawiedliwości, ale także szefowi departamentu, w którym pełni czynności. To oznacza, że musi wykonywad
z
adania przez niego zlecone. Tym razem będzie to sporządzanie opinii w sprawach toczących się przed ETPC, w których
stroną jest Polska. A przecież to oczywiste, że żadna strona nie chce przegrad sporu przed sądem.

Zapewne jest takie oczekiwanie ze strony
resortu, aby opinia zmierzała w stronę oddalenia skargi złożonej przez
obywatela

mówi Łukasz Piebiak, przewodniczący zespołu ds. ustroju sądów Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
Mimo to nie potępia on praktyki resortu.

Pamiętajmy, że opinie pi
sane przez sędziów nie są w żaden sposób wiążące dla MS, tak jak opinia adwokata czy radcy
prawnego nie wiąże jego klienta. O tym, jaki będzie kształt stanowiska naszego paostwa w danej sprawie, ostatecznie
decyduje rząd

zaznacza.
Tłumaczy, że z praktycz
nego punktu widzenia udział sędziego w takim procesie jest nie do przecenienia.

Tylko sędzia zna od podszewki mechanizmy rządzące w sądownictwie. Kto, jak nie on, lepiej oceni, np. czy w danej
sprawie rzeczywiście nie dało się uniknąd przewlekłości, czy
też kto ewentualną przewlekłośd rzeczywiście spowodował

pyta Łukasz Piebiak.
Kontrowersyjne regulacje
Jak podkreśla Patrycja Loose, rzecznik prasowy MS, koniecznośd wykonywania tego typu zadao przez sędziów wynika
wprost z przepisów prawa o ustroju sądów
powszechnych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 133 ze zm.

dalej u.s.p.). Zgodnie
bowiem z art. 37f par. 2 tej ustawy to właśnie sędziowie delegowani do resortu powinni wykonywad

w zakresie spraw
dotyczących działalności sądów

czynności związane z reprezent
owaniem Rzeczpospolitej Polskiej przed Europejskim
Trybunałem Praw Człowieka.

Opinie są sporządzane na podstawie akt sprawy, o które referenci proszą prezesów poszczególnych sądów. Są
sytuacje, kiedy akta sprawy bada się na miejscu, w sądzie. W praktyce sędziowie wykonują pracę wizytatorów: w opinii
powinna znaleźd się informacja,
czy w ocenie MS doszło w konkretnej sprawie do naruszenia przepisów Konwencji o
ochronie praw człowieka i podstawowych wolności

tłumaczy Patrycja Loose.
Ponadto resort przypomina, że sędzia delegowany do pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości nie wykonuj
e obowiązków
orzeczniczych. To oczywiście efekt wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2009 r. (sygn. akt K 57/07). Wówczas TK uznał,
że przepisy u.s.p., pozwalające na łączenie przez sędziów funkcji orzeczniczych z wykonywaniem czynności
administracyjnych w r
esorcie, są niezgodne z ustawą zasadniczą. TK nie zakwestionował jednak samej instytucji
delegowania sędziów do MS.

Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że przyznanie Ministrowi Sprawiedliwości kompetencji do delegowania sędziów za
ich zgodą do wykonywania
czynności administracyjnych nie narusza tego aspektu zasady podziału władz, który akcentuje
ich separację

przekonuje Patrycja Loose.
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
6
Jednak zdaniem Jerzego Stępnia, byłego prezesa TK, orzeczenie trybunału nie zamyka dyskusji dotyczącej delegowania
sędzi
ów do resortu.

Argument, że na to zezwolił kiedyś Trybunał Konstytucyjny, mnie nie przekonuje. Trybunał jest od badania
konstytucyjności, a nie od ustalania, czy coś jest racjonalne, czy nie, czy coś jest dobre dla wymiaru sprawiedliwości, czy
też nie. S
ędziowie z wieloletnim stażem powinni natomiast wiedzied, co służy wymiarowi sprawiedliwości i pozycji
sędziów, a co tę pozycję osłabia

kwituje.
Małgorzata Kryszkiewicz
;
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/894149,sedziowie
-
beda
-
oceniac
-
sady.html
Kto chce zniszczyć komisję kodyfikacyjną prawa karnego
Atmosfera wokół wielkiej reformy prawa karnego, a także wokół Komisji Kodyfi
kacyjnej Prawa Karnego (KKPK), która
reformę przygotowała, stała się

w mojej ocenie

nie do zniesienia. Z perspektywy tych kilku lat, które wraz z gronem
ekspertów poświęciłem na przygotowanie reformy, to, co się obecnie wokół niej dzieje, zdumiewa.
Tak

przyznaję się publicznie do tego, że uczestniczyłem w zespole KKPK przygotowującym projekt kluczowej ustawy,
która weszła w życie 1 lipca br. Wcale nie wstydzę się tego, że zespołem tym kierowałem. Przyznaję się także do tego, że
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
7
od 2013 roku kierowałem
pracami całej komisji i

co więcej

dumny jestem z tego, że miałem szansę współpracować z
wybitnymi specjalistami i organizować ich pracę. Jestem także dumny z rezultatu naszej wspólnej pracy. Jedyna rzecz,
której teraz trochę mi szkoda, to to, że pełni
ąc służbę poza granicami Polski, nie mogę aktywnie włączyć się w obronę
reputacji komisji, którą to reputację wielu próbuje w niezrozumiały dla mnie sposób zakwestionować.
Dumy nikt mi nie zabierze. Wiem swoje: dokonano potrzebnej, spójnej i głęboko przemy
ślanej reformy systemu prawa
karnego procesowego. Jest ona właściwą odpowiedzią na trudności, z którymi boryka się wymiar sprawiedliwości w
sprawach karnych, i tworzy zręby procesu, który będzie bardziej efektywny i sprawiedliwy. Śledząc to, co dzieje się
wokół
niej, nieustannie jednak wprawiany jestem w bezgraniczne zdumienie. Kompletnie niezrozumiałe są dla mnie wysiłki
prokuratury zmierzające do storpedowania całego przedsięwzięcia. Nie rozumiem utyskiwań sugerujących brak
logistycznego przygotowania do
wejścia w życie nowych przepisów, choć reformie zapewniono niemal dwuletni okres
vacatio legis. Nie rozumiem twierdzeń o braku merytorycznego przygotowania kadr wymiaru sprawiedliwości, skoro przez
okres niemal dwuletni Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokura
tury prowadziła program szkoleń, w których mógł
uczestniczyć każdy polski sędzia i każdy polski prokurator.
Dodajmy: utyskiwania słychać nie tylko z ust prokuratorów, lecz także niektórych sędziów i adwokatów. W najwyższe
zdumienie wprawia mnie także to, ż
e do chóru aktywnych przeciwników reformy zgłosili akces niektórzy urzędnicy
Ministerstwa Sprawiedliwości. Do przeciwników reformy zdaje się należeć także i obecny przewodniczący KKPK, który
objął tę funkcję już po uchwaleniu nowelizacji przez parlament. O
twarcie reformy nie krytykuje, ale nie wierzę, by nie
rozumiał, że publicznie forsowanej przez niego koncepcji sędziego do spraw postępowania przygotowawczego

odrzuconej w powszechnych konsultacjach środowiskowych poprzedzających przygotowanie reformy

po prostu nie da
się pogodzić z założeniami reformy.
Być może jedynym sensownym wyjaśnieniem poczynań resortu, a także funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, jest
dążenie do zmazania ewidentnego grzechu zaniechania. Na kim bowiem, jak nie na sądach, reso
rcie sprawiedliwości i
kierownictwie prokuratury, spoczywała powinność odpowiedniego przygotowania wymiaru sprawiedliwości do „nowego”?
Dla znających się odrobinę na kalendarzu było chyba jasne, że dzień 1 lipca 2015 r., bez względu na wszystko, kiedyś
nad
ejdzie. Teraz, kiedy mleko się wylało, dla zatuszowania własnej indolencji niektórzy wolą polować na czarownice.
Nie znajduję jednak żadnego objaśnienia dla poczynań wielu praktyków, którzy uczestniczą w publicznej debacie na
temat przyjętych rozwiązań. Pr
zeraża wprost merytoryczna niekompetencja dyskutantów. Znam wielu z nich i po prostu
nie potrafię uwierzyć, że podzielają poglądy, które formułują. Jeżeli w istocie

czego nie zakładam

nie są w stanie
pojąć, na czym polega reforma i co w rzeczywistości
zapisano w znowelizowanych przepisach kodeksów, powinni raczej
zapisać się na wspomniane szkolenia, niż znęcać się nad klawiaturami komputerów.
Wszystko to bardzo dziwi. Próbowałem to sobie tłumaczyć myślą, że wprowadzeniu w życie tak fundamentalnej reform
y
zazwyczaj towarzyszą napięcia i spory. Miarka się jednak przebrała, gdy sięgnięto po narządzie wręcz plugawe, jakim
bezsprzecznie jest próba zdyskredytowania Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego. To moment, w którym jako
przewodniczący komisji w czasie,
gdy pracowano nad projektami kluczowych ustaw reformy, muszę zabrać głos w jej
obronie.
Jest dla mnie jasne, że podważenie autorytetu komisji nie jest w ogóle możliwe. Stoi ona bowiem autorytetem jej
członków: wybitnych naukowców i ponadprzeciętnych praktyków. Jest też dla mnie jasne, że jeżeli zawierucha polityczna
nie wywróci całej reformy,
obroni się ona sama i finalnie okaże się, kto miał rację. W końcu bowiem nawet najzagorzalsi
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
8
harcownicy wrócą do pracy i wszystko zacznie działać jak należy. Nie mogę jednak pogodzić się z opluwaniem ludzi,
którzy poświęcili kilka lat swojego życia na prz
ygotowanie reformy. Każdy, kto ma mgliste choćby pojęcie o legislacji, wie,
jak skomplikowane i pracochłonne jest przedsięwzięcie, którego owocem jest całkowita przebudowa postępowania
karnego i zasad odpowiedzialności karnej.
Dlaczego chwytam za pióro wła
śnie teraz? Czarę goryczy przelał opublikowany w Dzienniku Gazecie Prawnej artykuł pt.
„Reformy karne w outsourcingu” (DGP 177/2015) zawierający sugestię, że oto w czasie prac nad reformą komisja za
publiczne pieniądze zleciła przygotowanie zewnętrznych ek
spertyz, zamiast zabrać się do pracy i przygotować je
własnymi siłami. Co gorsza, czytelnik może odnieść wrażenie, że autorstwo owych tajemniczych ekspertyz zostało
utajnione, co w demokratycznym państwie prawnym jest nie do przyjęcia, skoro autorzy zostal
i opłaceni ze środków
publicznych. Niezrozumiałe stanowisko zajęło w tym zakresie Ministerstwo Sprawiedliwości, odmawiając ujawnienia
powszechnie przecież dostępnych i od lat znanych nazwisk owych ekspertów.
Dwie fundamentalne kwestie wymagają zatem wyjaśn
ienia. Otóż, po pierwsze, opinie eksperckie nie mogły być
opracowane przez samą komisję. Powstały we wstępnej fazie prac nad założeniami reformy i ich celem było
skonfrontowanie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego z różnymi możliwymi wizjami przyszłego pr
ocesu karnego,
funkcjonującymi wśród przedstawicieli doktryny i praktyki, oraz zapoczątkowanie dyskusji środowiskowej, której wynik stał
się następnie podstawą sformułowania wstępnych wersji projektów ustaw nowelizacyjnych. Komisja uznała bowiem, że
nie da
się proponować nowego modelu procesu bez wysłuchania głosów teoretyków prawa, a także

i przede wszystkim

przedstawicieli praktyków: sędziów, prokuratorów, adwokatów. Podobny charakter miały też opinie zlecane w latach
2010

2014.
Po drugie, wspomniane
ekspertyzy zostały zaprezentowane i wszechstronnie przedyskutowane na zorganizowanych w
Ministerstwie Sprawiedliwości konferencjach środowiskowych z udziałem reprezentatywnego grona teoretyków i
praktyków. Materiały z tych konferencji, obejmujące także owe
ekspertyzy wraz z podaniem nazwisk ich autorów, zostały
w całości opublikowane na stronach internetowych KKPK, a także przez Ministerstwo Sprawiedliwości w wersji
papierowej. Ten sam sposób procedowania powtórzono podczas przygotowania założeń reformy kod
eksu karnego.
Koniecznym wydało mi się publiczne zabranie głosu, będącego w istocie protestem przed ujawniającymi się od dłuższego
czasu próbami dyskredytowania komisji. Ta tendencja jawi się bowiem jako wielce niebezpieczna. Wcale nie byłbym
zdziwiony, gd
yby ludzie, którzy przez wiele lat służyli jej swoją wiedzą i doświadczeniem, unieśli się dumą i po prostu
odeszli. Nie będę także zdziwiony, jeżeli podejmowane w przyszłości próby rekrutacji ekspertów do ciał doradczych
skończą się pokazaniem przez nich p
rzysłowiowej figi.
©?
Nie mogę pogodzić się z opluwaniem ludzi, którzy poświęcili kilka lat życia na przygotowanie reformy
Prof. dr hab. Piotr Hofmański
sędzia Międzynarodowego Trybunału Karnego w Ha
dze; do marca 2015 przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa
Karnego; kierował zespołem, który przygotował projekt nowelizacji k.p.k.
http://www.gazet
aprawna.pl/artykuly/894141,kto
-
chce
-
zniszczyc
-
komisje
-
kodyfikacyjna
-
prawa
-
karnego.html
Materiał własny Centrum Prasowego KRRP
https://www.youtube.com/watch?v=So
-
f7hJsm0A
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
16 września 2015
Strona
9
Załączniki
16 wrzesnia 15.pdf
(1.18 MiB) Pobrany 43 razy
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 17

Załącznik pdf na końcu wpisu najlepiej pobrać bo jest scalone


PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
17 września 2015
Strona
1
Spis treści
Sąd może odebrad obroocę z urzędu
.................................................1
Strona KIRP w nowej odsłonie
............................................1
Nowy atak hakerski na kancelarie
.......................................................2
Legislacja pod
dyktando wyborów i politycznej rywalizacji
.........................................2
Legislacja pod dyktando wyborów i politycznej rywalizacji
.................................................................................3
Sąd może odebrad obroocę z urzędu
Agat
a Łukaszewicz,
17.09.2015;
http://www4.rp.pl/Prawo
-
karne/309179994
-
Sad
-
moze
-
odebrac
-
obronce
-
z
-
urzedu.html
W sprawie o wykroczenie obroocę z urzędu wyznacza
prezes lub referendarz.
Właśnie wchodzi w życie kolejna nowela procedury karnej. Za jej sprawą sąd może od dziś cofnąd wyznaczenie obroocy,
kiedy okaże się, że nie istnieją okoliczności, na podstawie których go wyznaczono.
Kiedy decyzja o odebraniu adwokat
a nie spodoba się oskarżonemu, może ją zaskarżyd do równorzędnego składu.
Ponowny wniosek o wyznaczenie obroocy oparty na tych samych okolicznościach jest pozostawiany bez rozpoznania.
Są także zmiany w postępowaniu w sprawach o wykroczenia. Obroocę z urzę
du w nich wyznacza prezes lub referendarz
sądowy sądu właściwego do rozpoznania konkretnej sprawy. Na zarządzenie prezesa odmawiające przyznania adwokata
czy radcy prawnego przysługuje zażalenie.
Nowelę wymusił wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Uznał on, że
brak możliwości zaskarżenia decyzji o cofnięciu obroocy
jest niezgodny z ustawą zasadniczą. Chodzi zarówno o proces karny (skarbowy), jak i postępowanie w sprawach o
wykroczenia (w tym skarbowe).
Obrona z urzędu może kosztowad Skarb Paostwa więcej niż dot
ychczas. Wszystko za sprawą nowelizacji procedury
karnej, która obowiązuje od 1 lipca. Jak wstępnie obliczono, nowe przepisy spowodują, że na obronę z urzędu budżet co
roku wyda ok. 230 mln zł. Według ministra finansów ta kwota może byd nawet wyższa.
podst
awa prawna: nowelizacja z 12 czerwca 2015 r. DzU z 17 sierpnia 2015 r., poz. 1186
Strona KIRP w nowej odsłonie
Czytelniejszy układ treści, bardziej nowoczesny wygląd i łatwiejsza nawigacja. Samorząd radców odświeżył swoją stronę interne
tową.
Jak czytamy
w oficjalnej informacji, projektując zmiany uwzględniono wyniki analiz i statystyk odwiedzających oraz zgromadzone
uwagi i preferencje użytkowników. Nowa witryna ma też lepiej działad na urządzeniach mobilnych. Adres strony bez
zmian:
http://www.kirp.pl
.
ESZA
,
2015
-
09
-
17
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
17 września 2015
Strona
2
Nowy atak hakerski na kancelarie
Osoba podszywająca się pod adwokatów z Wrocławia i Jaworzna rozsyła maile z zawirusowanymi plikami. Haker wykorzystał
nawet logo i dane kontaktowe firmy.
Jaj informuje portal zau
fanatrzeciastrona.pl, wiadomośd przesłana adwokatom na skrzynkę elektroniczną zatytułowana jest
"
Powiadomienie o przekazaniu sprawy karnej do Sadu Rejonowego we Wroclawiu"
lub
"Zawiadomienie o rozpoczęciu sprawy karnej
w Sądzie okręgowym w Lublinie 15/09/
2015".
Przestępca wykorzystał w nich nawet logo i dane kontaktowe pewnej rzeczywiście
istniejącej kancelarii prawnej we Wrocławiu.
Email ma załączony plik .zip lub .rar, zawierający złośliwe oprogramowanie, które ma m.in. możliwośd przechwytywania i
modyfi
kowania sesji bankowości elektronicznej. W plik kliknięto już ponad 500 razy.
EŚ:
2015
-
09
-
17;
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/adwoka ... 94453,nowy
-
atak
-
hakerski
-
na
-
kancelarie.html
Legislacja pod dyktando wyborów i politycznej rywalizacji
http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/894355,raport
-
dgp
-
legislacja
-
pod
-
dyktando
-
wyborow
-
i
-
politycznej
-
rywalizacji.html
Projekty ważnych ustaw, nad którymi od dawna pracował rząd, poszły w odstawkę. Parlament zajął się za to t
akimi,
które pojawiły się w ostatnich miesiącach, a nawet tygodniach
Sejm tej kadencji ma przed sobą jeszcze dwa zaplanowane posiedzenia, Senat jedno. Co uda im się w tym czasie zrobid?
O odpowiedź nie jest łatwo, bo duży wpływ na pracę parlamentarzystów m
a kampania wyborcza.
10 maja odbyła się I tura wyborów prezydenckich. Wynik był niekorzystny dla urzędującego wówczas prezydenta
Bronisława Komorowskiego. To, oraz perspektywa październikowych wyborów do Sejmu i Senatu, zrobiły swoje:
następnego dnia prezy
dent ogłosił, że we wrześniu odbędzie się referendum w sprawie jednomandatowych okręgów
wyborczych, finansowania partii politycznych z budżetu oraz wprowadzenia do ustawy klauzuli rozstrzygania na korzyśd
podatników wątpliwości dotyczących treści przepisów
. Zaraz potem zwrócił się z odpowiednim wnioskiem do izby
wyższej parlamentu, a ta rychło go rozpatrzyła. To był spektakularny, ale niejedyny przykład wpływu kalendarza
wyborczego oraz rywalizacji politycznej z nim związanej na prace legislacyjne. Przyjrze
liśmy się, czym zajmowali się
parlamentarzyści po 10 maja. Jakie ustawy w tym czasie uchwalili (stały się bądź wedle wszelkiego prawdopodobieostwa
staną się obowiązującym prawem), jakie wciąż bardzo zaprzątają ich uwagę oraz z jakimi mogą nie zdążyd lub na
pewno
nie zdążą. Szczególnie ciekawa jest ostatnia grupa. Są w niej m.in. takie projekty, których znaczenie było wcześniej
wielokrotnie podnoszone. W tym także takie, których nieprzyjęcie w odpowiednim terminie może oznaczad opóźnienie
we wdrażaniu unijny
ch dyrektyw czy trudności z uzyskaniem dostępu do funduszy unijnych.
Dlaczego rząd lub parlamentarzyści nie poświęcają im dostatecznie dużo uwagi? Byd może dlatego, że zajęli się zupełnie
nowymi pomysłami, np. projektami zmian w przepisach emerytalnych, a
szczególnie

propozycją ustawy o
restrukturyzacji walutowych kredytów hipotecznych (ją też prezentujemy w tabeli poniżej). Posłowie PO błyskawicznie
przygotowali projekt, a Sejm równie szybko go uchwalił. Tyle że w kształcie innym niż chcieli autorzy

ba
rdziej
korzystnym dla kredytobiorców i niekorzystnym dla banków. Przeważyły głosy opozycji (głównie PiS i SLD) oraz części
posłów PSL. Senat równie sprawnie wprowadził poprawki przywracające dokumentowi pierwotny kształt. W obawie o
porażkę w głosowaniu na
d tymi poprawkami PO torpeduje dalsze prace nad ustawą. Może się więc okazad, że
poświęcone jej czas i energia poszły na marne. Czy mogły zostad wykorzystane na pracę nad pilniejszymi regulacjami?
Załączniki
17 września 15.pdf
(606.1 KiB) Pobrany 43 razy
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 18
Załącznik całej prasy w pdf na końcu

PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
1 września 2015
Strona
1
Spis treści
Bezpłatna pomoc prawna: kto pierwszy ten lepszy
.................................................1
Sądy uchylają wyroki zamiast je poprawiać
............................................
1
Poznaj finalistów konkursu Rising Stars Prawnicy

liderzy jutra 2015
.......................................................2
Coraz mniej różnic
w zawodach prawniczych
.........................................3
Zaproszenie do elitarnego klubu
.................................................................................4
http://www4.rp.pl/Bezplatna
-
pomoc
-
prawna/309189948
-
Bezplatna
-
pomoc
-
prawna
-
kto
-
pierwszy
-
ten
-
lepszy.html
Sądy uchylają wyroki zamiast je poprawiad
Agata Łukaszewicz,
17.09.2015
;
http://www4.rp.pl/Sedziowie
-
i
-
sady/309179797
-
Sady
-
uchylaja
-
wyroki
-
zamiast
-
je
-
poprawiac.html
Nawet jeśli w orzeczeniu są dr
obne niedopatrzenia, sędziowie każą proces powtarzad. Teraz będą częściej werdykt
poprawiad. Zmuszają ich do tego przepisy.
Uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania miało byd wyjątkiem. Stało się regułą.
Ze statystyk Mini
sterstwa Sprawiedliwości wynika, że sądy zbyt często korzystają z tej możliwości i uchylają wyroki
pierwszej instancji. Stabilnośd orzecznictwa w sprawach karnych wynosi zaledwie 64 proc., w tym w sądach apelacyjnych
52 proc., a okręgowych 66 proc. Trochę
lepiej jest w sprawach cywilnych, pracy i ubezpieczeo społecznych.
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
1 września 2015
Strona
2

Mimo że sędziowie odwoławczy mogą wyrok uzupełnid, rzadko z tej możliwości korzystają

twierdzą sędziowie
pierwszej instancji. Mówią też, że często powodem uchylenia jest niechęd sędziów
odwoławczych do podejmowania
ostatecznych decyzji.

Jeśli sędzia chce uchylid wyrok, zawsze coś znajdzie, by to zrobid i uzasadnid

uważają. Ich zdaniem sędziowie
odwoławczy od dawna nieorzekający na tzw. pierwszej linii zapominają, jak to jest, gdy trz
eba od nowa przeprowadzid
proces dużej grupy oskarżonych.
Jest jednak szansa, że przy kolejnym podsumowaniu statystyki będą lepsze. Od 1 lipca obowiązuje nowa procedura
karna. Sąd odwoławczy dostał w niej większe możliwości poprawiania wyroków.
Kilka razy to samo
Praktycznie niemal żadna głośna, medialna sprawa karna nie kooczy się po pi
erwszym rozpoznaniu. Kolejne „wracają do
sądu pierwszej instancji". Przykład to środowy wyrok w procesie trójki policjantów oskarżonych o niedopełnienie
obowiązków podczas zatrzymania groźnych bandytów w Magdalence w 2003 r. Trzy razy zapadł wyrok uniewinn
iający, a
prokuratura nie wyklucza kolejnego odwołania.

Ta tendencja utrzymuje się od lat

twierdzi sędzia Marek Celej, który ostatnio przez 2, 5 roku orzekał w Sądzie
Apelacyjnym w Warszawie.

Na 30 spraw, jakie prowadziłem, wyroki uchyliłem tylko w d
wóch

mówi. I przekonuje, że
kiedy istnieje jedna z bezwzględnych przesłanek odwoławczych, sprawa jest oczywista i nikt nie ma pretensji.

Problem
zaczyna się, gdy w ramach kontroli sąd odwoławczy ocenia wyrok inaczej niż sąd pierwszej instancji.
Obrażan
ie zbędne

Nikt nie lubi, gdy mu się uchyla wyroki. To w pewnym sensie ocena pracy sędziego. Dlatego nieuzasadnione uchylenia
dokuczają jeszcze bardziej

mówi sędzia Jacek Przygucki.
Sędzia Barbara Piwnik zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę.

Sędziowie
I instancji są poddawani nieustannej kontroli. Odwoławczej dużo rzadziej, a przecież mylid może się każdy

mówi. Twierdzi też, że zbyt rzadko w ramach kontroli wyroki są poprawiane czy uzupełniany jest materiał dowodowy.
Wytknięcie błędu to jedno. Bywa,
że sądy odwoławcze pozwalają sobie na złośliwe uwagi wobec orzekających w I
instancji.
Poznaj finalistów konkursu Rising Stars Prawnicy

liderzy jutra 2015
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie
-
prawa/artykuly/894651,poznaj
-
finalistow
-
konkursu
-
rising
-
stars
-
prawnicy
-
liderzy
-
jutra
-
2015.html
Radcowie prawni w niewielkie
j przewadze liczebnej nad adwokatami, kobiety jak zwykle w mniejszości. To, kto z prezentowanej
trzydziestki został zwycięzcą, a kto zamknie ranking, okaże się podczas uroczystej gali, która odbędzie się 29 października w
Warszawie.
Publikacja alfabetyczne
j listy finalistów na miesiąc przed ogłoszeniem wyników, to regulaminowa nowośd tegorocznej edycji
konkursu organizowanego przez Dziennik Gazetę Prawną i wydawnictwo Wolters Kluwer Polska. Jest już jasne, że po raz kolejny
ranking zdominowali panowie

wśr
ód laureatów jest ich aż 17. W finałowej trzydziestce mamy 14 radców prawnych, 12 adwokatów
(plus jedna osoba w tracie wpisu na listę członków palestry), a także kilku prawników bez tytułu zawodowego.
PRZEGLĄD PRASY

CENTRUM PRASOWE KRRP
1 września 2015
Strona
3
Kandydatów jak co roku oceniała kapituła w składzie: Ja
dwiga Sztabioska, redaktor naczelna DGP (i przewodnicząca gremium),
Włodzimierz Albin, prezes Wolters Kluwer Polska, Dariusz Sałajewski, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, Andrzej Zwara,
prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, Waldemar Koper, prezes zarządu
Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw, Marcin
Radwan
-
Röhrenschef, członek zarządu Polskiego Związku Pracodawców Prawniczych, Agnieszka Tałasiewicz, partner w Ernst &
Young Law Tałasiewicz i Wspólnicy sp.k oraz Ewelina Skocz, HR & Project Manag
er w BCSystems.
Nazwisko zwycięzcy zostanie ogłoszone podczas gali, która odbędzie się 29 paździe
rnika w Warszawie
.
Lista lauretów na stronie
http://www.prawnik.pl
Coraz mniej różnic w zawodach prawniczych
Arkadiusz Jaraszek,
http://prawo.gazetaprawna.pl/artyku
ly/432468,polaczenie_zawodow_prawniczych_coraz_mniej_rozni_korporacje_adwokatow_i_radcow_prawnych.html
Mój ojciec pozostawił pokaźny spadek

opowiada pan Łukasz.

Jego druga żona bezprawnie zajmuje dom i rodzinne
przedsiębiorstwo. Chcę odzyskad majątek, który mi się należy, ale nie mam pojęcia, jak postępowad w tej sprawie.
Zastanawiam się, kto udzieli mi
fachowej pomocy

adwokat czy radca prawny. Jaka jest różnica między tymi
zawodami? Wiem, że spadek można podzielid u notariusza. Gdzie mam szukad pomocy

pyta czytelnik
Aby skutecznie ubiegad się o zwrot swej własności, pan Łukasz musi posiadad dokument
potwierdzający nabycie spadku.
Czytelnik będzie miał wtedy podstawę, aby odebrad majątek osobie nieuprawnionej. Potwierdzenie swoich praw
spadkobierca może uzyskad w sądzie lub u notariusza.
Jeśli nasz czytelnik skorzysta z usług notariusza, zaoszczędzi m
nóstwo czasu i ominie go stres związany z postępowaniem
sądowym. Jest tylko jedno „ale”. Żeby podzielid spadek u notariusza, wszystkie osoby, które dziedziczą, muszą stawid się
w kancelarii i zgodnie oświadczyd wolę podziału majątku. Trzeba przynieśd ze so
bą niezbędne dokumenty, takie jak akt
małżeostwa i zgonu ojca oraz akt urodzenia pana Łukasza. Jakikolwiek spór między spadkobiercami uniemożliwia
dokonanie czynności przez rejenta. pan Łukasz pisze, że druga żona ojca niechętnie odnosi się do podziału spa
dku. W
takiej sytuacji jedynym wyjściem jest skierowanie sprawy do sądu.
Skompletowanie niezbędnych dokumentów, wniesienie wniosku do sądu i odzyskanie należnego spadku może
nastręczad wielu trudności. Znajomośd prawa

jak mówi czytelnik

nie jest jego m
ocną stroną i chętnie skorzystałby z
pomocy profesjonalnego pełnomocnika. Na rynku usług prawniczych znajduje się bardzo wiele kancelarii adwokatów i
radców prawnych. Różnice pomiędzy reprezentantami tych dwóch zawodów coraz bardziej się zacierają (patrz r
amka).
W sytuacji pana Łukasza trzeba złożyd wniosek o stwierdzenie nabycia spadku. Pismo powinno trafid do sądu cywilnego i
tam też zostanie rozpoznane. Reprezentowad klienta w tej sprawie może zarówno adwokat, jak i radca prawny.
Profesjonaliści prowadzą
cy kancelarie doskonale znają procedurę i czytelnik może bez obaw powierzyd im swoją sprawę.
Fachowy pełnomocnik powinien wskazad, jakie dokumenty trzeba zdobyd, aby bez zbędnej zwłoki sąd rozpoznał sprawę.
Następnie sporządzi wniosek rozpoczynający postęp
owanie i będzie występował na rozprawie w imieniu klienta. Poradzi
także co zrobid, by spadek trafił do rąk czytelnika i nie został mu w ręku jedynie dokument w postaci orzeczenia sądu.
Zarówno adwokaci, jak i radcowie prawni powinni ukooczyd pięcioletnie
studia prawnicze oraz uzyskad tytuł magistra. Po
zakooczeniu edukacji na uniwersytecie świeżo upieczony prawnik może wybrad, czy chce kształcid się dalej i zostad
adwokatem lub radcą prawnym. I tu zaczyna się podział na dwa zawody. Najpierw trzeba zdad egz
amin organizowany w
formie testu. Pokonanie tej przeszkody umożliwia rozpoczęcie trzyletniego cyklu szkolenia
aplikacji adwokackiej lub radcowskiej. Na zakooczenie przeprowadzany jest egzamin zawodowy.
Załączniki
18 września 15.pdf
(691.56 KiB) Pobrany 47 razy
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 22
22 wrzesnia 15.pdf
(960.78 KiB) Pobrany 45 razy
załącznik pdf - lepiej się czyta

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona1
Spis treści
Bezpłatna pomoc prawna: brakuje przepisów wykonawczych………………………………………….1
Tajne przewinienia prokuratorów……………………………………..2
Za ostentacyjne pogardzanie premierem należy się kara……………………………………………….3
Adwokaci chcą zwalczyd dziki rynek prawniczych porad…………………………………..4
Trudno rozmawiad z sensem……………….……………………………………………………..5
Link - http://darmowapomocprawna.ms.gov.pl……………7
Prezydent: wiek emerytalny dla kobiet - 60, dla mężczyzn - 65 lat…………………….7
MF wskazał urzędy skarbowe właściwe do wykonywania egzekucji…………………..8
Dodatek: Serduszko puka w rytmie Bacha………………………………………………….9
Bezpłatna pomoc prawna: brakuje przepisów wykonawczych
Renata Krupa-Dąbrowska, http://www4.rp.pl/Bezplatna-pomoc-prawn ... czych.html
Brakuje przepisów wykonawczych określających, w co mają byd wyposażone punkty pomocy prawnej.
Do 15 października powiaty powinny zawrzed z gminami porozumienia dotyczące pomieszczeo, w których od nowego roku będą udzielane bezpłatne porady prawne. Okazuje się jednak, że jest z tym wiele problemów. Przede wszystkim brakuje rozporządzeo.
Standardów wciąż brak
– Nie ma jeszcze rozporządzenia określającego standardy pomieszczeo. Obecnie trwają prace nad jego projektem, a to za mało, bo ministerialna propozycja może się jeszcze kilka razy zmienid. A dla powiatów to za duże ryzyko, by podejmowad wiążące decyzje i zawierad umowy – mówi mecenas Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
To, że nie ma jeszcze rozporządzeo, nie dziwi Andrzeja Porawskiego ze Związku Miast Polskich.
1524 punkty pomocy prawnej mają funkcjonowad od nowego roku w całej Polsce
– To standard w polskiej legislacji, że się na nie czeka. Do niektórych ustaw aktów wykonawczych nie ma od lat 90. – zauważa.
Ministerstwo Sprawiedliwości zapewnia, że przepisy będą na czas.
– Prace nad projektem ustawy trwały dłużej, niż zakładaliśmy, dlatego mamy opóźnienie w aktach wykonawczych. Chcemy jednak nadrobid stracony czas – tłumaczy Jerzy Kozdroo, wiceminister sprawiedliwości.
Mecenas z laptopem
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona2
Projekt rozporządzenia w sprawie sposobu udzielania i dokumentowania nieodpłatnej pomocy prawnej, określającego m.in. standardy pomieszczeo, jest dopiero w konsultacjach publicznych. Korporacje prawnicze mają już zastrzeżenia.
762 punkty mają zorganizowad powiaty. Pozostałe poprowadzą organizacje pozarządowe
– Z propozycji ministerialnej nie wynika, że pomieszczenia będą zawsze wyposażone w sprzęt komputerowy, kserokopiarkę i drukarkę. A bez tego sprzętu biurowego praca prawnika będzie bardzo trudna. Mecenas często musi np. skopiowad dokumenty, a oryginały oddad zainteresowanemu – uważa adwokat Rafał Dębowski z Naczelnej Rady Adwokackiej.
Z kolei ZPP uważa, że w niektórych regionach kraju wymagania korporacji prawniczych są zbyt wysokie.
– Ustawa określa minimalny standard, jaki musi zapewnid powiat. Projekt rozporządzenia wskazuje, że lokal musi mied zasilanie energią elektryczną oraz łącze teleinformatyczne. Nie nakłada natomiast obowiązku dostarczenia komputerów, kserokopiarek czy drukarek – tłumaczy Grzegorz Kubalski.
Jego zdaniem zasady wykorzystywania urządzeo technicznych w punkcie nieodpłatnej pomocy prawnej powinno określid porozumienie między powiatem a korporacjami zawodowymi adwokatów i radców prawnych. Możliwe więc, że prawnicy będą przychodzid ze swoimi laptopami.
Baza z Sejmu
Powiaty nie będą zapewne nabywad programów prawniczych.
– Ustawa zobowiązuje do zapewnienia dostępu do bazy aktów prawnych. Nie mówi o dostępie do profesjonalnych baz obejmujących wybrane orzecznictwo. Bazą taką może byd chociażby baza aktów prawnych zamieszczona na stronie Sejmu – tłumaczy Kubalski.
Tajne przewinienia prokuratorów
Prokurator generalny nie zmienia kursu: wyroki dyscyplinarne oskarżycieli mają pozostad ukryte przed opinią publiczną. Ale przyznaje, że te przepisy to archaizm.
Jeden ze śledczych szczebla rejonowego posługiwał się tytułem prokuratora wyższego szczebla. Został za to pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Obywatel, który chciał znad konkrety, zwrócił się do Prokuratury Generalnej o udostępnienie wyroków. Otrzymał odmowę. W ten sposób PG wykonał precedensowy wyrok NSA z czerwca (sygn. akt I OSK 20 57/14). Sąd przychylił się w nim do argumentacji rzecznika praw obywatelskich (autora kasacji) i stwierdził, że prokuratorskie wyroki dyscyplinarne stanowią informację publiczną, a PG ma obowiązek stosowad do nich ustawę o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. z 2014 r. poz. 782 ze zm. – dalej: u.d.i.p.), a więc rozpatrzyd wniosek obywatela merytorycznie.
Ochrona autorytetu
Po wyroku NSA szef prokuratury miał dwa wyjścia: mógł udostępnid wyroki albo wydad decyzję odmowną ze względu na ograniczenia przewidziane w przepisach (np. tajemnice chronione, ochrona prywatności, tajemnica przedsiębiorcy). Wybrał tę drugą drogę.
W decyzji z 17 września Andrzej Seremet powołał się na art. 5 ust. 1 u.d.i.p., zgodnie z którym prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu w zakresie i na zasadach określonych w przepisach o ochronie informacji niejawnych oraz o ochronie innych tajemnic ustawowo chronionych. PG uznał, że w tym przypadku w grę wchodzi tajemnica chroniona ustawowo.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona3
W rozstrzygnięciu PG przypomina, że prawo do informacji nie ma charakteru bezwzględnego. A przy rozstrzyganiu wniosku obywatela prokuratura musi brad pod uwagę art. 76 ust. 1 ustawy o prokuraturze (zob. grafika). Przepis ten – zdaniem PG – chroni tajemnicę postępowania dyscyplinarnego prokuratorów. Przy tym tajemnica ta – w przeciwieostwie do innych sądowych postępowao w Polsce – obejmuje nie tylko tok procesu, ale też orzeczenie koocowe. Jak podkreśla Seremet regułę tę potwierdzają też dalsze przepisy rozstrzygające, że na rozprawie mogą byd tylko prokuratorzy i asesorzy prokuratorscy. Orzeczenia dyscyplinarne zaś można podad do wiadomości publicznej, ale tylko na podstawie uchwały sądu dyscyplinarnego.
„Niewątpliwie ogłoszenie wyroku sądu dyscyplinarnego jest elementem składowym rozprawy i na tę częśd postępowania rozciąga się również zasada jego niejawności” – podkreśla PG w decyzji. „Ratio wspomnianej zasady, którym jest ochrona autorytetu osoby zajmującej stanowisko prokuratora, przemawia zdaniem ustawodawcy za tym, aby postępowanie dyscyplinarne pozostawało niejawne” – tłumaczy PG. Jednocześnie przypomina, że nie podziela tych argumentów i od dawna domaga się jawności postępowao dyscyplinarnych. Chod szef prokuratury nie ma inicjatywy ustawodawczej, to rzeczywiście przygotował propozycję projektu nowelizacji, która wprowadzała jawnośd w tym zakresie.
Tyle że minister sprawiedliwości nigdy nie nadał projektowi biegu.
Potrzeba zmian
PG tłumaczy, że dopóki ustawodawca nie zmieni przepisu – art. 76 ustawy o prokuraturze – trzeba trzymad się litery prawa i nie wolno wyroku dyscyplinarnego udostępnid. Sądy dyscyplinarne dla prokuratorów nie są sądami, o których mówi art. 45 konstytucji. Nie stosuje się do nich reguł takich, jak zasada publicznego ogłaszania wyroku. I chod art. 89 ustawy o prokuraturze odsyła do odpowiedniego stosowania kodeksu postępowania karnego, to jednak tylko w zakresie nieuregulowanym wprost.
Taki stan może byd uznawany za archaiczny, ale – jak podkreśla PG – z orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, że postępowania dyscyplinarne nie muszą charakteryzowad się jawnością rozpatrzenia sprawy w aspekcie zewnętrznym (czyli wobec opinii publicznej).
– Mam kłopot z treścią uzasadnienia tej decyzji, ponieważ nie wiem, jakie wartości uznaje prokurator generalny za ważniejsze – komentuje Szymon Osowski, prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Jest on zwolennikiem jawności orzeczeo zapadających również w postępowaniach korporacyjnych.
– Z jednej strony PG wykazuje, że jawnośd orzeczeo i postępowao dyscyplinarnych nie jest konieczna w kontekście konstytucji i Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, a z drugiej uznaje te przepisy za niewłaściwe – wskazuje prezes Sieci.
Z jednym natomiast zgadza się z Andrzejem Seremetem: te regulacje nie mogą ostad się w demokratycznym paostwie prawa.
– Dlatego dziwię się, że do dziś prokurator generalny nie skorzystał z uprawnienia wynikającego z art. 191 ust. 1 pkt 1 konstytucji i nie skierował wniosku do Trybunału Konstytucyjnego. Skoro ustawodawca nie chce się zająd potrzebą zmiany, byłoby to w tym przypadku najrozsądniejsze działanie – dodaje Osowski.
Środowisko prokuratorów od dawna postuluje jawnośd własnych postępowao. O odpowiednią nowelizację apelowała do ministra sprawiedliwości Krajowa Rada Prokuratury. Jak dotąd bez efektu. Postępowania dyscyplinarne prokuratorów – w przeciwieostwie do spraw sędziów, adwokatów, radców prawnych czy notariuszy – pozostają owiane tajemnicą.
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/prokur ... torow.html
Za ostentacyjne pogardzanie premierem należy się kara Orzeczenie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona4 Przepis, który przewiduje karę więzienia albo grzywny za „demonstracyjne okazywanie lekceważenia Narodowi Polskiemu, Rzeczpospolitej Polskiej lub jej konstytucyjnym organom” w miejscu publicznym, jest zgodny z ustawą zasadniczą i Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka – uznał wczoraj Trybunał Konstytucyjny. Postępowanie przed TK zainicjowała była rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz na kanwie głośnej sprawy protestu kibiców Jagiellonii Białystok z maja 2011 r. przeciwko decyzji o zamknięciu stadionu. Za wznoszenie okrzyków „Donald matole, twój rząd obalą kibole” 35 demonstrantów usłyszało wyrok skazujący na karę grzywny za zakłócenie spokoju i porządku publicznego, a część z nich została także uznana winnymi okazania lekceważenia konstytucyjnemu organowi RP, jakim jest premier. Dwa lata później rzecznik praw obywatelskich wystąpił do TK z wnioskiem o stwierdzenie, że art. 49 par. 1 ustawy – Kodeks wykroczeń (Dz.U. z 2013 r. poz. 482), który penalizuje zachowania godzące w autorytet narodu, państwa i jego organów, prowadzi do nadmiernej ingerencji w wolność słowa chronioną przez konstytucję i europejską konwencję. W ocenie RPO karanie za ostentacyjne manifestowanie pogardy lub braku szacunku wobec określonych podmiotów (niezależnie od tego, czy robi się to gestem, czynem, czy słowem) nie spełnia testu proporcjonalności, gdyż nie jest konieczne dla zapewnienia porządku publicznego. – Silne państwo nie potrzebuje tak drastycznych środków prawnych, aby zapewnić sobie powagę i szacunek ze strony obywateli. Penalizacja wyrażania pogardy lub lekceważenia jest jednoznaczna z tłumieniem debaty publicznej – dowodził na rozprawie przedstawiciel biura RPO dr Marcin Warchoł. Poseł Wojciech Szarama, który reprezentował Sejm, zwracał z kolei uwagę na to, że wprawdzie organy ścigania bardzo rzadko stosują zaskarżoną regulację, ale ma ona swoje uzasadnienie na gruncie porządku prawnego. – Gdyby nie było tego przepisu, niektóre publiczne zachowania wyrażające lekceważenie narodu, RP lub jej konstytucyjnych organów można by uznać za znieważenie z kodeksu karnego. A wtedy sprawca zostałby surowiej ukarany – przekonywał poseł Szarama. Ostatecznie trybunał nie zgodził się ze stanowiskiem RPO, uznając, że publiczne podważanie autorytetu państwa lub jego konstytucyjnych organów jest działaniem antywychowawczym, zarówno utrudniającym ich sprawne funkcjonowanie, jak i zagrażającym porządkowi publicznemu. – Okazywanie pogardy czy lekceważenia nie jest żadnym wkładem do debaty publicznej – podkreśliła na rozprawie sędzia sprawozdawca Teresa Liszcz. ©? Emilia Świętochowska; Adwokaci chcą zwalczyć dziki rynek prawniczych porad Odwoływanie się do historii i etosu zawodu nie wystarczy do budowania wizerunku adwokatury. Społeczeństwu należy pokazać, że ten samorząd zrzesza przedsiębiorczych profesjonalistów stanowiących intelektualną elitę społeczeństwa, mających znaczącą pozycję oraz autorytet – takie strategiczne założenia palestry na najbliższe 20 lat zostały przedstawione podczas ostatniego posiedzenia plenarnego Naczelnej Rady Adwokackiej. „Musimy pokazać, że adwokatura to lider środowisk prawniczych, otwarty na dialog, inicjujący wspólne przedsięwzięcia środowisk prawniczych, ukierunkowany na realizację interesu publicznego” – dopowiadają autorzy projektu strategii, prof. Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu, oraz prof. Piotr Kardas, przewodniczący Komisji Legislacyjnej NRA. – Zawarte w zarysie strategii rozwiązania to w głównej mierze wynik ankiety przeprowadzonej wśród członków naszego samorządu. Odpowiedziało na nią ponad 8,5 tysiąca adwokatów i aplikantów adwokackich – przypomina prof. Gutowski. Zastrzega jednak, że projekt strategii nie jest prostym odwzorowaniem wyników ankiety. – Nie chcemy np. wprowadzać możliwości zatrudniania adwokatów na postawie umowy o pracę. Kluczowa jest dla nas bowiem niezależność adwokata – akcentuje mec. Gutowski. Pierwszy strategiczny cel zakłada zwiększenie aktywności adwokatury w zakresie kształtowania otoczenia normatywnego. W ostatnich dwudziestu latach – jak czytamy w projekcie strategii – charakterystyczna dla adwokatury była bowiem raczej jej reaktywność. We wspomnianej ankiecie 96 proc. pytanych opowiedziało się za zintensyfikowaniem działań organów samorządu adwokackiego w zakresie działalności publicznej. Zgodnie ze strategią zwiększenie aktywności polegać ma m.in. na publicznej analizie aktów normatywnych, zabieraniu głosu w kluczowych szczególnie dla rynku pomocy prawnej sprawach, składaniu inicjatyw prawodawczych czy stworzeniu mechanizmów świadczenia przez adwokaturę pomocy eksperckiej ośrodkom władzy publicznej. Kolejnym celem jest doprowadzenie do właściwego podziału rynku usług prawnych. – Konsekwentnie należy dążyć też do eliminowania dzikiego rynku prawniczego, czyli osób bez wykształcenia i uprawnień, działających pod szyldem kancelarii – wyjaśnia profesor Gutowski. W projekcie strategii znalazły się też dość rewolucyjne postulaty otwarcia możliwości wykonywania zawodu adwokata w spółkach prawa handlowego mających osobowość prawną i rozluźnienia zasad etyki dotyczących reklamowania usług adwokackich.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona5 Anna Krzyżanowska; debata o dialogu
Trudno rozmawiad z sensem
Brak umiejętności prowadzenia dialogu w społeczeostwie rykoszetem uderza także w firmy. Sposób na wyjście z impasu jest tylko jeden: ciężka praca u podstaw
Jak kształtują się relacje pomiędzy pracodawcami i pracownikami? Czy pracodawcy i pracobiorcy potrafią zapomnied o rywalizacji i postawid na partnerstwo? O to zapytaliśmy uczestników kolejnej debaty DGP. Uczestnicy spotkania co do jednej rzeczy byli zgodni. Wszyscy podkreślali, że jakośd i sposób wypracowywania kompromisów w naszym kraju są dalekie od ideału. Każdy ma jednak inną receptę na uzdrowienie sytuacji.
Wiceminister pracy Jacek Męcina zwrócił uwagę na wzrost roli dialogu autonomicznego, który związkowcy prowadzą z pracodawcami bez udziału rządu. – Jeśli dialog autonomiczny funkcjonuje prawidłowo, łatwiej jest działad w dialogu trójstronnym – tłumaczy sekretarz stanu. W opinii Męciny rozmowy na temat nowego kształtu dialogu trójstronnego były ważnym etapem wzmacniania dialogu z wyłączeniem władz.
– Dostaliśmy wyraźny sygnał i od strony związków, i od strony pracodawców: dajcie nam się porozumied i wypracowad wstępną koncepcję. My weszliśmy do rozmów dopiero po porozumieniu na linii pracodawcy – związki i udało się wypracowad kompromisową formułę Rady Dialogu Społecznego i nowej ustawy – przekonuje Męcina. A stara formuła? W opinii przedstawiciela rządu ta już się wyczerpała. Teraz zainteresowane strony muszą pracowad nad tym, by w nowym systemie nie powtórzyd błędów z przeszłości. – Ważne jest zawarcie pierwszego porozumienia, które będzie kapitałem początkowym rady. Istotne jest, abyśmy od początku nie utknęli w sprawach proceduralnych i wzajemnych przepychankach – podkreśla Jacek Męcina.
Optymizm wiceministra pracy studzi prof. Janusz Czapioski, autor „Diagnozy społecznej”. Jego zdaniem Polakom brakuje umiejętności prowadzenia efektywnego dialogu, bez względu na jego rangę. – Mam tutaj także na myśli dialog w ramach jednego przedsiębiorstwa. Strony byd może mają dobrą wolę, ale nie potrafią negocjowad. Od razu wykładają karty na stół i maksymalizują żądania – mówi Czapioski. Profesor wskazuje jednocześnie, że potrzeba dialogu między pracownikami i pracodawcami będzie malała ze względu na zmianę charakteru rynku pracy.
– Taki dialog jest niezbędny w epoce rynku pracy pracodawców, bo wiadomo, że pracodawcy chcąc maksymalizowad swój zysk, będą chcieli to robid kosztem pracowników. W Polsce wchodzimy jednak w epokę rynku pracy pracowników. Oni mogą walczyd o swoje prawa, grożąc odejściem do konkurencji lub wyjazdem za granicę. W dodatku coraz częściej robią to osoby najbardziej pożądane na polskim rynku pracy – wyjaśnia Czapioski, a jako dowód na poparcie swojej tezy przytacza wyniki „Diagnozy społecznej”.
– Komisja trójstronna zmarła śmiercią naturalną. I co się stało w ciągu tych ostatnich dwóch lat? Znacząco wzrosło zadowolenie z pracy, poziom stresu związanego z pracą utrzymał się na niezmienionym poziomie, a realne zarobki wzrosły o ponad 10 proc. Innymi słowy, sytuacja pracowników poprawiła się chyba najbardziej radykalnie w ciągu ostatnich 15 lat – tłumaczy ekspert. Wątpliwości prof. Czapioskiego budzi także reprezentatywnośd uczestników dialogu. – Ponad 90 proc. pracodawców nie zamierza przyłączad się do żadnej zbiorowej organizacji. Jeszcze gorsza sytuacja dotyczy związków zawodowych. Uzwiązkowienie w Polsce jest na jednym z najniższych poziomów w Europie – przypomina Czapioski.
Zdaniem Jacka Męciny za niską reprezentatywnośd z jednej strony odpowiada wielośd organizacji, a z drugiej brak zainteresowania zrzeszaniem się. Wiceminister pracy podkreśla także, że inaczej wygląda dialog na szczeblu centralnym,
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona6
a inaczej na niższych szczeblach. – Dialog krajowy jest trudny i nieczęsto udaje się wypracowad kompromis. Dialog na poziomie zakładów pracy wygląda znacznie lepiej, bo toczy się on wokół konkretnych spraw, a w takich przypadkach umiejętnośd dogadywania się jest zdecydowanie większa – zapewnia Męcina.
Z obawami prof. Czapioskiego nie zgadza się prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski. – Bardzo uważnie śledziliśmy dialog autonomiczny prowadzony na linii pracodawca – związki i pracodawca – reprezentanci załóg (struktury nieuzwiązkowione). Oczywiście niełatwo było znaleźd konsensus, ale cały czas docierały do mnie informacje o zawieraniu kolejnych porozumieo. Poza tym na szczeblu przedsiębiorstw zaczęto wreszcie poruszad ważne i prawdziwe problemy, często omijane przy okazji posiedzeo komisji trójstronnej – twierdzi Malinowski i dodaje, że głównym źródłem nieefektywnych spotkao komisji trójstronnej było nastawienie władz.
– W ostatnich latach rząd PO i PSL zachowywał się arogancko i ignorował dialog na szczeblu paostwowym. Kilkanaście razy, kierując zespołem gospodarki i rynku pracy, musiałem odwoływad spotkania, na które rząd nie przysyłał swojego reprezentanta. Zamiast niego pojawiał się ktoś zupełnie niezwiązany ze sprawą i niemający mocy sprawczej. Przepraszałem przybyłych uczestników, ale nie chciałem prowadzid dialogu, bo to byłoby pozbawione sensu – tłumaczy reprezentant pracodawców.
Malinowski zapewnia, że organizacja, którą zarządza, reprezentuje interesy wszystkich sektorów gospodarki z wyłączeniem służby zdrowia. Wskazuje jednak, że szefowie firm nie zawsze wyrażają chęd dołączenia do niej, często bezpośrednio argumentując swoją obojętnośd. – Gdy rozmawiam z niektórymi kolegami o dołączeniu do naszej organizacji, pytają mnie, po co mieliby to robid. „Przecież ty i tak będziesz musiał to załatwid – słyszę” – mówi Malinowski.
Do kwestii reprezentatywności odniósł się także Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ. – Według GUS do związków zawodowych należy 17 proc. zatrudnionych. Czy reprezentujemy wszystkich? Tak, zrzeszamy przedstawicieli wszystkich sektorów. Znamy ich problemy, wiemy, co jest dla nich ważne i jakie są ich oczekiwania – przekonuje Radzikowski. Reprezentant związków podkreśla jednocześnie, że OPZZ nie jest obojętne na los pracowników, którzy nie mają silnych struktur związkowych, ani takich, którzy nie mają ich wcale.
– Interesujemy się losem wszystkich grup zawodowych, w tym samozatrudnionych i freelancerów. Ponad 3 mln pracowników nie może się zrzeszad w związkach zawodowych i ma ograniczoną reprezentację swoich interesów. Trybunał Konstytucyjny podzielił nasz punkt widzenia – przypomina Radzikowski. Wiceprzewodniczący OPZZ dodaje, że dialog na szczeblach centralnym, branżowym i zakładowym potrafi znacząco się różnid. – Najlepiej do tej pory ocenialiśmy dialog na poziomie zakładowym. Tam życie zmuszało rozmówców do tego, by najmocniej dotykad bezpośrednich problemów pracowników – mówi Radzikowski.
Deklaracje przedstawicieli OPZZ i Pracodawców RP zastanawiają prof. Janusza Czapioskiego, który ma wątpliwości, czy wymienione strony w ogóle muszą ze sobą rozmawiad. – Doszedłem do wniosku, że w istocie nie chodzi o dialog trójstronny, lecz o dwa dialogi dwustronne. Za każdym razem adresatem próśb, tez i wniosków jest rząd. Pojawia się pytanie, czy związki w ogóle muszą się spotykad z pracodawcami. Pracodawcy mają pewne interesy dotyczące prawa pracy i płacy minimalnej. Podobne postulaty, chod w innym kierunku, mają związki zawodowe – tłumaczy ekspert.
Prezydent Pracodawców RP Andrzej Malinowski nie ma jednak złudzeo. W jego opinii dialog autonomiczny bez udziału przedstawicieli rządu jest nieodzowny. – Musimy ze sobą rozmawiad. Wzorem jest dla nas Skandynawia, gdzie uzwiązkowienie przekracza 70 proc. Z czego to się bierze? Tam dialog pomiędzy stronami ma jedną nadrzędną cechę: działa w oparciu o pytanie, jak wspólnie budowad wartośd społeczno-ekonomiczną przedsiębiorstwa – podkreśla Malinowski.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona7
http://darmowapomocprawna.ms.gov.pl
Prezydent: wiek emerytalny dla kobiet - 60, dla mężczyzn - 65 lat
Wiek emerytalny dla kobiet zostanie obniżony do 60 lat, a dla mężczyzn do 65 lat - przewiduje podpisany w poniedziałek przez prezydenta Andrzeja Dudę projekt ustawy. Prezydent zaznaczył, że jeśli obecny parlament nie uchwali tej ustawy, to zgłosi projekt ponownie po wyborach.
- Ta ustawa przywraca wiek emerytalny 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn (...). Ona daje prawo do emerytury, (...) tzn. że jeżeli ktoś osiągnie wiek emerytalny i chce zacząd pobierad emeryturę, to może to zrobid. Ale może też - jeżeli ma taką wolę, jeżeli czuje w sobie siłę i ma takie możliwości, pracowad dalej, po to, żeby mied wyższą emeryturę, żeby się nadal realizowad zawodowo. Jeżeli będzie miał inne życiowe plany, jeżeli się chce zająd wnukami, czy też w zupełnie inny sposób prowadzid swoje życie, w sposób pozazawodowy, może zacząd pobierad emeryturę. To będzie jego swobodna decyzja - powiedział prezydent.
Zaznaczył, że projekt jest realizacją oczekiwao, nie tylko tych, którzy na niego głosowali, ale także tych, którzy głosowali na Bronisława Komorowskiego oraz tych, którzy do wyborów nie poszli. - Jeżeli obecny parlament nie zdąży uchwalid ustawy skracającej wiek emerytalny, złożę ją również w następnej kadencji, gdy będzie już inna koalicja rządowa - zapowiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. - Mam nadzieję, że ta ustawa zostanie uchwalona jeszcze w tej kadencji Sejmu, koalicja rządząca pokazała, że potrafi uchwalad ustawy w sposób bardzo szybki, wielokrotnie pokazała to w ciągu ostatnich 8 lat, mam nadzieję, że tak samo rzetelnie będzie się
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona8
mogła zająd tą ustawą" - mówił prezydent na poniedziałkowej konferencji prasowej. - Jeżeli tego nie zrobi, ja się absolutnie ze swojego zobowiązania nie wycofuję, projekt ustawy zostanie złożony w następnej kadencji Sejmu, kiedy będzie nowa koalicja rządząca" - dodał. W projekcie dotyczącym obniżenia wieku emerytalnego nie ma odniesienia do okresu składkowego - poinformowała dziennikarzy w poniedziałek prezydencka minister Anna Surówka-Pasek. Jak dodała, koszt tej reformy to 40 mld zł. "Pan prezydent zrealizował swoją obietnicę wyborczą, (projekt) ustawy zawiera zmiany, które dotyczą obniżenia wieku emerytalnego - 60 lat dla kobiet, 65 lat dla mężczyzn, natomiast nie ma tutaj odniesienia do okresu składkowego" - powiedziała Anna Surówka-Pasek.
Jak dodała, koszt tej reformy jest szacowany na około 40 mld zł. "Jeżeli chodzi o źródła finansowania, to w pierwszej kolejności należy wziąd pod uwagę, że przejście na emeryturę jest pewnym uprawnieniem, te osoby, które będą chciały pracowad, w dalszym ciągu będą mogły pracowad odprowadzając składki" - zaznaczyła prezydencka minister. Jak mówiła, zgodnie z ekonomicznymi założeniami w czasie, gdy jest wysokie bezrobocie, powinno się raczej dążyd do obniżenia wieku emerytalnego, żeby zachęcid osoby, które ten wiek osiągnęły, do przechodzenia na emeryturę i tym samym aktywizowad tworzenie nowych miejsc pracy, aktywizowad młodych ludzi.
Ustawa uchwalona w 2012 roku podwyższyła wiek emerytalny do 67 lat i wprowadziła stopniowe zrównanie go dla kobiet i mężczyzn. Posłowie PiS, a także związkowcy z "S" i OPZZ zaskarżyli ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. W maju 2014 roku TK uznał jednak, że jest ona zgodna z ustawą zasadniczą. Wycofanie się z tej reformy wpisał do swojego programu prezydenckiego Andrzej Duda. Pytanie, czy Polacy są "za obniżeniem wieku emerytalnego i powiązaniem uprawnieo emerytalnych ze stażem pracy", było jednym z trzech pytao, na które mieli oni odpowiadad w referendum 25 października. Do referendum nie doszło, bo Senat odrzucił wniosek Dudy w tej sprawie. (ks/pap)
http://www.kadry.abc.com.pl/czytaj/-/ar ... yzn-65-lat
MF wskazał urzędy skarbowe właściwe do wykonywania egzekucji
Minister Finansów przygotował projekt rozporządzenia, w którym wyznaczył naczelników urzędów skarbowych, którzy od 1 stycznia 2016 r. będą właściwi do wykonywania egzekucji administracyjnej należności pieniężnych.
Projektowane rozporządzenie w całości utrzymuje wykaz naczelników urzędów skarbowych, wyznaczonych zarówno do wykonywania egzekucji administracyjnej należności pieniężnych na terytorialnym zasięgu działania innych naczelników urzędów skarbowych jak i naczelników nie wykonujących ww. zadania, w kształcie określonym w rozporządzeniu z 19 listopada 2003 r. w sprawie terytorialnego zasięgu działania oraz siedzib naczelników urzędów skarbowych i dyrektorów izb skarbowych, które w związku z wejściem w życie 1 stycznia 2016 r. ustawy o administracji podatkowej, zastępującej ustawę o urzędach i izbach skarbowych, utraci moc.
Zobacz: Ustawa o administracji podatkowej opublikowana >>
Dodatkowo projekt rozporządzenia przewiduje, iż Naczelnik Pierwszego Mazowieckiego Urzędu Skarbowego w Warszawie także nie będzie wykonywał zadao w zakresie egzekucji administracyjnej należności pieniężnych. Wynika to z faktu, że będzie on właściwy do obsługi kategorii podatników i płatników o największym potencjale gospodarczym na obszarze całego kraju. W związku z tym, że terytorialny zasięg jego działania będzie obejmował obszar całego kraju niemożliwym byłoby korzystanie z instytucji rekwizycji. Dlatego też w projekcie przewidziano, że naczelnicy wyspecjalizowanych urzędów skarbowych o zasięgu wojewódzkim będą wykonywad zadanie Naczelnika Pierwszego Mazowieckiego Urzędu Skarbowego w Warszawie w zakresie egzekucji administracyjnej należności pieniężnych.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona9 DODATEK DLA ZDROWIA
Serduszko puka w rytmie Bacha
Łukasz Kaniewski, http://www4.rp.pl/Rzecz-o-zdrowiu/30921 ... Bacha.html
Muzykoterapia nie tylko zwalcza stres, ale też pomaga cierpiącym na demencję lub nadciśnienie. Najważniejszy jest dobór repertuaru.
Niektórzy uważają, że wiara w lecznicze działanie muzyki przystoi bardziej zwolennikom filozofii New Age niż ludziom twardo stąpającym po ziemi. Pojawia się jednak coraz więcej rzetelnych badao pokazujących, że muzyka pomaga.
W sierpniowym wydaniu „Journal of Clinical Oncology" opublikowano badania przeprowadzone w Centrum Onkologicznym Seidman w Cleveland w USA. Wynika z niego, że odpowiednio dobrana muzyka potrafi znacząco obniżyd stres związany z leczeniem nowotworów piersi.
– Wiemy, że muzyka dociera do obszarów mózgu odpowiedzialnych za wydzielanie naturalnych opiatów: endorfin, serotoniny. Potrafi więc zastąpid środek farmakologiczny – tłumaczy dr Deforia Lane, współautorka badao. Różnica w średnim poziomie stresu pomiędzy kobietami, które przed operacją słuchały muzyki, a tymi, które czekały na zabieg w ciszy, wyniosła ponad 40 proc. To bardzo dobry wynik, jednak zaznaczmy, że pacjentki nie słuchały przypadkowej płyty czy stacji, ale przeprowadzano z nimi wywiad, w którym pytano o ulubione utwory, i na jego podstawie dobierano repertuar.
Sprytnie zastosowana muzykoterapia potrafi też podnieśd sprawnośd umysłową cierpiących na chorobę Alzheimera. „Muzyka nie jest dla nich dobrem luksusowym, ale absolutną koniecznością" – pisał o tych pacjentach słynny neurolog Oliver Sacks.
Każdy ma swoje złote przeboje
Jednak repertuar nie może byd przypadkowy. Amerykaoska terapeutka Karley Hawley kazus każdego pacjenta rozpatruje osobno i stara się dobrad utwory tak, by przywoływały miłe wspomnienia z dzieciostwa lub młodości. Jest to czasem niełatwe zadanie, bo z niektórymi chorymi nie ma prawie kontaktu.
Wysiłek się opłaca, bo piosenki potrafią działad na niektórych pacjentów lepiej niż lekarstwa. Każdy chory w domu opieki Quail Park w mieście Lynnwood, gdzie pracuje Karley Hawley, ma swojego iPoda z 20 ulubionymi piosenkami. Kiedy źle się czuje, wpada w przygnębienie lub złośd, opiekunowie z ośrodka, zamiast aplikowad mu lek, wkładają mu do uszu słuchawki i naciskają play. Pod wpływem muzyki pacjenci nie tylko się uspokajają i rozpogadzają, ale też poprawia się ich sprawnośd intelektualna. Niektórzy dzięki piosenkom znowu, po miesiącach milczenia, zaczynają mówid.
Muzyka ma też pozytywny wpływ na ludzi chorujących na serce. Wykazały to eksperymenty lekarzy z Uniwersytetu w Nisz w Serbii. Podzielili oni grupę 74 cierpiących na serce pacjentów na trzy grupy. Pierwszej nakazano dwiczenia fizyczne, członków drugiej poproszono, by słuchali swoich ulubionych utworów muzycznych. Trzecia grupa robiła i jedno, i drugie. Po trzech tygodniach przedstawicieli wszystkich grup poddano testom sprawnościowym. Okazało się, że ludzie, którzy dwiczyli i słuchali,wypadli w nich najlepiej (wzrost wydolności o 39 proc.). Ci, którzy tylko dwiczyli, byli na drugim miejscu (poprawa o 29 proc.). Ale nawet u trzeciej grupy, która nie ruszyła nawet palcem, a tylko słuchała płyt, odnotowano znaczne polepszenie wydolności o 19 proc.
Klasyka na nadciśnienie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
22 września 2015
Strona10
Bardzo ciekawe badania zaprezentowali ostatnio na konferencji Brytyjskiego Towarzystwa Sercowo-Naczyniowego naukowcy z Uniwersytetu w Oxfordzie. Puszczali oni rozmaite utwory osobom chorym na nadciśnienie. Ustalili, że dla tego rodzaju pacjentów najlepsza jest powolna muzyka klasyczna, np. „Va, pensiero" z opery Nabucco Giuseppe Verdiego, niektóre fragmenty „Czterech pór roku" Antonia Vivaldiego, pewne utwory Jana Sebastiana Bacha, „Ave Maria" Franciszka Schuberta. Ogólnie rzecz biorąc, chodzi o muzykę naprawdę spokojną, wykonywaną w tempie około 50 uderzeo na minutę. Badacze z Oksfordu pokazali, że takie właśnie powolne utwory potrafią spowolnid pracę serca i obniżyd ciśnienie. Dla porównania niektórym pacjentom polecono słuchad szybkich piosenek w wykonaniu zespołu Red Hot Chili Peppers i efekt był przeciwny, praca serca stawała się szybsza. Wyniki brytyjskich badao potwierdzają wcześniejsze doświadczenia prowadzone przez włoskich naukowców z Uniwersytetu w Pawii.
A jaki wniosek z tych badao mogą wyciągnąd ludzie młodzi i zdrowi? Może taki: jeżeli macie przeżyd jakieś cudowne chwile, to słuchajcie „Ave Maria". Dzięki temu w przyszłości utwór ten pomoże wam nie tylko na nadciśnienie, ale również, dzięki sile pozytywnych skojarzeo, na alzheimera.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 23
23 wrzesnia 15.pdf
(1.48 MiB) Pobrany 45 razy

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona1
Spis treści
5-letni termin ograniczający wznowienie postępowania cywilnego jest niekonstytucyjny………………………………………….1
Młodzi adwokaci nie chcą połączenia z samorządem radców prawnych……………………………………..2
Paostwo popełnia wciąż ten sam błąd……………………………………………….3
Nie odwracad głowy od przeszłości…………………………………4
Rada Ministrów odkryła wehikuł czasu……………….……………………………………………………..5
Samorządowe kolegia odwoławcze przeżytkiem……………6
E-mail, który może zabid kancelarię…………………….7
Aż 10 lat poczekamy na nowy rejestr klauzul niedozwolonych…………………..8
Dodatek: Pani Europa jest chora, ale coraz dłużej żyje………………………………………………….9
5-letni termin ograniczający wznowienie postępowania cywilnego jest niekonstytucyjny
Marek Domagalski,
http://www4.rp.pl/W-sadzie-i-urzedzie/3 ... cyjny.html
?Pięcioletni termin ograniczający wznowienie postępowania cywilnego jest niekonstytucyjny, jeśli Trybunał w Strasburgu stwierdził naruszenie prawa do sądu.
Wtorkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego powinien przeciąd trwające od lat spory o to w jakim zakresie wyroki Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu stanowid mogą podstawę wznowienia procesu cywilnego w Polsce. Decyzją TK zakwestionowany przepis starci moc z upływem 18 miesięcy od ogłoszenia wyroku. A chodzi o art. 408 Kodeksu postępowania cywilnego w zakresie, w jakim po pięciu latach od uprawomocnienia się wyroku nie pozwala żądad wznowienia postępowania z powodu nieważności wynikającej z naruszenia art. 6 ust. 1 Konwencji o ochronie praw człowieka.
Wznowienie postępowania pozwala wzruszyd wadliwy, ale ostateczny wyrok, gdy np. naruszono fundamentalne zasady uczciwego procesu. Weryfikacja prawomocnych wyroków musi mied granice czasowe. Procedura cywilna przewiduje dwa terminy: trzymiesięczny, od dnia w którym strona w jej mniemaniu pokrzywdzona dowiedziała się o podstawie wznowienia, np. że sprawa toczyła się bez jej powiadomienia; i pięcioletni od uprawomocnienia się wyroku (art. 408 K.p.c.). I ten przepis zaskarżyła do TK Bożenna T. Przegrała ona sprawę o nieruchomośd, ale dopiero po wyroku Sądu Najwyższego zorientowała się, że w jego składzie orzekał sędzia, który orzekał w tej sprawie w Sądzie Apelacyjnym. Złożyła skargę do Strasburga. Trybunał ją uwzględnił, jego orzeczenie się uprawomocniło o czym się dowiedziała się w grudniu 2012 r. W styczniu 2013 złożyła do SN skargę o wznowieni postępowania, jako podstawę wskazując art. 401 pkt 1 Kpc. SN skargę jednak odrzucił. Uznał, że nie zmieściła się w nieprzekraczalnym pięcioletnim terminie z art. 408 k.p.c.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona2
Jej pełnomocnik adwokat Andrzej Sieradzki mówił przed Trybunałem, że prawnicy nie są zgodni co do charakteru tego przepisu, ale to kwestia drugorzędna. Przepis jest niesprawiedliwy. Na uwagi, że uzasadnienie skargi liczy tylko trzy strony odpowiedział, że nie w ilości użytego tuszy leży moc skargi i jej argumentów. I przekonał Trybunał, który uznał, że względu na szczególny status Konwencji prawa człowieka, należy zapewnid osobom, które uzyskały przez Trybunałem w Strasburgu wyrok stwierdzający naruszenia ich prawa do sądu, aby mogły wznowid w Polsce postępowanie.
Do parlamentu należed będzie wyznaczenie terminu dla skarg takich osób - powiedział Stanisław Rymar, sędzia sprawozdawca.
Sygn. akt SK 21/14
Młodzi adwokaci nie chcą połączenia z samorządem radców prawnych
Karina Piątek,
http://www4.rp.pl/Adwokaci/309229918-Ml ... wnych.html
Naczelna Rada Adwokacka zapoznała się z wynikami ogólnopolskiej ankiety na temat strategii dla adwokatury.
Na ankietę odpowiedziało 8622 adwokatów i aplikantów adwokackich - najliczniej reprezentowani byli adwokaci młodzi stażem.
Zdecydowana większośd opowiedziała się przeciwko połączeniu samorządu adwokackiego z samorządem radców prawnych, wskazując na różnice prawno-ustrojowej pozycji obu samorządów oraz odmiennośd historii i tradycji.
Adwokaci jednak nie czują się zagrożeni rosnącą liczbą radców prawnych - mają podzielone zdanie co do konieczności przeciwdziałania odpływowi adwokatów do samorządu radców i nie chcą działao na rzecz zwiększenia liczebności adwokatów.
Przedstawiciele palestry są za tym, by adwokatura zwiększała wydatki przede wszystkim na doskonalenie zawodowe i działalnośd legislacyjną oraz szkolenie aplikantów - działalnośd wizerunkowa jest na czwartym miejscu, chod na pytanie czy adwokatura powinna prowadzid akcję wizerunkową, promującą zawód adwokata i usług adwokackich, 94 proc. respondentów odpowiedziała twierdząco.
Adwokaci opowiadają się też za zintensyfikowaniem działao samorządu adwokackiego w zakresie działalności publicznej, obejmującej inicjatywy prawodawcze oraz inne formy współuczestniczenia w kształtowaniu funkcjonowania organów wymiaru sprawiedliwości. Są też za stworzeniem instytucjonalnego modelu pomocy prawnej z urzędu oraz za zmianą modelu obowiązkowego doskonalenia zawodowego.
Po analizie wyników ankiety Maciej Gutowski, dziekan ORA w Poznaniu oraz Piotr Kardas, przewodniczący Komisji Legislacyjnej NRA, przedstawili projekt strategii adwokatury.
Autorzy zaznaczają, że strategia powinna zostad zbudowana z uwzględnieniem miejsca adwokatury wśród innych zawodów prawniczych. Obraz adwokatury, jej społeczny prestiż, jest bowiem uzależniony od oceny funkcjonowania systemu ochrony prawnej lub wymiaru sprawiedliwości. Każda z dysfunkcji, z jaką spotyka się obywatel, obciąża wszystkie środowiska prawnicze i jest dla każdego z nich równie destrukcyjna - czytamy w dokumencie. (...) Sprawnie funkcjonujące postępowania sądowe, właściwie działająca prokuratura, etc. są równie ważne dla adwokatów, radców prawnych jak i dla sędziów, prokuratorów, notariuszy czy komorników. Idąc tym tokiem rozumowania, autorzy projektu strategii wskazują na ważny cel, jakim jest budowanie pozycji adwokatury jako najaktywniejszego i najbardziej
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona3
kreatywnego zawodu prawniczego. Adwokatura ma byd liderem, który prowadzi szeroko zakrojoną profesjonalną, legislacyjną, marketingową, szkoleniową, kulturalną, oświatową i integracyjną działalnośd.
Równie istotnym celem – jak przyznają autorzy projektu - jest konsekwentne podejmowanie inicjatyw ułatwiających adwokatom wykonywanie działalności zarobkowej.
Paostwo popełnia wciąż ten sam błąd
Tomasz Pietryga,
http://www4.rp.pl/Opinie/309239998-Toma ... -blad.html
Statystyki policyjne jaśnieją: przestępczośd w Polsce od lat systematycznie spada. Niestety, fakty są nieubłagane. To, że przestępców jest mniej, wynika nie tyle ze skuteczności funkcjonariuszy czy kodeksów, ile z demografii
Statystyki policyjne jaśnieją: przestępczośd w Polsce od lat systematycznie spada. Oczywiście zasługa w tym skutecznych funkcjonariuszy. Cieszą się też autorzy niezliczonych nowelizacji kodeksu karnego – surowsze i doskonalsze prawo tak wystraszyło przestępców, że zrezygnowali z drogi występku, a ci mniej strachliwi odsiadują wieloletnie wyroki.
A zamkniętych za kratami mamy naprawdę sporo, niemal najwyższy odsetek w Europie. Daleko nam do Holandii, która sprzedaje miejsca w opustoszałych więzieniach Norwegii, aby jej skazani obywatele odbywali w nich swoje kary. Oczywiście nie wszyscy. Tylko ci, którzy nie mają rodzin, bo – jak twierdzi rząd w Oslo – rozłąka z rodziną to dla więźnia dodatkowy stres.
Chod u nas na razie wzorce są inne, statystycznie wypadamy całkiem nieźle. A ma byd jeszcze lepiej, bo zmieniony kodeks karny zakłada, że sądy będą orzekad więcej kar wolnościowych.
Niestety, fakty są nieubłagane. To, że przestępców jest mniej, wynika nie tyle ze skuteczności funkcjonariuszy czy kodeksów, ile z demografii. Ludzi w Polsce jest po prostu mniej, również w grupie młodocianych (19–21 lat), tradycyjnie najbardziej narażonej na ryzyko wejścia na drogę przestępczą. Statystykom sprzyja też masowa emigracja rodaków na Zachód.
Sielankę jeszcze bardziej psują dane dotyczące recydywy. Tu trend jest wyraźnie rosnący. Dlaczego? Przez całe lata polityka karna opierała się na modelu sowieckim, zakładającym, że trzeba karad surowiej, bo to odstraszy czarne owce. Szedł za tym niepohamowany legislacyjny populizm, który owo podejście utwierdzał ciągłym zaostrzaniem kar.
Ostatnie zmiany w prawie karnym opierają się zaś na przekonaniu, że więzienie nie naprawi człowieka, co najwyżej uczyni go gorszym, a surowa kara może byd przeciwskuteczna. Stąd wzięły się liczne zmiany dotyczące stosowania kar wolnościowych – elektronicznej obroży, grzywien etc.
Paostwo popełnia wciąż ten sam błąd. Za zmianami w kodeksach karnych nie idą bowiem reformy systemu resocjalizacji, którego nieskutecznośd została wielokrotnie wykazana. Skazany po odbyciu kary zostaje sam, paostwo nie daje mu żadnego wsparcia w powrocie do uczciwego życia. Zazwyczaj trafia więc on do środowiska, z którego wyszedł. A stąd już tylko krok do powrotu na przestępczą drogę.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona4
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona5
Rada Ministrów odkryła wehikuł czasu
W sprawie losów dwóch projektów wyjaśnienia mogą byd dwa: albo kancelaria premiera wysyła do Sejmu ustawy, zanim uchwali je rząd, albo Kancelaria Sejmu zgaduje, co ministrowie uchwalą nazajutrz.
Nowy zwyczaj odkryliśmy, śledząc losy projektu ustawy o zmianie ustawy o kierujących pojazdami oraz projektu nowelizacji ustawy o transporcie drogowym. Z informacji zamieszczonych na stronach Sejmu wynika, że obydwa dokumenty autorstwa Rady Ministrów trafiły na Wiejską w poniedziałek 21 września. Nie podłączono plików w postaci elektronicznej, ale dodano opisy: ustawa o transporcie miała dotyczyd „utworzenia Krajowego Rejestru Elektronicznego Przedsiębiorców Transportu Drogowego, zbudowanego na bazie rejestrów funkcjonujących w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego oraz ewidencji prowadzonych w starostwach oraz miastach na prawach powiatu”. A więc tego samego, co projekt, który w wykazie prac rządu opatrzono numerem UC 162.
Tak się składa, że ten projekt miał byd przedmiotem obrad Rady Ministrów dopiero dzieo później – we wtorek 22 września. Na pięd minut przez wczorajszym posiedzeniem rządu zapytaliśmy Centrum Informacyjne Rządu, jak to się dzieje, że do Sejmu wpływają projekty, które dopiero mają byd przyjęte przez Radę Ministrów. O to samo zapytaliśmy Kancelarię Sejmu. Nie udało nam się uzyskad odpowiedzi. Zamiast tego z sejmowej strony WWW zniknęła informacja o złożeniu projektu. Również rząd wczoraj zdjął go z porządku obrad.
Inaczej było z kolei z nowelizacją ustawy o kierujących pojazdami: ta została przyjęta przez rząd wczoraj, a więc dzieo po tym, jak jej projekt wpłynął do Sejmu. Stronę sejmową jednak po południu wyczyszczono tak, że po obu projektach w chwili oddawania tego wydania DGP do druku nie było już śladu.
Jak podkreśla dr Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego, Rada Ministrów nie może przesład do Sejmu projektu, zanim podejmie uchwałę o jego przyjęciu.
– Musi byd podstawa prawna do skierowania projektu ustawy do Sejmu. Rada Ministrów musi podjąd decyzję o jego przyjęciu albo podczas posiedzenia, albo w trybie obiegowym. Z tym że w trybie obiegowym przyjmowane są projekty, które nie budzą wątpliwości członków rządu – wskazuje konstytucjonalista.
Odnosząc się zaś do wczorajszych legislacyjnych akrobacji, komentuje:
– Bez wątpienia jest to wada formalna, która powinna skutkowad zwróceniem tego czegoś – bo nie można tego nazwad rządowym projektem – nadawcy; z adnotacją, że to coś, co zostało Sejmowi przedstawione, nie jest wyrazem woli rady ministrów i nie ma cech projektu ustawy zgłaszanego przez Radę Ministrów.
Poprosiliśmy o komentarz Piotra „Vaglę” Waglowskiego, autora wielu publikacji analizujących rządowy proces legislacyjny. Najpierw długo się śmiał, po czym stwierdził:
– Można tylko pogratulowad większości parlamentarnej, że w ukryciu przed opinią publiczną wynaleziono maszynę czasu, którą stosuje się w procesie legislacyjnym.
A już poważnie dodał:
– Dla obywatela nie jest wartością szybkośd, którą mogą wykazywad projektodawcy, nawet posiłkując się maszyną czasu. Wartością jest to, byśmy tworzyli dobre prawo w sposób przejrzysty i zgodny z regułami.
Centrum Informacyjne Rządu zaprzecza jednak wysyłaniu niezatwierdzonych projektów do parlamentu i zrzuca winę na Kancelarię Sejmu.
– Nie możemy odpowiadad za to, co pojawia się na ich stronach. Byd może przygotowano sobie jakieś podkładki, spodziewając się, jakie projekty Rada Ministrów zamierza na najbliższym posiedzeniu przyjąd. Na pewno projekt nie trafił do Sejmu w poniedziałek, lecz został wysłany dopiero we wtorek – zaklina się CIR.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona6
Byłby to jednak pierwszy znany przypadek, by sejmowa strona antycypowała to, co Rada Ministrów dopiero ma w swoich planach.
Artykuł z dnia: 2015-09-23; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... czasu.html Samorządowe kolegia odwoławcze przeżytkiem Pewien anglosaski teoretyk zarządzania trafnie ostrzegał, aby o zdanie na temat zamierzonych zmian nigdy nie pytać osób, których reformy bezpośrednio i osobiście dotyczą. Wiadomo bowiem z góry, co powiedzą: „Chcemy lepszego koniaku, czyli koniaku tak jak dotychczas, ale lepszego”. Zawsze przypomina mi się ta uwaga, kiedy czytam na przykład wywiady z przedstawicielami naszego sądownictwa. Ma być tak jak dotychczas, ale pieniędzy powinno być więcej – brzmi nieodmiennie ta sama odpowiedź. Wyobrażam sobie, jak wyglądałaby nasza reforma samorządowa, gdybyśmy w 1989 r. pytali o zdanie ówczesnych radnych rad narodowych. Profesor Regulski często wspominał, jakim wzrokiem zmierzyła go sala wypełniona przewodniczącymi 49 wojewódzkich rad narodowych, kiedy w imieniu rządu Tadeusza Mazowieckiego informował to gremium o decyzji skracającej kadencję rad narodowych i zapowiadał wybory samorządowe. Gdyby ten wzrok mógł zabijać, ojciec naszej reformy samorządowej nigdy by jej nie doczekał. Taka po prostu jest natura rzeczy. Dlatego zdziwiła mnie reakcja niezwykle cenionego przeze mnie skądinąd prof. Zbigniewa Kmieciaka na redakcyjne pytanie o przyszłość samorządowych kolegiów odwoławczych w kontekście modernizacji postępowania administracyjnego. – Nad tym trzeba się poważnie zastanowić, pytając o zdanie samych zainteresowanych przyszłością kolegiów – powiedział przewodniczący zespołu przygotowującego zmiany do k.p.a. Samych zainteresowanych przyszłością kolegiów? To znaczy kogo? Członków samych kolegiów? Jeśli tak, to można z góry przewidzieć, co myślą o przyszłości kolegiów. Są z pewnością tak samo przekonani o ich niezbędności na siatce dawnych 49 województw, jak w okresie II etapu reformy samorządowej w 1999 r. Ich lobbing był wówczas tak skuteczny, że nie tylko zachowali do dziś niezmienioną dotychczasową strukturę terytorialną (mimo wprowadzenia 16 województw), ale nawet zdołali przeforsować w jednym z projektów ustawy wprowadzającej reformę, że samorządowe kolegia odwoławcze będą funkcjonować w starym podziale terytorialnym „do czasu przekształcenia ich w sądy administracyjne I instancji”. Można było przewidzieć również z góry, że na to z kolei nigdy nie zgodzą się sędziowie administracyjni i ostatecznie z tych ambitnych planów amatorów na sędziów administracyjnych en bloc nic nie wyszło. I słusznie. Przypomnijmy pokrótce historię SKO. Senacki projekt ustawy samorządowej przewidywał, że odwołania od wydawanych przez wójta (burmistrza, prezydenta) decyzji w indywidualnych sprawach administracyjnych będą trafiały do kolegiów odwoławczych funkcjonujących przy radach. Rozwiązanie to spotkało się krytyką Sejmu kontraktowego, który zdecydował, że odwołania w sprawach indywidualnych będą trafiać do kolegiów odwoławczych, ale przy sejmikach wojewódzkich, będących wówczas reprezentacją gmin. Projektodawcom reformy zarzucano brak dewolutywności na drodze odwoławczej i stąd wyprowadzenie decyzji II instancji do organu usytuowanego poza gminą. W formule klasycznej dewolutywność oznacza rozstrzygnięcie przez organ niezależny, ale hierarchicznie wyższy. Utworzenie kolegiów przy sejmiku nie spełniało, oczywiście, tego warunku – sejmik nie był ani wówczas, ani dziś (choć to dwie całkowicie różne instytucje) organem nadrzędnym w stosunku do gminy. Natomiast organem wyższym w stosunku do wójta była na pewno aż do 2002 r. rada, która go powoływała. Na tym między innymi polegała istota nowej organizacji administracji w wymiarze samorządowym. Rada powołuje wójta, nic więc dziwnego, że może poprzez powołane przez siebie kolegium kontrolować trafność jego
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona7 indywidualnych decyzji. Ustrojowe więc przeniesienie kolegium na poziom sejmiku było dowodem na całkowite niezrozumienie istoty reformy samorządowej, ale trudno było wymagać w tamtym czasie od posłów reprezentujących wówczas w większości siły starego porządku i wspierających ich ekspertów – wyszkolonych na radach narodowych – aby rozumieli, po co jest samorząd terytorialny z prawdziwego zdarzenia, skoro nie był im potrzebny przez ostatnie 45 lat. Przeciwnicy koncepcji kolegium przy radzie twierdzili, że rada nigdy nie przeciwstawi się wójtowi, a główna protagonistka wyprowadzenia II instancji poza radę przywoływała przykład czeski, jako jedyny przypadek braku dewolutywności w administracji. Wszystko to działo się w czasie, kiedy samorządu w Polsce jeszcze nie było, więc argumenty porównawcze, szczególnie z kręgu państw postsowieckich, były doprawdy zabawne, ale w tamtym czasie znajdowały dojście do głów przyzwyczajonych do starego porządku. Niebawem zresztą się okazało, że przeciwko tak skonstruowanym kolegiom buntują się sami samorządowcy. Członkowie kolegiów mieli małe pojęcie o sytuacji w gminach, stąd orzekali głównie kasatoryjnie (tak się dzieje zresztą do dziś), co wywoływało z kolei zniecierpliwienie samych stron. W 1994 r. lobby kolegiów przeforsowało uchwalenie ustawy o samorządowych kolegiach odwoławczych, która nadała im całkowicie odmienny charakter. Są to obecnie organy de facto administracji rządowej, całkowicie zależne od prezesa Rady Ministrów, ale bardziej niezależne finansowo niż sądownictwo powszechne (mają własną część budżetową), choć w istocie udają organy quasi-sądowe. Moim zdaniem stały cię całkowicie anachroniczne i niepotrzebne z chwilą, kiedy pojawiły się wojewódzkie sądy administracyjne, a stało się to już z początkiem tego wieku. W efekcie mamy system trójinstancyjnego nadzoru judykacyjnego, działającego w praktyce kasatoryjnie, bo skoro SKO są administracją rządową, a nie ma wątpliwości, że nią są od 1994 r., to siłą rzeczy obawiają się zarzutów o łamanie samodzielności gmin i wszystkich jednostek samorządowych. Wszak Konstytucja RP zakazuje dziś innego nadzoru niż z punktu widzenia legalności (art. 170). Tu i ówdzie pojawiające się nawoływania, by częściej orzekały merytorycznie, są w istocie nakłanianiem ich do łamania ustawy zasadniczej. Jeśli natomiast nie mogą orzekać merytorycznie, tylko kasacyjnie, to tym samym ich istnienie jest całkowicie afunkcjonalne, skoro mogą to robić – na pewno o wiele lepiej – sądy z prawdziwego zdarzenia. Więc w takim razie po co jeszcze istnieją? http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/895 ... tkiem.html Jerzy Stępień- współtwórca ustawy samorządowej, prezes Trybunału Konstytucyjnego w latach 2006–2008
E-mail, który może zabid kancelarię
Hakerzy wykorzystują pocztę elektroniczną do wysyłania wiadomości, w których mogą się podawad za partnera zarządzającego kancelarią czy pracownika administracji sądowej. Hacking opiera się nie tylko na wiedzy o nowoczesnych technologiach, lecz także bazuje na wykorzystaniu słabości natury ludzkiej. Dużo łatwiej jest sprowokowad człowieka do popełnienia błędu (zazwyczaj w całkowitej jego nieświadomości), niż przełamad skomplikowane zabezpieczenia systemów.
Problem ten coraz bardziej zaczyna dotyczyd polskich kancelarii prawnych. Przetwarzane są w nich dane szczególnie wrażliwe, stanowiące łakomy kąsek dla hakerów. Jak pokazał ostatni głośny atak na jedną z kancelarii, za tymi działaniami potrafią stad konkretne pieniądze. I to zarówno te, których haker zażądał od kancelarii za nieujawnianie wykradzionych danych, jak i te, które kancelaria jest gotowa zapłacid za wskazanie tożsamości hakera i przedstawienie dowodów jego winy. Nie wiemy, czy atak ten był przypadkowy, czy też kancelaria została świadomie wybrana jako cel.
Z obserwacji aktywności hakerów można jednak wywnioskowad, że w ostatnich latach nastąpił zdecydowany wzrost ataków celowanych, bazujących na połączeniu prostych metod technicznych i socjotechnicznych. Najczęściej są to próby podszycia się pod inne osoby i wyłudzenia cennych informacji za pośrednictwem wiadomości e-mail czy podczas rozmowy telefonicznej. Bardziej
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona8
zaawansowane ataki bazują na skłonieniu użytkownika do wejścia na podstawioną stronę WWW lub otworzenia zawirusowanego pliku załącznika. Znane są też próby zastosowania prostej socjotechniki bezpośredniej, np. wejścia na teren kancelarii pod pozorem dostarczenia pizzy lub udawania osoby poszukującej innej firmy z tego samego budynku, a to tylko po to, aby porozglądad się po kancelarii, sprawdzid rozmieszczenie kamer i systemów alarmowych czy przetestowad zachowanie pracowników. A czasem po prostu wykorzystad chwilę nieuwagi i ukraśd niezabezpieczonego laptopa.
Wygląda jednak na to, że w dobie coraz skuteczniejszych systemów zabezpieczających najlepszą metodą ataku pozostaje stary poczciwy e-mail. Należy tutaj wyjaśnid, że format i protokoły przesyłania wiadomości poczty elektronicznej zostały stworzone kilkadziesiąt lat temu i praktycznie do dzisiaj pozostają niezmienione. A ponieważ wiadomości są wysyłane zwykłym nieszyfrowanym tekstem, a protokół ich dostarczania nie daje możliwości jednoznacznego autoryzowania nadawcy, stąd możliwości sfałszowania wiadomości e-mail i podszycia się pod dowolnego nadawcę są dużo większe, niżby się to nam mogło wydawad.
Hakerzy wykorzystują zatem pocztę elektroniczną do wysyłania wiadomości, w których mogą podawad się nawet za kolegę z biurka obok. W treści e-maila będą prosid zazwyczaj o podesłanie konkretnych danych poufnych na swój „adres domowy” lub też odwiedzenie wskazanej strony WWW, zalogowanie się na niej i zweryfikowanie „czy aby nie pojawiły się tam informacje istotne dla prowadzonej aktualnie sprawy”. Z reguły odwiedzana strona WWW jest wierną kopią tej faktycznie wykorzystywanej przez pracowników kancelarii, z tym że w rzeczywistości służy jedynie do przechwycenia loginu i hasła. Użytkownik nie zauważy różnicy, bo zaraz po zalogowaniu na stronie fałszywej zostanie przekierowany automatycznie już na tę właściwą, gdzie będzie mógł kontynuowad swoje standardowe działania. Tak przygotowane fałszywe strony oraz proces zachęcania użytkowników do ich odwiedzenia określa się jako phishing.
Jeżeli dane uzyskane w ten sposób nie są wystarczające dla atakującego, to może rozszerzyd swoją fałszywą wiadomośd o równie fałszywy załącznik, udający np. dokument lub zdjęcie, a będący w rzeczywistości rodzajem wirusa. Uruchomienie wirusa – czyli pierwsza próba otworzenia załącznika – może skutkowad nawet przejęciem przez hakera zdalnej kontroli nad komputerem. Najbardziej podatne na taki atak są komputery mające stary nieaktualizowany system operacyjny (np. Windows XP) oraz niechronione aktualnym oprogramowaniem antywirusowym.
Czy mamy jakieś możliwości obrony? Dobrze podrobiona wiadomośd e-mail może nie różnid się od prawdziwej – nasz program pocztowy wyświetli ją tak samo, jakby pochodziła od rzeczywistego nadawcy. Jedyną obroną w takiej sytuacji może byd więc tylko zdrowy rozsądek. Jeżeli w treści wiadomości odnajdziemy niecodzienną prośbę lub naszą uwagę zwróci inny niż zazwyczaj styl odnoszenia się do adresata, to nie bójmy się potwierdzid treści e-maila bezpośrednio z domniemanym nadawcą, np. telefonicznie.
Aby obronid się skutecznie przed socjotechniką, musimy jednak przede wszystkim byd jej świadomi. Szkolenia teoretyczne mogą nie byd wystarczające. Dobrą praktyką jest sporadyczne przeprowadzanie próbnych ataków socjotechnicznych, zwłaszcza takich z wykorzystaniem fałszywej wiadomości e-mail. Bo tutaj akurat znajomośd natury ludzkiej przyjdzie nam z pomocą: człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach i istnieje duża szansa, że nie powtórzy ich podczas rzeczywistego ataku. ©?
Adam Wódz,CISSP QSA Cybercom Poland
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/8 ... larie.html
Aż 10 lat poczekamy na nowy rejestr klauzul niedozwolonych
Opracowanie: Olga Szewczyk
Znowelizowana ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów, przyjęta na początku sierpnia, znacząco zmienia model postępowania w sprawach o uznanie postanowieo wzorca umowy za niedozwolone. Wielu przedsiębiorców uważa, że zmiany są bardzo daleko idące, jednak z nieczytelnym wykazem niedozwolonych klauzul będziemy się męczyd jeszcze całe 10 lat.
Jakie zmiany wprowadza ustawa?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona9
Zmiany przewidują m.in. wprowadzenie „tajemniczego klienta” i zakup kontrolowany, który będzie sprawdzał sposób oferowania produktu czy usługi i zawierania umowy. Prezes UOKiK będzie mógł także wydad zakaz wykorzystywania umowy o niedozwolonym charakterze, oraz usuwad z umów klauzule niedozwolone. Ponadto otrzyma możliwośd wydawania decyzji tymczasowych jeszcze w toku postępowania w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów czyli jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem sporu.
Zmiany rejestru klauzul niedozwolonych – dopiero za 10 lat!
Obecnie korzystanie z rejestru klauzul niedozwolonych jest bardzo trudne i skomplikowane. Klauzule w rejestrze zamieszczane są w oderwaniu od ich kontekstu i bez wyjaśnienia, dlaczego zostały uznane za niedozwolone, co w praktyce całkowicie uniemożliwia zapoznanie się i zrozumienie ich abuzywnego charakteru. Obowiązujący rejestr jest również zbyt rozbudowany i bardzo mało czytelny, dlatego też nie tylko przeciętny konsument, ale również środowiska profesjonalistów mają problem z praktycznym wykorzystaniem rejestru. Sam ustawodawcą przyznał, że rejestr w obecnej formie jest kompletnie bezużyteczny i wymaga licznych modyfikacji.
Nowa ustawa ma za zadanie wprowadzenie zmian do rejestru klauzul niedozwolonych. Zgodnie z założeniami ustawodawcy ma byd on bardziej przejrzysty i funkcjonalny. Przedsiębiorcy i konsumenci z niecierpliwością oczekują na obiecane zmiany. Eksperci zwracają uwagę, że ważne jest, aby rejestr stał się w koocu narzędziem, które można wykorzystad w praktyce. Dzięki temu przedsiębiorcy mogliby w prosty i szybki sposób sprawdzid, czy przypadkiem zapisy, które zamieszczają w swoich umowach, nie naruszają prawa. Zyskad mieliby na tym również konsumenci, gdyż na pewno w sposób pozytywny wpłynęłoby to na skalę stosowania niedozwolonych postanowieo.
Jednak ustawodawca postanowił rozczarowad wszystkich oczekujących na nadchodzące zmiany. Zadecydował że przepis, który ma wyeliminowad z obiegu obecnie prowadzony rejestr, zacznie obowiązywad nie po 6 miesiącach jak wszystkie inne nowe regulacje, a dopiero po 10 latach od opublikowania ustawy w Dzienniku Ustaw. Ustawodawca, w tym przypadku nie wziął pod uwagę zdania praktyków, którzy nieraz wskazywali na całkowitą bezużytecznośd rejestru w obecnej formie. Co dodatkowo bulwersuje, nie zostało przedstawione konkretne uargumentowanie tak kontrowersyjnej decyzji. Uzasadnienie podaje jedynie, że jest to związane „z koniecznością ustalenia wzajemnej relacji przepisów obecnie obowiązujących i przepisów projektowanych, całkowicie zmieniających model kontroli abstrakcyjnej postanowieo wzorców umów”.
Tymczasem stosowanie klauzul niedozwolonych w umowach z konsumentami obarczone jest dotkliwymi sankcjami – kara nakładana przez prezesa UOKiK może sięgnąd nawet 10 proc. przychodu firmy dopuszczającej się takiego przewinienia. Niestety na zmiany na lepsze trzeba będzie jeszcze poczekad, a z rejestrem klauzul niedozwolonych w dotychczasowej formie przedsiębiorcy zmuszeni będą posługiwad się jeszcze przez kolejne 10 lat.
Autor: Olga Szewczyk; http://di.com.pl/az-10-lat-poczekamy-na ... nych-53134 Dodatkowo… Pani Europa jest chora, ale coraz dłużej żyje Margit Kossobudzka 2015-09-23, ostatnia aktualizacja 2015-09-22 18:18:03 Pijemy, palimy, za dużo jemy i popełniamy samobójstwa - tak można by podsumować raport o zdrowiu mieszkańców Europy, który publikuje dziś Światowa Organizacja Zdrowia. Według dokumentu Europejczycy (badano w sumie mieszkańców 53 krajów z szeroko rozumianego regionu Europy, do którego WHO zalicza także Izrael czy Tadżykistan) piją najwięcej alkoholu na świecie. Statystyczny mieszkaniec naszego kontynentu (który ukończył
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
23 września 2015
Strona10 już 15 lat) potrzebuje do życia 11 litrów czystego alkoholu rocznie. Dla porównania Afrykanin wypija sześć litrów, a Amerykanin osiem litrów. Polak - od dziewięciu do 12 litrów. Do tego aż 30 proc. mieszkańców Europy pali papierosy. Dlatego jedna piąta przedwczesnych zgonów wśród osób w wieku 30-44 lat oraz aż jedna trzecia zgonów wśród osób w wieku lat 45-49 spowodowana jest przez choroby związane z paleniem! To m.in. rak tchawicy, oskrzeli i płuc. Co gorsza, aż blisko 59 proc. Europejczyków powyżej 18. roku życia ma nadwagę lub jest otyła. Według WHO niemal we wszystkich badanych krajach w latach 2010-14 wzrosła liczba ludzi cierpiących z tego powodu. Polacy znajdują się w ścisłej czołówce grubasów - nasz kraj zajmuje tu miejsce siódme (61 proc. ludzi ma nadwagę lub jest otyła). Wyprzedzają nas tylko Andora, Turcja, Malta, Izrael, Czechy i Wielka Brytania. Europejczycy gonią więc Amerykanów, wśród których aż 61 proc. waży za dużo. Z raportu WHO wynika też, że mamy skłonności samobójcze. Sześć z 20 krajów mających najwyższy wskaźnik samobójstw na świecie leży na naszym kontynencie. Najczęściej targają się na swoje życie Litwini, Białorusini, Kazachowie, Rosjanie, Łotysze i Węgrzy. W tych krajach co najmniej 35 mężczyzn na 100 tys. mieszkańców próbuje odebrać sobie życie. Najwięcej samobójców jest na Litwie - 51 na 100 tys. Najmniej - w Turcji, Grecji, Armenii, Gruzji, Bośni i Hercegowinie oraz na Cyprze. W Polsce życie próbuje sobie odebrać 26,7 mężczyzn na 100 tys. mieszkańców. To dużo - w górnej połowie tabeli samobójców. Dlaczego piszemy o mężczyznach? Bo to przede wszystkim oni targają się na swoje życie. Są przy tym zwykle młodzi - wśród młodych mężczyzn samobójstwa są drugą po wypadkach drogowych najczęstszą przyczyną śmierci. Jeśli chodzi o średnią oczekiwaną długość życia w Europie, to najkrótsza - 68 lat - jest w Kazachstanie, a najdłuższa - 83 lata - w Szwajcarii. W Polsce spodziewana długość życia nowo narodzonych dziewczynek wynosi dziś 81 lat, a chłopców blisko 73 lata. Z kolei jeśli komuś udało się w naszym kraju dożyć 65 lat, to, jeśli jest kobietą, ma szansę przeżyć kolejne 20, a jeśli mężczyzną - 15,5. Dobra wiadomość jest taka, że oczekiwana długość życia statystycznego Europejczyka rośnie.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 25

25 września 15.pdf
(984.6 KiB) Pobrany 45 razy



PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona1
Spis treści
Szkoły chcą prawników do profesjonalnej obsługi prawnej………………………………………….1
Nagrywanie rozpraw: Wielki Brat w sądach – czy tylko w Polsce?……………………………………..2
Pracownicy sądów domagają się podwyżek pensji i poprawy warunków pracy……………………………………………….5
Mniej chętnych na aplikacje…………………………………..6
Tajemnica na podsłuchu……………….……………………………………………………..7
Fałszywki z nazwiskiem Dubois……………8
Portret prawnika po przejściach…………………….8
Falstart bezpłatnej pomocy…………………..12
Przewlekły proces może naruszad dobra osobiste………………………………………………….13
Obciążenie nie do obrony…………………………………13
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... olsce.html
Szkoły chcą prawników do profesjonalnej obsługi prawnej
Katarzyna Wójcik, http://www4.rp.pl/Zadania/309249799-Szk ... awnej.html
Placówki oświatowe domagają się profesjonalnej obsługi prawnej.
Szkoły coraz częściej stają się adresatami pozwów sądowych. Domagają się więc wsparcia prawników.
- Szkoła może byd pozywana nie tylko w sprawach pracowniczych, ale też przez rodziców, gdy np. na jej terenie dojdzie do wypadku – tłumaczy Dariusz Makulec, adwokat Lublina, zajmujący się między innymi prawem oświatowym.
Zdarzają się także sprawy cywilne, np. o naruszenie dóbr osobistych, karne i administracyjne, z zakresu udostępniania informacji publicznych.
Gąszcz niejasnych przepisów
– Dyrektorowi ciężko się zorientowad w gąszczu przepisów. Niezbędna jest profesjonalna obsługa prawna – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Ustawa o systemie oświaty była już zmieniana ok. 60 razy. Biuro Analiz Sejmowych w jednej z opinii do kolejnej nowelizacji zaznaczało, że może byd nawet przez to niekonstytucyjna. Przepisy są tak zagmatwane, że trudno je zrozumied nawet prawnikom, a przecież są kierowane do ludzi, którzy nie muszą się znad na prawie – do dyrektorów szkół, nauczycieli i rodziców uczniów. Jest w niej np. art. 44zzx. A konstytucyjna zasada poprawnej legislacji nakazuje, by przepisy były zrozumiałe dla adresatów.
Pojawiają się więc postulaty, by dyrektorzy mieli środki na korzystanie z porad prawnych, najlepiej wyodrębnione w budżetach gmin.
Obowiązek jest, gorzej z wykonaniem
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona2
Jedna z ostatnich nowelizacji wprowadziła wprawdzie do ustawy o systemie oświaty obowiązek zapewnienia szkole przez gminę obsługi administracyjnej, w tym prawnej, szkół i placówek, ale zdaniem dyrektorów to nie wystarcza.
Wielu dyrektorów szuka wsparcia w kuratoriach, ale bezskutecznie.
– Do kuratorium dzwoni wielu nauczycieli, dyrektorów szkół z pytaniami z obszaru prawa oświatowego i działalności szkół i placówek – przyznaje Hanna Marek, rzecznik prasowy kuratorium oświaty w Białymstoku.
Zespół obsługi prawnej Kuratorium Oświaty w Białymstoku nie świadczy jednak usług prawnych klientom zewnętrznym. Służy do obsługi prawnej samego kuratorium. Taki komunikat można przeczytad na stronie internetowej kuratorium. Może jedynie pomóc w zrozumieniu przepisów oświatowych, ale nie wesprze np. w sporach dotyczących stosunku pracy czy odszkodowania za wypadek w placówce.
– Nie prosimy o wsparcie socjalne. Wyodrębnione z budżetu gminy środki na obsługę prawną są konieczne, zwłaszcza że szkoła potrzebuje porad, by rozwiązad problemy nie tylko w kontaktach z rodzicami czy pracownikami, ale także samorządem, który jest organem prowadzącym – argumentuje Marek Pleśniar.
Brak szans na zmiany
Na razie nie zanosi się na poprawę.
– Nie ma potrzeby do nakazywania jednostkom samorządu terytorialnego wyodrębniania w budżecie środków na obsługę prawną szkół. Systemowo w obsłudze administracyjnej, finansowej i organizacyjnej mieści się jej zapewnienie przez organ prowadzący – mówi Joanna Dębek, rzecznik prasowy Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Ile pozwów skierowano dotąd przeciwko szkołom? Ministerstwo takich danych nie zbiera.
Nagrywanie rozpraw: Wielki Brat w sądach – czy tylko w Polsce?
Łukasz Piebiak, http://www4.rp.pl/Opinie/309249835-Nagr ... olsce.html
Jeśli nowelizacja ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych wejdzie w życie w uchwalonym kształcie, to Polska stanie się paostwem, w którym pozycja władzy politycznej względem wymiaru sprawiedliwości i obywateli będzie formalnie najsilniejsza w Europie.
Już za kilka dni bowiem 1 października b.r. Trybunał Konstytucyjny rozpozna sprawę (sygn. akt Kp 1/15) wszczętą na skutek wniosku Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, a dotyczącą wątpliwości co do zgodności z przepisami Konstytucji RP przepisów ustawy z 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o ustroju sądów powszechnych w zakresie, w jakim przyznaje ona Ministrowi Sprawiedliwości uprawnienie żądania przesłania mu akt każdej sprawy sądowej oraz pełny dostęp do centralnych baz danych sądów i sądowych systemów informatycznych. Nie czas i miejsce by powtarzad argumenty prezentowane przeciwko tym rozwiązaniom formułowane w oficjalnych stanowiskach zajmowanych w ramach procesu legislacyjnego m.in. przez SN, KRS, GIODO czy stowarzyszenia sędziowskie, jak i w apelach oraz wypowiedziach prasowych. Warto jednak odnotowad, że Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia" w postępowaniu przed Trybunałem Konstytucyjnym złożyło opinię amicus curiae wspierającą wniosek Prezydenta RP, którą – czego jeszcze w historii sądownictwa konstytucyjnego w Polsce nie było – wsparł MEDEL (Europejscy Sędziowie i Prokuratorzy na rzecz Demokracji i Wolności). Wagę problemu dostrzegło również Europejskie Stowarzyszenie Sędziów podejmując w dniu 16 maja 2015 r. na dorocznym zjeździe w Gdaosku uchwałę kategorycznie sprzeciwiającą się udostępnianiu komukolwiek – w tym Ministrowi Sprawiedliwości – w jakiejkolwiek (czy to tradycyjnej czy elektronicznej) formie informacji znajdujących się w aktach spraw sądowych bez zgody sądu . SSP Iustitia, jako gospodarz ww. zjazdu przeprowadziła wśród zgromadzonych ankietę odnośnie informatyzacji wymiaru sprawiedliwości oraz dostępu do akt
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona3
sądowych. Odpowiedzi uzyskane z 27 paostw europejskich (Albania, Anglia i Walia, Armenia, Austria, Azerbejdżan, Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Dania, Estonia, Francja, Grecja, Gruzja, Holandia, Irlandia, Islandia, Izrael, Liechtenstein, Litwa, Luksemburg, Niemcy, Norwegia, Portugalia, Słowenia, Szwajcaria, Turcja i Węgry) oraz wnioski uzyskane na skutek ich analizy wydają się niezwykle interesujące, a tym samym warte zaprezentowania opinii publicznej.
W pierwszym rzędzie zapytaliśmy o nagrywanie rozpraw tzn. o to czy rozprawy są nagrywane, a jeżeli tak to czy nagrywa się wszystkie czy określone kategorie spraw, czy są wyjątki, a jeżeli tak to jakie. Nadto padło pytanie czy nagrywanie jest obligatoryjne czy fakultatywne, a jeżeli to ostatnie to kto decyduje o nagraniu rozprawy. Uzyskano bardzo zróżnicowane odpowiedzi – w tym częśd wskazującą na trwające właśnie zmiany w tym obszarze. Systematyzując uzyskane wyniki można stwierdzid, że nikła jest liczba paostw, w których wszystkie rozprawy są obligatoryjnie nagrywane (Gruzja, Islandia i Litwa). W wielu z nich obligatoryjne nagrywanie dotyczy jedynie niektórych kategorii spraw i najczęściej dotyczy to spraw karnych (Estonia, Portugalia, Anglia i Walia, Grecja – niektóre rodzaje) oraz dotyczących nieletnich (Belgia i Luksemburg). W większości przebadanych paostw nagrywanie jest wdrażane (Albania, Bułgaria, Chorwacja, Słowenia) lub już w pełni funkcjonuje. Niemniej jednak istnieje również spora grupa paostw, w których nagrywanie rozpraw jest zabronione i, co ciekawe, nie są to paostwa, w których występuje problem niedostatecznego finansowania wymiaru sprawiedliwości (Austria, Izrael, Liechtenstein, Norwegia, Szwajcaria i Turcja). Można stwierdzid, że w tych paostwach, w których nagrywanie rozpraw występuje zdecydowanie dominuje model nagrywanie fakultatywnego, a decyzja co do tego czy nagrywad czy nie jest zawsze decyzją sądu rozpoznającego sprawę (m.in. Albania, Bułgaria, Chorwacja, Dania, Holandia, Niemcy, Słowenia, Węgry). We Francji nagrywane są wyłącznie przesłuchania przez sędziego śledczego, w Danii, Holandii i Irlandii gdy sąd tak zarządzi ale wyłącznie na jego własny użytek, zaś w Azerbejdżanie możliwe jest tylko gdy zarówno strony, jak i sąd zgodzą się na nagrywanie.
Drugim niezwykle istotnym, a związanym już bezpośrednio z przedmiotem postępowania toczącego się przed Trybunałem Konstytucyjnym, kompleksem zagadnieo objętych ankietą było udostępnianie (tradycyjnych) akt sądowych. Tu odpowiedzi ankietowanych sędziów były dużo bardziej jednolite albowiem tylko w jednym paostwie odnotowano istnienie wynikającego z ustawy uprawnienia osób powiązanych z Ministrem Sprawiedliwości do wglądu w akta sądowe! Jest to Albania, w której mogą uzyskad dostęp do akt wizytatorzy z MS lub KRS ale tylko w związku z postępowaniem dyscyplinarnym sędziego i w tym celu muszą się stawid w sądzie – akt nie są przesyłane. We Francji dostęp do akt spraw karnych ma prokuratura i może wykorzystad go m.in. po to by na polecenie MS przygotowad ogólne opracowania dotyczące określonych rodzajów przestępczości np. korupcyjnej czy seksualnej. Oczywiście w tym celu prokuratorzy muszą udawad się do sądów. W pozostałych paostwach zasadą jest udostępnianie akt personelowi sądowemu, rzecznikom dyscyplinarnym i wizytatorom – z reguły usytuowanym przy radach sądowniczych. W większości z nich Minister Sprawiedliwości czy jakiegokolwiek innego rodzaju podmiot wchodzący w skład egzekutywy lub legislatywy może uzyskad dostęp do akt na ogólnych zasadach tj. jako strona postępowania lub gdy wykaże istnieniu interesu prawnego. Decyzje co do udostępnienia z reguły podejmuje sąd, a w niektórych przypadkach prezes sądu (np. w Estonii). W Niemczech odmowa udostępnienia akt może byd zaskarżona do sądu wyższej instancji. Akt się nie wysyła co oznacza, że podmiot który uzyska zezwolenie na zapoznanie się z nimi może to zrobid wyłącznie w siedzibie sądu. W Irlandii nawet strony muszą uzyskad zgodę sędziego na zapoznanie się z aktami sprawy. W Armenii, Bułgarii, Belgii, Gruzji, Danii, Holandii, na Litwie, w Luksemburgu, Słowenii i Szwajcarii ani rząd, ani parlament (jeżeli nie są stronami toczących się postępowao) nie mają dostępu do akt spraw sądowych.
Trzecim segmentem interesujących nas odpowiedzi jest ten związany z dostępem do danych zgromadzonych w sądowych bazach danych za pośrednictwem systemów teleinformatycznych. Analizując to zagadnienie w pierwszym rządzie ustaliłem, że w wielu paostwach zawartośd tychże baz już pokrywa się z tym co można odnaleźd analizując dokumenty składające się na fizycznie istniejące akta spraw sądowych albowiem wiele dokumentów wytwarza się pierwotnie w drodze elektronicznej i tylko ich papierowe odpowiedniki znajdują się w aktach sprawy albo też dokumenty mające w oryginale postad papierową są skanowane i w tej formie wprowadzane do baz danych. W bazach
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona4
tych znajdują się również nagrania rozpraw czy innych w ten sposób utrwalanych czynności sądowych i pozasądowych. W mniej już liczebnej grupie paostw różnice pomiędzy jedną, a drugą formą występują ale szybko są niwelowane gdyż wprowadza się kolejne reformy, a wraz z nimi odpowiednie oprzyrządowanie, które pozwala na osiągnięcie celu w postaci równoważności akt tradycyjnych i tego co znajduje się w bazach danych. Co więcej występują już w praktyce sytuacje, w których zrezygnowano z akt tradycyjnych lub też znacznie ich stosowanie ograniczono w stosunku do akt elektronicznych (vide polski tzw. e-sąd). Jak się wydaje w nieodległej przyszłości forma elektroniczna zdominuje wymiar sprawiedliwości w Europie, a tym samym mniej istotne z praktycznego punktu widzenia staną się zasady dotyczące dostępu do akt tradycyjnych zaś punkt ciężkości zagadnienia całkowicie przeniesie się na zawartośd sądowych baz danych – zwłaszcza, że dostęp tamże jest nieporównanie szybszy i łatwiejszy (brak potrzeby udawania się do sądu, zaawansowane mechanizmy wyszukiwania i filtrowania), a nadto potencjalnie anonimowy.
Przechodząc do analizy rozwiązao w tym zakresie w Europie stosowanych należy stwierdzid, że tam gdzie takowe bazy danych funkcjonują (nadal są paostwa ich pozbawione np. Armenia lub Chorwacja – w tej ostatniej istnieje wyłącznie scentralizowany rejestr sądowy) i technicznie możliwe jest zdalne uzyskanie dostępu do zgromadzonych w nich danych prawie we wszystkich wypadkach obowiązują te same zasady jak w wypadku dostępu do tradycyjnych akt sprawy. Oznacza to, że w przeważnie od decyzji sądu zależed będzie czy dostęp zostanie udzielony czy nie oraz w jakim zakresie. Jest również stosunkowo liczna grupa paostw, w których w ogóle Minister Sprawiedliwości nie ma możliwości uzyskania dostępu do danych tamże zgromadzonych – albowiem należą do niej te wszystkie paostwa, w których nie może on uzyskad dostępu do tradycyjnych akt sprawy (chyba, że jest stroną postępowania), a nadto należą do niej Azerbejdżan, Francja i Węgry. Pełny dostęp Ministra Sprawiedliwości do sądowych baz danych przewidziany jest jedynie w Austrii i w Estonii ale w obydwu tych krajach podkreśla się, że istnieją mechanizmy pozwalające na ustalenie kto, kiedy i do jakich danych uzyskał dostęp. Na Litwie pełny dostęp posiadają również członkowie Rady Sądownictwa – tyle, że ta składa się wyłącznie z sędziów. Ostatnim przypadkiem, w którym podmioty pozasądowe posiadają dostęp do sądowych baz danych jest Turcja, której ustawodawstwo udziela takiego dostępu służbom specjalnym. Uprawnienie owo zostało zaskarżone do tamtejszego Sądu Konstytucyjnego jednakże bezskutecznie. Według sędziów z Turcji uprawnienie to w praktyce prowadzi do pozyskiwania przez rząd i prezydenta dowolnych danych z sądowych baz danych, a warto przypomnied, że stopieo zinformatyzowania paostwa, w tym wymiaru sprawiedliwości, w Turcji jest jednym z najwyższych w Europie, zaś systemy sądowe uchodzą za jedne z bardziej zaawansowanych.
Podsumowując w skrócie powyżej przedstawione wyniki ankiety i odnosząc je do przepisów, których zgodnośd z Konstytucją RP zostanie niebawem rozstrzygnięta, należy stwierdzid, że w wypadku wejścia w życie ustawy w uchwalonym kształcie Rzeczpospolita Polska stanie się paostwem, w którym pozycja władzy politycznej względem nie tylko wymiaru sprawiedliwości ale i obywateli oraz innych uczestników postępowao sądowych toczących się przed polskimi sądami będzie formalnie najsilniejsza w Europie. Silniejsza niż pozycja świata politycznego w Albanii albowiem tamże wyłącznie w celach związanych z odpowiedzialnością dyscyplinarną i w siedzibie sądu podwładni Ministra Sprawiedliwości będą mogli uzyskad dostęp do akt – u nas pod pretekstem kontroli sprawowania nadzoru MS zażąda akt każdej sprawy, a co więcej nie będzie się musiał fatygowad do sądu – to sąd ministrowi akta przyniesie. Silniejsza niż Austrii czy Estonii bo tam wprawdzie również minister ma pełny dostęp do sądowych baz danych jednakże wiadomo kto, kiedy i jakie dane uzyskał – nasz minister jako administrator systemu nie będzie się przed nikim tłumaczył jakie dane, kiedy i przez którego z jego podwładnych zostały pozyskane. Silniejsza wreszcie niż w Turcji, w której przynajmniej akta tradycyjne są przed samowolą przedstawicieli świata politycznego chronione. Różnica oczywiście w tym ostatnim wypadku znaczna nie jest gdyż posiadając w tym kraju tak zaawansowane systemy informatyczne ilośd danych dostępnych zdalnie zbliża się do tych, które zgromadzone są w aktach tradycyjnych – tyle, że władza polityczna Turcji dośd powszechnie oskarżana jest o tendencje autorytarne, a odnośnie Polski świadomośd ta dopiero się w dyskursie publicznym przebija.
Łukasz Piebiak, jest sędzią, członkiem zarządu SSP Iustitia, przewodniczącym zespołu ds. ustroju sądów
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona5
Pracownicy sądów domagają się podwyżek pensji i poprawy warunków pracy
PAP , jaga, http://www4.rp.pl/Urzednicy/309249828-P ... pracy.html
Urzędnicy sądowi i pracownicy sądów protestowali w czwartek przed Sejmem, domagając się podwyżek pensji i poprawy warunków pracy. O spełnienie żądao zaapelowano do ministra sprawiedliwości. MS zapewnia, że na podwyżki płac tych pracowników przeznaczono ok. 101 mln zł.
Jak tłumaczyła na konferencji prasowej w parlamencie szefowa Krajowej Rady Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości Iwona Nałęcz-Dzikowska, wynagrodzenia urzędników, pracowników obsługi, asystentów sędziów i kuratorów utrzymują się na poziomie sprzed ośmiu lat, podczas gdy koszty utrzymania wielokrotnie wzrosły. Dlatego chcą podwyżek.
Protestujący - według organizatorów ok. 3 tys. - chcą ponadto dodatkowych urlopów za wysługę lat oraz określenia praw i obowiązków pracowników wymiaru sprawiedliwości w jednej ustawie, o co - jak tłumaczą - walczą od 10 lat.
"Środki, które obiecał nam rząd i nasze ministerstwo na 2016 r. to jest 130 zł i to też nie dla wszystkich, tylko na wyrównywanie stanowisk. Czyli może byd tak, że niektórzy pracownicy nie otrzymają tych pieniędzy w ogóle" - tłumaczyła wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości Renata Pszczółkowska-Kozub. "Chcielibyśmy dostad do podstawy wynagrodzenia po 500 zł przez trzy kolejne lata" - dodała.
Mówiła, że podwyżki to nie jedyny postulat pracowników sądów. Chodzi też o "zwiększony wymiar urlopu, chodzi generalnie o szacunek do urzędników", o wprowadzenie dodatkowego urlopu liczonego wysługą lat oraz o możliwośd korzystania z 6-miesięcznych urlopów dla ochrony zdrowia z uwagi na stresogenny charakter pracy. "Ale wynagrodzenie to nasz podstawowy problem; od 8 lat nie mieliśmy podwyżek wynagrodzeo, a nawet waloryzacji" - powiedziała.
Petycję z postulatami związkowcy złożyli na ręce marszałków Sejmu i Senatu. Z Sejmu protestujący przeszli pod siedzibę Ministerstwa Sprawiedliwości, gdzie też złożono petycję z postulatami. Przekazano także tekturową budkę, do której protestujący wrzucali pieniądze w drobnych nominałach. "W środku pan minister znajdzie byd może środki nasze podwyżki albo na własną emeryturę" - powiedział jeden z uczestników.
Rzeczniczka MS Patrycja Loose poinformowała PAP, że dwa dni przed protestem minister Borys Budka spotkał się z przedstawicielami związków zawodowych pracowników wymiaru sprawiedliwości. Jednym z tematów rozmów była kwestia podziału środków w budżecie paostwa na 2016 r. na podwyżki. W związku z decyzją rządu o przeznaczeniu w budżecie na przyszły rok 2 mld zł na podwyższenie wynagrodzeo dla pracowników sfery budżetowej, na podwyżki płac pracowników jednostek sądownictwa powszechnego przeznaczonych zostanie ok. 101 mln zł.
Minister poprosił przedstawicieli związków zawodowych o przedstawienie postulatów co do preferencji przy podziale tych środków i ustalaniu indywidualnych podwyżek dla pracowników.
Podczas rozmów przedstawiono przygotowaną przez MS propozycję podziału środków na podwyżki dla poszczególnych grup zawodowych, tj. urzędników i pozostałych pracowników sądów, asystentów sędziów i kuratorów sądowych z podziałem na poszczególne apelacje. Łącznie dla kuratorów zawodowych planuje się przeznaczyd – 19,679 mln zł (średnio 300 zł na etat), a dla asystentów sędziów, urzędników sądowych i pozostałych pracowników – 81,556 mln zł (średnio 190 zł na etat). Średnie wynagrodzenie po podwyżkach dla asystentów sędziów, urzędników i pozostałych pracowników wyniesie 3613 zł.
Loose dodała, że planowane podwyżki są kontynuacją działao zapoczątkowanych w 2013 r., zmierzających do likwidacji dysproporcji płacowych pomiędzy apelacjami i poszczególnymi szczeblami sądownictwa oraz optymalizacji struktury zatrudnienia. W pierwszym półroczu br. dokonano zwiększenia wynagrodzeo niemających stałego charakteru w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona6
odniesieniu do 4278 urzędników, 458 asystentów oraz 934 innych pracowników sądów. Na ten cel przeznaczono m.in. 10 mln zł, które zostały przesunięte na wynagrodzenia z obniżenia wydatków na koszty dojazdu sędziów do pracy. Z kolei ze środków pozyskanych z racjonalizacji zatrudnienia w tym okresie przyznano podwyżki 1821 urzędnikom, 60 asystentom sędziego i 983 innym pracownikom sądów.
Średnia wysokośd podwyżki w skali miesiąca wyniosła 171 zł dla urzędników, 221 dla asystentów oraz 112 dla pozostałych pracowników - dodała rzeczniczka. Zapewniła, że minister regularnie spotyka się z przedstawicielami związków zawodowych pracowników wymiaru sprawiedliwości i wykorzystuje wszystkie dostępne możliwości, żeby poprawid ich sytuację, w tym szczególnie najmniej zarabiających.
Temat wynagrodzeo pracowników sądów i prokuratur powrócił w związku z wprowadzoną 1 lipca reformą spraw karnych. W kwietniu br. Trybunał Konstytucyjny umorzył z przyczyn formalnych pytania prawne sądów związane z kilkuletnim zamrożeniem waloryzacji wynagrodzeo tych grup zawodowych. W swym postanowieniu TK wskazał jednak, że brak takiej waloryzacji jest "zjawiskiem niepokojącym". Trybunał zasygnalizował też Sejmowi koniecznośd uregulowania tych kwestii. "Pogłębiający się spadek siły nabywczej wynagrodzeo może się bowiem przyczyniad do zniekształcenia mechanizmu naboru pracowników sądowych (tzw. negatywna selekcja), spadku ich wydajności, m.in. z powodu konieczności poszukiwania dodatkowych źródeł dochodów, i motywacji" - napisał TK.
Tajemnica na podsłuchu
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona7
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... luchu.html
Służby specjalne poznają treśd rozmów adwokatów i lekarzy z ich klientami i pacjentami – alarmują samorządy zawodowe.
Medycy i adwokaci wspólnie postanowili bronid tajemnicy zawodowej. Zagrożenie widzą w projekcie nowelizacji ustawy o policji, nad którym prace trwają w Senacie. Samorządy zawodów zaufania publicznego nie zostawiły na nim suchej nitki.
Regulacja przewiduje m.in. monitorowanie przez służby na bieżąco ich działalności – lekarz i adwokaci będą mogli byd podsłuchiwani i śledzeni. Na wykorzystanie danych z ich telefonów komórkowych ma wyrażad zgodę sąd. Jego rozstrzygnięcie będzie mógł zaskarżyd prokurator, ale takiego uprawnienia nie będzie miał sam zainteresowany. Nie będzie nawet wiedział, że był inwigilowany. W dodatku to funkcjonariusz ma decydowad o tym, czy zebrany materiał jest chroniony tajemnicą zawodową. Gdy dowie się, że informacje, które pozyskał, są nią objęty, powinien je zniszczyd. Tyle że wtedy już je i tak pozna.
Zdaniem samorządów nowela spowoduje, że różne instytucje zyskają dostęp do informacji, które dotyczą nie tylko podsłuchiwanego, lecz także jego klienta czy pacjenta. A tym samym naruszą tajemnicę adwokacką czy lekarską. To podważy zaufanie do przedstawicieli obu zawodów.
– Tajemnica zawodowa to nie jest przywilej dany adwokatom czy lekarzom, lecz przede wszystkim ochrona obywateli, którzy powierzają im informacje związane ze sferą prywatności, np. stanem zdrowia czy majątkowym – podkreśla Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Wtóruje mu samorząd lekarski, wskazując na przykłady nadużyd, do których dochodzi już teraz.
– Urząd skarbowy domagał się od lekarza ujawnienia listy pacjentów. To nie jest błaha sprawa, bo na tych wykazach mogą się znajdowad osoby, które leczą się u psychiatry, seksuologa. Czy urzędnik kontroli skarbowej powinien wiedzied, że ktoś leczy się u psychiatry? – pytał Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Prezesów poparła Fundacja Panoptikon. Ma zastrzeżenia do przepisów, które dotyczą stosowania podsłuchów w stosunku do przedstawicieli zawodów zaufania publicznego.
– Natomiast rozwiązania prawne dotyczące dostępu do billingów adwokatów i lekarzy chronią ich w odpowiedni sposób – zastrzega Wojciech Klicki, ekspert Panoptikonu.
Projekt ustawy stanowi wykonanie wyroku Trybunału Konstytucyjnego. TK w lipcu zeszłego roku uznał, że obowiązujące przepisy regulujące dostęp służb do danych telekomunikacyjnych obywateli są niezgodne z ustawą zasadniczą (sygn. akt K 23/11). Sędziowie w uzasadnieniu zawarli konkretne wskazówki, jak je poprawid.
Jednak regulacja przygotowana w Senacie nie spełniła tych oczekiwao. Projekt skrytykowali GIODO, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, resort administracji i cyfryzacji, rzecznik praw obywatelskich. 17 samorządów zaufania publicznego uznało go za zagrożenie dla zasad praworządności.
Broni go autor – senator Piotr Zientarski (PO). Odpiera m.in. zarzut podnoszony przez samorządy, że projekt nie zawiera przesłanek wyrażania zgody na wykorzystanie informacji dotyczących tajemnic zawodowych.
– Nasz projekt odwołuje się do przesłanki dobra wymiaru sprawiedliwości, która już istnieje w kodeksie postępowania karnego. Nie ma możliwości wyłączenia jakiekolwiek zawodu z inwigilacji, jeśli w grę wchodzi działanie dla dobra wymiaru sprawiedliwości – podkreśla.
Przyznaje jednak, że projekt byd może wymaga jeszcze dopracowania w Sejmie.
– Zaprosiłem samorządy zawodów zaufania publicznego do prac nad ustawą, ale nie doczekałem się konstruktywnych propozycji – podkreśla.
Fałszywki z nazwiskiem Dubois
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona8
Znana kancelaria ostrzega przed e-mailami ze złośliwym oprogramowaniem.
Kancelaria Pociej, Dubois, Kosioska-Kozak wydała w czwartek oświadczenie zapewniając, iż nie ma nic wspólnego z wiadomościami rozsyłanymi z adresu biuro@dp-kancelaria.pl i podpisanymi nazwiskiem „Piotr Dubois”. Załączniki do e-maili zawiadamiających o rzekomym wpłynięciu aktu oskarżenia najprawdopodobniej zawierają szkodliwe oprogramowanie, nie należy więc ich otwierad czy zapisywad na dysku.
Kancelaria poinformowała, że podjęła już kroki prawne w tej sprawie.
Prawdziwy adres mailowy kancelarii Pociej, Dubois, Kosioska-Kozak to biuro@pd-kancelaria.pl. Jednym ze wspólników firmy jest adwokat Jacek Dubois.
ESZA; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/adwoka ... ubois.html
Portret prawnika po przejściach
Stary prawnik przypomina starego taksówkarza. Tamten z rozmarzeniem wspomina czasy, kiedy podjeżdżał na postój i mówił ludziom, dokąd jedzie. Ten pamięta, jak to mógł do rachunku doliczad każdą godzinę, kiedy tylko wspomniał w myślach nazwisko klienta. W obu przypadkach to się skooczyło.
Tornado deregulacji, które przewróciło do góry nogami prawniczy rynek (a w każdym razie ten wolnych zawodów, bo o budżetówce – czyli sędziach i prokuratorach – nie będę tu dziś pisad), narobiło jednak także sporo złego. Dla rynku, dla prawników i dla ich klientów. To nie tylko obserwacje rzeczywistości, ale też wnioski wynikające z tegorocznej Diagnozy Społecznej prof. Janusza Czapioskiego, największego ogólnopolskiego badania diagnozującego warunki życia i nastroje społeczne. W Diagnozie jest także charakterystyka przedstawicieli 50 różnych grup zawodowych i zawodów. Na 14. pozycji tej listy znaleźli się prawnicy (rozumiani jako wszyscy ci, którzy ukooczyli studia prawnicze przynajmniej na poziomie licencjackim). I pierwsze, co się rzuca w oczy, to fakt, że właśnie ta grupa zawodowa najbardziej straciła finansowo w porównaniu z 2011 r. – ich miesięczne zarobki spadły średnio o niemal 1600 zł miesięcznie. Ale też mniej pracują – o trzy godziny tygodniowo, chod znacząco częściej zmieniają pracę (39 proc. wobec 16 proc. w 2011 r.). Przy czym dłużej się uczą i lepiej znają języki obce. Odczuwają większy stres niż przed czterema laty, ale też częściej niż wówczas lądują na bezrobociu i myślą o emigracji. Nie bardzo im się układa życie osobiste: przybyło singli, ubyło małżeostw, za to podskoczył odsetek rozwodów i separacji. Wprawdzie mają więcej przyjaciół, ale coraz mniej ufają ludziom.
Kiedy rozmawiam z nimi, nie mają wątpliwości: to, co się dzieje, to bezpośredni efekt deregulacji zawodów prawniczych. Na rynku zrobił się tłok. A dobrze – to już było. Bo szczytne założenia reformy jakoś nie wypaliły. Wiadomo, z jednej strony miała ona wprowadzid do zawodu osoby spoza środowiska prawniczego, wyrównad szanse i ukrócid nepotyzm. Z drugiej – dzięki większemu napływowi ludzi do zawodu zbid stawki, sprawid, że przeciętnego Kowalskiego będzie stad na poradę, dzięki czemu zwiększy się świadomośd prawna, a i prawnicy będą jakoś żyli. I trochę tak jest. Ale zrobił się wielki bałagan.
Klęska urodzaju
Mecenas Michał Bieniak studia skooczył w 2001 r., egzamin aplikacyjny zdał w 2005 r. Z prawniczej rodziny – ojciec był adwokatem, wicedziekanem Izby Adwokackiej w Płocku. I chod zmarł, kiedy Bieniak miał zaledwie 15 lat, zdążył zarazid go – a także jego rodzeostwo – prawem. Michał od małego był świadom, że rewizja to niekoniecznie to zdarzenie, gdy policja przeszukuje mieszkanie, bo ważniejsza jest rewizja nadzwyczajna. Było oczywiste, że pójdzie na prawo. Ale chod nieźle – za sprawą domu i uczelni – wyedukowany, egzamin na aplikację wspomina jak horror: pytania z wiedzy ogólnej, z paragrafów, z różnych dziedzin prawa. Na ustnym siedmiu adwokatów go przepytywało: a co, jeśli tak, a co, jeśli inaczej. Wrócił załamany, że tak fatalnie wypadł, chod mówili mu, że poszło świetnie.
Dziś wystarczy poprawnie wypełnid test, wykud na blachę. Nikt nie bada miękkich umiejętności: prezencji, predyspozycji, tego, jak ktoś odnajduje się w trudnej sytuacji, jak myśli, argumentuje. – Rekrutowałem ludzi do sporej firmy prawniczej i zapewniam, że nawet 15-minutowa rozmowa może więcej o kandydacie powiedzied niż najlepiej wypełniony test i najbardziej profesjonalnie napisane CV – zapewnia mec. Bieniak. I dodaje, że w pracy adwokata właśnie te miękkie umiejętności są czasem decydujące, zwłaszcza na sali sądowej. Ta jest bowiem rodzajem teatru, w którym aktorzy odgrywają swoje role – oby jak najbardziej
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona9
przekonująco. Wiedza to podstawa. Ale mecenas musi umied zaczarowad. Więc zdaniem mec. Bieniaka – z całym szacunkiem dla obiektywizmu, jaki ponod zapewniają egzaminy testowe – powinno się jednak uwzględnid przy selekcji kandydatów do zawodu także te ustne.
Kwestia doboru właściwych osób do prawniczych profesji wraca jak bumerang podczas rozmów z różnymi osobami. – Mój rocznik był bardzo liczny jak na tamte czasy: 50 osób w samej Warszawie – wspomina Bieniak. Dziś, kiedy sam zasiada w komisjach egzaminacyjnych, nieszczególnie się już dziwi, że roczniki liczone są w setkach. Były takie, które liczyły po 600, a nawet 900 aplikantów. No, wyrównanie szans. Dlaczego to ma byd złe? Otóż z paru przynajmniej powodów. – My, robiąc aplikację, musieliśmy pracowad w kancelariach. Znaliśmy więc rynek, byliśmy już po prostu na nim. Kiedy zdawaliśmy egzamin, łatwiej było wystartowad – opowiada mecenas. Inna sprawa, że także ich znano. Młodzi byli pod czujnym okiem swoich patronów i całego środowiska. – Gdybym przed salą sądową nie ukłonił się, nie powiedział „dzieo dobry” adwokatowi strony przeciwnej, moja patronka, mec. Ewa Milewska-Celioska (wspaniała obrooczyni w procesach radomskich, wielka specjalistka prawa rodzinnego), za chwilę by o tym wiedziała. I bardzo by mi zmyła głowę. Dziś, kiedy aplikantów jest cała rzesza, są oni anonimowi, trudniej sprawowad nad nimi kontrolę – dopowiada.
Podwójna deregulacja
I to się mści. Mecenas Adam Car z Sopotu (od 2007 r. w zawodzie) ma podobne obserwacje. Także on pochodzi z rodziny prawniczej, co – jak przyznaje – ułatwia wejście w zawód. Jemu było prościej zacząd praktykę w kancelarii rodzinnej, rodzice mu ułatwili kontakt z klientami, chod to niekoniecznie przekładało się na zlecenia, bo często człowiek nie chce młodego, nie ma do niego zaufania. Obecnie mechanizm polega na tym, że dziecko, dajmy na to, dewelopera, kooczy prawo, zostaje notariuszem, żeby obsługiwad firmę ojca. Albo robi aplikację radcowską, bo mama ma kilka spółek, ktoś ich musi od strony prawnej ich pilnowad. Ci, którzy nie mają zaplecza, muszą ostro walczyd. – I, niestety, to nie jest takie proste przełożenie, że jeśli ktoś jest dobry merytorycznie, wygrywa – ocenia mec. Car. Na to składa się wiele czynników, od wiedzy poprzez zaplecze kulturowe, znajomośd ludzi po cechy osobowościowe – chodby przebojowośd i kontaktowośd. Dobre podejście do klienta. A tego trzeba się skądś nauczyd. Mecenas Car ubolewa, że dziś coraz więcej obserwuje zwykłego chamstwa i braku profesjonalizmu. Przykłady? Pełnomocnik drugiej strony, zamiast wyjaśnid pewne kwestie z nim, kontaktuje się bezpośrednio z jego klientem. Stosuje presję, czasem grozi. Albo bez porozumienia z nim zgłasza się do sprawy, stając się drugim pełnomocnikiem. Lub, zgroza, pisze donosy na kolegę po todze do sądu. Co mu nie przeszkadza nawijad klientowi makaron na uszy i obiecywad tego, co zdarzyd się nie może. Czasem po prostu kłamad. I kusid niższą stawką. To jest obecnie – co podnoszą wszyscy moi rozmówcy – ostateczny argument. I często jedyny.
Jak komentuje prof. Hubert Izdebski, deregulacja zawodu spowodowała, że wszystkiego jest dziś dużo – i, można sądzid, już za dużo. Zarówno absolwentów prawa, jak i miejsc, w których się ich kształci. Tych wszystkich uczelni publicznych i niepublicznych, o bardzo różnym poziomie. Tymczasem liczba osób o pewnych kwalifikacjach intelektualnych jest w danej populacji ograniczona. Więc, statystycznie rzecz biorąc, poziom przeciętnego absolwenta musiał się obniżyd. – Co nie znaczy, że liczba tych, którzy sami są interesujący i bardzo interesują się prawem, jakoś drastycznie by się zmniejszyła. Można nawet sądzid, że jest odwrotnie. Niemniej przeciętnie jest gorzej – ocenia prof. Izdebski.
Tak czy inaczej mieliśmy do czynienia z podwójnym otwarciem zawodów prawniczych. Raz, że pod hasłem deregulacji, obniżenia wymagao na aplikacji spowodowaliśmy niemal nieograniczony napływ radców prawnych, adwokatów i notariuszy. Dwa, że Trybunał Konstytucyjny orzeczeniami z 2001 r. i 2006 r. znacznie się przyczynił do tego, orzekając, iż nie ma przeszkód, aby każdy absolwent prawa udzielał pomocy prawnej. Z wyjątkiem tych spraw, które są ustawowo zastrzeżone dla adwokatów lub radców prawnych, a w szczególności łączą się z przymusem adwokacko-radcowskim (m.in. sporządzanie skarg kasacyjnych do Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego). Co więcej, w sprawach administracyjnych reprezentacja strony jest możliwa także bez prawniczych studiów. Dlatego odpowiedź na pytanie, ile osób w Polsce udziela dziś pomocy prawnej (przy zastrzeżeniu określonych uprawnieo w tym zakresie dla doradców podatkowych i rzeczników podatkowych), nie jest w istocie możliwa. To zjawisko, którego skali nie znamy. Pomocna by zapewne była kwerenda w ewidencji działalności gospodarczej, ale i ta nie dostarczyłaby wiedzy o rzeczywistości.
Wprawdzie daleko nam jeszcze do Francji, gdzie kilka lat temu zarejestrowanych było 200 tys. adwokatów, z czego w samym Paryżu – 100 tys. (sic!), ale zmierzamy w tym właśnie kierunku. W Warszawie jest (sumując adwokatów, radców prawnych i doradców podatkowych) kilkanaście tysięcy. Kto ma robotę? W stolicy Francji zaledwie jakieś 20 tys. jurystów naprawdę wykonuje swój zawód. Dla reszty nie ma miejsca na rynku. Można by powiedzied, że jest OK, po prostu selekcja naturalna. Albo płyniesz, albo się topisz.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona10
Zacięcie biznesowe
Mecenas Leszek Nowina-Witkowski uważa, że to nie jest do kooca taka zła sytuacja. On, podobnie jak moi poprzedni rozmówcy, siedzi trochę okrakiem na tej barykadzie. Wszedł na rynek w 2007 r., kiedy jeszcze wszystko działało według starych wzorców, ale za chwilę musiał sobie radzid z nową rzeczywistością. Większą konkurencją, większymi oczekiwaniami ze strony klientów i mniejszą ich chęcią do tego, żeby płacid za usługi. – No bo co jest takiego szczególnego w pracy intelektualnej, którą wykonujemy? – pyta przewrotnie. Ludziom łatwiej jest wyciągnąd portfel, jeśli chcą mied nowe auto czy nawet rower, ale jeśli muszą uiścid jakąś konkretną stawkę za poradę prawną, to już robi się problem. Dlatego obecnie nie wystarczy byd dobrym, mied kontakty, wiedzę, trzeba mied jeszcze jakiś pomysł na siebie. Znaleźd niszę, zaoferowad jakąś wartośd dodaną. Wprawdzie znane w środowisku nazwisko się przydaje, ale ono jeszcze nie gwarantuje tego, że ktoś zapuka do drzwi kancelarii albo zadzwoni. Trzeba mied także szczęście. Chodby takie, że trafi się na tę pierwszą sprawę, która – dobrze poprowadzona – spowoduje, że zacznie działad jedyna reklama dozwolona w tej branży, czyli marketing szeptany. Jeden drugiemu powie: ten człowiek jest dobry. Zanim jednak to się stanie, trzeba brad wszystko, jak leci. I mied nadzieję, że trafi się na klienta, który pozwoli przeżyd. Czyli jakąś większą sprawę biznesową. – Bo z samych rozwodów i spraw karnych przynoszonych z ulicy trudno wyżyd – podsumowuje Nowina-Witkowski.
Oczywiście, najlepsza jest specjalizacja, jednak w dzisiejszych czasach jest ona możliwa w zasadzie tylko w korporacjach mających zaplecze finansowe i organizacyjne. Chod i tak bycie dobrym w czymś konkretnym bardzo się opłaca. Kancelaria Nowiny-Witkowskiego, na 15 prawników, bierze sprawy z każdej dziedziny, do każdej się przykłada. Zdają sobie sprawę, w jaki sposób to działa. Kiedy z powodzeniem rozwiedli kilka znanych w Polsce osób, natychmiast dostali kolejne podobne zlecenia. Jak uratowali przed bankructwem jedną firmę, zaraz przybyło spraw biznesowych. Niemniej wciąż jest trudno. Mecenas Nowina-Witkowski zdaje sobie sprawę, że młodym, wchodzącym dopiero do zawodu jest tysiąc razy gorzej. Nie ma nawet pretensji o to, że główną zasadą konkurencji stał się dziś dumping cenowy. – Młodzi biorą sprawy niemal za darmo, żeby znaleźd tego pierwszego klienta, żeby czymś się wyróżnid. Zgadzają się na to, żeby rachunek opiewający na 1500 zł rozłożyd na raty, bo klient płacze, że go nie stad. I albo trafią na swoją sprawę, przebiją się, albo będą musieli zwinąd interes. Zmienid zawód, wyjechad za granicę, żeby remontowad domy albo jeździd w Hamburgu na taksówce – mówi. Mecenas Nowina-Witkowski ma jeszcze taki pomysł, że niedługo, aby jakoś się znaleźd na rynku, prawnicy będą proponowali klientom (tym zamożniejszym) następującą usługę: wymyślę ci biznes, rozkręcę, poprowadzę, pod warunkiem że zatrudnisz mnie do jego obsługi. Inaczej kanał.
Profesor Hubert Izdebski twierdzi, że nie jest tak tragicznie, jak go do tego przekonuję. Chodby z tego powodu, że nie ma dziś jednego rynku usług prawnych. Czym innym jest wykonywanie usług dla wielkich korporacji, czym innym obsługa małego i średniego biznesu i czym innym prowadzenie spraw przeciętnego Kowalskiego – te wszystkie drobne sprawy gospodarcze, rodzinne, karne. Prawnicy działający w tych branżach nie konkurują de facto z sobą. A ten, który potrzebuje pomocy, wie, gdzie ją znaleźd.
Podobnie sądzi prof. Tomasz Siemiątkowski, adwokat. Jak opowiada, on wchodził do zawodu w lepszym i zarazem gorszym okresie. Lepszym, bo była mniejsza konkurencja. Gorszym, bo on był człowiekiem z ulicy, który nie miał nikogo, aby bronił jego pleców, co środowisko dawało mu odczud. Miał za to w sobie mnóstwo determinacji. I wymyślił sobie, że szybko się doktoryzuje, co uczynił jeszcze przed egzaminem aplikanckim. Środowisko było nieco oburzone. Potem szybko machnął habilitację. I się przebił. – Niezależnie od okoliczności rynek zawsze będzie zasysał dobrych, a odrzucał słabszych – kwituje. A że tych słabych jest dziś więcej niż kiedyś, więcej jest także narzekania. Zawiedzionych nadziei, scen niczym z amerykaoskich filmów, kiedy kilku chłopaków po prawie zastanawia się, skąd wziąd na czynsz. Albo – jak u nas – z czego zapłacid ZUS.
– Mnóstwo ludzi po prawie, po aplikacji nie wykonuje dziś swojego zawodu – przyznaje prof. Siemiątkowski. Ale tak naprawdę nie ma w tym niczego dziwnego. W obecnych czasach bycie dobrym prawnikiem to jeszcze za mało. Trzeba mied w sobie ducha przedsiębiorcy. Tę delikatną umiejętnośd połączenia etyki prawniczej z darem pozyskiwania klientów. Jeśli ktoś tego nie umie robid, ma problem. – Kiedy przejeżdżałem przez Missisipi, widziałem olbrzymie banery, na których reklamował się obrooca O.J. Simpsona. Nie chciałbym czegoś takiego w Polsce, bo to by nas zrównywało ze zwykłymi sprzedawcami – odcina się mec. Siemiątkowski. Niemniej praca nad rozpoznawalnością swojego nazwiska, wysiłek, aby bywad tam, gdzie bywają potencjalni klienci, to wszystko się liczy. Co nie znaczy, że jest łatwo. Dlatego coraz ważniejsze, oprócz wiedzy, kontaktów i tego wszystkiego, o czym była już mowa, są determinacja i dyscyplina. Zwłaszcza ta ostatnia. Co pokrywa się także z wynikami Diagnozy Społecznej. Dziś prawnicy niemal o rok dłużej się uczą, więcej z nich zna języki obce, bardziej niż towarzystwo sprzed czterech lat są gotowi zmieniad pracę. Bardziej też o siebie dbają. Wprawdzie odsetek palaczy pozostał bez zmian, za to grupa nadużywająca alkoholu skurczyła się o połowę. Jak tłumaczą moi rozmówcy – nie ma na balangi czasu. Zbyt duże ryzyko, że poranną niedyspozycję – zwaną popularnie kacem – wykorzysta ktoś młodszy, silniejszy i trzeźwiejszy. – Ja staram się unikad jakichkolwiek używek – zastrzega mec. Siemiątkowski. Za to
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona11
wpisuje się w nurt tych, którzy dbają o siebie: zdrowo jedzą, uprawiają sporty. On wstaje każdego dnia przed 6 rano, żeby pobiegad. To kolejna kwestia: ważne jest także to, jak się wygląda. I nie chodzi tylko o markę garnituru, który na otyłym ciele prezentuje się dużo gorzej.
Byd jak Ally McBeal
Kolejna ciekawa kwestia, która wyłania się z Diagnozy Społecznej, to taka, że w branży prawniczej ubywa kobiet. Wprawdzie jeszcze nieznacznie, niemniej tendencja jest zauważalna: 66 proc. dziś wobec 68 proc. w 2011 r. Co jest o tyle zastanawiające, że po pierwsze, jeśli wziąd pod uwagę absolwentów wyższych uczelni, to panie wciąż mają zdecydowaną przewagę. Po drugie zaś, wobec zmniejszających się zarobków w branży, należałoby się raczej spodziewad większej jeszcze feminizacji środowiska. To, że dzieje się inaczej, można tłumaczyd narastającym stresem, coraz większą konkurencyjnością branży, jej nieprzewidywalnością. Jednak, jak zauważają prawnicy, odsetek płci pięknej nie zmniejsza się w notariacie. Może z tego powodu, że w tej profesji nadal wszystko jest bardziej uporządkowane niż chodby w adwokaturze. – Ja rano wstaję, biegnę na salę sądową, jeśli w ogóle jem obiad, to lunch służbowy, popołudniami przyjmuję w kancelarii. Wieczory spędzam nad aktami – relacjonuje jeden z adwokatów młodego pokolenia. Nie ma przeproś, jeśli nie będzie miał dla klienta czasu, ten już do niego nie wróci. Zwyczajnie brakuje mu w ciągu doby kilku godzin na bycie z rodziną, na kąpiel dziecka, łapania chwil, kiedy ono stawia pierwsze kroki. Jeszcze nie zdążył się tym wszystkim nacieszyd, a już się rozwodzi. Jest mu strasznie żal, ale nic na to nie poradzi. Ma taką refleksję, że w jego środowisku rozstao jest jeszcze więcej niż wśród innych ludzi, a to właśnie rozwody, podziały majątku dają jemu i jego kolegom najwięcej okazji, żeby zarobid. – Moja niemal już była żona jest notariuszem, ma bardziej poukładany czas, nie rozumie – mówi z żalem.
Anna Szmigiera-Wyrzykowska, notariusz z Warszawy, która wraz z trzema koleżankami prowadzi kancelarię, irytuje się na takie postawienie sprawy. Ona zaczęła pracowad już na pierwszym roku studiów prawniczych. Nie miała zaplecza w postaci rodziców prawników ani nawet wujków, miała natomiast to szczęście, że dostała się na staż do kancelarii notarialnej prowadzonej przez niewidomego patrona. I tak się stało, że stała się jego oczyma: odczytywała mu akty, pisała pisma, rozmawiała z klientami. I pokochała ten zawód, który wielu jej rówieśnikom wydawał się nudny, ale dla niej stał się celem życia. – Wymaga nie tylko wielkiej staranności, ale też znajomości wielu dziedzin prawa. Oraz elastyczności, empatii, umiejętności szybkiego uczenia się – przekonuje. Każdego dnia dzieje się coś nowego, niezwykłego. Przykłady: trzeba zrobid protokół z otwarcia stron internetowych. Z SMS-ów albo nawet z rozmów telefonicznych. – Proszę sobie wyobrazid, że ktoś panią szkaluje w sieci, chce pani podad go do sądu, a do tego potrzebny jest dowód. Potrzebna jest więc wizyta u notariusza, który otworzy daną stronę, wydrukuje, podpisze, że faktycznie tak się działo. Notariusz staje też przed koniecznością uczestniczenia, nawet gdyby nie chciał, w konfliktach międzyludzkich. Stawienia czoła sytuacjom ekstremalnym. Wzywają go do szpitali, gdzie umierają ludzie, do zakładów karnych, domów opieki. To wymaga nie tylko profesjonalizmu, ale także hartu ducha. I to nie jest wcale praca od-do.
Szmigiera-Wyrzykowska przyznaje, że wybierając ten zawód, miała w tyle głowy także to, że jej dzieo pracy będzie bardziej uporządkowany niż tych, którzy zajęli się np. adwokaturą. Ale czasy się zmieniły: to klient dziś jest szefem. Płaci, żąda, wymaga. – Chce na przykład spotykad się w sobotę, bo w ciągu tygodnia pracuje. Albo ma czas dopiero po 18 – opowiada. Stara się trzymad reżim, bo inaczej nie byłaby w stanie funkcjonowad (jej dziecko ma dopiero pół roku), ale czasem musi pójśd na kompromis. Na szczęście, jak mówi, jej mąż nie jest prawnikiem, więc odpada pierwiastek rywalizacji, co często się zdarza w takich stadłach. Ale jest architektem, a to także wolny zawód, więc w ich rodzinie nie ma mowy o takim luksusie, jak urlopy macierzyoskie czy ojcowskie. – Przestaje mnie boled głowa i dobrze śpię, kiedy wiem, że zarobiłam już na koszta – mówi. I nie jest w tym odosobniona. Wprawdzie adwokat może mied praktykę (i kancelarię) wirtualną, ale daleko na tym nie zajedzie. A w przypadku notariusza jest to w ogóle wykluczone.
Barbara Nintza, notariusz ze Szczecinka, zauważa, że jest jeszcze coś takiego, jak godnośd sprawowanej funkcji. To się wiąże z wydatkami. Kancelaria w nie najgorszym punkcie. Sprzęt, który trzeba naprawiad i wymieniad. Personel, bo chod dziś coraz częściej notariusz podaje klientom numer swojego telefonu komórkowego (co kiedyś było nie do pomyślenia), to powaga urzędu wymaga, aby klient był jednak należycie obsłużony. Ona sama przeszła do notariatu z pozycji radcy prawnego, w 2002 r. Wtedy był to zawód prawniczy prawie zamknięty, mury niemal nie do przeskoczenia. Barbara Nintza na odpowiedź na swój wniosek czekała rok. Samorząd notarialny zaopiniował go negatywnie, chodziło o to, żeby nie zaburzad delikatnego ekosystemu. Pomogło jej orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2001 r., który stwierdził, że samorząd nie może ograniczad dostępu do zawodu poprzez egzamin dla kandydatów z innych zawodów prawniczych spełniających wymogi ustawowe. Ponadto Ministerstwo Sprawiedliwości stało na stanowisku, że opinia samorządu nie jest dla niego wiążąca w kwestii wydawania zgody na wykonywanie zawodu i lokalizację kancelarii notarialnej. – Ale to spowodowało, że grupa zawodowa, która jakieś dziesięd lat temu liczyła 1200 osób, dziś ma
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona12
3200 członków – tłumaczy. I zwraca uwagę, że deregulacja skróciła czas dojścia do zawodu i obniżyła poprzeczkę trudności egzaminu zawodowego. Jednocześnie niedobrze, że młodzi adepci tego zawodu nie mają się od kogo uczyd, nie ma im kto prostowad kręgosłupa moralnego, popychad w dobrą stronę. Tłumaczyd, że w tej profesji najważniejsza jest rozwaga i ostrożnośd. – Młodośd jest odważna i nierozważna, co może powodowad wielkie straty dla klienta, których nawet najlepsze ubezpieczenie nie pokryje – zauważa Barbara Nintza.
Bieg z przeszkodami
Jeden z moich rozmówców, który woli zostad anonimowy (akurat jest to mężczyzna), podsumowuje: – W notariacie, tak jak w innych zawodach prawnych, zrobił się tłok. A to powoduje, że muszę pracowad dwa razy tyle, ile kiedyś, ponosid dwa razy większe koszty, a zarabiam dwa razy mniej. Czyli wychodzę niemal na zero. No, prawie – mityguje się. Z tym zerem oczywiście przesadził, ale faktycznie: jeśli w wolnych zawodach prawniczych dochody zleciały na łeb na szyję, to notariusze odczuli to najbardziej. Jak zauważa jeden z rozmówców, jeśli 10 lat temu miesięczne zarobki mogły wynosid nawet 50 tys. zł, a dziś oscylują wokół 10 tys., to odbierane jest to jako totalna nędza. I musi budzid frustrację. Zwłaszcza wśród starszego pokolenia.
Tyle że ci starzy są wciąż bardzo młodzi. I wciąż są w lepszej sytuacji od tych dopiero wstępujących na rynek. Michał – nazwijmy go tym imieniem, bo prawdziwego, podobnie jak nazwiska, nie zdradzi – zna te wszystkie reguły gry. Chod jest spoza prawniczego środowiska, jednak był doskonałym studentem i egzaminy branżowe pozdawał na piątkę. Przez parę lat się bujał, starając zaczepid w jakiejkolwiek instytucji, chodby firmie dającej szansę na dalszy rozwój zawodowy. Wysłał setki CV, chodził na rozmowy. Nie można powiedzied, że biedował, bo ma w miarę zamożnych, ustosunkowanych rodziców, w dodatku zarabiał na swoje potrzeby jako trener w kilku dyscyplinach sportowych. Ale i tak był na aucie. Teraz załapał się na staż do jednej z lepszych kancelarii i ma takie postanowienie, że nie odpuści, nie da się stamtąd wywalid. Będzie parzył kawę/herbatę, robił za gooca, a po nocach analizował sprawy. I za rok, dwa przekonacie się wszyscy, on wam pokaże.
Agnieszka Regel-Brajsa, radca prawny (weszła na rynek w 2011 r.), doskonale go rozumie. Jej się poszczęściło, jeszcze się załapała na koniunkturę. Po prawie poszła na dziennikarstwo, ale ni z tego, ni z owego znalazła pracę (z ogłoszenia) w dużym koncernie – jako prawnik. Rozwijała się razem z firmą, w przyspieszonym tempie – z 250 pracowników do 2,5 tys. w jeden rok. Przeskoczyła kilka etapów, wzięła z rozpędu kilka wielkich przeszkód. I dziś niczego się nie boi. Ani wyzwao, ani konkurencji. Bo wie, że sobie poradzi. – Handel międzynarodowy, cło, branża IT, zarządzanie. Jest wiele dróg, którymi mogę pójśd – mówi. I ja jej wierzę, bo oprócz tego uprawia karate i boks. Biega, wprawdzie jeszcze nie półmaratony, ale to jest jej cel. – Tak, wiem, że dobrze już było. Że ten dzisiejszy świat prawniczy nijak nie przystaje do tego, który otaczał nas 10 czy 20 lat temu – mówi. I zaraz dodaje, że ona i jej przyjaciele innego świata nie znają. Innej rzeczywistości. To ta jest ich, więc muszą ją oswajad, orientowad się, jak w niej funkcjonowad, jak żyd. Agnieszka Regel-Brajsa nie kontestuje tego, co jest. Ma mnóstwo dobrych chęci, wiedzy i siły.
I to jest chyba właśnie to. Że mimo tej mizerii, trudnego rynku, kłopotów branża prawnicza ma wciąż siłę i rozpęd. Tudzież z większym optymizmem patrzy w przyszłośd. To, jak tłumaczy prof. Janusz Czapioski, tylko pozorny paradoks. W naturze ludzkiej tkwi to, że branie przeszkód jest celem życia. Nie tylko kasa. Nawet w przypadku prawnika.
Autor:Mira Suchodolska; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... ciach.html
o-obrony.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 25

cdn

Falstart bezpłatnej pomocy
Pierwszą z reklam zobaczyłem w telewizji. Starsze, bardzo smutne panie. Jedna mówi, że podpisała umowę, która jest drobnym druczkiem. Druga, że grożą jej windykacją, a nawet więzieniem. Finał – „na szczęście dowiedziałam się o darmowej pomocy prawnej”.
Na kolejną trafiłem w internecie. Rodzina z trójką dzieci. Żona bezrobotna, mąż łapał prace dorywcze. Dostał pismo, z którego niewiele mógł zrozumied. Zrozumiał jednak, że grozi im eksmisja. Finał – „myślałem, że z rodziną wylądujemy pod mostem, ale udało się wszystko załatwid”. Na szczęście istnieje darmowa pomoc prawna.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona13
Reklamy jak reklamy. Nie mnie oceniad, czy przekaz jest trafiony. Jednak na miejscu ich odbiorców czułbym się zrobiony w balona: mam problem, nie stad mnie na prawnika, widzę reklamę, cieszę się, że ktoś mi pomoże. Po czym okazuje, że owszem – ale dopiero w przyszłym roku. Do tego czasu pani z pierwszej reklamy będzie już pewnie po windykacji, a rodzina z drugiej po eksmisji.
Wielu Polaków nie stad na pomoc prawnika, co jest wykorzystywane przez różnego rodzaju naciągaczy. Dlatego, mimo płynących z różnych stron krytycznych uwag, gorąco kibicuję programowi darmowej pomocy prawnej. Po co jednak reklamowad ją trzy miesiące przed tym, zanim ktokolwiek będzie mógł z niej skorzystad? Na ogół wszak kampanie reklamowe ruszają w momencie, gdy produkt czy usługa wchodzą na rynek. Nie przypominam sobie, by ktoś zachęcał mnie do kupna nowego batonika czy nowego napoju trzy miesiące przed tym, zanim znajdę go w sklepach. Dlaczego więc reklamy Ministerstwa Sprawiedliwości ruszyły tak wcześnie? Prawicowi publicyści już teraz odpowiadają na to pytanie jednoznacznie – chodzi o kampanię wyborczą. Czy mają rację? Nie wiem. Przekonamy się, czy akcja nie straci impetu wtedy, kiedy będzie rzeczywiście miała sens – po 1 stycznia. O ile do tego czasu nie wyczerpią się pieniądze na emisję spotów. ©?
Sławomir Wikariak; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... omocy.html Przewlekły proces może naruszać dobra osobiste Przewlekły proces może naruszać dobra osobiste Orzeczenie Prawo do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie nie jest dobrem osobistym, ale przewlekły proces może naruszać takie dobra – orzekł wczoraj Sąd Najwyższy. Marian M. był na początku lat 90. wicedyrektorem w przedsiębiorstwie budowlanym. W związku z nieprawidłowościami, związanym z tzw. dziką prywatyzacją (wyprowadzanie majątku z przedsiębiorstw państwowych i powstałych wówczas państwowych spółek do prywatnych firm) w 1992 r. został oskarżony o zagarnięcie mienia społecznego. Sprawa karna ciągnęła się wyjątkowo długo, Marian M. dwukrotnie uzyskał wyrok uniewinniający, dwukrotnie też sprawa wracała do sądu I instancji. Wreszcie, po blisko 20 latach, oskarżony został ostatecznie oczyszczony z zarzutów. Lata procesu nadszarpnęły zdrowie i reputację Mariana M., wobec czego skierował on przeciwko katowickiemu sądowi rejonowemu i okręgowemu pozew o odszkodowanie i zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych spowodowane przewlekłością. Rozpatrujące sprawę sądy surowo krytykowały postępowanie sądów katowickich, ale ostatecznie Marian M. uzyskał tylko 100 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdy. Od tego orzeczenia odwołały się i pozwane sądy, i Marian M., ale obie apelacje zostały oddalone. Ostatecznie skargę kasacyjną złożyła tylko – w imieniu sądów katowickich – Prokuratoria Generalna Skarbu Państwa. Sąd Najwyższy ją uwzględnił i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. W uzasadnieniu również ostro ocenił przewlekłość postępowania w sprawie Mariana M. Ale też stwierdził, że podstawy do ewentualnych roszczeń finansowych należy szukać gdzie indziej, niż do uczyniły to sądy I i II instancji. – Prawo do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie jest zawarowane w konstytucji i w przepisach międzynarodowych, ale nie jest to dobro osobiste w rozumieniu art. 23 kodeksu cywilnego – podkreśliła sędzia Teresa Bielska-Sobkowicz. – Zachowanie sądów jako jednostek Skarbu Państwa było bezprawne, a przy odpowiedzialności SP nie jest brana pod uwagę wina. Żaden proces nie może trwać 20 lat, zatem w tym wypadku można mówić, że naruszenie prawa do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie mogło też naruszyć dobra osobiste powoda jak godność czy cześć – wyjaśniała sędzia Bielska-Sobkowicz. ©? Michał Culepa ORZECZNICTWO Wyrok Sądu Najwyższego z 24 września 2015 r., sygn. V CSK 741/14. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia ======================================================================================================
Obciążenie nie do obrony
NOWA PROCEDURA KARNA Obowiązki prokuratorów
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona14
Tylko gruntowne przemodelowanie postępowania przygotowawczego i roli, jaką pełni na tym etapie procesu oskarżyciel, pozwoli prokuratorom sprostad nowym obowiązkom wynikającym z reformy k.p.k.
Obowiązująca od 1 lipca nowelizacja procedury karnej w sposób wręcz rewolucyjny zmieniła rolę, a przez to i zakres obowiązków oskarżyciela publicznego. W nowym modelu postępowania sądowego prokurator – mimo iż zebrał materiał dowodowy skłaniający go do podjęcia decyzji o postawieniu danej osobie zarzutu popełnienia przestępstwa – niejako od podstaw musi budowad oskarżenie przed orzekającym w sprawie sądem.
Innymi słowy na etapie postępowania przygotowawczego gromadzi dowody nie dla sądu, ale dla siebie – po to, by na rozprawie móc uzasadnid swoje racje i twierdzenia. W realiach sali sądowej jest zobowiązany na nowo przeprowadzid każdy dowód oskarżenia, w tym w szczególności przesłuchiwad świadków, biegłych czy oskarżonych w sposób, w jaki dotychczas robił to przede wszystkim w toku postępowania przygotowawczego.
Doceniając niewątpliwe zalety wprowadzonej reformy (jej wad nie będę w tym miejscu roztrząsał), należy mied świadomośd drastycznego wzrostu obciążenia prokuratorów. Zmianie ich roli w postępowaniu sądowym nie towarzyszyło bowiem ograniczenie ich zadao w postępowaniu przygotowawczym. To prokurator w dalszym ciągu będzie je nadzorował bądź też osobiście prowadził, ponosząc za nie pełną odpowiedzialnośd. W jego gestii pozostało ustalanie kierunków konkretnych działao śledczych, wydawanie licznych merytorycznych decyzji procesowych, przeprowadzanie przesłuchao, analiza dokumentów. Kategoryczne brzmienie art. 311 k.p.k. nie pozwala wierzyd w to, że ten etap postępowania karnego ulegnie – co prawdopodobnie zakładał ustawodawca – skróceniu. Prokuratorzy moim zdaniem nie będą mogli sobie na to pozwolid.
Przeciwnie, będą dążyd, tak jak to było dotychczas, do zgromadzenia w ramach śledztwa bądź dochodzenia kompleksowego i mocnego materiału dowodowego, w tym przesłuchiwad na tzw. pełne protokoły wszystkich świadków w sprawie i tego samego żądad od policji (wszystko z uwagi na niedookreślonośd pojęcia „protokół skrócony”, pod które może byd podciągnięte nawet najbardziej obszerne przesłuchanie, bo akurat w tym konkretnym przypadku jest wiele istotnych okoliczności do wyjaśnienia bądź tak te okoliczności interpretuje przesłuchujący policjant). Nie zaryzykują oparcia się na skróconych protokołach przesłuchao bądź na notatkach urzędowych niemających w istocie żadnej mocy dowodowej.
W rzeczywistości zgromadzenie obszernego materiału dowodowego nakazuje im także art. 332 par. 1 pkt 2 k.p.k., który wyraźnie stwierdza, jakie okoliczności musi oskarżyciel ustalid na etapie postępowania przygotowawczego (dokładne określenie zarzucanego oskarżonemu czynu ze wskazaniem czasu, miejsca, sposobu i okoliczności jego popełnienia oraz skutków, a zwłaszcza wysokości powstałej szkody).
Tylko na marginesie zauważę, że wyjątkowa skrupulatnośd prokuratorów może byd również podyktowana obawą przed negatywną oceną ich pracy w sytuacji nieuzyskania wyroku skazującego.
Jak widad, dopiero dokonanie łącznej oceny obu etapów postępowania karnego pod kątem zadao oskarżycieli daje pełny obraz ich obciążenia. Nie dziwi zatem powszechnie panujące w środowisku prokuratorskim przekonanie, że nie są oni w stanie podoład nowym obowiązkom, jakie nałożono na nich w znowelizowanej procedurze karnej. Jest oczywiste, że układ procesowy, z jakim mamy do czynienia obecnie, nie może się ostad. Wydaje się, że ratunkiem byłoby gruntowne przemodelowanie postępowania przygotowawczego prowadzące do maksymalnego odciążenia oskarżycieli na tym etapie procesu. Tu rysują się – w mojej opinii – trzy konkurujące ze sobą koncepcje (z których każda ma swoje wady i zalety).
Nim jednak przejdę do zaprezentowania ich ogólnych założeo, chciałbym poświęcid chod kilka słów instytucji tzw. sędziego do spraw postępowania przygotowawczego. Jak wiadomo, budzi ona wiele wątpliwości. Przede wszystkim należy stwierdzid, że kompetencje, które wedle dotychczasowych medialnych doniesieo miałby mied taki sędzia, w przeważającej mierze już zostały przekazane sądom. Wydaje się więc, że bardziej chodzi o przydzielanie do konkretnego śledztwa konkretnego sędziego, który zajmowałby się tym wszystkim, co już dziś leży w gestii sądu na etapie postępowania przygotowawczego.
Nie jest to jednak rozwiązanie słuszne. Zasadnie bowiem podnosi się, że sędzia taki w miarę upływu czasu traciłby obiektywizm (a podobno zwiększenie obiektywizmu jest uzasadnieniem dla wprowadzenia tej instytucji), albowiem z natury dążyłby do obrony swoich decyzji i poniekąd forsowałby swój pomysł na śledztwo. Nie można zapominad, że postępowanie przygotowawcze to specyficzny etap postępowania karnego. Na tym etapie procesu nie możemy w żadnej mierze odchodzid od pewnej dozy inkwizycyjności. Inaczej niemożliwe byłoby zgromadzenie jakiegokolwiek materiału dowodowego, a na pewno takiego, który mógłby
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona15
stanowid bazę dla dokonania rzetelnej oceny, czy dana osoba ma byd postawiona w stan oskarżenia, czy też nie. Wydaje się, że są to tezy oczywiste, ale tylko dla kogoś, kto kiedykolwiek prowadził lub nadzorował śledztwo.
Nie można też zapominad o tym, że sędziowie bardzo często nie myślą kategoriami postępowania przygotowawczego. Nie jest to zarzut, a jedynie konsekwencja innego usytuowania procesowego ich oraz oskarżyciela czy policji. Prokurator ma pewien pomysł na śledztwo, koncepcję i plan działania, przy którego realizacji współdziała z policją. Wprowadzanie w ten specyficzny układ sędziego, będącego swoistym nadprokuratorem, mogłoby zaburzyd proces śledczy i zniweczyd zgromadzenie wielu istotnych dowodów (wskazuje się, że to od decyzji takiego sędziego zależałoby np., czy jakaś osoba będzie przesłuchana, czy też nie).
Należy pamiętad, że nie jest tak, iż prokurator myśli wyłącznie o tym, jak oskarżyd. Sukcesem w jego pracy jest zarówno zasadne i merytorycznie mocne oskarżenie, jak i zasadne oraz merytorycznie mocne umorzenie postępowania. Rolą prokuratora jest stanie na straży praworządności i zbadanie, czy dana osoba popełniła przestępstwo. Jeżeli dochodzi do wniosku, że nie, to wydaje decyzję kooczącą postępowanie, i o ile jest ona poparta rzetelnym materiałem dowodowym, interes wymiaru sprawiedliwości jest zachowany.
Aby uniknąd pochopnych decyzji o oskarżeniu, konieczne jest przeprowadzenie postępowania przygotowawczego, w trakcie którego zgromadzone zostaną wszystkie dowody na korzyśd, jak i na niekorzyśd osoby, której odpowiedzialnośd jest badana. Przymusowe ograniczenie gromadzenia dowodów na tym etapie i w konsekwencji niejednokrotnie pozostawienie prokuratorów z samymi przypuszczeniami może sprawid, że częściej będą oni umarzad postępowania. Zatem, jak należy przewidywad, wiele czynów noszących znamiona przestępstwa pozostanie bezkarnych. Chyba nie o taką sprawiedliwośd chodziło twórcom reformy.
Z powyższego wyłania się teza, że zmiany w postępowaniu przygotowawczym – które są bezwzględnie konieczne – muszą pójśd w innym kierunku. Wszystkie zaproponowane poniżej koncepcje opierają się na założeniu pozostawienia inkwizycyjnego charakteru śledztwa i dochodzenia przy jednoczesnym przemodelowaniu roli i funkcji poszczególnych podmiotów biorących udział w gromadzeniu materiału dowodowego na etapie postępowania przygotowawczego.
Pierwszy z możliwych modeli przewiduje całkowite rozdzielenie funkcji śledczych i oskarżycielskich. W ramach tego modelu czynnościami śledczymi w postępowaniu przygotowawczym zajmowałaby się tylko policja i inne uprawnione do tego służby. Prokurator o danej konkretnej sprawie dowiadywałby się dopiero w momencie otrzymania z policji kompletnych akt śledztwa bądź dochodzenia wraz z wnioskiem o skierowanie danej sprawy z oskarżeniem do sądu.
Policja na etapie śledztwa podejmowałaby decyzje dotyczące gromadzenia dowodów oraz postawieniu komuś zarzutów. Nie widzę powodów, dla których policja nie mogłaby sama występowad np. o billingi rozmów telefonicznych bądź też wykonywad innych czynności postępowania przygotowawczego, w których w obecnym układzie procesowym musi ich wyręczad prokurator. Newralgiczne decyzje w ramach takiego śledztwa poddawane byłyby kontroli sądu bądź też należałyby wprost do jego dominium (przykładowo można wskazad na stosowanie środków zapobiegawczych, rozpatrywanie zażaleo itp.).
Prokurator byłby całkowicie wyłączony ze śledztwa i skupiałby się tylko na oskarżaniu przed sądem. Po uzyskaniu materiału z policji podejmowałby decyzję, czy pozwala on na oskarżenie, czy też nie. Jeżeli uznałby, że nie jest kompletny, odsyłałby akta policji. W przeciwnym wypadku kierowałby sprawę do sądu celem rozpoznania, przejmując od tej chwili za nią odpowiedzialnośd. Aktywnośd prokuratora przeniesiona zostałaby zatem w całości na obszar jurysdykcyjny.
Chod ten model z technicznego punktu widzenia byłby idealny, to wydaje się, że w polskich realiach jest on niestety niemożliwy do zrealizowania. Jego istotnym słabym punktem jest mała liczba przedstawicieli policji i innych służb legitymizujących się pogłębionym wykształceniem prawniczym (które jest domeną sędziów, prokuratorów czy adwokatów). Realne jest jednak zmierzanie do tego modelu. Praktycznie jedynym warunkiem jego wprowadzenia jest głęboka profesjonalizacja policji poprzez przyjmowanie w jej szeregi (zwłaszcza do pionów śledczych) wyłącznie osób po studiach prawniczych, a dodatkowo objęcie ich obowiązkiem przejścia specjalistycznych szkoleo i egzaminów, np. na wzór aplikacji prokuratorskiej. Kolejnym słabym punktem tej koncepcji jest wyjęcie spod nadzoru prokuratora najpoważniejszych śledztw dotyczących w szczególności funkcjonariuszy publicznych.
Ostatnia uwaga jest punktem wyjścia dla kolejnego możliwego do pomyślenia modelu postępowania przygotowawczego. Otóż opierałby się on w całości na modelu pierwszym przy jednoczesnym zastrzeżeniu nadzoru prokuratora nad ściśle określonymi (bardzo wąsko) kategoriami rzeczywiście najpoważniejszych spraw. Chodziłoby tu w szczególności o postępowania dotyczące najważniejszych osób w paostwie bądź też innych postaci odgrywających istotną rolę z punktu widzenia globalnego interesu kraju.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
25 września 2015
Strona16
Wydaje się, że niebezpieczne byłoby pozostawianie takich spraw wyłącznie w rękach służb, bez jakiekolwiek nadzoru ze strony prokuratora.
Trzecim z kolei możliwym modelem postępowania przygotowawczego jest ten zakładający utrzymanie podziału pomiędzy śledztwami i dochodzeniami, a całośd działao związanych z tymi ostatnimi wraz z oskarżaniem przed sądem oddający w ręce policji. Już teraz policja w pewnych kategoriach spraw dysponuje uprawnieniami oskarżycielskimi i nie widad powodu, dla którego nie miałaby ich otrzymad w sprawach prowadzonych na etapie postępowania przygotowawczego w formie dochodzenia. Taki układ wymusiłby na policji bardziej rozważne podejmowanie działao i branie pełnej odpowiedzialności za ich efekty przed sądem.
Prokurator natomiast – przy udziale policji, a więc dokładnie tak, jak ma to miejsce teraz – zajmowałby się nadzorowaniem śledztw oraz oskarżaniem przed sądem w sprawach, które w tej formie prowadzone były na etapie postępowania przygotowawczego. W modelu tym zachowano by oczywiście wpadkową kontrolę sądu dokładnie w takich kwestiach, jak ma to miejsce obecnie.
Wydaje się, że zaproponowane trzy koncepcje postępowania przygotowawczego pozwoliłyby na zogniskowanie aktywności prokuratorów w przeważającej mierze na obszarze jurysdykcyjnym, co niewątpliwie miałoby duże znaczenie dla jakości tego etapu procesu karnego. Prokuratorzy albo w ogóle, albo tylko w naprawdę ograniczonym zakresie zajmowaliby się nadzorem nad postępowaniem przygotowawczym i swoją profesjonalną wiedzę prawniczą wykorzystywaliby w trakcie sporu z obroną w sądzie. Wprowadzenie takich zmian umożliwiłoby im sprostanie wymaganiom, jakie przed nimi są stawiane w nowym modelu postępowania sądowego.
dr Andrzej Mucha; były prokurator, adwokat w Mucha & Lech Kancelaria Adwokatów i Radców Prawnych s.c.
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... brony.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 09 24
przeglad prasy 24 września 15.pdf
(815.73 KiB) Pobrany 35 razy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona1
Spis treści
Czego mogą żądać nabywcy Volkswagenów z wadami od producenta………………………………………….1
Bezpłatna pomoc prawna: obrońcy na żądanie mogą pogrążyć budżet……………………………………..2
Sąd nie zweryfikuje wyników kolokwiów na aplikacji…………………………………………….4
Satysfakcja z wygranej musi być, bo nie wiadomo czy będą pieniądze……………………………..5
Korporacje i organizacje prawnicze łączą siły …………….……………………………………………………..7
Student prawa jako potulny sługa…………7
Czego mogą żądać nabywcy Volkswagenów z wadami od producenta
Łukasz Kuligowski, Marek Domagalski, http://www4.rp.pl/Konsumenci/309239804- ... centa.html
Nabywcy volkswagenów mogą żądać od producenta usunięcia wad. A nawet odstąpić od umowy.
Prawnicy już zaczynają rozważać akcje procesowe przeciwko producentowi aut zaniżających poziom emisji gazów. Uważają, że klienci mogą żądać usunięcia wad lub odstąpić od umowy. Są jednak i tacy, którzy nie widzą szkody po stronie właścicieli samochodów.
W Polsce też są
Koncern przyznał, że oprogramowanie pozwalające na zaniżony odczyt emisji tlenku azotu i CO2 mogło zostać zainstalowane w 11 mln aut. Chodzi o golfy, passaty, jetty, beetle oraz audi A3 wyprodukowane w latach 2009–2015. Wiadomo, że takie auta były też sprzedawane w Polsce. Mamy zarejestrowanych przynajmniej 100 tys. aut Grupy Volkswagena z dieslowskim silnikiem typu E189, w którym inżynierowie umożliwili korektę odczytu emisji spalin. Czy ich właściciele mają jakieś roszczenia?
– Jeżeli emisja spalin samochodu jest wyższa niż deklarowana przez producenta, to konsument ma prawo dochodzić roszczeń z rękojmi za wadę fizyczną – mówi mec. Tomasz Konieczny z kancelarii Konieczny, Grzybowski, Polak. – Od dilera można domagać się przede wszystkim obniżenia ceny, skoro pojazd nie ma cech, o których zapewniano konsumenta. Gdyby się okazało, że samochód nie spełnia np. normy Euro 5, która pozwoliłaby wjechać do centrum np. Berlina, może próbować odstąpić od umowy.
Przypomnijmy, że sprzedawca odpowiada z rękojmi, jeżeli wada zostanie stwierdzona w ciągu dwóch lat od wydania samochodu, chyba że została podstępnie zatajona. Wtedy bowiem roszczenie przedawnia się w ciągu roku od stwierdzenia wady.
Zdaniem adwokata Dominika Gałkowskiego z kancelarii Kubas Kos Gałkowski, czyn koncernu można zakwalifikować jako podstęp w stosunku do klientów (art. 86 § 1 kodeksu cywilnego). Otwiera im to drogę do odstąpienia od umowy kupna auta. Błąd kupującego nie musi być przy tym istotny.
W razie odstąpienia od umowy klient zwraca samochód, a sprzedawca oddaje otrzymaną cenę pomniejszoną o korzyści, jakie z używania auta odniósł nabywca. Trzeba je będzie ustalić między stronami bądź w toku procesu.
– Należałoby zadbać o to, by poprzedni właściciel używanego samochodu scedował na kolejnego swoje prawa z tytułu rękojmi. To jednak zależy od jego dobrej woli – mówi mec. Konieczny.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona2
Grupowo także
Roszczeń konsumentów wynikłych z czynów niedozwolonych (a nie jest wykluczone, że ktoś w koncernie dopuścił się przestępstwa, co może stwierdzić sam sąd cywilny), nabywcy samochodów mogliby dochodzić w postępowaniu grupowym, składając pozew zbiorowy.
– Dopuszczalność takiego pozwu jest w tej sytuacji oczywista, bo wszyscy nabywcy będą wywodzić swoje roszczenia z jednego zachowania producenta i związane z tym okoliczności będą wspólne dla wszystkich powodów – wskazuje mec. Gałkowski.
Szanse na uwzględnienie roszczenia zgłoszonego w takim pozwie mogą wzrosnąć, jeżeli inkryminowana praktyka koncernu zostanie przez niego przyznana lub potwierdzona, np. w śledztwie. To ułatwiłoby postępowanie dowodowe w procesie zbiorowym.
Sceptycy: nie ma szkód
Są też prawnicy, ale w mniejszości, którzy nie widzą większych szkód nabywców aut. Ani materialnych – by mówić o odszkodowaniu, ani niematerialnych, jak np. stres, chyba że chodziłoby o jakiegoś przewrażliwionego ekologa, którego samopoczucie zostało popsute, bo bardziej zatruwał środowisko. Takie roszczenia nie mają jednak większych szans w polskim sądzie.
Doktor inż. Bolesław Parulski, biegły sądowy m.in. w dziedzinie techniki samochodowej i wycen pojazdów, przyznaje z kolei, że gdyby ktoś domagał się obniżenia ceny pojazdu tylko dlatego, że nie spełnia określonych norm emisji spalin, ustalenie obniżki byłoby szalenie trudne. Wskazuje też, że wielu producentów samochodów bada swoje produkty w różnych warunkach i bardzo często podaje najlepsze parametry, jakie udaje się uzyskać w najbardziej sprzyjających okolicznościach.
Nadzór publiczny
Problemem dla VW może być ingerencja prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Ma prawo na przedsiębiorcę stosującego praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów nałożyć kary finansowe sięgające nawet 10 proc. jego obrotu w roku poprzedzającym rok nałożenia kary. Podstawą prawną wszczęcia takiego postępowania może być art. 24 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, który przez praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów rozumie m.in. naruszanie obowiązku udzielania konsumentom rzetelnej, prawdziwej i pełnej informacji. Ponieważ jednak sankcje dla producenta w tym postępowaniu mają na celu ochronę interesu publicznego, nie przekładają się bezpośrednio na interesy posiadaczy aut.
Koncernowi nie grozi natomiast nic ze strony Inspekcji Ochrony Środowiska, bo ta nie zajmuje się takimi sprawami jak badanie emisji spalin z silników. Zajmuje się natomiast pomiarami powietrza, czyli stwierdza, że np. w iluś strefach na terenie Polski jest za dużo zanieczyszczeń. Może skontrolować przedsiębiorcę mającego np. produkcję w Polsce, gdy taki zakład powoduje dużą emisję gazów, hałasu czy zanieczyszczeń, nie bada jednak, czy produkowane przez niego rzeczy mają odpowiednie parametry.
Do tego, czy pojazd spełnia pewne normy, najbardziej właściwe są UOKiK i podległa jej inspekcja handlowa. Na razie UOKiK bada sprawę i nie wiadomo, czy podejmie działania kontrolne.
współpraca: Danuta Walewska; http://www4.rp.pl/Konsumenci/309239804- ... centa.html
Bezpłatna pomoc prawna: obrońcy na żądanie mogą pogrążyć budżet
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona3
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Bezplatna-pomoc-prawn ... udzet.html
Na bezpłatną pomoc prawną zarezerwowano 200 mln zł. To może nie wystarczyć. A z przegranych skazanych trudno będzie ściągnąć koszty.
Każdy oskarżony, bez względu na stan majątkowy, może żądać obrońcy opłacanego przez państwo. Katowickie, warszawskie, poznańskie i krakowskie sądy przekonały się właśnie, co to znaczy. Od trzech miesięcy oskarżeni coraz częściej żądają obrońcy, a sądy odraczają rozprawy do ich wyznaczenia. Ani prokuratorzy, ani też sędziowie i adwokaci nie są zdziwieni, że oskarżeni nagle chcą profesjonalnej pomocy. Problem w tym, że zaplanowane 200 mln zł rocznie może nie wystarczyć, by za nią zapłacić.
Do przewidzenia
Rady adwokackie w dużych miastach odczuwają większe zapotrzebowanie na obronę na żądanie. Nawet w zbliżających się do końca procesach o handel narkotykami czy gangu oskarżonego o paserstwo na dużą skalę posypały się ostatnio wnioski oskarżonych o obrońcę. Identyczne padły w prowadzonym przez jeden z warszawskich sądów rejonowych od dwóch lat procesie oszustw bankowych. Wszystkie te sprawy czekają na kolejne terminy. Naczelna Rada Adwokacka na razie bada skutki wejścia w życie nowego procesu, szczególną uwagę zwracając na koszty pomocy prawnej.
– Od samego początku wiedzieliśmy, że tak będzie – mówi Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. I dodaje, że na tym polega „logika" wprowadzonego systemu. – Jeżeli skazany może coś dostać, by poprawić swoją sytuację procesową, i to za darmo, to naturalne, że z tego skorzysta – argumentuje. Jego zdaniem gdyby ustawodawca nie był tak oderwany od rzeczywistości, to brałby to pod uwagę przy pisaniu przepisu.
Podsądnych nie odstrasza nawet fakt, że po ewentualnej przegranej przyjdzie im zwracać pieniądze za pomoc mecenasa. Niektórzy wręcz kalkulują. Pytają sądy, ile ich to może w przyszłości kosztować.
Prokurator Jacek Skała zauważa, że w większości przypadków będą to kwoty niemożliwe do wyegzekwowania.
– Przestępcy to często osoby niezatrudnione. Egzekucja od takich osób jest nieskuteczna. Zapłacą więc wszyscy podatnicy – twierdzi.
Miało być inaczej
Obowiązująca od lipca nowela kodeksu postępowania karnego ustala limit wydatków budżetowych na koszty pomocy prawnej z urzędu na maksymalnie 200 mln zł rocznie, w latach 2015–2024.
– To kalkulacja wzięta z sufitu – tak o szacowanych kosztach obrony mówi z kolei prokurator Mateusz Wolny.
Co na to autorzy noweli?
– Kalkulacje kosztów obrony z urzędu w nowym modelu postępowania karnego przeprowadzono przy założeniu, że skorzystają z niej oskarżeni w 65 proc. spraw – wyjaśnia adwokat Michał Królikowski, współautor noweli. Przypomina, że projekt rządowy zakładał niewielką opłatę od wniosku o ustanowienie obrońcy.
– W Sejmie posłowie podjęli decyzję o likwidacji tej opłaty. A to z niej miało być finansowane ewentualne zwiększenie kosztów obrony. W zamian wprowadzono regułę finansową, która nakazuje ministrowi sprawiedliwości przenoszenie środków w części budżetu, której jest dysponentem, w razie większych potrzeb – tłumaczy.
Prokuratorzy zwracają uwagę na jeszcze jedną sprawę: oskarżony może kilka razy w czasie procesu składać wnioski o wyznaczenie obrońcy do przeprowadzenia konkretnej czynności.
– To doskonałe i kosztowne narzędzie wydłużania postępowania – zauważa Skała.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona4
Sąd nie zweryfikuje wyników kolokwiów na aplikacji
Jeżeli prawnik w ciągu trzech lat trwania szkolenia radcowskiego zaliczył tylko pierwszy rok z powodu niezdanych egzaminów, to korporacja prawnicza skreśli go z listy aplikantów.
TEZA
Postępowanie w sprawie skreślenia z listy aplikantów radcowskich nie jest właściwym trybem do weryfikacji wyników kolokwiów przeprowadzanych w ramach aplikacji radcowskiej przez okręgowe izby radców prawnych.
STAN FAKTYCZNY
Rada Okręgowa Izby Radców Prawnych (OIRP) podjęła uchwałę, mocą której skreśliła aplikantkę z listy aplikantów radcowskich.
Wskazano, że nie zaliczyła II roku w 2012 r., a uprzednio powtarzała I rok z uwagi na brak pozytywnych wyników kolokwiów. Rada zaznaczyła jednocześnie, że weryfikacja zakwestionowanych zadań przygotowanych na kolokwia nie leży w jej kompetencji, a zastrzeżenia odnoszące się do poprawności sformułowanych odpowiedzi były przedmiotem badania przez komisję egzaminacyjną.
Rozpoznając odwołanie, prezydium Krajowej Rady Radców Prawnych utrzymało w mocy uchwałę.
Wojewódzki sąd administracyjny, oddalając skargę aplikantki, stwierdził, że przepisy nie dają sądowi administracyjnemu podstaw prawnych do wkraczania w sferę działania zastrzeżonego dla organów samorządu radców, do której w myśl art. 38 ust. 1 ustawy o radcach prawnych (Dz.U. z 1982 r. nr 19 poz. 145 ze zm.) zalicza się organizację i prowadzenie aplikacji radcowskiej.
Sąd uznał, że w sprawie nie zostało w żaden sposób wykazane, że niezakończenie przez skarżącą aplikacji w terminie określonym w art. 32 ust. 2 ustawy o radcach było usprawiedliwione. Za taką przyczynę nie można uznać niezaliczenia kolokwiów wymaganych regulaminem aplikacji, który został uchwalony przez właściwe organy i nie został zakwestionowany w sposób przewidziany w przepisach. Aplikantka wniosła skargę kasacyjną.
UZASADNIENIE
Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę. Wyjaśnił, że zgodnie z art. 37 ust. 1 pkt 2 ustawy o radcach aplikanta skreśla się z listy w razie niezakończenia przez niego bez usprawiedliwionej przyczyny aplikacji radcowskiej w terminie, o którym mowa w art. 32 ust. 2. W stanie faktycznym sprawy wnosząca skargę została wpisana na listę aplikantów na rok aplikacji zaczynający się od 1 stycznia 2010 r., co oznacza, że trzyletni okres aplikacji upływał z dniem 31 grudnia 2012 r.
W tym czasie aplikantka ukończyła tylko I rok aplikacji i nie zaliczyła II roku aplikacji. Zatem, skoro nie mogła powtarzać kolejnego roku aplikacji, obowiązkiem Rady OIRP było podjęcie uchwały o skreśleniu jej z listy aplikantów radcowskich.
Z perspektywy art. 37 ust. 1 pkt 2 ustawy o radcach powód, dla którego nie ukończyła ona aplikacji w terminie, należało ocenić jako nieusprawiedliwiony. W okolicznościach sprawy uzasadnione było więc zastosowanie art. 37 ust. 1 pkt 2 ustawy o radcach.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona5
NSA nie podzielił poglądu skarżącej, że doszło do przedwczesnego zastosowania tego przepisu. Uzyskanie przez aplikantkę zgody na powtórzenie I roku aplikacji, co niewątpliwie wydłużyło okres trwania aplikacji radcowskiej, mogłoby mieć znaczenie tylko wówczas, gdyby zaliczyła II rok aplikacji, ale tak się nie stało.
Wbrew twierdzeniom autora skargi rozpoznanie sprawy nie wymagało również przeprowadzenia dodatkowego postępowania wyjaśniającego na okoliczność wystawionych przez komisję egzaminacyjną ocen, a tym samym nie doszło do naruszenia wskazanych w skardze przepisów postępowania. Postępowanie w sprawie skreślenia z listy aplikantów radcowskich nie stanowi bowiem właściwej płaszczyzny do weryfikowania wyników kolokwiów przeprowadzanych w ramach aplikacji radcowskiej. W myśl art. 38 ust. 1 ustawy o radcach aplikację radcowską organizują i prowadzą okręgowe izby radców prawnych.
Ponadto NSA stwierdził, że postępowanie w sprawie skreślenia z listy aplikantów radcowskich nie stanowi też właściwej płaszczyzny do kwestionowania postanowień regulaminu odbywania aplikacji radcowskiej. Zgodnie z art. 60 pkt 8 lit. c) ustawy o racach prawnych do zadań KRRP należy uchwalanie regulaminów odbywania aplikacji radcowskiej.
Oznacza to, że ewentualne podważenie postanowień regulaminu może nastąpić w trybie przewidzianym dla tego rodzaju aktów, a nie w postępowaniu dotyczącym indywidualnej sprawy.
Z dokonanych ustaleń wynika natomiast, że postanowienia regulaminu nie zostały zakwestionowane w wymaganym trybie.
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 9 lipca 2015 r., sygn. akt II GSK 1269/14.
Ocena okoliczności sprawy
Organy korporacji prawniczych przed podjęciem uchwały o stwierdzeniu nieprzydatności do wykonywania zawodu powinny zebrać cały materiał dowodowy, dokonać oceny wszystkich okoliczności faktycznych sprawy, rozważyć go należycie i zdecydować na tej podstawie o wydaniu lub niewydaniu uchwały w sprawie skreślenia z listy aplikantów (wyrok WSA w Warszawie z 22 sierpnia 2013 r., sygn. akt VI SA/Wa 1349/13).
KOMENTARZ EKSPERTA
Zasady zaliczania roku
Skreślenie z listy aplikantów radcowskich następuje w przypadkach określonych w art. 37 ust. 1 ustawy o radcach prawnych. W postępowaniu o skreślenie aplikanta z listy w takim przypadku ustala się fakt nieukończenia aplikacji w wymaganym terminie i jej przyczynę pod kątem tego, czy jest usprawiedliwiona, czy nieusprawiedliwiona. Okoliczność nieukończenia aplikacji w ustawowym terminie z powodu powtarzania I roku aplikacji i niezaliczenia II roku aplikacji jest okolicznością leżącą po stronie aplikanta i jednocześnie stanowi nieusprawiedliwioną przyczynę nieukończenia szkolenia. Postępowanie o skreślenie z listy aplikantów radcowskich w tym przypadku nie służy weryfikowaniu wyników kolokwiów w ramach aplikacji pod względem ich zasadności, słuszności. Dla skreślenia aplikanta z listy liczy się sam fakt niezaliczenia roku aplikacji z powodu niezdanego kolokwium. Natomiast kwestia samego niezaliczenia aplikacji, niezdanego kolokwium może być weryfikowana w innym postępowaniu w ramach działania samorządu zawodowego, który decyduje w kwestiach organizacji aplikacji i zasad jej zaliczania. Michał Kowalski, http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... akcji.html
Satysfakcja z wygranej musi być, bo nie wiadomo czy będą pieniądze
Wygrana w procesie daje satysfakcję. No i oczywiście pociąga za sobą zasądzenie na rzecz zwycięzcy kosztów procesu. To pierwsze - satysfakcja - będzie na pewno. Co do tego drugiego pewności już takiej nie ma.
Zabezpieczenie kosztów procesu
- W swojej praktyce spotykam się z sytuacjami, w których strona przegrywająca uchyla się od zapłaty kosztów procesu. Zaledwie kilka miesięcy temu prowadziłem sprawę, w której znajdujący się w trudnej sytuacji finansowej przedsiębiorca,
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona6
budujący domy z bali, wytoczył zupełnie bezzasadny i nieuczciwy pozew o zapłatę przeciwko jednemu ze swoich byłych zlecających. Nie posiadał środków na opłatę sądową, ale udało mu się uzyskać zwolnienie z kosztów. Wskazany powód zmusił pozwanego do czasochłonnej i pracochłonnej aktywności w postępowaniu przed sądami obu instancji. Po zakończeniu postępowania - zasądzone na rzecz pozwanego koszty były jedynie cyfrą na papierze, od samego początku było wiadomo, że powód nie dysponuje takimi środkami - opowiada radca prawny Michał Paprocki z Kancelarii Radcowskiej Chmaj i Wspólnicy.
Obecne przepisy pozwalają bowiem takiemu powodowi zaryzykować i prowadzić spór, mimo iż z góry jest pewne, że nie będzie w stanie zwrócić przeciwnikowi kosztów procesu w razie przegranej.
- W obowiązującym systemie prawnym brak jest regulacji, które pozwalałyby na preferencyjne traktowanie zasądzonych kosztów zastępstwa procesowego, gdyż trudno znaleźć uzasadnienie dla takiego rozwiązania. Oczywiście możliwe jest stosowanie ogólnych zasad dotyczących postępowania zabezpieczającego, które rozciągają się również na koszty procesu - tłumaczy Borys Budka, Minister Sprawiedliwości.
Kwestia ta została dobrze uregulowana w przypadku dochodzenia roszczeń w postępowaniu grupowym. Pozwany może bowiem zobowiązać powoda do złożenia kaucji na zabezpieczenie kosztów procesu. W kodeksie postępowania cywilnego istnieje podstawa do zabezpieczenia kosztów procesu w przypadku, gdy powodem jest cudzoziemiec.
- Analogiczne rozwiązanie miałoby sens w zwykłym postępowaniu. W obecnym stanie prawnym strony mogą minimalizować to ryzyko poprzez uzyskanie stosownych sądowych zabezpieczeń - wyjaśnia mec. Paprocki.
- Taki wniosek o zabezpieczenie roszczeń można złożyć także przed złożeniem pozwu, jeśli już na tym etapie zdaniem strony istnieje konieczność zabezpieczenia jej roszczeń lub tez w trakcie trwania postępowania. Wniosek powinien zawierać: wskazanie sposób zabezpieczenia, wskazanie sumy zabezpieczenia, jeżeli dotyczy sprawy o roszczenie pieniężne, uprawdopodobnienie okoliczności uzasadniających wniosek, np. można wskazać przykłady działań dłużnika, które zmierzają do uniemożliwienia późniejszej egzekucji. W sytuacji, w której wniosek jest złożony przed wszczęciem postępowania powinien on również zawierać zwięzłe przedstawienie sprawy - tłumaczy dr Ewelina Stobiecka, radca prawny, partner zarządzający w Kancelarii TaylorWessing e|n|w|c.
Mec. Paprocki dodaje, że nie rozwiązuje to jednak problemu prowadzenia sporu przez podmiot niezdolny do zwrotu kosztów postępowania.
Nie ma chętnego do płacenia
- Z całą pewnością należy rozróżnić pozycję powoda, który wszczyna spór i powinien się liczyć z możliwą odpowiedzialnością za bezzasadne wytoczenie powództwa, oraz pozwanego, który jest adresatem pozwu. W pierwszym przypadku, zwrot kosztów jest właściwie elementem zgłaszanego roszczenia i podlega temu samemu ryzyku, jeśli chodzi o możliwość egzekucji. W drugim przypadku mamy do czynienia ze wskazanym przeciwnikiem sporu. W przypadku, gdy pozew okaże się bezzasadny to właśnie pozwany, który musi przekonać o tym sąd, jest narażony na brak możliwości poniesienia przez powoda odpowiedzialności za wygenerowane koszty procesu. Zaliczki i kaucje wydają się najbardziej rozsądnym rozwiązaniem. Inne rozwiązania wymagałyby zmian systemowych. Co jakiś czas pojawiają się dyskusje o solidarnej odpowiedzialności Skarbu Państwa za zwrot kosztów procesu oraz stosownej egzekucji poprzez regres - zwraca uwagę mec. Paprocki.
- Resort sprawiedliwości nie widzi możliwości, by to Skarb Państwa miał ponosić ryzyko niewypłacalności strony przegrywającej proces sądowy, za wyjątkiem spraw, w których stronie został przyznany pełnomocnik z urzędu - studzi Borys Budka, Minister Sprawiedliwości.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona7
Jeżeli więc chodzi o stronę powodową, to ona ma prawo domagać się zabezpieczenia swojego roszczenia, w tym kosztów procesu. Wówczas strona pozwana będzie mieć zajęty składnik majątku. Może się od tego zwolnić, ale będzie musiał wpłacić kaucję.
- Trudniejsza jest sytuacja pozwanego i może w tym wypadku należałoby przewidzieć możliwość nałożenia przez sąd na powoda obowiązku zapłaty kaucji w uzasadnionych wypadkach - proponuje sędzia Bartłomiej Przymusiński.
Ale zaraz tłumaczy, że to z kolei rodzi jednak obawy czy nie zamykałoby to drogi sądowej, więc na pewno musiałaby istnieć możliwość zwolnienia od tego obowiązku.
- Sądzę jednak, że prawdziwy problem tkwi gdzie indziej tj. w niskiej skuteczności postępowań egzekucyjnych wynikającej z nadmiernej ochrony dłużników i społecznego przyzwolenia na niespłacanie długów. To właśnie tutaj przede wszystkim szukałbym rozwiązań - wskazuje sędzia Przymusiński.
Ewa Maria Radlińska; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... iadze.html
Korporacje i organizacje prawnicze łączą siły
24 września w siedzibie ORA w Warszawie podpisane zostanie porozumienie samorządów i stowarzyszeń prawniczych, które ma na celu określenie ram ich wzajemnej współpracy w sprawach dotyczących zawodów zaufania publicznego i szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości.
W skład porozumienia wejdą przedstawiciele: Krajowej Rady Doradców Podatkowych, Krajowej Rady Komorniczej, Krajowej Rady Kuratorów, Krajowej Rady Radców Prawnych, Naczelnej Rady Adwokackiej, Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Asystentów Sędziów, Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Referendarzy Sądowych, Polskiego Stowarzyszenia Prawników Przedsiębiorstw, Stowarzyszenia Notariuszy RP, Stowarzyszenia Prokuratorów RP, Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce, Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury RP, Stowarzyszenia Amici Curiae oraz Stowarzyszenia Krajowa Rada Sędziów Społecznych.
Oprócz uroczystego podpisania porozumienia, które zaplanowano na godz. 10.00, na spotkaniu zostaną również zaprezentowane stanowiska dotyczące:
- senackiego projektu nowelizacji ustawy o Policji,
- zasad procesu legislacyjnego,
- procedury wyboru sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
PS; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... -sily.html
Student prawa jako potulny sługa
Australijscy studenci prawa twierdzą, że są wykorzystywani przez duże firmy prawnicze do pracy niewolniczej: nie dość, że pracują długie godziny, to jeszcze muszą za to płacić.
W raporcie przesłanym Komisji ds. Wydajności, ciała nadzorczego badającego m.in. stosunki pracy, Australijskie Stowarzyszenie Studentów Prawa opisuje praktyki i zwyczaje panujące w wielkich i średnich kancelariach prawnych jako "drapieżne". Młodzi prawnicy narzekają, że tygodniami, a nawet miesiącami wykonują za darmo pracę, która wcześniej należała do obowiązków osób zatrudnionych jako asystenci prawni.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
24 września 2015
Strona8
Co więcej, niektóre firmy prawnicze posuwają się nawet do tego, że za możliwość odbycia praktyk same domagają się zapłaty. Do skrajnych przypadków należy jedna z dużych kancelarii w Adelajdzie, która w opublikowała w internecie ofertę dwuletniej umowy, żądając za to zapłaty w wysokości 22 tys. dol. Australijski rzecznik ochrony prawników prowadzi obecnie w tej sprawie postępowanie.
"Modele biznesowe, które żerują na bezbronności i desperacji studentów prawa, działają nieetycznie i eksploatują obecną nadpodaż absolwentów" - czytamy w raporcie organizacji studenckiej. Można w nim znaleźć opowieści studentów, którzy żalili się, ich staż miał niewiele wspólnego z praktykowaniem prawa, a więcej z pracą recepcjonistki i asystentki.
Presja na podejmowanie bezpłatnych praktyk ma związek ze wzrostem konkurencji na rynku usług prawniczych w Australii. Liczba absolwentów studiów prawniczych od kilku lat rośnie tam w tempie 3 proc. rocznie. A wszyscy absolwenci mają obowiązek zdobycia co najmniej 3-4 tygodni doświadczenia w kancelarii, aby ubiegać się o prawo do wykonywania zawodu.
EŚ; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/aplika ... sluga.html
ODPOWIEDZ