Przegląd prasy

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 14

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona1
Spis treści
Korzystny wyrok SN dla firm rozliczających dotacje UE………………………………………….1
O pozytywnych skutkach niżu……………………………………..2
Gdzie wzywać do ugody……………………………………………….3
Będzie generator stron WWW dla radców z OIRP w Warszawie …………………………………..4
Kompletnie nie radzimy sobie z europejskim prawem……………….……………………………………………………..5
Hakerzy upodobali sobie prawników……………6
Creative Commons to nie sztuka dla sztuki. To zmienianie świadomości …………………….7
Korzystny wyrok SN dla firm rozliczających dotacje UE
Marek Domagalski, http://www4.rp.pl/Firma/310139848-Korzy ... je-UE.html
Sąd Najwyższy: firma nie może stracić całego wsparcia z UE, jeśli naruszyła tylko część umowy.
Sąd Najwyższy wydał precedensowy wyrok, korzystny dla tysięcy firm rozliczających unijne dotacje. Uznał, że naruszenie postanowień umowy nie może pozbawiać całego wsparcia z UE. Tym samym sąd podważył dotychczasowe rygorystyczne stanowisko Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa.
To ważny wyrok, bo chodzi o duże pieniądze. Od 2007 r. do 31 sierpnia 2015 r. zawarto ponad 106 tys. umów, w których wartość wydatków zakwalifikowanych do wsparcia wynosi 409,5 mld zł, a dofinansowanie ze środków UE niemal 288 mld zł. W kolejnej perspektywie finansowej, w latach 2014–2020, Polska ma otrzymać z UE ponad 104 mld euro. Zdaniem Jerzego Kwiecińskiego, eksperta BCC ds. funduszy UE i byłego wiceministra rozwoju regionalnego, z powodu nieprawidłowości czy niedociągnięć przy realizacji unijnych projektów zwracana jest co czwarta pomocowa złotówka.
Z koniecznością zwrotu unijnej dotacji na uruchomienie produkcji innowacyjnego urządzenia grzewczego musiała się zmierzyć spółka ze Świebodzic. Mimo że wdrożyła projekt, Ministerstwo Gospodarki zażądało zwrotu całej dotacji wraz z odsetkami, w sumie 2 mln zł. Uznało bowiem, że spółka nie wywiązała się z obowiązku utworzenia 27 nowych miejsc pracy. Gdy podpisywała umowę, zatrudniała 450 pracowników, a po kilku latach już tylko 390. Nie pomogły wyjaśnienia, że osoby zatrudnione do realizacji projektu nadal pracują, to inni pracownicy zrezygnowali z pracy czy też musieli odejść. Sąd apelacyjny nakazał zwrot całej kwoty.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, a ten zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.
– Nie może być tak, że naruszenie części umowy o dofinansowanie skutkuje utratą całej dotacji – wskazał sędzia SN Wojciech Katner. – Ten rygor należy odnieść tylko do niewykonanej części kontraktu. W tym przypadku tworzenie nowych miejsc pracy stanowiło tylko 20 proc. dofinansowywanego zadania – zaznaczył.
Eksperci chwalą Sąd Najwyższy.
– To trafny i oczekiwany werdykt. Życie, zwłaszcza w biznesie, płata figle, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. I władze, kontrolując wykorzystanie dotacji, powinny to brać pod uwagę – mówi Jerzy Kwieciński.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona2
– Obyśmy mieli więcej takich wyroków, które są po prostu sprawiedliwe i uczą, że prawo jest sztuką, a nie mechanicznym odczytywaniem przepisów, i to bez zrozumienia – komentuje prof. Michał Romanowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
Małgorzata Sieńko, starszy radca Prokuratorii, powiedziała „Rzeczpospolitej", że jeśli Unia stwierdza jakieś naruszenie wspieranego przedsięwzięcia, to żąda od Polski zwrotu całej dotacji. Dlatego władze polskie tak rygorystycznie dochodzą ich od przedsiębiorców. Sąd Najwyższy był jednak odmiennego zdania.
>>>
>>>
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona3
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona4
http://archiwum.rp.pl/artykul/1289169-G ... 289169?_=1
Będzie generator stron WWW dla radców z OIRP w Warszawie
Mateusz Adamski, http://www4.rp.pl/Radcowie/310139907-Be ... zawie.html
Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie startuje z nowatorskim projektem, który pozwoli członkom stołecznego samorządu promować się w Internecie.
OIRP w Warszawie przygotowała generator, dzięki któremu każdy radca będzie mógł bezpłatnie stworzyć swoją stronę internetową. Jest to ukłon zwłaszcza w stronę młodych prawników, którzy dopiero wchodzą na rynek usług prawniczych.
Jak czytamy na oficjalnej stronie izby www.oirpwarszawa.pl, radca prawny tworzący własną witrynę w sieci, nie będzie już musiał przejmować się takimi kwestiami, jak znalezienie odpowiedniej domeny, pozycjonowanie czy dostosowanie strony do urządzeń mobilnych.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona5
Dzięki generatorowi stron, który ma wkrótce wystartować, radca będzie mógł skupić na przyjemniejszych rzeczach, jak np. wyborze jednego z trzech dostępnych szablonów, dodawaniu opisu, danych kontaktowych, czy zdjęć.
Będzie możliwość dodania także logotypu kancelarii, a także zdjęć i nazwisk całego zespołu kancelarii. Ponadto strona będzie posiadać zakładki, jak np. miejsce na motto, które dobrze określa charakter kancelarii i z którym zespół się identyfikuje, czy też możliwość wypunktowania działań firmy w przejrzystej formie.
Kompletnie nie radzimy sobie z europejskim prawem
Polska znajduje się na niechlubnym pierwszym miejscu pod względem liczby źle wdrożonych dyrektyw. Na trzecim, gdy chodzi o akty w ogóle nieimplementowane.
Chociaż upływająca kadencja Sejmu była rekordowa pod względem liczby uchwalonych ustaw, to nie znalazło to odbicia we wdrażaniu przepisów unijnych. Najnowszy raport Single Market Scoreboard pokazuje, że mamy coraz większe opóźnienia w implementowaniu dyrektyw. Po chwilowej poprawie w 2014 r. znów wleczemy się w ogonie Unii Europejskiej. Nieznacznie gorsi są jedynie Słoweńcy i Włosi.
– Wyniki najnowszego raportu są dla nas przykre i zaskakujące. Przykre dlatego, że z państwa starającego się zmniejszyć zaległości implementacyjne staliśmy się jednym z najbardziej opornych członków UE. Zaskakujące, gdyż trudno wskazać jakąś solidną, przekonującą przyczynę. Tym bardziej brak nam usprawiedliwienia – komentuje dr Krzysztof Załucki, radca prawny i kierownik Pracowni Prawa Międzynarodowego i Europejskiego na Uniwersytecie Opolskim.
A było już lepiej
Badanie Single Market Scoreboard pokazuje dwa podstawowe wskaźniki. Jeden stawia Polskę w fatalnym świetle. Pokazuje on odsetek dyrektyw, których wdrożenie notyfikowaliśmy, ale KE uznała, że implementowaliśmy je nieprawidłowo. Pod tym względem jesteśmy rekordzistami: aż 2,6 proc. implementacji zostało przeprowadzonych niewłaściwie. W przypadku państwa następnego w kolejności, czyli Włoch, wskaźnik ten wynosi 1,6 proc. Mówiąc wprost – nawet gdy uda już nam się wprowadzić do polskiego porządku unijne przepisy, to nierzadko okazuje się, że zrobiliśmy to źle.
Drugi wskaźnik to opóźnienia we wdrażaniu prawa unijnego: w nomenklaturze eurourzędniczej to deficyt transpozycyjny. Chodzi o odsetek dyrektyw, które w ogóle nie zostały wdrożone, wśród tych, których czas na implementację już minął.
– Polska w stosunku do poprzedniego okresu zanotowała dużo gorszy wynik w odniesieniu do obowiązku notyfikacji. Plasuje się obecnie na trzecim miejscu od końca z 17 dyrektywami, które nie zostały terminowo implementowane – tłumaczy dr Dominika Harasimiuk, ekspert od prawa UE i wykładowca Uczelni Łazarskiego.
W 2013 r. Polska zaczęła wychodzić na prostą i wskaźnik deficytu transpozycji spadł do 1,2 proc., by w 2014 r. osiągnąć 1 proc., czyli dokładnie tyle, ile uznawała wówczas za dopuszczalne Komisja Europejska. W tym roku wskaźnik ten wyniósł już 1,5 proc., ponad dwukrotnie więcej od średniej unijnej – 0,7 proc. Co ważne, KE planuje zaostrzyć swe cele i dopuszczalny wskaźnik ma wynosić 0,5 proc. A to oznaczałoby, że przekraczamy go trzykrotnie.
– Problemem również jest to, że Polska znajduje się w grupie państw, które dopuszczają się rażąco długiego opóźnienia w implementacji. W przypadku dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków termin został przekroczony o ponad trzy lata. Może to mieć poważne implikacje prawne i finansowe – ostrzega dr Harasimiuk.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona6
Na razie udawało się nam uniknąć kar, głównie dzięki wyjątkowo długiej procedurze ich nakładania: państwo najpierw jest wzywane do implementacji, dopiero później KE proponuje karę finansową. Ta jednak musi zostać zaakceptowana przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Najbliżej otrzymania kary byliśmy w związku z dyrektywą o odnawialnych źródłach energii: KE proponowała karę 133 tys. euro za każdy dzień zwłoki w jej wdrożeniu, później – po częściowej implementacji – 61 tys. euro. W sprawie zdążył się już nawet wypowiedzieć rzecznik TSUE, na szczęście ostatecznie KE wycofała sprawę.
Brak woli
Zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych o to, ile postępowań KE prowadzi w tej chwili przeciwko Polsce w związku z opóźnieniami. Nie udało się jednak tego ustalić. Wiadomo, że w ubiegłym roku było ich ok. 90.
Z czego wynikają niedociągnięcia? – Szczegółowe informacje na temat przyczyn opóźnień oraz aktualnego stanu prac legislacyjnych nad projektami ustaw i rozporządzeń wykonujących prawo unijne mają ministrowie odpowiedzialni za ich wdrożenie do prawa polskiego – dość zdawkowo odpowiada Marcin Wojciechowski, rzecznik prasowy MSZ.
Przyczyn tych domyśla się dr Krzysztof Załucki. – Głównym, choć bez wątpienia niejedynym powodem jest brak chęci i woli politycznej. Dyrektywy jednolitego rynku niosą często ze sobą niewygodne dla państw wymogi. Czasem łatwiej narazić się na zarzuty ze strony KE niż opracować dobry, spójny plan działania. Wymaga to bowiem żmudnej, długotrwałej i solidnej pracy, ale bez spektakularnych efektów, tak ważnych w polityce – domniemywa.
Jako przykład podaje wspomnianą już dyrektywę w sprawie charakterystyki energetycznej budynków 2010/31/WE. Ma ona na celu ograniczenie energii zużywanej do ogrzewania, zapewnienia ciepłej wody, chłodzenia, wentylacji i oświetlenia budynków.
– Jej realizacja wymaga zatem odpowiedniego, kompleksowego programu, rezerwy niebagatelnych środków i szerokiej współpracy wielu podmiotów. Polityczny efekt jest natomiast raczej znikomy. Można więc przyjąć, że jej wdrożenie będzie opóźniane tak długo, jak to możliwe – analizuje dr Załucki.
Sławomir Wikariak; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... rawem.html
Hakerzy upodobali sobie prawników
Był już fałszywy komornik, który rozsyłał fikcyjne nakazy zapłaty, to teraz przyszła kolej na adwokata. Jak donosi zaufanatrzeciastrona.pl tym razem hakerzy rozsyłali fikcyjne wezwania do zapłaty podszywając się właśnie pod członka palestry.
Zaufanatrzeciastrona.pl informuje, że w treści wiadomości zatytułowanej "Ostateczne przedsądowe wezwanie do zapłaty wierzytelności" zawarte są informacje o rzekomych zaległościach finansowych, które mają ponoć zostać wyegzekwowane przez kancelarię "Pawłowski & Partners" ( firma prawnicza o dokładnie takiej nazwie nie istnieje).
Do maila załączony został też plik z kopią wezwania. Portal ostrzega, że załącznik jest nośnikiem złośliwego oprogramowani, który po próbie jego pobrania bądź uruchomienia może zainfekować komputer.
Wiadomość sprawia wrażenie, że została wysłana przez adwokata. Ma to sugerować nie tylko podpis pod mailem, ale również nazwa domeny adwokatura.pl, która widnieje w adresie nadawcy.
W ocenie zaufanejtrzeciejstrony.pl wstępna analiza najnowszego ataku wskazuje, że choć stylizowany jest na działanie fiat126pteam, który stoi za publikacją poufnych danych kancelarii Drzewiecki Tomaszek i Wspólnicy, to jego autorem jest użytkownik o pseudonimie Thomas.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona7
PS/źródło: zaufanatrzeciastrona.pl; http://www.prawnik.pl/w-kancelariach/ar ... nikow.html
Creative Commons to nie sztuka dla sztuki. To zmienianie świadomości - wywiad z Alkiem Tarkowskim
Opracowanie: Marcin Maj; http://di.com.pl/creative-commons-to-ni ... skim-53459
Creative Commons to alternatywa dla prawa autorskiego, która w Polsce jest obecna już od 10 lat. To więcej niż wolna kultura. To także krok do zmiany myślenia o prawach autorskich, które w dzisiejszych czasach dotyczą każdego. Musimy zrozumieć te "prawno-technologiczne bebechy”. W wywiadzie dla Dziennika Internautów mówił o tym Alek Tarkowski, jeden z inicjatorów Creative Commons w Polsce.
Licencje Creative Commons to alternatywa dla "tradycyjnego" podejścia do praw autorskich. Pozwalają one artystom i innym twórcom udostępniać dzieła w taki sposób, aby ludzie mogli się nimi swobodnie nimi dzielić. Twórca może sam określić poziom "wolności" danego dzieła. Może się zgodzić na wykorzystanie komercyjne, ale nie musi. Może się zgodzić na remiksowanie dzieła, ale to też nie obowiązek.
Dziś wiele serwisów internetowych korzysta ze zdjęć na licencji Creative Commons. Dziennik Internautów pisał też o Radiu Wolne Media, które od wielu lat nadaje muzykę na licencjach CC wolną od opłat ZAiKS.
W tym roku Creative Commons Polska obchodzi swoje 10-lecie. Co ciekawe, odnotował to nawet sam ZAiKS na swojej stronie. My postanowiliśmy przeprowadzić z tej okazji wywiad z Alkiem Tarkowskim. Jest to jeden z inicjatorów Creative Commons w Polsce, dyrektor Centrum Cyfrowego Projekt:Polska, doktor socjologii, członek Rady do spraw Cyfryzacji przy Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji, były członek Zespołu Doradców Strategicznych Premiera, współautor raportu „Polska 2030″ i współtwórca projektu „Kultura 2.0″.
Marcin Maj, DI: Powiem Ci, że pamiętam ten moment 10 lat temu, gdy pisałem newsa o tym, że pojawiło coś takiego jak Creative Commons Polska. Pomyślałem sobie, że wreszcie polscy twórcy zaczną korzystać z tych otwartych licencji. Potem znowu pomyślałem, że przecież ten ruch Creative Commons trzeba będzie jako animować, pobudzać. Jak to się teraz odbywa? Kto ten ruch animuje i w jaki sposób?
Alek Tarkowski - Centrum CyfroweAlek Tarkowski: Bardzo dobre pytanie na start. Ta kategoria „ruchu” nie jest prostą sprawą. Podsumowujac ostatnio 10 lat działalności mieliśmy poczucie, że jest dużo sukcesów w działalności instytucjonalnej, z różnymi organizacjami. A trudniej wymienić przykłady działań oddolnych. Ale potem uznaliśmy, że te przejawy ruchu wolnej kultury po prostu trudniej zauważyć. Sukcesem jest też Koalicja Otwartej Edukacji, która zrzesza wprawdzie organizacje, ale ma też mocno oddolny charakter.
Myślę, że po 10 latach rzadziej myślimy o Creative Commons jak o ruchu osób zaangażowanych. Zmienił się też charakter naszej własnej działalności, która początkowo była całkowicie wolontariacka. Oczywiście przez lata przeszkoliliśmy tysiące osób, przede wszystkim edukatorów i pracowników instytucji kultury. Część z nich wierzy w wolną kulturę – to właśnie ten „ruch”. Ale to oczywiście relatywnie małe liczby. Samych nauczycieli jest w Polsce 600 tysięcy. Dla wielu z nich te otwarte licencje to tylko kolejna porcja informacji, takie podnoszenie kwalifikacji zawodowych.
Ale zmiana świadomości jest dla nas też ważna. Nawet jeśli większość ludzi nie nazwie tego uczestniczeniem w ruchem wolnej kultury, to myślą inaczej o prawie autorskim. Poza tym promowane przez Creative Commons podejście do prawa
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona8
autorskiego wplata się w różne sfery życia, nawet jeśli nie nazywamy tego wprost. Nie jest aż tak ważne, czy będzie to nazwane „otwartą edukacją, czy „nowoczesną edukacją”.
Tak samo jest w nauce. Koniec końców całkiem sporo ludzi jest już dzisiaj zaangażowanych w działania Open Access, prawda? Tylko to nie wypływa na wierzch, bo nie jest nijak wspierane przez ministerstwo. Cieszy mnie natomiast, że różne opiniotwórcze osoby wierzą w otwartość, nawet jeśli nie jest to dla nich najważniejsza rzecz, którą się zajmują. Dobrym przykładem są Obywatele Nauki, uznający otwartość za kluczowy wymiar niezbędnej reformy nauki. Warto też wspomnieć o prężnym środowisku bibliotek i bibliotekarzy cyfrowych.
Jest jeszcze jeden dobry przykład. To środowisko Wikipedystów. Kilka tysięcy osób miesiąc w miesiąc aktywnie edytuje tę encyklopedię. Wydaje się, że to niewiele, i często narzekamy, że więcej osób nie angażuje się w jej tworzenie. Ale kilka tysięcy osób działających w jednej sprawie to przecież potęga, w porównaniu z innymi działaniami społeczeństwa obywatelskiego. Zresztą Wikipedystom pomaga jasny i prosty cel: pisanie haseł do otwartej encyklopedii. A w przypadku Creative Commons? Licencjonujmy w sposób otwarty co się da! Nie jest to samo w sobie najbardziej pasjonującym sposobem angażowania się społecznie. Dlatego tak ważne jest dla mnie pokazywanie zalet otwartości – że licencjonowanie Creative Commons nie jest sztuką dla sztuki, lecz czymś pożytecznym dla edukacji, nauki, kultury.
Najważniejsze są oczywiście te osoby, które same udostępniają treści na wolnych licencjach. Wierzę, że te osoby faktycznie uczestniczą w ruchu zmiany systemu własności intelektualnej. To osoby, które świadomie podejmują decyzję, by udostępnić swoją pracę inaczej, niż na działającej z automatu zasadzie „wszelkie prawa zastrzeżone”. Znajomy przypomniał mi ostatnio, że lata temu wydał swoją pracę doktorską na licencji Creative Commons, i do dziś pamięta tę decyzję. Nie jest dla mnie istotne, czy ta osoba identyfikuje siebie, jako członek konkretnego ruchu.
Oczywiście były momenty – na przykład w czasie protestów przeciw ACTA, gdzie łatwiej było wskazać, że istnieje takie środowisko, ze komuś na tym zależy. Wtedy dało się odczuć, że istnieje zainteresowanie kwestiami kopiowania, własnością intelektualną. Dziś trochę mniej to czuję. Choć uważam, że sprawy własności intelektualnej są nadal bardzo ważne, i ciągle prawo pozostaje w tyle za zmieniającą się rzeczywistością.
Ciągle spotykam się wśród prawników z opiniami, że licencje Creative Commons można kwestionować, że korzystanie z nich to ryzyko itd. Z drugiej strony one zaczynają być uznawane przez instytucje, np. ministerstwo cyfryzacji z nich korzysta. Czy tego typu opór trzeba ciągle przełamywać? A może są jakieś prawdziwe ryzyka związane z tymi licencjami, które trzeba pokonać?
Po kilku latach działalności zrozumieliśmy, że promując otwarte modele tak naprawdę zajmujemy się szerzej pojętą edukacją prawnoautorską. To nie jest tak, że przychodzimy do ludzi, którzy to wszystko rozumieją i zmieniamy tylko ich punkt widzenia. Często musimy zacząć od samych podstaw, by pokazać ludziom, że mogą zmienić działający z automatu system. Dlatego uważam, że instytucje zajmujące się prawem autorskim w Polsce, z MKiDN na czele, powinny bardziej doceniać naszą pracę. Uczynił to ostatnio unijny Urząd Harmonizacji Rynku Wewnętrznego OHIM – zajmujący się przede wszystkim walką z naruszeniami prawa autorskiego – który przyznał nam grant na promocję licencji Creative Commons. To dla mnie ważny przykład zmiany w myśleniu, jaką powodujemy.
Jednocześnie ciągle istnieją instytucje, które licencji CC nie znają i mają o nich błędną opinię. Ostatnio dostaliśmy informacje z działu prawnego Ministerstwa Sprawiedliwości, zdaniem którego licencje nie mogą być przez resort stosowane – choć czyni to już pięć innych ministerstw, w oparciu o ekspertyzy czołowych prawników. I teraz się zastanawiamy, czy iść do tego resortu i zaproponować im szkolenie (śmiech). To jest zaskakujące w jak wielu miejscach zaczyna się od bardzo podstawowych spraw.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona9
Dla mnie cenne jest już samo to, że w różnych instytucjach ludzie kojarzą temat. I coraz częściej to nie my musimy inicjować dyskusję, lub nawet projekty dotyczące wolnego licencjonowania. Takie pozytywne doświadczenia miałem ostatnio w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju gdzie uczestniczę w planowaniu Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Resort sam wprowadził do dyskusji kwestię udostępniania na wolnych licencjach tworzonych w ramach programu zasobów. W efekcie mamy już trzy różne konkursy grantowe, o łącznej wartości ponad 400 milionów, w których taka zasada została wprowadzona.
Są więc sytuację, gdzie model wolnego licencjonowania zaczyna samoistnie krażyć. Ale są też takie, gdzie on wciąż nie dociera. Ogólna niska świadomość prawna to blokuje. Ale w zespole CC Polska mamy poczucie, że i tak udało się, razem z innymi organizacjami w ramach naszego ruchu, wykonać dużą pracę przez tę dekadę.
Inna rzecz, że z otwartymi licencjami związany jest pewien paradoks. Uważa się, że mają one służyć liberalizacji prawa autorskiego. Prof. Lawrence Lessig opisał to kiedyś jako dążenie do stanu, w którym prawnicy są niepotrzebni. A jakby się tak bliżej przyjrzeć to jesteśmy jednymi z tych, którzy są w gronie formalistów. Nauczmy się o licencjach, wprowadźmy ich używanie, mówimy. Staramy się o tym wyzwaniu stale pamiętać – mieć na uwadze ostateczny cel, jakim jest zmiana samego systemu prawa.
Stąd podobają mi się propozycje Piotra Waglowskiego, który namawia do zdecydowanego otwierania zasobów instucji publicznych bez stosowania licencji, poprzez doprecyzowanie kwestii materiałów urzędowych, które nie są w ogóle chronione prawem autorskim. Problem z takim rozwiązaniem jest taki, że od lat nic w tej sprawie nie udało się ruszyć – dlatego obstawiamy wprowadzanie wolnych licencji. To byłby piękny świat, gdzie istnieje szeroki zakres swobody korzystania w celu interesu publicznego. Korzystania w sytuacjach, gdy nie szkodzi to nijak interesom posiadaczy praw – na przykład w sferze niekomercyjnej. Możesz po prostu coś wziąć bo ci wolno. Z drugiej strony okazuje się, że nawet dziś ludzie nie wiedzą o dozwolonym użytku. Badaliśmy to w projekcie „Prawo autorskie w czasch zmiany”. Wiele legalnych rzeczy ludzie uważają za nielegalne, więc wracamy do punktu wyjścia. Edukacja prawnoautorska jest bardzo potrzebna.
W czasie naszych podsumowań tych 10 lat również taka myśl się pojawiła, że oddziaływanie na mentalność jest szersza niż oddziaływanie na zachowania. Szacujemy, że z wolnych licencji korzysta niecały 1% stron i serwisów internetowych. To dość, by zmiana była zauważalna. Nawet jeśli jesteśmy marginesem, to jest to margines znaczący. I dlatego dużo większej liczbie osób, niż ten 1%, coś się otworzyło w głowie, pojawiło się nowe spojrzenie na prawo autorskie.
Edukowanie w kwestii prawa autorskiego jest bardzo trudne. Ludziom znającym temat łatwo jest dyskutować np. o wyjątkach w prawie autorskim, ale wielu ludzi nie rozumie idei takiego wyjątku.
Chcieliśmy mieć społeczeństwo oparte na wiedzy to teraz musimy zaakceptować, że rządzą nim skomplikowane reguły. W takim społeczeństwie ludzie niestety muszą rozumieć takie prawno-technologiczne „bebechy” jak działanie prawa auotrskiego. Czy tak kiedyś będzie? Nie wiem. Są jednak rzeczy, które można poprawić. Są pewne grupy, które mają kontakt z treściami np. bibliotekarze albo nauczyciele. Mnie bardzo interesuje to, żeby nauczyciele cokolwiek z tego rozumieli. Dziś wielu z nich nie rozumie, bo niby gdzie mają to zrozumieć? Na studiach pedagogicznych nikt tego nie uczy. Tu trzeba przyznać, że dużo lepszą pracę wykonuje w tej sprawie środowisko bibliotekarzy.
Ministerstwo edukacji w Australii ma po prostu portal, który uczy i informuje o prawie autorskim. Więc można by dużo zrobić. Organizacje wolnej kultury nie mają takiej skali działania, żeby dotrzeć do wszystkich. Stąd nasza strategia, by przekonywać dużych graczy, by oni zaczęli mówić podobnym językiem.
Oglądałem ostatnio strategię innowacyjności miasta Gdańska. W prezentacji zwrócono uwagę, że kluczowym elementem jest otwartość. Miasto skupia się na otwartości oprogramowania i danych – więc jedynie wycinku. Ale to i tak nieźle! Duże miasto mówi wprost językiem zalet z otwartości. To jedna z takich sytuacji, gdzie mamy poczucie iż zachodzi zmiana.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona10
Inna sprawa że najlepiej by było, jak już wspominałem, by zakres oddziaływania prawa autorskiego został ograniczony. Wtedy wiele osób nie musiałoby o nim myśleć i go rozumieć – bo to prawo by ich na codzień nie dotyczyło. Powinniśmy zmierzać, zamiast do wydłużania okresu i zasięgu tych praw, do ich zawężenia. Tak by były to prawa dotyczące jedynie wąskiego grona profesjonalistów i komercyjnych obiegów treści, w których prawa rzeczywiście należy chronić.
Koalicja Otwartej Edukacji i Centrum Cyfrowe angażowały się w Polsce do takich rzeczy jak np. dyskusje o organizacjach zbiorowego zarządzania. Angażowaliście się w kwestię otwartości podręczników rządowych. Jak oceniasz możliwości waszego wpływania na prawo czy na działania władz?
Wiesz, tu jest dużo wątków. Czym innym będzie kwestia licencjonowania, czym innym będzie wpływ na reformę prawa. Ale warto pamiętać, że jak pisano nowelizację prawa autorskiego w roku 2004 to nie uczestniczyły w tym organizacje, które przedstawiałyby inny punkt widzenia niż interesy twórców i posiadaczy praw. Nie mówiono o interesie publicznym. Była to wewnętrzna dyskusja różnych graczy biznesowych i posiadaczy praw.
Dziś zaszła fundamentalna zmiana, w pracach Forum Prawa Autorskiego są na stałe organizacje pozarządowe. Można się zastanawiać czy teraz jest nas dosyć, czy mamy na to czas, ale teraz nasz głos jest obecny. Uczestniczymy właściwie we wszystkich konsultacjach. Inną kwestią jest to, czy udaje się osiągać postulowane zmiany. To jednak nie zależy od nas, mam wrażenie, że odpowiedzialny za prawo autorskie resort kultury ciągle nie dość wsłuchuje się w nasze racje. W ostatnich miesiącach podnoszony przez Centrum Cyfrowe i KOED wątek dozwolonego użytku edukacyjnego był głównym tematem dyskusji publicznej. Ostatecznie nie udało nam się wywalczyć postulowanych zmian, ale samo wprowadzenie tematu do dyskusji uważamy za sukces.
Z pewnością chcielibyśmy słyszeć więcej uzasadnień, dlaczego ostatecznie prawo ma taki kształt, a nie inny. Często słyszymy jako jedyne uzasadnienie, że „naszą rolą jest chronienie twórców”. To taki paradoks. W Polsce prawo autorskie jest w ministerstwie kultury i jest traktowane jako regulacja wyłącznie tego obszaru. Rozmawia się tylko o tym, czy to będzie Oczywiście dobro twórców jest ważne, ale marginalizowane są wątki edukacyjne, naukowe czy działanie instytucji kulturalnych. To jest kuriozalne, bo te instytucje publiczne podlegają temu samemu resortowi. W innych miejscach ministerstwo kultury chętnie dyskutuje np. o polityce czytelnictwa, ale przy prawie autorskim włącza światełko „copyright” i pytanie o czytelnictwo już się nie pojawia. Zostaje wątek „ochrona praw twórców”.
Oczywiście otwarte licencjonowanie rozwiązuje do pewnego stopnia problem z prawem autorskim. Trzeba jednak zwrócić uwagę na coś, co ja sam zrozumiałem przy okazji kwestii ACTA. Istnienie otwartych licencji nie może zastąpić zmiany prawa. Po pierwsze dlatego, że licencje nigdy nie obejmą wszystkich tresci. Po drugie, czasem w debatach europejskich słyszeliśmy taki głos, że otwarte licencjonowanie daje niezbędną sferę swobody, więc nie potrzeba już dozwolonego użytku. Ten temat pewnie będzie powracał gdy Parlament Europejski zajmie się reformą prawa autorskiego. I tu trzeba głośno powiedzieć, że licencje Creative Commons nie są celem w samym sobie. Są środkiem, sygnałem że zmiana prawa jest niezbędna.
Co uważasz za największy sukces Creative Commons?
Najważniejsza wcale nie jest liczba utworów na otwartej licencji. Ważna jest zmiana mentalności. W czasie naszych dyskusji Kamil Śliwowski bardzo słusznie podniósł, że nie trzeba szukać konkretnych skutków. Liczy się przede wszystkim zmiana świadomości. Ta oczywiście nie jest tylko naszą zasługą, działamy wspólnie z wieloma różnymi osobami i organizacjami.
W Polsce dużo się dzieje w tej sprawie, w porównaniu z innymi państwami. To nie jest tylko zasługa Creative Commons Polska. To nie jest też wyłącznie zasługa dzielnych działaczy. Ważną role odgrywają urzędnicy, którzy wprowadzają te
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
14 października 2015
Strona11
zmiany na poziomie polityk publicznych i rozwiązań instytucjonlanych. Koniec końców w tych próbach pisania tej otwartej rzeczywistości Polska jest pewnie jednym z czołowych krajów. Na to składa się masa ludzi, masa drobnych sukcesów. W Polsce to się dzieje.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 16

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
15 października 2015
Strona1
Spis treści
Miny czy mity? Czyli o zdecydowanej krytyce własnych uprzedzeń…………………….1
Na procesach z ZUS prawnicy zarabiają więcej………………………………………….2
Sędziowie wygrali z ministrem w Trybunale w sprawie dostępu do akt sądowych……………………………………..4
Mediacje stają się coraz popularniejsze. Trwa tydzień mediacji……………………………………………….6 Miny czy mity? Czyli o zdecydowanej krytyce własnych uprzedzeń Polemika Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Dariusz Sałajewski chciał wyrazić się głośno i zdecydowanie, lecz nieprecyzyjnie określił, przeciwko komu i czemu chce protestować („Kto zaminował pola współpracy, czyli: basta, Panowie Dziekani!” – DGP 196/2015). Zaprotestował więc przeciwko uprzedzeniom zawartym w trzech postawionych przez siebie samego tezach, przeciwstawiając się im bardzo kategorycznie. Niesłusznie jednak jako swojego adwersarza wskazał nienazwanych z imienia i nazwiska dziekanów, którym – używając całej mocy swego autorytetu – powiedział: basta. Inspirację do napisania artykułu pan prezes znalazł w jakimś niemądrym fragmencie wpisu na Facebooku (jak sądzę, autorstwa któregoś z oponentów opracowanego przez nas projektu Strategii Adwokatury), którym radcowie prawni słusznie mogli czuć się dotknięci. Znalazłszy ten facebookowy wpis, pan prezes – poprzez użycie liczby mnogiej – zasugerował (mam nadzieję, że nieświadomie), że ma ten wpis coś wspólnego z projektem Strategii Adwokatury i jego współautorami: ze mną i z prof. Piotrem Kardasem. To oczywista nieprawda uzasadniona starym powiedzeniem: wszystko jedno – ukradł czy go okradli – ważne, że był zamieszany w kradzież. Projekt Strategii Adwokatury zbudowaliśmy na fundamencie współpracy adwokatów i radców prawnych – równych sobie prawników zrzeszonych w dwóch odrębnych samorządach – i na współpracy wszystkich zawodów prawniczych. Jeśli znalazł się na Facebooku krytyczny wobec tego projektu wpis, który pan prezes uznał za obraźliwy dla radców prawnych, obrazuje to tylko, że propozycje współpracy mają swoich przeciwników. Kontestujące wpisy to nie są jednak żadne miny – to jest agresywna krytyka. Do niej trzeba się przyzwyczaić i nigdy krytyki nie ukrywać. Projekt Strategii rodzi się w bólach, również poprzez krytykę: i tę życzliwą, i nieżyczliwą. Ale każdą trzeba pokazać publicznie, niezależnie od jej poziomu – zainteresowani ocenią, kto ma rację. Chodzi w końcu o to, by danie główne było już bez zarzutu. Całkowicie zaskakuje podstawowa teza pana prezesa Sałajewskiego, że za niemożność współpracy pomiędzy samorządami winę ponoszą jątrzyciele, którzy zaminowali pola współpracy. Nie traciłbym czasu na poszukiwanie rzekomego układu jątrzycieli, który miałby zajmować się stawianiem min. Pielęgnowałbym pola, nie obawiając się ich. Wskazane przez pana prezesa miny to raczej mity siedzące w głowach przedstawicieli samorządów myślących według dawnych schematów. Młodsze pokolenie adwokatów i radców prawnych ich nie dostrzega; w ogóle nie wartościuje swoich kolegów według kryterium etosu, etyki czy stosunku pracy. Nie żadne miny, lecz uprzedzenia niektórych działaczy przeszkadzają im współpracować.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
15 października 2015
Strona2
Zupełnie niepotrzebnie pan prezes zwalcza naszą prognozę, że w przyszłości sposób wykonywania zawodu stanowić będzie podstawę stopniowego wyodrębniania się dwóch kategorii prawników świadczących usługi prawne: wykonujących wolny zawód oraz pozostających w stosunku pracy. To nie jest żadna mina. Może nie mamy racji, ale jesteśmy i byliśmy konsekwentni w projekcie Strategii oraz we wszystkich publikacjach. Nasza replika nie była korektą wcześniejszego stanowiska – była odpowiedzią na jego opaczne odczytanie przez pana prezesa. Projekt Strategii właśnie, opierając się na wynikach ankiety, sugeruje prawnikom decyzję zgodną z ich potrzebami zawodowymi. To nie jest propozycja wartościująca zawody prawnicze – zresztą o wiele mniej dotyczy ona samorządów niż rynku usług prawnych. Jeśli więc różniąca nas prognoza co do kształtu tego rynku ma być – w oczach pana prezesa – miną uniemożliwiającą współpracę, wygląda to niestety na pretekst mający uzasadnić jej zaniechanie. Trzeba mieć nadzieję, że jest inaczej. Współpracy też trzeba się nauczyć. Możemy miewać różne zdania, ale nie powinniśmy się obrzucać epitetami, bo polemista to nie jątrzyciel. Pielęgnować należy to, co łączy, nie to, co dzieli. Sensowna współpraca to wyzwanie dla całego środowiska prawniczego, które powinno pokazać, że potrafi podążać swoją ścieżką – inną niż politycy, którzy współpracować nie potrafią. Dziś jest czas, by pielęgnować spojrzenie nowsze, pozbawione uprzedzeń – spojrzenie pragmatyczne, skierowane na tworzenie przyjaznych warunków do wykonywania zawodu, poprawę własnych struktur, eliminację złych nawyków, budowę wizerunku. Tylko tak ukierunkowana współpraca pozwoli odeprzeć zapędy rozochoconych polityków, gotowych popsuć wszystko, do czego się zabiorą. Im zostawmy monopol na poszukiwanie układu minujących pola współpracy jątrzycieli. I na koniec: bez współpracy pomiędzy dziekanami reprezentującymi izby nie będzie sukcesów na niwie ogólnopolskiej. Współpraca ta działa (w Wielkopolsce także na linii adwokaci – radcowie prawni). Strategię adwokatury budujemy przez dyskusję – nawet ostrą i burzliwą. Ale na końcu i tak współpracujemy. Gratuluję sukcesu w postaci porozumienia, którym pan prezes słusznie się pochwalił w swym felietonie. Jednak by oceniać danie główne, trzeba zostawić kuchnię kucharzom. Nawet jeśli przy pracy zaklną, mogą ugotować coś dobrego. prof. Maciej Gutowski dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu
Na procesach z ZUS prawnicy zarabiają więcej
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/3 ... iecej.html
Gdy spór dotyczy składek należnych ZUS, pełnomocnicy mogą walczyć o wyższe wynagrodzenie. Sędziowie coraz chętniej je przyznają.
W orzecznictwie sądów apelacyjnych dotyczącym kosztów zastępstwa procesowego w procesach z ZUS pojawia się nowa tendencja. W kilku sprawach dotyczących umów cywilnoprawnych rozpatrywanych przez Sąd Apelacyjny w Warszawie oceniono, że koszty zastępstwa nie powinny być przyznawane według stałej stawki minimalnej (do 1 sierpnia było to 60 zł, po podwyżce 180 zł), tylko proporcjonalnej, zależnej od wartości przedmiotu sporu.
Zapomniane orzeczenia Sądu Najwyższego
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
15 października 2015
Strona3
Sprawy dotyczą jednej instytucji – Muzeum Sztuki Nowoczesnej. ZUS zakwestionował stosowane przez nie umowy o dzieło, oceniając, że są to umowy-zlecenia, w związku z tym konieczne jest opłacanie składek na ubezpieczenie emerytalne, rentowe i wypadkowe.
Było ich około 50. Wśród nich i takie, w których Sąd Okręgowy w Warszawie, przyznając rację Muzeum kwestionującemu decyzje ZUS, zasądził koszty według § 11 ust. 2 rozporządzenia o wynagrodzeniu radców prawnych (w przypadku rozporządzenia adwokackiego jest to § 12 ust. 2) czyli według jednej, stałej stawki minimalnej.
– W tych sprawach składaliśmy zażalenie odnośnie do rozstrzygnięcia o kosztach – mówi Marcin Zbytniewski z kancelarii CMS, która reprezentowała Muzeum Sztuki Nowoczesnej. – Mimo że sądy notorycznie stosują § 11 ust. 2 rozporządzenia o kosztach, to są nieco zapomniane orzeczenia Sądu Najwyższego, zgodnie z którymi w takich sprawach należy stosować § 6 rozporządzenia, czyli ten uzależniający stawkę od wartości przedmiotu sporu. Sprawy o świadczenia pieniężne z ubezpieczenia społecznego, o którym mówi § 11, to te, które dotyczą świadczenia od ZUS, a nie należności wobec tej instytucji – mówi mec. Zbytniewski.
Jak podkreśla, ich przypadek pokazuje, że pełnomocnicy procesowi mogą w sądach walczyć o wyższe koszty zastępstwa procesowego, gdy spór dotyczy należności wobec tej instytucji.
Przegrana więcej kosztuje
Sąd apelacyjny w dziesięciu sprawach przyznał rację w kwestii wyższych kosztów Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W sześciu nie uwzględnił zażalenia pełnomocników. W jednej, która była rozpatrywana przez sąd okręgowy po rozstrzygnięciach sądu apelacyjnego – już w pierwszej instancji przyznał koszty według § 6 rozporządzenia, czyli wyższe.
– Koszty zastępstwa procesowego, które musi pokryć ZUS, mogą w tych sprawach wzrosnąć nawet dziesięciokrotnie. Może spowoduje to, że w przyszłości ZUS będzie uważniej przyglądał się stanom faktycznym, nim zakwestionuje charakter umowy i wyda decyzję. Przegrana może go bowiem więcej kosztować – mówi mec. Zbytniewski.
Nie udało nam się uzyskać komentarza ZUS. Jak poinformował Radosław Milczarski z tej instytucji, Zakład nie może komentować rozstrzygnięć w indywidualnych sprawach.
Grzegorz Ruszczyk, partner w kancelarii Raczkowski Paruch, ocenia, że orzeczenia dotyczące stosowania § 6 rozporządzeń o wynagrodzeniach pełnomocników są bardzo ważne dla prawników.
– Dotychczas stosowane stawki – 180 zł, a do 1 sierpnia nawet 60 zł – zdecydowanie nie odpowiadają nakładowi pracy pełnomocników procesowych. Gdyby taka tendencja utrwaliła się w orzecznictwie, wynagrodzenia mogłyby być bardziej adekwatne – mówi mec. Ruszczyk.
Sędziowie wygrali z ministrem w Trybunale w sprawie dostępu do akt sądowych
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3101 ... owych.html
Sądy pozostaną niezawisłe. Z nadzorem nad nimi szef resortu sprawiedliwości musi sobie radzić inaczej niż zaglądając do akt prowadzonych spraw.
Ma wystarczająco dużo narzędzi, nie musi sięgać po kolejne – przesądzili w środę sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. – Przyznanie ministrowi sprawiedliwości kompetencji do żądania przesłania akt spraw sądowych uderza w istotę władzy sądowniczej oraz narusza zasadę niezawisłości sędziowskiej – stwierdził TK.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
15 października 2015
Strona4
Nie był to jedyny przepis, który zakwestionował. Minister musi też zrezygnować z żądania akt przed zainicjowaniem postępowania dyscyplinarnego oraz przetwarzania danych, czyli dostępu do baz orzeczeń sądów.
Niezawisłość rzecz święta
– Zasada niezawisłości odnosi się do wszystkich działań sędziego związanych z zarządzaniem procesem orzekania oraz podejmowanych w związku z procesem orzekania – przypominał ministrowi sędzia Stanisław Biernat, sprawozdawca. I zastrzegł, że sędzia powinien mieć zagwarantowaną swobodę podejmowania decyzji niezależnie od etapu postępowania. Kiedy dowiaduje się, że akta sprawy, którą prowadzi, są wysyłane do resortu, czuje presję, a to może wpływać na rozstrzygnięcie. W dodatku proces stoi w miejscu, bo sąd bez akt pracować nie może.
Trybunał oceniał też zaskarżone przez prezydenta przepisy dotyczące prawa ministra sprawiedliwości do przetwarzania danych osobowych z sądowych systemów teleinformatycznych w ramach nadzoru nad sądami. Uznał, że minister ma prawo administrować systemami teleinformatycznymi, ale bez dostępu do danych wrażliwych.
– Nie oznacza to, że bez tego przepisu minister nie będzie miał dostępu do danych. Może je przetwarzać na zasadach ogólnych – uspokajał sędzia Biernat.
Jak administrator
Tylko jeden z czterech zakwestionowanych przez prezydenta przepisów Trybunał uznał za zgodny z ustawą zasadniczą. Chodzi o dostęp ministra do przetwarzania danych z sądowych centralnych systemów teleinformatycznych, a więc dane stron postępowania i innych osób występujących przed sądami.
– Minister pełni funkcję administratora systemów, ale już nie administratora danych z systemów – zauważał TK, pozostawiając ministrowi kompetencje do przetwarzania niektórych danych.
– Niektóre dane stron, pełnomocników i innych osób uczestniczących w postępowaniach są konieczne do tworzenia i funkcjonowania centralnych systemów teleinformatycznych – uznał TK. Zastrzegł jednak, że ingerencję kwestionowanego przepisu w autonomię informacyjną (element prawa do prywatności) usprawiedliwiają potrzeby informatyzacji sądownictwa. Tylko jednak na tyle, na ile jest konieczna. Oznacza to, że art. 175a § 2 prawa o ustroju sądów powszechnych w kwestionowanym zakresie spełnia przesłanki ograniczenia prawa do prywatności. Spełnia też przesłankę niezbędności pozyskiwania informacji o obywatelach określoną w konstytucji.
Połowiczne zwycięstwo
– Zakwestionowane przepisy nie są nierozerwalnie związane z całą ustawą – uznał TK. A to oznacza, że nowela w pozostałej części po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę wejdzie w życie. Wraz z nią kilka przepisów, które kwestionowali sędziowie, np. odebranie prawa do kilometrówek, czyli ryczałtu za dojazdy, do orzekania w sądach położonych w innym mieście niż sędzia mieszka czy wprowadzenie kary finansowej do katalogu kar dyscyplinarnych dla sędziów łamiących prawo i etykę.
Co na to sędziowie? Cieszą się z wygranej.
– Dzięki wyrokowi TK nie spadliśmy na ostatnie miejsce w Europie, jeśli chodzi o przestrzeganie praw obywatelskich – mówi sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Dostrzega jednak kolejne zagrożenia. Uznanie przez Trybunał za zgodne z konstytucją administrowanie przez ministra systemami teleinformatycznymi może spowodować, że zacznie naciskać, aby jak najwięcej informacji i danych znalazło się w systemie informatycznym.
Sędzia Irena Kamińska, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis, nie kryje zadowolenia z orzeczenia.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
15 października 2015
Strona5
– To jedynie słuszny wyrok, jaki mógł zapaść – uważa. I ma nadzieję, że jest to nauczka dla ministra sprawiedliwości jako władzy wykonawczej, by przestrzegał reguł demokracji.
– Władza wykonawcza u nas ma skłonność do stałego ograniczania władzy sądowniczej – uważa sędzia Kamińska.
Siła sprzeciwu
W marcu 2015 r., kiedy ustawa trafiła do podpisu prezydenta Bronisława Komorowskiego, obydwa stowarzyszenia apelowały, by prezydent jej nie podpisywał.
Podobnie zachowała się Krajowa Rada Sądownictwa. W uzasadnieniu swej negatywnej opinii 0 projekcie skupiła się na kwestiach związanych z zapisanym w ustawie prawem ministra do wglądu w akta sądowe. Jak wskazano, zmieniony w noweli dział ustawy dotyczy zakresu praw i wolności obywatelskich unormowanych w konstytucji, obejmujących ochronę danych osobowych zawartych w aktach spraw sądowych. Przepis o prawie ministra do przetwarzania danych z akt sądowych „nasuwa istotne wątpliwości konstytucyjne" – uznała KRS.
Sędziowie przekonali prezydenta i ten w trybie kontroli prewencyjnej skierował ustawę do TK.
sygnatura akt: Kp 10/15
Niechciana ustawa wejdzie w życie
Nowela załatwia kilka spraw:
- łączny czas delegowania sędziego do pełnienia czynności administracyjnych w resorcie sprawiedliwości nie będzie mógł przekroczyć dziesięciu lat. Potem sędzia wróci do orzekania;
- wiceministrowie będą mogli wykonywać uprawnienia ministra sprawiedliwości dotyczące indywidualnych spraw sędziów, z wyjątkiem przenoszenia sędziów na inne miejsca służbowe;
- sędziowie rejonowi stracą pieniądze na dojazdy z miejsca zamieszkania do siedziby sądu. Zwrot taki ma nadal przysługiwać sędziom sądów okręgowych i apelacyjnych; dostaną nie 60, lecz 30 gr za kilometr;
- minister sprawiedliwości dostanie prawo przedstawiania Sądowi Najwyższemu wniosków o rozstrzygnięcie rozbieżności w orzecznictwie sądów – zarówno powszechnych, wojskowych, jak i Sądu Najwyższego.
Mediacje stają się coraz popularniejsze. Trwa tydzień mediacji
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/3 ... iacji.html
Promowanie polubownych metod rozwiązywania sporów ma przełamać stereotyp Polaka, który woli się sądzić, niż godzić.
Trwa tydzień mediacji. Wiceminister gospodarki Mariusz Haładyj zwracał uwagę, że ta forma rozwiązywania sporów jest coraz bardziej popularna. – Do tej pory trafiło do niej już tyle spraw, ile przez cały ubiegły rok – mówił podczas środowego spotkania z dziennikarzami.
1 stycznia 2016 r. ma wejść w życie ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku ze wspieraniem polubownych metod rozwiązywania sporów. Ma ona zachęcić strony sporu do korzystania z mediacji. Osoby ubogie będą mogły być zwolnione z kosztów mediacji. Wniosek o zatwierdzenie ugody pozasądowej zawartej przed mediatorem będzie zwolniony od kosztów. Będzie także obowiązek informowania w pozwie, czy strony podjęły próbę mediacji lub innej alternatywnej formy rozwiązywania sporów.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
15 października 2015
Strona6
Ministerstwa: Gospodarki i Sprawiedliwości starają się także promować mediację. W telewizji pojawią się nowe spoty.
– Mam nadzieję, że uda nam się przełamać stereotyp, że natura Polaka nie pozwala mu mediować – mówił minister Haładyj. Podkreślał, że w przypadku sporów gospodarczych mediacja pozwala nie tylko szybciej załatwić sprawę, ale pomaga w utrzymaniu dalszych relacji gospodarczych.
Robert Maciaszek, przewodniczący sejmowej podkomisji stałej ds. nowelizacji prawa cywilnego, podkreślał, że kierowanie spraw do mediacji pomoże w odciążeniu sądów.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 19

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona1
Spis treści
Polskie sądy przekonują się do systemu dozoru elektronicznego………………………………………….1
Internauta też klient, czyli wirtualny świat prawników……………………………………..2
Adwokaci nie będą się bić o pakamery……………………………………………….4
Prezydent powinien się wstrzymać z przyjęciem ślubowania nowych sędziów TK………………………………..6
Sąd Najwyższy wzmocnił pozycję organizacji społecznych……………….……………………………………………………..8
Wynagrodzenie prawnika osobno od każdego współuczestnika procesu……………9
Zmiany w prawie spadkowym…………………….10
Dodatek: Sypiamy dłużej niż nasi przodkowie……..11
Polskie sądy przekonują się do systemu dozoru elektronicznego
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Prawo-karne/310189959 ... znego.html
Polskie sądy przekonują się do kary ograniczenia wolności wykonywanej w systemie dozoru elektronicznego. Jest to pięć razy tańsze niż miesiąc więzienia.
Pierwsi skazani przez sądy na ograniczenie wolności odbywają już karę z elektroniczną bransoletą na ręce, czyli w systemie dozoru elektronicznego (SDE). Możliwe to jest dzięki zmianie przepisów od 1 lipca 2015 r. To pierwszy widoczny efekt reformy prawa karnego i procedury karnej.
Boom na karę poza murami
Od 1 lipca elektroniczna bransoleta nie pilnuje już skazanych na więzienie, tylko na ograniczenie wolności lub ukaranych zakazem zbliżania się i wobec których stosowany jest dozór mobilny.
– To działa – zapewnia gen. Paweł Nasiłowski, pełnomocnik ministra sprawiedliwości i dyrektor Biura Dozoru Elektronicznego CZSW. I podaje, że z elektroniczną bransoletą karę odbywa dziś w sumie 3828 osób. W tym dziewięciu skazanych na karę ograniczenia wolności i jedna z zakazem zbliżania się i orzeczonym tzw. dozorem mobilnym na nowych zasadach.
– Lada dzień do SDE dołączy kolejnych 15 skazanych na ograniczenie wolności, ponieważ sądy, które właśnie wydały wyroki, zarezerwowały dla nich już miejsca w systemie – podaje gen. Nasiłowski.
– To bardzo dobry sposób na spopularyzowanie kary ograniczenia wolności – uważa krakowski sędzia Marek Waligóra. I przyznaje, że wobec braku zainteresowania zatrudnianiem skazanych przez samorządy kara ograniczenia wolności polegająca na wykonywaniu prac społecznych praktycznie nie istniała.
SDE ma swoje zalety. Jest skuteczny – na 47 tys. skazanych, którzy do tej pory skorzystali z elektronicznej bransolety, tylko 10 proc. naruszyło jego warunki, oraz indywidualny – dzięki dopasowaniu harmonogramu dnia do warunków życiowych skazanego nie musi on rezygnować z pracy czy opieki nad dziećmi.
Nie bez znaczenia jest też koszt ograniczenia wolności w systemie. Miesięcznie wynosi on 334 zł. Za dobę za kratami państwo płaci 10 zł i 68 gr.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona2
Ukarani ograniczeniem wolności to nowa grupa skazanych z bransoletą. Cały czas jednak mogą się zgłaszać do systemu skazani na karę pozbawienia wolności do roku. Warunek jest taki, żeby wyrok zapadł przed 1 lipca. Jak wstępnie obliczono, takich osób jest obecnie 26 tys.
Zyskowna inwestycja
System po wprowadzeniu nowych zasad jest rozbudowywany. Niezbędne prace techniczne zostały już wykonane. I tak, już w tym roku system objąć może 10 tys., osób, w przyszłym –12,5 tys., a pełna jego zdolność ma być osiągnięta w 2017 r. i wynosić będzie 15 tys. miejsc na dobę.
– Gdyby zaszła potrzeba uruchomienia większej ilości stanowisk dozoru, to w umowie z wykonawcą systemu można zwiększyć dozór do 40 proc. – zapewniono nas w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Chwilowa kontrola
Jak wygląda kara ograniczenia wolności w SDE?
Skazany co do zasady pozostaje na wolności, a co za tym idzie, poza okresami wyraźnie wskazanymi w harmonogramie nie może podlegać kontroli z wykorzystaniem urządzeń technicznych (np. musi przebywać w mieszkaniu codziennie od 15.30 do 23.00; w pozostałym czasie może robić co chce). Kiedy dokładnie ma być kontrolowany – to ustali sąd w specjalnie przygotowanym dla konkretnego skazanego elastycznym harmonogramie.
Z reguły sąd bierze pod uwagę obowiązki domowe skazanego (opieka nad dziećmi, zajęcia domowe, zakupy itd.) oraz godziny i charakter pracy.
Internauta też klient, czyli wirtualny świat prawników
Dzisiejszy świat kręci się wokół internetu. Jego potencjał biznesowy zaczyna dostrzegać coraz więcej prawników.
Duże nasycenie rynku usług prawnych to fakt. Z zestawienia opublikowanego przez Radę Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE) wynika, że w naszym kraju jeden wykwalifikowany prawnik przypada na 716 obywateli. Jednak w dalszym ciągu nie zniechęca to młodych ludzi do wyboru tego zawodu. Nie dość wspomnieć, że w tym roku do egzaminów wstępnych na aplikacje dopuszczonych zostało 9241 osób (w 2014 r. – 10108 ). I chociaż ze statystyk wynika, że chętnych ubyło (wyjątek stanowiła jedynie aplikacja komornicza), to na pewno nie możemy mówić o jakimś drastycznym spadku zainteresowania.
Duża konkurencja zmusza prawników do szukania rozmaitych sposobów na zaistnienie na trudnym rynku. I tutaj przydatne mogą okazać się instrumenty marketingowe.
– Najlepszym narzędziem promocyjnym dla prawnika jest długofalowe i konsekwentne budowanie swojego kierunku eksperckiego poprzez publikacje komentarzowe, wypowiedzi i artykuły w mediach, działalność konferencyjno-szkoleniową czy udział w polskich i międzynarodowych rankingach kancelarii prawnych – mówi Ewa Gajewska, specjalista ds. marketingu i PR usług prawnych z BO Communications. Podkreśla też, że równie ważne jest dotarcie z informacją do klientów, co niestety, zgodnie z jej obserwacjami, kancelarie nadal często zaniedbują. Te bardziej świadome wykorzystują natomiast każde dostępne (i dozwolone przez przepisy) instrumenty promocji.
– I tu doskonały okazuje się internet jako pierwsze miejsce, w którym weryfikuje się informacje o osobie czy firmie. To potężne i kluczowe narzędzie do pozycjonowania treści i budowania wizerunku eksperckiego, a rozwój nowych technologii jedynie wzmacnia i urozmaica możliwości zaistnienia w sieci – tłumaczy marketingowiec. Zaznacza jednak, że nie chodzi tutaj bynajmniej o incydentalne działania. – Mamy do wykorzystania całą paletę kanałów komunikacji w sieci:
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona3
strony WWW, media elektroniczne, media społecznościowe, blogi, komunikację newsletterową czy platformy video. Dopiero uruchomienie możliwie wszystkich wymienionych narzędzi, stworzenie strategii komunikacji i planowe, konsekwentne działania, pozwolą na zbudowanie wiarygodnych, eksperckich treści, które dzięki wyszukiwarkom będą dostępne dla klientów. W ten sposób wyróżnią i zwiększą widoczność kancelarii w internecie i pozytywnie wpłyną na pozycjonowanie strony internetowej kancelarii – tłumaczy. Jej zdaniem przy tych długofalowych działaniach warto też uwzględnić dwustronną komunikację z klientem w sieci. – Taką możliwość oprócz bloga dają media społecznościowe, zwłaszcza biznesowy LinkedIn. W Polsce dopiero zaczyna być on zauważany przez zawody profesjonalne jako narzędzie budowania marki osobistej i dwustronnej komunikacji firmowej z klientem. W gąszczu informacji i mnogości firm na LinkedIn możemy przypominać się klientowi, pisząc na profilu firmowym o naszych działaniach czy sukcesach i potwierdzać w ten sposób naszą ekspercką pozycję – podkreśla Ewa Gajewska. – Jako specjaliści od PR i marketingu prawniczego coraz częściej spotykamy prawników, którzy rozumieją ten system i zaczynają korzystać z możliwości, które stwarza im internet – podsumowuje.
Potwierdza to ostatnia inicjatywa warszawskiej OIRP, która dla wszystkich radców prawnych szukających możliwości promowania się w internecie przygotowała bezpłatny generator stron WWW. – Nie każdy radca prawny ma własną stronę internetową. Każdy, kto chce ją założyć, musi się liczyć z wydatkiem rzędu 2-8 tys. zł, a czasem nawet większym, w zależności od stopnia zaawansowania strony. Z tego względu warszawska izba radców prawnych postanowiła uruchomić generator stron www dla radców prawnych w szczególności z myślą o radcach, którzy dopiero rozpoczynają działalność zawodową i mają z tego tytułu sporo wydatków – mówi Włodzimierz Chróścik, dziekan OIRP w Warszawie. – Dzięki oprogramowaniu zakupionemu przez stołeczny samorząd radcowski, każdy członek naszej izby będzie mógł nieodpłatnie stworzyć profesjonalną stronę swojej kancelarii. Dysponowanie takim narzędziem jest obecnie równie niezbędne, jak posiadanie komputera czy wizytówek – dodaje.
W praktyce będzie to wyglądało tak, że po 15 października każdy radca prawny po zalogowaniu się na swoje konto w systemie Extranet, zobaczy nową opcję o nazwie generator wizytówek. Po kliknięciu w tę zakładkę uruchomiony zostanie kreator, za pomocą którego będzie mógł zaprojektować swoją stronę tj. wybrać jeden z szablonów graficznych oraz uzupełnić pola z nazwą kancelarii, danymi kontaktowymi, lokalizacją, obszarami działalności czy informacjami o zespole. – Nasza inicjatywa wpisuje się w szeroki program wsparcia i rozwoju zawodowego radców prawnych, realizowany przez Izbę warszawską od 2013 r. Mam nadzieję, że okaże się ona pomocnym wsparciem w wykonywaniu zawodu dla naszych koleżanek i kolegów – podkreśla dziekan Chróścik.
Obecność prawników w internecie nie ogranicza się już jednak tylko do działań marketingowych (budowania swojej marki). Do sieci powoli przenosi się także clou ich działalności, tj. świadczenie pomocy prawnej. A coraz większą popularność zyskują portale kojarzące klientów z prawnikami. Należą do nich m.in. strona szybkapapuga.pl i serwis legalup.pl.
Ten drugi powstał stosunkowo niedawno, bo pod koniec sierpnia. Jego założycielami są praktykujący prawnicy z doświadczeniem w międzynarodowych i polskich kancelariach, a także pracujący jako in-house. – Pomysł uruchomienia platformy LegalUp wziął się głównie z obserwacji rynku usług prawnych. Widzieliśmy, jak zmienia się jego specyfika i rośnie konkurencyjność pod wpływem fali prawników, która w ostatniej czasie go zalała. Nowe realia wymusiły z kolei węższe specjalizacje. Analiza powyższych czynników zaowocowała chęcią stworzenia portalu dla prawników, który daje szansę na rozwój biznesu i pozyskanie zleceń bez wychodzenia z domu – mówi radca prawny Artur Kubiak, jeden z założycieli portalu.
Proces zlecania pracy za pomocą LegalUp sprowadza się do kilku prostych czynności. Po dodaniu zapytania ofertowego przez klienta, specjalny algorytm dobiera prawników w oparciu o ich wiedzę, umiejętności i doświadczenie. Następnie spośród ofert, które zostały przez nich złożone, system wybiera najlepsze, które następnie są przedstawiane klientowi.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona4
– W bazie mamy obecnie około 100 prawników. Są to przede wszystkim radcy prawni i adwokaci, ale portal powstał również z myślą o aplikantach i prawnikach bez uprawnień – zaznacza Kubiak.
Na stronie nie znajdziemy jednak informacji o osobach, które znajdują się w bazie. Tożsamość prawnika jest ujawniana klientowi dopiero w momencie, kiedy on sam zdecyduje się złożyć ofertę na konkretne zapytanie.
Na zbliżonych zasadach funkcjonuje również serwis szybkapapuga.pl. Jego założycielami są Jarosław Kotowski (absolwent SGH) oraz Juliusz Kopczewski (informatyk). – Pomysł stworzenia portalu zrodził się przypadkowo. Prowadząc inne swoje firmy mieliśmy bowiem problem z szybkim dostępem do prawnika. Nie chcieliśmy decydować się na pomoc pierwszej lepszej osoby, a zależało nam doradcy z doświadczeniem, za rozsądne pieniądze – tłumaczy Jarosław Kotowski. Z kolei Juliusz Kopczewski dodaje: – Wzorowaliśmy się głównie na portalach amerykańskich takich jak LawDingo.com i UpCounsel.com.
Pytani o początki serwisu (portal funkcjonuje ponad rok) podkreślają, że pierwszą grupę prawników pozyskiwali samodzielnie. Z czasem jednak oni sami zaczęli się do nich zwracać.
W bazie szybkiejpapugi.pl znajduje się obecnie blisko 50 prawników. Są to tylko i wyłącznie radcy prawni, adwokaci i doradcy podatkowi. Dlaczego? – Chcemy, żeby klient mógł liczyć na kompleksową obsługę – tłumaczy Kotowski. Nie oznacza to jednak, że do ich bazy nie mogą wpisać się osoby, które dopiero startują w zawodzie. – Jesteśmy otwarci na współpracę z młodymi przedstawicielami zawodów prawniczych, którzy dopiero stawiają pierwsze samodzielne kroki na rynku. Takim osobom na początku przydzielamy jednak prostsze zlecenia. Jak się sprawdzą i klienci są zadowoleni, to taki prawnik może później liczyć na trudniejsze sprawy – podkreśla Jarosław Kotowski. Jak weryfikują poziom satysfakcji? – Pytamy w ankietach klientów czy zadowoleni– deklarują.
Mechanizm składania i weryfikacji zapytań ofertowych jest bardzo zbliżony do tego, który został zastosowany w bliźniaczym LegalUp. – Klient wypełnia formularz dostępny na stronie, w którym opisuje swój problem prawny. Zgłoszenie trafia następnie do wewnętrznego moderatora, który w dalszej kolejności przesyła je wybranym prawnikom. Oni z kolei niezależnie od siebie dokonują wyceny, która jest przedstawiana klientowi. I to on ostatecznie podejmuje decyzje, którą z nich wybierze – tłumaczy Kopczewski. I dodaje: – Jeżeli sprawa jest bardziej złożona, to kontaktujemy się z klientem i doprecyzowujemy wszystkie szczegóły oraz ustalamy, czego dokładnie od nas oczekuje.
Różnica polega jednak na tym, że w serwisie szybkapapuga.pl każdy prawnik ma swój profil, który można czytać i porównywać z innymi. Portal daje też możliwości uzyskania porady przez wideo. – Od tego w ogóle zaczynaliśmy. Jest to narzędzie przydatne w szczególności dla osób, które przebywają za granicą – mówi Juliusz Kopczewski.
Z całą pewnością rynek usług prawnych będzie się w coraz większym stopniu informatyzował. Zarówno założyciele szybkiejpapugi.pl jak i serwisu legelaup.pl nie mają co do tego wątpliwości. – Już teraz klienci coraz częściej przechodzą do internetu. To widać po sprawach, które się u nas pojawiają. Niektóre osoby nawet bardzo poważne transakcje chcą załatwiać drogą internetową. Dlatego w mojej ocenie np. wideo-porady, to przyszłość – mówi Kotowski.
– Na podstawie obserwacji zagranicznych rynków, gdzie tego typu portali jest coraz więcej, mogę śmiało stwierdzić, że są one przyszłością rynku usług prawnych – podkreśla Kubiak.
Paulina Szewioła; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... nikow.html
Adwokaci nie będą się bić o pakamery
Nie widać specjalnego zainteresowania profesjonalnych pełnomocników udzielaniem od 1 stycznia 2016 roku bezpłatnych porad prawnych. Powód? Pieniądze.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona5
W zeszłym tygodniu w większości okręgowych rad adwokackich zakończyło się zbieranie deklaracji chęci udzielania porad prawnych w punktach nieodpłatnego poradnictwa. Mimo że zainteresowanie nie jest duże, nie powinno być problemu z obsadzeniem stanowisk w ponad 1500 punktach w kraju.
Niewygórowana stawka
Zgodnie z ustawą o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej (Dz.U. z 2015 r. poz. 1255 – przez adwokatów nazywana „pakamerową”) pomoc prawna świadczona powinna być przez 5 dni w tygodniu i co najmniej 4 godziny dziennie. Przy tym prowadzenie połowy punktów powierzone na być organizacjom pozarządowym. Na każdy punkt przydzielana będzie miesięczna dotacja w wysokości 5150 zł, z czego na wynagrodzenie adwokata lub radcy prawnego przypadać będzie 4995,50 zł. Pozostałe 3 proc. dotacji pozostanie w gestii powiatu na pokrycie kosztów obsługi organizacyjno-technicznej poradnictwa.
– Jeśli adwokat miałby w punkcie pełny etat, tj. świadczyłby w niej pomoc 5 dni w tygodniu po 4 godziny, to wynagrodzenie netto, jakie by uzyskał, wynosiłoby 3200 zł. Przeliczając to na godzinę, stawka wyniosłaby około 40 zł i to przy założeniu, że miesiąc ma równe 4 tygodnie – wylicza adwokat Roman Kusz, wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach.
To właśnie wysokość wynagrodzeń – w jego ocenie – skutecznie odstrasza adwokatów przed udziałem w systemie przedsądowego poradnictwa.
– W przypadku naszej izby chęć udzielenia porad zadeklarowało jedynie 60 adwokatów na ponad 1000 uprawnionych. Większość zapewne więc uznała, że udzielanie pomocy nie będzie dla nich satysfakcjonujące z ekonomicznego punktu widzenia – mówi prof. Maciej Gutowski, dziekan poznańskiej izby adwokackiej.
A jak jest gdzie indziej? W okręgowej radzie adwokackiej:
● w Warszawie na 3718 adwokatów wykonujących zawód zgłosiło się 271 osób,
● w Katowicach na 1182 adwokatów chętnych jest 111 prawników,
● w Łodzi na 950 adwokatów deklarację uczestnictwa w systemie żłożyło 144,
● w Krakowie na 1300 adwokatów zgłosiło się około 200 osób,
● w Gdańsku chętnych jest 51 prawników na 786 uprawnionych (według stanu na 14 października).
– Zawsze będę zdania, że na rynku – także na rynku usług prawniczych – powinny funkcjonować kryteria rynkowe. Minister nie powinien samodzielnie określać kwot, za jakie świadczona ma być pomoc prawna, a jej wykonawcy powinni być wybierani w trybie podobnym do postępowania przetargowego –komentuje profesor.
W jego ocenie za niezbyt trafiony uznać należy również pomysł, by poradnictwo było świadczone jedynie w punktach zorganizowanych przez powiat, a nie w kancelariach prawniczych, które są już dostosowane do takiej działalności.
Ale nie wszędzie jest taka sama sytuacja. W przypadku Krakowa zauważalna jest ciekawa tendencja.
– Dostrzegalne są różnice między większymi a mniejszym ośrodkami. W tych pierwszych adwokatów zainteresowanych udzielaniem porad jest zdecydowanie więcej niż punktów do obsadzenia. Mimo to przyjęliśmy zasadę, że przekazujemy starostwom listy z wszystkimi chętnymi i jednocześnie zwracamy się z wnioskiem o równy podział dni i godzin wśród zainteresowanych – mówi adwokat Paweł Gieras, dziekan krakowskiej ORA.
Dla radców ważne miejsce
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona6
Wciąż nie ma tak dokładnych danych dla okręgowych izb radców prawny. Jak wskazał radca prawnych Stefan Mucha, rzecznik prasowy Krajowej Izby Radców Prawnych oraz dziekan Okręgowej Izy Radców Prawnych w Toruniu, w jego izbie odbył się na razie pilotaż. Wyniki są jednak satysfakcjonujące: na 766 wykonujących zawód radców prawnych chęć udzielania porad zadeklarowało bowiem 111 osób.
Z rozmów z Włodzimierzem Chróścikiem, dziekanem największej – warszawskiej – izby radcowskiej w Polsce, wynika, że przed zebraniem deklaracji należało najpierw uzyskać informacje od powiatów o szczegółowych lokalizacjach punktów. Te wpłynęły dopiero pod koniec zeszłego tygodnia.
– Od dziś czekamy na deklaracje od członków naszego samorządu. Nie chcieliśmy zbierać abstrakcyjnych zgłoszeń. Chcemy, by radcy zapisywali się na konkretne miejsce – wskazuje dziekan Chróścik.
Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie jak i stołeczna Okręgowa Rada Adwokacka są już po pierwszych rozmowach ze starostami.
– Wszyscy czujemy, że jest to duże wyzwanie. Pierwszy problem dotyczy spraw technicznych, np. terytorialności: bo w przypadku adwokatów do danej okręgowej rady adwokackiej przynależą gminy. W przypadku radców są to natomiast starostwa – wskazuje dziekan Chróścik.
Jak jednak podkreśla, rozmowy są obiecujące.
– Starostowie w większości zadeklarowali m.in., że wyposażą punkty pomocy prawnej w urządzenia biurowe, a nawet programy prawnicze. Do tego oczywiście wszystkie lokale mają mieć zapewnione warunki do świadczenia pomocy prawnej, a więc gwarantować ochronę tajemnicy zawodowej. Mam nadzieję, że na etapie realizacji nic się w tej mierze nie zmieni – zaznacza.
Dowód ogromnego nasycenia rynku
Wdrażanie w życie ustawy obarczone jest ogromną ilością niewiadomych. Bo choć zbliża się termin zawierania porozumień pomiędzy powiatami a radami adwokackimi i radcowskimi, to nie ma jeszcze wydanych przepisów wykonawczych. Nie wiemy więc nawet, jaki powinien być standard i wyposażenie lokali, w których mielibyśmy świadczyć pomoc prawną. Mimo tego statystyki pokazują, że są adwokaci, którzy deklarują gotowość podjęcia się pomocy prawnej w tych niedookreślonych warunkach. To dowód ogromnego nasycenia rynku prawniczego, bo warunki finansowe świadczenia nieodpłatnej pomocy prawnej, po odliczeniu obciążeń publicznoprawnych, nie są szczególnie atrakcyjne. Jest nas coraz więcej, a pracy w odpowiednim stopniu nie przybywa. Adwokaci poszukują więc nowych źródeł zarobkowania i godzą się również na takie nieszczególnie atrakcyjne finansowo propozycje, bowiem każda udzielana porada prawna to możliwość zaistnienia na rynku i wypracowania sobie pozycji zawodowej. Dane te pokazują również to, że – mimo braku wysypu chętnych – nie powinno być problemu z obsadzeniem punktów bezpłatnego poradnictwa.
Wielce prawdopodobne jest jednak to, że w miejscowościach, w których nie działają obecnie organizacje pozarządowe, nie uda się obsadzić wszystkich punktów im dedykowanym do prowadzenia. Pod koniec roku może się więc okazać, że jest dodatkowe zapotrzebowanie na profesjonalnych pełnomocników.
Anna Krzyżanowska; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/adwoka ... amery.html
Prezydent powinien się wstrzymać z przyjęciem ślubowania nowych sędziów TK
Najdłuższy ze znanych polskiej konstytucji okres kadencji jest uzasadniany koniecznością rozerwania więzów sędziów konstytucyjnych ze składem urzędującego parlamentu. Nowa procedura podważyła ten ustrojowy fundament.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona7
Wybór podczas ostatniego posiedzenia kończącego swą kadencję Sejmu (8 października 2015 r.) pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego budzi kontrowersje natury politycznej i zasadnicze zastrzeżenia prawne. Przypomnijmy, iż ustępujący sędziowie TK zakończą piastowanie swych funkcji dopiero po wyborach parlamentarnych (trzech 6 listopada 2015 r., pozostałych dwóch sędziów z początkiem grudnia 2015 r.). W kategoriach politycznych decyzję posłów trudno więc interpretować inaczej niż jako swoistą uzurpację uprawnień przynależnych Sejmowi przyszłej kadencji. Nie sposób bowiem oprzeć się wrażeniu, iż celem działania sejmowej większości było zapewnienie sobie wpływu na obsadę foteli sędziowskich kosztem parlamentu, jaki zostanie ukształtowany w najbliższych wyborach.
Który Sejm
Uprawnienie obecnego Sejmu do obsady owych pięciu stanowisk sędziowskich stworzyła uchwalona przez tenże Sejm nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym (Dz.U. 2015 r. poz. 1064). Rozwiązania w niej zawarte miały opierać wybór sędziów na przesłankach możliwie transparentnych i zobiektywizowanych, eliminować pośpiech oraz możliwie najpełniej odpartyjnić cały proces. Niestety, nie spełniły one tych oczekiwań. Przeciwnie, ich stosowanie pogłębiło tylko negatywne zjawiska występujące w tym obszarze. Poważne zastrzeżenia rodzi również kwestia konstytucyjności analizowanych rozwiązań.
Zgodnie z postanowieniami konstytucji Trybunał Konstytucyjny składa się z 15 sędziów wybieranych indywidualnie przez Sejm na dziewięć lat (art. 194 ust. 1). Przy czym sformułowanie „wybierani przez Sejm” należy rozumieć jako Sejm, na kadencję którego przypada koniec kadencji sędziego ustępującego, a nie jako „jakikolwiek Sejm”. W przeciwnym razie można byłoby pytać retorycznie, dlaczego obecny skład parlamentu nie mógłby wybrać także np. kolejnego sędziego (na miejsce tego, którego kadencja kończy się w kwietniu 2016 r.).
Pewien ślad zasadności właśnie takiej interpretacji przepisów konstytucji odnajdujemy także w niezmienionym dotychczas art. 30 regulaminu Sejmu, zgodnie z którym wniosek w sprawie wyboru sędziego TK składa się marszałkowi 30 dni przed upływem kadencji (sędziego ustępującego). Swoją drogą niedostosowanie regulaminu do rozwiązań przyjętych w nowej ustawie o TK również wskazuje na znaczny pośpiech w całym przedsięwzięciu.
Natomiast sama ustawa o TK w analizowanym zakresie pozostaje w sprzeczności z konstytucyjną zasadą indywidualizacji kadencji i prawnym znaczeniem ustanowienia długiej kadencji sędziów konstytucyjnych. Rolą tych instytucji prawnych jest zapobieganie prostemu włączeniu decyzji o obsadzie stanowisk w TK do partyjnego systemu łupów. Najdłuższy ze wszystkich znanych polskiej konstytucji – dziewięcioletni – okres kadencji jest w doktrynie prawa uzasadniany koniecznością rozerwania więzów między sądem konstytucyjnym a składem (konfiguracją polityczną) urzędującego parlamentu. Oznacza to, iż zamiarem ustawodawcy było, aby w składzie TK znajdowali się sędziowie wybierani przez kolejne parlamenty, a przez to osiągnięcie stanu swoistego pluralizmu trybunału i ułatwienie zachowywania bezstronności i niezawisłości wobec zmieniających się większości parlamentarnych.
Nowa procedura wyboru sędziów konstytucyjnych podważa więc ustrojowe fundamenty, na których opierało się dotychczasowe funkcjonowanie TK. Wprawdzie zdarzało się w praktyce, iż na jedną kadencję przypadała wymiana znacznej części składu TK (np. na Sejm kadencji 2007–2011 przypadł wybór aż 8 sędziów), jednak wynikało to z naturalnego i historycznie ukształtowanego procesu kończenia kadencji sędziów konstytucyjnych (w okresie poprzedzającym uchwalenie konstytucji kadencja 12 sędziów TK wynosiła 8 lat, przy czym połowa składu ulegała zmianie co cztery lata; konstytucja z 1997 r. wydłużyła tę kadencję o rok, a do dotychczasowego składu TK dodała jeszcze trzech sędziów). W każdym razie zasada, zgodnie z którą wyboru nowych sędziów TK dokonuje Sejm, w trakcie funkcjonowania którego następuje zakończenie kadencji sędziów ustępujących, nie była dotąd kwestionowana. Co więcej, wydawała się racjonalna i oczywista. Nowa ustawa o TK tę zasadę podważyła.
Ilu członków TK
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona8
Nie można wykluczyć również, iż analizowane rozwiązanie prowadzi do naruszenia konstytucyjnie określonej liczby sędziów TK. Jeżeli bowiem przyjmiemy, iż samo podjęcie uchwały przez Sejm o wyborze danej osoby czyni sędziego, to po decyzji Sejmu z 8 października 2015 r. skład polskiego trybunału będzie liczyć nie 15, ale 20 sędziów. Jedynym sposobem wyeliminowania takiej sytuacji jest uznanie, iż osoba wybrana przez Sejm zostaje w pełni umocowanym sędzią konstytucyjnym dopiero po złożeniu ślubowania (art. 21 ustawy o TK). Ale konsekwencją takiej konstrukcji prawnej jest konieczność przyjęcia tezy, zgodnie z którą dopiero od tego momentu (od dnia złożenia ślubowania) biegnie kadencja sędziego.
Tyle tylko iż w dotychczasowej praktyce niejednokrotnie to Sejm wskazywał datę rozpoczęcia kadencji nowo wybranego sędziego; opierał się więc na założeniu, że to Sejm czyni sędziego. W świetle tych rozważań niezwykle aktualne staje się więc pytanie o znaczenie ślubowania sędziego TK. Jeżeli ma ono jedynie charakter uzupełniający, to ustawa w zakresie procedury wybierania sędziów TK narusza art. 194 ust. 1 konstytucji przez dopuszczenie do przedwczesnego wyboru nowych sędziów. Jeżeli natomiast złożenie ślubowania decyduje o uzyskaniu statusu sędziego, to analizowane rozwiązanie pozostaje zgodne z konstytucją, a prezydent jest zobowiązany wybrać taki moment złożenia ślubowania przez nowo wybranych, aby konstytucyjnie określona liczba sędziów TK nie była naruszana.
Powyższe wątpliwości i zastrzeżenia mógłby rozstrzygnąć sąd konstytucyjny, badając procedurę wyboru nowych sędziów TK. Tyle że stwierdzenie jej niekonstytucyjności nie prowadziłoby do podważenia dokonanego przez Sejm wyboru. Zgodnie bowiem z art. 190 ust. 3 konstytucji orzeczenia TK wchodzą w życie z dniem ogłoszenia i rodzą skutki prawne ex nunc – na przyszłość.
W ten sposób powstałaby sytuacja paradoksalna: ustępujący Sejm pozbawiłby swojego następcę możliwości wyboru pięciu nowych członków TK, z kolei ów nowy Sejm – na skutek uchylenia przez TK procedury wyboru sędziów – nie mógłby dokonać swoistej rekompensaty owej straty, obsadzając miejsca zwolnione przez sędziów, których kadencje zakończą się w grudniu 2019 r.
Czy oznacza to, iż prezydent do czasu wyroku TK w sprawie konstytucyjności tej procedury powinien się wstrzymać się z przyjmowaniem ślubowania od nowo wybranych sędziów TK? W moim przekonaniu takie postępowanie byłoby racjonalne, w szczególności jeśli uznamy, iż to moment ślubowania czyni sędziego. Dotychczasowa praktyka zna przypadek wstrzymania na kilka miesięcy ślubowania osoby wybranej na sędziego TK w celu wyjaśnienia wszelkich wątpliwości (chodzi o kazus Lidii Bagińskiej, wybranej 8 grudnia 2006 r. i zaprzysiężonej 6 marca 2007 r.).
Artykuł z dnia: 2015-10-16, Marek Dobrowolski;
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... ow-tk.html
Sąd Najwyższy wzmocnił pozycję organizacji społecznych
Sąd Najwyższy uznał, że należy pozwolić przedstawicielom organizacji społecznych na zajmowanie stanowiska w sprawie oczekiwanego brzmienia uchwały. I to nawet mimo że ustawa o Sądzie Najwyższym (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 499 ze zm.) takiego uprawnienia w żadnym przepisie nie formułuje.
– To jedyna możliwa wykładnia zgodna ze zdrowym rozsądkiem – komentuje dr Marcin Warchoł z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich.
SN w zeszłym tygodniu obradował w powiększonym składzie nad pytaniem prokuratora generalnego dotyczącym ustawy o grach hazardowych. Na sali sądowej pojawiło się jednak dwóch adwokatów reprezentujących organizacje społeczne
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona9
zrzeszające przedsiębiorców branży rozrywkowej. Chcieli wyrazić w imieniu organizacji opinię co do oczekiwanego brzmienia uchwały. Przedstawicielka Prokuratury Generalnej twierdziła jednak, że nie ma ku temu żadnej podstawy prawnej.
Siedmiu sędziów SN uznało jednak inaczej. Ich zdaniem, mimo że postępowanie miało swoje umocowanie w art. 60 ustawy o Sądzie Najwyższym, udział organizacji społecznych można dopuścić na zasadzie analogii z procedury karnej. Artykuł 90 kodeksu postępowania karnego stanowi zaś, że w postępowaniu sądowym do czasu rozpoczęcia przewodu sądowego udział w postępowaniu może zgłosić przedstawiciel organizacji społecznej, jeżeli zachodzi potrzeba ochrony interesu społecznego lub ważnego interesu indywidualnego, objętego zadaniami statutowymi tej organizacji, w szczególności ochrony wolności i praw człowieka. Zarazem par. 3 określa, iż sąd dopuszcza przedstawiciela organizacji społecznej, jeżeli leży to w interesie wymiaru sprawiedliwości.
Jeden z pełnomocników jeszcze przed decyzją SN argumentował, że warto zwrócić uwagę na postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym. Drugi wskazywał, że gdyby czytać literalnie przepisy ustawy o Sądzie Najwyższym, okazałoby się, że nawet uprawniony do złożenia wniosku o rozstrzygnięcie rozbieżności w orzecznictwie rzecznik praw obywatelskich nie powinien potem przed sądem go uargumentować. Obaj adwokaci zaś stali na stanowisku, że udzielenie im głosu co do meritum przełoży się na to, iż Sąd Najwyższy otrzyma pełniejszy obraz sprawy, w tym pozna zdanie przedsiębiorców, które niekoniecznie może zostać wyrażone przez przedstawiciela PG.
SN uznał te argumenty za przekonujące. Jak wyjaśniono, postępowanie przed Sądem Najwyższym bez wątpienia jest specyficzne i rzeczywiście ustawa milczy na temat udziału w nim organizacji społecznych. Nie powinno to jednak oznaczać, że ich rola powinna ograniczać się wyłącznie do możliwości zajęcia miejsc dla publiczności.
Jednocześnie przewodniczący składu podkreślił, że ostatecznie decyzja o dopuszczeniu przedstawiciela organizacji należy do sądu, gdyż musi on ocenić, czy będzie to celowe w danej sprawie.
W ocenie dr. Marcina Warchoła przyjęcie stanowiska przedstawianego przez przedstawiciela prokuratora generalnego prowadziłoby do unicestwienia jawności postępowania i stanowiło ograniczenie konstytucyjnego prawa do sądu, określonego w art. 45 ust. 1 ustawy zasadniczej.
Zadowolenia z takiego obrotu sprawy nie ukrywa także Katarzyna Wiśniewska, prawniczka Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Podkreśla, że do tej pory HFPC nie miała poważnych problemów w Sądzie Najwyższym, lecz zdarza się, iż kłopoty dla organizacji społecznych pojawiają się w sądach powszechnych.
– Wierzę, że podkreślenie znaczenia udziału organizacji społecznej w postępowaniu przez Sąd Najwyższy, i to w dodatku w składzie siedmiu sędziów, będzie wskazówką dla wszystkich sędziów w Polsce – komentuje Wiśniewska.
Patryk Słowik; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... znych.html
Wynagrodzenie prawnika osobno od każdego współuczestnika procesu
Gdy jeden adwokat lub radca prawny reprezentuje w sądzie cywilnym kilka osób, jego wynagrodzenie sąd powinien ustalić dla każdego z nich osobno. Dopiero jeżeli uzna, że praca prawnika lub charakter sprawy nie były skomplikowane, może to wynagrodzenie obniżyć – uchwalił Sąd Najwyższy.
Sprawa dotyczyła wypadku, jakiemu 14 marca 2012 r. uległy Ilona J. i Paulina K.: na skrzyżowaniu na ich pojazd najechał inny samochód osobowy. Sprawca z miejsca wypadku zbiegł. Obie kobiety trafiły do szpitala, po czym poddane były wielomiesięcznemu leczeniu ortopedycznemu (obie cierpiały później na bóle kręgosłupa i inne dolegliwości pourazowe).
Zbiegłego sprawcy – mimo zgłoszenia zdarzenia na policję – nie udało się ustalić.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona10
W tej sytuacji Paulina K. jako poszkodowany kierowca zgłosiła się do towarzystwa ubezpieczeniowego H., w którym miała ubezpieczony samochód. Swój wniosek o odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia OC złożyła także Ilona J. Ubezpieczyciel wszczął postępowanie likwidacyjne, w wyniku którego ustalił u Ilony J. 3-proc. uszczerbek na zdrowiu, a w przypadku Pauliny K. – uszczerbek 2-proc. Jednak wobec braku ustalenia sprawcy skierował sprawę do dalszego postępowania do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.
Obie poszkodowane, żądając odszkodowania i zwrotu kosztów leczenia (15 tys. zł i 11,4 tys. zł), przywoływały te same argumenty: wcześniej pracowały fizycznie w kopalni, uczestniczyły czynnie w życiu rodzinnym i towarzyskim, a po wypadku musiały ograniczyć swoją aktywność życiową i zawodową oraz poddawać się terapii. Sąd I instancji zasądził na rzecz Ilony K. ponad 5,2 tys. zł, zaś dla Pauliny K. – około 7 tys. zł. Ponadto na rzecz każdej z nich zasądził po 1,2 tys. zł kosztów procesowych z tytułu zastępstwa adwokackiego, dzieląc na pół wynagrodzenie ich wspólnego pełnomocnika, które określił na 2,4 tys. zł. Sąd oparł swoje rozstrzygnięcie na art. 100 kodeksu postępowania cywilnego, zgodnie z którym w razie częściowego tylko uwzględnienia żądań koszty będą wzajemnie zniesione lub stosunkowo rozdzielone.
Apelację złożyła Ilona K., żądając – oprócz dodatkowych ponad 500 zł tytułem kosztów opieki – także zasądzenia na jej rzecz kosztów procesowych: wynagrodzenia pełnomocnika w pełnej kwocie, tj. 2,4 tys. zł. Rozpoznający sprawę sąd II instancji powziął jednak wątpliwości co do rozstrzygnięcia o kosztach i przedstawił Sądowi Najwyższemu pytanie prawne: czy współuczestnikom formalnym, o jakich mowa w art. 72 par. 1 pkt 2 k.p.c., reprezentowanym przez tego samego pełnomocnika procesowego, będącego adwokatem lub radcą prawnym, sąd przyznaje zwrot kosztów w wysokości odpowiadającej wynagrodzeniu jednego pełnomocnika?
SN w odpowiedzi wydał uchwałę, zgodnie z którą w takiej sytuacji współuczestnikom należy się zwrot kosztów procesu, obejmujących wynagrodzenie pełnomocnika ustalone odrębnie w stosunku do każdego z nich. Sąd powinien jednak obniżyć to wynagrodzenie, jeżeli przemawiać za tym będzie nakład pracy pełnomocnika, podjęte przez niego czynności oraz charakter sprawy.
Michał Culepa; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... ocesu.html
Zmiany w prawie spadkowym
Dzisiaj (18 października 2015 r.) wchodzą w życie przepisy, które znacząco zmieniają zasady odpowiedzialności za długi spadkowe. Dzięki nowym przepisom spadkobiercy, którzy nie złożą w ciągu 6 miesięcy oświadczenia o przyjęciu lub odrzuceniu spadku nie będą już ponosić nieograniczonej odpowiedzialności za długi wchodzące w jego skład. Od teraz „milczenie” spadkobiercy będzie się wiązało z przyjęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza, a więc ewentualna odpowiedzialność za długi spadkowe nie będzie mogła być wyższa niż wartość odziedziczonego majątku.
Długi zmarłego
Dotychczas, zdarzały się przypadki, gdy spadkobiercy, którzy w ciągu sześciu miesięcy nie złożyli stosownego oświadczenia np. o przyjęciu lub odrzuceniu spadku, nieświadomi wynikających z ich bierności konsekwencji popadali w długi. Wiele osób nie zdawało sobie sprawy, że ich „milczenie” oznaczało przyjęcie spadku wprost, a tym samym nieograniczoną odpowiedzialność za długi wchodzące w skład spadku.
Dzięki nowym przepisom "milczenie” będzie się wiązało z przyjęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza, a więc odpowiedzialność za długi będzie ograniczona tylko do tzw. stanu czynnego spadku, tj. do wartości aktywów spadku.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona11
Jeżeli więc np. wartość stanu czynnego spadku wynosi 50 tys. zł, a dług jest równy kwocie 100 tys. zł, to wierzyciel będzie mógł domagać się zapłaty jedynie 50 tys. zł.
Wykaz inwentarza
Wchodzące od 18 października 2015 r. przepisy wprowadzają także instytucję prywatnego wykazu inwentarza. Wykaz ten będzie służył ustaleniu stanu majątku spadkowego (aktywa i pasywa) bez narażania spadkobierców na nadmierne koszty. W wykazie inwentarza z należytą starannością będzie się ujawniać przedmioty należące do spadku oraz przedmioty zapisów windykacyjnych, z podaniem ich wartości według stanu i cen z chwili otwarcia spadku, a także długi spadkowe i ich wysokość. Jeżeli po złożeniu wykazu inwentarza przez uprawnione do tego osoby ujawnią się składniki majątku lub zobowiązania spadkowe nieumieszczone w wykazie będzie istniał obowiązek uzupełnienia wykazu. Wykaz inwentarza będzie mógł być złożony u notariusza, w sądzie spadku lub w sądzie rejonowym, w którego okręgu znajduje się miejsce zamieszkania składającego wykaz. Mając na uwadze zapewnienie standaryzacji danych w nim zawartych wykaz będzie składany według wzoru określonego w rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości. Wzór ten będzie można otrzymać w siedzibie sądu oraz zostanie udostępniony na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości.
W celu ochrony wierzycieli spadkowych przyjęto rozwiązanie, zgodnie z którym, jeżeli spadkobierca, który przyjął spadek z dobrodziejstwem inwentarza, spłacając niektóre długi spadkowe wiedział lub przy dołożeniu należytej staranności powinien był wiedzieć o istnieniu innych długów spadkowych, ponosi odpowiedzialność za te długi ponad wartość stanu czynnego spadku, jednakże tylko do takiej wysokości, w jakiej byłby obowiązany je zaspokoić, gdyby spłacał należycie wszystkie długi spadkowe. Wprowadzona odpowiedzialność nie ma zastosowania w stosunku do spadkobiercy niemającego pełnej zdolności do czynności prawnych oraz spadkobiercy, co do którego istnieje podstawa do jego ubezwłasnowolnienia.
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
http://ms.gov.pl/pl/informacje/news,763 ... kowym.html dodatek dla niedospanych…
Sypiamy dłużej niż nasi przodkowie
Michał Rolecki
Zaskakującego odkrycia dokonali naukowcy z University of California, którzy badali rytm dobowy w społecznościach zbieracko-łowieckich. Prawdopodobnie nasi przodkowie sypiali krócej od nas.
We współczesnym świecie często mamy wrażenie, że się nie wysypiamy. Ale najnowsze badania amerykańskich naukowców wskazują, że może być to tylko wrażenie.
Badacze z University of California w Los Angeles śledzili losy członków społeczności zbieracko-łowieckich Hadza w Tanzanii, Ju/'hoansi San (znaki w nazwie plemienia oznaczają kliknięcia i mlaski) w Namibii i Tsimané w Boliwii. Okazuje się, że rytm dobowy w pierwotnych społecznościach nie odbiega szczególnie od rytmu dobowego mieszkańców miast w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
19 października 2015
Strona12
krajach uprzemysłowionych. Podobnie do nas łowcy-zbieracze zasypiają kilka godzin po zachodzie słońca. Tyle że śpią... nieco krócej niż my.
Badacze wyposażyli kilkudziesięciu członków tych plemion w przypominające zegarki umieszczone na nadgarstkach czujniki monitorujące aktywność. Po zebraniu danych z około tysiąca dni stwierdzili, że w pierwotnych społeczeństwach wcale nie sypia się dłużej. Przeciętna długość snu łowców-zbieraczy wynosiła pomiędzy 5,7 a 7,1 godziny (średnio 6,4 godziny). Dla porównania, przeciętny Amerykanin sypia około pół godziny dłużej - średnio 6,8 godziny na dobę.
Zaskoczeniem dla badaczy było to, że rytm snu i czuwania zależał od temperatury. Większość badanych budziła się wtedy, gdy temperatura otoczenia była najniższa (choć trzeba przyznać, że najniższe temperatury w klimatach tropikalnych panują zwykle o świcie lub krótko po nim).
To zaskakujące wyniki, bowiem za coraz częstsze problemy ze snem i jego niedostateczną ilość obwinia się elektryczność i sztuczne oświetlenie oraz telewizory, komputery i smartphony. Sztuczne oświetlenie (w tym światło emitowane przez ekrany urządzeń) opóźnia czas wydzielania się melatoniny, hormonu snu, który w naturalnych warunkach zaczyna wydzielać się zaraz po zmierzchu.
Z wcześniejszych badań wynika, że członkowie społeczności wiejskich sypiają przeciętnie około pół godziny dłużej niż mieszkańcy miast, chodzą też nieco wcześniej spać. Za tę różnicę można było obwiniać i sztuczne oświetlenie i dające niebieskawe światło urządzenia. Ale w świetle nowych badań trudno obronić tę hipotezę.
Specjaliści od higieny snu zalecają, aby spać około ośmiu godzin na dobę. Jednak zapotrzebowanie na sen jest bardzo indywidualne i po części zależy od naszych genów. Niedawno odkryto gen, który sprawia, że niektórzy są wyspani i doskonale funkcjonują, sypiając zaledwie cztery godziny snu na dobę. U osób, które tego genu nie posiadają, taka ilość snu w dłuższej perspektywie jest bardzo szkodliwa. Wykazano, że niedosypianie znacząco zwiększa ryzyko zapadnięcia na choroby metaboliczne i nowotwory.
Nie miejmy jednak wyrzutów sumienia, jeśli nie spaliśmy ośmiu godzin. Jak widać, nawet łowcy zbieracze śpią zaledwie 6,5 godziny na dobę - choć nie przesiadują do późna przed telewizorami i nie mają budzików.
- Całkowicie oczywiste jest, że [łowcy-zbieracze] nie śpią więcej od nas - mówi Jerome Siegel, autor badań.
Z drugiej strony badacze z Uniwersytetu Binghamton w USA stwierdzili, że wystarczy się wyspać, żeby poczuć się szczęśliwszym. Nie przesadzajmy więc z przesiadywaniem do późna.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,19038790,syp ... z3oznIVCAX
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 20

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona1
Spis treści
Wyższa taksa notarialna za testamenty i pełnomocnictwa………………………………………….1
Podatnik dostanie sms-a od fiskusa……………………………………..2
Statystyczna presja sprzyja asekurantom……………………………………………….2
Finansowe zachęty wymuszą polubowne rozwiązywanie sporu…………………………………..5
Proces o zniesławienie lekarki w internecie. Sąd: Muszą się liczyć z krytyką……………….……12
Naruszanie dóbr osobistych przez cytowanie, joga i prawa autorskie ……………13
Wyższa taksa notarialna za testamenty i pełnomocnictwa
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Notariusze/310199895- ... ictwa.html
Minister sprawiedliwości proponuje podniesienie stawek taksy notarialnej. Ale tylko za niektóre czynności.
Trwają prace nad nowelizacją rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie maksymalnych stawek taksy notarialnej. Część czynności ma być objęta wyższą stawką, część niższą.
Te, przy których minister proponuje podwyższenie maksymalnych stawek taksy, to m.in. sporządzenie testamentu – z 50 do 80 zł, zrzeczenie się własności nieruchomości lub prawa użytkowania wieczystego – z 80 do 130 zł. Przy sporządzeniu pełnomocnictwa także zmienią się stawki. Jeśli będzie ono upoważniało do dokonania jednej czynności, maksymalna taksa wzrośnie z 30 do 50 zł, jeżeli większej liczby – ze 100 do 120 zł.
Nieco wyższe stawki mają dotyczyć sporządzenia protokołu przyjęcia dokumentu na przechowanie. Stawka maksymalna ma wzrosnąć z 50 do 80 zł. Za samo przechowanie dokumentu stawka ma wynieść 35 zł – zamiast 20 zł – za każdy rozpoczęty miesiąc.
Proponowana zmiana przy sporządzeniu protokołu zebrania wspólnoty mieszkaniowej to wzrost z 300 do 500 zł.
Wyższe maksymalne opłaty mają także dotyczyć poświadczeń: własnoręczności podpisu – 30 zł zamiast 20, pozostawania przy życiu lub pozostawania osoby w określonym miejscu – 50 zł zamiast 30. Projekt uzyskał już opinię samorządu notarialnego.
„Krajowa Rada Notarialna pragnie zauważyć z zadowoleniem, że minister sprawiedliwości dostrzega potrzebę aktualizacji taksy notarialnej nie tylko poprzez jej obniżenie, ale również – w ograniczonym co prawda zakresie – jej podwyższanie" – podkreśla wiceprezes KRN Jacek Wojdyło. Postuluje nieco większe podwyżki (np. przy testamencie do 100 zł).
Samorząd notarialny zwraca też uwagę na inną zmianę, która znajduje się w projekcie rozporządzenia – określenie stawki zryczałtowanej przy oświadczeniu o poddaniu się egzekucji – w przypadku długu zaciąganego w banku lub spółdzielczej kasie oszczędnościowo-kredytowej (w trybie przewidzianym w art. 777 par. 1 kodeksu postępowania cywilnego). Do tej pory taksa była wyliczana na zasadach ogólnych, tzn. w zależności od wartości zobowiązania (np. 100 zł przy 3 tys., 510 zł przy 20 tys., 1170 zł przy 100 tys. zł). Po zmianach taksa ma wynosić jedną czwartą opłaty.
Ministerstwo podkreśla, że od 1 sierpnia 2016 r. instytucje finansowe nie będą mogły stosować tzw. bankowego tytułu egzekucyjnego. Wynika to z orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 14 kwietnia br. (wcześniej może jednak wejść w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona2
życie nowelizacja, która przyspieszy jego likwidację). Banki będą musiały stosować inne sposoby zabezpieczenia wierzytelności. Zdaniem resortu obecnie notarialne oświadczenie o poddaniu się egzekucji jest zbyt drogie, by mogło być powszechnie stosowane przez banki. Stąd propozycja obniżki. Krajowa Rada Notarialna uważa, że zmniejszenie tego wynagrodzenia o 75 proc. to zbyt daleko idąca redukcja – ze względu na nakład pracy, trudność i poziom odpowiedzialności. Postuluje więc ustalenie połowy, a nie jednej czwartej dotychczasowej stawki.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podatnik dostanie sms-a od fiskusa
Od 1 stycznia 2016 r. urząd skarbowy będzie mógł upomnieć się o zaległy podatek SMS-em, e-mailem lub telefonicznie – wynika z opublikowanego projektu rozporządzenia.
W ten sposób Ministerstwo Finansów chce zachęcać do dobrowolnego płacenia zaległych danin.
Nowe przepisy umożliwią odstąpienie od obowiązku przesłania upomnienia, które obecnie jest wystawiane niezwłocznie po upływie terminu niezapłaconego zobowiązania. Jeżeli urzędnik uzna, że lepiej będzie najpierw przypomnieć podatnikowi o zaległości, będzie mógł to zrobić. Dopiero gdy i to nie podziała, wyśle zobowiązanemu upomnienie (nie wcześniej niż po upływie 7 dni i nie później niż 21 dni od kontaktu z dłużnikiem).
Urzędnik nie będzie mógł odstąpić od doręczania upomnienia, gdy z okoliczności sprawy będzie wynikało, że podatnik nie zapłaci dobrowolnie, albo do upływu terminu przedawnienia, będzie mniej niż sześć miesięcy.
Tak jak dotychczas, upomnienia nie będą w ogóle wysyłane, gdy łączna wysokość należności wraz z odsetkami nie przekroczy jego kosztów.
Projekt zawiera też przepisy, które uregulują sposób przekazywania tytułów wykonawczych drogą elektroniczną. W takim wypadku dokument zawierający bezpieczny podpis elektroniczny wraz ze stosowną informacją (m.in. o znanych wierzycielowi składnikach majątku zobowiązanego) będą przekazywane za pomocą elektronicznej skrzynki podawczej, jeżeli wierzyciel wybierze taki sposób komunikowania się. Przesłanie tytułu wykonawczego na papierze nie będzie wykluczać dalszej wymiany pism przez internet. ©?
Agnieszka Pokojska; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... skusa.html
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia ministra finansów w sprawie postępowania wierzycieli należności pieniężnych – w konsultacjach
Statystyczna presja sprzyja asekurantom
KRZYSZTOF KARSZNICKI Nie może być tak, że pozytywnym miernikiem oceny pracy prokuratora jest liczba zakończonych spraw, a negatywnym – liczba spraw długotrwałych. Bo w efekcie prokurator jest zainteresowany szybkim i pobieżnym kończeniem postępowań
Kto należy do kręgu czterech podpowiadaczy, których słucha Andrzej Seremet? Mówił pan o tym podczas wysłuchania przed KRS.
To była figura retoryczna. Dziwię się, że wszyscy odbierają to tak dosłownie.
Boi się pan podać nazwisk...
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona3
Chodziło o pewien skrót myślowy. O to, że kierownictwo obecnej prokuratury zamknęło się w wąskim kręgu osób, które podejmują decyzje. Nie ma wspólnych spotkań i rozmów z prokuratorami prokuratury generalnej, z jej dyrektorami. Nie ma z tymi w terenie. Przez to dyskusja siłą rzeczy jest uboga. Przydałaby się burza mózgów, zderzenie różnych poglądów.
Po co wygłosił pan przed radą rodzaj aktu oskarżenia przeciwko obecnemu prokuratorowi generalnemu?
Napiętnowałem nie osoby, a błędy. Wierzę, że można je naprawić. Nie możemy mówić, że jest dobrze, jak jest źle.
Zarzucił pan, że Andrzej Seremet gra na siebie. Że promuje własną osobę, a nie prokuraturę i prokuratorów. Że jest tak, iż „gwiazdy nie mogą błyszczeć przy Słońcu”.
Dla dobra samego pana prokuratora generalnego byłoby lepiej, gdyby wszystkiego nie brał na własne barki. Powinien dostać wsparcie, bo mam wrażenie, że jest bardzo osamotniony. Trochę mu nawet współczuję. Niestety w mediach widzimy głównie szefa prokuratury i rzeczników prasowych, którzy dwoją się i troją. Ale kiedy? Zwykle, gdy muszą tłumaczyć się ze spraw przegranych, z porażek. Prokuratura nie chwali się swoimi sukcesami.
Policja ma większy refleks.
To nie tak. Nie mamy szansy się z nimi ścigać na informacje o zatrzymaniach czy aresztowaniach. My musimy pokazać ekspertów, wybitnych specjalistów, którzy tłumaczą opinii publicznej problemy prawne normalnym, zrozumiałym językiem, a nie żargonem prawniczym. Sukces polega też na szybkiej reakcji.
Za tę krytykę PG przed KRS rzecznik dyscyplinarny się panem jeszcze nie zainteresował?
Zdziwiłbym się, gdyby tak się stało. Nie wypowiadałem się o śledztwach, o cudzych kwalifikacjach zawodowych. Wytykałem wady systemowe.
Prokuratura to naprawdę nieudolny urząd statystyczny?
Podtrzymuję to.
Ale to przerażające, że pan, kandydat na PG, przyznaje, że statystyka stała się bożkiem. Nie liczy się pokrzywdzony i sprawiedliwość, tylko to, ile numerków prokurator załatwi.
Nie może być tak, że pozytywnym miernikiem oceny pracy jednostki czy prokuratora jest liczba zakończonych spraw, a negatywnym – liczba spraw długotrwałych. Bo w efekcie prokurator jest zainteresowany szybkim i pobieżnym kończeniem postępowań. Jeśli sprawa umorzona jest traktowana tak samo jak sprawa zakończona aktem oskarżenia, to w wielu wypadkach prokuratorzy grają asekuracyjnie.
Śmieją się z was, że jesteście departamentem do spraw odmów i umorzeń...
Niestety są tacy, którzy poddają się dyktatowi statystyki. Przestają widzieć człowieka w prokuratorskich aktach, gdy szef pyta o wyniki.
Pan wie, co to jest sprawiedliwość czerwcowa i grudniowa?
Walka o wyniki pod koniec okresów statystycznych.
Widział pan bezpodstawne umorzenia, odmowy czy zawieszenia pod koniec okresów statystycznych?
Miałem okazję, gdy pracowałem w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości. Badałem handel ludźmi. Ale interesowały mnie tylko odmowy wszczęcia, umorzenia i zawieszenia. Rzeczywiście, wiele z kompletnie nietrafnych decyzji było podejmowanych w okolicach 30 czerwca.
Jeśli zostanie pan PG, co zamierza pan zrobić z przypadkami retuszowania statystyk, jak np. w Zielonej Górze, Nowej Soli, Toruniu, Bydgoszczy?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona4
O konkretnych sprawach nie mogę się wypowiadać, bo nie widziałem akt. Wiem jedno: trzeba z tym skończyć. Wprowadzić taką atmosferę, która nie będzie motywowała prokuratorów do manipulacji. Statystyka nie może być kompasem w naszej pracy.
Zna pan sondaże. Jeśli PiS dojdzie do władzy, zaproponuje włączenie prokuratury do resortu sprawiedliwości. To będzie katastrofa?
Na dobre wyszła nam likwidacja w 2010 r. unii personalnej ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego.
Zapytam ponownie: odejście od tego podziału to katastrofa? Będzie pan rozdzierał szaty i protestował, jeśli zostanie PG?
Wiadomo, że ani ja, ani prokuratorzy nie będziemy mieli na to wpływu. Zdecyduje ustawodawca. Politycy muszą mieć jednak świadomość, że takie rozwiązanie jest korzystne dla nich tylko krótkofalowo. Rządzący mogą kiedyś znaleźć się w miejscu opozycji. Wtedy dotrze do nich, jakie to zgubne rozwiązanie.
Chciałby pan większej władzy dla PG?
Chciałbym odrębnego budżetu i inicjatywy ustawodawczej. Dziś nawet przygotowanie regulaminu wewnętrznego prokuratury leży poza naszymi kompetencjami. Sprawozdanie PG nie powinno stanowić instrumentu oddziaływania na prokuratora generalnego poprzez możliwość jego odrzucenia albo przyjęcia. Nie powinno powstawać dla rządu, a dla Sejmu. I to w celu wysłuchania.
To kto powinien odwoływać PG?
Parlament.
Prokuratura powinna być częścią wymiaru sprawiedliwości?
Tak.
A nie jest częścią władzy wykonawczej?
Nie jest. Jesteśmy organem czuwającym nad ściganiem przestępstwa, ale nie organem ścigania.
Co z reformą k.p.k.? Słusznie Andrzej Seremet zaskarżył ją do Trybunału Konstytucyjnego?
Podzielam racje dotyczące zaskarżenia art. 552a k.p.k., który nakłada obowiązek wypłaty odszkodowania przez Skarb Państwa oskarżonemu, wobec którego postępowanie umorzono w wyniku pojednania, a były wobec niego stosowane środki przymusu.
Pan by zakwestionował inne przepisy?
Nie. Ale zastanawiam się, dlaczego zdecydowano się na taką reformę. Czy były zagrożone cele postępowania karnego? Ja uważam, że nie.
To po co przeprowadzono zmianę?
Dla teatru. Żeby uaktywnić prokuratora w procesie.
Pan nie jest fanem tej reformy?
Nie jestem entuzjastą. Ale nie popadam też w histerię czy panikę. Uważam, że prokuratorzy sobie poradzą i polubią występowanie w sądzie. Szkoda tylko, że nie odciążono ich w postępowaniu przygotowawczym.
Mówił pan o przestępstwach z nienawiści przed KRS i proponował wprowadzenie do części ogólnej kodeksu karnego motywacji wynikającej ze stereotypów i uprzedzeń. Mamy z tym w Polsce problem?
Mamy. I niestety nie da się tego rodzaju przestępstw skatalogować od strony przedmiotowej, czyli od strony naruszanych dóbr. Przestępstwem z nienawiści może być każde przestępstwo skatalogowane w kodeksie karnym, np.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona5
pobicie, uszkodzenie mienia czy groźba, motywowane uprzedzeniami. Dlatego istotna powinna być strona podmiotowa, motywacja sprawcy. W razie pobudek opierających się na nienawiści sankcja powinna być np. obostrzona w stosunku do typu podstawowego przestępstwa.
Mamy już art. 119 k.k., który dotyczy przestępstw z nienawiści.
Ale nie obejmuje on np. przestępstw z zaniechania. Dotyczy tylko tych, wynikających z przemocy lub groźby. Jeśli więc ktoś z powodu uprzedzeń nie udziela pomocy topiącemu się dziecku romskiemu, to dziś z tego przepisu nie odpowie.
Uznał pan w swej opinii, że nie można prowadzić wspólnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Czy to przekreśla pana szanse na wybór przez prezydenta Andrzeja Dudę?
Wspólne śledztwo w sprawie karnej jest już z samego założenia niemożliwe, bo kto miałby kierować akt oskarżenia do sądu: polski czy rosyjski prokurator? Który sąd miałby rozpoznawać sprawę: polski czy rosyjski? Wreszcie, w oparciu o jaką procedurę: polską czy rosyjską miałoby być prowadzone postępowanie? Przeanalizowałem natomiast wszystkie przepisy dotyczące utworzenia wspólnego zespołu śledczego, którego zadaniem jest gromadzenie materiału dowodowego dla postępowań prowadzonych równolegle w dwóch państwach. Artykuł 589b k.p.k. wymaga w takim wypadku umowy między państwami, która przewidywałaby utworzenie wspólnego zespołu śledczego, a między Polską a Rosją nie było takiej umowy. Nigdy natomiast nie wykluczałem umiędzynarodowienia śledztwa, a więc powołania
Krzysztof Karsznicki, kandydat Krajowej Rady Sądownictwa na prokuratora generalnego
Rozmawiała Ewa Ivanova; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... antom.html miniprzewodnik
Finansowe zachęty wymuszą polubowne rozwiązywanie sporu
Mediacja ma się stać powszechna w każdej sprawie cywilnej, w której możliwe jest zawarcie ugody. Sąd będzie mógł skierować do niej na każdym etapie postępowania. Strona będzie mogła odmówić, ale musi się liczyć z konsekwencjami w postaci poniesienia kosztów, nawet w wypadku wygranej
Ustawa o zmianie niektórych ustaw w związku ze wspieraniem polubownych metod rozwiązywania sporów z 10 września 2015 r. (Dz.U. z 2015 r. poz. 1595; dalej: ustawa) wprowadza liczne zmiany związane z instytucją mediacji. Ustawa spowoduje, że większość przedsiębiorców lub innych osób w najbliższym czasie, chcąc nie chcąc, najprawdopodobniej zetknie się z mediacją jako sposobem na rozwiązanie sporu z kontrahentem. Sądy zostały bowiem zobowiązane na mocy art. 10 ustawy z 17 listopada 1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 101 ze zm.; dalej: k.p.c.) do nakłaniania stron do ugodowego załatwienia sprawy, w szczególności na drodze mediacji.
Instytucja mediacji została wprowadzona do polskiego porządku prawnego w 2005 roku jako alternatywny w stosunku do sądowego postępowania cywilnego sposób rozwiązywania spornych spraw cywilnych. Przepisy dotyczące mediacji nie były jednak często wykorzystywane i jedynie niewielki procent spraw był dotychczas rozwiązywany w drodze postępowania mediacyjnego. Jednocześnie mediacja jest obecnie postrzegana w środowisku prawniczym jako postępowanie prowadzące do szybszego zakończenia sporu, mniej kosztowne dla stron niż postępowanie sądowe i uwzględniające w sposób najbardziej korzystny interesy wszystkich stron sporu.
Celem uchwalonej ustawy jest doprowadzenie do znacznego zwiększenia popularności mediacji i spowodowanie wyboru tej drogi rozwiązywania sporów przez strony zamiast wszczynania postępowania przed sądem.
Zasadnicza część regulacji wchodzi w życie 1 stycznia 2016 r. i dotyczyć będzie postępowań wszczętych na podstawie przepisów k.p.c. po tym dniu. Zmiany poza k.p.c. obejmują także kilka innych ustaw. W szczególności dotyczy to: ustawy z 27 lipca 2001 r. – Prawo o ustroju sądów powszechnych (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 133 ze zm.), ustawy z 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych w sprawach cywilnych (t.j. Dz.U z 2014 r. poz. 1025 ze zm). Ale nie tylko. Dotyczą także ustaw podatkowych – ustawy z 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 361 ze zm.), ustawy z 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 851 ze zm.) oraz
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona6
ustawy z 20 listopada 1998 r. o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (t.j. Dz.U. z 1998 r. nr 144, poz. 930 ze zm.).
W niniejszym artykule omówione zostaną najważniejsze zmiany w postępowaniu mediacyjnym wprowadzone ustawą.
1. Zmiany w modelu – usprawnienia proceduralne i organizacyjne
Nowe przepisy nakładają na strony obowiązek podjęcia próby rozwiązania sporu już na etapie przedsądowym. Wniosek o wszczęcie postępowania mediacyjnego, po spełnieniu określonych warunków, przerwie bieg przedawnienia.
Przed wniesieniem lub otrzymaniem pozwu
Od 1 stycznia 2016 r. każdy pozew składany w sądzie powszechnym w sprawie, która może być zakończona ugodą, musi obligatoryjnie zawierać informację, czy strony podjęły próbę mediacji lub innego pozasądowego sposobu rozwiązania sporu, a w przypadku gdy takich prób nie podjęto, wyjaśnienie przyczyn ich niepodjęcia.
Oznacza to nałożenie na przyszłego powoda obowiązku podjęcia próby rozwiązania sporu za pomocą mediacji lub innego pozasądowego sposobu.
Przykładami takiej próby mogą być:
1) jednostronne skierowanie przez powoda wniosku o wszczęcie mediacji lub
2) zaproponowanie drugiej stronie poddania sprawy mediacji.
PRZYKŁAD
Informacja z wyjaśnieniem
Przedsiębiorca kupił maszynę. Po dostarczeniu maszyna okazała się wadliwa. Kontrahent nie dokonał naprawy lub wymiany w wyznaczonym terminie i przedsiębiorca zamierza skierować sprawę do sądu powszechnego. Znowelizowany art. 187 kodeksu postępowania cywilnego zobowiązuje go, aby podjął próbę pozasądowego rozwiązania sporu i zamieścił w pozwie informację, czy taka próba została podjęta. W przypadku gdy do niej nie doszło, przedsiębiorca powinien wyjaśnić przyczyny jej niepodjęcia, np. kontrahent nie zgodził się na pozasądową metodę rozwiązania sporu.
Wprowadzone zmiany należy ocenić pozytywnie, gdyż w wielu przypadkach skłonią one strony do poszukiwania rozwiązań pozasądowych oraz kompromisowych. Poszukując rozwiązań kompromisowych, strony nie mogą jednak zapominać, że zgodnie z art. 117 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 121 ze zm.; dalej: k.c.) roszczenia majątkowe ulegają przedawnieniu i każdorazowo powinni się upewnić, czy prowadzenie mediacji nie spowoduje przedawnienia roszczeń.
Przerwanie biegu przedawnienia
Jak to zostało omówione powyżej, ustawodawca zobowiązuje strony sporu do podjęcia pozasądowych prób rozwiązania sporu już na etapie przedsądowym. Powstaje pytanie: czy postępowanie mediacyjne prowadzone przed wszczęciem sprawy sądowej przerywa bieg terminu przedawnienia roszczeń.
Artykuł 123 par. 1 pkt 3 k.c. stanowi, że przerwa w biegu terminu przedawnienia następuje na skutek wszczęcia mediacji. W myśl art. 1836k.p.c. wszczęcie mediacji przez stronę następuje z chwilą doręczenia mediatorowi wniosku o przeprowadzenie mediacji wraz z dołączonym dowodem doręczenia jego odpisu drugiej stronie.
Obecne przepisy, obowiązujące do 1 stycznia 2016 r., nie gwarantują wnioskodawcy, że wniosek o wszczęcie mediacji spowoduje przerwanie biegu przedawnienia. Jest to istotny mankament i przeszkoda w popularyzacji tej metody rozwiązywania sporów. W przypadku bowiem gdy mediator odmówił mediacji lub druga strona po otrzymaniu wniosku o jej wszczęcie odmówiła poddania się jej, nie dochodziło do wszczęcia postępowania mediacyjnego, a zatem nie dochodziło do przerwania biegu przedawnienia.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona7
Od 1 stycznia 2016 r. wniosek o wszczęcie postępowania mediacyjnego składany przez stronę, która zawarła umowę o prowadzenie mediacji, przerwie bieg przedawnienia po spełnieniu określonych czynności następczych. Stanie się tak nawet w przypadku, gdy nie dojdzie do wszczęcia postępowania mediacyjnego z powodu np. odmowy mediatora lub nieuzgodnienia osoby mediatora. Czynności następcze to: wytoczenie powództwa o roszczenie, które było objęte wnioskiem mediacyjnym, w terminie trzech miesięcy od daty zakomunikowania odmowy uczestniczenia w mediacji przez drugą stronę lub mediatora.
PRZYKŁAD
Po doręczeniu trzy miesiące na pozew
Przedsiębiorca rozważa złożenie wniosku o wszczęcie mediacji ze swoim kontrahentem, ale martwi go, że do upływu terminu przedawnienia pozostało jedynie 10 dni. Jego prawnik sprawdził, że umowa z kontrahentem zawiera klauzulę mediacyjną bez wskazania osoby mediatora. W takim przypadku przedsiębiorca (po 1 stycznia 2016 r.) bez narażania się na ryzyko przedawnienia roszczenia może złożyć wniosek o wszczęcie mediacji. Powinien jednak dopilnować, aby został on doręczony bezpośrednio mediatorowi oraz uprzednio drugiej stronie przed upływem tych 10 dni. W przypadku gdy druga strona nie wyrazi zgody na wszczęcie mediacji, np. poprzez odmówienie akceptacji osoby mediatora, to nasz kontrahent powinien w terminie 3 miesięcy złożyć pozew do sądu i dzięki temu wniosek o wszczęcie mediacji przerwie bieg terminu przedawnienia.
Powyższa zmiana była oczekiwana i stanowi krok w dobrym kierunku. Nadal jednak przerwanie biegu przedawnienia poprzez wniosek o wszczęcie mediacji wymaga zwiększonego nakładu pracy w porównaniu z innymi środkami, np. poprzez wniosek o wszczęcie postępowania pojednawczego. Dodatkowo przerwanie biegu przedawnienia poprzez wniesienie wniosku o wszczęcie mediacji nie w każdym przypadku jest możliwe.
Należy także zwrócić uwagę na to, że przerwanie biegu przedawnienia następuje dopiero z chwilą doręczenia mediatorowi wniosku o wszczęcie mediacji (wniosek doręcza się wraz z dowodem doręczenia tego wniosku drugiej stronie, zatem powinien on być doręczony drugiej stronie wcześniej niż mediatorowi).
W przypadku określonym w art. 1836 par. 2 punkt 4 k.p.c., tj. w sytuacji gdy strony nie zawarły uprzednio umowy o mediację, a druga strona otrzymawszy wniosek o mediację, odmówi zgody na poddanie spraw mediacji po powstaniu sporu, wniosek o wszczęcie mediacji (bez uprzedniej umowy) nie spowoduje przerwania biegu przedawnienia.
Czy nadal dobrowolna
Artykuł 1831 k.p.c. stanowi, że mediacja jest dobrowolna i prowadzi się ją na podstawie umowy lub postanowienia sądu, za zgodą strony. Zasada ta nie zmieni się po 1 stycznia 2016 r., mediacja pozostaje dobrowolna. Dobrowolność oznacza, że żadna ze stron nie jest zobowiązana ani do zawarcia umowy o mediację przed powstaniem sporu, ani do wyrażenia zgody na prowadzenie mediacji przed wszczęciem postępowania sądowego lub w jego trakcie. Mediacja może być w każdym czasie zakończona, a strony nie są zobowiązane do zawarcia ugody w toku mediacji ani nie są związane propozycją rozwiązania sporu zaproponowaną przez mediatora.
Powyższa zasada znajduje odzwierciedlenie w art. 1838 par. 2 k.p.c., zgodnie z którym mediacji się nie prowadzi, jeżeli strona w terminie tygodnia od dnia doręczenia lub ogłoszenia postanowienia nie wyraziła zgody na prowadzenie postępowania mediacyjnego.
PRZYKŁAD
Możliwa odmowa
Sąd doręczył pozwanemu pozew o zapłatę. Pozwany wniósł odpowiedź na pozew. Po upływie kilku dni otrzymał z sądu postanowienie o skierowaniu sprawy do mediacji, w którym sąd zobowiązał go do poinformowania, czy wyraża zgodę na prowadzenie postępowania mediacyjnego. Pozwany nie ma prawnego obowiązku wyrażenia zgody na poddanie się mediacji, ale może taką zgodę wyrazić.
Za bezzasadną odmowę zapłaci nawet wygrany
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona8
Od 1 stycznia 2016 r. strona może ponieść ograniczone, ale negatywne konsekwencje „oczywiście bezzasadnej odmowy” podjęcia mediacji. Zgodnie ze znowelizowanym art. 103 par. 2 k.p.c. sąd – niezależnie od wyniku sprawy – może obciążyć stronę obowiązkiem zwrotu tych kosztów, które zostały wywołane jej niesumiennym lub niewłaściwym postępowaniem. Jako przykład takich kosztów podaje się koszty spowodowane oczywiście nieuzasadnioną odmową poddania się mediacji. W porównaniu z obecnie obowiązującym stanem prawnym zmiana jest istotna, gdyż de facto wynika z niej, że strona, która odmawia poddania się mediacji, jeżeli jest to w sposób oczywisty nieuzasadnione, może być obciążona kosztami wywołanymi swoim postępowaniem. Literalna wykładnia tego przepisu w porównaniu z jego brzmieniem przed nowelizacją prowadzi do wniosku, że powyższy ograniczony obowiązek dotyczy również sytuacji, w której strony nie zawarły wcześniejszej umowy o mediacji. Przykłady oczywiście nieuzasadnionej odmowy poddania sprawy mediacji powinny zostać dopiero wypracowane w orzecznictwie.
PRZYKŁAD
Nieuzasadniona odmowa to wyższe koszty, nawet w razie wygranej
Okoliczności przytoczone w pozwie przez powoda – będącego przedsiębiorcą reprezentowanym przez profesjonalnego pełnomocnika – zostały poparte przez niego bardzo dużą liczbą czasochłonnych i kosztownych w przeprowadzeniu środków dowodowych, jak np. przesłuchanie wielu świadków mieszkających w znacznej odległości od sądu. Pozwany, konsument działający bez profesjonalnego pełnomocnika, na posiedzeniu niejawnym wyraził wolę pozasądowego rozwiązania sporu i nawet zaproponował ugodę, w której gotów jest zgodzić się z większością żądań powoda, oczekuje jednak „wyjaśnienia pewnych kwestii”. Sędzia – widząc, że stanowiska stron są zbliżone – wydał postanowienie o skierowaniu sprawy do mediacji. Powód bez uzasadnienia odmówił poddania sprawy mediacji i domagał się od pozwanego albo całkowitego uznania powództwa, albo przeprowadzenia pełnego postępowania sądowego. Pozwany nie zgodził się i przeprowadzane było czasochłonne postępowanie dowodowe, które prowadziło do rozstrzygnięcia zgodnego z proponowanym przez pozwanego rozwiązaniem sporu.
W tej sytuacji sąd mógł uznać, że odmowa poddania sprawy mediacji była w sposób oczywisty nieuzasadniona, dlatego – mimo wygrania przez powoda sprawy w znacznej części – mógłby obciążyć powoda częścią lub całością kosztów postępowania wywołanych odmową poddania sprawy mediacji.
2. Nowe uprawnienia sądów
Na mocy ustawy sądy zostały wyposażone w bardziej rozbudowane uprawnienia, które pozwolą wywierać wpływ na strony, aby skłonić je do rozwiązania sprawy pozasądowo poprzez zawarcie ugody w postępowaniu mediacyjnym
Artykuł 1838 k.p.c. będzie stanowił, że sąd może skierować strony do mediacji na każdym etapie postępowania. Dotychczas było to możliwe jedynie do czasu zamknięcia pierwszego posiedzenia wyznaczonego na rozprawę. Ustawodawca słusznie wyszedł z założenia, że po przeprowadzeniu części postępowania strony mogą się zreflektować i okazać bardziej skłonne do pozasądowego rozwiązania sporu.
W celu skierowania stron do mediacji sąd może wydać stosowne postanowienie na posiedzeniu niejawnym. Postanowienie takie doręcza się stronom. W postanowieniu sąd wyznacza mediatora mającego stosowną wiedzę oraz umiejętności oraz określa czas trwania mediacji, nie dłuższy jednak niż trzy miesiące.
Na zgodny wniosek stron lub z innych ważnych powodów termin prowadzenia mediacji może zostać przedłużony, jeżeli sprzyja to ugodowemu załatwieniu sprawy.
W celu oceny, czy sprawa nadaje się do mediacji, sąd ma możliwość wezwania stron do udziału w postępowaniu informacyjnym dotyczącym polubownych metod rozwiązywania sporów, a w szczególności mediacji. Spotkanie informacyjne może być prowadzone przez referendarza sądowego, urzędnika sądowego lub stałego mediatora.
Strony mogą zostać także wezwane na posiedzenie niejawne celem ich wysłuchania, aby sąd mógł ocenić, czy kierować strony do mediacji. Każda ze stron powinna stawić się na takie posiedzenie. Jeżeli nie stawi się bez uzasadnionej przyczyny, to może zostać obciążona kosztami stawiennictwa strony przeciwnej.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona9
Warto zwrócić uwagę, że czasu prowadzenia mediacji nie wlicza się do czasu prowadzenia postępowania sądowego. Dzięki temu sędziowie nie będą obawiać się skarg na przewlekłość postępowania. Powyższe rozwiązanie jest całkowicie uzasadnione. Mediacja jest pozasądowym sposobem rozwiązania sporu i nie powinna prowadzić do wydłużania czasu postępowania sądowego.
3. Aspekty finansowe
Istotną zmianą są finansowe zachęty do podejmowania mediacji. Między innymi orzekając o wysokości przyznanych stronie kosztów procesu, sąd będzie mógł uwzględnić czynności podjęte w celu pozasądowego rozwiązania sprawy nawet przed wniesieniem pozwu.
Powstaje pytanie: jaki jest koszt udziału w postępowaniu mediacyjnym w przypadku mediacji ze skierowania sądowego.
Udział w postępowaniu mediacyjnym może wiązać się z koniecznością poniesienia kosztów mediacji lub zwiększonych kosztów zastępstwa procesowego strony przeciwnej lub własnego pełnomocnika.
Sąd uwzględni
Ustawa przewiduje zmiany w zakresie kosztów procesu przyznawanych stronie reprezentowanej przez profesjonalnego pełnomocnika (adwokata, radcę prawnego lub rzecznika patentowego), a ponoszonych w celu pozasądowego rozwiązania sporu (np. poprzez udział w postępowaniu mediacyjnym). W obecnym stanie prawnym brakowało jasnej podstawy umożliwiającej sądowi uwzględnianie przy obliczaniu wynagrodzenia profesjonalnego pełnomocnika czynności podjętych w celu pozasądowego rozwiązania sprawy.
Znowelizowany art. 109 par. 2 k.p.c. stanowi, że orzekając o wysokości przyznanych stronie kosztów procesu, sąd bierze pod uwagę celowość poniesionych kosztów oraz niezbędność ich poniesienia z uwagi na charakter sprawy. Przy ustalaniu wysokości kosztów poniesionych przez stronę reprezentowaną przez pełnomocnika będącego adwokatem, radcą prawnym lub rzecznikiem patentowym, sąd bierze pod uwagę niezbędny nakład pracy pełnomocnika oraz czynności podjęte przez niego w sprawie, w tym czynności podjęte w celu polubownego rozwiązania sporu, również przed wniesieniem pozwu, a także charakter sprawy i wkład pełnomocnika w przyczynienie się do jej wyjaśnienia i rozstrzygnięcia. Przepis powyższy stanowi podstawę do uwzględniania celowych i niezbędnych kosztów profesjonalnego pełnomocnika poniesionych na czynności podjęte w celu polubownego rozwiązania sporu nawet przed wniesieniem pozwu.
Utrzymane zostały dotychczas obowiązujące zasady, zgodnie z którymi koszty postępowania mediacyjnego, które odbywa się ze skierowania sądowego, stanowią koszty procesu cywilnego (art. 981 k.p.c.). Obecnie obowiązujące rozporządzenie przewiduje, że na koszty mediacji prowadzonej ze skierowania sądowego składa się wynagrodzenie mediatora oraz zwrot określonych wydatków mediatora. Wynagrodzenie mediatora zależy od rodzaju sprawy. W największym uproszczeniu można powiedzieć, że wynosi ono jeden procent wartości przedmiotu sporu, nie więcej niż 1100 zł netto (w przypadku gdy mediator uzyskuje dostęp do akt sprawy). Koszty działania mediatora (sala, środki komunikacji) mogą wynieść ok. 200 zł, w zależności od liczby spotkań mediacyjnych. Zatem koszt mediacji ze skierowania sądowego nie powinien przekroczyć jednego procentu wartości przedmiotu sporu, ale nie więcej niż 1300 zł netto.
Wydatki sądowe
Ustawa w sposób istotny zmienia kwalifikację kosztów mediacji. Od 1 stycznia 2016 r. koszty mediacji staną się wydatkami sądowymi, co oznacza, że będą mogły być one tymczasowo wykładane przez Skarb Państwa, a osoby niezamożne będą mogły być zwolnione z ich ponoszenia. W obecnym stanie prawnym nawet w przypadku skierowania sprawy do mediacji przez sąd strony musiały pokryć koszty mediacji na podstawie porozumienia z mediatorem.
Jaki zatem może być koszt dodatkowy dla strony w przypadku wyrażenia zgody na udział w postępowaniu mediacyjnym ze skierowania sądowego, które nie spowodowało zawarcia ugody? Obrazuje to poniższy przykład.
PRZYKŁAD
Decyzja obarczona ryzykiem
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona10
Przedsiębiorca pozwał swojego kontrahenta o naprawienie szkody poprzez zapłatę 100 000 zł. Sąd po doręczeniu pozwu pozwanemu wydał postanowienie o skierowaniu sprawy do mediacji. Na tym etapie powód może nie wyrazić zgody na mediację. Przed podjęciem decyzji powód rozważa, o ile mogą wzrosnąć koszty procesu w przypadku prowadzenia postępowania mediacyjnego, którymi to kosztami może zostać obciążony w przypadku ostatecznego przegrania sprawy. Koszty te mogą wzrosnąć o ok. 1300 zł netto (jeżeli mediator będzie zapoznawał się z aktami sprawy). Dodatkowo, jeżeli druga strona jest reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika, sąd może zwiększyć jego wynagrodzenie lub zwrot kosztów z uwagi na jego udział w postępowaniu mediacyjnym. Powód, wyrażając zgodę na mediację ryzykuje, że w razie przegrania sprawy koszty procesu, które będzie musiał zwrócić drugiej stronie lub Skarbowi Państwa, wzrosną o powyższe kwoty.
Co można z kolei zyskać, zgadzając się na postępowanie mediacyjne na podstawie skierowania sądowego i na zawarcie ugody?
Celem postępowania mediacyjnego jest zawarcie ugody przed mediatorem. Dzięki zawarciu ugody strony unikają prowadzenia procesu sądowego oraz ryzyka niepewności rozstrzygnięcia sądowego. Jednakże największą korzyścią wynikającą z zawarcia ugody jest to, że ugody zazwyczaj są dobrowolnie wykonywane przez strony, a ponadto prowadzą do wygaszenia sporu, co zwykle nie następuje po wydaniu wyroku sądowego.
Zachęta: zwrot opłaty
Niezależnie od powyższych niewątpliwych korzyści ustawodawca pozwala na uzyskanie zwrotu opłaty sądowej. Opłata sądowa jest to obowiązkowa opłata, która musi być uiszczona przez stronę wnoszącą pismo do sądu. W przypadku procesu jest to opłata od wniesienia pozwu, która stanowi określony procent (ok. 5 proc.) wartości przedmiotu sporu, jednak nie więcej niż 100 000 zł. Powód rozpoczynający postępowanie sądowe zobowiązany jest uiścić tę opłatę, a w razie przegrania procesu nie podlega ona zwrotowi na rzecz powoda. W przypadku zawarcia ugody przez rozpoczęciem rozprawy przed sądem pierwszej instancji opłata sądowa podlega zwrotowi w całości. W przypadku gdy ugoda zostanie zawarta przed mediatorem, to nawet po rozpoczęciu rozprawy zwrotowi podlega 3 wniesionej opłaty sądowej. W przypadku zamiaru zawarcia ugody po rozpoczęciu rozprawy strony powinny dążyć do zawarcia jej przed mediatorem, ponieważ w przypadku zawarcia ugody po rozpoczęciu rozprawy i bez udziału mediatora sąd dokonuje zwrotu jedynie połowy opłaty sądowej.
Koszty mediacji ze skierowania sądowego i zakończonej ugodą znoszą się wzajemnie, o ile strony nie postanowiły inaczej. Od 1 stycznia 2016 r. wniosek o zatwierdzenie przez sąd ugody zawartej przed mediatorem poza postępowaniem sądowym jest zwolniony z opłat sądowych. Rozwiązanie powyższe jest kolejną zachętą dla stron mającą skłonić je do zawierania ugody.
Przepisy podatkowe
Ustawa przewiduje korzystne zmiany w ustawach podatkowych i wprowadza możliwość rozliczania w bieżącym okresie rozliczeniowym faktur skorygowanych w wyniku zawarcia ugody.
4. Stali mediatorzy z listy
W rozwiązaniu sporów pomogą mediatorzy. Ich lista prowadzona będzie w każdym okręgu sądowym.
Stałym mediatorem może zostać osoba fizyczna, która ma pełną zdolność do czynności prawnych i korzysta w pełni z praw publicznych. Osoba taka musi mieć wiedzę i umiejętności w zakresie prowadzenia mediacji i znać język polski, nie może być prawomocnie skazana za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe. Stałym mediatorem nie może zostać sędzia, nie dotyczy to jednak sędziów w stanie spoczynku.
Wpis na listę
Kolejnym warunkiem, którego spełnienia wymaga się przez kandydata na stałego mediatora, jest wpis na listę stałych mediatorów.
Wpis na listę stałych mediatorów będzie dokonywany przez prezesa sądu okręgowego w drodze decyzji wydawanej na wniosek ubiegającej się osoby. Na liście stałych mediatorów zamieszcza się następujące dane:
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona11
1) imię i nazwisko stałego mediatora,
2) rok urodzenia,
3) adres do korespondencji,
4) informację dotyczącą wykształcenia stałego mediatora i przebytych prze niego szkoleń,
5) informacje dotyczące specjalizacji stałego mediatora.
Na wniosek mediatora na liście stałych mediatorów zamieszczane będą także takie dane mediatora, jak:
1) numer telefonu stałego mediatora,
2) adres poczty elektronicznej stałego mediatora,
3) informacja o wpisie stałego mediatora na listę mediatorów prowadzoną przez organizacje pozarządowe oraz uczelnie, które mogą prowadzić listy mediatorów i tworzyć ośrodki mediacyjne.
W wielu okręgach
Lista stałych mediatorów prowadzona jest dla obszaru właściwości danego okręgu sądowego.
Istnieje możliwość, że stały mediator wpisany już na jedną listę stałych mediatorów będzie mógł być wpisany na listę prowadzoną przez prezesa innego sądu okręgowego. W takim przypadku nie będzie konieczne, aby stały mediator ponownie wnosił o wpis na listę stałych mediatorów. Wystarczająca będzie posiadana już przez niego prawomocna decyzja o wpisie na listę stałych mediatorów, która będzie stanowiła podstawę do wpisania mediatora na listę stałych mediatorów prowadzoną w innym sądzie okręgowym na wniosek tego mediatora złożony do prezesa sądu.
Publiczny dostęp
Lista stałych mediatorów będzie dostępna publicznie.
Prezes sądu okręgowego aktualną listę mediatorów udostępnia sądom oraz innym podmiotom w siedzibie sądów oraz zamieszcza w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie podmiotowej sądu.
Czym ta instytucja różni się od arbitrażu i postępowania pojednawczego
● W polskim systemie prawnym mediacja jest jednym ze sposobów pozasądowego rozwiązywania sporów cywilnych, który cechuje się dobrowolnością, poufnością oraz udziałem osoby trzeciej, tj. mediatora, którego rolą jest wspieranie stron w formułowaniu przez nie propozycji ugodowych lub wskazanie na zgodny wniosek stron propozycji rozwiązania sporu, które jednakże nie są dla stron wiążące. Mediacja może być prowadzona przed momentem poddania sprawy pod rozstrzygnięcie sądu lub w toku postępowania sądowego.
● Mediacja może zostać zainicjowana przez stronę sporu, zazwyczaj działającą na podstawie zawartej umowy o mediację, lub przez sąd rozstrzygający sprawę poprzez wydanie postanowienia sądowego – tzw. mediacja ze skierowania sądowego.
● Postępowanie mediacyjne kończy się zawarciem ugody przez strony lub bez zawarcia ugody. W przypadku zawarcia ugody przed mediatorem ugoda taka zgodnie z art. 18315 k.p.c. po zatwierdzeniu przez sąd ma moc ugody zawartej przed sądem, a jeżeli zatwierdzenie następuje poprzez nadanie klauzuli wykonalności, to uzyskuje ona walor tytułu wykonawczego.
● Postępowanie mediacyjne należy odróżniać od postępowania przed sądem polubownym, w którym rozstrzygnięcie sporu następuje poprzez wydanie orzeczenia, którym strony są związane.
● Postępowanie pojednawcze jest zbliżone do mediacji, ponieważ ma charakter dobrowolny i nie dochodzi w nim do wydania wiążącego orzeczenia rozstrzygającego spór. Postępowanie takie jest wszczynane i odbywa się przed sądem. W
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona12
obecnej praktyce sądowej postępowanie pojednawcze – z uwagi na ograniczone możliwości zaangażowania sądu i brak mediatora – nie może pełni tej samej roli, co mediacja.
Krzysztof Wojciechowski - radca prawny
Joanna Grajecka - radca prawny
Proces o zniesławienie lekarki w internecie. Sąd: Muszą się liczyć z krytyką
AGNIESZKA DRABIKOWSKA 2015; http://kielce.wyborcza.pl/kielce/202902 ... a-sie.html
Czy można krytykować lekarzy w internecie? Tak, bo wykonują zawód zaufania publicznego - uznał kielecki sąd. Internautów pozwała kielecka stomatolog, która przeczytała w sieci, że jest "nieprzyjemną osobą" i "pseudodentystką"
Lekarka skierowała w tej sprawie do sądu prywatny akt oskarżenia. Podnosiła, że została znieważona i pomówiona w internecie o takie postępowanie, które mogło narazić ją na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu stomatologa. Zarzucali jej brak profesjnalizmu Poszło o wpisy na forach dla pacjentów, którzy zarzucali dentystce m.in. brak profesjonalizmu. Napisali m.in.: "Zero podejścia do małego dziecka, krzyczy na dziecko, jest niemiła, non stop rozmawia przez telefon, nie wiadomo, do kogo się zwraca momentami. Zwróciła mi uwagę, że nie umiem wychować swojego dziecka, bo dziecko płakało (oczywiście z bólu)", "Pani doktor jest bardzo nieprzyjemną osobą i w ciągu 5 min już ma wyrobioną opinię na temat dziecka i oczywiście na temat rodziców", "Zero rozmowy z dzieckiem, nawet 10-letnim. Hasłowe i zdawkowe komunikaty, atmosfera grozy i dramatu. Zero uśmiechu, pełna powaga. Każe rodzicowi usiąść z dzieckiem na fotelu i mocno trzymać. Wszelkie zabiegi wykonuje opieszale i wyjątkowo niedelikatnie. Brak profesjonalnego sprzętu. Odradzam - pseudodentystka i to niby dziecięca. Chyba rozminęła się z powołaniem". Oskarżyła troje internautów Lekarka oskarżyła o pomówienie troje internautów. Sąd Rejonowy w Kielcach uznał, że przestępstwo znieważenia i pomówienia miało miejsce tylko w przypadku nazwania jej "pseudodentystką", ale wobec autorki wpisu warunkowo umorzył postępowanie na rok próby. W zakresie pozostałych komentarzy wszystkich oskarżonych uniewinnił. Wyrok ten podtrzymał niedawno Sąd Okręgowy w Kielcach, który rozpatrywał apelacje od wyroku pierwszej instancji. Sąd stwierdził bowiem, że podniesione w internetowych wpisach okoliczności dotyczące zachowania lekarki i sposobu wykonywania przez nią zabiegów są prawdziwe - autorzy komentarzy nie znali się bowiem ze sobą i nie mieli powodów, by fałszywie pomawiać dentystkę. Owszem, ich opinie są subiektywne, ale jak podkreślił sąd, "opinie osób zamieszczone na forach internetowych, obojętnie czego dotyczą, w większości będą miały charakter subiektywny, zwłaszcza że pochodzą w tej sytuacji od rodziców zainteresowanych dobrem swojego dziecka". - Ponadto zostały podniesione w celu ostrzeżenia innych rodziców przed wizytą u oskarżycielki i w konsekwencji wpisy te służyły ochronie społecznie uzasadnionego interesu. Zostały bowiem zamieszczone na internetowych forach
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona13
dyskusyjnych stanowiących miejsca debaty publicznej, gdzie internauci wymieniają się swoimi opiniami i spostrzeżeniami dotyczącymi lekarzy. Osoby wykonujące zawód zaufania publicznego, a takimi są lekarze, musząliczyć się z ocenami krytycznymi, także wyrażonymi przez internet. Oczywiste jest, że zainteresowani usługami medycznymi, zwłaszcza dotyczącymi dzieci, będą poszukiwali w internecie wszelkich informacji dotyczących poziomu takich usług - podkreślił w uzasadnieniu Sąd Okręgowy w Kielcach. Ludzie traktują internet jak wyrocznię - Nikt, kto walczył z internetem, jeszcze z nim nie wygrał - komentuje Paweł Barucha, szef Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej, i dodaje: - Niestety, opinie zamieszczane na forach to subiektywne, anonimowe oceny, które w większości z samym leczeniem nie mają nic wspólnego, a ludzie dziś traktują internet jako wyrocznię. Nie zamierzamy z tym walczyć, ale nie możemy też być bezkarnie obrażani, bo o to oburza się środowisko lekarskie i o to lekarze mają najwięcej pretensji. Dlatego jeśli będą się zdarzały przypadki znieważania lekarzy, będą oni kierować pozwy do sądu.
Naruszanie dóbr osobistych przez cytowanie, joga i prawa autorskie - przegląd ciekawostek prawnych cz. 3
Marcin Maj, http://di.com.pl/naruszanie-dobr-osobis ... cz-3-53457
Czy dziennikarz może naruszyć prawa osobiste cytując inne media? Czy informację na portalu można uznać za doręczenie wyroku? Czy da się zastrzec pozycje jogi? O tym w przeglądzie ciekawostek prawnych z minionego tygodnia.
Echa wyroku ws. Safe Harbour w Parlamencie Europejskim
Dziennik Internautów pisał wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE ws. Safe Harbour. W tym tygodniu europosłowie z komisji ds. wolności obywatelskich (LIBE) przyjęli projekt rezolucji tej sprawie. Wezwali Komisję Europejską do podjęcia działań przeciwko praktykom masowej inwigilacji stosowanym w UE i USA. Więcej informacji na temat rezolucji znajdziecie na stronie Parlamentu Europejskiego.
Wyrok ws. Perinçek vs Szwajcaria
Zapadł ciekawy wyrok dotyczący wolności słowa. Wielka Izba Europejskiego Trybunału Praw Człowieka(ETPC) uznała, że skazanie Doğu Perinçeka za negowanie ludobójstwa Ormian stanowi naruszenie art. 10 Europejskiej Karty Praw Człowieka.
Perinçek to naukowiec i działasz skazany na mocy szwajcarskich przepisów zabraniających publicznego zaprzeczania lub usprawiedliwiania zbrodni przeciwko ludzkości. Perinçek na konferencjach na terytorium Szwajcarii negował tezę o ludobójstwie Ormian z roku 1915. Naukowiec miał za to zapłacić grzywnę, więc wystąpił ze skargą do ETPC. Ten uznał, że prezentowane przez naukowca poglądy nie noszą cech nawoływania do nienawiści, czy przemocy, a jedynie stanowią sprzeciw wobec kwalifikowania masakry jako „ludobójstwa”. To było jeszcze w roku 2013. W marcu 2014 roku rząd szwajcarski zwrócił się do Trybunału o ponowne rozpatrzenie sprawy. ETPC ostatecznie uznał, że poprzez skazanie naukowca doszło do naruszenia art. 10. z uwagi na brak proporcjonalności zastosowanych środków.
O szczegółach tej sprawy możecie poczytać w komunikacie na stronie ETPC.
Portal społecznościowy nie zastąpi doręczenia
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona14
Sąd Okręgowy w Słupsku wydał ciekawe postanowienie dotyczące obowiązku doręczenia wyroku zaocznego (postanowienie z 14 września, sygn. akt. IV Cz 459/15).
Sąd I instancji (Rejonowy) uznał, że początek biegu terminu do wniesienia sprzeciwu od wyroku zaocznego był skorelowany z faktem dowiedzenia się przez pozwaną o wyroku za pośrednictwem informacji z serwisu społecznościowego. Z tego powodu Sąd Rejonowy uznał wniosek sprzeciw za spóźniony.
Co istotne wyrok zaoczny w istocie nie został pozwanej doręczony (wysłano go na nieaktualny adres). Kobieta złożyła zażalenie i Sąd Okręgowy uznał, że zasługuje ono na uwzględnienie. Informacja na portalu społecznościowym nie może zastąpić doręczenia.
Naruszenie dóbr osobistych poprzez cytowanie
Dziennikarze i blogerzy powinni się przyjrzeć wyrokowi SA w Warszawie z dnia 13 kwietnia 2015 (sygn. akt VI ACa 792/14). Sprawa dotyczyła naruszenia dóbr osobistych w audycji radiowej. Strona pozwana broniła się tym, że dziennikarze opierali się na innych publikacjach prasowych.
- Sam fakt, że inne media publikują daną informację, nie zwalnia dziennikarzy z obowiązku jej weryfikacji i sprawdzenia pod kątem prawdziwości i wiarygodności. Co więcej, z zapisu audycji wynika, że dziennikarze nie powoływali się na inne media jako źródła, przedstawiając te informacje jako własne. Środowisko, w którym obraca się powód traktowało Radio (...) jako wiarygodne źródło informacji, co przesądziło o uznaniu informacji dotyczących powoda za prawdziwe. Ponadto jak wskazywał sam powód, publikacje w innych mediach nie miały takiej siły, gdyż były traktowane pobłażliwe - tak uznał Sąd Okręgowy.
Sąd Apelacyjny był podobnego zdania. Zauważył, iż dziennikarze w żaden sposób nie zdystansowali się od informacji z innych mediów. Trudno to pogodzić z wymogiem szczególnej staranności, jaki stawia się dziennikarzom.
O sprawie pisze również Olgierd Rudak w Czasopiśmie Lege Artis.
Wyrok w sprawie opłaty interchange i zmowy banków
Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy decyzję Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z roku 2006 dotyczącą opłaty interchange. Jest to opłata jaką banki pobierają od sprzedawców przy transakcji kartami płatniczymi. Urząd uznał, że 20 banków zawarło niedozwolone porozumienie, wspólnie ustalając wysokość stawek opłaty interchange,pobieranej od transakcji dokonywanych kartami systemu Visa i Mastercard.
SA w wyroku z 6 października 2015 r. potwierdził, że porozumienie pomiędzy bankami było praktyką ograniczająca konkurencję.
Problem z wysokością opłat interchange w międzyczasie został rozwiązany regulacyjnie. Obecnie wynosi ona maksymalnie 0,2 proc. wartości transakcji dla kart debetowych oraz 0,3 proc. dla kredytowych, podczas gdy jeszcze kilka lat temu było to ok. 1,5 proc.
Pozycje jogi jako chroniona twórczość?
Na koniec prawnoautorska "wisienka na torcie".
W USA pewien twórca szkoły jogi - Bikram Choudhury - próbował zastrzec prawa autorskie do spopularyzowanych przez siebie pozycji jogi. Sprawa dotarła aż do sądu apelacyjnego. Ten uznał, że Choudhury mógłby zastrzec prawa autorskie do książek, diagramów lub filmów na temat swojej sekwencji ćwiczeń, ale nie można zastrzec wykonywania ruchów w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 października 2015
Strona15
czasie zdrowotnych ćwiczeń podobnie jak chirurg nie mógłby zastrzec sekwencji ruchów koniecznych do wykonania zabiegu.
Nie należy myśleć, że Bikram Choudhury to biedny jogin, dla którego prawa autorskie mogły być ostatnim sposobem na zdobycie strawy wypełniającej żebraczą miseczkę. Ten człowiek dzięki nauczaniu jogi osiąga milionowe przychody. Więcej na ten temat w Washington Post w tekście pt. Dog-eat-downward dog: Bikram yoga founder can’t copyright sequence of poses, court says
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 22

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona1
Spis treści
Prawnicy w parlamencie to strażnicy dobrego prawa………………………………………….1
Samorządy prawnicze bronią tajemnicy zawodowej……………………………………..2
Nie odpuścimy, bo wyjątek ma pozostać wyjątkiem……………………………………………….2
Wakaty sędziowskie - mniej kandydatów, szybsza nominacja…………………………………..3
Nauki języka nie można zaliczyć do kosztów podatkowych……………….……………………………………………………..4
Zmiany w postępowaniu sądowoadministracyjnym - autokontrola orzeczeń WSA……………5
Jak etyka nie zabrania, to prawnik ma zielone światło do działania…………………….10
Sposób na walkę z reklamowym bezładem wylądował w trybunale…………………..11
NSA: fikcja doręczenia nie dla każdego………………………………………………….12
Prawnicy w parlamencie to strażnicy dobrego prawa DARIUSZ SAŁAJEWSKI http://archiwum.rp.pl/artykul/1289912-P ... 289912?_=1 Państwo to przymus w imię dobra wspólnego jego obywateli. Prawo jest instrumentem tego przymusu. Dobro wspólne w państwie demokratycznym to bezpieczeństwo i wolność. W bezpieczeństwie mieści się niepodległość państwa i suwerenność narodu jako językowej i terytorialnej wspólnoty. Wolność to ład społeczny zapewniający korzystanie z niej każdemu – ale nie kosztem drugiego. Tak rozumiana wolność tworzy też dobry klimat do pomnażania dorobku wspólnoty, czyli gospodarności. Na straży takiego ładu stoi właśnie prawo. Kreatorami ładu – w imię dobra wspólnego – są obywatele, którym wspólnota powierzyła stanowienie prawa. To parlamentarzyści, politycy. Strażnikami ładu są z kolei obywatele funkcjonujący w instytucjach czy zawodach, gdzie ustanowione prawo trzeba nie tylko stosować, ale i krzewić. Ci obywatele to z reguły wykształceni prawnicy. Role jednych i drugich są tylko pozornie odmienne. Co do celu, którym jest dobro wspólne, role te muszą współgrać. W żadnym razie nie mogą konkurować, nie mówiąc już o tym, by były zantagonizowane. W czekających nas wyborach wśród kandydatów do obu izb parlamentu obywateli z cenzusem prawniczym – w tym wykonujących zawody zwane popularnie prawniczymi – jest niewielu. Statystycznie to raptem niewiele ponad 6 proc. zgłoszonych kandydatów. W kończącym kadencję parlamencie – w obu izbach – to niewiele ponad 10 proc., z tym że to liczba osób legitymujących się wykształceniem prawniczym, niekoniecznie prawników zawodowych. W Sejmie i Senacie łącznie było tylko siedmiu adwokatów i tyluż radców prawnych, a więc raptem ponad 5 proc. parlamentarzystów. Część z nich kandyduje ponownie, niektórzy „od zawsze”. Część kończy – jak twierdzą – z polityką. Nie liczby są jednak istotne. Ważna jest misja i role, jakie już dziś prawnicy odgrywają i jakie jutro będą w gronie polityków podejmować. Czy będąc lub stając się politykami – kreatorami ładu dla dobra wspólnego – przestają pełnić funkcję strażników tego ładu, czy też tymi strażnikami pozostają? Jeśli pozostają, to jak przychodzi im godzić obie role? Czy ci, którzy po wypełnieniu mandatu parlamentarzysty powracają do zawodów zaufania publicznego, mogą z ręką na sercu mówić, iż jako politycy tego zaufania nie wyszczerbili? Niczego nie insynuuję i nikomu nie stawiam zarzutów. To są tylko obywatelskie pytania. Rolę współredaktora prawa, a zarazem jego strażnika, są do pogodzenia. Środowiska
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona2
prawnicze takiego właśnie zachowania od swoich przedstawicieli w parlamencie oczekują. Dają temu wyraz liczne opinie prezentowane choćby w takich mediach społecznościowych, w których wypowiadają się prawnicy praktykujący, a nie tylko deklarowani na użytek curriculum vitae. Z tych wypowiedzi i opinii, sygnalizowanych również nierzadko jako oficjalne stanowiska samorządów prawniczych, wyłania się również jeden ważny element takiego oczekiwania. Prostymi słowy można go określić następująco: nie psujmy prawa obowiązującego, stanowiąc prawo nowe. Sygnał taki wysyłają do uczestników procesu stanowienia prawa również wielkie autorytety. W jednym z niedawnych weekendowych wydań „Gazety Wyborczej” prof. Ewa Łętowska pisze wręcz: „Dobrym stosowaniem można poprawić złe prawo, złym można popsuć dobre. Niestety, u nas jest więcej tego drugiego”. Trudno nie zgodzić się z poglądem pani profesor, tym bardziej zaś znaleźć poważne argumenty uzasadniające permanentność prac nad zmianami kluczowych kodyfikacji polskiego systemu prawa. Mamy już za sobą okres przystępowania do UE, co wymagało poważnych zmian dostosowawczych naszego prawa. Wyobraźnia inicjatorów zmian prawa objęła już też dokonującą się rewolucję technologiczną i konieczność jej uwzględnienia w porządku prawnym. Osiągnęliśmy więc to, co można nazwać ładem normatywnym. Przyszedł czas na stabilność tego ładu i ugruntowanie go również w sferze dobrej praktyki prawniczej – wśród uczestników szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości, w działaniu instytucji administracji publicznej i w stosunkach gospodarczych. Rola parlamentarzystów prawników jako strażników tak pojętego ładu i zapobieganiu inflacji w stanowieniu prawa jawi mi się jako podstawowa.
Samorządy prawnicze bronią tajemnicy zawodowej
bork bork, http://www4.rp.pl/Radcowie/310209892-Sa ... dowej.html
Samorządy prawnicze sprzeciwiają się zwolnieniu adwokatów i radców z tajemnicy zawodowej.
Paweł Rybiński, dziekan Izby Adwokackiej w Warszawie i Włodzimierz Chróścik, dziekan Rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie wystąpili wspólnie w obroni tajemnicy zawodowej. To reakcja na zwolnienie przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy adwokata Jacka Kondrackiego i radców prawnych: Pawła Tańskiego i Piotra Piaszczyka z zachowania tajemnicy adwokackiej i radcowskiej. Sprawa ma związek z tzw. aferą taśmową. "Z zaniepokojeniem przyjmujemy informację o próbie nieuzasadnionego zwolnienia. Stanowczo podkreślamy, iż każda z tych tajemnic nie jest naszym przywilejem, ale obowiązkiem, który służy obywatelom dla ochrony ich konstytucyjnie gwarantowanych praw. Obie tajemnice są nieodłącznym elementem całego systemu ochrony prawnej oraz warunkiem sine qua non prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości" – piszą dwaj dziekani w swoim oświadczeniu. W piątek 16 października przedstawiciele obu izb – dziekan Izby Adwokackiej w Warszawie adw. Paweł Rybiński oraz przewodniczący Okręgowego Sądu Dyscyplinarnego Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie r.pr. Gerard Dźwigała – spotkali się z prezes Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Jak podkreślają – „prezes wyraziła pełne zrozumienie dla znaczenia i charakteru tajemnicy adwokackiej i radcowskiej w demokratycznym państwie prawnym." Dziekani planują wspólną konferencję na temat istoty tajemnicy zawodowej. Uchwałę w obronie tajemnicy zawodowej w związku z tą sprawą podjęła także Naczelna Rada Adwokacka.
Nie odpuścimy, bo wyjątek ma pozostać wyjątkiem
Włodzimierz Chróścik; http://archiwum.rp.pl/artykul/1289913-N ... 289913?_=1
Co odróżnia profesjonalnych prawników od nieprofesjonalistów? Wydaje się, że odpowiedź jest prosta: doskonalenie zawodowe, ukończona aplikacja, etyka zawodowa. Szczególnie jednak obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej. Bez tego trudno sobie wyobrazić wykonywanie prawniczego zawodu zaufania publicznego. Respektowanie tajemnicy to podstawowy kanon naszej etyki, tak jak tajemnica lekarska czy dziennikarska stanowią fundamenty wykonywania tych zawodów. Tajemnica zawodowa służy przede wszystkim ochronie interesu klientów. Przestrzeganiu ich podstawowych
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona3
praw obywatelskich. Nie może być mowy o demokratycznym państwie prawa, w którym nie istnieją tego rodzaju gwarancje natury systemowej. Nie trzeba chyba wielkiej wyobraźni, aby uświadomić sobie konsekwencje sytuacji, w której profesjonalnego prawnika nie obowiązuje tajemnica zawodowa albo obowiązek jej zachowania jest karygodnie naruszany. Pamiętajmy przy tym, że u podstaw tajemnicy radcowskiej i adwokackiej leży interes publiczny. Buduje społeczne zaufanie do wymiaru sprawiedliwości. Dlatego przypadki zwolnienia z niej muszą mieć charakter wyjątkowy, a ustawowe przesłanki tego zwolnienia trzeba rozumieć ściśle. Nie mogą podlegać wykładni rozszerzającej. Niestety, jak pokazuje praktyka, sądy niekiedy zbyt pochopnie czynią użytek ze swojej kompetencji do zwalniania radców i adwokatów z tajemnicy zawodowej. W ostatnim czasie głośna stała się sprawa decyzji Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy o bezpodstawnej próbie przesłuchania dwóch radców prawnych oraz adwokata na okoliczności objęte taką tajemnicą w sprawie tzw. afery taśmowej. Takie praktyki budzą uzasadniony sprzeciw. Nie trzeba chyba tłumaczyć, że nadużywanie prawa do zwolnienia profesjonalnego prawnika z tajemnicy zawodowej narusza konstytucyjne gwarancje praworządności i godzi w dobro wymiaru sprawiedliwości. Obawa, że informacje przekazane radcy prawnemu czy adwokatowi zostaną za zgodą sądu ujawnione, może doprowadzić do konsekwencji negatywnych dla ogółu społeczeństwa. Wysyłanie czytelnego sygnału, że sąd – w imię mglistych klauzul generalnych – może zwolnić profesjonalnego pełnomocnika z tajemnicy zawodowej, rodzi niebezpieczeństwo, że obywatele będą rezygnowali z fachowej pomocy prawnej. A przecież udzielanie takiej pomocy ma na celu między innymi prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, a tym samym służy interesom państwa. Samorządy zawodowe radców prawnych i adwokatury od lat wskazują na aktualność problemu. Stanowisko dotyczące zwolnienia prawników z tajemnicy zawodowej w sprawie afery taśmowej zajęła Naczelna Rada Adwokacka i Okręgowa Rada Adwokacka w Warszawie. Również Okręgowa Izba Radców Prawnych w Warszawie wspiera radców prawnych i adwokatów, których sąd zobowiązał do składania zeznań. Będziemy zdecydowanie współdziałali z władzami warszawskiej Izby Adwokackiej w tej sprawie. Udzielimy naszym kolegom wszelkiej możliwej pomocy, aby nie dopuścić do złamania podstawowych zasad. Tak samo będziemy reagowali w każdym innym przypadku nieuzasadnionego naruszenia tajemnicy. To nasz obowiązek zarówno wobec kolegów, jak i wszystkich obywateli. Nie odpuścimy, bo exceptiones non sunt extentendae.
Wakaty sędziowskie - mniej kandydatów, szybsza nominacja
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3102 ... nacja.html
Wystarczy osiem miesięcy od obwieszczenia o wolnym stanowisku sędziowskim do odebrania nominacji.
Na jeden wakat sędziowski zgłasza się już tylko czterech, pięciu, sześciu kandydatów, a nie trzydziestu. W niektórych konkursach o etat ubiega się jedna osoba. Taką zmianę zaobserwowano po 1 października 2014 r. Tego dnia zmieniła się procedura nominacyjna. Po pierwsze, wprowadzono komunikację elektroniczną; po drugie, ograniczono możliwość ubiegania się tylko o jeden wakat aż do zakończenia procedury konkursowej. Dzięki temu do 20 października 2015 r. nominacje za pośrednictwem systemu e-nominacje odebrało 74 sędziów. Całe postępowanie wyboru sędziego, licząc od daty ukazania się obwieszczenia o wolnym stanowisku do wręczenia nominacji, trwało przeciętnie 252 dni, czyli prawie o połowę krócej niż przed zmianami.
Z podsumowania postępowań w sprawie powołania do pełnienia urzędu na stanowisku sędziowskim do trzeciego kwartału 2014 r. wynika bowiem, że cała procedura trwała przeciętnie 444 dni.
A jak podaje Ministerstwo Sprawiedliwości, powołując się na dane Krajowej Rady Sądownictwa, czas od zwolnienia 1155 stanowisk sędziowskich w sądach rejonowych obsadzonych w okresie od 1 stycznia 2008 r. do 30 lipca 2011 r. do uzyskania powołań przez kolejne osoby wynosił od 6 do 12 miesięcy.
Im mniej kandydatów, tym większa szansa na wybór najlepszych sędziów
Usprawnienie i przyspieszenie procedury nominacyjnej nabiera znaczenia, ponieważ liczba spraw w sądach rośnie, a sędzia bez nominacji orzekać nie może. To ważne tym bardziej, że w 2015 r. o 80 proc. wzrosła liczba adwokatów, radców prawnych, prokuratorów i notariuszy zainteresowanych zmianą zawodu na sędziowski.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona4
Główny powód to trudna sytuacja na rynku usług prawnych. A wkrótce będzie jeszcze gorzej. Latem 2015 r. wkroczyło na niego kolejnych 5 tysięcy młodych adwokatów i radców, którzy w tym roku zdawali egzamin zawodowy.
Najwięcej na stanowisko sędziowskie w okręgu zgłosiło się w 2014 r. sędziów sądów rejonowych – aż 404. Drudzy w kolejności zgłaszali się asystenci w sądach okręgowych – 377, a trzeci referendarze w sądach rejonowych – 354.
KRS jednak dostrzega wady e-nominacji.
– Bywa, że system się zawiesza, ale cały czas jest poprawiany i aktualizowany – usłyszeliśmy w KRS.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nauki języka nie można zaliczyć do kosztów podatkowych
Przemysław Wojtasik, http://www4.rp.pl/Podatek-dochodowy/310 ... owych.html
Przedsiębiorcy inwestujący w rozwój nie mogą zaliczyć wydatków do podatkowych kosztów.
Angielski nie przyda się w działalności. Dowiedział się o tym od skarbówki notariusz, który chciał uzyskać uprawnienia tłumacza przysięgłego. Nie pomógł argument, że pozwolą mu sporządzać umowy w języku Szekspira i zdobywać nowych klientów. Fiskus uznał, że to wydatek osobisty i nie można go zaliczyć do podatkowych kosztów. Podobnie jest z doktoratem z prawa autorskiego, który chce zrobić radca prawny. Kancelarię można prowadzić bez tytułu doktora – przeczytał w interpretacji.
– To bzdurne uzasadnienie – mówi doradca podatkowy Tomasz Piekielnik. – Oczywiste jest, że własna wiedza to główny kapitał każdej firmy. Przedsiębiorcy muszą w nią inwestować, bo bez tego trudno prowadzić i rozwijać biznes.
– Dziwię się takim interpretacjom fiskusa, władza ciągle bowiem powtarza, że społeczeństwo powinno się kształcić, a przedsiębiorcy inwestować w innowacyjność i zdobywać nowe rynki. A jak przychodzi co do czego, urzędnicy rzucają kłody pod nogi – mówi Arkadiusz Michaliszyn, partner w kancelarii CMS Cameron McKenna.
Eksperci podkreślają też, że na specjalistyczne studia, takie jak dla tłumaczy przysięgłych czy prawników, nie idzie się dla przyjemności, tylko po to, aby poszerzyć zakres usług i zdobyć klientów. – Nie ma też wątpliwości, że nowe uprawnienia czy tytuł naukowy podnoszą prestiż firmy – dodaje Konrad Turzyński, doradca podatkowy w kancelarii KNDP.
Sprawy notariusza i radcy prawnego to przykłady negatywnych rozstrzygnięć skarbówki z ostatnich tygodni. Wcześniejsze interpretacje też jednak nie zachęcają do pędu ku wiedzy. Przykładowo fiskus nie zgodził się na zaliczenie do kosztów poniesionych przez przedsiębiorcę wydatków na studia podyplomowe z rachunkowości i podatków. Nie skorzystała też podatkowo lekarka, która dzięki nauce angielskiego chciała obsługiwać klientów obcojęzycznych oraz mieć dostęp do fachowej wiedzy i nowinek medycznych ze świata. Koszty może natomiast rozliczyć inwestujący w kurs angielskiego sprzedawca szczudeł.
– Generalnie przy ocenie wydatków na edukację przedsiębiorcy panuje duża uznaniowość – zauważa Tomasz Piekielnik. – Urzędnicy według własnego widzimisię przesądzają, czy można je zaliczyć do kosztów czy też nie.
Większe szanse na podatkowe rozliczenie wydatków na kształcenie firma ma wtedy, gdy wyśle na kurs pracownika. – W tej sytuacji skarbówka widzi związek z działalnością. Wychodzi na to, że lepiej zainwestować w kwalifikacje pracownika niż własne – mówi Konrad Turzyński.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona5
http://www4.rp.pl/TVRPPL/151029939-Fisk ... -ucza.html
Zmiany w postępowaniu sądowoadministracyjnym - autokontrola orzeczeń WSA
Autokontrola orzeczeń przez wojewódzkie sądy administracyjne i merytoryczne orzekanie w drugiej instancji – to zmiany, które mają usprawnić postępowanie i odciążyć Naczelny Sąd Administracyjny.
Mowa o zmianach wprowadzonych ustawą z 9 kwietnia 2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (dalej: ustawa nowelizująca), uzupełnionych dodaniem od 1 września 2015 r. nowego art. 177a prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (dalej: ppsa). Stosuje się go również do skarg kasacyjnych wniesionych przed tą datą.
Kiedy skarga, kiedy zażalenie
Zmianie uległy przede wszystkim zakresy dopuszczalności skargi kasacyjnej oraz zażalenia. Obecnie zarówno postanowienia o odrzuceniu skargi z przyczyn wskazanych w art. 58 § 1 pkt 2–4 oraz 220 § 3 ppsa, jak też postanowienia o umorzeniu postępowania podlegają zaskarżeniu zażaleniem, a nie skargą kasacyjną.
W przypadku postanowień umarzających postępowanie regulacja zmienionych art. 173 § 1 i art. 194 § 1 pkt 1b ppsa jest jednak nie do końca spójna. Ten pierwszy przepis wyraźnie bowiem nawiązuje wyłącznie do art. 161 § 1 ppsa, choć w art. 194 § 1 pkt 1b ppsa takiego zastrzeżenia już brak. Do tego dochodzą nowe art. 178a oraz art. 195 § 3 ppsa, w których oddzielnie przewidziano zażalenie na postanowienie o umorzeniu postępowania (nieobjęte w tej sytuacji art. 194 § 1 pkt 1b ppsa, natomiast mieszczące się w zakresie zastosowania art. 194 § 1 in principio ppsa).
Ponadto należy pamiętać, że w przypadku umorzenia na podstawie nowego art. 249a ppsa pomocniczego postępowania w sprawie przyznania prawa pomocy, postanowienie wydane w tym przedmiocie jest zaskarżalne sprzeciwem, jeśli zostało wydane przez referendarza sądowego, bądź zażaleniem, jeżeli postanowienie to wydał sąd (por. 258 § 2 pkt 7 w zw. z art. 258 § 4 lub art. 259 ppsa).
Zmiany wprowadzone w art. 173 § 1 oraz art. 194 § 1 ppsa mogą ponadto stwarzać trudności przy odpowiednim stosowaniu tych przepisów do skargi o wznowienie postępowania. Podobnie jak problematyczne jest korzystanie ze znowelizowanych art. 173 § 1 oraz art. 194 § 1 ppsa w aspekcie intertemporalnym (była o tym mowa w trzeciej części niniejszego cyklu – „Administracja" z 15 września 2015 r.).
Wątpliwości nasuwa także nowy art. 194 § 1 pkt 5a ppsa, który przewiduje zażalenie na postanowienie o odrzuceniu wniosku o uzupełnienie wyroku (postanowienia) albo o odmowie uwzględnienia (oddaleniu) takiego wniosku. Są to bowiem postanowienia kończące postępowanie w sprawie w tej jej części, w jakiej strona domagała się uzupełnienia wyroku. Przepis art. 194 § 1 pkt 5a ppsa nie został zatem należycie skorelowany ze znowelizowanym brzmieniem art. 173 § 1 ppsa.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona6
Wprowadzone ustawą nowelizującą zmiany dotyczą również wymogów formalnych skargi kasacyjnej. Przepis art. 176 ppsa otrzymał nową systematykę, a przy okazji ustanowił obowiązek umieszczania w skardze kasacyjnej wniosku o jej rozpoznanie na rozprawie lub oświadczenia o zrzeczeniu się rozprawy.
To rozwiązanie wydaje się nie do końca spójne z art. 181 § 1 ppsa oraz art. 182 ppsa. O ile bowiem złożenie oświadczenia o zrzeczeniu się rozprawy uruchamia procedurę przewidzianą w art. 182 § 2 ppsa, o tyle nie bardzo wiadomo, czemu służyć ma wniosek o rozpoznanie skargi kasacyjnej na rozprawie. Poza tym, że wymóg zawarcia tego wniosku w skardze kasacyjnej jest warunkiem formalnym, którego niedopełnienie może prowadzić do odrzucenia skargi kasacyjnej, jedynym skutkiem prawnym tego wniosku może być wyłączenie możliwości zastosowania przez Naczelny Sąd Administracyjny art. 182 § 1 ppsa. A więc rozpoznania na posiedzeniu niejawnym skargi kasacyjnej od postanowienia wojewódzkiego sąd administracyjnego (dalej: WSA) kończącego postępowanie w sprawie. W pozostałym natomiast zakresie, gdy przedmiotem zaskarżenia jest wyrok sądu pierwszej instancji, zachowuje aktualność ogólna reguła przewidziana w art. 181 § 1 ppsa, w myśl której NSA rozpoznaje skargi kasacyjne na rozprawie. Wniosek strony nic zatem tutaj nie zmienia.
Istotną nowością jest natomiast art. 177a ppsa (wprowadzony w wykonaniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 8 kwietnia 2014 r., sygn. SK 22/11). Przewiduje on, że jeżeli skarga kasacyjna nie spełnia wymagań formalnych – innych niż przytoczenie podstaw kasacyjnych i ich uzasadnienia – przewodniczący wzywa stronę do usunięcia braków w terminie siedmiu dni pod rygorem odrzucenia skargi.
Warto także pamiętać, że jeżeli uzupełnienia braków formalnych skargi kasacyjnej (to samo dotyczy również zażalenia) dokonuje fachowy pełnomocnik, to – w myśl znowelizowanego art. 66 § 1 ppsa – jest on zobowiązany do bezpośredniego doręczenia odpisów swojego pisma pozostałym profesjonalnym pełnomocnikom występującym w sprawie (pismo zawierające uzupełnienie braków formalnych skargi kasacyjnej nie jest bowiem objęte zakresem zastosowania art. 66 § 3 ppsa – zob. uchwałę Sądu Najwyższego z 17 lipca 2014 r., sygn. III CZP 47/14).
Reguła ta odnosi się również do składanych przez fachowych pełnomocników odpowiedzi na skargę kasacyjną lub zażalenie, bowiem te pisma także nie zostały wymienione w art. 66 § 3 ppsa, a więc podlegają bezpośredniemu doręczeniu profesjonalnym pełnomocnikom w danej sprawie.
Wstrzymanie wykonania tylko raz
Po zmianie art. 61 § 6 oraz art. 152 ppsa obecnie nie ma już potrzeby wnioskowania w skardze kasacyjnej o (dalsze) wstrzymanie wykonania zaskarżonego aktu lub czynności (utraciła w tej sytuacji znaczenie uchwała NSA z 16 kwietnia 2007 r., sygn. I GPS 1/07).
Jeżeli bowiem przed wniesieniem skargi kasacyjnej doszło już do wstrzymania wykonania zaskarżonego aktu lub czynności, w razie uwzględnienia skargi przez WSA nie wywołują one skutków prawnych do chwili uprawomocnienia się wyroku (chyba że sąd postanowi inaczej).
Z kolei w przypadku oddalenia skargi przez WSA, wstrzymanie wykonania zaskarżonego aktu lub czynności traci moc dopiero z dniem uprawomocnienia się orzeczenia oddalającego skargę, co następuje już po zakończeniu postępowania kasacyjnego.
Pełnomocnik po nowemu
Dodanie przez ustawę nowelizującą nowych przepisów art. 177 § 3–6 ppsa przyniosło również modyfikację dotychczasowej reguły, w myśl której wystąpienie przez stronę z wnioskiem o przyznanie prawa pomocy w zakresie ustanowienia fachowego pełnomocnika nie wstrzymuje biegu terminu do wniesienia środka zaskarżenia w postępowaniu sądowoadministracyjnym. Obecnie nie dotyczy to już skargi kasacyjnej, jednak wyłącznie w przypadkach wystąpienia przez stronę z wnioskiem o przyznanie prawa pomocy (ustanowienie pełnomocnika) przed upływem 30-dniowego terminu do wniesienia skargi kasacyjnej, tj. przed uprawomocnieniem się orzeczenia sądu pierwszej instancji.
W myśl bowiem nowego art. 177 § 3 ppsa termin do wniesienia skargi kasacyjnej dla strony, której ustanowiono pełnomocnika w wyniku rozpoznania wniosku o przyznanie prawa pomocy złożonego po ogłoszeniu wyroku lub
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona7
postanowienia przez WSA, rozpoczyna bieg od dnia zawiadomienia pełnomocnika o jego wyznaczeniu, jednak nie wcześniej niż od dnia doręczenia stronie odpisu orzeczenia z uzasadnieniem.
Z kolei nowy art. 177 § 4 ppsa przewiduje, że jeżeli pełnomocnik – wyznaczony w ramach prawa pomocy – w terminie do dnia wniesienia skargi kasacyjnej sporządzi i doręczy sądowi (WSA) opinię o braku podstaw do wniesienia skargi kasacyjnej, to wówczas termin do wniesienia skargi kasacyjnej przez stronę biegnie od dnia doręczenia przez sąd odpisu opinii stronie, z zastrzeżeniem jednak art. 177 § 5 ppsa, kiedy to – ze względu na wady sporządzonej opinii – następuje wyznaczenie dla strony nowego pełnomocnika.
Wreszcie zgodnie z nowym art. 177 § 6 ppsa w przypadku odmowy ustanowienia pełnomocnika w ramach prawa pomocy termin do wniesienia skargi kasacyjnej biegnie od dnia doręczenia stronie postanowienia w tym przedmiocie (jeżeli strona lub uczestnik nie wnosi środka zaskarżenia, tj. sprzeciwu lub zażalenia) albo od dnia doręczenia stronie postanowienia kończącego postępowanie w sprawie przyznania prawa pomocy.
Autokontrola orzeczenia
Nowością w postępowaniu sądowoadministracyjnym jest również instytucja autokontroli wydanego orzeczenia przez WSA (por. art. 179a ppsa), polegająca na tym, że jeżeli przed przedstawieniem skargi kasacyjnej NSA sąd pierwszej instancji (działający jednak już w postępowaniu kasacyjnym) stwierdzi, iż w sprawie zachodzi nieważność postępowania (por. art. 183 § 2 ppsa) albo podstawy skargi kasacyjnej są oczywiście usprawiedliwione, to wówczas uchyla zaskarżony wyrok lub postanowienie, rozstrzygając na wniosek strony także o zwrocie kosztów postępowania kasacyjnego, i na tym samym posiedzeniu ponownie rozpoznaje sprawę.
Powyższe rozwiązanie – które ze względu na treść art. 195 § 2 ppsa nie znajduje zastosowania w postępowaniu zażaleniowym – aczkolwiek interesujące, to wywołuje jednak wątpliwości.
Należy bowiem przyjąć, że sytuacja przewidziana w nowym art. 179a ppsa (ze względu na merytoryczny charakter autokontroli) jest objęta bezwzględną przesłanką wyłączenia sędziego wskazaną w art. 18 § 1 pkt 6 ppsa. W związku z tym w trybie art. 179a ppsa WSA powinien orzekać w innym składzie niż ten, który wydał zaskarżone skargą kasacyjną orzeczenie. Taka konkluzja, choć uzasadniona na gruncie art. 18 § 1 pkt 6 ppsa, może jednak kłócić się z funkcją nowego art. 179a ppsa.
Przepis ten posługuje się przy tym pojęciem posiedzenia, a nie rozprawy, co – literalnie rzecz ujmując – powinno oznaczać, że WSA działa w tym przypadku przede wszystkim na posiedzeniu jawnym niebędącym rozprawą, której w tej sytuacji nie można odroczyć (podobnie jak i samego ogłoszenia orzeczenia, które powinno zapaść na „tym samym posiedzeniu"). Ponadto, ponieważ skarga kasacyjna przysługuje także od wybranych postanowień kończących postępowanie w sprawie, które zapadają na posiedzeniu niejawnym, WSA w trybie art. 179a ppsa może również – w takiej sytuacji – orzec na posiedzeniu niejawnym.
Z systematyki przepisów wynika zarazem, że do ponownego rozpoznania sprawy przez WSA w trybie nowego art. 179a ppsa może dojść po wyczerpaniu przez sąd i strony czynności przewidzianych w art. 179 ppsa. Dopiero wówczas – przed przedstawieniem skargi kasacyjnej wraz z odpowiedzią i aktami sprawy NSA – sąd pierwszej instancji może zastosować nowy art. 179a ppsa, przy czym, jeśli będzie orzekał w tym trybie na posiedzeniu jawnym, musi zawiadomić o tym strony na ogólnych zasadach przewidzianych w art. 91 ppsa.
Ile orzeczeń i jakich
Sposób redakcji nowego art. 179a ppsa może ponadto wzbudzać wątpliwość dotyczącą tego, ile orzeczeń i w jakiej formie powinno zapaść na skutek zastosowania tej normy.
Co do tej pierwszej kwestii, to pomimo brzmienia art. 179a ppsa, z którego mogłoby wynikać, że WSA najpierw uchyla zaskarżone orzeczenie, po czym – w wyniku ponownego rozpoznania sprawy – wydaje kolejne orzeczenie, należy zdecydowanie przyjąć, że uchylenie zaskarżonego orzeczenia oraz wydanie w jego miejsce nowego rozstrzygnięcia następuje jednocześnie, po powtórnym rozpoznaniu sprawy przez WSA na wyznaczonym w tym celu posiedzeniu (za taką wykładnią, oprócz analogii z pokrewnych rozwiązań procesowych, przemawia również treść ostatniego zdania art. 179a ppsa, gdzie wyraźnie jest mowa o wydaniu jednego orzeczenia).
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona8
Pozostaje wobec tego druga kwestia formy, w jakiej WSA orzeka w trybie art. 179a ppsa. O ile bowiem nie budzą większych wątpliwości sytuacje, w których WSA wyrokiem uchyla zaskarżony wyrok i w to miejsce wydaje nowy (odpowiednio postanowieniem uchyla zaskarżone postanowienie i w jego miejsce wydaje nowe orzeczenie w tej samej formie; będzie to dotyczyło przede wszystkim przypadków oczywistej zasadności podstaw kasacyjnych), o tyle zdecydowanie bardziej złożone sytuacje będą występować przy nieważności postępowania.
Wynika to z faktu, że przyczyny nieważności postępowania wskazane w art. 183 § 2 pkt 1–3 ppsa pokrywają się z podstawami odrzucenia skargi wymienionymi w art. 58 § 1 pkt 1, 4 i 5 ppsa, co na gruncie nowego art. 179a ppsa może implikować konieczność uchylenia zaskarżonego wyroku oraz odrzucenia skargi (niejako analogicznie do tego, co jest przewidziane w art. 189 ppsa; w omawianych okolicznościach nie można zresztą również wykluczyć potrzeby uchylenia zaskarżonego wyroku i umorzenia postępowania).
Powstaje wówczas problem formy orzeczenia WSA, gdyż nie jest wykluczone przyjęcie, że sąd powinien w takiej sytuacji wydać wyrok (uchylający w pkt 1 sentencji zaskarżony wyrok) oraz połączyć go od razu z postanowieniem stanowiącym drugi punkt sentencji tego wyroku (w brzmieniu: „odrzuca skargę" lub „umarza postępowanie"). Ta koncepcja jednak nie przekonuje, szczególnie, że prawidłowo powyższe orzeczenia (nawet jeśli zostają wydane w tej samej dacie) powinny zapadać odrębnie, co z kolei nie da się pogodzić z przedstawionym już wcześniej wymogiem, aby w trybie art. 179a ppsa było wydawane tylko jedno orzeczenie WSA.
Dlatego też jako zdecydowanie bardziej adekwatne (a zarazem poprawne) jawi się rozwiązanie zakładające wydawanie przez WSA w omawianej sytuacji (jednego) postanowienia uchylającego zaskarżony wyrok (w pkt 1 sentencji) oraz odrzucającego skargę lub umarzającego postępowanie (w pkt 2 sentencji).
Zaskarżać kasacją czy zażaleniem
Na gruncie nowego art. 179a ppsa wyłania się dodatkowo problem wynikający z tego, że przepis ten – z jednej strony – dopuszcza uchylenie przez WSA zaskarżonego orzeczenia m.in. z powodu nieważności postępowania i ponowne rozpoznanie sprawy, natomiast z drugiej strony kategorycznie stanowi, że od wydanego w ten sposób orzeczenia – a więc zarówno wyroku, jak i postanowienia – przysługuje skarga kasacyjna.
Tymczasem przyczyna nieważności postępowania wskazana w art. 183 § 2 pkt 3 ppsa pokrywa się z podstawą odrzucenia skargi wymienioną w art. 58 § 1 pkt 4 ppsa, co na gruncie art. 179a ppsa oznacza, że w przypadku wystąpienia stanu litis pendens bądź res iudicata WSA powinien – postanowieniem – uchylić wyrok i odrzucić skargę na podstawie art. 58 § 1 pkt 4 ppsa, poniekąd analogicznie, jak czyni to NSA w trybie art. 189 ppsa.
W takiej zaś sytuacji dojdzie do kolizji, z jednej strony, przepisów art. 173 § 1 oraz art. 194 § 1 pkt 1a ppsa, które wskazują w takiej sytuacji na zażalenie jako właściwy środek odwoławczy, natomiast z drugiej strony, przepisu art. 179a ppsa, wyraźnie przewidującego wyłącznie skargę kasacyjną od orzeczeń – a więc zarówno wyroków, jak i postanowień – wydanych w trybie tego przepisu. Powstaje więc pytanie, czy od postanowienia WSA o odrzuceniu skargi wydanego na podstawie art. 58 § 1 pkt 4 ppsa po ponownym rozpoznaniu sprawy w trybie art. 179a ppsa – wskutek nieważności wcześniejszego postępowania – przysługuje zażalenie, na co wskazuje art. 173 § 1 oraz art. 194 § 1 pkt 1a ppsa czy też skarga kasacyjna, jak wynika to z art. 179a ppsa.
Nie wchodząc tutaj w szersze uzasadnienie teoretyczne wypada raczej przyjąć, że właściwa jest w takiej sytuacji skarga kasacyjna. Zastrzec zarazem należy, że nie jest wykluczona również wykładnia przeciwna (wskazująca jednak na zażalenie), choć wydaje się ona mniej uprawniona.
Ile razy autokontrola
Można się również zastanawiać również nad tym, czy w przypadku wniesienia skargi kasacyjnej od orzeczenia WSA zapadłego w trybie nowego art. 179a ppsa dopuszczalne jest powtórne zastosowanie tej regulacji (przykładowo w sytuacji gdy WSA rozstrzygnął na podstawie art. 179a ppsa sprawę z uwagi na nieważność wcześniejszego postępowania, po czym kolejna skarga kasacyjna od wydanego w ten sposób orzeczenia zawiera oczywiście usprawiedliwione podstawy).
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona9
Nie przesądzając ostatecznie tej kwestii, wydaje się, że taka sytuacja nie jest kategorycznie wykluczona, w szczególności wobec braku w tym zakresie wyraźnego zakazu na wzór tego, jaki znamy z art. 285 ppsa.
Podstawy oczywiście uzasadnione
Praktyka z pewnością ujawni również dalsze problemy szczegółowe związane ze stosowaniem nowego przepisu art. 179a ppsa, pierwszą potrzebą zaś jest wypracowanie w orzecznictwie i piśmiennictwie jednolitego stanowiska co do rozumienia pojęcia „oczywiście usprawiedliwione podstawy skargi kasacyjnej".
Wstępnie można przyjąć, że będzie tutaj chodziło wyłącznie o zarzuty dotyczące przepisów jednoznacznych w treści (których wykładnia nie nasuwa wątpliwości), samo naruszenie zaś tych przepisów będzie musiało być widoczne „na pierwszy rzut oka" (rażące), przy czym w wypadku przepisów postępowania ewidentny będzie ponadto musiał być wpływ ich naruszenia na wynik sprawy.
W wyniku zmian wprowadzonych ustawą nowelizującą poszerzono również zakres uprawnień NSA do orzekania w postępowaniu kasacyjnym co do istoty sprawy sądowoadministracyjnej (por. art. 188 ppsa), które obecnie ma stanowić zasadę wyrokowania przez NSA w postępowaniu kasacyjnym (nie wynika to jednak z systematyki przepisów regulujących postępowanie kasacyjne, bowiem zasady techniki prawodawczej wymagają, aby w tekście prawnym najpierw formułowana była reguła, a dopiero po niej następowały wyjątki od tej reguły).
W myśl zatem nowego brzmienia art. 188 ppsa NSA może uchylić zaskarżone orzeczenie i rozpoznać merytorycznie skargę wniesioną do WSA, jeżeli uzna, że istota sprawy (sądowoadministracyjnej – por. art. 1 ppsa) jest dostatecznie wyjaśniona. W takim wypadku NSA za podstawę orzekania przyjmuje stan faktyczny ustalony w zaskarżonym orzeczeniu (a contrario brak ustalenia tego stanu w sposób jednoznaczny przez WSA również w obecnym stanie prawnym powinien wyłączać możliwość zastosowania art. 188 ppsa).
Warto dodać, że orzekając na podstawie art. 188 ppsa, NSA stosuje posiłkowo przepisy art. 145–151 oraz 154 ppsa, wobec czego – w aktualnym stanie prawnym (po zmianach wprowadzonych ustawą nowelizującą) – nie ma generalnej przeszkody do zastosowania w tym przypadku także nowych (znowelizowanych) przepisów art. 145a § 1 i 3, art. 146 § 2 oraz art. 149 § 1b ppsa, jak również art. 154 § 2 ppsa. W praktyce może to jednak napotykać pewne trudności, bowiem przykładowo wydanie przez NSA orzeczenia na podstawie art. 188 w zw. z art. 145a § 1 ppsa spowoduje, że ewentualną skargę, o której mowa w art. 145a § 3 ppsa, będzie trzeba wnieść do innego sądu (właściwego WSA).
Co w uzasadnieniu
Pozostałe wynikające z ustawy nowelizującej zmiany dotyczące przebiegu postępowania przed sądem administracyjnym drugiej instancji, które były już sygnalizowane w pierwszej części niniejszego cyklu, mają w przeważającej mierze charakter uzupełniający i porządkujący oraz nie wywołują, przynajmniej na tym etapie, zasadniczych wątpliwości. Z jednym jednak wyjątkiem.
Mianowicie, dość niefortunna – w aspekcie intencji ustawodawcy – wydaje się redakcja znowelizowanego art. 193 ppsa. W założeniu bowiem zmiana ta miała służyć skróceniu uzasadnień wyroków oddalających skargę kasacyjną, jednak zestawiając obecną treść art. 193 ppsa z brzmieniem art. 141 § 4 ppsa trudno jest – przynajmniej wprost – dojść do wniosku, że uzasadnienie wyroku oddalającego skargę kasacyjną może być ograniczone wyłącznie do oceny (prawnej) zarzutów zawartych w takiej skardze.
* * *http://www4.rp.pl/Administracja/3102099 ... n-WSA.html
Piotr Gołaszewski – wykładowca w Katedrze Prawa i Postępowania Administracyjnego WPiA UW, autor i współautor opracowań z zakresu procedury administracyjnej, w tym komentarzy do kodeksu postępowania administracyjnego i prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi
podstawa prawna: ustawa z 9 kwietnia 2015 r. o zmianie ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (DzU z 2015 r., poz. 658)
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona10
Jak etyka nie zabrania, to prawnik ma zielone światło do działania
Korzystanie z pośrednictwa przy pozyskiwaniu klientów od lat jest tematem burzliwych dyskusji w korporacji adwokackiej i radcowskiej. Obie mówią: nie wolno! Przeżycie na rynku wymusza jednak na prawnikach szukanie dojścia do klientów w różny sposób.
Prawnicy, zarówno adwokaci jak i radcowie prawni coraz częściej poszukują różnych możliwości zarobkowych odbiegających od klasycznego prowadzenia modelu własnej kancelarii. I nie ma się co dziwić, ponieważ uruchomienie kancelarii to jedno, a ściągnięcie do niej klientów, to drugie. Pierwsze nie przeszkadza drugiemu, ale z automatu pierwsze nie pociąga za sobą drugiego. Dlatego też prawnicy podejmują współpracę z firmami, które tych klientów pozyskują. I tak np. w ostatnim czasie z uwagi na niedawno przeprowadzane egzaminy wstępne na aplikacje prawnicze, w internecie pojawiały się ogłoszenia firm, które oferują sporządzanie odwołań od wyników egzaminów. Odwołania, jak można przeczytać w ofercie firm, piszą adwokaci i radcowie prawni. I mogą to robić.
Zwykła decyzja
- Odwoływanie się od wyników egzaminów należy do dziedziny postępowań administracyjnych. Z formalnego punktu widzenia nie ma przeciwwskazań do tego, by adwokat przyjął zlecenie przygotowania projektu odwołania, w toku postępowania administracyjnego oraz skargi w toku postępowania sądowo administracyjnego - mówi adwokat Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej.
Podobnie widzi to radca prawny Agata Rewerska, która w ramach swojej działalności zawodowej prowadzi Szkołę Prawa Procesowego Ad Exemplum. - Decyzja komisji egzaminacyjnej jest zwykłą decyzją administracyjną, podlega zaskarżeniu do organu wyższego stopnia, a następnie do sądu administracyjnego. Mieści się zatem w zakresie kompetencji zawodowych radców. Pamiętać należy także, że zasada nemo iudex in causa sua wykładana jest w środowisku prawniczym również jako zalecenie nieprowadzenia samodzielnie procesów w swoich sprawach. Każdy, nawet zawodowy prawnik ma bowiem stosunek emocjonalny do sprawy, której jest stroną - tłumaczy mec. Rewerska.
Sztywne zasady
Problem tkwi gdzie indziej, a mianowicie - jak wskazuje mec. Zwara - elementem budzącym kontrowersje jest udział pośredników między adwokatem a osobą zainteresowaną uzyskaniem pomocy prawnej.
Adwokata obowiązuje bowiem zakaz korzystania z reklamy, jak również zakaz pozyskiwania klientów w sposób sprzeczny z godnością zawodu oraz współpracy z podmiotami pozyskującymi klientów z naruszeniem prawa lub zasad współżycia społecznego (jak stanowi par. 23 kodeksu etyki adwokackiej).
U radców, art. 33 kodeksu etyki radców prawnych, określa, że radca może pozyskiwać klientów w sposób zgodny z prawem, dobrymi obyczajami i z poszanowaniem godności zawodu. Radcowie zrezygnowali niedawno z uregulowania wprost zakazu korzystania z odpłatnego pośrednictwa. Do 30 czerwca 2015 r. obowiązywał bowiem art. 26, mówiący, że radca prawny niezależnie od formy wykonywania zawodu może pozyskiwać klientów w sposób zgodny z prawem, dobrymi obyczajami i godnością zawodową, w szczególności nie naruszając zasad wskazanych w art. 25 niniejszego kodeksu, ani też nie korzystając z odpłatnego pośrednictwa.
- W obwiązującym kodeksie etyki radcy prawnego zakaz korzystania z odpłatnego pośrednictwa nie został sformułowany wprost, jak to miało miejsce we wcześniejszym stanie prawnym. Nie oznacza to jednak, że nowe przepisy dopuszczają taki sposób funkcjonowania radców prawnych na rynku. Zakaz korzystania z usług firm pozyskujących klientów w zamian za wynagrodzenie należy wywodzić z obowiązku pozyskiwania klientów w sposób zgodny z prawem, dobrymi obyczajami i z poszanowaniem godności zawodu. Analogicznie jak w przypadku poprzedniego kodeksu, w którym niekorzystanie z
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona11
odpłatnego pośrednictwa wskazywano jedynie jako przykład stosowania się do tych zasad. Dopuszczenie odpłatnego pośrednictwa przy świadczeniu usług przez radców prawnych było szeroko dyskutowane na etapie tworzenia nowego kodeksu. Powstał nawet projekt przepisów przewidujący takie rozwiązanie, jednak ostatecznie nie znalazł on uznania Krajowego Zjazdu Radców Prawnych i nie został wprowadzony do Kodeksu - tłumaczy Włodzimierz Chróścik, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie.
Firma może więcej
Radca prawny Agata Rewerska, która od 2007 r. zajmuję się kwestiami etyki zawodowej podkreśla, że przecież to co nie jest zabronione, jest dozwolone (nullum crimen sine lege). - Jeśli zatem przepis zabraniający takich praktyk nie został powielony w nowym kodeksie etyki, to przyjąć należy, że jest to wynikiem świadomego i zaplanowanego działania - podnosi radczyni.
I wskazuje dalej, że w większości dużych kancelarii istniały bowiem działy business development od dawna, a przedmiotową zmianę należy traktować jako zrównanie szans rynkowych małych i średnich kancelarii.
- Podkreślenia wymaga także fakt, że przy obecnym stadium rozwoju rynku usług prawniczych w Polsce, takie wsparcie kancelarii jest konieczne. Radca prawny czy adwokat powinien bowiem przede wszystkim zajmować się pomocą prawną, a nie pozyskiwaniem klientów. Jeśli koniunktura na rynku uległa zmianie na tyle, że pozyskanie klienta stało się trudne, czy wręcz bardzo trudne, to przepisy korporacyjne powinny ułatwiać radcom prawnym funkcjonowanie na rynku. Z tej perspektywy uważam decyzję o pominięciu tej regulacji w nowym kodeksie etyki za zasadną - wyjaśnia mec. Rewerska. I dodaje, że nie dostrzega zagrożeń związanych z tym rozwiązaniem. - Co więcej w mojej ocenie jest to naturalna droga rozwoju gospodarki i rynku. Wszystko wymaga w dzisiejszych czasach specjalizacji i wsparcia biznesowego. Dlaczego zatem inni uczestnicy rynku mogą korzystać z takich narzędzi, a radca prawny czy adwokat nie? Od momentu, gdy staliśmy się przedsiębiorcami, powinniśmy mieć prawo do korzystania z instrumentów rynkowych, które przysługują innym przedsiębiorcom. Zakazywanie nam możliwości pozyskiwania klienta przy wsparciu profesjonalnych podmiotów (z pełnym poszanowaniem oczywiście zasad etyki i godności zawodu) może poważnie ograniczyć udział radców prawnych i adwokatów w rynku usług prawniczych, a to byłoby chyba wylanie dziecka z kąpielą - podsumowuje mec. Rewerska.
Ewa Maria Radlińska; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... lania.html
Sposób na walkę z reklamowym bezładem wylądował w trybunale
Wiele przepisów ustawy krajobrazowej (Dz.U. z 2015 r. poz. 774) jest sprzecznych z Konstytucją RP. Tak uważa Związek Pracodawców Business Centre Club. Właśnie wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o stwierdzenie jej niezgodności z ustawą zasadniczą. Powód? W jego ocenie ustawa m.in. narusza zasadę niedziałania prawa wstecz.
O tym, że od niedawna obowiązująca ustawa wydaje się konstytucyjnie wątpliwa, DGP informował już ponad miesiąc temu („Billboardowy bałagan tępiony wstecz” – DGP nr 181/2015).
Na mocy kontrowersyjnego aktu gminy od 11 września uprawnione są do uchwalania uchwał krajobrazowych, w których mogą ustalać zasady sytuowania reklam. Cały szkopuł jednak w tym, że opisywane uchwały znajdą zastosowanie również do istniejących – i posadowionych zgodnie z prawem – urządzeń. Te w myśl ustawy mają zostać dostosowane do gminnych uchwał w terminie nie krótszym niż 12 miesięcy. O tym, kiedy dokładnie, zdecydować mają już samorządy. Niewykluczone więc, że część z legalnie wzniesionych nośników – uznana przez nowe regulacje za sprzeczne z prawem – będzie musiała zniknąć, a przedsiębiorcy zmuszeni będą do wykonania nowych reklam.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona12
W ocenie BCC taka sytuacja w sposób rażący godzi w konstytucyjną zasadę ochrony praw nabytych. – Firmy zajmujące się reklamą zewnętrzną będą zmuszone korygować swoje zrealizowane inwestycje, obawiając się, że zostaną zdelegalizowane. W tej mierze dostrzegamy retroaktywność nowych rozwiązań w stosunku do praw nabytych wcześniej – wskazuje dr Łukasz Bernatowicz, ekspert prawny BCC.
Co więcej – jak podkreśla – ustawa może doprowadzić do sytuacji, gdy w każdej gminie funkcjonować będą odmienne zasady dotyczące sytuowania obiektów małej architektury, co istotnie utrudni prowadzenie działalności. – Przedsiębiorcom powinno się ułatwiać, a nie utrudniać funkcjonowanie – akcentuje ekspert.
Kolejna z uwag dotyczy naruszenia prawa własności, chronionego przez art. 64 konstytucji. Jak podnosi BCC, przez omawiane regulacje właściciele działek nie będą już bowiem mogli samodzielnie decydować o usytuowaniu i parametrach obiektów reklamowych na nich położonych. Dotąd zaś takie uprawnienie im przysługiwało.
– Leży nam na sercu kwestia ładu przestrzennego, jednakże pozostawienie ustawy krajobrazowej w niezmienionym brzmieniu doprowadzi do kryzysu na rynku reklamowym, a co za tym idzie – negatywnie wpłynie na rynek pracy i działalność wielu pracodawców. Przedsiębiorcy branży reklamy zewnętrznej zostaną, w drodze niekonstytucyjnych przepisów, ograniczeni w możliwości prowadzenia swojej działalności. Liczymy, że trybunał podzieli naszą argumentację – puentuje mec. Bernatowicz.
Anna Krzyżanowska; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... unale.html
NSA: fikcja doręczenia nie dla każdego
Monopol Poczty Polskiej na obowiązywanie w procedurze sądowoadministracyjnej daty stempla pocztowego mógłby podważyć tylko Trybunał Konstytucyjny lub ustawodawca
Oddanie przed upływem przewidzianego prawem terminu pisma procesowego w polskiej placówce pocztowej innego operatora niż wyznaczony (Poczta Polska) nie skutkuje zachowaniem terminu w sytuacji, gdy pismo dostarczono sądowi po jego upływie – uchwalił skład siedmiu sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego. W ten sposób przeciął rozbieżności w orzecznictwie administracyjnym, opowiadając się za bardziej restrykcyjnym stanowiskiem.
Rozbieżności w sądach
Uchwałę podjęto na wniosek prokuratora generalnego. W sprawie chodziło o wykładnię art. 83 par. 3 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (Dz.U. z 2012 r. poz. 270 – dalej p.p.s.a.). Zgodnie z jego brzmieniem oddanie pisma w polskiej placówce pocztowej operatora wyznaczonego w rozumieniu ustawy – Prawo pocztowe (Dz.U. z 2012 r. poz. 1529) jest równoznaczne z wniesieniem go do sądu.
Na gruncie tego przepisu doszło do spolaryzowania się orzecznictwa NSA. Zgodnie z pierwszym nurtem (np. w orzeczeniach NSA o sygn. akt I OZ 711/14, I OZ 571/14 czy II OZ 877/14) tylko złożenie pisma za pośrednictwem Poczty Polskiej skutkować mogło zachowaniem terminu. Argumentacja zawarta w uzasadnieniach tych orzeczeń oparta była na wykładni gramatycznej art. 83 p.p.s.a. i uznaniu, że od 1 stycznia 2013 r. (wtedy weszła w życie ustawa – Prawo pocztowe) obowiązki operatora wyznaczonego przez trzy lata pełni Poczta Polska SA, o czym przesądza art. 178 ust. 1 prawa pocztowego.
W myśl drugiego podejścia (m.in. w sprawach o sygn. akt I OZ 343/15, I OSK 2547/4 czy II OZ 278/13) wskazywano, że nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której strona postępowania sądowoadministracyjnego, aby skorzystać z domniemania zachowania terminu, może doręczać pisma sądowi wyłącznie za pośrednictwem operatora wyznaczonego, podczas gdy sądy mogą doręczeń dokonywać przez wszystkich operatorów. Obywatel nie jest o takim ograniczeniu
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona13
informowany, a znalezienie stosownych regulacji nastręcza trudności. Jeden ze składów ocenił nawet, że opisywana regulacja budzi wątpliwości co do jej zgodności z zasadą demokratycznego państwa, wymogiem prawidłowej legislacji oraz prawem do sądu (postanowienie NSA, sygn. akt II FZ 1915/14).
I do tej interpretacji bliżej było prokuratorowi generalnemu. Podkreślał on, że to, iż Poczta Polska jest operatorem wyznaczonym, nie jest faktem notoryjnym. Co więcej, otrzymanie przez stronę pisma z sądu za pośrednictwem innego operatora (InPost) może stanowić element upewniający ją, że wysłanie np. odwołania przy pomocy tegoż samego podmiotu jest dopuszczalne i skuteczne. PG wskazał, że w obrocie brak stosownych druków pouczeń dla stron.
– W sytuacji gdy wykładnia gramatyczna prowadzi nas do rozstrzygnięcia, które w świetle powszechnie akceptowanych wartości musi być uznane za rażąco niesłuszne, niesprawiedliwe, nieracjonalne, możemy odstąpić od reguł tej wykładni – podkreślał Lucjan Nowakowski, prokurator PG.
Przypomniał, że wątpliwości co do doręczeń dotyczyły również procedury karnej. Tu jednak ustawodawca zdecydował się na zmianę, która obowiązuje od 9 listopada 2013 r. (patrz ramka). W efekcie w procedurze karnej zachowanie terminu nie zależy od tego, którego operatora wybierze strona.
Zgoda na formalizm
Nie przekonało to sędziów NSA (choć jeden z nich złożył zdanie odrębne). Jak podkreślał przewodniczący składu sędzia Jacek Chlebny, art. 83 par. 3 p.p.s.a. należy wykładać ściśle.
– Ewentualne ujemne następstwa dla strony postępowania sądowoadministracyjnego, która nadała pismo w placówce innego operatora pocztowego niż wyznaczony, narażając się tym samym na uchybienie terminu, nie stanowi wystarczającej podstawy do przyjęcia w drodze wykładni stanowiska, że określony w art. 83 par. 3 p.p.s.a. skutek wniesienia pisma do sądu nastąpił także, jeśli zostało ono nadane za pośrednictwem innego operatora – wskazywał Jacek Chlebny. Dodawał, że wykładnia ta stałaby w sprzeczności z jednoznacznym brzmieniem przepisu. W ocenie składu orzekającego istotne dla sprawy jest to, iż zgodnie z art. 17 prawa pocztowego jedynie wydane przez placówkę pocztową operatora wyznaczonego potwierdzenie nadania przesyłki rejestrowanej ma moc dokumentu urzędowego.
Zgadza się z tym oczywiście Poczta Polska.
– Inne stanowisko byłoby sprzeczne z wyraźnym brzmieniem przepisu. Dotrzymanie terminu na złożenie pism w postępowaniach sądowych ma kluczowe znaczenie dla przebiegu tych postępowań: enumeratywne określenie podmiotów, za pomocą których strony mogą wysyłać pisma, jest niezbędne dla zachowania bezpieczeństwa prawnego – przekonuje dr Damian Flisak, z-ca dyrektora zarządzającego pionem prawnym w Poczcie Polskiej.
Radca prawny Krystian Szostak, członek zarządu InPost SA, nie ma wątpliwości, że przepisy są precyzyjne. Tyle że – wskazuje – to nie rozwiązuje problemu: bo nie dla wszystkich są zrozumiałe, a przy tym ograniczają prawa nadawców i zakłócają konkurencję wśród operatorów pocztowych.
– Drogą do zmiany sytuacji nie powinna być uchwała NSA, gdyż sąd, interpretując prawo, musi działać w granicach ustaw. Jeśli jednak prawo nie działa dobrze i powoduje to ujemne skutki dla tysięcy osób, to należy to prawo zmienić – zaznacza mec. Szostak.
Jak mówi, niezrozumiała jest sytuacja, w której apelację od wyroku skazującego na dożywocie za morderstwo można skutecznie złożyć w ostatnim dniu terminu u dowolnego operatora pocztowego w Polsce, a odwołanie od mandatu za brak opłaty za parkowanie – wyłącznie u wyznaczonego.
– Te absurdalne rozwiązania mają swój wymiar ekonomiczny: za nadanie priorytetowego listu poleconego u operatora wyznaczonego płacimy 5,50 zł, a podobna usługa świadczona przez tego samego operatora w segmentach rynku, na
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
5 października 2015
Strona14
których istnieje konkurencja, kosztuje dwa razy mniej. To ewidentnie narusza wolność obywateli, którzy są nie tylko zmuszani do korzystania z usług określonego operatora, ale jednocześnie do płacenia za tę usługę zbyt wiele – akcentuje przedstawiciel InPost.
W jego ocenie wystarczyłoby, by przywilej fikcji prawnej, w której data stempla pocztowego jest równoznaczna z datą doręczenia pisma, miał każdy operator gwarantujący rzetelność usługi. Weryfikować to można w niezależnym badaniu obejmującym operatora wyznaczonego, dokonywanym np. przez prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
– Należy zmienić prawo, a to zadanie dla przyszłego Sejmu. Tymczasem obywatele pokrzywdzeni przez te przepisy mogą wnosić skargę konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego. Z chęcią pomożemy w jej przygotowaniu – puentuje przedstawiciel InPost.
Anna Krzyżanowska; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... zdego.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 26

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona1
Spis treści
Choroba adwokata nie odroczy rozprawy………………………………………….1
Eliminowanie sędziów nie dla ministra……………………………………..2
Lepszy ekspert sądowy musi więcej kosztować……………………………………………….4
Skarbówka przychylniej o kosztach dokształcania…………………………………..5
Od 2016 roku minister będzie ujednolicał interpretacje……………….…………5
Podatnik na podsłuchu? To możliwe……………7
W opolskim sądzie obrońcy mimo woli…………………….8
Minister idzie na wojnę z prawniczą elitą…………………..9
Sędzia nie powinien ingerować w pozytywną ocenę urzędnika……………………………………………10
Jak powstaje rząd…………………………………11
Choroba adwokata nie odroczy rozprawy
Aleksander Tobolewski, http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/310249 ... prawy.html
Sąd uznał, że choroba adwokata nie jest powodem do odroczenia rozprawy, bo mógł wyznaczyć substytuta. Pełnomocnik jednak jak artysta często jest nie do zastąpienia.
Ze zdziwieniem przeczytałem wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie, w którym uznał, że choroba pełnomocnika nie musi być powodem do odroczenia rozprawy. Zdaniem sądu tylko obłożnie chory pełnomocnik nie mógłby udzielić dalszego pełnomocnictwa – czytaj: wyznaczyć substytuta do prowadzenia sprawy. Już w 1993 r. Sąd Najwyższy wyraził pogląd, że nie ma prawnej definicji choroby obłożnej, i sugerował, że jest to choroba powodująca istotne i trwałe zakłócenie warunków codziennej egzystencji chorego, wymagająca otoczenia go stałą opieką lekarską. Czy Sąd Apelacyjny o tym zapomniał? Uznał, mimo zaświadczenia lekarza sądowego (a nie zwykłego lekarza), że pełnomocnik mógł ustanowić zastępcę, tym bardziej że korzystał z tej możliwości w procesie przed sądem pierwszej instancji. Choroba profesjonalnego pełnomocnika – zdaniem sądu – „nie zwalnia sama przez się z obowiązku należytej staranności, mającej na celu zabezpieczenie interesów klientów". Bez wątpienia sąd ma rację, tylko czy wyznaczenie substytuta jest właśnie należytą starannością? W tym przypadku – z całym szacunkiem – nie dla mnie.
Szczególna więź
I tu zaczynają się moje wątpliwości. Pomijając kwestie choroby, gdy klient zwraca się o prowadzenie sprawy do konkretnego adwokata czy radcy prawnego, to z reguły ma do tego podstawy. Albo pełnomocnik jest uznanym autorytetem, albo został rekomendowany jako „dobry", albo nawet, jeśli został wzięty z książki telefonicznej czy internetu, to zawierając umowę, między nim a klientem nawiązuje się więź zaufania. Klient musi mieć zaufanie do swojego pełnomocnika. Ta więź czasami trwa, niestety, tylko do chwili, gdy klient da zaliczkę i zostawi prawnika w spokoju.
Przy podpisaniu pełnomocnictwa prawie zawsze klient podpisuje klauzulę, że pełnomocnik może ustanowić dalszych pełnomocników – według uznania. To prawo – moim zdaniem – jest w Polsce nadużywane. Często klient, jeśli
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona2
uczestniczy w rozprawie, jest na tyle zaskoczony, że nie rozumie i nie oponuje (zresztą czy sąd go wysłucha), gdy zamiast autorytetu, któremu dał pełnomocnictwo, w sądzie reprezentuje go inny adwokat czy radca albo i aplikant.
Nawet substytut będący doświadczonym prawnikiem dostaje czasem akta sprawy w ostatniej chwili i czyta je dopiero przed wejściem do sali rozpraw. Czasami dopytuje klienta o szczegóły, które tenże przekazał pełnomocnikowi podczas pierwszego spotkania.
Prawo klienta
Wróćmy jednak do sprawy krakowskiej. Sąd Apelacyjny stwierdził, że pełnomocnik nie wykazał, że jest na tyle obłożnie chory, by nie mógł udzielić dalszego pełnomocnictwa. Krótko mówiąc, sąd uznał, że wyznaczenie w takiej sytuacji substytuta byłoby równoznaczne z prawidłową reprezentacją mocodawcy. Naprawdę?! Czy dla sądu nie jest oczywiste, że wybór tego, a nie innego pełnomocnika jest podstawowym prawem klienta? Czy nie dostrzega, że pełnomocnik, właśnie nie wyznaczając substytuta, daje stronie pewność, że jej prawa w postępowaniu będą należycie chronione? Można by zadać jeszcze więcej pytań, dlaczego sąd wydał taki, a nie inny wyrok.
Odrębny problem to nadużywanie przez profesjonalnych pełnomocników różnych powodów do odraczania spraw, co jest właściwie bezkarne. Sąd jest bezradny. Albo pełnomocnik chory, albo klient za granicą, albo świadkowie nie przybyli. To odbija się na ogólnym nastawieniu sędziów, którzy uważają, że uzasadnianie wniosków o przełożenie rozprawy z powodu choroby pełnomocnika jest tylko pretekstem do odraczania procesu. Rzeczywiście często tak jest. Nie oznacza to jednak, że prawa klienta do bycia reprezentowanym przez wybranego pełnomocnika mają być naruszane, a w tym przypadku moim zdaniem sąd właśnie je naruszył.
Więcej cierpliwości
Kanada nie jest wolna od podobnych praktyk. Sądy są jednak cierpliwe do momentu, gdy sędzia uzna, że działanie strony czy pełnomocnika jest w złej wierze lub niedbalstwem. Wtedy może nakazać, i często to robi, żeby rozprawa odbyła się w określonym terminie bez względu na niestawienie się strony, pełnomocnika czy świadków. Czy nie warto się zastanowić nad mutatis mutandis wprowadzeniem takiego rozwiązania w Polsce?
Sam kiedyś w trakcie procesu dostałem ataku kamicy nerkowej. Wylądowałem w szpitalu. Dla sędziego zdarzenie to nie było wystarczające, by odroczyć rozprawę. Postawił ultimatum, by tego samego dnia dostarczyć zaświadczenie ze szpitala wystawione przez lekarza odpowiedzialnego za moje leczenie, że nie mogę uczestniczyć w rozprawie, i to pod rygorem wydania zaocznego wyroku, niekorzystnego dla mojego klienta. Sędzia nie sugerował natomiast, by mój wspólnik z niemal identycznym doświadczeniem czy inny adwokat zastąpił mnie na rozprawie. Dodam, że po kilku miesiącach przerwy spowodowanej chorobą wygrałem sprawę mojej klientki, bo byłem przygotowany do polemiki z dwoma profesorami medycyny na temat choroby Alzheimera. Czy mój wspólnik lub aplikant, którego bym wówczas wyznaczył, mógł zrobić to samo? Nie mógł bez przygotowania, które zajęło mi kilkanaście godzin.
Jestem przeciwny nagminnemu zlecaniu spraw substytutom. Na szczęście przybywa radców prawnych i adwokatów i mam nadzieję, że zarówno oni, jak i sądy zrozumieją, że tak jak artysta, konkretny pełnomocnik jest często nie do zastąpienia.
Eliminowanie sędziów nie dla ministra
Lata działania pod ostrzałem mediów, polityków i kreowania negatywnego wizerunku sędziów spowodowały syndrom oblężonej twierdzy. To jednak my, a nie minister, musimy eliminować z urzędu osoby, które nie nadają się do jego sprawowania.
Rz: Trybunał Konstytucyjny ostro rozprawił się ostatnio z nowelizacją prawa o ustroju sądów powszechnych. Sędziowie długo walczyli z tymi zmianami i nie udało im się przekonać ministra, by od nich odstąpił. To upór czy pewność sprawiły, że musiał interweniować prezydent?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona3
Irena Kamińska: Upór. I to niczym nieusprawiedliwiony. Ministrowie sprawiedliwości przychodzą i odchodzą, każdy ma jakąś wizję, a jej realizację powierza wiceministrom, nie interesując się często szczegółami. Wiceministrowie odpowiedzialni za sądy i za nowelizację prawa o ustroju sądów powszechnych to sędziowie i to oni gotują nam ten los. Jeżeli przeciwko jakiejś koncepcji, jak w tym przypadku, są Krajowa Rada Sądownictwa, prokurator generalny, stowarzyszenia sędziów, prezydent, to sędzia, nawet w funkcji wiceministra, powinien mieć moment refleksji, a nie bronić do upadłego koncepcji. Jest bowiem ciągle sędzią. I jego obowiązkiem jest obrona zasad demokratycznego państwa prawa. Coś jednak niedobrego dzieje się z sędziami obejmującymi tę funkcję. Zapominają, kim są i gdzie będą musieli wrócić.
Trybunał wydał orzeczenie jedynie słuszne i chwała mu za to. Nie zmienia to jednak faktycznych możliwości ministra sprawiedliwości. Może on zapoznać się z każdymi aktami sprawy bez ich ściągania do ministerstwa. Pozostał bowiem niezaskarżony przepis art. 175a § 5 ustawy, który daje ministrowi możliwość dostępu do centralnych baz danych sądów i sądowych systemów teleinformatycznych. W bazach tych będą elektroniczne wersje akt, a w nich wszystko. Nie tylko dane osobowe, ale i dane wrażliwe oraz cały przebieg postępowania. Trybunał, uzasadniając orzeczenie, mówił o poczuciu przyzwoitości polityków sprawujących urząd ministra, ale nikt już chyba nie wierzy, że głównie tą zasadą kieruje się większość polityków.
Obywatel powierza w toku postępowania najskrytsze tajemnice dotyczące jego lub najbliższych mu osób. Kto teraz zagwarantuje, że nie wyciekną do mediów przy jakiejś politycznej rozgrywce?
Po co ministrowi coraz więcej władzy nad sądami?
Żeby wpływać na orzecznictwo. Sądy, przy ciągle jeszcze obowiązującej konstytucji, są jedynym rodzajem władzy publicznej, której nie można nic kazać ani zabronić w orzecznictwie. Nie wiadomo co będzie z prokuraturą, jeżeli uda się ją podporządkować władzy wykonawczej, ale jak było w czasach tego podporządkowania, pamiętamy wszyscy.
Dopóki jest konstytucja, dopóty wykluczone są zakusy wpływania wprost na niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Ale możliwe są tzw. miękkie sposoby. Żądanie akt określonej sprawy, uprzejme zapytanie prezesa sądu, czy nie widzi potrzeby wystąpienia z wnioskiem o postępowanie dyscyplinarne wobec sędziego, pismo do prezesów sądów z wiadomością, że uchwała Sądu Najwyższego dotycząca sposobu przeniesienia sędziego w zasadzie nie obowiązuje, nałożony na nich obowiązek meldowania codziennie do określonej godziny, ilu sędziów odmówiło orzekania i ile wyroków zostało unieważnionych z tego powodu. Sposobów jest dużo. Wszystkie mogą spowodować świadomość sędziego podejmującego decyzje orzecznicze, że treść wydanego wyroku wpłynie na jego dalsze losy. Choćby poprzez nieuwzględnienie wniosku KRS o nominację na wyższy sędziowski urząd. Gdyby udało się w ten sposób zastraszyć sędziów, co mam nadzieję nie nastąpi, można zastraszyć bardzo wielu ludzi. Niewygodnych i niepokornych. Każdy, kto chce ograniczenia niezależności władzy sądowniczej, musi o tym pamiętać. Bo kiedyś na celowniku może znaleźć się on sam.
Opozycja krytykuje obecnego ministra za dążenie do silnej władzy nad sądami, a sama proponuje ją jeszcze wzmocnić. Może być trudniej.
Byłam na wielu posiedzeniach komisji i podkomisji sejmowych, ale nie pamiętam, żeby opozycja jakoś bardzo stanowczo protestowała przeciwko ograniczaniu niezależności władzy sądowniczej. Nawet jeżeli, to w normie. Każda opozycja, i to bez względu na rodzaj i program należących do niej partii, jest przeciwna propozycjom sprawującej władzę koalicji. Rządzącej koalicji – promującej podobno zasady obowiązujące w państwie prawa – udało się przez osiem lat podporządkować sądy ministrowi sprawiedliwości, jak dotąd jeszcze nikomu. Sporo zawdzięczamy też Trybunałowi Konstytucyjnemu.
Czy będzie trudniej? Sędziowie sami muszą sobie wywalczyć to, co jest zapisane w konstytucji. Prezesi sądów – niezależność sądów przez wykonywanie tylko poleceń ministra sprawiedliwości osadzonych w normach obowiązującego prawa. A każdy z nas powinien budować autorytet wymiaru sprawiedliwości i zaufanie do niego zarówno na sali rozpraw przez orzecznictwo, jak i poza nią.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona4
Rozumiem, że żądanie ściągnięcia akt konkretnej sprawy do resortu może nie podobać się sędziom. Ale jednocześnie przypominam sobie okoliczności, w których zrobił to Jarosław Gowin. Tysiące osób poszkodowanych w Amber Gold, grube miliony, których poszkodowani mogą nigdy nie zobaczyć, i pretensje do ministra, że nic nie robi. Nie dziwię się, że chciał zobaczyć, o co w tej sprawie naprawdę chodzi. Musiał więc mieć akta...
I co miałoby w efekcie dać społeczeństwu to zapoznanie się z aktami przez ministra sprawiedliwości? Kazałby wydać określone orzeczenie lub opowiedział o zawartości akt mediom? Minister ma dostęp do akt za pośrednictwem sędziów wizytatorów zatrudnionych w ministerstwie. To, czy są to ludzie najwyższej merytorycznej próby i czy ma do nich zaufanie, jest problemem ministra i prowadzonej przez niego polityki kadrowej. O powodach, dla których nie jest to zgodne z konstytucją, wypowiedział się zresztą Trybunał Konstytucyjny.
Czasem odnoszę wrażenie, że sędziowie trochę histerycznie podchodzą do każdej zaproponowanej przez ministra zmiany. Nie jest tak?
Nie jest. Stowarzyszenia sędziowskie wielokrotnie popierały różne nowelizacje w częściach, w których były korzystne dla obywateli. Nie zgadzamy się jednak z zapisami, które są sprzeczne z konstytucją, a ostatni wyrok TK potwierdza, że miewamy rację. A poza tym te ciągłe zmiany przeważnie służą tylko rozszerzaniu władzy ministra sprawiedliwości. Nie przyspieszają postępowań, nie ograniczają kognicji sądów. Nie służą obywatelom. Sąd potrzebuje ciszy i spokoju do opanowania wpływu ok. 15 mln spraw rocznie. Tymczasem, jak pisała pani niedawno, „Temidę znów czeka reforma". Jesteśmy w trakcie reformy od dwudziestu paru lat.
Dlaczego dla władzy wykonawczej nadzór nad sądowniczą wydaje się tak atrakcyjny? Przecież w niezawisłych sądach nic nie ugrają...
Była już o tym mowa. W niezawisłych sądach tak. Ale gdyby udało się tę niezawisłość nieco osłabić... Gdyby udało się sędziów zastraszyć... Każdy w końcu ma jakąś rodzinę na utrzymaniu i jakiś kredyt do spłacenia. Można by sprawować władzę w sposób autorytarny, nie martwiąc się o odpowiedzialność karną i cywilną polityków. Gdyby tak jeszcze udało się podporządkować Trybunał...
Tak jak w każdej grupie zawodowej wśród sędziów zdarzają się czarne owce – ludzie, którzy nigdy nie powinni zostać sędziami. Środowisko ma problem z wyeliminowaniem ich, może więc byłoby dobrze, gdyby zrobił to minister, który za funkcjonowanie sądów odpowiada...
I tutaj mamy wiele do zrobienia. Lata działania pod ostrzałem mediów, polityków oraz kreowania negatywnego wizerunku sędziów spowodowało syndrom oblężonej twierdzy. Musimy eliminować z urzędu sędziego osoby, które z różnych powodów nie nadają się do jego sprawowania. Ale danie ministrowi prawa do eliminowania sędziego z urzędu? To już było. Kiedyś Rada Państwa mogła to zrobić. Na telefon. Uzasadniając, że sędzia nie daje rękojmi należytego sprawowania urzędu. Nieusuwalność sędziego jest jedną z podstawowych gwarancji jego niezawisłości. Jeżeli jej zabraknie, możemy się pożegnać z państwem prawa.
—rozmawiała Agata Łukaszewicz; http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/310249 ... istra.html
Irena Kamińska jest sędzią NSA, prezesem Stowarzyszenia Sędziów Themis
Lepszy ekspert sądowy musi więcej kosztować
SĄDOWNICTWO | Wynagrodzenie instytutu za ekspertyzę dla sądu czy prokuratury, należy się według jego stawek, a nie jak dla zwykłych biegłych.
Tak mówi najnowsza uchwała Sądu Najwyższego. Stawki stosowane przez instytuty czy podobne placówki są zwykle kilka razy wyższe, ale dobra opinia musi kosztować – znawcy sądownictwa są w tej kwestii zgodni. Luka w taryfie. Spór wynikł między dwoma firmami budowlanymi, a Sąd Okręgowy w Białymstoku przyznał Instytutowi Techniki Budowlanej 2775 zł, w tym VAT, wynagrodzenia za sporządzenie uzupełnienia opinii (niezależnie od wynagrodzenia za samą opinię), stosując
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona5
stawki obowiązujące w tym instytucie. To postanowienie zaskarżył pozwany. W jego ocenie uzupełnienie było wyjątkowo ubogie w treść, nie zawierało uzasadnienia ani przytoczenia publikacji naukowych. Rozpoznając to zażalenie, sąd apelacyjny powziął wątpliwości, które zawarł w pytaniu do Sądu Najwyższego: Czy wynagrodzenie instytutu naukowego lub naukowobadawczego za sporządzoną opinię powinno być określane na podstawie stawek stosowanych w instytucie sporządzającym opinię, czy też zgodnie z ogólnymi stawkami dla biegłych. A te reguluje rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 24 kwietnia 2013 r. w sprawie określenia stawek wynagrodzenia biegłych, taryf zryczałtowanych oraz sposobu dokumentowania wydatków niezbędnych dla wydania opinii w postępowaniu cywilnym. Poprzednie rozporządzenie wyraźnie te kwestie regulowało, wynagrodzenie za ekspertyzy wykonane przez instytut (poza medycznymi) należy się według stawek danej placówki. Stawki instytutów są kilka, a bywa że i kilkanaście razy wyższe, natomiast praktyka sądów jest rozbieżna i za każdym ze stanowisk można przytoczyć wiele prawnych argumentów. Wyższe stawki Sąd Najwyższy, pod przewodnictwem sędziego SN Antoniego Górskiego, podjął uchwałę, że podstawą wynagrodzenia za opinię instytutu naukowego są stawki w nim stosowane. Uchwała jednak dopowiada, że sąd ustala ostateczną wysokość wynagrodzenia, uwzględniając wymagane kwalifikacje, czas potrzebny do wydania opinii i nakład pracy. To jest pewna furtka do zmniejszania wynagrodzenia, ale biegli nie są bezbronni. – Z biegłymi mamy generalny problem właśnie z powodu niskich wynagrodzeń – mówi Marcin Łochowski, sędzia cywilny z SO Warszawa Praga. – Można spotkać takie stanowisko: chętnie podejmiemy się wykonania ekspertyzy, ale nie dla danego sądu, gdyż jego sędziowie przyznają niskie honoraria. Niezbędna jest więc regulacja systemowa dotycząca biegłych. Co się tyczy usług instytutów, to po pierwsze są sprawy, których nie da się rozstrzygnąć bez opinii instytutu, gdy np. trzeba zastosować specjalistyczną aparaturę, a po drugie, wniosek taki pojawia się często, gdy w sprawie są już sprzeczne opinie i trzeba niejako superbiegłego. Formalnie jednak każda ekspertyza jest równoprawna i od sądu zależy, czy się do niej przychyli. Romuald Tomczyk, prezes Stowarzyszenia Rzeczoznawców Ekonomicznych, wskazuje, że instytut także jest nierówny instytutowi. Jego Stowarzyszenie też kiedyś stosowało własne stawki, ale były kwestionowane, więc stosują „zwykłe”. – Przyjęliśmy zasadę: niska cena, duży obrót – mówi. Nie każdą wiedzę specjalną, a jej wykorzystaniu służą ekspertyzy biegłych, da się uzyskać za niską cenę. – Obawiałbym się, gdyby skąpienie na biegłych zaniżało poziom ekspertyz – dodaje sędzia Łochowski.
Marek Domagalski; http://archiwum.rp.pl/artykul/1290356-L ... 290356?_=1
Skarbówka przychylniej o kosztach dokształcania
PIT Ministerstwo Finansów deklaruje, że jest szansa na zmianę niekorzystnych dla przedsiębiorców interpretacji o studiach i kursach.
Interpretacje zostaną poddane analizie i ewentualnej zmianie – zapewnia ministerstwo w komunikacie opublikowanym na swojej stronie internetowej. To reakcja na artykuł „Rzeczpospolitej” z 21 października. Opisaliśmy w nim m.in. interpretację zabraniającą rozliczania w podatkowych kosztach wydatków na naukę angielskiego poniesionych przez notariusza, który chciał zdobyć uprawnienia tłumacza przysięgłego. Oraz na doktorat robiony przez radcę prawnego prowadzącego kancelarię. Fiskus uznał, że te inwestycje nie przydadzą się w firmie. Teraz obiecuje poprawę.
Wp; http://archiwum.rp.pl/artykul/1290332-S ... 290332?_=1
Od 2016 roku minister będzie ujednolicał interpretacje
NOWELIZACJA | W przyszłym roku wiele wydanych już wyjaśnień fiskusa dotyczących prawa podatkowego może zostać uchylonych.
Wchodząca w życie 1 stycznia 2016 r. obszerna nowelizacja ordynacji podatkowej (DzU z 2015 r., poz. 1649) przynosi nieco zmienione reguły dotyczące wiążących interpretacji prawa podatkowego. Nadal będą one dostępne dla podatników, ale jednak na nieco innych zasadach. Ich wydawaniem będzie się zajmowało Biuro Krajowej Informacji Podatkowej – nowy organ podległy ministrowi finansów. Zbiorowo i szybko Wydawanie interpretacji ma być unowocześnione – wnioskujący podatnik będzie mógł je otrzymać drogą elektroniczną. Może to rozwiązać występujący
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona6
w praktyce problem ze spóźnionym doręczaniem interpretacji. Wnioskodawca będzie mógł też zażądać, aby poinformowano go telefonicznie lub przez internet o tym, jaka jest data i treść wydanej już interpretacji. Taką informację fiskus będzie musiał przekazać niezwłocznie, a jeśli podatnik wystąpi o nią jeszcze przed wydaniem interpretacji – najpóźniej następnego dnia roboczego po jej wydaniu. Z nowych przepisów ucieszą się zapewne firmy przeprowadzające wielostronne transakcje. Dopuszczono w nich bowiem możliwość wydawania interpretacji grupowych. Z wnioskiem o interpretację będzie mogło wystąpić „dwóch lub więcej zainteresowanych uczestniczących w tym samym zaistniałym stanie faktycznym albo mających uczestniczyć w tym samym zdarzeniu przyszłym”. W praktyce może to rozwiązać problemy pojawiające się, gdy np. kilku podwykonawców tego samego kontraktu uzyskuje zupełnie różne interpretacje na interesujący ich temat opodatkowania ich działań. Nowe przepisy mogą usunąć podobne problemy pojawiające się w związku z opodatkowaniem rozmaitych czynności związanych z realizacją zamówień publicznych. O interpretację będzie mógł wystąpić zamawiający w rozumieniu prawa zamówień publicznych. Skutki wydanych interpretacji będą dotyczyły nie tylko zamawiającego, ale też podmiotów realizujących zamówienie. Ogólne zamiast indywidualnych Jednak najpoważniejsze zmiany dotyczą relacji pomiędzy interpretacjami indywidualnymi a ogólnymi. Te ostatnie wydawane są przez ministra finansów w liczbie najwyżej kilku rocznie. Niewykluczone, że od 2016 r. będzie ich więcej. Nowe brzmienie art. 14c ordynacji podatkowej nadaje im bowiem większą rangę. W zamyśle chodzi o odciążenie administracji skarbowej, która dziś wydaje interpretacje indywidualne masowo, w liczbie kilkudziesięciu tysięcy rocznie. Gdy okaże się, że sytuacja podatnika występującego o interpretację indywidualną jest podobna do którejś z wydanych wcześniej interpretacji ogólnych, fiskus odmówi wydania interpretacji. Mało tego, minister finansów będzie mógł z urzędu uchylić wydaną wcześniej interpretację indywidualną, gdy uzna, że została już rozstrzygnięta interpretacją ogólną, wydaną w takim samym stanie prawnym. Na postanowienia w tych sprawach będzie przysługiwało zażalenie. Już na etapie prac legislacyjnych wielu ekspertów zwracało uwagę, że właśnie takie sytuacje będą powodowały spory z fiskusem. Chodzi o to, że bardzo różnie można oceniać podobieństwa i różnice stanów faktycznych z interpretacji indywidualnej i ogólnej. Podatnik będzie mógł złożyć zażalenie na odmowę wydania interpretacji, ale to nie gwarantuje mu sukcesu. Sąd administracyjny rozpatrujący takie zażalenie nie będzie bowiem rozpatrywał meritum sprawy, czyli adekwatności owego stanu do interpretacji ogólnej. Nowe przepisy tworzą dla podatników jeszcze inne ryzyko. Może się zdarzyć, że podatnik zastosuje się do interpretacji ogólnej, wierząc, że stan faktyczny odpowiada temu opisanemu w owej ogólnej interpretacji. Jednak organ skarbowy podczas kontroli może ten stan faktyczny odczytać inaczej. W efekcie może dojść do sytuacji, w której organ podatkowy wyda niekorzystną dla podatnika decyzję, mimo że ten był przeświadczony, iż postępuje zgodnie nie tylko z prawem, ale też z interpretacją ogólną. Trudno dziś ocenić, na jaką skalę będą zmieniane wydane już interpretacje indywidualne. Trudno się spodziewać, aby doszło do ich masowej zmiany, choćby Ministerstwo Finansów miało najlepsze chęci ujednolicenia podejścia do niektórych zagadnień podatkowych. Jednak nowe przepisy zawierają gwarancję jawności tych zmian. Otóż nowe § 4 i 5 w art. 14 ordynacji podatkowej przewidują obowiązkową publikację informacji o zmianie, uchyleniu bądź stwierdzeniu wygaśnięcia każdej interpretacji indywidualnej. Właściwym do ogłaszania o tym miejscem ma być Biuletyn Informacji Publicznej na stronie internetowej Ministerstwa Finansów. Kiedy opłata będzie zwracana Nie będzie natomiast większych zmian w opłatach za wydanie interpretacji. Od każdego opisanego we wniosku stanu faktycznego i zdarzenia przyszłego trzeba będzie zapłacić 40 zł. W nowych przepisach art. 14f ordynacji wyjaśniono, że opłata wnioskowa podlega zwrotowi tylko w kilku przypadkach: całkowitego lub częściowego wycofania wniosku albo gdy zapłacono ją w kwocie wyższej od należnej. W tym ostatnim przypadku zwrotowi będzie podlegała tylko odpowiednia część wpłaconej kwoty.
Paweł Rochowicz; http://archiwum.rp.pl/artykul/1290268-O ... 290268?_=1
Podatnik na podsłuchu? To możliwe
PROCEDURY | Kontrolowanie i utrwalanie treści rozmów telefonicznych przedsiębiorcy jest dopuszczalne, jeśli narazi on budżet na uszczuplenie o wartości wyższej niż 200-krotność minimalnego wynagrodzenia.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona7
Czy w sprawach o przestępstwa skarbowe polegające na narażeniu należności publicznoprawnej na uszczuplenie dopuszczalne jest zarządzenie kontroli i utrwalania rozmów telefonicznych w celu wykrycia i uzyskania dowodów dla toczącego się postępowania lub zapobieżenia popełnienia nowego przestępstwa skarbowego? Jaka wartość (znaczna czy duża) stanowi próg, od którego dopuszczalne jest zarządzenie takich czynności? – pyta czytelnik. Przepisy regulujące postępowanie w sprawach o przestępstwa skarbowe dają możliwość prowadzenia kontroli i utrwalania treści rozmów telefonicznych. Podstawą takiego działania jest przede wszystkim art. 237 kodeksu postępowania karnego (dalej: k.p.k.), który wskazuje możliwość prowadzenia podsłuchu. Znajduje on zastosowanie w sprawach karnych skarbowych na mocy art. 113 § 1 kodeksu karnego skarbowego (dalej: k.k.s), który odsyła do k.p.k., stanowiąc o odpowiednim stosowaniu jego postanowień do spraw o przestępstwa skarbowe. Przepisy określające podstawy i warunki stosowania różnego rodzaju środków przymusowych przez właściwe organy zawarte są jednak również w ustawach szczególnych. I tak, podstawę prawną dla podsłuchu w sprawach o przestępstwa skarbowe zawiera również art. 36c ustawy z 28 września 1991 r. o kontroli skarbowej (dalej: u.k.s.). Zgodnie z art. 237 k.p.k., zarządzenie kontroli i utrwalania treści rozmów telefonicznych może nastąpić w celu wykrycia i uzyskania dowodów dla toczącego się postępowania lub zapobieżenia popełnieniu nowego przestępstwa. Jest to jednak dopuszczalne wyłącznie w odniesieniu do wskazanych w przepisie przestępstw. Jednym z nich jest przestępstwo dotyczące mienia znacznej wartości (art. 237 § 3 pkt 15 k.p.k.). To w tym przypadku zachodzi możliwość odpowiedniego zastosowania cytowanego przepisu do przestępstw skarbowych. Pozostałe przypadki wskazane w art. 237 § 3 k.p.k. obejmują wyłącznie czyny z kodeksu karnego. Jak interpretować różne limity Warunkiem dopuszczalności podsłuchu jest określona wartość należności publicznoprawnej uszczuplonej lub narażonej na uszczuplenie. Kodeks postępowania karnego posługuje się pojęciem mienia o znacznej wartości, jako wartości uprawniającej do prowadzenia kontroli rozmów. Odsyła w ten sposób do definicji z kodeksu karnego (k.k.), który rozróżnia wartości: znaczną – powyżej 200 000 zł oraz wielką – ponad 1 000 000 zł. Kodeks karny skarbowy rozróżnia jednak inne wartości: małą – nieprzekraczającą 200krotności minimalnego wynagrodzenia, dużą – więcej niż 500krotność minimalnego wynagrodzenia, oraz wielką – przekraczającą 1000krotność minimalnego wynagrodzenia. Na podstawie których wartości należy więc oceniać dopuszczalności zarządzenia podsłuchu w sprawach karnych skarbowych? Czy ma to być wartość znaczna według k.k., do której odnosi się art. 237 k.p.k.? Czy może, stosując k.p.k. odpowiednio, tj. z modyfikacjami uwzględniającymi odmienności regulacji karnych skarbowych, należy właściwie dostosować art. 237 k.p.k. i dopuszczalność kontroli oraz utrwalania rozmów uzależnić od przekroczenia jednego z progów z k.k.s.? A jeżeli tak, to którego, skoro kodeks karny skarbowy nie posługuje się pojęciem znacznej wartości? Kwestię tę rozstrzygnął Sąd Najwyższy w postanowieniu z 31 marca 2015 r. (I KZP 27/14). Sąd stwierdził, że stosując odpowiednio art. 237 k.p.k. na gruncie karnym skarbowym, należy uznać, że kontrola i utrwalanie rozmów są dopuszczalne w przypadku przestępstw dotyczących należności o wartości wyższej niż mała w rozumieniu k.k.s., a zatem w przypadku przekroczenia równowartości200krotności minimalnego wynagrodzenia. W uzasadnieniu postanowienia Sąd Najwyższy wskazał, że kryterium znacznej wartości w k.k. jest najczęściej zasadniczą granicą pomiędzy przestępstwami podstawowymi i kwalifikowanymi (o większym ciężarze). W regulacjach k.k.s. taką podstawową granicą jest próg małej wartości. Pozostałe dwa kryteria (wartość duża i wielka) wpływają jedynie na wymiar kary, nie zaś na zaistnienie przestępstwa. Należy zatem uznać, że stosując art. 237 k.p.k. w sprawach karnych skarbowych, zarządzenie podsłuchu jest dopuszczalne przy przekroczeniu progu małej wartości należności publicznoprawnej uszczuplonej lub narażonej na uszczuplenie. Co więcej, biorąc pod uwagę definicję znacznej wartości według k.k. oraz małej wartości według k.k.s., są to progi o najbardziej zbliżonej wartości. Poziom umożliwiający zarządzenie podsłuchu w przypadku przestępstw skarbowych jest jednak wyższy niż ten przewidziany dla przestępstwa. Będzie on także regularnie rósł wraz ze wzrostem minimalnego wynagrodzenia.
O wiele niższy próg dopuszczalności zarządzenia podsłuchu ustanawia u.k.s. Zgodnie z art. 36c u.k.s. wywiad skarbowy może zarządzić kontrolę operacyjną, jeśli wartość należności publicznoprawnej uszczuplonej lub narażonej na uszczuplenie przekracza 50krotność minimalnego wynagrodzenia za pracę.
W opolskim sądzie obrońcy mimo woli
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona8
Prezes opolskiego sądu okręgowego znalazł sposób na akcję protestacyjną adwokatów. W związku z tym, że nie przedstawiono mu wykazu tych mogących świadczyć pomoc prawną z urzędu, postanowił włączyć na listę chętnych wszystkich członków opolskiej palestry.
Spotkało się to z ostrym sprzeciwem Naczelnej Rady Adwokackiej. Jutro jej prezydium podejmie decyzję co do dalszych kroków.
Sprawa wiąże się z problemem nienowelizowanych od ponad dekady stawek za prowadzenie spraw z urzędu. W wakacje minister sprawiedliwości zadeklarował ich podwyższenie. Powołał także zespół składający się z przedstawicieli resortu, adwokatów i radców prawnych, który miał opracować projekt nowego rozporządzenia w tej kwestii. Po kilku spotkaniach adwokaci odstąpili jednak od prac, uznając, że resortowi wcale nie zależy na zmianach, a działania mają jedynie charakter pozorny. Adwokatura zdecydowała o akcji protestacyjnej. Jej polem stała się nowa procedura karna, która od 1 lipca zobowiązuje sąd do zapewnienia obrońcy z urzędu każdemu oskarżonemu, który wyrazi taką chęć.
NRA podjęła więc uchwałę, by okręgowe rady adwokackie wysyłały do sądów wykaz jedynie tych adwokatów, którzy zadeklarowali chęć prowadzenia obron z urzędu (listę A). Samorządy miały się natomiast wstrzymać z wysyłaniem listy B, gdzie znajdować się mieli wszyscy prawnicy uprawnieni do obron (po ten wykaz sąd sięga, gdy prawników z pierwszej listy nie wystarczy).
Opolska ORA poszła jednak dalej i zdecydowała o nieprzekazywaniu żadnej z list. Prezes sądu okręgowego postanowił więc ustalić listę obrońców na własną rękę.
„Abstrahując od oceny prawnej powyższej sytuacji powiadamiam państwa, iż lista A, samodzielnie ustalona przez prezesa SO w Opolu, zawiera wszystkie nazwiska adwokatów wpisanych na listę Izby Adwokackiej w Opolu, a zatem również tych, którzy nie deklarowali gotowości udzielania oskarżonym pomocy prawnej z urzędu” – poinformował dziekan ORA adwokat Cezary Goryszewski.
Zdaniem NRA prezes sądu działał niezgodnie z przepisami. „Wydaje się oczywiste, że nie ma żadnych podstaw prawnych, aby pan prezes w drodze arbitralnej decyzji jednostronnie decydował o tym, który z adwokatów członków Izby Adwokackiej w Opolu będzie umieszczony na liście obrońców w jej części A. Takie działanie narusza nie tylko przepisy prawa, ale także narusza interesy adwokatów, którzy w rzeczywistości nie złożyli ORA w Opolu deklaracji potwierdzającej gotowość udzielania oskarżonym pomocy prawnej z urzędu” – czytamy w piśmie adwokata Rafała Dębowskiego, sekretarza NRA do prezesa sądu.
Przedstawiciel NRA wskazuje też, że niedotrzymanie przez ORA w Opolu instrukcyjnego terminu (31 lipca) przekazania wykazów adwokatów, o których mowa w par. 2 rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie sposobu zapewnienia oskarżonemu korzystania z pomocy obrońcy z urzędu (Dz.U. z 2015 r. poz. 816), nie daje prawa do naruszania par. 6 tego aktu, a więc ustalenia listy obrońców wbrew ich woli. W myśl bowiem omawianego przepisu prezes sądu dopiero po otrzymaniu list A i B od samorządów adwokackiego i radcowskiego uprawniony jest do ułożenia takiego wykazu.
Anna Krzyżanowska; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/adwoka ... -woli.html
Minister idzie na wojnę z prawniczą elitą
Brytyjski minister sprawiedliwości rozważa wprowadzenie przymusowego podatku od działalności największych kancelarii prawnych, z którego dochód zostałby przeznaczony na opłaty sądowe w sprawach karnych.
Jak podaje dziennik "The Times", podatek w wysokości 1 proc. od obrotów 100 najbardziej dochodowych korporacji prawniczych w Wielkiej Brytanii mógłby zasilić budżet wymiaru sprawiedliwości kwotą ok. 190 mln funtów. Łączne
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona9
dochody tych firm sięgają rocznie 20,64 mld funtów. Szef resortu sprawiedliwości Michael Gove chce, aby w zamian zlikwidowana została kontrowersyjna opłata sądowa pobierana od oskarżonych, którzy przyznali się do winy.
Danina, wprowadzona przez jego poprzednika Chrisa Graylinga, funkcjonuje od kwietnia ubiegłego roku. Już na etapie projektu była negatywnie określana przez środowiska prawnicze jako "podatek do sprawiedliwości", gdyż w praktyce obciąża przede wszystkim osoby najuboższe. Zgodnie z obowiązującym rozwiązaniem oskarżeni, którzy przyznają się do winy w sądzie I instancji dla spraw karnych (magistrates court) muszą uiścić opłatę w wysokości 150 funtów. Jeśli jednak zdecydują się na proces sądowy i w jego następstwie zostaną skazani, muszą zapłacić już ponad 1,200 funtów. Dochody z tej daniny szacuje się na ok. 65-90 mln funtów rocznie.
Organizacje działające na rzecz praw obywatelskich od początku przekonywały, że taka opłata zachęca oskarżonych do przyznawania się do winy, aby uniknąć ryzyka wysokich kosztów procesowych. Ponad 50 sędziów karnych z Anglii i Walii w ramach protestu zrezygnowało z pełnienia urzędu, twierdząc, iż obligatoryjna danina jest niepotrzebną i nieproporcjonalną karą wymierzaną najbiedniejszym, która podkopuje ich prawo do uczciwego procesu
Prezes Law Society (samorządu zawodowego angielskich i walijskich adwokatów) Jonathan Smithers w reakcji na propozycję ministra sprawiedliwości powiedział, że jest ona niczym innym jak "podatkiem od sukcesu", który może doprowadzić do obniżenia konkurencyjności brytyjskiego rynku usług prawniczych oraz osłabienia jego międzynarodowego pozycji jako światowego centrum prowadzenia sporów. "Dodatkowy podatek nałożony na prawników może sprawić, że kancelarie prawne zaczną na nowo zastanawiać się, czy warto utrzymywać siedziby w Anglii i Walii. A to z kolei może mieć konsekwencje dla całej gospodarki" - powiedział Smithers
Alasdair Douglas, szef londyńskiego oddziału Law Society, stwierdził natomiast, że "nałożenie specjalnego podatku na jeden wybrany segment sektora prawniczego, aby sfinansować usługi publiczne, wydaje się intelektualnie nie do utrzymania".
W odpowiedzi na krytyczne głosy środowiska prawniczego brytyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości wydało oświadczenie, w którym napisano, że w Wielkiej Brytanii obecnie funkcjonują dwa systemy sprawiedliwości dla dwóch różnych kategorii obywateli. "Bogata, międzynarodowa klasa ma dostęp do złotego standardu brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości, podczas gdy wszyscy pozostali muszą zmagać się ze skrzeczącym, przestarzałym systemem." - czytamy w oświadczeniu.
Propozycja wprowadzenia podatku od najbogatszych kancelarii to kolejny element, który wzmacnia reputację ministra Gove'a jako lewicującego reformatora. W czerwcu podczas jednego z wystąpień publicznych dał wyraźny sygnał, że prawnicy najlepiej radzący sobie na rynku powinni mieć większy udział we wspieraniu wymiaru sprawiedliwości. "Ci, którzy osiągnęli korzyści finansowe dzięki naszej kulturze prawnej, muszą inwestować w jej korzenie. Dlatego też uważam, że przedstawiciele zawodów prawniczych odnoszący największe sukcesy mogą i powinni robić więcej, aby chronić dostęp do wymiaru sprawiedliwości dla wszystkich" - oświadczył Gove.
EŚ; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... elita.html
Wiceminister odwołana za jazdę po pijanemu
Zatrzymana w ostatni piątek przez łódzką policję Monika Zbrojewska miała ponad 2 promile alkoholu we krwi. Jeszcze tego samego dnia w nocy została odwołana z funkcji podsekretarza stanu przez premier Ewę Kopacz.
Według łódzkich funkcjonariuszy Zbrojewska zachowywała się agresywnie i z racja zagrożenia, jakie stwarzała, musieli skuć ją kajdankami. Po zatrzymaniu została odwieziona do izby wytrzeźwień. W tym tygodniu prawdopodobnie usłyszy zarzut prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości. Wyrokiem sądu może stracić prawo jazdy stracić na co najmniej 3 lata. Dodatkowo grozi jej do 2 lat pozbawienia wolności.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona10
Po zdarzeniu minister sprawiedliwości Borys Budka zapowiedział, że jeśli informacja o zatrzymaniu Zbrojewskiej się potwierdzi, to w poniedziałek złoży wniosek o jej dymisję. Ostatecznie zdecydowano jednak nie czekać i jeszcze w piątek premier Ewa Kopacz podjęła decyzję o odwołaniu wiceminister.
Monika Zbrojewska jest adwokatem i doktorem habilitowanym nauk prawnych. Specjalizuje się w zagadnieniach z zakresu procedury karnej, prawa karnego skarbowego i prawa wykroczeń. Odbyła też aplikację prokuratorską.
EŚ/rmf24.pl; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... anemu.html
ze strony MINISTERSTWA SPRAWIEDLIWOŚCI;
Sędzia nie powinien ingerować w pozytywną ocenę urzędnika
Orzeczenie
Cykliczna weryfikacja pracy członka korpusu służb cywilnej nie jest wolna od subiektywnego osądu przełożonego. Sądy powinny tylko w wyjątkowych sytuacjach uchylać decyzje o przyznaniu pozytywnej noty. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Urzędnik wniósł przeciwko dyrektorowi generalnemu ministerstwa odwołanie od oceny okresowej sporządzonej 24 marca 2011 r. Zakwestionował ją w zakresie sześciu not cząstkowych i odpowiadających im kryteriów, z wyjątkiem odnoszącej się do wskaźnika „umiejętności analityczne” (to kryterium było zweryfikowane powyżej oczekiwań). Urzędnik w efekcie zażądał uchylenia zaskarżonej oceny i nakazania pozwanemu sporządzenia jej po raz drugi. Wskazał, że inny pracownik departamentu otrzymał wyższą notę od niego, choć wykonywał pracę o porównywalnej jakości i ilości co on, czym naruszono zasadę równego oceniania.
Sąd I instancji przypomniał, że na 19 pracowników departamentu 15 otrzymało ocenę powyżej oczekiwań, a pozostali – w tym powód – na poziomie oczekiwań. Sąd nie uwzględnił zarzutu, że inny pracownik otrzymał wyższą ocenę, mimo że wykonywał pracę w porównywalnej jakości i ilości co skarżący. Stwierdził, że opisy stanowisk nie były tożsame, ponieważ różnił je udział niektórych czynności w ogólnych obowiązkach pracowniczych. W efekcie żądanie urzędnika zostało oddalone. Sprawa trafiła do sądu II instancji, który orzekł, że w ministerstwie nie wypracowano zasad dokonywania ocen okresowych przy zastosowaniu obiektywnych, zdefiniowanych i ujednoliconych kryteriów. Ponadto – jak podkreślił skład orzekający – ani pośredni, ani bezpośredni przełożony pracownika nie zdefiniowali jednoznacznie, jakie warunki musi spełnić podwładny, by otrzymać ocenę pozytywną na poziomie oczekiwań czy powyżej oczekiwań, a jakie, by otrzymać najwyższą notę – znacznie powyżej oczekiwań.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona11
Sąd II instancji uchylił zaskarżoną ocenę i nakazał jej ponowne powtórzenie. Pełnomocnik resortu wniósł więc skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Ten orzekł, że sąd apelacyjny niewłaściwie przyjął, że sąd rozpatrujący odwołanie członka korpusu służby cywilnej ma prawo uchylić ocenę okresową, ewentualnie ją zmienić. Zdaniem SN ocena okresowa nie jest wolna od subiektywnego osądu osoby oceniającej.
W ocenie SN weryfikacja obiektywnych kryteriów oraz subiektywnej oceny spełnienia oczekiwań pracodawcy w myśl przepisów regulujących tę kwestię powoduje, że w przypadku uzyskania przez pracownika pozytywnej noty uchylenie jej przez sąd może nastąpić tylko w szczególnie uzasadnionych okolicznościach. W efekcie zaskarżony wyrok został uchylony i przekazany do ponownego rozpatrzenia. ©?
Artur Radwan; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... dnika.html
Dla przypomnienia 
Jak powstaje rząd
PAP , J.K., http://www4.rp.pl/Prawo/310269966-Jak-p ... -rzad.html
Konstytucja przewiduje trzy możliwe kroki wyłonienia rządu po wyborach. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który m.in. desygnuje premiera. Jeśli ta próba zakończyłaby się niepowodzeniem, inicjatywę przejmuje Sejm. Gdyby posłom nie udało się powołać rządu, inicjatywa wraca do prezydenta.
Pierwsze posiedzenie Sejmu – dymisja rządu
Pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu zwołuje prezydent na dzień przypadający w ciągu 30 dni od dnia wyborów; po tegorocznych wyborach inauguracyjne posiedzenia najpóźniej muszą więc odbyć się 24 listopada. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu nowej kadencji dotychczasowy premier składa dymisję.
"Prezydent nie może nie przyjąć tej dymisji. Musi też powierzyć tej samej Radzie Ministrów dalsze sprawowanie obowiązków do czasu powołania nowej Rady Ministrów. Mamy więc rząd, ale jest to rząd w stanie dymisji" - powiedział PAP konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego dr Ryszard Piotrowski.
Ze sformułowań konstytucji dot. współdziałania władz - zaznaczył - można wnioskować, że rząd znajdujący się w stanie dymisji jest w swoich możliwościach i swoich działaniach ograniczony. "Jednocześnie w razie potrzeby ten rząd powinien podejmować wszystkie działania związane z realizacją jego konstytucyjnych kompetencji, a więc również związane ze sprawowaniem kierownictwa w dziedzinie stosunków z innymi państwami i organizacjami międzynarodowymi. Ta kwestia jest raczej konsekwencją zwyczajów kultury konstytucyjnej niż wyraźnych sformułowań konstytucji" – powiedział konstytucjonalista.
I. Prezydent desygnuje premiera i powołuje rząd
Zgodnie z konstytucją prezydent desygnuje nowego premiera, który proponuje skład rządu. "Desygnowanie premiera powinno nastąpić po przyjęciu dymisji Rady Ministrów na pierwszym posiedzeniu Sejmu" - powiedział Piotrowski. Dodał, że konstytucja nie nakłada na prezydenta żadnych obowiązków, jeśli chodzi o osobę, którą desygnuje szefa rządu: może to być kandydat partii zwycięskiej, koalicji partii, ale także nawet osoba spoza polityki.
Prezydent na powołanie szefa rządu z pozostałymi jego członkami i odebranie przysięgi od nowo powołanej Rady Ministrów ma 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu. Najpóźniej 14 dni po powołaniu premier przedstawia program działania rządu (wygłasza expose) i składa wniosek o wotum zaufania dla rządu, którego udziela Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona12
Prezydent Andrzej Duda powiedział w niedzielę, że desygnując premiera, będzie korzystał ze swoich konstytucyjnych uprawnień. "Będę też zwracał uwagę na to, jakie do tej pory były w Polsce zwyczaje parlamentarne, kto zazwyczaj tworzył rząd, komu tę misje powierzano" - dodał.
Piotrowski powiedział, że prezydent desygnując premiera bierze pod uwagę, że zaproponowany przez niego rząd, aby uzyskać wotum zaufania, musi zdobyć poparcie bezwzględnej większości w Sejmie. "Ważnym elementem dotychczasowego zwyczaju jest przeprowadzanie przez prezydenta konsultacji poprzedzających desygnowanie premiera" - powiedział konstytucjonalista.
"W dotychczasowej praktyce prezydent zwracał się do większości lub wyraźnie zarysowanej koalicji o zasugerowania kandydata, co oznaczało, że decyzje podejmowały w istocie gremia parlamentarne" - powiedział Piotrowski. Zaznaczył, że jest to konsekwencją konstytucyjnego wymogu uzyskania przez rząd poparcia bezwzględnej większości w Sejmie. Dodał, że nigdy dotychczas nie było tak, by prezydent dążył do przekazania tworzenia rządu Sejmowi.
W pierwszym konstytucyjnym kroku może dojść do tego, że rząd nie zostanie powołany m.in. gdy powołana przez prezydenta Rada Ministrów nie uzyska wotum zaufania (wówczas ten rząd podaje się do dymisji) albo np. prezydent nie powoła w wyznaczonym terminie rządu zaproponowanego przez desygnowanego premiera.
Piotrowski podkreślił, że "decyzja co do składu rządu jest autonomicznym wyborem desygnowanego premiera". "Prezydent nie może powołać rządu wbrew propozycji desygnowanego premiera. Może natomiast tej propozycji nie przyjąć" - powiedział konstytucjonalista. Dodał, że powody niepowołania przez prezydenta rządu mogą być różne np. przypuszczenie, że ewentualny rząd mniejszościowy nie uzyska bezwzględnej większości w Sejmie. "Osoby, które miałyby wejść w skład Rady Ministrów, mogą nie mieć zaufania prezydenta. Może być tak, że prezydent desygnuje kogoś, kto nie jest w stanie przedstawić składu rządu, bo ma trudności z obsadzeniem stanowisk" - powiedział Piotrowski.
Konstytucja stanowi, że jeśli w pierwszym kroku nie uda się wyłonić rządu inicjatywę w tworzeniu rządu przejmuje Sejm.
II. Premiera i rząd wybiera Sejm
W tym konstytucyjnym kroku kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. "Termin zgłaszania kandydatów wyznacza marszałek Sejmu" – powiedział Piotrowski. Wcześniej odbywają się konsultacje, uzgodnienia, które mają na celu przedstawienie takiej propozycji, która cieszyłaby się poparciem bezwzględnej większości.
Piotrowski powiedział, że Sejm wybiera premiera większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Następnie szef rządu przedstawia Sejmowi program działania rządu oraz proponowany skład Rady Ministrów, których Sejm wybiera bezwzględną większością w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. "Co jest równoznaczne z udzieleniem temu rządowi wotum zaufania" - powiedział konstytucjonalista.
Z punktu widzenia konstytucyjnego prezydent nie może np. ze względów politycznych wskazując na brak akceptacji dla wyboru Sejmu, odmówić powołania i zaprzysiężenia rządu, który został wybrany przez Sejm zgodnie z konstytucją - powiedział Piotrowski. Dodał, że konstytucja nie określa terminu, w którym prezydent powinien powołać tak wybraną Radę Ministrów. "Oznaczało by to, że powinien to uczynić niezwłocznie" – stwierdził konstytucjonalista.
Sejm na wybór premiera i rządu ma 14 dni.
III. Prezydent powołuje premiera i rząd; do wotum zaufania potrzebna zwykła większość
Jeżeli Sejmowi nie udałoby się stworzyć rządu, wtedy prezydent w ciągu 14 dni powołuje premiera i na jego wniosek członków rządu oraz odbiera od nich przysięgę. Konstytucjonalista powiedział, że prezydent może powołać na premiera, tę samą osobę, którą desygnował w pierwszym etapie, może to być także osoba, którą w kolejnym etapie wskazał Sejm.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
26 października 2015
Strona13
Po powołaniu przez prezydenta Rada Ministrów ma 14 dni na uzyskanie w Sejmie wotum zaufania. W tym konstytucyjnym kroku Sejm udziela rządowi wotum zaufania zwykłą większością głosów, (w dwóch poprzednich krokach konieczna jest większość bezwzględna) w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Jeśli za trzecim podejściem nie uda się wyłonić rządu, prezydent musi skrócić kadencję Sejmu i zarządzić wybory – powiedział Piotrowski. Wówczas prezydent wyznacza datę wyborów na dzień przypadający nie później niż w 45 dniu od dnia zarządzenia skrócenia kadencji.
Według konstytucjonalisty, wykluczone jest, by prezydent skrócił kadencję Sejmu przed wykorzystaniem wszystkich przewidzianych w konstytucji kroków. „Konstytucja przewiduje tylko dwa przypadki, w których prezydent skraca kadencję Sejmu – gdy niepowodzeniem zakończy się próba uzyskania zwykłej większości dla rządu powołanego przez prezydenta w trzecim stadium procedury przewidzianym w konstytucji. Drugi przypadek to, gdy w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu budżetu, ustawa nie zostanie przedstawiona prezydentowi do podpisu. Wówczas prezydent może, ale nie musi w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu. Innych możliwości skrócenia kadencji Sejmu przez prezydenta konstytucja nie przewiduje" – powiedział Piotrowski
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 27

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
27 października 2015
Strona1
Spis treści
Dodatkowe zarobki adwokatów ze szkolenia aplikantów to informacja publiczna………………………………………….1
Prokuratura udowodniła swą niezależność. Z pozycji klęczącej byłoby to trudne……………………………………..1
Sąd Najwyższy do prawników: Tu trzeci raz sprawy nie rozpatrujemy……………………………………………….4
Dodatkowe zarobki adwokatów ze szkolenia aplikantów to informacja publiczna
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Adwokaci/310269893-Do ... iczna.html
Korporacja adwokatów nie może ukrywać umów, które zawarła z adwokatami szkolącymi aplikantów.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi uznał właśnie, że informacja o dodatkowej pracy adwokatów i jej wycena jest informacją publiczną. A to oznacza, że jeśli np. fundacja chce poznać umowy, ma do tego prawo.
Początek sprawy sięga czerwca 2015 r. Pewna zarejestrowana w Warszawie fundacja poprosiła łódzką Okręgową Radę Adwokacką o udostępnienie informacji publicznej w formie kserokopii lub skanów umów cywilnoprawnych zawartych w minionym roku przez samorząd adwokacki z adwokatami zrzeszonymi w adwokaturze.
Chodziło o mecenasów, którzy prowadzili odpłatne szkolenia dla aplikantów adwokackich, finansowane z majątku samorządu zawodowego. Fundacja nie uzyskała informacji, w związku z czym wniosła skargę do łódzkiego WSA na bezczynność Rady. ORA chciała umorzenia postępowania. Twierdziła, że przesłała stronie skarżącej kopie umów wskazanych we wniosku. Fundacja twierdziła jednak, że dostała niepełne informacje. WSA przesądził, że informacja o zarobkach na szkoleniach jest informacją publiczną, i nakazał ją upublicznić.
Adwokaci to niejedyna grupa zawodowa, której dodatkowe zarobki chcą poznać różnego rodzaju fundacje i stowarzyszenia. Podobna sprawa dotyczyła sędziów. Ci mają ograniczone możliwości dorabiania. W myśl prawa o ustroju sądów powszechnych sędziemu nie wolno przecież wykonywać dodatkowej pracy z wyjątkiem zatrudnienia na stanowisku dydaktycznym, naukowo-dydaktycznym lub naukowym. Zajęcia te nie mogą jednak kolidować z pracą sędziego. W dodatku musi on zawiadomić o nich przełożonego – prezesa sądu.
O tym, że umowa z sędziami i prokuratorami musi być jawna, przekonała się też rok temu Krajowa Szkoła Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie. Po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego musiała ona ujawnić umowy z wykładowcami, których zatrudnia. Dlaczego takie umowy powinny być jawne?
– Sędzia to zawód zaufania publicznego, jego zarobki są jawne, więc dlaczego wynagrodzenie za pracę dodatkową ma być objęte tajemnicą? – pyta Piotr Kościkiewicz, socjolog społeczny. Ile sędziowie mogą zarobić poza sądem? Jak ustaliliśmy, zależnie od liczby szkoleń jest to nie więcej niż kilka tysięcy złotych rocznie. Więcej zarabiają sędziowie zatrudnieni na wyższych uczelniach.
Sygnatura akt: II SAB/Łd 137/15
Prokuratura udowodniła swą niezależność. Z pozycji klęczącej byłoby to trudne
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
27 października 2015
Strona2
Mam dość prymitywnego, trwającego na oczach publiczności – nierozumiejącej na ogół sedna sprawy – okładania się prostymi jak cepy diagnozami, mającymi stwierdzać przypadłości prokuratury - pisze prokurator generalny Andrzej Seremet.
Pokornie milczałem i miałem nadzieję, że z tej szansy uda mi się skorzystać do końca. Milczałem, gdy pretendenci do urzędu prokuratora generalnego pisali listy motywacyjne pełne śmiałych projektów reform prokuratury, często będących zbiorem pobożnych życzeń albo wyważaniem otwartych drzwi. Milczałem, gdy odważnie i bezkompromisowo prezentowali swe krytyczne oceny prokuratury przed organami, które miały przedstawić prezydentowi kandydatów na prokuratora generalnego, a potem puszyli się, że ich odwaga została doceniona przez szerokie kręgi prokuratorów. Rozumiem i szanuję polemiczną formułę tych wyścigów, w których należało zaprezentować się w zbroi reformatora; tego, który chce zmieniać rzeczywistość, zatem – w istocie – być postrzeganym jako oponent obecnego prokuratora generalnego.
Ale nie mogę milczeć, gdy w tej swoistej kampanii wyborczej głoszono oczywiste nieprawdy, usiłowano przekonać decyzyjne gremia, a przy tym opinię publiczną, że prokuratura jest na kolanach, pracuje wyłącznie dla statystyki, za nic mając pokrzywdzonego i sprawiedliwość, albo że trwoni pieniądze na niedziałającą infrastrukturę informatyczną.
Biorę zatem głęboki oddech i mówię: mam dość prymitywnego, trwającego na oczach publiczności – nierozumiejącej na ogół sedna sprawy – okładania się prostymi jak cepy diagnozami, mającymi stwierdzać przypadłości prokuratury. Przez niemal 6 lat znosiłem krytyczne oceny mojego kierowania tą instytucją. Płynęły one z wielu stron, były motywowane różnymi intencjami, najczęściej interesami politycznymi, grupowymi, korporacyjnymi, indywidualnymi etc. Byłem z prokuratorami, gdy odsądzano ich od czci i wiary, zarzucając im publicznie historyczne zaprzaństwo. Chroniłem niezależność prokuratorów i prowadzonych przez nich śledztw przed ingerencją polityków pragnących mieć wpływ na ich przebieg.
Broniłem trudnych i czasem kontrowersyjnych decyzji niezależnych prokuratorów przed Sejmem, politykami, mediami, opinią publiczną, nie licząc na niczyje wsparcie, bo uważałem to po prostu za swój obowiązek. Kwestionowano wówczas nie tylko legalność tych postąpień prokuratury, lecz wiarygodność całej instytucji. Prokuratura potrafiła udowodnić swą niezależność, nie bacząc na to, czyje interesy narusza, a sądy potwierdziły zgodność z prawem jej działań. Z pozycji klęczącej trudno byłoby tak postępować.
A oto teraz dowiaduję się, że śmiertelną chorobą, która toczy prokuraturę, nie są owe oczekiwania nieprzyjaznego otoczenia ustrojowo-politycznego, nierzadko dążącego do przetrącenia prokuraturze niezależnego kręgosłupa; nie są też ciągle pojawiające się decyzje procesowe krytycznie oceniane przez sądy; lecz jest nią statystyka. Kandydat wyłoniony przez Krajową Radę Sądownictwa powiada wprost: prokuratura to „nieudolny urząd statystyczny”.
Tak, mam dość tego, że chce się wmówić społeczeństwu, że prokuratura lekceważy prawa pokrzywdzonych i zwykłą sprawiedliwość, przedkładając ponad te wartości bezduszne statystyki; i że to jest sedno jej działań pod moim przewodnictwem. Łatwiej zniósłbym, gdyby tę diagnozę sformułowano z zewnątrz. Boleję, że pochodzi z wnętrza prokuratury, bo w istocie są to strzały samobójcze, spełniające zapotrzebowanie wszystkich nieprzyjaznych prokuraturze obserwatorów. Oto dostają oni gotowe argumenty – prokuratura to instytucja nic niewarta, marnotrawiąca środki finansowe, pracująca nie dla dobra obywateli i państwa, lecz w imię wyimaginowanych i bezużytecznych celów. Jeżeli niektórzy kandydaci nie zakładali świadomie, że taki efekt ich wystąpienia przyniosą, niech nie liczą na łatwe usprawiedliwienie. Nie przyczynili się do tego, by prokuraturę wzmocnić. Raczej dali szansę tym, którzy chcieliby ją widzieć jako bardziej wykwalifikowaną policję; nie jest to koncepcja, która ma wyłącznie historyczne konotacje.
Jeśli tym narzędziem posługują się niektórzy związkowcy i przedstawiciele niektórych stowarzyszeń prokuratorskich, łatwo strojący się w szaty rzekomo gnębionych statystykami prokuratorów „liniowych” – Bóg z nimi. Mieści się to w formule ich funkcjonowania. Gdy jednak w tę narrację dają się wpisywać kandydaci na prokuratora generalnego, szczególnie kandydat wybrany przez KRS, rzecz jest niepomiernie większej wagi. Zasadne jest więc pytanie – skąd mają wiedzę, że prokuratura pracuje tylko „pod statystykę”? Czy potrafią wskazać choćby jedno polecenie prokuratora generalnego, by statystykę traktować jako bezwzględne i wyłączne kryterium pracy prokuratorów i jednostek
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
27 października 2015
Strona3
prokuratury? Czy ktoś z nich słyszał o tym, by prokurator generalny domagał się odwołania szefa jakiejkolwiek jednostki prokuratury za niewłaściwe wyniki statystyczne? Czy kandydat – notabene członek Krajowej Rady Prokuratury, organu rekomendującego prokuratorów do awansu na wyższe stanowiska – potrafi wskazać, którzy z nich zostali wynagrodzeni w ten sposób albo – przeciwnie – pominięci w awansach tylko ze względu na statystyczny obraz ich pracy? Czy ów kandydat nie dostrzega powalającego klimatu demagogii swej wypowiedzi – że oto dbanie o sprawność postępowania ma być zarazem zaprzeczeniem troski o sprawiedliwość i prawa pokrzywdzonego – i że nie są to wartości przeciwstawne?
Doprawdy odczuwam zażenowanie, gdy muszę tę sprawę tłumaczyć. Być może kandydaci zechcą sobie przypomnieć, że zaraz na początku kadencji zrezygnowałem z rankingu jednostek prokuratury z najlepszymi wynikami statystycznymi po to właśnie, by uniknąć możliwej presji na prokuratorów. Nie jest odkryciem pretendentów, że prokuratorzy zbyt często pracują nierytmicznie, szczególnie koncentrując swe wysiłki w końcówkach okresów statystycznych. Od lat domagam się od kierowników jednostek takiej organizacji pracy, by tego uniknąć. To jest problem nękający nie tylko prokuraturę, lecz i sądy. Wiem, co mówię, ze względu na swoje przeszłe zawodowe doświadczenia. I wiem, że wiele czynności można było podjąć jeszcze w trakcie tych okresów statystycznych, bez czekania na czerwiec czy grudzień.
W wywiadzie opublikowanym w Dzienniku Gazecie Prawnej 20 października 2015 r. („Statystyczna presja sprzyja asekurantom” – DGP 204/2015) wybrany przez KRS kandydat dzieli się z prowadzącą rozmowę uczuciem przerażenia po odkryciu, że oto prokuratura jest „nieudolnym urzędem statystycznym”, a prawa pokrzywdzonych i zwykła sprawiedliwość się nie liczą. Gdyby to była prawda, wszyscy powinniśmy być przerażeni. Prawda to jednak nie jest, ja zaś odczuwam obawę z innego powodu. Cóż bowiem te wywody oznaczają? Czy ewentualny przyszły prokurator generalny nie będzie oczekiwał informacji statystycznych wskazujących, w jakim tempie toczą się postępowania przygotowawcze w kraju? A jeżeli mimo wszystko takie dane zostaną mu dostarczone, to czy zbagatelizuje je nawet wtedy, gdy stwierdzi, że wzrasta ilość spraw, które toczą się ponad 5 lat, albo że ślimaczą się postępowania w sprawach, w których stosuje się długotrwałe tymczasowe aresztowanie bądź też sąd uwzględnił skargę na przewlekłość śledztwa? Albo uzna, że lepiej milczeć, by broń Boże nie wywrzeć presji na prokuratorach, choć wymowa liczb wskaże, że szef jednostki za nic ma potrzeby sprawnego postępowania?
W tym wywiadzie pani redaktor udaje przerażenie w odpowiedzi na diagnozę kandydata, że prokuratura jest nieudolnym urzędem statystycznym (chyba jednak udolnym, skoro statystykę tak hołubi). Udaje, bo w istocie tylko prowokuje rozmówcę, by to potwierdził.
Rozmówca usiłuje zidentyfikować przyczynę rozpoznanej choroby w osobie prokuratora generalnego, z trudem to ukrywając. Jego prawo. Tyle że w istocie lekceważy, a nawet obraża pracę tysięcy prokuratorów, którzy mają świadomość, że ofiarna służba w tej instytucji może pogodzić trafne decyzje końcowe z terminem ich podjęcia. Tak oto poddaliśmy się dyktatowi przekazu, który dostrzega zasadnicze zło funkcjonowania prokuratury w tym, że w tej instytucji istnieją oczekiwania, by sprawy kończyć w możliwie krótkim i rozsądnym terminie, i że kierownictwo prokuratury dąży do tego, by ten efekt osiągnąć. Swoją drogą nigdy nie przypuszczałem, że będę musiał polemizować z czymś tak oczywistym, i że możliwy szef tej instytucji – o ogólnokrajowym przecież zasięgu, finansowanej ze środków budżetowych i spełniającej niezwykle ważne dla państwa i obywateli zadania – okaże desinteressement wobec kryteriów, które mogą pomóc mu w ocenie efektywności pracy swoich podwładnych.
Wreszcie kwestia informatyzacji. Nie wiem, jakie źródła dostarczyły wiedzy jednemu z kandydatów, by wypowiadać kategoryczne sądy o milionach zmarnowanych na sieć transmisji danych „IP VPN Prokuratura”. W najbliższym czasie dyrektor biura informatyzacji i analiz PG publicznie przedstawi stan rzeczywisty i rozmaite uwarunkowania w tym przedmiocie. Tu powiem tylko, że za kilka tygodni sieć VPN obejmie wszystkie jednostki prokuratury w kraju. Wystarczyło spytać odpowiednie osoby, zanim publicznie sformułuje się zarzut. Ale być może to zbyt daleko idące oczekiwanie.
Wszyscy pretendenci chcą (chcieli) poprawić wizerunek prokuratury, prezentując różne na to recepty. Niektórzy sami sobie to zadanie wyolbrzymili. Jeżeli w ich ocenie prokuratura jest tylko nieudolnym urzędem statystycznym, na dodatek
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
27 października 2015
Strona4
znajdującym się na kolanach (cóż za niewygodna pozycja dla tej buchalterii), to nie mogą nie wiedzieć, że taka diagnoza szybko przełoży się na społeczny odbiór prokuratury, zatem na ów wizerunek właśnie. Nie chodzi o to, by lukrować rzeczywistość albo unikać ocen krytycznych. Rzecz w tym, że formułując nieprawdziwe oceny tej instytucji, dzieląc prokuratorów na gnębionych „liniowych” i bezdusznych szefów egzekwujących tylko statystyczne wyniki, kreuje się fałszywy obraz organu państwa, który codziennie i z najlepszą wolą i wiedzą – choć niewolny od uchybień właściwych każdej ludzkiej działalności – służy obywatelom najlepiej, jak potrafi. Wiele jest do poprawy, ale nic nie upoważnia nikogo – a już najmniej prokuratorów pracujących od lat w tej instytucji – by na jakikolwiek użytek przekonywać opinię publiczną, że prokuratura jest upokorzona, nieudolna, marnotrawiąca środki publiczne.
Taka ocena nie uderza tylko we mnie, ona lekceważy i obraża rzesze prokuratorów. Rozumiem, że kandydaci nie muszą mieć szczegółowej wiedzy na temat zarządzania tak wielką strukturą; jeden z nich przyznał uczciwie, że wiele zagadnień związanych z kierowaniem tak ważnym organem ujawni się dopiero, gdy pozna je z pozycji kierującego tą instytucją. Tej pokory, której i ja się wiele lat uczyłem, nie widzę w pełnych rewolucyjnego zapału deklaracjach kandydatów wybranych przez ustawowe gremia.
Autor:Andrzej Seremet; http://www.prawnik.pl/opinie/artykuly/9 ... rudne.html
Sąd Najwyższy do prawników: Tu trzeci raz sprawy nie rozpatrujemy
Postępowanie kasacyjne nie służy bowiem ponownej kontroli i ocenie ustaleń faktycznych, co było już wielokrotnie komentowane w orzecznictwie Sądu Najwyższego.
Sprawa dotyczyła zabójstwa, a Nowak został skazany na siedem lat pozbawienia wolności. Po wyroku sądu II instancji jego obrońca wniósł kasację. Sąd Najwyższy nie zostawił jednak na niej suchej nitki.
Obrońca skazanego w kasacji postawił szereg argumentów dotyczących rażącego naruszenia prawa procesowego, których dopuścić się miał sąd II instancji w toku kontroli odwoławczej. Wniósł o uchylenie wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania.
Sąd Najwyższy oddalił kasację. Odesłał prawnika do art. 523 par. 1 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z tym bowiem przepisem kasację można wnieść z powodu uchybień wymienionych w art. 439 k.p.k. (bezwzględne przyczyny odwoławcze) lub innego rażącego naruszenia prawa, jeśli mogło mieć istotny wpływ na treść orzeczenia.
Kasacja obrońcy skazanego w tej sprawie nie spełnia zaś tych kryteriów. Autor skargi rażącego naruszenia przepisów postępowania doszukuje się w zaniechaniu przeprowadzenia przez sąd II instancji takich dowodów:
- wizji lokalnej na miejscu zdarzenia z udziałem oskarżonego w celu ustalenia jego rzeczywistego przebiegu;
- oględzin noża i wydania opinii na jaką głębokość nóż mógł wniknąć w ciało;
- powołania biegłego lekarza chirurga ewentualnie z zakresu medycyny estetycznej;
- zmiany biegłego i powołania na jego miejsce innego biegłego;
- zwrócenie się do SPZOZ z zapytaniem czy pokrzywdzona korzystała z pomocy poradni odwykowej.
Sąd Najwyższy wskazał, że z tych zarzutów skargi „w sposób niepodważalny wynika, iż jej autor nie rozumie istoty tego nadzwyczajnego postępowania, która daleka jest od wyobrażenia jako „trzecioinstancyjna” kontrola orzeczenia sądu meriti.”
Postawione zarzuty, które sprowadzają się do wymienienia które poszczególne dowody nie zostały przeprowadzone, nie dotyczą przecież czynności sądu odwoławczego. Ten bowiem nie czynił własnych ustaleń i nie przeprowadzał żadnych dowodów, jak tylko podzielił ustalenia sądu okręgowego.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
27 października 2015
Strona5
I tak - wskazał SN - spełnienie rzeczywistych oczekiwań obrońcy nie może dokonać się w postępowaniu kasacyjnym z uwagi na jasne i klarowne ograniczenia ustawodawcy w tym zakresie. Postępowanie kasacyjne nie służy bowiem ponownej kontroli i ocenie ustaleń faktycznych, co było już wielokrotnie komentowane w orzecznictwie Sądu Najwyższego.
Postępowanie zmierzające do sprowokowania dublującej kontroli wyroku sądu I instancji jest tym bardziej rażące, gdy zważy się, że tożsame zarzuty i przytoczona na ich poparcie argumentacja były już przedmiotem rozważań i dociekań w postępowaniu apelacyjnym.
Postanowienie Sądu Najwyższego z 10 września 2015 r., sygn. akt V KK 125/15
http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... ujemy.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 29

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona1
Spis treści
Kwota wolna w PIT wzrośnie po wyroku Trybunału
Mediacje: polubowne kończenie sporów sądowych sprzyja rozwojowi gospodarki
Darmowe oprogramowanie nie zawsze za darmo
Sąd powinien czytać między wierszami
Dr Ewa Gmurzyńska i minister Mariusz Haładyj „Ambasadorami Mediacji”
Komisja kodyfikacyjna zawiesza działalność
Podwyżki za urzędówki dla adwokatów będą pozorne
Sędziowie potrzebują szkoleń z mediacji
Polskie prawo nie nadąża za informatyką
Urzędnicy mogą stracić pracę za surfowanie po internecie
Dodatek dla przemęczonych….
Kwota wolna w PIT wzrośnie po wyroku Trybunału
Mateusz Maj, http://www4.rp.pl/Podatki/310299997-Kwo ... unalu.html
Kwota wolna w PIT wzrośnie przynajmniej dwukrotnie. Ale dopiero od 2017 roku.
Trybunał Konstytucyjny wydał w środę wyrok ważny dla prawie 25 milionów podatników w Polsce. Stwierdził, że kwota wolna od podatku wynosząca 3089 zł rocznie jest za niska. – Przepis, który nie przewiduje mechanizmu jej korygowania, gwarantującego co najmniej minimum egzystencji, jest niezgodny z konstytucją – orzekł TK.
884 zł - o tyle niższy będzie podatek, jeśli Sejm podniesie kwotę wolną do 8 tys. zł rocznie
Trybunał nie określił, ile takie minimum powinno wynosić, ale wskazał, że według ustawy o pomocy społecznej osobą żyjącą w ubóstwie jest ta, której dochód roczny nie przekracza 7608 zł. To ponad dwa razy więcej niż obecna kwota wolna w PIT. W Polsce jest ona jedną z najniższych spośród państw, które zdecydowały się wprowadzić taki mechanizm. W Wielkiej Brytanii wynosi w przeliczeniu 57 tys. zł.
Zakwestionowany przepis przestanie obowiązywać 30 listopada 2016 r. Do tego czasu nowy parlament musi go zmienić. Henryk Kowalczyk, poseł PiS, współautor programu gospodarczego tej partii w zakresie podatków, deklaruje: – Podtrzymujemy naszą propozycję podniesienia kwoty wolnej do 8 tys. zł.
Poseł zapewnia, że PiS przyjmuje wyrok Trybunału z satysfakcją, ponieważ potwierdził on tezę partii, że kwota wolna jest za niska.
Skargę do TK złożyła prof. Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich. Uznała, że kwota wolna nie uwzględnia realnych możliwości podatników. Obecny rząd i przedstawiciel Sejmu bronili się, że jej podwyższenie nie było możliwe ze względów budżetowych. Tak też uważali niektórzy eksperci.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona2
Trybunału to nie przekonało. Sędzia Mirosław Granat, uzasadniając wyrok, tłumaczył, że podatek nie może prowadzić do nędzy. Odrzucił też argumenty, że wysokość kwoty wolnej jest sprawą polityczną. W ustnym uzasadnieniu sędzia mówił, że obywatel zdolny do zapłaty podatku od dochodu nie jest klientem opieki społecznej.
Trybunał zaznaczał, że wyrok ma skutki jedynie na przyszłość. Nie da podatnikom prawa do weryfikowania zeznań PIT z przeszłości. – To kontrowersyjne stanowisko – uważa mec. Michał Roszkowski z Accreo. – Sądy administracyjne te skutki oceniają różnie, a uzasadnienie wyroku TK nie ma mocy wiążącej – uważa.
Jak wynika z wyliczeń ekspertów, podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł obniży dochody państwa o 21 mld zł rocznie.
Mediacje: polubowne kończenie sporów sądowych sprzyja rozwojowi gospodarki
Katarzyna Nowosielska, http://www4.rp.pl/Firma/310299990-Media ... darki.html
Polubowne kończenie sporów sądowych sprzyja rozwojowi gospodarki.
Prawnicy zaczynają dostrzegać korzyści z mediacji i coraz bardziej się w nią angażują. To wniosek z konferencji poświęconej mediacji jako nowej kategorii działalności prawniczej, która odbyła się w środę w Warszawie pod patronatem „Rzeczpospolitej".
– Prawnicy muszą zrozumieć, że dla klienta-firmy nie jest najważniejsza wygrana w wyniku długiego procesu sądowego i kwestie merytoryczne – mówiła dr hab. Ewa Gmurzyńska z Centrum Rozwiązywania Sporów i Konfliktów przy Uniwersytecie Warszawskim. – Najistotniejsze jest niwelowanie ryzyka. A na to pozwala wcześniejsze zakończenie sporu za sprawą mediacji.
Wtórował jej Jeremi Mordasewicz, reprezentujący Konfederację Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
– Wartością dodaną mediacji jest to, że przedsiębiorcy mogą sobie podać ręce. Nie zrobią tego, wychodząc z sali sądowej, niezależnie od tego, kto wygra. Wówczas to zacietrzewienie bierze górę – mówił Mordasewicz. Jego zdaniem właśnie zrywanie stosunków gospodarczych powoduje, że przedsiębiorstwa się rozdrabniają. A to blokuje rozwój gospodarki.
Darmowe oprogramowanie nie zawsze za darmo
Otrzymane za darmo oprogramowanie może oznaczać konieczność rozpoznania przychodu
Prowadzenie działalności gospodarczej jest dziś praktycznie niemożliwe bez komputera i internetu. Część programów komputerowych wykorzystywanych w firmach to oprogramowanie rozpowszechniane nieodpłatnie, które na warunkach udzielanej licencji może być użytkowane w działalności gospodarczej. Taki sposób pozyskania oprogramowania komputerowego to niewątpliwa korzyść dla przedsiębiorcy. Przykładem może być tutaj cała gama dostępnych bezpłatnie programów pozwalających na prowadzenie drobnej księgowości firmy bądź wystawianie faktur. Powstaje jednak pytanie, czy nieodpłatne pozyskane narzędzia informatycznego nie powinno być kwalifikowane jako przychód z działalności gospodarczej. Zgodnie z art. 14 ust. 2 pkt 8 ustawy o PIT za przychód z działalności gospodarczej uznaje się również wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń, obliczonych zgodnie z zasadami ustalania wartości nieodpłatnych świadczeń (art. 11 ust. 2–2b), z zastrzeżeniem art. 21 ust. 1 pkt 125 (tj. wskazanych przychodów zwolnionych od podatku). Wartość takiego przychodu będzie więc zazwyczaj ustalona według jednej z dwóch zasad: według cen stosowanych wobec innych odbiorców – jeżeli przedmiotem świadczenia są usługi wchodzące w zakres działalności gospodarczej świadczeniodawcy, albo na podstawie cen rynkowych stosowanych przy świadczeniu usług lub udostępnianiu rzeczy lub praw tego samego rodzaju i gatunku, z uwzględnieniem w szczególności ich stanu i stopnia zużycia oraz czasu i miejsca udostępnienia. Podobna kwalifikacja znajdzie zastosowanie do podatników CIT. Tutaj także obowiązuje podstawowa reguła (art. 12 ust. 1 pkt 2), zgodnie z którą za przychody uznaje się wartość otrzymanych
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona3
rzeczy lub praw, a także wartość innych świadczeń w naturze. Wartość takiego przychodu określa się na podstawie cen rynkowych stosowanych w obrocie rzeczami lub prawami tego samego rodzaju i gatunku z uwzględnieniem w szczególności ich stopnia zużycia oraz czasu i miejsca uzyskania. W wielu sytuacjach otrzymane za darmo oprogramowanie będzie więc oznaczało konieczność rozpoznania przychodu. Jednak w przypadku oprogramowania rozpowszechnianego bezpłatnie brak jest obiektywnych przesłanek pozwalających zgodnie z obowiązującymi przepisami na ustalenie wartości takiego przychodu. Jako przykład może tutaj posłużyć oprogramowanie oferowane w postaci załącznika do określonych publikacji bądź tzw. darmowe pliki i licencje dostępne w internecie. Nie sposób wtedy ustalić ceny stosowanej wobec innych kontrahentów bądź wartości rynkowej, gdyż oprogramowanie takie na warunkach udzielonej otwartej licencji jest dostępne nieodpłatnie dla ogółu zainteresowanych. W efekcie ze względu na brak możliwości ustalenia wartości porównywalnych, pozwalających na „wycenę” nieodpłatnego świadczenia, nie jest w takim przypadku możliwe ustalenie przychodu z tzw. nieodpłatnych świadczeń. Taki pogląd wyraziła Izba Skarbowa w Katowicach w interpretacji z 17 lipca 2008 r. (IBPB1/415331/08/MW). Dotyczy to oprogramowania dostępnego nieodpłatnie dla wszystkich zainteresowanych. Gdy jednak oprogramowanie zostanie pozyskane jednostkowo nieodpłatnie, podczas gdy jest ono oferowane na rynku w określonej cenie, konieczne będzie rozpoznanie i opodatkowanie osiągniętego w ten sposób przychodu.
Sąd powinien czytać między wierszami
"Chciałbym skorzystać z pomocy obrońcy w tej sprawie i proszę o to wysoki sąd (..)" - takie zdanie w piśmie oskarżonego sugeruje, że chce on skorzystać z pomocy prawnika z urzędu. I nieważne, że wcześniej deklarował, że sam zatrudni adwokata.
Sprawa dotyczy mężczyzny J.M., który został skazany za to, że nieumyślnie doprowadził do kolizji drogowej. W wyniku której, kierowca motocykla doznał licznych obrażeń ciała. Sąd I instancji wymierzył mu karę 6 miesięcy pozbawienia wolności. Jednak na podstawie art. 69 par.1 k.k. i art. 70 par.1 pkt 1 k.k. warunkowo zawiesił jej wykonanie. Orzekł także o zakazie prowadzenia pojazdów na okres 1 roku.
Powyższy wyrok zaskarżył J. M.. W uzasadnieniu podniósł m.in., że naruszone zostało jego prawo do obrony.
Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał apelację za zasadną, właśnie z tego powodu.
J.M. skarżąc bowiem wyrok sądu I instancji, złożył też pismo zawierające wniosek o wydanie kopii dokumentów z akt sprawy. Argumentował bowiem, że są mu one niezbędne, w celu jak najlepszego przygotowania się do obrony. Wniosku jednak nie opłacił, dlatego 12 listopada otrzymał wezwanie do uregulowania zaległej opłaty. I po kilku dniach faktycznie należność uregulował. W międzyczasie został już wyznaczony termin rozprawy na 4 grudnia. I właśnie tego dnia J.M. otrzymał też dokumenty, o które wnioskował. Wcześniej tj. 3 grudnia złożył jeszcze do sądu wniosek o odroczenie rozprawy, ale nic nie wskórał.
SO w Rzeszowie uznał, że już z uwagi na powyższe, prawo J.M. do obrony zostało naruszone. Art. 6 k.p.k obejmuje bowiem wszelkie czynności podejmowane w interesie oskarżonego, które zmierzają do odparcia zarzutów albo do odpowiedniego zmniejszenia jego odpowiedzialności, jak i do zminimalizowania wszelkich uciążliwości procesowych. Jest oczywiste, że w takim wypadku konieczny jest dostęp do akt sprawy i zgromadzonego materiału dowodowego. Niedoręczenie oskarżonemu kopii dokumentów przed rozprawą, na której zapadł wyrok skazujący mogło więc mieć znaczenie dla rozstrzygnięcia sprawy. Tym bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że mężczyzna wnioskował m.in. o opinię biegłego, która w każdej sprawie o wypadek drogowy wymaga niewątpliwie głębszej lektury i analizy. Dlatego J.M. miał prawo uzyskać ten dokument na własny użytek. Sama możliwość zapoznania się z nim w prokuraturze czy w sądzie jest niewystraszająca.
SO zwrócił też uwagę na kwestię, być może jeszcze ważniejszą. Otóż, w ostatnim zdaniu wniosku do sądu z oskarżony napisał „ Chciałbym również skorzystać z pomocy obrońcy w tej sprawie i proszę o to wysoki sąd, jak również o
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona4
doręczenie wnioskowanych dokumentów”. Jakkolwiek w postępowaniu przygotowawczym J.M. deklarował, że będzie korzystał z pomocy obrońcy z wyboru, to jednak powyższe zdanie powinno co najmniej wzbudzić wątpliwości sądu, czy jednak J.M. nie zmienił zdania i nie chciał skorzystać z pomocy obrońcy z urzędu.
Sąd w takim wypadku powinien wezwać oskarżonego i poprosić go sprecyzowanie pisma w tym zakresie. Z kolei w sytuacji, gdyby faktycznie okazało się, że J.M. chodziło o wyznaczenie obrońcy z urzędu, to taki wniosek powinien rozpoznać.
W ocenie SO powyższe uchybienia skutkować musiały uchyleniem zaskarżonego wyroku i przekazaniem sprawy do ponownego rozpoznania.
PS; http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... szami.html
Wyrok Sądu Okręgowego w Rzeszowie (sygn. akt II Ka 247/15).
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dr Ewa Gmurzyńska i minister Mariusz Haładyj „Ambasadorami Mediacji”
Nagrody przyznała Rada Centrum Mediacji Gospodarczej przy KRRP.
Rada Centrum doceniła wiceministra gospodarki za opracowanie i przeprowadzenie przez proces legislacyjny zmian w k.p.c. dotyczących mediacji, a dr Ewę Gmurzyńską za promocję mediacji wśród prawników. Uhonorowani otrzymali nagrody podczas środowej Konferencji „Mediacja jako nowa kategoria w działalności prawniczej”, organizowanej przez Konfederację Lewiatan i FOR.
Dodatkowo sygnatariusze porozumienia o ogłoszeniu 2015 roku rokiem mediacji gospodarczej przyznali dyplomy uznania:
- wiceprezes SO Ewie Malinowskiej za promocję mediacji wśród sędziów,
- Wydziałowi Gospodarczemu SO w Bydgoszczy za najwyższy w Polsce wskaźnik skierowań spraw gospodarczych do mediacji (34 proc.),
- kancelarii Kochański, Zięba i Partnerzy w Warszawie za „tak” dla mediacji sądowej.
ESZA; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... iacji.html
Komisja kodyfikacyjna zawiesza działalność
Legislacja
Grono ekspertów, które przygotowało flagowe reformy dla ministra sprawiedliwości – dotyczące procesu i prawa karnego – podjęło właśnie uchwałę o zawieszeniu swojej działalności. Powód? Konflikt z powołanym w kwietniu szefem komisji – prof. Piotrem Kruszyńskim. Inicjatorem podjęcia uchwały był prof. Włodzimierz Wróbel, zastępca Kruszyńskiego. O losach komisji powinien zdecydować szef rządu (we współpracy z ministrem sprawiedliwości).
– Od początku czułem nieprzyjazną atmosferę wobec mojej osoby, zwłaszcza kiedy poinformowałem o powołaniu zespołu, który ma się zająć reformą postępowania przygotowawczego – informuje prof. Kruszyński. Zdecydował się na taki krok, bo – jak mówi – wprowadzona zmiana k.p.k. jest reformą kulawą. – Objęła tylko etap sądowy, wprowadzając
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona5
pełną niemal kontradyktoryjność. Taka sytuacja jest niezdrowa. Ale za to nie odpowiadam, ponieważ nie byłem członkiem komisji, kiedy pracowano nad założeniami tych zmian – podkreśla Kruszyński.
Tłumaczy, że członkowie zarzucili mu coś, co było absolutnie niezasadne: autorytaryzm w działaniu, nieliczenie się z cudzym zadaniem, a przede wszystkim lansowanie koncepcji sędziego do spraw postępowania przygotowawczego. – Chodziło np. o wywiad, którego udzieliłem DGP w sierpniu. Zarzucono mi, że wypowiadałem się w imieniu komisji, podczas gdy podkreślałem, że to moja koncepcja, do której będę się starał przekonać członków – wskazuje.
Czy poszło o lansowanie przez Kruszyńskiego koncepcji sędziego w postępowaniu przygotowawczym?
– Zdecydowanie nie. Merytoryczne spory należą do istoty pracy komisji i są procedury ich rozstrzygania. Kiedy prof. Kruszyński był w Sejmie ekspertem Twojego Ruchu, często dochodziło do takich dyskusji. Powodem zawieszenia prac są wyłącznie kwestie organizacyjne i styl pracy przewodniczącego: brak konsultacji i komunikacji z członkami komisji, powołanie bez ich wiedzy sekretarza naukowego czy też zlecanie, bez informowania komisji, opinii zewnętrznych. Członkowie komisji byli wręcz zaskakiwani ich treścią. Pan przewodniczący uznawał, że minister sprawiedliwości sprawuje nadzór nad komisją, co uzasadniało np. przekazywanie wewnętrznej korespondencji wiceministrowi sprawiedliwości. Tymczasem komisja nie jest organem MS, ale grupą niezależnych ekspertów, która doradza ministrowi – tłumaczy prof. Wróbel.
– Korespondencja, która dotyczy prac komisji, nie ma charakteru prywatnego i z tych względów przekazywałem ją ministrowi sprawiedliwości, przy którym komisja działa – odpiera zarzuty Kruszyński.
– Zawieszenie prac komisji to groteskowy gest w sytuacji, gdy znany jest wynik wyborów. Jest bowiem oczywiste, że komisja zostanie odwołana – uważa Jacek Skała, szef prokuratorskich związkowców.
– Apelujemy do rządzących, aby w nowej komisji kodyfikacyjnej nie znaleźli się ludzie odpowiedzialni za katastrofalną reformę procesu karnego. Niektórzy członkowie tej komisji mają wyraźną ochotę na kontynuowanie swojej destrukcyjnej misji. Trzeba temu zapobiec – mówi Skała.
Ewa Ivanova; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... lnosc.html
Podwyżki za urzędówki dla adwokatów będą pozorne
Podwyżki za urzędówki dla adwokatów będą pozorne
Sąd Najwyższy wątpi w celowość działań podejmowanych przez ministra sprawiedliwości. Tym razem chodzi o projekt rozporządzenia dotyczący stawek za prowadzenie spraw z urzędu
SN zastanawia się, czy celowe jest wprowadzanie proponowanej przez resort sprawiedliwości nowej metody ustalania wysokości urzędówek, skoro jej zastosowanie w praktyce niewiele zmieni obecną sytuację. Swoje wątpliwości przedstawił w opinii do projektu rozporządzenia dotyczącego stawek adwokackich i radcowskich za prowadzenie spraw z urzędu.
Zgodnie z obecnym brzmieniem rozporządzenia w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu (Dz.U. z 2014 r. poz. 461) podstawą ustalenia prawniczych wynagrodzeń za urzędówki są określone w tym właśnie akcie stawki minimalne. Sąd może jednak przyznać kwotę wyższą od taksy minimalnej – nieprzekraczającą jednak jej 150 proc. W procedowanych właśnie projektach powyższą metodę regulacji proponuje się zastąpić poprzez określenie stawek maksymalnych. Te – w zdecydowanej większości przypadków – wynieść mają dwukrotną wysokości dotychczasowych stawek minimalnych. Przy tym jednocześnie przyjęto, że wysokość opłaty zasądzanej na rzecz adwokata ma wynosić co najmniej połowę stawki maksymalnej. Pojawia się więc pytanie, czy wprowadzenie nowej regulacji ma w ogóle sens, skoro wynagrodzenia w większości spraw pozostaną na niezmienionym poziomie. Sąd Najwyższy w to właśnie wątpi. I wskazuje, że przecież
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona6
„dopuszczalność zasądzania kwot wyższych niż dotychczas można osiągnąć poprzez zwiększenie górnej wysokości opłaty z obowiązujących 150 proc. do 200 proc. stawki minimalnej.
Sąd Najwyższy zwraca także uwagę, że zgodnie z projektem wzrosnąć ma górna granica opłaty, jaka może być zasądzona na rzecz adwokata/radcy z tytułu pomocy prawnej z urzędu, jednak dolna granica pozostanie na dotychczasowej wysokości. Biorąc zaś pod uwagę, że opłaty zbliżone do górnej granicy będą przyznawane jedynie w sprawach o szczególnej złożoności i wyjątkowo dużym nakładzie pracy adwokata, nie można stwierdzić, aby projekt znacząco wpłynął na wysokość zasądzanych kwot.
„Jest to otwarcie przyznane w ocenie skutków regulacji, w której nie wykazano, aby wejście w życie projektu spowodowało wzrost wydatków sektora finansów publicznych. Jednocześnie zastrzeżono, że projektowane zmiany mogą wpłynąć na ten sektor »w niewielkim stopniu«. Można zatem przyjąć, że projekt jedynie w takim właśnie stopniu umożliwi realizację celu (...) tj. dostosowania opłat z tytuły zastępstwa prawnego do obecnych realiów ekonomicznych” – wytyka resortowi sprawiedliwości SN.
Tymczasem z opinii do projektu przedstawionych przez inne sądy wynika, że niektóre z nich są przeciwne nawet pozornemu wzrostowi stawek. Dla przykładu – Sąd Apelacyjny w Krakowie stoi na stanowisku, że podwyżka stawek nie powinna nastąpić z przyczyn czysto ekonomicznych. Wynagrodzenie za prowadzenie spraw z urzędu pokrywane jest bowiem z budżetu Skarbu Państwa, któremu zazwyczaj nie udaje się wyegzekwować zapłaconych pieniędzy od przegrywających proces. Zmiana przepisów doprowadzi więc do tego, że wzrosną koszty procesów.
„Powyższa propozycja (...) pozostaje również w sprzeczności z sytuacją ekonomiczną na rynku usług prawnych. Dostęp do usług prawnych powinien tanieć, choćby ze względu na większą liczbę potencjalnych obrońców w sprawach karnych” – uważa sędzia Andrzej Solarz, wiceprezes krakowskiego sądu.
Anna Krzyżanowska; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... zorne.html
Sędziowie potrzebują szkoleń z mediacji
Już za dwa miesiące, od 2016 r. wchodzi w życie ustawa, która ma zachęcić polskie firmy do mediacji. Jednak sędziowie, którzy maja wdrażać polubowne metody rozwiazywania sporów mają za mało informacji na temat mediacji i odpowiednich szkoleń - twierdzą eksperci.
Krzysztof Partyka z resortu gospodarki, który uczestniczył w środę w konferencji "Mediacja jako nowa kategoria w działalności prawniczej", mówił o powodach, dla których jego ministerstwo zajęło się kwestią mediacji. Widzieliśmy potrzebę ograniczenia kosztów i czasu w rozwiązywaniu sporów gospodarczych. Z naszych badań wynikało, że rocznie wartość sporów to 50 mld zł - podkreślił. Jak mówił, są to poważne koszty. "Dlatego chcieliśmy podjąć działania, aby je zmniejszyć" - zaznaczył. Wiceprezes Sądu Okręgowego (SO) w Warszawie Ewa Malinowska zwróciła uwagę, że w SO w tym roku do 30 września zawarto 101 ugód osiągniętych w wyniku mediacji, w całym 2014 r. było to 105, a w 2013 r. 90 - podała. Ekspert FOR, stały mediator sądowy Anna Wąsowska, która jest również autorką raportu na temat mediacji, wskazywała na bariery rozwoju mediacji w Polsce. "Mimo, że głównym celem przyświecającym wprowadzeniu mediacji do polskiego systemu prawnego było odciążenie wymiaru sprawiedliwości, tam jednak należy upatrywać jednego z głównych źródeł oporu wobec mediacji" - mówiła. Jej zdaniem sędziowie mają za mało informacji na temat mediacji i odpowiednich szkoleń. Oceniła, że brak jest platformy współpracy między środowiskiem mediatorów a sędziów. "Sędziowie nie są w żaden sposób wewnątrzorganizacyjnie motywowani do przekazywania spraw do mediacji" - dodała. Paradoksalnie - zdaniem Wąsowskiej - niewydajność systemu prawnego - może być sama w sobie przeszkodą w jego usprawnieniu. "Strony, które spodziewają się przegrania sporu sądowego nie są zainteresowane jego szybkim
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona7
rozstrzygnięciem, gdyż mają większe korzyści z długotrwałego procesu" - zaznaczyła. "Również część środowiska prawniczego nie zawsze jest przyjaźnie nastawiona do mediacji. Postępowanie mediacyjne jest bowiem dużo tańsze i wiele szybsze niż postępowanie sądowe i co do zasady nie wymaga udziału pełnomocników procesowych. Dla niektórych prawników bardziej opłacalne może być zatem postępowanie procesowe, które może trwać latami, niż rozwiązanie sprawy za pomocą mediacji w maksymalnie kilka tygodni" - wskazała w raporcie Wąsowska. "Już w obecnym stanie prawnym efektywność mediacji jest nieporównywalnie wyższa od postępowania sądowego - trzynaście razy szybsza i pięciokrotnie tańsza, a od postępowania arbitrażowego - osiem razy szybsza i pięciokrotnie tańsza" - dodała. Również doradca zarządu Konfederacji Lewiatan oraz członek Rady Dialogu SpołecznegoJeremi Mordasewicz przekonywał, że w miarę komplikowania się relacji gospodarczych zapotrzebowanie na mediacje będzie coraz większe. Zauważył, że w procesie inwestycyjnym, który trwa 5-6 lat, nie da się uniknąć sporów i przewidzieć wszystkiego w zawieranych umowach biznesowych. "Jeżeli przedsiębiorcy będą natychmiast szli do sądu, to po wyjściu z sali sądowej, nie da się dalej (wspólnie) pracować" - ocenił.
Polskie prawo nie nadąża za informatyką. Podsumowanie III Kongresu Profesjonalistów IT
Opracowanie: PATRONAT MEDIALNY (Dziennik Internautów - di.com.pl)
http://di.com.pl/polskie-prawo-nie-nada ... w-it-53624
Zrównoważona energetyka, biogospodarka rolno-spożywcza, zdrowe społeczeństwo to jedne z wielu inteligentnych specjalizacji, które prężnie rozwijają się w Polsce. Nowe technologie mogą stanowić dla nich wsparcie. Co to za technologie i w jaki sposób wpływają na inteligentne specjalizacje, jakie rozwiązania niosą ze sobą, a także dlaczego polskie prawo nie jest dostosowane do zmieniającego się świata IT - odpowiedzi na te i wiele innych pytań udzielili prelegenci podczas III Kongresu Profesjonalistów IT.
W czwartek 22 października w sali konferencyjnej Hotelu Rzeszów odbył się III Ogólnopolski Kongres Profesjonalistów IT skierowany do praktyków branży informatycznej. Wydarzenie zorganizowano pod hasłem Nowe technologie wsparciem inteligentnych specjalizacji. Zgromadziło ono ponad 120 osób. Kongres przygotowany został przez Stowarzyszenie Informatyka Podkarpacka przy pomocy firma z Klastra IT.
Podczas wykładów poruszone zostały takie tematy jak: prawo autorskie i nowe technologie, zastosowanie systemów informatycznych w systemach bezzałogowych. Mówiono również o programowaniu ruchów człowieka. Swoje miejsce w programie Kongresu znalazły też nowe technologie telewizyjne. Część warsztatowa składała się z bloków tematycznych poświęconych nowoczesnym technologiom medycznym, ICT dla innowacyjnych społeczności lub e-usług oraz inteligentnym systemom zarządzania.
Szeroki wachlarz tematyczny świadczy o tym, w jak szybkim tempie rozwija się branża IT, jak bardzo jest złożona i jak pomocna w wielu innych dziedzinach życia. W coraz większym i szerszym zakresie wdrażane są nowoczesne rozwiązania technologiczne, których celem jest usprawnianie jakości życia i pracy. Uczestnicy i prelegenci Kongresu zauważali, że w zasadzie wszystkie branże podążają za zmianami w zakresie IT, jednak polskie prawo nadal nie wypracowało rozwiązań, które chroniłyby autorów dzieł tworzonych przez np. programistów.
Znaczenie i możliwości informatyki rosną nie tylko na Podkarpaciu, czego wyraz dał Wojciech Materna, Prezes Zarządu Stowarzyszenia Informatyka Podkarpacka: Stawiamy na współpracę. Województwo Podkarpackie cechuje najwyższy wskaźnik zaufania społecznego, a to w dużym stopniu przekłada się na networking, w którego efekty wierzymy. Współpraca jest bardziej korzystna niż rywalizacja, dlatego właśnie w ten sposób można osiągnąć zdecydowanie więcej niż samodzielnie walcząc na trudnym rynku.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona8
Informatyka się rozwija a prawo stoi w miejscu
Na przestrzeni ostatnich lat obserwujemy systematyczne przenoszenie biznesu do świata wirtualnego. Największe firmy z sektora transportowego wynajmu mieszkań czy też handlu detalicznego opierają swoją działalność tylko na pośrednictwie pomiędzy sprzedawcami i odbiorcami usług. Z analogicznym stanem rzeczy mamy do czynienia w przypadku różnego rodzaju utworów (muzycznych, obrazów, tekstów). Większość z powstających aktualnie utworów występuje w formie digitalizowanej i ten kanał komunikacyjny jest także dla dużej części twórców głównym kanałem sprzedaży.
W czasie gdy coraz częściej zamiast TV ogląda się programy on-line (VOD, streaming), a link jest dla nas prostszym słowem niż odesłanie, polskie przepisy wydają się ignorować wskazany postęp technologiczny, nie dostosowując swojego brzmienia do zmieniającej się rzeczywistości. Pojawia się pytanie, czy rozwiązaniem jest ciągła zmiana przepisów i ściganie przez ustawodawcę zmieniającej się rzeczywistości? Chyba nie, bo przy tak szybkim tempie zmian ustawodawca jest z góry skazany na porażkę. Konieczna wydaje się zmiana stylu myślenia o utworach w nowej wirtualnej rzeczywistości i zbudowanie wokół tego nowych zasad obrotu i ochrony wskazanych utworów – podsumowuje Michał Kibil, adwokat, Kancelaria Gorazda, Świstuń, Wątroba i Partnerzy, Adwokaci i Radcowie Prawni.
Nie tylko czysta teoria
Konferencji towarzyszyła także ekspozycja, podczas której każdy uczestnik mógł spróbować swoich sił na prototypie symulatora lotów, który jako jedyna powstała konstrukcja oddaje w pełni fizykę samolotów ultralekkich. Dodatkowo można było usiąść za kierownicą bolidu skonstruowanego przez studentów Politechniki Rzeszowskiej, czy podziwiać łazik marsjański, który zajął pierwsze miejsce podczas tegorocznych zawodów University Rover Challenge, odbywających się na pustyni w stanie Utah (USA). Można było zaczerpnąć także wiedzy na temat nowoczesnych technologii bezpośrednio od specjalistów.
Kongres Profesjonalistów IT został zorganizowany przez Klaster Firm Informatycznych Polski Wschodniej przy współpracy z firmą Exacto Sp. z o.o., a patronat honorowy nad wydarzeniem objęli: Prezydent Miasta Rzeszowa, Wojewoda Podkarpacki, Marszałek Województwa Podkarpackiego, Starosta Powiatu Rzeszowskiego.
Urzędnicy mogą stracić pracę za surfowanie po internecie
Katarzyna Wójcik, http://www4.rp.pl/Urzednicy/310289866-U ... necie.html
Szefowie sprawdzają, co ich podwładni robią w sieci. Zbyt długie surfowanie może pozbawić etatu.
Urzędy idą śladem sektora prywatnego i kontrolują aktywność urzędników w sieci. Tak wynika z badania fundacji Panoptykon. Ze 106 instytucji centralnych, urzędów miast oraz oddziałów ZUS i NFZ, które odpowiedziały na ankiety, ok. 40 proc. instaluje oprogramowanie do monitorowania pracowników. Dzięki temu wiedzą, jakie strony i jak często odwiedzają pracownicy.
– W łódzkim i podlaskim oddziale NFZ, w chełmskim urzędzie miasta i w częstochowskim magistracie programy mogą być wykorzystywane do tworzenia raportów o korzystaniu ze sprzętu komputerowego przez pracowników, zwłaszcza gdy zachodzi podejrzenie zaniedbania obowiązków służbowych – mówi Jędrzej Niklas z Fundacji Panoptykon.
Ministerstwo Infrastruktury prowadzi jakościową i ilościową analizę wykorzystania sprzętu. W Agencji Rynku Rolnego wszystkie działania w internecie mogą być monitorowane, rejestrowane oraz okresowo oceniane. Pracownikom nie wolno używać prywatnych skrzynek e-mailowych i komunikatorów innych niż zatwierdzone przez Agencję. Taka inwigilacja jest legalna.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona9
Nie można w tajemnicy
– O monitoringu aktywności w sieci trzeba jednak pracowników poinformować. Taka informacja powinna znaleźć się w regulaminie pracy bądź obwieszczeniu podanym do wiadomości pracowników – tłumaczy Katarzyna Sarek, radca prawny z kancelarii Raczkowki Paruch.
Zgodnie z wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (sygn. akt II SA/Wa 453/12) pracodawca musi szczegółowo określić zasady kontroli, a pracownicy poświadczyć, że się z nimi zapoznali.
609 tys. zł kosztował system filtrowania ruchu w internecie pracowników Agencji Rynku Rolnego
W większości urzędów pracownicy zostali poinformowani o monitoringu, choć na warszawskiej Białołęce i w płockim magistracie – nie. Czy jednak śledzenie pracowników jest etyczne? –Jeżeli pracodawca zabrania przeglądać np. Facebooka, to może lepiej zablokować dostęp, niż tworzyć rejestr przeglądanych stron i rozliczać – mówi Niklas.
Haki na pracowników
Rejestr oprócz tego może się okazać bardzo pomocny podczas zwalniania pracownika.
– Zaniedbywanie obowiązków w związku z aktywnością w sieci wystarczy jako przyczyna uzasadniająca wypowiedzenie umowy o pracę – mówi Sarek. I dodaje, że jeżeli naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych było ciężkie i zawinione, można zwolnić nawet dyscyplinarnie.
Zdobywanie wiedzy o tym, co robią pracownicy, jest jednak kosztowne. Za system bezpieczeństwa instalowany na komputerach Główny Urząd Statystyczny zapłacił 900 tys. zł.
Coraz więcej urzędów decyduje się także na wprowadzanie bramek na karty chipowe.
Zamontowało je 55 na 105 urzędów, które wypełniły ankietę. Dzięki nim można zapobiec wejściom osób nieupoważnionych. W 19 urzędach bramek używa się także do kontroli czasu pracy.
– Jest to jak najbardziej dopuszczalne. O tym, w jaki sposób monitoruje się przybycie do pracy i obecność w niej, należy poinformować podwładnych w regulaminie pracy albo też, u pracodawców zatrudniających mniej niż 20 pracowników, w indywidualnej informacji o warunkach zatrudnienia – mówi Patrycja Zawirska, radca prawny z K&L Gates. Dodatek dla przemęczonych….
Niedosypianie, stres czy choroba? Dlaczego ciągle jesteś zmęczony
Margit Kossobudzka ; http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,13747 ... tml#TRwknd
Kto z nas nie ma czasem dosyć? Niestety, coraz więcej osób ma dosyć stale. Aż 15 proc. badanych Polaków zadeklarowało, że budzi się już z uczuciem zmęczenia.
- Mamy trudność z przyznaniem się do zmęczenia. Poczucie zmęczenia nadal kojarzy się z lenistwem! Nie wypada o tym mówić - mówi Elżbieta Lange, psychodietetyk. - Myśląc o ludziach zmęczonych, mamy na myśli głównie osoby starsze i schorowane. A okazuje się, że najbardziej zmęczeni są ci, którzy powinni mieć najwięcej energii - młodzi ludzie. I kobiety. Te, które łączą aktywność zawodową z obowiązkami domowymi. Starają się sprostać zbyt wielu rolom, chcą być za wszelką cenę perfekcyjne we wszystkich sferach życia. Co więcej, nie widzą możliwości ucieczki od tego sposobu myślenia - tak Lange komentuje wyniki badania "Diagnoza zmęczenia Polaków - Bodymax" wykonanego przez firmę Millward Brown.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona10
Lange ostrzega, że wychowujemy kolejne pokolenie zmęczonych: - Coraz powszechniej zarządzamy czasem dzieci, co jest bardzo niebezpieczne. Dzieci powinny mieć czas na zregenerowanie się po wysiłku, na nudę, bo to budzi ich kreatywność i rodzi chęć podejmowania nowych wyzwań. Gdy "produkujemy" dzieciom zajęcia od rana do wieczora, to one zupełnie tracą swój wewnętrzny rytm. I jako dorośli nie będą potrafiły odbierać sygnałów płynących z ciała - mówi Lange. Według badania aż 64 proc. z nas odczuwa zmęczenie przynajmniej kilka razy w tygodniu, a prawie co piąty - codziennie! Jedna trzecia tych osób określa swój poziom zmęczenia jako wysoki. Na zmęczenie skarżą się ludzie młodsi (do 44 lat), pracujący i będący w trudniejszej sytuacji materialnej. Nieco częściej przyznają się do niego rodzice. Osobom z grupy "przemęczonych" trudno wyjść z "pętli zmęczenia". Bardzo potrzebują silnej motywacji, by wyzwolić w sobie energię niezbędną do zmian.
Praca ponad wszystko Polacy dużo pracują - około 45 godzin tygodniowo. Co gorsza, dni wolne wykorzystujemy na nadrobienie zaległości w pracy. Według badania jedna czwarta z nas pracuje więcej niż pięć dni w tygodniu, a ponad jedna trzecia dłużej niż osiem godzin dziennie. Trochę więcej i dłużej pracują mężczyźni oraz osoby w wieku 35-55 lat. Co ciekawe, zdecydowana większość badanych osób deklaruje, że lubi swoją pracę, ale jest tak zmęczona, że traci entuzjazm. Jak radzimy sobie z przemęczeniem? Pracujemy dalej! Co trzeci badany nie reaguje na zmęczenie i kontynuuje pracę. Stara się wykonywać zadania do końca, nie robić przerw. Kiedy dopada go kryzys, sięga po środki wspomagające - kawę, napoje energetyzujące czy batony. Praca zawodowa jest wskazywana często jako przyczyna zmęczenia, ale to dodatkowy nadmiar obowiązków pozazawodowych odróżnia osoby o wysokim poziomie zmęczenia od pozostałych. - Mam wrażenie, że my ciągle nadrabiamy zaległości wobec Zachodu. Dla nas kariera zawodowa to nie tylko pieniądze, ale też prestiż społeczny. Dla przeciętnego Niemca czy Francuza ma to nieco mniejsze znaczenie. Problem w tym, że stanowiska pracy na niższym szczeblu są wciąż mało płatne, trudno jest utrzymać rodzinę, a pula atrakcyjnych miejsc pracy nadal jest mała, co potęguje intensywność pracy. Chcemy ją za wszelką cenę utrzymać - mówi Lange. Wiele osób stara się wypoczywać aktywnie, ale nadmiernie zmęczonym trudniej znaleźć na to energię. Jedna trzecia badanych nie podejmuje żadnej aktywności, a wśród przemęczonych ten odsetek sięga 44 proc. Marzą o spaniu, a nie o wskakiwaniu na rower. Ale jeśli już się ruszymy, to właśnie najczęściej wybieramy rower i spacery.
Polska jest też krajem, w którym przysługuje jeden z najdłuższych urlopów na kontynencie. Wydawałoby się, że nic, tylko odpoczywać. Nic z tego. Urlop to kolejny powód zmęczenia. Nie wykorzystujemy go w sposób optymalny - najczęściej wyjeżdżamy tylko na tydzień. Ponad 30 proc. badanych nie było w ogóle na urlopie w ciągu ostatniego roku. Im bardziej jesteśmy przemęczeni, tym rzadziej wyjeżdżamy. U osób nadmiernie zmęczonych bardzo wzrasta poziom stresu i pogarsza się ich stan zdrowia. To nie dziwi, ponieważ zmęczenie i stres nie tylko wpędzają nas w choroby, ale też wyzwalają postawę zobojętnienia, np. jeśli chodzi o dbanie o siebie. Przestajemy zwracać uwagę na dietę, ograniczamy aktywność fizyczną do leżenia na kanapie, słabną kontakty ze znajomymi, zaczynają cierpieć nasze relacje z bliskimi. Zaniedbujemy wszystko oprócz pracy. Staramy się, by zmęczenie jak najmniej odbiło się na naszej efektywności. - To jest przerażające. Przecież czasu mamy tyle samo co kiedyś. Doba nadal trwa 24 godziny. To poczucie braku czasu bierze się z coraz większego rozdźwięku między naszym wewnętrznym rytmem a wymaganiami współczesnego świata -
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona11
komentuje Lange. - Najczęściej usiłujemy sprostać tym wymaganiom. W efekcie żyjemy na pół gwizdka, odhaczając kolejne zadania do wykonania. A chodzi o to, aby poznać swój wewnętrzny rytm. Musimy dostosować cele do własnych potrzeb. Nie mamy czasu na uważność, nie wiemy, co lubimy robić w czasie wolnym, co sprawia nam przyjemność i co tak naprawdę się dla nas liczy. Często pytam moje pacjentki: co byś zrobiła/zmieniła, wiedząc, że za miesiąc umrzesz. To nieco drastyczna metoda, ale działa. Nagle następuje rewolucja potrzeb i wartości i uświadamiamy sobie, co jest dla nas ważne. Nie chodzi o to, żeby stale żyć, jakby miało nas jutro nie być, ale żeby wprowadzić w życie choć część z tego, co nam po takim pytaniu przychodzi do głowy. Swoją drogą, jeśli nie nauczymy się odzyskiwania energii na co dzień, rzeczywiście możemy sobie to życie skrócić lub znacząco pogorszyć jego jakość.
Irytacja w 15 sekund Zmęczenie jest reakcją obronną organizmu przed nadmiernym wysiłkiem, czyli zaburzeniem procesów biologicznych. Bywa, że sygnalizuje chorobę. - Znużenie, spadek formy, brak zapału do działań zawsze są informacją o tym, że brakuje nam już zasobów energetycznych. Coś się w nas "zawiesiło" i warto możliwie najszybciej ustalić przyczynę tego niepokojącego stanu. Im wcześniej to zrobimy, tym lepiej wzmocnimy własne siły obronne, a to najlepszastrategia, bo dobra energia rodzi dobrą energię - tłumaczy Lange.
Trzeba szukać indywidualnych sposobów na odzyskiwanie energii. A najczęściej szukamy jej tam, gdzie jej kompletnie nie ma - w biernym odpoczynku, w kawie, używkach, słodyczach. To działa tylko na chwilę, a w długiej perspektywie szkodzi. - Od zmęczenia tyjemy! Wzrasta nam poziom kortyzolu, a hormon stresu wpływa na przemianę materii. I jeśli się dodatkowo źle odżywiamy, nieregularnie jemy, to ryzyko jest jeszcze większe. A jak tyjemy, to rośnie nam ryzyko cukrzycy typu 2. Poza tym rozregulowuje nam się układ hormonalny. Kobiety mają nadmierne miesiączki lub nie miesiączkują wcale. Pojawiają się napięciowe bóle kręgosłupa. Bóle głowy i migreny to też ewidentny sygnał, który wysyła ciało w wyniku zmęczenia. Przewlekły stres to toksyna, która przez lata nas podtruwa. Nie da się skutków przewlekłego stresu i zmęczenia zlikwidować pasywnym odpoczynkiem. Trzeba wyrzucić to w sposób aktywny. To jest tzw. syndrom menedżerów - ludzie muszą skakać ze spadochronem lub na bungee, żeby poczuć jakąkolwiek ulgę - wyjaśnia Lange. Zmęczenie może być objawem spadku glukozy we krwi, bo np. łapiemy się na tym, że nie jedliśmy osiem godzin. - Portal medyczny "Life in a fast lane" wyliczył, że dziś mamy tylko pół godziny na zjedzenie wszystkich posiłków w ciągu dnia i że od lat 90. przyspieszyliśmy średnio o 10 proc. Irytujemy się już po 15 s oczekiwania na coś - mówi psycholog.
Przekleństwo bycia kobietą Badanie "Diagnoza zmęczenia Polaków - Bodymax" pokazuje, że rodzaj wykonywanej pracy nie wpływa na poziom odczuwanego przez nas zmęczenia. Najbardziej nużąca jest rutyna, pewna mechanika powtarzanych zajęć czy zadań. Za mało śpimy! Niedosypianie jest powszechną przyczyną zmęczenia u osób młodych (między 25. a 34. r.ż.). Doskonale potrafimy określić, czym jest zdrowie i jak o nie dbać. Mimo to do zaleceń zmiany stylu życia przykładamy najmniejszą wagę. Może wychodzimy z założenia, że i tak niczego zmienić się nie da. Nieco lepiej sobie pod tym względem radzą kobiety i osoby starsze - bardziej aktywnie dbają o zdrowie. Czy ten pośpiech ma jakiś kres? Większość badanych uważa, że w ciągu ostatniego roku tempo życia jeszcze im wzrosło. Tak deklarują szczególnie ludzie młodzi, między 25. a 44. rokiem życia. Nie jesteśmy w stanie oddzielić pracy od życia prywatnego - korzystanie z komputera w pracy nie zniechęca do korzystania z niego w domu - najczęściej spędzamy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona12
przed ekranem jeszcze jedną-dwie godziny dziennie dodatkowo. Gdy pojawia się zmęczenie, robimy sobie krótką przerwę lub idziemy na kawę. Zapijamy nią przede wszystkim niewyspanie. Słodycze jemy "na ogólne zmęczenie". Po wodę sięgamy przy aktywności fizycznej. Po suplementy czy leki przywracające energię w sytuacji zmęczenia sięga 7 proc. badanych. Naukowcy tłumaczą, że ewolucja nauczyła kobiety wielozadaniowości. To, co kiedyś pomagało przetrwać - zdolność wykonywania kilku czynności jednocześnie - dzisiaj stało się przekleństwem. Społeczne oczekiwanie, że ze wszystkim sobie poradzimy, zaczyna nam ciążyć. Tracimy siłę i energię na wykonywanie zbyt wielu czynności. Kobiety odczuwają więc zmęczenie zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Niemal 79 proc. badanych kobiet odpowiedziało, że po pracy zajmują się obowiązkami domowymi typu sprzątanie, gotowanie. Dla porównania w grupie mężczyzn zapytanych o to samo znalazło się takich osób tylko 49 proc.
60 proc. mężczyzn optuje za czasem wolnym dla siebie po pracy. Tylko 42 proc. kobiet uznało takie zadanie za możliwe do wykonania! Kobiety mają coraz większy problem z tzw. ładowaniem akumulatorów. Z jakąś niepohamowaną szybkością wpadają w wir obowiązków, zatracają się w nich, a mimo to dziwią się, że w którymś momencie zaczynają popełniać błędy wynikające z pośpiechu i wyczerpania oraz że chorują. - Za bardzo oddzielamy ciało od umysłu. Chcemy wszystko kontrolować. I to się da kontrolować do pewnego momentu. Ale ciało prędzej czy później powie prawdę. Zmęczenie jest pierwszym objawem, że organizm ma dość. Mówi: "Halo, zwolnij. Nie dam rady. Zobacz, jak żyjesz, w jakim toksycznym środowisku, dłużej tak nie wytrzymam. Zaraz ześlę na ciebie jakąś chorobę - depresję, anemię, bezsenność". Ale my tego nie słuchamy. Bagatelizujemy i przepracowujemy zmęczenie. Dokręcamy jeszcze mocniej, jeszcze więcej - tłumaczy Lange. Mądrość przychodzi z wiekiem. Osoby po 55. r.ż. wolą poświęcić weekend na odpoczynek i hobby niż na sprzątanie i gotowanie (inaczej jest w przypadku młodszych osób). Praca nie jest złem koniecznym - osoby pracujące oceniają swoją witalność znacznie wyżej niż osoby niepracujące, ale to wynika głównie z różnicy wiekowej. Osoby niepracujące to głównie ludzie starsi będący na emeryturze. Widać też zależność od zajmowanego stanowiska - im wyższe, tym lepsza ocena poziomu energii życiowej.
Zmęczenie to trudny przeciwnik. Podstępny, usypiający czujność. Jeśli stale pracujemy na najwyższych obrotach, nie możemy się nagle zatrzymać. Zmiany powinny być wprowadzane etapowo i uwzględniać indywidualne zdolności odzyskiwania utraconej energii. - Dopóki nie uwierzymy, że dobra forma ciała i umysłu to regularne badania, odpowiednie żywienie, aktywność fizyczna, higiena pracy i odpoczynku oraz suplementacja brakujących związków w razie konieczności, będziemy permanentnie zmęczeni. W konsekwencji nasza kondycja znacznie się pogorszy. Na dłuższą metę nie opłaca nam się żyć w taki sposób, bo potem mamy duży problem - ciężkie choroby, narastające poczucie bezsensu. Tracą na tym wszyscy. My, nasi najbliżsi, rodzina. A skończy się tym, czego tak się boimy, pracując - wypadnięciem z obiegu. Czasem tylko pracy, czasem życia - podsumowuje Lange. DO KTÓREJ GRUPY SIĘ ZALICZASZ? Podział na podstawie badania Millward Brown*
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
29 października 2015
Strona13
PRZEMĘCZENI - PRZEPRACOWANI KAWOSZE (25 proc. badanych) Częściej mają do 44 lat. Są przeciążeni obowiązkami zarówno w domu, jak i w pracy, chronicznie zmęczeni i niewyspani. Zbyt długo ignorowali swoje potrzeby i doprowadzili do poważnego kryzysu. Nie znajdują czasu na odpoczynek, np. nie robią sobie przerw w pracy, nawet gdy odczuwają zmęczenie. Ich świat ogranicza się do obowiązków - nie mają czasu na dbanie o siebie, własne przyjemności, kontakty ze znajomymi. Kiedy mają taką możliwość i czas na odpoczynek - śpią. Aby walczyć ze zmęczeniem, sięgają po kawę, batony, częściej niż inni po napoje energetyzujące. Mają świadomość, że powinni zmienić swoje nawyki, ale nie mają na to siły. ZNUŻENI - AMBITNIE ROZPĘDZENI (23 proc. badanych) Częściej są to osoby młode - do 34 lat - które pracują zawodowo, ale nie czują się nadmiernie przytłoczone obowiązkami zawodowymi. Ich energię podkopuje monotonia pracy. Do obowiązków podchodzą dość spokojnie - potrafią sobie pozwolić na przerwę w pracy. Zmęczenie odczuwają głównie na poziomie psychicznym, jako niechęć do działania. Jest ono dla nich sygnałem, że należy trochę zwolnić i odpocząć. Nie są specjalnie aktywne w czasie wolnym, zamiast w ruchu odpoczywają pasywnie - lubią pospać, posiedzieć przed telewizorem. Poza pracą mają obowiązki domowe, ale nie obciążają ich one nadmiernie - znajdują też czas dla siebie. Ważna jest dla nich harmonia psychiczna, równowaga. OSŁABIENI - TĘSKNIĄCY ZA ENERGIĄ (20 proc. badanych) W tej grupie częściej są osoby powyżej 45. roku życia, kobiety, mieszkańcy mniejszych miejscowości. Są w gorszym stanie zdrowia i mają kłopoty ze snem, dlatego czują się zmęczeni już od rana, mają niedobory energii, witalności. Odczuwają zmęczenie na poziomie zarówno fizycznym, jak i psychicznym. Trudno im radzić sobie z tym stanem, bo nie wynika on z nadmiernego obciążenia obowiązkami (odpoczynek nie pomaga). Wierzą, że środki lub suplementy diety mogą pomóc im w poprawie ich kondycji. W ich przypadku ważna jest rola lekarza. ZMĘCZENI - ZESTRESOWANI ZAWODOWCY (17 proc. badanych) Do tej grupy częściej należą mężczyźni powyżej 45 lat, obciążeni głównie pracą zawodową, spora grupa z nich jest już na emeryturze. Poza pracą znajdują czas dla siebie - nie są nadmiernie obciążeni obowiązkami domowymi. Są zaangażowani w swoją pracę, lubią ją, choć czują, że tempo życia trochę ich przytłacza. Odczuwają zmęczenie często na poziomie fizycznym, ale nie odbija się ono na ich psychice. Odpoczywają raczej pasywnie - stosunkowo rzadko podejmują jakąś aktywność fizyczną. Nie bardzo interesują się swoim zdrowiem, a w razie zmęczenia sięgają po kawę. WYPOCZĘCI - ENERGICZNI I AKTYWNI (15 proc. badanych) To częściej mężczyźni do 45. roku życia. Czują się wypoczęci, zdrowi, pełni sił życiowych. Śpią zdrowym snem, rano budzą się wypoczęci, a jeśli odczuwają zmęczenie, to dopiero po całym dniu. Starają się nie przeciążać. Jeśli zaczynają odczuwać zmęczenie, robią sobie przerwę. Uprawiają umiarkowaną aktywność fizyczną: spacery, rower. Sięgając po środki na zmęczenie, częściej niż inni wybierają wodę lub owoce, relatywnie rzadziej kawę. Ważne jest dla nich dbanie o zdrowie. *Badanie z czerwca na próbie 1028 osób w wieku od 24 do 65 lat. Płeć: mężczyźni - 49 proc., kobiety - 51 proc. Wielkość miejsca zamieszkania: wieś - 34 proc., miasto do 100 tys. - 38 proc., miasto powyżej 100 tys. mieszkańców - 28 proc. Rozkład na województwa proporcjonalnie do populacji.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 10 30

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona1
Spis treści
Porady prawne: specjalna broszura dla powiatów………………………………………….1
Ustawy, które wstrząsnęły kadencją……………………………………..2
Rising Stars Prawnicy – liderzy……………………………………………….3
Trwa kampania "Dobry Testament"…………………………………..4
Praca w sądzie: prestiż zamiast wynagrodzenia…………….……………………………………………………..5
NSA broni podatników przed błędami ich pełnomocników……………6
… Albo tymczasowe aresztowanie, albo poręczenie………………….7
Nowi członkowie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego…………………..8
Porady prawne: specjalna broszura dla powiatów
FORMALNOŚCI | Nie brak wątpliwości związanych z nowym systemem poradnictwa. Rozwiewa je poradnik. Wiadomo, że punkty nie muszą działać pięć dni w tygodniu.
Związek Powiatów Polskich przygotował broszurę dla powiatów o efektywnym wdrażaniu systemu bezpłatnego poradnictwa prawnego. Ma je wesprzeć w organizacji punktów, w których taka pomoc będzie udzielana. Czasu jest już niewiele. Punkty mają ruszyć po Nowym Roku. – W broszurze odpowiadamy na najczęściej zadawane pytania oraz interpretujemy przepisy wdrażające system tej pomocy. Ich jakość nie jest bowiem najlepsza – wyjaśnia Grzegorz Kubalski z tego związku. Chodzi o ustawę z 5 sierpnia 2015 r . o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej (dalej: ustawa).To tylko jednostka przeliczeniowa ZPP wyjaśnia, że liczba punktów nieodpłatnej pomocy wcale nie musi się pokrywać z liczą miejsc, w których porady są udzielane. Użyte w ustawie określenie „punkt nieodpłatnej pomocy” wbrew literalnemu brzmieniu przepisu nie oznacza wcale realnie istniejącego punktu, ale jednostkę przeliczeniową potrzebną do wyliczenia dotacji przysługującej powiatom. Dopuszczalne jest więc takie rozwiązanie, że np. jeden punkt może każdego dnia funkcjonować w innym lokalu, np. w poszczególnych gminach wchodzących w skład powiatu. Punkt nie musi też działać w te same dni. Ustawa mówi, że pomoc ma być udzielana przeciętnie pięć dni w tygodniu co najmniej cztery godziny dziennie. Mogą być więc tygodnie, w których punkt będzie otwarty krócej, np. cztery dni. Pod warunkiem że innym razem będzie to sześć dni. Nie muszą też zawsze działać cztery godziny dziennie. Ustawa używa określenia „co najmniej”. Oznacza to np., że gdy będzie duże zainteresowanie poradami, punkt może działać dłużej. Ustawa wymaga też, by pomoc była udzielana w lokalach powiatowych lub gminnych. Nie definiuje jednak tego pojęcia. To powoduje, że wiele powiatów ma wątpliwości. Zdaniem części prawników pojęcia te należy interpretować literalnie, a więc tak, że są to lokale stanowiące odpowiednio własność gminy lub powiatu. – W naszej ocenie to zbyt wąska interpretacja – twierdzi Grzegorz Kubalski. – Należy przyjąć, że chodzi o lokale, do których powiat lub gmina mają tytuł prawny nie tylko z prawa rzeczowego (własność), ale i zobowiązań (np. użyczenie). Dzięki temu punkty będą mogły być prowadzone m.in. w lokalach organizacji pozarządowych. Wystarczy, że powiat lub gmina podpisze z nimi umowy użyczenia.
Co z organizacjami
Sporym problem jest również samo wyposażenie lokalu. Prawodawca reguluje te kwestie ogólnikowo. Nie ma żadnych szczegółów mówiących o sieci teleinformatycznej. Dlatego wystarczy zapewnić dostęp do internetu. Nie jest też konieczny dostęp do profesjonalnego systemu informacji prawnej, czyli aktów prawnych. Część punktów obowiązkowo będą prowadziły organizacje pozarządowe. Pojawiły się wątpliwości, co w sytuacji, gdy nie uda się znaleźć odpowiedniej
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona2
organizacji. Broszura wyjaśnia, że trzeba zwrócić się do samorządu adwokackiego oraz radców prawnych, by wskazały odpowiednich prawników. Sami zainteresowani pozytywnie oceniają broszurę. – W Zabrzu ma powstać siedem punktów, w tym cztery prowadzone przez organizacje. Jesteśmy w fazie przygotowań. Nie zawsze wszystko jest jasne – mówi Krzysztof Lewandowski, wiceprezydent Zabrza.
Ustawy, które wstrząsnęły kadencją
RAPORT „RZ” | Mijająca kadencja Sejmu będzie zapamiętana głównie przez zmiany dotyczące emerytur, nową procedurę karną i oskładkowanie zleceń.
Sejm przyjął 753 ustawy. Nie jest to rekord – zdarzało się, że podczas czteroletniej kadencji uchwalano ich ponad 900. Nowe prawo jest coraz obszerniejsze. W 2015 r. wejdzie w życie aż 28018 stron (wg raportu Grant Thornton, który obejmuje nie tylko ustawy). Które ustawy są najważniejsze, które wzbudziły największe emocje?
Ważne i poruszające
Choć głośnym echem odbiła się deregulacja – w jej efekcie zmieniono przepisy dotyczące ok. 200 profesji – to nie ona okazała się najważniejsza. Największe emocje wzbudziły m.in. podwyższenie wieku emerytalnego i zmiany w OFE (w przyszłym tygodniu zajmie się tym Trybunał Konstytucyjny). Wydłużono też urlopy macierzyńskie, oskładkowano zlecenia. – Te zmiany miały niewątpliwie duże znaczenie dla obywateli. Z punktu widzenia systemu prawa należałoby wskazać przede wszystkim na dużą nowelizację kodeksu postępowania karnego – mówi adwokat Andrzej Michałowski. Nowelizacja k.p.k. weszła w życie 1 lipca 2015 r. Wprowadziła tzw. proces kontradyktoryjny – zakłada mniejszą aktywność sędziego, a większą stron. Przepisy spotkały się z krytyką m.in. prokuratury, która podkreślała, że zmiany są wprowadzane zbyt szybko i nie zdążyła się przygotować do przyjęcia nowej roli.– Sam proces kontradyktoryjny to dobre rozwiązanie, wprowadzając go, ustawodawca nie był jednak konsekwentny i nie dał stronom odpowiednich narzędzi. Opinia biegłego wskazanego przez stronę nie ma np. takiej samej mocy jak powołanego przez sąd. Reforma wprowadzana w szczytnych intencjach może przez brak konsekwencji wysadzić się sama w powietrze – ocenia mecenas Michałowski. Także Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości, wskazuje, że przy wprowadzaniu procesu kontradyktoryjnego zatrzymano się w połowie. Chwali jednak inne zmiany. – Pozytywnie oceniam wprowadzenie prymatu kar wolnościowych: ograniczenia wolności, grzywny, nad pozbawieniem wolności za drobne przestępstwa – mówi mecenas Ćwiąkalski. Podkreśla, że celem było tu m.in. odejście od wielokrotnie zawieszanych kar pozbawienia wolności.
Spółki, podatki
Sporo nowelizacji dotyczyło prawa gospodarczego. Arkadiusz Pączka, dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP, zwraca uwagę m.in. na dużą zmianę w prawie upadłościowym. – Większy nacisk położono na naprawę
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona3
firm, które mają kłopoty. Zmieniając kodeks spółek handlowych ułatwiono ich zakładanie – mówi. Zmieniano także podatki. – Przepisy podatkowe raczej się nie upraszczają, próbują bowiem nadążyć za zmieniającym się życiem gospodarczym, zwłaszcza jeśli chodzi o VAT. To generalna tendencja, a ta kadencja ją potwierdziła. Stopień komplikacji nie odbiegał jednak od zmian wprowadzanych w poprzednich kadencjach – mówi Tomasz Michalik, doradca podatkowy. Wśród istotnych zmian wymienia m.in. przerzucenie obowiązku rozliczenia VAT ze sprzedawcy na kupującego, co utrudnia wyłudzanie podatku, tzw. odwrotne obciążenie VAT i urealnienie ulgi na złe długi, czyli możliwości pomniejszenia zobowiązania z tytułu VAT, jeśli kontrahent nie zapłacił. Dyrektor Pączka zwraca z kolei uwagę na rozstrzyganie wątpliwości prawnych na korzyść podatnika. Propozycję prezydenta Bronisława Komorowskiego Sejm przegłosował w ostatniej chwili. Zmiany nie ominęły także prawa cywilnego. – W kodeksie cywilnym i kodeksie postępowania cywilnego wprowadzono wiele dokumentów w formie elektronicznej. To niewątpliwie dobra zmiana – uważa Michałowski.
Dla obywateli
Duża zmiana dla systemu prawnego związana jest też niewątpliwie z ustawą o nieodpłatnej pomocy prawnej. Od początku roku w całej Polsce mają funkcjonować punkty porad przedsądowych dla obywateli. – Spośród mniejszych, ale ważnych zmian należy zauważyć te dotyczące kodeksu rodzinnego i ustawy o aktach stanu cywilnego. Możemy nadać dziecku takie imię, jakie chcemy, a nie jakie podoba się urzędnikom. Kuriozalną zmianą natomiast jest wprowadzenie obowiązku podawania numeru PESEL strony w procesie. To duże utrudnienie – nie tak łatwo ustalić, jaki numer ma nasz przeciwnik procesowy – mówi mecenas Michałowski.
Nie zdążyli
Posłom nie udało się uchwalić kilku ważnych ustaw. – Sejm nie zdążył z zapowiadanym nowym kodeksem urbanistycznym i budowlanym – mówi Pączka. Nie zajął się też nowelizacją prawa zamówień publicznych, która wdraża dyrektywy unijne (m.in. odformalizowanie procedur, wspieranie inwestycji innowacyjnych). Polska ma na to czas do kwietnia przyszłego roku, ustawa nie zdążyła jednak trafić do Sejmu – rząd przyjął ją na posiedzeniu we wtorek, tuż po wyborach. Dwie ścieżki463 projekty skierowała do Sejmu Rada Ministrów. Rządowy etap legislacji obserwuje Obywatelskie Forum Legislacji przy Fundacji Batorego. – Staraliśmy się, by bardziej realne były konsultacje społeczne, by głos obywatelski był poważniej traktowany przy tworzeniu prawa. Trochę się zmieniło, ciągle jest jednak dużo do poprawy – mówi Grażyna Kopińska z Fundacji Batorego. Autorami 644 projektów byli posłowie. Tu nie jest stosowana rządowa ścieżka konsultacji społecznych. Tymczasem posłowie często zgłaszają projekty opracowane w ministerialnych gabinetach. – Przepychanie projektów rządowych ścieżką poselską pozwala zignorować konsultacje i błyskawicznie, w ciągu kilku dni, przejść cały proces u legislacyjny w parlamencie – mówi Agnieszka Dudzińska z Instytutu Studiów Politycznych PAN. I dodaje, że to powinno się zmienić w nowej kadencji.
Rising Stars Prawnicy – liderzy jutra 2015: pierwszy raz na czele rankingu prawniczka z organizacji pozarządowej
W tym roku 1. lokata przypadła adw. Katarzynie Wiśniewskiej z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Kolejne miejsca „na pudle” zajęli r.pr. Szymon Okoń i adw. Jacek Błachut.
Sportowa nomenklatura jest tu jak najbardziej na miejscu, bowiem czwartkowa uroczystość ogłoszenia nazwisk zwycięzców 4. edycji konkursu i wręczenia statuetek wszystkim laureatom odbywała się w Centrum Olimpijskim w Warszawie. Gratulując trzydziestce wschodzących gwiazd, redaktor naczelna Dziennika Gazety Prawnej Jadwiga Sztabińska przypomniała słowa wielkiego polskiego prawnika Wacława Komarnickiego: „Chcąc rozumieć prawo, chcąc wniknąć w jego ducha, trzeba znać i rozumieć społeczeństwo, którego życiem ma prawo to rządzić, znać warunki, w których żyje ono. Musi więc prawnik uwzględniać zarówno podłoże historyczne, psychologiczne, moralne, ekonomiczne
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona4
danego środowiska. Musi rozumieć tendencje rozwojowe. Wtedy będzie on tworzył lub stosował prawo świadomie, nie bezdusznie, wyjdzie poza rutynę, nie będzie hamował życia, lecz zaspokajał wysuwane przez nie postulaty”.
Jak podkreśliła, choć zostały wypowiedziane 70 lat temu, wciąż są aktualne. – Żeby być dobrym prawnikiem, nie wystarczy być znakomicie wyszkolonym w prawniczym rzemiośle, lecz trzeba jeszcze stosować zasady dobra i sprawiedliwości, szukać nowych rozwiązań w kontaktach z klientami. I wszystko to czynić z pasją, pełnym zaangażowaniem, poszanowaniem potrzeb człowieka – powiedziała zaznaczając, że właśnie tacy są laureaci konkursu. – Jestem z państwa dumna – dodała red. Sztabińska.
Z kolei Włodzimierz Albin, prezes wydawnictwa Wolters Kluwer, przyznał, że wpadł w kompleksy czytając życiorysy i zestawienia dokonań tegorocznych finalistów konkursu. – Udało się państwu osiągnąć wszystko to, o czym ja kiedyś, te dwadzieścia parę lat temu myślałem, ale zawsze znajdowałem dobry powód, by odłożyć to na później. Nawet jak się gdzieś doczytałem, że dana osoba tak jak ja za swój największy sukces uważa udaną rodzinę, to zaraz się okazywało, że jeszcze dodatkowo ukończyła maraton na Grenlandii – stwierdził pół żartem, pół serio.
Już całkiem poważnie podkreślił, że dokonania lauretaów zasługują na tym większe uznanie, gdy weźmie się pod uwagę coraz większą konkurencję na rynku. – Wiecie państwo, ile jest obecnie wydziałów prawa w Polsce? 31. Kształcą 50 tys. przyszłych prawników – powiedział prezes Albin.
Zwyciężczyni tegorocznego rankingu Katarzyna Wiśniewska nie kryła wzruszenia, odbierając statuetkę: – Jestem kompletnie zaskoczona. Bardzo dziękuję kapitule. Przede wszystkim jednak dziękuję dr. Adamowi Bodnarowi (zgłosił kandydaturę mec. Wiśniewskiej – red.) i moim współpracownikom. To tak naprawdę nagroda dla całego zespołu, bo prawa człowieka są dziedziną, gdzie liczy się praca grupowa.
Redaktor Sztabińska przypomniała, że mec. Wiśniewska jest trzecią kobietą, która zajęła najwyższą lokatę w czteroletniej historii rankingu.
Organizatorami konkursu Rising Stars Prawnicy – liderzy jutra są Dziennik Gazeta Prawna i wydawnictwo Wolters Kluwer. Tegorocznej edycji konkursu patronowały Adwokatura Polska, Krajowa Izba Radców Prawnych i Polskie Stowarzyszenie Prawników Przedsiębiorstw.
Ewa Szadkowska; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... dowej.html
Trwa kampania "Dobry Testament"
Uświadamianie Polaków, jak ważne, a do tego łatwe jest sporządzanie testamentów notarialnych to główny cel ogólnopolskiej kampanii „Dobry Testament”, zainicjowanej przez Polski Instytut Filantropii.
Kampania ma też zachęcić Polaków do tego, aby przy sporządzaniu testamentów pamiętali o organizacjach pozarządowych i instytucjach kultury, które dzięki dodatkowym funduszom mogłyby działać sprawniej i efektywniej.
Do kampanii nie może przystąpić każda organizacja. która spełni kilka kryteriów: ma nieposzlakowaną opinię, działa etycznie i zgodnie z prawem, ma przejrzyste finanse oraz nie wchodzi w konflikty interesów w podejmowanych działaniach. Dotychczas uczestnikami „Dobrego Testamentu” zostało dziewięć organizacji. Są to Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej, Diecezja Krakowska Zakonu Franciszkanów, Fundacja dr Clown, Fundacja VIVA! Akcja dla Zwierząt, Fundacja WWF Polska, Instytut Spraw Obywatelskich INSPRO, Polska Akcja Humanitarna, Stowarzyszenie mali bracia Ubogich oraz Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce.
Każda osoba zainteresowana kampanią, może skontaktować się z jej managerem Eweliną Szeratics pod adresem mailowym e.szeratics@pif.org.pl.
Mat. pras./EŚ; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... ament.html
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona5
Praca w sądzie: prestiż zamiast wynagrodzenia
Praca w sądzie: prestiż zamiast wynagrodzenia
Sądownictwo nie ma już umów-zleceń, nie korzysta też z agencji pracy tymczasowej. Za to mieli być wolontariusze. Protestują związkowcy i sędziowie
„Dyrektor Sądu Rejonowego w Starogardzie Gdańskim informuje o gotowości nawiązania współpracy z osobami zainteresowanymi świadczeniem na rzecz sądu pracy na zasadzie wolontariatu” – takie ogłoszenie pojawiło się na stronie internetowej starogardzkiej jednostki. Wolontariusze mieli wykonywać prace biurowe i obsługiwać sekretariat sądowy. W zamian za darmową pracę mogli liczyć m.in. na „interesującą i odpowiedzialną pracę” oraz „możliwość praktycznego zweryfikowania i doskonalenia nabytej dotychczas wiedzy teoretycznej”.
Zaskoczenia nie kryje Ministerstwo Sprawiedliwości, które wprawdzie przyznaje, że docierały do niego pojedyncze sygnały o współpracy sądów z wolontariuszami, ale nie powinno to już mieć miejsca.
– Minister sprawiedliwości na naradzie z prezesami i dyrektorami sądów apelacyjnych uznał, że stosowanie tych praktyk jest niedopuszczalne – informuje Wioletta Olszewska z biura prasowego MS.
Nic więc dziwnego, że niemal od razu po tym, jak DGP zadał pytania resortowi sprawiedliwości, ogłoszenie o chęci nawiązania współpracy z wolontariuszami zniknęło ze strony internetowej starogardzkiego sądu.
Oburzony tym, że w ogóle do takich sytuacji dochodzi, jest NSSZ „Solidarność” Pracowników Sądownictwa.
– To patologia – nie owija w bawełnę Edyta Odyjas, przewodnicząca związku.
Podobne głosy płyną ze środowiska sędziowskiego.
– Wolontariat to wspaniała instytucja, ale powinna służyć niesieniu pomocy osobom starszym czy niepełnosprawnym. Natomiast zastępowanie urzędników państwowych wolontariuszami jest po prostu żenujące – podkreśla Łukasz Piebiak, przewodniczący zespołu ds. ustroju sądów w Stowarzyszeniu Sędziów Polskich „Iustitia”.
Mamienie wolontariuszy
Jak wynika z ogłoszenia starogardzkiego sądu, osoby, które zdecydowałyby się na darmową pracę, zyskałyby „istotny atut w razie zgłoszenia się do ogłaszanych przez sąd konkursów na stanowiska urzędnicze”. Oczywiście, o ile się wykażą zaangażowaniem i umiejętnościami oraz spełnią odpowiednie wymagania. Problem polega na tym, że szanse na to, iż taki konkurs zostanie przeprowadzony w najbliższej przyszłości, były i są raczej marne.
– Jacyś wolontariusze mamieni pracą w budżetówce na pewno by się znaleźli, ale o zatrudnieniu mogliby pomarzyć, skoro wskaźnik etatów jest zmniejszany – zauważa Edyta Odyjas.
Podobnie sytuację ocenia Łukasz Piebiak. Jego zdaniem decyzja o podjęciu współpracy z wolontariuszami to był zapewne akt desperacji ze strony sądu.
– To także efekt zrzucania z siebie odpowiedzialności przez resort sprawiedliwości. To ministerstwo powinno zadbać o zapewnienie odpowiedniej kadry. Tymczasem rzeczywistość jest taka, że większość sądów musi samodzielnie mierzyć się z problemem braku rąk do pracy. No więc radzą sobie, jak potrafią – komentuje sędzia.
Argumenty na „nie”
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona6
Nie zmienia to jednak tego, że całej tej sytuacji w ogóle nie powinno być. I to z kilku powodów. Po pierwsze – jak zaznacza Edyta Odyjas – to kolejna próba obejścia narzucanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości wskaźnika etatyzacji w sądach. Ten nijak ma się do rzeczywistych potrzeb kadrowych. Do tej pory sądy, aby obejść ten wskaźnik, stosowały umowy-zlecenia lub korzystały z usług agencji pracy tymczasowej. Obie te praktyki spotkały się jednak z ostrą krytyką.
Przeciwko zatrudnianiu w sądach pracowników tymczasowych był m.in. rzecznik praw obywatelskich, który w tej sprawie kilkakrotnie apelował do ministra sprawiedliwości. Podnosił, że w świetle przepisów ustawy o pracownikach sądów i prokuratur (Dz.U. z 2011 r. nr 109, poz. 639 ze zm.) czynności służbowe w sądach powinny być wykonywane przez pracowników administracji sądowej.
Krajowa Rada Sądownictwa dodawała, że stosowanie tego typu form zatrudniania jest prawnie i społecznie oczywiście niepożądane.
Obawiano się również o bezpieczeństwo akt sądowych oraz zawartych w nich danych wrażliwych. Wszystkie te zarzuty są aktualne także w przypadku zatrudniania wolontariuszy.
Pomysł wykorzystywania darmowych rąk do pracy wywołał spore emocje także z innego powodu. Otóż pracownicy sądownictwa od lat walczą o podwyżki. Te, zgodnie z deklaracjami ministra sprawiedliwości, mają zostać wprowadzone w 2016 r. Tyle że będą one raczej symboliczne i nie wpłyną w sposób znaczący na poprawę sytuacji najgorzej zarabiających pracowników.
– Biorąc pod uwagę, za jaką płacę pracują obecnie osoby zatrudnione w sądach na etatach i jaka odpowiedzialność na nich ciąży, to w sumie w ich przypadku również powinniśmy mówić o wolontariacie – kwituje, nie kryjąc rozczarowania, Edyta Odyjas. ©?
Małgorzata Kryszkiewicz; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... zenia.html
NSA broni podatników przed błędami ich pełnomocników
Orzecznictwo
Naczelny Sąd Administracyjny postanowił zawiadomić Okręgową Izbę Radców Prawnych w Poznaniu o naruszeniach prawa przy sporządzaniu skargi kasacyjnej przez radcę prawnego reprezentującego swojego klienta.
W innym wyroku – z 21 października br. (sygn. akt II FSK 2034/13) – NSA zauważył, że problemem jest też niewycofywanie skarg kasacyjnych w sprawach, które są już dawno przesądzone.
Takie sytuacje nie zdarzają się często. W sprawie rozpatrywanej 20 października br. (sygn. akt I FSK 974/14) sędziowie uznali, że pełnomocnika należy ukarać ze względu na jego niedbalstwo, które stało się przyczyną przegranej podatnika. Z tego powodu sąd nie mógł nawet przyjrzeć się sprawie, a tylko oddalił skargę. Wyrok jest ostateczny.
Wymóg sporządzenia skargi kasacyjnej przez profesjonalnego pełnomocnika wynika z prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2012 r. poz. 270, ze zm.). Zgodnie z art. 175 skarga kasacyjna w sprawach podatkowych powinna być sporządzona przez adwokata, radcę prawnego, ewentualnie doradcę podatkowego, pod warunkiem, że dotyczy obowiązków podatkowych i celnych albo związanej z nimi egzekucji.
Wymóg sporządzenia skargi przez profesjonalistę ma gwarantować, że zostaną spełnione kryteria formalne, bez których sąd w ogóle by się nad sprawą nie pochylił.
W wyroku z 21 października br., uzasadniając oddalenie skargi podatnika, sędzia Stanisław Bogucki wyjaśnił, że sprawa jest już dawno przesądzona (chodziło o PCC od podwyższenia kapitału zakładowego spółki na skutek wniesienia do niej wkładu pieniężnego).
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona7
Sędzia dodał, że co prawda z prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi nie wynika obowiązek wycofywania skarg kasacyjnych w sprawach, w których jest już ugruntowana linia orzecznicza, to dla dobra podatników warto to zrobić.
– Dzięki temu podatnik nie musiałby ponosić kosztów zastępstwa procesowego i mógłby odzyskać wpis od skargi kasacyjnej – wyjaśnił.
Lepiej zachować ostrożność
Radosław Baraniewicz starszy konsultant w dziale prawno-podatkowym PwC
Skarg kasacyjnych nie wycofują nie tylko pełnomocnicy reprezentujący podatników, ale także organy podatkowe. Przykładowo w wyroku z 11 czerwca 2015 r. (sygn. akt II FSK 1268/13) NSA wytknął organowi podatkowemu, że złożenie skargi kasacyjnej w sprawie będącej przedmiotem utrwalonej linii orzeczniczej nie jest rozwiązaniem racjonalnym, zważywszy na znaczne obciążenie NSA ilością spraw na wokandzie sądowej. Rolą profesjonalnego pełnomocnika jest rzetelna ocena szans na wygranie sporu, chociaż rozbieżność i zmienność orzecznictwa sądowego skłania do ostrożnościowego podejścia do ewentualnej decyzji o wycofaniu skargi.
Patrycja Dudek; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... nikow.html
Albo tymczasowe aresztowanie, albo poręczenie
Albo tymczasowe aresztowanie, albo poręczenie
Procedura karna
Rzecznik praw obywatelskich domaga się jasnych i przejrzystych reguł stosowania tymczasowego aresztowania. Skierował właśnie pytanie prawne do Sądu Najwyższego w tej sprawie.
Niektóre sądy de facto wymierzają bowiem jednocześnie dwa środki zapobiegawcze: tymczasowy areszt i poręczenie majątkowe. Dzieje się tak np., gdy sąd, stosując lub przedłużając areszt tymczasowy, zezwala na jego uchylenie po wpłaceniu poręczenia majątkowego. Zwykle wówczas prokurator wnosi zażalenie wraz z wnioskiem o wstrzymanie wykonania tego postanowienia. W efekcie gdy wymagana kwota poręczenia była wpłacona, część sądów i tak nie wypuszczała automatycznie aresztowanego, ale niejednokrotnie wstrzymywała wykonanie postanowienia o zmianie środków zapobiegawczych. Zdarzało się, że sąd odwoławczy przychylał się do zażalenia prokuratury i jednocześnie uchylał postanowienie o zmianie środków. I na takie rozstrzygniecie nie przysługiwało stronom zażalenie.
Rzecznik ma więc poważne wątpliwości, czy takie wstrzymanie wykonania postanowienia o zmianie środków jest dopuszczalne. Praktyka sądów jest tu bardzo różna. Jedne uznają, że po wpłacie sumy pieniężnej z mocy samego prawa areszt ulega zamianie na poręczenie. A to oznacza konieczność natychmiastowego zwolnienia zatrzymanego. Inne się z tym wstrzymują. Stąd konieczność wyjaśnienia tych rozbieżności przez Sąd Najwyższy.
– Przepisy dotyczące pozbawienia wolności w drodze tymczasowego aresztowania powinny być jasne i zrozumiałe dla obywateli. Nie ma tu miejsca na luki czy jakiekolwiek niejasności. Powinno być ściśle określone, kiedy i na jakich warunkach można pozbawić człowieka wolności i do kiedy ono trwa – zauważa autor pytania prawnego dr Marcin Warchoł z zespołu prawa karnego w Biurze RPO.
Jego zdaniem jeśli sąd zezwoli na wpłatę sumy pieniężnej tytułem poręczenia, to powinno być oczywiste, że po jej dokonaniu oskarżony wyjdzie na wolność.
– Tymczasem tak nie jest. W praktyce znaleziono sprytny wybieg pozwalający na dalsze stosowanie aresztu w postaci wstrzymania wykonania orzeczenia sądu zezwalającego na uchylenie aresztu pod warunkiem wpłaty sumy poręczenia – tłumaczy dr Warchoł.
– Są jednak postanowienia, których wstrzymać się nie da. Byłoby to po prostu niesprawiedliwe. Jeśli się coś obiecuje drugiej osobie pod jakimś warunkiem, a ona spełni ten warunek, to zasada elementarnej uczciwości i lojalności państwa wobec obywatela nakazuje dotrzymanie słowa. Jest to istotne zwłaszcza wówczas, gdy w grę wchodzi wolność człowieka – przekonuje Warchoł.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
28 października 2015
Strona8
Wcześniej RPO interweniował już w tej sprawie u ministra sprawiedliwości. Postulował rozstrzygniecie wątpliwości przez ustawodawcę. Minister nie widział jednak potrzeby zmian legislacyjnych. Jego zdaniem art. 257 par. 2 kodeksu postępowania karnego w sposób wystarczający reguluje skutki i sposób procedowania w przypadku warunkowego tymczasowego aresztowania. A z chwilą wpłaty poręczenia areszt wygasa.
Ewa Ivanova; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... zenie.html
Nowi członkowie Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego
- Cieszę się, że przyjęliście Państwo to zobowiązanie. Jestem przekonany, że Komisja będzie pracować nad dobrymi rozwiązaniami dla prawa cywilnego korzystając ze swojego doświadczenia i wiedzy – powiedział Minister Sprawiedliwości Borys Budka, wręczając dzisiaj akty powołania nowym członkom Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego.
Do Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego powołani zostali:
1. prof. dr hab. Ewa Mirlena Bagińska – prof. Uniwersytetu Gdańskiego, kierownik Katedry Prawa Cywilnego Wydziału Prawa i Administracji UG;
2. prof. dr hab. Tomasz Justyński – prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kierownik Katedry Prawa Cywilnego i Rodzinnego Wydziału Prawa i Administracji UMK w Toruniu;
3. prof. dr hab. Marek Michalski – prof. Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, kierownik Katedry Prawa Gospodarczego Prywatnego UKSW;
4. prof. dr hab. Wojciech Popiołek – prof. Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, kierownik Katedry Prawa Międzynarodowego Wydziału Prawa Międzynarodowego Wydziału Prawa i Administracji UŚ.
Nowi członkowie Komisji zostali powołani na okres od 1 października 2015 r. do 1 marca 2019 r.
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 02

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Prawnicy liczą, że zarobią na bezpłatnych poradach………………………………………….1
Wyższa poprzeczka dla sędziów……………………………………..2
Interpretacje podatkowe: Urząd skarbowy już nie wyjaśni, jak należy rozliczać VAT………2
Prokurator: Tajemnica obrończa to świętość…………………………………..3
Siła mediacji……………….……………………………………………………..4
Radcy prawni: Strategia małych kroków……………6
UOKiK uruchomił bazę i wyszukiwarkę wyroków sądowych…………………….7
Niekaralność to za mało jak na adwokata…………………..8
Legislacja: stan przedzawałowy………………………………………………….9
Powołanie dyrektora Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości………………………………12
Prawnicy liczą, że zarobią na bezpłatnych poradach
KORPORACJE | Adwokaci i radcy prawni masowo zgłaszają się do udzielania porad finansowanych przez państwo. W niektórych izbach będą nawet losowania.
http://archiwum.rp.pl/artykul/1291002-P ... 291002?_=1
Z początkiem roku ma zacząć funkcjonować system bezpłatnych porad prawnych. Najbiedniejsi uzyskają w nich pomoc przedsądową. Część ma być obsługiwana przez organizacje pozarządowe, część przez adwokatów i radców prawnych. W większości izb chętnych spośród profesjonalnych pełnomocników nie brakuje. Każdy punkt dostanie miesięcznie ok. 5 tys. zł, czyli dyżurując raz w tygodniu, prawnik może zarobić ok. tysiąca złotych miesięcznie. To pieniądze nie do pogardzenia dla wielu adwokatów i radców prawnych. Nawet gdy samorządy chcą, by punkt był otwarty również w sobotę, zazwyczaj nie ma z tym problemów. W niektórych izbach chętnych jest tak dużo, że planowane są losowania.
Co dziesiąty chętny
Prawnicy podkreślają, że rynek jest przesycony i każdą okazję zarobienia dodatkowych pieniędzy trzeba cenić. Tak jest m.in. w Rzeszowie. – Jeden samorząd zgłosił zapotrzebowanie, by punkt był otwarty w sobotę. Nie ma problemów, by znaleźć radców, którzy chcieliby dyżurować w dzień wolny od pracy – mówi Lech Marek Skierczyński, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Rzeszowie. Podkreśla, że duża liczba zgłoszeń wynika z tego, że przy zwiększającej się liczbie radców prawnych i adwokatów rynek jest coraz trudniejszy. – Wobec mnogości zgłoszeń w większości przypadków jeden radca będzie dyżurował raz w tygodniu – mówi mecenas Skierczyński. Na ok. 800 wykonujących zawód radców do bezpłatnych porad zgłosiło się około 180 osób.
Problemów z obsadzeniem punktów nie ma także izba adwokacka w Gdańsku. Zgłosiło się 10 proc., ok. 70 osób na 780 adwokatów izby. – Zgłaszają się głównie młodzi adwokaci – mówi Marcin Kuleszyński z Pomorskiej Okręgowej Rady Adwokackiej w Gdańsku. – Ci bardziej doświadczeni mają więcej spraw w sądach i trudniej byłoby im godzić dyżurowanie w punkcie z konieczną obecnością w sądzie – podkreśla. Dlatego też adwokaci są nawet bardziej skłonni udzielać porad po standardowych godzinach pracy sądów i urzędów. Nie zawsze jednak skłaniają się do tego samorządy, zwłaszcza te z mniejszych miejscowości, z mniejszym obłożeniem kadrowym. Jeśli bowiem punkty znajdują się w siedzibie samorządu, to aby prawnik mógł w nim dyżurować po godzinach, konieczne byłoby zapewnienie minimum obsługi kadrowej budynku.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
Będą organizować losowania
W warszawskiej izbie adwokackiej także może być przyjęta opcja, że każdego dnia będzie dyżurował inny adwokat. – Wynika to z porozumień z samorządami, nie wszystkie godzą się na takie rozwiązanie – mówi Aleksander Krysztofowicz, zastępca sekretarza Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie. – Chętnych jest dużo, będziemy w związku z tym przeprowadzać losowanie – mówi mecenas Krysztofowicz. Podkreśla, że zgodnie z uchwałą Naczelnej Rady Adwokackiej, jeśli chętnych jest dużo, można brać pod uwagę kolejność zgłoszeń lub wybrać inną metodę – na przykład właśnie losowanie. Zgłosiło się około 400 osób (adwokatów w izbie jest ok. 3 tys.).– Pokutuje mit, że w Warszawie każdy prawnik zarabia krocie. To absurd, bo rynek jest płytki. Przecież koszty utrzymania są w stolicy wyższe, dla wielu osób wynagrodzenie proponowane w punktach jest nie do pogardzenia – mówi Paweł Rybiński, dziekan warszawskiej Okręgowej Rady Adwokackiej. W warszawskiej izbie radców prawnych na razie zgłosiło się ok. 90 osób (zawód wykonuje ok. 10 tys.). Tu jednak wyznaczono dłuższy termin – chętni mogą zgłaszać się do 5 listopada. Również w tej izbie planowane jest losowanie.
Wyższa poprzeczka dla sędziów
TEMIDA | Sędzią będzie można zostać w wieku 35 lat – proponuje PiS. Prawnicy twierdzą, że najlepsi nie staną do konkursu.; http://archiwum.rp.pl/artykul/1291008-W ... 291008?_=1
PiS ma pomysł, jak przywrócić sądom autorytet i poważanie. Chce zacząć od sędziów, a właściwie kandydatów na nich. – Są zbyt młodzi i mało doświadczeni – twierdzą politycy i proponują, by podwyższyć minimalny dziś wiek dla sędziów z 29 do 35 lat. To jednak nie wystarczy, by startować po togę i łańcuch: kandydat na sędziego będzie musiał mieć za sobą co najmniej pięć lat samodzielnej pracy w innym zawodzie prawniczym. Chodzi o to, by urzędy sędziowskie obejmowali wyróżniający się prokuratorzy, radcy prawni, adwokaci i pracownicy naukowi. Nominacja sędziowska musi być ukoronowaniem prawniczej kariery, a nie początkiem pierwszej samodzielnej pracy – postulują politycy PiS. O tym, że zawód sędziego powinien być ukoronowaniem zawodów prawniczych, mówi się od lat. Faktem jest jednak, że do zawodu trafiają głównie asystenci sędziów i referendarze.– Na razie to właśnie jest ta korona, choć z samym pomysłem się zgadzam – mówi sędzia Mariusz Waszczyński, w zawodzie od sześciu lat. I tłumaczy, że jest atrakcyjny dla innych prawników tylko w małych miejscowościach. W większych ośrodkach bywa dużo gorzej. Pozytywnie o samym pomyśle mówi też sędzia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Przypomina, że stowarzyszenie, którym kieruje, dawno zgłaszało taki pomysł, ale dodaje, że trzeba znać realia. Jego zdaniem nie będzie chętnych do konkursu.– Jeżeli adwokat, radca prawny, notariusz sprawdzą się w swoim zawodzie, nie będą chcieli z niego zrezygnować. Nie dla takich zarobków, jakie dostajemy. I choć nie zarabiamy źle, to konkurencji z dobrze prosperującym adwokatem nie wygramy. A jeśli ktoś ma doświadczenie, ale chce zmienić zawód, bo w poprzednim sobie nie poradził, to nie zasługuje na urząd, który ma być koroną zawodów prawniczych. Bo domyślam się, że o kiepskich sędziów autorom propozycji nie chodzi – mówi. Nie tylko sędziom pomysł się podoba. Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, uważa, że kierunek jest słuszny, ale w polskich warunkach niemożliwy do zrealizowania.– To reforma, którą trzeba rozłożyć na długie lata – mówi. Zastrzega, że nie chce patrzeć na zawód sędziego przez pryzmat niskich zarobków. – Kryterium wyboru zawodu sędziego nie mogą być pewne co miesiąc pieniądze, czyli finansowa stabilizacja – uważa. Przekonuje, że do zawodu powinni trafiać ludzie, którzy sprawdzili się na wolnym rynku, potrafili zaistnieć w zawodzie, poprowadzili wyjątkową, trudną sprawę. – Dopiero wówczas można spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Ale do tego potrzebne jest doświadczenie – zauważa.
Interpretacje podatkowe: Urząd skarbowy już nie wyjaśni, jak należy rozliczać VAT
Przemysław Wojtasik, http://www4.rp.pl/Postepowanie-podatkow ... c-VAT.html
Zbliża się koniec podatkowych interpretacji. Stare przestaną obowiązywać, nowych nie będzie.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
Fiskus wydaje co roku prawie 40 tys. interpretacji. Wygląda jednak na to, że urzędnikom niedługo ubędzie pracy. Z projektu ustawy o VAT proponowanego przez PiS wynika, że skarbówka nie odpowie już na pytania o ten podatek.
– Indywidualne interpretacje to patologia, z którą trzeba się pożegnać. Zróbmy to na razie w VAT – mówi prof. Witold Modzelewski, współtwórca proponowanych zmian, w rozmowie z „Rz"
Za i przeciw
Rezygnacja z interpretacji to rewolucja w podatkowym świecie. Opinie w tej sprawie są podzielone.
Ich likwidację popiera Mariusz Korzeb, doradca podatkowy, ekspert Pracodawców RP.
– Interpretacje wpływają niekorzystnie na pewność prawa. Przedsiębiorcy z obawy przed fiskusem występują o nie nawet w mało istotnych sprawach. Utrudnia to prowadzenie biznesu – mówi.
Argumentem przeciwko jest też to, że interpretacje są wykorzystywane przez duże koncerny do agresywnej optymalizacji.
Hanna Filipczyk, doradca podatkowy, autorka komentarza o interpretacjach, podkreśla jednak, że korzystają z nich też zwykli ludzie, którzy nie chcą kombinować na podatkach, ale dowiedzieć się, w jaki sposób poprawnie rozliczyć się z urzędem.
– Faktycznie, obecny system wydawania interpretacji nie jest idealny, ale to nie powód, żeby w ogóle z nich rezygnować. Należałoby go zmodyfikować, np. ograniczyć kwotowo korzyści dla tych, którzy dostali wykładnię pozwalającą na podatkowe oszczędności – dodaje.
Wszystko do kosza
Marcin Chomiuk, doradca podatkowy, partner w PwC, zwraca uwagę, że w momencie wejścia w życie nowej ustawy o VAT wszystkie dotychczas wydane interpretacje staną się nieaktualne.
– Cały jedenastoletni dorobek, również sądów, pójdzie do kosza. Nie będą obowiązywały stare interpretacje, nie będzie można występować o nowe. To samobójstwo, sądy za jakiś czas zostaną zalane sprawami wymiarowymi wynikającymi z tego, że nie wiadomo będzie, jak rozumieć nowe przepisy – przewiduje.
Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w zeszłym roku 2818 indywidualnych interpretacji zostało zaskarżonych do wojewódzkich sądów administracyjnych. Podatnicy wnieśli prawie 500 kasacji do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
– Sporów o interpretacje jest faktycznie dużo, ale nie powodują one, w przeciwieństwie do spraw wymiarowych, konsekwencji finansowych dla podatników i Skarbu Państwa – mówi Marcin Chomiuk.
Nowa ustawa o VAT ma wejść w życie 1 stycznia 2016 r. Ustawodawca nie musi jednak aż tak się spieszyć, bo przepisy VAT-owskie równie dobrze mogą być wprowadzone w trakcie roku.
Z nowych regulacji wynika, że z wnioskiem o interpretację można wystąpić tylko wtedy, gdy istnieją uzasadnione wątpliwości co do identyfikacji towaru bądź usługi.
Prokurator: Tajemnica obrończa to świętość
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Opinie/310319952-Prok ... etosc.html
Rozmowa z Mateuszem Wolnym, prokuratorem z Bielska–Białej
Samorząd adwokacki protestuje przeciwko zwalnianiu adwokatów z tajemnicy. Zwraca się m.in. co jakiś czas do prokuratora generalnego i skarży się, że prokuratorzy zbyt często używają tego narzędzia.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Mateusz Wolny: Moje obserwacje są wręcz przeciwne. Prawnicy w Polsce mają wyryte w umyśle, od czasu studiów, że tajemnica obrończa to świętość. Tajemnica adwokacka, nie będąca obrończą, może by zniesiona w wyjątkowych sytuacjach. W zupełności się z tym zgadzam. W toku całego postępowania karnego jest jedna osoba, która powinna działać na rzecz oskarżonego – jest to adwokat. Powinien mieć ku temu wszelkie narzędzia.
Panu zdarzało się składać wniosek o zwolnienie adwokata z tajemnicy?
Nie. Z całej swojej 15 letniej pracy w prokuraturze miałem jedną taką sprawą. Nie składałem wniosku o zwolnienie z adwokata z tajemnicy, było to bowiem dla mnie nie do pomyślenia. Mimo, że w sprawie wyglądało na to, że adwokat kierował przestępstwem popełnionym przez obcokrajowca. Ustanowił się jednak obrońcą tej osoby w procesie, nie sądziłem więc, że jest jakakolwiek szansa na zwolnienie go z tajemnicy. Sąd jednak to zrobił. Ocenił bowiem, że jest możliwość zwolnienia z tej tajemnicy – co do faktów, które miały miejsce przed tym, gdy został obrońcą w tej sprawie. Adwokat nie chce zeznawać, sprawa jest w toku. Sam jestem ciekawy, jak się skończy.
Czy Pana zdaniem obowiązujące przepisy, dotyczące tajemnicy adwokackiej, są dobrze skonstruowane?
Prokurator jest od stosowania określonej przez kodeksy procedury, nie od jej oceny.
Siła mediacji
MARIUSZ HAŁADYJ, JOANNA SAUTER-KUNACH
http://archiwum.rp.pl/artykul/1291054-S ... 291054?_=1
Spory są nieodłączną cechą obrotu gospodarczego. Pochłaniają jednak czas i pieniądze przedsiębiorców. Powodują straty związane z utratą renomy i zaufania u klientów, mają wpływ na portfel zamówień a nawet motywację wśród zarządzających firmą oraz jej pracowników. Nierzadko rodzą spiralę problemów związanych z płynnością finansową.
Ministerstwo Gospodarki szacuje, że spory w sprawach gospodarczych generują rocznie ok. 40 mld zł kosztów dla przedsiębiorstw. Na potrzebę zapewnienia sprawności systemu załatwiania sporów należy zatem patrzeć w kategoriach nie tylko prawnych, ale również ekonomicznych. Umiejętne zarządzanie sporami przez przedsiębiorstwa przynosi korzystne skutki biznesowe: oszczędność czasu, środków oraz możliwość utrzymania trwałych powiązań z partnerami. Pozwala więc zminimalizować negatywny wpływ konfliktów na rozwój firm, a w konsekwencji zmniejszyć ich oddziaływanie na całą gospodarkę. Olbrzymią szansą dla gospodarki jest rozwój mediacji i arbitrażu. Im powszechniejsze stanie się korzystanie z alternatywnych wobec procesu sądowego sposobów załatwiania sporów, tym bardziej zostaną odciążone sądy i obniżone koszty sporów zarówno po stronie obywateli, jak i państwa. To również sprawniej załatwiane sprawy, które muszą być rozstrzygnięte przez sąd z uwagi na swoją specyfikę lub postawę kontrahentów, a w rezultacie realizacja jednego z najczęściej podnoszonych postulatów gospodarczych. Co więcej, mediacja pozwala stronom kreować ich relacje, bez udziału i przymusu państwa. Stanowi więc emanację wolności gospodarczej. Nowe regulacje24 września prezydent RP podpisał ustawę dotyczącą wspierania polubownych metod rozwiązywania sporów. Pracując przez ostatnie dwa lata wraz z zespołem ekspertów nad projektem ustawy, staraliśmy się zrozumieć swoisty paradoks mediacji: dlaczego pomimo niewątpliwych i łatwych do wytłumaczenia zalet jest wykorzystywana w tak marginalnym wymiarze? Dlaczego wartości płynące z samodzielnego rozwiązania sporu i mocne punkty mediacji: szybkość, niskie koszty, elastyczność w znalezieniu możliwych rozwiązań, uniknięcie stresu związanego z rozprawą sądową czy też możliwość utrzymania relacji z kontrahentem nie zachęcają skonfliktowanych stron do wyboru tej drogi rozwiązania sporu? Dlaczego większość wybiera dłuższe i bardziej skomplikowane ze swojej natury postępowania sądowe? Problem bariery postaw ludzkich wobec podjęcia próby samodzielnego rozwiązania konfliktu znajduje pewne wyjaśnienie w badaniu pn. Diagnoza społeczna. Kultura współpracy nie jest u nas głęboko zakorzeniona, a brak zaufania do drugiej osoby w oczywisty sposób utrudnia podjęcie dialogu. Ale to tylko część problemu. Co zatem robić, żeby polubowne metody rozwiązywania sporów były wykorzystywane częściej? Z jednej strony widzimy, jak ważne jest podnoszenie świadomości społecznej np. poprzez prowadzenie kampanii informacyjnych. Z drugiej strony istotną rolę w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
przyspieszeniu i zdynamizowaniu tego procesu mogą pełnić regulacje prawne. Interesującym przykładem są Włochy. To kraj, w którym kultura mediacji, podobnie jak w Polsce, nie jest tradycyjnie ugruntowana. W wyniku zmian prawnych – wdrażanych nie bez kontrowersji i nie bez późniejszych korekt – osiągnięto w ostatnich czterech latach bardzo wysoki wzrost postępowań mediacyjnych (obecnie ok. 160 tys. spraw rocznie).
Logiczne powiązania
Pracując z zespołem ekspertów nad nową ustawą, najbardziej zależało nam, żeby spory w ogóle omijały sądy, a strony jak najczęściej korzystały z mediacji umownej – przedsądowej. Staraliśmy się przy tym stworzyć system logicznie powiązanych z sobą rozwiązań, w sposób odpowiadający na stwierdzone bariery w korzystaniu z mediacji. Kierowane są one do różnych grup – uczestników procesu mediacji. Ustawa daje mediatorom, stronom, sędziom i pełnomocnikom prawnym nowe narzędzia do szerszego i jednocześnie sprawniejszego korzystania z mediacji, włączając w to wymierne korzyści ekonomiczne. Jedną ze zmian jest wprowadzenie obowiązku podania w pozwie informacji, czy przed skierowaniem sprawy do sądu powód podjął próbę polubownego rozwiązania sporu. Ten przepis ma sprawić, ze strona przynajmniej rozważy opcję mediacji. Wskaże, że istnieje równoprawny wobec drogi sądowej sposób rozwiązania sporu i zmobilizuje pełnomocników do informowania swoich klientów o potrzebie jego rozważenia. Z kolei sędzia uzyska ważne informacje dotyczące postawy stron, które będą miały znaczenie przy ocenie potencjału mediacyjnego sprawy i podejmowaniu decyzji o dalszym przebiegu procesu. W przypadku gdy powód poinformuje o braku prób porozumienia się przed skierowaniem sprawy do sądu, będzie to istotna wskazówka dla sędziego pod kątem możliwości skierowania stron na posiedzenie informacyjne, gdzie uzyskają wiedzę o istocie i zasadach mediacji. Jeżeli natomiast z uzasadnienia pozwu sędzia dowie się, że powód jest pozytywnie nastawiony do mediacji, jednak pozwany zignorował zaproszenie do mediacji, będzie mógł wezwać strony na posiedzenie niejawne, na którym podejmie próbę przekonania stron do mediacji. W dzisiejszych realiach pracy sądów oczekiwanie na pierwszą rozprawę to okres około sześciu–dziewięciu miesięcy. Nowe rozwiązania dają szansę wykorzystania tego czasu na podjęcie próby porozumienia się. Ponieważ znajomość mechanizmu i korzyści płynących z mediacji jest niska, ważne jest, aby skłonić strony sporu do podjęcia rozmów. Moment wykorzystania bezpośredniego kontaktu sędziego ze stronami jest szczególnie ważny dla ich przekonania do mediacji – pozwala wykorzystać autorytet sądu. Dane z wydziałów gospodarczych sądów okręgowych w Warszawie i Poznaniu z I kwartału br. wskazują, że jeżeli strony już podejmą decyzję o przystąpieniu do mediacji, to jej skuteczność jest bardzo wysoka – przekracza 50 proc. Dane z krajów, w których tradycja mediacji jest dłuższa, pokazują, że może nawet sięgać 80 proc.
Inne korzyści
Nowe przepisy podkreślają wartość, jaką jest zawarcie ugody przed wniesieniem powództwa. Integralnym uzupełnieniem tych rozwiązań są bodźce finansowe. Przykładowo, wnioski składane do sądu o zatwierdzenie ugody pozasądowej zostały całkowicie zwolnione od kosztów sądowych. Gdy sprawa znajdzie się już w sądzie, a strony zawrą ugodę przed przeprowadzeniem pierwszej rozprawy, sąd zwróci całość opłaty sądowej, której wysokość może wynosić nawet 100 tys. zł. Z kolei zaliczenie kosztów mediacji do wydatków sądowych umożliwi skorzystanie z mediacji ze skierowania sądu osobom i innym podmiotom kwalifikującym się do zwolnienia od kosztów sądowych. Ustawa uprości ponadto rozliczenia podatków dochodowych. Pozwoli rozliczać faktury korygujące w bieżącym okresie rozliczeniowym w zakresie korekty przychodów oraz kosztów uzyskania przychodu w wyniku zawartej ugody. Dzisiejszy obowiązek dokonywania korekty wstecz wskazywany jest przez przedsiębiorców jako element zniechęcający do podpisania ugody. Z systemem zachęt finansowych współgra przepis, zgodnie z którym sąd będzie mógł obciążyć stronę częścią kosztów wywołanych jej nagannym i nielojalnym zachowaniem, gdy strona w sposób oczywiście nieuzasadniony i bez podania przyczyn odmówi przystąpienia do mediacji. To rozwiązanie pomoże zmobilizować strony sporu oraz pełnomocników do rzetelnego rozważenia podjęcia mediacji w sytuacji, gdy druga strona taką wolę okazuje. Przepis nie znajdzie przy tym zastosowania w sytuacji, gdy strona nie poddała się mediacji z powodu przekonania co do swoich racji i wygrała sprawę w całości. Podobnie, gdy powód przed wytoczeniem powództwa dążył do rozwiązania sporu w sposób polubowny, a pozwany nie przychylił się do takiej propozycji, odmowa poddania się mediacji przez powoda w trakcie procesu sądowego nie będzie mogła zostać oceniona jako oczywiście nieuzasadniona. Niewątpliwą korzyścią dla wierzyciela będzie wyeliminowanie dotychczas istniejącego ryzyka przedawnienia roszczenia w przypadku, gdy wniosek o wszczęcie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona6
mediacji zostanie doręczony mediatorowi, ale do wszczęcia mediacji nie dojdzie ze względu na brak zgody drugiej strony lub mediatora. W takiej sytuacji wierzyciel zachowa pozytywne skutki związane z przerwaniem biegu przedawnienia, jeżeli wniesie pozew w terminie trzech miesięcy. Zwiększeniu zaufania do zawodu mediatora służy wprowadzenie wymagań dotyczących kwalifikacji stałych mediatorów oraz mechanizmu ich weryfikacji. Listy takich mediatorów prowadzone i udostępniane przez prezesów sądów okręgowych ułatwią zainteresowanym osobom dostęp do usług mediacyjnych.
Potrzeba zmian
Długotrwałe postępowania sądowe spowodowane są m.in. ogromną liczbą spraw kierowanych do sądów. Według raportu European Judicial Systems – edition 2014: efficiency and quality of justice Polska znalazła się na czwartym miejscu (na 25 badanych krajów) w rankingu wskaźnika liczby spraw w stosunku do liczby mieszkańców. Jako jedną z przyczyn wskazano niewykorzystanie alternatywnych sposobów rozwiązywania sporów. Dotychczasowe przepisy, niezmieniane od dziesięciu lat, nie spełniły swojej roli – zaledwie 0,2 proc. spraw cywilnych trafia do mediacji. W 2014 r. do sądów wpłynęło około 15 mln spraw, z których do mediacji kwalifikowało się około 1,1 mln. Tymczasem skierowano do niej zaledwie 8 tys., z czego zawarto ok. 1,5 tys. ugód. Stąd potrzeba nadania nowego impulsu również poprzez zmianę prawa. Wprowadzane zmiany są korzystne dla obywateli, gospodarki i sądownictwa. Zdajemy sobie sprawę, że gwałtowne zwiększenie skali mediacji nie nastąpi z dnia na dzień. Podpisana właśnie ustawa daje jednak instrumenty prawne, które ułatwią i przyspieszą rozwój mediacji. Już dziś zauważamy wzrost zainteresowania mediacją, co jest również efektem dyskusji nad kształtem nowej ustawy. Widzimy, że trwa proces budowania zaufania do mediacji również dzięki zaangażowaniu i współpracy różnych środowisk: sędziów, mediatorów, adwokatów, radców prawnych, organizacji przedsiębiorców i uczelni wyższych. Tylko suma podjętych działań spowoduje, że systematycznie zwiększać się będzie pozytywny odbiór mediacji. W efekcie, więcej spraw załatwianych będzie polubownie, co przełoży się na doskonalenie klimatu wykonywania działalności gospodarczej w Polsce.
Radcy prawni: Strategia małych kroków
Włodzimierz Chróścik, http://www4.rp.pl/Radcowie/310319967-Ra ... rokow.html
Publikacje w poważnych mediach skierowanych do środowisk prawniczych dotyczą zazwyczaj spraw doniosłych. Reform wymiaru sprawiedliwości, przyszłości zawodów prawniczych, pomocy pro bono, rozwoju rynku usług prawnych, zmian legislacyjnych itd.
Bez wątpienia są to istotne kwestie zarówno z punktu widzenia całego systemu, jak i wszystkich profesjonalnych prawników będących jego uczestnikami. Dotyczą warunków wykonywania naszego zawodu i mogą mieć wpływ na nasze otoczenie: sądownictwo, prokuraturę czy kulturę prawną społeczeństwa.
Mam jednak świadomość, że bieżąca praktyka radców prawnych czy adwokatów składa się z wielu spraw mniejszej wagi. Dziesiątki tysięcy tych osób oczekują od samorządów zawodowych aktywności, która przełoży się wprost na ich codzienne problemy w prowadzeniu kancelarii czy pracy na etacie. To zaś wymaga podejmowania niekiedy mniej eksponowanych i efektownych, za to bardziej pragmatycznych działań.
Taką właśnie propozycją jest przygotowany przez Okręgową Izbę Radców Prawnych w Warszawie generator stron internetowych. To nowatorskie narzędzie w skali samorządów zawodów prawniczych, które umożliwia radcy prawnemu przygotowanie w prosty sposób własnej strony internetowej. Co istotne, generator pozwala również znaleźć odpowiednią domenę, „zawiesić ją" na serwerze i wreszcie – pozycjonować czy dostosować do urządzeń mobilnych. Te wszystkie profesjonalne rozwiązania nieodpłatnie udostępniamy radcom prawnym.
Być może ktoś powie, że to niewielka sprawa. Ale przecież do sukcesu często dochodzi się małymi krokami. Dlatego w poprzednim felietonie w „Rzeczy o Prawie" pisałem, że prawniczymi samorządami zawodowymi powinniśmy kierować
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona7
tak jak własnymi kancelariami. Działania o charakterze systemowym są bardzo ważne. Tyle że na ich efekty trzeba niekiedy czekać latami.
Strategia małych kroków to idea nieustannego rozwoju. To systematyczne wspieranie wielu tysięcy radców prawnych w ich pracy zawodowej. Nie jestem idealistą i wiem, że generator stron internetowych w cudowny sposób nie zbuduje rynku naszych usług. Samo posiadanie strony WWW nie przyciągnie do nas klientów, ale na pewno wielu z nas, szczególnie tym z krótkim stażem, pomoże do nich dotrzeć. Pozwoli radcom prawnym zaoszczędzić czas i pieniądze. A to już niemało. To właśnie trochę tak jak z własną kancelarią. Rozpoczynając praktykę, można czekać na wielkiego klienta albo pozyskiwać tych małych, którzy pozwolą nabrać doświadczenia i przetrwać trudny start w zawodzie. Które rozwiązanie jest lepsze? Każdy z nas ma na to pytanie własną odpowiedź.
UOKiK uruchomił bazę i wyszukiwarkę wyroków sądowych
http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... owych.html
Nowa baza zawiera informacje o wszystkich wyrokach sądowych dotyczących praktyk ograniczających konkurencję, kontroli koncentracji, naruszenia zbiorowych interesów konsumentów oraz w sprawach o uznanie klauzul za niedozwolone, wydanych przez SOKiK, Sąd Apelacyjny w Warszawie i Sąd Najwyższy.
Informacje znajdują się w specjalnej zakładce „wyroki” na stronie internetowej UOKiK. Konkretne wyroki można znajdować po numerze decyzji, nazwie przedsiębiorcy, rodzaju praktyki, sygnaturze akt, dacie wydania decyzji i ogłoszenia wyroku. Wyszukiwarka ma umożliwić także odszukanie wyroków po hasłach kluczowych.
Jak podał urząd, zakładka „wyroki” została zintegrowana z bazą decyzji prezesa UOKiK (http://uokik.gov.pl/decyzje). Przykładowo: na stronie z decyzją dotyczącą danej sprawy znajdzie się link do zakładki z informacjami o wyrokach w tej właśnie sprawie. Podobnie przy informacji o wyroku znajdzie się link przekierowujący do decyzji.
Jeżeli decyzja wydana była wobec kilku przedsiębiorców, to informacja o wyroku będzie umieszczana w bazie dla każdego z nich osobno, aby ułatwić wyszukiwanie.
Po otrzymaniu z Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jawnej wersji wyroku wraz z uzasadnieniem, będzie on dostępny w zakładce „wyroki”. W przypadku braku jawnej wersji uzasadnienia, umieszczane będą sentencje wyroków.
W przypadku wyroków wydanych przed 3 września 2015 r. ich sentencje zamieszczane będą w zakładce decyzje prezesa UOKiK (http://uokik.gov.pl/decyzje).
Niekaralność to za mało jak na adwokata
Michał Kowalski; http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... okata.html
Minister sprawiedliwości ma prawo sprzeciwu wobec wpisu na listę prawników. Chodzi o to, aby ten zawód wykonywały osoby, które sprostają wysokim wymaganiom moralnym, etycznym i osobowościowym.
TEZA
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona8
Błędny jest pogląd, zgodnie z którym informacja o niekaralności kandydata jest równoznaczna ze spełnieniem wymogu dawania rękojmi prawidłowego wykonywania zawodu adwokata.
STAN FAKTYCZNY
Okręgowa rada adwokacka podjęła uchwałę o wpisie skarżącego na listę adwokatów.
Minister sprawiedliwości sprzeciwił się, wskazując, że prawnik został wpisany na listę adwokatów wiele lat temu, następnie zaś skreślono go z niej na jego własny wniosek.
W aktach sprawy znajdował się również wyrok orzekający w stosunku do niego środek karny w postaci zakazu wykonywania zawodu adwokata na okres kliku lat. W ocenie organu skarżący nie spełniał przesłanki wynikającej z art. 65 pkt 1 Prawa o adwokaturze (Dz.U. z 1982 r. nr 16, poz. 124 ze zm.), którą jest nieskazitelność charakteru oraz rękojmia prawidłowego wykonywania zawodu adwokata.
Zdaniem ministra sam fakt zatarcia skazania nie powoduje automatycznie przywrócenia wszelkich cech charakteru i przymiotów osobistych, jakie miał przed skazaniem, a jakie składają się na pojęcie nieskazitelnego charakteru.
Wojewódzki sąd administracyjny, oddalając skargę, stwierdził, że popełnione przez skarżącego czyny dyskwalifikują go do wykonywania zawodu adwokata.
Fakt jego ukarania w postępowaniu karnym za czyny, które dotyczyły istoty wykonywania funkcji adwokata, oznacza, że nie jest on nieskazitelnego charakteru i nie może wykonywać tego zawodu. Nie daje bowiem rękojmi jego wykonywania. Prawnik wniósł skargę kasacyjną.
UZASADNIENIE
Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę. Wyjaśnił, że uprawnienie ministra stanowi element nadzoru nad działalnością samorządu.
Ze względu na ochronę osób korzystających z pomocy prawnej świadczenie tego rodzaju pomocy nie może być pozostawione poza określoną przez ustawodawcę kontrolą jej formy i jakości przez organ władzy państwowej. Państwo nie może się bowiem wyzbyć możliwości oddziaływania na proces pozyskiwania nowych członków samorządu, gdyż związane jest z tym prawo do wykonywania zawodu, a samorząd realizuje zadania jako organ administracji publicznej. Wypełnianie przez samorząd zawodowy funkcji, o których mowa w art. 17 ust. 1 konstytucji, nie może być pozostawione nieskrępowanemu prawem uznaniu korporacji samorządowych i ich organów.
Zdaniem NSA organ prawidłowo wymienił okoliczności i czyny, które zaprzeczają nieskazitelności charakteru i podważają wiarygodność prawnika, w tym wskazał na czynności powzięte dla osiągnięcia nieuprawnionych korzyści, polegające między innymi na świadomym wprowadzaniu w błąd innych osób co do posiadania wpływów i znajomości.
Minister miał podstawy do przyjęcia, że tego rodzaju działania były wyrazem braku poszanowania dla takich wartości jak szczerość czy uczciwość w życiu codziennym. Prawidłowości dokonanej oceny nie może podważyć to, że skarżący przez wiele lat wykonywał zawód adwokata oraz po wyroku przestrzegał porządku prawnego. Ponadto posiada pozytywną opinię sąsiadów, a w jego miejscu zamieszkania nie miały miejsca interwencje policji. Nadużył jednak wykonywanego zawodu przy popełnieniu przestępstwa, okazując tym samym, że wykonywanie przez niego tego zawodu zagraża istotnym dobrom chronionym prawem.
Oznacza to, że błędny jest pogląd mecenasa, że informacja o niekaralności kandydata (a taka jest treść informacji w razie zatarcia skazania) jest równoznaczna ze spełnieniem wymogu dawania rękojmi prawidłowego wykonywania zawodu adwokata.
Minister ma ustawowo zagwarantowane prawo sprzeciwu wobec wpisu na listę adwokatów właśnie po to, aby ten zawód wykonywały tylko te osoby, które mogą sprostać wysokim wymaganiom także moralnym, etycznym i
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona9
osobowościowym. Wszechstronnie badając, czy kandydat daje rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu adwokata, zarówno organ samorządu zawodowego, jak i minister powinny brać pod uwagę wszystkie okoliczności składające się na wizerunek kandydata, a więc także znane mu zdarzenia, które legły u podstaw wydania wyroku skazującego, mimo iż skazanie uległo zatarciu.
Zachowania te jako fakty społeczne nadal istnieją i mogą być brane pod uwagę przy ocenie sylwetki kandydata. Nietrafny jest zatem pogląd, że po zatarciu skazania niebyłe są także zdarzenia, które legły u jego podstaw.
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2 września 2015 r., sygn. akt II GSK 1840/14
Rękojmia prawidłowego wykonywania zawodu
Przez rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu adwokata należy rozumieć, oprócz wiedzy zweryfikowanej w prawem przewidziany sposób, taki zespół cech charakteru i zachowań w sferze zawodowej i prywatnej, które składają się na wizerunek osoby, na której nie ciążą żadne zarzuty podważające jej wiarygodność. Tylko taka osoba może wykonywać zawód zaufania publicznego, jakim jest zawód adwokata.
KOMENTARZ EKSPERTA
Liczy się każde zachowanie
Zatarcie skazania jest instytucją prawa karnego wywołującą skutki w zakresie jego działania. Jest fikcją prawną oznaczającą, że skazanemu ponownie przysługuje status osoby niekaranej. Zatarcie skazania nie stwarza domniemania niewinności w stosunku do czynu będącego przedmiotem skazania. Domniemanie to, wcześniej obalone prawomocnym wyrokiem, nie odżywa. Instytucja zatarcia ma na celu eliminację trwałości negatywnych następstw skazania, ale nie następstw czynu będącego jego przedmiotem. Przy wpisie na listę adwokatów ocenie może podlegać każde zachowanie, zatem także zachowanie wartościowane moralnie choć indyferentne w płaszczyźnie prawno-karnej. Nie sposób wskazać przekonujących powodów, dla których w tym samym kontekście nie mogło podlegać ocenie zachowanie, które legło u podstaw wyroku skazującego, choć samo skazanie uległo zatarciu.
Legislacja: stan przedzawałowy
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... alowy.html
Mamy do czynienia z bagnem – mówią o stanie polskiego prawodawstwa eksperci. Politycy w bardziej parlamentarnych słowach stwierdzają jedynie, że jest bardzo źle
W ostatnim roku przyjęto wiele ustaw, które nigdy nie powinny wejść w życie. Drugie tyle zostało poprawionych w ostatniej chwili. W odniesieniu do kilku projektów pojawiły się podejrzenia o nieetyczny lobbing, a nawet łapownictwo. Jak jednak przyznaje ze śmiechem jeden z posłów PO: „to nasza nieudolność, a nie przyjmowanie łapówek”.
Do śmiechu jednak nie jest Stanisławowi Piotrowiczowi, posłowi PiS. Podkreśla on, że w ostatnich latach jakość tworzonego prawa bardzo podupadła.
– Powody są trzy: rządzący omijali procedurę konsultacji, zgłaszając stworzone w ministerstwach projekty jako poselskie, Senat stał się upartyjniony, przez co nie sprawuje kontroli nad uchwalonymi ustawami, a także parlament przyjmuje zdecydowanie zbyt wiele ustaw – tłumaczy Piotrowicz. I deklaruje, że najwyższy czas to zmienić.
Przejściowy problem
Przepisy przejściowe są zmorą i parlamentarzystów, i legislatorów. Często okazują się nieprecyzyjnie sformułowane. Niekiedy jednak nie ma ich wcale.
Tak było z nowelizacją prawa o ruchu drogowym i ustawy o strażach gminnych uchwaloną przez Sejm 24 lipca (Dz.U. z 2015 r. poz. 1335). Zgodnie z nią odebrano strażom gminnym i miejskim prawo do korzystania z wszelkich urządzeń
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona10
rejestrujących (fotografujących zarówno pojazdy przekraczające prędkość, jak i przejazd na czerwonym świetle). W myśl ustawy strażnicy utracili uprawnienia do używania tak urządzeń przenośnych, jak i stacjonarnych.
Parlamentarzyści jednak nie zwrócili uwagi na to, co należy zrobić ze sprawami wszczętymi, a niezakończonymi przed zmianą przepisów. Ustawa na ten temat milczy. Co ciekawe, Senat błąd zauważył i chciał go załatać. Ale popełnił kolejny. Poprawki senackie miały być głosowane bezpośrednio po głosowaniu wniosku o przyjęcie ustawy uchwalonej przez Sejm bez poprawek. I Senat wniosek o przyjęcie ustawy bez poprawek przegłosował. Następnie chciał przystąpić do rozpatrzenia poprawek, ale rzecz jasna już nie mógł.
I w takim kształcie prezydent ustawę podpisał: trudno byłoby Polakom wyjaśnić, dlaczego nie zgadza się na ustawę odbierającą strażnikom fotoradary.
Podobnie w nowelizacji prawa farmaceutycznego, która miała ograniczyć nielegalny wywóz leków: parlamentarzyści postanowili zaostrzyć kary za ten proceder. I tak też uczynili (Dz.U. z 2015 r. poz. 788), ale przy okazji – przez niedopatrzenie – zmienili sankcję karną na administracyjną. Chodzi o art. 127 prawa farmaceutycznego, który dotyczy konsekwencji braku zezwolenia na prowadzenie określonego biznesu. Sęk w tym, że Sejm dodał art. 127d, zgodnie z którym kary pieniężne wymierzać ma główny inspektor farmaceutyczny, a nie sąd.
Ta drobna korekta wymusiła umorzenie toczących się już postępowań karnych, wszczętych w związku z naruszeniem tego przepisu. Drugim skutkiem powinno być zatarcie z mocy prawa skazania w przypadku osób, wobec których wydano prawomocne wyroki.
– To szalenie smutne zwieńczenie naszych prac nad ustawą blokującą wywóz leków. Z jednej strony niebawem odwrócony łańcuch dystrybucji powinien zostać ograniczony, ale z drugiej, przez nieuwagę, bezkarnych pozostanie kilkuset potencjalnych przestępców – mówił DGP jeden z posłów z sejmowej komisji zdrowia.
Problem z nadpodażą
Lawina uchwalanych ustaw powoduje, że posłowie głosując nad jednym projektem, nie pamiętają już, co przegłosowali w poprzednim. Tak było z nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego (Dz.U. z 2015 r. poz. 539). Zgodnie z nowym brzmieniem art. 87 par. 1 k.p.c., obowiązującym od 18 października, pełnomocnikiem strony – spośród członków rodziny – będą mogli być już nie tylko rodzice, małżonek czy rodzeństwo, ale i wszyscy wstępni, np. dziadek.
O tę korzystną zmianę zabiegał przez wiele lat rzecznik praw obywatelskich. W końcu się wywalczył. Ale tylko na dwa i pół miesiąca. 1 stycznia 2016 r. wchodzi bowiem w życie prawo restrukturyzacyjne (Dz.U. z 2015 r. poz. 978). Nowelizuje ono także wspomniany art. 87 par. 1 k.p.c. poprzez dodanie do katalogu uprawnionych podmiotów doradcę restrukturyzacyjnego.
Tyle że jednocześnie znikną z tegoż katalogu dodani nowelizacją k.p.c. wstępni.
– Kłopot z nowelizacją jest wynikiem nałożenia się prac legislacyjnych nad dwoma ustawami – przyznaje Wioletta Olszewska z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Samo prawo restrukturyzacyjne, mimo że jeszcze nie weszło w życie, jest powszechnie chwalone. Ale i z nim związany był problem. Jak stwierdził wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń, na tym przykładzie dało się zauważyć prywatną wojenkę legislatorów sejmowych z senackimi.
Chodzi o to, że do ustawy uchwalonej przez Sejm Senat wniósł aż 263 poprawki.
– Dzisiaj nie powiedziałbym już tak ostro, jak kilka miesięcy temu, gdy byłem wzburzony – twierdzi minister Kozdroń.
Ale jak mówi, możliwości są dwie: albo nieudolni są legislatorzy sejmowi (co w ocenie Kozdronia nie jest prawdą), albo koledzy z Senatu bardzo chcieli pokazać, że są lepsi.
Poprawki znikąd
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona11
Problemem pozostaje też przejrzystość procesu legislacyjnego. W toku sejmowych prac nad projektem ustawy o rewitalizacji (czeka na publikację) zniknął z niego przepis ograniczający możliwość budowy hipermarketów. Efekt? Jeżeli na danym terenie nie byłoby planu zagospodarowania przestrzennego, gmina w żaden sposób nie mogłaby ograniczyć wielkości powstającego sklepu. Co ważne, nie wiadomo nawet, kto zgłosił taką poprawkę i dlaczego. W ostatniej chwili błąd został dostrzeżony... przez małopolskich przedsiębiorców. Udało się przepis poprawić. Gdyby jednak nie czujność biznesu, Polska stałaby się oazą ogromnych sklepów.
Zarzuty o ustawowe „wrzutki” pojawiały się też podczas sejmowej debaty nad projektem ustawy o działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej. Posłowie PiS grozili tym z PO, że zajmie się nimi prokuratura. Powód? W projekcie, a następnie w ustawie, znalazł się przepis umożliwiający zakładom ubezpieczeń tworzenie prywatnych samorządów gospodarczych, niejako konkurencyjnych wobec Polskiej Izby Ubezpieczeń. Na dodatek do tych samorządów będą mogli zgłosić akces przedsiębiorcy nie tylko z branży ubezpieczeniowej, lecz także choćby z motoryzacyjnej czy telekomunikacyjnej. To zaś – w ocenie posłów PiS – prosty krok do zdominowania rynku finansowego przez zagraniczne podmioty, które razem zaczną stanowić przeciwwagę dla mającej na celu interes obywateli PIU.
Większość sejmowa jednak z ustawą nie miała problemu. Ba, byli nawet wdzięczni Ministerstwu Finansów za pomoc w jej uchwaleniu. Posłowie w komisji na zapoznanie się z kilkusetstronicowym projektem wraz z uzasadnieniem mieli zaledwie kilka dni. Resort więc, aby im pomóc, przygotował ściągę z najważniejszymi zmianami. ©?
Potrzebna ustawa o procesie legislacyjnym
Dr Mariusz Bidziński wspólnik w kancelarii Chmaj i Wspólnicy, wykładowca Uniwersytetu SWPS
Do szybkiego zgłaszania i uchwalania ustaw dochodzi przede wszystkim w okresach okołowyborczych. Wzmożona aktywność partii politycznych skutkuje znacznym zwiększeniem tempa prac legislacyjnych, co prawdę mówiąc, jest praktyką spotykaną nie tylko w Polsce. Nadmierne tempo prowadzi do tego, iż ani parlamentarzyści, ani komisje nie mają wystarczająco dużo czasu na rzetelną, skrupulatną analizę i wprowadzenie ewentualnych poprawek.
Kluczową kwestią warunkującą minimalizację negatywnych skutków „pospiesznej legislacji”, a także gwarantującą odpowiedni poziom aktów prawnych, jest uchwalenie ustawy o procesie legislacyjnym. W jej treści należy bezwzględnie określić minimalne wymogi dotyczące ogólnych i szczególnych procedur ustawodawczych, wprowadzić czytelne zasady oraz terminy konsultacji społecznych oraz inne niezbędne dla prawidłowego działania rozwiązania.
W tak dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości oraz przy ogromnej liczbie zmian (często wynikających z potrzeby dostosowania prawa do regulacji UE) warto w końcu w poważny sposób zaangażować do procesu legislacyjnego ekspertów. Opinie i ekspertyzy specjalistów powinny być standardem na każdym etapie procesu, jeszcze zanim koncepcja zostanie skierowana w formie projektu do laski marszałkowskiej. Dopiero po uzyskaniu opinii oraz sugestii ze strony autorytetów i specjalistów w danej dziedzinie oraz po odpowiednim formalnym przygotowaniu projektu ustawy powinna być ona kierowana pod obrady Sejmu.
Musi być większa otwartość na obywateli
Rafał Górski prezes Instytutu Spraw Obywatelskich
W praktyce procesu legislacyjnego najbardziej bulwersują mnie dwie sprawy. Pierwsza to jego mała przejrzystość. Cały czas brakuje jasnych procedur, upubliczniania dokumentów związanych z procesem tworzenia ustaw oraz informacji na temat osób, które podejmują decyzje o zmianach w projektach na poszczególnych etapach.
Druga to niska partycypacyjność, czyli brak u rządzących nawyku włączania obywateli w proces podejmowania decyzji na wszystkich etapach procesu legislacyjnego, w szczególności na etapie początkowym.
Co należałoby zmienić, aby w przyszłej kadencji było lepiej? Po pierwsze, powinny zostać wprowadzone ustawowo obowiązkowe konsultacje publiczne. Konsultacjom powinny bezwzględnie podlegać założenia do projektów ustaw oraz konkretne projekty ustaw opracowane po przyjęciu założeń. Po drugie, rząd, za pośrednictwem mediów publicznych, powinien zachęcać obywateli do korzystania z platformy e-konsultacji (Konsultacje.gov.pl).
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona12
Po trzecie, należy ustanowić obowiązek metryczki projektu ustawy. Metryczka powinna zawierać każdą zmianę wprowadzoną w projekcie oraz imię i nazwisko osoby decydującej o kształcie wprowadzanej zmiany. Po czwarte wreszcie: należy wzmocnić głos organizacji obywatelskich w procesie legislacyjnym. Dziś tylko związki zawodowe i związki przedsiębiorców mają siłę do profesjonalnego włączania się w proces stanowienia prawa. Wzmocnienie mogłoby polegać na systemowym wsparciu finansowym organizacji obywatelskich.
Rzetelnie ocenić skutki regulacji
Łukasz Ozga radca prawny w kancelarii Płonka Ozga
Większość uchwalanych ustaw stanowi nowelizacje ustaw już wcześniej istniejących. Przy tym niejednokrotnie potrzeba nowelizacji wynika z nieprawidłowości legislacyjnych popełnionych przy pracach nad wcześniej uchwalonymi ustawami i ich nowelizacjami.
Zdarza się niestety, iż kolejne nowelizacje wprowadzane są w zbyt krótkich odstępach czasu, co może powodować pewien chaos legislacyjny – w mijającej kadencji najjaskrawszym przykładem były dwie nowelizacje ustawy o radiofonii i telewizji w odstępie dwóch dni (nowelizacja z 10 października 2012 r. oraz nowelizacja z 12 października 2012 r.).
Główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest stale pogłębiająca się tendencja do obejmowania regulacjami prawnymi dziedzin życia, które takiej regulacji w ogóle nie wymagają. Z jeszcze gorszą sytuacją mamy do czynienia, gdy regulacje prawne są nie tylko zbędne, ale wręcz szkodliwe, w szczególności dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Dodatkowo zbyt wiele przepisów zawartych w poszczególnych aktach prawnych nie kreuje żadnych praw i obowiązków dla ich adresatów. To zaś prowadzi do niepotrzebnego, nadmiernego rozbudowania i tak długich tekstów ustaw.
Jak to zmienić? Odpowiedź wydaje się banalna: w ramach procesu legislacyjnego najważniejsze jest rzetelne przeprowadzenie oceny skutków danej regulacji. Przy czym analiza powinna uwzględniać nie tylko korzyści oraz koszty dla adresatów danego aktu prawnego w przypadku jego uchwalenia, lecz także skutki w razie jego nieuchwalenia. Wtedy dopiero by się okazało, czy jest on rzeczywiście potrzebny.
Patryk Słowik
Powołanie dyrektora Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości
Dzisiaj (30 października 2015 r.) Sekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Jerzy Kozdroń wręczył akt powołania na stanowisko dyrektora Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości na okres trzech lat dr hab. Romanowi Trzaskowskiemu. Uroczystość odbyła się w siedzibie Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości.
IWS jest państwową jednostką organizacyjną, prowadzącą działalność naukowo-badawczą. Jego podstawowym zadaniem jest prowadzenie badań i analiz dotyczących funkcjonowania w praktyce sądów powszechnych oraz innych organów ochrony prawnej instytucji z zakresu prawa cywilnego, rodzinnego oraz karnego (materialnego i procesowego).
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona13
ODPOWIEDZ