Przegląd prasy

Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 04
Spis treści
Nie debatować. Pomagać 1
Pomoc dla ocalałych z tragicznego pożaru na Podkarpaciu 3
Dla dobra Polaków warto poświęcić nieco zysku 4
Egzekucja pod większą kontrolą 5
O pisaniu nowego prawa na poważnie 7
Nie jestem Zosią Samosią 8


Nie debatować. Pomagać
04 lutego 2015 | Rzecz o prawie | Dariusz Sałajewski
Mam nadzieję, że pochopny ponoć projekt ustawy o pomocy prawnej dla ubogich stanie się wkrótce prawem ustanowionym – pisze radca prawny.
Prezes Instytutu Prawa i Społeczeństwa Łukasz Bojarski na łamach prasy ocenił przed paroma dniami opracowany w Ministerstwie Sprawiedliwości i poddany konsultacjom społecznym projekt ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej. Dostrzega w nim pewne pozytywy, jednak długa jest lista postulowanych poprawek i wskazanych niedoskonałości, choć może merytorycznie nie najistotniejszych. Nazywając projekt „lex exposé", czyni też jego inicjatorom zarzut pochopnego działania. Krytycznie przy tym ocenia fakt, iż podejmowane od ponad dziesięciu lat próby systemowego uregulowania kwestii przedsądowej pomocy prawnej dla ubogich spełzły na niczym. Za szybko więc czy za wolno?
Osobiście bardzo bym się cieszył, gdyby rządy szybko i skutecznie wypełniały deklaracje swoich premierów, i uważam za rzecz godną pochwały, że obecny projekt pojawił się już w kilka tygodni po exposé premier Ewy Kopacz. Moja opozycja wobec opinii kontestujących projekt ustawy, które zostały zaprezentowane także w artykule lidera INPRiS, jest jednak przede wszystkim merytoryczna. Większość zgłaszanych w tych opiniach postulatów uważam za destruktywne, mogące jedynie spowolnić, zamiast udrożnić, proces legislacyjny i po raz kolejny odłożyć go ad Kalendas Graecas.
Jest spójny i prosty
Nie zgadzam się, że projekt zbytnio zawęża krąg odbiorców porad prawnych opłacanych przez państwo. Stosując kryterium podmiotowe, tj. poziom zamożności czy też raczej ubóstwa potencjalnie uprawnionych, posługuje się statusem już stosowanym przy innych świadczeniach z pomocy społecznej. Jest więc systemowo spójny i prosty. Nie kreuje własnych skomplikowanych instrumentów kwalifikujących. Wyłączając na starcie z zakresu przedmiotowego pomocy prawnej niektóre dziedziny prawa (np. prawo podatkowe), jest przejrzysty i nie budzi wątpliwości interpretacyjnych. Jest też podatny na ewentualne przyszłe nowelizacje, których celem byłoby stopniowe rozszerzanie kręgu odbiorców, polegające na ograniczaniu katalogu wyłączeń w miarę pozyskiwania większych niż na starcie środków. Kierując się taką logiką, projektodawcy dokonują, rzecz jasna, politycznego wyboru potrzeb dziś najpilniejszych spośród pilnych. Mamy więc do czynienia nie z ograniczaniem kręgu beneficjentów systemu, ale z wyborem dostosowanym do przewidywanych możliwości budżetowych, poczynając od 2016 r., kiedy to ustawa miałaby już obowiązywać. Warto zaznaczyć, że z budżetu miałoby być przeznaczone w przyszłym roku na finansowanie systemu około 100 mln zł. Niezawrotna to wprawdzie kwota, lecz niemal sześciokrotnie większa niż np. przewidywana w 2007 r., kiedy projekt przedmiotowej regulacji powstawał w resorcie sprawiedliwości pod kierunkiem ówczesnego ministra.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem zarzutu Łukasza Bojarskiego, wskazującego na przeszacowanie kosztów proponowanego w projekcie ustawy rozwiązania, co miałoby prowadzić do „dublowania pracy różnych struktur".
Za darmo, 
ale dobrej jakości
Takie dublowanie występuje raczej w poradnictwie prawno-obywatelskim, na które państwo już dziś wydaje rocznie ponad 500 mln zł. Parają się nim – co trudno nazywać systemem – struktury administracji publicznej rządowej, w tym specjalnej, i samorządowej, a także liczne organizacje pozarządowe. Czy więc zarzut przeszacowania kosztów i dublowania struktur należałoby rozumieć jako wskazywanie wręcz i w ogóle na niecelowość projektu?
Nie uważam za słuszne sugerowania, jakoby pomoc prawną świadczoną ubogim należało różnicować w zależności od stopnia jej złożoności, a w konsekwencji dywersyfikować pod względem kwalifikacji świadczeniodawców. Próby określania prostych czynności pomocy prawnej, które mogłyby wykonywać osoby o niższych kwalifikacjach (mniejszej wiedzy, a w szczególności umiejętności), pod szyldem deregulacji i tzw. otwarcia zawodów prawniczych już nastąpiły. Omawiany dziś projekt, w wersji prezentowanej przez ministra sprawiedliwości na spotkaniu z przedstawicielami samorządów prawniczych i wielu organizacji pozarządowych pod koniec ubiegłego roku, niczego takiego nie przewiduje. Mam nadzieję, że minister nie wycofa się z podstawowego założenia projektu co do kręgu świadczeniodawców, o którym wówczas mówił: „Pomoc prawna świadczona osobom, których nie stać na jej opłacenie i którą decyduje się opłacać państwo, pod względem fachowości i jakości nie może się różnić od tej, którą otrzymują ci, których samodzielnie stać na jej opłacenie. To jednoznacznie przemawia za powierzeniem świadczenia tej pomocy zawodom zaufania publicznego, adwokatom i radcom prawnym, których kwalifikacje są potwierdzone państwowym egzaminem, podlegają obowiązkowemu ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej i odpowiedzialności dyscyplinarnej w przypadku nienależytego wykonywania zawodu".
Zlecający skontroluje
Łukasz Bojarski zarzuca wręcz projektowi „brak mechanizmów kontrolnych". Nie wiem, na czym miałoby polegać „ulepszenie" usuwające zarzucany brak. Czy na odrębnie do tego celu skonstruowanej lub wskazanej instytucji kontrolno-nadzorczej, co zawsze rodziłoby koszty niezbędne do jej funkcjonowania? Musiałyby być pokrywane ze środków na funkcjonowanie systemu, ograniczając siłą rzeczy te skierowane bezpośrednio na świadczenie porad.
Projekt jest w tej kwestii dojrzały. Opiera się na zasadach cywilistycznych, a nie klasycznie biurokratycznych. Świadczenie pomocy prawnej ubogim ma być powierzane na podstawie umów z konkretnymi i indywidualnymi świadczeniodawcami. Zlecający – starosta – będzie rzecz jasna miał prawo żądać należytego wypełnienia zlecenia i reagować na braki.
Zleceniobiorcy mają być profesjonalistami (adwokatami i radcami prawnymi), na których ciąży etyczny obowiązek najwyższej staranności przy świadczeniu pomocy prawnej. Podlegają nadzorowi samorządów zawodowych. Przewidziany w projekcie prosty sposób raportowania porad Ministerstwu Sprawiedliwości jako koordynatorowi systemu uważam za spójny z powyższym.
To właśnie jest ustrojowy mechanizm samokontroli wykorzystany w projekcie. Kontestatorzy widocznie nie chcą go dostrzegać.
Policzcie inne pieniądze
Czego więc tak naprawdę chcą, mówiąc o potrzebie poprawiania ministerialnego projektu i przedstawiając litanię oczekiwań? Czy, może nieumyślnie, kierują się maksymą, że „lepsze jest często wrogiem dobrego"? Czy też wszystkie te postulaty mają posłużyć innemu niż w pierwszej propozycji projektu podziałowi torcika, jakim jest zapisane w nim 100 mln zł na finansowanie systemu? Użyłem zdrobnienia, bo w porównaniu ze środkami przeznaczonymi na poradnictwo obywatelskie to kwota wielokrotnie mniejsza. W mojej opinii to właśnie na wydatkowaniu tamtych pieniędzy i ocenie pod kątem „przeszacowania", „dublowania się struktur" i „braku mechanizmów kontrolnych" powinni się skupić pozarządowi partnerzy społeczni.
Z przykrością stwierdzam, że dotychczasowa debata w gronie organizacji pozarządowych o ministerialnym projekcie bardziej dotyczy potencjalnych świadczeniodawców pomocy prawnej dla ubogich niż interesu tych ostatnich. Z szacunkiem, z pewnym jednak dystansem, odnoszę się do inicjatyw organizowania konferencji i kongresów poświęconych tematyce pomocy dla ubogich. Można podczas nich wiele powiedzieć i usłyszeć, ponieść koszty ich organizacji, niekoniecznie jednak przyczyniając się do konkretnego i szybkiego uregulowania problemu, co niemal już we wszystkich krajach UE jest standardem.
Mimo obaw spowodowanych przebiegiem konsultacji społecznych ministerialnego projektu mam nadzieję, że „lex exposé" stanie się niebawem prawem ustanowionym, a nie tylko kolejnym nieudanym podejściem. Inicjatorom życzę wytrwałości i konsekwencji.
Autor jest prezesem Krajowej Rady Radców Prawnych
Rzeczpospolita

Pomoc dla ocalałych z tragicznego pożaru na Podkarpaciu
kapt 03-02-2015, ostatnia aktualizacja 03-02-2015 11:07
www.rp.pl

35-letnia kobieta wyprowadzała z płonącego domu w Daliowej czworo swoich dzieci - dwie córki i dwóch synów. Ale wróciła do budynku i już nie wyszła. Spłonęła. Poruszeni tą tragedią radcowie prawni z Podkarpacia zaoferowali bezpłatną pomoc prawną potrzebującym.
W naturalnym odruchu serca, chcąc nieść pomoc dla dzieci z Daliowej, których matka Barbara Puchalska zginęła w pożarze, dwoje radców prawnych z Podkarpacia zadeklarowało wszechstronną bezpłatną pomoc prawną zarówno dla tych dzieci jak i ich babci – mówi radca prawny Marek Skierczyński, dziekan rady Okręgowej Izby Radców Prawnych w Rzeszowie.
- Ci radcowie prawni to: r.pr. Bożena Zajdel prowadząca kancelarię radcy prawnego w Krośnie i r.pr. Agnieszka Wójcik - dodaje dziekan.
O tej zadeklarowanej pomocy został dzisiaj, 3 lutego, przed godziną, poinformowany Wójt Gminy Jaśliska. Deklaracja takiej pomocy prawnej zostanie przekazana również babci dzieci.
Z przekazanych nam przez radców prawnych informacji wynika, że babcia została ustanowiona przez sąd tymczasowym opiekunem prawnym dzieciaków.
KRRP

Dla dobra Polaków warto poświęcić nieco zysku
Włodzimierz Chróścik 03-02-2015, ostatnia aktualizacja 03-02-2015 14:04

Włodzimierz Chróścik
źródło: materiały prasowe
Niezbędnik:
• Rzecz o Prawie - tygodnik prawniczych opinii
Kiedy jesienią 2009 r. Krajowa Rada Radców Prawnych ogłaszała program „Skuteczne prawo – tezy do reformy wymiaru sprawiedliwości", niewielu z nas zdawało sobie sprawę, że jeden z postulatów po ponad pięciu latach okaże się aż tak aktualny. Nasz samorząd opowiadał się wówczas za zmniejszeniem kosztów sądowych. Nie jest przy tym tajemnicą, że należą do jednych z najwyższych w Unii Europejskiej.
Wówczas rządzący nie podeszli do tych propozycji ze zrozumieniem. Było wiele powodów, które przemawiały za utrzymaniem stawek. Czy były racjonalne – trudno to stwierdzić. Bez wątpienia jednak finanse, na co mój samorząd jednoznacznie wskazywał, to jedna z największych barier na drodze do powszechnego dostępu obywateli do wymiaru sprawiedliwości.
Pokłosie tej nierozwiązanej sprawy właśnie widzimy. „Rzecznicy konsumentów poszukiwani", „Rzecznik na wagę złota" – krzyczą nagłówki.
Rzecz właśnie w opłatach sądowych. Te zaś w wysokości 2 proc. wartości przedmiotu sporu obowiązani są wnieść Polacy, którzy czują się oszukani przez banki i postanowili dochodzić swoich praw na drodze sądowej. Wydaje się, że 2 proc. to niedużo. Tyle tylko że wartość przedmiotu sporu liczy się tu zwykle w milionach: pozew grupowy, każde mieszkanie kupione na kredyt warte setki tysięcy złotych. 2 proc. zamienia się w 100 tys. zł – to maksymalna opłata sądowa w takich sprawach.
Stąd moje koleżanki i koledzy tak poszukują pomocy rzeczników konsumenta, którzy mogą wytaczać powództwa w imieniu frankowiczów bez opłat sądowych. I tu zaczynają się schody, ponieważ – jak donoszą media – niewielu rzeczników konsumenta chce się podejmować tych trudnych spraw.
Nie moją rzeczą jest dochodzić, czy frankowicze mają rację i szansę na wygraną. To rozstrzygnie niezawisły sąd. Bez wątpienia jednak w naszym kraju, który mieni się demokratycznym państwem prawa, dostęp do niego powinien być powszechny i prosty. Samorząd radców prawnych w 2009 r. dobrze zidentyfikował ryzyko związane z kwestią, o której piszę. Tyle że nikt nas wtedy nie poparł. Dziś koszty takich działań są aż nadto widoczne. Warto chyba jeszcze raz rozważyć zmianę systemu kosztów sądowych, aby nie stanowiły bariery w dochodzeniu praw. Jestem pewien, że warto poświęcić nieco „zysku", by polskie państwo mogło i pod tym względem zbliżyć się do czołowych w Unii.
Autor jest dziekanem Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie
Rzeczpospolita

Egzekucja pod większą kontrolą
Marek Domagalski 04-02-2015, ostatnia aktualizacja 04-02-2015 08:23

źródło: www.sxc.hu
Patologię rodzi wolny rynek komorników, dlatego należy go ograniczyć.
Dla Ministerstwa Sprawiedliwości i władz korporacji wpadki komorników – jak ta z ciągnikiem spod Mławy – to odosobnione incydenty. Dla posłów – objaw szerszej patologii w egzekucji. Mimo tych dwóch spojrzeń w jednym niemal wszyscy byli zgodni: wolny rynek komorników należy ograniczyć. W Sejmie jest już odpowiedni projekt ustawy.
Wpadki komorników
Jerzy Kozdroń, wiceminister sprawiedliwości, przedstawił we wtorek w Sejmie informację na temat nieprawidłowości w postępowaniach egzekucyjnych prowadzonych przez komorników sądowych. I przekonywał posłów, członków sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, że nieprawidłowości w działaniu komorników są odosobnione, nie można mówić o patologii.
Od 2000 r. liczba komorników wzrosła o ok. 600 – do 1380, a spraw z 600 tys. do prawie 6 mln w 2014 r. W tym samym czasie wzrosła też liczba dyscyplinarek. W 2014 r. było ich ok. 80. Najwięcej wszczynają ich minister oraz prezesi sądów. Wydaleń z zawodu jest jednak mało. Zaledwie jedno–dwa rocznie. Okazuje się bowiem, że ci, którym grozi wykluczenie, nie czekają na wyrok i występują z korporacji.
– Jak zatem mogło dojść do takiej wpadki jak ta pod Mławą? – pytał poseł Andrzej Dera (SP). – To nie jest bowiem pomyłka.
– Nie jestem zdolny tego zdarzenia ogarnąć logicznie – odpowiedział minister Kozdroń. I apelował, by zachować miarę i nie nazywać tego wydarzenia bandyckim zajęciem majątku.
Rafał Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej, podkreślał, że takie wpadki jak to niesławne zajęcie ciągnika, zasmucają korporację, gdyż uderzają w dobre imię samorządu. Dlatego jego władze rozpoczęły postępowania dyscyplinarne oraz wizytację kancelarii. Dodał, że lada chwila będą wyniki.
Liczba wizytacji zresztą bardzo wzrosła: o ile w 2013 r. było ich pięć, o tyle w 2014 r. już 1204, czyli niemal w każdej kancelarii.
– Jeśli dług wynosi 200 tys. zł czy więcej, to dłużnik znajdzie prawnika, by go bronił, ale gdy jest niski, zaczynają się tragedie ludzkie –podkreślała posłanka Stanisława Prządka (SLD), przewodnicząca komisji.
Brak nadzoru
Posłanka Lidia Staroń (PO) zauważyła kąśliwie, że szef podłódzkiej kancelarii też jest wizytatorem. Wskazywała ponadto, że prawdopodobnie mamy do czynienia z procederem nadużywania egzekucji, że trzeba ukrócić komisową sprzedaż (tak sprzedano ciągnik), ale także przerosty kancelarii.
Przedstawiciele MS wskazali, że kancelaria spod Łodzi (ta od od ciągnika) ma 18 tys. spraw i pięciu asesorów, a w tej sprawie komornik nie podjął żadnej czynności, w aktach nie pojawia się jego podpis.
– To jest chora sytuacja, za nimi stoją firmy windykacyjne. Egzekucja powinna być prowadzona z poszanowaniem prawa dłużnika, ale także wierzyciela – powiedział Kozdroń.
W jego ocenie główny kłopot z komornikami to rozrost ogromnych kancelarii, które są mniej wydajne niż małe i w których brakuje odpowiedniego nadzoru. W Sejmie jest projekt noweli, która ma ograniczyć urynkowienie komorników.
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora, m.domagalski@rp.pl
Rzeczpospolita

O pisaniu nowego prawa na poważnie
Marek Domagalski 03-02-2015, ostatnia aktualizacja 03-02-2015 13:10

Marek Domagalski
źródło: Fotorzepa
autor: Waldemar Kompala
Niezbędnik:
• Rzecz o Prawie - tygodnik prawniczych opinii
Dyskusji o stanie prawa i jego stanowieniu nie może zabraknąć stwierdzenia, że odpowiadają za to głównie parlament i rząd.
Prawo trzeba aktualizować i doskonalić. Mało poważne są zaś propozycje zmiany całego systemu prawnego, to jest niemożliwe i niewskazane – mówił prezydent Bronisław Komorowski w ostatni czwartek na spotkaniu z sędziami.
To pierwsze w 25-leciu spotkanie tej rangi. Przybyło na nie 200 sędziów Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Trybunału Konstytucyjnego i Krajowej Rady Sądownictwa. Zdominowały je dwie kwestie: hasło „napisać prawo od nowa" i niedawne uszczypliwości prasy pod adresem niektórych sędziów. Potrzeba „napisania prawa od nowa" to jeden z pomysłów kandydatki SLD na prezydenta Magdaleny Ogórek, według której obecne jest „zbitkiem przepisów po jeszcze poprzednich systemach politycznych, ciągle uniemożliwia obywatelom rozwój i hamuje dobre, bezpieczne życie".
Nie zamierzałem komentować tego dość naiwnego hasła, jednak wyjątkowa reakcja prezydenta każe mi zabrać głos. Gwoli sprawiedliwości kandydatka rozwinęła hasło: „To katastrofa konstytucji, państwa, jeśli nasze prawa są kompletnie niejasne, pisane na kolanie, bez przemyślenia i wbrew społeczeństwu, zależą od interpretacji i pojętności urzędnika" – powiedziała.
To prawda, że prawa nie da się napisać zupełnie od nowa, choć w latach 1989–1990 – zrywania z PRL – zmieniono fundamentalnie wiele jego segmentów; podobnie w związku z akcesją do Unii, choć wtedy przyjęto też dużo prawniczego śmiecia. Prawo to jednak nie tylko to, co jest napisane, ale i jego stosowanie. A to już pytanie o instytucje, nie tylko sądy, które zwykle stosują prawo na końcu sporu, ale też o urzędy: od ministra do policjanta, który reprezentuje ludzką stronę władzy, wymierzając 100 zł mandatu za drobne wykroczenie zamiast 500 zł.
To, co przedstawiła kandydatka na prezydenta, jest realnym problemem milionów obywateli. Za stan prawa, poczynając od konstytucji, a na taryfikatorze mandatów kończąc, odpowiadają przede wszystkim parlament i rząd. Kompetencje prezydenta RP i tak poważnego gremium jak 200 sędziów najwyższych instancji sądowych, zapewne w ogromnej liczbie zasłużonych dla poprawiania prawa, nie wystarczą, ale mogą być pomocne. Najgorzej byłoby, gdyby ten kapitał skupiał się na incydentalnych tekstach prasy. Lepiej zużyć go na rozważenie, jak państwo i prawo poprawić.
Rzeczpospolita

Nie jestem Zosią Samosią
Katarzyna Wójcik 03-02-2015, ostatnia aktualizacja 03-02-2015 14:19

Marek Wierzbowski, profesor UW, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego
źródło: materiały prasowe
Niezbędnik:
• Rzecz o Prawie - tygodnik prawniczych opinii
Marek Wierzbowski, profesor UW, przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego opowiada „Rzeczpospolitej” jak zostałem prawnikiem.
Rz: Podobno chciał pan profesor zostać architektem.
Marek Wierzbowski: Tak, ale ze względu na częściowy daltonizm było to wykluczone. Rozważałem inżynierię budowlaną, ale nie skończyłem tych studiów.
To skąd pomysł na prawo?
Trochę na złość mamie. Moi rodzice się rozwiedli, a ojciec był sędzią. Mama ekonomistką.
Czy był pan dobrym studentem?
Tak, ale studia prawnicze nigdy nie były bardzo wymagające. Pobierałem jednak nauki od ciekawych ludzi. Byłem w ostatnim roczniku studentów, których uczył profesor Koranyi. Chodziłem także na wykłady do prof. Czachórskiego, Berezowskiego, Sawickiego.
Zawsze się pan profesor fascynował prawem administracyjnym?
Bliższe mi było prawo międzynarodowe i postępowanie karne. Administracyjne pojawiło się pod koniec studiów. W Katedrze Prawa Administracyjnego były zresztą większe szanse na etat. Musiałem się więc nieco przekwalifikować. Wiedziałem, że Piotrek Kruszyński wybiera się do Katedry Postępowania Karnego. On miał większe szanse.
Czy od początku wiedział pan, 
że chce zostać na uczelni?
Nie. Chciałem zostać adwokatem, ale wtedy dostać się do tego zawodu było znacznie trudniej.
Przyjęto mnie na aplikację prokuratorską. Kiedy jednak pojawiła się propozycja z uczelni, porzuciłem aplikację. Uczelnia była, w przeciwieństwie od prokuratury, wolna od nacisków. Oczywiście gorzej płaciła. Doktorat napisałem po dwóch latach asystentury. Dostałem jednak wtedy stypendium doktorskie i nie opłacała mi się jego szybka obrona. Ze względów finansowych doktorem zostałem więc kilka miesięcy później, po wybraniu całego stypendium.
Jest pan profesorem i wykładowcą na uczelni, a jednocześnie aktywnym praktykiem, prowadzącym dużą kancelarię. Łatwo to pogodzić?
Kancelaria to spółka partnerska. Nie jestem Zosią Samosią. W kancelarii działamy w zespole i dzielimy obowiązki. Dzięki temu jest możliwe pogodzenie wszystkiego.
Czy praktyczne spojrzenie na prawo przydaje się na uczelni?
Oczywiście. W kancelarii dostrzegamy różne problemy prawne, chociaż świat nauki o nich nie myśli. Moje doświadczenie na pewno przekłada się na popularność moich zajęć ze studentami.
Był pan także prezesem Rady Giełdy Papierów Wartościowych. Jak pan wspomina ten okres?
Nie pełniłem wówczas funkcji zarządzającej. Nie było także w tym czasie gigantycznych kryzysów. Fakt, podejmowaliśmy decyzje o dopuszczeniu papierów wartościowych do obrotu czy o dopuszczeniu domów maklerskich do działania na giełdzie. To był jednak spokojny czas w mojej karierze.
Niedawno został pan szefem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego. Jak widać, pana zainteresowania są bardzo rozległe.
Nie sposób zajmować się przecież wciąż jedną problematyką. Prawnik musi się dostosować do realiów rynku. Inaczej byłby jak kucharz w restauracji, który potrafi wyłącznie smażyć schabowego. Oczywiście, specjalizacja jest wskazana, ale powinna obejmować kilka dziedzin.
Pełni pan tyle funkcji, że zaczynam mieć wątpliwości, czy znajduje pan czas na sen.
Sypiam dobrze. Po prostu teraz ze względu na komisję mniej udzielam się w kancelarii. Dzięki moim wspólnikom to możliwe.
A jak spędza pan czas wolny?
Uciekam w sport, to bardzo relaksuje. Lubię kolarstwo, narciarstwo i pływanie. Kiedy pogoda pozwala, pływam kajakiem po Wiśle.
—rozmawiała Katarzyna Wójcik
Rzeczpospolita
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 06

Posłowie stawiają na mniejsze kancelarie
Marek Domagalski 05-02-2015, ostatnia aktualizacja 05-02-2015 18:23

Prawie połowa spraw wpływa do około stu największych kancelarii, do niektórych nawet po 200 tys. rocznie. Tymczasem mają one najniższą skuteczność (od 8 do 12 proc.), a największą (ok. 30 proc.) mają te średnie.
źródło: Fotorzepa
autor: Pasterski Radek
Komornik nie będzie mógł przyjmować rocznie więcej niż 10 tysięcy spraw egzekucyjnych. To zapowiedź końca wielkich firm.
Komornik nie będzie mógł przekroczyć 5 tys. spraw w danym roku, jeśli nie uzyskał skuteczności egzekucji powyżej 35 proc. Zakłada tak projekt niewielkiej, ale rewolucyjnej dla egzekucji nowelizacji ustawy o komornikach autorstwa Platformy Obywatelskiej. W czwartek przyjęła go niemal jednomyślnie sejmowa Komisja Sprawiedliwości, rekomendując Sejmowi jego uchwalenie.
Ustawa ma wejść w życie w ciągu pół roku od ogłoszenia, a regulacje dotyczące limitu 10 tys. spraw – po dziewięciu miesiącach, czyli jeszcze w tym roku. Małe kancelarie się cieszą, ale ok. 50 rekinów musi ograniczyć swój przerób.
Wybujały rynek
Od 2000 r. liczba komorników wzrosła ponaddwukrotnie, ale liczba spraw dziesięciokrotnie (do bez mała 6 mln). Z kolei urynkowienie tej profesji, czyli umożliwienie wyboru komornika z całej Polski, stworzyło ogromne nierówności na tym rynku. Prawie połowa spraw wpływa do około stu największych kancelarii, do niektórych nawet po 200 tys. rocznie. Tymczasem mają one najniższą skuteczność (od 8 do 12 proc.), a największą (ok. 30 proc.) mają te średnie.
Limity dla wielkich
W dużych kancelariach szwankuje też nadzór. Kancelaria spod Łodzi, której asesor dokonał głośnej egzekucji ciągnika spod Mławy, ma 18 tys. spraw, pięciu asesorów, a komornik nie podjął w tej egzekucji formalnie żadnej czynności.
– To są patologiczne sytuacje. Komornik ma wykonywać czynności osobiście, jest funkcjonariuszem publicznym działającym w imieniu państwa, a nie przedsiębiorcą – mówił podczas posiedzenia Komisji Jerzy Kozdroń, wiceminister sprawiedliwości.
Robert Kropiwnicki, poseł sprawozdawca (PO), powiedział, że propozycja limitu spraw na jedną kancelarię pojawiła się w trakcie prac nad projektem. Konkurencyjną był postulat ograniczenia rewiru komornika. Jego zwolennikiem jest prof. Feliks Zedler z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
– Limit spraw to dobre rozwiązanie, ale niewystarczające. Niezbędne jest przywrócenie małych rewirów, ograniczonych do zasięgu sądu rejonowego, najwyżej okręgowego. Praca komornika powinna się skupiać wokół jego kancelarii, nie może być turystą wyjeżdżającym setki kilometrów do egzekucji – podkreśla Zedler.
Etap legislacji: przed II czytaniem w Sejmie
OPINIA DLA "RZ"
Rafał 
Fronczek, prezes Krajowej Rady Komorniczej
Nie ma zagrożenia, że limit spraw dla jednej kancelarii utrudni wierzycielom znalezienie sprawnych komorników. Takich bowiem nie brakuje: wielu inwestuje w nowe technologie, nowoczesny dostęp do informacji o majątku dłużników. A w sumie działa dzisiaj w Polsce blisko 1400 komorników, wspiera ich ponad 1200 asesorów i blisko 1000 aplikantów. Dzięki zaś ujednoliceniu wielkości kancelarii, komornik będzie bardziej funkcjonariuszem publicznym – działającym w imieniu państwa – a mniej przedsiębiorcą. Ograniczenie prawa do wyboru komornika ma także uzasadnienie w konstytucyjnej zasadzie rzetelności i sprawności działania instytucji publicznych.
Rzeczpospolita


Wszędobylscy prawnicy
Prawnik. Dziennik Gazeta Prawna
Zamiast wstępu
Kiedy ułożyliśmy tegoroczną listę wpływowych prawników, pomyślałam sobie po raz kolejny, że ludzie z dyplomem wydziału prawa są wszędobylscy w dobrym tego słowa znaczeniu. Proszę spojrzeć na nasze podium. Numer 1 czwartej edycji naszego rankingu Andrzej Jakubiak „trzęsie” polskim rynkiem finansowym. Dosłownie. Bez wiedzy i zgody Komisji Nadzoru Finansowego, której szefuje, nic się nie wydarzy, zwłaszcza w sektorze bankowym. A że w ubiegłym roku KNF mocno dyscyplinowała rodzimą finansjerę i podrzucała pomysły rozwiązań legislacyjnych, Jakubiak otrzymał od DGP laur pierwszeństwa w rankingu. Drugi w zestawieniu Piotr Serafin kojarzy się bardziej z polityką niż prawem. Ale gdyby nie on i jego znajomość unijnych regulacji oraz powiązań, kto wie, czy mielibyśmy szefa Rady Europejskiej i komisarza ds. rynku wewnętrznego. Trudno nie docenić takiego oddziaływania. Nie inaczej jest z rankingową trójką. Jacek Męcina porzucił na „chwilę” klasyczną pracę prawniczą, by wesprzeć swoimi pomysłami resort pracy. Nie mógł podjąć lepszej decyzji, bo nie dość, że dzięki temu mamy widoczne zmiany (oczywiście pozytywne) na rynku pracy, to jeszcze pewność, że pojawią się kolejne.
Prawnicy wszędobylscy. Sprawują różne funkcje w instytucjach publicznych, organizacjach pozarządowych, zajmują stanowiska polityczne. Ale też kierują organami wymiaru sprawiedliwości, samorządami poszczególnych zawodów prawniczych lub po prostu z pasją wykonują swoją profesję. Z takich osób składa się to zestawienie. Miejsca, które otrzymali, to subiektywna, jak co roku, ocena redakcji ich dokonań w poprzednim roku. To się nie zmieni w kolejnych odsłonach naszego rankingu, mimo kontrowersji, jakie wywołujemy.
I na koniec słowo o Cezarym Grabarczyku. Ma 17. pozycję, bo jeszcze nie zdążył się wykazać na tyle, by uplasować się wyżej albo na podium. Ale wszystko w jego rękach. Panie Ministrze, czekamy na dobre decyzje i inicjatywy dla świata prawniczego i nie tylko. Podejmie Pan wyzwanie w roku wyborczym?

Jadwiga Sztabińska
redaktor naczelna Dziennika Gazety Prawnej

Ranking 50 najbardziej wpływowych prawników
1. Andrzej Jakubiak
przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, awans z pozycji 7.

SZYMON ŁASZEWSKI
Prawnik, który w ekstremalnie trudnych warunkach sprawdził się w roli szeryfa. Po tym jak pod koniec 2012 r. Komisja Nadzoru Finansowego objęła pieczę nad sektorem spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, a w 2013 r. starała się rozeznać w ich sytuacji, w 2014 r. restrukturyzacja SKOK-ów ruszyła pełną parą. Dowodem wnioski KNF o ogłoszenie upadłości dwóch kas. Trudne decyzje, bo z bankructwami, które skutkowałyby koniecznością wypłaty depozytów klientów przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, nie mieliśmy do czynienia już od kilkunastu lat. Tym bardziej z bankructwami o skali takiej, jak w przypadku SKOK Wołomin, drugiej co do wielkości kasy, której klientom BFG musiał wypłacić ponad 2 mld zł. W tym wypadku doszło jeszcze pobicie wiceprzewodniczącego KNF, a szef komisji dostał policyjną ochronę.
Dla Jakubiaka ratowanie instytucji finansowych to nie pierwszyzna. Brał już udział w restrukturyzacji banków komercyjnych i spółdzielczych po kryzysie, jaki nastąpił w pierwszej połowie lat 90.
W ub.r. KNF zajmowała się nie tylko SKOK-ami. Przeprowadziła też badanie jakości aktywów i stress-testy w bankach (dzięki restrykcyjnej polityce komisji wyniki były lepsze niż w innych krajach UE, dwa banki wprawdzie oblały badanie, jednak zdążyły uzupełnić kapitały). Zajmowała się też tworzeniem swoich specyficznych regulacji: rekomendacji (np. dla banków) i wytycznych (dla firm ubezpieczeniowych). Z istnienia tego prawa konsumenci często nie zdają sobie sprawy, a tymczasem to od niego zależą np. dostępność kredytów czy sposób, w jaki ubezpieczyciele będą likwidować szkody, gdy ktoś uszkodzi nam samochód.
ŁW
2. Piotr Serafin
szef gabinetu przewodniczącego Rady Europejskiej, pierwszy raz w rankingu

WOJTEK GÓRSKI
Prawnik i urzędnik, ale co ważniejsze znawca unijnych ścieżek (prawnych i nie tylko). Jako wiceszef MSZ i jednocześnie pełnomocnik premiera ds. europejskich prowadził negocjacje w sprawie udziału Polski w nowym unijnym rozdaniu. Efektem są funkcje: szefa Rady Europejskiej dla Donalda Tuska i komisarza do spraw rynku wewnętrznego dla Elżbiety Bieńkowskiej. Serafin kierował rozmowami tak, że w każdym z wariantów nasz kraj mógł liczyć na dobre rozstrzygnięcie.
Świetne kontakty na brukselskich salonach wyrabiał przez lata, m.in. bedąc zastępcą szefa gabinetu Janusza Lewandowskiego, gdy ten był komisarzem ds. budżetowych. Wrócił do Polski w momencie, gdy zaczynały się negocjacje dotyczące budżetu Unii Europejskiej na lata 2014–2020. Jako człowiek, który znał dokument od podszewki, wiedział, o co i jak zabiegać, w znacznym stopniu przyczyniając się do końcowego sukcesu.
Wraz ze swoim zespołem prowadził także rozmowy na temat unijnych propozycji zaostrzenia polityki klimatycznej. I choć na ostatniej prostej finalizowała je premier Ewa Kopacz i jej nowy doradca Rafał Trzaskowski, to poprzednie okrążenia i stosunkowo dobra wyjściowa pozycja Polski także są zasługą Piotra Serafina. W efekcie choć nie udało się powstrzymać zapędów Komisji do prowadzenia coraz bardziej restrykcyjnej polityki klimatycznej, nasz kraj uzyskał dodatkową pulę uprawnieniń emisji CO2. Ma to umożliwić przestawienie naszej energetyki na mniej emisyjne tory oraz złagodzić skutki polityki klimatycznej dla polskiej gospodarki.
GO
3. Jacek Męcina
wiceminister pracy i polityki społecznej, awans z pozycji 5.

WOJTEK GÓRSKI
Tytan pracy, człowiek otwarty na dialog i twarz jednych z najważniejszych zmian legislacyjnych rządu dokonanych w ostatnim czasie. Przygotował i doprowadził do uchwalenia nowelizację ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, a następnie nadzorował jej wdrażanie w urzędach pracy. W efekcie służby zatrudnienia powoli zmieniają swoją mentalność i metody pracy z bezrobotnymi. Był inicjatorem przygotowania ekspresowych zmian w ustawie antykryzysowej, dzięki którym przedsiębiorcom łatwiej będzie przetrwać skutki rosyjskiego embarga. Ostatnio razem z premier Ewą Kopacz negocjował z górnikami zmiany dotyczące restrukturyzacji Kompanii Węglowej S.A., był też autorem pakietu osłonowego dla pracowników kopalni. Nie ustaje w dążeniu do udoskonalenia zbiorowego prawa pracy, w szczególności regulacji dotyczących sporów zbiorowych. Dzięki przygotowanym przez niego propozycjom związki i organizacje pracodawców wróciły do dyskusji na temat ograniczenia możliwości prowadzenia sporów zbiorowych tylko do reprezentatywnych organizacji związkowych.
KT
4. Roman Hauser
prezes NSA, przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa, awans z pozycji 46.

WOJTEK GÓRSKI
W całej historii polskiego sądownictwa nie było jeszcze osoby, która skupiałaby tyle władzy w swoim ręku co on. Od kilkunastu lat (z przerwą) kieruje pracami NSA, a w ubiegłym roku został wybrany na przewodniczącego KRS – organu stojącego na straży sądów powszechnych. Sądownictwo administracyjne pod jego rządami stało się synonimem sprawnego rozstrzygania sporów. A przy tym dalekiego od medialnego szumu. Zresztą sam prof. Hauser do medialnych typów nie należy, ale powoli wychodzi z cienia. I udowadnia, że potrafi walczyć o sprawę, nawet jeżeli jest to źle widziane w kręgach rządzących. Strategie Romana Hausera opierają się na długofalowym działaniu, więc na ich efekty w sądach powszechnych przyjdzie nam zapewne trochę poczekać. Jeżeli jednak uda mu się spowodować, że standardy obowiązujące w sądownictwie powszechnym choć zbliżą się do tych znanych z sądów administracyjnych, warto już dziś wyróżnić Romana Hausera jako jednego z najbardziej liczących się prawników w tym kraju.
MK
5. Małgorzata Gersdorf
I prezes Sądu Najwyższego, pierwszy raz w rankingu

GRZEGORZ ROGIŃSKI/MATERIAŁY PRASOWE
Pierwsza kobieta na stołku I prezesa SN. Nic więc dziwnego, że debiutując, zawędrowała aż na 5. miejsce naszego zestawienia. Ale wygrana z mężczyznami w walce o ster w naczelnym organie władzy sądowniczej w Polsce to niejedyne osiągnięcie, jakim może się pochwalić prof. Gersdorf. Zaledwie kilka miesięcy po objęciu funkcji w SN dostała od losu szansę na upieczenie dwóch pieczeni przy jednym ogniu. I wykorzystała ją koncertowo. Posłowie, a konkretnie minister sprawiedliwości rękami posłów, postanowił bowiem wprowadzić do prawa o ustroju sądów powszechnych zapis, który uprawniał wiceministrów do przenoszenia sędziów. Gersdorf zareagowała szybko i skutecznie. Pod jej naciskiem Cezary Grabarczyk wycofał swoje poparcie dla tej zmiany. A pani profesor nie tylko zaskarbiła sobie wdzięczność i szacunek sędziów, ale również obroniła honor instytucji, której przewodzi. Poprawka bowiem ewidentnie miała na celu zagranie SN na nosie i pokazanie mu, w jakim poważaniu rządzący mają jego uchwały. I to nawet te podejmowane w pełnym składzie.
MK
6. Krzysztof Kwiatkowski
prezes Najwyższej Izby Kontroli, spadek z pozycji 3.

WOJTEK GÓRSKI
Kiedy zajmował fotel prezesa NIK, niewielu w niego wierzyło. Niektórzy mówili o politycznym zesłaniu, inni o tym, że w ten sposób Platforma Obywatelska zapewnia sobie bezkarność. Teraz już takie głosy się nie pojawiają. I słusznie. Bo Krzysztof Kwiatkowski nieraz udowodnił wszystkim, że nie jest malowanym prezesem – trzyma NIK twardą ręką i skutecznie punktuje absurdy działalności naszego państwa. Obrywa się każdemu, kto na to zasługuje. Również dawnym kolegom z rządu. Kwiatkowski bierze się zarówno za sprawy medialne, takie jak przekazanie naszych pieniędzy z OFE do ZUS , jak i te mniej chwytliwe, takie jak kontrola tego, czy gminy w odpowiedni sposób opiekują się bezdomnymi zwierzętami. Przychodząc do NIK, mówił, że chce zwiększyć autorytet izby. Jest na dobrej drodze do osiągnięcia celu.
MK
7. Wojciech Rafał Wiewiórowski
zastępca europejskiego inspektora ochrony danych, awans z pozycji 12.

WOJTEK GÓRSKI
Z czołowej polskiej postaci zajmującej się ochroną danych osobowych, stał się czołową postacią europejską, a tak naprawdę światową. Pod koniec 2014 r. został bowiem wybrany na urząd zastępcy europejskiego inspektora ochrony danych (European Data Protection Supervisor). Wiązało się to z koniecznością odwołania go ze stanowiska polskiego GIODO, które objął na swą drugą już kadencję w połowie roku. Jako EDPS dr Wiewiórowski nie będzie już miał wpływu na politykę krajową, z drugiej strony jego głos będzie bardziej słyszalny na forum europejskim. Przypomnijmy zaś, że nowy fotel zajął w czasie, kiedy ważą się losy nowego unijnego rozporządzenia o ochronie danych. Jeszcze będąc GIODO, przygotowywał w Polsce pod nie grunt, zwracając uwagę, że będzie ono wymagać dostosowania niektórych polskich przepisów. Jemu też zawdzięczamy dyskusję na temat chociażby monitoringu wizyjnego czy systemów informacji w ochronie zdrowia i oświacie.
SW
8. Mariusz Haładyj
wiceminister gospodarki, spadek z pozycji 6.

WOJTEK GÓRSKI
Jego przełożony, Janusz Piechociński, nazywa go najwybitniejszym legislatorem młodego pokolenia. I z tą opinią zgadzają się nie tylko współpracownicy Haładyja, lecz również prawnicy działający na rynku. Kluczowy projekt Ministerstwa Gospodarki, prawo działalności gospodarczej, to jego legislacyjne dziecko. Minister Haładyj bierze też aktywny udział w pracach nad nowym prawem restrukturyzacyjnym, a ze strony resortu wspierał nowelizację upadłości konsumenckiej, która weszła w życie 31 grudnia 2014 r. i jest powszechnie chwalona. Wiele osób mówi, że biorąc pod uwagę wiek, wysokie kompetencje oraz umiejętność odnalezienia się w polityce, stanowisko wiceministra to nie szczyt możliwości Haładyja.
PSŁ
9. Paweł Wojtunik
szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, spadek z pozycji 2.

MARCIN KALIŃSKI
Chociaż miniony rok nie był dla niego równie spektakularny co 2013 r., to CBA z powodzeniem kontynuowało śledztwa w ramach tzw. e-afery, odsłaniając kolejne nieprawidłowości przy udzielaniu zamówień publicznych na systemy informatyczne i przyznawaniu dotacji z UE na informatyzację wsi. W ich efekcie zarzuty korupcyjne usłyszeli m.in. urzędnicy resortu sprawiedliwości, który na oszustwach przetargowych stracił ponad 100 mln zł. Sam Wojtunik nadal trzyma się z daleka od polityki i skutecznie opiera się próbom wciągnięcia go w rozgrywki medialne. Jego pozycją nie zachwiały nawet doniesienia o nagraniu jego rozmowy z Elżbietą Bieńkowską (w okresie, gdy była wicepremierem) ani informacje, że gra na giełdzie.

10. Irena Lipowicz
rzecznik praw obywatelskich, awans z pozycji 22.

MATERIAŁY PRASOWE
Z pewnością nie ma charyzmy, która cechowała jej wielkich poprzedników pokroju prof. Ewy Łętowskiej czy prof. Andrzeja Zolla. Nie można jej jednak odmówić pasji, autentycznego zaangażowania, empatii i wytrwałości. Z uporem szykuje wystąpienia generalne, nieraz kolejny rok z rzędu sygnalizując problem, który ciągle zamiatany jest pod dywan. Zabierając publicznie głos, nie owija w bawełnę, tylko bezlitośnie punktuje wszystkie zaniedbania w służbie zdrowia, sądownictwie, procesie stanowienia prawa, walce z wykluczeniem społecznym itp., czym skutecznie psuje dobre samopoczucie elit. W porównaniu z prokuratorem generalnym może nie ma tak dużej skuteczności w zaskarżaniu przepisów do TK, ale też kieruje tam dużo więcej wniosków. Słowem robi to, czego się oczekuje od dobrego ombudsmana.
PSZ
11. Roman Giertych
Adwokat, w zeszłym roku niesklasyfikowany

MARCIN KALIŃSKI
Nie bez powodu przylgnęła do niego etykietka adwokata władzy. W swoim portfolio klientów ma m.in. Radka Sikorskiego, Sławomira Nowaka i Jana Rostowskiego. Swoim słynnym już stwierdzeniem o „samozwolnieniu się” z tajemnicy adwokackiej naraził się na zarzuty naruszenia etyki zawodowej. Po ujawnieniu podsłuchanej rozmowy pozwalającej odnieść wrażenie, iż planował szantażowanie bogatych Polaków, spotkał się wręcz z oskarżeniem o uprawianie gangsterstwa. Ale mimo reakcji rzecznika dyscyplinarnego stołecznej palestry Giertycha nie spotkały żadne konsekwencje. W oczach wielu adwokatów potwierdziło to tylko podejrzenie, że ma nad sobą nie tylko parasol ochronny ze strony swoich klientów polityków, ale też obrońców na najwyższych szczeblach NRA.

12. Andrzej Zwara
prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, awans z pozycji 15.

MATERIAŁY PRASOWE
Choć krytycy wciąż nie mogą mu zapomnieć przegranej palestry w boju o niedopuszczenie radców prawnych do obron karnych, ubiegły rok może zapisać na plus. Larum podniesione przez adwokatów doprowadziło do tego, że Poczta Polska wycofała się z podwyżki cen za niektóre usługi, najbardziej uderzającej właśnie w prawników. Udało się też obronić sądownictwo dyscyplinarne, które mimo wysuwanych przez polityków pomysłów pozostało w samorządzie, a znowelizowane prawo o adwokaturze pozwoli je usprawnić.
Nawet sami radcy przyznają też, że to m.in. prezes Zwara (ale i inni adwokaci), punktując publicznie groźne rozwiązania zaproponowane w nowym radcowskim kodeksie etyki, otworzył im oczy, skłaniając do rezygnacji choćby z instytucji płatnego pośrednictwa.
ESZA
13. Paweł Hempel
sędzia Sądu Rejonowego w Białymstoku, pierwszy raz w rankingu

MATERIAŁY PRASOWE
Czasem decyzja jednego człowieka może wpłynąć na sytuację milionów osób. Tak było w przypadku pytania prejudycjalnego, które sędzia Hempel skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE. Uznanie przez TSUE, że polskie przepisy dyskryminują zatrudnionych na czas określony, przesądziło o konieczności nowelizacji kodeksu pracy. Skorzysta na niej ok. 3,6 mln Polaków. Coś, co nie udawało się przez kilkanaście lat związkowym centralom i przed czym bronili się wszelkimi sposobami pracodawcy, w praktyce załatwiła decyzja jednego dociekliwego sędziego. Pawła Hempela trzeba docenić także za odwagę – nie uległ bowiem atmosferze polowania na czarownice i oddalił wniosek prokuratury o zdelegalizowanie Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok „Dzieci Białegostoku”, podkreślając, że prawo do zrzeszania się to jedna z fundamentalnych wartości.
ŁG
14. Szymon Osowski
prezes Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska, spadek z pozycji 9.

MARCIN BIELECKI
Godzien wyróżnienia za to, że jako prezes Sieci pomaga zrozumieć urzędnikom, sędziom (w tym sędziom Sądu Najwyższego), prokuratorom, adwokatom, radcom prawnym czy notariuszom – często dopiero na sali sądowej – iż jawność leży także w ich interesie. Za upór w dążeniu do tego, by władza działała w sposób transparentny, a ludzie mieli wpływ na jej rozstrzygnięcia. Za nieustanną walkę o jawność finansów publicznych. Za rozłożenie na łopatki w sądzie partii politycznych, które nie chciały ujawnić faktur czy zamawianych sondaży. Za prawdziwą krucjatę w sprawie ujawniania przez instytucje publiczne rejestrów umów czy kalendarzy szefów resorów.
EI
15. Andrzej Seremet
prokurator generalny, awans z pozycji 45.

RAFAŁ SIDERSKI
Choć nie umie grać w szachy, wiele nauczył tych, którzy zarzucali mu grę w warcaby. To on bowiem wyszedł zwycięsko ze sporu z byłym wiceministrem sprawiedliwości Michałem Królikowskim. Pokazał, że gdy ktoś próbuje reformować prokuraturę, nie może lekceważyć tych, którzy nią kierują i ją współtworzą. Inaczej ryzykuje kontestowanie zmian. W ostatnim roku udało mu się – wbrew stanowisku ministra sprawiedliwości – przekonać premiera do akceptacji swojego sprawozdania. Nawiązał współpracę z nowym minister Cezarym Grabarczykiem. Niestety wciąż jest głównie rzecznikiem interesów ludzi, którzy nie chcą głębszych zmian strukturalnych w prokuraturze. Domaga się także stale nowych uprawnień, choć nie brak głosów, że wystarczy, aby wykorzystywał efektywnie te, które już ma.
EI
16. Marek Zubik
sędzia Trybunału Konstytucyjnego, awans z pozycji 31.

MICHAŁ ROZBICKI
Ma zaledwie 40 lat, a jest już profesorem nauk prawnych, sędzią TK, w przeszłości był zaś m.in. zastępcą rzecznika praw obywatelskich. I nie brak opinii, że to nadal nie jest szczyt jego możliwości. W ubiegłym roku zasłynął m.in. swoją stanowczością, gdy wręcz zmiażdżył w trakcie postępowania przed trybunałem ustawę o zgromadzeniach w zaproponowanym przez prezydenta brzmieniu. Stał też na straży praw aresztowanych, tłumacząc, że nie można zakazywać im kontaktu telefonicznego z obrońcą.
Oglądając wymiany zdań między nim a stronami postępowania przed TK, można odnieść wrażenie, że naucza prawa tak samo, jak robi to w stosunku do swoich studentów. I deprymuje bywalców gmachu przy al. Szucha swoją profesorską dociekliwością.
PSŁ
17. Cezary Grabarczyk
minister sprawiedliwości, pierwszy raz w rankingu

WOJTEK GÓRSKI
Ministrem transportu był kiepskim. To za jego czasów na wariackich papierach uruchamiano pobór e-myta, a po licznych skandalach na kolei pasażerowie sugerowali, że WOŚP powinien zbierać raczej na PKP. Dostał drugą szansę jako minister sprawiedliwości. W odróżnieniu od poprzedników nie ma zapędów rewolucyjnych i na razie odnosi sukcesy w sprzątaniu po Jarosławie Gowinie. Nie wchodzi w starcie z prokuratorami i, przynajmniej otwarcie, nie wadzi się z sędziami. Reforma kodeksu karnego jest już w Senacie, więc w pełni oceniać będzie go można po takich ustawach, jak ta o bezpłatnej pomocy prawnej czy biegłych sądowych.
PSZ
18. Krzysztof Łaszkiewicz
sekretarz stanu ds. prawno-ustrojowych w Kancelarii Prezydenta, awans z pozycji 25.

WOJTEK GÓRSKI
Prawa ręka prezydenta. To on jest autorem wszystkich najważniejszych aktów prawnych, jakie wyszły z kancelarii głowy państwa. Jego największym sukcesem w zeszłym roku było napisanie, a później przeprowadzenie przez całą ścieżkę legislacyjną projektu, w efekcie którego wróciło 75 z 79 sądów rejonowych zniesionych w 2012 r. przez Jarosława Gowina. Choć ustawa miała niedociągnięcia, jej niewątpliwą zaletą było to, że pozwoliła uspokoić nastroje środowisk lokalnych, niezadowolonych z odebrania im sądu. Ponadto należy pamiętać, że zniosła ona arbitralność decyzji ministra sprawiedliwości w zakresie likwidowania i tworzenia sądów.
MK
19. Mikołaj Pietrzak
Adwokat, awans z pozycji 43.

MATERIAŁY PRASOWE
Konsekwencja i upór – te słowa jak ulał pasują do tego, co robi. Kolejny rok z rzędu święci bowiem triumfy w roli obrońcy praw człowieka. Jego największym sukcesem w 2014 r. była wygrana o ubój rytualny przed Trybunałem Konstytucyjnym. Udało mu się przekonać sędziów, że w starciu dwóch wartości – wolności religijnej i ochrony zwierząt – prymat należy się tej pierwszej. Tym samym nie po raz pierwszy udowodnił, że nie boi się spraw kontrowersyjnych. Od pięciu lat jest przewodniczącym Komisji Praw Człowieka Naczelnej Rady Adwokackiej. Od wielu lat współpracuje z organizacjami pozarządowymi, w tym z Helsińską Fundacją Praw Człowieka i Greenpeace. Jego rola w tym nieustannym boju o prawa jednostki jest nie do przecenienia.
MK
20. Maciej Strączyński
prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, spadek z pozycji 13.

MATERIAŁY PRASOWE
Stały bywalec naszego zestawienia. Nieodmiennie i niestrudzenie od wielu lat na czele najważniejszego i najliczniejszego stowarzyszenia sędziów, które konsekwentnie wytyka absurdy napływające do sądów ze strony rządzących. W roli prezesa Iustitii, którą kieruje twardą ręką (na bieżąco śledząc publikacje w jakikolwiek sposób dotyczące stowarzyszenia), sprawdza się wzorowo. Mówi, co mu ślina na język przyniesie, i – o dziwo! – zazwyczaj ma przy tym rację. Ale sędzia Maciej Strączyński to nie tylko zaciekły obrońca szermierzy sprawiedliwości. To również wybitny karnista, który orzekał w wielu ważnych procesach.
MK
21. Wojciech Hajduk
wiceminister sprawiedliwości, pierwszy raz w rankingu

WOJTEK GÓRSKI
Teflonowy wiceminister. Choć jego pomysły krytykują wszyscy – sędziowie, prokuratorzy, pracownicy wymiaru sprawiedliwości, on konsekwentnie prze do ich realizacji. I robi to skutecznie. Do resortu przyszedł po to, by wprowadzić sądy w XXI w. Czy mu się udało? Opinie są podzielone. Zwłaszcza że w ostatnim czasie mało kto skupia się na ocenie pracy merytorycznej ministra Hajduka, czemu po części sam sobie jest winien. Co i rusz otwiera bowiem nowe fronty walk ze środowiskiem sędziowskim. To on był spiritus movens wprowadzenia na etapie prac w Sejmie poprawki do prawa o ustroju sądów powszechnych, która odbiera sędziom sądów rejonowych prawo do zwrotu kosztów przejazdu do pracy.
MK
22. Marek Chmaj
radca prawny z kancelarii Chmaj i Wspólnicy, w zeszłym roku niesklasyfikowany

WOJTEK GÓRSKI
Wpływowy konstytucjonalista. Wielbiciel szybkich, sportowych samochodów. Profesor rozchwytywany przez polityków (i, nieukrywajmy, media). Obsługuje prawnie wiele ministerstw, pisze opinie i ekspertyzy dla parlamentu. Sam mówi o sobie „epikurejczyk”. Złośliwcy już dziś nazywają go przyszłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Niebawem w postępowaniu przed TK będzie reprezentował pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Stawka w tym sporze jest niebagatelna: chodzi bowiem o granice jawności życia publicznego i prawa do prywatności. To właśnie jemu prof. Małgorzata Gersdorf zaufała i powierzyła misję pilotowania kontrowersyjnego wniosku do trybunału.
EI
23. Piotr Zientarski
przewodniczący Komisji Ustawodawczej Senatu, awans z pozycji 26.

WOJTEK GÓRSKI
Jeden z najbardziej pracowitych legislatorów w Senacie, zwłaszcza jeśli chodzi o regulacje dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Przyłożył rękę do zmian w dyscyplinarkach prawniczych, które mają ukrócić praktykę przeciągania postępowań poprzez niestawianie się zainteresowanych na rozprawach.
To głównie za sprawą senatora bieżące orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego wykonywane są niezwłocznie. Dzięki jego determinacji udało się też przeprowadzić przez izbę wyższą projekt ustawy zakładającej gruntowną przebudowę Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, w tym likwidację aplikacji ogólnej (choć na razie reforma utknęła w Sejmie).

2 4. Katarzyna Szymielewicz
prezes Fundacji Panoptykon, awans z pozycji 41.

WOJTEK GÓRSKI
Założycielka i prezeska Fundacji Panoptykon nie przestaje zadawać trudnych pytań i kontrolować, czy państwo nie za bardzo wkracza w prywatność obywateli. W ubiegłym roku kontynuowała akcję „100 pytań o inwigilację”, wytaczając procesy o dostęp do informacji publicznej wszystkim tym organom państwa, które nie zdecydowały się dobrowolnie udzielić odpowiedzi dotyczących PRISM. Kilka z nich spektakularnie wygrała. Panoptykon (wspólnie z dwoma innymi podmiotami) zainaugurował też monitoring wyborów GIODO, co jak pokazały niedawne zawirowania związane z kandydaturą Mirosława Wróblewskiego, nie było pozbawione podstaw. Kierowana przez Szymielewicz fundacja intensywnie też przyglądała się temu, co robią służby.
SW
25. Piotr Kosmaty
prokurator i rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, pierwszy raz w rankingu

MATERIAŁY PRASOWE
To jemu zawdzięczamy to, że wiemy dziś dużo więcej o kulisach śmierci Jarosława Ziętary, dziennikarza śledczego „Głosu Wielkopolskiego”. Kosmaty po ponad 22 latach doprowadził do przełomu w tej jednej z najbardziej zagadkowych spraw. Postawił zarzuty podżegania do zabójstwa byłemu senatorowi Aleksandrowi G. i doprowadził do zatrzymania dwóch ochroniarzy, którzy mogli mieć związek ze zniknięciem dziennikarza. Już wówczas studził emocje, tłumacząc, że za wcześnie, aby mówić o sukcesie i ostatecznym wyjaśnieniu sprawy Jarka (jak mówi o Ziętarze). Obecnie mierzy się z impasem w śledztwie. Zatrzymane osoby wychodzą z aresztów, coraz głośniej jest też o wycofywaniu się kluczowych świadków z zeznań.
Ale krakowski prokurator to nie bohater jednej sprawy. Dziękowali mu m.in. kombatanci za zaangażowanie w wyjaśnienie zniknięcia napisu „Arbeit macht frei” w byłym obozie zagłady Auschwitz–Birkenau.
EI
26. Włodzimierz Chróścik
dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie, pierwszy raz w rankingu

MATERIAŁY PRASOWE
Stoi na czele stołecznej OIRP zrzeszającej blisko jedną trzecią członków samorządu radców, co już samo w sobie może być uznane za osiągnięcie. Zwłaszcza że udało mu się, przynajmniej na razie, wyciszyć spory, które targały izbą w ostatnich latach. Nie zajmuje się jednak tylko sprawami z własnego podwórka. Nie do przecenienia jest rola, jaką odegrał pod koniec ubiegłego roku przy uchwalaniu nowego kodeksu etyki radców. Zdecydował się na bezprecedensowy krok jak na korporację, w której najważniejsze decyzje zapadają zazwyczaj na długo przed głosowaniami, i tuż przed nadzwyczajnym zjazdem w dramatycznym liście do innych dziekanów zaapelował o nieuchwalanie kodeksu w kształcie zaproponowanym przez centralę. Jego argumenty były na tyle mocne, że wszystkie kontrowersyjne zapisy zostały z projektu usunięte. A prezesowi samorządu pozostało przekonywanie, że „uporządkowanie” zasad było dobrym krokiem.
ESZA
27. Andrzej Kidyba
kierownik Katedry Prawa Gospodarczego i Handlowego na UMCS w Lublinie, pierwszy raz w rankingu

MATERIAŁY PRASOWE
Niestrudzony tropiciel absurdów i nietrafionych rozwiązań, które zawarte są w obowiązujących lub dopiero projektowanych ustawach. Szczególarz, który nie zmienia raz powziętego zdania. Jak mawiają prawnicy: „Z prof. Kidybą można się nie zgadzać, ale trzeba go słuchać”. Nie zgadza się z nim wielu, zwłaszcza że profesor często idzie pod prąd opinii głoszonych przez inne autorytety w dziedzinie prawa handlowego (ma przy tym dar ciętego polemisty, co udowadnia choćby w comiesięcznych felietonach publikowanych na łamach DGP). Co nie zmienia faktu, że to po jego krytyce już niejedna nowela wysmażona w ministerialnych gabinetach wylądowała w koszu.
Regularnie wznawiany i aktualizowany komentarz do kodeksu spółek handlowych autorstwa prof. Andrzeja Kidyby jest pozycją obowiązkową w bibliotece każdego zarządzającego spółką.
ESZA
28. Stanisław Sołtysiński
członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, w zeszłym roku niesklasyfikowany

MATERIAŁY PRASOWE
Nie jest człowiekiem młodym, ale nadal wpływowym. To z jego ręki powstała lwia część obowiązującego od początku 2001 r. kodeksu spółek handlowych, więc profesor usiłuje sterować zmianami prawa w tej dziedzinie. Teraz z tylnego siedzenia. Niczym wielki mistrz Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, którą opuści na własne życzenie od marca, stara się wprowadzić zmiany, które budzą nie tylko entuzjazm, ale i opór katedr na wielu zacnych uniwersytetach. Profesor jest członkiem rady konsultacyjnej Konfederacji Lewiatan, ale spotyka się też z innymi organizacjami gospodarczymi. Wie bowiem, jaka jest siła jego intelektualnego autorytetu wśród osób, które jeśli nawet nie prowadzą własnych firm, to żyją z reprezentowania tych, którzy tworzą PKB. Pierwszą rundę walki o spółki z o.o. z udziałami beznominałowymi wprawdzie w ubiegłym roku przegrał, ale broni nie złożył. I nadal wpływa na opinię opiniodawców.
DNJ
29. Jacek Skała
przewodniczący Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury, spadek z pozycji 14.

PAWEŁ ULATOWSKI
Mocno nielubiany przez tych, którzy chcą utrzymania obecnego status quo w prokuraturze. Uwielbiany przez tych, którzy mają dość presji na statystyki, nieskutecznego nadzoru i zastraszania dyscyplinarkami. Problemy skostniałej instytucji nazywa po imieniu, bez lukru tłumaczy, skąd się biorą patologie i jak można się z nimi uporać. Udało mu się przekonać kolejnych ministrów sprawiedliwości do choćby częściowej zmiany obecnej sytuacji i bardziej sprawiedliwego podziału pracy między prokuratorów wszystkich szczebli.
EI
30. Marcin Zieleniecki
ekspert Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, spadek z pozycji 17.

WOJTEK GÓRSKI
Przygotował z ramienia NSZZ „Solidarność” wniosek o zbadanie, czy wydłużenie wieku emerytalnego jest zgodne z ustawą zasadniczą. W sprawie tej reprezentował związek przed Trybunałem Konstytucyjnym. Choć trybunał uznał, że samo wydłużenie nie narusza konstytucji, to jednak zakwestionował zasady przyznawania emerytur częściowych. To tylko jeden z sukcesów związkowców w 2014 r. Wyróżnienie dla prof. Zielenieckiego jest symbolem ich rosnącej skuteczności.
ŁG
31. Adam Bodnar
wiceprezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, spadek z pozycji 23.

WOJTEK GÓRSKI
Można się z Helsińską Fundacją Praw Człowieka zgadzać lub nie, ale nie można kwestionować faktu, że to jeden z najprężniej działających i najbardziej opiniotwórczych ośrodków. Duża w tym zasługa grającego pierwsze skrzypce w tej orkiestrze dr. Adama Bodnara. Fundacja wnosi nową jakość do życia publicznego zwłaszcza wtedy, gdy w imię wolności przekonań i pluralizmu upomina się o prawa tych, którzy kwestionują demokratyczne zasady.
PSZ
32. Bogumił Brzeziński
przewodniczący Rady Konsultacyjnej Prawa Podatkowego, pierwszy raz w rankingu

MATERIAŁY PRASOWE
Kto myśli, że podatki są nudne, za jego sprawą z pewnością zmieni zdanie. Wiecznie żartujący prof. Brzeziński, szef rady stanowiącej eksperckie zaplecze nowo powołanej Komisji Kodyfikacyjnej Ogólnego Prawa Podatkowego, to bowiem oaza dobrego humoru. Ale też fachura, jakich mało. Jest zatem duża szansa, że efekty prac nad nową ordynacją podatkową wywołają uśmiech adresatów tych regulacji.
ESZA
33. Leonard Etel
przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Ogólnego Prawa Podatkowego, pierwszy raz w rankingu

MATERIAŁY PRASOWE
Człowiek, któremu powierzono realizację jednego z najbardziej ambitnych i mozolnych przedsięwzięć legislacyjnych ostatnich lat. Jako przewodniczący komisji odpowiada za przygotowanie wstępnych założeń do projektu nowej, bardziej nowoczesnej i spójnej ordynacji podatkowej. Publicznie obiecał, że będą one gotowe, zgodnie z harmonogramem rządu, jeszcze w I kw. 2015 r. Presja, jakiej został poddany, jest o tyle ogromna, że opracowanie i uchwalenie kodeksu to jeden z priorytetów gabinetu Ewy Kopacz. Na razie prof. Etel zupełnie nie sprawia wrażenia osoby, która przestraszyła się zleconego jej zadania. Wręcz przeciwnie, spokojnie i merytorycznie wyjaśnia organizację i kolejne etapy prac kierowanej przez siebie komisji. Martwi się raczej o to, czy projektu nie zniweczą politycy. Jest zwolennikiem odejścia od formalizacji sporów między podatnikiem a fiskusem na rzecz konsensualnych metod załatwiania spraw, a także eliminacji rozwiązań zwiększających koszty poboru podatków.

34. Maciej Berek
prezes Rządowego Centrum Legislacji, spadek z pozycji 21.

WOJTEK GÓRSKI
Za czasów Donalda Tuska nazywany pierwszym prawnikiem premiera. Od lat zmienia oblicze rządowej legislacji. Ale w ostatnim roku zyskał przydomek „Niezatapialny”. Ku zaskoczeniu bowiem wszystkich obserwatorów po aferze z publikacją ustawy o rajach podatkowych nie stracił stanowiska. Choć raport kancelarii premiera z kontroli był dla RCL niekorzystny, to w samym centrum nie posypały się głowy. Autorzy raportu twierdzą, że Rządowe Centrum Legislacji nieprawidłowo ustaliło termin ogłoszenia ustawy zmieniającej, a w konsekwencji skierowano akt prawny do procedowania w trybie standardowym, a nie przyspieszonym. Jako odpowiedzialnych za wpadkę wskazano osoby zarządzające departamentem dzienników urzędowych i systemów informacyjnych w RCL. Centrum nie poczuło się jednak do winy, odrzuciło stanowczo sugestie o błędzie swoich ludzi, ale pracuje nad poprawą komunikacji z resortami, zwiększyło też nadzór nad terminami publikacji ustaw.
EI
35. Iwona Hickiewicz
główny inspektor pracy, spadek z pozycji 24.

MATERIAŁY PRASOWE
Konsekwentnie walczy o respektowanie praw pracowniczych i poprawę kodeksu pracy. Kieruje do Ministerstwa Pracy wnioski legislacyjne, których celem jest uniemożliwienie nadużywania umów o pracę na czas określony i umów cywilnoprawnych. Dzięki jej staraniom resort pracy przygotował projekt nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy oraz ustawy o emeryturach pomostowych. Zgodnie z tym aktem inspektorzy pracy będą mogli nakazywać przedsiębiorcom umieszczanie pracowników w wykazie osób pracujących w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze. Zyskają także możliwość kontrolowania z urzędu tych wykazów (tworzonych przez pracodawców). Ma to duże znaczenie dla uzyskania przez pracowników emerytur pomostowych. Hickiewicz postuluje też na forum parlamentu zmiany w ustawie o zatrudnianiu pracowników tymczasowych, co przyczyni się do poprawy sytuacji tych osób na rynku pracy.
TZ
36. Andrzej Rzepliński
prezes Trybunału Konstytucyjnego, awans z pozycji 47.

WOJTEK GÓRSKI
Pod jego przewodnictwem TK nieraz występował przeciwko niekontrolowanej ingerencji państwa w prywatność obywateli, o czym świadczy chociażby stwierdzenie częściowej niekonstytucyjności przepisów o dostępie służb do billingów i podsłuchów oraz o zasadach tworzenia rejestrów medycznych przez ministra zdrowia. Prof. Rzepliński aktywnie zaangażował się w obronę niezawisłości sędziów z PKW, kiedy opozycja zarzuciła im udział w sfałszowaniu wyborów samorządowych. Ponownie dał też wyraz swojemu przekonaniu, że TK nie może orzekać w oderwaniu od finansów państwa. Głośnym tego przykładem był niejednomyślny wyrok w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego. W ostatnich dniach wzbudził kontrowersje, manifestując przywiązanie do wiary katolickiej i przyjmując papieskie odznaczenie za zasługi dla Kościoła.

37. Marek Safjan
sędzia TSUE, w zeszłym roku niesklasyfikowany

PIOTR GAMDZYK\REPORTER
Drugi w historii polski sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu. Od początku swojej kadencji próbuje tłumaczyć zarówno polskim sędziom, jak i zwykłym obywatelom, jak ogromny wpływ mają regulacje prawa unijnego na przepisy krajowe. Uważa, że nasze sądy powinny częściej występować o interpretację prawa wspólnotowego, i namawia, aby odważniej sięgały po orzecznictwo trybunału luksemburskiego. Konsekwentnie krytykuje skłonność niektórych sędziów do bezmyślnej, literalnej wykładni prawa, promując w jej miejsce gruntowną, celowościową interpretację. Profesor jest też rzecznikiem poszerzenia dostępu do zawodu sędziego dla przedstawicieli innych samorządów prawniczych.

38. Marek Działoszyński
komendant główny policji, pierwszy raz w rankingu

MARCIN KALIŃSKI
Policjanci mówią: „Wreszcie zwierzchnikiem został ktoś, kto wygląda jak policjant i zachowuje się jak policjant”. Jak przyznaje sam komendant, jego zadaniem jest toczenie wojny – przede wszystkim o spokój obywateli. W pierwszej kolejności skupił się na walce o bezpieczeństwo na drogach. Efekty już widać: zatrzymywanych jest znacznie więcej piratów drogowych, a liczba ofiar wypadków spada. Działoszyńskiego cieszy widoczna poprawa, ale w jego opinii nadal jest ona niewystarczająca. Cel na najbliższy rok? Przeciwdziałanie cyberprzestępczości.
PSŁ
39. Piotr Waglowski
prawnik, autor serwisu VaGla.pl Prawo i Internet, spadek z pozycji 11.

WOJTEK GÓRSKI
Zdobywca pierwszego miejsca w rankingu sprzed dwóch lat nie spoczywa na laurach. Nadal angażuje się w projekty służące rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego, przejrzystości państwa i walczy o dostęp do informacji publicznej. Uczestniczy chociażby w trwających pracach nad stworzeniem Systemu Analiz Orzeczeń Sądowych. Dzięki niemu w jednym miejscu w internecie będziemy mogli przeanalizować orzecznictwo wszystkich polskich sądów. W 2014 r. światło dzienne ujrzał też raport „Tworzenie i konsultowanie rządowych projektów ustaw”. Wraz z trzema innymi współautorami przeanalizował prace nad 110 projektami.
SW
40. Arkadiusz Radwan
prezes Instytutu Allerhanda, w zeszłym roku niesklasyfikowany

WOJTEK GÓRSKI
Adwokat, który lubi porywać się z motyką na słońce. W 2014 r. prowadził m.in. głośną sprawę o nierzetelną kampanię referendalną, w której władze Krakowa chciały mieszkańców namówić na organizację zimowych igrzysk olimpijskich. W TK złożył też skargę dotyczącą niekonstytucyjności progu wyborczego w wyborach europejskich. Kierowany przez niego instytut to jednak przede wszystkim ciągły ferment prawniczej myśli. Z całkiem realnym przełożeniem na prawodawstwo: gros rozwiązań nowego prawa restrukturyzacyjnego wypracowano z udziałem ludzi Radwana. On sam jako ekspert doradza m.in. Komisji Europejskiej przy projektowaniu zmian w prawie spółek.
BK
41. Dariusz Sałajewski
prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, spadek z pozycji 16.

WOJTEK GÓRSKI
Samorząd pod jego sterami przygotowuje się do rewolucji, jaką będzie możliwość prowadzenia obron karnych przez radców, coraz rzadziej jest jednak nazywany najnowocześniejszą korporacją prawniczą. Sam prezes Sałajewski odniósł pod koniec 2014 r. wizerunkową porażkę, firmując projekt nowego kodeksu etyki radców i publicznie broniąc kontrowersyjnych rozwiązań – które delegaci na nadzwyczajny zjazd powycinali z treści dokumentu. W efekcie przyjęty nowy kodeks niewiele różni się od starego.
ESZA
42. Rafał Fronczek
prezes Krajowej Rady Komorniczej
spadek z pozycji 39.

MATERIAŁY PRASOWE
Komornicy nigdy nie mieli dobrej prasy, bo każdy przypadek naruszenia przepisów odbija się w mediach szerokim echem. Z drugiej strony wierzyciele wciąż narzekają na niewystarczającą skuteczność egzekucji. Siłą rzeczy Rafał Fronczek z definicji znajduje się między młotem a kowadłem. Musi dbać o sprawne usuwanie czarnych owiec z korporacji, ale też przypominać o pozytywnej roli, jaką komornicy odgrywają w obrocie gospodarczym. Kolejną kadencję przekonuje więc, że oni nie zabierają, tylko oddają.
PSZ
43. Tomasz Janik
prezes Krajowej Rady Notarialnej, spadek z pozycji 40.

WOJTEK GÓRSKI
Mówi wprost: „Nie ma nic złego w tym, że chcę, aby starzy i młodzi członkowie samorządu notarialnego mieli zajęcie”. Ale zarazem zaznacza, że zawód rejenta jest szczególny i dlatego powinni go wykonywać tylko najlepsi. Dlatego też jest wielkim przeciwnikiem deregulacji zawodu bądź choćby obniżania wymagań wobec przyszłych notariuszy. Precyzyjny do bólu: Krajowa Rada Notarialna, opiniując projekty rządowe, jest w stanie znaleźć najdrobniejsze mankamenty.
PSŁ
44. Wojciech Hermeliński
sędzia TK, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, pierwszy raz w rankingu

JACEK WASZKIEWICZ\REPORTER
Prawnik niezależnie myślący, praktyk, którego sposób patrzenia na prawo ukształtowały lata pracy w zawodzie adwokata. Chcąc pozostać w zgodzie z własnym sumieniem i oglądem sytuacji, w trybunale często składa zdania odrębne, solidnie je przy tym uzasadniając. Tak było chociażby w głośnej sprawie uboju rytualnego, kiedy przestrzegał, iż TK „otworzył drogę do uboju w celach komercyjnych”. Wybór na szefa PKW potwierdził jego pozycję i prestiż, jakim cieszy się w środowisku prawniczym.
ESZA
45. Piotr Hofmański
przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego, pierwszy polski sędzia MTK w Hadze, pierwszy raz w rankingu

WOJTEK GÓRSKI
Czekająca na wejście w życie reforma procedury karnej to w dużej mierze jego dzieło. Dlatego przez cały zeszły rok prof. Hofmański z nie mniejszym niż ówczesny wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski zapałem odpierał zarzuty krytyków zmian. Nie brakowało mu też innych wyzwań, bo od lat łączy pracę naukową (wykłada na Uniwersytecie Jagiellońskim) z orzekaniem w Sądzie Najwyższym, gdzie do niedawna pełnił także funkcję rzecznika prasowego. Najtrudniejsze jednak dopiero przed nim, gdyż w grudniu 2014 r. został wybrany na stanowisko sędziego Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze.
ESZA
46. Ireneusz Kamiński
sędzia ad hoc Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, pierwszy raz w rankingu

WOJTEK GÓRSKI
Profesor w PAN, jeden z największych w Polsce autorytetów w dziedzinie międzynarodowej ochrony praw człowieka. Potwierdzeniem tego była nominacja na sędziego ad hoc ETPC w lipcu 2014 r. Jako prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wielokrotnie występował przed trybunałem strasburskim w roli pełnomocnika skarżących. W swoich komentarzach do wyroków ETPC potrafi w sposób niezwykle klarowny i precyzyjny wyjaśnić opinii publicznej istotę i konsekwencje naruszeń konwencji przez rządy. Jako jeden z niewielu przedstawicieli polskich środowisk prawniczych po publikacji amerykańskiego raportu w sprawie tortur głośno apelował o podjęcie skutecznego śledztwa prowadzącego do wyjaśnienia sprawy ich stosowania na naszym terytorium.

47. Anita Gwarek
dyrektor departamentu prawa pracy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, spadek z pozycji 30.

WOJTEK GÓRSKI
Od efektów pracy kierowanego przez nią zespołu zależą warunki zatrudnienia w Polsce. Szczególne znaczenie ma przygotowany projekt nowelizacji k.p. ograniczający możliwość zatrudnienia na czas określony. Wiele wskazuje, że zaproponowane przez resort rozwiązania będą zaakceptowane przez partnerów społecznych. Gwarek tworzy zgrany tandem z wiceministrem Radosławem Mleczką. Ich wspólnym sukcesem jest utarcie nosa europejskim potęgom podczas brukselskich negocjacji w sprawie nowej dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych. I przeforsowanie rozwiązań, które nie dyskryminują Polaków.
ŁG
48. Maria Wasiak
minister infrastruktury i rozwoju, pierwszy raz w rankingu

MATERIAŁY PRASOWE
Radca prawny specjalizująca się w prawie gospodarczym. Jako nowa szefowa superresortu infrastruktury i rozwoju podjęła się trudnego zadania zastąpienia powszechnie cenionej Elżbiety Bieńkowskiej. Urzędowanie rozpoczęła od medialnej afery wokół półmilionowej odprawy, która przysługiwała jej po odejściu z zarządu PKP (pod naciskiem premier zrezygnowała z pieniędzy). Ponieważ w rządzie zasiada dopiero od trzech miesięcy, jest zbyt wcześnie, by mówić o efektach jej pracy w ministerstwie. Za jej doraźny sukces należy uznać porozumienie z niemieckim rządem w sprawie czasowego zawieszenia stosowania przepisów o płacy minimalnej wobec polskich przewoźników.

49. Hanna Gronkiewicz-Waltz
prezydent Warszawy, spadek z pozycji 36.

MARCIN KALIŃSKI
Może warszawiacy nie pałają wielką sympatią do rządzącej już dziewiąty rok prezydent, ale nawet elektorat negatywny okazał się nie być na tyle silny, aby zmobilizować się i zagłosować za jej odwołaniem. Po uznaniu referendum za nieważne, wygrana w wyborach prezydenckich w stolicy była niemal formalnością. Mogło jedynie zaskoczyć, że Gronkiewicz-Waltz udało się zwyciężyć z najlepszym wynikiem w historii jej startów (58,64 proc. głosów). Choć uchodzi za gorliwą katoliczkę, to przy podejmowaniu decyzji o zwolnieniu prof. Bogdana Chazana z funkcji dyrektora szpitala (za uniemożliwienie wykonania legalnej aborcji) kierowała się trzeźwym osądem prawniczym.

50. Michał Królikowski
adwokat, były wiceminister sprawiedliwości, spadek z pozycji 1.

WOJTEK GÓRSKI
Rok temu na czele naszego rankingu. Dziś wpływy już nie te, jednak trudno mówić o wpływowych prawnikach A.D. 2014 bez Królikowskiego na liście. Nowy kształt procesu karnego, z którym prawnicy zmierzą się już za pięć miesięcy, to przede wszystkim efekt jego pracy w resorcie. Ale i szeroka debata publiczna byłaby w minionym roku uboższa bez tego benedyktyńskiego oblata. Będąc podsekretarzem stanu, wydał wywiad rzekę z abp. Henrykiem Hoserem. Wiele energii poświęcił też, by zablokować ratyfikowanie konwencji o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Walcząca lewica do dziś nie pogodziła się z tym, że dla rządu PO pracowała osoba tak ostentacyjnie wierząca w Boga.
BK

Prokuratura dryfuje. A w lipcu wpadnie na skałę
Dziennik Gazeta Prawna
JAROMIR RYBCZAK Ambitne, rzetelne prowadzenie postępowań to nie norma, lecz heroizm. Po kilku latach prokurator często staje się mniej dociekliwy, dostrzegając, że walczy z wiatrakami
Prokurator, który rozkręca prowadzoną sprawę, zagłębia się, sprawdza powiązania czy szuka sprawstwa kierowniczego, strzela sobie w stopę? Ma na głowie kilkaset innych spraw, bieżący wpływ i jasny cel: pokryć go. A liczą się głównie wyniki na papierze.
Prokurator, który rozkręci sprawę, zostaje z nią praktycznie sam. Nie może liczyć na rzeczywistą pomoc ze strony policji lub innych służb, które są skupione głównie na własnych statystykach i kreowaniu sukcesów medialnych. Wielu tego unika. Bo wygodniej i łatwiej jest walczyć ze statystyką niż z materią spraw. Sprzyjają temu słabości organizacyjne prokuratury: rozmycie odpowiedzialności za wynik postępowania, niemerytoryczny nadzór, przełożeni skupieni na statystyce.
I mówi to pan, prokurator funkcyjny?
Nie widzę nic niestosownego w tym, że krytykuję instytucję, w której pracuję. Bezrefleksyjna propaganda sukcesu to specjalność służb. Prokuraturę i prokuratorów stać na szersze spojrzenie.
Właśnie się pan naraża kolegom.
Moja krytyka wynika z troski o interes społeczny, bo jestem przecież także obywatelem. Ważny jest dla mnie oczywiście również interes korporacji, w której pracuję. Silna, profesjonalna, rzetelna i szanowana prokuratura jest społeczeństwu niezbędna, a dążenie do niej – choćby poprzez krytykę tego, co mamy dzisiaj – leży w dobrze pojmowanym interesie prokuratorów. Szkoda, że część z nich tego nie rozumie.
Winny jest system? Czy ci prokuratorzy, którzy się mu poddają?
Za taką sytuację odpowiada brak spójnego pomysłu ustawodawcy na organizację prokuratury i naleciałości mentalne sprzed lat. Ale przede wszystkim problem tkwi we wszechodpowiedzialności prokuratury za postępowanie przygotowawcze, co w praktyce oznacza, że odpowiada ona za policję i służby, na które nie ma realnego wpływu. W konsekwencji ambitne, rzetelne prowadzenie postępowań to nie norma, lecz heroizm. Po kilku latach ambitny prokurator często staje się mniej ambitny, dostrzegając, że walczy z wiatrakami.
Ale jeśli prokurator ulega takiej presji, to chyba niewiele wie o niezależności?
Ludzie są tylko ludźmi. Nie można oczekiwać, że ktoś, kto notorycznie pracuje po kilkanaście godzin dziennie – a tak wygląda życie prokuratorów, którym zależy – wytrwa w tym, przyglądając się, jak inni funkcjonują całkiem wygodnie dzięki konformistycznej postawie. Przepisy ustrojowe i proceduralne powinny opierać się na mechanizmach stymulujących odpowiednie postawy, a nie na założeniu, że ludzie będą zachowywać się nadnormalnie.
Obecne reformy – choćby procedury karnej – mają to zmienić.
Nowelizacja k.p.k. wchodząca w życie w lipcu nawet nie dotyka tych problemów. Dewastuje natomiast skutecznie to, co w rzeczywistości funkcjonuje naprawdę przyzwoicie, a więc model postępowania sądowego. Autorzy tej reformy nie dostrzegli, że wszelkie problemy na etapie sądowym z reguły mają swe źródło w słabości postępowania przygotowawczego. A ta nowelizacja tylko je pogłębi.
Podpisałaby się pan pod tezą, że będziemy mieć od lipca sprawiedliwość, lecz tylko dla bogatych?
Przestępcom zdecydowanie łatwiej będzie uniknąć odpowiedzialności karnej. Im bardziej będą profesjonalni i majętni, tym będzie to łatwiejsze. Jednocześnie zwiększy się ryzyko przypadkowego lub celowego wmanipulowania w odpowiedzialność karną osób niewinnych.
Czego zdaniem praktyka brakuje tej reformie?
Brakuje chirurgicznego rozcięcia wszystkich tych zależności, które prowadzą do obecnego rozmycia odpowiedzialności za postępowanie przygotowawcze, tak aby każde źle przeprowadzone śledztwo czy dochodzenie miało swojego zindywidualizowanego autora. Na poziomie instytucjonalnym, a w dalszej kolejności osobowym. I moim zdaniem da się to zrobić. Przede wszystkim przyjmując, że za ściganie drobnych przestępstw odpowiadać będzie wyłącznie policja, która będzie również oskarżycielem publicznym w tych sprawach przed sądami. Wymusiłoby to podniesienie poziomu pracy procesowej tej formacji, a prokuraturze pozwoliłoby skupić się na sprawach o poważne przestępstwa i w konsekwencji urealnić jej odpowiedzialność za ich wynik.
Skoro tak, to dlaczego politycy unikają jak ognia tematu reformy postępowania przygotowawczego?
Bo na początku byłoby to bolesne dla policji i służb. A politykom, którzy za nie odpowiadają i czerpią medialne korzyści z ich sukcesów, znacznie łatwiej wszystko zrzucić na niezależną, a więc z ich punktu widzenia niczyją prokuraturę. Dla policji i służb pieczątka prokuratora to parasol ochronny, gwarantujący bezkarność, także wizerunkową, dla własnego lenistwa, bezmyślności, a niekiedy nawet celowych manipulacji. Z kolei kondycja mentalna i organizacyjna prokuratury, wewnętrzne rozmycie w niej odpowiedzialności powoduje, że ta pieczątka często udzielana jest zbyt łatwo, bez poczucia odpowiedzialności za jej przystawienie. I tak to sobie dryfuje. A w lipcu wpadnie na skałę i chyba zatonie.

Jaromir Rybczak, zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie
Rozmawiała Ewa Ivanova
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 06

Mniej stanowić, lepiej tworzyć
Felieton
Oficjalnie zgłoszona przez jedną z formacji politycznych kandydatka na prezydenta RP w pierwszym publicznym wystąpieniu dotknęła kwestii prawnych. Tytuł jej proklamacji w tym zakresie brzmiał: „Prawo nie dla palestry”. Skoro miałby to być krok reformatorski – czyli zmiana stanu dotychczasowego – kandydatka na pierwszą obywatelkę w państwie diagnozuje, jak mniemam, że obecnie obowiązujące prawo jest zrozumiałe jedynie dla palestry (domyślam się, że chodzi o prawników w ogólności), dla pozostałych zaś stanowi czarną magię.
Wystąpieniem pani doktor (to tytuł naukowy kandydatki) zajmuję się jedynie dlatego, że poruszyła kwestię tworzenia prawa. Nie znaczy to, że zgadzam się z tą proklamacją i szczegółowym jej rozwinięciem, w szczególności zapowiedzią pisania prawa od podstaw. Nie zamierzam też na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” wspierać lub krytykować jakichkolwiek kandydatów w nadchodzących wyborach. Przytoczoną wypowiedź traktuję natomiast jako asumpt do wyrażenia własnej opinii o procesie tworzenia prawa – z perspektywy praktykującego prawnika, który z mnogością tego prawa ma do czynienia.
Po pierwsze – rządy prawa nie powinny polegać co do zasady na jego tworzeniu, czy też stanowieniu, ale w miarę możliwości i racjonalności na rządzeniu w ramach prawa już obowiązującego. Każda zasada ma swoje wyjątki, lecz nadużywanie pojęcia wyjątkowości w przypadku wspomnianej wyżej zasady może stanowić odejście od państwa prawa na rzecz państwa rządzonego prawem. Skoro zaś – w państwie demokratycznym – zdolność stanowienia prawa ma wyłoniona w demokratycznych wyborach większość, istnieje ryzyko pogwałcenia przy jego stanowieniu praw mniejszości. Zmiana układu sił politycznych w kolejnych wyborach tworzy wówczas duże prawdopodobieństwo rewanżyzmu legislacyjnego. Pomijając płynące z tego napięcia polityczne, grozi to brakiem stabilności obowiązującego prawa, a w konsekwencji niemożliwością ugruntowania dobrych praktyk w jego stosowaniu. W naszym przypadku szczególnymi i wyjątkowymi okolicznościami pozwalającymi na wielkie tworzenie nowego prawa była transformacja ustrojowa i integracja z porządkiem prawnym Wspólnoty Europejskiej. Tyle że to już za nami i powoływanie się na tę dyspensę stało się nieaktualne. Obowiązek implementowania pojedynczych dyrektyw unijnych nie pozostaje w sprzeczności z rekomendowaną powyżej zasadą umiaru ustawodawczego.
Po drugie – tworzenie prawa to nie dosłownie to samo, co jego stanowienie. Pierwsze to proces, drugie to konkretny akt władczy. Proces winien rządzić się stabilnością reguł, profesjonalizmem uczestników i nie być uzależniony wprost od aktualnego układu politycznego. Ten ostatni ma – czy też winien mieć – swoje odzwierciedlenie w instytucji władczej, która ostatecznie rozstrzyga, czym proces tworzenia winien się zakończyć: stanowić nowe prawo czy też nie. Określiłbym to jako zasadę wyłącznej kompetencji władczej, w której to kompetencji mieściłoby się wskazanie potrzeby tworzenia nowego lub zmiany istniejącego prawa oraz akceptacja – lub jej brak – dla powstałego projektu regulacji. Kompetencja władcza nie obejmowałaby jednak bezpośredniej ingerencji w projekt.
Stosowanie się do powyższych dwóch zasad ma, miałoby lub mieć powinno (wybór jednej z dyrektyw zależy od oceny stanu aktualnego) za cel poprawę jakości prawa. Wady obowiązujących regulacji są bowiem często ściśle powiązane z akcyjnym i interwencyjnym jego tworzeniem lub zmienianiem, nieprzejrzystym rodzeniem się inicjatyw ustawodawczych, nie wykluczając klientyzmu politycznego.
Nie mam oczywiście patentu na mądrość w tej sprawie. Ten felieton to wypowiedź klasycznie publicystyczna. Co z niej i komu pozostanie – nie wiem. O potrzebie ustawowego, nie wykluczając konstytucyjnego, uregulowania zasad tworzenia i stanowienia prawa, mówi się od lat. Opublikowana została nawet biała księga będąca efektem jednej z płaszczyzn Forum Debaty Publicznej, odbywanych pod auspicjami Kancelarii Prezydenta w mijającej kadencji. Czas na działanie w imię zasady: co masz zdobić jutro, zrób dzisiaj. Ale jeżeli już nie dzisiaj, to na pewno nie pojutrze.

Dariusz Sałajewski
prezes Krajowej Rady Radców Prawnych

Nie karać za pełnomocnika
Dziennik Gazeta Prawna
Skoro stronę stać na pomoc profesjonalnego prawnika, to z pewnością ma również środki na pokrycie kosztów – uznają sądy. I to mimo że już 60 lat temu Sąd Najwyższy wskazał, że takie rozumowanie jest niedopuszczalne
Rzeczywiście, zdarzają się przypadki nieuwzględniania wniosków o zwolnienie od kosztów sądowych, ponieważ zostały złożone przez profesjonalnego pełnomocnika. Spotkałem się z tym również we własnej pracy zawodowej – przyznaje radca prawny Włodzimierz Chróścik, dziekan Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie.
W jego ocenie takie działania zagrażają podstawom bezpieczeństwa prawnego obywateli.
– Od dłuższego czasu alarmujemy, że Polacy nie korzystają z usług profesjonalistów w postępowaniu sądowym, narażając się tym samym na daleko idące konsekwencje, które są efektem niefachowego prowadzenia sprawy. Korzystanie z usług wysoko wykwalifikowanego prawnika nie powinno być przywilejem elity najbogatszych – dodaje dziekan Chróścik.
Praktyka bywa jednak taka, że wnioski o zwolnienie od kosztów przygotowane przez profesjonalnego prawnika mają mniejsze szanse na pozytywne rozpatrzenie przez sąd.
Przekonał się o tym m.in. mec. Kamil Hałabiś. „Na wykładach często się słyszy, że składanie pozwu po cichu, po to żeby zwolnić stronę z kosztów, jest nieprofesjonalne, nieetyczne itp., itd., że strona nawet jak jest reprezentowana, to nie ma to znaczenia dla ewentualnego zwolnienia. No to złożyłem pozew z biura z wnioskiem o zwolnienie i przyszło takie uzasadnienie. Ręce opadają. (...) Dodam tylko dla porządku, że w istocie u powódki bieda aż piszczy” – wskazywał na jednym z portali społecznościowych. W jego sprawie sąd odmawiając powódce zwolnienia od kosztów podkreślał, że skoro korzysta ona z pomocy fachowego pełnomocnika z wyboru, przyznanie jej pełnego zwolnienia z kosztów „stanowiłoby w istocie preferencyjne potraktowanie takiego pełnomocnika względem uiszczenia kosztów sądowych, stanowiących dochód Skarbu Państwa (...)”.
Adwokaci mają podobne doświadczenia. W efekcie część z nich, wnioskując o zwolnienie klienta z kosztów, nie ujawnia swojego udziału i pozew „idzie na podpis klienta”. A szansa na zwolnienie od kosztów rośnie.
Dwie różne sprawy
W ocenie adwokata dr. Łukasza Supery posiadanie pełnomocnika w żaden sposób nie może wpływać na sędziowską decyzję w sprawie zwolnienia od kosztów.
– Jedno z drugim nie powinno mieć nic wspólnego. Ktoś może być w stanie ponieść koszty adwokata, które w obecnej sytuacji rynkowej nie są już wygórowane, lecz nie dysponować majątkiem potrzebnym na opłacenie kosztów sądowych, które w Polsce nie należą wcale do najniższych. To dwa różne wydatki. Być może pokutuje tu stereotyp: adwokat jest drogi, obywatel skorzystał z usług adwokata, zatem jest bogaty. Nie sądzę jednak, aby posługiwanie się podobnymi stereotypami miało nas doprowadzić daleko – komentuje prawnik.
Przypomina też, że możliwość skorzystania z pomocy fachowych pełnomocników jest częścią prawa do sądu.
– Nie należy karać ludzi za to, że ośmielili się sięgnąć po pomoc adwokata i odmawiać im z tego tytułu należnego zwolnienia od kosztów – akcentuje.
– Nie wolno karać obywateli za właściwe i racjonalne zachowanie. Tym bardziej że udział radcy prawnego jako pełnomocnika strony jest przecież na rękę również sądowi, który ma do czynienia z profesjonalistą, co ułatwia prowadzenie sprawy w sposób zgodny ze standardami – wtóruje dziekan Chróścik.
Rzeczywista sytuacja
Jak mówi mec. Chróścik, wszystkie instytucje wymiaru sprawiedliwości powinny dążyć do podniesienia jego efektywności i skuteczności. A najprostszą drogą do osiągnięcia tego celu jest udział w postępowaniu przed sądem profesjonalnego pełnomocnika.
– Fakt korzystania z jego pomocy nie powinien mieć żadnego wpływu na decyzję sądu o zwolnieniu od kosztów sądowych – zwłaszcza że sąd nie wymaga od strony wnoszącej o takie zwolnienie ujawniania treści umowy z pełnomocnikiem i może jedynie domniemywać, jakie wynagrodzenie klient ma zapłacić. Stawianie sztucznych barier dla szerokiego dostępu do profesjonalnej pomocy prawnej może w efekcie pogłębić poziom społecznej nieufności wobec systemu wymiaru sprawiedliwości – zaznacza mecenas Chróścik.
Sądów nieuwzględniających wniosków o zwolnienie od kosztów nie próbuje również usprawiedliwiać sędzia Barbara Zawisza, wiceprezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Jeśli jedynym powodem odmowy zwolnienia od kosztów jest to, że strona skorzystała z pomocy prawnika przy sporządzaniu pisma, to rzeczywiście jest to sytuacja nieprawidłowa. Sędzia powinien przeanalizować całą sytuację materialną danej osoby. To zaś, że raz zapłaciła za pomoc pełnomocnikowi, wcale nie oznacza, że jej sytuacja materialna jest dobra – zaznacza sędzia Zawisza.
Wskazuje jednak, że w praktyce z podobnym przypadkiem się nie spotkała i w jej ocenie takie sytuacje są raczej marginalne.
Płaci Święty Mikołaj
– Sądy faktycznie dość rygorystycznie podchodzą do zwalniania z kosztów sądowych, ale reprezentacja przez adwokata nie wpływa negatywnie na zdolność strony do zwolnienia z kosztów. Ja przynajmniej nie spotkałem się z taką praktyką – potwierdza również adwokat Zbigniew Krüger z kancelarii Krüger & Partnerzy.
W jego ocenie problemem przy zwalnianiu od kosztów jest raczej zbytni formalizm ze strony sądów. Powoduje on bowiem, że tylko strona reprezentowana przez adwokata jest w stanie złożyć skuteczny wniosek o zwolnienie z kosztów.
– Taką sytuację uważam za nieprawidłową, gdyż rzeczywiście może zamykać drogę do sądu ubogim. Natomiast reprezentacja przez profesjonalnego pełnomocnika, także przy składaniu wniosku o zwolnienie, nikomu nie jest w stanie zaszkodzić – zaznacza mecenas Krüger.
I przekonuje, że składanie pism „na podpis klienta” jest nieprofesjonalne.
– To, czy strona ma adwokata, nie należy do przesłanek zwolnienia z kosztów. Za adwokata może płacić ciocia z Ameryki lub Święty Mikołaj, jednak nie jest rolą sądu ingerowanie w treść stosunku pomiędzy klientem i adwokatem, nie mówiąc już o wyciąganiu negatywnych skutków procesowych z istnienia takiego stosunku – podkreśla ekspert.
I radzi, by – jeśli jednak do odmowy zwolnienia z kosztów z tego powodu doszło – skarżyć takie postanowienie.
– Jest ono z gruntu wadliwe i będzie skutecznie podważone – puentuje mec. Krüger.
Nie należy karać ludzi za to, że ośmielili się sięgnąć po pomoc profesjonalisty

Pełnomocnik to nie luksus
Anna Krzyżanowska
anna.krzyzanowska@infor.pl
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 11

Spis treści
Regulamin Grabarczyka 1
Prawnicze egzaminy zawodowe już za miesiąc 5
Ćwiczenie z prawniczego myślenia 6
Wojna ministerstwa z wydawnictwem o systemy prawne dla sądów 7
Prawnik bez aplikacji nie udzieli bezpłatnej porady 8


Regulamin Grabarczyka
Jacek Skała 10-02-2015, ostatnia aktualizacja 10-02-2015 17:46
Minister sprawiedliwości posłuchał lobbystów z Rakowieckiej. Ważniejszy dla niego okazał się strach przed prowadzeniem postępowań karnych w prokuraturach apelacyjnych niż paraliż całej prokuratury – pisze prawnik Jacek Skała.
Minister Marek Biernacki podpisał 
11 września 2014 r. rozporządzenie wprowadzające do prokuratur od 
1 stycznia 2015 r. całkowicie nowy regulamin wewnętrznego urzędowania. Było to jednocześnie urzeczywistnienie jednego z planów dostosowania prokuratury do wymogów znowelizowanej pod hasłami kontradyktoryjności procedury karnej. Jej najważniejsze regulacje zaczną obowiązywać w połowie roku. Trzeba zaznaczyć, że był to plan awaryjny na wypadek (co też się stało) porzucenia przez Radę Ministrów koncepcji uchwalenia nowego prawa o prokuraturze, mającego zastąpić wielokrotnie nowelizowaną, dziś obowiązującą ustawę. Zamiast nowej ustawy kształtującej funkcjonowanie prokuratury pod rządami nowej procedury karnej doczekaliśmy się procedury ratunkowej polegającej na próbie przekształcenia prokuratury na podstawie aktu prawnego niższego rzędu. Próba ta była o tyle ryzykowna, że zasadnicze przemiany miały swe źródło w akcie prawnym, którego podstawową cechą jest brak stabilności. Rozporządzenie bowiem, w odróżnieniu od ustawy, może być zmienione jednym podpisem ministra.
Właśnie taki scenariusz zrealizowano. Rozporządzenie Biernackiego, aczkolwiek niedoskonałe, podejmowało próbę dostosowania organizacyjnego prokuratury do nowego modelu postępowania karnego. W szczególności zawierało rozwiązania reformujące dotychczasowy archaiczny model, w którym 30 proc. prokuratorów nie zajmuje się prowadzeniem spraw, a ok. 1700 z ogólnej liczby ponad 6000 prokuratorów działa głównie w sferze nadzoru i sprawozdawczości. Rozporządzenie wprowadzało zatem potencjalnie równy podział pracy i odpowiedzialności za podejmowane decyzje procesowe, a co za tym idzie – uwalniało zasoby kadrowe prokuratur okręgowych i apelacyjnych, niezbędne do sprostania nowym wyzwaniom kontradyktoryjnego procesu karnego.
Głównymi rozwiązaniami reformującymi prokuraturę były: po pierwsze, ściśle określona właściwość rzeczowa prokuratur okręgowych i apelacyjnych, po drugie, wprowadzenie zasady obowiązkowego prowadzenia spraw przez każdego prokuratora, a po trzecie, powiązanie go ze sprawą w toku całego postępowania sądowego, łącznie z postępowaniem przed sądem drugiej instancji. Odciążyłyby prokuratury rejonowe od prowadzenia 98,8 proc. wszystkich spraw przez przekazanie około 15 proc. do prokuratur okręgowych i apelacyjnych.
Nadludzkim wysiłkiem
W większości prokuratur w Polsce rozporządzenie Biernackiego zostało odebrane pozytywnie. Pojawiła się nadzieja, że zneutralizuje głębokie pęknięcie w prokuraturze, polegające na tym, że w ramach jej struktury funkcjonuje grupa prokuratorów mająca swoisty immunitet na odpowiedzialność za podejmowanie decyzji procesowych. To pęknięcie jest szczególnie widoczne pod koniec każdego roku, kiedy to w niektórych prokuratorskich gabinetach trwa walka o jak najlepsze wyniki statystyczne. Owa walka o tak zwane pokrycie wpływu, a najlepiej nadwykonanie, trafnie została zdiagnozowana w ubiegłorocznym raporcie naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego – dr Karoliny Kremens i dr. Wojciecha Jasińskiego. Wynika z niego, że w miesiącach statystycznych, tj. grudniu i czerwcu, prokuratorzy finalizują 50 proc. spraw zamykanych w ciągu całego roku.
W praktyce wiąże się to często z nadludzkim wręcz wysiłkiem. Na korytarzach w prokuraturach rejonowych i wydziałach śledczych prokuratur okręgowych panuje pod koniec roku ponadstandardowy ruch. To tysiące świadków, setki podejrzanych, tych doprowadzanych na ostatnią chwilę i tych zaznajamiających się z materiałami śledztw. W sekretariatach piętrzą się poukładane na półkach i podłogach. W gabinetach prokuratorów niemilknące telefony i setki dokumentów na biurkach. Jest też drugi świat. Świat wydziałów niemerytorycznych w prokuraturach okręgowych i apelacyjnych. Tam praca pod koniec roku jeszcze spowalnia. Jest czas na choinkę i świąteczne życzenia. Na biurka naczelników spływają wnioski urlopowe, które w jednostkach linowych są czymś w tym okresie niewystępującym. Pustoszeją gabinety, pustoszeją korytarze. Z Dworca Centralnego w Warszawie prokuratorzy z Generalnej ruszają pociągami we wszystkich kierunkach. Świętowanie czas zacząć – aż do Trzech Króli. Mamy zatem w prokuraturze dwa światy: świat dobrostanu oraz świat realnej, bo wiążącej się z odpowiedzialnością za wydawane decyzje, służby.
Gdy wydawało się, że rozporządzenie Biernackiego doprowadzi do zmiany takiego stanu rzeczy i tym samym zreformowania prokuratury przed fundamentalną reformą procedury karnej, która istotnie zwiększy zakres obowiązków prokuratorów, nastąpiła zmiana na stanowisku ministra sprawiedliwości. Zmianę tę powitano z nadzieją w szczególności w siedzibie Prokuratury Generalnej – głównej orędowniczki zachowania status quo – oraz w gabinetach tych prokuratorów, którym nie uśmiechał się powrót do prowadzenia spraw czy występowania przed sądami.
Za mało rąk do pracy
Do siedziby Ministerstwa Sprawiedliwości w Alejach Ujazdowskich ruszyły pielgrzymki lobbystów reprezentujących prokuratorów dyrektorujących i będących rzecznikami zachowania obecnego modelu. Lobbystów, co podkreślać należy na każdym kroku, niedostrzegających zasadniczej kwestii, że prokuratura w obecnej kondycji organizacyjnoustrojowej ma zbyt mało rąk do pracy, aby sprawnie obsłużyć kontradyktoryjny proces karny. Koronnym argumentem pukających do drzwi ministra sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka lobbystów był mający nastąpić 1 stycznia 2015 r., wraz z wejściem w życie „rozporządzenia Biernackiego", paraliż prokuratur apelacyjnych i okręgowych. W rzeczywistości trudno tu mówić o jakimkolwiek paraliżu, poza tym spowodowanym strachem przed prowadzeniem postępowań. Jakiż to bowiem miałby być paraliż prokuratur apelacyjnych i okręgowych, skoro prokuratury podstawowego szczebla – rejonowe – prowadzą dziś 99 proc. wszystkich postępowań karnych? Skutkiem rozporządzenia Biernackiego byłoby przekazanie ok. 15 proc. tej liczby do jednostek wyższego szczebla. W rezultacie w prokuraturach apelacyjnych, zatrudniających około 30–40 prokuratorów, znalazłoby się tyle spraw, ile załatwia średniej wielkości prokuratura rejonowa.
Czy zatem 30 najbardziej doświadczonych prokuratorów nie byłoby w stanie „opanować wpływu" załatwianego każdego roku przez średniej wielkości rejon? Lobbyści z Rakowieckiej udowadniali, że tak właśnie jest. Posłuchał ich minister Grabarczyk, dla którego ważniejszy okazał się paraliż strachu przed prowadzeniem postępowań karnych w prokuraturach apelacyjnych niż paraliż całej prokuratury w obliczu nowych uregulowań procesowych wchodzących w życie 1 lipca tego roku.
W podpisanym przez nowego ministra rozporządzeniu zmieniającym regulamin Biernackiego utrzymano właściwość miejscową prokuratur okręgowych i apelacyjnych, ale znacznie ją okrojono. Szczegółowe wyliczenia prowadzą do wniosku, że wzrost obciążenia prokuratur okręgowych będzie wręcz śladowy. Ta niewielka ilość spraw, która przybędzie na tym szczeblu, zdeterminuje faktyczne zniesienie obowiązkowego referatu. I to jest cel twórcy katalogu: aby nowe sprawy trafiały do wydziałów liniowych i aby nie dotknąć przykrym obowiązkiem ich prowadzenia prokuratorów z wydziałów nieliniowych, którzy dziś zajmują się np. nadzorem, wizytacjami, lustracjami, obrotem zagranicznym, sporami kompetencyjnymi, konkursami, szkoleniem, informatyką, występowaniem w drugiej instancji, sprawozdawczością i statystyką. Można zatem przyjąć, że jednym prostym zabiegiem polegającym na okrojeniu katalogu właściwości rzeczowej de facto unicestwiono dwa podstawowe rozwiązania regulaminu Biernackiego – rzeczoną właściwość przedmiotową i obowiązkowe prowadzenie spraw przez każdego prokuratora.
Aby całkowicie zneutralizować zasadę obowiązkowego referatu, regulamin Grabarczyka przewiduje obecnie dodatkowo, że prokurator apelacyjny będzie mógł zarządzeniem zwolnić swojego kolegę z przykrego obowiązku prowadzenia spraw. Właściwość prokuratur apelacyjnych skorygowana została tak, że w zasadzie utrzymany zostanie obecny stan. Mają one, zgodnie z intencją autorów noweli do regulaminu, prowadzić sprawy o poważne przestępstwa korupcyjne i przestępczość zorganizowaną. Słowo „poważne" oznacza, że to apelacje zadecydują, co biorą, a czego nie. Czyli tak jak dotychczas. Jeśli zatem dziś statystycznie prokurator prokuratury apelacyjnej prowadzi jedną sprawę rocznie, to jutro przy obowiązkowym referacie poprowadzi 1/3. Można zatem bez większego ryzyka stwierdzić, że w apelacji żadnego obowiązkowego referatu nie będzie. Tak samo zresztą jak w prokuraturach okręgowych. W nich cała właściwość rzeczowa spadnie na wydziały liniowe, czyli te, które już dziś prowadzą postępowania – śledcze i gospodarcze.
Z naszych wyliczeń wynikało, że przyjęte we wrześniu rozwiązania odciążą prokuratury rejonowe o 15 proc. spraw. Planowana redukcja prawdopodobnie zmniejszy tę ilość może do ok. 1 proc. Jednocześnie pamiętać należy, że od 1 lipca 2015 r. nastąpi stopniowy wzrost liczby wokand o ok. 50–60 proc. A żeby nie być gołosłownym, warto przytoczyć nieco liczb podawanych w toku konsultacji społecznych przez niektóre jednostki. Np. w Prokuraturze Rejonowej w Cieszynie pod rządami regulaminu Grabarczyka spośród wszystkich prowadzonych obecnie spraw ubyłoby osiem.
Z kolei w Prokuraturze Rejonowej w Bielsku ubytek ten kształtowałby się na poziomie 44 spraw kwalifikowanych z art. 310 § 1 kodeksu karnego (wprowadzanie do obrotu fałszywych banknotów), których załatwienie trwa kilka minut, oraz ośmiu spraw z innych kwalifikacji. Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście na gruncie regulaminu Biernackiego pozbyłaby się na rzecz prokuratury okręgowej w tym mieście 420 spraw, a na podstawie regulaminu Grabarczyka przekaże tamtejszej okręgówce 49 spraw, z czego zapewne przeważającą większość tzw. fałszywych banknotów. Ta sama prokuratura po zmianach wprowadzonych przez ministra Biernackiego przekazałaby Prokuraturze Apelacyjnej w Gdańsku 170 spraw. Interwencja legislacyjna ministra Grabarczyka spowodowała, że liczba spraw przekazanych apelacji wyniesie zero. W Prokuraturze Rejonowej w Żorach z 222 obecnie prowadzonych spraw do prokuratury okręgowej trafiłaby jedna, podczas gdy na gruncie regulaminu Biernackiego 25. Relacja ta to 0,45 proc. do 11,26 proc. aktualnego wpływu. Z kolei ubytek spraw dzięki regulaminowi Grabarczyka w Prokuraturze Rejonowej Katowice-Północ wyniósłby 0,9 proc., czyli 46 na 5216 prowadzonych postępowań. Liczby te zatem dobitnie wskazują, że regulamin Grabarczyka pozornie jedynie zachowuje właściwość rzeczową i obowiązkowy referat, w rzeczywistości znosząc oba rozwiązania. To samo dotyczy najważniejszego z punktu widzenia kontradyktoryjnego procesu karnego powiązania referenta ze sprawą. Podpisany przez obecnego ministra regulamin przywraca wydziały postępowania sądowego w prokuraturach okręgowych i apelacyjnych w dotychczasowym kształcie. Chociaż postępowanie dowodowe w dużym stopniu przeniesie się do sądów drugiej instancji, na rozprawie przed tymże sądem zasiądzie nie autor aktu oskarżenia i apelacji, ale prokurator z wydziału postępowania sądowego.
Cofam albo popieram
W regulaminie Grabarczyka otwarto dodatkowo jeszcze jedną furtkę do odciążenia tych wydziałów. Gdy przełożony tak postanowi, na rozprawę odwoławczą wysłany zostanie referent. Krótko mówiąc, utrzymuje się zbyteczną strukturę, dodatkowo ją uwalniając od zadań, kierując się być może argumentem o kosztach dojazdu prokuratorów na rozprawę odwoławczą, ale tracąc z pola widzenia fakt, że praca kierowcy jest tańsza niż praca prokuratora. Zamiast likwidacji wydziałów postępowania sądowego jako struktur obsadzających instancję odwoławczą mamy zatem utrzymanie ich charakteru i furtkę umożliwiającą odciążenie tych struktur przez powierzenie obsadzania wokand odwoławczych autorom apelacji. Nie jest tajemnicą, że dziś aktywność tych wydziałów na rozprawie odwoławczej w pewnym uproszczeniu sprowadza się do wypowiadania dwóch słów: cofam albo popieram. Dodam, że nie swoją apelację. Być może rozwiązaniem byłoby sporządzanie przez te wydziały apelacji. Piszę te słowa jednak nie bez przekory, bo wiem, że nie byłyby w stanie, nie znając sprawy, takiego środka sporządzić.
Słuchał nie tych, co trzeba
Nowy model kontradyktoryjnej rozprawy odwoławczej z szerokimi możliwościami prowadzenia dowodów aż woła o to, by na sali był autor aktu oskarżenia, a nie prokurator, który musi poświęcać czas na zapoznanie się z czymś, co autor aktu oskarżenia i apelacji doskonale już zna. Klamrą spinającą zmiany w prokuratorskim regulaminie i przelewającą czarę goryczy jest wprowadzenie instytucji konsultowania spraw z referentem osobiście przez prokuratora generalnego. W rzeczywistości jest to mechanizm ręcznego sterowania sprawami bezpośrednio z ulicy Rakowieckiej. Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że chodzi głównie o sprawy medialne. Budzi to słuszne pytania ze strony prokuratorów, czy oni również mogą chwycić za słuchawkę i wykręcić numer szefa całej prokuratury z prośbą o konsultacje. Procedura konsultacji przypomina minione czasy, kiedy linie z MS rozgrzane były do czerwoności. Teraz dajemy narzędzie, by w medialnych sprawach telefony znowu się rozdzwoniły. Rozwiązanie takie niestety nie idzie w parze z normatywnymi gwarancjami niezależności zawartymi w ustawie o prokuraturze. Nie będzie zatem wielkim ryzykiem stwierdzenie, że jego przyjęcie naraża ten fragment rozporządzenia na zarzut niekonstytucyjności. Pogląd ten podzieliła zresztą stojąca na straży niezależności Krajowa Rada Prokuratury, w której zasiada zarówno minister sprawiedliwości, jak i prokurator generalny, wskazując, iż mechanizm konsultowania spraw z poziomu Prokuratury Generalnej należy ocenić nie tylko jako naruszający niezależność prokuratora prowadzącego postępowanie, ale także pozbawiony jakiejkolwiek treści normatywnej określającej samo pojęcie konsultacji.
Reasumując: ocena rozporządzenia Grabarczyka jest zdecydowanie negatywna. Mamy bowiem do czynienia z zakonserwowaniem obecnego stanu rzeczy i stwarzaniem pozorów, że coś zmieniamy. W tej sytuacji trudno będzie przekonać prokuratorów liniowych, od których zależy powodzenie kontradyktoryjnej reformy, do tego, aby zmaksymalizowali wysiłki i zapewnili jej sukces. Miarą tego sukcesu byłoby utrzymanie stanu rzeczy, w którym w 98,5 proc. spraw kierowanych do sądu wraz z aktem oskarżenia zapada wyrok skazujący. Niestety, minister Grabarczyk wysłuchał prokuratorów, od których sukces reformy procesu zależy w minimalnym stopniu, bo to nie oni prowadzą postępowania. Możemy nadal przekonywać, że nie tędy droga, albo biernie obserwować stopniową klęskę, jaka czeka reformę procesu karnego w obliczu nieprzygotowania organizacyjnego jej głównego aktora – prokuratury. Przestrzegam, że jako prokuratorzy będziemy bardzo konsekwentnie wskazywać na autorów zmian jako ponoszących wyłączną odpowiedzialność za wielce prawdopodobną porażkę.
Autor jest prokuratorem, szefem 
Związku Zawodowego Prokuratorów 
i Pracowników Prokuratury
Rzeczpospolita
Prawnicze egzaminy zawodowe już za miesiąc
a.ł. 11-02-2015, ostatnia aktualizacja 11-02-2015 08:29
·
Do tegorocznego egzaminu zawodowego bez odbycia aplikacji zgłosiło się 
681 kandydatów 
na radców i adwokatów.
25 stycznia upłynął termin składania wniosków o egzamin dla osób, które chcą do niego przystąpić bez aplikacji. Wpłynęło ich 681 – w tym 464 na egzamin radcowski i 217 na adwokacki. W samej Warszawie jest 196 zgłoszeń do egzaminu radcowskiego i 93 do adwokackiego.
Kandydaci, którzy odbyli aplikację, mają jeszcze tydzień na złożenie wniosku i dokumentów (tj. do 18 lutego). Jakie liczby mogą wchodzić w rachubę? Na III roku aplikacji radcowskiej jest dziś 2,3 tys. osób, na aplikacji adwokackiej 1,8 tys. Do egzaminu mogą jeszcze przystąpić aplikanci, którzy w poprzednich latach oblali egzamin zawodowy.
W tym roku egzamin zacznie się 11 marca, a skończy 13 marca. W pierwszym dniu zdający będą rozwiązywali zadanie z prawa karnego, w drugim z prawa cywilnego. Trzeciego rozwiązywać będą dwa zadania – z prawa gospodarczego i administracyjnego (od 9 stycznia w „Rzeczpospolitej" drukujemy kazusy pomagające kandydatom w przygotowaniach do egzaminu).
W pierwszych dwóch dniach egzamin potrwa sześć godzin, trzeciego – osiem (po cztery na każdy). Za egzamin trzeba zapłacić 1,4 tys. zł. Wniosek o dopuszczenie do egzaminu aplikanci składają do komisji na terenie okręgowej rady radcowskiej/adwokackiej, w której odbyli aplikację.
Rzeczpospolita



Ćwiczenie z prawniczego myślenia
Rzeczpospolita, Arkadiusz Koper
Co to jest wiktymizacja wtórna? W skrócie to proces, którego istotą jest powtórne skrzywdzenie ofiary przestępstwa. W definicji tej mieści się również krzywda wyrządzona przez osoby, których zadaniem z racji wykonywanego zawodu jest udzielanie pomocy pokrzywdzonym przez przestępstwo.
Brak empatii, znieczulica, niekiedy przepracowanie i natłok obowiązków powodują, że ofierze przestępstwa nie tylko nikt z żadnej instytucji do tego powołanej nie udziela stosownej pomocy, ale także naraża ją na dodatkowy stres i przeżywanie cierpienia.
Nie chcę tutaj się odnosić do kwestii rodziny, reakcji najbliższego otoczenia - ponieważ te najczęściej bywają przyczyną kłopotów. Łatwo bowiem wyobrazić sobie ofiarę gwałtu, którą dosięga społeczny ostracyzm i niezrozumienie.
Z punktu widzenia profesjonalnego pełnomocnika istotne jest tu zachowanie instytucji wymiaru sprawiedliwości i nasza możliwa pomoc.
Osoby dotknięte przestępstwem - każdego rodzaju - są często zagubione, bezbronne i bezradne. Wymagają specyficznego podejścia do ich tragedii. Jest to dla nich w tym momencie rzecz najważniejsza. I to należy zrozumieć. To trochę tak, gdy pacjent przychodzi do lekarza z bolesną dolegliwością i oczekuje najlepszej fachowej pomocy. Chce być po prostu zdrowy, a nie narażony na kolejny stres. Podobnie jest w szeroko rozumianym wymiarze sprawiedliwości.
Zdarza się, że niedelikatność organów ścigania, obcesowe zachowanie na etapie śledztwa czy też już
sądowego procesu mogą stanowić szok dla osoby poszkodowanej. Zupełnie niepotrzebny - wynikający najczęściej z nieracjonalnych przesłanek.
Profesjonalni pełnomocnicy powinni dochować w tym wypadku szczególnej staranności. Od pierwszych chwil otoczyć ofiarę pomocą, wrażliwością i ułatwić jej przejście przez to osobiste piekło.
Zdarza się. że tego nie potrafimy. Komu jednak, jak nie nam, ma zaufać ofiara przestępstwa, jeśli na komisariacie spotyka się z drwiącymi uśmieszkami? Proces dochodzeniowy jest dla niej psychicznie uciążliwy. Nie daj Boże skonfrontowana jest jeszcze ze swoim prześladowcą. Do tego dochodzi wstyd i niezrozumienie bliskich. Bywa tak nie tylko po ciężkich przestępstwach opisanych w kodeksie karnym. To również oszustwa, kradzieże... Zawód zaufania publicznego, jakim jest zawód radcy prawnego, wymaga od nas, byśmy na to zaufanie pracowali również z ofiarami przestępstw. Żeby w nas znajdowały oparcie i zrozumienie.
W dzisiejszych czasach słowa te mogą niektórym wydać się górnolotne. Tak jednak nie jest. Sam wielokrotnie tego doświadczyłem. Wiele moich koleżanek i kolegów również. W swej pracy nie wolno nam po prostu zapominać o człowieczeństwie - w tym o tych najbardziej potrzebujących ofiarach przestępstw. Wszystkim nam będzie o tym przypominał Tydzień Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem, który zaczyna się już 22 lutego.
Wojna ministerstwa z wydawnictwem o systemy prawne dla sądów
Przetargi
Zaostrza się konflikt między Ministerstwem Sprawiedliwości a wydawnictwem Wolters Kluwer (WK), które wygrało przetarg i w tym roku dostarcza do sądów system informacji prawnej (Lex Omega). Punktem zapalnym jest okrojona lista publikacji książkowych oferowanych w systemie. Sądy mają dostęp jedynie do 20 opracowań, a w zeszłym roku mogły korzystać z ponad 900 pozycji. Resort zarzuca WK, że jego decyzja co do liczby udostępnionych publikacji była podjęta z premedytacją dla dodatkowego zarobku.
„Niezaoferowanie przez niego (WK – red.) pełnego dostępu do takiej literatury i istotna redukcja zawartości systemu wydaje się być decyzją biznesową, podyktowaną chęcią uzyskania dodatkowych zamówień od poszczególnych sądów” – wskazuje w piśmie do dyrektorów sądów apelacyjnych Jerzy Kozdroń, wiceminister sprawiedliwości. Jego zdaniem takie rozwiązanie jest niekorzystne dla interesów Skarbu Państwa.
Wiceminister zgadza się jednak na to, żeby dyrektorzy, w uzasadnionych przypadkach, dokupywali dodatkowe materiały w celu uzupełnienia systemu, zastrzegając, że zakupy te powinny być czynione u innych dostawców niż Wolters Kluwer.
„Niezależnie od tego, iż udzielanie dodatkowych zamówień dla podmiotu, który wygrał przetarg, wydaje się wątpliwe pod kątem zasad związanych z systemem zamówień publicznych, należy zwrócić uwagę na wysokość kosztów związanych z przyjęciem przez sądy rozwiązania zgodnego z założoną przez wykonawcę (WK – red.) strategią maksymalizacji zysku w ramach postępowania na dostarczanie sądom systemu informacji prawnej” – napisał Jerzy Kozdroń.
W odpowiedzi WK wystosowało pisma do poszczególnych sądów i do Krajowej Rady Sądownictwa. Twierdzi w nich, że resort, wskazując, iż dyrektorzy nie mogą dokupywać u niego dodatkowych materiałów, naruszył konstytucyjne zasady równości wobec prawa.
„Nadto zaingerował bez podstawy prawnej w rynek, zakłócając obowiązujące na nim, gwarantowane prawnie reguły, w tym zasadę konkurencyjności” – wskazuje w piśmie do KRS Włodzimierz Albin, prezes zarządu WK.
Patrycja Loose, rzecznik prasowy MS, łagodzi napięcia, twierdząc, że Jerzy Kozdroń w pismach do dyrektorów wyraził jedynie pogląd, iż w świetle obowiązujących przepisów brak jest podstaw do udzielania zamówień dodatkowych na rzecz WK, z pominięciem procedur konkurencyjnych.
Wyjaśnia, że zawieranie umów z WK na oprogramowanie rozszerzające jest możliwe, o ile wykonawca ten zostanie wyłoniony w otwartej, konkurencyjnej procedurze udzielenia zamówienia publicznego.
Małgorzata Kryszkiewicz

Prawnik bez aplikacji nie udzieli bezpłatnej porady
Pomoc prawna
Ministerstwo Sprawiedliwości nie uległo namowom Krajowej Rady Sądownictwa (KRS) ani Ministerstwa Finansów. W nowej wersji projektu dotyczącego udzielania nieodpłatnej pomocy prawnej osobom ubogim nadal widnieje zapis, że udzielać jej będzie jedynie osobiście adwokat lub radca prawny. W takiej formie dokument wrócił właśnie z konferencji uzgodnieniowej.
Przypomnijmy, że celem projektu jest wykreowanie usługi polegającej na:
● zapewnianiu szczególnie potrzebującym obywatelom dostępu do pomocy prawnej,
● powszechnym dostępie do informacji prawnej (za pomocą infolinii),
● podejmowaniu działań edukacyjnych zmierzających do zwiększenia świadomości prawnej.
Pierwszy z punktów ma być realizowany poprzez utworzenie specjalnego systemu poradnictwa przedsądowego, z którego korzystać będą mogły m.in. osoby uzyskujące świadczenia z pomocy społecznej czy posiadające ważną kartę dużej rodziny. W organizację systemu mają być zaangażowane jednostki samorządu terytorialnego, prawnicze samorządy zawodowe, a także wojewodowie i organizacje pozarządowe.
Jak czytamy w ocenie skutków regulacji (OSR), rolą samorządu terytorialnego będzie ustalenie kwestii organizacyjnych, a prawnicze samorządy zawodowe będą wyłaniały radców prawnych i adwokatów do udzielania pomocy. Wojewodowie będą natomiast dysponowali pulą punktów pomocy prawnej (365 w skali kraju), których prowadzenie zostanie powierzone organizacjom pozarządowym (wyłonionym w konkursach). Z projektu jasno jednak wynika, że również tu porad prawnych udzielać będą mogli jedynie profesjonalni prawnicy.
Jeszcze niedawno nie było wiadomo, czy takie zapisy znajdą rację bytu. „Choć zaangażowanie wykwalifikowanych prawników należy ocenić pozytywnie, to jednak ograniczenie się tylko do adwokatów i radców prawnych jest rozwiązaniem najdroższym i nieefektywnym. Funkcjonujące na świecie rozwiązania koncentrują się bowiem na takim zorganizowaniu systemu, żeby do adwokatów trafiały sprawy, które tego wymagają, a inne były rozwiązywane przez wykwalifikowanego doradcę” – wskazywała KRS w opinii z 16 stycznia.
Również resort finansów w piśmie z 29 stycznia podnosił, że biorąc pod uwagę wysokość środków przewidzianych na realizację systemu (około 100 mln zł rocznie), „należałoby rozważyć możliwość świadczenia nieodpłatnej pomocy prawnej przez osoby posiadające wykształcenie prawnicze i pracujące w tym zawodzie”. Zdaniem MF przyjęcie takiego rozwiązania „mogłoby znacznie obniżyć koszty realizacji tego zadania i byłoby zgodne z dokonaną przez ministra sprawiedliwości deregulacją zawodów prawniczych”.
Powyższe spotkało się jednak z oporem adwokatury.
– Dajemy ustawową regulację o darmowej pomocy prawnej dla ubogich i nieważna jest jakość tej pomocy; ważne, żeby było taniej – komentował adwokat Roman Kusz, wicedziekan Okręgowej Izby Adwokackiej w Katowicach.
Zaznaczał, że należy się zastanowić, czy celem ustawy jest zapewnienie realnej pomocy prawnej, czy iluzorycznej. A więc czy ustawodawca chce pomóc ludziom w potrzebie, czy tylko udawać, że pomaga.
– Dziś porad prawnych może udzielać każdy, dosłownie każdy, nie musi to być nawet absolwent wydziału prawa – akcentował dziekan Kusz.
Mimo jednak że propozycja MF nie znalazła odbicia w projekcie, przedstawiciele Naczelnej Rady Adwokackiej uważają, że i tak należy go w paru miejscach uzupełnić.
– Trzeba np. doprecyzować, kto może zastąpić adwokata i radcę prawnego, jeśli ten nie będzie w stanie udzielić bezpłatnej pomocy prawnej. Moim zdaniem zastępstwo takie powinien móc wykonywać również aplikant – mówi adwokat Rafał Dębowski, sekretarz NRA.
W jego ocenie wyjaśnić należy także zapis dotyczący konieczności zapewniania przez adwokata/radcę w powiatowym punkcie świadczenia pomocy dostępu do bazy aktów prawnych.
– Rodzą się też wątpliwości, jak faktycznie będzie rozliczana pomoc prawna w ramach systemu i co w sytuacji, gdy w powiecie wyczerpie się pula środków na pomoc prawną. W OSR zawarte zostały kalkulacje, z których wynika, że na wynagrodzenia na punkt porad prawnych przypadać będzie około 5 tys. zł miesięcznie, co przy zakładanej stawce 63 zł za godzinę porady daje ok. 80 godzin porad miesięcznie. A gdy chętnych będzie więcej albo uprawnieni będą korzystać z pomocy częściej, niż założono? – pyta mec. Dębowski.
Ograniczenie się tylko do adwokatów i radców prawnych jest rozwiązaniem najdroższym i nieefektywnym
Anna Krzyżanowska
anna.krzyzanowska@infor.pl
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach społecznych
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 13

Pomoc nie tylko od radcy
Renata Krupa-Dąbrowska 12-02-2015, ostatnia aktualizacja 12-02-2015 08:24



źródło: Fotorzepa

autor: Magda Starowieyska

Ministerstwo Sprawiedliwości nie wyklucza, że bezpłatnych porad prawnych będą udzielali nie tylko adwokaci i radcy, ale także organizacje pozarządowe.

W czwartek fundacje i stowarzyszenia spotykają się z przedstawicielami resortu sprawiedliwości. Mają rozmawiać o projekcie ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej. Organizacje pozarządowe ostro go krytykują, głównie z jednego powodu.

– Projekt przewiduje, że tylko radcy prawni oraz adwokaci będą mogli udzielać bezpłatnych porad, natomiast organizacje pozarządowe już nie – tłumaczy Rafał Jaworski ze Stowarzyszenia Wspierania Aktywności Obywatelskiej. Tymczasem to na fundacjach i stowarzyszeniach opiera się bezpłatne poradnictwo prawne – dodaje.

Pomysł wykluczenia organizacji z tej pomocy krytykuje również Związek Biur Porad Obywatelskich (ZBPO). Jego zdaniem planowany zakres wsparcia jest tożsamy z pomocą, której teraz udzielają biura. Z tego powodu niezrozumiałe jest oparcie państwowego systemu poradnictwa wyłącznie na profesjonalnych prawnikach.

ZBPO zwraca także uwagę, że adwokaci i radcy specjalizują się w określonych dziedzinach prawa. Poza sferą ich zainteresowania często pozostają eksmisje, zadłużenie, pomoc społeczna i problemy mieszkaniowe. A w tego rodzaju sprawach specjalizują się właśnie organizacje.

Okazuje się jednak, że ministerstwo chce wyjść fundacjom i stowarzyszeniom naprzeciw.

– Nie jesteśmy przeciwni temu, by organizacje pozarządowe udzielały porad, tylko trzeba wypracować odpowiednią formułę, stąd to spotkanie – mówi Jerzy Kozdroń, wiceminister sprawiedliwości. – Czekamy na propozycje organizacji.

Uwag pod adresem projektu jest więcej.

Fundacji Itaka nie podoba się ograniczenie osób uprawnionych do uzyskania bezpłatnej porady. Zgodnie z projektem będą mogli się o nią ubiegać tylko ci, którzy korzystają z pomocy społecznej. W efekcie wielu potrzebujących wsparcia nie dostanie. Wystarczy bowiem, że nieznacznie przekroczą próg dochodowy albo nie starają się o pomoc społeczną, choć mogą. Jest również rzesza osób, które nie spełniają kryterium dochodowego, ale pomoc powinny otrzymać. Należą do nich np. ofiary przemocy.

Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie podoba się ponadto forma i zakres pomocy. Sporządzanie pism procesowych ogranicza się bowiem do tych przewidzianych w postępowaniu administracyjnym. To według fundacji poważny mankament projektu.

Z doświadczeń HFPC wynika bowiem, że potrzebujący chcą również pomocy w przygotowaniu pism dla postępowań przygotowawczych, sądowych karnych i cywilnych

Etap legislacyjny: trafi do Komitetu Stałego RM

Rzeczpospolita
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 17

Spis treści
Kto powinien udzielać porad prawnych: mecenas czy fundacja 1
Właściwe standardy tylko z prawnikiem 2
Organizacje mają długie lata praktyki 3
Doradca nie dostał uzasadnienia, a chciał zwrot kosztów 3
Jak usiąść, żeby przegrać 5


Kto powinien udzielać porad prawnych: mecenas czy fundacja
Renata Krupa-Dąbrowska 17-02-2015, ostatnia aktualizacja 17-02-2015 07:44

źródło: Fotorzepa
autor:
W punktach finansowanych przez państwo bezpłatnych porad chcą udzielać organizacje pozarządowe. Prawnicy są temu przeciwni.
Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad projektem ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i informacji prawnej. Chce, by w całym kraju powstało co najmniej 1549 punktów prawnych oraz 42 stanowiska na potrzeby udzielania informacji prawnej za pośrednictwem infolinii. W nich przedsądową darmową pomoc otrzymają osoby fizyczne, które w roku poprzedzającym zwrócenie się o nią miały przyznane świadczenie z pomocy społecznej. Oznacza to, że wsparcia takiego nie dostaną ci, którzy nie korzystają ze świadczeń z pomocy społecznej, mimo że ich sytuacja finansowa nie jest dobra. Pomoc nie obejmie spraw z zakresu prawa podatkowego, celnego, dewizowego, handlowego i działalności gospodarczej, z wyjątkiem spraw dotyczących jej rozpoczynania.
W organizowanie biur będą zaangażowane jednostki samorządu terytorialnego oraz prawnicze samorządy zawodowe. Dziekani okręgowej rady adwokackiej i okręgowej izby radców prawnych będą wskazywać imiennie adwokatów i radców świadczących takie usługi. Ta propozycja wyklucza z udzielania porad organizacje pozarządowe, co wywołuje ogromne emocje. Teraz to one głównie świadczą pomoc prawną i obywatelską. Do najbardziej prężnych należą m.in.: 23 poradnie studenckie czy biura porad obywatelskich. Dlatego fundacje i stowarzyszenia chciałyby udzielać porad w przyszłości w państwowych biurach. Walczą więc w ministerstwie o objęcie ich projektem. Prawnikom zależy natomiast na tym, by wykluczyć z projektu fundacje i stowarzyszenia. Ministerstwo jeszcze nie podjęło decyzji, czy zmieni projekt.
—Renata Krupa-Dąbrowska
Rzeczpospolita
Właściwe standardy tylko z prawnikiem
Renata Krupa-Dąbrowska 17-02-2015, ostatnia aktualizacja 17-02-2015 07:40

Grzegorz Eliasz
źródło: materiały prasowe
Rozmowa: Grzegorz Eliasz, adwokat, ośrodek badawczy adwokatury przy Naczelnej Radzie Adwokackiej
Rz: Czy organizacje pozarządowe powinny udzielać porad prawnych?
Grzegorz Eliasz: Obecnie organizacje pozarządowe świadczą poradnictwo obywatelskie obejmujące rodzinne, psychologiczne czy zwykłe porady życiowe. Taka pomoc nie wymaga angażowania wykwalifikowanych prawników. Tymczasem system poradnictwa prawnego finansowany ze środków publicznych powinien gwarantować jednakowe standardy dla niezamożnych i zamożnych klientów. Standardy te to w szczególności tajemnica zawodowa, przygotowanie i doświadczenia procesowe, system kontroli przestrzegania zasad etyki zawodowej. Zapewnią je właśnie radcy prawni i adwokaci.
Warto też pamiętać, że projekt daje organizacjom możliwość świadczenia pomocy prawnej poprzez związane z nimi podmioty profesjonalne, czyli adwokatów i radców.
Ale to fundacje i stowarzyszenia udzielają bezpłatnych porad
i świetnie sobie z tym radzą. Dlaczego więc Naczelna Rada Adwokacka jest im przeciwna?
Bo powierzenie finansowanej ze środków publicznych pomocy prawnej osobom nieprzygotowanym do tego profesjonalnie będzie powodować nieuzasadnione różnicowanie standardu takiej pomocy, i temu adwokatura jest przeciwna.
Czy sprzeciw adwokatury nie jest walką o miejsca pracy? Rynek jest trudny.
Owszem, jest element walki o rynek, ale nie jest najważniejszy. Co roku do zawodu wchodzą tysiące młodych ludzi. Rozumiem obawy, że gdy porad ubogim będą masowo udzielać adwokaci i radcy, to działalność organizacji może stracić rację bytu. Obawy te są nieuzasadnione. Nadal bowiem będą prowadzić poradnictwo obywatelskie. 
A dla każdego klienta ważny jest świadomy wybór, czy chce korzystać z porady prawnej profesjonalisty czy z porady obywatelskiej.
Rzeczpospolita
Organizacje mają długie lata praktyki
Renata Krupa-Dąbrowska 17-02-2015, ostatnia aktualizacja 17-02-2015 07:42

Grzegorz Wiaderek
źródło: Rzeczpospolita
Rozmowa: Grzegorz Wiaderek, prezes Zarządu INPRIS – Instytutu Prawa i Społeczeństwa
Rz: Czy organizacje pozarządowe powinny udzielać porad prawnych?
Grzegorz Wiaderek: Oczywiście. Polska, UE i prywatni darczyńcy wyłożyli ogromne pieniądze na wspieranie organizacji radzących obywatelom. One same też ciężko pracowały na dobrą markę. Byłoby marnotrawstwem nie wykorzystać tego potencjału. A usługi organizacji to nie tylko porada, ale i wsparcie psychologiczne, rzeczowe.
Dlaczego korporacje prawnicze są przeciwne organizacjom?
Prawnicy podważają jakość naszych porad i brak odpowiedzialności dyscyplinarnej. Te same słowa i argumenty padały kilkanaście lat temu, gdy tworzono pierwsze kliniki prawa na uniwersytetach. Dziś wielu znanych prawników z nimi współpracuje. Jakość i kontrola są oczywiście ważne. Dlatego należy zbudować system, który będzie określał wysokie standardy, i skutecznie je kontrolować. Udało się go stworzyć w Holandii, to i w Polsce się uda. Ubezpieczyciele mogą też przygotować oferty ubezpieczenia OC. Poradnie studenckie już z niego korzystają. Najlepiej będzie, gdy potrzebujący będzie mógł wybrać. Wtedy życie zweryfikuje, czyje porady są cenione.
Czy sprzeciw adwokatury nie jest walką o miejsca pracy?
Trudno nie odnieść takiego wrażenia. Dbałość o miejsca pracy to jedna z powinności korporacji. Nie oznacza to jednak, że należy deprecjonować dorobek i kompetencje innych. Z przykrością odbieram wystąpienia, które próbują stworzyć niepotrzebny konflikt. To oczywiste, że prawnicy korporacyjni są osią systemu porad. W innych krajach porad udzielają jednak też organizacje i nikomu to nie przeszkadza. Na dobrej współpracy skorzystają wszyscy.
Rzeczpospolita

Doradca nie dostał uzasadnienia, a chciał zwrot kosztów
mat 16-02-2015, ostatnia aktualizacja 16-02-2015 16:08

źródło: www.sxc.hu
Sporządzona opinia o braku podstaw do wniesienia skargi przed doręczeniem pełnomocnikowi uzasadnienia wyroku i przed zapoznaniem się go z tym uzasadnieniem nie powinna być uznana za formę pomocy prawnej – orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Doradca podatkowy – M.M. – został wyznaczony przez Krajową Radę Doradców Podatkowych jako pełnomocnik z urzędu do reprezentowania podatnika w sprawie przed sądem administracyjnym.
Prawnik pojawił się na rozprawie i poparł na niej zaskarżenie wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Dziwna rzecz wydarzyła się później. Jeśli wierzyć dokumentom, M.M. złożył wniosek o zwrot kosztów z tytułu sporządzenia opinii o braku podstaw do wniesienia skargi kasacyjnej, nie tylko przed doręczeniem mu uzasadnienia wyroku w sprawie, ale nawet przed datą jego sporządzenia(!).
Takie zachowanie nie umknęło uwadze referendarza Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie (sygn. III SA/Wa 571/14), który nie tylko odmówił pełnomocnikowi przyznania kosztów nieopłaconej pomocy prawnej, ale także nie zostawił na nim suchej nitki w uzasadnieniu swojego postanowienia.
Jego zdaniem, hipotetycznie sporządzona opinia o braku podstaw do wniesienia skargi przed doręczeniem pełnomocnikowi uzasadnienia wyroku i przed zapoznaniem się z tym uzasadnieniem nie powinna być uznana za formę pomocy prawnej w rozumieniu art. 250 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, bowiem „brak szczegółowych danych o przyczynach oddalenia skargi oraz brak uzasadnienia wyroku jest okolicznością wyłączającą w ogóle możliwość zakwestionowania orzeczenia w trybie skargi kasacyjnej".
– Nie może zostać uznana za formę pomocy prawnej opinia o braku podstaw do wniesienia skargi kasacyjnej, w której nie zostały poddane przez pełnomocnika analizie wskazania sądu z pisemnego uzasadnienia wyroku w odniesieniu do stanu faktycznego sprawy, przyjętego przez ten sąd. Zwłaszcza ta ostatni okoliczność może wynikać tylko z pisemnego uzasadnienia wyroku – podkreślił referendarz.
Jak wskazał dalej, przy braku pisemnego uzasadnienia nie było możliwe przyporządkowanie stanu faktycznego pod sposób rozumienia przepisu przyjętego przez sąd. Referendarz zastanawiał się też, w jakim celu pełnomocnik z urzędu złożył wniosek o sporządzenie uzasadnienia wyroku, skoro nie uczynił lub nie zamierzał z tego uzasadnienia czynić użytku procesowego, względnie wykorzystać przy sporządzaniu opinii?
Referendarz stwierdził również, iż wydanie "opinii o braku podstaw do wniesienia skargi kasacyjnej" na podstawie ustnych wyjaśnień motywów rozstrzygnięcia przez sąd i przed sporządzeniem uzasadnienia wyroku wydaje się przedwczesne, pomijające jeden z najważniejszych etapów postępowania, skoro, wobec braku pisemnego uzasadnienia, nie istniała prawna możliwość wniesienia skargi kasacyjnej.
- Jeżeli warunkiem wniesienia skargi kasacyjnej jest sporządzenie uzasadnienia wyroku, to sporządzenie opinii o braku podstaw do wniesienia skargi kasacyjnej przed doręczeniem uzasadnienia wyroku nie jest formą pomocy prawnej z art.250 u.p.p.s.a., ponieważ nie został jeszcze sporządzony przedmiot (warunek) skutecznego sporządzenia skargi kasacyjnej, tj. pisemne uzasadnienie wyroku – wskazał referendarz.
W jego opinii, by rozważać możliwość wniesienia skargi kasacyjnej i – w konsekwencji – sporządzenia opinii o braku podstaw do wniesienia skargi kasacyjnej, powinien zaistnieć wcześniej warunek wniesienia skargi kasacyjnej i przedmiot rozważań, którym jest doręczone uzasadnienie wyroku.
W opisywanej sytuacji referendarz nie ukrywał również wątpliwości, co do tego, na jakiej podstawie M.M. przeprowadził proces rozważań oraz dlaczego wykluczył możliwość naruszenia procedury przez sąd.
rp.pl

Jak usiąść, żeby przegrać
Gazeta Prawna, 13 lutego 2015 r.,
Maciej Bobrowicz
W weekendowym wydaniu DGP przeczytałem z zainteresowaniem artykuł opisujący kulisy negocjacji. Pokazano 12 chwytów negocjacyjnych (wędzony śledź, sztywny nieobecny, rosyjski front...) i zilustrowano je ostatnimi przykładami z rzeczywistości polskich konfliktów. Artykuł nosi frapujący tytuł ,,Jak usiąść, żeby wygrać”. Oczywiście jak usiąść za stołem negocjacyjnym i wygrać negocjacje. Otóż sądzę, że tytuł powinien brzmieć inaczej: ,,Jak usiąść, żeby przegrać”. I nie jest to przekomarzanie się z autorką artykułu lub „wymyślaczem tytułów prasowych” czy też złośliwość z mojej strony, lecz gorzka refleksja.
Pokazane i opisane chwyty prowadzą bowiem obie strony do przegranej. Nie wchodząc w szczegóły, polegają bowiem na próbach przechytrzenia przeciwnika (jaki piękny eufemizm zastępujący wprowadzanie w błąd, o manipulacjach nie wspominając). Obie strony chcą negocjacje wygrać i zyskać przewagę nad drugą stroną – to oczywiste. Problem tkwi tylko w tym, że te negocjacyjne chwyty opisano w setkach fachowych książek i ci, którzy na co dzień zajmują się negocjacjami, świetnie je znają. „Chwyty” nie stanowią więc żadnej tajnej broni dającej przewagę, bo przez zawodowców rozszyfrowywane są natychmiast.
Styl negocjacji zwany pozycyjnym polega na przedstawianiu swoich żądań i oczekiwaniu ustępstw od drugiej strony. Paradoksem jest, że tak myślą obydwie strony. Obydwie sięgają po blefy, sztuczki itd. Finał? Jedna strona, wykorzystując swoją negocjacyjną siłę, zmusza drugą do zaakceptowania jej warunków lub obie strony rezygnują ze swoich oczekiwań i dochodzą do kompromisu, który postrzegany jest przez większość uczestników i obserwatorów gry jako szczyt szczęścia. Padają komentarze: „Obie strony zrezygnowały częściowo ze swoich żądań i osiągnęły kompromis”. Ale czy wygrały? Przecież obie musiały z czegoś zrezygnować. Prowadzenie negocjacji w klimacie wzajemnych ataków wpływa na obniżenie zaufania i siłą rzeczy powoduje, że jakość podejmowanych decyzji nie może być wysoka. Po zakończeniu rozmów niekoniecznie wszystko wraca do normy. Pozostaje w pamięci atmosfera uciekania się do „chwytów”.
Zdając sobie z tego sprawę szukano bardziej efektywnych sposobów prowadzenia negocjacji wskazując, że dotychczasowy model nie jest doskonały. To drugie podejście do negocjacji jest całkiem inną filozofią – to wspólne (!) poszukiwanie rozwiązań konfliktu. Przyznaję, czasem jest to trudne, a czasem niemożliwe. Im wcześniejsza interwencja, tym większe szanse na opanowanie eskalacji konfliktu. Im później strony zaczynają ze sobą rozmawiać, tym wyraźniej szansa na dobre porozumienie spada, bo rośnie brak zaufania i agresja.
W większości przypadków jest możliwe prowadzenie negocjacji, w których strony poszukują satysfakcjonującego je obie rozwiązania, zapominając o chwytach i sztuczkach. I to są dopiero negocjacje wygrane, bo wygrane przez obie strony. To trudniejszy, ale bardziej satysfakcjonujący sposób negocjowania opartego na interesach. Ten model czeka dopiero na powszechne uznanie.
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 18

Spis treści
Europejski Instytut Prawa ma swój polski oddział 1
Polscy prawnicy przystępują do Europejskiego Instytutu Prawa 3
Polski oddział Europejskiego Instytutu Prawa 4
Wybór obrońcy po nowemu 5
Ile zarabiają w Polsce prawnicy – najnowszy raport 6


Europejski Instytut Prawa ma swój polski oddział
mat 17-02-2015, ostatnia aktualizacja 17-02-2015 12:52

Przemawia Arkadiusz Bereza, Wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych + Zobacz więcej zdjęć
materiały prasowe
W poniedziałek w siedzibie Krajowej Rady Radców Prawnych oficjalnie powołano do życia polski oddział Europejskiego Instytutu Prawa.
Wczoraj w siedzibie Krajowej Rady Radców Prawnych odbyło się spotkanie poświęcone działalności Europejskiego Instytutu Prawa (European Law Institue, w skrócie ELI). Podczas spotkania podpisano akt powołania polskiego oddziału tej organizacji.
Otwierający spotkanie dr hab. prof. nadzw. UMCS Arkadiusz Bereza, Wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych przybliżył działalność i zamierzenia Europejskiego Instytutu Prawa. Jak poinformował, do ELI należy 12 członków z Polski. - Cieszę się, że dwóch Polaków jest reprezentowanych w radzie ELI, a są to prof. Zoll i i prof. Wierzbowski – mówił Bereza.
Głos zabrał też Dariusz Sałajewski, Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych. - To, że w Krajowej Radzie Radców Prawnych odbywa się pierwsze spotkanie ELI, świadczy o tym że jesteśmy samorządem podejmującym wyzwania związane z nowoczesnością i z tym wszystkim co dotyczy tworzenia, stanowienia i stosowania prawa – podkreślał Sałajewski.
Z kolei prof. Marek Safjan podkreślał, że jesteśmy już państwem, które ma własne doświadczenia związane z współtworzeniem i stosowaniem prawa europejskiego i nadszedł czas, żeby polskie środowisko prawnicze włączyło się w znacznie szerszym zakresie do tego typu inicjatyw - inicjatyw które mają ogromne znaczenie dla jakości prawa europejskiego. Nie możemy uciec od tej tematyki, bo prawo europejskie promieniuje na wszystkie dziedziny prawa – dodał prof. Safjan.
Maciej Szpunar, rzecznik generalny TSUE pogratulował inicjatywy stworzenia polskiego hubu ELI. - Polska myśl prawnicza ma do zaoferowania wiele, począwszy od doświadczeń wynikających z transformacji, skończywszy na doświadczeniach związanych z korzyściami płynącymi z rozwiązań europejskich, np. rynkiem wewnętrznym. Stworzenie polskiego ELI umożliwi wymianę tych doświadczeń i uświadomienie europejskim prawnikom rzeczy, które na pierwszy rzut oka są niedostrzegalne, ale są niezmiernie wartościowe dla rozwoju prawa - – mówił Szpunar.
Wśród członków na prawach obserwatorów mających charakter instytucji jest tylko jedna reprezentująca Polskę. Dariusz Sałajewski poinformował, iż Krajowa Rada Radców Prawnych rozważa przystąpienie na członka obserwatora Instytutu i tym samym współprace z nim, której celem byłoby uczestnictwo w procesach tworzenia i implementacji prawa europejskiego.
Europejski Instytut Prawa (ELI) utworzony został w 2011 r. Jest organizacją zrzeszającą przedstawicieli nauki i praktykujących prawników z różnych grup zawodowych z całej Europy. Instytut ma za zadanie podejmować działania na rzecz rozwoju prawa UE, w tym inicjować, prowadzić i wspierać badania w celu doskonalenia zasad i przepisów wspólnych dla europejskich systemów prawnych, a także udzielać porad instytucjom tworzącym prawo na szczeblu unijnym, międzynarodowym i krajowym. Stanowi ponadto forum do dyskusji dla zrzeszonych w nim członków reprezentujących państwa o różnej tradycji prawnej, co pozwala na spojrzenie z różnych perspektyw na tworzące się prawo.
Struktura organizacyjna
Najwyższym organem Instytutu jest Zgromadzenie Ogólne, które wybiera spośród swoich członków Radę Instytutu. Rada składa się z 60 członków wybieranych indywidualnie oraz wchodzących w jej skład z urzędu przedstawicieli wybranych instytucji. Obecnie w skład Rady wchodzi dwóch Polaków: prof. Fryderyk Zoll i prof. Marek Wierzbowski.
Rada wybiera spośród swoich członków Komitet Wykonawczy, w którego skład wchodzi Prezydent, Wiceprezydent, Skarbnik i czterech członków zwykłych. Obecnie Prezydentem jest brytyjska polityk i prawnik Diana Wallis. Ponadto organami Instytutu są także Senat i Trybunał Arbitrażowy. W skład Senatu wchodzi 21 członków cieszących się wyjątkową reputacją, służących radą i w razie potrzeby rozwiązujących spory. Trybunał Arbitrażowy składa się z trzech członków Senatu wybieranych na trzyletnią kadencję i ma za zadanie rozwiązywać spory pomiędzy członkami Instytutu, członkami Instytutu i jego organami lub pomiędzy organami Instytutu.
Członkowie
Przewidziane zostały dwie kategorie członków Instytutu: członkowie na pełnych prawach oraz obserwatorzy niemający prawa głosu, którymi mogą być zarówno osoby fizyczne jak i osoby prawne (obserwatorzy instytucjonalni). Obecnie w Instytucie zrzeszonych jest 28 członków z Polski, w tym trzech obserwatorów oraz jeden obserwator instytucjonalny. Członkowie mogą zgłaszać projekty, a także uczestniczyć w Zgromadzeniu Ogólnym Europejskiego Instytutu Prawa. Członkowie Instytutu mogą tworzyć Centra (ELI Hubs) skupiające członków Instytutu z danego państwa lub zrzeszonych na podstawie innego kryterium. Centra służyć mają wymianie doświadczeń i wiedzy pomiędzy ich członkami i umożliwiać omówienie bieżących i przyszłych projektów Instytutu. Dają one możliwość spotkania się członkom Instytutu bliżej ich miejsca zamieszkania, komunikowania się w ojczystym języku i omówienia bieżących i przyszłych projektów. Centra tworzone są po ich zatwierdzeniu przez Komitet Wykonawczy. Wszelkie wydarzenia organizowane przez Centrum mają charakter komplementarny i nie konkurują z wydarzeniami organizowanymi przez Instytut.
Projekty
Projekty Instytutu dotyczą różnych gałęzi prawa i powinny służyć obywatelom i organizacjom europejskim poprzez doskonalenie prawa i ułatwianie jego stosowania, a także dążyć do osiągnięcia rezultatów, które mogą być bezpośrednio praktycznie zastosowane przez organy ustawodawcze, sądy i innych zainteresowanych. Projekty są efektem wspólnej pracy szerokiego grona prawników z różnych środowisk zawodowych i uwzględniają zróżnicowaną tradycję prawną państw europejskich.
rp.pl
Polscy prawnicy przystępują do Europejskiego Instytutu Prawa
W Polsce powstanie oddział Europejskiego Instytutu Prawa, którego celem są działania na rzecz rozwoju prawa Unii Europejskiej oraz doskonalenia zasad i przepisów wspólnych dla europejskich systemów prawnych.
fot. Thinkstock
Mający swoją centralę w Wiedniu European Law Institute (ELI) utworzony został w 2011 r. Jest organizacją zrzeszającą przedstawicieli nauki i praktykujących prawników z różnych grup zawodowych z całej Europy. Ma on za zadanie wspierać i udzielać porad instytucjom tworzącym prawo na szczeblu unijnym, międzynarodowym i krajowym. Stanowi też forum do dyskusji dla zrzeszonych w nim członków reprezentujących państwa o różnej tradycji prawnej, co pozwala na spojrzenie z różnych perspektyw na tworzące się prawo.
Akt powołania polskiego oddziału Instytutu podpisano w poniedziałek 16 lutego podczas spotkania się w siedzibie Krajowej Rady Radców Prawnych.
Jak informują gospodarze, w spotkaniu wzięli udział m.in. Krzysztof Łaszkiewicz, sekretarz Stanu w Kancelarii Prezydenta RP, Andrzej Dorsz, Dyrektor Biura Prawa i Ustroju w Kancelarii Prezydenta RP, Diana Wallis, przewodnicząca European Law Institute, prof. Marek Safjan – sędzia Trybunału Sprawiedliwości UE, Maciej Szpunar, rzecznik generalny TSUE, Małgorzata Gersdorf, pierwszy prezes Sądu Najwyższego, Artur Nowak-Far, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, Krzysztof Kwiatkowski - prezes Najwyższej Izby Kontroli, Maciej Berek - szef Rządowego Centrum Legislacji, Adam Czerwiński, zastępca dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, Maria Ślązak - prezydent CCBE oraz prof. dr hab. Marek Wierzbowski.
Prof. Marek Safjan podkreślał podczas dyskusji, że jesteśmy już państwem, które ma własne doświadczenia związane z współtworzeniem i stosowaniem prawa europejskiego i nadszedł czas, żeby polskie środowisko prawnicze włączyło się w znacznie szerszym zakresie do tego typu inicjatyw - inicjatyw które mają ogromne znaczenie dla jakości prawa europejskiego. - Nie możemy uciec od tej tematyki, bo prawo europejskie promieniuje na wszystkie dziedziny prawa – mówił prof. Safjan. A otwierający spotkanie dr hab. prof. nadzw. UMCS Arkadiusz Bereza, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych wyraził zadowolenie, że dwóch Polaków jest już reprezentowanych w radzie ELI, a są to prof. Andrzej Zoll i i prof. Marek Wierzbowski, inicjator tego spotkania.
- Jestem szczęśliwy – mówił podczas otwarcia Dariusz Sałajewski, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych – że tak wybitne grono przyjęło zaproszenie na to spotkanie. - Potencjał intelektualny samorządu jest niebagatelny i właśnie dlatego włączamy się w takie ważne dla rozwoju państwa prawa inicjatywy - dodał.
Maciej Szpunar, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE pogratulował inicjatywy stworzenia polskiego hubu ELI. Nie mam wątpliwości, że jest to wydarzenie ważne – podkreślał. Jego zdaniem włączenie się polskich prawników przyczyni się do wzmocnienia ELI. Doświadczenia polskie są na tyle ciekawe, że warto podzielić się nimi wobec tych, którzy tworzą prawo unijne. - Polska myśl prawnicza ma do zaoferowania wiele, począwszy od doświadczeń wynikających z transformacji, skończywszy na doświadczeniach związanych z korzyściami płynącymi z rozwiązań europejskich, np. rynkiem wewnętrznym. Stworzenie polskiego ELI umożliwi wymianę tych doświadczeń i uświadomienie europejskim prawnikom rzeczy, które na pierwszy rzut oka są niedostrzegalne, ale są niezmiernie wartościowe dla rozwoju prawa - mówił Maciej Szpunar.

Polski oddział Europejskiego Instytutu Prawa
Akt powołania podpisano w poniedziałek w siedzibie KRRP. Inicjatorem spotkania był prof. Marek Wierzbowski
Europejski Instytut Prawa (European Law Institute, ELI) utworzony został w 2011 r. Jest organizacją zrzeszającą przedstawicieli nauki i praktykujących prawników z różnych grup zawodowych z całej Europy, w tym 12 z Polski. Ma za zadanie podejmować działania na rzecz rozwoju prawa UE, w tym inicjować, prowadzić i wspierać badania w celu doskonalenia zasad i przepisów wspólnych dla europejskich systemów prawnych, a także udzielać porad instytucjom tworzącym prawo na szczeblu unijnym, międzynarodowym i krajowym.
- Nie możemy uciec od tej tematyki bo prawo europejskie promieniuje na wszystkie dziedziny prawa - podkreślał prof. Marek Safjan, sędzia TSUE, podczas poniedziałkowego spotkania w siedzibie Krajowej Rady Radców Prawnych, na którym zjawiła się śmietanka polskich prawników. W uroczystości zainicjowaniu działania polskiego oddziału ELI uczestniczyli m.in. prezes KRRP Dariusz Sałajewski, I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf, wiceszef MSZ prof. Artur Nowak-Far, prezydent CCBE r.pr Maria Ślązak i rzecznik generalny TSUE prof. Maciej Szpunar.
Ten ostatni zaznaczył, że polska myśl prawnicza ma do zaoferowania tak wiele i doświadczenia polskie są na tyle ciekawe, że warto podzielić się nimi wobec tych, którzy tworzą prawo unijne. - Stworzenie polskiego ELI umożliwi wymianę tych doświadczeń i uświadomienie europejskim prawnikom rzeczy, które na pierwszy rzut oka są niedostrzegalne, ale są niezmiernie wartościowe dla rozwoju prawa - dodał prof. Szpunar.
Najwyższym organem European Law Institute jest zgromadzenie ogólne, które wybiera spośród swoich członków radę instytutu. Składa się ona z 60 członków. Obecnie zasiadają w niej dwaj Polacy: prof. Fryderyk Zoll i prof. Marek Wierzbowski. Funkcje prezydenta ELI pełni brytyjska polityk i prawnik Diana Wallis.
ESZA/źródło: KRRP
Źródło: Prawnik.pl
Artykuł z dnia: 2015-02-17, ostatnia aktualizacja: 2015-02-17 10:48

Wybór obrońcy po nowemu
a.ł. 18-02-2015, ostatnia aktualizacja 18-02-2015 08:13

źródło: ROL
Podsądny nie powinien mieć możliwości decydowania, 
kto go będzie bronił 
z urzędu.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie tego, jak od lipca 2015 r. (wraz z wejściem w życie kontradyktoryjnego procesu) zamierza zapewnić oskarżonym prawo do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu. Krajowa Rada Sądownictwa właśnie zgłosiła do niego kilka uwag. Nie podoba jej się to, że mają powstać listy obrońców z podziałem na odrębne zestawienia dla adwokatów i dla radców prawnych.
– W nowelizacji kodeksu karnego zrównano adwokatów i radców w prawach i obowiązkach w postępowaniu karnym – nie ma więc powodu dzielić ich na dwie grupy – uważa KRS.
Według niej lista obrońców powinna być tworzona alfabetycznie, bez rozróżnienia na przynależność do korporacji. KRS negatywnie opiniuje też inny pomysł: możliwość przyznania podsądnemu prawa do wskazania wybranego przez siebie obrońcy z urzędu.
Rzeczpospolita

Ile zarabiają w Polsce prawnicy – najnowszy raport
Mateusz Adamski 17-02-2015, ostatnia aktualizacja 17-02-2015 16:33

RAPORT PŁACOWY 2015: TABELA WYNAGRODZEŃ – PRAWO I PODATKI
źródło: Hays Poland
Ze względu na przesycenie rynku specjalistami w obszarze prawa w całej branży widać duże zróżnicowanie poziomu wynagrodzeń – wynika z najnowszego raportu firmy Hays Poland, przedstawiającego wynagrodzenia i trendy na polskim rynku pracy.
Raport opracowany przez ekspertów firmy rekrutacyjnej Hays Poland bazuje na kwotach oferowanych nowozatrudnionym pracownikom w najważniejszych sektorach gospodarki. Dane dotyczące ponad 150 stanowisk zostały na podstawie realizowanych przez firmę projektów rekrutacyjnych.
Raport przedstawia zarobki oferowane na stanowiskach podzielonych na 18 specjalizacji. Wśród nich znalazły się m.in. Finanse i księgowość oraz Prawo i podatki.
Jak czytamy w raporcie „w ostatnich latach prawnicy odczuwają skutki wzrostu konkurencji na rynku usług prawnych", co ma wynikać „z coraz większej liczby absolwentów prawa oraz aplikantów radcowskich i adwokackich na rynku pracy".
Autorzy raportu zauważają, iż obecnie zwiększanie przychodów kancelarii zależy w dużej mierze od rozwijania przez nie nowych obszarów związanych z obsługą klienta, promowaniem i sprzedażą usług. Kancelarie inwestują w business development i employer branding, zatrudniając specjalistów z tych dziedzin. Ponadto, kancelarie chcąc walczyć o klienta, są bardziej otwarte na negocjacje cen swoich usług.
Jednym z zauważalnych trendów w sektorze Prawo i podatki jest wyraźne określanie lub poszukiwanie specjalizacji, na co dowodem mają być powstające w ostatnim czasie kancelarie butikowe, które koncentrują się najczęściej na obsłudze konkretnych sektorów rynku, bądź dziedzin prawa.
W raporcie firmy Hays Poland zauważono też większa rozpiętość wynagrodzeń w zależności od wielkości oraz kapitału danej kancelarii. Jak czytamy, „ze względu na przesycenie rynku specjalistami w obszarze prawa (aplikantów oraz radców prawnych / adwokatów) odnotowujemy duże zróżnicowanie poziomu wynagrodzeń na co wpływ ma również doświadczenie, czy znajomość języków obcych".
Ile zarabiają, więc polscy prawnicy? Na samym szczycie zestawienia znaleźli się dyrektorzy działów prawnych. Ich zarobki wahają się od 15 do 40 tys. zł. Przy czym optimum to 20-25 tys. zł. Niewiele mniej zarabiają osoby zatrudnione na stanowisku starszego prawnika – średnio 20 tys. zł. Najsłabiej opłacani są asystenci prawni. Ich średnie zarobki kształtują się na poziomie 3-4 tys. zł.
Pełne zestawienie zarobków w sektorze Prawo i podatki można zobaczyć tutaj.

rp.pl
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 19

Spis treści
Bliżej unijnych regulacji prawa 1
Radcy krytycznie o dwóch listach obrońców 1
W sprawie o wykroczenie pomoże adwokat lub radca 3
Adwokatura o listach obrońców 4
Wybór obrońcy po nowemu 4


Bliżej unijnych regulacji prawa
Mateusz Adamski 19-02-2015, ostatnia aktualizacja 19-02-2015 08:54

Dariusz Sałajewski, Prezes Krajowej Rady Radców Prawnych
źródło: materiały prasowe
W Polsce działa już oddział Europejskiego Instytutu Prawa.
W siedzibie Krajowej Rady Radców Prawnych powołano do życia polski oddział Europejskiego Instytutu Prawa.
Organizacja ta – wzorująca się na Amerykańskim Instytucie Prawa – zrzesza obecnie tysiąc członków, w tym: sędziów, praktyków i nauczycieli akademickich z całej Europy. Instytut podejmuje działania na rzecz rozwoju prawa Unii Europejskiej, a także udziela porad instytucjom tworzącym prawo na szczeblu unijnym, międzynarodowym i krajowym.
Do organizacji należy obecnie 12 członków z Polski. W jego radzie zasiadają prof. Andrzej Zoll i prof. Marek Wierzbowski. Przystąpienie do organizacji jako członek obserwujący rozważa również samorząd radcowski. O takiej możliwości poinformował prezes Krajowej Rady Radców Prawnych Dariusz Sałajewski.
Rzeczpospolita

Radcy krytycznie o dwóch listach obrońców
Mateusz Adamski 19-02-2015, ostatnia aktualizacja 19-02-2015 11:37

źródło: ROL
Niezbędnik:
· Stanowisko Krajowej Rady Radców Prawnych w sprawie projektu rozporządzenia o sposobie zapewnienia oskarżonemu korzystania z pomocy obrońcy z urzędu
Krajowa Rada Radców Prawnych negatywnie ocenia pomysł rozdzielenia list obrońców z urzędu na adwokatów i radców prawnych.
Od 1 lipca tego roku – kiedy wejdzie w życie nowelizacja procedury karnej – rolę obrońców z urzędu w postępowaniach karnych będą mogli pełnić tak jak dotychczas adwokaci, ale także radcy prawni.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie sposobu zapewnienia oskarżonemu korzystania z pomocy obrońcy z urzędu. Ma ono wejść w życie razem z nowelizowanym kodeksem postępowania karnego.
W rozporządzeniu tym pojawił się zapis o dwóch listach obrońców z podziałem na odrębne zestawienia dla adwokatów i dla radców prawnych.
Takie rozwiązanie nie spodobało się Krajowej Radzie Sądownictwa. W jej opinii lista obrońców powinna być jedna, tworzona alfabetycznie, bez rozróżnienia na przynależność do korporacji.
Takie same zastrzeżenia zgłosiła Krajowa Rada Radców Prawnych. W piśmie do wiceministra sprawiedliwości Wojciecha Węgrzyna, wiceprezes KRRP dr Arkadiusz Bereza poinformował, iż samorząd radcowski krytycznie odnosi się do proponowanego w projekcie rozporządzenia zapisu, rozdzielającego listy obrońców.
Jak zaznacza na wstępie dr Bereza, projekt w tym zakresie odbiega od założeń, i konkretnych rozwiązań, jakie zostały przyjęte w trakcie prac zespołu ds. monitorowania zmian w procedurze karnej w Ministerstwie Sprawiedliwości.
- Trudno znaleźć uzasadnienie dla rozwiązania, które nie tylko komplikuje tryb tworzenia list obrońców, ale także jest sprzeczne z celem tworzenia przedmiotowej regulacji – pisze Bereza.
- Autor projektu zapomniał, że projekt rozporządzenia ma służyć sprawnemu wyznaczaniu obrońców z urzędu, a więc działać w interesie publicznym, wszystkich obywateli oczekujących pomocy prawnej w zakresie i na zasadzie określonych w kodeksie postępowania karnego, a nie służyć uwzględnieniu interesów grup zawodowych, z dodatkowym zaznaczeniem odrębności – w ramach świadczonej na jednolitych zasadach pomocy prawnej – przedstawicieli samorządu adwokackiego – podkreśla wiceprezes KRRP.
W ocenie samorządu radcowskiego, zapis projektu rozporządzenia, zakładający swoiste uprawnienie oskarżonego do żądania (w zakresie składanego wniosku o wyznaczenie obrońcy z urzędu) wyznaczenia mu w tym charakterze adwokata albo radcy prawnego jest wadliwą realizacją upoważnienia ustawowego zawartego w art. 81 par 4 Kodeksu postępowania karnego. Jak bowiem wskazuje przedstawiciel KRRP, delegacja ta nie przewiduje jakiegokolwiek wpływu beneficjenta korzystającego z pomocy prawnej z urzędu na to, czy jako obrońcą wyznaczony zostanie mu radca prawny czy adwokat. – Ratio legis regulacji dotyczy przecież zapewnienia pomocy prawnej z urzędu poprzez wyznaczenie obrońcy, a nie jego wyboru przez oskarżonego – zauważa dr Bereza.
Samorząd radcowski postuluje zrezygnować z par. 8 projektowanego rozporządzenia jako przepisu „merytorycznie nieuzasadnionego oraz rodzącego zbędne wątpliwości, w tym natury konstytucyjnej".
KRRP prezentuje podobne stanowisko jak Krajowa Rada Sądownictwa, iż lista obrońców powinna być wspólna dla radców prawnych i adwokatów, ułożona w porządku alfabetycznym z uwzględnieniem kolejności alfabetycznej wpisu na liście obrońców.
W piśmie została zawarta także propozycja uczynienia sądu okręgowego jako sądu podstawowego dla potrzeb sporządzania listy obrońców. W obecnym projekcie taką rolę mają pełnić sądy rejonowe. Samorząd radcowski tłumaczy swój postulat dużym zróżnicowaniem w podziałach administracyjnych dla celów sądowych oraz celów samorządów prawniczych (radcowskiego i adwokackiego). W opinii KRRP, przyjęcie takiego rozwiązania uprościłoby by system wyznaczania obrońców z listy oraz same rozporządzenie.
Przypomnijmy, iż Naczelna Rada Adwokacka w odróżnieniu od Krajowej Rady Sądownictwa i Krajowej Rady Radców Prawnych pozytywnie oceniła zapis dotyczący rozdzielenia list obrońców z urzędu.
rp.pl

W sprawie o wykroczenie pomoże adwokat lub radca
Agata Łukaszewicz 19-02-2015, ostatnia aktualizacja 19-02-2015 07:37

źródło: www.sxc.hu
Rynek usług prawnych może zyskać nowych klientów, m.in. kierowców odmawiających przyjęcia mandatu z fotoradaru.
Sejm rozpoczął pracę nad senacką propozycją zmian w postępowaniu w sprawach o wykroczenia. Chodzi o to, by broniąc się np. przed mandatem za wykroczenie drogowe, można było aktywnie brać udział w wyjaśnianiu sprawy.
Senatorowie chcą, by osoba podejrzana o popełnienie wykroczenia mogła korzystać z pomocy obrońcy. Tym samym myślą o dostosowaniu procedury wykroczeniowej do wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Uznał on, że nie jest zgodny z ustawą zasadniczą przepis przyznający prawo do obrońcy w sprawach o wykroczenie dopiero po skierowaniu do sądu wniosku o ukaranie. Senacka nowelizacja zmienia ten stan rzeczy.
Gdy zaczną obowiązywać nowe przepisy, podejrzany będzie mógł się ubiegać o udostępnienie akt dokumentujących czynności wyjaśniające, a podejrzanego o popełnienie wykroczenia wspomoże profesjonalny pełnomocnik.
Ze względu na rozszerzenie kręgu osób, które mogą korzystać z profesjonalnej pomocy prawnej, projektowana ustawa może mieć wpływ na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. W niektórych wypadkach współpraca osoby podejrzanej o popełnienie wykroczenia z adwokatem lub radcą prawnym może spowodować odstąpienie przez policję czy straż miejską od sporządzenia i skierowania wniosku o ukaranie. W tego rodzaju sytuacjach sądy nie będą musiały zajmować się sprawami, w których i tak zapewne doszłoby do uniewinnienia obwinionego lub umorzenia postępowania.
Wszystko to sprawi, że część z ponad 500 tys. spraw, które co roku wpływają do sądów, zakończy się umorzeniem albo mandatem bez angażowania sądu.
Skutki finansowe wejścia w życie projektu są w tej chwili trudne do oszacowania. Przyznają to sami autorzy. Przywołują dane Ministerstwa Spraw Wewnętrznych o postępowaniach prowadzonych w sprawach o wykroczenia. Wynika z nich, że w 2013 r. policja skierowała do sądu prawie 370 tys. wniosków o ukaranie (na 6 mln 870 tys. wykrytych wykroczeń), a w okresie od 1 stycznia do 31 października 2014 r. odpowiednio 382 tys. (na 6 mln 807 tys. wykrytych wykroczeń). Straże gminne i miejskie w 2013 r. skierowały 153 tys. wniosków (przy 3 mln wykroczeń odnotowanych przez te służby).
Minimalna stawka dla pełnomocnika za obronę przed sądem rejonowym w postępowaniu o wykroczenia wynosi 180 zł. Na razie nie wiadomo, ile będzie kosztować udział obrońcy w postępowaniu w sprawach o wykroczenie jeszcze przed wniesieniem wniosku o ukaranie.
etap legislacyjny: pierwsze czytanie
Rzeczpospolita

Adwokatura o listach obrońców
kapt 18-02-2015, ostatnia aktualizacja 18-02-2015 21:33

źródło: ROL
Naczelna Rada Adwokacka pozytywnie oceniła założenie, by prowadzono dwie listy obrońców z urzędu - odpowiednio adwokatów i radców prawnych.
Zgodnie ze znowelizowanymi przepisami Kodeksu postępowania karnego, rolę obrońcy w postępowaniu karnym pełnią na tych samych zasadach adwokaci i radcowie.
- W rozporządzeniu ministra sprawiedliwości w sprawie sposobu zapewnienia oskarżonemu korzystania z pomocy obrońcy z urzędu, zasadnie przyjmuje się istnienie dwóch list obrończych: adwokatów i radców prawnych - podkreśliła Naczelna Rada Adwokacka.
W ocenie adwokatury, każda z tych list powinna również obejmować dwa wykazy - pierwszy z nazwiskami adwokatów, którzy wyrażają gotowość do świadczenia pomocy z urzędu i drugi z nazwiskami tych, którzy nie wyrazili gotowości jej wykonania. To samo tyczy się listy radców prawnych - powinna zawierać wykaz nazwisk radców, którzy wyrazili swoją gotowość i tych radców prawnych, formalnie uprawnionych do pełnienia tej funkcji, którzy nie wyrazili gotowości jej wykonywania, przede wszystkim z uwagi na specjalizację zawodową i wynikającej z niej ograniczenia.

Wybór obrońcy po nowemu
a.ł. 18-02-2015, ostatnia aktualizacja 18-02-2015 08:13

źródło: ROL
Podsądny nie powinien mieć możliwości decydowania, 
kto go będzie bronił 
z urzędu.
Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt rozporządzenia w sprawie tego, jak od lipca 2015 r. (wraz z wejściem w życie kontradyktoryjnego procesu) zamierza zapewnić oskarżonym prawo do korzystania z pomocy obrońcy z urzędu. Krajowa Rada Sądownictwa właśnie zgłosiła do niego kilka uwag. Nie podoba jej się to, że mają powstać listy obrońców z podziałem na odrębne zestawienia dla adwokatów i dla radców prawnych.
– W nowelizacji kodeksu karnego zrównano adwokatów i radców w prawach i obowiązkach w postępowaniu karnym – nie ma więc powodu dzielić ich na dwie grupy – uważa KRS.
Według niej lista obrońców powinna być tworzona alfabetycznie, bez rozróżnienia na przynależność do korporacji. KRS negatywnie opiniuje też inny pomysł: możliwość przyznania podsądnemu prawa do wskazania wybranego przez siebie obrońcy z urzędu.
Rzeczpospolita
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 23

Spis treści
Obrona w sprawach karnych dzieli korporacje 1
Prawnik jak terapeuta 2
bKoniec wielkich kancelarii komorniczych 4


Obrona w sprawach karnych dzieli korporacje
Agata Łukaszewicz 20-02-2015, ostatnia aktualizacja 20-02-2015 18:20

źródło: ROL
Adwokaci chcą mieć osobne listy z nazwiskami obrońców w sprawach karnych, radcowie – wspólne.
1 lipca 2015 r. wchodzi w życie zmieniona procedura karna. Zrównuje ona w prawach do obrony w postępowaniu karnym adwokatów i radców prawnych. W procesie kontradyktoryjnym zapotrzebowanie na obrońców będzie większe niż dziś, bo dojdzie etap postępowania przygotowawczego i każdy, kto zechce, dostanie profesjonalnego pełnomocnika.
Dlatego minister sprawiedliwości postanowił pomóc korporacjom w przygotowaniu się do nowych wyzwań. Opracował projekt rozporządzenia, w którym przesądza, jak takie przygotowanie wyglądać powinno. W każdym sądzie właściwy dla niego prezes – rejonowy, okręgowy i apelacyjny – ustalą alfabetyczne listy obrońców z urzędu. Wykaz ma być aktualizowany. Kłopot w tym, że minister przewidział dwie listy, oddzielne dla każdej z korporacji – adwokackiej i radcowskiej. Pierwsze mają być gotowe do końca lipca tego roku, a następne do 30 października 2016 r.
Krajowej Radzie Sądownictwa nie podoba się jednak to, że mają powstać dwie listy obrońców, czyli odrębne dla adwokatów i radców prawnych. Krytykuje też przyznanie podsądnemu czy podejrzanemu prawa do wskazania nazwiska obrońcy, którego chciałby w swojej sprawie.
– W nowelizacji kodeksu karnego zrównano adwokatów i radców w prawach i obowiązkach w postępowaniu karnym, nie ma więc powodu dzielić ich na dwie grupy – uważa KRS. Twierdzi, że lista obrońców powinna być tworzona alfabetycznie, bez rozróżnienia ze względu na przynależność do korporacji.
Dariusz Sałajewski, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych, jest tego samego zdania: – Ustawa nie różnicuje obrońców ze względu na korporację, nie ma więc żadnego powodu, by tworzyć osobne listy.
Inną opinię prezentuje Andrzej Zwara, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej. – Nie rozumiem stanowiska KRS. Korporacje funkcjonują samodzielnie, tworzą odrębne struktury organizacyjne i nie ma powodu, by tworzyć wspólną listę chętnych do obron w sprawach karnych – wyjaśnia.
Podkreśla, że choćby z technicznego punktu widzenia byłoby to bardziej skomplikowane niż listy oddzielne.
W całej sprawie pojawia się też powód nieoficjalny. Adwokaci bronią w sprawach karnych od lat. Radcowie prawni dopiero zdobyli takie uprawnienie. Jeśli więc podejrzany i podsądny wie, na czym polega różnica, i dostanie prawo do wskazania obrońcy, funkcjonowanie dwóch list może sprawić, że to jednak adwokaci będą preferowani. Co ważne, prezes sądu nie jest związany wskazaniem podsądnego.
Rzeczpospolita

Prawnik jak terapeuta
Katarzyna Wójcik 22-02-2015, ostatnia aktualizacja 22-02-2015 13:00

Danuta Zawada-Miernik
źródło: materiały prasowe
Niezbędnik:
• Rzecz o Prawie - tygodnik prawniczych opinii
Samo załatwienie formalności związanych z otworzeniem kancelarii jest proste. Trudności może sprawić organizacja pracy, pozyskanie klientów i nauczenie się budowania relacji z nimi
Rz: Jako prezes Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA Poland zachęcała pani studentów do aktywności zawodowej już na studiach.
Danuta Zawada-Miernik: Studia to czas, kiedy można zdobywać doświadczenie w różnych dziedzinach prawa i w różnych miejscach – sądach, urzędach, kancelariach. To ważne, by sprawdzić, w czym czuję się dobrze i z czym chcę związać swoją przyszłość. Pozwalają też nabyć potrzebne umiejętności, niekoniecznie stricte prawne. Jeśli ktoś chce się specjalizować w prawie podatkowym, powinien popracować też w biurze księgowym czy rachunkowym. Ważne są też umiejętności miękkie, np. komunikacja i negocjacje. Tego człowiek nie nauczy się na studiach.
A pani odbywała praktyki i staże?
Trochę tak – byłam na praktykach w sądzie i Ministerstwie Zdrowia. Najważniejszym jednak doświadczeniem było dla mnie członkostwo w ELSA. Tu poszerzyła się moja wiedza 
o tym, jak wygląda rynek usług prawniczych w Polsce. Organizacja konkursów i konferencji nauczyła mnie z kolei, jak organizować projekty i zarządzać ludźmi.
Szeroko pojęta działalność studencka jest więc wskazana. Może to być ELSA lub inna organizacja studencka czy też koło naukowe, w których można ćwiczyć swoje umiejętności społeczne.
Jakie trudności musiała pani przezwyciężyć, by otworzyć kancelarię?
Samo załatwienie formalności związanych z otworzeniem kancelarii jest proste. Trudności może sprawić organizacja pracy, pozyskanie klientów i nauczenie się budowania relacji z nimi. Ważne, by dokładnie wyjaśnić stan faktyczny sprawy, udzielić klientowi pełnej i rzetelnej informacji o niej i ustalić z nim jasne warunki płatności. Cenną umiejętnością jest też sondowanie, których zleceń nie warto brać. I nie chodzi tu o wymiar finansowy, lecz moralny. Jako osoba wykonująca zawód zaufania publicznego nie mogę i nie chcę pomagać w tworzeniu konstrukcji pozwalających na oszukiwanie ludzi, dlatego nie przyjęłam kiedyś zlecenia, które moim zdaniem służyło temu celowi.
Jak pani znajduje klientów?
Najczęściej przychodzą do mnie z polecenia. Choć nie zawsze tak było, na początku brałam nawet małe, niezbyt opłacalne zlecenia, by zaistnieć na rynku. Pierwszemu stałemu klientowi poleciła mnie koleżanka wykonująca zawód radcy prawnego, która musiała zrezygnować z jego obsługi. Kilku klientów pozyskałam dzięki poleceniu znajomych bądź ludzi, których obsługiwałam, pracując w kancelarii. Odchodząc z niej, nie zabrałam żadnego klienta moim pracodawcom, choć miałam taką możliwość. Uważam, że to nieuczciwe. Chciałam też udowodnić sobie, że potrafię poradzić sobie sama, zbudować coś od początku. Największego mojego obecnego zleceniodawcę – znaną firmę motoryzacyjną – pozyskałam w dość nietypowy sposób. Jej headhunter znalazł mnie na portalu społecznościowym. Jak widać, 
w biznesie trzeba mieć trochę szczęścia.
Utrzymanie klienta to też sztuka.
Oczywiście. Osoba otwierająca kancelarię nie powinna się łudzić, że będzie pracować osiem godzin dziennie. Zawsze pracowałam dużo, ale po otwarciu własnej kancelarii pracuję siedem dni w tygodniu, często od rana do nocy. Po studiach nie miałam dwutygodniowego urlopu. 
Wiele moich koleżanek i kolegów pracuje tak samo. Niestety, 
życie prywatne schodzi na dalszy plan.
Na jakie cechy prawnika zwracają uwagę klienci?
Liczą się szczerość, uczciwość, przejrzystość i zaangażowanie. To przekona klientów. Prawnik powinien też umieć wysłuchać klienta – być trochę jak psycholog czy terapeuta. W trakcie dłuższej rozmowy klienci ujawniają szczegóły, które mogą mieć wpływ na rozwiązanie sprawy, a które by pominęli jako nieistotne.
Czuję się też odpowiedzialna za moich klientów i powierzone mi sprawy. Oczywiście, nie jest to odpowiedzialność za ich życie, ale za jego standard już tak.
Przeżywa pani ich problemy?
Choć to być może nieprofesjonalne, nie potrafię się nie przejmować. Miałam kiedyś klienta – dobrego człowieka, który prowadził firmę. Pracowała w niej cała jego rodzina – żona, siostra i szwagier. Gdybym przegrała sprawę, nie mieliby 
z czego żyć. Po przesłuchaniu naszych świadków sprawa wydawała się jasna, a wygrana pewna. Ale pierwsi przesłuchani przez sąd świadkowie przeciwników procesowych nie mówili prawdy. Klient miał do nich i do mnie żal, bo już wydawało nam się, że przegramy. Na szczęście sprawę udało się wygrać, ale kosztowała mnie bardzo dużo nerwów. Czasem prawnikowi ciężko zasnąć.
Co pani radzi prawnikom wkraczającym na rynek?
Żeby mieli dużo pokory i się nie oszczędzali. Aby coś osiągnąć, trzeba w tym zawodzie bardzo dużo pracować, być bardzo zaangażowanym i skutecznym.
—rozmawiała Katarzyna Wójcik
Radca prawny Danuta Zawada-Miernik od 2012 r. prowadzi kancelarię obsługującą podmioty gospodarcze, m.in. z branży motoryzacyjnej, deweloperskiej, budowlanej, handlowej, informatycznej, oraz syndyków i zarządców mas upadłości.
Rzeczpospolita

bKoniec wielkich kancelarii komorniczych
Marek Domagalski 22-02-2015, ostatnia aktualizacja 22-02-2015 20:07

Prawie połowa spraw wpływa do około stu największych kancelarii, do niektórych nawet po 200 tys. rocznie. Tymczasem mają one najniższą skuteczność (od 8 do 12 proc.), a największą (ok. 30 proc.) mają te średnie.
źródło: Fotorzepa
autor: Pasterski Radek
Limit spraw ma usprawnić egzekucję. Według przedsiębiorców – utrudni dostęp do komornika.
Aby przyjąć więcej niż 5 tys. spraw rocznie, komornik będzie musiał wykazać się skutecznością powyżej 35 proc. Nawet mając dużą skuteczność egzekucji, nie przyjmie więcej niż 10 tys. spraw rocznie. Tak stanowi uchwalona w piątek nowela ustawy o komornikach i egzekucji, autorstwa posłów PO.
Rekiny odpływają
Ta radykalna zmiana ma zlikwidować duże rozwarstwienie kancelarii komorniczych, które nastąpiło po urynkowieniu branży w 2008 r. W jego efekcie połowa spraw wpływa do 100 największych kancelarii – do niektórych nawet ponad 200 tys. rocznie. Tymczasem te największe mają najgorszą skuteczność – 8–12 proc., a średnie aż 30 proc. (liczba wyegzekwowanych świadczeń w stosunku do wpływu spraw). Nie wszyscy jednak podchodzą do noweli z entuzjazmem.
W obronie status quo stanęła Naczelna Rada Adwokacka. Adwokat Bartosz Grohman uważa, że to zbytnia ingerencja w rynek i konkurencję. Podkreśla też, że nie zdiagnozowano, dlaczego małe kancelarie pozostają małe. – Ja zlecam egzekucje różnym komornikom. Jeśli nie ma efektu, ponaglam, a gdy to nie pomaga, idę do innego – tłumaczy.
Niezadowolenia nie kryją przedsiębiorcy. – Nie zrobiono analizy przyczyn nierównomiernego składania wniosków do komorników – wskazuje Marek Woźniak z departamentu obsługi zobowiązań klienckich T-Mobile. – Nie brano pod uwagę, że wierzyciele od 2010 r. dzięki e-sądowi uzyskują setki tysięcy nakazów, korzystając wyłącznie z komunikacji elektronicznej. Nie zdołają skierować ich do małych kancelarii, z którymi korespondencja odbywa się w formie papierowej. Teraz wierzyciele mogą na wolnym rynku wybierać najskuteczniejszych komorników. Ograniczenie wyboru spowoduje wzrost kosztów egzekucji – twierdzi.
– To przykre, że podczas prac nad nowelą nie brano pod uwagę krytycznych opinii organizacji biznesowych i prawniczych, w szczególności o niekorzystnym efekcie zmian dla wierzycieli. Nie wiadomo też, jak autorzy projektu wyobrażają sobie codzienne ustalanie efektywności kancelarii – mówi Krzysztof Kajda, dyrektor departamentu prawnego Konfederacji Lewiatan.
Biznesmen/urzędnik
Nowelizacja cieszy Krajową Radę Komorniczą. – Przywróci właściwe proporcje w funkcjonowaniu naszego zawodu. Komornik jest funkcjonariuszem publicznym działającym w imieniu państwa, a nie przedsiębiorcą z określonym modelem biznesowym – mówi Rafał Fronczek, prezes KRK. – Limit 5 tys. spraw jest dość wysoki, obecnie przekracza go mniej niż 10 proc. kancelarii, a wpływ 10 tys. przekracza tylko ok. 3 proc. To niezwykle potrzebna nowela dla funkcjonowania zawodu komornika. Od kilku lat bowiem w egzekucji sądowej zachodzą bardzo negatywne zjawiska, które zostały dostrzeżone przez ustawodawcę.
Większość posłów w trakcie debaty sejmowej też nie szczędziła krytyki obecnego stanu. Posłanka Iwona Arent (PiS) mówiła, że komornik powinien osobiście wykonywać czynności, np. egzekucję w terenie. Jak może to robić, mając ponad 200 tys. spraw rocznie?
W wielkich kancelariach szwankuje też nadzór, co jaskrawo pokazała sprawa rolnika spod Mławy.
Ustawa ma wejść w życie w ciągu pół roku od ogłoszenia, a regulacje dotyczące limitu 10 tys. spraw – po dziewięciu miesiącach.
Rzeczpospolita
Busz
Administrator
Posty: 941
Rejestracja: 07 gru 2012, 10:14
Lokalizacja: Poznań

Re: Przegląd prasy

Post autor: Busz »

2015 02 24

Spis treści
Tylko adwokaci i radcy udzielą porad prawnych 1
Pomoc prawna dla ubogich 2
Haki z akt w rękach ministra 3


Tylko adwokaci i radcy udzielą porad prawnych
Renata Krupa-Dąbrowska 24-02-2015, ostatnia aktualizacja 24-02-2015 08:00

W Polsce powstaje system darmowej pozasądowej pomocy prawnej.
źródło: Fotorzepa
autor: Piotr Guzik
W punktach finansowanych przez państwo bezpłatne porady otrzymają posiadacze Karty Dużej Rodziny.
Ministerstwo Sprawiedliwości zakończyło prace nad projektem ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej, informacji i edukacji prawnej.
Dzięki tym przepisom w całym kraju ma powstać ponad 1,5 tys. punktów prawnych oraz 42 stanowiska udzielania informacji prawnej za pośrednictwem infolinii.
Punkty mają być organizowane dla 25 tys. mieszkańców na poziomie powiatowym. Jeżeli powiat liczy mniej niż 50 tys. mieszkańców, będą w nim przynajmniej dwa punkty, jeżeli więcej – to tych punktów będzie odpowiednio więcej na każde kolejne 25 tys. mieszkańców.
Finalna wersja projektu różni się od pierwotnej. Początkowo w ogóle nie uwzględniano organizacji pozarządowych w państwowym systemie udzielania porad prawnych. Przeciwko temu protestowało wiele stowarzyszeń i fundacji, które mają obecnie ogromne zasługi w niesieniu pomocy prawnej.
– Postanowiliśmy pójść na kompromis i proponujemy, by 1/5 punktów pomocy, które powstaną na podstawie ustawy, prowadziły organizacje pozarządowe – wyjaśnił na poniedziałkowej konferencji prasowej minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk. – Porad w takich punktach będą udzielali jednak adwokaci oraz radcy prawni, a nie pracownicy organizacji. W przyszłości organizacje będą miały szansę prowadzić większą liczbę punktów. Po półtora roku funkcjonowania systemu Ministerstwo Sprawiedliwości przeanalizuje, czy zrobić to czy nie – dodał.
Nowością jest także to, że do projektu dołożono edukację prawną społeczeństwa, a realizację tego zadania powierzono również organizacjom społecznym.
Ministerstwo rozszerzyło listę osób uprawnionych do otrzymania bezpłatnej pomocy prawnej. Znajdą się na niej nie tylko osoby fizyczne, które w roku poprzedzającym zwrócenie się o nią miały przyznane świadczenie z pomocy społecznej, ale także pokrzywdzone w wyniku zdarzeń nagłych, takich jak katastrofa naturalna, klęska żywiołowa czy awaria techniczna. Ponadto do listy uprawnionych dopisano posiadaczy Karty Dużej Rodziny.
Minister Grabarczyk podkreślił, że projekt jest jednym z priorytetów rządu premier Ewy Kopacz, dlatego prace nad nim toczą się szybko i pod koniec marca prawdopodobnie trafi do Sejmu.
Polska jest jednym z ostatnich państw unijnych, które nie stworzyły do tej pory bezpłatnego systemu przedsądowej pomocy prawnej, choć wielokrotnie podejmowano takie próby. Za każdym razem projekty lądowały w koszu. Powód zawsze był ten sam: brak środków. – Tym razem ma być inaczej – zapewnia minister Grabarczyk.
etap legislacyjny: czeka na podpis prezydenta
Rzeczpospolita

Pomoc prawna dla ubogich

Ewa Siedlecka 2015-02-24, ostatnia aktualizacja 2015-02-24 07:57:44
Minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk ogłosił rządowy projekt bezpłatnej pomocy prawnej dla ubogich. Pomoc jest potrzebna, ale może zniszczyć tę, która już dziś istnieje - obawiają się organizacje udzielające porad.
Rząd chce finansować działalność przynajmniej 1549 bezpłatnych punktów pomocy prawnej dla ubogich. Jeden ma przypadać na 25 tys. mieszkańców. Pomoc ma polegać nie tylko na poradzie, ale również na napisaniu pisma urzędowego, z wyłączeniem pism procesowych. Mają ją świadczyć adwokaci i radcowie prawni, zwykli prawnicy - nie. W każdym województwie ma też powstać infolinia prawna.

Z pomocy prawnej będą mogły skorzystać jedynie te osoby, które obejmuje ustawa o pomocy społecznej, a więc mające miesięcznie dochód nie wyższy niż 542 zł dla osoby samotnej lub 456 zł na osobę w rodzinie. Inne kryteria to m.in.: niepełnosprawność, uzależnienie, bezdomność, wielodzietność, klęska żywiołowa czy wypadek.

- Będziemy tę ustawę bardzo mocno promować. Jestem przekonana, że z końcem marca projekt ustawy trafi już do Sejmu - zapowiedziała wczoraj premier Ewa Kopacz.

Historia ustawy ma kilkanaście lat. Jej pierwsza wersja powstała pod koniec rządów SLD, w 2005 r., za ministra sprawiedliwości Andrzeja Kalwasa. Najpełniejszy kształt przyjęła za ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Projekt opierał się na wykorzystaniu doświadczenia i bazy już istniejącego poradnictwa organizacji pozarządowych, takich jak uniwersyteckie Kliniki Prawa czy sieć Biur Porad Obywatelskich, na poszerzeniu i dofinansowaniu tej sieci.

Projekt, który przedstawił właśnie minister Grabarczyk, pierwotnie w ogóle pomijał działające dziś organizacje poradnicze. Po protestach organizacji zdecydowano, że jedna piąta nowych poradni będzie mogła być prowadzona przez NGO-sy. Organizacje poradnicze dwa tygodnie temu wydały oświadczenie, w którym stwierdzają, że projekt spowoduje ograniczenie dostępu do nieodpłatnej pomocy prawnej. Chodzi o to, że będą z niego mogły korzystać tylko osoby uprawnione do pomocy społecznej. To - jak wyliczyły organizacje - ok. 15-20 proc. tych, które dziś korzystają z takiej pomocy, bo nie stać ich na poradę radcy czy adwokata.

Tomasz Schimanek z Instytutu Spraw Publicznych i Platformy Współpracy Organizacji Poradniczych zwraca uwagę, że do tej pory organizacje poradnicze dotowane były przez samorządy lokalne. Jeśli wejdzie w życie rządowy projekt, mogą się z tego finansowania wycofać. A więc sieć placówek się nie zwiększy, lecz wręcz zmaleje. - To, że co piąty punkt poradnictwa będzie mógł prowadzić NGO, nic nie zmieni, bo organizacje będą niekonkurencyjne. Skoro rząd daje dotację, której 97 proc. musi być przeznaczone na wynagrodzenie dla radcy lub adwokata, to z czego organizacja sfinansuje lokal dla niego, telefon i całą infrastrukturę? - pyta Schimanek. Krytykuje też to, że rozdziela się pomoc prawną od informacji prawnej, nie ustalono standardów jakości i systemu jej kontroli. - Nie można zakładać, że radca czy adwokat będzie świadczył usługi wysokiej jakości, bo klienci opieki społecznej są trudni, trzeba umieć z nimi rozmawiać - mówi Schimanek. Jego zdaniem ustawa jest w interesie samorządów radców i adwokatów - służy tym prawnikom, którzy nie radzą sobie na wolnym rynku.

Wszystkie te uwagi przekazane zostały na piśmie w ramach konsultacji społecznych i podczas spotkania organizacji z ministrem Grabarczykiem. Schimanek: - Większości nie uwzględniono. Minister nie krył, że pani premier przykazała mu, że projekt ma być gotowy do końca pierwszego kwartału, żeby mógł być uchwalony przed wyborami. Więc nie ma czasu na zmianę jego filozofii.


Haki z akt w rękach ministra
Agata Łukaszewicz 23-02-2015, ostatnia aktualizacja 24-02-2015 09:04

Cezary Grabarczyk zyska prawo do czytania sądowych akt
fot. Michał WalczakFotorzepa
Rząd zyskuje dostęp do baz wyroków sądowych. To niebezpieczny precedens zagrażający obywatelskiej wolności.
Minister sprawiedliwości i jego urzędnicy zapewniają sobie właśnie ogromne uprawnienia, które grożą nadużywaniem władzy wobec obywateli. Będą mogli sięgnąć do bazy online orzeczeń i sprawdzić szczegółowo nie tylko, czy ktoś popełnił przestępstwo, ale np. protokoły z rozpraw rozwodowych czy o ustalenie ojcostwa, dane osobowe podsądnych dotyczące np. preferencji seksualnych czy to, dlaczego upadła firma danego obywatela.
Jeśli zatem ktoś stanie się osobą niewygodną, na którą trzeba znaleźć haka, może podlegać sprawdzeniu.
W tej sprawie alarmują sędziowie. – To gorzej niż za komunizmu – ocenia Maciej Strączyński, prezes Stowarzyszenia Sędziów Iustitia. – Wtedy przynajmniej oficjalnie nikt nie miał takiego prawa.
Skąd to zagrożenie? Uchwalona w ubiegłym tygodniu ustawa sędziowska (wejdzie w życie już w tym roku) daje ministrowi prawo przetwarzania danych stron postępowania sądowego i administrowania nimi.
Sejm uchwalił przepisy pod hasłem zwiększenia nadzoru nad sądami – miały pomóc w walce z nieprawidłowościami w orzekaniu. Ale przeciwko nowemu prawu wystąpił generalny inspektor ochrony danych osobowych, domagając się wręcz ich usunięcia. Protestowali też sędziowie. Bezskutecznie.
– Jestem przekonany, że ma to służyć szukaniu haków – uważa Strączyński. Podkreśla, że w takich zbiorach znajdują się dane wrażliwe, dotyczące spraw osobistych (o rozwód, sprawy rodzinne itd.). Jeśli trzeba będzie znaleźć sposób na niewygodnego posła, sędziego czy polityka, pod ręką będzie baza. Wystarczy, że jakakolwiek sprawa danej osoby trafi do sądu.
– Jest coś jeszcze bardziej niepokojącego – mówi Łukasz Piebiak, sędzia z Warszawy. – Sędziowie gospodarczy mają dostęp do tajemnic firm. Co jeśli one wypłyną i spowodują idące w miliony szkody? – pyta sędzia.
Tłumaczy, że wtedy zapewne odpowiedzialność poniesie sąd, który nieprawidłowo zabezpieczył dane. Nikt nie będzie brał pod uwagę, że dostęp do nich ma nie tylko minister, ale także urzędnicy.
Ministerstwo Sprawiedliwości się broni. – Tylko dzięki takim uprawnieniom minister ma szansę wykonywać powierzone zadania. Nikt nie ma zamiaru nikogo śledzić. Zresztą to wręcz niemożliwe, bo co roku toczy się 10 mln spraw. O tym, że atak jest chybiony, może świadczyć też to, że akta elektroniczne dopiero się tworzą – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Wojciech Hajduk, wiceminister sprawiedliwości. Nowe przepisy trafią teraz do podpisu prezydenta.
Rzeczpospolita
ODPOWIEDZ