Przegląd prasy

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 03

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Sądy: powrót asesorów i korytarze tylko dla sędziów od stycznia 2016………………………………………….1
Mediacja nie interesuje przedsiębiorców państwowych……………………………………..2
Psycholog dla dzieci w sprawach cywilnych……………………………………………….3
Jawna umowa o pracę radcy prawnego w urzędzie - wyrok WSA w Gdańsku…………………………………..3
39 sędziów wyłącza się od orzekania w sprawie koleżanki……………….………………..4
Biegłego można pozwać za fałszywą opinię w postępowaniu sądowym……………6
Sądy: powrót asesorów i korytarze tylko dla sędziów od stycznia 2016
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3110 ... -2016.html
Na sale rozpraw wracają asesorzy. Będą też specjalne korytarze, którymi w obrębie budynku mają się przemieszczać sędziowie.
Minister sprawiedliwości przygotował zmiany w regulaminie urzędowania sądów powszechnych.
Znów pojawią się asesorzy. Będą powoływani do konkretnego sądu w drodze decyzji prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa. Asesor ma orzekać wyłącznie w sądach rejonowych. Z uwagi na skomplikowanie materii oraz społeczną wagę podejmowanych w sądach decyzji poza jego kompetencjami znajdzie się orzekanie o tymczasowym aresztowaniu w postępowaniu przygotowawczym oraz w sprawach z prawa restrukturyzacyjnego.
Powrót asesora to niejedyna nowość, jaka czeka wymiar sprawiedliwości po 1 stycznia. Minister uporządkował także kilka innych spraw. W kodeksie postępowania cywilnego pojawią się nowe instytucje, takie jak spotkania informacyjne czy posiedzenia niejawne dotyczące mediacji. Wzmocnione zostaną obowiązki informacyjne sądu i sędziego w zakresie polubownych metod rozwiązywania sporów. Prezesi będą zmuszeni do prowadzenia list stałych mediatorów. Pojawi się też koordynator do spraw mediacji, powołany spośród sędziów sądów okręgowych.
Sądy muszą się też przygotować na nową rzeczywistość organizacyjną. W ich budynkach pojawią się (w miarę możliwości organizacyjnych) specjalne korytarze, które pozwolą na przemieszczanie się sędziów i pracowników sądów, ograniczając ich kontakty z interesantami poza salą sądową i sekretariatem. Budynek sądu powinien też posiadać co najmniej dwa odrębne wejścia.
Na wszystkich stronach internetowych sądów będą się musiały znaleźć informacje o nazwie, siedzibie i adresie sądu, o osobach pełniących funkcje prezesa, wiceprezesa, przewodniczących wydziałów i ich zastępców oraz kierowników sekcji.
Podane mają być także numery telefonów kontaktowych sekretariatów i listy sędziów. Na każdej ze stron musi się też pojawić odesłanie do strony internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. Chodzi o informacje o sposobach wszczynania postępowań; o podstawowych dokumentach, które należy złożyć; kosztach sądowych; procedurze ubiegania się o zwolnienie od kosztów; przesłankach ustanowienia obrońcy lub pełnomocnika z urzędu; rodzajach środków odwoławczych i terminach do ich wniesienia; jak też informacje dla osób pokrzywdzonych przestępstwem oraz dotyczące mediacji.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
Mediacja nie interesuje przedsiębiorców państwowych
Katarzyna Nowosielska, http://www4.rp.pl/Firma/311039969-Media ... owych.html
Spośród wszystkich firm uwikłanych w spory gospodarcze przed sądami najbardziej niechętne do ich zakończenia w drodze polubownej są spółki Skarbu Państwa.
W 2014 r. wszystkie sądy okręgowe skierowały do mediacji 1262 sprawy. To 2,1 proc. wszystkich spraw gospodarczych, jakie trafiają do sądów. Wynika tak z najnowszych danych opracowanych przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Najwięcej spraw do mediacji trafia właśnie stąd. W 2014 r. 771. Na tle innych wyróżnia się też Sąd Okręgowy w Bydgoszczy. W 2014 r. skierował 115 spraw do polubownego załatwienia. 75 wysłali sędziowie z Sądu Okręgowego w Poznaniu, 69 ze Szczecina, a tylko dwie z Rzeszowa.
Sędziowie z Warszawy uważają, że mediacja opłaca się nie tylko przedsiębiorcom, ale także im samym.
– Liczba spraw zakończonych ugodami odpowiada liczbie załatwionych na rozprawie przez 1,72 sędziego – zauważyła Ewa Malinowska, wiceprezes Sądu Okręgowego w Warszawie, na konferencji poświęconej „Mediacji jako kategorii działalności prawniczej".
Rosnąca liczba spraw gospodarczych kierowanych do mediacji oznacza więcej ugód. W 2013 r. spośród 657 spraw, jakie warszawscy sędziowie skierowali do mediacji, ugodę przedsiębiorcy zawarli w 90. Rok później z 771 spraw ugodę zawarto w 105. Do końca września 2015 r. do mediacji trafiło 778 spraw, a przedsiębiorcy podpisali 101 ugód. Do porozumień dochodzi w ok. 13 proc. przypadków.
Przedsiębiorców ta statystyka jednak nie zadowala.
– Gdyby firmy policzyły, że wprawdzie dostaną mniejsze pieniądze, ale pewne, i to w krótszym czasie, pewnie chętniej zawierałyby ugody – mówi Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Pracodawców Lewiatan.
Sędziów najbardziej niepokoi podejście firm państwowych do mediacji.
– Ich przedstawiciele nie godzą się na kierowanie spraw do polubownego załatwienia – mówiła na konferencji sędzia Ewa Malinowska. Zaznaczyła, że do Sądu Okręgowego w Warszawie trafia 25 proc. wszystkich spraw nadających się do polubownego rozwiązania. W 2014 r. na 15 tys. 621 spraw trafiło ich 4069.
Sędziowie kierują do mediacji tylko takie, które podlegają rozpoznaniu w procesie, są wszczęte na skutek pozwu albo są rozpoznawane w europejskim postępowaniu w sprawie drobnych roszczeń.
http://www4.rp.pl/TVRPPL/151109987-Zmia ... ctwie.html
Psycholog dla dzieci w sprawach cywilnych
J.K., http://www4.rp.pl/Rodzina/311029923-Psy ... lnych.html
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
- Dzieci zasługują na szczególne traktowanie podczas czynności procesowych, również w postępowaniach cywilnych – uważa Rzecznik Praw Dziecka.
Marek Michalak po raz kolejny apeluje o to, aby małoletni byli obligatoryjnie przesłuchiwani w specjalnych pomieszczeniach i w towarzystwie psychologa. Dziś zależy to wyłącznie od dobrej woli sędziów.
RPD w wystąpieniu generalnym do Ministra Sprawiedliwości Borysa Budki przekonuje, że sąd powinien zadbać, aby udział dziecka w postępowaniu nie odbił się na nim w negatywny sposób.
- Dla dobra dziecka ważne jest odpowiednie przygotowanie do przesłuchania oraz oswojenie go z organem sądowym – uważa Marek Michalak.
Rzecznik wskazuje, że dobra praktyka przesłuchań zawarta jest już w przepisach Kodeksu postępowania karnego. W wysłuchaniach i przesłuchaniach dziecka obligatoryjnie udział bierze psycholog. Zagwarantowano również warunki sprzyjające otwarciu się dziecka i zapewniające poczucie bezpieczeństwa.
- „Niebieskie pokoje" są obowiązkowo wykorzystywane w procesach karnych, natomiast w sprawach cywilnych kwestia ta zależy nadal od dobrej woli sędziów, którzy nierzadko z takiej możliwości nie korzystają. Nadal uważam, że tylko odpowiednia regulacja w tym przedmiocie może zabezpieczyć dobro dziecka w postępowaniu cywilnym – uważa RPD.
Rzecznik przypomina, że prawo do swobodnego wyrażania własnych poglądów we wszystkich sprawach dotyczących dziecka gwarantują: Konstytucja RP (Art. 72 ust. 3) oraz ratyfikowana przez Polskę Konwencja o prawach dziecka (Art. 12).
Jawna umowa o pracę radcy prawnego w urzędzie - wyrok WSA w Gdańsku
Mateusz Adamski, http://www4.rp.pl/Radcowie/311019958-Ja ... ansku.html
Radcowie prawni świadczący pomoc prawną w jednostkach samorządu terytorialnego w ramach stosunku pracy należą do kręgu osób pełniących funkcje publiczne – wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.
Pewna obywatelka zwróciła się do prezydenta miasta z pytaniami dotyczącymi zatrudnienia w urzędzie miasta radcy prawnego S.J. Chciała wiedzieć, czy był on zatrudniony na podstawie umowy o pracę, jakie były przedziały czasowe tego zatrudnienia oraz jaki był zakres obowiązków. Ponadto zwróciła się o przesłanie kopii umów o pracę.
Kobieta wyjaśniła, iż te informacje są jej potrzebne w związku z toczącym się postępowaniem przetargowym, aby zweryfikować prawidłowość oświadczeń jednego z uczestników postępowania, dotyczących w szczególności doświadczenia zawodowego radcy prawnego S.J.
Urząd miasta poinformował kobietę tylko o zakresie czasu, kiedy radca był zatrudniony. Natomiast w kwestii umowy o pracę oraz zakresu obowiązków odmówił. Prezydent stanął na stanowisku, że radca prawny nie jest funkcjonariuszem publicznym, a stąd treść zawartej z nim umowy na świadczenie usług oraz zakres powierzonych obowiązków nie podlegają ustawie o dostępie do informacji publicznej.
Takiej interpretacji przepisów nie podzielił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku (sygn. akt II SAB/Gd 152/15), który w wyroku nakazał prezydentowi miasta rozpoznanie wniosku obywatelki.
W uzasadnieniu odwołano się do definicji zawodu radcy prawnego zawartego w art. 4, art. 6 ust 1 i art. 7 ustawy o radcach prawnych. Zgodnie z tymi przepisami, polega on na świadczeniu pomocy prawnej, a w szczególności na udzielaniu porad prawnych, sporządzaniu opinii prawnych, opracowywaniu projektów aktów prawnych oraz występowaniu przed sądami i urzędami. W ocenie gdańskiego WSA, tak określone obowiązki i kompetencje radców przesądzają o tym, że w świetle ustawy o dostępie do informacji publicznej radców również wykonujących zawód w jednostkach samorządu terytorialnego należy uznać za osoby pełniące funkcje publiczne.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Jak podkreślono, zawód radcy prawnego, z uwagi na istotną rolę w funkcjonowaniu i kształtowaniu systemu ochrony prawnej, jest zawodem zaufania publicznego, co dodatkowo rzutuje na ocenę w zakresie wymogu transparentności jego wykonywania w kontekście ustawy o dostępie do informacji publicznej.
W uzasadnieniu zaznaczono, iż radców nie można zaliczyć do stanowisk o charakterze wyłącznie usługowym lub technicznym, co wyłączałoby ich spod zakresu funkcji publicznej.
W związku z tym za chybione uznano stanowisko prezydenta miasta, który uznał, że żądana informacja nie stanowi informacji publicznej. – Przedmiotowa informacja dotyczy bowiem niewątpliwie kwestii związanych z transparentnością sprawowanej przez S.J. w strukturach jednostki samorządu terytorialnego funkcji publicznej, z uwagi na możliwy do wystąpienia konflikt interesów w przypadku wykonywania jednocześnie zawodu radcy prawnego, wiążącego się z kolei z udziałem w kształtowaniu sytuacji prawnej określonego podmiotu reprezentowanego – wyjaśnił sąd.
39 sędziów wyłącza się od orzekania w sprawie koleżanki
Okoliczności wyłączenia sędziego powinny być pojmowane szeroko. Mogą one wynikać zarówno ze stosunku osobistego pomiędzy sędzią a stroną, jak również mogą to być wszelkie okoliczności obiektywne dające podstawę powstania wątpliwości co do bezstronności sędziego.
Fundacja wniosła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu skargę na bezczynność Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu w sprawie udostępnienia informacji publicznej dotyczącej umowy cywilnoprawnej zawartej w 2013 r. przez samorząd adwokacki z sędzią Jolantą Sikorską. Przedmiotem tej umowy było odpłatne prowadzenie przez sędzię zajęć z aplikantami adwokackimi. Następnie, orzekający w WSA we Wrocławiu sędziowie, a konkretnie 39 sędziów, złożyło stosowne oświadczenia i wnieśli o wyłączenie ich od rozpoznania sprawy, na podstawie art. 19 ustawy Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (Dz. U. z 2012 r., poz. 270, z późn. zm.). Jako przesłankę wyłączenia wskazali fakt zatrudnienia w WSA we Wrocławiu sędzi Jolanty Sikorskiej, której dotyczy informacja żądana przez fundację. Okoliczność ta może - zdaniem sędziów - wywołać wątpliwości co do ich bezstronności. Sama zainteresowana również wniosła o jej wyłączenie od orzekania w tej sprawie.
Naczelny Sąd Administracyjny wyznaczył do rozpoznania wniosków o wyłączenie sędziów WSA w Opolu. Ten uznał, że wnioski zasługują na uwzględnienie. Wyjaśnił, że instytucja wyłączenia sędziego od rozpoznania sprawy stanowi gwarancję konstytucyjnego prawa do bezstronnego sądu i sprowadza się do eliminowania przyczyn, które mogą powodować powstanie wątpliwości co do bezstronności i obiektywizmu sędziego w konkretnej sprawie. Stwarza tym samym warunki umożliwiające każdej stronie postępowania rozpatrzenie jej sprawy przez niezależny, obiektywny i niezawisły sąd.
Przyczyny wyłączenia z mocy ustawy enumeratywnie i wyczerpująco wymienione zostały w art. 18 P.p.s.a. Niezależnie od nich, w myśl art. 19 P.p.s.a., sąd może wyłączyć sędziego na jego żądanie lub na wniosek strony. Podstawą uwzględnienia wniosku lub żądania o wyłączenie sędziego jest istnienie okoliczności mogącej wywołać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności sędziego w danej sprawie. Sędzia powinien przy tym zawiadomić sąd o zachodzącej podstawie swojego wyłączenia i wstrzymać się od udziału w sprawie.
Ustawodawca nie wskazuje jednak w przepisach, jakiego rodzaju okoliczności mogłyby uzasadniać podejrzenie braku bezstronności sędziego i tym samym pozwalać na wyłączenie sędziego od rozpoznania konkretnej sprawy. W konsekwencji przyjąć trzeba, że zasadność wniosku lub żądania o wyłączenie zależna będzie od okoliczności faktycznych, jakie w każdym konkretnym przypadku mogą mieć wpływ na sposób prowadzenia postępowania przez sędziego. Okoliczności te powinny być pojmowane szeroko. Mogą one wynikać ze stosunku osobistego pomiędzy sędzią a jedną ze stron postępowania, charakteryzującego się przede wszystkim istnieniem więzi emocjonalnej. Ponadto mogą być to wszelkie okoliczności obiektywne dające podstawę powstania wątpliwości co do bezstronności sędziego. Muszą być jednak one realne, a nie potencjalne. Te konkretne okoliczności mogą jednak powodować powstanie wątpliwości co do
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
bezstronności sędziego nie tylko u samych stron postępowania sądowego, ale także u podmiotów spoza tego postępowania.
W tej sprawie, podnoszona we wszystkich oświadczeniach sędziów okoliczność orzekania w WSA we Wrocławiu sędzi Sikorskiej, co do której fundacja żąda informacji uzasadnia wyłączenie sędziów orzekających w WSA we Wrocławiu od rozpoznania tej sprawy, w tym sędzi objętej wnioskowaną informacją. Okoliczność ta może bowiem wywoływać, nawet jeśli nie u samych stron postępowania, to u zewnętrznego obserwatora, wątpliwość co do bezstronności i obiektywizmu tych sędziów przy orzekaniu co do wniesionej skargi. Istnienie relacji w kontaktach służbowych i wspólne środowisko pracy sędziów może ponadto spowodować negatywną ocenę działalności sądu w społeczności lokalnej, co godzi w dobro wymiaru sprawiedliwości i poczucie sprawiedliwości społecznej.
Postanowienie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu z 28 września 2015 r., sygn. akt II SO/Op 34/15
Ewa Maria Radlińska; http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... zanki.html
Biegłego można pozwać za fałszywą opinię w postępowaniu sądowym
Odpowiada on osobiście własnym majątkiem za szkodę spowodowaną jej wydaniem. Tak uznał Sąd Najwyższy. Poszkodowany przedsiębiorca musi jednak udowodnić ekspertowi winę
W wielu sprawach, których rozstrzygnięcie wymaga wiedzy specjalistycznej, jak np. dotyczących sporów budowlanych i technicznych, błędów medycznych, patentów i znaków towarowych, a także spraw, w których są wymagane skomplikowane analizy ekonomiczne, sąd powinien się wesprzeć opinią biegłego.
Kluczowy dokument
Biegły jest co prawda powoływany przez sąd, ale w zdecydowanej większości przypadków dzieje się to na wniosek strony, która musi sobie wcześniej określić, czy okoliczności, które chce wykazać, dochodząc swoich praw albo broniąc się przed roszczeniami drugiej strony, wymagają wiedzy specjalistycznej. Jeśli odpowiedź na to pytanie jest pozytywna, a w sprawie zabraknie opinii biegłego sądowego, to istnieje poważne ryzyko, że sąd roszczenie oddali albo nie uwzględni twierdzeń pozwanego z uwagi na to, iż nie zostały udowodnione. Opinia biegłego sądowego może mieć zatem kluczowe znaczenie dla powodzenia w procesie.
Różna jakość
Tymczasem opinie biegłych sądowych mają różną jakość, a nierzadko zdarza się, że są po prostu błędne lub fałszywe. Jeżeli błąd polega na pominięciu przez biegłego w opinii istotnych faktów znanych sądowi lub na wewnętrznej sprzeczności czy braku logicznej spójności, sąd może wezwać do uzupełnienia lub nawet zarządzić sporządzenie nowej opinii przez innego biegłego. Często jednak wadliwość opinii, mimo że oczywista dla specjalisty z danej dziedziny, jest trudna lub wręcz niemożliwa do weryfikacji przez sąd, gdy np. została oparta na błędnej metodzie badawczej lub nie zawiera istotnych wniosków, które wynikają z przeprowadzonych badań. W takim wypadku powstaje pytanie, co może zrobić przedsiębiorca dotknięty skutkami takiej wadliwej opinii, a w konsekwencji niekorzystnym wyrokiem?
Przełomowy wyrok
Zdaniem Sądu Najwyższego biegły sądowy odpowiada osobiście własnym majątkiem za szkodę spowodowaną wydaniem fałszywej opinii w postępowaniu sądowym (wyrok z 29 maja 2015 r., sygn. akt V CSK 479/14). W praktyce oznacza to, że nie każdy błąd dyskwalifikuje opinię, a jedynie taki, który powoduje, iż może być ona uznana za fałszywą. Opinia jest fałszywa, jeśli podaje nieprawdziwe fakty lub wyciąga z nich wnioski wyraźnie niezgodne z kryteriami, które w danej dziedzinie uznaje się za niewątpliwe, a także jeśli zawarta w niej ocena jest wyraźnie sprzeczna z rzeczywistym stanem
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona6
rzeczy lub z aktualnym stanem wiedzy oraz gdy biegły nie zamieszcza istotnych wniosków wynikających z przeprowadzonych badań i analiz.
Konieczny proces
Jeśli na skutek wydania fałszywej opinii w postępowaniu sądowym przedsiębiorca poniósł szkodę, np. musiał zapłacić za wadliwie wykonane usługi, bo z opinii wynikało, że zostały wykonane prawidłowo, lub jeśli wartość nieruchomości lub przedsiębiorstwa została zawyżona lub zaniżona (co z kolei spowodowało obowiązek zbyt dużej zapłaty lub przeciwnie – otrzymanie zbyt niskiej kwoty), może żądać od biegłego naprawienia szkody. W tym celu firma musi jednak wytoczyć przeciwko biegłemu osobny proces, w którym trzeba wykazać, że opinia biegłego we wcześniejszym postępowaniu była fałszywa.
Potrzeba nowej ekspertyzy
Udowodnienie tego wymaga jednak wiedzy specjalistycznej, dlatego w postępowaniu przeciwko biegłemu konieczne będzie sporządzenie nowej opinii innego biegłego, która wykaże wadliwość tej wcześniejszej. Okoliczności tej nie można wykazać za pomocą innych dowodów, np. zeznań świadków czy dokumentów, dlatego zanim zdecydujemy się na wszczęcie postępowania sądowego przeciwko biegłemu, ponosząc koszty procesu, warto zasięgnąć opinii specjalisty (np. zamawiając opinię prywatną), by sprawdzić, czy faktycznie kwestionowana opinia jest fałszywa.
Biegłemu należy udowodnić również winę, która zazwyczaj będzie polegała na niedochowaniu należytej staranności przy sporządzaniu opinii, a także wykazać, że istnieje adekwatny związek przyczynowy pomiędzy wydaniem wadliwej opinii a poniesioną przez stronę szkodą. Konieczne jest również udowodnienie wysokości szkody poniesionej na skutek tej wadliwej opinii.
Dobra ocena nie chroni
Jeśli jednak przedsiębiorca udowodni powyższe okoliczności, to biegły nie będzie mógł się bronić argumentem, że opinia została wydana na zlecenie sądu lub iż to sąd wyznaczył jej zakres. Biegłemu nie pomoże także to, że wyrok w postępowaniu, w którym sporządził kwestionowaną opinię, był prawidłowy i prawomocny, ani to, iż opinia ta została już pozytywnie oceniona przez sąd we wcześniejszym postępowaniu. Powyższa kwestia została przesądzona przez Trybunał Konstytucyjny, który w wyroku z 12 czerwca 2008 r. (sygn. akt K 50/05) stwierdził, że biegły sądowy odpowiada osobiście za wykonywane przez siebie czynności, a to, że wydanie opinii zlecił sąd, nie oznacza, iż przejmuje on odpowiedzialność wobec osób trzecich za jej treść. Biegły, wydając opinię, jest samodzielny. Na samodzielność tę nie wpływa to, że ma on obowiązek stosować się do zaleceń sądu, np. co do zakresu opinii.
Podsumowanie
Z perspektywy rynku orzeczenie Sądu Najwyższego daje nadzieję na dochodzenie naprawienia szkody za fałszywą opinię bezpośrednio od biegłego, przy czym biegły odpowiada całym swoim majątkiem. Należy jedynie pamiętać, że roszczenie przeciwko biegłemu przedawnia się z upływem trzech lat od momentu dowiedzenia się przez stronę o szkodzie. Termin ten zazwyczaj biegnie od wydania przez sąd prawomocnego wyroku w sprawie, w której sporządzono kwestionowaną opinię, nie później jednak niż 10 lat od wydania samej opinii.
Katarzyna Kucharczyk; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... dowym.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 04

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Polski produkt normatywny………………………………………….1
Czas rozebrać barykady……………………………………..2
Pietryga: Nieudana reforma procedury karnej……………………………………………….2
Nazwa kancelaria prawna zastrzeżona tylko dla radców i adwokatów…………………………………..3
Bezwzględna ochrona adwokackiego sekretu……………….………………..4
Prof. Zimmermann odpowiada Jerzemu Stępniowi w sprawie samorządowych kolegiów odwoławczych……………6
… Adwokat nie będzie tańczył, jak klient mu zagra………………………………………………..7
Radcy: jak rozliczać nieodpłatną pomoc……………………………………….8
10 powodów, dla których warto tańczyć……………….9
Polski produkt normatywny
Zbigniew Pawlak; http://archiwum.rp.pl/artykul/1291222-P ... 291222?_=1 W codziennej narracji (to teraz modne słowo zastępujące kilka innych) wzrost produkcji oceniamy jako stan pożądany. Chwalebny wręcz. Świadectwo kreatywności i innowacyjności. Źródło bogacenia się zarówno producentów, jak i konsumujących produkty. Przy tym stare pojęcia nabierają nowych znaczeń. Do takich należy „produkt”. Kiedyś – efekt działalności produkcyjnej rozumianej jako wytwarzanie nowych dóbr materialnych. Rzeczy, po prostu. Dziś produktem jest kredyt bankowy, operacja wyrostka robaczkowego, polisa ubezpieczeniowa, weekend w Międzyzdrojach all inclusive, opcja nabycia czegoś lub przekształcenia czegoś innego. Z dokonań naszej legislatywy łatwo wywnioskować, że także działalność prawotwórczą klasa polityczna traktuje jako produkcyjną. Działalność, której zwieńczeniem jest produkt normatywny. Na życiowe bolączki, na społeczne niepokoje, na ograniczenie jednych zjawisk, a pobudzenie innych – produkt normatywny. Zajrzyjmy do Dziennika Ustaw. W tym roku do dnia tworzenia tego tekstu opublikowano w nim 1743 akty prawne. Rok temu było ich 1995, a pięć lat temu 1776. W 2005 – 2260. Dla porównania: 1989 r. – 450 aktów, a w 1990 – 547. „Narodowy produkt normatywny” rośnie. Dla nikogo rozsądnego nie jest to jednak powód do chwały. Produkcja kolejnych przepisów nie wymaga szczególnego instrumentarium, poza wiarą, że za ich pomocą można poradzić sobie ze wszystkim tym, z czym poradzić nie umiemy sobie w inny sposób. Tak jak prosta czynność radosnego drukowania pieniędzy prowadzi do inflacji, tak drukowanie kolejnych paragrafów powoduje i pogłębia inflację prawa. U progu nowego politycznego rozdania warto tę oczywistość przypominać. Starożytni powiadali, że ignorantia iuris nocet (nieznajomość prawa szkodzi). Jak tu jednak żyć spokojnie, jak sprostać postulatowi znajomości prawa ma zwykły obywatel, jeśli statystycznie dziennie przybywa pięć nowych regulacji prawnych, o Brukseli nie wspominając? Po otwarciach i deregulacjach prawników ci u nas dostatek, albo i nadpodaż, ale i fachowcy toną w tym oceanie. Rzecz jasna, nikt rozsądny nie deprecjonuje znaczenia prawa w demokratycznym państwie i społeczeństwie obywatelskim. Jednocześnie trafny jest pogląd o niskiej świadomości prawnej Polaków. Trzeba zatem działań, które tę świadomość wzbogacą. Potrzebna jest edukacja prawna od najmłodszych lat. Coś drgnęło, a samorządy zawodowe prawników aktywnie włączają się w tę działalność. Radcy prawni od lat zabiegają o uregulowanie rynku usług prawniczych, w tym również pomocy prawnej dla ubogich. I tu pojawiła się „jaskółka” w postaci ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i edukacji prawnej. O zainteresowaniu systemem nieodpłatnej pomocy prawnej niech świadczy fakt, że deklarację uczestnictwa zgłosiło blisko 3 tys. radców prawnych. Jak system sprawdzi się w praktyce, obserwować będziemy w ciągu przyszłego roku.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
Wracając do narracji. Otóż jest taka narracja, że jak przepisy „nie chcą” oddziaływać w oczekiwany sposób, to winni są prawnicy. Nie wiem, ilu prawników zasiada w nowym Sejmie i Senacie, wiem, że było ich niewielu w minionej kadencji. Panowie i Panie Posłowie i Senatorowie, twórzcie dobre prawo. Praktycy, samorządy zawodowe nie odmówią rzetelnej konsultacji. A „narodowy produkt normatywny” niech pozostanie jedynie litentia poetica felietonisty.
Czas rozebrać barykady
Włodzimierz Chróścik; http://archiwum.rp.pl/artykul/1291220-C ... 291220?_=1
Wybory, wybory i po wyborach. Jak to w demokracji: jedni przegrali, inni zwyciężyli. Chyba już czas ochłonąć z wyborczych emocji. Dla środowisk prawniczych to dobry moment, aby się poważnie zastanowić, czego oczekują od polityków, którzy obejmą władzę w Polsce. Można konwencjonalnie stwierdzić, że od lat tego samego. Przede wszystkim życzylibyśmy sobie, aby w debacie nad przyszłością wymiaru sprawiedliwości i rynku usług prawnych traktowano nas podmiotowo, a nie przedmiotowo. Być może najważniejsze jest jednak, aby do takiej debaty w ogóle doszło. Od lat bowiem nasze opinie i postulaty traktowane są przez polityków marginalnie. To trochę tak, jakby profesjonalni prawnicy byli zarażeni dżumą. Tymczasem ostatni przypadek tej choroby odnotowano w kraju dziesiątki lat temu…
Nie ma epidemii, nie ma zagrożenia. Są za to powody, aby poważnie rozmawiać. Sytuacja naszych zawodów od lat się nie poprawia. Dawno nieaktualne stało się powiedzenie „bogaty jak prawnik”. Zdajemy sobie jednak sprawę, że państwo polskie ma wiele problemów w licznych obszarach swojego funkcjonowania. Dlatego warto, jak sadzę, rozważyć na początku te spośród naszych postulatów, które są po prostu najbardziej racjonalne. Zawarliśmy je w projekcie nowelizacji ustawy o radcach prawnych przygotowanym w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie. Co proponujemy? Uprawnienia do sporządzania poświadczeń, możliwość wykonywania zawodu w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością. Chcemy, aby nazwa „kancelaria prawna” była zastrzeżona wyłącznie dla profesjonalnych prawników. Po ostatnich, kontrowersyjnych negocjacjach o stawki minimalne oraz opłaty za pomoc prawną z urzędu uważamy, że należy zagwarantować ich ustawową waloryzację.
To nie są propozycje rewolucyjne. Porządkują one rynek usług prawnych na profesjonalny i pozostały. Dają nieco większe możliwości wykonywania zawodu radcom prawnym i zmierzają do unormowania odwiecznego problemu z wysokością stawek. Tylko tyle czy aż tyle? Uważam, że są to minimalne zmiany, z jakimi może wystąpić nasze środowisko. Dodam, że w tym samym stopniu dotyczą one radców prawnych i adwokatów. Dlatego ogromnie liczę na wsparcie adwokatury w tej sprawie. Izba warszawska liczy niemal 11 tys. radców. To blisko jedna trzecia naszego samorządu. Stąd nasza legitymacja do prezentowania takich propozycji. Z tego względu mamy odwagę upomnieć się o poprawę sytuacji zawodowej radców prawnych (również adwokatów). Przyszła dyskusja nad naszymi postulatami pokaże, czy nowy rząd chce poważnej debaty ze środowiskiem profesjonalnych prawników. Czy nas traktuje jak partnerów, a nie wrogów. Mam nadzieję, że tym razem zobaczymy nową jakość w naszych wzajemnych kontaktach.
Dzisiaj nie znamy jeszcze nazwisk przyszłego prezesa Rady Ministrów ani ministra sprawiedliwości. Głęboko jednak liczę na ich współpracę z samorządami zawodowymi oraz na zrozumienie, wydawałoby się, prostego faktu: nie musimy budować barykad, nadszedł czas, aby je skutecznie usuwać. Przez ostatnie lata solidnie okopaliśmy się na swoich pozycjach. Z jednej strony profesjonalni prawnicy, a z drugiej – rządzący. Rzadko wysyłaliśmy do siebie parlamentariuszy. Częściej wytaczaliśmy ciężką artylerię. Skutki takich zachowań są aż nadto widoczne. Spróbujmy zatem odłożyć na bok argumenty siły i przekonujmy się siłą argumentów. Plus ratio quam vis.
Pietryga: Nieudana reforma procedury karnej
Tomasz Pietryga, http://www4.rp.pl/Opinie/311049994-Piet ... arnej.html
Zmieniona w lipcu nowa procedura karna nadziała się na koleją rafę. Założenie było takie, że policja poradzi sobie ze ściganiem przestępstw i prowadzeniem spraw na nowych zasadach, nawet w przypadku drobnych przestępstw, którymi w dużej mierze wcześniej zajmowali się prokuratorzy. Jak widać, sobie nie radzi.
Znajomego wezwała policja, by przesłuchać go w charakterze świadka. Chodziło w drobną sprawę karną. Przesłuchanie przybrało zaskakujący obrót. Młody policjant, przeglądając papiery, w pewnym momencie zbladł, przyznając szczerze, że
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
sprawa dotyczy specjalistycznej tematyki, więc on nie wie, jak się do tego zabrać. Poprosił, aby pytania zadawała obecna na komisariacie pełnomocniczka pokrzywdzonego.
Bóg jeden wie, jak dalej potoczy się ta sprawa. W ten oto sposób zmieniona w lipcu nowa procedura karna nadziała się na koleją rafę. Założenie było takie, że policja poradzi sobie ze ściganiem przestępstw i prowadzeniem spraw na nowych zasadach, nawet w przypadku drobnych przestępstw, którymi w dużej mierze wcześniej zajmowali się prokuratorzy. Jak widać, sobie nie radzi.
Reforma od samego początku budziła sporo kontrowersji. Nie pomogły protesty, głównie prokuratorów apelujących o przesunięcie zmian ze względu na brak przygotowania merytorycznego i organizacyjnego do nowych wyzwań.
O przygotowaniu policji, która w łańcuszku nowej procedury odgrywa bardzo poważną rolę (bo drobnych przestępstw jest wiele), mówiło się mało. Wydawało się wręcz, że policja ze spokojem przyjmuje nowe obowiązki, w odróżnieniu od rozhisteryzowanych prokuratorów. Na komisariatach zorganizowano kilka szkoleń, pogadanki, ogólnie zaznajamiając funkcjonariuszy z tematem. Wszystko miało się jakoś ułożyć.
Nie ułożyło się. Dziś widać, że łańcuszek nowej procedury policja–prokuratura–sąd zaczyna poważnie szwankować. A liczba aktów oskarżenia wpływających do sądów spadła aż o 60 proc. Na domiar złego, o czym piszemy w dzisiejszej „Rzeczpospolitej", nie zapewniono policji wystarczających środków w związku z nowymi obowiązkami (wysyłanie korespondencji dla stron, dokumentacja). W efekcie budżet na ten cel już został przekroczony o ponad 60 mln zł, a policja musi sięgać po pieniądze przeznaczone choćby na patrolowanie ulic.
I w ten oto sposób procedura, która miała uzdrowić sądownictwo, stała się jego kamieniem u szyi. Bo ustawodawcy znów zabrakło wyobraźni, że szczytne hasła, żonglowanie statystykami to za mało. Bez zadbania o szczegóły, choćby finansowe, nawet najlepsza reforma nie może się udać. Przyniesie efekt odwrotny do zamierzonego.
Nazwa kancelaria prawna zastrzeżona tylko dla radców i adwokatów
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Adwokaci/311039889-Na ... katow.html
Samorządy prawnicze chcą, by zaczęto ścigać podszywających się pod profesjonalne kancelarie.
Radcy prawni i adwokaci przekonują, że firmy działające pod szyldem kancelarii prawnych mogą wprowadzać klientów w błąd. Komisja praktyk rynkowych i konkurencji, która działa przy Naczelnej Radzie Adwokackiej, podejmuje interwencje, jeśli w jakiś sposób nawiązują do symboliki adwokatury. Z kolei w samorządzie radcowskim w Warszawie powstał projekt zmiany w ustawie o radcach prawnych, który przewiduje, że nazwa „kancelaria prawna" miałaby być zastrzeżona dla firm, w których zawód wykonuje radca lub adwokat.
Kto może radzić
Włodzimierz Chróścik, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, podkreśla, że w rejestrze REGON wpisanych jest ponad 20 tys. kancelarii prawnych. Często nie są to firmy prowadzone przez adwokatów ani radców prawnych (ci, zwłaszcza prowadzący indywidualną działalność, zazwyczaj używają określenia kancelaria adwokacka lub radcowska).
– Dziś każdy może założyć działalność pod nazwą „kancelaria prawna". Nie musi mieć prawniczego wykształcenia ani kwalifikacji – mówi dziekan Chróścik.
Wojciech Gajos, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Doradców Prawnych, przekonuje z kolei, że magistrowie prawa od kilkunastu lat z powodzeniem prowadzą swoje kancelarie.
– Skoro adwokat może prowadzić kancelarię adwokacką, to magister prawa może nazwać swoją firmę kancelarią prawną. Próby ograniczenia ze strony samorządów adwokackiego czy radcowskiego mogą wynikać po prostu z obawy przed konkurencją – mówi Gajos. Podkreśla, że choć nie mają obowiązku posiadania OC, zdecydowana większość magistrów prawa z własnej woli wykupuje polisy.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Dziekan Chróścik przekonuje, że prawników, którzy nie są radcami ani adwokatami, nie obowiązuje tajemnica zawodowa, zasady etyki zabezpieczające interesy klienta ani obowiązkowe ubezpieczenie OC.
– Polacy często nie są nawet świadomi, kto tak naprawdę udziela im porad. Znam przypadki, kiedy dowiadywali się dopiero wówczas, gdy rzekomy „mecenas" miał reprezentować klienta w sądzie i okazywało się, że jest hochsztaplerem – mówi mec. Chróścik.
Adwokackie wzywają
Samorząd adwokacki też przygląda się kancelariom prawnym.
– Jeśli taka kancelaria dodatkowo posługuje się elementami związanymi z adwokaturą, np. wizerunkiem togi lub znakiem „adwokatura polska", uznajemy to za czyn nieuczciwej konkurencji – mówi Małgorzata Kożuch, przewodnicząca Komisji Praktyk Rynkowych i Konkurencji przy NRA. – Wysyłamy wówczas wezwania do zaprzestania naruszeń prawa. Do tej pory wszystkie okazały się skuteczne – mówi mec. Kożuch. – Gdyby te wezwania okazały się nieskuteczne, byłoby możliwe także zwrócenie się do UOKiK, jeśli oznaczenie przedsiębiorstwa wprowadza w błąd co do związków danej firmy z adwokaturą.
Co proponują radcy
Grzywna za użycie nazwy: kancelaria
Projekt zmiany w ustawie o radcach prawnych, który powstał w Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Warszawie, zakłada dodanie przepisu: „z zastrzeżeniem przepisów odrębnych, nazwa »kancelaria prawna« jest zastrzeżona dla firm kancelarii i spółek, w których radca prawny wykonuje zawód".
Analogiczna zmiana miałaby dotyczyć adwokatów i być wprowadzona do prawa o adwokaturze.
Propozycja zakłada także zmianę w kodeksie wykroczeń. Zgodnie z nowym przepisem: każdy, kto nie jest do tego uprawniony, a posługuje się nazwą „kancelaria prawna", będzie podlegał karze ograniczenia wolności albo grzywny.
Bezwzględna ochrona adwokackiego sekretu
ROZMOWA Zarówno sędziowie, jak i oskarżyciele powinni rozumieć, że adwokat nigdy, w żadnych warunkach nie może być źródłem dowodowym.
Samorząd adwokacki często ostatnio występuje w obronie tajemnicy adwokackiej. Czy rzeczywiście jest zagrożona?
Jerzy Naumann, adwokat: Patrząc z perspektywy ostatnich 30 lat, liczba wniosków o uchylenie tajemnicy adwokackiej lawinowo rośnie. Czy może być to związane z większą liczbą spraw, które trafiają do sądów? Nie dopatrywałbym się takiego związku. Daje się zaobserwować zupełną zmianę podejścia organów ścigania i sądów. Jeszcze na początku lat 90. nie było prób podważania tajemnicy adwokackiej.
Z czym wiąże pan tę zmianę praktyki? W 1994 r. zostały wydane dwie uchwały Sądu Najwyższego – jedna dotyczyła tajemnicy adwokackiej, druga dziennikarskiej. SN zaprezentował w nich bardziej liberalne podejście. Kodeks postępowania karnego wprowadzony w 1998 r. przyjął rozwiązania wskazane w uchwałach SN. Od tego czasu zaczęto nie tylko w teorii, ale i w praktyce rozróżniać tajemnicę obrończą, która jest bezwzględnie chroniona, od tzw. zwykłej adwokackiej, od której sąd może zwolnić adwokata. Dla mnie jednak ten podział jest sztuczny. Tajemnica adwokacka zawsze powinna być bezwzględnie chroniona. Takie właśnie bezkompromisowe rozumienie adwokackiego sekretu prezentowali wszyscy najwybitniejsi adwokaci, a w okresie powojennym tacy jak Zdzisław Krzemiński, Władysław Pociej, Tadeusz de Virion i wielu innych. Nasze pokolenie po prostu je od nich przejęło.
Dziś tajemnicę można uchylić ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości, gdy okoliczności nie da się ustalić inaczej (nie dotyczy to tajemnicy obrończej). Czy łatwo wskazać w konkretnych sprawach takie okoliczności? Te przesłanki są
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
dyskusyjne. Są to pojęcia niedookreślone, pozostawiają zbyt duży margines swobody i uznaniowości sądów. Uniemożliwiają też przyjęcie jednolitej wykładni. Dla jednego sędziego uchylenie tajemnicy w danej sytuacji jest niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, dla innego niekoniecznie. Poza tym, wprowadzając do k.p.k. z 1997 r. tę zmianę, dokonano dyskusyjnej hierarchizacji. Bliżej nieokreślone dobro wymiaru sprawiedliwości zostało uznane za ważniejsze niż cały zespół wartości związanych z tajemnicą adwokacką. Wartości, których źródła można znaleźć także w konstytucji, a szerzej – w myśli państwowej i etyce ogólnej.
Trudno odmówić wagi takiej wartości jak „dobro wymiaru sprawiedliwości”... To zależy, jak rzetelnie będziemy interpretowali to pojęcie. Jeśli poważnie podejdziemy do wykładni, to niewątpliwe bardzo ważna wartość. Jednak przepisy zawarte w k.p.k., które odnoszą się do niej jako przesłanki zwolnienia z tajemnicy adwokackiej, nie do końca pozwalają na traktowanie jej z taką powagą. Przez sądy ta przesłanka jest bowiem interpretowana różnie, m.in. jako dobro samego procesu rozumianego jako parcie za wszelką cenę i na wszelkie sposoby do udowodnienia winy i skazania. W uczciwym procesie na pierwszym miejscu stoi zawsze poszanowanie prawa, i to tak dalece, że może dojść do uniewinnienia złoczyńcy, byleby gwarancje procesowe pozostały nienaruszone. Bywa też, że sędzia chce zamanifestować swoją procesową przewagę nad adwokatami i interesami, które zawodowo reprezentują. W naszej polskiej rzeczywistości paradoksalnie sędziowie stanęli po drugiej stronie walki o poszanowanie tajemnicy. W Anglii są jej pierwszymi strażnikami.
Z czego wynika ta różnica? Z niepełnego zrozumienia wartości, które niesie nienaruszalność tajemnicy adwokackiej zarówno dla wymiaru sprawiedliwości, jak i dla praw obywatelskich. Sugeruje pan, że polscy sędziowie tego nie rozumieją? Cechą każdej władzy, także sądowniczej, powinna być umiejętność samoograniczenia własnego imperium. Sędziowie, którzy mają władzę zwolnienia adwokata z tajemnicy, powinni mieć przede wszystkim na uwadze wartości, których ona chroni. O zwolnieniu z tajemnicy decyduje sąd, mogą jednak o to wnosić prokuratorzy. Widzimy tu zatem pewne naruszenie zasady kontradyktoryjności. Adwokaci nie mają bowiem analogicznego narzędzia. Zarówno sędziowie, jak i oskarżyciele powinni rozumieć, że adwokat nigdy, w żadnych warunkach nie może być źródłem dowodowym! Inny kierunek myślenia może doprowadzić do zamachu na tajemnicę pokoju sędziowskich narad, czy też wniosków o przesłuchanie prokuratorów na okoliczność prowadzonych postępowań, w tym choćby treści ustaleń z przełożonymi. Nietrudno zauważyć, że prowadziłoby to do upadku idei wymierzania sprawiedliwości.
Czy jednak tajemnica adwokacka zawsze powinna być bezwzględna? Co w sytuacji, gdy np. adwokat dowiaduje się, że jego klient planuje zbrodnię? Nikt nigdy nie obiecywał, że zawód adwokata pozbawiony jest dylematów sumienia. Każdy adwokat, w konkretnej sytuacji, musi się sam z nim zmierzyć. Wzorzec postępowania jest taki, że tajemnica obrończa ma charakter bezwzględny. Między innymi oznacza to, że adwokat powierzone sekrety oraz adwokackie rozterki zabiera z sobą do grobu.
Zwolnienie z tajemnicy jest potrzebne
ROZMOWA Być może właściwe byłoby doprecyzowanie przepisów przez wskazanie konkretnych przestępstw, które uzasadniają zwolnienie z tajemnicy.
Czy tajemnica adwokacka jest święta?
Wiesław Kozielewicz, sędzia Sądu Najwyższego: Tajemnica obrończa – tak. Ale inna tajemnica adwokacka nie jest nienaruszalna. Sąd może z niej zwolnić w ściśle określonych przez kodeks postępowania karnego sytuacjach. Wielu adwokatów uważa, że te przesłanki są nieostre. Nie zgadzam się z taką opinią. Zgodnie z kodeksem postępowania karnego sąd może zwolnić z tajemnicy adwokackiej, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczności nie da się ustalić za pomocą innego dowodu. Są to wystarczające przesłanki prawne zwolnienia. Właśnie owo „dobro wymiaru sprawiedliwości” jest wskazywane jako pojęcie zbyt ogólne. Występuje ono nie tylko w tym przepisie kodeksu postępowania karnego. Ze względu na dobro wymiaru sprawiedliwości jest m.in. możliwość przeniesienia sprawy do innego sądu. Pojęcie jest więc dookreślane przez orzecznictwo. W mojej ocenie zwolnienie z tajemnicy adwokackiej jest możliwe w przypadku zbrodni i poważniejszych występków, np. o górnej granicy zagrożenia karą powyżej pięciu lat pozbawienia wolności. Przy innych występkach, w tym ściganych z oskarżenia prywatnego, zwolnienie nie powinno następować.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona6
Takie ograniczenie nie jest w tej chwili wprost wskazane w k.p.k. To moja interpretacja. Rzeczywiście być może właściwe byłoby doprecyzowanie tych przepisów poprzez wskazanie konkretnych przestępstw, które uzasadniałyby zwolnienie z tajemnicy. Teraz rozumienie tej przesłanki kształtuje orzecznictwo. W odniesieniu do drugiej przesłanki, czyli tego, że okoliczności nie da się ustalić inaczej, pojawiają się z kolei zarzuty, że może być wykorzystywana przez prokuratorów chcących ułatwić sobie pracę. To sąd decyduje o zwolnieniu z tajemnicy. Prokurator może tylko złożyć wniosek. Nie ma tu automatu – znam wiele spraw, w których sądy odmawiają zwolnienia. Niemożność ustalenia okoliczności za pomocą innego dowodu jest sprawdzana rygorystycznie. Prokurator musi wykazać, że próbował innych środków, ale np. informacje dotyczące gwałtu posiada tylko adwokat. Trzeba też pamiętać, że postanowienia sądu w sprawie zwolnienia z tajemnicy adwokackiej są zaskarżalne.
Jeszcze 20 lat temu nie było rozróżnienia na tajemnicę adwokacką i obrończą. Czy pana zdaniem jest możliwy powrót do takiego stanu prawnego? Dziś to niemożliwe. Rzeczywiście, minęło już ponad 20 lat, od kiedy takie rozróżnienie zaczęło dominować w orzecznictwie. Zagadnieniem tym zajmował się SN, a także Trybunał Konstytucyjny. Wszystko to wpłynęło na ukształtowanie instytucji zwolnienia z obowiązku zachowania tajemnicy adwokackiej, bo z tajemnicy obrończej go nie ma. Nie da się wrócić do takiej wykładni tajemnicy adwokackiej, która nie dopuszcza zwolnienia w postępowaniu karnym z obowiązku jej zachowania. Powrotu do stanu sprzed ponad 20 lat nie ma. I moim zdaniem nie powinno być. Dodać też należy, że procedura zwolnienia z tajemnicy adwokackiej istnieje także w porządkach prawnych innych państw.
Adwokaci przekonują jednak, że tajemnica adwokacka jest fundamentalną wartością i powinna być o wiele lepiej chroniona. To naturalne, że przedstawiciele zawodów zaufania publicznego bronią określonych standardów swojej profesji. Nie dotyczy to tylko tajemnicy adwokackiej czy radcowskiej, ale także np. notarialnej, lekarskiej, statystycznej. Chodzi bowiem o zaufanie klientów danej grypy zawodowej. Oni muszą mieć przekonanie, że mogą w ramach np. korzystania z pomocy prawnej powiedzieć wszystko adwokatowi, a on tego nie ujawni. Także statystycy bronili tajemnicy statystycznej. Podkreślali, że musi ona być bezwzględnie chroniona – w innym wypadku bowiem respondenci będą się obawiali szczerze odpowiadać na zadawane pytania. Sprawą zajmował się Trybunał Konstytucyjny. Podkreślił, że tajemnice muszą być chronione, jednak prawo powinno też przewidywać możliwość ich uchylenia. Są to naprawdę wyjątkowe sytuacje i tak powinno pozostać do grobu.
Prof. Zimmermann odpowiada Jerzemu Stępniowi w sprawie samorządowych kolegiów odwoławczych
Przekształcenie SKO w sądy pierwszej instancji musiałoby oznaczać automatyczne wyposażenie tych sądów oraz sądów wyższej instancji w kompetencje jurysdykcyjne - pisze prof. Jan Zimmermann.
Odpowiedź Jerzego Stępnia ("Ustrojowe łapanie się za lewe ucho" DGP z dnia 21.10.2015 r.) na naszą polemikę (J. Zimmermann i M. Stec: „Samorządowe kolegia odwoławcze są niezbędne” DGP z dnia 30.09.2015 r.), dotyczącą jego zapatrywań na kwestię ewentualności likwidacji samorządowych kolegiów odwoławczych, jest zdumiewająca i przykra.
Autor tej odpowiedzi w ogóle nie podjął dyskusji z naszymi argumentami stwierdzając, że „czuje się zwolniony z tego obowiązku w świetle wniosków końcowych” wyrażonych przeze mnie w artykule pt. „Jurysdykcyjna ranga samorządowych kolegiów odwoławczych” (RPEiS Nr 3, 2015). Rzecz w tym, że Jerzy Stępień najwyraźniej tego artykułu ze zrozumieniem nie przeczytał, a nadto posłużył się wyrwanym z kontekstu końcowym postulatem ewentualnego przekształcenia kolegiów w sądy pierwszej instancji. Otóż uważna lektura mojego artykułu, lub choćby tylko zwrócenie uwagi na jego tytuł, powinny były przekonać mojego adwersarza o tym, że całe to opracowanie zostało osnute na tezie o jurysdykcyjnym charakterze samorządowych kolegiów odwoławczych, organów o kompetencji merytorycznej a nie organów kontrolnych. Zgodnie z tytułem, wszystkie szczegóły artykułu zostały tej tezie podporządkowane i dotyczy to oczywiście również wspomnianego postulatu końcowego. Oczywiście bowiem przekształcenie kolegiów w sądy pierwszej instancji musiałoby oznaczać automatyczne wyposażenie tych sądów oraz sądów wyższej instancji w kompetencje jurysdykcyjne. Może to być wyłącznie taki zabieg, który równocześnie wyposaży obydwie instancje sądowe w kompetencje merytoryczne w pełnym zakresie. Mój wniosek wynikał z takiego właśnie założenia, natomiast Jerzy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona7
Stępień, pomijając ten kontekst, napisał: „toż to właśnie jasno zarysowany plan likwidacji SKO”. Stwierdzenie to jest dalej rozwijane przez absurdalny zarzut, że dokonuję „wolty” i że zakładam z góry, że druga instancja administracyjna nie jest w ogóle potrzebna. Trudno o większe nieporozumienie. Gdybym twierdził tak, jak przyjmuje Jerzy Stępień, musiałbym zanegować niemal cały swój dorobek naukowy, łącznie z pracą habilitacyjną, poświęconą właśnie administracyjnemu tokowi instancji. Powiem więc jeszcze raz, jasno: ewentualność przekształcenia kolegiów w sądy (zresztą dzisiaj mglista i wymagająca zupełnej przebudowy systemu sądownictwa administracyjnego) nie może absolutnie oznaczać: 1) ich likwidacji a właśnie przekształcenie, 2) odebrania im pełnego spectrum kompetencji merytorycznych, 3) pozostawienia skargi kasacyjnej. Wymaga ona uruchomienia środka merytorycznego – odwołania lub apelacji od orzeczeń kolegiów do sądów drugiej instancji.
Napisałem wyżej eufemistycznie, że jest to nieporozumienie. Jednak z przykrością stwierdzam, że nie wynika ono z innej argumentacji, ale z manipulowania moim tekstem. Dodatkowo Jerzy Stepień sugeruje, że moje, tak właśnie przez niego interpretowane stanowisko, wynika z idei „uratowania etatów i wzmocnienia pozycji członków SKO”. Jest to insynuacja, która, podobnie jak fakt wybiórczego traktowania mojego tekstu, nie powinna być używana w ramach poważnej dyskusji prowadzonej przez tak wybitną osobę.
Pozostałe fragmenty odpowiedzi Jerzego Stępnia zostały niestety napisane w tym samym duchu, przy czym ich autor wpada tu we własne sidła. Właśnie on dokonuje „wolty” stwierdzając nagle, że samorządowe kolegia odwoławcze są organami samorządowymi, podczas gdy w swoim wcześniejszym felietonie, który krytykowaliśmy, mówił i przekonywał, że mają one charakter organów administracji rządowej. Zresztą w tymże kontekście zarzuca mi nieprawdę, podczas gdy, to on całkowicie błędnie wyprowadza wnioski ustrojowe z ustawy procesowej (k.p.a.). Nie szczędzi on tu również różnych złośliwości pod adresem kolegiów, nazywając „kuriozum” ustawę o kolegiach, stwierdzając ironicznie, że kolegia wykazują „godną pozazdroszczenia, niezwykłą biegłość w popularyzowaniu swej aktywności” i że „łapią się one prawą ręką za lewe ucho”. Tego rodzaju argumentacja w dyskusji naukowej co najmniej dziwi - nawet, gdy się zważy, że mamy do czynienia z luźniejszą formą felietonu.
W naszej polemice z Jerzym Stępniem przetoczyliśmy szereg istotnych i podstawowych argumentów merytorycznych. Niestety nie zmierzył on się z nimi merytorycznie, robiąc wyraźny unik. Szkoda, ponieważ zagadnienie, które doprowadziło do naszych sporów stanowi problem ogromnej wagi.
prof. dr hab. Jan Zimmermann Uniwersytet Jagielloński
http://www.prawnik.pl/opinie/artykuly/9 ... czych.html
Adwokat nie będzie tańczył, jak klient mu zagra
Pełnomocnik z urzędu nie ma bezwzględnego obowiązku popierania pismami procesowymi oczywiście bezzasadnych roszczeń swojego klienta.
Sprawa dotyczy J.J., który wniósł do sądu pozew przeciwko pełnomocnikowi z urzędu. Domagał się w nim 80 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych. Wszystko przez to, że prawnik nie chciał popierać jego bezpodstawnych roszczeń przeciwko Skarbowi Państwa.
A zaczęło się od tego, że J.J. zażądał od SP - Sądu Rejonowego w Gdyni, Sądu Okręgowego w Gdańsku, Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, Sądu Okręgowego w Warszawie i Sądu Apelacyjnego w Warszawie kwoty 80 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za nieprawidłowości w ich procedowaniu. SO w Olsztynie powództwo jednak oddalił. Orzeczenie to zaskarżył J.J. osobiście sporządzoną apelacją. Mężczyźnie przyznano także adwokata z urzędu w osobie J.S. Pełnomocnik, po zapoznaniu się z roszczeniami powoda, wydanym już w sprawie wyrokiem i apelacją, którą ten uprzednio sporządził, ocenił, że roszczenia te są bezpodstawne. Poinformował o tym J.J. i w postępowaniu apelacyjnym nie składał już żadnych pism procesowych.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona8
Sąd Apelacyjny w Białymstoku oddalił apelację powoda. A J.S. zawiadomił o tym fakcie J.J., stwierdzając, że nie widzi szans na dalszą skuteczną pomoc prawną. Z tego powodu SA w Białymstoku ustanowił dla niego innego pełnomocnika, celem wniesienia skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku tego sądu. Wyznaczony radca prawny w osobie W. S. sporządził jednak opinię o braku podstaw do wniesienia skargi.
W tak ustalonym stanie faktycznym, SO w Olsztynie, który rozpatrywał powództwo o naruszenie dóbr osobistych J.J. uznał, że nie zasługiwało ono na uwzględnienie.
W jego ocenie pozwany adwokat w pełni wywiązał się ze swojego obowiązku reprezentacji. Zapoznał się bowiem z powierzoną mu sprawą, dokonał jej oceny, zawiadomił powoda o wyniku swojej analizy i uwagach co do bezzasadności roszczenia, zapewnił także zastępstwo procesowe J.J. na rozprawie apelacyjnej. Powiadomił go również o treści zapadłego wyroku, wskazując, że nie widzi szans na dalszą skuteczną pomoc prawną.
Zdaniem sądu I instancji, trudno uznać, aby tego rodzaju zachowanie mogło stanowić naruszenie jakichkolwiek dóbr osobistych J.S., w tym prawa do szacunku. Nie zmienia tego także fakt, że powód mógł się poczuć subiektywnie urażony postawą pozwanego. Dla zastosowania przepisów art. 24 k.c. konieczne jest bowiem, aby naruszenie dobra osobistego miało charakter obiektywny.
Powód zaskarżył powyższy wyrok w całości.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że apelacja nie zasługiwała na uwzględnienie.
W jego ocenie, nie można uznać wskazanych przez J. J. zachowań pełnomocnika z urzędu za naruszające w jakimkolwiek stopniu godność osobistą powoda. Trudno też dopatrzyć się w zachowaniu adwokata J. S. niestarannego działania, skutkującego pozbawieniem swego ówczesnego klienta prawa do obrony. Ze zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego jednoznacznie wynika, iż pozwany dokonał wszelkich niezbędnych czynności w ramach reprezentacji procesowej. Wywiązał się także z obowiązku etycznego zachowania wobec klienta, informując go o niecelowości podejmowania dalszych działań w sprawie.
Jak słusznie zauważył SO, popieranie bezpodstawnych roszczeń, w wypadkach skrajnych mogłoby prowadzić do niekorzystnych skutków dla osoby reprezentowanej, szczególnie w zakresie obciążenia kosztami przegranego procesu. Dodał, iż takie zachowanie pełnomocnika narażałoby również jego samego na negatywne konsekwencje, mogłoby bowiem sugerować brak profesjonalizmu z jego strony.
Na te okoliczności wskazała poniekąd także Okręgowa Rada Adwokacka w O. twierdząc, iż pełnomocnik z urzędu nie ma bezwzględnego obowiązku popierania pismami procesowymi oczywiście bezzasadnych roszczeń swojego klienta.
PS; http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... zagra.html
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku sygn. I ACa 195/14
Radcy: jak rozliczać nieodpłatną pomoc
Prawnik nie będzie świadczyć pomocy prawnej na rzecz powiatu. A to powinno oznaczać, że nie powinien płacić VAT.
Czy usługi adwokatów i radców prawnych świadczone w ramach odpłatnych umów zawartych z powiatem na rzecz podmiotów wskazanych w ustawie o nieodpłatnej pomocy prawnej będą rodziły obowiązek podatkowy w zakresie podatku od towarów i usług? Z takim pytaniem zwrócił się Arkadiusz Bereza, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawych, do Borysa Budki, ministra sprawiedliwości.
W piśmie wskazuje, że w ustawie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dlatego warto, by szef resortu sprawiedliwości zwrócił się do ministra finansów o rozstrzygnięcie tej kwestii. W opinii Berezy wysoce pożądanym byłoby uzyskanie w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona9
tym zakresie interpretacji ogólnej co do wykładni przepisów prawa podatkowego, co przyczyniłoby się do właściwego i jednolitego stosowania nowych przepisów.
Do pisma wiceszefa radców dołączona została opinia prawna, zgodnie z którą świadczenie nieodpłatnej pomocy w ramach wchodzącego w życie 1 stycznia 2016 r. systemu bezpłatnego przedsądowego poradnictwa (Dz.U. z 2015 r. poz. 1255) nie powinno podlegać opodatkowaniu.
Takie rozumowanie ma wynikać z dorobku orzeczniczego Trybunału Sprawiedliwości UE, a także polskiego sądownictwa administracyjnego. Zgodnie z nim czynności świadczenia usług prawniczych za wynagrodzeniem podlegać będą opodatkowaniu VAT tylko wówczas, gdy:
● istnieje związek prawny pomiędzy usługodawcą i usługobiorcą, w ramach którego następuje świadczenie wzajemne, a wynagrodzenie zostaje przekazane w zamian za usługę świadczoną na rzecz usługobiorcy, oraz
● istnieje bezpośrednia i jasno zindywidualizowana korzyść po stronie dostawcy usługi, oraz
● wartość świadczenia wzajemnego daje się wyrazić w pieniądzu, a odpłatność za otrzymanie świadczenia pozostaje w bezpośrednim związku z czynnością, która miałaby być opodatkowana VAT.
„Pomimo tego że ustawa o nieodpłatnej pomocy prawnej w art. 8 ust. 1 zadaniem polegającym na udzielaniu nieodpłatnej pomocy prawnej obarcza powiat, to powiatu nie sposób uznać za usługodawcę w zakresie tej pomocy (...) choćby ze względu na to, że jest to działanie władzy publicznej i brak tu elementu odpłatności” – czytamy w opinii autorstwa radcy prawnego Marka Wojewody.
Podkreśla w niej, że realnie świadczącym pomoc prawną jest adwokat/radca, który swoje czynności wykonuje za wynagrodzeniem na podstawie umowy zawartej z powiatem. Charakterystyczne dla tej regulacji jest zaś to, że nie buduje ona żadnej relacji prawnej między usługodawcą (radcą/adwokatem) a uprawnionym do nieodpłatnej pomocy prawnej. Również wynagrodzenie usługodawcy – rozliczane jednostką czasu – nie ma związku z treścią usługi, ponieważ powiat zawierający umowę na świadczenie pomocy prawnej nie jest jej beneficjentem. Co więcej, osoba odnosząca korzyść – korzystająca z pomocy prawnej – nie jest stroną umowy i nie jest nawet oznaczona w momencie jej zawierania: jej identyfikacja nie jest istotnym elementem umowy.
Tym samym w ocenie mec. Wojewody trudno uznać, by czynności profesjonalnych pełnomocników wykonywane w ramach pomocy prawnej mogły być uznane za czynności odpłatnego świadczenia usług na terytorium kraju w rozumieniu ustawy o podatku od towarów i usług (Dz.U. z 2011 r. nr 177, poz. 1054). Prawnik nie będzie bowiem świadczyć pomocy prawnej na rzecz powiatu, czyli w istocie zleceniodawcy. Otrzymywane przez niego wynagrodzenie nie będzie też wykazywać bezpośredniego związku z usługą świadczoną na rzecz beneficjenta pomocy. Wreszcie – nie będzie istniał związek prawny między świadczącym pomoc a odbiorcą świadczenia, który w zamian za usługę nie wypłaci prawnikowi wynagrodzenia.
Autor:Anna Krzyżanowska; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/radcow ... pomoc.html
Rozwód nie kończy wspólnoty majątkowej
Patologia prawa upadłościowego: przez rok od rozstania można zadłużać się na koszt eksmałżonka
Kuriozalny przepis może być bolesny w skutkach: jeżeli jedno ze współmałżonków zadłuży się w ciągu 12 miesięcy od uprawomocnienia się orzeczenia o rozwodzie i nie spłaci zobowiązań, to wierzyciele mogą upomnieć się o pieniądze u tego drugiego. Tak stało się w przypadku Grzegorza Żurawskiego, o którym jako pierwsze poinformowało Radio ZET. Mężczyzna rozwiódł się z żoną i był pewien, że rozpoczyna nowe życie (także w wymiarze finansowym). Ale po kilku
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona10
miesiącach okazało się, że jego była wybranka serca narobiła długów i ogłosiła upadłość konsumencką, zaś pożyczkodawcy postanowili zwindykować mężczyznę.
– Mam spłacać nowe długi byłej żony, na dodatek z pieniędzy, które uzyskałem już po rozwodzie. To absurdalne! – nie kryje oburzenia Żurawski. I dodaje, że nie można wykluczyć sytuacji, w której była żona wykaże we wniosku do sądu fikcyjne umowy pożyczek. Sąd w ogóle tego nie zweryfikuje, bo opiera się na oświadczeniach upadłego. Wtedy zaś były małżonek ze swojego majątku spłaci nieistniejące długi, a pieniądze te mogą trafić nie do rzeczywistych wierzycieli, lecz do kieszeni przebiegłej żony.
– Ponoszę konsekwencje tego, że przepisy o upadłości konsumenckiej zostały napisane bez głębszego zastanowienia. Dla polityków liczyło się tylko to, by je szybko uchwalić, a następnie pochwalić się, że ulżyli zadłużonym – stwierdza poszkodowany.
Doktor Patryk Filipiak, członek zespołu przy ministrze sprawiedliwości ds. przygotowania projektów ustaw z zakresu prawa upadłościowego i restrukturyzacyjnego, przyznaje, że ustawa zawiera błędy. I że może się zdarzyć, że nieuczciwy małżonek się zadłuży, w ciągu roku od rozwodu złoży wniosek o upadłość, a jego nowi wierzyciele będą zaspokajani z byłego majątku wspólnego. – W takiej sytuacji rzeczywiście dochodzi do pokrzywdzenia współmałżonka – stwierdza dr Filipiak. I deklaruje, że eksperci jeszcze w tym roku zaproponują nowelizację przepisów.
Patryk Słowik; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... kowej.html Dodatek prozdrowotny…
10 powodów, dla których warto tańczyć
Margit Kossobudzka; http://wyborcza.pl/TylkoZdrowie/1,13747 ... tml#TRwknd
Rozrywka, a działa jak lekarstwo. Poprawia kondycję, zwalcza depresję, pomaga zachować dobrą pamięć. Starsze osoby chroni przed upadkami i złamaniami.
Coraz więcej gmin organizuje bezpłatne zajęcia taneczne dla seniorów, jest to bowiem doskonała forma aktywności fizycznej odpowiednia dla każdego wieku. Nie obciąża nadmiernie organizmu, uczy równowagi i koordynacji. Taniec to jedna z najbardziej naturalnych form ruchu, podobnie jak chodzenie czy bieganie. Pod wpływem skocznej muzyki nasze ciało instynktownie podryguje. Wie, co dla nas dobre. I nie musimy mieć do tego wspaniałej kondycji! Jakie są zatem zdrowotne korzyści z tańczenia? 1. Jest formą rehabilitacji Rehabilitacja przez taniec nazywana jest choreoterapią. Za jej ojca uznaje się węgierskiego tancerza, choreografa i teoretyka tańca Rudolfa Labana. Ten rodzaj terapii najpierw zyskał uznanie w USA w latach 50. Taniec usprawnia - przywraca ruchomość stawów i zwiększa zakres ruchu. Likwiduje blokady mięśni i uwalnia nagromadzone w ciele napięcia. Powoduje, że - choć nie odczuwamy wysiłku - zaczynają pracować mięśnie, których na co dzień w ogóle nie wykorzystujemy. Tańcząc, wzmacniamy mięśnie grzbietu i brzucha, łydek i ramion. Prostujemy głowę. 2. Wpływa na układ krążenia, cholesterol, cukrzycę
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona11
Taneczny trening poprawia krążenie krwi, dzięki czemu dotlenia wszystkie komórki ciała. Ćwiczy kurczenie się tętnic i pozwala na poprawę ich elastyczności. Co ważne, jest to wysiłek umiarkowany, czyli taki, jaki lubią kardiolodzy, a nie zrywowy i intensywny. Lekarze polecają taniec jako aktywność fizyczną "dobrą na serce", tak samo jak szybki marsz, jazdę na rowerze czy pływanie. Tańczenie odchudza, reguluje gospodarkę węglowodanową, zmniejsza zatem ryzyko rozwoju cukrzycy typu 2, obniża też poziom cholesterolu we krwi i reguluje ciśnienie. 3. Zwiększa wydolność oddechową Tańczenie pogłębia i reguluje oddech. Z wiekiem i z powodu różnych chorób wydolność oddechowa maleje, co sprawia, że nasz organizm gorzej funkcjonuje i szybciej się męczy. Pojawiają się bóle i zawroty głowy, a nawet omdlenia. Prawidłowo oddychając, dostarczamy komórkom tlenu potrzebnego do spalania jedzenia i czerpania z niego energii. 4. Pomaga na niestrawność Rytmiczne ruszanie się w takt muzyki reguluje pracę układu pokarmowego. Poprawia się tzw. pasaż jelitowy - to, co zjedliśmy, sprawniej przechodzi do kolejnych odcinków układu pokarmowego, nie zalega w nim, jest trawione szybciej. Maleje więc ryzyko wzdęć, gazów czy uczucia niestrawności. 5. Zmniejsza skutki osteoporozy i chroni przed upadkami Taniec to jedna z najbardziej polecanych form aktywności fizycznej dla osób z osteoporozą. Wyrabia koordynację ruchów. Podobnie jak polecany nordic walking jest kompleksową gimnastyką ciała, dzięki czemu ćwiczy równowagę. Poprawia płynność ruchów. Osoby, które tańczą, stąpają lekko, mają większe zaufanie do swojego ciała. Umieją zareagować w sytuacji, kiedy się o coś potkną. Lepiej skoordynowane ruchy zmniejszają ryzyko niebezpiecznych upadków. A jak podkreślają lekarze, najważniejsze w przypadku osteoporozy jest niedopuszczenie do pierwszego złamania. Pod wpływem tańca zwiększa się siła mięśni i nieco poprawia gęstość kości.
6. Wzmacnia odporność Osoby, które tańczą regularnie, rzadziej zapadają na choroby wirusowe - przeziębienie lub grypę. Układ odpornościowy jest ściśle związany z aktywnością fizyczną. Taniec powoduje pobudzenie mechanizmów obronnych, co jest szczególnie ważne w starszym wieku, kiedy odporność w sposób naturalny słabnie.
7. Walczy z izolacją społeczną Poczucie samotności może zwiększać u osób starszych ryzyko przedwczesnej śmierci nawet o 14 proc. - wskazują badania przeprowadzone przez psychologa Johna Cacioppo. Wpływ samotności na stan naszego zdrowia jest podobny do życia w biedzie. Poczucie izolacji od innych wpływa na nasz sen, podnosi ciśnienie krwi, zwiększa poziom kortyzolu (hormonu stresu), zaburza ekspresję genów związanych z pracą układu odpornościowego, zwiększa ryzyko depresji i ogólnie obniża samopoczucie. Pogarszają się nam również funkcje poznawcze - pojawiają się objawy podobne do otępiennych. Bezpośredni kontakt z innymi ludźmi sprawia nam przyjemność. Wiele osób biorących udział w zajęciach tanecznych właśnie kontakt z innymi
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona12
uważa za największą ich wartość. 8. Zbiorowy taniec łagodzi ból Według psychologów z Uniwersytetu Oksfordzkiego naśladowanie w tańcu ruchu innych osób powoduje, że wzrasta nam próg bólu. Za to zjawisko najprawdopodobniej odpowiada potrzeba poczucia wspólnoty, czyli tzw. powiązania kolektywne - dają nam one poczucie przynależenia do jakieś grupy, co przekłada się na dobre samopoczucie i mniejsze odczuwanie bólu. 9. Działa antydepresyjnie Taniec to wspaniały lek przeciwdepresyjny! Pobudza wydzielanie endorfin (tzw. hormonów szczęścia), które poprawiają nastrój, dodają chęci do życia i wyzwalają naszą energię. Jednocześnie obniża poziom hormonu stresu - kortyzolu. Taniec jest zaliczany do ćwiczeń rekreacyjnych mających bardzo korzystny wpływ na zdrowie psychofizyczne. Pozwala pozbyć się złych emocji, uwalnia pozytywne uczucia, jest sposobem na radzenie sobie ze złością. Rytmiczny ruch budzi w nas uczucie przyjemności - to mechanizm zakorzeniony w nas w toku ewolucji. Od pradawnych czasów człowiek tańczył, by przekazać jedne emocje, a pozbyć się innych. Tańczono, by wyzdrowieć! To też doskonała forma komunikacji z drugim człowiekiem. Pierwotny sposób na bliskość pozwalający na wzajemny dotyk dwóch osób. A rola dotyku w rozwoju naszego gatunku ma ogromne znaczenie. Niektórzy są zdania, że w żadnej formie aktywności ruchowej nie pozbywamy się tylu frustracji co w tańcu.
10. Poprawia myślenie i zdolności poznawcze Taniec synchronizuje pracę obu półkul mózgowych, a jak wiadomo, najczęściej przeważa jedna z nich. Uczeni twierdzą, że kiedy słyszymy czyjąś mowę, fale elektromagnetyczne rozchodzące się w naszym mózgu synchronizują się z rytmem sylab, pozwalając nam zrozumieć, co zostało powiedziane. Podobnie dzieje się, kiedy słuchamy muzyki, szczególnie o wolnym rytmie. Pomaga nam ona w pobudzaniu tych rejonów mózgu, które odpowiadają za mowę. Badacze są zdania, że może to pomagać osobom z dysleksją w treningu, ale także osobom starszym, którym umykają z pamięci niektóre słowa. Słuchanie muzyki oraz taniec w jej rytmie mogą wspomagać procesy myślowe i sprzyjać zachowaniu lepszej pamięci.
Cykl wideo "To Ci wyjdzie na zdrowie" przybliża tematy związane z ciałem i duszą. Rozmawiamy o zdrowiu, codziennych nawykach, profilaktyce i leczeniu. Przyglądamy się najnowszym odkryciom i fenomenom z zakresu medycyny. Oglądaj nas na zdrowie!
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 05

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Prawnicy i ekonomiści………………………………………….1
Restrukturyzacji grozi zator. Sądy są przeciążone upadłością konsumencką……………………………………..2
Tajemnica adwokacka może trafić do trybunału…………………………………………….3
Mediacja a koszty postępowania sądowego…………………………………..3
E-księgi wieczyste bez podstawy prawnej…………….………………..5
OFE To nie było przejęcie prywatnych składek……………6
Nie wszystko w aktach sprawy musi być jawne dla strony postępowania…………………………………………………..7
Prawnicy i ekonomiści
Witold M. Orłowski, http://www4.rp.pl/Felietony/311049845-P ... misci.html
Prawnicy i ekonomiści stale się o siebie ocierają. Muszą ze sobą często współpracować. Ale po cichu zawsze mają też o sobie coś złośliwego do powiedzenia.
Prawnicy twierdzą, że ekonomiści są dyletantami, którzy są zdolni tylko do ogólnych ocen i tak naprawdę na niczym się nie znają. A ekonomiści odpłacają się oceną, że prawnicy doskonale znają wszystkie szczegóły, tyle że w gąszczu prawniczych kruczków w ogóle nie zauważają ekonomicznej istoty spraw.
Nowy impuls do odwiecznego sporu dał wyrok Trybunału Konstytucyjnego dotyczący kwoty wolnej od opodatkowania. TK (złożony z prawników) poparł wniosek rzecznika praw obywatelskich (też prawnika), że kwota ta musi odpowiadać co najmniej minimum egzystencji. Sędziowie uznali, że państwo nie ma prawa opodatkowywać dochodów niezapewniających takiego minimum. Oczywiście po opodatkowaniu można niby uzupełnić dochody różnymi zasiłkami. Ale (zdaniem RPO i TK) czyni to pobierających zasiłki „obywatelami drugiej kategorii", bo zależnymi od pomocy państwa. A na to nie ma zgody, więc kwota wolna musi być radykalnie zwiększona. Cokolwiek to oznacza dla budżetu.
Wszystko to brzmi całkiem rozsądnie. Co więcej, z wyrokami sądu nie należy polemizować. Ale skoro prawnicy są tak dumni z żelaznej logiki swoich wywodów (której oczywiście odmawiają ekonomistom), zastanówmy się chwilę nad konsekwencjami.
Skoro w naszym państwie nie wolno opodatkowywać dochodów poniżej minimum egzystencji, to oczywiście oznacza, że – zdaniem TK i RPO – nie wolno też rozważać wprowadzenia czystego podatku liniowego (bo on opodatkowuje każdy dochód). A co z innymi daninami publicznymi? A składki na ZUS zbierać to wolno? A zmuszać do płacenia w sklepie VAT i akcyzy to wolno?
No i mamy też wielką zmianę w odniesieniu do praw i obowiązków obywateli. PIT wprowadzano w Polsce w przekonaniu, że ważny jest właśnie powszechny udział w płaceniu podatków (po to, by obywatele wiedzieli, że utrzymują państwo). Dziś okazuje się jednak, że pobieranie zasiłków czyni z nich „obywateli drugiej kategorii". Biedne matki na urlopach, biedni bezrobotni, biedni emeryci i renciści. Logicznie należałoby całe to upokarzające dla nich wsparcie zlikwidować, podwyższając odpowiednio kwotę wolną w PIT.
A propos, złośliwa uwaga ekonomisty: po to, by skierować dodatkową złotówkę do 10 proc. najuboższych podatników poprzez nakazany przez TK wzrost kwoty wolnej, trzeba równocześnie 9 złotych zostawić w kieszeni wszystkich zamożniejszych (niezbyt efektywne finansowo, prawda?). Chyba że kwota wolna nie będzie im przysługiwać. Ale to już nie jest wtedy kwota wolna, tylko specyficzne umorzenie opodatkowania dla części podatników.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
PS Piszę to w środę rano – z ciekawością czekam na wyrok TK w sprawie OFE.
Witold M. Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce
Restrukturyzacji grozi zator. Sądy są przeciążone upadłością konsumencką
Marek Domagalski, http://www4.rp.pl/Firma/311049864-Restr ... encka.html
Reforma prawa upadłościowego może nie pomóc przedsiębiorcom. Wszystko przez upadłość konsumencką.
1 stycznia zacznie obowiązywać reforma prawa restrukturyzacyjnego. Zagraża jej jednak wzrost upadłości konsumenckich, które zalewają sądy. To efekt liberalizacji przepisów, które zaczęły obowiązywać z końcem 2014 r. Sędziowie ledwie sobie z nimi radzą, a po Nowym Roku będą musieli stosować nowe przepisy o restrukturyzacji, do których do tej pory nie było przepisów wykonawczych. Rządowe Centrum Legislacyjne rozpoczęło publikowanie projektów 18 rozporządzeń związanych z nowym prawem dopiero teraz, na dwa miesiące przed startem reformy.
Sędziowie alarmują: niskie nakłady na sądy upadłościowe, w stosunku do lawinowo rosnącej liczby spraw, spowodują, że nowe przepisy nie zadziałają.
Kadry i pieniądze
– Największy problemem, który pośrednio, ale bardzo mocno wpływa i wpływać będzie na orzekanie pod rządami nowych przepisów, to lawina wniosków o ogłoszenie upadłości – wskazują sędziowie od upadłości. W warszawskim sądzie (największym w kraju) do końca III kwartału 2014 r. wpłynęło 517 wniosków o upadłość, natomiast do końca III kwartału 2015 r. już 1199 , co znaczy wzrost o 132 proc. Liczba ogłoszonych upadłości w tym samym okresie wzrosła z 87 do 413, a więc o 375 proc.
1,9 tys. upadłości ogłosiły sądy w trzech kwartałach tego roku
Dla porównania w sądzie upadłościowym w Katowicach w tym samym okresie liczba spraw wzrosła w ciągu roku z 191 do 447, a upadłości z 31 do 57, a więc prawie o 100 proc. W Katowicach również powodem ekstra przeciążenia jest wzrost upadłości konsumenckich.
– To one generują najwięcej pracy sędziów, gdyż przekładają się na wzrost liczby sprzeciwów, zarzutów i zażaleń – wskazuje Cezary Zalewski, szef sądu upadłościowego w Warszawie. – Bez wzmocnienia kadrowego wydziałów upadłościowych, nie tylko sędziów, ale obsługi sekretarskiej i asystenckiej, będziemy mieć wzrost zaległości, długie terminy rozpoznawania wniosków, co będzie w sprzeczności z założeniami nowych przepisów, gdzie element szybkości był priorytetowy. Bez szybkiego działania ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości nowe regulacje mogą nie zadziałać – dodaje Zalewski.
Ostatnie przepisy
W nowym prawie restrukturyzacyjnym zmienia się główny jego cel: będzie nim ratowanie przedsiębiorstwa przed upadłością, a nie jak teraz – spłacenie wierzycieli upadłego. Służyć temu mają w zależności od skali tarapatów przedsiębiorstwa aż cztery procedury. Projekty nowych rozporządzeń określają m.in. wzory pism i dokumentów stosowanych w postępowaniu restrukturyzacyjnym.
1,3 tys. to upadłości ?konsumenckie, których gwałtownie przybywa, a w 2014 roku było ich zaledwie 32
– Do tej pory część takich dokumentów też była stosowana, ale była znaczna swoboda – wskazuje Witold Missala, wiceprezydent Ogólnopolskiej Federacja Doradców Restrukturyzacyjnych i Syndyków.
– Ujednolicenie dokumentów i wzory powinny ułatwić posługiwanie się dokumentacją w postępowaniu restrukturyzacyjnym – wskazuje mec. Piotr Zimmerman, ekspert od prawa upadłościowego.
Tajemnica adwokacka może trafić do trybunału
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
Katarzyna Borowska; http://www4.rp.pl/Adwokaci/311059985-Ta ... jnego.html
ZAWODY PRAWNICZE Kwestią poufności relacji między adwokatem a klientem zajmował się kilkakrotnie Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka zapowiada, że zwróci się do Sądu Okręgowego w Warszawie z prośbą o zadanie pytania prawnego Trybunałowi Konstytucyjnemu co do zgodności z ustawą zasadniczą przepisów dotyczących tajemnicy adwokackiej (art 180 par. 2 kodeksu postępowania karnego). To ten sąd podjął decyzję o uchyleniu tajemnicy adwokackiej w stosunku do adwokata Jacka Kondrackiego – sprawa jest związana z tzw. aferą taśmową. W ostatnich dniach z tajemnicy zwolnił adwokata także Sąd Okręgowy we Wrocławiu.
„Helsińska Fundacja Praw Człowieka z żalem odnotowuje, że przedmiotowe postanowienie stanowi wyraz nasilającego się i niebezpiecznego trendu organów ścigania oraz sądów do przełamywania tajemnicy adwokackiej, kluczowo ważnej dla wykonywania tego zawodu” – podkreśla w swoim oświadczeniu Danuta Przywara, prezes zarządu HFPC. Podkreśla, że tajemnica adwokacka chroni przede wszystkim interesy osób korzystających z profesjonalnej pomocy prawnej. Zwraca uwagę na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który wielokrotnie odnosił się do tego zagadnienia. Wskazywał m.in., że tajemnica adwokacka ma szczególną wagę dla prawidłowego sprawowania wymiaru sprawiedliwości, jest podstawą zaufania pomiędzy prawnikiem a jego klientem. „Podkreślał przy tym także fundamentalną rolę zawodów prawniczych dla urzeczywistniania idei demokratycznego państwa prawa. Trybunał wskazywał, że przedstawiciele tych zawodów nie są w stanie wypełnić tego zadania bez należytej pewności, że ich relacje z klientem pozostaną poufne. Gdy dyskrecja takich kontaktów nie jest zagwarantowana, dochodzi do pośredniego naruszenia prawa do rzetelnego procesu” – zwraca uwagę prezes Przywara. W obronie tajemnicy adwokackiej występowała ostatnio wielokrotnie także Naczelna Rada Adwokacka. Kwestię tę reguluje art. 180 par. 2 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z tym przepisem adwokaci (ale także m.in. radcy, lekarze, dziennikarze) mogą być przesłuchiwani co do faktów objętych tajemnicą zawodową tylko wtedy, gdy jest to niezbędne dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a okoliczność nie może być ustalona na podstawie innego dowodu. Inny przepis dotyczy tajemnicy obrończej, która jest bezwzględna (tak jak tajemnica spowiedzi).
Mediacja a koszty postępowania sądowego
Łukasz Kuczkowski, http://www4.rp.pl/Kadry/311059974-Media ... owego.html
Od stycznia 2016 r. z pozwu do sądu pracy ma wynikać, czy podjęto próbę pozaprocesowego rozwiązania konfliktu. Strona niezasadnie odmawiająca poddania się mediacji będzie ryzykować obciążeniem jej dodatkowymi kosztami.
1 stycznia 2016 r. wejdą w życie przepisy ustawy z 10 września 2015 r. o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw w związku ze wspieraniem polubownych metod rozwiązywania sporów (DzU z 2015 r., poz. 1595). Celem nowelizacji jest szeroka promocja mediacji we wszelkich sporach sądowych. Wprowadzenie systemu usprawnień proceduralnych i organizacyjnych oraz zachęt finansowych ma skuteczniej motywować strony do podejmowania prób polubownego rozwiązania konfliktu.
Rynek pracy sprzyja konfliktom
Wbrew powszechnej intuicji prawo pracy nie zajmuje się ani ochroną pracowników, ani pracodawców. Jego głównym celem jest zapewnienie ładu w stosunkach społecznych związanych z szeroko pojętym wykonywaniem pracy. Z realizacją tego postulatu bywa niestety różnie. Oczekiwania co do przestrzegania prawa pracy w Polsce nie zawsze pokrywają się z rzeczywistością. I to po obu stronach stosunku pracy. To z kolei sprzyja powstawaniu konfliktów na różnych płaszczyznach – od niewłaściwego wykonywania obowiązków przez pracowników po opóźnienia w wypłacie wynagrodzenia.
Słabe remedium na spory
Chociaż mediacje w sprawach cywilnych wprowadzono do polskiego porządku prawnego już w 2005 r., to w porównaniu z państwami takimi jak Wielka Brytania czy Niemcy, polubowne rozwiązywanie sporów wciąż u nas raczkuje i wykorzystywane jest w niewielkim stopniu zarówno w sądach, jak i prokuraturach >patrz ramka.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Zmiany za dwa miesiące
Taki stan rzeczy z całą pewnością nie odpowiada oczekiwaniom pokładanym w mediacji jako tańszej i szybszej formie rozwiązywania sporów. Nowe przepisy stanowią rozwinięcie dotychczasowej regulacji w tym zakresie i są zgodne z duchem dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2008/52/WE z 21 maja 2008 r. w sprawie niektórych aspektów mediacji w sprawach cywilnych i handlowych (DzU UE L z 24 maja 2008 r.). Zmiany zmierzają przede wszystkim do popularyzacji przeprowadzanych postępowań mediacyjnych przez wzrost ich liczby, przy zapewnieniu odpowiedniego stopnia jakości, jak również przewidują położenie większego nacisku na profesjonalizm i poziom wiedzy mediatorów.
Zmiana 1. Informacja w pozwie
Od stycznia 2016 r. strony będą musiały wskazać bezpośrednio w pozwie, czy podjęły próbę mediacji lub innej pozasądowej metody rozwiązania konfliktu.
Zmiana 2. Szkolenie na temat
Nowością będzie możliwość nakazania stronom przez sąd udziału w posiedzeniu informacyjnym dotyczącym mediacji przed wyznaczeniem rozprawy.
Zmiana 3. Więcej niż jedna próba
Sędziowie będą mogli kierować sprawy do mediacji więcej niż jeden raz, i to na każdym etapie postępowania, wydając w tym zakresie stosowne postanowienie. Nierzadko zdarza się bowiem, że sprawa z pozoru nienadająca się do polubownego zakończenia staje się taką po przeprowadzeniu określonych dowodów.
Zmiana 4. Ocena sędziego
Sędzia będzie musiał każdorazowo oceniać potencjał mediacyjny rozpatrywanej sprawy według stopnia jej zaawansowania. Do mediacji nie dojdzie jedynie, gdy jedna ze stron wyraźnie się temu sprzeciwi w ciągu tygodnia od decyzji sądu o skierowaniu sprawy do mediacji.
Zmiana 5. Więcej czasu
Również okres na przeprowadzenie mediacji ulegnie zmianie i zostanie wydłużony z jednego miesiąca do trzech.
Koszty i profity
Zmiany przewidują również zachęty o charakterze finansowym. Szersze niż obecnie koszty mediacji wszczętej w wyniku skierowania przez sąd można będzie zaliczyć do kosztów sądowych. Ponadto premiowana będzie sytuacja, gdy do zawarcia ugody dojdzie już na wstępnym etapie postępowania, zanim sąd przystąpi do merytorycznego rozpoznania sprawy, i to niezależnie od tego, czy ugodę zawarto przed samym sądem czy też przed mediatorem.
—Łukasz Kuczkowski
Współpraca Marcin Rybczyński, prawnik w poznańskim biurze kancelarii Raczkowski Paruch
Ciekawostki
Z raportu Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczącego diagnozy stosowania mediacji w Polsce (http://nmf.ms.gov.pl/wp-content/uploads ... -02.09.pdf) wynika, że odsetek spraw z zakresu prawa pracy kierowanych przez sądy rejonowe do mediacji w 2014 r. stanowił zaledwie 0,21 proc. wszystkich prowadzonych postępowań sądowych, chociaż są i takie okręgi, które wyraźnie przekraczają ogólnopolską średnią, jak np. płocki (4,2 proc.) czy gdański (2,6 proc.).
Oczywiste jest, że nie każdy spór można rozwiązać tą drogą. Powyższe dane uzasadniają jednak pytanie o przyczyny tak niewielkiego zainteresowania mediacją w sporach pracowniczych. Według ministerstwa decyduje o tym przekonanie samych sędziów o własnych umiejętnościach koncyliacyjnych. Drugim powodem jest nastawienie prawników, którzy często postrzegają mediatorów jako konkurencję. Natomiast w przypadku samych skonfliktowanych stron jako główną
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
barierę podaje się brak wiedzy o tym, czym w istocie jest mediacja i jakie wynikają z niej korzyści. Dodatkową przeszkodę stanowi utarte przekonanie, iż to właśnie wymiar sprawiedliwości ma podjąć ostateczną decyzję za strony.
Zdaniem autora
Łukasz Kuczkowski radca prawny, prowadzi poznańskie biuro kancelarii Raczkowski Paruch
Kto jest wygranym, a kto przegranym
Trudno jednoznacznie określić, czy omawiana ustawa spowoduje rewolucyjne zmiany w dotychczasowym prowadzeniu spraw z zakresu prawa pracy. Niski odsetek spraw kierowanych do mediacji nie jest specyficzny tylko dla Polski, lecz stanowi wyzwanie dla całej Unii Europejskiej. Nałożenie na strony obowiązku informowania, w jaki sposób dążyły do rozwiązania konfliktu, stanowi jednak jasny sygnał dla potencjalnych przeciwników procesowych. Każda ze stron będzie musiała odtąd dokładnie rozważyć, czy oczywiście nieuzasadniona odmowa poddania się mediacji jest dla niej korzystna. W takim bowiem przypadku sąd będzie miał możliwość obciążenia jej – niezależnie od wyniku procesu – dodatkowymi kosztami. Dotychczas takiej możliwości nie było. Preferowane będzie zatem dążenie zarówno pracownika, jak i pracodawcy, do samodzielnego i wspólnego wypracowania satysfakcjonującego ich konsensusu. Realna i atrakcyjna alternatywa może w konsekwencji spowodować skrócenie czasu postępowań sądowych, których prowadzenie powinno być absolutną ostatecznością, gdy nie ma jakichkolwiek widoków na zawarcie wzajemnego porozumienia. Korzyści płynące z nowych przepisów powinni odczuć zatem wszyscy. W bliższej perspektywie będzie to obniżenie kosztów zarówno po stronie obywateli, jak i po stronie państwa, w dalszej natomiast – możliwy wzrost poziomu świadomości prawnej i budowa kapitału społecznego. Zatem tak jak w mediacji – każda ze stron może na tym tylko wygrać.
E-księgi wieczyste bez podstawy prawnej
Flagowy projekt Ministerstwa Sprawiedliwości nie trzyma konstytucyjnych standardów – przestrzega Rządowe Centrum Legislacji.
Według RCL podstawy prawne do dokonywania wpisów w Elektronicznej Księdze Wieczystej (EKW), w szczególności numeru PESEL oraz imion rodziców, powinny wynikać z przepisów rangi ustawowej. Takie zastrzeżenia RCL zawarło w odpowiedzi na pismo Ministerstwa Sprawiedliwości w sprawie projektu rozporządzenia dotyczącego zakładania i prowadzenia ksiąg wieczystych w systemie teleinformatycznym.
Zdaniem ekspertów taki brak może oznaczać niekonstytucyjność systemu.
Wątpliwości
– W obecnym stanie prawnym, wspominając ustawę o księgach wieczystych i hipotece z 1982 r. (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 707 ze zm. – dalej: u.k.w.h.), żaden przepis rangi ustawowej nie określa zakresu danych o osobie fizycznej, jaki jest ujawniany w księdze wieczystej – mówi dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda.
Jak wyjaśnia, zakres tych danych został wyznaczony jedynie w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości z 21 listopada 2013 r. w sprawie zakładania i prowadzenia ksiąg wieczystych w systemie informatycznym (Dz.U. z 2013 r. poz. 1411).
Resort sprawiedliwości zarzeka się, że problematyka ujawniania w księdze wieczystej danych osobowych była wielokrotnie przedmiotem analizy. I nie znaleziono uzasadnienia dla rezygnacji z udostępniania danych. Według ministerstwa system EKW ma odpowiednią podstawę prawną – jest bowiem wykonany oraz eksploatowany zgodnie z ustawą o księgach wieczystych i hipotece i z przepisami wykonawczymi do niej. Przy tym dopuszczalność przetwarzania danych osobowych zawartych w księdze wieczystej wynika z art. 23 ust. 1 pkt 2 ustawy o ochronie danych osobowych (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 1182 – dalej: u.o.d.o.). Zgodnie z nim przetwarzanie danych jest dopuszczalne, jeśli „jest to niezbędne dla zrealizowania uprawnienia lub spełnienia obowiązku wynikającego z przepisu prawa”. To jednak RCL zupełnie nie przekonuje. Zdaniem legislatorów kompetencja Ministra Sprawiedliwości do tworzenia i utrzymywania
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona6
centralnej bazy danych ksiąg wieczystych nie jest wystarczającą podstawą do przetwarzania danych osobowych zgodnie z art. 23 ust. 1 u.o.d.o.
Profesor Jacek Gołaczyński, koordynator ds. wdrożeń systemów teleinformatycznych w sądach powszechnych, uważa, że MS ma wystarczające kompetencje do prowadzenia EKW. Z drugiej strony twierdzi jednak, że w przyszłości warto przyjrzeć się jeszcze raz ustawie o księgach wieczystych.
– Być może należy ją znowelizować, by było jasne, że MS może wprowadzać tego typu rozwiązania z zachowaniem troski o bezpieczeństwo danych osobowych – dodaje.
Patrycja Loose, rzecznik prasowa ministerstwa, wyjaśnia jednak, że podstawa jest w tej ustawie już dziś.
– Artykuł 363 ust. 1 u.k.w.h. upoważnił ministra sprawiedliwości do utworzenia i utrzymywania centralnej bazy danych ksiąg wieczystych, stanowiącej ogólnokrajowy zbiór ksiąg wieczystych prowadzonych w systemie informatycznym – przypomina i dodaje, że ta sama ustawa określa warunki przetwarzania danych osobowych gromadzonych w księgach wieczystych.
– Nie ma potrzeby, aby w akcie rangi ustawy szczegółowo określać zakres przetwarzanych danych osobowych – przekonuje Loose.
Tym bardziej że już art. 1 u.o.d.o. daje każdemu prawo do ochrony dotyczących go danych osobowych i dopuszcza ich przetwarzanie jedynie ze względu na dobro publiczne. O nadużyciach nie może więc być mowy.
Niekonstytucyjność
Gdzie zatem niekonstytucyjność? RCL przytacza wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 18 grudnia 2014 r. (sygn. akt K 33/13) dotyczący tworzenia rejestrów medycznych. TK wskazał w nim, że kwestie istotne – a takimi jest przetwarzanie danych osobowych – muszą być uregulowane w ustawie.
Zdaniem ekspertów brak odpowiedniej regulacji prawnej EKW jest w tym świetle ewidentny.
– RCL trafnie przytacza niedawny wyrok TK, który orzekł, że rejestry medyczne tworzone na podstawie rozporządzenia były niekonstytucyjne także w aspekcie określania w rozporządzeniu zakresu danych gromadzonych w rejestrze – komentuje dr Paweł Litwiński i twierdzi, że obowiązujące rozporządzenie może w przyszłości posłużyć za argument dla stwierdzenia niekonstytucyjności EKW.
Jego zdaniem to, że zakres danych zawartych w e-księgach jest określany rozporządzeniem, pozostaje w sprzeczności z art. 51 konstytucji. Zgodnie z nim nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby, a zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa.
Co w przypadku, gdyby EKW rzeczywiście okazało się niekonstytucyjne? Czy można by podważać zawarte w księgach zapisy? Konstytucjonaliści są zgodni: orzeczenie TK miałoby skutki jedynie na przyszłość.
– Ministerstwo Sprawiedliwości miałoby czas na wprowadzenie odpowiedniej regulacji prawnej – mówi prof. Marek Chmaj z Uniwersytetu SWPS.
I dodaje, że zarejestrowane do tej pory w systemie księgi wieczyste pozostałyby na swoim miejscu.
Autor:Jakub Styczyński; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... awnej.html
OFE To nie było przejęcie prywatnych składek
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona7
WYROK
Trybunał Konstytucyjny uznał zmiany w systemie emerytalnym za zgodne z ustawą zasadniczą. Zdaniem sędziów zasada zaufania do państwa nie została naruszona
Składka, jaka trafia do funduszy emerytalnych, ma charakter publicznoprawny. Nie zmienia tego fakt, że zarządzają nią prywatne towarzystwa, bo wykonują one zadania publiczne w ramach wyznaczonych przez prawo. Przekazanie przez ZUS składki do OFE to czynność organizacyjna, a nie przewłaszczenie środków na ubezpieczanych, OFE czy PTE – podkreślał wczoraj sprawozdawca, sędzia Marek Zubik. To sedno orzeczenia, bo obala najdalej idące oskarżenia wobec zmian: że była to nacjonalizacja prywatnych środków.
Wczorajsze orzeczenie zamyka drogę do możliwości odwrócenia zmian, a wręcz – jak twierdzą niektórzy eksperci – pozwala wykonać kolejne ruchy, łącznie z całkowitą likwidacą OFE.
Wykładnia trybunału nie tylko nie pozwala przekazać z powrotem z ZUS do OFE 150 mld zł, ale będzie miała też znaczenie w sprawach o ewentualne odszkodowania, jakie przeciwnicy zmian wytaczają Skarbowi Państwa. – Po tym orzeczeniu wszystkie takie pozwy będą uchylane – twierdzi konstytucjonalista, prof. Marek Chmaj.
Sędziowie uznali, że nie ma uniwersalnego modelu zabezpieczenia emerytalnego. Musi on przystawać do danego państwa i gwarantować stabilność w długim czasie, ale nie jest niezmienialny. Co więcej, państwo ma obowiązek monitorować wprowadzone rozwiązania i je korygować. Zwłaszcza wtedy, gdy stwarzają zagrożenie dla finansów publicznych.
Sędzia Zubik podzielił pogląd autorów zmian w OFE, że reforma w 1999 r. przekazała część składki do funduszy, zwiększając tym samym deficyt w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. – Finansowanie OFE wzrostem zadłużenia doprowadziło do przerzucenia odpowiedzialności z obecnego pokolenia na następne. Dotychczasowy model systemu osłabiał, a nie wzmacniał możliwość wywiązywania się z obowiązku państwa do zabezpieczenia społecznego – podkreślił sprawozdawca. Dlatego zdaniem TK nie ma mowy o naruszeniu zasady zaufania do państwa i prawa przez wprowadzone zmiany.
Trybunał wydał werdykt w pełnym 15-osobowym składzie, ale nie był on jednomyślny – trójka sędziów zgłosiła zdania odrębne.
Grzegorz Osiecki; Patryk Słowik; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... ladek.html
Nie wszystko w aktach sprawy musi być jawne dla strony postępowania
Orzeczenie
Organ podatkowy ma prawo wyłączyć jawność całości lub części dokumentów. Nie łamie to konstytucyjnego prawa do obrony – orzekł Naczelny Sąd Administracyjny.
Z art. 178 par. 1–3 ordynacji podatkowej (Dz.U. z 2015 r. poz. 613, 699, 978, 1197) wynika, że podatnik może żądać wglądu w akta sprawy, sporządzania z nich notatek, kopii lub odpisów, a także uwierzytelniania odpisów lub kopii akt sprawy lub wydania jej z akt sprawy uwierzytelnionych odpisów. Zasady tej nie stosuje się, gdy w aktach są dokumenty niejawne, a także takie, które organ podatkowy wyłączył ze względu na ważny interes publiczny (art. 179).
Taka właśnie sytuacja miała miejsce w tej sprawie. Organ podatkowy, na wniosek prokuratora, wyłączył jawność części zgromadzonych dokumentów. Twierdził, że jest to niezbędne ze względu na postępowanie karne prowadzone przez policję i prokuraturę. Ujawnienie tych dokumentów mogłoby doprowadzić do matactwa – argumentował.
Podatniczka się z tym nie zgodziła. Uważała, że odmowa wglądu do wyłączonych dokumentów pozbawia ją konstytucyjnego prawa do obrony. Nie będzie mogła bowiem wypowiedzieć się co do zebranego materiału
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona8
dowodowego, na postawie którego zostanie wydana decyzja. Tym bardziej że – jak mówiła – postępowanie karne może się szybko nie zakończyć. Nie zgodził się z nią WSA w Białymstoku. Potwierdził, że jeśli istnieje podejrzenie utrudnienia postępowania karnego, to organ podatkowy ma prawo wyłączyć jawność całości lub części dokumentów. Nie łamie to konstytucyjnego prawa do obrony, bo podatniczka mogła w trakcie całego postępowania podatkowego wnosić o przeprowadzenie dowodów, co do których powzięła wątpliwości.
NSA był tego samego zdania. Zaznaczył, że ograniczenie nie jest bezterminowe. Odmowa udostępnienia akt następuje na dzień złożenia wniosku przez podatnika. Nie wyklucza to, że po zakończeniu postępowania karnego decyzja organu byłaby inna.
ORZECZNICTWO
Wyrok NSA z 3 listopada 2015 r., sygn. akt II FSK 2297/13. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 06

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Etat radcy prawnego to marzenie adwokata………………………………………….1
Koniec z samodzielnym prokuratorem generalnym……………………………………..3
Polszczyzna musi być prosta……………………………………………….4
Protest adwokatów: Sąd Najwyższy uchylił uchwały organów palestry…………………………………..5
Demagogia kontra pragmatyzm, czyli jak poprawić sytuację młodych radców i adwokatów……………….………………..6
PiS: nowy sąd dla sędziów……………6
Etat radcy prawnego to marzenie adwokata
Arkadiusz Bereza, http://www4.rp.pl/Opinie/311069954-Arka ... okata.html
Rynek wymusza korzystanie z różnych form świadczenia usług prawnych, bez dyskryminowania stosunku pracy – pisze wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych Arkadiusz Bereza.
Od dwóch miesięcy na łamach prasy pojawiają się wypowiedzi przedstawicieli adwokatury poruszające kwestię niezależności radcy prawnego wykonującego zawód w ramach stosunku pracy. Niektórzy powtarzają wielokrotnie slogan: prawnik w stosunku pracy nie posiada przymiotu niezależności. Nie dziwiłbym się głoszącym takie hasła młodym adeptom tego zawodu. Tak przekazali im patroni w okresie aplikacji. Młodzi zachowują dystans do tej kwestii. Doświadczony już adwokat, przesiąknięty tradycją i etosem, powtórzy wspomniane hasła wielokrotnie, chyba że poświęci się lekturze ustawy o radcach prawnych (dalej: urp). Ale po co, jeżeli kontestowanie rzeczywistości jest wygodniejsze, a nadto zgodne z wewnętrznym przekonaniem. Niepokój natomiast budzą we mnie wypowiedzi adwokatów – a zarazem profesorów – Macieja Gutowskiego i Piotra Kardasa przedstawiających propozycję zmian dotyczących wymiaru sprawiedliwości. Jednym z elementów tej propozycji – przypuszczam, że nie najważniejszym – są zmiany dotyczące samorządów prawniczych. Podstawą tych rozważań było założenie, że prawnicy dzielą się na niezależnych (tj. wykonujących wolny zawód) i pozostających w stosunku pracy. Uporządkowanie rynku usług prawniczych miałoby polegać na utrzymaniu dwóch samorządów. Przynależność do pierwszego zarezerwowana byłaby tylko dla prawników niezależnych, a drugi skupiałby wykonujących zawód w ramach stosunku pracy, którym tego przymiotu odmówiono. Nie znam odpowiedzi na pytanie, czym miałby zajmować się niezależny samorząd „zależnych" prawników. Chyba tym, czym związek zawodowy. Jest to uproszczona wizja, pozbawiona głębszej analizy w zakresie statusu radców prawnych (i innych prawników w Unii Europejskiej) zatrudnionych w stosunku pracy. Zaproponowano podział samorządu radców prawnych na dwie grupy: tych, którzy mają wzmocnić adwokaturę, i tych, którzy znajdą się w „samorządzie dla pozostałych". Mogę mieć więc tylko nadzieję, że wyłącznym zamiarem autorów było wywołanie „fermentu intelektualnego" w środowisku prawniczym.
Bariera mentalna
Koncepcja ta jest nie do przyjęcia z uwagi na zaproponowane kryterium podziału prawników. Także dla samorządu radców prawnych, w którym (według danych na 1 stycznia 2015 r.) 11 tys. osób wykonuje zawód w ramach stosunku pracy, a 4,5 tys. spośród nich łączy to z innymi formami wykonywania zawodu (kancelaria, spółka). Stanowią 30 proc. radców prawnych. Forma ta – niegdyś dominująca wśród radców prawnych – dziś występuje u dużych przedsiębiorców, w instytucjach i administracji publicznej. Stała się kością niezgody, gdy rozważano w 2010 r. ideę połączenia samorządów prawniczych. Dziś brak takiej woli zarówno u radców prawnych, jak i adwokatów.
Może jednak radca prawny pozostający w stosunku pracy – wbrew twierdzeniom niektórych – jest niezależny, tym bardziej że świadcząc pomoc prawną, ma gwarancje uchylające w tej właśnie sferze zasadę podporządkowania pracodawcy. Co istotne, gwarancje te mają rangę ustawową. Mamy do czynienia z radcowskim stosunkiem pracy, w
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
którym specyficznie określono pozycję pracownika-radcy prawnego, jako poddanego podwójnej regulacji: przepisom prawa pracy i ustawy o radcach prawnych. Ustawa ta stwarza optymalny model, w którym modyfikuje się stosunek pracy radcy prawnego w sposób gwarantujący mu niezależność przy wykonywaniu pomocy prawnej dla pracodawcy. Gwarancje dotyczą stabilności zatrudnienia, odpowiedniej pozycji w hierarchii pracowniczej, braku związania poleceniami co do treści sporządzanych opinii prawnych, zasady samodzielnego prowadzenia sprawy, a także braku możliwości oceny wykonywania zawodu radcy prawnego przez pracodawcę bez udziału samorządu.
Nie może więc dziwić, że ta forma wykonywania zawodu nie stanowiła przeszkody w 1999 r. do przyjęcia Krajowej Rady Radców Prawnych do Rady Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE), a tym samym została oceniona przez CCBE jako nienaruszająca wyrażonej w Kodeksie Etyki Prawników Europejskich zasady niezależności.
Przepisy o charakterze gwarancyjnym statuują niezależną pozycję radcy prawnego na etacie nie gorzej aniżeli „wolnego" adwokata świadczącego pomoc prawną dla podmiotu na podstawie umowy cywilnoprawnej. Sfera nacisków na kierunek rozstrzygnięcia w opinii prawnej może być nawet większa dla prawnika wykonującego zawód w ramach kancelarii, w realiach wolnego rynku i zagrożenia utratą klienta ze względu na wydanie niezadowalającej go opinii w sprawie. Czynnik zależności ekonomicznej może niestety zdecydować niekiedy o naruszeniu standardów zawodowych w celu usatysfakcjonowania klienta, zwłaszcza wobec rosnącej konkurencji i braku wzrostu popytu na usługi prawnicze.
Niezależność jest więc przymiotem radcy prawnego, wpływającym na jego zachowania. Sfera ta nie została ograniczona przepisami kodeksu pracy z uwagi na gwarancje niezależności radcy wskazane w urp, a więc podporządkowanie poleceniom pracodawcy dotyczyć może jedynie sfery organizacji pracy. Argumenty te nie są znane lub nie przemawiają do wybranych przedstawicieli palestry, dla których wykonywanie zawodu w ramach stosunku pracy wyklucza niezależność prawnika. I na tym kończy się dyskusja, bo bariera mentalna jest zbyt duża.
Zaprzepaszczona szansa
Na posiedzeniach komisji nadzwyczajnej ds. kodyfikacji, pracującej nad zmianami kodeksu postępowania karnego, analizując krąg osób uprawnionych do występowania w charakterze obrońcy, przeprowadzono debatę na temat stosunku pracy jako formy wykonywania zawodu. Trudno było wyjaśnić posłowi adwokatowi i jednemu z lobbystów, że w świetle prawa o adwokaturze adwokat może pozostawać w stosunku pracy, ale nie może wtedy wykonywać zawodu adwokata. Jak to – usłyszałem – przecież adwokat nie może być w stosunku pracy. Gdy kwestię tę wyjaśniono w gronie członków komisji, bezprzedmiotowy okazał się pomysł, aby radca prawny występujący jako obrońca składał oświadczenie w sądzie, że nie pozostaje w stosunku pracy. Niby po co? Przecież motywy takiego rozwiązania dotyczyć musiałyby wtedy także adwokatów.
Komisja pracowała nad zakresem zmian urp w związku z dopuszczeniem radców prawnych do występowania w charakterze obrońcy w postępowaniu karnym. Ostatecznie obrońcą może być radca prawny wykonujący zawód, o ile nie pozostaje w stosunku pracy. Brzmienie art. 8 ust. 6 urp nie pozostawia złudzeń, że ograniczenie dotyczy każdego stosunku pracy, z wyjątkiem pracowników naukowych lub naukowo-dydaktycznych. Pierwotnie projekt zakładał, że obrońcą mógł być także radca prawny pozostający w stosunku pracy z kancelarią lub spółką prawniczą, o których mowa w art. 8 ust. 1 urp. Aby nie doszło do rozwiązań asymetrycznych, rozważano jednoczesne wprowadzenie takiej formy wykonywania zawodu adwokata poprzez zmianę art. 4b ust. 3 ustawy – Prawa o adwokaturze. Pojawiłby się więc adwokacki stosunek pracy, który obecnie znajduje uznanie w oczach większości adwokatów (zwłaszcza młodszych stażem), w ankiecie przeprowadzonej na potrzeby określenia strategii adwokatury na najbliższe lata.
Niestety Naczelna Rada Adwokacka, krytykując każdą propozycję powiązaną z wykonywaniem zawodu w formie stosunku pracy jako sprzeczną z zasadą niezależności prawnika, zaprzepaściła tę szansę, podobnie jak wykluczono tę możliwość wobec radców prawnych występujących w charakterze obrońcy. Zdesperowana NRA wystąpiła do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o uznanie za niekonstytucyjne m.in. uprzywilejowania zawodu radcy prawnego, który ma możliwość wyboru różnych form wykonywania zawodu lub rezygnacji z formy wykonywania zawodu w stosunku pracy i występowania w charakterze obrońcy. Adwokaci takiego wyboru nie mają i nie chcą mieć takich możliwości w swojej ustawie.
Szkoda, gdyż stosunek pracy adwokata w kancelarii lub w spółce prawniczej jest formą znaną i rozpowszechnioną w krajach Unii Europejskiej. Model ten w żaden sposób nie narusza niezależności prawnika ani nie grozi naruszeniem
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
tajemnicy zawodowej. Nawet w adwokaturze francuskiej, na której tradycje nasza palestra się powołuje, istnieje adwokacki stosunek pracy, w którym pozostaje ok. 6 proc. adwokatów francuskich. Są oni niezależni, podobnie jak adwokaci o tym statusie w Hiszpanii, Niemczech, Holandii, Danii etc. Podlegają oni pracodawcy jedynie w zakresie warunków pracy, które nie mogą naruszać ich niezależności, a w spory dotyczące zawartych umów często angażowane są organy samorządu adwokackiego.
Inną sprawą – która stale powraca na forum CCBE – jest kwestia zatrudnienia prawników w ramach tzw. zewnętrznego stosunku pracy. Forma ta staje się coraz bardziej popularna, chociaż przyjęte w takiej sytuacji modele świadczenia pomocy prawnej są zróżnicowane.
Reforma, a nie majstrowanie
Na wniosek delegacji adwokatury francuskiej przeprowadzono ostatnio badania dotyczące statusu prawnika zatrudnionego na etacie. Na pytania odpowiedziało 25 adwokatur zrzeszonych w CCBE. Na podstawie badania sporządzono specjalny raport. Spośród adwokatur w dziesięciu państwach uznaje się status adwokata zatrudnionego w ramach stosunku pracy. Najbardziej rozpowszechniony model niemiecki zakłada możliwość zatrudnienia, a także łączenia form wykonywaniu zawodu adwokata. Podobne uregulowania istnieją w Hiszpanii, Portugalii, Norwegii i Danii.
Zbliżone do tego modelu są rozwiązania anglosaskie, które kwestie dotyczące wykonywania zawodu w ramach stosunku pracy i niezależności prawnika traktują jako sprawę wewnętrzną samorządu, regulując ją w kodeksach deontologicznych. Pojawiają się ograniczenia dotyczące możliwości obsługi klienta prywatnego (Wielka Brytania, Irlandia, Islandia). Niewiele od nich odbiega wzorzec holenderski, zakładający jednakże szeroki nadzór korporacji nad wykonywaniem zawodu adwokata w ramach stosunku pracy. W niektórych krajach (np. w Belgii) rozpoczęto natomiast prace nad nowymi uregulowaniami, które mają umożliwić wprowadzenie formy świadczenia pomocy prawnej zbliżonej do stosunku pracy.
Nie jest to więc osobliwość naszego systemu prawnego i nie ma powodu pozbawiania radców prawnych pozostających w stosunku pracy przymiotu niezależności. Przenikanie się płaszczyzn świadczenia pomocy prawnej przez adwokatów i radców prawnych sprawia, że zawody te niezwykle się do siebie zbliżyły. Znacznie upodobnił się również ustrój samorządów. Wobec wspólnoty interesów samorządów prawniczych i ich zgodności z interesem publicznym bardzo dobrze układała się współpraca legislacyjna w Sejmie w latach 2014–2015 pomiędzy przedstawicielami KRRP i NRA. Jedna z dużych zmian naszych ustaw ustrojowych przeszła większością niespotykaną w Sejmie poprzedniej kadencji (tylko z jednym głosem wstrzymującym).
Nie wolno tego zaprzepaścić, poddając a priori krytycznej ocenie rozwiązania sprawdzone i istotne dla środowiska radców prawnych. Rynek usług prawniczych wymusza korzystanie z różnych form ich świadczenia, bez dyskryminowania tak ukształtowanego stosunku pracy.
Do naprawy wymiaru sprawiedliwości należy podchodzić ostrożnie, bo skutki niektórych zmian mogą się okazać nieoczekiwane, także z punktu widzenia prestiżu zawodów prawniczych. Propozycję zmierzającą do podziału większego samorządu radcowskiego uznać należy za pochopną, tym bardziej że jest on systematycznie zasilany przez coraz większą liczbę adwokatów poszukujących – w tych trudnych czasach – pracy na etacie radcy prawnego. Ten jednostronny przepływ pomiędzy samorządami może niepokoić adwokaturę, ale rozwiązania należy szukać w wewnętrznej reformie adwokatury i odważniejszym spojrzeniu na różne formy świadczenia pomocy prawnej, a nie w „majstrowaniu" przy samorządzie radców prawnych.
Koniec z samodzielnym prokuratorem generalnym
Tomasz Pietryga, http://www4.rp.pl/Opinie/311059857-Koni ... alnym.html
Los niezależnego prokuratora generalnego wydaje się przesądzony.
Kadencja Andrzeja Seremeta upływa 31 marca 2016 r. Kolejnego samodzielnego szefa prokuratury już nie będzie. PiS ma gotowy projekt ustawy, zgodnie z którą po sześciu latach wróci unia personalna między prokuratorem generalnym a ministrem sprawiedliwości.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Oceniając na chłodno sześcioletnią kadencję Andrzeja Seremeta, można śmiało stwierdzić, że w tym czasie nie zdarzyło się nic, co totalnie kompromitowałoby prokuraturę jako instytucję (pomijając kilka wpadek, raczej natury medialnej). Nie doszło do załamania polityki karnej państwa czy wzrostu przestępczości. Inaczej rzecz ujmując – nie zdarzyło się nic takiego, co podważałoby zdolności prokuratury do samodzielnego funkcjonowania.
Skąd więc chęć zmiany? Kluczem jest katastrofa smoleńska, której wyjaśnienie stanie się jednym z priorytetów nowego rządu. Śledztwo w sprawie tego, co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 r., od samego początku przebiegało źle. Na skandaliczną postawę rządu Donalda Tuska, którą można streścić w zdaniach: „zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy" i „zaufajmy naszym rosyjskim partnerom", nałożyły się niemoc i błędy prokuratury wojskowej. W rezultacie po pięciu latach do Polski wciąż nie wróciły szczątki wraku tupolewa, brak jest podstawowych dowodów w sprawie, niewyjaśniona pozostaje kwestia tego, kto odpowiada za organizację lotu w Polsce. Na domiar złego rodziny musiały przeżywać makabrę związaną z pomyleniem ciał ofiar katastrofy i znosić uwłaczającą konieczność ekshumacji szczątków swych bliskich. A na dodatek w momentach politycznych przesileń dochodziło do kontrolowanych wycieków informacji ze śledztwa. Wszystko to w jaskrawy sposób pokazuje, że w tym obszarze państwo zawiodło.
Trudno się więc dziwić, że politycy PiS dążą do zwiększenia wpływu na prokuraturę. Zwłaszcza że zastosowanie opcji zero i rozpoczęcia całego śledztwa smoleńskiego od nowa – już bez udziału prokuratorów wojskowych – wydaje się niemal pewne. A w takim przypadku użeranie się z niezależnym prokuratorem generalnym, na którego działania rząd nie będzie miał bezpośredniego wpływu – z punktu widzenia PiS – jest pozbawione sensu. To jest właśnie podstawowy powód tej reformy.
Polszczyzna musi być prosta
Wiktor Ferfecki, http://www4.rp.pl/Spoleczenstwo/3110598 ... rosta.html
Tylko 20 proc. Polaków z łatwością czyta pisma urzędowe – alarmuje językoznawca Tomasz Piekot
Rzeczpospolita: Centralny Ośrodek Informatyki MSW zorganizował konferencję „Państwo usługowe" (patronem była „Rzeczpospolita"), podczas której namawiał, by uprościć pisma urzędników. Jakie trzeba mieć wykształcenie, by je zrozumieć?
Dr Tomasz Piekot z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego: Nawiązuje pan do stosowanego przez językoznawców indeksu mglistości języka. Mówi on, ile klas trzeba skończyć, by tekst czytać z łatwością. Ważne jest jednak nie wykształcenie, ale to, ile tekstów i jak trudnych czytamy na co dzień. Aby bez wysiłku rozumieć pisma urzędowe, trzeba każdego dnia czytać skomplikowane teksty, np. prasę prawno- -ekonomiczną. A z badań Biblioteki Narodowej wiemy, że mniej niż połowa Polaków czyta w ciągu roku jedną książkę, słabo wypadamy też w czytelnictwie prasy.
Jaki odsetek Polaków dobrze radzi sobie z pismami urzędowymi czy firmowymi?
Szacujemy, że nie więcej niż 20 proc. Mówię tu o osobach, które po jednokrotnej lekturze docierają do sedna pisma. Większość z nas lektura takich pism mimo wszystko męczy. Problemy mają nawet elity. Krystyna Janda wyznała niedawno, że płaci podwójne rachunki, ponieważ nie jest w stanie odróżnić faktury od prognozy. Polskie firmy dobrze zresztą czują się w roli urzędów, najczęściej naśladują bowiem język urzędowy – to zaszłość z czasów PRL.
Kto na tym traci?
Obie strony. Nie tylko obywatele, klienci, ale też państwo czy firma. Niech świadczy o tym eksperyment, który przeprowadził z dwiema polskimi izbami skarbowymi Bank Światowy. Wysłały dwa rodzaje wezwań do zapłaty podatków: jedno było napisane językiem prostym i bezpośrednim, drugie miało formę tradycyjną. W tym pierwszym przypadku było o ok. 30 proc. więcej wpłat.
Dlaczego więc polscy urzędnicy posługują się skomplikowanym językiem?
Jestem przeciwnikiem tezy, że nie potrafią pisać, że mają niewystarczające kompetencje. Sędziowie jednego z sądów powiedzieli nam kiedyś, że młodzi sędziowie piszą uzasadnienia wyroków nie tylko do obywateli, ale też do drugiego,
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
ukrytego odbiorcy. Piszą do swoich zwierzchników. Chcą po prostu pokazać, że już opanowali przepisy i skomplikowany żargon. Podobnie jest w wielu urzędach. Absolwenci uczelni potrafią dobrze pisać, ale po rozpoczęciu pracy w urzędzie miesiącami są naprowadzani na „jedynie słuszny" styl.
Język urzędników jest też trudny z powodów historycznych. Nasz kraj przechodził różne zawirowania dziejowe...
...I bardzo często władza była nam obca. Nie mieliśmy do niej zaufania, a ona chciała nas kontrolować i trzymać na dystans. Język urzędowy jest pod względem relacyjnym anachroniczny. Warto spróbować to zmienić, by pomyśleć o lepszej relacji władza – obywatel.
Za granicą dostrzeżono problem wiele lat temu.
Nurt upraszczania języka urzędowego pojawił się kilkadziesiąt lat temu: w Szwecji, USA, Wielkiej Brytanii, Australii. Do Polski dotarł przed kilku laty.
W 2012 r. otwarto Pracownię Prostej Polszczyzny.
Inicjatywa pojawiła się w 2010 r. UE zaczęła wymagać od państw członkowskich, by badały, czy teksty dotyczące funduszy unijnych są zrozumiałe. Uznała, że jeśli będą zbyt trudne, pieniądze rozejdą się jedynie wśród osób znających euromowę. Pierwsze badania trudności języka robiliśmy więc dla Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.
Kto dziś interesuje się prostą polszczyzną?
Najczęściej banki, firmy ubezpieczeniowe i urzędy. Co ważne – instytucje te są otwarte na badania, chcą poznać swoje błędy i mocne strony.
Są jakieś uniwersalne zasady?
Na początek powiedziałbym o trzech. Po pierwsze, czytelnik powinien mieć dostęp do planu tekstu (zapewniają to liczne śródtytuły). Po drugie, piszmy dialogowo. Często zwracajmy się do czytelnika bezpośrednio, a o sobie piszmy per „my". Po trzecie, unikajmy opóźniającej lekturę gramatyki (np. rzeczowników odczasownikowych, wtrąceń, imiesłowów, strony biernej).
Najbardziej znaną instytucją publiczną, która zaczęła brać te uwagi do serca, jest MSW.
Współpracę z MSW zaczęliśmy od uproszczenia najważniejszych formularzy, np. o wydanie dowodu osobistego. Centralny Ośrodek Informatyki zbadał nowe wzory. Okazuje się, że obywatele spędzają nad nimi mniej czasu, zostawiając mniej niewypełnionych rubryk.
COI stworzył też portal Obywatel.gov.pl, który w prosty sposób informuje o sposobach załatwiania spraw urzędowych. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że wciąż jest dużo do zrobienia. Co jest najważniejszym celem?
Trzeba namówić urzędników do parafrazowania trudnych przepisów (dziś je cytują). Powinniśmy też zaprojektować od nowa wiele pism i formularzy. Przede wszystkim jednak potrzebują zielonego światła od swoich zwierzchników.
Protest adwokatów: Sąd Najwyższy uchylił uchwały organów palestry
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Adwokaci/311069995-Pr ... estry.html
Zwolnienie adwokata z prowadzenia sprawy z urzędu może nastąpić tylko w konkretnej sprawie. Nie może być abstrakcyjne.
Sąd Najwyższy uchylił trzy uchwały różnych organów palestry związane z adwokackim protestem. Skargi złożył minister sprawiedliwości.
Pierwsza uchwała została przyjęta przez prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej. W związku z brakiem porozumienia z ministrem m.in. co do stawek adwokackich prezydium NRA rekomendowało w niej, by okręgowe rady adwokackie nie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona6
przekazywały do sądów tzw. list b (zawierających wykaz adwokatów, którzy nie zgłosili się na ochotnika do obron z urzędu).
Druga uchwała została podjęta przez Okręgową Radę Adwokacką w Opolu. Tam adwokaci poszli jeszcze dalej. Zdecydowali o nieprzekazywaniu do sądu także tzw. list a (zawierają chętnych do obron z urzędu).
Kolejna uchwała, którą uchylił wczoraj SN (już w innym składzie niż dwie pierwsze), została podjęta przez zgromadzenie warszawskiej izby adwokackiej. Dotyczyła wskazywania pełnomocników z urzędu w sprawach cywilnych, administracyjnych i sądowoadministracyjnych.
Przedstawiciele samorządu adwokackiego mówili podczas rozprawy m.in. o okolicznościach, w jakich podjęto decyzje o proteście. Jacek Trela, wiceprezes NRA, przypomniał, że na wiosnę atmosfera w środowisku adwokackim zawrzała. Powód to m.in. niezadowolenie z propozycji ministra dotyczących szczegółowych rozwiązań zawartych w ustawie o bezpłatnej pomocy prawnej. Samorządy prawnicze rozpoczęły rozmowy z ministrem na temat podwyższenia stawek. Mec. Trela podkreślił, że w przypadku stawek z urzędu minister zaproponował zwiększenie o sto procent, ale przy przyjęciu zasady, że zasądzana była połowa. Adwokaci przerwali rozmowy. Podejmując uchwały, adwokaci realizowali swoje prawo do obywatelskiego protestu. Nikt też nie został pozbawiony prawa do obrony, rozporządzenie ministra bowiem przewidywało sposób wyznaczania obrońców w wypadku, gdyby nowe listy nie zostały przekazane (część izb ich nie przekazała). Protest miał więc charakter symboliczny.
Pełnomocnik ministra, radca prawny Joanna Lemańska oceniała, że to relatywizowanie zagadnienia. Mówiła, że nie zmienia to jednak faktu, że uchwały były niezgodne z prawem.
Sąd Najwyższy podkreślił, uchylając uchwałę prezydium NRA w części wzywającej do protestu, że zastosowanie się do niej przez okręgowe rady adwokackie mogłoby doprowadzić do paraliżu części spraw karnych. Podkreślił też, że tylko sąd może zwolnić adwokata z obowiązku występowania w sprawie z urzędu. Dotyczy to jednak konkretnej sprawy. Zwolnienie nie może być ogólne i abstrakcyjne.
sygnatura akt: III ZS 8/15, III ZS 9/15, III ZS 7/15
Demagogia kontra pragmatyzm, czyli jak poprawić sytuację młodych radców i adwokatów
Nieuprawnione wyjście dziekana Włodzimierza Chróścika przed szereg można tłumaczyć jego brakiem doświadczenia albo, co bardziej prawdopodobne, chęcią lansowania się przed zbliżającymi się wyborami do samorządu zawodowego w 2016 r. - pisze Andrzej Kalwas, były prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.
W „Prawniku” z 23 października ukazały się wypowiedzi dwóch dziekanów: Włodzimierza Chróścika i Pawła Rybińskiego. Ten pierwszy, dziekan rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, udzielił obszernego wywiadu pt. „Świat inny niż w serialach”, wspartego prezentacją na całą rozkładówkę tygodnika. W prezentacji omówiona została propozycja nowelizacji ustawy o radcach prawnych przygotowana przez OIRP w Warszawie (dotycząca różnych obszarów wykonywania zawodu), pojawiły się też informacje o tym, jak kreować popyt na usługi radców i adwokatów przez komercyjną reklamę zawodu prowadzoną przez OIRP. Najwięcej miejsca zajęły jednak dane pokazujące wielką skalę zadań izby podejmowanych wobec stale rosnącej liczby radców prawnych i aplikantów.
Uważam, że tak istotna dla całego środowiska inicjatywa legislacyjna, jaką jest zmiana ustawy o radcach prawnych, powinna być co najmniej uzgodniona z organem naczelnym, tj. Krajową Radą Radców Prawnych. Wyraźnie to zresztą wynika z samej ustawy o radcach prawnych z 6 lipca 1980 r. stanowiącej, że KRRP jest reprezentantem wszystkich radców prawnych wobec państwa i jego organów.
Z kolei wspomniany wywiad zawiera tylko powtórkę starych wniosków i oczywistych ocen samorządu radcowskiego na temat obecnej sytuacji na rynku usług prawnych. Włodzimierz Chróścik chwali się „terapią, jaką ma być przygotowany
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona7
przez stołeczną OIRP projekt nowelizacji ustawy o radcach prawnych”, o którym nic nie wie Krajowa Rada Radców Prawnych (podejmowanie tego typu „inicjatyw” przez dziekana stołecznej OIRP ma miejsce już od pewnego czasu).
Jednocześnie, jak sam to przyznaje, wszystkie propozycje w równym stopniu dotyczą adwokatów, z którymi jednak także niczego nie uzgodniono. Chyba dziekan warszawskiej OIRP nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie niebezpieczeństwa niesie ze sobą majstrowanie przy ustawie zawodowej w nowej sytuacji politycznej, która powstała po wyborach parlamentarnych 25 października 2015 r. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidywać, że nie będzie dobrego klimatu dla korzystnych dla samorządu zmian.
To nieuprawnione wyjście przed szereg, które jeszcze nie zdarzyło się w 30-letniej historii naszego samorządu, można tłumaczyć brakiem doświadczenia kolegi dziekana albo, co bardziej prawdopodobne, chęcią lansowania się przed zbliżającymi się wyborami do samorządu zawodowego w 2016 r.
Jest to jednak przede wszystkim kreowanie bardzo niebezpiecznej sytuacji dla obu samorządów prawniczych oraz oznaka zupełnego braku poczucia rzeczywistości i pragmatyzmu.
Nawet jeżeli niektóre z proponowanych zmian są słuszne i celowe, to należałoby przygotować je we właściwym trybie, z zachowaniem zasad ładu korporacyjnego i reguł kompetencyjnych, a następnie zgłosić we właściwym czasie oraz atmosferze politycznej sprzyjającej ich uchwaleniu. Przedstawienie propozycji w tej formie można uznać za nieodpowiedzialne, szkodliwe i będące jedynie zwiastunem kiepsko rozpoczętej kampanii.
Nie ma racji kolega dziekan, odpowiadając na pytanie dziennikarza o to, czy to już propozycja dla nowego Sejmu. Dziekan twierdzi, że „nie ma znaczenia, kto będzie rządził w Polsce po 25 października br.”. A właśnie że ma! Wiemy już, że będzie rządziła opcja polityczna bardzo niechętna samorządności prawniczych zawodów zaufania publicznego.
W zupełnie innym duchu napisany jest felieton dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, adwokata Pawła Rybińskiego, pt. „Jak naprawdę wygląda aplikacja”, który można przeczytać na ostatniej stronie tego samego wydania tygodnika. Myśl przewodnia tekstu sprowadza się m.in. do stwierdzenia: „Musimy przyjąć brutalną prawdę. W związku z obniżeniem standardów i liczbą chętnych przyjmowanych w ostatnich latach część osób nie utrzyma się w zawodzie”.
Wypowiedź dziekana ORA zawiera trafne i pragmatyczne propozycje, w tym słuszne wezwanie adresowane do młodych koleżanek i kolegów o większe zaangażowanie w działanie samorządu zawodowego. Nie zwraca się z takim apelem dziekan OIRP w Warszawie, a na pewno powinien.
Zgadzam się w pełni z dziekanem ORA w Warszawie, że skoro nie udało się obronić rozsądnego (ilościowo i jakościowo) naboru do obu naszych zawodów, to należy robić wszystko, aby podnosić, a nie obniżać standardy zawodowe. Trzeba na różne, dostępne w demokratycznym państwie sposoby wywierać nacisk na rządzących, aby obronić nasze piękne zawody przed ich dalszym psuciem.
Nie ma co chwalić się dużą liczbą szkolonych aplikantów. Bo może nie być dla nich pracy i nie utrzymają się zawodzie. Nasze codzienne życie społeczne i gospodarcze komplikuje się coraz bardziej i w związku z tym powinniśmy stale podwyższać wymagania przy egzaminach na aplikacje prawnicze i w toku ich prowadzenia. Leży to w interesie publicznym. A tym, którzy oszukują młodych ludzi i mamią ich wizją świetnego i dobrze płatnego zawodu wykonywanego po ukończeniu aplikacji, powinno się wystawiać rachunki, także przy urnach wyborczych. Należy pamiętać o tym, że rządzący zawsze będą grać politycznie zawodami prawniczymi, zawsze będą chcieli nad nimi panować, osłabiając je ze szkodą dla wszystkich i wymiaru sprawiedliwości. A przecież prawnicze zawody zaufania publicznego są emanacją samego państwa, prawa i porządku społecznego.
Jak bardzo różne są te wypowiedzi dwóch dziekanów bratnich samorządów zawodowych. Z jednej strony pragmatyzm, rzeczowość i dążenie do obrony wymiaru sprawiedliwości i zawodów prawniczych, z drugiej – demagogia i niepragmatyczne propozycje działań legislacyjnych składane z naruszeniem reguł kompetencyjnych i ładu korporacyjnego.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona8
Jeszcze raz podkreślę: właściwym forum do przedstawienia projektów nowelizacji i dokonywania ich oceny jest tylko Krajowa Rada Radców Prawnych. To w jej kompetencjach leży koordynacja działalności okręgowych izb oraz przedstawianie wniosków dotyczących unormowań prawnych.
Projekty zmiany statutu zawodowego zawarte w ustawie o radcach prawnych na pewno do nich należą.
Autor: Andrzej Kalwas
http://www.prawnik.pl/opinie/artykuly/9 ... katow.html
PiS: nowy sąd dla sędziów
Utworzenie organu do spraw dyscyplinarnych, którego członków powoływałby prezydent – tak partia chce naprawiać wymiar sprawiedliwości
O tym, że takie zmiany są konieczne, mowa jest w materiale programowym Prawa i Sprawiedliwości. Można tam przeczytać, że „rozwiązaniem optymalnym będzie wyprowadzenie organu orzekającego w sprawach odpowiedzialności dyscyplinarnej poza korporację sędziowską i usytuowanie go przy organie powołującym sędziów, czyli Prezydencie Rzeczypospolitej (...)”. Zdaniem polityków tylko w ten sposób uda się „urealnić odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów”.
– To szokująca propozycja. Wprowadzenie jej w życie przekreślałoby niezawisłość sędziowską – ocenia prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu Humanistycznospołecznego SWPS.
PiS proponuje, aby członków takiego nowego organu powoływał prezydent. – W ten sposób sędziowie staliby się zawiśli od prezydenta, a więc od władzy wykonawczej – ostrzega prof. Chmaj.
Łagodniej ocenia tę propozycję Łukasz Piebiak, przewodniczący zespołu ds. ustroju sądów w Stowarzyszeniu Sędziów Polskich „Iustitia”. – Na pierwszy rzut oka takie rozwiązanie potencjalnie może zagrażać sędziowskiej niezawisłości. Jednak, jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach. A tych jak na razie nie znamy – zauważa. Jego zdaniem samo powołanie organu pozasądowego, który miałby oceniać sędziów, nie wydaje się prowadzić do naruszenia konstytucyjnych zasad.
– Mamy przecież np. samorządowe kolegia odwoławcze czy też Krajową Izbę Odwoławczą. To nie są organy sądowe, a mimo to nie kwestionuje się na tej tylko podstawie orzeczeń przez nie wydawanych – przypomina sędzia.
Podstawowe znaczenie w tej sytuacji miałyby gwarancje przysługujące członkom tego organu. – Osoby te musiałyby być – na wzór sędziów – niezawisłe. Tylko w ten sposób uniknęlibyśmy podejrzeń, że ich decyzje są realizacją wytycznych władzy wykonawczej – uważa sędzia Piebiak.
Nie mniej istotne byłoby również to, w jaki sposób osoby te będą wybierane.
– Gdyby prezydent miał w tej kwestii zupełną swobodę, nie uzasadniałby swoich wyborów, ale odpowiadałby za swoje decyzje personalne tylko przed Bogiem i historią, to wówczas trudno by było obronić tezę o zgodności regulacji dotyczących takiej instytucji z konstytucyjnymi standardami z zasadą podziału władzy na czele – kwituje Piebiak.
Opisywana propozycja nie mogłaby jednak zostać wprowadzona w życie bez zmiany konstytucji. W niej bowiem jest powiedziane wprost: „złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie”. A to oznacza, że większość kar dyscyplinarnych – oprócz upomnienia i nagany – może zostać nałożona na
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona9
sędziego wyłącznie przez sąd dyscyplinarny. – Ponadto mamy przecież art. 10 konstytucji, który mówi o podziale i równoważeniu się władz. A to, co proponuje PiS, z pewnością byłoby z tą zasadą niezgodne – zauważa prof. Chmaj.
Jak się jednak okazuje, i ten artykuł ustawy zasadniczej może się okazać niewystarczającą tamą dla pomysłów zwycięskiej partii.
– Posłowie mogą zdecydować o wpisaniu takiego pozasądowego organu ds. postępowań dyscyplinarnych sędziów wprost do ustawy zasadniczej. Wówczas będziemy co prawda mieli do czynienia z wewnętrzną niespójnością konstytucji, ale to przecież nic nowego – zauważa prof. Chmaj.
Gdyby tak się stało, to owego modelu postępowania dyscyplinarnego sędziów nie można byłoby kwestionować przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ten bowiem zajmuje się kontrolowaniem zgodności norm prawnych niższego rzędu z normami prawnymi wyższego rzędu, a nie kontrolą poziomą.
Gdyby PiS nie uzbierał konstytucyjnej większości (307 posłów), może zastosować plan B. „W ramach obowiązującej konstytucji sądem dyscyplinarnym mógłby być w obu instancjach Sąd Najwyższy, który powinien także decydować o uchyleniu immunitetu sędziowskiego” – czytamy w programie partii. – Ta propozycja nie budzi żadnych wątpliwości. Podobne modele postępowania dyscyplinarnego sędziów funkcjonują w innych krajach i nie są kwestionowane – ocenia Łukasz Piebiak.
Małgorzata Kryszkiewicz
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... dziow.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 09

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
PiS chce wzmocnić kadrę w przeciążonych sądach i przenosić sprawy………………………………………….1
Compliance - sposób na zdobycie dodatkowych klientów przez kancelarie……………………………………..2
Firma w kłopotach zdana na siebie……………………………………………….3
Szef KRS złożył rezygnację…………………………………..4
Pomysł PiS: więcej rozporządzeń, mniej ustaw……………….………………..4
Lex Superior pod lupą UOKiK ……………6
PiS chce wzmocnić kadrę w przeciążonych sądach i przenosić sprawy
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Prawo/311089965-PiS-c ... prawy.html
Firmy i obywatele nie będą już musieli latami czekać na sprawiedliwość. Z sądów przeciążonych pracą część spraw ma być przenoszona do mniej obciążonych.
PiS ma pomysł, jak usprawnić wymiar sprawiedliwości, który mimo wielu obietnic od lat funkcjonuje coraz wolniej. Dowód to najnowsze statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości. Wynika z nich, że sprawność sądów w pierwszym półroczu 2015 r. jest gorsza niż w pierwszym kwartale br. Średni czas procesu w sądzie okręgowym w pierwszym kwartale wynosił 7,8 miesiąca, a teraz 8,2. Gorzej jest też w sądach rejonowych: zamiast 3,6 miesiąca jest 3,9.
PiS chce skrócić czas trwania postępowań sądowych we wszystkich kategoriach spraw. Dzięki temu firmy i obywatele szybciej doczekają się wyroku w ważnych dla nich sprawach.
Wszystkie ręce na pokład
PiS planuje wzmocnić kadrowo sądy przeciążone, a część spraw należących obecnie do ich właściwości przekazać sądom mniej obciążonym.
Niektóre czynności rejestrowe i ewidencyjne, które w istocie nie należą do wymiaru sprawiedliwości, mają wykonywać notariusze. Wdrożony ma też być mechanizm czasowego delegowania sędziów do innych sądów w celu przeciwdziałania powstawaniu zaległości w rozpoznawaniu spraw.
Sędziom pomysł się podoba, zwłaszcza tym z większych i obciążonych sądów.
– Jest sensowny – ocenia sędzia Rafał Puchalski. Zastrzega jednak, że diabeł tkwi w szczegółach. W tym przypadku w kryterium, jakie będzie brane pod uwagę przy określaniu, czy sędzia jest nadmiernie obciążony czy też niedociążony. – Nie można brać pod uwagę jedynie liczby spraw, które wpływają do sędziego – mówi sędzia i przekonuje, że decydującym kryterium powinna być ilość spraw, które sędzia ma do załatwienia, i ilość spraw przez niego rozpoznanych.
Nie dla wszystkich
– Ważne jest też to, jakie sprawy będą przenoszone. Nie możemy mówić o oddawaniu typowych spraw karnych czy cywilnych, bo to narażałoby strony, świadków i biegłych na kosztowne i czasochłonne podróże, a w efekcie mogłoby jeszcze bardziej wydłużyć postępowanie – zauważa sędzia Łukasz Pabiański. Dodaje jednak, że jest mnóstwo spraw pozaprocesowych, prowadzonych w trybie nakazowym. – One nie wymagają obecności w sądzie, a załatwić je trzeba.
Nie wszyscy są optymistami.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
– Sądy karne jeszcze dobrze nie przełknęły zmiany procesu na kontradyktoryjny – mówi dr Wacław Kuszyński z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jego zdaniem nie poradzą sobie z kolejnymi reformami. – Trzeba przygotować rzetelną diagnozę stanu sądownictwa. Byłoby dobrze, gdyby nie robili tego specjaliści od statystyk, zmiany muszą być rozłożone na lata. Musi istnieć gwarancja, że kolejny minister sprawiedliwości nie zerwie z reformą tylko dlatego, że będzie miał inny pomysł na poprawianie Temidy. Ostatnio coraz rzadziej pomysły są kontynuowane
Compliance - sposób na zdobycie dodatkowych klientów przez kancelarie
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/3 ... larie.html
Usługi określane jako compliance są sposobem na zdobycie dodatkowych klientów przez kancelarie.
Coraz więcej kancelarii sprzedaje swoje usługi pod hasłem compliance. To pojęcie, rozumiane jako zgodność z prawem, może dotyczyć zarówno rynków regulowanych, jak i procedur prawa pracy czy profilaktyki antykorupcyjnej. Prawnicy zajmujący się compliance dostosowują więc procedury obowiązujące w danej firmie do realiów prawnych. Podkreślają, że ta tematyka np. podczas szkoleń cieszy się nawet trzykrotnie większym zainteresowaniem niż inne.
– Jest to rynek bardzo dynamiczny. Działy compliance coraz częściej pojawiają się zarówno w przedsiębiorstwach, jak i kancelariach prawnych – zwraca uwagę Paweł Kuskowski, szef praktyki ryzyka regulacyjnego i compliance w kancelarii Wierzbowski Eversheds i przewodniczący Zarządu Stowarzyszenia Compliance Polska.
Podkreśla, że rozwojowi tego typu usług sprzyja nacisk ze strony regulatorów i ciągle zwiększająca się liczba przepisów. – Ich zakres się poszerza i naszym klientom coraz trudniej się w nich rozeznać – zwraca uwagę mec. Kuskowski.
Wyodrębnioną specjalizację zajmującą się compliance ma także kancelaria DZP.
– Prowadzimy projekty z tej dziedziny na rzecz klientów z różnych branż, w tym m.in. farmaceutycznej, infrastrukturalnej czy finansowej. Obserwujemy wciąż wzrastające zainteresowanie klientów tego typu usługami, szczególnie w takich kwestiach jak zapobieganie nadużyciom wewnętrznym, konfliktom interesów oraz działaniom o charakterze antykorupcyjnym – mówi Anna Partyka-Opiela z DZP.
Podkreśla, że praktycznie w każdej branży pojawia się konieczność wdrożenia systemu zgodności (tzw. compliance management system), którego celem jest z jednej strony zapewnienie przedsiębiorstwom maksymalnego bezpieczeństwa prawnego i organizacyjnego, z drugiej zaś sprawne zarządzanie ryzykiem braku zgodności.
Agnieszka Wardak, która jako partner kieruje zespołem postępowań karnych w Dentons, zwraca z kolei uwagę, że compliance niejedno ma imię – może być rozumiane szeroko, jako zapewnienie zgodności z procedurami regulacyjnymi, farmaceutycznymi, żywnościowymi.
– Tymi kwestiami zajmują się prawnicy specjalizujący się w określonych zagadnieniach. Compliance, tradycyjnie rozumiany, to przede wszystkim zapobieganie powstawaniu w firmie konfliktu interesów, wprowadzanie procedur antykorupcyjnych i zasad dotyczących współpracy z firmami zewnętrznymi.. Zespół zajmujący się tymi zagadnieniami w naszej kancelarii w ciągu ostatnich lat zwiększył się kilkakrotnie – mówi mec. Wardak.
Compliance może też być pomysłem na rozwój oferty dla tzw. butików, czyli mniejszych kancelarii zajmujących się określoną dziedziną prawa.
– Zajmujemy się nie tylko szeroko rozumianą zgodnością procedur w firmie z prawem pracy – mówi Bartłomiej Raczkowski, partner zarządzający Raczkowski Paruch. – W ramach compliance jest duże zainteresowanie klientów m.in. uregulowaniem kwestii odpowiedzialności członków zarządu. W naszym kraju za naruszenie prawa przez firmę grozi im odpowiedzialność karna. Oferowane przez nas usługi z zakresu compliance polegają m.in. na takim dostosowaniu wewnętrznych regulacji, by np. za sprawy związane z BHP odpowiadał dyrektor ds. BHP, a nie prezes, który bezpośrednio się tym nie zajmował – mówi mec. Raczkowski.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
Firma w kłopotach zdana na siebie
Renata Krupa-Dąbrowska, http://www4.rp.pl/Firma/311069866-Firma ... iebie.html
Sędziowie i praktycy od upadłości mają wątpliwości, czy nowe zasady restrukturyzacji się sprawdzą.
1 stycznia wchodzą w życie nowe przepisy, które zmieniają filozofię i cel restrukturyzacji. Będzie nim ratowanie firmy przed upadłością, a nie jak teraz likwidacja i spłacenie wierzycieli. Restrukturyzacji mają służyć aż cztery różne postępowania. Mimo jednak dobrej oceny strony legislacyjnej ustawy (przygotowywanej przez ponad trzy lata) ten optymizm nie przenosi się automatycznie na praktykę.
Przepisy to za mało
– Wiemy, że mamy ustawę, a więc szansę, ale co będzie dalej, okaże się – mówiła sędzia Anna Hrycaj, przewodnicząca zespołu w Ministerstwie Sprawiedliwości do przygotowania projektu na otwarcie Kongresu Prawa Upadłościowego i Naprawczego zorganizowanego przez Ministerstwo Gospodarki oraz Instytut Allerhanda.
"4,4 tys. wniosków o upadłość wpłynęło do sądów w 2014 r."
Dr Arkadiusz Radwan, prezes Instytutu Allerhanda, którego członkowie brali udział w przygotowywaniu reformy, uważa, że jej wartość polega na tym, że zgromadzono środowiska mające interes, by restrukturyzacja była w Polsce sprawna, a więc adwokatów, sędziów i przedsiębiorców.
Co do tego, że obecnie restrukturyzacja sądowa szwankuje, nie ma wątpliwości. Pokazują to statystyki. Sprawy układowe to tylko 14 proc. spraw upadłościowych.
Coraz więcej obaw
Zdaniem Zbigniewa Miczka, sędziego upadłościowego z Tarnowa, same przepisy to za mało. Wdrożenie programu wymaga jeszcze żołnierzy, w szczególności sędziów, którzy muszą radykalnie zmienić myślenie z prawniczego na ekonomicznie. Muszą szybko podejmować decyzje, nawet popełniając błędy, bo w biznesie najgorszy jest brak decyzji
"124 wnioski zaledwie skutkowały upadłością z możliwością zawarcia układu"
Nie brakuje też obaw, że restrukturyzacja może posłużyć przeciąganiu upadłości czy wręcz tworzeniu piramid niczym Amber Gold. To w związku z wprowadzeniem zasady, że przez 24 miesiące zobowiązania przedsiębiorstwa mogą przekraczać wartość jego majątku i nie ma ono obowiązku składania wniosku o upadłość.
– To może spowodować, że funkcjonować będą przedsiębiorstwa nakręcające poziom swoich długów bez pokrycia w majątku – ostrzega mec. Artur Zawadowski z kancelarii Weil, Gotshal & Manges. – Osoby prowadzące takie przedsiębiorstwa nie będą ponosić odpowiedzialności wobec wierzycieli, jeśli tylko zgłoszą wniosek o upadłość po upływie 24 miesięcy. Wtedy jednak długi zdążą wielokrotnie przekroczyć wartość majątku.
Na nowe prawo krytycznie patrzy prof. Feliks Zedler, współautor poprzedniego prawa upadłościowego: – W zasadzie każdy przedsiębiorca ma otwartą restrukturyzację, by korzystając z kolejnych jej form, przedłużać agonię.
Entuzjaści nowych rozwiązań przyznają, że ich powodzenie zależy głównie od zaangażowania samego przedsiębiorcy, by do porozumienia z wierzycielami doszło.
Szef KRS złożył rezygnację
Prof. Roman Hauser zrezygnował z funkcji przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Jak informuje rzecznik prasowy KRS Waldemar Żurek decyzja ta związana jest z wyborem prof. Hausera na stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego.
Roman Hauser jest współtwórcą reformy sądownictwa administracyjnego. Na przewodniczącego KRS został wybrany w ubiegłym roku.
PS/źródło: KRS; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/sedzio ... nacje.html
Pomysł PiS: więcej rozporządzeń, mniej ustaw
Przedstawiciele nowej sejmowej większości przekonują, że obowiązki związane z implementacją unijnych regulacji są jedynie wygodnym wytłumaczeniem dla psucia prawa.
W 2015 r. – o ile nowy skład Sejmu rozpocznie prace w takim samym tempie jak poprzednicy – Polacy otrzymają od ustawodawcy prezent w postaci największej liczby stron aktów prawnych od 1918 r. Wszystkie opcje polityczne przyznają, że lawinę legislacyjną należy zatrzymać. Sęk w tym, że zdaniem niektórych to zadanie wręcz niemożliwe do zrealizowania. A winna jest Unia Europejska.
Powszechna delegacja
– Nie godzę się na to, aby bałagan legislacyjny tłumaczyć obowiązkami związanymi z członkostwem Polski w strukturach unijnych – stwierdza zdecydowanie poseł PiS Stanisław Piotrowicz i wskazuje, że prawo stało się zdecydowanie zbyt kazuistyczne.
Jego zdaniem jeśli ktoś mówi, że nie da się uchwalać mniejszej liczby ustaw, mija się z prawdą.
– Nie neguję, że w związku z wdrażaniem dyrektyw musimy przyjmować dodatkowe przepisy, ale niestety w ostatnich latach popadaliśmy w skrajność – zauważa polityk.
To, co jednak różni parlamentarzystę od wielu kolegów z ław poselskich, to to, że Stanisław Piotrowicz proponuje konkretne rozwiązanie.
– Wiele szczegółowych kwestii znajduje się w ustawach niepotrzebnie, przez co są one bardzo długie i nieczytelne – podkreśla poseł.
Deklaruje, że zostanie to zmienione. Pomysł jest dość prosty: w ustawach znajdzie się możliwie najwięcej delegacji, a szczegóły znajdować się będą w rozporządzeniach. Dzięki temu polskie prawo ma zyskać na przejrzystości. Ustawy staną się czytelne dla przeciętnych obywateli, zaś ci, którzy będą bardziej zainteresowani daną kwestią, sięgną do aktu niższego rzędu.
Ta propozycja wiąże się jednak z pewnym ryzykiem: część przepisów musi być w ustawach, np. wszelkie ograniczające prawo własności. To zaś oznacza, że przy wydawaniu rozporządzeń władza będzie musiała jeszcze bardziej uważać.
– Zdaję sobie z tego sprawę. Ale od polityków obywatele mają prawo wymagać przestrzegania konstytucji, więc nie postrzegam tego jako zagrożenia – wskazuje poseł Piotrowicz.
Nadzieje a rzeczywistość
Wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń przyznaje, że Sejm uchwala zbyt wiele ustaw. Dodaje jednak od razu, że dopiero po objęciu władzy politycy dostrzegają, iż obietnicy ograniczenia legislacyjnej lawiny bardzo trudno dotrzymać.
– Musimy implementować unijne dyrektywy, a tych jest wiele i często dotyczą kwestii bardzo szczegółowych – wyjaśnia Kozdroń.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
Przypomina również, że w związku z unijnymi rozporządzeniami w wielu przypadkach potrzebne są nowelizacje polskich ustaw. Zdaniem ministra pole do zmian jest gdzie indziej. Wskazuje on, że tendencją widoczną u ustawodawcy jest przyjmowanie wielu rozwiązań, których Polacy albo wcale nie oczekują, albo nie mogą z nich skorzystać. Tak było chociażby z ustawą o odwróconym kredycie hipotecznym (Dz.U. z 2014 r. poz. 1585), która obowiązuje od 15 grudnia 2014 r. Miała ona pozwolić właścicielom lokali mieszkalnych na uzyskanie dodatkowych pieniędzy od banku. Ten po śmierci właściciela albo byłby spłacany przez spadkobierców, albo przejmowałby nieruchomość. Problem polega na tym, że żaden z przedsiębiorców dotąd nie przygotował takiej oferty. Przyjęte z przytupem prawo pozostaje więc martwe.
Dobry mały krok
Eksperci pomysł PiS przyjmują z umiarkowanym entuzjazmem. Jacek Kowalczyk, dyrektor w Grant Thornton, uważa, że przenoszenie ciężaru na akty niższego rzędu jest godne pochwały.
– Pod warunkiem że nie ograniczy się wyłącznie do zmniejszenia liczby ustaw, a zwiększenia rozporządzeń. W takiej sytuacji w praktyce nic by się nie zmieniło – zaznacza.
Chodzi bowiem o to, aby przepisów w porządku prawnym było mniej, a nie by znajdowały się w innym miejscu. Stąd też ekspert zwraca uwagę, że prawdziwa zmiana nastąpi dopiero, gdy wzrośnie znaczenie zaleceń czy wskazówek udzielanych urzędnikom rozpatrującym sprawy, a zmniejszy – przepisów tworzonych na każdą ewentualność. – Potrzebna jest zmiana mentalności. Politycy i urzędnicy muszą zrozumieć, że o ich pracy nie świadczy wcale liczba przyjętych regulacji, lecz ich jakość – podkreśla Jacek Kowalczyk.
Do tej zaś są poważne zastrzeżenia. Problemem jest przede wszystkim to, że rządzący w celu przyspieszenia procesu legislacyjnego często pomijają procedurę konsultacji. W efekcie przyjmują rozwiązania, które albo trzeba błyskawicznie poprawiać, albo uzupełniać. Wtedy zaś powstają potworki legislacyjne pokroju tego, który przez lata funkcjonował w ustawie o VAT: że regulacji „nie stosuje się do pojazdów samochodowych mających więcej niż jeden rząd siedzeń, które oddzielone są od części przeznaczonej do przewozu ładunków ścianą lub trwałą przegrodą i u których długość części przeznaczonej do przewozu ładunków, mierzona po podłodze od najdalej wysuniętego punktu podłogi pozwalającego postawić pionową ścianę lub trwałą przegrodę pomiędzy podłogą a sufitem do tylnej krawędzi podłogi, przekracza 50 proc. długości pojazdu”.
Autor:Patryk Słowik; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... ustaw.html
Lex Superior pod lupą UOKiK. Urząd dostrzega "konsumencką" stronę copyright trollingu
Opracowanie: Marcin Maj (Dziennik Internautów - di.com.pl),
http://di.com.pl/lex-superior-pod-lupa- ... ingu-53736
Działania firmy Lex Superior są badane nie tylko przez prokuraturę, ale także przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Urząd dostrzegł bowiem, że copyright trolling może być wprowadzaniem konsumentów w błąd np. poprzez powoływanie się na umorzone postępowanie i sugerowanie, że doszło do popełnienia przestępstwa.
W Dzienniku Internautów wielokrotnie pisaliśmy o firmach lub kancelariach, które masowo rozsyłają wezwania do zapłaty za rzekome naruszenie praw autorskich. Te firmy starają się wywołać strach i skłonić do wpłaty, ale w swoich pismach nie zawsze rzetelnie informują o stanie sprawy. Przykładowo zdarza im się powoływać na postępowania karne, które zostały już umorzone. Tak robiła nie tylko firma Lex Superior, ale również firma windykacyjna Intrum Justitia.
Copyright trolling jako problem konsumencki
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona6
Od dawna byłem zdania, że takimi praktykami powinien interesować się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dlaczego tak sądzę? Ponieważ masowe rozsyłanie pism to nie jest to typowe dochodzenie roszczeń z tytułu praw autorskich. Działania ze spektrum copyright trollingu polegają na wysłaniu jednakowych wezwań do zapłaty czasem z pewnymi wzorcami ugód. Są to propozycje zawarcia umowy za pieniądze. Warunki tej umowy są takie.
1. Ty nam zapłacisz,
2. My obiecamy, że Cię nie pozwiemy (w domyśle: za coś, co mogłeś zrobić, ale niekoniecznie zrobiłeś).
Zwrócę w tym miejscu uwagę, że kodeks cywilny definiuje konsumenta jako "osobę fizyczną dokonującą z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową". Czy zatem możemy powiedzieć, że copyright trolling nie jest problemem konsumenckim? Moim zdaniem jest.
Inna rzecz, że w Wielkiej Brytanii dużą rolę w walce z copyright trollingiem odegrały organizacje konsumenckie. Słusznie, bo to jest problem natury konsumenckiej. Copyright trolling jest de facto skłanianiem konsumenta do zawierania odpłatnej umowy pod presją strachu. To nie jest relacja naruszyciel-pokrzywdzony, bo nie udowodniono jeszcze, że dana osoba jest naruszycielem.
UOKiK vs "konsumenckie" problemy copyright trollingu
Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów trafiały już skargi na prawników i firmy, które masowo rozsyłają wezwania do płacenia za rzekome naruszenia praw autorskich. W ubiegłym roku urząd zajął się skargą na warszawską adwokat Annę Łuczak. Ostatecznie UOKiK nie podjął żadnych działań, ale potraktował skargę jako "sygnał w sprawie". Można też było odnieść wrażenie, że UOKiK nie zbadał dokładnie wszystkich okoliczności sprawy.
W sierpniu tego roku informowałem, że do UOKiK wpłynęły także skargi na firmę Intrum Justitia. Wczoraj skierowałem do UOKiK pytanie o to, czy coś zrobiono w sprawie tych skarg. Otrzymałem interesującą odpowiedź, która dotyczyła firmy... Lex Superior. Nawet jeśli ta odpowiedź jest nie całkiem na temat, warto ją przedstawić.
Szanowny Panie Redaktorze,
Na początku października wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające w sprawie działań Lex Superior. Jest to wstępny etap postępowania, nie zostały postawione zarzuty. Jest ono w znacznej mierze odpowiedzią na płynące od konsumentów sygnały o działaniach związanych z pismami od Lex Superior i innych podmiotów - a więc w szeroko rozumianym zjawiskiem "copyright trollingu".
Celem postępowania jest weryfikacja działalności Lex Superior pod kątem możliwości wprowadzania konsumentów w błąd co do:
- toczącego się postępowania karnego i jego wyników. Z naszych informacji wynika, że co najmniej część postępowań przywoływanych w pismach do konsumentów mogła zostać umorzona przed datą wysłania do konsumentów pisma zawierającego odesłanie do danego postępowania, część pism kierowanych do konsumentów zawiera także stwierdzenia sugerujące, że w danej sprawie doszło do popełnienia przestępstwa, co może pozostawać w sprzeczności z ustaleniami dokonanymi w postępowaniu karnym;
- sposobu i prawidłowości ustalenia adresu IP, z którego dokonano nieuprawnionego rozpowszechnienia utworu. Konsumenci od podmiotów dochodzących roszczeń z tytułu naruszenia praw autorskich powinni otrzymywać informację o sposobie uzyskania adresu IP konsumenta. Może to być przydatne przy weryfikacji, czy taka sytuacja mogła faktycznie mieć miejsce, np. czy utwór został rozpowszechniony przez któregoś z domowników, czy osoba trzecia mogła uzyskać dostęp do sieci abonenta choćby w wyniku niezabezpieczenia sieci wi-fi hasłem;
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona7
- kwalifikacjach zawodowych pracowników podmiotów występujących do konsumentów (kancelarie prawne) i uprawnieniach do dochodzenia roszczeń związanych z konkretnym utworem. Konsumenci powinni mieć możliwość zweryfikowania, czy podmiot, który skierował do konsumenta wezwanie do zawarcia ugody istotnie jest posiadaczem wyłącznej licencji na rozpowszechnianie utworu lub pełnomocnikiem posiadacza praw autorskich.
Zgodnie z naszymi kompetencjami skupiamy się na wątkach konsumenckich. Wątki związane z możliwością popełnienia przestępstwa bada prokuratura okręgowa w Gdańsku Wrzeszczu.
Pozdrawiam,
Paweł Ratyński Biuro Prasowe
Możliwe wprowadzenie w błąd
Dodam w tym miejscu, że Paweł Ratyński z UOKiK sam posłużył się terminem "copyright trolling". Ja nie użyłem tych słów w pytaniach kierowanych do urzędu. Dla mnie świadczy to o jednym - przedstawiciele UOKiK wiedzą już czym jest copyright trolling i potrafią skojarzyć działalność różnych podmiotów z tego specyficznego rynku. Pytałem o Intrum Justitia, dostałem odpowiedź na temat Lex Superior. Niby nie na temat, ale tak naprawdę na temat.
Zauważmy również jakie problemy "konsumenckie" dostrzega UOKiK. Jednym z problemów jest wprowadzanie w błąd co do toczącego się postępowania karnego. Przypomnę w tym miejscu, że firma Intrum Justitia całkiem otwarcie przyznała, że rozsyłając pisma powoływała się na postępowanie umorzone. Problem w tym, że Intrum Justitia otwarcie powiedziała o tym w wywiadzie dla DI, ale nie w pismach rozsyłanych do internautów. Moim zdaniem konsument zasługiwał na informację, że ktoś domaga się pieniędzy w oparciu o dane z umorzonego postępowania.
Chcesz reakcji Urzędu? Daj sygnał!
W przeszłości wielokrotnie pisałem o tym, że osoby niesłusznie zastraszane w ramach copyright trollingu powinny składać skargi do UOKiK. Nadal jestem tego zdania i nie należy myśleć, że "UOKiK i tak nic nie zrobi". Firmy zajmujące się copyright trollingiem angażują swoich ludzi w promowanie takiego poglądu.
Moim zdaniem UOKiK już teraz powoli zmienia podejście do problemu. Pamiętajmy jednak, że urząd nie będzie wiedział o problemie, jeśli nie dostanie skarg. Nie możemy oczekiwać, że Urząd sam z siebie będzie zgłębiał zjawisko trollingu prawnoautorskiego, które jest zresztą złożone i niełatwe w analizowaniu. Potrzebne są sygnały od obywateli. Z urzędami jest tak jak z ludźmi. Nie zauważą problemu, dopóki nie klepniesz ich w ramię, nie wskażesz palcem i nie powiesz: "patrz, jest problem do rozwiązania".
Aktualizacja
Dziś Paweł Ratyński z UOKiK udzielił mi odpowiedzi na dodatkowe pytania dotyczące skarg na Intrum Justitia.
Skargi dały podstawy do dalszych działań. Obecnie prowadzimy monitoring rynku usług windykacyjnych. Obejmuje on w szczególności działalność przedsiębiorców specjalizujących się w egzekwowaniu roszczeń nabywców autorskich praw majątkowych lub podmiotów uprawnionych na podstawie licencji wyłącznej z tytułu naruszenia autorskich praw majątkowych w oparciu o przepisy o prawie autorskim i prawach pokrewnych - w tym m.in. działalność Intrum Justitia. Po zakończeniu tych analiz mogą zostać podjęte działania w zakresie ochrony zbiorowych interesów konsumentów, zgodne z kompetencjami Prezesa Urzędu. Będziemy o tym informowali na bieżąco.
Informacja pochodzi z serwisu Dziennik Internautów - http://di.com.pl
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona8
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 10

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Nowe stawki adwokackie i radcowskie: Wygrany otrzyma więcej za wynajęcie prawnika………………………………………….1
Jak zorganizować bezpłatną pomoc prawną……………………………………..2
Zbigniew Ziobro nowym ministrem sprawiedliwości……………………………………………….3
Za dojazd pełnomocnika na komisariat należy się zwrot kosztów…………………………………..3
Prawo autorskie przyjaźniejsze dla przedsiębiorców……………….………………..4
Skuteczniejsza egzekucja i wyrównany wpływ spraw do komorników……………10
Nowe stawki adwokackie i radcowskie: Wygrany otrzyma więcej za wynajęcie prawnika
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/3 ... wnika.html
Stawki za urzędówki niewiele się zmienią. Wyższe mają być za to za sprawy, w których adwokat lub radca jest wybierany przez klienta.
Odchodzący minister sprawiedliwości zdążył jeszcze przed końcem swojej kadencji podpisać nowe rozporządzenia dotyczące stawek adwokackich i radcowskich. Nowe akty prawne są już opublikowane w Dzienniku Ustaw, mają wejść w życie 1 stycznia 2016 roku.
Adwokaci i radcy prawni są zadowoleni z tego, że podwyższono stawki za tzw. sprawy z wyboru, czyli te, w których koszty procesowe przeciwnika pokrywa przegrany. Narzekają jednak, że ciągle niskie są stawki za urzędówki. Zapowiadają rozmowy na ten temat z nowym ministrem sprawiedliwości.
Cztery rozporządzenia
– Wyszliśmy naprzeciw postulatom samorządów prawniczych co do rozdzielenia rozporządzeń dotyczących stawek z wyboru i z urzędu – mówi Borys Budka, odchodzący minister sprawiedliwości.
Do tej pory były dwa rozporządzenia – po jednym na każdy samorząd – regulujące zarówno stawki z wyboru, jak i z urzędu. Teraz będą cztery – po dwa na każdy samorząd. Oddzielnie uregulowano kwestie stawek z urzędu i wyboru. Dzięki temu podwyższono te ostatnie.
– Stawki nie były zmieniane od 12 lat. Dzięki nowym przepisom wygrywający otrzyma w sądzie bardziej realne koszty zastępstwa procesowego od strony przeciwnej – mówi minister Budka. Większość stawek została podwyższona o mniej więcej sto procent.
– Rozporządzenie w sprawie opłat za czynności radców prawnych, czyli stawek dla pełnomocników z wyboru, było pozytywnie opiniowane przez samorząd radcowski – mówi Arkadiusz Bereza, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych. – Rozporządzenie zakłada wzrost stawek o 100 proc., a więc z uwzględnieniem wskaźnika waloryzacyjnego ustalonego pomiędzy wzrostem średniego wynagrodzenia i minimalnego wynagrodzenia w okresie ostatnich 12 lat – dodaje mec. Bereza. Mniej zmieniło się w sprawach z urzędu. Już w sierpniu zaczęły obowiązywać inne rozporządzenia ministra, podnoszące cztery najniższe stawki (m.in. w sprawach dotyczących opróżnienia lokalu mieszkalnego, spraw dotyczących stosunku pracy).
Nowe rozporządzenia dotyczące urzędówek, które wchodzą w życie 1 stycznia, podnoszą opłaty maksymalne o mniej więcej sto procent. Wprowadzają jednak zasadę, że regułą będzie zasądzanie połowy tej opłaty. To rozwiązanie uznali podczas negocjacji za pozorne przedstawiciele palestry i w lipcu odstąpili od rozmów z ministerstwem.
Sądy będą oceniać nakład pracy
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona2
– Samorząd radcowski traktuje kształt tego rozporządzenia jako rozwiązanie tymczasowe – mówi wiceprezes Bereza. – Określone w nim stawki minimalne nie odbiegają wysokością od dotychczasowych, ale przy właściwym stosowaniu przez sąd stworzonego w nim mechanizmu zasądzania stawek pozwoli to na osiągnięcie opłaty wyższej, aniżeli ma to miejsce dzisiaj – mówi mec Bereza.
Rozporządzenie daje bowiem możliwość zasądzania całej stawki maksymalnej – jeśli sąd uzna, że jest to uzasadnione ze względu na zawiłość sprawy i nakład pracy radcy prawnego czy adwokata. – Dalej to sądy decydują o ostatecznej wysokości opłat za czynności radców i adwokatów. Oni bowiem najlepiej mogą ocenić, jaki jest nakład pracy adwokata czy radcy prawnego w danej sprawie – mówi minister Budka.
Oba samorządy zapowiadają, że będą chciały przekonać nowego ministra do dalszych zmian.
Przykłady nowych stawek
Rozwody, rozgraniczenia, spółki
W sprawach, w których adwokat lub radca prawny został wybrany przez klienta (czyli nie jest ustanowiony z urzędu), od 1 stycznia 2016 r. będą obowiązywały stawki minimalne w wysokości:
- 720 zł – rozwód (1080 zł, jeśli sąd orzeka o winie)
- 480 zł – ustalenie, zaprzeczenie ojcostwa
- 720 zł – rozgraniczenie
- 320 zł – naruszenie posiadania
- 480 zł – opróżnienie lokalu mieszkalnego
- 720 zł – wydanie nieruchomości rolnej
- 1080 zł – ochrona dóbr osobistych i ochrona praw autorskich
- 2400 zł – rejestracja spółdzielni
- 1080 zł – wyłączenie wspólnika
- 480 zł – ubezwłasnowolnienie
- 1080 zł – rozwiązanie spółki kapitałowej
- 360 zł – uznanie za zmarłego
Jak zorganizować bezpłatną pomoc prawną
Od 1 stycznia 2016 r. w całej Polsce mają powstać 1524 punkty nieodpłatnej pomocy prawnej. Ustawodawca przyjął zasadę, że co najmniej jeden punkt powinien przypadać na każde 25 tys. mieszkańców
Od nowego roku rusza system bezpłatnej pomocy prawnej. Jej punkty mają działać w każdym powiecie. Aby było to możliwe, starostwa muszą wcześniej się do tego przygotować.
Renata Krupa-Dąbrowska
Państwowego systemu bezpłatnego wsparcia Polaków do tej pory nie było. To pierwsze tego typu przedsięwzięcie. Wprowadza go ustawa z 5 sierpnia 2015 r. o nieodpłatnej pomocy prawnej oraz edukacji prawnej (dalej: ustawa).
Gdzie punkty
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona3
Od 1 stycznia 2016 r. mają powstać 1524 punkty nieodpłatnej pomocy prawnej w całej Polsce. Ustawodawca przyjął zasadę, że co najmniej jeden punkt powinien przypadać na każde 25 tys. mieszkańców. Ale są też powiaty, które mają po 30 tys. Dlatego w każdym powiecie powinny być minimum dwa punkty, ale nie więcej niż 35.
Połowę punktów mają obsługiwać organizacje pozarządowe, a drugą część– radcy i adwokaci wyłonieni w porozumieniu z korporacjami zawodowymi.
Ustawodawca, mając na względzie to, że przypadająca na część powiatów liczba punktów nieodpłatnej pomocy prawnej będzie nieparzysta, wprowadził regułę, zgodnie z którą, jeżeli na powiat przypada:
- do trzech punktów nieodpłatnej pomocy prawnej – organizacji pozarządowej powierza się prowadzenie jednego punktu nieodpłatnej pomocy prawnej;
- w pozostałych przypadkach, jeżeli wynik dzielenia liczby punktów przez dwa będzie stanowił liczbę niecałkowitą, będzie się ją zaokrąglać w górę do liczby całkowitej (…) Ze względu na brak możliwości wprowadzenia całości artykułu do przeglądu zachęcamy do lektury wydania ‘papierowego’
Zbigniew Ziobro nowym ministrem sprawiedliwości
Podczas wspólnej konferencji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i kandydatki na premiera Beaty Szydło przedstawiony został skład nowego rządu. Ministrem sprawiedliwości zostanie Zbigniew Ziobro.
Zbigniew Ziobro to wieloletni parlamentarzysta i były europoseł. Współzałożyciel i prezes Solidarnej Polski. Z wykształcenia prawnik.
W latach 2005-2007 pełnił już funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego ( wówczas nie było rozdziału tych dwóch funkcji).
Za jego kadencji weszła w życie m.in. reforma otwierająca dostęp do zawodów prawniczych.
PS; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/ludzie ... wosci.html
Za dojazd pełnomocnika na komisariat należy się zwrot kosztów
Skoro próby osobistego kontaktu adwokata z osobą zatrzymaną nie można uznać za nieuzasadnioną, to w takiej sytuacji poniesiony wydatek z tytułu dojazdu pełnomocnika do swojego klienta powinien podlegać uwzględnieniu, jako jeden z elementów odszkodowania.
Pełnomocnik K. G. wniósł o zasądzenie od Skarbu Państwa na jej rzecz kwoty 10 tys. złotych tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia za jej niewątpliwe niesłuszne zatrzymanie.
Sąd Okręgowy w Ostrołęce przyznał kobiecie 200 zł tytułem odszkodowania i 1 tys. zł zadośćuczynienia, a w pozostałej części wniosek oddalił.
Apelację wniósł pełnomocnik K.G.
Nie mógł bowiem zrozumieć dlaczego pokrycie kosztów dojazdu pełnomocnika wnioskodawczyni -aplikanta adwokackiego M. S. działającego z upoważnienia jej adwokata - do komisariatu policji oddalonego o 90 kilometrów od siedziby kancelarii, nie stanowi podstawy do wypłaty odszkodowania. W jego ocenie jest to wydatek, który przyczynił się do zmniejszenia majątku K.G. Co więcej jest to szkoda, która powstała w bezpośrednim w związku z zatrzymaniem.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona4
Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że apelacja zasługuje na częściowe uwzględnienie.
W jego ocenie nie ulega wątpliwości, że odszkodowanie za niewątpliwie niesłuszne zatrzymanie należy się w wysokości rzeczywiście poniesionej szkody, pozostającej w adekwatnym związku przyczynowym z tym zdarzeniem. Następstwem takiej sytuacji jest na przykład utrata wynagrodzenia za okres pozbawienia wolności, ale również koszty wynikłe z korzystania z adwokata ustanowionego w sprawie.
O ile jednak w przypadku zakończenia procesu głównego uniewinnieniem, kwestię ponoszenia kosztów reguluje art. 632 k.p.k., o tyle w sytuacji wnioskodawczyni, która nie była ani podejrzaną, ani oskarżoną, ani nie występowała jako strona w prowadzonym postępowaniu prokuratorskim, brak jest możliwości zrekompensowania poniesionych kosztów związanych z ustanowieniem pełnomocnika w oparciu o ten przepis.
Zdaniem sądu możliwość ich dochodzenia aktualizuje się właśnie w postępowaniu odszkodowawczym. Skoro zaś próby osobistego kontaktu adwokata z osobą zatrzymaną nie można uznać za nieuzasadnioną, to poniesiony w kwocie 100 złotych wydatek z tytułu dojazdu aplikanta adwokackiego z W. do O., powinien podlegać uwzględnieniu jako jeden z elementów zasądzonego odszkodowania.
Dlatego sąd apelacyjny zmienił zaskarżony wyrok w zakresie wysokości przyznanego odszkodowania za szkodę zgodnie z oczekiwaniami skarżącego.
PS; http://www.prawnik.pl/prawo/orzeczenia/ ... sztow.html
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku sygn. akt II AKa 6/14
Prawo autorskie przyjaźniejsze dla przedsiębiorców
Największa od wielu lat nowelizacja umożliwia m.in. korzystanie z tzw. utworów osieroconych i niedostępnych w obrocie handlowym. Wydawcy, podobnie jak autorzy, dostaną wynagrodzenie za wypożyczenia biblioteczne. Jednocześnie poszerzono katalog dozwolonego użytku
Rok 2015 przyniósł istotne zmiany w regulacjach prawa autorskiego i praw pokrewnych. Najpierw – w połowie roku – uchwalono tzw. małą nowelizację ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz. U. z 2006 r. nr 90, poz. 631, ze zm.; dalej u.p.a.)[ramka poniżej]. Znacznie większe zmiany wprowadzono jednak tzw. dużą nowelizacją z 11 września 2015 r. o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy o grach hazardowych (Dz.U. z 2015 r. poz. 1639). Ta kolejna nowelizacja ma na celu poszerzenie dostępu do utworów i przedmiotów praw pokrewnych w granicach określonych przez prawo unijne oraz międzynarodowe. Wprowadzone zmiany wynikają w szczególności z nowych, jeszcze nieimplementowanych do prawa polskiego dyrektyw Unii Europejskiej. W niektórych jednak obszarach, jak np. w odniesieniu do udostępniania zasobów przechowywanych przez instytucje kultury oraz utworów znajdujących się w domenie publicznej, ustawodawca wykroczył poza minimum wynikające z obowiązku implementacji.
Nowelizacja dotyczy kwestii: optymalizacji i doprecyzowania przepisów o dozwolonym użytku publicznym, wprowadzenia wynagrodzeń za wypożyczenia biblioteczne, umożliwienia korzystania z utworów osieroconych i utworów niedostępnych w obrocie handlowym oraz likwidacji Funduszu Promocji Twórczości. Zmiany mają więc na celu ułatwienie legalnego dostępu do twórczości w inny sposób niż wyłącznie na podstawie bezpośredniej zgody uprawnionego, ale z poszanowaniem podstawowych zasad prawa autorskiego.
Ustawa weszła w życie w życie 19 października br., jednak część przepisów zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2016 r.
Poniżej przedstawiono najważniejsze zmiany, które mogą istotnie wpłynąć na funkcjonowanie przedsiębiorców.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona5
Dozwolony użytek w rozszerzonej formule
Doprecyzowano i powiększono katalog przypadków, w których można korzystać z utworu bez zgody uprawnionego. Prowadzący e-learning, czyli nauczanie przez internet, będą mieli prawo do wyjątku edukacyjnego, ale pod warunkiem że kierują kursy do określonego, zamkniętego kręgu odbiorców
Dozwolony użytek to szczególne, nieliczne sytuacje, w odniesieniu do których przepisy prawa pozwalają na korzystanie bez zgody uprawnionego z utworu bądź przedmiotu prawa pokrewnego. Jest to uzasadniane istnieniem ważnego interesu publicznego, dlatego dotyczy przede wszystkim korzystania z chronionych treści w celach edukacyjnych, naukowych i informacyjnych oraz związanych z korzystaniem z utworów oraz przedmiotów praw pokrewnych przez określone instytucje publiczne w celu realizacji ich zadań statutowych.
Jak wskazano w wyroku Sądu Apelacyjnego w Łodzi z 18 września 2013 r. (sygn. akt I ACa 406/13): „Przepisy o dozwolonym użytku, wprowadzające wyjątki w sferze bezwzględnych praw autorskich, podlegają ścisłej interpretacji i nie można ich stosować w drodze analogii. Ewentualne wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść autora i uznać, że określona sfera eksploatacji, która nie jest wyraźnie wyłączona, wymaga jego zezwolenia”.
Wprowadzone zmiany w zakresie dozwolonego użytku implementują art. 5 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie (Dz.Urz. UE z 2001 r. L 167, s. 10), który określa wyjątki od wyłącznych praw w zakresie zwielokrotniania i publicznego udostępnienia.
E-szkoły wykorzystają dzieła bezpłatnie
Nowela doprecyzowuje przepisy związane z wyjątkiem edukacyjnym, czyli prawem do bezpłatnego i niewymagającego udzielenia przez autora licencji wykorzystania dzieł w nauczaniu (w tym np. filmów, książek, artykułów prasowych). Nadal prawo to będzie przysługiwać wyłącznie instytucjom oświatowym, takim jak np. przedszkola, szkoły (państwowe, społeczne, prywatne), schroniska młodzieżowe, ogniska artystyczne, uczelnie czy jednostki naukowe.
W ramach nowych przepisów rozszerzono dozwolony użytek edukacyjny o e-learning, czyli nauczanie przez internet adresowane do określonego, zamkniętego kręgu odbiorców. Ten ostatni warunek polega na tym, że instytucja edukacyjna będzie mogła zorganizować kursy online i zwielokrotniać materiały – ale musi wiedzieć, kto z tych kursów korzysta. Dlatego niezbędna będzie identyfikacja kursantów, np. przy użyciu loginu lub e-maila.
Incydentalne, czyli niezamierzone i przypadkowe
Ustawodawca wprowadza w art. 292 u.p.a. nowe dla polskiego prawa autorskiego pojęcie dozwolonego incydentalnego użytku utworów, a więc wykorzystanie utworów w sposób niezamierzony i niestanowiący istotnej części przekazu, np. pojawiających się w tle amatorskiego materiału udostępnionego przez użytkownika internetu. Użycie ma incydentalny charakter wtedy, gdy materiał, w którym wykorzystano utwór, miałby takie samo znaczenie i wartość, gdyby do włączenia w sposób niezamierzony nie doszło. Przykładowo fotografowany na otwarciu wystawy artysta może mieć na koszulce chroniony prawem autorskim znak czy wzór; w tle nagrywanego z kimś na ulicy wywiadu może być słyszalna muzyka. Przed nowelizacją późniejsze rozpowszechnianie tych utworów rodziło wątpliwości prawne.
Tymczasowe akty zwielokrotnienia bez zezwolenia
W art. 231 wprowadzono wyjątek, który potwierdza dopuszczalność dokonywania tymczasowych aktów zwielokrotnienia bez zezwolenia twórcy. Dotyczą one nieistotnych gospodarczo reprodukcji. Wiążą się one z licznymi codziennymi działaniami przy korzystaniu z komputera i internetu, w tym m.in. tworzeniem przez użytkownika końcowego podczas przeglądania stron internetowych kopii ekranowych czy kopii w pamięci podręcznej na twardym dysku komputera. Muszą to być jednocześnie działania, które nie mają samodzielnego znaczenia gospodarczego, lecz są integralną i niezbędną częścią procesu technologicznego, którego celem jest wyłącznie umożliwienie przekazu utworu w systemie teleinformatycznym pomiędzy osobami trzecimi przez pośrednika lub zgodnego z prawem korzystania z utworu. Przez
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona6
zgodne z prawem korzystanie z utworu należy rozumieć korzystanie zarówno na podstawie licencji ustawowej, jak i umowy.
Nagrania efemeryczne bez wynagrodzenia dla twórców
Przesądzono jednoznacznie, że nagrania efemeryczne są formą korzystania z utworów w ramach dozwolonego użytku.
Doprecyzowano dotychczasowy art. 22 u.p.a., który zezwalał organizacjom nadawczym na dozwolony użytek chronionych utworów w zakresie nagrań efemerycznych (tymczasowych) i przeniesiono go do przepisów o dozwolonym użytku jako art. 232 u.p.a. Utrwalenie utworu to jedno z pól eksploatacji, a za korzystanie z utworu na każdym polu eksploatacji przysługuje twórcy odrębne wynagrodzenie. Licencja określona w tym przepisie stanowi zatem szczególny przypadek zezwolenia na zwielokrotnianie. Ma istotne znaczenie zwłaszcza dla działalności nadawców telewizyjnych oraz radiowych, których programy w znacznym stopniu są audycjami wcześniej nagranymi, a nie nadawanymi na żywo. Pozwala im na utrwalanie utworów na potrzeby własnych nagrań.
Instytucje te mogą korzystać z efemerycznych utrwaleń pod określonymi warunkami: po pierwsze, utrwalenia mają być sporządzone za pomocą własnych środków (a nie np. kupione), po drugie, mają być sporządzone dla własnych nadań (a nie do przekazania innemu podmiotowi), po trzecie, celem tego działania ma być korzystanie z utworu zgodne z prawem. Warunki te muszą być spełnione łącznie.
Po upływie miesiąca od dnia wygaśnięcia uprawnienia do nadania nagrania efemeryczne powinny zostać usunięte, chyba że za ich zachowaniem przemawia wyjątkowy dokumentalny charakter. Jeśli natomiast nadawca chce utrwalać utwory w celu ich zwielokrotniania i wprowadzania egzemplarzy do obrotu, to konieczne jest uzyskanie zezwolenia uprawnionych.
Aktualność informacji inaczej zdefiniowana
W art. 25 ust. 1 lit. b u.p.a. dozwolonym użytkiem informacyjnym objęto rozpowszechnienie artykułów na „aktualne tematy” zamiast dotychczasowych „aktualnych artykułów”. Z pozoru nieznaczna zmiana ma istotne znaczenie, gdyż przywraca zamysł, któremu służył wyjątek, tj. szybki przekaz bieżącej problematyki, aktualnych informacji. Przez lata w przepisach u.p.a. pokutowało bardziej surowe rozwiązanie niż przyjęte w regulacjach unijnych, które uzasadniano błędnym polskim tłumaczeniem dyrektywy 2001/29/WE. Obecnie dokonano korekty. Jest to zmiana nie tylko semantyczna, lecz także mająca wymiar praktyczny. Przykładowo aktualnymi artykułami będą opublikowane niedawno szerokie opracowania analityczne, które nie muszą być związane z aktualnymi wydarzeniami.
Przemówienia publiczne nie tylko dla prasy
Dodany art. 261 u.p.a. reguluje wyjątek dotyczący użytku przemówień publicznych, pozwalający każdemu na korzystanie z przemówień publicznych, a także fragmentów wykładów publicznych oraz innych wystąpień o podobnym charakterze. Może ono następować w granicach uzasadnionych celem informacji. Dotychczas ten rodzaj dozwolonego użytku publicznego mógł być wykorzystywany wyłącznie przez podmioty profesjonalne zajmujące się tworzeniem i dystrybucją informacji. Obecnie zrezygnowano z ograniczeń podmiotowych i korzystać z przemówień może każdy zainteresowany w granicach określonych celem informacji.
Plakat i fotografia dozwolone jako cytat
W odniesieniu do kolejnego ważnego przypadku dozwolonego użytku – cytatu – zmieniono m.in. jego zakres przedmiotowy, który był dotychczas ograniczony wyłącznie do „urywków utworów i drobnych utworów w całości”. Został on rozszerzony poprzez wskazanie możliwości cytowania w całości utworów plastycznych oraz fotograficznych. Dotychczas pojawiały się wątpliwości, czy są one rodzajem drobnych utworów, których cytowanie jest w całości dozwolone. W art. 291 u.p.a. wyraźnie wskazano kilka form artystycznej wypowiedzi, tj. parodię, karykaturę i pastisz, które zdaniem ustawodawcy zasługiwały na szczególne wyodrębnienie dla zastosowania cytatu – a w praktyce specyficznej dla gatunku modyfikacji. Użycie w nich cytatów było dotychczas w dużej mierze kwalifikowane jako uzasadnione prawami gatunku twórczości.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona7
Rezygnacja z analogowych przeglądów prasy
Nowelizacja zakończy dotychczasowe spory o komercyjne wykorzystywanie tekstów prasowych pod szyldem przeglądów prasy. Firmy zajmujące się dostarczaniem prasówek czekają znaczne zmiany.
Usunięto art. 30 u.p.a. zawierający licencję ustawową na rzecz ośrodków informacji i dokumentacji dla tworzenia analogowych przeglądów prasy. Przepis ten niekiedy był nieprawidłowo wykorzystywany jako uzasadnienie dla profesjonalnej działalności gospodarczej o odmiennym charakterze polegającej na cyfrowym press-clippingu, czyli monitorowaniu mediów. Ze względu na brak w dyrektywach unijnych wyjątku, który umożliwiałby uregulowanie, w ramach dozwolonego użytku, cyfrowego korzystania z utworów w podobny sposób jak dotychczas – zrezygnowano z tego rozwiązania.
W chwili obecnej nie powinno już budzić wątpliwości, że w przypadku braku zastosowania któregoś z wyjątków dozwolonego użytku na rozpowszechnianie materiałów/artykułów lub ich części wymagane jest wykupienie licencji.
Ułatwienia dla szkół i instytucji
Wprowadzona zmiana w art. 31 u.p.a. regulującym dozwolony użytek w zakresie publicznego wykonywania utworów w trakcie ceremonii religijnych oraz uroczystości państwowych wyraźnie oddzieliła je od korzystania z utworów w trakcie imprez szkolnych i akademickich. Zrezygnowano z wymogu korzystania wyłącznie z już „rozpowszechnionych utworów” w ramach ceremonii religijnych oraz oficjalnych uroczystości organizowanych przez władze publiczne. Z kolei odnośnie do imprez szkolnych oraz akademickich rozszerzono dozwolony użytek o korzystanie na polach eksploatacji: publicznego wykonania oraz publicznego odtwarzania, przy czym nie może ono następować na odległość. Zmiana ta umożliwia np. publiczne odtwarzanie utworów czy wyświetlanie tekstów piosenek, np. do karaoke, podczas trwania uroczystości. Trzeba podkreślić, że korzystanie z utworów nie może się łączyć z osiąganiem korzyści majątkowej.
Bezpłatnie także przy promocji publicznych wystaw
Zmiany wprowadzone art. 333 ust. 1 u.p.a. regulują kwestię bezpłatnego korzystania z utworów w celu reklamy publicznie dostępnej wystawy lub reklamy publicznej sprzedaży tych utworów. Jednak korzystanie to jest możliwe jedynie w zakresie uzasadnionym promocją takiej wystawy lub sprzedaży.
Przyjęte rozwiązanie umożliwia promocję publicznych wystaw oraz sprzedaż utworów, także za pośrednictwem Internetu. Również w tym przypadku nie musi być spełniony warunek wcześniejszego rozpowszechnienia utworów, dzięki czemu możliwa jest promocja w Internecie także takich utworów, które nie zostały jeszcze udostępnione publicznie.
Jednak przepisy nie są do końca precyzyjne. W ust. 2 tego przypisu wskazano przykładowe formy korzystania z utworów w zakresie i celu, na jaki pozwala ust. 1, wykorzystując do tego zapisy usuniętego art. 33 ust. 2 u.p.a. Użycie w tym przepisie dotychczasowego pojęcia „egzemplarz”, które rozumiane jest jako fizycznie istniejąca, materialna kopia utworu, może rodzić wątpliwość co do jego udostępniania online. Wydaje się to pewną niekonsekwencją, biorąc pod uwagę, że w ust. 1 dla umożliwienia działań w Internecie pojęcie „egzemplarz” właśnie usunięto.
Mała nowelizacja
W pierwszej połowie roku uchwalono ustawę z 15 maja 2015 r. o zmianie ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2015 r. nr 994). Zasadniczym celem małej nowelizacji było wdrożenie do polskiego porządku prawnego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2011/77/UE z 27 września 2011 r. dotyczącej zmiany dyrektywy 2006/116/WE w sprawie czasu ochrony prawa autorskiego i niektórych praw pokrewnych (Dz.Urz. UE z 2006 r. L 265, s. 1).
Wprowadzono zmianę polegającą na ujednoliceniu czasu ochrony utworów słowno-muzycznych niezależnie od ich kwalifikacji jako utworów współautorskich. Wydłużono również czas ochrony praw pokrewnych (praw do artystycznych
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona8
wykonań i do fonogramów) z 50 do 70 lat od momentu publikacji lub rozpowszechnienia w inny sposób przedmiotów tych praw. Uzasadnieniem dla wydłużenia ochrony jest to, że obecny krótszy okres ochrony może nie chronić artystycznych wykonań w całym okresie życia artysty wykonawcy. Wydłużono również do 70 lat prawa producentów do fonogramów, wprowadzając jednocześnie kilka ograniczeń uprawnień producentów na rzecz artystów wykonawców. W szczególności stworzono artystom wykonawcom możliwość odzyskania praw uprzednio przeniesionych na producenta fonogramu, jeżeli ten nie wprowadza do obrotu wystarczającej liczby fonogramów, która zaspokajałaby racjonalne potrzeby odbiorców, albo nie udostępnia go publicznie w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i czasie przez siebie wybranym.
Likwidacja Funduszu Promocji Twórczości
Na korzystne zmiany mogą liczyć producenci i wydawcy utworów, które nie korzystają z ochrony autorskich praw majątkowych. Uchylono art. 40 u.p.a. przewidujący obowiązek zapłaty przez producentów i wydawców egzemplarzy utworów, które nie korzystają z ochrony autorskich praw majątkowych, określonej sumy (5–8 proc. wpływów brutto ze sprzedaży tych utworów) na Fundusz Promocji Twórczości.
Tym samym wydawanie utworów będących w domenie publicznej nie będzie podlegało żadnym opłatom, a Fundusz Promocji Twórczości zostanie zlikwidowany 31 grudnia 2015 r.
Dzieła bez właścicieli praw bardziej dostępne
Ułatwiono dostęp do utworów osieroconych i tzw. out-of-commerce. W przypadku tych pierwszych konieczne będą jednak uprzedniestaranne poszukiwania osób posiadających majątkowe prawa autorskie do utworu lub fonogramu
Odrębny obszar działań regulacyjnych wiąże się z implementacją dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2012/28/UE z 25 października 2012 r. w sprawie niektórych dozwolonych sposobów korzystania z utworów osieroconych (Dz.Urz. UE z 2012 r. L 299, s. 5). Określa ona zasady korzystania w ramach dozwolonego użytku z utworów, do których prawdopodobnie nie wygasły autorskie prawa majątkowe, a jednocześnie nie ma możliwości dotarcia do dysponentów tych praw w celu uzyskania ich zgody na legalną eksploatację. W zbiorach polskich instytucji kulturalnych znajduje się wiele książek lub ich części, czasopism czy utworów muzycznych i filmowych, które z powodu nieznajomości ich autora są wyłączone z użytkowania.
Staranne poszukiwania poprzedzą wykorzystanie
W przypadku utworu osieroconego konieczne jest przeprowadzenie starannych poszukiwań autorów lub osób posiadających majątkowe prawa autorskie do utworu lub fonogramu. Odpowiedzialne w tym zakresie są instytucje, które chcą eksploatować utwór osierocony. Przyjęto rozwiązania, które pozwolą wykorzystać dzieło sieroce, przy jednoczesnym zobowiązaniu organizacji zbiorowego zarządu (dalej: OZZ), żeby wyszukała autora, twórcę czy wydawcę. Ma to na celu wykorzystanie wszelkich możliwości pozwalających na zrekompensowanie płatności, które wpłynęły na konto OZZ za wykorzystanie dzieła osieroconego.
Archiwa, instytucje oświatowe, uczelnie, jednostki naukowe oraz inne instytucje mogą digitalizować te utwory oraz udostępniać je w internecie na podstawie umowy licencyjnej zawartej z OZZ. Poza zakresem tej regulacji znajdują się samodzielne utwory plastyczne i fotograficzne, przy czym nie dotyczy to zakresu, w jakim zostały włączone do innych publikacji (np. zdjęcia w książce). Problemy z ustaleniem i odnalezieniem podmiotów uprawnionych mogą dotyczyć nie tylko utworów i związanych z nimi praw autorskich, lecz także przedmiotów praw pokrewnych, dlatego regulacje dotyczące utworów osieroconych odnoszą się odpowiednio także do praw pokrewnych (art. 101 u.p.a.).
Out-of-commerce znów ujrzą światło dzienne
Nowelizacją objęto również korzystanie z utworów niedostępnych w obrocie handlowym (out-of-commerce) przez archiwa, instytucje oświatowe, uczelnie, jednostki naukowe oraz instytucje kultury. Wskazane podmioty będą mogły takie utwory digitalizować i udostępniać w internecie na podstawie umowy licencyjnej zawartej z OZZ. Uregulowanie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona9
statusu dzieł niedostępnych w obrocie handlowym powinno ułatwić dostęp w szczególności do książek i czasopism, które często stanowią źródło informacji gdzie indziej niedostępnych dla obywateli czy przedsiębiorców. Dziełami out-of-commerce są utwory wydane przed 1994 r. (np. numery gazet z wcześniejszych lat), których nie można kupić ani w tradycyjnym obrocie, ani w internecie. Dzieła takie znajdują się w pojedynczych bibliotekach i dostęp do nich w innych miejscach nie jest możliwy.
Uregulowano to zagadnienie ustawowo w szczególności ze względu na brak w Polsce porozumienia w odniesieniu do dzieł out-of-commerce pomiędzy organizacjami reprezentującymi posiadaczy praw i użytkowników. Skorzystano w pewnym zakresie z rozwiązań zawartych w porozumieniu z 20 września 2011 r. Memorandum of Understanding „Key Principles on the Digitisation and Making Available of Out-of-Commerce Works”. Określa ono kluczowe zasady digitalizacji i publicznego udostępniania utworów niedostępnych w handlu, zawarte zostało przez organizacje reprezentujące biblioteki, twórców i wydawców, w obecności komisarza ds. rynku wewnętrznego i usług. Zawiera również rekomendacje dotyczące ponadgranicznego dostępu do bibliotek cyfrowych.
Tego typu rozwiązanie można postrzegać jako otwarcie drogi w przyszłości dla ułatwień licencyjnych, których adresatami byliby wszyscy użytkownicy, np. w formie rozszerzonych licencji zbiorowych. Te ostatnie licencje były już zresztą rozważane jako jedna z możliwości prawnego rozwiązania problemu dzieł osieroconych, oprócz m.in. licencji obligatoryjnych i dozwolonego użytku.
Masowe wykorzystanie utworów powoduje, że właściciel praw autorskich nie ma de facto możliwości sprawowania pełnego nadzoru nad swoim utworem. Z innej strony, także dla użytkownika jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe, uzyskanie bardzo wielu licencji poprzez dotarcie do właścicieli. Niezbędne w tym przypadku jest pośrednictwo OZZ, które jednak również napotykają na określone ograniczenia. Nie mają bowiem uprawnień do udzielania licencji dotyczących wszystkich utworów (część właścicieli praw nie jest członkami organizacji). Właśnie w sytuacjach, w których niemożliwe byłoby uzyskanie indywidualnej licencji lub jej koszty byłyby nieracjonalnie wysokie, mógłby mieć zastosowanie ekstensywny zbiorowy zarząd występujący już w niektórych krajach (zwłaszcza skandynawskich).
Zapłata za publiczne użyczanie
Twórcy książek piszący w języku polskim, a także tłumacze na język polski i w pewnej części wydawcy dostaną wynagrodzenie z tytułuudostępniania egzemplarzy ich utworów przez biblioteki publiczne. Pieniądze mają pochodzić ze środków resortu kultury
Nowelizacja wprowadziła także, wymagane przez art. 6 dyrektywy 2006/115/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 12 grudnia 2006 r. w sprawie prawa najmu i użyczenia oraz niektórych praw pokrewnych prawu autorskiemu w zakresie własności intelektualnej (Dz.Urz. UE z 2006 r. L 376, s. 28), wynagrodzenie z tytułu publicznego użyczania egzemplarzy utworów. Użyczenie rozumiane jest jako przekazanie do ograniczonego czasowo korzystania, które nie ma na celu bezpośredniego lub pośredniego uzyskania korzyści majątkowej. Może być ono dokonywane wyłącznie przez instytucje dostępne dla publiczności, tzn. takie, które umożliwiają wypożyczanie egzemplarzy utworów przez szeroki krąg osób. Do otrzymywania wynagrodzenia za wypożyczenia biblioteczne wprowadzone nowelizacją uprawnieni będą twórcy utworów wyrażonych słowem, powstałych i opublikowanych w formie drukowanej w języku polskim, tłumacze utworów na język polski oraz twórcy utworów plastycznych i fotograficznych. W tym ostatnim przypadku chodzi o twórców takich elementów, które razem z warstwą słowną tworzą zamkniętą całość, jak np. komiks. Rekompensatę przewidziano także dla wydawców. Wypłatą takich wynagrodzeń zajmą się OZZ wyłonione w drodze konkursu. Środki na wynagrodzenie mają pochodzić z Funduszu Promocji Kultury zasilanego przez wpływy z opodatkowania gier hazardowych. Państwa członkowskie w różny sposób określają wysokość rekompensaty. W niektórych państwach wynagrodzenie związane jest wyłącznie z wypożyczaniem utworów słownych w formie drukowanej, jak w Polsce, w niektórych określono zakres szerzej, np. w Niemczech zdecydowano się na wynagrodzenie za wypożyczenia także wideogramów czy fonogramów. Jeśli chodzi o podział przeznaczonych na ten cel środków, w Polsce 75 proc. jest przeznaczone dla wszystkich wskazanych w przepisie kategorii twórców, a 25 proc. dla wydawców. Wynagrodzenie twórców nie podlega zrzeczeniu, zbyciu ani egzekucji. Takie rozwiązanie wynika z ochrony potencjalnie słabszego podmiotu, jakim jest twórca.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
2 listopada 2015
Strona10
Ograniczenie to nie dotyczy natomiast wydawców. Większość z nich jest przedsiębiorcami działającymi w formie spółek prawa handlowego i takie rozwiązanie (niezbywalność czy niepodleganie egzekucji) byłoby nieuzasadnionym utrudnieniem, np. dla przejścia tego prawa na następców prawnych wydawcy lub zaspokojenia z niego ewentualnych wierzycieli.
To nie koniec zmian
Kolejnym etapem zmian w prawie autorskim będzie nowelizacja mająca na celu implementację do polskiego porządku prawnego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/26/UE z 26 lutego 2014 r. w sprawie zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i prawami pokrewnymi oraz udzielania licencji wieloterytorialnych dotyczących praw do utworów muzycznych do korzystania online na rynku wewnętrznym (Dz.Urz. UE z 2014 r. L 84, s. 72). Termin implementacji upływa 10 kwietnia 2016 r.
Jest wiele zagadnień, które wymagają w najbliższym czasie rozważenia i odpowiedniego wprowadzenia do polskiego prawa autorskiego, w tym m.in. kwestia ułatwień licencyjnych dla wszystkich użytkowników, np. w formie wspominanych już wcześniej rozszerzonych zbiorowych licencji.
dr Bogdan Fischer radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej Chałas i Wspólnicy, pracownik naukowy UJ https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... orcow.html
Skuteczniejsza egzekucja i wyrównany wpływ spraw do komorników
8 listopada 2015 r. weszła w życie ustawa z dnia 9 kwietnia 2015 r. o zmianie ustawy o komornikach sądowych i egzekucji, która na nowo definiuje mechanizm ograniczający liczbę spraw wpływających do kancelarii komorniczych z wyboru wierzycieli.
Zgodnie z nowymi rozwiązaniami komornik wybrany przez wierzyciela będzie odmawiał wszczęcia egzekucji, wykonania postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia lub podjęcia innych czynności wchodzących w zakres jego ustawowych zadań, jeżeli:
1. w zakresie prowadzonych przez niego egzekucji zaległość przekracza sześć miesięcy;
2. wpływ wszystkich spraw w danym roku przekroczył 5000, a skuteczność w zakresie prowadzonych przez niego egzekucji w roku poprzednim nie przekroczyła 35%.
Od 1 stycznia 2016 r. wejdzie w życie regulacja zgodnie z którą komornik wybrany przez wierzyciela odmówi wszczęcia egzekucji, wykonania postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia lub podjęcia innych czynności wchodzących w zakres jego ustawowych zadań, jeżeli wpływ wszystkich spraw w danym roku przekroczył 10.000.
Celem wprowadzonych zmian jest przeciwdziałanie negatywnym skutkom nadmiernej koncentracji spraw egzekucyjnych w największych kancelariach tzw. hurtowych, związanym z niedostateczną skutecznością egzekucji oraz brakiem należytego nadzoru komorników nad personelem takich kancelarii. Oczekiwanym efektem zmian będzie również zrównoważenie wpływu spraw egzekucyjnych w skali kraju i osiągnięcie stanu, w którym możliwość przyjmowania spraw z wyboru wierzyciela będzie swoistą premią za skuteczne i sprawne prowadzenie postępowań egzekucyjnych.
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
http://ms.gov.pl/pl/informacje/news,771 ... spraw.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 12

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Będzie interpretacja ogólna o niejasnych przepisach………………………………………….1
Sędzia cenzuruje listy więźnia do adwokata……………………………………..2
Obrońcy z urzędu - kiedy zabraknie prawników z list……………………………………………….3
Prawnicy nie płacą rat bankom, za prąd i telefon…………………………………..3
Tytuł adwokata to marzenie radcy prawnego……………….………………..4
Jak spółka może się bronić przed czarnym PR……………6
Ubezpieczenie ochrony prawnej: prawnik z polisy pomoże firmie…………………………………………………..9
Czasy stania w szeregu należą do przeszłości………………………………………12
Konkurencja dla znanych graczy……………13
Będzie interpretacja ogólna o niejasnych przepisach
Paweł Rochowicz, http://www4.rp.pl/Postepowanie-podatkow ... isach.html
Minister finansów wkrótce ujawni, jak rozumie zasadę rozstrzygania wątpliwości prawnych na korzyść podatnika.
Zapowiedź wydania interpretacji ogólnej dotyczącej stosowania zasady in dubio pro tributario znalazła się w piśmie wiceministra Janusza Cichonia do rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara. Cichoń zapewnia w nim też, że są plany przeszkolenia urzędników skarbowych w zakresie stosowania tej nowej zasady.
Jak zostaną przeszkoleni skarbowcy i jaka będzie konkretna treść interpretacji – tego już z ministerialnego pisma nie sposób się dowiedzieć. Jednak widać, że ministerstwo chciałoby się odnieść do poszczególnych elementów zasady. Chodzi m.in. o to, kto jest adresatem przepisu, co należy uważać za „niedające się usunąć wątpliwości" co do prawa podatkowego, co oznacza rozstrzyganie „na korzyść" podatnika i to, czy podatnik sam może zastosować tę zasadę przy samoobliczeniu podatku. O te właśnie kwestie minister zapytał Radę Konsultacyjną Prawa Podatkowego, dając jej czas na wypracowanie stanowiska do 30 listopada.
Nie jest jednak pewne, czy kierowana przez prof. Bogumiła Brzezińskiego rada w ogóle się merytorycznie wypowie.
– Mamy wątpliwości, czy w ogóle możemy się wypowiadać o interpretacji, bo nasze zadanie to opiniowanie projektów przepisów, a nie przygotowywanie interpretacji – powiedział „Rzeczpospolitej" jeden z członków rady. Jej eksperci mają też wątpliwości, czy w sprawie tak ogólnego przepisu w ogóle można wydawać interpretacje. – Nie sposób przecież przewidzieć wszystkich sytuacji, w których pojawi się kwestia rozumienia wieloznacznych przepisów – dodaje nasz rozmówca.
Przypomnijmy, że Sejm uchwalił ustawę wprowadzającą zasadę in dubio pro tributario w wersji proponowanej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Rząd od początku był wobec niej sceptyczny i blokował prace legislacyjne w Sejmie, a w końcu przedstawił swoją wersję, o nieco bardziej skomplikowanym brzmieniu. Bez skutku. Prezydencki przepis, zawarty w art. 2a ordynacji podatkowej, wejdzie w życie z początkiem 2016 r.
RPO zapowiada, że będzie monitorował stosowanie tej zasady. Zachęca ekspertów oraz podatników do zgłaszania mu swoich obserwacji.
– Chodzi nam o to, by sens tego przepisu nie został w praktyce wypaczony – wyjaśnia Katarzyna Łakoma, dyrektor zespołu prawa administracyjnego i gospodarczego w biurze RPO. I dodaje, że zapowiadana interpretacja ogólna ministra
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona2
finansów, choć może wyjaśnić wiele spraw, to jako taka nie jest źródłem prawa. – Dlatego po wejściu w życie tej zasady będziemy słuchali opinii ekspertów i wydamy własne publikacje na jej temat, bo ochrona praw podatników to jeden z priorytetów rzecznika – zapowiada Katarzyna Łakoma.
Sędzia cenzuruje listy więźnia do adwokata
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/3111 ... okata.html
Nowy regulamin urzędowania sądów łamie zasadę zaufania między klientem a obrońcą – grzmią pełnomocnicy. Chcą szybkiej zmiany w przepisach.
Korespondencja tymczasowo aresztowanych i skazanych z obrońcą (adwokatem lub radcą prawnym) jest przesyłana do adresata bez cenzury – tak było jeszcze do niedawna. W sierpniu 2015 r. wszedł w życie nowy regulamin urzędowania sądów powszechnych, w którym zrezygnowano z tego zapisu. Ostro protestowali adwokaci.
– Podczas spotkania z ministrem Borysem Budką zwracaliśmy uwagę na tę sprawę. Obiecał zmianę – mówi adwokat Jacek Trela, wiceprezes Naczelnej Rady Adwokackiej. Do Rządowego Centrum Legislacji trafił wprawdzie projekt nowego regulaminu dla sądów, ale wyłączenia spod cenzury korespondencji pomiędzy obrońcą a tymczasowo aresztowanym jak nie było, tak nie ma.
Pełnomocnicy na nie
Dziś negatywna opinia Naczelnej Rady Adwokackiej do projektu regulaminu trafi do Borysa Budki, jeszcze ministra sprawiedliwości.
„Taki zapis rozporządzenia będzie naruszać przepisy o tajemnicy zawodowej, w tym obrończej" – pisze NRA w krytycznej opinii.
Rezygnacja z zasady zaufania spowoduje, że prawo do obrony stanie się fikcją
Zapis uprawniający organ, do którego dyspozycji tymczasowo aresztowany pozostaje, do zarządzenia ocenzurowania korespondencji jest sprzeczny z przepisami o tajemnicy zawodowej, a w szczególności obrończej. Narusza też prawo tymczasowo aresztowanego do obrony – czytamy w opinii.
Zapytaliśmy ministra sprawiedliwości, dlaczego mimo obietnic przepisu nie poprawiono. Obiecał, że sprawdzi, dlaczego tak się stało. Zapewnia, że nie jest to żaden nowy pomysł na zmiany w tajemnicy adwokackiej.
– Namawiam adwokatów do zgłaszania uwag w trakcie konsultacji i w formie opinii – mówi Budka. I zapewnia, że to prostsze i skuteczniejsze niż kolejne akcje protestacyjne.
NRA zapowiada walkę o utrzymanie zasady tajemnicy zawodowej. Jej zdaniem zapisu tego nie usprawiedliwia to, że został on już wprowadzony i obowiązuje, bo powinien zostać szybko zmieniony.
Jak na spowiedzi
– Zasada zaufania jest podstawą naszego zawodu – mówi adwokat Mariusz Paplaczyk. I twierdzi, że jeśli się z niej zrezygnuje, to prawo do obrony stanie się fikcją. – Będziemy mieli radzieckie standardy – uważa. Tajemnicę adwokacką porównuje do tajemnicy spowiedzi i zauważa, że jakoś tej ostatniej nikomu nie przychodzi do głowy ograniczać. Zauważa też aspekt praktyczny braku wyłączenia.
– Do wymiany korespondencji pomiędzy aresztowanym i obrońcą dochodzi bardzo często. I niewykluczone, że klient będzie rozważał w niej kilka wariantów linii obrony – zauważa.
Niejeden zarzut
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona3
NRA domaga się więcej poprawek w regulaminie. Postuluje też, by uzupełnić go zapisem umożliwiającym przekazanie akt spraw zakończonych samorządowi adwokackiemu w celach dydaktycznych. W najnowszej opinii znalazły się też ostre słowa o nagrywaniu rozpraw zamiast protokołowania.
„Ta metoda nie przyczyniła się do przyspieszenia rozpoznawania spraw. Wprowadziła z kolei utrudnienia związane z odczytywaniem/odsłuchiwaniem protokołów zarówno przez strony i ich pełnomocników, jak i przez sądy, w tym sądy rozpoznające sprawy w drugiej instancji" – piszą adwokaci do autora zmian.
Pełnomocnik musi milczeć
- Adwokat obowiązany jest zachować w tajemnicy wszystko, czego dowiedział się w związku z udzielaniem pomocy prawnej.
- Obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej nie może być ograniczony w czasie.
- Adwokata nie można zwolnić od obowiązku zachowania tajemnicy zawodowej co do faktów, o których dowiedział się, udzielając pomocy prawnej lub prowadząc sprawę.
- Obowiązek zachowania tajemnicy zawodowej nie dotyczy informacji udostępnianych na podstawie przepisów ustawy z 16 listopada 2000 r. o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu.
Obrońcy z urzędu - kiedy zabraknie prawników z list
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Adwokaci/311129961-Ob ... -list.html
Lista z dodatkowymi nazwiskami ma zadziałać, gdy zabraknie już chętnych.
Od 1 lipca każdy oskarżony ma prawo do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu. Pełnomocników zapewniają korporacje radców prawnych i adwokatów. Samorządy wysyłają do prezesów sądów po dwie listy (A i B) z nazwiskami tych, którzy chcą występować w sprawach karnych (lista A), i tych, którzy mogą w nich występować (lista B).
A co, gdy zabraknie obrońców? Minister sprawiedliwości w rozporządzeniu przewidział, że jeśli prezes sądu uzna, że wykazy zawierają niewystarczającą liczbę obrońców, może wystąpić do korporacji o wskazanie dodatkowych adwokatów i radców, określając ich liczbę.
Podstawa prawna: nowela rozporządzenia z 22 października 2015 r. DzU z 4 listopada 2015 r., poz. 1787
Prawnicy nie płacą rat bankom, za prąd i telefon
Katarzyna Borowska, http://www4.rp.pl/Uslugi-ceny-zarobki/3 ... lefon.html
Jednoosobowe kancelarie są winne swoim wierzycielom średnio po 40 tys. zł. Zaległości większych są mniejsze – wynoszą ok. 12 tys. zł.
Już ponad 10 mln zł są winni kontrahentom prawnicy, a informacje o nich zostały przekazane do Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. Pojawiają się także w innych rejestrach. Przedstawiciele samorządów prawniczych zwracają uwagę, że także klienci nie płacą swoim prawnikom w terminie. Ich zaległości wobec kancelarii, odnotowane w KRD, to 21 mln zł.
Komórki i leasing
– Wierzycielami kancelarii prawnych są najczęściej firmy windykacyjne i fundusze sekurytyzacyjne, które odkupiły ich zadłużenie. Stanowią ponad 42 proc. wszystkich wierzycieli czekających na swoje pieniądze od kancelarii prawnych – informuje Kornelia Hendżak z KRD.
"40 proc. ?wartości wszystkich prawniczych długów to zobowiązania wobec banków i leasingów".
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona4
Podkreśla, że na kolejnych miejscach uplasowali się operatorzy telefonii komórkowej i stacjonarnej (16 proc.), a także dostarczyciele prądu i gazu (7 proc.). Aż 40 proc. wartości prawniczych długów zajmują zobowiązania kredytowe względem banków oraz z tytułu leasingu.
Z danych innego biura informacji gospodarczej, BIG InfoMonitor, wynika z kolei, że kancelarie najczęściej wpisywane są do bazy dłużników z tytułu umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych. W tym biurze zarejestrowane jest 0,5 mln zł zaległości.
– Najwięcej zapytań o kancelarie prawne złożyły banki oraz małe i średnie przedsiębiorstwa – informuje Diana Borowiecka z BIG Info Monitor.
"62 proc. wszystkich dłużników kancelarii prawniczych stanowią konsumenci".
Jak się okazuje, większe zadłużenie mają te mniejsze kancelarie.
Większe firmy prawnicze są winne swoim wierzycielom średnio po 12 tys. zł, jednak już przeciętne zadłużenie prawników prowadzących samodzielną praktykę to aż 40 tys. zł – wskazuje Kornelia Hendżak z KRD.
Klient także zalega
Prawnicy to nie tylko dłużnicy, ale i wierzyciele. Z danych KRD wynika, że klienci są im winni ponad 21 mln zł. 62 proc. dłużników prawników to konsumenci.
Zapewne kłopoty ze spłacaniem należności przez adwokatów i radców prawnych mogą wynikać właśnie z tego, że ich klienci płacą z opóźnieniem – tak przypuszcza Stefan Mucha, dziekan toruńskiej Okręgowej Izby Radców Prawnych w Toruniu oraz rzecznik prasowy Krajowej Rady Radców Prawnych. – Faktem jest również, że sytuacja na rynku nie należy do najłatwiejszych. Z moich obserwacji wynika jednak, że prawnicy i tak mają mniejsze problemy ze spłatą swoich zobowiązań niż inni przedsiębiorcy. Zadłużenie radców prawnych nigdy nie było aż tak poważnym problemem, żeby zajmowały się nim organy samorządowe – zapewnia dziekan Mucha.
Wszyscy się spóźniają
Z kolei Maciej Gutowski, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Poznaniu, zwraca uwagę, że niestety, w całej naszej gospodarce da się zauważyć tendencję do opóźnionego spłacania należności.
– Nieprzypadkowa była nawet konieczność nowelizacji ustawy o terminach spłaty zobowiązań w transakcjach handlowych – mówi dziekan Gutowski. – Adwokaci i radcy prawni również są przedsiębiorcami, ich ten problem może więc także dotyczyć. Zwłaszcza, jeśli z realizacją swoich zobowiązań spóźniają się ich klienci. Faktem jest również, że sytuacja na rynku nie jest prosta i stereotyp adwokata-krezusa nie ma pokrycia w rzeczywistości – mówi mec. Gutowski.
Tytuł adwokata to marzenie radcy prawnego
Michał Synoradzki, http://www4.rp.pl/Opinie/311139946-Tytu ... wnego.html
Nigdzie poza Polską nie obserwuje się procesu pożerania kompetencji wolnego zawodu adwokackiego przez korporację konkurencyjną, której celem jest zawłaszczenie jego dorobku – pisze Michał Synoradzki.
Opatrzony zdaniem nieprawdziwym „Etat radcy prawnego to marzenie adwokata" tekst Arkadiusza Berezy w „Rzeczpospolitej" z 6 listopada wart jest polemiki z kilku względów. Wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych w typowej formie pouczającej wyraził wiele półprawd, których akceptacja pozwoli nieobeznanemu czytelnikowi uznać istotę obecnej fazy sporu radcowsko-adwokackiego za niewartą głębszej refleksji. I o to przecież chodziło, prawda?
Tymczasem spór ten wszedł właśnie w fazę główną, która zakończy się albo całkowitym zniknięciem wolnego zawodu adwokackiego w Polsce, albo ukształtowaniem się zupełnie nowego rozwiązania opartego na logicznej typizacji form wykonywania zawodu prawniczego, z korzyścią dla usługobiorców i funkcjonowania państwa.
Hybrydowy oręż
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona5
Mechanizm, jaki doprowadzi do wariantu pierwszego, zastał uruchomiony nowelizacją do kodeksu postępowania karnego, która weszła w życie 1 lipca 2015 r. Rzecz nie w dopuszczeniu radców prawnych do obron w sprawach karnych. Chodzi o usankcjonowanie dowolnego łączenia przez radcę prawnego form wykonywania zawodu w sprawach pozostałych. Trwała symbioza interesów samorządu radcowskiego z ustawodawcą (niezależnie od aktualnie dominującego obozu politycznego) sprawi, że nie trzeba będzie długo czekać na uchylenie ostatniego z ograniczeń, czyli zakazu pozostawania w stosunku pracy przez radcę-obrońcę w sprawach o przestępstwa. Jest już ustawowy precedens, radca prawny – pracownik może przecież bronić w sprawach o wykroczenia, gdyż art. 24 § 1 Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia nie został przez nowelę do k.p.k. (z tzw. niejasnych powodów) zmieniony.
Hybrydowy oręż radcy prawnego na trudnym rynku uczyni zawód adwokacki schyłkowym. Wykonywanie zawodu radcowskiego będzie opłacalniejsze (co autor przyznaje bez żenady), a jego popularność będzie zwłaszcza wśród młodych prawników rosnąć, podczas gdy adwokatury sukcesywnie maleć. Widać tu jak w pigułce efekt stopniowych zabiegów lobbingowych samorządu radcowskiego podejmowanych konsekwentnie w ciągu ostatniego dwudziestolecia.
Czy jednak osiągnięcie hybrydowych kompetencji zawodowych było celem finalnym radców prawnych w ich ofensywie ustawodawczej? Bynajmniej. Ponieważ ofensywa ta ma charakter totalny, a uwzględnia tylko interes środowiskowy, nie zaś ogólnospołeczny, jej zakończeniem może być tylko koniec bytu wolnej adwokatury. A ukoronowaniem stanie się oczywiście przejęcie samego tytułu adwokackiego.
Pisząc „tytuł", mam na myśli również wszystko to, co się z nim korzystnego wiąże, czyli tzw. goodwill. Jest on wart grzechu. Niesie z sobą ponadczasową pozytywną konotację i międzynarodową rozpoznawalność. Problem w tym, że samorząd radcowski chciałby go zawłaszczyć na oznaczenie profesji, która adwokacką nie jest. Jak autor wspomina, już w 2010 r. radcowie forsowali ustawodawczy projekt zjednoczenia obu korporacji pod hasłem tzw. nowej adwokatury. Otóż „nowy adwokat" byłby tym, czym w istocie jest już radca prawny dziś. Miałby łączyć uprawnienia do prowadzenia kancelarii z wykonywaniem zawodu jako pracownik. Oczywisty był ówczesny opór adwokatów pojmujących swój zawód jako wolny. Pojęcie „adwokata" jako zawodu „nie wolnego" wymaga w gruncie rzeczy skokowych koncesji semantycznych w samym języku, który ewoluuje powoli. Możemy już dziś na przykład zgodzić się z ujęciem „człowieka" jako „rodzaju małpy", nie nazwiemy jednak „kota" „psem" tylko dlatego, że ktoś uznał, że różnica jest nieistotna.
Likwidacja wolnego zawodu
„Zawód wolny" ma znaczenie ostre i wyraźne, oznacza zasadniczo grupę osób wykonujących zajęcie zarobkowe wyłącznie na własny rachunek i odpowiedzialność oraz niepodlegających zależności hierarchicznej. Specjalnie więc autor wprowadza do dyskursu w to miejsce pojęcie „zawodu niezależnego", wywodząc, że hybrydowa forma wykonywania zawodu prawniczego nie narusza zasad (zawsze niejasno pojmowanej) „niezależności". Jednak w świetle powyższej definicji „zawodu wolnego", hybrydowy zawód radcy prawnego zawodem wolnym z pewnością nie jest.
Uruchomiona przez ustawodawcę faktyczna likwidacja adwokatury niepokoić musi nie tylko samych adwokatów. Również tę część społeczeństwa, która ma świadomość, czym jest brak możliwości sięgnięcia po pomoc przedstawiciela wolnego zawodu prawniczego w sporze jednostki z narastającą omnipotencją państwa. To ów uzasadniony niepokój legł u podstaw wniosku adwokatury do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP m.in. przepisów o ustroju radców prawnych, zmienionych nowelą do k.p.k. Zarzucając wnioskowi „desperację", autor postrzega bieg rozwoju dziejów z perspektywy nieuchronności procesów społecznych zachodzących już rzekomo w innych społeczeństwach Unii Europejskiej (skądinąd osławiony nurt historiozofii). Wspomniane w tekście rozwiązania zagraniczne dotyczą jednak prób uelastycznienia działania na rynku (podkreślę) niezagrożonych wolnych zawodów w wybranych państwach. Te sprawdzone idą głównie w kierunku modelu francuskiego, tzw. adwokackiego stosunku pracy, który sprowadza się do akceptacji możliwości zatrudnienia adwokata w innej kancelarii adwokackiej. Byłby on zresztą, jak sądzę, możliwy do zaakceptowania przez adwokaturę polską. Z drugiej strony warto wyjaśnić, że ustawowy wariant rozwiniętego modelu „hybrydowego" nigdzie poza Polską nie występuje i nie jestem pewien, czy Rada Adwokatur i Stowarzyszeń Prawniczych Europy (CCBE) ma pełną świadomość dynamiki zmian, jakie nastąpiły w ustroju zawodu polskiego radcy prawnego po 1999 r., a zwłaszcza po 2015 r. Autor pomija, że możliwość niczym nieskrępowanego łączenia form wykonywania zawodu prawniczego nie występuje ani we Francji, ani w Holandii, Danii, Hiszpanii, Portugalii czy też Norwegii. We wszystkich tych krajach ustawodawca wprowadza bardziej lub mniej subtelne ograniczenia niepozwalające klientowi gubić z pola widzenia statusu swego prawnika-usługodawcy.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona6
Przede wszystkim jednak nigdzie jednak poza Polską nie obserwuje się procesu postępującego pożerania kompetencji wolnego zawodu adwokackiego przez inną korporację konkurencyjną, której celem głównym jest agresywne zawłaszczenie jego funkcji społecznej i dorobku. To proces wyjątkowy w skali całego kontynentu, szczycącego się mianem kolebki współczesnej kultury prawniczej.
Prawdziwy cel zjednoczenia
Cytując dane autora, korzyści i przywileje zawodu wolnego i pracownika w rozumieniu k.p. wykorzystuje obecnie jednak raptem ok. 4,5 tysiąca osób z ogólnej liczby 11 tys. radców prawnych pozostających w stosunkach pracy (o statusie pozostałych autor z ostrożności nie wspomina). Więc to zatem za komfort tej grupy radców prawnych cała, licząca prawie 22 tys. członków, adwokatura polska ma się wyzbyć swej istoty, roli i tytułu, a społeczeństwo polskie instytucji gwarantującej od zawsze obronę jego praw? Stanowczo nie o działanie w imię postępu tu chodzi.
W świetle takiego podejścia nie może dziwić odrzucenie przez luminarza radcowskiego koncepcji zjednoczenia adwokatów z radcami prawnymi wykonującymi swój zawód jak wolny. Uważa ją za zbędną koncesję swego środowiska, które i tak wkrótce dostanie od ustawodawcy jeszcze więcej. Zjednoczenie zawodów nie oznacza dlań nic ponad wchłonięcie adwokatury na własnych zasadach. W tym planie dla wolnego zawodu prawniczego miejsca już niestety brak. Nazywajmy złe zamiary po imieniu.
Autor jest partnerem w kancelarii Synoradzki, Bentkowska i Partnerzy, członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach oraz pełnomocnikiem Naczelnej Rady Adwokackiej w sprawie wniosku adwokatury do TK o zbadanie przepisów ustawy o ustroju radców prawnych
Jak spółka może się bronić przed czarnym PR
Małgorzata Sas, http://www4.rp.pl/Firma/311139960-Jak-s ... ym-PR.html
Każdy przedsiębiorca ma wiele instrumentów ochrony prawnej swojego wizerunku, renomy oraz prawa do klienteli i tajemnicy przedsiębiorstwa przed nieuczciwą manipulacją. Na czym one polegają?
Na rynku nieustannie konkurujących ze sobą podmiotów istnieje wysokie ryzyko, że jego uczestnicy zdecydują się na działania nieetyczne lub nawet na granicy prawa w celu osiągnięcia zysku i wyeliminowania konkurentów. Najprostszym sposobem jest negatywny wpływ na wizerunek i markę przedsiębiorcy realizowany przez rozpowszechnianie negatywnych opinii o samej spółce, świadczonych przez nią usługach lub jakości jej produktów.
Każdy przedsiębiorca, w tym również spółki będące osobami prawnymi oraz spółki osobowe, mają wiele instrumentów ochrony prawnej swojego wizerunku, renomy oraz prawa do klienteli i do tajemnicy przedsiębiorstwa przed czarnym piarem.
Co w katalogu
Ochronie prawnej podlegają, podobnie jak w przypadku osób fizycznych, szeroko rozumiane dobra osobiste osób prawnych. Katalog dóbr osobistych osoby prawnej chronionych przez prawo jest węższy niż osób fizycznych i obejmuje wizerunek danego podmiotu i ogólnie pojętą swobodę prowadzenia działalności gospodarczej w ramach wybranej branży lub profesji. Wizerunek osoby prawnej łączy się z jej dobrym imieniem i dotyka bezpośrednio takich kategorii, jak renoma i postrzeganie przedsiębiorcy przez innych uczestników obrotu gospodarczego oraz prawnego.
Przed jakimi działaniami ze strony konkurencji powinni się chronić przedsiębiorcy? Najczęściej są to sytuacje, gdy konkurenci, ich pracownicy lub współpracownicy rozpowszechniają informacje albo wprost nieprawdziwe, albo mające charakter ocenny, które stawiają w złym świetle przedsiębiorcę, świadczone przez niego usługi lub produkty. Informacje te mogą być rozpowszechniane za pośrednictwem prasy, mediów lub bezpośrednio w kręgu osób zainteresowanych współpracą z przedsiębiorcą. Waga informacji we współczesnym świecie jest ogromna i jedna nieprawdziwa opinia, pogłoska lub po prostu kłamstwo mogą zniszczyć lata pracy nad wizerunkiem przedsiębiorcy i odebrać mu stałych klientów oraz zyski. Nie trzeba również wspominać, że odbudowanie raz nadszarpniętego zaufania i prestiżu jest bardzo trudne.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona7
Jakie są środki ochrony
Po pierwsze, należy odróżnić dwa zasadniczo odmienne przypadki: rozpowszechnianie na temat przedsiębiorcy informacji nieprawdziwych od rozpowszechniania negatywnych opinii. W przypadku gdy konkurent lub inna osoba rozpowszechnia na rynku informacje w sposób oczywisty nieprawdziwe na temat innej spółki, wiele ochronnych instrumentów prawnych przyznaje przedsiębiorcy ustawa z 16 kwietnia 1993 roku o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Zgodnie z art. 14 ust. 1 ustawy „czynem nieuczciwej konkurencji jest rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości o swoim lub innym przedsiębiorcy albo przedsiębiorstwie w celu przysporzenia korzyści lub wyrządzenia szkody".
Przedsiębiorca, powołując się na ten przepis, musi wykazać następujące przesłanki:
- Okoliczności i fakty świadczące o tym, że inny przedsiębiorca rozpowszechniał lub nadal rozpowszechnia na jego temat informacje nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd.
- Sprawca działał w celu osiągnięcia korzyści dla siebie lub wyrządzenia nam szkody – jednak nie jest konieczne, aby szkoda rzeczywiście nastąpiła lub aby sprawca osiągnął jakąkolwiek korzyść z podejmowanych przez siebie działań.
- Działanie sprawcy musi być bezprawne, czyli naruszające normę prawną. Bezprawność jest kategorią obiektywną i polega na sprzeczności z prawem lub z zasadami współżycia społecznego. Gdy przedsiębiorca wykaże, że rozpowszechniane przez niego informacje wprawdzie nie były zgodne z prawdą, ale były rzeczowe, obiektywne, przedstawione z należytą ostrożnością, starannością i dbałością o rzetelność przedstawionych informacji i ocen, to wówczas sąd może uznać, że działanie nie było bezprawne.
Czego żądać
Środki ochrony przysługujące przedsiębiorcy w takiej sytuacji to możliwość żądania:
- zaniechania niedozwolonych działań;
- usunięcia skutków niedozwolonych działań;
- złożenia oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie;
- naprawienia wyrządzonej szkody;
- wydania bezpodstawnie uzyskanych korzyści;
- zasądzenia odpowiedniej sumy pieniężnej na określony cel społeczny – jeżeli czyn nieuczciwej konkurencji był zawiniony.
Informacja nieprawdziwa a plotka
Innym skutecznym instrumentem prawnym przysługującym przedsiębiorcy w przypadku naruszenia jego dobrego imienia, renomy lub wizerunku jest pozew o ochronę dóbr osobistych. Podstawą prawną w takim procesie jest art. 43 kodeksu cywilnego, który nakazuje stosować przepisy o ochronie dóbr osobistych, czyli artykuły 23 i 24 kodeksu cywilnego, odpowiednio do dóbr osobistych osób prawnych. Jest to najkorzystniejsze rozwiązanie dla przedsiębiorcy, w szczególności w przypadku, gdy trudno jest wykazać, że rozpowszechniane informacje lub plotki były nieprawdziwe, a podmiot, który je upowszechnia, działał w celu osiągnięcia korzyści dla siebie lub wyrządzenia nam szkody.
Dobrami osobistymi osób prawnych są: dobre imię, wizerunek, renoma, klientela oraz prawo do prywatności. Nie można do nich natomiast zaliczyć znaków towarowych, nazw regionalnych, know-how, które podlegają ochronie na innej podstawie prawnej.
Z odesłania zawartego w art. 43 kodeksu cywilnego wynika, że jako zasadę należy przyjąć, iż w razie naruszenia dóbr osobistych osoby prawnej przysługują jej takie same środki ochronne jak osobie fizycznej, czyli że może ona żądać zaniechania tego działania, usunięcia skutków naruszenia dobra osobistego, w szczególności złożenia stosownego
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona8
oświadczenia, odszkodowania w przypadku, gdy skutkiem naruszenia dobra osobistego było powstanie szkody majątkowej.
Jakie zalety ma powództwo o ochronę dóbr osobistych w stosunku do roszczeń, jakie przyznaje ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji? Przede wszystkim, w przypadku gdy przedsiębiorca występuje z powództwem o ochronę dóbr osobistych, nie musi wykazywać bezprawności działania drugiej strony, gdyż art. 24 kodeksu cywilnego jest skonstruowany w oparciu o domniemanie, że działanie pozwanego było bezprawne i to na nim spoczywa ciężar dowodu mającego na celu wykazanie, że tak nie jest.
Po drugie, w procesie o ochronę dóbr osobistych przedsiębiorca może żądać wypłaty nie tylko odszkodowania, ale i zadośćuczynienia. Jest to zasadnicza różnica, ponieważ żądając wypłaty odszkodowania, przedsiębiorca musi wykazać poniesioną szkodę oraz związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy naruszeniem dobra osobistego a powstałą w majątku szkodą, co może być czasochłonne i wymagać powołania biegłych sądowych w procesie. Żądanie wypłaty zadośćuczynienia wymaga wyłącznie wykazania krzywdy po stronie przedsiębiorcy, którego dobra osobiste zostały naruszone. Należy mieć jednak na uwadze, że orzecznictwo nie jest jednoznaczne co do możliwości żądania przez osobę prawną wypłaty zadośćuczynienia za doznaną krzywdę wskutek naruszenia dobra osobistego.
Sąd Najwyższy w wyroku z 24 września 2008 r., II CSK 126/08, zajął stanowisko, że art. 448 kodeksu cywilnego, który daje podstawę do występowania z roszczeniem o zadośćuczynienie, ma zastosowanie także w razie naruszenia dóbr osobistych osób prawnych. Jednak w orzecznictwie sądów apelacyjnych można znaleźć pogląd odmienny, zgodnie z którym osoba prawna nie może odczuwać przykrości lub cierpień psychicznych z powodu doznanej krzywdy i tym samym nie może żądać wypłaty zadośćuczynienia (np. wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 28 września 1999 r., I Aca 464/99, oraz wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 9 lutego 2007 r., VI ACa 960/06).
Z czym przedsiębiorca może się zetknąć
Czarny PR (ang. Black PR lub Black Magic) to świadomie zaplanowane, profesjonalnie lub nie, działanie informacyjne na szkodę innego podmiotu. W Stanach Zjednoczonych ponad 200 lat temu Samuel Adams ogłosił zasadę: „Przedstaw wroga w złym świetle i spraw, aby w nim pozostał". Obecnie czarny PR to jeden z mechanizmów, miękkiej lub twardej, manipulacji opinią społeczną, którego skutki bywają bardzo negatywne dla przedsiębiorców.
Zdaniem eksperta
Małgorzata Sas, adwokat w kancelarii Chajec, Don-Siemion & Żyto
Nie tylko siła renomy
Głównym i najcenniejszym dobrem osobistym każdego przedsiębiorcy jest dobre imię, wizerunek i renoma. Każde z nich ma swoją specyfikę, jednak z uwagi na ich generalne podobieństwo można je traktować zbiorczo. Naruszenie dobrego imienia, renomy przedsiębiorcy może polegać bądź na rozpowszechnianiu zarzutów określonej treści, bądź na krytycznej ocenie jego działalności. Nie zawsze nieuzasadnionej. W związku z tym, gdzie wyznaczyć granicę pomiędzy krytyką konstruktywną, rzetelną i zasadną, a celowym działaniem na czyjąś niekorzyść? Do naruszenia dobrego imienia osoby prawnej może dojść w wyniku analogicznych działań jak przy naruszeniu dóbr osobistych osoby fizycznej.
Przykładem może być rozpowszechnianie informacji, że osoba prawna jest niesolidnym dłużnikiem (wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z 21 maja 2010 r., I Aca 430/10, LEX nr 677943) albo oferowane przez nią usługi są na niskim poziomie, a produkty zawierają liczne wady. Co istotne, utrata reputacji może dla wielu osób prawnych oznaczać koniec istnienia. Jest to częste zjawisko w przypadku żywności. Podanie informacji na temat zachorowań po spożyciu mięsa, jego przetworów, ryb lub jogurtów może spowodować całkowite wykluczenie takiego producenta z rynku przez utratę zaufania konsumentów i zrezygnowanie ze współpracy przez odbiorców i w konsekwencji utratę marki. Co więcej, taka informacja pociąga za sobą kontrole służb weterynaryjnych, sanitarnych i epidemiologicznych. Z drugiej strony sądy, nawet w przypadku rozpowszechniania informacji, które okazują się nieprawdziwe, dostrzegają potrzebę ochrony konsumenta, uczciwości obrotu i wolności krytyki, spod której osoby prawne (w tym przedsiębiorcy) nie są wyłączone. Zakres swobodnej oceny sądu jest w każdym przypadku bardzo duży.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona9
Przyjmuje się, że do naruszenia dobra osobistego osoby prawnej, w szczególności jej prawa do dobrego imienia (dobrej sławy, reputacji), dochodzi, gdy zachowanie sprawcy prowadzi (lub potencjalnie może prowadzić) do utraty zaufania do niej, potrzebnego do prawidłowego jej funkcjonowania w zakresie zadań, czyli do utraty zaufania klientów lub współpracowników. Sądy uwzględniają nie tylko aktualny wizerunek spółki, ale również jej potencjał i renomę jaką mogłaby osiągnąć, gdyby nie działania naruszające jej dobre imię. Czasem nawet naruszenie dobrego imienia, nie samej spółki, ale członków jej organów lub kluczowych pracowników, może stanowić naruszenie dobra osobistego samej spółki (wyrok SA w Krakowie z 28 września 1999 r., I Aca 464/99).
Z punktu widzenia każdego przedsiębiorcy klient jest motorem napędzającym rynek. Bez dobrego imienia ciężko jest pozyskać stałą bazę klientów, choć nie jest to niemożliwe. Natomiast bez klienteli funkcjonowanie przedsiębiorcy jest wykluczone. Tym samym naruszenie tego dobra osobistego jest najbardziej dotkliwe. Wykazać naruszenie prawa do klienteli w trakcie procesu o ochronę dóbr osobistych może polegać przede wszystkim na porównaniu przychodów przedsiębiorcy z okresu przed rozpowszechnieniem szkodliwych opinii lub informacji, a z okresu po tym zdarzeniu. Jeżeli w tym czasie nie nastąpiły w działalności spółki jakieś inne, szczególne zdarzenia, to wykazanie związku przyczynowego pomiędzy szkodą w majątku przedsiębiorcy polegająca na utracie klientów i co za tym idzie przychodów a działaniem pozwanego, nie będzie trudne.
Osoba prawna ma prawo do prywatności, obejmującej co najmniej sferę tajemnicy przedsiębiorstwa. Ingerencja w tę sferę może polegać między innymi na bezprawnym podsłuchiwaniu, śledzeniu, kopiowaniu dokumentów lub pozyskiwaniu informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa za pośrednictwem poczty elektronicznej, nieuprawnionego dostępu do serwerów przedsiębiorcy. Sąd Najwyższy stwierdził również, że naruszyć tajemnicę przedsiębiorstwa może pracownik lub osoba współpracująca przedsiębiorcą.
Warto więc dbać o wizerunek spółki jak o własne dobre imię.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 12

cdn



Ubezpieczenie ochrony prawnej: prawnik z polisy pomoże firmie
Regina Skibińska, http://beta.rp.pl/artykul/989501-Ubezpi ... irmie.html
Ubezpieczenie ochrony prawnej oznacza zabezpieczenie przed ryzykiem finansowym przegrania sprawy w sądzie. Towarzystwo bierze na siebie wydatki związane z dochodzeniem praw w postępowaniu sądowym i administracyjnym, ponosi m.in. koszt radcy prawnego, wpisu sądowego, powołania biegłych, tłumacza przysięgłego
Firma remontowa nie dotrzymuje terminów, maszyna do produkcji ma awarię, sprzedawca odmawia uznania reklamacji, a pracownik nasłał kontrolę z PIP. Sytuacje, gdy pomoc prawnika jest niezbędna, zdarzają się w każdej firmie. Dlatego też warto mieć ubezpieczenie ochrony prawnej. Zainteresowanie ubezpieczeniem ochrony prawnej przedsiębiorców rośnie. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego w 2002 roku przedsiębiorcy wykupili ponad 6 tys. polis, w 2005 roku było to już blisko 20 tys., a w 2011 roku – ponad 90 tys. polis.– Kryzys gospodarczy z 2008 roku wzmocnił zainteresowanie tego typu produktami. Widzimy to zarówno w liczbie podmiotów objętych ubezpieczeniem, jak i liczbie odszkodowań wypłacanych przedsiębiorcom. Trudniejsze warunki ekonomiczne oznaczają dla wielu firm kłopoty. Mogą one powodować lawinę upadłości i strat w gospodarce – mówi Patrycja Duszeńko-Majchrowska, dyrektor Pionu Ubezpieczeń Majątkowych i Osobowych TU Europa S.A.
Kiedy się przyda wsparcie
W przypadku postępowania przed sądem istnieje niebezpieczeństwo, że podjęta sprawa zostanie przegrana i w ten sposób przepadną poniesione koszty sądowe. Dojdzie też obowiązek pokrycia kosztów strony przeciwnej. Przy tym koszty postępowania sądowego są wysokie, szczególnie, gdy wartość przedmiotu sporu jest duża. Ubezpieczenie ochrony prawnej oznacza zabezpieczenie przed ryzykiem finansowym przegrania sprawy w sądzie. Towarzystwo bierze na siebie - do wysokości ustalonej w umowie sumy ubezpieczenia - wydatki związane z dochodzeniem praw w postępowaniu sądowym i administracyjnym. Ponosi też koszt radcy prawnego, postępowania sądowego (w tym wpisu sądowego), powołania biegłych, tłumacza przysięgłego. Koszty te nie są małe. Sporządzenie samej opinii prawnej to koszt od stu złotych do kilku tysięcy złotych. Natomiast w sporze o wartości około 300 tys. zł. łączne koszty pełnomocnika plus sądowe z należnościami dla świadków, biegłych i ewentualną apelacją mogą przekroczyć 50 tys. zł. Polisa przyda się więc każdemu przedsiębiorcy, w szczególności takiemu, który nie zatrudnia prawnika ani nie
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona10
współpracuje na stałe z żadną kancelarią. W przypadku jednoosobowej działalności gospodarczej, niedużych firm czy spółek osobowych, ryzyko prowadzenia spraw w sądzie uderza bezpośrednio w kieszeń właściciela przedsiębiorstwa. W praktyce ubezpieczeniem ochrony prawnej interesują się również duże podmioty. Ubezpieczenie nie zastąpi zatrudnienia prawnika w firmie, ale też tego nie wyklucza. Jeśli firma posiada własny dział prawny, bądź radcę prawnego na etacie, ubezpieczenie ochrony prawnej będzie przydatne w przypadku refundacji kosztów sądowych, rzeczoznawców czy postępowań administracyjnych, gdyż nie tylko koszt wynagrodzenia pełnomocnika jest refundowany w ramach tej polisy.
Przy sporach umownych
Każdy przedsiębiorca w toku prowadzenia działalności gospodarczej ma do czynienia z wieloma działami prawa. Może więc mieć rozmaite problemy prawne. Nie wszystkie da się objąć ubezpieczeniem, ale można mieć ochronę w wielu praktycznych i niespodziewanych sytuacjach, gdy trudno znaleźć własne środki na prowadzenie postępowań, często kosztownych. Towarzystwa oferują różne warianty ubezpieczenia z różnym zakresem ochrony i różnymi sumami ubezpieczenia. To przedsiębiorca decyduje o tym, co jest mu najbardziej potrzebne.90 tysięcy tyle polis ochrony prawnej mieli w 2011 roku polscy przedsiębiorcy
Prawnik przydaje się w razie sporów umownych z dostawcami usług telekomunikacyjnych, z firmami budowlano-remontowymi, w przypadku reklamacji różnego rodzaju. Sporą grupę zgłaszanych przez firmy wypadków ubezpieczeniowych stanowią dochodzenia odszkodowań od sprawcy związane z czynem niedozwolonym, a także spory z różnych umów ubezpieczenia.
Polisę tę warto mieć także w przypadku spraw prawnokarnych i wykroczeń. Nie obejmie ona jednak przestępstw umyślnych np. gdy szef przedsiębiorstwa ma odpowiadać za to, że jego firma odprowadzała do kanalizacji silnie zanieczyszczone ścieki albo gdy ubezpieczonemu, który wykonuje wolny zawód, zarzucono błąd w sztuce. Zarówno przy dochodzeniu roszczeń odszkodowawczych, jak i w postępowaniu karnym, sąd zleca często sporządzenie kosztownych opinii biegłych. Polisa może uchronić przed tymi kosztami.
Spory mogą pojawić się też w związku z nieruchomościami, czyli może dojść np. do kłopotów z najemcą, zanieczyszenia nieruchomości sąsiedniej czy nieuprawnionego korzystania z parkingu.
Praktyczne zastosowanie ubezpieczenia ochrony prawnej można dostrzec też w przypadku sporów związanych z prawem pracy i ubezpieczeniami społecznymi.– Przedsiębiorcy chętnie korzystają z pomocy prawnej podczas procesów wytaczanych przez pracowników, którzy domagają się odszkodowań za niesłuszne, w ich mniemaniu, wypowiedzenia stosunku pracy – mówi Marcin Pabiś, menedżer z Towarzystwa Ubezpieczeń Mienia Concordia Ubezpieczenia.
Możliwość przedsądowej windykacji należności w ramach ubezpieczenia ochrony prawnej wprowadziło ostatnio D.A.S. Zapotrzebowanie na taką usługę zgłaszali klienci.– Wynika to z coraz częstszych zatorów płatniczych w firmach, zwłaszcza z sektora MŚP, i trudności z uzyskaniem płatności od kontrahentów – wyjaśnia Mariusz Olszewski, prezes Zarządu D.A.S.
Możliwe jest także wykupienie polisy ochrony prawnej związanej z pojazdami, szczególnie jeśli firma ma sporo samochodów. Takie ubezpieczenie przyda się w sporach z ubezpieczycielami i w razie wypadków komunikacyjnych.
Co daje ubezpieczenie ochrony prawnej
Z ubezpieczenia ochrony prawnej przedsiębiorca otrzyma zwrot wynagrodzenia adwokata lub radcy prawnego. Ubezpieczyciel weźmie też na siebie ciężar opłat sądowych oraz inne wydatki w postępowaniu sądowym i egzekucyjnym.
Są to np. należności za ekspertyzy biegłych czy koszty poniesione przez przeciwnika, jeżeli orzeknie je sąd, koszty postępowania polubownego, opłaty i koszty w postępowaniu przed organami administracji, koszty podróży ubezpieczonego do sądu za granicą, jeśli jego stawiennictwo jest obowiązkowe, koszty tłumaczenia na język obcy dokumentów potrzebnych do obrony interesów prawnych ubezpieczonego za granicą.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona11
Zapłaci też koszty egzekucji komorniczej orzeczenia sądu, sumę zasądzoną na rzecz strony przeciwnej. Ubezpieczyciel może też pokryć koszty poręczenia majątkowego przewidzianego w prawie karnym w celu uniknięcia tymczasowego aresztowania.
Ciekawą ofertę ma D.A.S., który wprowadził możliwość finansowania z ubezpieczenia mediacji, jako jednej z alternatywnych, pozasądowych metod rozwiązywania konfliktów oraz pokrywanie kosztów wycen szkód przez rzeczoznawców na przedsądowym etapie prowadzenia sporu.
Omawiana polisa jest wygodna głównie dlatego, że zapewnia ubezpieczonemu natychmiastowy dostęp do środków finansowych potrzebnych do prowadzenia sporu prawnego, czyli nie trzeba pokrywać kosztów z własnych środków i czekać na ich zwrot.
W ramach ubezpieczenia towarzystwo zapewnia też darmowe telefoniczne porady prawne, dzięki którym można otrzymać pomoc, zanim pojawi się spór. Mają one często walor prewencyjny. Ubezpieczony może w oparciu o konsultację ze swoim prawnikiem wybrać rozwiązanie, które nie doprowadzi do procesu sądowego.
Ubezpieczyciel nie decyduje, kto ma prowadzić daną sprawę. Klientowi przysługuje swobodny wybór pełnomocnika, który będzie reprezentował jego sprawy w sądzie. Przy czym towarzystwo musi zaakceptować wynagrodzenie prawnika, którego koszty opłaci. Ubezpieczyciel może natomiast polecić kancelarię prawną z regionu klienta.
Ubezpieczenie ochrony prawnej można kupić jako niezależny produkt. Może też być ono uzupełnieniem ubezpieczenia dla produktu bazowego – jako standardowe rozszerzenie lub na zasadzie fakultatywnej. Można też nabyć je w kanale bancassurance. TU Europa oferuje np. ubezpieczenie ochrony prawnej w powiązaniu z ofertą bankową, tzn. do rachunków ROR (obsługujących bieżącą działalność mikrofirm) oraz do kredytów udzielanych przedsiębiorcom. Polisa może obejmować tylko Polskę albo także zagranicę, jednak w tym drugim przypadku trzeba sprawdzić, w których państwach mamy ochronę.
W przypadku ubezpieczenia ochrony prawnej dla przedsiębiorców nie ma jednej, stałej składki. Na jej wysokość ma wpływ kilka czynników. Stawka ubezpieczenia jest więc kalkulowana w zależności od wybranej sumy ubezpieczenia, czyli tego, w jakiej wysokości koszty weźmie na siebie towarzystwo, zakresu ubezpieczenia, poziomu rocznych przychodów firmy i liczby zatrudnionych osób. Jest ona jednak niższa niż koszt prowadzenia przeciętnej sprawy w sądzie, więc praktycznie każdemu się opłaca. Generalnie składka kształtuje się w granicach od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych rocznie.
Komentuje Regina Skibińska, specjalistka ds. ubezpieczeńRegułą jest, że ubezpieczyciele nie obejmują ochroną sporów wynikających z umów zawieranych przez przedsiębiorcę z jego kontrahentami, podwykonawcami czy usługodawcami. Takie wyłączenie jest typowe dla ubezpieczeń ochrony prawnej w całej Europie.Gdyby go nie było, wykupienie polisy mogłoby w praktyce oznaczać zapewnienie sobie bieżącej obsługi prawnej, a na ubezpieczyciela zostałby przerzucony ciężar błędów powstałych przy zawieraniu umów.
Włączenie sporów umownych do zakresu ochrony zdarza się czasem jedynie w bardzo ograniczonym zakresie w przypadku sporów określonego typu. Na przykład ubezpieczyciele oferują pomoc w zakresie umów i praw rzeczowych związanych z ruchomościami stanowiącymi środki trwałe. I tak ubezpieczyciel zapewnia pomoc prawną wtedy, gdy zakupiony sprzęt komputerowy ma wady, oprogramowanie nie jest zgodne z warunkami umowy, kontrahent nie zapłacił za wynajem maszyny i nie chce jej oddać.
Ubezpieczyciele też wyłączają odpowiedzialność za zdarzenia związane z działaniami wojennymi czy rozruchami, a także z katastrofami ekologicznymi i strajkami. Przestępstwa, wykroczenia skarbowe czy celne, czyny nieuczciwej konkurencji, sprawy związane z upadłością, szkody spowodowane umyślnie czy po spożyciu alkoholu to kolejne przypadki, gdy przedsiębiorca nie otrzyma pomocy prawnej z polisy.Jeśli podpisując umowę ubezpieczenia mamy już toczące się sprawy sądowe, to nie liczmy na to, że ubezpieczyciel je sfinansuje. Ubezpieczenie dotyczy zdarzeń zaistniałych podczas trwania ochrony ubezpieczeniowej, a w przypadku niektórych rodzajów spraw przewidziana jest kilkumiesięczna karencja. Ma ona zapobiec sytuacji, gdy kosztowny spór wisi na włosku i przedsiębiorca wykupuje polisę, mając w perspektywie pewne poniesienie wysokich kosztów sądowych.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona12
Ubezpieczenie ochrony prawnej nie oznacza możliwości pieniactwa sądowego na koszt towarzystwa. W ogólnych warunkach ubezpieczenia towarzystwa zastrzegają sobie prawo do ustalenia zasadności pokrycia kosztów dochodzenia roszczeń w kontekście szans na korzystne zakończenie sprawy. Jeśli ubezpieczyciel uzna, że nie ma szans na wygranie sprawy, odmawia pokrywania kosztów.
Czasy stania w szeregu należą do przeszłości
Jeśli codzienną pracę na rzecz stworzenia radcom prawnym stabilnych warunków pracy Andrzej Kalwas ocenia jako przedwyborczy lans, to informuję, że nadal zamierzamy się mocno lansować - pisze Włodzimierz Chróścik, dziekan OIRP w Warszawie.
Kiedy w ostatnim numerze Prawnika zobaczyłem obszerny tekst wieloletniego działacza samorządowego, kolegi Andrzeja Kalwasa, pt. „Demagogia kontra pragmatyzm, czyli jak poprawić sytuację młodych radców i adwokatów” (Prawnik z 6 listopada 2015 r.), spodziewałem się znaleźć w nim rady nestora naszego środowiska. Przemawiał za tym fakt, że autor był przez wiele lat dziekanem izby warszawskiej oraz prezesem Krajowej Rady Radców Prawnych, a także pełnił funkcję ministra sprawiedliwości. W miarę czytania jego artykułu byłem jednak coraz bardziej zdziwiony. Tekst w zasadzie nie zawierał, jak sugerował to tytuł, żadnej wskazówki, jak poprawić sytuację zawodową radców prawnych. Zamiast tego w całości skupiał się na mojej skromnej osobie. Za myśl przewodnią swojego wywodu autor przyjął inicjatywę izby warszawskiej, w której imieniu na łamach Prawnika zaprezentowałem propozycję nowelizacji ustawy o radcach prawnych. Za najważniejsze uznaliśmy w niej zastrzeżenie nazwy „kancelaria prawna” dla profesjonalnych prawników, dopuszczenie wykonywania zawodu w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, waloryzację stawek minimalnych i opłat za pomoc prawną z urzędu, a także umożliwienie radcom prawnym sporządzania poświadczeń. Niestety w tekście prezesa Kalwasa nie ma zasadniczo ani słowa o naszych propozycjach. Autora nie interesuje istota naszej inicjatywy, a tylko to, że „niedoświadczony” dziekan Chróścik „wychodzi tą inicjatywą przed szereg”, a jego celem jest „lansowanie się”.
Czytając artykuł prezesa Kalwasa, doszedłem do wniosku, że tytuł „Demagogia kontra pragmatyzm” trafia w samo sedno. Bo czy można uznać, że osoba, postrzegana jako przedstawiciel naszego samorządu, która wyraża radykalnie negatywną ocenę nowego układu politycznego wyłonionego w ostatnich wyborach, prezentuje postawę pragmatyczną? Czy takie wypowiedzi mają pomóc radcom prawnym? Samorząd zawodowy powinien skutecznie działać na rzecz swoich członków w każdych warunkach i rozmawiać z każdą demokratycznie wybraną władzą. To właśnie jest pragmatyzm. Podtrzymuję zatem swój pogląd, przytoczony zresztą przez prezesa Kalwasa, że nie ma dla mnie znaczenia, kto wygrał w wyborach parlamentarnych. Będę bronił interesów radców prawnych niezależnie od tego, kto sprawuje władzę, bo po to mnie wybrano na stanowisko dziekana OIRP w Warszawie, największej okręgowej izby w Polsce zrzeszającej ponad 12 tys. radców prawnych i aplikantów. Wśród nich są osoby mające różne poglądy, a samorząd musi pozostawać organizacją apolityczną. Wspólnym celem wszystkich radców powinna być dbałość o jakość świadczonej pomocy prawnej i dobro wymiaru sprawiedliwości. Prezes Kalwas może być pewien, że jeżeli te wartości będą zagrożone, to izba warszawska będzie publicznie wyrażać swój ostry sprzeciw.
Tak jak błędnie prezes Kalwas interpretuje postawę pragmatyczną i demagogiczną, tak też myli pojęcie „lansowania się” z aktywnością, której celem jest stworzenie radcom prawnym stabilnych warunków pracy. Temu właśnie służy nasza inicjatywa. Dotyczy ona spraw najważniejszych dla naszego środowiska. Szkoda, że od byłego dziekana izby warszawskiej nie usłyszeliśmy słów wsparcia, a jedynie krytykę tego, że wyszliśmy „przed szereg”, gdyż powinniśmy czekać na inicjatywę władz krajowych. Może licząc na wsparcie, oczekuję zbyt wiele. Chciałbym jednak, aby tak doświadczony członek samorządu, nestor naszego środowiska, w pierwszej publicznej wypowiedzi komentującej propozycje izby warszawskiej odniósł się do ich meritum i wskazał pole do dalszej debaty. Takiego głosu samorząd potrzebuje.
Czasy stania w szeregu dawno się już skończyły. Mam nadzieję, że nie wrócą też czasy, kiedy inicjatywy samorządu powstawały tylko w zaciszach gabinetów krajowej rady. My samorząd postrzegamy inaczej. Oceny naszych propozycji na
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona13
wstępnym etapie powinno dokonać całe środowisko radców prawnych. Nie zgadzam się, że jedynym forum właściwym do prezentowania tego rodzaju inicjatyw jest krajowa rada. Na uzgodnienia z adwokaturą i debatę w KRRP przyjdzie czas dopiero po przeprowadzeniu szerokiej dyskusji środowiskowej.
Prezes Kalwas zarzuca mi, że nie apeluję o aktywność samorządową. Rzeczywiście, obcy jest mi świat haseł, wezwań i gromkich apeli. Wolę aktywnie działać. Przejawem tego jest właśnie nasza inicjatywa tak ostro skrytykowana przez prezesa Kalwasa. Liczymy na dyskusję radców prawnych nad przedstawionymi propozycjami, w tym również na głos merytoryczny pana prezesa. Chcemy dokonać korekty proponowanych rozwiązań lub rozszerzyć je o inne aspekty z uwzględnieniem opinii całego środowiska. Jestem przekonany, że inicjatywy umożliwiające radcom prawnym wypowiadanie się na temat nurtujących ich problemów przyciągają do samorządu znacznie więcej osób niż apele o większą aktywność. My w izbie warszawskiej zachęcamy do aktywności naszą codzienną pracą. To my w ostatnim czasie przeprowadziliśmy największą w Polsce kampanię wizerunkową zawodu radcy prawnego. To my wieloaspektowymi działaniami wspieramy naszych członków w zakresie nowych uprawnień w sprawach karnych. Organizujemy imprezy integracyjne, które z roku na rok cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Stworzyliśmy nowoczesną wyszukiwarkę internetową pozwalającą szybko i w prosty sposób znaleźć radcę prawnego najbardziej odpowiadającego potrzebom klienta. Udostępniliśmy radcom prawnym generator stron internetowych, dzięki któremu każdy członek naszej izby może nieodpłatnie stworzyć profesjonalną stronę swojej kancelarii. Jeżeli takie działania Andrzej Kalwas ocenia jako przedwyborczy lans, to informuję, że nadal zamierzamy się mocno lansować.
Na koniec chciałbym się odnieść do nadchodzących w 2016 r. wyborów samorządowych, które zdaniem prezesa Kalwasa są motorem moich publicznych działań. Zawsze uważałem, że osoby zasłużone dla naszego samorządu powinny swoim autorytetem wspierać wszystkie grupy aspirujące do jego organów (zwłaszcza w coraz bardziej różnorodnym środowisku radców prawnych). Pomagać im w wyborze najlepszych pomysłów prezentowanych w debacie o teraźniejszości i przyszłości naszego zawodu. Jednak w ostatnich wyborach samorządowych tak się nie stało i prezes Kalwas otwarcie poparł jedną z opcji wyborczych. Rozumiem, że nadal nie pogodził się z tym, że wybory w izbie warszawskiej wygrał „niedoświadczony” Włodzimierz Chróścik, a kandydat, którego poparł, nie przekonał, do siebie i swojej wizji, głosujących. Apelowałbym jednak o porzucenie osobistych motywacji i skupienie się na merytorycznej dyskusji nad rzeczywistymi problemami naszego środowiska.
Nie kwestionuję samorządowych dokonań prezesa Kalwasa. Tyle tylko, że ten samorząd nie jest niczyją prywatną własnością, a ponad połowa radców uzyskała uprawnienia zawodowe już po tym, jak prezes Kalwas zakończył swoją działalność. Czy mają zapamiętać byłego dziekana izby warszawskiej i prezesa KRRP jako tego, który z osobistych pobudek nie powstrzyma się, aby im zaszkodzić? Aby zatrzymać aktywnych? Aby zahamować rozwój zawodu i samorządu? Mają go zapamiętać jako przeciwnika wszystkich reformom, których sam nie jest autorem?
Panie prezesie, mam nadzieję, że porzuci pan emocje i polityczne resentymenty na rzecz pragmatycznych działań w interesie radców i ich samorządu. Liczymy na pana wsparcie w realizacji ważnych dla środowiska idei i inicjatyw. Jak sam pan powiedział: „aby obronić nasz piękny zawód przed dalszym psuciem”.
Autor:Włodzimierz Chróścik;
http://www.prawnik.pl/wiadomosci/radcow ... losci.html
Konkurencja dla znanych graczy
Klienci coraz częściej odczuwają słabości globalnych korporacji prawniczych i szukają alternatywy – mówi Harry P. Trueheart, szef sieci kancelarii Terralex.
Emilia Świętochowska: Czy międzynarodowe sieci kancelarii prawnych będą w niedalekiej przyszłości realną konkurencją dla globalnych firm prawniczych? Tego rodzaju hipotezy coraz częściej można spotkać na łamach prasy branżowej.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona14
Harry P. Trueheart: Nie tyle będą konkurencją, co od dłuższego czasu już się nią stają. Sieci prawnicze pojawiły się jako odpowiedź na globalizację gospodarki. Kilkadziesiąt lat temu klienci, którzy mieli potrzebę skorzystania z obsługi prawnej w jurysdykcji innej niż ta, w której posiadali siedzibę, mieli do wyboru trzy opcje. Po pierwsze, jeśli znali już dany rynek, mogli po prostu zaufać jednej z działających na nim kancelarii. Jeśli nie byli zaś dobrze obeznani w realiach lokalnych, mogli udać się bezpośrednio do którejś z istniejących już rozpoznawalnych międzynarodowych firm prawniczych.
Najbardziej naturalnym krokiem było jednak po prostu zwrócenie się do kancelarii prawnej, z której usług korzystali u siebie w kraju i poproszenie jej o rekomendację lub sprawdzony kontakt. Sieci kancelarii prawnych w pewnym sensie mają usprawniać i ułatwiać ten proces. Z obawy przed utratą klienta, a także z chęci rozszerzenia zakresu i zasięgu świadczonych usług, firmy prawnicze zaczęły bowiem szukać zagranicznych partnerów i formalizować z nimi współpracę. W ostatnich latach przedsiębiorstwa, które mają problemy prawne wymagające pomocy prawnej w wielu jurysdykcjach, nie tylko kierują się już do nas po rekomendacje, lecz zwracają się też o uformowanie międzynarodowego zespołu prawników do obsługi prawnej całego przedsięwzięcia. I coraz więcej członków naszej sieci jest zaangażowanych w tego rodzaju duże, transnarodowe projekty. Pod tym względem stanowimy więc rzeczywistą alternatywę – jeśli nie konkurencję – dla globalnych firm prawniczych.
EŚ: A patrząc na to z perspektywy klientów, w czym pana zdaniem tkwi przewaga sieci kancelarii prawnych nad korporacjami prawniczymi, których marka rozpoznawalna jest w całym biznesowym świecie?
HT: Jeśli dobrze się przyjrzeć tym największym, najbardziej znanym międzynarodowym kancelariom prawnym, to niemal wszystkie mają w rzeczywistości strukturę sieci. Z całą pewnością nie można ich nazwać w pełni zintegrowanymi przedsiębiorstwami. Najczęściej przybierają bowiem formę tzw. swiss verein (forma prawna przedsiębiorstwa złożonego z luźno powiązanych, niezależnych podmiotów mających względem siebie ograniczoną odpowiedzialność – red.). Podstawowa różnica między globalną firmą prawniczą a siecią kancelarii prawnych tkwi natomiast w skali działalności oraz zaangażowaniu lokalnym.
Na przykład sieć Terralex składa się ze 140 firm i tworzy ją w sumie blisko 19 tys. prawników działających w ponad 100 krajach na świecie. Dla porównania dla największej międzynarodowej kancelarii prawnej pracuje łącznie około 6,5 tys. prawników w zaledwie 52 krajach. Kilka kolejnych największych korporacji prawniczych ma ich średnio po 3–4 tys. Jak już wspomniałem, następna zasadnicza różnica dotyczy charakteru działalności na danym rynku. Ogólnie rzecz biorąc, kancelarie wchodzące w skład sieci są nie tylko większe, ale i o wiele lepiej zakorzenione i zaadaptowane do lokalnych realiów gospodarczych niż krajowe oddziały globalnych korporacji prawniczych. Chodzi mi tu zarówno o zasób kompetencji oraz ogólny potencjał pracowników, jak i kontakty w środowiskach biznesowych i rządowych. Innymi słowy, kancelarie wyrosłe na danym rynku najlepiej znają jego mechanizmy i niuanse. Żadna z głównych międzynarodowych firm prawniczych nie możne wykazać się choćby porównywalnym zaangażowaniem lokalnym ani skalą działalności. Jeśli przyjrzymy się im bliżej, to okaże się, że są one głównie aktywne w państwach, gdzie znajdują się najważniejsze ośrodki finansowe na świecie, a co za tym idzie – przeprowadza się najwięcej transakcji, w których obsłudze prawnej takie korporacje się specjalizują. Oczywiście niektóre z nich prowadzą działalność także w wielu innych krajach, ale ich stopień aktywności na poszczególnych rynkach jest dość zróżnicowany.
EŚ: Jak wygląda rekrutacja nowych członków do sieci? Czy lokalna kancelaria prawna może sama zgłosić chęć przyłączenia się do niej, czy trzeba czekać na specjalne zaproszenie?
HT: W przypadku naszej sieci jest to ta druga opcja. Na bieżąco zgłaszają się do nas firmy zainteresowane wstąpieniem do Terralex, ale tylko w nielicznych przypadkach kończy się to członkostwem. Nie można się do nas po prostu zapisać. Poza tym kancelaria, która chce do nas dołączyć, musi pasować do naszego profilu i kultury organizacji.
Mamy też taką regułę, że prawie w każdym dużym państwie o znaczącym potencjale gospodarczym chcemy mieć jednego lub dwóch swoich przedstawicieli (do sieci Terralex należy polska kancelaria Drzewiecki Tomaszek i wspólnicy – red.). Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, gdzie niemal w każdym stanie przedsiębiorcy mogą znaleźć kancelarię prawną należącą do Terralex. O przyjmowaniu nowego członka myślimy więc dopiero wtedy, gdy chcemy rozszerzyć naszą działalność o nowy rynek lub gdy z jakichś względów tracimy jakiegoś partnera. A to nie zdarza się znowu tak często. Co
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona15
do zasady cały proces zaczyna się od wszechstronnego badania lokalnego rynku usług prawniczych. Zwykle znajdujemy kilka kancelarii, które najlepiej odpowiadają naszym kryteriom, a następnie z tej wstępnie wyselekcjonowanej puli wybieramy tę, której ostatecznie zaproponujemy współpracę.
EŚ: Czy zdarza się, że władze sieci decydują o wykluczeniu któregoś ze swoich członków?
HT: Oczywiście, takie sytuacje też mają miejsce. Regularnie weryfikujemy działalność kancelarii należących do naszej sieci, a dodatkowo one same przesyłają nam swoje raporty na temat obsługi prawnej klientów. To nie wszystko. Osobiście odwiedzamy też naszych partnerów w siedzibach ich firm oraz spotykamy się z ich przedstawicielami na dorocznych spotkaniach członków sieci. To najlepsza okazja do tego, aby bliżej się poznać i zorientować się, co się ważnego dzieje się na danym rynku. W ramach naszej organizacji działają także specjalne grupy robocze, w których prawnicy z poszczególnych praktyk spotykają się na wideokonferencjach, aby przedyskutować konkretne zagadnienia prawne i sprawy biznesowe. Zawsze stawiamy na kancelarie, które wyróżniają się na danym rynku merytorycznie i biznesowo, a co więcej, mają już długą historię działalności w swoim kraju. Ale oczywiście mając ponad 140 partnerów w 100 krajach, nawet najlepiej zorganizowana i ustabilizowana sieć może mieć w końcu problemy ze swoimi członkami. I u nas kilka takich przypadków ma miejsce co roku.
EŚ: Za co można więc być z niej wyrzuconym?
HT: Po pierwsze, zdarza się, że kancelarie po prostu się rozpadają. Podjęcie decyzji o wykluczeniu takiego członka jest w takim wypadku naturalnym posunięciem. To samo może dotyczyć firm, które z jakichś powodów tracą swoich kluczowych partnerów czy zespół prawników, ale mimo to chcą kontynuować swoją działalność. Wśród naszych byłych członków są także kancelarie mające na pewnym etapie problemy z jakością obsługi klientów, a zwłaszcza responsywnością, do której przywiązujemy szczególną wagę. Podobnie duże znaczenie ma dla nas zaangażowanie i uczestnictwo w sprawach sieci. Jeśli widzimy, że kancelaria nie spełnia tego kryterium, zaczynamy się zastanawiać, czy aby na pewno zależy jej na tym, żeby pozostać naszym członkiem.
EŚ: Czy korzyści z członkostwa w sieci sprowadzają się głównie do rozszerzania bazy klientów?
HT: Nasi członkowie mogą zapewnić, że nie tylko. Wiele z tych najważniejszych korzyści ma zresztą bardzo nieformalny charakter. Dzięki członkostwu w sieci prawniczej kancelarie zyskują pewność, że ich ważni klienci, którzy potrzebują obsługi prawnej w wielu jurysdykcjach, wszędzie otrzymają najwyższej jakości wsparcie – nie tylko pod względem merytorycznym, lecz także jeśli chodzi o odpowiednie podejście i wspomnianą już responsywność. Chodzi o to, aby nasi członkowie mieli to poczucie komfortu, że mogą bez wahania i straty czasu polecić klientowi kogoś, kto należycie zadba o jego sprawy w innym kraju lub mają na wyciągnięcie ręki kogoś, kto szybko dołączy do lokalnego zespołu prawników, gdy zajdzie taka potrzeba.
Członkowie naszej sieci ogólnie podkreślają też, że zlecenia, do których wykonania zostali rekomendowani przez zagranicznych partnerów, i projekty, nad którymi pracują wspólnie, to doświadczenia, które przyczyniają się do dalszego rozwoju ich praktyk i poprawy perspektyw biznesowych. Można wręcz powiedzieć, że czerpią korzyści z posiadania międzynarodowej praktyki bez konieczności posiadania własnych oddziałów za granicą. Co więcej, dzięki bogatej siatce kontaktów nasi partnerzy zyskują również rozeznanie w tym, co dzieje się w interesujących ich branżach w innych krajach, zwłaszcza w tych istotnych dla obsługiwanych klientów. Innymi słowy, mogą wyjść poza perspektywę ściśle lokalną i spojrzeć w sposób globalny na działalność swoich klientów.
EŚ: A jak taka współpraca sieciowych kancelarii działa w praktyce?
HT: Mogę to opisać na konkretnych przykładach. W przypadku dużych transakcji fuzji i przejęć wygląda to tak, że firma prawnicza pracująca dla swojego klienta pełni funkcję takiego team leadera całej operacji. Ostatnio przeprowadzaliśmy taką transakcję, w której finalizacji brało udział w sumie ok. 20 członków Terralex w 23 państwach. Takiego przedsięwzięcia nie byłaby w stanie przeprowadzić żadna globalna kancelaria prawna bez zewnętrznego wsparcia. Nie tak dawno mieliśmy też międzynarodowego klienta, który poprzez przejęcie innego przedsiębiorstwa zamierzał wejść na
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
12 listopada 2015
Strona16
nowe rynki. Musiał więc poznać ich otoczenie regulacyjne, wymagania wynikające z prawa pracy, przepisy handlowe dotyczące określonych produktów itd. Naszym zadaniem było zaś stworzenie zespołu prawników z 13 krajów, którzy umieli wszystkie te oczekiwania spełnić. Ponadto wspólnymi siłami przygotowaliśmy też m.in. poradniki na temat zarządzania projektami prawnymi i formalności wymaganych przed przeprowadzeniem przejęć. Co więcej, jako sieć bierzemy udział w tzw. konkursach piękności (nieformalne spotkania z potencjalnymi klientami, na których kancelaria prezentuje swoje mocne strony i stara się ich przekonać, że jest lepsza od konkurencji – red.). Całkiem niedawno w taki sposób udało nam się zastąpić jedną z globalnych firm prawniczych w obsłudze prawnej jednej z dużych amerykańskich korporacji działających w przeszło 30 krajach. To zresztą kolejny argument za tym, że rozpoznawalna na całym świecie marka nie musi mieć kluczowego znaczenia.
EŚ: Czyli przynależność do sieci nie jest przede wszystkim kwestią wizerunkową? Bo często słychać takie głosy.
HT: Mam nadzieję, że dla kancelarii należących do Terralex członkostwo jest jakimś powodem do dumy i wzmacnia pozycję ich marki na lokalnym rynku. Ale na pewno nie powiedziałbym, że przynależność do jakiejkolwiek sieci firm prawniczych ma dużą wartość wizerunkową. W ostatnich latach powstało ich tak wiele, że trudno zweryfikować, czym się one w praktyce zajmują. Wiele z nich to bardzo małe, luźne i często wyspecjalizowane organizacje. Niewiele jest sieci międzynarodowych z prawdziwego zdarzenia, które mają już jakieś osiągnięcia i stabilną pozycję. Ale na pewno można zauważyć, że dołączenie do takich struktur stało się ostatnio dość modne.
EŚ: Wróży pan świetlaną przyszłość takiej formie współpracy kancelarii na globalnym rynku?
HT: Myślę, że zbudowanie i utrzymanie sieci nie jest łatwym zadaniem. Niektóre radzą sobie świetnie, inne nie. Ale biorąc pod uwagę to, że wciąż rośnie liczba przedsiębiorstw, które potrzebują pomocy prawnej w wielu jurysdykcjach, jestem przekonany, że dobrej jakości sieci prawnicze na pewno na tym skorzystają. Zresztą z nieformalnych ankiet, jakie robimy wśród klientów, wynika, że coraz częściej odczuwają oni słabości globalnych korporacji prawniczych, ograniczają zakres powierzanych im zleceń i szukają alternatyw.
Autor:Emilia Świętochowska; http://www.prawnik.pl/w-kancelariach/ar ... raczy.html
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 16

PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
16 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Następny krok………………………………………….1
Minister sprawiedliwości nie nadużywa kasacji do Sądu Najwyższego……………………………………..2
Opłata za kopię nagrania z rozprawy karnej……………………………………………….3
Nowa władza chce unieważnić wybór pięciu sędziów TK…………………………………..3
Adwokatura przed sądem……………….………………..5
Zbigniew Ziobro Ministrem Sprawiedliwości……………6
Dodatek: Praca daje Polakom mało szczęścia…………………………………………………..7
Następny krok
1 stycznia 2016 r. wejdą w życie nowe przepisy kodeksu postępowania cywilnego zmieniające zasady prowadzenia mediacji cywilnej. To milowy krok w promowaniu tej instytucji, ale pozostało jeszcze wiele do zrobienia.
Według badania przeprowadzonego przez Chartered Institute of Personnel
of Development (CIPD) na próbie 1190 pracodawców zajmowanie się jedną skargą pracowniczą lub sprawą dyscyplinarną zajmuje działom personalnym średnio 10,5 dnia, a przygotowanie i opracowanie sprawy kierowanej do sądu – 12,5 dnia. Postępowania sądowe w sprawach konfliktów pracowniczych kosztują kierownictwo tych firm średnio w roku 350 dni i 20 tys. funtów. Tak zwany raport Gibbonsa z 2007 r. wskazywał, że ok. 1,7 mln brytyjskich pracowników doświadczyło niesprawiedliwego traktowania w pracy ze względu na swoje cechy osobiste. W raporcie stwierdzono też bardzo ważną rzecz: rozwiązanie konfliktów pracowniczych poprzez mediację może dać efekty niemożliwe do osiągnięcia w sądzie, takie jak przeprosiny czy też zmiana zachowania.
Wzorcem dla poszukiwaczy rozwiązań może być rząd Wielkiej Brytanii, który uznał, że mediacja jest jedną z kluczowych metod interwencji w przypadku sporów pracowniczych. Brytyjskie przepisy o zatrudnieniu przewidują sankcje w sytuacji, jeśli pracodawcy i pracownicy nie wykorzystają możliwości skorzystania z tej ścieżki.
Jak prezentuje się mediacja w sprawach pracowniczych w Polsce? Nieciekawie.
W 2010 r. trafiło do mediacji sądowej jedynie 195 spraw z ok. 110 tys. wszczętych sporów, w 2011 r. – tylko 65, a w 2012 r. – 284. Można zaryzykować twierdzenie, że mediacja w sporach pracowniczych w zasadzie nie istnieje. Ministerstwo Gospodarki oceniło koszt nierozwiązanych konfliktów w przedsiębiorstwach na 40 mld zł (dla zobrazowania, o jakich pieniądzach mówimy – budżet NFZ w 2015 r. to ponad 60 mld zł). Co w tej sytuacji warto zrobić? Może należałoby zobowiązać obie skonfliktowane strony, pracodawcę i pracownika, do skorzystania z mediacji przed skierowaniem sprawy do sądu (wymagałoby to oczywiście zmian legislacyjnych). Zastanówmy się, kto byłby przeciw: pracodawcy? Przecież mediacja pomoże im zaoszczędzić czas i pieniądze. Pracownicy? Przecież mediacja to szansa na lepsze zakończenie sporu niż poprzez wyrok sądu. Państwo? Powinno wspierać takie rozwiązania, bo odciążają sądy. Związki zawodowe? Czy będą zdania, że pracownik ma zrezygnować z szansy, jaką daje mediacja? Spory pracownicze mają swoją specyfikę i zapewne byłoby wiele pytań, ale na pewno warto rozpocząć debatę na ten temat.
Mediacja w sprawach konfliktów pracowniczych ma jeszcze drugie oblicze. Tu nie trzeba zmian legislacyjnych, lecz menedżerskiej decyzji podjętej po zadaniu sobie pytania: czy nam się to opłaca? Odpowiedź po przeprowadzeniu „audytu konfliktów” w przedsiębiorstwie zapewne będzie jednoznaczna. Wprowadzenie wewnętrznego systemu rozwiązywania sporów w korporacji musi dać wymierne korzyści finansowe, może też stanowić szansę na wypracowanie innych jakościowo relacji z pracownikami i budowę pozytywnego wizerunku przedsiębiorstwa. Wyzwaniem będzie stworzenie rozwiązań systemowych, a nie doraźne interwencje, ale i nagroda wydaje się warta wysiłku: lepsze relacje
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
16 listopada 2015
Strona2
wewnątrz firmy i niższe koszty pośrednie i bezpośrednie konfliktów. Konflikty są nieuniknione w każdej sferze naszego życia, również w firmach, musimy w Polsce nauczyć się z nimi profesjonalnie postępować.
Mam cichą nadzieję,
że moje uwagi dotrą do działów HR nowocześnie myślących korporacji, ale liczę też na to, że gdzieś w którymś z ważnych urzędów państwowych ktoś postawi sobie pytanie: czy warto się tym zająć? I wierzę, że odpowiedź będzie pozytywna.
Maciej Bobrowicz; 13-11-15
radca prawny, dyrektor Centrum Mediacji Gospodarczej przy KRRP
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... -krok.html
Minister sprawiedliwości nie nadużywa kasacji do Sądu Najwyższego
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/Prawo-karne/311169967 ... szego.html
Choć przewidywano, że pojawi się tysiące wniosków o interwencję szefa resortu sprawiedliwości, jest ich niespełna 600.
W ciągu roku do Ministerstwa Sprawiedliwości wpłynęło łącznie 581 wniosków o kasację. Rozpoznano 170 spraw, z których wywiedziono sześć kasacji.
Kasacja to dla wielu ostatnia szansa na zmianę niekorzystnego wyroku, tj. od prawomocnego orzeczenia sądu kończącego postępowanie. Mogą składać ją strony procesu karnego i podmioty szczególne: prokurator generalny, rzecznicy: praw obywatelskich i dziecka, oraz od listopada 2014 r. również minister sprawiedliwości
Z sześciu kasacji ministra, które wpłynęły do SN, trzy zostały już rozpoznane. Wszystkie zgodnie ze stanowiskiem ministra. Pierwsza została formalnie zarejestrowana w SN w kwietniu 2015 r. Dotyczyła postanowienia sądu apelacyjnego zmieniającego postanowienie Sądu Okręgowego w Gliwicach. Chodziło o postępowanie dotyczące warunkowego przedterminowego zwolnienia skazanego z odbycia reszty kary więzienia.
1809 kasacji złożyły w latach 2010–2014 podmioty specjalne, np. RPO, a strony – 6624
Pozostałe dotyczyły naruszeń prawa do obrony w postępowaniu przed sądem II instancji oraz konsensualnego trybu rozpoznania sprawy przez zmianę wyroku przez sąd II instancji mimo braku zgody oskarżonego na zmianę warunków zawartej ugody, a także prawa materialnego – orzeczenie o warunkowym przedterminowym zwolnieniu z odbycia reszty kary więzienia zostało wydane przez sąd z błędnym określeniem minimalnego okresu próby wobec skazanego.
80 proc. kasacji stron Sąd Najwyższy uznał w 2014 r. za bezzasadne, a cztery lata wcześniej – 77 proc.
Od 2010 do 2014 r. podmioty specjalne złożyły w sumie 1809 kasacji. W tym prokurator generalny – 1515 tys., rzecznik praw obywatelskich – 293, a rzecznik praw dziecka – jedną. W tym samym czasie strony, niezadowolone z prawomocnych rozstrzygnięć, wniosły 6624 skargi kasacyjne.
Najskuteczniejszy w składaniu kasacji jest Andrzej Seremet, prokurator generalny. W minionym roku Sąd Najwyższy uwzględnił prawie wszystkie przez niego wniesione. W 2013 r. miał 90-proc. skuteczność, a w 2014 r. nawet 98-proc. Drugie miejsce zajmuje rzecznik praw obywatelskich – 85 proc. skuteczności.
Zdecydowanie najgorzej wypadł w ostatnim czasie rzecznik praw dziecka – jedyna kasacja, którą złożył, została oddalona jako oczywiście bezzasadna. Mało skuteczne są też skargi stron – uwzględniono jedynie 11,6 proc.
Z roku na rok statystyki są gorsze. O ile w 2010 r. kasacje bezzasadne stron stanowiły nieco ponad 77 proc., o tyle już w 2011 r. przekroczyły 80 proc., w 2012 r. – 81 proc; w 2014 r. ponad 80 proc. Tymczasem w tych samych latach liczba
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
16 listopada 2015
Strona3
kasacji bezzasadnych prokuratora generalnego wyniosła jedynie 1,5 do 3 proc., a rzecznika praw obywatelskich – od 1,5 proc. do 6, 5 proc.
Opłata za kopię nagrania z rozprawy karnej
Agata Łukaszewicz, http://www4.rp.pl/W-sadzie-i-urzedzie/3 ... arnej.html
Zapis z rozprawy karnej nie ma charakteru protokołu elektronicznego.
Od początku 2016 r. rozprawy karne będą nagrywane. Z rejestracji będzie można zrezygnować tylko w dwóch przypadkach: gdy nagranie będzie niemożliwe ze względów technicznych, np. z powodu braku sprzętu, oraz gdy jawność rozprawy zostanie wyłączona. Z tym że zapis ten nie będzie miał charakteru protokołu elektronicznego jak w sprawach o wykroczenia. Tak wynika z projektu rozporządzenia ministra sprawiedliwości w sprawie utrwalania dźwięku albo obrazu i dźwięku dla celów procesowych w postępowaniu karnym. Wprowadzane rozwiązanie ma być etapem przejściowym między protokołem tradycyjnym a elektronicznym.
Za sporządzenie i przekazanie kopii zapisów uprawnione podmioty będą musiały zapłacić. Ministerstwo zaproponowało kwotę 6 zł za każdy wydany nośnik informatyczny i 20 zł za każdy analogowy. Gdy wykonanie kopii przez organ prowadzący nie będzie możliwe, bo np. grozi zniekształceniem zapisu, kopię mają wykonywać laboratoria specjalistyczne. Wówczas opłata będzie wynosiła 100 zł plus 15 zł za każdy skopiowany informatyczny nośnik danych; 30 zł za każdą rozpoczętą godzinę kopii zapisu na nośniku analogowym.
Etap legislacyjny: konsultacje społeczne
Nowa władza chce unieważnić wybór pięciu sędziów TK
To obecny Sejm powinien zdecydować o obsadzie 1/3 trybunału – twierdzą politycy PiS. I chcą to umożliwić, zmieniając prawo. To zamach na sądownictwo – grzmią konstytucjonaliści
Wszystko miało potoczyć się błyskawicznie: jeszcze w piątek PiS zamierzał przegłosować nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, której celem było anulowanie decyzji Sejmu poprzedniej kadencji co do wyboru pięciu sędziów trybunału. Coś jednak poszło nie tak. Poseł Stanisław Piotrowicz, reprezentant wnioskodawców, przesłał bowiem marszałkowi Sejmu pismo o wycofaniu projektu „w wersji przedłożonej 12 listopada 2015 r.”. Zadeklarował jednak, że projekt zostanie złożony powtórnie po wprowadzeniu do niego „poprawek technicznych”.
– Należy więc spodziewać się, że w warstwie merytorycznej ten projekt się nie zmieni, a jeśli już, to zmiany nie będą istotne. A szkoda, bo rozwiązania w nim proponowane są pogwałceniem wielu konstytucyjnych zasad – komentuje prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Uniwersytetu Humanistyczno-Społecznego SWPS.
Pogwałcenie zasad
Jeżeli projekt stałby się obowiązującym prawem, z zasiadaniem w gmachu przy Alei Szucha musieliby pożegnać się: Roman Hauser, Krzysztof Ślebzak, Andrzej Jakubecki, Bronisław Sitek oraz Andrzej Jan Sokala. To właśnie oni zostali wybrani do TK przez poprzedni Sejm. Stało się to na październikowym posiedzeniu izby niższej, a więc tuż przed końcem jej kadencji. Przy tym pozwoliły na to jedynie przepisy przejściowe nowej ustawy o TK (Dz.U. z 2015 r. poz. 1064), które również zostały uchwalone rzutem na taśmę przez odchodzącą koalicję.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
16 listopada 2015
Strona4
To wywołało kontrowersje. Zgłaszał je m.in. prezydent Andrzej Duda (patrz: grafika), który z tych właśnie powodów do dziś nie odebrał od nowo wybranych sędziów TK ślubowania, mimo upływu kadencji odchodzących – Wojciecha Hermelińskiego, Marii Gintowt-Jankowicz i Marka Kotlinowskiego.
– Skoro prezydent miał takie wątpliwości, to powinien je wyrazić we wniosku do TK. To bowiem trybunał jest w naszym kraju jedynym organem, który jest władny ocenić, czy przepisy regulujące zasady wyboru sędziów trybunału są zgodne z ustawą zasadniczą, czy też nie – mówi prof. Chmaj.
Nic jednak nie wskazuje, aby prezydent zdecydował się na taki ruch. Co więcej, wygląda na to, że już nie będzie musiał głowić się, czy powinien, czy też nie powinien odbierać ślubowania od sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Zgodnie bowiem z zaprezentowanym przez PiS projektem: „w przypadku kandydatów, którzy przeszli procedurę przewidzianą w art. 17 ust. 2 ustawy z dnia 25 czerwca 2015 r. (o Trybunale Konstytucyjnym – red.), a nie rozpoczęli kadencji w rozumieniu niniejszej ustawy, wybór przeprowadza się od początku, zgodnie z nowymi przepisami”. Obecne prezydium Sejmu oraz grupy posłów miałyby więc siedem dni od wejścia w życie nowych regulacji na przedstawienie własnych kandydatów.
– Ten przepis to jawne pogwałcenie kilku zasad konstytucyjnych, a w tym zasady legalizmu, państwa prawa, czy wreszcie zasady praw nabytych. Przecież te osoby stały się już sędziami i tego nie da się cofnąć, pisząc nowe regulacje – twierdzi prof. Chmaj.
Jeżeli chodzi o regulacje dotyczące sędziów TK, to PiS chce również wprowadzenia zasady, zgodnie z którą ich wyboru dokonywać będzie ten Sejm, w trakcie kadencji którego odchodzą poprzedni sędziowie konstytucyjni. Autorzy projektu proponują też, aby dookreślić, że kadencja sędziego TK rozpoczyna się w momencie złożenia przez niego ślubowania (ma to się dziać w ciągu 30 dni) prezydentowi. To – zdaniem projektodawców – pozwoliłoby uniknąć wątpliwości, czy kadencja rozpoczyna się z chwilą wyboru przez Sejm, czy właśnie po ślubowaniu.
Drastyczne skrócenie
Emocje wywołały również plany drastycznego skrócenia vacatio legis proponowanej nowelizacji. Zgonie z projektem miałby on wynieść jedynie siedem dni. Tymczasem zasadą jest, że akty rangi ustawowej wchodzą w życie – co do zasady – po 30 dniach od ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw. Co stało za taką decyzją projektodawców? Oni sami twierdzą, że troska o sam trybunał. Jak bowiem można przeczytać w uzasadnieniu projektu, „skrócenie terminu wejścia w życie części norm jest uzasadnione koniecznością działania w interesie Trybunału Konstytucyjnego i zagwarantowania mu ciągłości pracy”.
Inaczej to widzi prof. Marek Chmaj.
– Odbieram to jako zamach nie tylko na TK, ale na cały system sądowniczy w Polsce – mówi.
Inni eksperci dodają, że wygląda to na początek demontażu sądownictwa konstytucyjnego.
Problem z kadencyjnością
Kolejnym pomysłem PiS ma być wprowadzenie kadencyjności na stanowiskach prezesa oraz wiceprezesów TK. Konstytucjonaliści są zgodni, że sam pomysł jest dobry. Przypomnijmy, że Sejm poprzedniej kadencji wprowadził kadencyjność również na stanowiskach prezesów poszczególnych izb Sądu Najwyższego. Funkcje kierownicze w trybunale są więc ostatnimi na najwyższych szczeblach władzy publicznej, które nie są czasowo ograniczone.
PiS zaproponował więc, aby kadencja prezesa i wiceprezesów TK trwała trzy lata. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie przepis przejściowy, zgodnie z którym obecny prezes trybunału Andrzej Rzepliński miałby utracić tę funkcję w momencie wejścia w życie ustawy, a jego zastępcy po 45 dniach od tego terminu.
– Takich rzeczy się nie robi. Prawo, zwłaszcza gdy odbiera jednostkom jakieś uprawnienia, nie może przecież działać wstecz – protestuje Marek Chmaj.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
16 listopada 2015
Strona5
Małgorzata Kryszkiewicz; https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... ow-tk.html
Adwokatura przed sądem
Co wolno wojewodzie...” – tak zaczyna się formułka, którą dorośli próbują utemperować równościowe zapędy młodych ludzi. Gorzej jednak, gdy taką „zasadę” próbuje się narzucić całej grupie świadomych praw i obowiązków, poważnych, ciężko pracujących osób.
Gdy we wrześniu 2011 r. opolscy sędziowie i prokuratorzy zorganizowali protest, biorąc urlopy na żądanie i robiąc 20-minutowe przerwy w rozprawach, adwokatura poparła ich słuszne postulaty. O co wówczas chodziło? O zamrożenie przez rząd waloryzacji płac, którą gwarantują sędziom przepisy z 2009 roku. Ale gdy latem 2015 roku adwokaci zorganizowali protest przeciwko pozornej waloryzacji stawek za sprawy z urzędu, polegający na nieprzekazywaniu list obrońców z urzędu, prezes Sądu Okręgowego w Opolu odwdzięczył się właśnie w stylu „co wolno wojewodzie...”. Otóż prawem kaduka sam zdecydował, że gotowi do – niesprawiedliwie wynagradzanych – obron z urzędu mają być wszyscy adwokaci izby opolskiej, czy tego chcą, czy nie.
Forma protestu Okręgowej Rady Adwokackiej w Opolu – nieprzekazanie prezesom właściwych sądów wykazów obrońców deklarujących gotowość świadczenia pomocy prawnej oskarżonych z urzędu (tzw. list A i B) – nie była wymysłem jednej izby. Była szeroko i publicznie omawiana w środowisku Adwokatury. Naczelna Rada Adwokacka w uchwale z 27 czerwca br. zaproponowała nieprzekazywanie list B. ORA w Opolu zdecydowała się na ostrzejszą formę protestu. Rozumiem to dobrze, gdyż postawa ministra sprawiedliwości mocno sfrustrowała adwokaturę. Właśnie z tego powodu NRA odeszła od stołu, przy którym negocjowano z ministrem sprawiedliwości zmianę stawek za sprawy z urzędu. NRA nie miała innego wyjścia, bo przedstawiciele ministra sprawiedliwości – zamiast poważnie negocjować – składali propozycje tylko pozornie oznaczające zmiany, a w rzeczywistości zmierzające do dalszego konserwowania zupełnie nierynkowych stawek. Nowe metody wyliczania stawek dawały bowiem stary wynik. Politykę ministra można zatem podsumować krótko: „jak podwyższyć, żeby nie podwyższać”.
To, że zmiany te miały charakter pozorny, podkreślają nie tylko adwokatura, ale nawet Sąd Najwyższy w swojej niedawno sporządzonej opinii do projektu rozporządzenia ministra sprawiedliwości dotyczącego stawek adwokackich i radcowskich za prowadzenie spraw z urzędu.
Gdy w tym gorącym czasie Prezydium NRA zaproponowało formę protestu polegającą na nieprzekazywaniu list obrońców z urzędu, pojawiły się głosy, że jest to protest zbyt miękki; że nikt takiego protestu nie zauważy. Nic bardziej mylnego. Oprócz brawurowej akcji prezesa sądu w Opolu, który po prostu bez pardonu wpisał na listę obrońców z urzędu wszystkich adwokatów z izby opolskiej, zbyt miękki protest adwokatury doczekał się także finału w Sądzie Najwyższym. Minister sprawiedliwości postanowił złożyć trzy skargi na uchwały: Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej, Zgromadzenia Adwokatów Izby Warszawskiej oraz Okręgowej Rady Adwokackiej w Opolu. Choć Sąd Najwyższy uchylił uchwały w sprawie protestów, to jednak uważam, iż podjęcie ich było słuszne. Pokazało bowiem dobitnie stanowisko naszego środowiska. Znając jego determinację w tej sprawie, wiem i jednocześnie obiecuję, że na tym nie koniec starań naszego samorządu, aby stawki wreszcie zostały urealnione.
Niezależnie od tego zastanawiam się, jak to jest, że protestować w obronie swoich interesów mogą wszyscy: pielęgniarki, lekarze, górnicy, nauczyciele, nawet sędziowie i prokuratorzy, ale gdy adwokaci upominają się o swoje prawa, spotykają się wyłącznie z atakami. I to, co gorsza, ze strony środowisk, które powinny doskonale rozumieć, że za uczciwą i dobrą pracę należy się uczciwe wynagrodzenie.
Andrzej Zwara - prezes Naczelnej Rady Adwokackiej
https://edgp.gazetaprawna.pl/artykuly/6 ... sadem.html
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
16 listopada 2015
Strona6
Zbigniew Ziobro Ministrem Sprawiedliwości
Prezydent RP Andrzej Duda, na wniosek Prezesa Rady Ministrów Beaty Szydło, wręczył dzisiaj (16 listopada 2015 r.) Zbigniewowi Ziobrze akt powołania na urząd Ministra Sprawiedliwości.
Zbigniew Ziobro (ur. 18 sierpnia 1970 r. w Krakowie) – prawnik, absolwent Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim, ukończył aplikację prokuratorską w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach.
W 2000 r. został powołany przez Ministra Sprawiedliwości, Lecha Kaczyńskiego, na stanowisko sekretarza zespołu ds. nowelizacji kodyfikacji prawa karnego, następnie podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości (2001 r.). W latach 2005-2007 Minister Sprawiedliwości i Prokurator Generalny. W roku 2006 otrzymał tytuł Człowieka Roku tygodnika „Wprost”.
Poseł na Sejm IV, V i VI kadencji (w latach 2003-2004 członek komisji śledczej ds. tzw. „afery Rywina”), następnie poseł do Parlamentu Europejskiego (2009-2014), gdzie zasiadał w Komisji Prawnej. W 2015 r. ponownie uzyskał mandat posła na Sejm RP. Założyciel i prezes partii Solidarna Polska.
Żonaty, ojciec dwóch synów.
Wydział Komunikacji Społecznej i Promocji Ministerstwo Sprawiedliwości
http://ms.gov.pl/pl/informacje/news,774 ... wosci.html Dodatek refleksyjny…
Praca daje Polakom mało szczęścia
Anita Błaszczak, http://www4.rp.pl/Sciezki-kariery/31115 ... escia.html
Najbardziej zadowoleni są w Belgii i Norwegii. W Polsce niezadowolenie powoduje chęć do zmiany firmy.
Satysfakcja z pracy, gotowość do polecania swojego pracodawcy innym i prawdopodobieństwo zmiany zatrudnienia w najbliższym czasie składają się na globalny wskaźnik szczęścia pracowników, który firma doradcza Universum opracowała na podstawie badania przeprowadzonego wśród ponad 250 tys. specjalistów w 55 krajach świata, w tym w Polsce.
W podziale na branże do najbardziej szczęśliwych autorzy raportu zaliczają prawników, specjalistów z branży lotniczej i zbrojeniowej oraz nauki. Najgorzej wypadł handel detaliczny, wśród mało szczęśliwych sektorów jest też produkcja przemysłowa, turystyka i media.
Zachęta do mobilności
Wśród państw zestawienie najbardziej szczęśliwych specjalistów otwierają Belgia, Norwegia i Kostaryka. To kraje, w których większość uczestników badania deklaruje zadowolenie z pracy, ma dobrą opinię o swojej firmie i nie jest zainteresowana odejściem do innego pracodawcy. Tacy lojalni i stabilni pracownicy określani przez ekspertów Universum jako „spełnieni" dominują także w pozostałych krajach z pierwszej dziesiątki zestawienia, którą zamyka Rosja. Co ciekawe, jest w niej również Grecja, co można wiązać ze skutkami kryzysu. Praca stała się tam tak cennym dobrem, że sam fakt jej posiadania jest już powodem do szczęścia pracownika.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
16 listopada 2015
Strona7
Polskich specjalistów – wraz z Brytyjczykami, Włochami i Irlandczykami – autorzy raportu zaliczyli do grupy „poszukujących". To jedna z dwóch grup zatrudnionych, które są największym wyzwaniem dla pracodawców. Jej przedstawiciele są niezadowoleni z pracy, co powoduje m.in. niechęć do polecania swojej firmy znajomym. Pracownicy ci mają wysoką motywację do zmiany zatrudnienia.
Widać to w badaniach, które prowadzi agencja zatrudnienia Randstad – według niej Polacy należą do najbardziej mobilnych pracowników w Europie. Aż 27 proc. uczestników najnowszej, jesiennej edycji Monitora Rynku Pracy wskazało, że w ostatnich miesiącach zmieniło zatrudnienie – wyższy odsetek takich deklaracji był tylko w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. W tych krajach wskaźnik szczęścia pracowników jest na podobnie niskim poziomie jak w Polsce. W naszym kraju znacząco wzrósł teraz odsetek badanych – z 9 do 16 proc. – którzy zmienili pracę z powodu niezadowolenia z pracodawcy.
Bardziej pewni siebie
– Wysoki koszt rekrutacji i zatrudnienia nowych pracowników oznacza, że firmy muszą zwracać większą uwagę na satysfakcję i zaangażowanie załogi – podkreślają autorzy badania, przypominając, że przekonanie o łatwości znalezienia nowego zajęcia zwiększa otwartość na zmianę pracy. W USA, gdzie pracownicy są zadowoleni z pracy, ale niezbyt lojalni, niemal co drugi ocenia, że znalazłby porównywalne zajęcie w ciągu pół roku. W Polsce twierdzi tak aż 70 proc. badanych przez Randstad.
Psycholog biznesu Krzysztof Kosy zwraca jednak uwagę, że porównując opinie pracowników z różnych państw, trzeba pamiętać o różnicach kulturowych i o skłonności Polaków do narzekania i krytycznej oceny sytuacji mimo wykazanego np. w Diagnozie Społecznej 2015 wysokiego poczucia szczęścia i zadowolenia z siebie.
– Dla Polaków ważne są takie wartości jak rodzina, więzi z bliskimi. Nie oczekujemy, że praca zapewni nam poczucie szczęścia, gdyż traktujemy ją raczej jak środek, a nie cel w życiu – uważa psycholog.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 11 20


PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 listopada 2015
Strona1
Spis treści
Uchwała Komisji Praw Człowieka przy Krajowej Radzie Radców Prawnych z 20.11.2015 r. …………1
Senat przyjął nowelizację ustawy o T……………………………………….1
Sądy są zabezpieczeniem obywatela przed zakusami polityków…………………2
SN osądził zmarłego radcę prawnego……………………………………………….3
Prokurator generalny: Zbyt niskie stawki adwokackie niezgodne z konstytucją…………………………………..4
Spełnia się najczarniejszy sen konstytucjonalistów……………….………………..4
Sprawa Kamińskiego przejdzie do annałów prawniczych……………4
Będzie ponowny wybór pięciu sędziów TK - prezydent podpisał nowelę ustawy……..5
Test na uczciwość……………………..7
www.kirp.pl Uchwała Komisji Praw Człowieka przy Krajowej Radzie Radców Prawnych z 20.11.2015 r. Komisja Praw Człowieka przy Krajowej Radzie Radców Prawnych z dużym zaniepokojeniem przyjęła tryb i sposób uchwalenia ustawy zmieniającej ustawę o Trybunale Konstytucyjnym nacechowany niczym nieuzasadnionym pośpiechem i z bezprecedensowym pominięciem konsultacji społecznych oraz opinii prawnych. Działania podejmowane w sprawie wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego rodzą obawy dążenia do podporządkowania najwyższej instytucji stojącej na straży Konstytucji RP władzy ustawodawczej, co godzi w fundamentalną w demokracji konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy, a tym samym w niezależność i niezawisłość sędziowską, bez których konstytucyjne prawo do sądu dla każdego obywatela jest tylko iluzją. Komisja wyraża nadzieję, że Prezydent RP czuwając na przestrzeganiem Konstytucji skorzysta z prerogatyw przysługujących Głowie Państwa dla ochrony demokratycznego państwa prawa. Przewodnicząca Komisji Praw Człowieka Magdalena Witkowska
Senat przyjął nowelizację ustawy o TK
Senatorowie debatowali nad tą nowelizacją do późnych godzin nocnych. Za głosowało 60 senatorów, 23 było przeciw, dwie osoby wstrzymały się od głosu.
Nowelizacja ustawy o TK autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, którą w czwartek przyjął Sejm, została zaakceptowana bez poprawek.
Przewiduje ona m.in. ponowny wybór następców pięciorga sędziów TK, których kadencja mija w 2015 r. Z przepisów wynika, że "termin na złożenie wniosku [o powołanie następców] wynosi 7 dni od dnia wejścia w życie ustawy".
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 listopada 2015
Strona2
Ponadto zgodnie z nowymi regulacjami prezes TK będzie powoływany przez prezydenta na okres trzech lat, spośród co najmniej trzech kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Prezesem TK będzie można zostać dwukrotnie.
Ustawa przewiduje też, że kadencja dotychczasowego prezesa i wiceprezesa Trybunału wygaśnie po upływie trzech miesięcy od wejścia w życie nowelizacji. Takiemu zapisowi sprzeciwił się m.in. senator Piotr Zientarski. Rekomendował on również zmianę wprowadzającą czteroletnią kadencję prezesa TK.
Poprawki do protokołu zgłosiło też kilku innych senatorów PO. Ostatecznie na niewiele się to jednak zdało.
Nocne obrady Senatu i ekspresowe tempo procedowania nad nowelizacją spotkały się z krytyką przedstawicieli opozycji.
Jan Rulewski nazwał prace nad ustawą, która „niszczy sąd sądów”, „czarną nocą listopadową Senatu”. W jego ocenie obecna władza „wprowadza fałszywe struktury państwa demokratycznego” - cytuje jego wypowiedź TVP Info.
Z kolei Piotr Zientarski podkreślał, że nie przypomina sobie, żeby ustawa ustrojowa była procedowana w Senacie bez opinii konstytucjonalistów. "Tym bardziej, że nasze biuro legislacyjne w sposób jednoznaczny przedstawiło nie wątpliwości, ale konkretne zarzuty niekonstytucyjności- wskazuje senator.
PS/źródło: Senat, TVP Info ; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... -o-tk.html
Sądy są zabezpieczeniem obywatela przed zakusami polityków
Sędzia Rafał Puchalski: Prezydent niepotrzebnie doprowadził do sytuacji, w której pod jego adresem są stawiane zarzuty działania politycznego.
Ewa Maria Radlińska: W marcu tego roku warszawski Sąd Rejonowy skazał Mariusza Kamińskiego (byłego szefa CBA) na 3 lata pozbawienia wolności i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk. Na początku listopada Kamiński wniósł apelację. A teraz został ułaskawiony przez prezydenta. Jest pan sędzią karnym, a więc osobą szczególnie wrażliwą na tę część prawa. I co pan myśli o tym?
Rafał Puchalski, sędzia: Art. 42 ust. 1 konstytucji stanowi, że każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu. Ta konstytucyjna gwarancja znalazła odzwierciedlenie w art. 5 par. 1 kodeksu postępowania karnego. Sąd orzekający w sprawie pana ministra Mariusza Kamińskiego procedował w zawodowym trzyosobowym składzie i co należy podkreślić, odnośnie zapadłego wyroku, żaden z sędziów nie zgłosił zdania odrębnego. Nie wolno mi, a tym bardziej nie czuję się uprawniony, do oceny prawidłowości zapadłego orzeczenia. Jedynym organem, który miał prawo do weryfikacji treści orzeczenia był sąd II instancji. Ponieważ nie doszło do rozpoznania apelacji, pan Kamiński jest osobą niewinną w świetle przepisów prawa. Z przykrością słuchałem uzasadnień polityków, którzy w oparciu jedynie o swoje subiektywne odczucie, ewentualnie o doniesienia medialne oceniali wyrok. Jest to moim zdaniem niedopuszczalne w krajach dojrzałej demokracji. I podkreślę, że dotyczy to w takim samym stopniu wszystkich stron sceny politycznej.
EMR: A ja z przykrością słucham o lekceważeniu wyroków i procedury karnej przez głowę państwa!
RP: Jestem przerażony sytuacją, w której uzasadnieniem decyzji o ułaskawieniu jest uznanie, że sprawa była „polityczna”. Przeraża mnie to, ponieważ o ile przyzwyczaiłem się do ferowania wyroków przez środowisko polityków, którzy zawsze krytykują sądy, jeżeli orzeczenie nie jest zgodne z ich oczekiwaniami i zawsze sądy działają w takich sytuacjach na „zlecenie władzy”, to od pana prezydenta oczekiwałbym chociażby kilku-zdaniowego, ale merytorycznego uzasadnienia. Tymczasem pan prezydent niepotrzebnie doprowadził do sytuacji, w której pod jego adresem są stawiane zarzuty działania politycznego. W takiej konfiguracji różne środowiska będą oceniały jego postępowanie jako polityczne. Pozostaje zadać pytanie retoryczne: Kto będzie oceniał kiedy wyrok jest polityczny?
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 listopada 2015
Strona3
EMR: Wróćmy do przepisów. Te regulujące kwestie ułaskawienia zawarte są w dziale XII kodeksu postępowania karnego opatrzonego tytułem: „Postępowanie po uprawomocnieniu się orzeczenia”. A orzeczenia prawomocnego w sprawie nie ma. Mogą być tu jakieś wątpliwości interpretacyjne?
RP: Przepisy procedury karnej nie budzą pozornie większej wątpliwości. Wydaje się oczywistym, że usytuowanie przepisów w tym dziale wskazuje na to, że procedura ułaskawienia jest wszczynana po uprawomocnieniu się orzeczenia. Niestety tak nie jest, ponieważ przepisy k.p.k., moim zdaniem, same w sobie są lekko sprzeczne i tym samym nie dziwi mnie obecna dyskusja odnośnie prawidłowości procedury ułaskawienia przez pana prezydenta przed orzeczeniem sądu II instancji. Tytuł działu jest jasny i nawet nie powinien być interpretowany. Natomiast już zawarte w przepisach sformułowania nie są tak jednoznaczne.
EMR: Proszę podać przykład.
RP: Przykładem będzie wyrok w którym warunkowo umorzono postępowanie karne względem sprawcy. Żaden z dotychczasowych komentatorów nie zwrócił na to uwagi, a przecież Sąd Najwyższy uznaje warunkowe umorzenie postępowania za odstąpienie od skazania i karania sprawcy. Ustawa o KRK również nie traktuje warunkowego umorzenia postępowania jako skazania, skoro w art. 1 ust. 2 pkt 1 określa odrębną kategorię informacji, wskazując, iż KRK zawiera dane osób prawomocnie skazanych za przestępstwa lub przestępstwa skarbowe. Wracając do sprawy pana Kamińskiego, to zwolennicy decyzji pana prezydenta wywodzą uprawnienie dla niego do ułaskawienia przed uprawomocnieniem się wyroku bezpośrednio z normy art. 139 konstytucji. Przeciwnicy argumentują to właśnie usytuowaniem procedury ułaskawieniowej w omawianym dziale oraz szczegółowym jej opisem.
EMR: A kto ma rację?
RP: Jestem przekonany, że każda ze stron pozostanie przy swoim stanowisku i ta precedensowa decyzja stanie się przyczynkiem do zmian ustawodawczych, rozwiewających wątpliwości.
EMR: No dobrze, to czy wyroki karne mają jeszcze jakieś znaczenie?
RP: Sądy są powołane do rozstrzygania spraw karnych i jako jedyne są uprawnione do oceny stanu faktycznego oraz jego reasumpcji pod ewentualną normę prawa materialnego. Z kolei prezydent ma prerogatywę do stosowania prawa łaski. Można się nie zgadzać z decyzją głowy państwa, ale sądy nie są od oceny motywów jego działania. Sądy muszą się do decyzji ułaskawieniowych stosować w ramach obowiązujących przepisów. Czym innym jest jednak dokonywanie publicznej oceny wyroku przez polityka. Jest to niedopuszczalne i podważa zaufanie obywatela do wymiaru sprawiedliwości. To prosta droga do wprowadzenia trybunałów ludowych w miejsce przepisów. Muszę jednak zwrócić uwagę, że ta niebezpieczna tendencja istnieje już od dłuższego czasu. Obecna opozycja w wielu wypadkach pozwalała sobie na ocenianie merytoryczne wyroków, w zależności od potrzeb.
EMR: Ale obecna władza podobno (według doniesień medialnych) pozwala sobie na ułaskawianie, nawet bez zaglądania do akt sprawy. Lepsza nie jest.
RP: Jeżeli prawdą są te doniesienia to niewątpliwie należy to ocenić bardzo krytycznie. Sytuacja taka świadczyłaby o przedmiotowym traktowaniu przeprowadzonej procedury ułaskawieniowej. Mam nadzieję, że doniesienia te nie są prawdziwe.
EMR: A to kolejna wątpliwość co do bycia w zgodzie z prawem przez głowę państwa.
RP: Nie jestem uprawniony do oceniania działań pana prezydenta. Sądy mają obowiązek wykonać decyzję skorzystania przez prezydenta z prawa łaski. W sprawie pana Kamińskiego pan prezydent skorzystał z ułaskawienia w formie umorzenia postępowania. Szkoda, że nie upubliczniono normatywnej podstawy tego umorzenia (art. 17 k.p.k.), ale w przeciwieństwie do niektórych komentatorów uważam, że decyzja ta kończy definitywnie postępowanie.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 listopada 2015
Strona4
EMR: No to na koniec: najpierw manipulacje wątpliwe konstytucyjnie przy ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, a teraz wątpliwe prawnie ułaskawienie. Czy sędziowie nie powinni już - jako środowisko - interweniować?
RP: Z ubolewaniem obserwuję wspomniane zdarzenia. Tym bardziej jest to smutne, że od wielu już lat politycy, w toku kampanii wyborczych zarzucają ekipom rządzącym zamachy na demokrację, działania na rzecz partyjnych interesów, a gdy osiągają cel polegający na przejęciu władzy w państwie, zapominają co krytykowali. Wydaje się, że jedynie niezawiśli sędziowie oraz niezależne sądy są zabezpieczeniem obywatela przed zakusami polityków. Mam nadzieję, że środowisko sędziowskie wykaże się odwagą cywilną i jeżeli będzie dochodziło do sytuacji wkraczania polityki w sferę odrębności władzy sądowniczej z całą mocą się temu przeciwstawi.
Rozmawiała: Ewa Maria Radlińska; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... tykow.html
SN osądził zmarłego radcę prawnego
Sąd Najwyższy uznał, że skoro skarga kasacyjna wniesiona jest na korzyść obwinionego, to sprawę można rozpoznać mimo śmierci radcy prawnego.
Sąd Najwyższy rozstrzygał sprawę dyscyplinarną radcy prawnego, który zmarł w trakcie postępowania. Dyscyplinarka została wszczęta, bowiem jako pełnomocnik z wyboru Arkadiusz W. nie wniósł w imieniu swojej klientki zażalenia na niekorzystne dla niej postanowienie oraz nie rozliczył się z nią w procesie o nakaz zapłaty. Został też skazany za jazdą pod wpływem alkoholu.
Sąd dyscyplinarny I instancji uznał, że radca prawny swoim zachowaniem naruszył zasady etyki i orzekł wobec niego karę zawieszenia wykonywania zawodu oraz zakaz patronatu na 5 lat. Od tego wyroku minister sprawiedliwości złożył odwołanie, a sąd II instancji karę złagodził.
Obwiniony nadal jednak uważał, że potraktowano go zbyt surowo. Dlatego jego pełnomocnik złożył skargę kasacyjną do SN.
Sąd Najwyższy uznał, że skoro skarga kasacyjna wniesiona jest na korzyść obwinionego, to sprawę można rozpoznać mimo śmierci radcy prawnego. W postanowieniu 17 listopada SN utrzymał karę w mocy, gdyż kasacja okazała się bezzasadna.
PS/źródło: lex.pl; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/radcow ... wnego.html
Prokurator generalny: Zbyt niskie stawki adwokackie niezgodne z konstytucją
Zdaniem szefa prokuratury, ustalenie stawki minimalnej wynagrodzenia adwokata w sprawach o świadczenia pieniężne z ubezpieczenia społecznego i zaopatrzenia emerytalnego, na kwotę 60 zł, narusza ustawę zasadniczą.
Prokurator generalny przedstawił Trybunałowi Konstytucyjnemu stanowisko w sprawie zainicjowanej skargą konstytucyjną, do której wcześniej przystąpił rzecznik praw obywatelskich.
Wskazał w nim, że par. 12 ust. 2 rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 28 września 2002 r. w sprawie opłat za czynności adwokackie oraz ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów nieopłaconej pomocy prawnej udzielonej z urzędu, w brzmieniu obowiązującym do 31 lipca 2015 r., jest niezgodny z art. 45 ust. 1 w zw. z art. 31 ust. 3 konstytucji.
Argumentował, że określenie stawki minimalnej w kwocie nieodpowiadającej niezbędnemu nakładowi pracy pełnomocnika oraz stopniowi skomplikowania sprawy, prowadzi do obciążenia strony wygrywającej przeważającą częścią poniesionych kosztów zastępstwa procesowego.
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 listopada 2015
Strona5
Zakwestionowany przepis skutkuje nieprawidłowym ukształtowaniem rozkładu praw i obowiązków stron postępowania sądowego. Ponadto w sposób nieproporcjonalny ogranicza prawo dostępu do sądu oraz prawo do odpowiedniego ukształtowania procedury sądowej - uważa prokurator generalny.
PS/źródło: RPO; http://www.prawnik.pl/wiadomosci/prokur ... tucja.html
Spełnia się najczarniejszy sen konstytucjonalistów
Uniemożliwienie orzekania sędziom wybranym do Trybunału Konstytucyjnego przez Sejm jest zamachem na władzę sądowniczą - powiedział były prezes TK Jerzy Stępień w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
- W najczarniejszych snach nie mógłbym sobie wyobrazić sytuacji, że prezydent nie przyjmuje ślubowania sędziów. To groźny delikt konstytucyjny. Prezydent, ułaskawiając Kamińskiego, wkroczył w kompetencje sądu powszechnego, a odmawiając zaprzysiężenia sędziów TK - w kompetencje Sejmu. To mi wygląda na zamach stanu - ocenił sędzia.
Dodał też, że ułaskawiając byłego szefa CBA prezydent Duda co najmniej naruszył kodeks postępowania karnego, który stwierdza, że można ułaskawić skazanych prawomocnie. - To wojna wypowiedziana przez prezydenta sądom o pozycję w Polsce władzy sądowniczej i niezawisłość władzy sądowniczej.(...) Żaden przepis konstytucji ani ustawodawstwa nie daje prezydentowi podstawy do umorzenia postępowania sądowego. Prezydent nie jest najwyższym sędzią. Cała ta sytuacja oznacza, że została złamana zasada nadrzędności prawa. Polityk postawił się ponad prawem - powiedział były prezes TK.
Według sędziego niedawne ułaskawienie Mariusza Kamińskiego oraz blokowanie zaprzysiężenia sędziów trybunału to "dramatycznie niebezpieczne precedensy", które naruszają fundamentalne zasady porządku prawnego.
EŚ/Gazeta Wyborcza; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... istow.html
Sprawa Kamińskiego przejdzie do annałów prawniczych
- To nie o to nawet chodzi, że prezydent ułaskawił. Tylko chodzi o to, że prezydent "umarzając postępowanie" przy okazji zrobił to, co może zrobić wyłącznie władza sądownicza. To coś znacznie poważniejszego, niż spór o to, czy prezydent może / nie może ułaskawić w danym wypadku osoby nieprawomocnie skazanej. To jest grubsza sprawa - tak prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, skomentowała ułaskawienie Mariusza Kamińskiego.
W rozmowie z Radiem dla Ciebie pierwsza polska rzecznik praw obywatelskich podkreśliła, że sprawa ta ma charakter precedensowy, przede wszystkim ze względu na to, że prezydent "umarzając postępowanie" przy okazji zrobił to, co może zrobić wyłącznie władza sądownicza. Takie działanie narusza jej zdaniem konstytucyjną zasadę trójpodziału władzy.
- I dlatego ta sprawa przejdzie na pewno do annałów prawniczych, ale akurat nie z uwagi na kontekst polityczny. Przypuszczam, że problem wziął się z rutyny, z niedostatecznej biegłości personelu kancelaryjnego. Oni pewnie po prostu wzięli wzór ułaskawień, który dotychczas mieli, i to zrobili, mając do czynienia z zupełnie precedensową sprawą - sugerowała prof. Łętowska.
Dodała też, że rozwiązanie kryzysu konstytucyjnego, jaki powstał, będzie też zależało od sądu rejonowego. Według prof. Łętowskiej wydany przez prezydenta akt łaski jest obecnie "niejako potencjalny, warunkowy i czeka na zakończenie postępowania sądowego". Jeśli sprawa poszłaby do sądu odwoławczego i sąd orzekłby, że Kamiński jest albo niewinny (wtedy zostałby oczyszczony z zarzutów) albo winny - wtedy zacząłby działać akt łaski.
EŚ/Radio dlaCiebie; http://www.prawnik.pl/prawo/prawo-w-pra ... czych.html
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 listopada 2015
Strona6
Będzie ponowny wybór pięciu sędziów TK - prezydent podpisał nowelę ustawy
http://www.lex.pl/czytaj/-/artykul/bedz ... 1447748642
Ponowny wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego przewiduje m.in. podpisana w piątek przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o TK autorstwa PiS. Sejm uchwalił nowelizację w czwartek; w piątek Senat skierował ją do podpisu prezydenta.
Nowelizacja wejdzie w życie po 14 dniach od jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
8 października poprzedni Sejm wybrał pięciu nowych sędziów TK w miejsce tych, których kadencja wygasa w tym roku (przeciw czemu było PiS). Trzej sędziowie - wybrani w miejsce tych, których kadencja wygasła 6 listopada, czyli w trakcie kadencji poprzedniego Sejmu - nie zostali dotychczas zaprzysiężeni przez prezydenta Andrzeja Dudę. 2 i 8 grudnia wygasa kadencja dwojga następnych sędziów.
Nowelizacja stanowi, że w przypadku sędziów TK, których kadencja upływa w 2015 r., termin na zgłaszanie kandydatów na ich następców wynosi 7 dni od wejścia tego przepisu w życie. Oznacza to nowy wybór pięciu sędziów. (PAP)
Będzie ponowny wybór pięciu sędziów TK - prezydent podpisał nowelę ustawy (krótka)
Ponowny wybór pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego przewiduje m.in. podpisana w piątek przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o TK autorstwa PiS. Sejm uchwalił nowelizację w czwartek; w piątek Senat skierował ją do podpisu prezydenta.
Nowelizacja wejdzie w życie po 14 dniach od jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
8 października poprzedni Sejm wybrał pięciu nowych sędziów TK w miejsce tych, których kadencja wygasa w tym roku (przeciw czemu było PiS). Trzej sędziowie - wybrani w miejsce tych, których kadencja wygasła 6 listopada, czyli w trakcie kadencji poprzedniego Sejmu - nie zostali dotychczas zaprzysiężeni przez prezydenta Andrzeja Dudę. 2 i 8 grudnia wygasa kadencja dwojga następnych sędziów.
Nowelizacja stanowi, że w przypadku sędziów TK, których kadencja upływa w 2015 r., termin na zgłaszanie kandydatów na ich następców wynosi 7 dni od wejścia tego przepisu w życie. Oznacza to nowy wybór pięciu sędziów. (PAP) Coś na weekend…
Test na uczciwość
Piotr Kościelniak;
Czy są nacje mniej lub bardziej godne zaufania? Naukowcy to zbadali.
Polak to złodziej, Rosjanin pijak, a Grek leń. Niemcy są karni, Skandynawowie czyści, a wszyscy Włosi lubią śpiewać. Wiemy, że stereotypowe widzenie „narodowego charakteru" – dobre i złe – zwykle jest całkiem nieprawdziwe. A samo opowiadanie takich rzeczy trąci polityczną niepoprawnością.
Kontrowersji nie przestraszył się dr David Hugh-Jones z Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Wschodniej Anglii. Postanowił zbadać... narodową uczciwość. Wyniki przedstawił podczas London Experimental Workshop, zastrzegając, że
PRZEGLĄD PRASY – CENTRUM PRASOWE KRRP
20 listopada 2015
Strona7
celem analizy było sprawdzenie wpływu uczciwości na rozwój gospodarczy społeczeństwa, a rezultatów nie należy uogólniać na wszystkich przedstawicieli badanych nacji.
W testach prowadzonych przez internet wzięło udział ponad 1500 osób z 15 krajów (Brazylii, Chin, Grecji, Japonii, Rosji, Szwajcarii, Turcji, USA, Argentyny, Danii, Wielkiej Brytanii, Indii, Portugalii, RPA i Korei Płd.). Badacze przeprowadzili dwa eksperymenty. W pierwszym obserwowane osoby miały rzucać monetą i przez internet meldować o wynikach. Za wyrzucenie „orła" dostawały nagrodę, za wyrzucenie reszki – nic. Zgodnie z prawami prawdopodobieństwa nagradzane wyniki w tak dużej próbie nie powinny odbiegać od 50 proc. Znaczna przewaga „orzełków" sygnalizuje, że uczestnicy oszukują dla zysku.
Drugi eksperyment polegał na odpowiadaniu na pytania z dziedziny muzyki – też przez internet. Uczestnicy musieli jednak obiecać, że będą odpowiadać z głowy, bez korzystania z pomocy naukowych w rodzaju Wikipedii. W teście znalazły się relatywnie łatwe pytania, np. o to, kto skomponował „Dla Elizy", jak i skłaniające do oszustw, np.: „w którym roku urodził się Claude Debussy". Poprawne odpowiedzi na wszystkie pytania dawały wypłatę nagrody. Uczestnicy mogli w sumie zarobić kilkadziesiąt dolarów.
Wyniki? We wszystkich krajach naukowcy znaleźli osoby próbujące oszukiwać, jednak różnice były. I to jakie! W teście monety wyniki fałszowało 3,4 proc. Brytyjczyków i aż 70 proc. Chińczyków. Generalnie Azjaci w tej konkurencji wypadli słabo – bardzo często oszukiwali obywatele Japonii, Korei i Indii. A także Brazylijczycy i Rosjanie.
W quizie muzycznym najbardziej uczciwi byli Japończycy i Brytyjczycy, podczas gdy obywatele Turcji kłamali na potęgę (chyba że trafiono na grupę miłośników muzyki symfonicznej). Niezbyt krzepiące było też zachowanie obywateli Chin, Indii oraz Portugalii.
Zaskoczeni zróżnicowaniem „rankingu uczciwości" naukowcy postanowili zapytać badanych wprost o to, jakie nacje uważają za najmniej i najbardziej uczciwe. – Ludzie mieli pesymistyczne odczucia co do moralności w ojczyźnie. Jednym z możliwych wyjaśnień jest to, że widzą w wiadomościach informacje o nieuczciwości we własnym kraju, a nie wiedzą, jak to wygląda gdzie indziej – uważa dr Hugh-Jones.
Większość badanych spodziewała się jednak, że najmniej uczciwi w podawaniu wyników (i zarabianiu pieniędzy) będą Grecy. Tymczasem w teście monety okazali się jednymi z najbardziej godnych zaufania, a w quizie muzycznym ulokowali się w środku tabeli między Koreańczykami a Argentyńczykami.
– Przekonanie o uczciwości współobywateli i przedstawicieli innych narodów, nieważne czy zgodne z prawdą czy nie, może w znacznym stopniu decydować o zachowaniach politycznych – mówi brytyjski naukowiec. – Na przykład stereotypy o ludziach w kraju, któremu nasz rząd chce pomóc w wyjściu z długów.
Naukowcy naturalnie dostrzegli rzucającą się w oczy prawidłowość: zamożne społeczeństwa są generalnie bardziej uczciwe niż społeczeństwa na dorobku.
To jedno z pierwszych podobnych badań, w którym naukowcy zanotowali aż tak istotne różnice w „uczciwości narodowej". Wcześniej również takie testy prowadzono, jednak nagrody pieniężne były niższe (po kilkadziesiąt centów), a zatem mniej skłaniające do oszustw.
Podobne eksperymenty, choć bez rygorów naukowych, przeprowadzono również w USA, w miastach, w których działają punkty Honest Tea. Pomysł polega na sprzedawaniu napojów za jednego dolara. Tyle że zapłaty nikt nie pilnuje – wystarczy wrzucić ją do kubka. Średnia uczciwości dla całego USA to 92 proc. Za herbatę zapłacili wszyscy „badani" w Alabamie i na Hawajach. Najgorzej pod tym względem wypadł Waszyngton, gdzie tylko osiem osób na dziesięć płaciło. A podczas badań szefowi Honest Tea Sethowi Goldmanowi ktoś ukradł przypięty do latarni rower.
ODPOWIEDZ